Ogarnięcie vs Ciotowatość

To będzie artykuł na bardzo ważny, a do tego niestety trudny temat. Trudny w takim sensie, że ludzie NIBY go rozumieją, ale potem postępują w taki sposób, że widać, że to do nich NIE DOCIERA. To taki temat pt. "grochem o ścianę".

Od wielu, wielu lat, ustawicznie rzuca mi się w oczy to, jak niesamowicie często faceci jednocześnie:

1. Niby chcą zaruchać.
2. Robią w tym kierunku mikroskopijnie mało, albo w ogóle NIC.

Mam tu też na myśli "pozorowane" działania, "pozorowane uwodzenie", które jest pozbawione intencji wyruchania laski i którego prawdziwym celem jest stworzenie przed samym sobą pozorów, że "coś się robi w tym kierunku".

Bardzo często jest tak, że ktoś pyta się mnie o porady tyczące się uwodzenia - w sieci lub na żywo, a gdy dłużej z nim porozmawiam, to okazuje się, że tak naprawdę prawie NIC nie robi w kierunku tego, aby coś zaruchać.

Np. gdy pytam się kogoś o to, ile lasek próbował wyruchać w ciągu ostatniego tygodnia czy miesiąca, to pada odpowiedź, że jedną lub kilka. Lecz gdy się potem dopytam, jak to dokładnie wyglądało, to okazuje się np, że rzekoma "próba wyruchania" polegała na tym, że zrobił jakiejś podejście czy kilka podejść, trochę pogadał, ale tak naprawdę to NIE PRÓBOWAŁ JEJ WYRUCHAĆ, nie działał zdecydowanie w tym kierunku, tak naprawdę nie złożył jej nawet poważnej "oferty seksualnej". I to była cała aktywność uwodzicielska gościa przez tydzień, czy przez miesiąc.

Ludzie, to jest jak jakaś spierdolona CHOROBA PSYCHICZNA.

Zdecydujcie się - albo CHCECIE RUCHAĆ, albo NIE CHCECIE.

Mnie osobiście rozpierdala to, jak takie osoby często jakby "nie wiedzą o co chodzi", tak jakby nie docierało do nich, że ich postępowanie jest SPIERDOLONE. To miewa czasami takie zabarwienie, jakby ktoś był szczerze zdziwiony, praktycznie jakby myślał "ale jak to, to w ruchaniu chodzi o to, aby je ROBIĆ?". Nie kurwa, w ruchaniu chodzi o to, aby o nim tylko myśleć...ja pierdolę.

Zdarza się też postawa "no tak, tak, wiem". Skoro kurwa WIESZ, to dlaczego nic z tym NIE ROBISZ? Na co kurwa liczysz, na co czekasz?

Zdarza się też "no tak, wiem, ALE rozumiesz, ja ma mam problem tak i taki". Gdzie dany "problem" jest najczęściej z dupy wzięty. Np. ktoś mi mówi, że on nie ma kiedy zajmować się laskami, bo pracuje do 21-22. Ale co, w każdy dzień, sobotę, niedzielę? Nie, tylko w powszednie. A weekend? No, on w weekend "chciałby odpocząć". Czyli gość:

1. Wymyśla z dupy wymówkę, że nie ma czasu na uwodzenie. Bo ma - w weekend.
2. Dokonuje WYBORU, że nie będzie się zajmować uwodzeniem w weekend, a więc zasadniczo w ogóle.
3. Myśli o uwodzeniu chuj wie po co, biorąc pod uwagę wybór z punktu 2.

Na żywo wiele razy miałem takie sytuacje, że jakiś kolega (normalny, nie z TIAN), pytał się mnie o kobiety, o uwodzenie, itd - ale gdy pojawiła się dobra okazja do akcji, to nagle okazało się, że on wymięka i nie chce działać.

Np. kiedyś spotkałem się z kolegą, z którym przegadałem wiele godzin na temat uwodzenia. Przechodzą obok jakieś laski, a kolega się zachwyca jedną z nich, jaka to ona jest piękna. Patrzę - no faktycznie, bardzo ładna, 8/10. Do tego we dwójkę z koleżanką 7/10. Ja chcę być dobrym kolegą i proponuję, że ja zainicjuję podejście, a potem zajmę się tą 7/10, zostawiając 8/10 dla niego. W tym momencie on praktycznie dostaje ataku paniki i mówi mi "Michał, proszę, NIE, NIE RÓB TEGO".

Jaki sens ma rozmawianie ze mną godzinami o uwodzeniu, wypytywanie się mnie, skoro gość nie godzi się na działanie? Jeżeli nie jest w stanie zrobić ze mną podejścia 2x2, to ile on zrobi będąc samemu, albo z kolegami którzy też będą słabi z kobietami?

Ja w ogóle mam takie wrażenie, jakby wielu facetów miało jakieś "PLOTKARSKO-CIEKAWSKIE" podejście do uwodzenia. Jakby byli nastawieni na zaspokajanie swojej ciekawości, a nie na zaspokajanie potrzeb swojego penisa. Lubią się powypytywać, podowiadywać, ale tak naprawdę nie służy to niczemu konkretnemu.

W tym kontekście rzuciło mi się w oczy to, że ludzie potrafią zadawać pytania o to, jak się uwodzi laski "z wyższej półki", 8/10 i 9/10, podczas gdy tak naprawdę NIE opanowali uwodzenia lasek 6-7. Po chuj się pytają o 8-9/10, skoro 6-7/10 nie mają opanowanych? Tak naprawdę pytają się po to, aby zaspokoić swoją ciekawość, swoje plotkarskie wścibstwo.

Ja pisałem wiele razy, że w uwodzeniu najważniejsza jest PSYCHIKA. I nie napisałem tak z jakichś bzdurnych powodów, tylko dlatego, że TAK WŁAŚNIE JEST. Jeżeli ktoś ma nasrane w psychice, to potrafi to skutkować np. właśnie czymś taki, że ktoś niby chce ruchać, a tak naprawdę UCIEKA od uwodzenia jak tylko może.

Ludzie niby to rozumieją, ale tak naprawdę to do nich NIE DOCIERA. Szukają chuj wie czego, chuj wie jakiej wiedzy o uwodzeniu, a tak naprawdę mają niezałatwione PODSTAWOWE sprawy, ABSOLUTNE FUNDAMENTY. Mówię tu o debilnie podstawowym poziomie typu "żeby było ruchanie, trzeba do niego DĄŻYĆ". O poziomie "żeby uwodzenie miało jakikolwiek sens, to trzeba je ROBIĆ".

Moim faceci notorycznie PRZECENIAJĄ poziom ogarnięcia swojej psychiki, a także poziom własnej racjonalności i zdolności do oceny siebie samych. Tak naprawdę są CIOTAMI, ale odsuwają od siebie ten fakt, przez różnego rodzaju krętactwa i manipulacje skierowane w kierunku samych siebie.

Większość facetów to CIOTY - ludzie którzy "pieszczą się" ze swoim spierdoleniem, ze swoim dziwacznym przewrażliwieniem, które powoduje, że zamiast dążyć do ruchania, oni od niego uciekają. Tak naprawdę ich CIOTOWATOŚĆ jest silniejsza od ich HETEROSEKSUALIZMU. Bo dla nich "pieszczenie się" ze swoim spierdoleniem, przewrażliwieniem, jest ważniejsze od fizycznego pieszczenia się z kobietami.

Większość facetów, zamiast bajerować kobiety, bajeruje SAMYCH SIEBIE - tak aby nie widzieć tego, jakimi sa CIOTAMI. Tak aby nie widzieć, jak absurdalne i tak naprawdę ANTY-HETEROSEKSUALNE jest ich przewrażliwienie. Wymyślają i wmawiają sobie różne chore wymówki, z powodu których rzekomo "to nie na czas i miejsce na uwodzenie", podczas gdy prawda jest taka, że wstydzą się swojej seksualności i boją się reakcji kobiety na nią.

W tym kontekście należałoby się zapytać: czego się wstydzisz? Swojego kutasa się wstydzisz? Czy sądzisz, że kobieta ma cipkę w jakimś innym celu niż ten, aby w tę cipkę wsadzać kutasa?

Końcowym etapem udanego uwodzenia jest stanięcie przed laską nagim i wsadzenie jej swojego kutasa. I nie ma w tym nic złego, ani dziwnego, serio - po to my mamy penisy, a one cipki.

Wiele CIOT niby wie o powyższym, niby to rozumie, ale w praktyce czuje coś w stylu "ale... ale... CO ONA SOBIE O MNIE POMYŚLI?".

Oni na poziomie emocjonalnym postrzegają kobietę jako "SĘDZIEGO", jako źródło oceny, która ma dla nich ogromne znaczenie. Jako "KSIĘŻNICZKĘ", której nie wolno zawieść, urazić chęcią wyruchania. Tyle, że pewnie "KSIĘŻNICZKĘ" ruchało już powiedzmy 5 innych gości, spuszczali się jej do ust i na twarz, itd itp.

Ja podejrzewam, że to wszystko jest w dużej mierze dalekim echem dzieciństwa i szacunku, podziwu dla pierwszej kobiety obecnej w życiu człowieka, czyli dla jego MAMY. Dalekim echem wychowania na "grzecznego chłopca" i chęci przypodobania się matce poprzez posłuszne bycie tym "grzecznym" chłopcem, a jednocześnie ogromnego lęku przed "podpadnięciem" tej kobiecie, która była wtedy dla małego chłopca całym światem.

Niezależnie od przyczyn, jeżeli ktoś chce mieć sukcesy w uwodzeniu, to powinien ogarnąć te FUNDAMENTALNE kwestie - i żadna ilość bajerowania samego siebie, unikania tematu, tworzenia wymówek, itd itp, tego NIE ZASTĄPI. Bez ogarnięcia tego, jakiekolwiek zajmowanie się, czy też raczej "plotkarskie interesowanie się" uwodzeniem nie ma większego sensu.

Mnie osobiście ROZWALA to, jak wielu facetów żyje wśród ogromnego wyboru dostępnych kobiet, wśród istnego "seksualnego bogactwa", które jest tuż na wyciągnięcie ręki, ale nie korzysta z tego, bo żyje w "SUBIEKTYWNYM WIĘZIENIU SEKSUALNYM", zbudowanym przez spierdolenie ich własnej psychiki.

To tyczy się też PERCEPCJI, POSTRZEGANIA tego "seksualnego bogactwa". Wielu facetów ma absurdalne przekonanie, że "nie mają jak poznać kobiety". I potrafią tak uważać osoby mieszkające w Warszawie!

Ja osobiście widzę wokół siebie MASĘ ładnych lasek. Na ulicy, w centrach handlowych, w metrze, na przystankach, w sklepach, w kawiarniach, w pubach, w klubach, itd. Nie mówię, że są to tłumy lasek z wyższej półki, 8/10 i 9/10, bo tych jest mało - ale lasek 6/10 i 7/10 jest OGROMNA ilość.

Ok, są osoby mające obiektywne problemy - jeżeli ktoś np. mieszka w wiosce, gdzie jest kilka kobiet na krzyż, albo jest po prostu brzydki, itd, to rozumiem. Ale jest cała masa przyzwoicie wyglądających facetów mieszkających w dużych miastach, którzy żyją we wcześniej wspomnianym "subiektywnym więzieniu seksualnym", czyli nierealnym wytworze ich spierdolonej psychiki. Bo w REALNYM świecie wokół nich jest masa kobiet i masa możliwości.

Zdradzę pewien "pseudo-sekret" mojego sukcesu - ja po prostu wykorzystuję możliwości, jakie obiektywnie mam wokół siebie. I to w żadnym wypadku nie wszystkie, tylko malutki ułamek. Wykorzystuję je, bo do mnie DOCIERA to, że kobiety które widzę wokół siebie mają cipki i najczęściej nie są dziewicami, więc "szlak jest już przetarty".

Pewnie wiele osób powiedziałoby "Ok, ja też wiem, że kobiety wokół mają cipki i najczęściej nie są dziewicami, ale (coś tam coś tam)". NIE. Tacy goście NIBY to wiedzą, ale tak naprawdę to do nich NIE DOCIERA. Gdyby docierało, to ZACHOWYWALIBY się w sposób zgodny z tym.

Większość facetów to CIOTY które pieszczą się ze swoim spierdoleniem, prowadzą bezcelowe rozmyślania, mają bierne, "plotkarskie" nastawienie - trochę jak widz oglądający film, albo kibic śledzący sport którego nie uprawia. Zamiast bajerować kobiety, bajerują siebie samych iluzjami i wymówkami. W dużej mierze jest tak, że oni zamiast praktykować heteroseksualizm i ruchać się z kobietami, praktykują ciotowatość i uciekanie od swojego własnego heteroseksualizmu.

Ja rozumiem to, że te sprawy generalnie są trudne psychicznie, emocjonalnie, bo wychowanie/propaganda moralno-obyczajowa ze strony rodziny i społeczeństwa nakłada duży ciężar, wręcz traumatyzuje. Ale niezależnie od jej przyczyn, CIOTOWATOŚĆ TO NADAL CIOTOWATOŚĆ, taki jest STAN FAKTYCZNY i GENERUJE TO OKREŚLONE KONSEKWENCJE.

Jedną rzeczą jest to, że ktoś jest CIOTĄ, bo został tak ukształtowany przez rodzinę, społeczeństwo, brak odpowiednich doświadczeń, brak dobrego TIANu, itd. Drugą rzeczą jest to, CO Z TYM ROBI PÓŹNIEJ, jak na to REAGUJE. Większość takich facetów BAJERUJE SAMYCH SIEBIE, TWORZY WOKÓŁ SIEBIE ILUZJE - i tak naprawdę nie dociera do nich to, jak bardzo są ciotowaci. Tacy faceci generalnie "kolaborują" ze swoim spierdoleniem, "pieszczą" się z nim, czasami wręcz pielęgnują jak jakiś ogród - ogród pełen toksycznych chwastów.

Ktoś może pomyśleć, że ja przesadzam - nie, nie przesadzam, po prostu ludzie nie dostrzegają tego, jak bardzo są spierdoleni. Obiektywna rzeczywistość wygląda tak, że świat jest pełen ładnych lasek, ale wielu facetów niby chce ruchać, a tak naprawdę tego unika, tworząc różne wymówki i iluzje, bajerując samych siebie.

Ktoś może pomyśleć, że ja promuję tutaj jakąś "postawę macho". Albo jakąś "postawę wojownika", ciągłęj walki, itd. NIE. Mi chodzi o to, aby być po prostu RACJONALNYM człowiekiem, aby w pewnym sensie "DOJRZEĆ", aby do kogoś FAKTYCZNIE DOTARŁO to, jaka jest rzeczywistość. Tak jak pisałem wcześniej - często ludzie NIBY o czymś wiedzą, ale tak naprawdę to do nich NIE DOCIERA.

Tutaj tak naprawdę najważniejsze jest to, aby do człowieka FAKTYCZNIE DOTARŁY pewne PROSTE KWESTIE, wokół których są stworzone CHORE NARRACJE obyczajowe i emocjonalne. I to nie jest kwestia znalezienia jakiegoś "sekretnego klucza do tych chorych narracji, tylko żeby do człowieka dotarło, że te narracje są jednym wielkim gównem, patologiczną iluzją.

Faceci po to mają penisy, aby ruchać kobiety. A kobiety po to mają cipki, aby być przez nas ruchane. I nie ma w tym nic złego, wstydliwego czy nieprawidłowego - wręcz przeciwnie, to jest coś ekstremalnie naturalnego. To jest PROSTE, lecz do większości facetów to NIE DOCIERA, choć NIBY to rozumieją.

W całym uwodzeniu chodzi ostatecznie o to, aby stanąć przed kobietą nagim, z obnażonym penisem i wetknąć go w jej ciało. Jeżeli ktoś czuje, że to jest w jakikolwiek niewłaściwe, niestosowne, obraźliwe dla kobiety, itd itp, to będzie miał mocno pod górkę. Jeżeli ktoś uważa, że to jest mniej ważne od tego, czy kobieta nie zrobi skrzywionej miny, nie pomyśli sobie o nim źle, to będzie miał pod górkę.

Takie są praktyczne konsekwencje ciotowatości i żadna ilość bajerowania samego siebie, tworzenia iluzji, tworzenia dla siebie usprawiedliwień i wymówek tego nie zmieni. Można wypierać z siebie świadomość tego, że jest się ciotą, albo traktować to jako coś akceptowalnego, ale ciotowatość będzie nadal generowała swoje konsekwencje.

Z tego co zauważyłem, to często ludzie niby próbują coś z tym zrobić, ale ma to formę PŁYTKIEGO, CHWILOWEGO, SŁABEGO działania, a nie fundamentalnej zmiany. Mam tu na myśli to, że np. ktoś raz tydzień podejdzie do jakiejś laski i chwilę z nią pogada, a i to bez przekonania i bez faktycznej intencji wyruchania. I taki gość traktuje to trochę tak, jakby był to jakiś "wyjątkowy wysiłek", po którym on musi "odpocząć". Czyli tak naprawdę traktuje to chwilowe, płytkie i lekkie odejście od ciotowatości jako coś NIENORMALNEGO, po czym można i należy wrócić do "NORMALNOŚCI", czyli do jego CODZIENNEGO POZIOMU CIOTOWATOŚCI.

To w pewnym sensie nie jest żadna walka z ciotowatością, tylko wręcz odwrotnie - STAWIANIE CIOTOWATOŚCI NA POZYCJI "NORMALNOŚCI", odstępstwo od której jest "NIENORMALNOŚCIĄ".

To nie jest bycie ogarniętym, "dorosłym" facetem - to trochę tak, jakby "ciotowate dziecko" na chwilę postanowiło poudawać, pobawić się "dorosłego", tak jak biologiczne dzieci bawią się w Spidermana czy Supermana.


Ja dla odmiany mam tak, że do mnie autentycznie DOCIERA to, że kobiety po to mają cipki, aby być ruchane. Do mnie to naprawdę DOCIERA, nie jest to kwestia żadnego "no tak, NIBY o tym wiem, ale <coś tam coś tam>".

We mnie to funkcjonuje CAŁY CZAS, a nie "na chwilkę". To jest we mnie 24 godziny na dobę, to jest moja NORMALNOŚĆ. Czy cały czas uwodzę? Oczywiście, że NIE. Ale CAŁY CZAS jest dla mnie rzeczą jasną, że mój penis służy do ruchania lasek, a ich cipki służą do bycia ruchanymi. Nie ma tak, że np. we wtorek jestem "dorosłym", akceptującym swoją heteroseksualność facetem, a np. w środę zmieniam się w CIOTĘ. Nie ma tak, że np. o 15:30 uważam, że mój kutas służy do ruchania lasek, ale gdy przyjdzie 17:00 to co innego, wtedy to już seks jest zły, a laski to przeciez "cnotliwe księżniczki", którym w "żadnym wypadku" kilku innych gości przede mną nie spuszczało się do ust i na twarz.

Czy to jest dla mnie w jakiś sposób męczące? NIE. A dlaczego miałoby być? Co jest męczącego w akceptowaniu swojej własnej seksualności, czy też seksualności kobiet? Tak naprawdę jest ODWROTNIE - życie pozbawione "CHORYCH NARRACJI", życie pozbawione NIEZDROWYCH EMOCJI wokół seksualności i uwodzenia jest LŻEJSZE, PRZYJEMNIEJSZE.

Jeżeli widzę laskę, którą chcę wyruchać i jeżeli są przyzwoite okoliczności, to podchodzę do niej W CELU JEJ WYRUCHANIA. I TYLKO I WYŁĄCZNIE W TAKIM CELU. Nie mam najmniejszego zamiaru bawić sie w spierdolone dziwactwa typu "pogadam z nią...eeeee, a potem pomyślę, eee...". JA CHCĘ JĄ WYRUCHAĆ - i nic innego mnie nie interesuje.

Ona daje mi dupy? SUPER.

Ona nie daje mi dupy? Trudno - sprawa jest tak czy inaczej "odhaczona", mamy jakiś wynik. Jest już ustalone, że rola laski w moim życiu jest ZEROWA (bo nie wypełnia swojej roli dawania mi dupy), więc ona funkcjonalnie przestaje mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.

Od samego początku wiem, że tak czy inaczej, sprawa będzie miała swój finał - albo laska da mi dupy, albo nie. Albo ZYSKAM, albo WYJDĘ NA ZERO. Patrząc obiektywnie, co tu jest do przejmowania się? Obiektywnie - NIC. Cała reszta to "CHORE NARRACJE", spierdolenie w psychice facetów.

Oczywiście już widzę oczami wyobraźni słowa "no tak Milroh, ja to rozumiem, ale (coś tam coś tam)". Nie, Ty to NIBY rozumiesz, a tak naprawdę to do Ciebie NIE DOCIERA. Bo gdyby do Ciebie docierało, to byś zachowywał się, myślał i czuł zgodnie, a nie niezgodnie z tym.

Widzę też oczami wyobraźni słowa "Milroh, masz rację!" - a potem kontynuowanie starych zachowań, starego sposobu myślenia i odbierania świata.

Tak czy inaczej, uwodzenie ma swoje PODSTAWY - PODSTAWY PSYCHICZNE, względem których jakiekolwiek aspekty techniczne są drugorzędne. Bo jeżeli ktoś nie akceptuje swojej seksualności lub seksualności kobiety, albo jeżeli dla kogoś jego własna seksualność jest mniej ważna od tego, czy "księżniczka" nie spojrzy się na niego krzywo, to raczej trudno o dobre rezultaty. 

Tego ogarnięcia nie zastąpi żadna ilość bajerowania samego siebie, wymyślania wymówek czy usprawiedliwień, pozorowanego uwodzenia, "plotkarskiego" czy "teoretycznego" interesowania się uwodzeniem. Facet będący CIOTĄ może skutecznie odsuwać od siebie świadomość tego faktu, albo nauczyć się to akceptować, ale i tak będzie ponosił KONSEKWENCJE BYCIA CIOTĄ.

Komentarze

  1. I to jest artykuł, o którym by nikt nie napisał bo cytując tych facetów, o których mowa: "ja działam, 2 podejścia zrobiłem i byłem w klubie pół godziny albo była na chacie ale ja tego nie czułem by ją przelizać i wyruchać"

    OdpowiedzUsuń
  2. Milroh mam pytanie, bo na ogół względem rówieśniczek jestem bardzo ogarnięty, robiłem rozne naprawdę fajne akcje, ale tej nocy próbowałem wyruchac milfa i chyba nie wiem czy nie wyszło tu moje nieogarniecie. Ja byłem od niej 2x młodszy.
    Spotkałem ją na ulicy, siedziała, była smutna bo rozstała się że swoim facetem. próbowałem robić co w mojej mocy by na wyruchać, naprawdę, dałem z siebie 100 procent, jeżeli chodzi o świadomy wpływ , aktywne myślenie, pocieszalem ja, polepszalem humor, ale problem w tym że w ogóle mi się w oczy nie patrzyła. Szukalem okazji do pocałunku, ale zupełnie nie widziałem jej spojrzenia, a też nie dotykałem jej po policzku, bo bałem się że potraktuje mnie jako napalenca, to znaczy że nie jest gotowa i spierdole akcje. Tak samo nawet po nodze jej nie dotknalem, a jak powiedziała "gdzie szukać tych fajnych facetów" to miałem odpowiedzieć że może na ławce w nocy w deszczu (w tej sytuacji się znajdowaliśmy) ale nie powiedziałem, bo się bałem że jakoś mnie nie bierze za konkretnego kandydata bo za młody jestem i zwale akcje.
    Miałem ciągle nadzieję ,że może popatrzy się na mnie wreszcie i ocenie możliwość do ataku, ale ona po godzinie stwierdziła że musi lecieć i tyle.
    Próbowałem ratować się proponując że ja odprowadze do domu ale się nie zgodziła. Bardzo byłem zdenerwowany po tym na siebie bo z jednej strony wiedziałem że aktywnie, to znaczy intelektualnie dążyłem wyruchać, ale z drugiej strony potem myślałem że mogłem ja przeciez poprzytulac i z tego spróbować pocałować, ale tak nie zrobiłem bo nie pomyślałem o tym.
    Chciałem ją potem odnaleźć i ratować się próbując pocałować ja na palę ( i tak nigdy bym jej nie zobaczyl, to jak by się nie udało to nic by się nie stało ) ale jej już nie znalazłem.
    Nie wiem... Może byłem po prostu ogarnięty ale nie w 100proc? Jak o tym myślę, to na pewno miałem tu ogsrniecie że swoich zwykłych lasek...ale też może stlamsilo mnie to, że ona była 2x starsza kobieta i stąd miałem te obiekcje?

    Na pewno nie bałem się pocałować, tylko bałem się ze spierdole całą akcję, że ona mnie bierze za chlystka, i dlatego tego nie zrobiłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten kolega który bał się z tobą uwodzić 2x2....on jest jakimś turbo zjebem, ja już swoje naruchalem troche, ale nawet nie wiesz ile bym dał i ile bym był w stanie zapłacić,poświęcić żeby mieć okazję spotkać kogoś i podziałać z kimś mega ogarniętym...nie opuscilbym żadnej nocy ani żadnego dnia, byłbym w dyspozycji 24h na dobe....i juz chuj w to że bym dostawał dużo więcej zlewek niż ty, że bym jakieś akcje nam obu spierdalal..dawalbym z siebie 100proc by wyciągać jak najwięcej wiedzy jaką byś przekazywał na żywo...to jest dla mnie niepojęte jacy ci ludzie są spierdoleni ci debile mając pod.reka jednego z najlepszych uwodzicieli w Polsce, wola kurwa nie podchodzić....jak o tym myślę to czuje z jednej strony zazdrość ale też czuję olbrzymią wściekłość, że tacy debile nic z tym kurwa nie robią!!!! No kurwa to nie ma słów na to, ja zanim poznałem moj Tian to napierdalalem podejścia bez tianu z zerowymi efektami, wychodziłem na mrozy w minus 16 stopnie by podziałać, a ci imbecyle mają kogoś kurwa takiego jak ty i nic z tym nie robią !!!!! Jestem naprawdę wkurwiony jakim trzeba być spierdolonym człowiekiem tyle interesowac się uwodzeniem i mieć na wyciągnięcie ręki zmiane i nic kurwa s tym nie robic... To jest totalna porażka i też jebana niesprawiedliwość , że TACY ludzie mają zmianę na wyciągnięcie reki, a JA musialem użerać się z niezbyt subtelnym tianem i uczę się ciągle na (własnych) błędach bo już dawno przeroslem.poziom moich kolegów....

      Przecież to jest tak proste i logiczne że by się stali dzięki temu automatycznie lepsi, że nie potrzeba do tego bloga...to tak jakby chcieli być piłkarzami, spotkali Cristiano Ronaldo i zamiast grać w piłkę mieć szansę indywidualnych treningów to woleliby pierdolić jak to jest grać w piłkę.... A tyle dzieciaków by poświęciło prawie wszystko co mają za samą możliwość jego poznania...
      Nie no sory milroh mi ręce opadają jak o tym pomyśle...jestem mega wkurwiony, ale raczej mnie rozumiesz....

      Usuń
    2. Co do tego MILFA, to ja nigdy nie uwodziłem 2x starszej kobiety, więc nie wiem na ile taka różnica jest przeszkodą, ale podejrzewam, że OGROMNĄ.

      Ocenianie akcji na podstawie samego opisu tekstowego to generalnie słaba sprawa - bo osoba opisująca pisze o tym, co zauważyła, a NIE pisze o tym, czego NIE zauważyła. Może tam było jakieś "okno", które przegapiłeś, albo spieprzyłeś, ale tego nie zauważyłeś - niestety na podstawie tego opisu tekstowego nie jestem w stanie tego stwierdzić.


      Usuń
    3. Co do sytuacji z moim kolegą, to tak, rozumiem Cię. Ty wiele byś dał, aby mieć taką możliwość, a ktoś inny ma ją podaną "na tacy" i nie korzysta.

      Nie wiem czy powinienem Cię jeszcze bardziej denerwować, ale dodam jeszcze, że ten kolega ma bardzo dobry wygląd 8/10 i z tego powodu ma ogólnie dużo łatwiej z kobietami - w jego przypadku rozwój w tym kierunku byłby łatwiejszy także z tego powodu. Chociaż to może właśnie kwestia tego, że on jest za bardzo przyzwyczajony do tego, że laski wykazują nim zainteresowanie w kręgu znajomych, a on nie musi za dużo robić.

      Natomiast tak ogólnie, to jest rzeczą często spotykaną, że ludzie znają TIANowców, ale z tego nie korzystają. Gdyby było inaczej, to światopogląd TIAN rozprzestrzeniałby się jak wirus i po iluś tam latach, każdy miałby mentalność TIANowca. Ale to właśnie tak jest, że często ludzie znają TIANowców, ale nie korzystają. Przykładowo mój TIAN licealny, ten dzięki któremu ja się początkowo ogarnąłem, nie był znany tylko mi - znało go kilkudziesięciu, może nawet około 100 chłopaków z różnych klas naszego i "pobliskich"roczników w naszym liceum. Tylko ogromna większość z tego nie skorzystała. Tak naprawdę każdy TIANowiec, każdy ruchacz jakiego znam, ma "cywilnych" kolegów, którzy radzą sobie dużo słabiej z kobietami, ale NIE CHCĄ się tego od niego uczyć.

      Są też dużo bardziej patologiczne akcje - jak goście, którzy znają ruchaczy, którzy chcieli by mieć jak oni, ale nie tylko nic nie robią w tym kierunku, tylko jeszcze podążają w toksyczną zazdrość i próbują szkodzić, robić przykrości. Ja miałem kiedyś przez takiego popaprańca mobbing w pracy. Zamiast próbować się ode mnie uczyć i polepszyć jego własne życie seksualne, on wolał mi szkodzić, zamykając praktycznie na pewno najlepsze "okno rozwoju", jakie kiedykolwiek miał w swoim życiu.

      Usuń
  3. https://youtu.be/j9-yhLA0KhU

    To jest chyba laboratoryjny przykład propagandy moralno-obyczajowej o której piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK!

      Dziewczyna jest pokazana jako "wrażliwy kwiatek" i sugestia propagandowa zawarta na nagraniu urabia odbiorcę tak, aby traktował kobiety w przewrażliwiony sposób, skoncentrowany na troszczeniu się o ICH odczucia, ICH interesy - a nie o SWOJE potrzeby.

      Do tego chłopak jest pokazany jako totalny leszcz, niezdecydowany głupek, itd - co tworzy skojarzenie, że jeżeli ktoś podchodzi do kobiet w sposób inny niż przewrażliwiony, inny niż nacechowany Szacunkiem Do Kobiet, to jest właśnie leszczem, przegrywem, itd.

      Usuń
  4. Mam taką obserwację, otóż jestem w trakcie nauki dobrej energii do podchodzenia, próbowałem robić to co mówisz, lecz niestety bez większych powodzeń. Popraktykowalem tak jakiś czas , wpadłem na jeden pomysł i na razie mam ciekawą obserwację. Otóż nie zmieniłem swojego kierunku energetycznego ( wczuwałem się tak samo jak wcześniej), ale zmieniłem podczas wczuwania się swój ton głosu. Wcześniej też podczas zagadywania nie był taki "zwyczajny" jak podczas rozmowy ze znajomymi , za przykład może posłużyć ten film: " https://youtu.be/4yHPRhqf6xs " , ale w mojej opinii mój poprzedni ton głosu był ciepły, lub seksualny, bo płynął z gry aktorskiej, lecz niestety dziewczyny z niewiadomych mi powodów bardzo słabo reagowały.

    Zmieniłem więc w nim to, że kompletnie zmieniłem ton glosu. Ciężko mi to wyjaśnić, ale to jest taki styl mówienia, jakby się chciało powiedzieć coś głośno, wyraźnie, lecz z obniżonym tonem głosu. Tylko że to też nie jest takie zwykłe obniżenie tonu głosu, bo jakby inaczej płynie powetrze przez gardło.
    To było tak, że przed podejsciem wczuwałem się, by być jak najbardziej miły i opiekuńczy, a potem skupiałem sie nad tym, by mówić głośno i obniżyć swój ton głosu. Myślę, że może być tak, że to wczuwanie się nadawało odpowiedniej "ciepłosci" mojemu obnizonemu tonowi głosu.

    Wiem że to może być za wcześnie by o tym mówić, ale póki co zrobiłem tym sposobem 4 podejścia, z czego miałem 2 randki i 2 zlewki, jednej zlewki aż tak nie biorę pod uwagę, bo byłem ubrany w dresy i brudne buty. A te dwie zlewki były i tak przyjmowane z uśmiechem przez dziewczyny, to nie było 'DEFINITYWNIE NIE CHCE SPĘDZIC CZASU Z TYM FACETEM", tylko wydaje mi się "RACZEJ NIE CHCE Z NIM SPĘDZIĆ CZASU".
    Wydaję mi się, że to może być nareszcie to, ale oczywiście za wcześnie na wyciąganie wniosków.

    Zamierzam dalej testować to co odkryłem, ale chciałem się poradzić czy w ogóle jest według ciebie możliwe, że poprzez samą zmianę tonu głosu aż tak się poprawiły efekty? W końcu to chyba chodzi na początku o odpowiedni "styl mówienia", no nie?
    I czy po podejściu dalej mówisz tą samą energią, co zaczynasz otwieracz? Bo na razie testowałem taki wariant, że stosowałem otwieracz z nową energią, a jak dziewczyna była pozytywnie nastawiona, to wracałem do swojej starej energii, którą kiedyś dostawałem zlewki przy otwieraniu, ale już działa ok randkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OCZYWIŚCIE, że zmiana tonu głosu może znacząco poprawić efekty. Spojrzenie, mina (mikro-ekspresje) i ton głosu, to trzy głównie składniki "Energii". A "Energia" ma OGROMNY wpływ na uwodzenie. "Energia" na naprawdę wysokim poziomie działa praktycznie jak jakaś "magiczna moc".

      Swoją drogą, często ludzie PRÓBUJĄ mieć dobrą "Energię" (mogą nie znać tego bloga i nazywać to inaczej, chodzi mi o jakiekolwiek dążenie do bycia "niewerbalnie atrakcyjnym"), ale im to NIE WYCHODZI. A potem takie osoby często dochodzą do wniosku, że "Energia" niewiele daje - podczas gdy tak naprawdę mylą NIEUDANE DĄŻENIE do dobrej "Energii" z faktycznym POSIADANIEM dobrej "Energii". Zadziwiająco dużo ludzi ma tego typu błędne myślenie.

      Natomiast jeżeli chodzi o moją "Energię" po podejściu, to ja raczej "kontynuuję" moją energię z podejścia, ale to też podlega zmianom w zależności od przebiegu interakcji. Przy czym ja też generalnie ciągnę kilka "aspektów energetycznych" równolegle i/lub naprzemiennie. Jakąś seksualność i draniowatość, a jednocześnie ciepło i budowanie Bliskości Emocjonalnej, itd.

      Usuń
  5. Jak żegnasz sie z dziewczyna po wzieciu numeru? Przytulasz/calujesz/poprostu odchodzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim, unikam zwykłego brania numeru. Raczej próbuję spędzić z laską więcej czasu i np. ją przelizać.

      Z uwagi na powyższe, często całuję w usta/liżę się na pożegnanie - ale to nie jest dobry pomysł, jeżeli ktoś chce wziąć numer po 10 minutach rozmowy.

      Jeżeli faktycznie nie mam czasu i muszę odejść po 10 minutach, to mogę np. po prostu podać jej rękę. Moim zdaniem wielu facetów przesadza z "fizyczną wylewnością" z laskami, z którymi tak naprawdę mają niewiele zbudowane, co może się kojarzyć z jakąś nachalnością i wcale nie daje jakieś super efektu, bo zbyt wielu leszczy tak robi, szczególnie po pijaku.

      Usuń
  6. Co myslisz o koszulkach typu polo? Zwlaszcza w lato jest to kusząca alternatywa dla koszul z dugim rękawem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście ich nie noszę, zawsze mi się w nich coś nie podobało. Wolę już dobry klasyczny t-shirt.

      Usuń
  7. Ciężko napisać swoją opinie jeśli chodzi o artykuł, bo to już 3 artykuł traktujący o tej fundamentalnej kwestii, więc powielalbym się z moimi przedmówcami.
    Naprawdę bardzo fajnie że tyle wysiłku poświęcasz , by naprostować to ludziom, z drugiej strony jak 3 artykuły przeczytane im nie pomogą, to już nic im nie pomoże, niektórzy po prostu są za głupi i zbyt dziecinni by dorosnąć do pewnych spraw.
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "z drugiej strony jak 3 artykuły przeczytane im nie pomogą, to już nic im nie pomoże, niektórzy po prostu są za głupi i zbyt dziecinni by dorosnąć do pewnych spraw."

      <--- Tak, masz rację.

      Usuń
  8. Kiedyś pisałeś w komentarzach, że z trenerów polecasz tylko Festa. Moglbys w skrócie napisać co on mówi dobrze a co nie jest warte uwagi z jego przesłanek, w sumie to drugie jest ważniejsze z punktu widzenia mojego i czytelników. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Festa, bo wiem, że faktycznie idzie mu dobrze z kobietami. Co niestety w żadnym wypadku nie jest normą wśród trenerów uwodzenia, większość z nich to po prostu oszuści.

      Natomiast z drugiej strony, nie chce mi się analizować materiałów Festa i oceniać, na ile moim zdaniem on mówi o czymś dobrze czy źle. Mogę powiedzieć tyle, że według mnie jego przekaz jest ogólnie łagodniejszy, bardziej dostosowany do mainstreamowego odbiorcy, dla którego mój blog może być zbyt trudną i brutalną lekturą.

      Usuń
  9. Jak spędzasz czas z dziewczynami z którymi jesteś w długotrwałej relacji? Poza uprawianiem seksu, siedzeniem w domu, odwiedzaniem lokali, restauracji i klubów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię praktycznie tylko to, o czym wspomniałeś.

      Inna sprawa, że taki jest mój normalny tryb życia, który prowadzę także z kolegami (restauracje/puby/kluby), oraz sam (wszystko).

      Usuń
  10. Witaj Milroh
    Wiem, że ze względu na dobry, 'bogaty' wygląd masz takich sytuacji mało ale co robisz w sytuacjach kiedy jakiś sebix czy podobny typek obraża Cie słownie, żeby obniżyć Twoją wartość przy innych osobach? Reagujesz agresywnie czy bardziej w stonowany sposób? Nie lubie bójek, tylko jeśli trzeba ale wiadomo, że utarczka słowna może się różnie skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem nie ma co wchodzić w utarczki słowne z jakimiś śmieciami, bo to się może skończyć bójką, a zdrowie masz tylko jedno.

      Usuń
  11. To co napisałeś to prawda, ale zauważyłem że poza niektórymi "wścibskimi" pytaniami otrzymujesz naprawdę sporo pytań dotyczących praktyki i moim zdaniem to znak, że twój blog przyciąga relatywnie sporo ogarniętych ludzi, którzy chcą coś ze sobą zrobić, a nie jedynie pogawedzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że czytelnicy tego bloga to najbardziej ogarnięta część ludzi ze wszystkich miejsc dotyczących uwodzenia w internecie.

      Zawiodłem się za to na grupie Instynktownego Uwodzenia na fejsie. Myślałem, że skoro to grupa Vincenta i Festa to będzie tam jakiś poziom. Niestety - ludzie tam są na poziomie PUA, nawet często posługują się puowską terminologią - używają na przykład terminu shit test (co znaczy, że myślą, iż faktycznie laski robią jakieś rzekome shit testy). Oprócz tego, duża część z nich wierzy w jakieś odloty typu programowanie podświadomości, afirmacje (wmawianie sobie że są zajebiści, co ma rzekomo sprawić że faktycznie tak się stanie). Jakiś koleś wymyślił sobie podchodzenie metodą którą nazwał "1,20 zł", która polega na tym, że podchodzisz do laski od tyłu (już źle) i dajesz jej złoty dwadzieścia mówiąc, że jej wypadło. Ona ma po tym czuć wdzięczność, a ty możesz już zaczynać znajomość z tym kredytem wdzięczności na start. Nawet miał jakieś swoje uzasadnienie dlaczego akurat 1,20 zł a nie np. 2 złote. TRAGEDIA.

      Usuń
    2. Oni na tym zarabiają, dlatego nie będą robić czystki na grupie. A większość ciągnie tam idiotów.

      Usuń
    3. Tak, to prawda, blog przyciąga też sensownych, a nawet bardzo sensownych ludzi. Zresztą wiele osób zauważyło, że ludzie konkretni, ogarnięci, dosłownie zawsze odbierają tego bloga w bardzo pozytywny sposób.

      Natomiast bywa też tak, że są ludzie, którzy zasadniczo cenią ten blog, ale mają do tego wszystkiego jakieś niepoważne, głupie podejście. Takie właśnie na zasadzie "plotkarstwa" i "interesowania się uwodzeniem", a bez realnego nastawienia na konkretne ROBIENIE uwodzenia.

      To nie jest tak, że nie dostrzegam tej pierwszej "sensownej" grupy, bo jak najbardziej dostrzegam. Po prostu ta druga, "niepoważna" grupa, od czasu do czasu mnie rozwala, zdumiewa w negatywnym i nieprzyjemnym sensie.

      Usuń
  12. https://youtu.be/8qZHw60dDqQ

    Ten ziomek ma ogarniętą psychikę. W ogóle uważam, że jego kanał ma wysokie zastosowanie "terapeutyczne" w porównaniu do tego, co można znaleźć w Internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem dobra energia Tianowsa, ale wyczuwam tam troche za dużo gówniarstwa.

      Usuń
    2. Moim zdaniem to jest BARDZO dobre zobrazowanie pewnego typu energii TIANowej. Ta energia jest trochę gówniarska, ale pomimo tego jest to fajna energia TIANowa. Przy czym nie jest to jedyny możliwy typ takiej energii, są różni TIANowcy z różnymi energiami. Wiek i okoliczności pewnie też grają rolę - ten sam gość np. za 5 lat i nie przed kamerą, może pokazać coś jeszcze lepszego, bez gówniarstwa.

      " W ogóle uważam, że jego kanał ma wysokie zastosowanie "terapeutyczne" w porównaniu do tego, co można znaleźć w Internecie."

      <--- TAK!!! To jest generalnie lepsze od nagrań mających niby uczyć uwodzenia.

      Nie oglądałem wszystkich jego nagrań, obejrzałem tylko kilka, ale polecam to:

      https://www.youtube.com/watch?v=1zx93SKjueA

      Jest tam fajny dialog z wysoką laską w sweterku.

      Mam na myśli 3:45 i 4:04

      Ona mówi otwartym tekstem, że laskom też zdarza się wychodzić na miasto w celu znalezienia seksu na jedna noc. Mówi też, że laski nie chcą WYPAŚĆ na "łatwe" i udają, że jest je trudno zdobyć.

      Ona nie mówi tego wprost, ale wynika z tego, że laski SĄ ŁATWE, tylko udają, że nie są. To jest "Gra Pozorów", o której pisałem na blogu.

      Mówi też "chcą, aby facet bardziej się starał". W połączeniu z powyższym powoduje to, że różne formy przesadnego, zbyt szybkiego okazywania seksualności bardzo często ZAWODZĄ - w tym także z laskami, które chcą się ruchać.

      Potem mówi też, że alkohol może również pełnić rolę wymówki "usprawiedliwiającej" pójście z facetem do łóżka. Co poza bezpośrednim przekazem odnośnie samego alkoholu, pokazuje też, że laski chcą się ruchać, ale też chcą mieć "usprawiedliwienie".

      Usuń
  13. Jak będziesz miał chwilkę to możesz zerknąć na tę dziewczynę i ocenić jej wygląd? Jestem ciekaw Twojego zdania.
    https://www.instagram.com/lady.kasiulek/?hl=pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po pierwszych 3 zdjęciach oceniam ja na "7" , jestem ciekaw zdania Milroha :)

      Usuń
    2. Ja ją oceniam na 6/10. Jest bardzo zadbana i tak dalej, ma fajne cycki, ale jej twarz to klasyczne 6/10.

      Usuń
    3. Mi się ona nie podoba, nie mój typ coś w twarzy ma takiego co nie przyciąga i nie jest to wg mnie wysoki poziom urody coś koło 7 wg mnie i są osoby, którym się pewnie ona w chuj podoba ale dla mnie z twarzy wogole nie mój typ

      Usuń
    4. Jak dla mnie na większości zdjęć jest raczej 6/10, a nie 7/10. Może 6.5/10?

      Usuń
    5. Dla mnie też 6.5, może w porywach 7, ale nie więcej. To dziewczyna z kategorii: jest ok, całkiem ładna, ale nie wariuję, nie odwracam głowy, nie wpatruję się w nią. Idę dalej.

      Usuń
  14. Moim zdaniem ciotowatość to także efekt propagandy idącej wraz z trzecią falą feminizmu, gdzie Millenialni sojowi chłopcy są uczeni:
    - oddawania czci i hołdu wszystkiemu co posiada szparę między nogami.
    - bycia emocjonalnym,wrażliwym i delikatnym.
    - męskość jest toksyczna i należy ją w sobie zdławić
    - notorycznego wchodzenia w friendzone i krążenia tam jak sęp latami nad kawałkiem starego mięsa.
    - sposób ubierania, mowa ciała a nawet ton głosu jest obrany z męskości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno obecnie współczesny feminizm ma na to jakiś wpływ. Lecz z drugiej strony już w czasach PRL (byłem dzieckiem, ale pamiętam) była propaganda zaszczepiająca romantyzm, gloryfikująca "wielką miłość" i "szlachetne cierpienie" wrażliwych mężczyzn. Już wtedy istniał obraz mężczyzny będącego prymitywnym wieprzem, który chce wykorzystać kobietę, zamiast dążyć do wielkiej, romantycznej miłości - jak rzekomo "należy" czynić.

      Usuń
  15. Zamierzasz bardziej się zaszyć w domu lub ograniczyć kontakty z ludźmi biorąc pod uwagę obecną sytuację z koronawirusem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Ja nie jestem kompetentny w tym temacie, ale mam wrażenie, że wcześniej czy później, każdy zetknie się z tym wirusem. Z tego co słyszałem, to różnego rodzaju zabiegi ograniczające kontakt tylko spowalniają rozprzestrzenianie się, co powoduje rozłożenie tego w czasie i uniknięcie przeładowania systemu opieki zdrowotnej przez zbyt dużą ilość ciężko chorych w jednym momencie.

      Na pewno nie będę chodził do klubów, pubów, nie wiem jak z restauracjami (dziewczyny i koledzy się ze mnie śmieją, że w moim przypadku rezygnacja z tej ostatniej rzeczy jest niemożliwa). Do tego dochodzi problem komunikacji miejskiej, bo ja ogólnie dużo korzystam z metra...

      Usuń
  16. Czy poznałeś chociaż jedną osobę z którą mógł byś porozmawiać o tym że kobiety to dziwki. Jednak ta osoba nie miała by negatywnych uczuć wobec tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, poznałem wiele takich osób w kręgach TIANowych.

      Usuń
  17. No cóż, chcąc czy nie chcąc, ze względu na koronowirusa moje uwodzenie stanie się w najbliższym czasie bardzo sporadyczne. Dlatego zrobię małe podsumowanie swojego rozwoju:

    Do tej pory udało mi się pozbyć seksualnej osi Szacunku Do Kobiet, chyba w 95%, jak nie 100%. Generalnie nie mam problemu, by pocałować dziewczynę, udawało mi się nawet po kilku minutach.
    Jeżeli chodzi o "główną oś", to jakoś mam problemy przełamać się, by zagadać do dziewczyny, gdzie jest dużo ludzi, a ona np siedzi, nawet odosobniona. Problem ten nie występuje, gdy jestem w tym samym zaludnionym miejscu, lecz ona jest w ruchu, albo spotykam ją podczas przejścia na pasach itp., wtedy czuję się względnie wyluzowany, generalnie nie mam problemu by podejść i nie stresuje mnie to zbytnio.
    Ale jeżeli mam wrażenie, że jest ciemno i jest dookoła mało ludzi, na przykład sama pojedyncza laska, bądź z koleżanką, to się czuję bardzo wyluzowany, psychicznie w 100% poukładany i mogę zagadać w każdej sytuacji.

    CZUJĘ też, że gdybym miał chociażby 30% szansy na wyruchanie dziewczyny, to te szkodliwe elementy przestałyby mi przeszkadzać. Po prostu na razie jestem w punkcie, że niestety przejmuję się, że ktoś pomyśli, że z racji małego skilla jakiś niedorobiony leszcz próbuje wyruchać dziewczynę. Albo że dziewczyna pomyśli,że jakiś niedorobiony leszcz próbuje ją wyruchać, a dookoła jest jasno, kręci się dużo ludzi. O dziwo właśnie mi to przeszkadza tylko wtedy, gdy ona siedzi/stoi w miejscu gdzie jest sporo ludzi, a ona może być nawet samotna w promieniu kilku metrów. Na pewno logiczne to nie jest, ale nie ma co tu kierować się logiką.

    Więc to są elementy, nad którymi sobie powoli pracuję. Z negatywnych informacji, to zmagam się z odwiecznym problemem chyba prawie każdego czytelnika tego bloga- dalej nie posiadam odpowiednio dobrej energii do podchodzenia, a co gorsza- podobnie jak inni - mimo wielu prób na ten moment nie mam zbytnio pomysłu co poprawić. To niestety naprawdę potrafi mocno demotywować. Chodzi o to, że np w ćwiczeniach fizycznych wystarczy sama determinacja- trzeba powtarzać dany zakres ruchu przez tygodnie, miesiące i progres "sam przychodzi". A tutaj trzeba podchodzić, podchodzić i progres może być bardzo znikomy/ brak,a gdy ktoś przy tym rucha tyle co kot napłakał to chyba nie muszę dokańczać :)
    Ale tak jak powiedziałeś, to jest bardzo trudne do nauczenia się, więc nie pozostaje nic innego jak zaakceptować to i po prostu spokojnie, z otwartymi oczami, dążyć do celu, może kiedyś mnie coś oświeci :)
    pozdro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Więc to są elementy, nad którymi sobie powoli pracuję. Z negatywnych informacji, to zmagam się z odwiecznym problemem chyba prawie każdego czytelnika tego bloga- dalej nie posiadam odpowiednio dobrej energii do podchodzenia, a co gorsza- podobnie jak inni - mimo wielu prób na ten moment nie mam zbytnio pomysłu co poprawić. To niestety naprawdę potrafi mocno demotywować. Chodzi o to, że np w ćwiczeniach fizycznych wystarczy sama determinacja- trzeba powtarzać dany zakres ruchu przez tygodnie, miesiące i progres "sam przychodzi". A tutaj trzeba podchodzić, podchodzić i progres może być bardzo znikomy/ brak,a gdy ktoś przy tym rucha tyle co kot napłakał to chyba nie muszę dokańczać :)
      Ale tak jak powiedziałeś, to jest bardzo trudne do nauczenia się, więc nie pozostaje nic innego jak zaakceptować to i po prostu spokojnie, z otwartymi oczami, dążyć do celu, może kiedyś mnie coś oświeci :)"

      <---- Tak, niestety tak to wygląda. Zmiana "głębokiej" psychiki i energii to generalnie długoterminowa sprawa, a do tego jest to proces "nieliniowy". Bardziej jak jakaś psychoterapia, niż jak ćwiczenie na siłowni.

      Usuń
  18. Pojawił się (chyba pierwszy dostępny?) infield Vincenta, jak oceniasz to podejście? Chodzi mi o ocenę tego konkretnego podejścia, nie samego Vincenta, bo pewnie nie chcesz go oceniać przez znajomość z Festem.
    https://www.youtube.com/watch?v=A_gYj0Zg3sc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałem tu wkleić link do tego samego podejścia. Nie wiedziałem, że Vincent aż tak słabo wypada przy podejściach.

      Usuń
    2. Odmawiam, jest to dla mnie niezręczna sytuacja. :)

      Usuń
    3. Opisze ktoś co dokładnie jest słabego w tym podejściu?

      Usuń
    4. Między mną a milrohem jest przepaść.
      Jednak porównując podejście Wincenta do moich, mam odczucie że jest on po prostu troche zestresowany i jego energia jest taka sobie. rozmawia z nią jak kolega z koleżanka.

      Mam też pytanie do Milroha, jak uzyskać efekt wyluzowania, który hipnotyzuje dziewczynę?
      Mam wrażenie, że jestem autentycznie wyluzowany, to znaczy w ogóle się nie stresuje przy dziewczynie. To nie jest poziom "przełamanie się do podejścia", lecz autentyczne wyluzowanie.
      jednak tego poziomu jeszcze nie osiągnąłem o którym wspomniałeś na blogu. A może on występuje, tylko go nie dostrzegam?

      Usuń
    5. Aha i ze strony werbalnej według mnie głupie było to tłumaczenie się czemu do niej podszedł itp... znaczy nie wiem czy to błąd ale ja tak przynajmniej nigdy nie robię i wedlug mnie to wypadlo nieco dziwnie :)

      Usuń
    6. Moim zdaniem to podejście NIE JEST wcale takie tragiczne, jak mam wrażenie niektórzy oceniają:
      - kończy się dobrze
      - chłopak rozmawia, wie co powiedzieć
      - unika "red flags" - bezsensownych tematów, które do niczego nie prowadzą, a mogą zepsuć interakcję
      - widać pewne jego doświadczenie w rozmowach
      Wielu kursantów V. gdyby miało takie efekty jak to podejście byłoby WNIEBOWZIĘTYCH.

      No dobra, a od strony bardziej "pro": to moim zdaniem widać po V. że ma dalej problemy z psychiką i brakuje mu luzu. Nawet po tylu latach w działaniu nie wykształcił owego ogarnięcia, w o którym pisze Szanowny Autor bloga :)

      Chociaż efekty V. są "podobno" na wysokim poziomie, to jednak dalej widać w nim symptomy wewnętrznej WALKI i to nie tylko w kontekście tego filmu, ale i w kontekście całego życia, co można wysnuć oglądając jego kanał.

      Jest to w kompletnej opozycji do Piotrka Festa, u którego tej CIĘŻKOŚCI nie ma.

      Usuń
    7. Ja ogólnie zgadzam się z Mandarynem. To nie jest tragiczne podejście, ale czuć tam problemy z luzem, a to wszystko osłabia.

      "No dobra, a od strony bardziej "pro": to moim zdaniem widać po V. że ma dalej problemy z psychiką i brakuje mu luzu. Nawet po tylu latach w działaniu nie wykształcił owego ogarnięcia, w o którym pisze Szanowny Autor bloga :)"

      <---- Tak. Biorąc pod uwagę ilość lat w działaniu, to nie wygląda to zbyt dobrze.

      "Chociaż efekty V. są "podobno" na wysokim poziomie, to jednak dalej widać w nim symptomy wewnętrznej WALKI i to nie tylko w kontekście tego filmu, ale i w kontekście całego życia, co można wysnuć oglądając jego kanał."

      <---- Tak, ja też czuję tam atmosferę "walki".

      "Jest to w kompletnej opozycji do Piotrka Festa, u którego tej CIĘŻKOŚCI nie ma."

      <--- Tak. Chociaż zamiast "ciężkości", napisałbym "napięcia", bo "ciężkość" można różnie rozumieć.

      Inny komentujący:

      "Mam też pytanie do Milroha, jak uzyskać efekt wyluzowania, który hipnotyzuje dziewczynę?
      Mam wrażenie, że jestem autentycznie wyluzowany, to znaczy w ogóle się nie stresuje przy dziewczynie. To nie jest poziom "przełamanie się do podejścia", lecz autentyczne wyluzowanie.
      jednak tego poziomu jeszcze nie osiągnąłem o którym wspomniałeś na blogu. A może on występuje, tylko go nie dostrzegam?"

      <--- Być może go nie dostrzegasz. A być może "zatrzymałeś" się na poziomie nieco poniżej, który jest niezły, ale to jeszcze nie jest to.


      Usuń
  19. Polecając "heroiczny" ubiór uświadomiłes mi jakim byłem kretynem że tego nie stosowałem wcześniej.
    Mam takie pytanie czysto techniczne, Czy do klubu/ na randkę ubierasz na siebie pełen garnitur/ marynarkę, krawat i koszule, czy po prostu marynarkę i koszule, bez krawata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze ubierałem się "dobrze", co było wielkim niewykorzystaniem potencjału. Dziękuje że uświadomienie.
      Dobranie butów to nie jest jakaś wielka sztuka, ale czy takie pokroju jak te z tego linku będą odpowiednie, czy są zbyt formalne: https://www.goldsmenswear.com/wp-content/uploads/2018/05/ArchwayBlack.jpg

      Usuń
    2. "Polecając "heroiczny" ubiór uświadomiłes mi jakim byłem kretynem że tego nie stosowałem wcześniej."

      <---- A co, ubrałeś się bardzo dobrze i jesteś zachwycony poziomem zainteresowanych spojrzeń? :)

      To BARDZO dużo daje i mnie osobiście zdumiewa to, że faceci tak się męczą, robią różne dziwne rzeczy, itd itp, a nie robią tej prostej rzeczy.

      "Czy do klubu/ na randkę ubierasz na siebie pełen garnitur/ marynarkę, krawat i koszule, czy po prostu marynarkę i koszule, bez krawata?"

      <--- Często są to jeansy, koszula, marynarka.

      "Dobranie butów to nie jest jakaś wielka sztuka, ale czy takie pokroju jak te z tego linku będą odpowiednie, czy są zbyt formalne: https://www.goldsmenswear.com/wp-content/uploads/2018/05/ArchwayBlack.jpg "

      <---- Absolutnie nie są zbyt formalne, ale też umiarkowanie mi się podobają. Nie lubię tej poprzecznej linii w przedniej części, a kształt buta jest moim zdaniem trochę słaby.

      Ja lubię coś takiego: https://www.kazar.com/pl/sklep/30248-czarne-polbuty-meskie-50241-01-00.html



      Usuń
    3. A co, ubrałeś się bardzo dobrze i jesteś zachwycony poziomem zainteresowanych spojrzeń? :)

      -> Jasne, że tak :) Po prostu zastosowałem się do twoich rad, sądzac po reakcji dziewczyn odrobiłem "zadanie domowe" na piątkę z plusem :). Dobranie odpowiednich ciuchów zajęło mi to dużo czasu, ale zdecydowanie było warto. Miałem jedynie wątpliwości, czy aby nie przesadzałem z formalnością, dlatego też zadałem pytania, na które rozwiałeś wątpliwości :) Dzięki :)

      Usuń
  20. Cześć,

    super blog, fajne spojrzenie zdrowego gościa :) Dzięki i obyś znalazł czas na dzielenie się dalej.

    Jak dla mnie chyba punkt, w którym się najbardziej zgadzamy to fakt, że wielu facetów (ze społeczności PUA jak się określają) traktują kolejne randki/seks/umówienie się jako WYNIK, EFEKT, jakiegoś rodzaju dopełnienie ich poczucia wartości i bardziej masturbują się faktem jacy to nie są super, bo dostali numer niż faktycznym efektem w postaci doświadczania energii kobiety. Wiele razy próbowałem wychodzić z kimś z forum RSD, ale zawsze okazywało się, że to jakiś kretyn, który napina się swoją lepszością (bez względu na to jak mu faktycznie idzie) i po prostu olałem takie spotkania. Wychodzę sam i mam wtedy największą frajdę, poza tym po prostu poznaję dziewczyny jak gdzieś jadę/wracam itd, więc nie robie z tego WIELCE WYJŚCIA NA DAY. Traktuję to po prostu jako rozrywkę, nic czym by należało się przejmować, ale też nic czym należałoby świecić i przypisywać sobie chuj wie co.

    Co do materiałów - nie korzystam z żadnych poza Toddem Valentinem, ten gość jest bardzo konkretny i jego verbal game dla mnie działa super (ale to oczywiście musi być podparte mindsetem, o jakim Ty piszesz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jak dla mnie chyba punkt, w którym się najbardziej zgadzamy to fakt, że wielu facetów (ze społeczności PUA jak się określają) traktują kolejne randki/seks/umówienie się jako WYNIK, EFEKT, jakiegoś rodzaju dopełnienie ich poczucia wartości i bardziej masturbują się faktem jacy to nie są super, bo dostali numer niż faktycznym efektem w postaci doświadczania energii kobiety.

      <--- Tak, jest coś takiego. To jest bardzo dziwne, ale wielu facetów z PUA nie dąży do ruchania, tylko do zbudowania ILUZJI, że oni się znają na kobietach, że nie są frajerami, że coś robią w kierunku poprawy w tym polu, itd itp.

      " Wiele razy próbowałem wychodzić z kimś z forum RSD, ale zawsze okazywało się, że to jakiś kretyn, który napina się swoją lepszością (bez względu na to jak mu faktycznie idzie)"

      <--- Tak, w takich kręgach popularne jest napinanie się ze swoją "lepszością", nawet jeżeli ktoś tak naprawdę jest do dupy. Zamiast dążyć do powodzenia z kobietami, ci goście budują wokół siebie iluzję "lepszości".

      "Co do materiałów - nie korzystam z żadnych poza Toddem Valentinem, ten gość jest bardzo konkretny i jego verbal game dla mnie działa super (ale to oczywiście musi być podparte mindsetem, o jakim Ty piszesz)."

      <--- Niestety, Todd jest prywatnie w związku z brzydką kobietą, która moim zdaniem jest maksymalnie 4/10. Na nagraniach rzekomo "z akcji" ma ładne laski, ale prywatnie jest z brzydką kobietą - coś tu chyba nie gra.

      Ja sam kiedyś myślałem, że Todd jest "perełką" w zachodnim PUA, lecz po ujrzeniu zdjęć jego stałej laski, już tak nie myślę.

      W razie wątpliwości co do powyższej sytuacji, możesz mi wysłać maila na milroh80@gmail.com (ktoś inny mający wątpliwości też może).

      Usuń
  21. Siema, czekam na książkę bardzo mocno, mam dziwne przeczucie że będzie o niej głośno, przynajmniej w środowisku, koniecznie puszczaj to po angielsku od razu na pewno sporo zarobisz :)

    Chciałbym poruszyć kilka kwestii.

    1) Jakie masz podejście do tindera i podrywu online? Szkoda czasu czy jednak warto? Ja uważam że to generalnie strata czasu i szukanie igły w stogu gówna, niewiele tam ładnych lasek, ale teraz w obecnej sytuacji może to być użyteczne...

    2) Dość negatywnie albo przynajmniej neutralnie pisałeś o medytacji (argumentem było to, że nie znasz gościa zajaranego medytacją który byłby naprawdę dobry, ale ilu znasz naprawdę dobrych? Ktoś wyżej wrzucił filmik Vincenta, który jest uważany za jednego z lepszych trenerów w Polsce, a podejście co najwyżej średnie, no jak dla mnie wręcz słabe i on jest dobry czy nie?), a moim zdaniem medytacja BARDZO MOCNO uzupełnia się z twoimi "naukami", a konkretnie stan "pustki w głowie". Chodzi o to żeby mieć stan medytacji, czyli nie myślenia o niczym choćby przy podejściu, czy generalnie w życiu, ponieważ wtedy WSZYSTKO lepiej dostrzegamy, odczuwamy(seks w takim stanie jest zupełnie inny). "Ten stan" to nie jest nic trudnego, wystarczy wyrzucić głos z głowy, "ego" które ciągle coś mówi. Na 1 wrażenie jest to trudne, ale tak naprawdę jest to banalnie proste, gdy to odkryłem w wieku 25 lat to był to dla mnie mocny game changer. A dlaczego piszę że to się łączy z twoimi naukami? Ano dlatego że medytacja i ten stan to jest przepustka do podświadomości i do przeprogramowania swoich przyzwyczajeń. Psychoterapia uwodzeniowa może trwać lata, ale można ją przyspieszyć na wiele sposobów, choćby przez naukę medytacji i bycia w tym stanie jak najczęśniej się da w życiu codziennym - w drodze do pracy, w rozmowie z przyjaciółmi czy podczas podrywu. Dlaczego o tym pisze? Ano dlatego że wydaje mi się że jest to mały brakujący element w całej twojej teorii, zainteresuj się tematem, warto.

    3) Alkohol - absolutnie nie jestem przeciwnikiem alkoholu, ale uważam że warto często robić wyjścia tylko na trzeźwo, albo zacząć pić wtedy co laska którą wyrywamy. Łatwiej wszystko kontrolować, a przy uwodzeniu te detale są bardzo ważne, Ty coś możesz robić już zupełnie naturalnie, ale jak ktoś jest słaby to powiela te same błędy i np. przez alko może ich nie zauważać, no ale generalnie alkohol to indywidualne kwestia - jednym dodaje kolorytu i luzu a innym odbiera inteligencję i błyskotliwość bardzo szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Jeżeli chodzi o uwodzenie w sieci, to ja nie jestem w tym kompetentny, moje doświadczenie w tym jest BARDZO niewielkie i BARDZO "przeterminowane" - ja się w to bawiłem kilkanaście lat temu, a i tego było tylko trochę.

      Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że uwodzenie w sieci to główne kwestia ZDJĘĆ i dobrego wyglądu. I skrajnie słabo widzę "dopchanie się" w sieci do bardzo atrakcyjnych kobiet, które dostają masę wiadomości.

      2. W kontekście medytacji:

      2.1 Jeżeli chodzi o to, ile znam "naprawdę dobrych" osób, to zależy od tego, jakie by dać standardy, ale generalnie poznałem w życiu kilkadziesiąt osób dobrych z kobietami - w kręgach TIANowych, poza PUA. I chyba ŻADNA z tych osób nie osiagnęła tego dzięki medytacji - wszyscy po prostu "TIANowali", czyli imprezowali z kolegami, chlali, podrywali laski.

      Za to w PUA jest masa gości słabych z kobietami, którzy medytują i uważają, że to jest świetna rzecz - ale nadal są słabi. Mają wiarę, ale nie mają rezultatów.


      Ja bazując na znajomościach z realnego życia mam wrażenie, że do medytacji ciągnie ludzi "udziwnionych", oderwanych od rzeczywistości, z którymi jest coś lekko nie tak. Takie osoby często mówią o tym, jak to medytacja daje im "wewnętrzny spokój", ale gdy na horyzoncie pojawi się laska powiedzmy 8/10, to ten "wewnętrzny spokoj" nagle gdzieś znika. Nie mówię, że tak musi być w każdym przypadki, ale takie są moje obserwacje.

      2.2 Jeżeli chodzi o Vincenta, to tak jak napisałem wcześniej w innym komentarzu, odmawiam oceny, jest to dla mnie niezręczna sytuacja.

      Natomiast jeżeli Ty oceniasz podejście Vincenta jako "wręcz słabe", to być może powinieneś wiedzieć, że Vincent na swoim blogu propaguje codzienną medytację: https://www.v1ncent.pl/post/poranne-rytualy-czyli-jak-wejsc-w-dzien-z-buta

      2.3 Jeżeli chodzi o "pustkę w głowie" i "wyrzucenie z głowy ego", to jak dla mnie są to dziwne, obce koncepty.

      Moja głowa absolutnie nie jest "pusta" podczas akcji - mam w niej moją intencję, a także bardzo "namacalne" myśli odnośnie tego, jak tę intencję wprowadzić w życie. Ja LUBIĘ moje myśli, a do tego są one użyteczne - są generalnie konkretne, praktyczne, przebiegłe, perwersyjne. Dlaczego miałbym chcieć się ich pozbywać? Do tego mam potwierdzone przez laski przypuszczenia, że moje myśli mają korzystny wpływ na moją "energię" - bo laski lubią czuć, że w facecie jest coś konkretnego i perwersyjnego.

      Mnie zawsze dziwiło to, jak osoby wierzące w medytację przedstawiają umysł/myślenie w negatywnym świetle, wręcz jak jakiegoś "przeciwnika". Jak dla mnie, umysł to jest naturalna część człowieka, która po to istnieje, aby myśleć. Natomiast ktoś może mieć problem z JAKOŚCIĄ myślenia - wielu ludzi myśli na różne zwichrowane sposoby. Być może to jedna z przyczyn popularności medytacji - część ludzi ma w głowie chaos i gdy pozbędą się myśli, to faktycznie funkcjonują lepiej.

      Natomiast jeżeli chodzi o zastosowanie medytacji do "terapii uwodzeniowej", to nie wiem, ktoś może próbować, ale jeszcze raz chciałbym podkreślić, że znane mi w realnym życiu osoby dobre z kobietami, uzyskały to dzięki "TIANowaniu", a nie medytacji. I dzięki zamianie, "nadpisaniu" starych wzorców nowymi, a nie dzięki bezpośredniemu "wyzerowaniu" starych.

      3. Jeżeli chodzi o alkohol, to po pierwsze jest to indywidualna sprawa, a po drugie to zależy od ilości. Dla wielu osób np. jedno piwo może być dobrą konkurencją względem trzeźwości.

      Usuń
  22. Są ludzie którzy kategorycznie negują noszenie koszuli na wierzchu - zaburza to męskie proporcje ciała. Ciekawi mnie czy zawsze wpuszczasz koszule w spodnie ? Czy dopuszczasz nie robienie tego przy pewnych krojach koszul.

    Przy okazji jaki rodzaj pasków lubisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałem, aby tego nie robić. Moim zdaniem jest to jednak bardziej dopuszczalne latem, gdy jest się tylko w koszuli.

      Paski - ogólnie klasyczne, ale sam nie potrafię do końca zdecydować, czy wolę takie z odsłoniętym bolcem (tym który wchodzi w dziurkę), czy też z bolcem zasłoniętym metalową płytką. Moim zdaniem płytka wygląda lepiej optycznie, ale trochę bardziej wygląda na "try hard".

      Usuń
  23. A więc nie potrafię być wyluzowany przy kobiecie, szczęśliwy traktować jej zachowania w sposób adekwatny. By być przy lasce wyluzowany żądam spełnienia określonych warunków. Muszę mieć super tekst na podryw super stórj jak i odpowiednie podłoże jak gadam z nią czyli muszą ją poznać w grupie znajomych. W tedy może pozwolę sobie na wyluzowanie. Sam sobie na to nie pozwalam. Zasłaniam się problemami i nie chcę dotrzeć tego że jej chcę na siłę zaimponować a wychodzić to imponowania słabo. Tak naprawdę dookoła mnie istnieje seksualne bogactwo. Wypieram swoją naturalną heteroseksualność bo tak zostałem wychowany. Zamiast być normalny i emanować męska energia to ja się wyglupiam. W ten sposób ukrywam swój lęk. Doprawdy irracjonalne.

    Zak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest irracjonalne. I szkodliwe - w tym kontekście ludzie są wychowani tak, aby byli nieszczęśliwi.

      Usuń
  24. Co myślisz o Mickey rourke w filmie 9 i pół tygodnia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie polecam, ale chodziło mi o jego podryw w tym filmie, bardzo (tak mi się wydaje) podobny styl do tego co opisujesz na blogu. Np. jedna z pierwszych scen na targowisku gdzie się poznają w kontekście energii i kontaktu wzrokowego

      Usuń
    2. Wspomniany przez komentującego wyżej film można zobaczyć tutaj: https://www.cda.pl/video/15571048

      A scena na targowisku, o której pisze, zaczyna się od 11:56

      Moim zdaniem nic specjalnego, trochę "odrealnione" sceny, jak to zwykle w filmach bywa. I ta rozmowa, w której ten gość opowiada lasce o ludziach, którzy zostali zabici w lokalu, w którym właśnie siedzą - trochę zapachniała mi przekazywaniem wzorca typu "pustego gawędziarskiego paplania" na randkach. Przy samym poznawaniu zaś, na tym targowisku, energia gościa jest taka niby w porządku, na pewno lepsza od zestresowanej energii leszczów albo jakichś PUAsów, lepsza też od nadętej energii "maczo co to nie ja", ale jednocześnie jest w tej scenie jakieś takie świadectwo Szacunku Do Kobiet reżysera - ten koleś jakoś niskostatusowo wypada przy tej lasce jak do niej zagaduje tym tekstem o kupowaniu kurczaków. On się na nią non stop patrzy i uśmiecha, a ona ma taką minę typu "yyy co chcesz gościu", trochę jakby zszokowaną, raz na typa spojrzy, raz patrzy gdzie indziej, po czym nagle scena teleportuje się do tego lokalu gdzie siedzą razem.

      Usuń
    3. Obejrzałem sceny na targowisku i w restauracji. Ogólnie zgadzam się z komentarzem powyżej - energia gościa jest niby w porządku, na pewno jest lepsza od energii leszczy czy większości PUA, lepsza od "nadętej" energii macho, ale jednocześnie coś tam nie gra. Też mam wrażenie, że jest to jakieś "niskostatusowe" - tak, jakby on się wpraszał po coś, co mu się nie należy, a nie robił coś normalnego. Ja też sądzę, że przyczyną tego jest Szacunek Do Kobiet - reżysera i/lub aktora.

      Usuń
    4. A co ty byś zrobił w tej sytuacji, co byś poprawił? Chodzi o to, że on się zbyt czai, zamiast wejść z mocniejsza intencją seksualna ?

      Usuń
    5. Mi chodzi o to, co wyraża jego mina, zachowanie. On ma widoczną intencję, tylko intencję typu "sięgam po coś nadzwyczajnego", albo "sięgam po coś, co mi się nie należy". A to powinno być coś w stylu "teraz się poznajemy i to jest fajne, ale jest też całkowicie normalne i naturalne".

      Usuń
  25. Masakra, nadchodzi ładna pogoda, a prawdopodobnie każdy z nas będzie musial siedzieć w domu :(

    Tak w ogóle zauwazylem ciekawa obserwacje w mojej psychice. Mój kolega z którym trochę się zadawałem znalazł sobie dziewczynę. Spytałem go więc, kiedy pójdziemy na wspólny podryw. Odpowiedział mi że nie, bo nie chce jej zdradzać. Z punktu intelektualnego rozumiem to, niektórzy mogą po prostu chcieć tworzyć monogamiczny związek i każdy ma prawo do wyboru, jednak gdy usłyszałem slowa mojego kolegi, to poczułem emocjonalnie w swoim ciele zgrzyt...poczucie żenady.
    Tak jakby w mojej głowie od razu pojawiła się myśl "Ja nie moge, co za frajer!'
    Przyglądałem się głębiej temu impulsowi. Poszedłem za tym cios dalej i wracając do domu wyobraziłem sobie jakbym ja miał stała dziewczynę i jakaś inna dziewczyna chciałaby mi dać dupy, a ja bym odpowiedział jej "O nie, nic z tego, jestem wierny".
    Poczułem się z tym autentycznie źle, nieswojo, jak jakaś pizda.

    Doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie wytworzyło się w mojej psychice to, co u ludzi przy Silnym Szacunku Do Kobiet, gdy usłyszsza, że ktoś postępuje inaczej niż według ich myśli. Tylko że w moim przypadku jest tego odwrotność. Oni czują (emocjonalne) obrzydzenie do gości, którzy nie są fair wobec kobiet itp.

    A ja zacząłem czuć (emocjonalne, instynktowne) obrzydzenie do osób, którzy są fair wobec kobiet, mimo że tak naprawdę ich akceptuje.

    Jestem pewien, że już to wytworzyło się u mnie dawno temu, ale jakoś na to nie zwracałem przesadnie uwagi. Dopiero ta sytuacja doprowadziła do przemyśleń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też przeszkadza to przymusowe siedzenie w domu i brak możliwości wyjścia na miasto. Ja normalnie często jadam na mieście - solo, z kolegami czy kobietami. To nie tylko kwestia jedzenia, jest coś przyjemnego w przejściu się, byciu wśród ludzi, itd. Teraz czuję nieprzyjemnie odizolowany, "wyrzucony" z tego.

      Co do negatywnych odczuć względem ludzi z Szacunkiem Do Kobiet, to tak, jest coś takiego. Oni tak naprawdę są frajerami - to nie jest ich wina, oni zostali tak wychowani, ale to nie zmienia faktu, że jednak są tymi frajerami. W tym jest coś odpychającego, drażniącego. Ja osobiście ŚWIETNIE rozumiem kobiety w kontekście tego, że kręcą je "dranie", a frajerzy wywołują u nich pogardę, wręcz agresję.

      Usuń
    2. Mam podobnie jak wy. Jednym z moich "głównych" tematów, który z praktycznie każdą laską prędzej czy później poruszę, są leszcze, ich zjebane poglądy, zjebane zachowania, opowiadanie sobie historii związanych z tego typu ludźmi i śmianie się z nich z laską. Teraz nie żartuję: z większością lasek mam tak, że rozmawianie z nimi o tym buduje wysokie poczucie nadawania na tych samych falach, a jednocześnie prezentuje mnie jako kogoś kto leszczem nie jest (pokazanie lasce, że wie się o co chodzi z leszczami sugeruje jej, że sam leszczem nie jestem). Ale oprócz tego, ja po prostu LUBIĘ ten temat - sprawia mi głęboką satysfakcję naśmiewanie się z laskami z lamusów z Szacunkiem Do Kobiet, a także rozmawianie z takimi leszczami normalnie, a później obgadanie ich i obśmianie. Ja czasem wręcz aktywnie poszukuję frajerów z Szacunkiem Do Kobiet - teraz, w czasie kwarantanny, nabrało to u mnie wręcz już trochę NIEZDROWEJ formy, bo moim nowym hobby stało się udawanie laski na jakichś anonimowych czatach i patrzenie, jak upokarzają się i tracą tak naprawdę czas goście, po których pierwszym napisanym zdaniu widać, że są zjebani. Ja z powodu tego jaką satysfakcję mi to sprawia mam podobnie jak Ty, Milroh - też ŚWIETNIE rozumiem kobiety w kontekście tego, że kręcą je dranie, a do frajerni czują pogardę, odrazę, czasem agresję i że wielką frajdę sprawia im upokarzanie leszczów. :)

      Usuń
    3. Jestem komentującym nr1. Ja tak nie mam jak ty, bo z jednej strony czuję instynktowne obrzydzenie, ale z drugiej strony wiem że to nie jest wina tych osób, tylko chorego systemu, który ich wychował. I sam byłbym jednym z nich, gdyby nie moje szczęście.
      I choć instynktownie i na poziomie emocji czuję do nich pogardę ( nie zależy to ode mnie), to tak czysto intelektualnie jest mi tych osób szkoda i im współczuję.
      Zreszą ja sam nie jestem w 100% wyluzowany przy dziewczynach, ja się pozbyłem Szacunku, ale tylko w określonych sytuacjach i z określonymi dziewczynami. A takie ogólne zachowania względem kobiet, jak to, że nie tyle co można, co nawet POWINNO się je zdradzać, są we mnie praktycznie cały czas.

      Ogólnie to uważam masę ludzi ( obojga płci) za debili. Mimo to źle bym się czuł ze specjalnym gnębieniem nieznanych mi facetów i ich upokarzaniem.

      Co innego względem kobiet - tam to lubię. To jest ciekawa zależność.

      Raz koleżanka wysłała mi screena w którym chłopak bezpośrednio napisał jej, że chciał ja tylko wyruchać i zostawić. To było dla niej naprawdę przykre. Mimo to, moją pierwszą reakcją był uśmiech od ucha do ucha ( do telefonu ).

      Usuń
    4. Mi właśnie satysfakcję przynosi gnębienie frajerskich gości (przeze mnie lub laski), natomiast jeżeli chodzi o laski to ja lubię je szmacić, ale nie lubię obserwować jak ktoś inny to robi, mi się często wręcz odpala impuls stawania po stronie laski jak jest skonfrontowana z jakimś typem, ale nie w sensie szacunkodokobietowego białorycerstwa, tylko ja po prostu nie mam czegoś takiego co ma Milroh i co nazywa "etosem koleżeńskim". Ja po prostu bardziej lubię kobiety niż facetów, i to kobietom życzę lepiej niż facetom. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko takie moje uprzedzenie emocjonalne - poza pojedynczymi ogarniętymi facetami (pod różnymi względami - zazwyczaj tianowcy albo bardzo inteligentni) poznałem w życiu samych tępych zjebów.

      Usuń
    5. Jeżeli chodzi o poruszanie z kobietami tematu leszczy, ich poglądów i zachowań, to na pewno jest tak, że jeżeli ten temat wejdzie, to potrafi wejść BARDZO dobrze. Natomiast też nie zawsze kobieta ocenia pozytywnie śmianie się z innych ludzi, szczególnie na początku znajomości.

      To może polecieć w pozytywnym kierunku "gość śmieje się z leszczy, więc sam nie jest leszczem", ale może też pójść w negatywnym kierunku "gość śmieje się z ludzi, więc jest lub robi z siebie jakiegoś cwaniaka czy ruchacza, to jest jakiś zjeb lub pozer".

      Natomiast ja też LUBIĘ się z tego śmiać, choć nie aż tak bardzo, jak komentujący numer 2. Dla mnie to JEST ŚMIESZNE i o ile wiem, że to nie jest ich wina, tylko wychowania, to niezależnie od przyczyn, oni i tak są frajerami, a ich pokraczne frajerstwo i tak jest śmieszne.

      Inna sprawa, że ja najlepsze gadki wokół tego tematu miałem nie podczas uwodzenia, a już w okresie sypiania z laską. To tyczy się szczególnie sytuacji, w których kobieta ma chłopaka lub męża. Ja lubię w takiej sytuacji spuścić się jej do ust i powiedzieć, że po spotkaniu ze mną ma pocałować swojego chłopaka, bez mycia zębów, picia niczego, itd. A laska mi potem relacjonuje, jak go pocałowała i zapytała się go, czy on lubi smak jej ust. I że on odpowiedział, że "uwielbia". Potem ona w rozmowie ze mną się śmieje, np. na zasadzie "Nie wiem, może ja mu powinnam powiedzieć, gdzie on tego smaku może znaleźć więcej?". Albo "A może go kiedyś zaprosimy i damy mu skosztować świeżego? ". Lub "Byłbyś skłonny włożyć mu do ust? Bo kto wie, może on jest nieodkrytym talentem jeżeli chodzi o robienie dobrze ustami innemu facetowi".

      Fajne są też opowieści lasek o tym, jak robią "jazdy", jak celowo upokarzają swoich chłopaków/mężów, czy też adoratorów. Jak np. tworzą dla zabawy sztuczny konflikt, bo chcą się zabawić patrząc na to, jak biedny leszcz je przeprasza za to, co od początku jest ich winą i celowym zamiarem.

      Może ja jestem próżny i płytki, ale ja ogólnie lubię klimat "bycia lepszym" od innych mężczyzn. Lubię iść z skrajnie atrakcyjną kobietą ulicą, albo być z nią w restauracji i widzieć te oniemiałe, pożądliwe spojrzenia innych facetów. Wtedy czuć, że ja jestem "wygranym", a oni "przegranymi". Kobieta, która jest dla nich ich MARZENIEM, "księżniczką z ich snów", jest moją uległą suczką. Oni sobie mogą tylko popatrzeć, a ja wezmę ją do siebie i będę miał ją dla siebie nagą, będę się w nią spuszczał.To jest klimat "rucham ich marzenie", "księżniczka z ich snów ma w sobie moje nasienie".

      Usuń
    6. @Milroh,

      ciekawe, że poruszyłeś ten temat (wygrany-przegrany itp.). Ogólnie nie mnie oceniać, czy jesteś niedojrzały czy nie, moim zdaniem za taką postawą tkwi jakiś rodzaj "myślenia rozkapryszonego nastolatka" i kiedyś być może będzie to dla Ciebie dokuczliwe.

      Natomiast sam fakt, że to przyznajesz i o tym mówisz, świadczy, że jesteś uczciwy względem siebie i to jest IMO bardzo spoko postawa. Większość facetów czułaby się w tej sytuacji dokładnie tak samo (albo robiłaby rzeczy dużo bardziej ostentacyjne), ale udają przed sobą i innymi, że "nie nie, oni nigdy nie pomyśleliby tak o innym facecie".

      Jeszcze inna sprawa, że wiele osób taką postawę skrytykuje, bo nie jest na Twojej pozycji. Jeśli mało ruchają to mają dużą motywację do reorganizacji swoich przekonań, bo obecny ich stan powoduje problemy w życiu. Ale większość z nich, gdyby ruchała tak jak Ty, w ogóle nie zajmowaliby się zmianą przekonań, a więc krytyka z ich strony to zazwyczaj biadolenie "kurwa nie jestem na takiej pozycji".

      Ja osobiście u siebie też dostrzegam czasami elementy takiej postawy (czucia się lepszym od innych facetów), chociaż zazwyczaj łapie się na takiej myśli i odpuszczam, a nie wkręcam się w to. Uważam (w kontekście mojego życia) że taka postawa do niczego dobrego nie prowadzi.

      ALE, doskonale rozumiem że pojawiają Ci się takie myśli, ja też je mam i u mnie bierze się to z tego, że nie gardzę samym faktem, że ktoś nie rucha (albo ma chujową pracę). To jest raczej tylko okazja, w której mogę wykazać wyższość nad takim facetem, ale ja gardzę ograniczeniem umysłowym facetów, szczególnie takich, którzy nic nie wiedzą w danej dziedzinie, ale w rozmowie ze mną ciągle starają się mnie pouczać. Albo takich, którzy zajmują się walką o pozycję w PUA, tak jakby szacunek w gronie 90% składającym się ze sfrustrowanych nastolatków był czymś kluczowym.

      Usuń
    7. Jeżeli chodzi o "myślenie rozkapryszonego nastolatka", to ja faktycznie mam w sobie coś takiego. Generalnie całe moje życie jest w ogromnej mierze zorganizowane wokół zabawy i wygody, wokół spełniania moich zachcianek i kaprysów.

      Inna sprawa, że "normalni" faceci też mają swoje zachcianki, kaprysy i "zabawki", też wchodzą w różnego rodzaju rywalizacje. Rywalizują ze sobą na kobiety, na pozycję w pracy, na pieniądze, na samochody czy motory, na wyniki w sporcie, itd itp. Zresztą właśnie w kontekście kobiet jest tak , że innym facetom BARDZO ŁATWO łamie się nie tylko rozumiana ogólnie "dojrzałość", ale także zdrowy rozsądek, stabilność emocjonalna/psychiczna. Przy bardzo atrakcyjnej kobiecie, większość mężczyzn zaczyna wykazywać "niedojrzałość", a także inne, dużo gorsze rzeczy.

      Jeżeli chodzi o bycie uczciwym względem siebie, to tak, jestem względem siebie uczciwy , bajeruję kobiety, a nie siebie samego. Moim zdaniem jedną z przyczyn mojego sukcesu z kobietami jest to, że ja zawsze chciałem wiedzieć "jak jest", a odrzucało mnie od jakichkolwiek złudzeń czy iluzji. Zawsze uważałem, że im lepszy jest mój obraz rzeczywistości, tym lepsze decyzje mogę podejmować. Wielu ludzi tego nie ma i zamiast tego zażarcie broni błędnych przekonań - oni próbują utrzymać swoją wiarę w sprzeczne z rzeczywistością iluzje, co jest SKRAJNIE DEBILNE. Bo mogą oszukać siebie, mogą oszukać kilka innych osób, ale rzeczywistości nie oszukają.

      Swoją drogą, czasami ludzie myślą, że jeżeli ktoś jest bardzo dobry z kobietami, to musi być mega męski, mieć super silny charakter, super siłę woli, itd itp. Tak jakby była to jakaś "walka", która wymaga "wielkiej siły", samozaparcia, itd. Podczas gdy tak naprawdę, w byciu dobrym z kobietami chodzi w dużej mierze o ZRZUCENIE Z SIEBIE PEWNEGO CIĘŻARU, a nie o to, aby nieść jakikolwiek ciężar. Mam tu na myśli odrzucenie bajek, mitów propagandy moralno-obyczajowej i przyjęcie realnego obrazu świata. To można ująć tak, że - w przeciwieństwie do wielu innych ludzi - ja nie kłócę się z rzeczywistością. Życie w ten sposób jest łatwiejsze, LŻEJSZE, mniej obciążające - bo znikają napięcia wywołane różnicami między propagandową wizją świata, a rzeczywistością.

      Jeżeli chodzi o to, że krytyka pod moim adresem to zazwyczaj biadolenie "kurwa nie jestem na takiej pozycji", to JASNE, że tak. Ja widzę to bardzo wyraźnie na żywo, gdzie najmocniej krytykują mnie ludzie, po których widać, że mają ból dupy, zazdrość, itd. Wielu ludzi wykorzystuje rzekomą "moralność" jako płaszczyk skrywający żałosne intencje, których jawne okazanie równałoby się ośmieszeniu i upokorzeniu.

      Jeżeli chodzi o stosunek do facetów słabych z kobietami, to ja rozumiem to, jaka propaganda jest uprawiania wokół tej sfery życia i to, że tak naprawdę to nie jest wina tych facetów. Z drugiej strony, niezależnie od przyczyn stan faktyczny jest taki, że są "frajerami" i to bywa śmieszne. W tym kontekście we mnie jest jakaś dawka pogardy i nabijania się, ale jest też jakieś zrozumienie przyczyn, współczucie i chęć pomocy.

      Prawdziwie głęboką pogardę i nienawiść czuję do różnego rodzaju debili, ludzi którzy gówno wiedzą, a się wymądrzają, do osób z roszczeniową postawą, itd itp. To w sumie jest częściowo niesprawiedliwe, bo niektórzy ludzie mają po prostu słabe geny i są genetycznymi debilami, to nie jest ich wina, ale mnie to i tak STRASZNIE drażni i obrzydza - jeżeli jestem niesprawiedliwy, to trudno, mam to gdzieś.









      Usuń
  26. Cześć, ten to blog konkret :) Jedyne, prawdziwe informacje w kwestiach uwodzenia.

    Mam do Ciebie pytanie, bo jestem atrakcyjnie fizycznym facetem tak 8-8.5/10 i bardzo często w sytuacjach towarzyskich jak np. w klubie jestem podrywany (dają mi sygnały) przez kobiety i wiem, że może to zabrzmi to niedorzecznie ale mnie to często męczy. Chodzi, o laski 'słabsze' ode mnie i myślę w tedy ' ja pierdole kolejne laski mi się nasuwają' mimo, że duża część z tych lasek jest wystarczająca atrakcyjnie by je wyruchać to ja je w większości sytuacji zlewam. Mógłbym zdecydowanie więcej ruchać ale 'przez mój wygląd' jestem trochę leniwy. Bzykam bardzo atrakcyjne laski ale często mam sytuacje w, których sobie myślę po olaniu jakiej laski np. 7/10 'w sumie mogłem ją wyruchać' . Mam w tedy sobie kolejne myśli 'czy to jest normalne :)' i rozterki czy 'wypada' to zmienić. 1. Jak u Ciebie wygląda sytuacja z przystojniejszymi znajomymi od Ciebie? Ruchają więcej? Też są bardziej leniwi od Ciebie?
    2. Bardziej techniczne pytanie - zdarzają się sytuacje w klubie na parkiecie gdy laska albo i dwie zaczynają się przybliżać do mnie gdy sobie stoję/tańczę. Chodzi o coś takiego - stoisz sobie na parkiecie i patrzysz wzrokiem co się dzieję i zauważasz gdzieś kątem oka dwie tańczące laski - po tym małym zdarzeniu obserwujesz jak się lekko tanecznie przybliżają się do Ciebie ( wraz z lamusami w około :D) aż w końcu tańczą obok Ciebie i dalej nie idą; i zdarzają się sytuację, że np. zagaduję jedną to dostaję coś w stylu machania ręką nie ja nie i odchodzą gdzieś dalej tańczyć. Jakby chciały zobaczyć czy zareaguje. Wiesz może o co chodzi? Czy te laski po prostu chciały mojej uwagi/reakcji? Często to są najładniejsze laski w klubie.
    3. Czy książka będzie w języku polskim czy angielskim?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cześć, ten to blog konkret :) Jedyne, prawdziwe informacje w kwestiach uwodzenia. "

      <--- Dzięki. :)

      "Mam do Ciebie pytanie, bo jestem atrakcyjnie fizycznym facetem tak 8-8.5/10 i bardzo często w sytuacjach towarzyskich jak np. w klubie jestem podrywany (dają mi sygnały) przez kobiety i wiem, że może to zabrzmi to niedorzecznie ale mnie to często męczy. Chodzi, o laski 'słabsze' ode mnie i myślę w tedy ' ja pierdole kolejne laski mi się nasuwają' mimo, że duża część z tych lasek jest wystarczająca atrakcyjnie by je wyruchać to ja je w większości sytuacji zlewam. "

      <--- To nie jest niedorzeczne, mam kolegę 8/10, który ma to samo.

      Ja nie mam takiej urody, ale jestem 6-7 i jeżeli BARDZO dobrze się ubiorę, to wyglądam ŚWIETNIE. I bywa tak, że odbieram zainteresowanie, sygnały ze strony laski np. 6/10, jako coś trochę żenującego, prawie że męczącego.

      "Bzykam bardzo atrakcyjne laski ale często mam sytuacje w, których sobie myślę po olaniu jakiej laski np. 7/10 'w sumie mogłem ją wyruchać' . Mam w tedy sobie kolejne myśli 'czy to jest normalne :)' i rozterki czy 'wypada' to zmienić. 1. Jak u Ciebie wygląda sytuacja z przystojniejszymi znajomymi od Ciebie? Ruchają więcej? Też są bardziej leniwi od Ciebie? "

      <--- To absolutnie normalne, że nie wykorzystuje się wszystkich sytuacji. Szczególnie tych, które są "tylko atrakcyjne", a nie "bardzo atrakcyjne".

      "2. Bardziej techniczne pytanie - zdarzają się sytuacje w klubie na parkiecie gdy laska albo i dwie zaczynają się przybliżać do mnie gdy sobie stoję/tańczę. Chodzi o coś takiego - stoisz sobie na parkiecie i patrzysz wzrokiem co się dzieję i zauważasz gdzieś kątem oka dwie tańczące laski - po tym małym zdarzeniu obserwujesz jak się lekko tanecznie przybliżają się do Ciebie ( wraz z lamusami w około :D) aż w końcu tańczą obok Ciebie i dalej nie idą; i zdarzają się sytuację, że np. zagaduję jedną to dostaję coś w stylu machania ręką nie ja nie i odchodzą gdzieś dalej tańczyć. Jakby chciały zobaczyć czy zareaguje. Wiesz może o co chodzi? Czy te laski po prostu chciały mojej uwagi/reakcji? Często to są najładniejsze laski w klubie. "

      <--- Być może one chciały tylko uwagi, bo parkiet to ogólnie jest miejsce, gdzie jest dużo dziwnych, niezdrowych klimatów. Ale też pewnie zrobiłeś to niedostatecznie dobrze, bo z wyglądem 8-8.5/10, masz naprawdę duże możliwości.

      "3. Czy książka będzie w języku polskim czy angielskim? "

      <--- Na pewno w angielskim (dla kasy), w polskim pewnie też (chociaż tu jest ten blog, na którym jest bardzo dużo).

      Usuń
  27. Jeżeli ktoś by chciał się uczyć uwodzenia, to ile podejść ( prób wyruchania) powinno się według ciebie robić tygodniowo/dziennie, gdy ktoś nie jest zbytnio obłożony pracą? Nie mówię tutaj o żadnych sztywnych liczbach, ale tak mniej więcej, jak to powinno według ciebie wyglądać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ustalanie sobie norm "do wyrobienia", nawet w mało sztywnej postaci, jest wątpliwym pomysłem. To może powodować, że psychika będzie traktować uwodzenie jako "zadanie do odhaczenia", a nie jako pole do "całościowej", "psychoterapeutycznej" zmiany.

      Normy do "wyrobienia" mogą też powodować, że ktoś będzie na siłę podejmował działanie w takich sytuacjach, które się do tego słabo nadają. Albo z kolei przepuszczać dobre okazje do działania, "bo akurat nie ćwiczy".

      Do tego podejście, nawet jeżeli jest zawsze wykonywane z dobrą intencją, ma różną "wartość edukacyjną", w zależności od przebiegu wydarzeń. Najwięcej daje sukces, ale jeżeli np. laska pójdzie na randkę, tylko potem nie da się wyruchać, to i tak da to nieporównywalnie więcej, niż 10 nieudanych podejść, trwających po minutę jedno.

      Ja bym raczej podszedł do tego tak, aby np. wychodzić wieczorem na miasto, do klubów czy pubów (oczywiście nie teraz, gdy trwa epidemia) - np. raz w tygodniu, albo dwa jeżeli komuś pasuje. A do tego podchodzić w ciągu dnia, gdy akurat jest okazja. Jest rzeczą bardzo ważną, aby NIE PRZEPUSZCZAĆ OKAZJI. Podejść w ciągu tygodnia może być tylko kilka, ale raczej powinno to być tak z 10, a nawet 20, jeżeli ktoś ma czas i okazje ku temu.

      Usuń
    2. CZĘŚĆ 1
      Dzięki. Bardzo ważny okazał się dla mnie ten ostatni akapit. Chodzi w tym o to, by nie przepuszczać okazji. Wiem że to taka bardzo banalna porada, ale nawet teraz jak o tym myślę, to wszystko zdaje mi się byc takie dużo bardziej naturalne i mniej obciążające psychikę.

      Mam jeszcze kilka pytań, które na pewno pomogą mi w rozwoju:

      A czy jeżeli jestem tak średnio ogarnięty, to powinienem także nie przepuszczać okazji, gdy zobaczę dziewczynę w jakimś zatłoczonym miejscu jak np przystanek i powoduje to u mnie większe napięcie?
      Lepiej się czuję w jakiś mało zaludnionych miejscach, ale nieporównywalnie większa szansa jest na znalezienie dziewczyny tam gdzie przebywa dużo ludzi. Wtedy miałbym poczucie, że tracę naprawdę wiele okazji - z drugiej strony byłoby to obciążone mniejszym napięciem psychicznym.

      Sam się zastanawiam, czy lepiej działać w moim mieście, gdzie jest taka średnia ilość ludzi i średnia szansa na znalezienie dziewczyny, czy może lepiej dojechać kawałek do o wiele większego, gdzie dziewczyn jest ogrom. Dotychczas działałem w swoim mieście, ale może to był błąd, bo to ograniczało się do max 3 podejść dziennie.
      Ja teraz mam poczucie, że lepiej konkretnie podejść do sprawy i jak uczyć się uwodzenia to na "całego" , jeździć do większego miasta, nie przepuszczać okazji i przeżyć jakoś ten dyskomfort spowodowany innymi ludźmi.

      Co z dziewczynami 7,5 i ładniejszymi - spróbować oczywiśćie nie zaszkodzi, jednak skupiać się przede wszystkim na 6 i 7?

      Tak w ogóle , to jestem trochę na bardziej uprzywilejowanej pozycji, niż reszta czytelników bloga. Zadaję się z takim kolegą, który siedział dosyć mocno w pua, ALE był również TIAN. W ogóle często nawet słyszę o takich przypadkach, nawet gdziś czytałem na tym blogu, że ktoś miał podobnie , że Tianowiec został skażony przez PuA.

      Lubię go, no ale niestety jest skażony przez pua. W pamięc mi zapadło, jak podszedł do dziewczyny na przystanku i zaprosił ja na piwo, dziewczyna odpowiedziała, że odpada, bo czeka na autobus, a mój kolega na to "Chuj z twoim autobusem, chodź ze mną", oczywiście dalszego przebiegu interakcji można się domyśleć.

      Co jednak wyciągnałem z tej znajomości to ową "gruboskórność" o jakiej była mowa gdzieś w komentarzach. Niestety ruszają mnie w jakiś stopniu zlewki od dziewczyn, szczególnie za dnia, ale stałem się też bezwzględny. To w sumie przykład na to, że szacunek do kobiet to nie jest wartość zero jedynkowa. Nie wiem czy to powód do jakieś dumy, czy chluby, ale również mam na koncie akcję typu "podwózka potrzebującej w zamian za seks".
      Albo też ( na imprezach) zauważyłem u siebie dosyć zmniejszone opory przed eskalowaniem. Do dziś pamiętam, jak jedna dziewczyna siedziała mi na kolanach, a obok mnie leżała inna. I jedną ręką macałem dziewczyne, która mi siedziała na kolanach, a drugą ręką po tyłku tą, którą leżała :)
      Miałem też akcje, oczywiście po alkoholu, gdzie udawało się pójść po 5 minutach z dziewczyną na chatę, czy zacząć się lizać. Więc raczej startując z nauką uwodzenia będę startować z łatwiejszego punktu, niż reszta, bo gdzieś tam moja psychika w jakimś stopniu jest ruszona. Do całkowitego ogarnięcia mi sporo brakuje, ale sądzę, że to kwestia czasu.

      Jednak to co opisujesz na tym blogu to jest jakiś kosmos, ja bardzo chcę osiągnąc przynajmniej część tego co ty masz - taki poziom, gdzie mógłbym ruchać z rozsądną skutecznoscią dziewczyny 8/10 za dnia i w nocy.
      Wydaje mi się, że to może być poziom dla mnie do osiągnięcia .Nie mówię że uda się dziś, ani w ciągu miesiąca, ale być może w przeciągu lat by się udało.


      Usuń

    3. CZĘŚĆ 2
      Bo kurde...może jestem jakiś dziwny, ale nie wyobrażam siebie w związku z dziewczyną 7/10. Wiem, to może niektórych dziwić, przecież dziewczyna 7/10 jest już naprawdę ładna i podoba się facetom, ale nie oto chodzi.
      To znaczy wyobrażam sobie mieć dziewczynę 7/10 zeby mieć coś poruchać - to tak - nawet OBECNIE taką mam, ale wiem, że w głębi siebie byłbym naprawdę nieszczęśliwy będąc " na stałe", " na zawsze", z taką dziewczyną. Bo wiem, że obok mnie krążą dziewczyny 8/10 i są kolesie z krwi i kości jak ja, którym dają takie dziewczyny dupy.
      I to potrafią być zwykli kolesie.
      Myślałem o tym, i dla mnie tak naprawdę taka dziewczyna z którą czerpałbym psychiczną przyjemność, nazwijmy to "emocjonalną", zaczyna się od 8/10.
      Jak o tym miałbym spędzić całe życie z jakąś brzydszą- no ok, jest taka szansa, ale wiem, że będzie mi towarzyszyć poczucie "frajera" i zazdrości do innych osób. Chodzi o tą ponurą perspektywę, to dla mnie potrafi być coś strasznego.

      Jak tylko skończy się Koronawirus, to zacznę ostro działać. Chciałbym za rok wrócić do tego komentarza i zauważyć postęp.


      PS. czy żeby bajerować dziewczyny, że jest się dobrym kochankiem/ potrafi się szmacić w łóżku, to trzeba mieć efekt "drania"?

      Pamiętam jak byłem młodszy i jak jakaś dziewczyna mówiła, że lubi 50 twarzy greya, to ja odpowiadałem w wielkim skrócie, że wolę takie rzeczy robić na żywo, że miałem dziewczynę, której dawałem mocne klapsy, dusiłem ją, ogólnie szmaciłem itp. i zauważyłem, że dziewczyny się nakręcały, więc raczej wypadało to autentycznie.
      Jednak nigdy nie usłyszałem od dziewczyny jakiegoś konkretnego zwrotu, że mam w sobie "to coś".

      sorki że się tak rozpisałem, miałem krótko odpisać, a wyszło jak wyszło.
      oczywiście bardzo doceniam twój wysiłek/cierpliwość więc odpisz kiedy będziesz mieć czas :)

      Usuń
    4. "A czy jeżeli jestem tak średnio ogarnięty, to powinienem także nie przepuszczać okazji, gdy zobaczę dziewczynę w jakimś zatłoczonym miejscu jak np przystanek i powoduje to u mnie większe napięcie?"

      <--- Moim zdaniem będzie lepiej, jeżeli najpierw opanujesz bardzo dobrze działanie w "normalnych" warunkach, bez ponadprzeciętnego obciążenia. (Tylko też bez przesady w drugą stronę, bez szukania "super idealnej okazji")

      "Sam się zastanawiam, czy lepiej działać w moim mieście, gdzie jest taka średnia ilość ludzi i średnia szansa na znalezienie dziewczyny, czy może lepiej dojechać kawałek do o wiele większego, gdzie dziewczyn jest ogrom"

      <--- Nie wiem, mieszkając w Warszawie nigdy nie miałem tego problemu i nie mam na to rozwiązań.

      "Co z dziewczynami 7,5 i ładniejszymi - spróbować oczywiśćie nie zaszkodzi, jednak skupiać się przede wszystkim na 6 i 7? "

      <--- Tak.

      "Tak w ogóle , to jestem trochę na bardziej uprzywilejowanej pozycji, niż reszta czytelników bloga. Zadaję się z takim kolegą, który siedział dosyć mocno w pua, ALE był również TIAN. W ogóle często nawet słyszę o takich przypadkach, nawet gdziś czytałem na tym blogu, że ktoś miał podobnie , że Tianowiec został skażony przez PuA.

      Lubię go, no ale niestety jest skażony przez pua. W pamięc mi zapadło, jak podszedł do dziewczyny na przystanku i zaprosił ja na piwo, dziewczyna odpowiedziała, że odpada, bo czeka na autobus, a mój kolega na to "Chuj z twoim autobusem, chodź ze mną", oczywiście dalszego przebiegu interakcji można się domyśleć. "

      <--- Smutna sprawa. Z tego co ja zauważyłem, to w PUA jednym z wielu problemów jest debilna "KONFRONTACYJNOŚĆ", werbalna i psychiczna agresja względem kobiet.

      "PS. czy żeby bajerować dziewczyny, że jest się dobrym kochankiem/ potrafi się szmacić w łóżku, to trzeba mieć efekt "drania"? "

      <--- Można być dobrym kochankiem bez szmacenia i bycia draniem (być dobrym "klasycznym" kochankiem), natomiast w kontekście szmacenia jest tak, że draniowata energia, sprawianie wrażenia drania na pewno dodaje autentyczności.


      Usuń
  28. Czy nosisz czasami taki sweterek, swetr pod marynarkę jak gościu po prawej https://www.youtube.com/watch?v=Cp_A5naoZtY ? Czy facet sie tak dużo gorzej prezentuje według Ciebie?

    Wiadomo czasami nawet trzeba bo temperatura jest zbyt niska, ale pod taki sweterek można też szybko i wygodnie założyć jakis t-shity bo i tak go nie widać a marynarka dodaje statusu i elegancji. Wiesz jak to koszule trzeba czesciej prac ciezej sie prasuje itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie ubieram się tak. Moim zdaniem ten gość prezentuje się "tak sobie", na pewno gorzej ode mnie. Z kolei ten drugi jak dla mnie jest za bardzo "ulizany" i "try hard".

      Usuń
  29. Jeśli chodzi o garderobę, to mówiłeś że zazwyczaj im ciuch drożdży tym większa szansa na znalezienie czegoś fajnego. W tym celu warto chodzić po sklepach garniturowych.
    A jak z doborem jeansów, gdzie np je kupujesz, już w zwykłych sieciowkach typu hm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo, jak z innymi ubraniami - w tańszych sklepach też można znaleźć coś dobrego.

      Usuń
  30. Pod innym wpisem odpowiedziałeś na pytanie odnośnie shit testów, ale chciałbym się dowiedzieć więcej ostatnio dostaje teksty typu "nie wiem czy zasłużyłeś" czy też "musisz na to zapracować" jak myślisz czym to jest spowodowane, czy tobie też się takie teksty zdążają i są częścią flirtu ?

    Kolejne pytanie to jak wygląda u ciebie schemat

    1.Podejscie (energia, kontakt wzrokowy)
    2. Komplement i zaproszenie i pójście do kawiarni
    3. Budowanie bliskości emocjonalnej

    Ale czy w którymś z tych rzeczy występują inne rzeczy z pua jak
    - kwalifikacja laski,
    -dyskwalifikacja samego siebie

    Czy po prostu jest to przekombinowane, i jeśli masz dobrą energię i podchodzisz to gra to płynnie aż do ruchania laski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie słyszę takich tekstów i podejrzewam, że te laski nie mają względem Ciebie zbyt dużo szacunku. (Lecz diagnozowanie takich rzeczy po opisie tekstowym to niepewna sprawa)

      Co do schematu, to moim zdaniem tworzenie dokładnych schematów nie ma sensu, natomiast dobrze jest mieć ogólny plan, "WIZJĘ" tego, co ma się stać. Też nie należy się takiej wizji kurczowo trzymać, ale jakaś wizja powinna być.

      Co do koncepcji z PUA, to społeczność PUA jest generalnie wylęgarnią idiotów i "ANTY-TIANem". I to jest w pierwszej kolejności nie kwestia przekombinowania, tylko BŁĘDNEGO obrazu tego, jakie są kobiety, jak myślą i reagują.



      Usuń
  31. Milroh, chyba miałem okazję zaobserwować tianowca w akcji na żywo :)

    Jakiś czas temu wracałem pociągiem późną porą z imprezy. Stałem obok jakiegoś chłopaka i dziewczyny, nasłuchując się ich rozmowie. Byli oni sobie obcy i niedawno się poznali. z peronu wsiedliśmy potem do pociągu, byłem ciągle blisko nich. Nie pamiętam o czym rozmawiali, wydaje mi się, że o relacjach d-m, albo seksie. Z kontekstu rozmowy wynikało, że dziewczyna jest lesbijką i ten chłopak jej powiedział, że szkoda że jest lesbijką, ale ją rozumie że go nie chce z biologicznych powodów, po czym opowiadał, jak jego kolega spił się z lesbijką, a potem się wyruchali.

    Jej reakcji, ani dalszej części rozmowy nie pamiętam, bo też nie wszystko słyszałem.
    Ale to było coś takiego, że ta dziewczyna powiedziała, że mimo że jest lesbijką, to jak facet jest fajny, to i zaczyna się nim interesować. Powiedziane tonem, jakby chciała mu coś zasugerować.

    Dalej było tylko lepiej- w końcu przyznała się temu chłopakowi, że tak naprawdę NIE jest lesbijką i jak kilka godzin wcześniej do niej podszedł z kolegą ( podejrzewam że na imprezie, lub mieście) to po prostu chciała ich spławić, bo się spieszyła do znajomych więc tak powiedziała i że to jej "uniwersalny" tekst na spławianie facetów.

    Chłopak powiedział, że w takim razie chce sprawdzić czy faktycznie nie jest lesbijką, następnie spróbował ją pocałować, ale laska odwróciła głowę, stwierdziła że nie może, bo ma chłopaka. Dodała, że może mu dać zamiast tego buziaka w policzek. On przystał na propozycję, jak chciała mu dać buziaka, to on nagle odwrócił głowę i zaczął się z nią lizać w pociągu.

    Całość ich rozmowy trwała może z 15minut, przynajmniej od tego momentu, gdzie zacząłem przysłuchiwać się ich rozmowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)

      Fajnie, że miałeś okazję coś takiego zaobserwować. :)

      Takich gości jest mało w sensie procentowym, ale w skali milionów ludzi w Polsce, to jednak trochę ich jest. Tylko często tego nie widać, bo jeżeli nie zobaczysz czy nie podsłuchasz początku interakcji, to nie wiesz, czy gość zna laskę 15 minut, czy np. kilka miesięcy.

      Usuń
  32. Cześć, Twój blog to kubeł zimnej wody na głowę, szczególnie dla osoby tak uwarunkowanej przez jakieś głupie mity, wychowanie w szacunku do kobiet - jak ja. Zacząłem od nowszych postów ale widzę, że będę musiał cofnąć się do samego początku. Trochę zajmie mi czasu poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie, może nigdy mi się to nie uda.

    PS czy laski zlewają z lysych gości? Niestety genetyka, mam 184cm, jestem dobrze zbudowany. Ale od jakieś czasu siedzi mi to w głowie, golę się żyletka, lep mam jak the Rock i nawet mi jakoś ta łysina pasuje. Z wyglądu raczej kryminał niż inteligent.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również się pod tym podpisuje. Ten blog to najlepsze dostępne miejsce o uwodzeniu na całym internecie. Jest szansa że ktoś z jakiś niszowych krajów, gdzie z racji bariery językowej nie mamy możliwości dowiedzieć się czy też prowadzi dobrego bloga, ale nawet jeśli, to ciężko sobie wyobrazić by ta osoba potrafiła ruchać najbardziej ładne laski a do tego mieć tak wysoki poziom przekazywania wiedzy jak milroh.

      Szkoda jedynie, że nawet jeśli ktoś się napotka na tego bloga, to albo moze wydac mu się to niezrozumiałe, albo może podejść do sprawy jako " jeszcze jeden blog o uwodzeniu".

      Usuń
    2. Adam:

      Jeżeli chodzi o mity i kubeł zimnej wody, to współczuję. Społeczeństwo zaszczepia mity "wychowawcze", tak aby urabiać mężczyzn na grzecznych, ułożonych chłopaków i mężów. Rozumiem sens celu społecznego, czyli to, aby ludzie zakładali rodziny, itd, ale sposób realizacji jest tak naprawdę OKRUTNY, to jest "psychiczna kastracja".

      Wyjście z tego najczęściej jest trudne, bo mówimy tutaj o propagandzie serwowanej od dziecka. Lecz z drugiej strony, wyjście z tego jest mimo wszystko możliwe, a do tego nie jest to sprawa "zero-jedynkowa", można wyjść z tego częściowo i mieć całkiem fajne życie seksualne.

      Co do łysiny, to różnie bywa, to zależy od kobiety, zależy to też od tego, jaką ktoś ma czaszkę - niektórzy ludzie wyglądają dobrze zrobieni na łyso, a inni wyglądają źle. Jeżeli natomiast wyglądasz bardziej na kryminalistę niż na inteligenta, to raczej dobrze - wiele kobiet to lubi.

      Usuń
    3. Drugi Komentujący:

      1. Tak, ten blog to najprawdopodobniej najlepsze publicznie dostępne źródło wiedzy o uwodzeniu - nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

      Co prawda są inne bardzo dobre osoby, ale pomijając fakt, że niekoniecznie potrafią dobrze tłumaczyć, to nie są zainteresowani publicznym opowiadaniem o tym. W moim przypadku występuje kombinacja wielu czynników:

      - Bardzo wysoki poziom w uwodzeniu.
      - Inteligencja analityczna
      - Zdolność do tłumaczenia, dobrego opisywania
      - Chęci, cierpliwość, czas

      Wśród znanych mi ludzi lepiej czy gorzej spełniających pierwsze kryterium, są osoby które spełniają dobrze drugie i trzecie, ale oprócz mnie nie ma NIKOGO, kto spełniałby czwarte.

      2. Tak, część ludzi nie rozumie tego bloga i nie dostrzega różnic w jakości w porównaniu z innymi materiałami o uwodzeniu. Dla mnie podejście typu "jeszcze jeden blog o uwodzeniu" jest przykre, tak naprawdę mnie to obraża, bo w ogromnej mierze jest to zrównywanie mnie z pozerami, oszustami.

      Usuń
  33. Mam niezbyt praktyczne pytanie, zakrawające o "gawędziarstwo", jednak niezbyt moge uwodzić dziewczyny, więc sporo myślę o samym uwodzeniu i zastanawiam się czy ruchanie lasek poza psychiką, która przekłada się na energię, generując efekt "ostrości", może też zmieniać wygląd fizyczny?

    Tu chodzi o takie coś, że nasz wygląd będzie NIBY taki sam, ale dziewczyna patrząc chociażby na nasze zdjęcia, odbierze nas jako bardziej ostrego, fajnego? Przecież są ludzie, którzy wyglądają niepozornie, a mają całkiem niezłe efekty.

    Pytam, bo mam kolege, który wygląda normalnie,ubiera się też ok, jednak zmaga się z Szacunkiem Do Kobiet, moja koleżanka patrząc na jego zdjęcia określiła go jako grzecznego i łagodnego, co w sporej mierze pokrywało się z prawdą.

    Z kolei powiedziała, że ja wyglądam też normalnie, ale też czuje że mam w sobie coś ostrego, tylko nie potrafi sprecyzować co to jest. Ale tu jest kwestia tego, że ona mnie już trochę znała, widziała na żywo, więc na jej ocenę wpływał mój wygląd zmieszany z energią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno na zdjęciach w jakimś stopniu można zobaczyć, z jakiego typu osobą mamy do czynienia. Nie każdy człowiek to potrafi, ale część ludzi, w tym ja, potrafi "wyczytać" całkiem dużo z samego zdjęcia, z całkiem dobrą "celnością".

      Z góry zaznaczę, że nie chcę się bawić w jakieś ocenianie podesłanych zdjęć, natomiast często potrafię określić na podstawie samego zdjęcia to, na ile ktoś jest inteligentny, czy jest osobą godną zaufania, jaki mniej więcej ma charakter, itd.

      Natomiast na czym dokładnie to polega? Nie wiem, ale mam wrażenie, że to jest kombinacja różnych czynników:

      1. Cech wrodzonych, uwarunkowanych genetycznie. Wydaje mi się, że ludzie z określonymi cechami budowy fizycznej, w jakimś stopniu mają tendencje do określonych cech psychicznych.

      2. Cech nabyte. Widzę tu dwie pokrewne możliwości:

      2.1 Ustawiczne, podświadome napięcie określonych mikro-mięśni twarzy, będące odzwierciedleniem określonego podświadomego, długofalowego stanu psychicznego. Mam tu też na myśli obecne w człowieku traumy z dzieciństwa, itd.

      2.2 Wyrobienie, zwiększenie rozmiarów często używanych mikro-mięśni twarzy, nieproporcjonalnie w stosunku do tych mikro-mięśni, które są używane rzadko. Czyli po prostu "wyrzeźbienie" twarzy w określony sposób, poprzez nieproporcjonalne "podpakowanie" części mięśni.

      Usuń
  34. Wielokrotnie miałem sytuacje w której laski zrywaly ze mną kontakt czy to po randce, czy po spotkaniu u mnie na chacie, czy po podejściu, czy na jakimś portalu randkowym z powodu tego że "myślę tylko o jednym", "ty chcesz tylko sexu". Więc musiały widzieć moje dążenie do sexu ale wbrew Twojej teorii zadowolone nie były. W zasadzie przeważająca większość moich "dążeń" tak się kończyła. I co teraz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie zabraklo bliskosci emocjonalnej. Byles dla nich zbyt obcy dlatego tak zaaregowaly, dobrze zbudowana bliskosc emocjonalna powinna lamac takie opory.

      Usuń
    2. No ale zaraz kobieta służy tylko do ruchania. Dlaczego ja mam dawać jej bliskość, sprawiać aby poczuła jakąś emocjonalną więź? Czy to nie jest dbanie o jej potrzeby? Ja tego nie potrzebuje, ja chcę ją tylko wyruchać.

      Usuń
    3. Dlatego, ze wiekszosc kobiet zeby poszly do łóżka muszą coś do Ciebie CZUĆ. Kobiety sluza do ruchania i jezeli chcesz to robic skutecznie to wlasnie musisz umiec budowac emocjonalna wieź. No niestety kobiety sa inne, nam wystarcz fajny wyglad :) Pozatym taki emocjonalny kop to tez lepsze wrazenia dla Ciebie.

      Usuń
    4. Ja sam na blog Milroha trafilem bo mi laska powiedziala ze nic do mnie nie czuje. Calowalem sie z nia, nawet z nia spalem ale nie chciala mi dać dupy :) Myslalem, ze szybkie przejscie do calowania zalatwi sprawe i doprowadzi do seksu. Oczywiscie na niektore dziewczyny to wystarczy, ale tak jak pisalem i pisal Milroh, wiekszosc lasek musi cos do Ciebie czuc, wtedy chca sie bzykac i nie jest dla nich to nic zlego. Dobrze, ze trafilem na ten blog bo bym bladzil niewiadomo ile czasu.

      Usuń
    5. "Więc musiały widzieć moje dążenie do sexu ale wbrew Twojej teorii zadowolone nie były. W zasadzie przeważająca większość moich "dążeń" tak się kończyła. I co teraz?"

      Jesteś TYPOWYM (bo to bardzo częste) facetem którego myślenie jest płaskie jak stół i który jak słyszy "kobiety służą do ruchania" to rozumie "kobiety służą do ruchania i nie ma nic głupiego w pokazywaniu im, że chce się je tylko wyruchać". Milroh na swoim blogu opisał wewnętrzne przekonania które warto mieć (przekonania typu kobiety służą do ruchania), ale poza tym opisał też jaki mniej więcej powinien być klimat ZEWNĘTRZNYCH zachowań (a te zachowania w większości przypadków powinny służyć budowaniu bliskości emocjonalnej z laską). Wziąłeś tylko to, co Milroh napisał o wnętrzu osoby ogarniętej z kobietami, zinterpretowałeś to jako coś słusznego w kontekście zewnętrznych zachowań, całkowicie zignorowałeś całą resztę bloga, i teraz masz czelność mieć pretensje do bloga i rzucasz słowami typu "wbrew twojej teorii zadowolone nie były". Nie były, bo jesteś słaby, a błędy które popełniasz są opisane na właśnie tym blogu. I wbrew Milroha teorii to postępowałeś ty, a laski niezadowolone były ZGODNIE z jego teorią.

      Usuń
    6. "Wielokrotnie miałem sytuacje w której laski zrywaly ze mną kontakt czy to po randce, czy po spotkaniu u mnie na chacie, czy po podejściu, czy na jakimś portalu randkowym z powodu tego że "myślę tylko o jednym", "ty chcesz tylko sexu". Więc musiały widzieć moje dążenie do sexu ale wbrew Twojej teorii zadowolone nie były. W zasadzie przeważająca większość moich "dążeń" tak się kończyła. I co teraz?"

      <--- Ręce opadają. Albo nie przeczytałeś dokładnie bloga, albo przeczytałeś bez zrozumienia.

      Usuń
  35. Czym się różni ostrzejszy seks od lekkiego BDSM, psychicznej dominacji, którą ty uprawiasz z dziewczynami?
    To jest to, co opisałeś, że ma czynić seks i relację "czymś więcej".
    Dotychczas gdy szedłem w tym kierunku, to od strony fizycznej np podczas robienia loda dociskałem dziewczynę tak, że się dławiła. Albo klapsy + ciągnięcie za włosy, ewentualnie jakieś lekkie policzkowanie. Mówiłem że jest moją suczką i zaraz zrobię z nią co zechcę.
    Że ma klękać i prosić żebym się w nią spuścił.

    To były gdzieś takie klimaty, jednak nie jestem pewien czy to co ja robiłem to jest "ostrzejszy seks", czy już to, o czym ty wspominałeś na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie różnice nie są duże i polegają na tym, że "ostry seks" ogranicza się do samego seksu, natomiast "lekkie BDSM" obejmuje też takie elementy, które nie są bezpośrednio seksem. Na przykład jeżeli PRZED seksem kobieta musi klęczeć albo się czołgać i prosić o zerżnięcie, nazywając siebie suczką, itd, to nie jest to bezpośrednio seks, a więc też nie ostry seks, natomiast jak najbardziej jest to (lekkie) BDSM.

      Usuń
    2. Okej, to znaczy że to robię i mi to wychodzi :)
      Zauważyłem jednak, że odsetek facetów, ktorzy stosują lekkie BDSM jest naprawdę niewielu. Już nawet nie wspomnę o tym, ilu potrafi coś takego wydobyć z kobiety. Wydaje mi się, że zdecydowana większość kobiet nigdy czegoś takiego w życiu nie doświadczy i zazwyczaj to się kończy na "zwykłym" seksie. Przez to one potem chodzą sfrustrowane przez życie.

      Usuń
    3. Tak, wiele kobiet nosi w sobie frustrację, często mniej czy bardziej nieuświadomioną, bo ich potrzeby BDSM nie są zaspokajane.

      Usuń
    4. Milroh, poważnie sądzisz, że wiele kobiet nosi w sobie frustrację, bo, w wielkim uproszczeniu, nie są szmacone?

      Tak jak zgadzam się z praktycznie CAŁYM blogiem, tak to jest ta jedna rzecz co do której mam wątpliwości. Jeżeli wziąłbyś wszystkie kobiety, które mają dużo seksu z facetem/facetami którzy im się faktycznie podobają, ale ten seks byłby "normalny", nie-bdsmowy, to nie sądzę, żeby nosiły w sobie jakąś frustrację z powodu braku tego elementu uległości (poza tymi nielicznymi, które mają WYRAŹNIE takie potrzeby). W ogóle moim zdaniem Ty zdobyłeś sobie autorytet BARDZO rzetelnym opisem tego jak wygląda psychika i uwodzenie osoby dobrej z kobietami, ale momentami wykorzystujesz ten autorytet do "uwiarygadniania" swoich mniej uzasadnionych przekonań, momentami uprzedzeń. Na przykład z tym, że laski mają jakby wbudowane "na twardo", biologicznie, żeby czerpać jakąś głęboką satysfakcję z bycia uległymi suczkami. Ja nie mówię, że laski tak nie mają - w moim odczuciu TEŻ większość lasek tak ma, ale dlatego, że są tak warunkowane kulturowo (przy czym do uległości w seksie nie trzeba warunkować np. filmami o uległych seksualnie kobietach. Wystarczy warunkowanie do uległości JAKO TAKIEJ, niekoniecznie konkretnie seksualnej, a takie warunkowanie kobiet mamy od niepamiętnych czasów).

      Mogę się oczywiście mylić, ale mam wrażenie, że masz swoją "wizję świata", która Ci bardzo odpowiada i która Ci bardzo emocjonalnie pasuje, ale żeby uznać ją za "ważną", to musisz ją utrzymywać w swoim przekonaniu jako OBIEKTYWNĄ prawdę. I dlatego np. uważasz, że laski są uległe z przyczyn biologicznych - bo gdybyś miał przyjąć, że z przyczyn kulturowych, to to tak, jakby to wszystko było "nieważne".

      Usuń
    5. "Milroh, poważnie sądzisz, że wiele kobiet nosi w sobie frustrację, bo, w wielkim uproszczeniu, nie są szmacone? "

      <---- OCZYWIŚCIE. I to nie jest żaden luźny domysł, tylko obserwacja z bardzo mocnymi podstawami.

      Są kobiety, które w zaufanej rozmowie otwarcie mówią, że frustruje je to, gdy facet jest "za miękki" czy "za dobry", gdy jest dla nich tylko miły, a nigdy nie bywa ostry. Takie kobiety potrafią jasno mówić, że to jest dla nich coś silnie frustrującego, że jest to poważny problem, który wywołuje u nich pogardę i obrzydzenie względem faceta.

      Dużo częściej kobieta w większym czy mniejszym stopniu NIE WIE, że pragnie "szmacenia", ale ma z powodu braku tego bliżej nieokreślone poczucie niezadowolenia, poczucie, że w jej życiu czegoś brakuje, itd. Nie w sensie jakiegoś wielkiego cierpienia, ale w sensie umiarkowanego braku zadowolenia. Taka kobieta nie zna innego życia, więc uznaje, że "seks i związki po prostu tak wyglądają", to znaczy uznaje swój ograniczony poziom satysfakcji za normalność. Gdy potem taka kobieta zostaje odpowiednio dobrze "zeszmacona", to jej perspektywa się zmienia i dochodzi do wniosku typu "teraz zrozumiałam, że to co miałam wcześniej, to nie było to", czy też "teraz rozumiem, dlaczego nie byłam szczęśliwa", itd itp. One same mówią, że bez szmacenia czuły, że coś jest nie tak, że czegoś im brakuje, itd, tylko nie potrafiły tego dobrze zidentyfikować.

      To też nie są tylko moje obserwacje, wielu innych facetów zauważyło to samo.

      Normalny seks, bez (lekkiego) BDSM może być świetny, lecz w przypadku wielu kobiet jest tak , że to nie zaspokaja wszystkich ich potrzeb. I te niezaspokojone potrzeby są gdzieś w ich psychice, nawet jeżeli one nie są ich w pełni świadome.

      Jeżeli chodzi o to, czy te tendencje wynikają z biologii czy z kultury, to nie widzę za bardzo, jak miałyby wynikać z kultury. Bo to nie jest kwestia samej uległości, ale także masochizmu, pragnienia bycia poniżoną, bycia ofiarą przemocy, itd. Teraz mamy 50 Twarzy Greya i temat jest popularny, ale ja zacząłem się bawić w tego typu klimaty na początku lat 2000'nych, gdy BDSM kojarzyło się raczej z jakimś zboczeniem. Kultura co prawda promowała uległość ze strony kobiety, ALE jednocześnie promowała rycerskość, traktowanie kobiety z szacunkiem, uprzejmością, delikatnością, a nie obrażanie, upokarzanie jej, używanie przemocy, itd. Gdzie widzisz w kulturze uwarunkowanie kobiety w kierunku tego, aby kręciło ją nazywanie jej suką, policzkowanie, itd itp? Bo ja nie widzę i dlatego moim zdaniem to musi być uwarunkowane biologicznie.

      Usuń
    6. Uprzedmiatawiające teksty typu "ale bym ją ruchał" z kolegami zarówno tianowcami jak i frajerami to klasyka, która istnieje o wiele dłużej niż 20 lat. I to są realne poglądy, które mają faceci na temat kobiet, a nie żadne "rycerskości". Fakt, przekonania powodujące stres w obecności kobiet były i są obecne, ale ten stres pojawia się, jak sam zresztą kiedyś napisałeś, w obecności kobiet jeszcze nie przelizanych/nie wyruchanych, natomiast po zaruchaniu wychodzi z facetów to, co faktyczne kultura wsadziła im do głów. Traktowanie kobiety z szacunkiem, uprzejmością, delikatnością? Gdzie masz taki wzorzec poza "kobiet się nie bije" i pierdołami typu przepuszczanie w drzwiach? Może wzorzec "kobiety to szmaty"? Może obraz widoczny zazwyczaj na teledyskach muzycznych albo reklamach, na którym w centrum widzimy mężczyznę, którego ubiór sugeruje zamożność, widać że jest kimś konkretnym, a dookoła niego zseksualizowane laski które podbijają swoją obecnością jego status, ale o nich samych nie można powiedzieć nic konkretnego poza tym, że "dobrą mają dupy"? Może prlowskie reklamy na których mąż na kolanach trzyma żonę i daje jej klapsy za karę, a reklama jest niby w formie żartu?

      "Gdzie widzisz w kulturze uwarunkowanie kobiety w kierunku tego, aby kręciło ją nazywanie jej suką, policzkowanie, itd itp? Bo ja nie widzę i dlatego moim zdaniem to musi być uwarunkowane biologicznie"

      Tak jak pisałem, nie trzeba pokazywać tego konkretnego wzorca. Nie trzeba filmów ze scenami, na których mężczyzna nazywa kobietę suką. Wystarczy ogólne uprzedmiatawianie, seksualizowanie kobiet, sprowadzanie ich do roli podległej, uległej, niższej względem mężczyzn, sugerowanie że są głupsze, mniej ważne, irracjonalne/emocjonalne, a nawet wręcz kreowanie wyobrażenia człowieka jako takiego jako mężczyzny (np. emotikony to w zdecydowanej większości postacie męskie). Poza tym, śmieszki o dawaniu klapsa dziewczynie/żonie i podobne wzorce są od bardzo dawna więc jak myślisz, jakie to ma konsekwencje dla reakcji kobiet na traktowanie ich jak suczki?

      Usuń
    7. Część druga

      "Są kobiety, które w zaufanej rozmowie otwarcie mówią, że frustruje je to, gdy facet jest "za miękki" czy "za dobry", gdy jest dla nich tylko miły, a nigdy nie bywa ostry. Takie kobiety potrafią jasno mówić, że to jest dla nich coś silnie frustrującego, że jest to poważny problem, który wywołuje u nich pogardę i obrzydzenie względem faceta"

      Tak, teraz mówisz o odczuciach lasek względem całości zachowania jakichś typowych lamusów. Ty takim lamusem nie jesteś więc spróbuj przeprowadzić taki eksperyment: uwiedź parę kobiet tak samo jak zawsze, nic nie zmieniaj, tylko uprawiaj z nimi normalny, nie-bdsmowy seks. Nie nazywaj suczkami, nie każ lizać stóp, nie każ prosić o tryśnięcie do ust. Zamiast tego możesz na przykład uprawiać ten seks w klimacie np. "romantycznym". Nie wiem czy to dobre słowo, dlatego doprecyzuję - nie mam tu na myśli nic przesadnie wzniosłego albo leszczowego czy dziwnego. Mam tu na myśli bardziej skupienie się na tym, żeby kobieta czuła się "ciepło" traktowana, podziwiana, adorowana. W sensie "równościowego" zakochania, a nie "podziwiania swojej suczki". Będąc Tobą, czyli poukładanym emocjonalnie i psychicznie facetem, żadna kobieta nie będzie sfrustrowana przez taki seks z Tobą, będą równie zadowolone co zwykle, ostatnie co im przyjdzie do głowy to nazwanie Cię "zbyt miękkim". Nawet nie musisz tego eksperymentu robić, bo wiesz, że wynik będzie taki jak napisałem. A ten wynik oznacza, że laski narzekają nie na "brak szmacenia", tylko po prostu na całość zjebanego, faktycznie przestraszonego i miękkiego zachowania większości facetów. Potem trafiają na, dla odmiany ogarniętego, Ciebie, Ty masz akurat tak że lubisz szmacić, i one potem to szmacenie utożsamiają "intelektualnie" z tym, czego nie mają zjebane leszcze. I wydaje im się, że tego szmacenia im brakowało. A w rzeczywistości prawdopodobnie brakowało im fajnego faceta takiego jak Ty. W wersji bez szmacenia też byś był dla nich super. Poza oczywiście wyjątkami, które faktycznie świadomie preferują uległość.

      Ja w życiu uprawiałem seks z 20 kobietami i poza dosłownie jedną wszystkie mniej lub bardziej lubiły szmacenie, ale bawiły się równie dobrze także w innych klimatach (a niektóre nawet lepiej). Moje odczucie jest takie, że dla nich kwestia uległości/dominacji jest mniej istotna niż to przedstawiasz. W różnych wariantach potrafią się czuć spełnione, natomiast to co było ważne dla KAŻDEJ z nich, to poczucie bezpieczeństwa, komfortu, podziwiania, bliskości, czułości itd.

      Usuń
    8. Część 1

      "Uprzedmiatawiające teksty typu "ale bym ją ruchał" z kolegami zarówno tianowcami jak i frajerami to klasyka, która istnieje o wiele dłużej niż 20 lat. I to są realne poglądy, które mają faceci na temat kobiet, a nie żadne "rycerskości"."

      <--- To są rzeczy, które faceci mówią jeden do drugiego przy piwie. Mainstreamowa kultura promuje coś zupełnie innego i potępia tego typu teksty/myślenie. Przecież to oczywiste, że to mainstremowa kultura wywiera wpływ na kobiety, a nie męskie gadki przy piwie.

      Poza tym, te teksty "ale bym ją ruchał" tyczą się najczęściej intensywnego i mocnego ruchania, a nie idą zbytnio w kierunku BDSM.

      "Traktowanie kobiety z szacunkiem, uprzejmością, delikatnością? Gdzie masz taki wzorzec poza "kobiet się nie bije" i pierdołami typu przepuszczanie w drzwiach? "

      <---- W bardzo wielu FILMACH. Gdzie bardzo często jest pokazane, jak piękną kobietę zdobywa wrażliwy romantyk, traktujący ją w sposób rycerski, delikatny, itd. Inna sprawa, że klasyczne "kobiet się nie bije" jest akurat SKRAJNIE SPRZECZNE w stosunku do fizycznej przemocy względem kobiety, czy nawet atmosfery takiej przemocy.

      "Może wzorzec "kobiety to szmaty"? Może obraz widoczny zazwyczaj na teledyskach muzycznych albo reklamach, na którym w centrum widzimy mężczyznę, którego ubiór sugeruje zamożność, widać że jest kimś konkretnym, a dookoła niego zseksualizowane laski które podbijają swoją obecnością jego status, ale o nich samych nie można powiedzieć nic konkretnego poza tym, że "dobrą mają dupy"?"


      <---- To promuje obraz kobiety jako "seks zabawki" lecącej na kasę i to jest jakaś forma podległości względem faceta, ale to nie jest promowanie PRZEMOCY, "niewolnictwa" jako formy własności nad kobietą opartej na przemocy, dominacji psychicznej/fizycznej, a nie finansowej czy społecznej (sława, status).

      Wiele lasek realizuje model promowany przez te teledyski, ale to jest model "groupie", "gorąca laseczka lecąca na kasę", itd, a nie model BDSM. Jasne, jest element wspólny bycia niżej względem mężczyzny, ALE nie ma tam akceptowania/pragnienia bycia ofiarą przemocy, co jest bardzo istotne, bo w grę wchodzi DUŻE "tabu kulturowe".

      Generalnie masz bardzo dziwne spojrzenie na kulturę w której żyjemy w ramach mainstreamu/społeczeństwa. Praktycznie każda osoba z którą o tym rozmawiałem, uważa, że kultura mainstreamowa uczy "szacunku do kobiet", ewentualnie "lecenia na kasę", ale w żadnym wypadku nie "szmacenia".

      "Może prlowskie reklamy na których mąż na kolanach trzyma żonę i daje jej klapsy za karę, a reklama jest niby w formie żartu? "

      <--- Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem.

      Usuń
    9. Część 2

      "Tak jak pisałem, nie trzeba pokazywać tego konkretnego wzorca. Nie trzeba filmów ze scenami, na których mężczyzna nazywa kobietę suką. Wystarczy ogólne uprzedmiatawianie, seksualizowanie kobiet, sprowadzanie ich do roli podległej, uległej, niższej względem mężczyzn, sugerowanie że są głupsze, mniej ważne, irracjonalne/emocjonalne, a nawet wręcz kreowanie wyobrażenia człowieka jako takiego jako mężczyzny (np. emotikony to w zdecydowanej większości postacie męskie). Poza tym, śmieszki o dawaniu klapsa dziewczynie/żonie i podobne wzorce są od bardzo dawna więc jak myślisz, jakie to ma konsekwencje dla reakcji kobiet na traktowanie ich jak suczki? "

      <--- Dlaczego twierdzisz, że "nie trzeba" pokazywać konkretnego wzorca? Naprawdę nie dostrzegasz tego, że model BDSM oddziela od innych modeli POTĘŻNE kulturowe tabu odnośnie przemocy względem kobiet?

      Model "seksownie ubrana laseczka, skacząca przy facecie w Porsche", to psychicznie, emocjonalnie, "energetycznie", jest MOCNO ODMIENNY model niż model BDSM. Można się doszukać podobieństw, ale to jest COŚ INNEGO.

      Swoją drogą, kiedy ja zaczynałem bawić się w BDSM, to kierowała mną wewnętrzna potrzeba, a nie wpływ z zewnątrz. Razem z kolegami z TIAN siedzieliśmy głęboko w seksualizowaniu kobiet, traktowaniu ich jako gorszych, itd, ale bez klimatu BDSM. We mnie to obudziło się samo i miałem BARDZO SILNE wrażenie, że to wypływa wprost ze mnie, tak samo jak popęd płciowy. W kolegach, którzy też siedzieli aż po uszy w seksualizowaniu kobiet i traktowaniu ich jako gorszych, to się nie obudziło. Uwodzili i ruchali laski, ale nie mieli w sobie tej samej "drapieżności" co ja. Mi tego nikt nie wskazał, nikt nie zasugerował - to wypływało ze mnie i na początku obawiałem się, że to jest "rzadkie zboczenie", które mało która kobieta będzie akceptować.

      "Tak, teraz mówisz o odczuciach lasek względem całości zachowania jakichś typowych lamusów."

      <---- Nie tylko, bo te laski otwartym tekstem mówiły, że kręci je wizja bycia traktowanymi źle, sponiewieranymi fizycznie, itd.

      Usuń
    10. Część 3

      "Ty takim lamusem nie jesteś więc spróbuj przeprowadzić taki eksperyment: uwiedź parę kobiet tak samo jak zawsze, nic nie zmieniaj, tylko uprawiaj z nimi normalny, nie-bdsmowy seks. Nie nazywaj suczkami, nie każ lizać stóp, nie każ prosić o tryśnięcie do ust. Zamiast tego możesz na przykład uprawiać ten seks w klimacie np. "romantycznym". Nie wiem czy to dobre słowo, dlatego doprecyzuję - nie mam tu na myśli nic przesadnie wzniosłego albo leszczowego czy dziwnego. Mam tu na myśli bardziej skupienie się na tym, żeby kobieta czuła się "ciepło" traktowana, podziwiana, adorowana. W sensie "równościowego" zakochania, a nie "podziwiania swojej suczki". Będąc Tobą, czyli poukładanym emocjonalnie i psychicznie facetem, żadna kobieta nie będzie sfrustrowana przez taki seks z Tobą, będą równie zadowolone co zwykle, ostatnie co im przyjdzie do głowy to nazwanie Cię "zbyt miękkim". "

      <---- Rozumiem o co Ci chodzi i częściowo masz rację, ale częściowo nie masz. Jasne, że gdybym uprawiał normalny seks, bez BDSM, do tego połączony z Bliskością Emocjonalną, to laski byłyby zadowolone i to BARDZO. Jednak nie jest prawdą, że byłyby "RÓWNIE" zadowolone co zwykle. Bo niestety byłyby zadowolone MNIEJ - nadal bardzo zadowolone, ale już mniej. Co więcej, pewien "obszar psychiki", pewne potrzeby nie byłyby zaspokojone. Całościowo bilans byłby nadal bardzo pozytywny, lecz "lokalnie", w tej części psychiki, istniałoby niezaspokojenie, frustracja. Można to kompensować innymi obszarami, ale kompensacja to nie to samo, co zaspokojenie.

      Ja mam przy tym wrażenie, że Ty chyba nigdy nie doświadczyłeś naprawdę INTENSYWNEGO psychicznie klimatu BDSM. Takie coś to jest "MEGA JAZDA" dla obu stron, to jest "CIĘŻKIE ODURZENIE", "MOCNE NAĆPANIE SIĘ", a nie jakiś mało znaczący dodatek.

      Często ludzie myślą, że jak nazwą laskę suczką, każą jej klękać do robienia loda i dadzą klapsa w tyłek, to już jest "ostry klimat". Albo że jeżeli ubiorą się w czarny latex i dadzą jej po tyłku pejczem, to już jest "klimat hard core BDSM". Podczas gdy tak naprawdę, obecność tego typu działań wcale nie musi oznaczać, że jest tam obecny AUTENTYCZNY emocjonalny klimat całkowitej podległości, bycia ofiarą, itd. Może być tak, że to jest po prostu "cool", "fajna zabawa", ale klimat ma się NIJAK do tego autentycznego. Z tego powodu wielu ludzi dochodzi do wniosku, że takie rzeczy są "fajne, ale nie super" i wydaje im się, że "znają ten klimat, wiedzą jakie to jest", podczas gdy tak naprawdę nie znają tego klimatu, o który tak naprawdę chodzi.

      Mam wrażenie, że nie wiesz o tym, że naprawdę udane BDSM daje efekt emocjonalnego "naćpania się", ekstatyczne stany, a nie jakąś lekką przyjemność.

      "Potem trafiają na, dla odmiany ogarniętego, Ciebie, Ty masz akurat tak że lubisz szmacić, i one potem to szmacenie utożsamiają "intelektualnie" z tym, czego nie mają zjebane leszcze. I wydaje im się, że tego szmacenia im brakowało. "

      <---- A jak wytłumaczyć to, że *JA* lubię "szmacenie"? Ja mam wrażenie, że u mnie to jest autentyczna, wewnętrzna potrzeba, który wypłynęła ze mnie, nikt mnie tego nie nauczył. I wydaje mi się, że widzę dokładnie to samo u wielu, wielu innych kobiet, tylko spolaryzowane w przeciwnym kierunku.

      "Poza oczywiście wyjątkami, które faktycznie świadomie preferują uległość. "

      <---- Tutaj chodzi rzadziej o świadome preferencje, a częściej o nieuświadomione pragnienia. I to nie są wyjątki, takich kobiet jest WIELE.

      Usuń
    11. Część 4

      "Moje odczucie jest takie, że dla nich kwestia uległości/dominacji jest mniej istotna niż to przedstawiasz."

      <--- Moim zdaniem albo trafiasz na specyficzne laski (mniej prawdopodobne), albo nie potrafisz w ich obudzić właściwych instynktów (bardziej prawdopodobne) i nie zaznałeś naprawdę mocnego emocjonalnego klimatu tego typu.

      Jasne, można żyć bez "szmacenia", ale ze szmaceniem jest często znacząco lepiej. To w wielu kobietach budzi ich maksymalne możliwości, najlepsze cechy.

      "W różnych wariantach potrafią się czuć spełnione, natomiast to co było ważne dla KAŻDEJ z nich, to poczucie bezpieczeństwa, komfortu, podziwiania, bliskości, czułości itd."

      <---- Na pewno ogólnie rozumiana Bliskość Emocjonalna jest MEGA UNIWERSALNA, to działa na praktycznie każdą kobietę. Ale "szmacenie" działa świetnie na WIELE kobiet, jest dużo bardziej uniwersalne, niż Ci się wydaje. Tak naprawdę największa różnica tyczy się poziomu trudności - przy Bliskości Emocjonalnej sprawa kroczy ścieżkami zgodnymi z mainstreamową kulturą i obyczajowością, a przy "szmaceniu" chodzi o coś zgodnego z instynktami kobiety, ale sprzecznego z obyczajowością. Do tego w przypadku "szmacenia" łatwo o "pozorowane szmacenie", gdy kobieta traktuje to jako zabawę i tak naprawdę nie wchodzi we właściwy stan psychiczny. To może być fajne, ale ma to się NIJAK do "autentycznego zeszmacenia", które opiera się w pierwszej kolejności na psychice, a nie na fizycznych zachowaniach.

      Usuń
    12. Część 1

      "To są rzeczy, które faceci mówią jeden do drugiego przy piwie. Mainstreamowa kultura promuje coś zupełnie innego i potępia tego typu teksty/myślenie. Przecież to oczywiste, że to mainstremowa kultura wywiera wpływ na kobiety, a nie męskie gadki przy piwie."

      To, czy kobiety są uprzedmiotowione czy nie, zależy w pierwszej kolejności od tego, czy mężczyźni się warunkują na traktowanie ich (kobiet) przedmiotowo. Tak, mainstreamowa kultura teoretycznie promuje coś zupełnie innego JEDNOCZEŚNIE, ale są w tej kulturze takie klimaty które pozbawiają facetów perspektywy traktowania kobiet jako PODMIOTÓW, a nie PRZEDMIOTÓW. To uczenie Szacunku Do Kobiet i uprzedmiotowienie kobiet występujące JEDNOCZEŚNIE nazywa się syndromem madonny i ladacznicy, pewnie słyszałeś. Niezależnie od tego, czy jesteś ogarniętym Milrohem, czy jakimś romantycznym idealizującym leszczem - jedna i druga skrajność traktuje kobietę mniej lub bardziej egoistycznie. Ty to robisz w przyjemny dla oka sposób, sprawiasz pozory traktowania laski podmiotowo, ale de facto chcesz ją wyruchać. Leszcze natomiast bardzo dziwne i różne pozory sprawiają, ale de facto też nie postrzegają kobiety jako "normalnego człowieka", z własnymi myślami i tak dalej, tylko jako jakiś "obiekt". Różnica między Tobą a leszczem tak naprawdę leży w tym, że Ty dobrze znasz ten obiekt i skutecznie na nim działasz, a leszcz postrzeganie obiektu ma odrealnione i nie potrafi na nim skutecznie działać. Tak czy inaczej, i Ty, i leszcz postrzegacie laski jako "obiekt", a więc przedmiotowo. To na przykładzie dwóch skrajności Ciebie i jakiegoś leszcza, ale ludzie pomiędzy - u których widoczny jest syndrom madonny i ladacznicy - także finalnie mają perspektywę na kobietę jako na "obiekt". Raz madonna - oczekuje się że kobieta będzie "niepuszczalska", tak jakby nie miała prawa do uprawiania seksu ile i kiedy, i z kim, i jak jej się spodoba. Raz ladacznica - oczekuje się, że kobieta będzie, nomen nomen, posłuszna - i łatwo się odda. Tak od niej się tego oczekuje, jakby ona to komuś wisiała. A jak tego nie zrobi - to też źle, przecież "powinna". Efekt madonny występuje gdy facet obserwuje zachowanie kobiety w stosunku do innych facetów, a efekt ladacznicy gdy obserwuje zachowanie kobiety w stosunku do niego samego. Nie zaprzeczysz chyba, nie nie ma syndromu madonny i ladacznicy widocznego bardzo wyraźnie w naszej kulturze. A przecież zarówno "madonnowa" jak i "ladacznicowa" część de facto nie traktuje kobiety tak, jakby miała prawo decydować o sobie, jakby była podmiotem. Czyż nie?

      Usuń
    13. Część 2

      "W bardzo wielu FILMACH. Gdzie bardzo często jest pokazane, jak piękną kobietę zdobywa wrażliwy romantyk, traktujący ją w sposób rycerski, delikatny, itd"

      I wcale nie jest tak, że zdobywa ją w ostatnich scenach filmu, po skrajnie nierealistycznym zwrocie akcji, a wcześniej przez cały film będąc upokarzanym tym, jak musiał obserwować, jak jego piękną kobietę wyrywają na wyjebce inni kolesie. Z jednej strony z takich filmów jest wzorzec, że "wrażliwy romantyk" jest non stop upokarzany, a "maczo" jest kozakiem. I masz potem takich maczo, jakich opisujesz w swoim starym już artykule "o (nie)byciu maczo). A z drugiej strony JEDNOCZEŚNIE z takiego filmu jest wzorzec, że "ah, ale jest jakaś nadzieja, że poleci na romantyka leszcza w okularach". I znowu jest budowane jakieś dziwne wyobrażenie o kobietach. W ogóle, co do filmów, to pomijam już to, że tutaj w tej rozmowie te filmy interpretujemy MY - i nam się na pierwszy rzut oka wydaje, że w tych filmach laski to te ogarnięte (w uproszczeniu, bo ich postacie też są naciągane w różne dziwne kierunki), a wokół nich robią podchody i skaczą jakieś dziwaki i frajerzy. Ale dużo ludzi, których bania jest wypełniona odrealnionymi przekonaniami na temat kobiet (nazwij to Szacunkiem Do Kobiet, nazwij to syndromem madonny i ladacznicy - jedno i drugie pasuje) patrzy na takie filmy i myśli sobie "heh, kobiety to dziwne są". Widzą takie sceny i widzą coś nie na miejscu W POSTACIACH KOBIECYCH, a nie w postaciach tych MĘSKICH LESZCZY.

      "Model "seksownie ubrana laseczka, skacząca przy facecie w Porsche", to psychicznie, emocjonalnie, "energetycznie", jest MOCNO ODMIENNY model niż model BDSM. Można się doszukać podobieństw, ale to jest COŚ INNEGO."

      Nie chce mi się cytować każdego Twojego zdania o tym, ale ogólnie masz taki pogląd z tego co widzę, że żeby kobiety warunkować na uległe suczki w seksie, żeby je jakoś pchać w kierunku BDSM, to nie wystarczy do tego takie właśnie robienie z nich bezpodmiotowych, zseksualizowanych laleczek które skaczą wokół podmiotowego, wsadzonego w jakiś konkretny kontekst kulturowy (porsche, ubiór itd., itp.) faceta. Warunkowanie na BEZPODMIOTOWY, ZSEKSUALIZOWANY OBIEKT, jak sama nazwa wskazuje wskazuje, oznacza brak podmiotowości, zseksualizowanie i bycie obiektem. Tak warunkowane kobiety na 1) brak podmiotowości: traktują swoje potrzeby niżej niż męskie, czują że ich zdanie jest jakby mało ważne i może jedynie coś nieprzyjemnego sprowokować, 2) zseksualizowanie - kontekst seksualny. Połączone z brakiem podmiotowości już dużo może mówić o skutkach w dziedzinie preferencji seksualnych kobiet, 3) sprowadzone do roli obiektu - poczucie, że muszą spełnić "swoje przeznaczenie", bo obiekty, rzeczy, służą do konkretnych celów innym. Jak połączysz te trzy wzorce, to w tym nie ma bezpośrednio wzorca "uległa suczka, BDSM, satysfakcja kobiety z tych rzeczy", ale sprawia, że jak zaczniesz z kobiety robić uległą suczkę i pchać ją w kierunku BDSM, to jej to z powodu jej uwarunkowań opisanych w punktach 1, 2 i 3 będzie się to podobać. A jeśli nie będzie, to będzie miała większą skłonność to udawać lub przynajmniej akceptować.

      Usuń
    14. Część 3

      "Jasne, jest element wspólny bycia niżej względem mężczyzny, ALE nie ma tam akceptowania/pragnienia bycia ofiarą przemocy, co jest bardzo istotne, bo w grę wchodzi DUŻE "tabu kulturowe""

      No i tabu kulturowe działa w życiu społecznym - w szkole, w pracy, przy rodzinie, przy obcych, itd., itp., kobiety zgodnie z tabu kulturowym nie mówią o seksie i tym podobnych w taki swobodny sposób, jak mężczyźni. Dlaczego nie musi tam być bezpośrednio "akceptowania/pragnienia bycia ofiarą przemocy" napisałem, może trochę nieprecyzyjnie i chaotycznie bo nie chce mi się układać tego lepiej w słowa, w poprzednim komentarzu "część 2".

      "Generalnie masz bardzo dziwne spojrzenie na kulturę w której żyjemy w ramach mainstreamu/społeczeństwa. Praktycznie każda osoba z którą o tym rozmawiałem, uważa, że kultura mainstreamowa uczy "szacunku do kobiet", ewentualnie "lecenia na kasę", ale w żadnym wypadku nie "szmacenia""

      Ja od niedawna stałem się taki sfeminizowany, wcześniej miałem podejście jota w jotę takie jak Ty. Ja się zgadzam z Twoim blogiem, kultura mainstreamowa (i nie tylko) uczy Szacunku Do Kobiet, ale uczenie Szacunku Do Kobiet może występować jednocześnie z uczeniem wzorców dyskryminujących, uprzedmiatawiających kobiety. Ba, to co Ty opisujesz jako "Szacunek Do Kobiet" jest uprzedmiatawiające. Tylko to uprzedmiotowienie szacunko-do-kobietowe jednocześnie promuje odrealniony obraz kobiet, więc jest nieskuteczne. Ale nieskuteczne nie znaczy, że nie uprzedmiatawiające. Postrzegasz moje spojrzenie na kulturę jako dziwne - w sensie statystycznym się zgadzam, moje spojrzenie jest "statystycznie dziwne". Nie znaczy to, że nie słuszne. Do samego słowa feminizm jest duże uprzedzenie, do koncepcji, że kobiety "rzekomo są dyskryminowane, uprzedmiatawiane" też jest w społeczeństwie duże uprzedzenie. To uprzedzenie wynika, jak na ironię, właśnie z tego, że kobiety są dyskryminowane. Panuje przekonanie, że np. są bardziej emocjonalne "obiektywnie", więc jak feminizm sugeruje, że z powodu uwarunkowań kulturowych - to ludzie to wypierają. Panuje przekonanie, że są bardziej uległe "obiektywnie", więc jak feminizm sugeruje, że z powodu uwarunkowań kulturowych - to ludzie to wypierają. Ludzki mózg ma na twardo wgrane setki błędów poznawczych. Stosuje uproszczenia. Efekt potwierdzenia - dostrzeganie tego, co potwierdza obecne poglądy, odrzucanie tego, odwracanie uwagi od tego, ignorowanie tego, negowanie tego, co kwestionuje obecne poglądy. Efekt ślepej plamki - przekonanie, że wszyscy ulegają błędom poznawczym, efektowi potwierdzenia i tak dalej... "tylko nie ja". :) Ja postanowiłem spojrzeć na naszą kulturę jakby na siłę wbrew swojej atrakcyjnej dla mnie emocjonalnie wizji świata, w której kobiety to obiektywnie, biologicznie uległe suczki, i po paru dniach przekopywania literatury, badań naukowych, własnych obserwacji i refleksji, doszedłem (przy wielkim dyskomforcie psychicznym oczywiście) do punktu, w którym przyznałem przed sobą, że "aaaa, kurwa, no chuj, faktycznie jest tak i tak z tymi kobietami, to dla mnie emocjonalnie niekomfortowe i dziwne, ale taka jest prawda". Minął jakiś czas i już mi przeszło, nie boli mnie to, że lubię szmacić laski bo tak jestem uwarunkowany kulturowo. Nie boli mnie już emocjonalnie to, że to nie wynika z jakiejś mojej dominującej, i ich uległej biologii. Przy okazji, dzięki zaakceptowaniu tego mam mniejszy problem z "eksperymentami", bo np. miałem taki problem, że jak jakaś laska mi czegoś odmówiła, to mnie to mniej lub bardziej frustrowało, a teraz po prostu traktuję ją, jak to w ogóle debilnie brzmi, jak CZŁOWIEKA który ma prawo mi czegoś odmówić.

      Usuń
    15. Część 4

      "<--- Dlaczego twierdzisz, że "nie trzeba" pokazywać konkretnego wzorca? Naprawdę nie dostrzegasz tego, że model BDSM oddziela od innych modeli POTĘŻNE kulturowe tabu odnośnie przemocy względem kobiet?"

      Nie oddziela. Jest w naszej kulturze "kobiet się nie bije", ale jednocześnie jest wzorzec "kobieta robiąca jakieś problemy tylko dlatego, że miała czelność zasygnalizować własne, sprzeczne z moimi, potrzeby, powinna lepiej zamknąć mordę". Są badania które wykazały, że żeby w jakimś miejscu pracy kobietę ocenić jako agresywną, upartą, to wystarczy, że zabiera głos nieproszona, albo że asertywnie mówi o swoich odczuciach. Jednocześnie żeby w tym samym miejscu pracy ocenić mężczyznę jako agresywnego, to czasem nie wystarcza nawet to, że wyzywa innych pracowników w celu "zmotywowania ich". Badań potwierdzających przyzwolenie na agresję wobec kobiet (głównie psychiczną, ale w skrajniejszych sytuacjach również fizyczną) jest cała masa. Ale tak naprawdę nie potrzeba do tego badań. Ja też tego wcześniej nie widziałem, ale odkąd się "uwolniłem" od swoich poprzednich przekonań, to teraz w codziennej obserwacji widzę to WYRAŹNIE.

      "Swoją drogą, kiedy ja zaczynałem bawić się w BDSM, to kierowała mną wewnętrzna potrzeba, a nie wpływ z zewnątrz"

      Może tak, może nie. Ja myślę, że mógłbyś się mocno zdziwić, gdybyś uczciwie, bez uprzedzeń, sam dla siebie, ten temat przez dłuższy czas "kopał". :)

      "Razem z kolegami z TIAN siedzieliśmy głęboko w seksualizowaniu kobiet, traktowaniu ich jako gorszych, itd, ale bez klimatu BDSM. We mnie to obudziło się samo i miałem BARDZO SILNE wrażenie, że to wypływa wprost ze mnie, tak samo jak popęd płciowy. W kolegach, którzy też siedzieli aż po uszy w seksualizowaniu kobiet i traktowaniu ich jako gorszych, to się nie obudziło. Uwodzili i ruchali laski, ale nie mieli w sobie tej samej "drapieżności" co ja. Mi tego nikt nie wskazał, nikt nie zasugerował - to wypływało ze mnie i na początku obawiałem się, że to jest "rzadkie zboczenie", które mało która kobieta będzie akceptować"

      Czy to, że tylko Ty miałeś tę drapieżność, nie potwierdza trochę tego, że mężczyźni NIE mają na twardo, biologicznie wpisanego dominowania? Zwłaszcza biorąc pod uwagę kulturę, która co jak co, ale ZDECYDOWANIE nie atakuje dominowania seksualnego nad kobietami. A już zwłaszcza nie dotyczy to TIANu. :)

      "Nie tylko, bo te laski otwartym tekstem mówiły, że kręci je wizja bycia traktowanymi źle, sponiewieranymi fizycznie"

      Mówią tak z przyczyn kulturowych mimo braku bezpośredniego wzorca "traktuj mnie źle, sponiewieraj mnie fizycznie" na takiej samej zasadzie, na jakiej dziś ludzie w wieku powiedzmy 16-22 mówią laskom stawiające je wyżej "usiądź mi na twarzy" mimo, że nie ma bezpośredniego wzorca "usiądź mi na twarzy". Jest za to więcej wzorców typu "wrażliwiec", "romantyk", "chłopiec", jednocześnie więcej wzorców typu "pewna siebie bad bitch", "domina", i proszę - tyle wystarczyło żeby "z natury dominujący faceci" prosili o to, żeby "z natury uległe kobiety" siadały im na twarzy i kazały się lizać po cipce, po tyłkach. :)

      Usuń
    16. Część 5

      "Jasne, że gdybym uprawiał normalny seks, bez BDSM, do tego połączony z Bliskością Emocjonalną, to laski byłyby zadowolone i to BARDZO. Jednak nie jest prawdą, że byłyby "RÓWNIE" zadowolone co zwykle. Bo niestety byłyby zadowolone MNIEJ - nadal bardzo zadowolone, ale już mniej. Co więcej, pewien "obszar psychiki", pewne potrzeby nie byłyby zaspokojone. Całościowo bilans byłby nadal bardzo pozytywny, lecz "lokalnie", w tej części psychiki, istniałoby niezaspokojenie, frustracja. Można to kompensować innymi obszarami, ale kompensacja to nie to samo, co zaspokojenie."

      Ta teoria o pewnym "obszarze psychiki", o różnicy między kompensacją a zaspokojeniem, to patrząc z boku, piękny przykład racjonalizacji. Raz, że nie przeprowadziłeś zaproponowanego przeze mnie eksperymentu na tylu laskach, żeby to było przynajmniej minimalnie reprezentatywne, porównywalne z tym, co się naruchałeś po swojemu, a dwa, że przecież Ty dostajesz zlewki. Twoje dominujące, wysokostatusowe uwarunkowanie po Tobie widać w pierwszej sekundzie od zobaczenia Cię więc być może jest tak, że te kobiety od których dostajesz zlewki, to po prostu te kobiety, którym po prostu intuicyjnie nie podeszło Twoje uwarunkowanie. Nie mówię że wszystkie, bo są różne powody zlewek, ale myślę, że ten konkretny powód możesz wypierać - kiedyś nawet wymieniałeś jakie mogą być powody zlewki i na taki powód nie wpadłeś.

      "Ja mam przy tym wrażenie, że Ty chyba nigdy nie doświadczyłeś naprawdę INTENSYWNEGO psychicznie klimatu BDSM. Takie coś to jest "MEGA JAZDA" dla obu stron, to jest "CIĘŻKIE ODURZENIE", "MOCNE NAĆPANIE SIĘ", a nie jakiś mało znaczący dodatek."

      Doświadczyłem, wiem doskonale o czym mówisz. I dla mnie TEŻ kiedyś ta "głębia", to jak to nazwałeś "ciężkie odurzenie" było świadectwem tego, że jest w tym coś naturalnego, biologicznie uwarunkowanego. Różnica między naszym stosunkiem do tego ciężkiego odurzenia jest taka, że ja jej źródło widzę w uwarunkowaniu kulturowym, a Ty w biologicznym. I ja też tak kiedyś, jeszcze do niedawna, miałem.

      "A jak wytłumaczyć to, że *JA* lubię "szmacenie"? Ja mam wrażenie, że u mnie to jest autentyczna, wewnętrzna potrzeba, który wypłynęła ze mnie, nikt mnie tego nie nauczył. I wydaje mi się, że widzę dokładnie to samo u wielu, wielu innych kobiet, tylko spolaryzowane w przeciwnym kierunku."

      Nie wiem jak. Ja stawiam na uwarunkowanie kulturowe, którego Ty nie dostrzegasz (albo nie chcesz dostrzegać). Ale może być też tak, że może to w Twoim konkretnym przypadku ma jakieś podłoże neurologiczne, chociaż to DUŻO mniej prawdopodobna i rzadziej występująca opcja.

      Usuń
    17. Część 6, ostatnia

      "Tak naprawdę największa różnica tyczy się poziomu trudności - przy Bliskości Emocjonalnej sprawa kroczy ścieżkami zgodnymi z mainstreamową kulturą i obyczajowością, a przy "szmaceniu" chodzi o coś zgodnego z instynktami kobiety, ale sprzecznego z obyczajowością. Do tego w przypadku "szmacenia" łatwo o "pozorowane szmacenie", gdy kobieta traktuje to jako zabawę i tak naprawdę nie wchodzi we właściwy stan psychiczny. To może być fajne, ale ma to się NIJAK do "autentycznego zeszmacenia", które opiera się w pierwszej kolejności na psychice, a nie na fizycznych zachowaniach."

      Ja wiem. Doświadczyłem zarówno tego, że kobieta "traktuje to jako zabawę", jak i tego, że kobieta AUTENTYCZNIE jest moją posłuszną suczką. Wiem, że w pierwszym przypadku to jest takie bawienie się na sucho, a w drugim to ma wymiar jakiegoś głębszego rezonowania. Z tym, że:

      1) to tylko Twój błąd poznawczy, subiektywne odczucie, że to świadczy o biologicznym uwarunkowaniu męskiej dominacji i kobiecej uległości.
      2) ignorujesz, że też miałeś niekiedy laski, które "traktowały to jako zabawę" (skądś wziąłeś to, że to napisałeś i raczej nie wziąłeś tego z "doświadczeń znajomych"). Ignorujesz, że to mogło świadczyć o ich braku jakiejś głębszej potrzeby doświadczenia BDSMowego od strony uległej. A skoro to w odniesieniu do BDSMu z TOBĄ traktowały to jako zabawę, to chyba można wykluczyć czynnik "braku umiejętności obudzenia w nich właściwych instynktów". :)

      Usuń

    18. Część 1

      Wypisujesz niezłe BZDURY.

      Ja się zastanawiam, czy mówisz o sobie prawdę i czy masz uczciwe intencje, czy też jesteś jakimś wieloletnim feministą lub feministką i po prostu złośliwie trollujesz ten blog.

      Jeżeli mówisz prawdę odnośnie tego:

      "Ja od niedawna stałem się taki sfeminizowany, wcześniej miałem podejście jota w jotę takie jak Ty."

      <----To stało się z Tobą coś bardzo niedobrego, utraciłeś kontakt z rzeczywistością. Ja nigdy czegoś takiego nie miałem, ale podobno zdarza się, że niektórym ludziom czasami nagle "odbija", popadają w jakieś dziwactwa, w zwichrowane myślenie.

      Jeżeli piszesz w tym kontekście prawdę, to współczuję problemu, ale to co piszesz to są tak czy inaczej bzdury, nawet jeżeli Ty tego nie dostrzegasz.

      Piękny przykład bzdury:

      "Do samego słowa feminizm jest duże uprzedzenie, do koncepcji, że kobiety "rzekomo są dyskryminowane, uprzedmiatawiane" też jest w społeczeństwie duże uprzedzenie. To uprzedzenie wynika, jak na ironię, właśnie z tego, że kobiety są dyskryminowane."

      <----Nieprawda. To uzasadnione uprzedzenie wynika z tego, że feminizm to toksyczna, obłąkana ideologia, która promuje urojony świat wyolbrzymionej krzywdy, awanturnicze i histeryczne postawy. Z racji swojej natury, ta ideologia bardzo często przyciąga do siebie osoby zwichrowane, zaburzone, problematyczne, które do niej pasują. Osoby, które tak naprawdę mają problem ze sobą, ale którym wygodniej jest obarczyć odpowiedzialnością za swoje frustracje "zły patriarchat".

      Jasne, kobiety bywają dyskryminowane i źle traktowane. Ale realne rozmiary tego zjawiska mają się nijak do histerii, jaką kręcą wokół tego feministki. Są kobiety, które robią karierę w biznesie, nauce, itd i jakoś im to się udaje. Wiele kobiet ma dobre życie, dobre relacje z mężczyznami i patrzy na feminiski jak na dziwaczne wariatki.

      Inna sprawa, że dyskryminowani i źle traktowani bywają też mężczyźni - chociażby w kontekście wieku emerytalnego, albo przedstawiania ich jako napalonych wieprzy. Ludzie też dyskryminują się wzajemnie za np. wygląd - zarówno słaby (pogarda względem ludzi brzydkich), jak i dobry (zazdrość względem atrakcyjnych). Dyskryminują się za poziom otyłości, wzrost, inteligencję, zamożność, poglądy polityczne i wiele innych rzeczy. Co jednak nie oznacza, że należy budować wokół któregokolwiek z tych zjawisk histerię i pełną jadu ideologię.

      "Panuje przekonanie, że np. są bardziej emocjonalne "obiektywnie", więc jak feminizm sugeruje, że z powodu uwarunkowań kulturowych - to ludzie to wypierają. "

      <--- I to powszechne przekonanie jest TRAFNE, a feministki wygadują brednie.

      https://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2919083/Male-female-brains-really-wired-differently-Study-finds-women-far-affected-emotional-images.html

      " 'This result would support the common belief that women are more emotionally expressive than men,' explained Dr Klara Spalek, lead author of the study. "

      Usuń
    19. Część 2

      "Panuje przekonanie, że są bardziej uległe "obiektywnie", więc jak feminizm sugeruje, że z powodu uwarunkowań kulturowych - to ludzie to wypierają.

      <---- Wcześniej mamy przypadek, w którym większość ludzi ma rację, a feministki wygadują bzdury. W tym przypadku najprawdopodobniej jest tak samo. Mózg kobiety i mężczyzny działa trochę inaczej, jest inny poziom hormonów - jest rzeczą praktycznie pewną, że poziom uległości/dominacji nie jest równy.

      Jeżeli chodzi o szmacenie/BDSM, to próbujesz na siłę przepchnąć absurdalną tezę, że nasza kultura jakoś tego uczy. W rzeczywistości oczywiście nie uczy, uczy czegoś odwrotnego, a Twoje poglądy są zwichrowane i oderwane od rzeczywistości.

      "Może tak, może nie. Ja myślę, że mógłbyś się mocno zdziwić, gdybyś uczciwie, bez uprzedzeń, sam dla siebie, ten temat przez dłuższy czas "kopał". :) "

      <---- Absolutnie nie. Moje wzorce były wówczas takie, że BDSM to mniej więcej "niszowe zboczenie dla dziwnych ludzi", odbierałem to negatywnie.

      "Czy to, że tylko Ty miałeś tę drapieżność, nie potwierdza trochę tego, że mężczyźni NIE mają na twardo, biologicznie wpisanego dominowania? Zwłaszcza biorąc pod uwagę kulturę, która co jak co, ale ZDECYDOWANIE nie atakuje dominowania seksualnego nad kobietami. A już zwłaszcza nie dotyczy to TIANu. :)"

      <--- Moim zdaniem wielu facetów to ma, tylko uśpione i/lub w mniejszym stopniu. Ja ogólnie jestem dość wrażliwy, "intuicyjny", emocjonalny - może z tego powodu te impulsy były u mnie wyraźniejsze.

      "Mówią tak z przyczyn kulturowych mimo braku bezpośredniego wzorca "traktuj mnie źle, sponiewieraj mnie fizycznie" na takiej samej zasadzie, na jakiej dziś ludzie w wieku powiedzmy 16-22 mówią laskom stawiające je wyżej "usiądź mi na twarzy" mimo, że nie ma bezpośredniego wzorca "usiądź mi na twarzy"."

      <--- Oni obecnie mają dostęp do takich wzorców, na różnego rodzaju serwisach pornograficznych. Teraz jest nieporównywalnie więcej wzorców "upodlenia" w obie strony.

      Inna sprawa, że te osoby mogą też mieć zaburzenia hormonalne, mogą spożywać produkty sojowe, pić wodę zanieczyszczoną estrogenami, itd. Wielu ludzi ma wrażenie, że wśród młodszych pokoleń jest dużo więcej młodych facetów wyglądających na "kobiecych". Badania pokazują, że poziom testosteronu spada z pokolenia na pokolenie. Biorąc to po uwagę, to nic dziwnego, że część młodych facetów może mieć typowo kobiece pragnienie bycia upokarzanymi, "szmaconymi".

      Usuń
    20. Część 1

      "Ja się zastanawiam, czy mówisz o sobie prawdę i czy masz uczciwe intencje, czy też jesteś jakimś wieloletnim feministą lub feministką i po prostu złośliwie trollujesz ten blog"

      Mam uczciwe intencje. Nie raz przeprowadzaliśmy razem jakieś krótkie wymiany zdań tutaj w komentarzach na Twoim blogu (przed moim sfeminizowaniem) i rezonowało. Jeżeli ktoś tu nie ma uczciwych intencji, to prędzej podejrzewałbym o to Ciebie. Nie napisałeś tego tutaj, ale pamiętam, że kiedyś na jakimś forum na którym jakiś facet się nad sobą użalał napisałeś mu na pocieszenie, że według Ciebie "mężczyzna jest lepszy od kobiety z definicji" albo "kobieta jest gorsza od mężczyzny z definicji", coś w ten deseń, nie pamiętam w jakiej kolejności, ale sens był taki i było to dokładnie tak dosadne.

      "To uzasadnione uprzedzenie wynika z tego, że feminizm to toksyczna, obłąkana ideologia, która promuje urojony świat wyolbrzymionej krzywdy, awanturnicze i histeryczne postawy. Z racji swojej natury, ta ideologia bardzo często przyciąga do siebie osoby zwichrowane, zaburzone, problematyczne, które do niej pasują. Osoby, które tak naprawdę mają problem ze sobą, ale którym wygodniej jest obarczyć odpowiedzialnością za swoje frustracje "zły patriarchat""

      Sugerujesz, że ja jestem zwichrowany, zaburzony? Albo że obarczam odpowiedzialnością za cokolwiek "zły patriarchat" będąc facetem? To, co piszesz o feminizmie to świadectwo typowego propagandowego zaszczucia na feminizm. "Feministki brzydkie", "feministki nienawidzą mężczyzn", "feministki chcą przywilejów a nie równych praw", itd,. itp. To są tendencyjnie pokazywane społeczeństwu obrazki. TENDENCYJNIE. Prawdziwy feminizm opiera się na bardzo konkretnym uzasadnieniu w postaci BADAŃ, z których wynika, że dyskryminacja kobiet jest na wielu płaszczyznach i jest OGROMNA, tylko bardziej zawoalowana niż kiedyś.

      Usuń
    21. Część 2

      https://ctl.yale.edu/sites/default/files/basic-page-supplementary-materials-files/science_facultys_subtle_gender_biases_favor_male_students.pdf

      Kobiety są traktowane jako mniej kompetentne niż mężczyźni - w sytuacji, w której WSZYSTKIE ZMIENNE (kompetencje, doświadczenie, wykształcenie itd., itp.) są TAKIE SAME, poza JEDNĄ - płcią. Mają mniejsze szanse na zatrudnienie niż mężczyźni, proponuje im się mniejsze zarobki na start, itd., itp.

      https://www.researchgate.net/publication/229951918_Intimate_Justice_A_Critical_Analysis_of_Sexual_Satisfaction?fbclid=IwAR0cQNRd52mSRqiELg1NgM8KfaU6OiMZQ8aU4EFe-gS_BKfnxQwxUfYPZtc

      Dla mężczyzn "słaby/zły" seks to nudny, mało satysfakcjonujący. Dla kobiet - obciążony bólem emocjonalnym/fizycznym. Mężczyźni ich bólu nie widzą - także z przyczyn kulturowych (tutaj mi się to kojarzy z Twoimi słowami, które kiedyś napisałeś, że dla Ciebie to jakiegoś rodzaju obelga, obraza majestatu, gdy kobieta Ci odmawia bez "NAPRAWDĘ POWAŻNEGO" powodu).

      A jak już jesteśmy przy poczuciu, że odmowa bez "naprawdę poważnego powodu" to dla mężczyzn jakiegoś rodzaju obelga, obraza majestatu:

      https://www.researchgate.net/publication/291567285_Denying_Rape_but_Endorsing_Forceful_Intercourse_Exploring_Differences_Among_Responders?fbclid=IwAR2E2gWUwq7CY8IZn6xAndPabNcHu_StMSCkguk7C3x9RHfKByGBzcrX55M

      Jeżeli zapytasz mężczyzn, czy dopuszczają możliwość dokonania gwałtu/molestowania, ale nie nazywając tej sytuacji gwałtem/molestowaniem, tylko podchodząc do tego w sposób opisowy, opisując im czy dopuścili by się zachowania takiego i takiego (precyzyjnie opisanego), to okazuje się, że to trzeci dopuszcza taką możliwość.

      Usuń
    22. Część 3

      https://peerj.com/articles/cs-111/?utm_source=TrendMD&utm_campaign=PeerJ_TrendMD_0&utm_medium=TrendMD

      Programowanie: jeżeli płeć autora/autorki napisanego kodu nie jest znana, to wyżej ocenia się kody napisane przez kobietę (nie znaczy to, że kobiety są lepsze w programowaniu z zasady. Po prostu jeżeli ocenia się kod obiektywnie - bez uprzedzeń wynikających ze świadomości jakiej płci był autor/autorka tegoż kodu - to akurat wyszło tak, że kobiece były lepsze). Jeżeli natomiast płeć autora/autorki kodu jest znana - to wyżej ocenia się kod napisany przez mężczyznę.

      Mogę Ci tych badań przytaczać w nieskończoność, bo tego jest po prostu TAK WIELE. A badania są o wiele bardziej wartościowe, rzetelne, reprezentatywne, obiektywne, niż Twoje (i moje) osobiste doświadczenia i refleksje. Po pierwsze: większa próba. Po drugie: metoda. Po trzecie: wyniki to wyniki, fakty, nie są podszyte interpretacjami wynikającymi z osobistych uprzedzeń.

      "Są kobiety, które robią karierę w biznesie, nauce, itd i jakoś im to się udaje"

      Tylko te, które "mają czelność" asertywnie dążyć do robienia tej kariery, pomimo różnych złośliwości i stygmatyzacji doświadczanych po drodze. I tak, kobiety asertywne zarabiają więcej niż nieasertywne - o 5%. Ale np. asertywni mężczyźni od tych samych nieasertywnych kobiet zarabiają już o 18% więcej. I te asertywne kobiety zarabiające 5% więcej za swoją asertywność zbierają różne nieprzyjemne spojrzenia, uwagi itd., itp., natomiast mężczyźni do asertywności są ZACHĘCANI. Mężczyzna asertywny to DOBRY mężczyzna (według wzorców naszej kultury). O tych zarobkach (nie)asertywnych kobiet i mężczyzn tutaj: https://www.researchgate.net/publication/51831237_Do_Nice_Guys-and_Gals-Really_Finish_Last_The_Joint_Effects_of_Sex_and_Agreeableness_on_Income

      Usuń
    23. Część 4

      "Wiele kobiet ma dobre życie, dobre relacje z mężczyznami i patrzy na feministki jak na dziwaczne wariatki"

      Jasne, kobiety tak samo jak mężczyźni mogą być zaszczute przeciwko feminizmowi. To jest JEDNA rzecz. DRUGA jest taka, że kobiety wychowane przez nasze społeczeństwo/kulturę do bycia, jak Ty to napisałeś, "z definicji gorszymi" od mężczyzn, mogą faktycznie LUBIĆ tę rolę i tak samo jak Ty czuć, że jest ona "naturalna", odwieczna, jakby "niezmienna". Zwłaszcza te, którym z różnych powodów udało się uniknąć doświadczania dyskryminacji/uprzedzeń płciowych. Albo te, które akceptują mniej lub bardziej doświadczanie dyskryminacji/uprzedzeń płciowych.

      "Inna sprawa, że dyskryminowani i źle traktowani bywają też mężczyźni - chociażby w kontekście wieku emerytalnego, albo przedstawiania ich jako napalonych wieprzy."

      Feminizm walcząc ze stereotypami płciowymi przy okazji walczy również z dyskryminacją mężczyzn. Tak jak feminizm walczy z błędnym przekonaniem, że kobiety są emocjonalne z przyczyn innych niż kulturowe, tak samo walczy z błędnym przekonaniem, że mężczyzna w jakiś sposób "musi", jest "zobowiązany" do bycia niewrażliwym, niewzruszonym kamieniem który nigdy nie okazuje głębokich emocji. Feminizm nie jest sprzeczny z tym, żeby zrównać wiek emerytalny, a nawet sprzyja temu zrównaniu, nie wiem więc w jakim celu wspominasz o tym. No i wyższy wiek emerytalny mężczyzn to też nie jest tak jednoznacznie wada dla mężczyzn, ale to już oddzielny temat.

      Usuń
    24. Część 5

      "I to powszechne przekonanie jest TRAFNE, a feministki wygadują brednie.

      https://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2919083/Male-female-brains-really-wired-differently-Study-finds-women-far-affected-emotional-images.html

      " 'This result would support the common belief that women are more emotionally expressive than men,' explained Dr Klara Spalek, lead author of the study. ""

      1. To nie jest źródłowe badanie naukowe (ja powoływałem się na źródłowe) tylko dziennikarski wtórny raport. To co przytoczyłeś odnosi się do badania fMRI, a dziennikarze również mają swoje uprzedzenia i tak się składa, że dziennikarze lubią podkręcać ilość artykułów o badaniach neurologicznych wskazujących lub rzekomo wskazujących na różnice między mężczyznami a kobietami jednocześnie ignorując te, które na te różnice NIE wskazują, pomimo że tych drugich jest dużo więcej
      2. To nic nie mówi o tym, czy różnica w ekspresji emocjonalnej między płciami jest zależna od kultury czy może od czynników wbudowanych "na twardo", ponieważ kultura zmienia mózg. Kultura może determinować większą lub mniejszą aktywność określonych części mózgu.
      3. Cordelia Fine, dwie książki po polsku: "Testosteron Rex" i "Urojenia płciowe" - osadzone w badaniach (MASIE badań, w tym metaanaliz). Jak przeczytasz bez uprzedzeń i z otwartą głową to powinno otworzyć Ci oczy na wiele rzeczy. :)

      Usuń
    25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    26. Część 6, ostatnia

      "Mózg kobiety i mężczyzny działa trochę inaczej, jest inny poziom hormonów - jest rzeczą praktycznie pewną, że poziom uległości/dominacji nie jest równy"

      Ponownie: polecam Cordelię Fine w tym temacie. Oprócz tego: do czego Ty w końcu odwołujesz? Do hormonów, do budowy mózgu czy do działania mózgu? Budowa mózgu mężczyzn i kobiet faktycznie się różni. Ale ta różnica NIE MA ŻADNEGO PRZEŁOŻENIA na różnice w konkretnych zachowania zewnętrznych, ani nawet na tendencję do zachowań w jakimś określonym kierunku. Przeciwnie: z punktu widzenia obecnej wiedzy zdaje się, iż różnica w budowie mózgu służy UPODOBNIENIU zachowań mężczyzn i kobiet. Ze względu na ciążę mózgi kobiet są poddawane innym hormonalnym oddziaływaniom niż mózgi mężczyzn, a jednocześnie ich podstawowy zakres behawioralny jest ten sam - właśnie dzięki różnicom w BUDOWIE mózgu. Czyli jest wręcz przeciwnie niż się powszechnie uważa: różnica w budowie mózgu kobiet i mężczyzn sprzyja zachowaniu podobieństwa zachowań, a NIE różnicowaniu ich zachowań. Na przykład, analogicznie, są trzy różne sposoby trawienia laktozy, które wyewoluowały równolegle w różnych populacjach, ale dają ten sam efekt. A już mówienie, że poziom uległości/dominacji jest skrajnie różnie spolaryzowany w zależności od płci i że jest to rzeczą "praktycznie pewną" - to jest myślenie życzeniowe nieuzasadnione literalnie NICZYM, oprócz Twoich życzeniowych interpretacji swoich osobistych doświadczeń potocznych w postaci ekstatycznych stanów psychicznych wywołanych BDSM'em.

      "Jeżeli chodzi o szmacenie/BDSM, to próbujesz na siłę przepchnąć absurdalną tezę, że nasza kultura jakoś tego uczy. W rzeczywistości oczywiście nie uczy, uczy czegoś odwrotnego, a Twoje poglądy są zwichrowane i oderwane od rzeczywistości."

      Nie zrozumiałeś chyba tego, co napisałem. Nie przepycham tezy, że nasza kultura uczy jakoś bardzo do "aktywnego" dążenia do szmacenia, bdsmu (są takie mini-elementy i mają one swoje skutki, ale mi nie chodzi o to, to nie jest moja główna teza). Ja stawiam główną tezę taką, że nasza kultura przekazuje takie wzorce, które sprawiają, że jeżeli będziesz popychał kobietę wychowaną w tej kulturze w kierunku relacji, w której ona jest Twoją suczką a Ty jej Panem, to będzie jej się to podobało, a przynajmniej nie będzie miała jakiegoś wielkiego czegoś przeciwko temu. Jakie to są wzorce, pisałem już kilka razy, nie będę wypisywał ich od nowa.

      "Ja ogólnie jestem dość wrażliwy, "intuicyjny", emocjonalny"

      Brzmi tak, jakbyś był biologicznie kobietą, co jest raczej wykluczone.

      Nie wiem, nie chciałem wchodzić w złośliwości ani w jakąś "antagonistyczną", "konfliktową" atmosferę, ale sam zacząłeś rzucać określeniami typu ZWICHROWANIE, BREDNIE itd., itp. I snuć jakieś dziwne teorie spiskowe o tym, że jestem "wieloletnim feministą/feministką" który trolluje sobie na Twoim blogu. Zupełnie tak, jakby to było jakieś "niemożliwe", żeby ktoś zmienił poglądy. Cóż, można tak to postrzegać. Zwłaszcza jak się 20 lat dominowało laski z przekonaniem, że ta dominacja jest "naturalnym porządkiem życia", a nie zwykłym UWARUNKOWANIEM KULTUROWYM. Po tylu latach betonowania się w tym przekonaniu może to być faktycznie o wiele cięższe emocjonalnie do odrzucenia niż mi się wydaje. Ja mam 21 lat, siłą rzeczy doświadczenie dużo niższe niż Ty, a i tak było mi w chuj źle przyznać temu feminizmowi rację. No, nie wnikam, nie oceniam. Twój blog to najlepsze miejsce do ogarnięcia tego, jak wyrywać laski, a to że przy okazji przemycisz parę mitów w które sam głęboko wierzysz i są dla Ciebie ważne emocjonalnie typu "biologia, nie kultura" albo "feminizm zły" to już trudno, widocznie nie da się tego zmienić, to nie będę ruszał. :)

      Usuń
  36. Siemka :)
    Może pamiętasz jak kiedyś ci opisałem, jak udało mi się zbajerować moją daleką znajomą 8/10 na odległość. Spotkałem się z nią i wszystko poszło w wiadomym kierunku :)
    Teraz z powodu pandemii zacząłem przesiadywać więcej na czateriach, żeby sobie popodrywać laski w wolnym czasie. Ot tak, potrenować bajerę. Niestety bardzo wiele z nich okazało się być w prawdziwym życiu obrzydliwymi pasztetami :(
    Ale raz udało mi się trafić na dziewczynę, która potem, jak się okazało w praktyce jest 8/10. Wziąłem od niej potem facebooka, więc legit :)
    Nie spotkałem się z nią, ale udało mi się ( przez neta ) doprowadzić do masturbacji na odległość. Co mnie najbardziej rozwala- podczas erotycznego pisania używałem do niej takich zwrotów jak chociażby "masz teraz napisać, że jesteś moją uległa suczką" i ona tak posłusznie robiła. A potem
    jak sama stwierdziła "nie wierzę, co ty ze mną robisz, nigdy tak nie miałam".
    Wiem, że to brzmi trochę jak film sci-fi, że udało mi się laskę 8/10 tak urobić, ale nie mam żadnego powodu by kłamać, no bo po co? Piszę to, żeby Milroh wiedział, jak bardzo poprawił moją werbalną stronę uwodzenia.

    pamiętaj, że to dzięki twoim wskazówkom nauczyłem się naprawdę dobrej komunikacji werbalnej z dziewczynami :) Szczegóły opisałem w tym moim poprzednim komentarzu jak przebiegała u mnie nauka. Więc blog zdziałał cuda.

    Natomiast mnie to mega rozwala, że udało mi się doprowadzić do masturbacji na odległość z bardzo ładną dziewczyną i to z elementami psychicznej dominacji.
    Niestety nie mam do wglądu zapisu wiadomości, bo większą część spędziliśmy na czacie bez zapisu rozmowy.
    Co zrobiłem, to na pewno zaznaczyłem, że prowadzę fajne życie, do tego byłem bardzo miły, ciepły, a jednocześnie konkretny, co sama stwierdziła. Używałem sporo droczenia się, które o dziwo na odległość wypadało bardzo dobrze. Jednak prawdziwym przełomem co popchnęło naszą relacje do przodu było opisywanie naszych niegrzecznych przeżyć + śmianie się z innych kolesi (leszczy).
    Ona mi np opowiadała, jak się spotykała kiedyś z dwoma facetami naraz i jeden odwoził ją do drugiego samochodem, jak specjalnie nie myła zębów po całowaniu z jednym itp :) to są bardzo intymne rzeczy, opowiadane bliskim osobom.
    A ja jej opowiadałem w jakich miejscach uprawialem seks, jak to robiłem itp.

    Zdaje sobie sprawe, że to wszystko wygląda jak jakieś mitomaństwo, ale no cóż :) Ja mitomanem nie jestem, zresztą nie ma żadnego powodu, dla którego miałbym kogokolwiek oszukiwać na tak niszowym blogu, i tak mało kto mnie przeczyta.

    Więc naprawdę dzięki :) Ogólnie w prawdziwym życiu też mi ta wiedza MEGA pomogła, miałem z tego sukcesy, ale uznałem za warte opisania takie, które na co dzień się nie zdarzają :)
    Pozdro :)

    Jeżeli by cię interesował ewentualny wgląd do wiadomości (dołączyłbym zdj tej dziewczyny ) to oczywiście mógłbym, tylko nie wiem jak to wyjdzie i na ile jest sens - mam zapis rozmowy z tą pierwszą, która była moją daleką znajomą. Problem w tym, że my też bardzo wiele rozmawialiśmy przez telefon i jak teraz to przeglądam, to oczywiście widać niektóre kluczowe momenty, ale sporo jest wywane z kontekstu i to jest trochę taki "misz masz".
    Chyba takie dłuższe i bardziej poważne konwersacje mam gdzieś od momentu, kiedy ona jest już (wstępnie) mną zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo po dłuższym zastanowieniu może to nie byłby zbyt dobry pomysl żebym ci pokazał te konwersację. Sam już nie wiem, jest to dosyć chaotyczne i moim zdaniem nie jest łatwo się połapać i niewiele z tego wynika.
      Mimo wszystko - dziękuje za bloga.

      Usuń
    2. "Nie spotkałem się z nią, ale udało mi się ( przez neta ) doprowadzić do masturbacji na odległość. Co mnie najbardziej rozwala- podczas erotycznego pisania używałem do niej takich zwrotów jak chociażby "masz teraz napisać, że jesteś moją uległa suczką" i ona tak posłusznie robiła. A potem
      jak sama stwierdziła "nie wierzę, co ty ze mną robisz, nigdy tak nie miałam"."

      <---- :)

      Bardzo wiele kobiet ma takie tendencje, często mniej czy bardziej nieuświadomione. Z kobietami generalnie można robić DUŻO mocniejsze i fajniejsze akcje, niż się wydaje większości ludzi. :)

      "Wiem, że to brzmi trochę jak film sci-fi, że udało mi się laskę 8/10 tak urobić, ale nie mam żadnego powodu by kłamać, no bo po co? Piszę to, żeby Milroh wiedział, jak bardzo poprawił moją werbalną stronę uwodzenia. "

      <--- 1. Cieszę się, że Ci pomogłem. :)

      2. Co do tego, że to brzmi jak film sci-fi, to ta sfera życia tak właśnie wygląda, że część facetów ma takie akcje i relacje z kobietami, które dla innych ludzi są czymś nieprawdopodobnym.

      "Co zrobiłem, to na pewno zaznaczyłem, że prowadzę fajne życie, do tego byłem bardzo miły, ciepły, a jednocześnie konkretny, co sama stwierdziła. "

      <---- Tu widać coś, o czym pisałem na blogu - bycie miłym, ciepłym, wcale nie kłóci się ze skrajną dominacją i "szmaceniem".

      "Ona mi np opowiadała, jak się spotykała kiedyś z dwoma facetami naraz i jeden odwoził ją do drugiego samochodem, jak specjalnie nie myła zębów po całowaniu z jednym itp :) "

      <---- HAHAHA, pisałem na blogu o bardzo podobnym zachowaniu, polegającym na niemyciu zębów po robienia mi loda, a przed spotkaniem z chłopakiem/mężem kobiety. :)

      Usuń
  37. Jakie masz zdanie na temat substancji psychoaktywnych? Masz jakieś doświadczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja opinia jest negatywna, moim zdaniem tego typu substancje mają zły wpływ na ludzi, odradzam ich zażywanie.

      Usuń
    2. Nawet jeśli mowa o substancjach nieuzależniających, jak psylocybina, LSD, MDMA w małych dawkach? Wiele osób opowiada o pozytywnym ich wpływie przy rzadkim zażywaniu, są również obecnie szeroko testowane do użycia w terapiach. Osobiście uważam, że spróbowanie MDMA zmieniło moje życie, pozwoliło mi w inny sposób spojrzeć na świat, zwiększyło moją otwartość na świat.

      Usuń
  38. Cześć! Świetny blog. Przeczytałem cały dwa razy. Wszystko jest jasno i klarownie rozpisane. Prawidłowo zastosowane działa znakomicie! Ja niestety przespałem swoje najlepsze lata. Nie mniej obudziłem się. Dzięki świetnemu wyglądowi mam bardzo dużo okazji do podrywu. Laski często mi się "wystawiają" lub wręcz same mnie podrywają. Problem jest taki, że mam już żonę i dzieciaki, więc nie mam odpowiednio dużo czasu. Także zachowanie dyskrecji nie jest łatwe, choć Warszawa daje tu spore możliwości. Pisałeś, że Twoi znajomi działają wciąż, oczywiście dużo mniej niż kiedyś, po założeniu rodziny. Moi kumple, którzy zdradzali wszyscy wpadli, z różnym skutkiem oczywiście. Nie oznacza to zawsze rozwodu. Możesz podać jakieś ABC zasad tego działania aby uniknąć wpadki przed żoną.

    A propos draniowatego wyrazu twarzy to ten gość robi takie wrażenie. Ubiera się też całkiem dobrze, choć mocna moca sprezzatura w Polsce często przeradza sie w śmieszność.
    https://instagram.com/edgardoprivate?igshid=16u07fr5mah23

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że blog Ci się podoba. :)

      Natomiast jeżeli chodzi o to, że przespałeś swoje najlepsze lata, to współczuję. :(

      Jeżeli chodzi o zdradzanie żony i "ABC zasad działania", to z tym niestety jest problem.

      Żony kolegów jeszcze przed ślubem wiedziały, jacy są ci koledzy i były ogólnie dobrze "urobione". One liczyły się z tym, że koledzy pewnie będą ruchali coś na boku i zaakceptowały to, o ile tylko to ruchanie na boku nie będzie się odbywało kosztem rodziny. One nie szukają dowodów zdrady, bo nie chcą ich znaleźć. Nie zadają pytań, na które odpowiedź tak naprawdę znają, ale nie chcą tej odpowiedzi usłyszeć.

      Jeżeli Ty masz w miarę normalną żonę, z którą masz w miarę normalne relacje, bez przyzwolenia na zdradę, to w przypadku nakrycia może Cię czekać rozwód i ogólnie bardzo przykre konsekwencje. Próba kopiowania postępowania facetów, których żony od początku były "dobrze urobione", to zły pomysł, jeżeli Twoja żona nie jest tak samo dobrze urobiona. A po tylu latach, ona ma już mocno wyrobiony, ugruntowany obraz Twojej osoby i kształtu Waszych relacji, zmiana tego może być BARDZO trudna.

      Co od tego gościa z Instagrama, to dla mnie jego styl jest zbyt dziwaczny, miejscami śmieszny.







      Usuń
    2. Co znaczy dobrze urobione? Czyli pewnie przekalkulowały sobie zyski i straty, byle, żeby to nie było na pokaz, ta zdrada.
      Czy to nie jest paradoks, że, niektórym facetom te zdrady są tolerowane, a Ci wierni często dostają po ryju?

      Usuń
    3. Pisząc "dobrze urobione", miałem na myśli ogólnie to, że te kobiety mają do nich BARDZO dobry stosunek i traktują ich BARDZO dobrze. Traktują ich z ogromnym szacunkiem, uległością, przedkładają ich potrzeby nad swoje, itd. Można to ująć tak, że oni są dla tych kobiet ich "Władcami".

      Te kobiety już PRZED ślubem wiedziały, jacy są ci faceci i wiedziały, że ślub nie oznacza monogamii - tak samo, jak ich wcześniejszy związek przed ślubem nie był monogamiczny. Dla nich ten ślub to tak naprawdę "WYWYŻSZENIE" ich nad innymi kobietami swojego faceta. To obietnica nie monogamii, a obietnica tego, że to z nimi ci faceci będą mieszkać i wychowywać dzieci. To małżeństwo to dla nich zwycięstwo, zdobycz o której utrzymanie są gotowe SKUTECZNIE walczyć - poprzez dobre życie rodzinne i przymykanie oczu, bycie przyjemnymi i pożytecznymi. A nie przez robienie fochów, co do czego wiedzą doskonale, że skończy się to dla nich porażką i odejściem faceta. Jeżeli kobiecie to nie odpowiada, jeżeli stawia na robienie fochów, to zostaje wyeliminowana już na wczesnym etapie normalnego związku i nawet nie zbliża się do małżeństwa. W sumie to jest nie tylko kwestia "urobienia", ale także "selekcji".

      Dla odmiany, normalny facet bardzo często żeni się z kobietą, która ma do niego tak naprawdę średni stosunek - uważa go za odpowiedni materiał na męża, ale nie uważa go za swojego "Władcę". Ten średni stosunek może być tymczasowo "zakryty" zakochaniem się, lecz później wychodzi "na powierzchnię". W przypadku takiego średniego stosunku, facet nie może liczyć na tak samo dobre traktowanie i na tak samo dużą tolerancję zdrad ze strony kobiety, jak w przypadku faceta, który jest dla swojej żony "Władcą".

      Jeżeli chodzi o "paradoks" polegający na tym, że część facetów może zdradzać i jest to tolerowane, a często ci wierni faceci "dostają po ryju", to generalnie w relacjach z kobietami jest taka tendencja, że często nagradzane jest bycie "złym", a karane bycie "dobrym". Nie należy tego traktować zbyt dosłownie, ale jest taka ogólna tendencja. Często ta sama kobieta będzie źle traktować "dobrego" faceta, a będzie dobra, wręcz cudowna, dla "złego".

      Usuń
    4. Ok, dziękuje za odpowiedź, brzmi to całkiem logiczne. A odnośnie lekkiego BDSM to podchodzi pod niego:
      - Zwracanie się do dziewczyn: Chcesz tego suko? Poproś? Do kogo należysz, powiedz to?
      - Poduszanie i związywanie
      - Klapsy
      - Dziewczyna ma się dławić penisem
      ?

      Usuń
    5. @Milroh
      Znam dobrze ten mechanizm o którym mówisz. U mnie relacje wyglądają tak, że zdarzają się kłótnie. W sumie to często z mojej winy, bo bywam marudny/ czepialski/ niedbający o drugą osobę. Ale nawet jeżeli to jest moja wina i dziewczyna z tego powodu jest na mnie zdenerwoana, to zamiast się z nią zgodzić i przeprosić, to najczęściej jestem trochę chamski w jej stronę i i to ja się obrażam. I po tym zazwyczaj dziewczyna sama przeprasza. Czyli mi się czasami nie chce dbać o potrzeby drugiej osoby, ta się na mnie słusznie obraża, a ja się obrażam za to, że ona ma czelność się na mnie obrazić, przez co ona mnie potem przeprasza.

      Nie zawsze taki manewr wychodzi- są takie, które zawsze muszą mieć własne zdanie, niechętnie przepraszają, a w czasie kłótni "obracają kota do góry ogonem" wbrew wszelkim prawom logiki (nawet jak one zawinią) byleby wyszło na ich myśl. Z takimi dosyć szybko się rozstaję, bo szkoda nerwów.

      Usuń
  39. Co sądzisz o tym, by jako artykuł wyciągnąć pod analizę jeden z najlepszych filmików pua jaki widziałeś (z zagranicy, żeby nie było że kogoś promujesz) i wytknąć błędy, toporności, oraz różne rzeczy, które według ciebie dana osoba powinna zrobić,a tego nie zrobiła?

    Moim zdaniem takie coś mogłoby mieć sporą wartość edukacyjna dla ludzi, oraz stanowić dobre uzupełnienie artykułu " o podejściach".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, średnio mi się podoba ten pomysł, trochę tego nie lubię. Poza tym tak naprawdę każdy i tak musi sam sobie wyrobić wyczucie i umiejętności, poprzez obserwację sprzężenia swoich działań i reakcji lasek, musi sobie wypracować "gotowce behawioralne".

      Usuń
  40. http://janjedrzejczyk.pl/co-robic-by-inni-cie-lubili/

    Co myślisz o opisanych w tym artykule synchronizacji i desynchronizacji? Czy z Twoich doświadczeń wynika, że synchronizacja rozumiana tak, jak w tym artykule, może pomóc faktycznie w jakimś stopniu zbudować lepsze porozumienie, lepsze "połączenie" z laską?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest debilne. Czy jeżeli kobieta jest np. spięta lub nadęta, to ja mam też zachowywać się w spięty lub nadęty sposób? Albo jeżeli kobieta ma neutralną, nijaką postawę - czy neutralna, nijaka postawa z mojej strony pomoże mi pójść z nią do łóżka?

      Do tego ja generalnie unikałbym ludzi zajmujących się NLP.

      Usuń
  41. Hej, ciekawi mnie Twoja opinia o materiałach Rollo Tomassi, Rooshv, Chateau Heartiste - autorach zwyczajowo kojarzonych z Red Pillem. IMO teksty jak Bang Poland czy The Rationale Male, fajnie się łączą z tym o czym piszesz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na temat Red Pilla już wypowiadałem się kiedyś w komentarzach - oceniam ten ruch negatywnie, pomimo pewnych zalet. W ogromnym skrócie:

      1. Red Pill ma bardzo dużo racji krytykując mainstreamowe społeczeństwo i "białorycerstwo", idealizowanie kobiet, itd.

      2. Niestety Red Pill w ogromnej mierze przekazuje perspektywę facetów słabo radzących sobie z kobietami, pokrzywdzonych i "przegranych". Facetów, którzy zorientowali się, że mainstreamowe społeczeństwo wciska zakłamaną propagandę, ale zorientowali się obserwując to z tej "złej" strony, z pozycji "ofiar" kobiet. Przez to ich perspektywa jest naznaczona frustracją, poczuciem krzywdy, niechęcią względem kobiet, poczuciem słabości i niemocy względem nich. Ich przekaz jest tak naprawdę szkodliwy, toksyczny, bo oprócz uzasadnionej krytyki mainstreamu, ten przekaz "ZATRUWA" ludzi perspektywą ludzi słabych z kobietami. A w uwodzeniu psychika, to jaki ktoś ma obraz świata, kobiet i siebie, jest rzeczą BARDZO ważną.

      Ja też zorientowałem się, że manstreamowe społeczeństwo kłamie i tak naprawdę krzywdzi mężczyzn, ale ja zauważyłem to obserwując to z tej "dobrej" strony, z pozycji kogoś, kto rucha wiele kobiet. I nawet pomijając to, że część miała chłopaków czy (później) mężów, to nawet w przypadku tych wolnych widziałem jasno, że ich faktyczna natura ma się nijak do "cnotliwego" obrazu kobiet w mainstreamowej kulturze. Tylko u mnie to nigdy nie wiązało się z żadną frustracją, bólem, pretensjami, ani niczym podobnym - wręcz przeciwnie, ja UWIELBIAM to, że kobiety są generalnie "suczkami". Ja nie czuję się pokrzywdzony przez kobiety, to byłoby totalnie absurdalne, bo ja wychodzę w tej dziedzinie życia MEGA MOCNO na plusie, relacje z kobietami to zdecydowanie najfaniejsza sfera mojego życia.

      Red Pill w pewnym sensie jest bardzo podstępną pułapką, bo z jednej strony w miarę trafnie obnaża kłamstwa mainstreamu, przez co zyskuje wiarygodność w oczach ludzi - ale z drugiej strony nie mówi prawdy o tym, jaką naturę ma sam Red Pill. Nie informuje o tym, że Red Pill ma tendencje do "zarażania" ludzi obrazem świata, wzorcami psychicznymi facetów sfrustrowanych, słabych z kobietami. I że te wzorce mogą się potem powielać w myśleniu, emocjach, zachowaniu i "Energii" (mikro-sygnałach mowy ciała), co może wywierać negatywny wpływ na stosunki z kobietami.

      Usuń
  42. Milroh standardowa świetna robota :)
    Odnośnie całego artykułu to jest ta "smutna prawda". Dużo ludzi dokonuje oceny swoich umiejętności na podstawie własnego widzimisie. Jeśli chodzi o kobiety to jest gigantyczny problem, bo ludzie jarają się uwodzeniem kobiet a nie jarają się ruchaniem kobiet. Podchodzą do tego w podobny sposób jak do rozwoju osobistego oraz biznesu. Czyli fajnie jest poczytać książki biznesowe, ale nikt nie chce otworzyć firmy. Tak tu mamy pogadam sobie z tą laską, ale nie będę próbował ją wyruchać, bo mnie zleje.
    "Ja się przełamałem i może da mi numer to dla mnie najważniejsze... "To jest chora patologia.
    Drugi przykład to gościu idzie do klubu i bawi się z kolegami bez podrywania lasek, który dodatkowo dyskutuje na temat podrywania lasek z swoimi kolegami sic !!!
    Kolejny przykład opisujesz Mirloh swój przykład odnośnie sukcesów z kobietami, tzn. znaleznie ludzi z TIAN oraz częstego imprezowania z osobami dobrymi z kobietami przez kilka-kilkanaście miesięcy. Trakujesz to jak hobby, któremu poświeciłeś mnóstwo czasu.
    A faceci chcą znaleźć sposób aby mieć życie pełnych pasji, zainteresowań oraz dodatkowo mieć duże sukcesy z kobietami. Czyli napieprzać na siłowni, spotykać się ze znajomymi, prowadzić aktywne życie zawodowe, dodatkowo mieć hobby i pasję w życiu i jeszcze imprezować oraz ruchać najlepsze kobiety. A ty Milrohu piszesz, że osoby dobre z kobietami to imprezowicze albo byli imprezowicze, którzy się naruchali na imprezach i za dużo w swoim życiu nie robią (poza pracą, imprezowaniem ze znajomymi oraz ruchaniem ładnych lasek). No i taki klops :), bo Maciek i Karolek chcieli mieć życie pełne pasji, dużo zarabiać, siedzieć godzinami na siłowni, realizować własne projekty związane z rozwojem osobistym i jeszcze uwodzić kobiety, by były upiększone przez ich uwodzenie :) A zamiast iść na impreze i spróbować wyrwać jakąś laskę, to siedzą w domu i czytają sobie materiały o uwodzeniu. I traktują to jako rozwój !!! A powinno to być nazywane niedorozwojem lub niedojebaniem.
    Cały artykuł konkretnie opisuje całe zjawisko, za to jak zwykle ukłony przed mistrzem Milrohem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Tak tu mamy pogadam sobie z tą laską, ale nie będę próbował ją wyruchać, bo mnie zleje."

      <--- Tak. Co jest czymś DEBILNYM, bo w ten sposób po pierwsze "traci się" laski, które mogłyby pójść z nim do łóżka, a po drugie to powoduje, że ten problem psychiczny trwa nadal.

      "Drugi przykład to gościu idzie do klubu i bawi się z kolegami bez podrywania lasek, który dodatkowo dyskutuje na temat podrywania lasek z swoimi kolegami sic !!!"

      <--- Tak, słyszałem o takich przypadkach. Albo o takich, w których tacy goście niby zrobią kilka podejść - słabych, bez intencji zaruchania, tak aby "działanie było odhaczone" i można było spokojnie dyskutować z kolegami o uwodzeniu. :)

      "Trakujesz to jak hobby, któremu poświeciłeś mnóstwo czasu.
      A faceci chcą znaleźć sposób aby mieć życie pełnych pasji, zainteresowań oraz dodatkowo mieć duże sukcesy z kobietami. Czyli napieprzać na siłowni, spotykać się ze znajomymi, prowadzić aktywne życie zawodowe, dodatkowo mieć hobby i pasję w życiu i jeszcze imprezować oraz ruchać najlepsze kobiety."

      <---- Ja nie chcę aby ktokolwiek pomyślał, że zajmowanie się uwodzeniem musi być bardzo czasochłonne. Zajmowanie się tym w wymiarze powiedzmy 5 czy 10 godzin tygodniowo jak najbardziej ma sens, o ile ktoś robi to REGULARNIE i KONKRETNIE.

      Większość ludzi ma te 5 czy 10 godzin tygodniowo - chociażby w weekend. Najczęściej "brak czasu" to tak naprawdę wymówka, a prawdziwym problemem są opory psychiczne, "unikanie" uwodzenia.

      Co do samych hobby/pasji, itd, to wielu facetów ma w tym zakresie błędne wyobrażenia. Niektórym facetom wydaje się przykładowo, że kobiety są w jakiś sposób nie wiem, "intelektualnie ambitne" i zwracają uwagę nie np. na wygląd czy kasę, tylko na to, czy facet ma ciekawe zainteresowania. Jest to oczywiście debilne myślenie, forma Szacunku Do Kobiet. Innym facetom wydaje się, że atrakcyjna kobieta to jakiegoś rodzaju "sprawiedliwa nagroda" za "męskość" definiowaną jako dawanie z siebie 100% na wszystkich odcinkach życia. Tacy debile myślą, że aby mieć kobiety, to trzeba być ambitnym, ciężko pracować zawodowo, chodzić na siłownię, uprawiać sztuki walki, skakać na spadochronie, medytować i zdrowo się odżywiać, itd itp. Ok, można robić te rzeczy i będą z tego jakieś korzyści, tyle że osoby najlepsze z kobietami, to TIAN imprezowicze, którzy dużo imprezowali, w jakiejś mierze kosztem innych sfer życia i wyrobili sobie w ten sposób psychikę, znajomość kobiet, wyczucie, umiejętności towarzyskie, itd itp.

      Przy czym też niech nikt nie zrozumie mnie źle - można mieć zainteresowania, nie trzeba się cały czas zajmować imprezowaniem i uwodzeniem. Zainteresowania mogą pomagać w zdobywaniu kobiet - albo przez podnoszenie atrakcyjności (jak np. siłownia), albo przez poznawanie kobiet przez hobby (jak np. nauka tańca). Natomiast nie ma to aż tak dużego znaczenia, jak się niektórym ludziom wydaje.

      "A zamiast iść na impreze i spróbować wyrwać jakąś laskę, to siedzą w domu i czytają sobie materiały o uwodzeniu. I traktują to jako rozwój !!! A powinno to być nazywane niedorozwojem lub niedojebaniem."

      <--- Tak, to jest chore. Tacy ludzie oszukują samych siebie i tworzą sobie iluzję "rozwoju", dzięki której mają złudne wrażenie, że zmierzają w kierunku poprawy, podczas gdy tak naprawdę nie zmierzają nigdzie. Są ludzie, którzy latami studiują materiały o uwodzeniu, mają tego na dysku setki gigabajtów, wymądrzają się na ten temat w internecie, a tak naprawdę albo w ogóle nie ruchają, albo ruchają bardzo mało.

      Usuń
    2. "Tak, słyszałem o takich przypadkach. Albo o takich, w których tacy goście niby zrobią kilka podejść - słabych, bez intencji zaruchania, tak aby "działanie było odhaczone" i można było spokojnie dyskutować z kolegami o uwodzeniu. :)"
      <- To bardzo słabe, w ogóle po co ludzie chcą się w takie coś bawić jeżeli nie wiedzą po co jest to całe uwodzenie? Jeżeli nie wiedzą po co działają, nie mogą sobie tego ułożyć w swojej główce, że to działanie, które robią jest po to aby mieć seks z tą laską :)
      "Co do samych hobby/pasji, itd, to wielu facetów ma w tym zakresie błędne wyobrażenia. Niektórym facetom wydaje się przykładowo, że kobiety są w jakiś sposób nie wiem, "intelektualnie ambitne" i zwracają uwagę nie np. na wygląd czy kasę, tylko na to, czy facet ma ciekawe zainteresowania. Jest to oczywiście debilne myślenie, forma Szacunku Do Kobiet. Innym facetom wydaje się, że atrakcyjna kobieta to jakiegoś rodzaju "sprawiedliwa nagroda" za "męskość" definiowaną jako dawanie z siebie 100% na wszystkich odcinkach życia. Tacy debile myślą, że aby mieć kobiety, to trzeba być ambitnym, ciężko pracować zawodowo, chodzić na siłownię, uprawiać sztuki walki, skakać na spadochronie, medytować i zdrowo się odżywiać, itd itp. Ok, można robić te rzeczy i będą z tego jakieś korzyści, tyle że osoby najlepsze z kobietami, to TIAN imprezowicze, którzy dużo imprezowali, w jakiejś mierze kosztem innych sfer życia i wyrobili sobie w ten sposób psychikę, znajomość kobiet, wyczucie, umiejętności towarzyskie, itd itp."
      <--- Tak to jest bardzo często spotykane zjawisko. Laski nie interesują jak facet podchodzi do danego tematu i czy daje siebie 100 %. Interesuje ich kasa (co jest pośrednio związane z pracą zawodową) oraz wygląd tak jak wspomniałeś można poprawić przez siłownie oraz przez dobry styl. Jeśli chodzi o "intelektualność ambitność" lasek to zgadzam się w 100%. Uwodzenie kobiety na pewno nie jest zadaniem, które wymaga jakieś wielkiego wysiłku intelektualnego oraz bycia mega ciekawym człowiekiem.
      Według mnie jest odwrotnie to coś bardzo prostego i nic wymagającego, trzeba być po prostu miły i sympatyczny w rozmowie, przedstawić propozycje swojej osoby jako fajnego faceta, który chce być jej chłopakiem albo jest dobrym materiałem na chłopaka. Co nie jest czymś ambitnym intelektualnie, wymaga odpowiedniej bajery i energii.
      "Tak, to jest chore. Tacy ludzie oszukują samych siebie i tworzą sobie iluzję "rozwoju", dzięki której mają złudne wrażenie, że zmierzają w kierunku poprawy, podczas gdy tak naprawdę nie zmierzają nigdzie. Są ludzie, którzy latami studiują materiały o uwodzeniu, mają tego na dysku setki gigabajtów, wymądrzają się na ten temat w internecie, a tak naprawdę albo w ogóle nie ruchają, albo ruchają bardzo mało."
      <--- Tak to jest gigantyczne oszustwo i przecenienia swoich umiejetności. Tutaj jest także ważna kwestia inteligencji czytelnika. Jako przykład mogę podać twój raport z "wampirzą
      energią". To jest taki poziom skilla, energii i doświadczenie, że nigdy tego nie próbowałem, bo wyszedł by mi efekt dziwaka albo dziwaka creppy. Sam zresztą ostrzegałeś czytelników, aby nie próbować tego w domu ;).
      Jednakże podejrzewam,że bardzo dużo czytelników tego bloga próbowało zadziałać efektem i energią wampira, co skończyło się chujowym efektem.
      Ps. Jeszcze jedna ciekawostka. Blanka Lipińska, która napisała bardzo modne 365 dni aktualnie jest z Baronem z Afromental. Baron nie jestem ani typem macho, ani umieśnionego osiłka, nie jest także typem gangstera. Jednak Baron ma dużo sławy, duzo kasy, jest przystojny i podejrzewam, że naruchał już swoje :).
      To bardzo ciekawe, że autorka, które uważa, że facet powinien być groźny z twarzy, promuje typ włoskiego macho, jest z gościem, który ma kasę i daje jej sławę, dzięki czemu ona sama może jeszcze więcej zarabiać :). Tutaj mamy kolejny przykład, że to co kobiety mówią i to co robią to dwie różne rzeczy i nie należy zbytnio im wierzyć.

      Usuń
  43. https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1484671725044633&id=100005054582597 aż mi słabo jak czytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też robi się niedobrze od tego "dekalogu".

      Swoją drogą, autor w innych miejscach na swoim FB otwarcie deklaruje się jako gej i pokazuje zdjęcia razem ze swoim chłopakiem. Czyli jest gejem, ale robi "dekalog" odnośnie relacji z kobietami.

      Usuń
  44. poza tym że ten blog to jedyne dobre źródło wiedzy o uwodzeniu w internecie, to jestem zaskoczony, że praktycznie tylko tu znalazłem pomocne wskazówki co do ubioru. Praktycznie wszystkie najpopularniejsze strony dotyczące mody męskiej promują dziwność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z doradzaniem co do ubioru też jest niezły syf. Bardzo wielu ludzi zajmujących się modą promuje tak jak napisałeś "dziwność".

      Usuń
  45. Jak twoim zdaniem zmieni sie uwodzenie po pandemii koronawirusa? Dzisiaj minister zdrowia oświadczył, ze maseczki będziemy nosić jeszcze bardzo długo, prawdopodobnie aż do czasu wynalezienia szczepionki... (czyli nawet do 1.5roku) nie muszę chyba mówić co to oznacza dla „klubowego życia” ciężko mi sobie wyobrazić ze przez najbliższe pół roku albo i dłużej nie będę mógł pojąć na imprezę i poznawać lasek... mam znajomego który jest właścicielem małego klubu, już teraz ledwie wiąże koniec z końcem a co dopiero w perspektywie kilkunastu miesięcy, podobny scenariusz bankructwa tyczy się innych lokalów branży imprezowej. Zastanawiam się jak to wszystko będzie wyglądać, ile to potrwa, czy wrócą imprezy jakie znaliśmy dotychczas , czy kobiety będą bardziej powściągliwe w kontaktach z nieznajomymi itp itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem sprawy z czasem wrócą do normy, tylko jeszcze nie teraz.

      Natomiast na pewno dla wielu ludzi to oznacza katastrofę finansową i upadek ich biznesu.

      Usuń
  46. Również u siebie wykryłem ciągnoty do ostrzejszego seksu, ale bez efeku "odpłynięcia". To znaczy umiem urabiać laski tak, by dawały się szmacić w ostrzejszym seksie, ale bardziej jako zabawa, a nie cos autentycznego.
    Pamiętasz może ile miałes lat jak udawało ci się sprawiać, że laski "odpływały"? Sądzisz, że to jest naturalny instynkt u zdecydowanej większości facetów, jak u kobiet do bycia uległymi?
    Jeżeli jestem zwykłym "zaliczaczem" domówkowym, to jak przejść do tego poziomu "szmacenia", żeby laski odpływały?

    Swoją drogą, może to byłby fajny pomysł na bloga. Ale już widzę niektórych kolesi, którzy są leszczami i będą to próbować wydobywać z dziewczyn "na pałę", wychodząc jako maczo dominator, czym zrażą do siebie dziewczynę. Może jakbyś zaznaczył na początku, że to jest tylko dla bardziej "zaawansowanych"? Ten blog przyciąga sporo ogarniętych ludzi i ta wiedza by im mogła pomóc.

    Ja sam mam już na koncie sporo lasek + udaje mi się zazwyczaj bezproblemowo urabiać w klimacie "ostrzejszego seksu" i chciałbym osiągnąć ten poziom "odpłynięcia". U mnie to zazwyczaj wygląda tak, że przy pierwszym/drugim seksie zaczynam się ostro zwracać do dziewczyny/ wydawać jej polecenia/ dawać klapsy itp. i nigdy nie mają nic przeciwko, ani nie są tym zaskoczone, mam wrażenie, że ja je urabiam pod ten klimat podczas randek, ale niewerbalnie, swoją energią.
    Chciałbym jednak przejść z etapu "zabawa" do etapu "coś autentycznego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milroh, przeczytałem od deski do deski cały blog. Muszę to wszystko przetrawić i przeczytam raz jeszcze. Na poziomie rozumu wiem, że masz rację i sam to czuję. Natomiast jeszcze mam problem i blokadę na poziomie emocji czyli de facto działania. Już jest o wiele lepiej niż kilka lat temu, ciągle idę w dobrą stronę, ale sporo jeszcze brakuje do całkowitego luzu i oczyszczenia się z tych syfiastych przekonań, które mi/nam wbijano do głowy przez lata. To nie jest takie proste. Generalnie byłem białym rycerzem, ale od czasu do czasu, sam nie wiem dlaczego, udawało mi się z tego wyjść i kierować się instynktem, wyczuciem i miałem o wiele większe sukcesy niż działając zgodnie z powszechnymi prawidłami. Ratuje mnie to, że mam dobry wygląd, natomiast ile zjebałem akcji w swoim życiu - strach pomyśleć :). Dobrze, że jesteś, bo masz o wiele większą praktykę z sukcesami, a po drugie dzięki Tobie poskładałem do kupy swoje doświadczenia i wyciągnąłem wnioski.

      Mam na teraz kilka pytań jeśli pozwolisz:
      1) Jak organizujesz to logistycznie? Masz mieszkanie, rozumiem, że zapraszasz panny do siebie, tam się kochacie, czy miałeś kiedykolwiek jakieś jazdy, że któraś z nich po rozstaniu przychodziła do Ciebie, robiła problemy itd.?
      2) Też mieszkam w W-wie, inne pytanie logistyczne. Wiem, że jesteś świetnie ubrany, wyglądasz na gościa z forsą, czy na randkę przyjeżdżasz wozem czy raczej tego unikasz? I jak z pożegnaniem? Wszystko oczywiście zależy od tego gdzie oboje mieszkacie i gdzie było spotkanie, ale czy odwozisz te panny? Wracacie taksą, każdy w swoją stronę?
      3) Pisałeś kiedyś w starych wątkach i komentarzach doń, że GENERALNIE większość kobiet w Polsce chce po jakimś czasie wyłączności, związku i zamieszkania razem. Ty oczywiście tego unikasz, nie chcesz być tylko z jedną osobą. Zdaję sobie sprawę, że są różne relacje i różne kobiety, ale po jakim mniej więcej czasie one zaczynają o tym gadać? Spotykacie się, sypiacie ze sobą, jest fajnie i na luzie i zaczyna się...Mówię oczywiście o tym, który nie olałeś po jednym czy drugim seksie tylko macie ciąg dalszy.
      4) O tym też pisałeś, że stanowi to problem logistyczny, ale jak rozwiązujesz sprawę Twoich znajomych i znajomych panny? Wychodzicie razem na takie imprezy, spotkania czy raczej tylko we dwoje? I jeśli tak, to po jakim czasie ewentualnie dopuszczasz do tego? Pytam, bo w moim ostatnim związku laska szybko (moim zdaniem), bo po około miesiącu od pierwszego seksu zaczęła raz gadać, że "fajnie byłoby gdybyśmy pojechać za jakiś czas" do jej starych. Próbowałem lawirować, ale mogło powstać wrażenie, że tego unikam. Nie miałem wtedy nikogo innego, ale nie bardzo chciałem tam jechać. Przynajmniej nie tak szybko, to na pewno.
      Z góry dzięki! Czekam na książkę!

      Usuń
  47. Cześć,
    pisałeś odnośnie lekkiego BDSM, może w skrócie napisać co na to się składa i czy to jest to mniej więcej:
    - Zwracanie się do dziewczyn: Chcesz tego suko? Poproś? Do kogo należysz, powiedz to?
    - Podsuszanie i związywanie
    - Klapsy (mocne)
    - Dziewczyna ma się dławić penisem

    OdpowiedzUsuń
  48. Milroh, co sądzisz o portalach randkowych w tych trudnych czasach, gdy nie możesz poznawać lasek osobiście? Założyłem tindera, ale widzę, że jest tam dużo trudniej niż na żywo. Laski nadal mają ego wywalone w kosmos i konwersacja wygląda tak jakbyś rozmawiał z robotem. Oczywiście ja mówie o tych atrakcyjnych, bo te średnie same czasem się odzywają. Czy Ty w ogóle korzystasz z tego w czasie, gdy inne możliwości poznawania kobiet są praktycznie niedostępne?

    Mnie osobiście wkurwia, że jak tylko pozamykali kluby i ludzi w domach, to ci wszyscy "trenerzy uwodzenia" zaczęli masowo polecać poznawanie lasek w necie, żeby sprzedać swoje poradniki, które pod to specjalnie napisali. Nawet Fest z IU, który zawsze był niby przeciwnikiem poznawania lasek w necie, mówi że ostatnio zmienił zdanie (i zaraz też będą sprzedawać jakiś poradnik). No ja pierdole, wszystko dla kasy? O Vincencie nie wspominam, bo on dawna nie budzi mojego zaufania. Sorry za wulgaryzmy, ale wkurwia mnie ta cała branża pua, bo nie dość że przez nich mnóstwo leszczy podbijało do lasek w realnym świecie i tym samym ograniczało ich zaufanie do tego typu znajomości, to teraz tym leszczom sprzedadzą kolejne produkty byle zarobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nawet Fest z IU, który zawsze był niby przeciwnikiem poznawania lasek w necie, mówi że ostatnio zmienił zdanie"

      A dlaczego miałby nie zmienić zdania? W normalnych okolicznościach można uważać chęć poznawania kobiet przez internet za słaby pomysł, a w okolicznościach szalejącego koronawirusa uważać tę chęć za lepszy pomysł.

      Usuń
  49. Cześć,
    podrzucam ciekawe nagranie z dyskoteki na "końcu świata". Można zobaczyć jak luzackie i otwarte na innych ludzi podejście prowadzącego kanał Bartka skutkuje rozładowaniem napięcia i oddaleniem mordobicia. Fajnie widać także, jak "najlepsza panna w klubie", podbija do ekipy. Ewidentnie widać sygnały zainteresowania. Możesz skomentować ten filmik? Na ile oceniasz pannę w brązowym topie?
    Polecam ten kanał na nudę podczas kwarantanny. Impreza zaczyna się od 23:30 minuty a top panna od 27minuty.
    https://www.youtube.com/watch?v=xA0BmVng8UY

    OdpowiedzUsuń
  50. Trafiłem na ten blog dopiero wczoraj i powoli wczytuję się w posty. Możliwe, że wyczytam to z kolejnych wpisów, ale z ciekawości zapytam. Z pewną dziewczyną przez jakiś czas mieszkaliśmy w jednym mieszkaniu, ale podchodziłem do tego jak ciota i właziłem jej w tyłek na każdym kroku - kupując kwiaty czy inne upominki. Była świeżo po rozstaniu i wydawało mi się to dobrą strategią, by pokazać jej w kim ma oparcie. Ona wiedziała co jest grane, bo jej o tym powiedziałem i dała mi kosza, ale nie odpuściłem przez co po mojej drugiej próbie poszukaliśmy osobnych mieszkań. Wprowadzając się byliśmy oczywiście na jakimś stopniu bliskości emocjonalnej, gdzie mówiła mi o problemach ze swoim ówczesnym chłopakiem, planowaliśmy też wspólne wyjazdy. Aczkolwiek, gdy powiedziałem czego oczekuję to widziałem, że już nie jesteśmy ze sobą zbytnio szczerzy, więc to już przeszłość i chociaż widać było po niej, że po kilku miesiącach nadal przeżywa rozstanie z ex to w rozmowie stwierdzała, że jest okej.
    Jak naprawiłbyś, a najlepiej pokierował na właściwe tory taką relację gdzie dziewczyna jest załamana poprzednim związkiem, ale wie już czego od niej chciałeś, ma Cię (przynajmniej podświadomie) za ciotę, bo taki właśnie byłem/jeszcze jestem i trzyma obecnie dystans w relacjach?

    OdpowiedzUsuń
  51. Siema M. czyli tak w dużym skrócie próbując odtworzyć dobrą energię podchodzeniową/randkową skupić się po prostu na tym lekkim zauroczeniu przechodzącym w silne i do tego silna intencja zaruchania, można tak to ująć? I czymś się w ogóle rózni energia podchodzeniowa od randkowej, jeżeli chodzi o wczesny etap? Bo potem rozumiem zauroczenie jest dużo bardziej intensywne i inaczej to wygląda.
    Mam takiego kolege, który bardzo topornie buduje bliskość emocjonalną, ale jest ogarnięty psychicznie i ostatnio w ciągu godziny wyruchał laskę po prostu operując dobrą energią seksualną i gadając o kompletnych bzdurach. On jest raczej 6/10. Moim zdaniem ta jego energia jest mocno szmacąca.
    I jak wpływają na ogarnięcie psychiczne akcje, gdzie np jakiś kolega ogarnia dziewczyny na ruchanie i przychodzi się "na gotowe", że można od razu lizać i przechodzić do rzeczy?
    Z jednej strony pokazuje, że to nie jest żadnej "big deal", ale z drugiej strony mam wrazenie, że dużo lepiej bym się ogarnął, jakbym ja sam podszedł do jakieś dziewczyny, samodzielnie uwiódł ją i wyruchał, niż po prostu przychodził na "gotowe".
    Bo mimo że mam MASĘ takich akcji na swoim koncie ( zarówno gdzie z kumplem przychodziłem na gotowe, jak i samemu znajdywałem "gotowe" laski, gdzie po prostu wystarczyło zagadać i przelizać ) a niewiele " klasycznych randkowych" to pzrez to nie wierzę do końca w swoje umiejętności randkowe i że uda mi się samodzielnie zbajerować laskę na normalnej randce.

    Mimo że mój kolega spartaczył mi wiele moich akcji, to jakoś i tak pewniej się czuję w sytuacjach randkowych, gdy on jest obok. Sam już nie wiem czy to jest irracjonalne, czy nie. Pamiętam jedną sytuację, że on podszedł do dziewczyny, dała mu zlewkę, a potem 5 minut później ja podszedłem do tej samej dziewczyny i poszedłem z nią na piwo. Albo kiedyś uwodziliśmy wspólnie mój target i powiedziała mi ta dziewczyna, że mój kolega "wkurwia ją swoimi gadkami". Więc może ja już jestem od niego lepszy i niepotrzebnie tak się go trzymam i niepotrzebnie uważam, że lepiej uwodziłoby mi się laskę przebywając z nim wspólnie?
    Więc dlaczego czuję się lepiej, gdy on jest u boku? Jakoś sam nie wiem, to po prostu moje uczucia.
    Chyba chodzi o to, że mam wrażenie, że ja samemu -być może -nie będę potrafił zbajerowac laski. Oczywiście nic złego się wtedy nie stanie, ale sobie nie porucham dziewczyny, którą potencjalnie mógłbym. Z drugiej strony często samemu wychodziłem samemu na podryw - nawet raz czy dwa razy to ja byłem tym TIANowcem dla mojego innego kolegi, który był nieogarnięty i kończyliśmy akcje z sukcesem. Więc już sam nie wiem dlaczego się czuję pewniej przy koledze TIANowcu.
    On, mimo że czasami partaczy akcje, to jednak wiele razy widziałem go podczas działania i wiem, że jeżeli nie odwali nic głupiego, nie zrobi nic "po swojemu", to mu się to na 100% uda zaruchać, bo jest tak mocno konkretny. I jeżeli ja coś bym źle robił, okazał się w jakiś sposób "niekonkretny", za "spokojny" to on w porę to skoryguje.

    Jestem ciekaw twojego spojrzenia na te sytuację.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, i tak dodam w nawiasnie, że z jednej strony fajnie że mam kolegę tianowca, ale też wkurwia mnie jego totalny brak inteligencji. Może też spotkałeś takich tianowców?
      Ja prezentuję mniej wiecej taki typ faceta, jaki ty opisujesz na blogu. Oczywiście gorzej idzie mi to jakościowo niż Tobie, ale i tak dziewczyny dobrze reagują. I mimo, że miałem z tego sporo sukcesów , też w postaci ruchania nawet w ciągu 2h, tak zwanych ONS, więc to nie tak, że to jakaś "czcza paplanina", to mój kolega i tak uważa, że "gadam jak pizda" ( chodzi o budowanie bliskości emocjonalnej ) i że z dziewczynami trzeba konkretnie i że stanowczo za mało dotykam przed pocałunkiem, bo dziewczynę trzeba "napalić".

      Czyli najpierw dużo żartowania i humoru, podryw mniej więcej na komedianta, a potem jak on to określa "zwierzęca seksualność" + eskalowanie dużo dotyku.
      To jest strasznie wkurwiające, bo tak, czasami ta jego konkretność przynosiła efekty, ale tak jak wyżej napisałem znajdywały się i dziewczyny, które odpowiadały mu, że wkurwia je jego gadka i że ma je za "łatwe". To jest takie połączenie mocnej seksualności ( dobre), z niekonkretnym humorem i do tego trochę toporności pijanego faceta. Poza tym wkurwia mnie jego totalna tępota, bo np czasami otwarcie przyznaje się, że jest w związku itp itd.... no 0 pomyślunku. I to jest właśnie dziwne, że z taką osobą czuję się jakoś "pewniej" w sytuacjach randkowych, czyli z osobą, która jest niby dobra, ale też jest jak tykająca bomba, która nie wiadomo kiedy odpali . To chyba kwestia tego, że mam za mało samodzielnie odhaczonych lasek, które są uwiedzione na trzeźwo.
      To jest już jego sprawa jaki ma styl uwodzenia, ale wkurwiające jest to, że staram się uwodzić najlepiej jak potarfię, tak jak ty to opisujesz na blogu, a potem i tak jedyny kolega z TIAN, którego znam określa styl działania jako "przeznaczony dla pizd".
      Co lepsze - prawdopodobnie gdybym nie poznał twojego bloga, to całkowicie przejąłbym od niego wzorce i utożsamił się z jego anty-wiedzą. Choć moim zdaniem lepiej i mieć taki TIAN, niż nie mieć żadnego.

      Usuń
  52. Czy laski, które mają mocno pomalowane usta, np. wyszkowały się na impreze. Całujesz inaczej, aby nie rozmazac jej szminki i samemu sie nie pobrudzić w sensie np. wiecej z jezyczkiem niz warga-warga? Czy uważasz jakoś pod tym kątem?

    OdpowiedzUsuń
  53. Red pill i radio samiec mówi coś ciekawego i za razem coś zjebanego. Mówią że po małżeństwie kobieta zmienia się na gorsze. Jak laska zrealizuje swój plan to później ma faceta w dupie. Owszem są takiego kobiety. Jednak wiele z nich jest już chujowa dla faceta przed małżeństwem. Nie wiem po co na dłuższą metę utrzymywać kontakty z kimś kto nie sprawia nam przyjemności. Qrwa ja rozumiem że czasami można taką laske wyruchać. Ale zazwyczaj w takiej relacji jest coraz gorzej. I im szybciej się ją zakończy tym lepiej. A ślub to już jest jedno wielkie nie porozumienie. Z jednej strony system jestem opresyjny i współczuję facetami jak również samemu sobie współczuję (bo ja samego siebie lubię :)). Jednak ja mam wrażenie że wielu facetów sama się wpierdala w gówno. A wystarczyło na chwilę się zatrzymać i pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jestem jakoś w stanie to zrozumieć, jak facet ma obiketywnie "lepszą" kobiete od siebie i traktuje jej zachowanie jako koszt alternatywny (bo są faceci dla których ładna laska to cud) . Ale kurwa, prawda jest taka, że wielu facetów daje się dojezdząc totalnie gównianym babom. Ja znam przypadki, gdzie koleś jest lepszą wersją (wygląd, zarobki, zachowanie) niż jego zachowanie, a i tak daje się jej dojeżdżać! Patologia, tym bardziej, że ani dzieci, ani kredyty ich nie wiążą.

      Usuń
    2. Nie słuchaj red pillowców ani radia samiec.

      "Mówią że po małżeństwie kobieta zmienia się na gorsze"

      Tak to właśnie jest z tego typu środowiskami jak red pill.

      1) Nie wszystkie kobiety
      2) Niektórzy faceci też po małżeństwie zmieniają się na gorsze - to jest, jak już, coś charakterystycznego dla ludzi jako takich, a nie dla konkretnej płci
      3) Jak się twierdzi coś takiego to wypadałoby przedstawić na to rzetelne badania

      Usuń
  54. Wracając z pracy mijam ładne dziewczyny, ale wszystkie bary są zamknięte, więc nie mam gdzie pójść na szybką randkę. Czy dobrą alternatywą może być dłuższy spacer jako forma instant date, a gdy umawia się dziewczynę na randkę klasycznie, to zabranie ją na ławkę do parku?

    OdpowiedzUsuń
  55. Ja tylko potwierdzę Twoje przypuszczenia, Michał. Otóż boryka(łe)m się z problemami opisanym w tym wpisie i jest przekonany, że zawdzięczam to w głównej mierze mojej matce, która bardzo starała się wychować mnie na grzecznego potulnego milusiego chłopczyka, który boi się całego świata i poniekąd jej się to udało. Po to,S żeby nie być takim złym gniewnym agresywnym tyranem, jak mój ojciec. U progu dorosłości zacząłem myśleć samodzielnie, kwestionować przekonania i rozpocząłem proces naprawy toksycznego spustoszenia. Teraz nie jest idealnie, ale mogę już siebie nazwać facetem, a nie spierdoliną stworzoną przez matkę. Każdego dnia nad tym pracuję

    OdpowiedzUsuń
  56. Siema milroh, mam nietypową sprawę i może być cięzko wywróżyć z fusów, ale tak ogólnie, czy emocjonalne podniecenie wpływa na jakość energii, albo budowania bliskości emocjonalnej?

    Sytuacja przedstawiła się tak, że była jedna dziewczyna,którą wyruchał mój kolega na pierwszej randce. Tydzień później ja się z nią spotkałem, była ładna, ale jakoś mnie nie jarała, nie potrafiłem się podniecić. Udało mi się ją rozebrać, zrobić palcówkę itp. i włożyłbym, gdyby nie to, że nie miałem erekcji. Erekcji nie miałem z tego powodu, że własnie nie byłem podniecony i nie potrafiłem jej wywołać. Ona sama też jakoś nie miała zbytniej ochoty się ruchać, wydaje mi się, że to z tego powodu, że ja nie byłem podniecony i to "nie przeszło" na nią.
    Potem mój kolega się z nią spotkał i ona mu powiedziała, że " z nim czuła chemię, ale ze mną nie".

    Jak tak o tym myślę, to wydaje mi się, że tutaj mogła przede wszystkim zaważyć energia. Jeżeli chodzi o słowa, to budowałem Bliskość Emocjonalną raczej dobrze- choć też nie wszystko szło po mojej myśli, bo dziewczyna była strasznie gadatliwa i łatwo z rozmowy o związkach przechodziła na jakiś mało emocjonalny temat. Mimo wszystko na moje oko poszło w miarę dobrze, tylko moja energia chyba była wybrakowana przez brak emocjonalnego podniecenia.
    Intencja zaruchania była, bo przecież sama z siebie się nie rozebrała, ani nie zacząłem jej palcować, ale to raczej był bardziej "intelektualny" cel, a nie "emocjonalny", w stylu " chce się spuścić w te suczkę!".

    Z kolei mój kolega z tego co opowiadał był na nią dosyć napalony, a ze słów to nie budował zbytnio Bliskości Emocjonalnej, może tylko trochę. Raczej było to mniej zaawansowane niż u mnie.

    Co sądzisz o tym co ci napisałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle zauwazylem, że nie zawsze mam erekcję przy dziewczynach...i według moich ustalen, to chodzi o to, że nie zawsze mam w sobie ten emocjonalny popęd, że chce dana dziewczynę wyruchać.
      Wiesz może z czego to może wynikać? Jest to kluczowe, bo przez to moja energia raz jest dobra, a raz słaba i nie mam na to wpływu. Przykrym tego skutkiem jest brak erekcji, nawet czasami u prostytutki. Nie potrafię tego zrozumieć, czemu czasami choćbym nie wiem co zrobił, to nie umiem się napalic na dziewczynę X, a innego dnia z tą samą dziewczyna X mam już dobrą energię, która przekłada się na erekcje. Zamierzam o tym pogadać z seksuologiem, ale może masz jakiś pomysł?

      Usuń
    2. mysle ze nie jestes sam z takim problemem, fajnie by bylo jak by milroh odpowiedzial.

      Usuń
    3. Jestem już po pierwszej rozmowie z lekarzem. Generalnie to powiedziałem mu, że zdarza mi się wychodzić na podryw w momencie kiedy nie chce mi się ruchać jeżeli chodzi o biologiczna strone. Zapytał więc po co to robię, skoro nie chce mi się ruchać.
      Odpowiedziałem, że po prostu samo uczucie ruchania jest przyjemne, a poza tym lubię uczucie "zdobycia" kobiety, oraz dzięki temu poznawanie nowych kobiet przychodzi mi łatwiej, więc są w sumie 3 powody.

      Zobaczymy co będzie na kolejnych wizytach, ale wydaje mi się to być naturalne, że ludzie dobrzy z kobietami podchodzą wtedy kiedy im się nie chce ruchać biologicznie, bo od zaspokajania potrzeb mają swoje stałe partnerki, więc raczej w czym indziej bym szukał problemu.
      Zobaczymy co wyjdzie potem :)

      Usuń
  57. Czy uważasz, że zarabianie 10-12 tys jest już poziomem na którym można ruchać regularnie najlepsze panny (własne lokum jest, auto za 70-80 tys)? Jednocześnie wyglądając przy tym na znacznie bogatszego, wiek 25 lat, Gdańsk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie chodzi mi o to, czy jest to już "poziom akceptowalny".

      Usuń
  58. Od długiego czasu próbuję stosować Grę Aktorską o której mówisz w blogu. Niestety średnio mi to wychodzi. Miałem z tego chyba kilka randek, ale też bywało tak, że energia którą próbowałem wywołać Metodą Stanisławskiego kompletnie nie wchodziła w laskę.
    Gdy nie stosowałem Gry Aktorskiej, tylko podchodziłem " na żywioł", instynktownie, to miałem kilka razy takie akcje, że już podczas 1 podejścia szedłem na randkę, a potem całowałem się z dziewczyną, co uważam za bardzo dobry wynik na tle innych facetów. To znaczy bywają sytuacje, gdzie mam sporo zlewek, ale potrafię naliczyć kilkanaście takich sytuacji, że wychodziłem na podryw i kwestia znalezienia dziewczyny to były 1/2 podejścia.
    Jednak z moich obserwacji to podejście na żywioł mimo że jest w miarę ok, to różni się energicznie od tego podejścia, które ty zalinkowałeś. Czyli mimo że działa, to na pewno da się robić lepsze podejścia.

    To moje "na żywioł" porównałbym do podejść Festa, które właśnie niby jest dobre, ale z drugiej strony nie czuć, że jestem konkretnym kandydatem na faceta. Albo może czuć, tylko ja tego nie dostrzegam? Własnie dlatego tak ciężko mi o tym pisać, a tobie jeszcze ciężej doradzić. Próbowałem to wywołać Metodą Stanisławskiego to zalinkowane podejście, chyba 2 laski z tego zaliczyłem, ale po drodze natknąłem się na masę zlewek.
    Sam już nie wiem co robić- udawało mi się wywołać kilka razy tzw. "ciężki rdzeń", ale chyba nie umiem tego robić z każdą dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie fest chyba nie był mega trafnym porównaniem. Jak o tym myślę, to zdaje mi się, że bliżej mi do tego podejścia : https://youtu.be/8qZHw60dDqQ
      które jak widać jest fajme, jest wyluzowane, czuć tam pewną draniowatość i chęć zaliczenia laski, ale to nie jest takie "insensywne" i konkretne, jak w zalinkowanym filmie przez Ciebie. Nauczyłem się wchodzić instyntkownie w "dobry klimat", ale wolałbym nauczyć się dobrej Gry Aktorskiej i osiągnąć lepszy poziom, niż obecnie prezentuję.

      Usuń
  59. skąd uczyłeś się teorii uwodzenia>

    OdpowiedzUsuń
  60. Halo czy ten blog jeszcze żyje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyje, jestem tutaj i mam zamiar coś napisać.

      Usuń
  61. milroh ile dziewczyn nowych poznales przez te dwa miesiace kwarantanny? i gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  62. Milroh daj jakiś znak czy nas nie porzuciłeś ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy żyjesz w ogóle :)

      Usuń
    2. Żyję i jestem tutaj. Wszedłem w letarg, ale teraz zamierzam coś napisać.

      Usuń
    3. Cieszymy się i czekamy :)

      Usuń
  63. Znasz może jakąś aktorkę, która według ciebie jest 9?
    Chcę zobrazować sobie dziewczyny, z którymi sypia autor bloga.

    OdpowiedzUsuń
  64. Mam trochę nietypowe pytanie, ale z perspektywy czasu, jak ktoś jest młody, to jakiej pracy polecalbys poszukać, żeby w przyszłości miarę dobrze zarabiać, a przy tym mieć czas na spotykanie się z dziewczynami?



    pracowałem w przeszłości przez jakiś czas po 10h dziennie i dla mnie to jest absolutnie wykańczające, nie mam w ogóle siły po takim maratonie na podryw. Mogę się zmusić, ale czuję że wszystko źle się odbija jakościowo na tym co robię.

    OdpowiedzUsuń
  65. Czy lizanie się z dziewczynami daje tyle samo w kwestii ogarnięcia psychicznego co seks? Od pocałunku do seksu niedaleka droga, ale często na zakrapianych imprezach jest tak, że przeliże się z jakąś dziewczyną, ale nic więcej nie uda się zdziałać i na następny dzień już nie odpisują, bo np im głupio, że się przelizały z jakimś nowo poznanym facetem, albo mają wywalone na to i po prostu lubią się całować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i w kwestii ogarnięcia psychicznego, czasami zdarza mi się tak, że przeliżę na imprezie laskę 6/10, ale ona tej nocy nie chce posunać się dalej niż całowanie. I potem mogę kontynuować te relację, gdzie przeruchanie powinno być formalnością, skoro są już przelizane, ale często nie spotykam się z nimi znowu, bo szkoda mi czasu tracić na laski 6/10. Nawet mam tak, że wolę przelizać inną, nową laskę 6/10 niż spotykać się z tą przelizaną 6/10, by ją przeruchać. Z nową mam takie poczucie zdobycia trofeum, co jest naprawdę fajne, wydaje mi się to być czymś lepszym niż seks z "zaklepaną" 6/10 dziewczyną. Ponadto mam dostęp do seksu z paroma innymi 6/10 dziewczynami, a nawet 6,5 lub 7/10.
      Sądzisz że powinienem mimo wszystko z nimi się potem spotykać i doprowadzać do ruchania, to jakoś poprawi mojego skilla, czy ogarnięcie psychiczne, czy samo przelizanie na randce/imprezie wystarczy? Raczej robiłbym to głównie dla mojej psychiki, bo seks jest fajny, ale często mam tak, że jak jest dziewczyna 6/10 to stawiam wszystko na jedną kartę i albo seks tej samej nocy, albo wcale, bo mi tak nie zależy za bardzo.

      Usuń
  66. " Czy ty przy okresie podchodzenia na ulicy od razu miałeś tą naprawdę dobrą energie i była tylko ona blokowana przez stres przed opinią publiczną?"

    Tak. Ja już miałem to opanowane, ale w kontekście domówek i klubów, przez co tak naprawdę musiałem się tylko nauczyć radzenia sobie z poczuciem "presji społecznej" związanym z uwodzeniem na ulicy. A to jest zupełnie inny, nieporównywalnie łatwiejszy rodzaj wyzwania.

    To trochę tak, jakby ktoś miał zostać ulicznym muzykiem i grać na ulicy, np. na skrzypcach. Dla kogoś kto JUŻ umie grać na skrzypcach, byłaby to kwestia tylko psychicznego przełamania - i to nie przed graniem w ogóle, tylko konkretnie w takich okolicznościach. Ale dla kogoś kto nie umie grać, byłoby to coś znacznie trudniejszego."

    Nie rozumiem. To był lęk społeczny, który polegał na zrobieniu kilkunastu/kilkudziesięciu podejść i automatycznie ten lęk znikał, czy może to był lęk środowiskowy, gdzie w środowisku dziennym czułeś znowu strach przed oceną laski, co ona sobie o tobie pomyśli?
    Przekładając to na przykład skrzypka- ja w miarę potrafię "grać na skrzypcach" w środowisku nocnym. Wydawałoby się, że mam podobną sytuację do ciebie z kiedyś. Jednak pojawia się u mnie napięcie i stres, który sprawia, że mimo że potrafię grać na skrzypcach, to pod wpływem stresu popełniam głupie błędy i nie umiem grać nawet w połowie tak dobrze, jak wcześniej. W rezultacie wychodzę w oczach ludzi na amatora, początkującego artystę, a nie kogoś, kto potrafi dobrze grać na tym instrumencie.
    Dla mnie nauka DayGame wcale nie przebiega jakoś gładko jak to opisałeś i nie odbieram tego jako "nieporównywalne łatwiejszy rodzaj wyzwania", niż gdyby ktoś miał się uczyć DG bez żadnych kompetencji.

    Okej, zdobyte w innym środowisku ogarnięcie psychiczne i umiejętności mi pomagają, ale DOPIERO podczas randek, gdzie mam poczucie, że laska zaakceptowała, że składam jej propozycję seksualną. Tylko co z tego, jeżeli zazwyczaj nie dochodzi do randek, bo wypadam tragicznie w pierwszych minutach rozmowy. Dlatego odbieram podryw DG jako coś bardzo trudnego i frustrującego. Do tego wspominam naukę NG jako coś przystępniejszego, bo dziewczyny często były pod wpływem alkoholu i nawet popełniając ostre błędy można było przelizać swój target i zyskać ogarnięcie psychiczne.

    W swojej psychice zauważyłem tez coś takiego, że zrobienie po jednym podejściu dziennie jakoś zmniejsza stres "podchodzeniowy" na kolejne dni/tygodnie. Nie jakoś bardzo, ale trochę. Gdy zrobię przerwę załóżmy miesiąc, to ten lęk powraca.

    Nie wiem czy to ma znaczenie, ale mam kolegę, który nie ma stresu zarówno za dnia, jak i w nocy. Gdy jestem obok niego i każe mi zrobić podejście za dnia, to dalej czuję stres, praktycznie taki sam. Ale gdy robimy wspólne podejście do dziewczyn i on zagaduje, to ten stres znika podczas interakcji. Gdy ja mam zagadywać i jesteśmy we 2, to też te opory jakoś są u mnie mniejsze.
    Może więc jakoś moja psychika powoli się "odkorzenia" z tej patologii.
    Ps. wskazywałoby to, że znajduję się w super sytuacji, gdzie wystarczy że będę podchodzić we 2 z kolegą za dnia i ruchać. Niestety tak nie jest.
    "Malutkim" problemem jest to, że on rucha mikroskopijnie mało w stosunku do zrobionych podejść, mimo tego że nie odczuwa stresu. Wiem, ciężko w to uwierzyć i dlatego koleś mnie dosłownie ROZBRAJA.

    Robiąc podejścia "indirect" czuję mniejszy stres niż "direct". Ale to nie tak, że uciekam od uwodzenia- ja mam w sobie intencję zaruchania cały czas, tylko chyba chodzi o to poczucie, że jakby laska źle zareagowała na ten "indirect" to jakoś nie zostanę oceniony, bo ta intencja zaruchania jest jakby ukryta, niewerbalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, może Ci się błędnie wydawać, że kompetencja w NG nie pomaga Ci w DG, bo być może nie próbowałeś nigdy DG w stanie BEZ kompetencji NG. masz kompetencję w działaniu w nocy, jak próbujesz w dzień to się stresujesz i odbierasz tą kompetencję nocną jako "nieprzydatną", ale w rzeczywistości gdybyś próbował DG bez tej kompetencji nocnej to mógłbyś się stresować JESZCZE bardziej. sam napisałeś, że:

      "Okej, zdobyte w innym środowisku ogarnięcie psychiczne i umiejętności mi pomagają, ale DOPIERO podczas randek, gdzie mam poczucie, że laska zaakceptowała, że składam jej propozycję seksualną"

      wyobraź sobie o ile większy poziom stresu mógłbyś mieć przed podejściem w dzień, gdybyś nie miał tego poczucia, że jak już laska zaakceptuje, iż składasz jej propozycję seksualną, to będzie git. bo to poczucie, że na tym późniejszym etapie będzie git, bierze się najpewniej, jak sam napisałeś, z ogarnięcia zdobytego w innym środowisku.

      inna kwestia jest taka, że ludzie są bardzo różni i być może Milrohowi po prostu przyszło to z jakichś trudnych do zidentyfikowania czynników łatwiej niż przeciętnemu człowiekowi może przyjść. ja np. miałem tak, że bez żadnych TIANów i doświadczenia nocnego próbowałem podbijać w sytuacjach dziennych i z czasem wyrobiło mi się ogarnięcie na tyle dobre, że jestem w stanie podbić bez większego napięcia do bardzo ładnej laski w dzień czy to na ulicy, czy to w kawiarni, czy to w busie (chociaż w busie akurat mam pewne większe niż w pozostałych wymienionych sytuacjach opory i muszę mieć spełnione kilka warunków zanim się "odblokuję" do działania") i mam z tego spoko efekty (a w zasadzie miałem, bo obecnie jestem w związku z dziewczyną, którą poznałem właśnie w kawiarni) :) ja mam na odwrót niż większość ludzi - w klubach, ogólnie w nocy czuję się mniej komfortowo niż w dzień. wolę też działać sam niż z kimś, ponieważ czuję wtedy, że mam większą kontrolę nad wszystkim co widzi laska, a będąc z kimś mam z tyłu głowy myśli, że ta osoba coś odjebie prędzej czy później i to wpływa na mnie tak, że czuję się bardziej niekomfortowo na myśl o podejściu z kimś :)

      Usuń
    2. Wiesz co powiem ci że próbowałem myśleć o tym, że to są takie same laski jak w nocy itp itd. tylko że na samą chęć podejścia do dziewczyny zaczynam czuć przyspieszone bicie serca oraz czuję, że mój głos jest spięty.

      i wygląda na to, że źle zinterpretowałem słowa Milroha. On tam mówił, że nauka energii od zera jest dużo trudniejsza, niż odblokowanie dobrej energii, która jest stłamszona przez stres.A ja tego w pierwszej chwili kompletnie nie zrozumiałem.
      Jeżeli zrównałbym się z początkującym, to zapewne nasza skuteczność w zabieraniu dziewczyn na randki wyglądałaby podobnie, bo oboje bylibyśmy zestresowani w podobnym stopniu.
      Tylko, że ja bym zapewne więcej ruchnął niż początkujący, bo mam większe kompetencje randkowe, przez co stres do podchodzenia by mi zszedł, a dobra energia automatycznie zostałaby odblokowana. Początkujący z kolei jest zestresowany, a przy tym nie ma nawet przybliżonego pojęcia jak wygląda dobra energia. W skrócie rzecz ujmując, ja oraz osoby mi podobne mamy dużo większe predyspozycje do zostania dobrymi DayGamerami :)

      Sorki jeszcze raz za niepotrzebny komentarz z góry.

      Usuń
  67. Vadim ma wyjebane na kwarantanne :) Choć odcinek ma charakter komediowy interakcje są dobre i możliwe że niektóre z nich mogą okazać się owocne.
    https://www.youtube.com/watch?v=4vxkMfZ04dU

    OdpowiedzUsuń
  68. -CZy nauka energii może wyglądać tak, że przypatruję się na co dobrze dziewczyny reagują, a potem próbuję ją odtwarzać?
    -Jak ktoś jest słaby/średni w łóżku to może stosować praktyki psychicznego BDSM, jeżeli płynie to z głębi serca?
    - Nie mam jeszcze jakiegoś wielkiego doświadczenia w ruchaniu lasek, najczęściej to jest lizanie/ seks oralny bo mam podobny lęk z zajściem w ciąże co ty kiedyś. Stąd nie wiem czy jestem dobry w łóżku czy też nie. Kiedyś spotykałem się z jedna dziewczną i uprawialiśmy seks na jeźdźca ibardzo długo potrafiłem wytrzymać bez wytrysku, i ona potem błagała o ponowne spotkanie ze mną. Tylko nie wiem czy jak długo tak potrafiłem wytrzymać, a jednocześnie byłbym potencjalnie "słaby" lub "średni" to tak by zareagowała? A może w tej pozycji to bardziej kwestia kształtu przyrodzenia niż talentu seksualnego, bo w końcu w tej pozycji za dużo facet się nie rusza?
    - masz jakiś pomysł dlaczego jak robiłem palcówkę jednej dziewczynie to ona była dosłownie wniebowzięta i dostała wytrysku, drugiej też się w sumie bardzo podobało, a jak przy trzeciej robiłem te same ruchy, to narzekała, że było nieprzyjemnie? Myślałem, że to jest uniwersalna sprawa.

    Spróbuję przełamać swój lęk i pouprawiać seks z dziewczynami w innych pozycjach, zobaczymy jakie będą ich komentarze i stosunek do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz