Apel o donacje
Ten blog jest dla mnie w pewnym sensie PUŁAPKĄ. Ponieważ jednocześnie lubię i nie lubię go prowadzić.
Lubię uwodzenie - to jest moje najważniejsze hobby, coś co dało mi w życiu BARDZO wiele, lubię o tym myśleć i rozmawiać. I lubię pomagać ludziom, uświadamiać ich.
O ile mi wiadomo, to ten blog jest najlepszym publicznie dostępnym źródłem informacji o uwodzeniu NA CAŁYM ŚWIECIE. Co jest przyjemną myślą.
Z drugiej strony, po co ja w zasadzie to robię? Co z tego mam?
Oferuję najwyższą dostępną publicznie jakość ZA DARMO.
W międzyczasie oszuści zarabiają na opowiadaniu ludziom bredni na temat uwodzenia. Biorąc pieniądze za BŁĘDNĄ "anty-wiedzę", która SZKODZI LUDZIOM. Co prawda mogą mieć miejsce pozytywne efekty wynikające ze zmotywowania do działania i efektu placebo, ale błędna "anty-wiedza" SZKODZI. Bo później ofiary oszustów działają, próbują uwodzić w sposób rozmijający się z tym jakie naprawdę są kobiety. Mają wgrany do głowy fałszywy obraz rzeczywistości. Jeżeli to im się utrwali jako nawyk, to tacy ludzie mogą mieć potem OGROMNE problemy z wyjściem z tego. A o ile mi wiadomo, to nie ma psychoterapeutów, którzy specjalizowaliby się w terapii dla ofiar trenerów uwodzenia.
To bardzo często przybiera formę wmawiania facetom, że drogą do sukcesu z kobietami jest zachowywanie się jak tego lub innego rodzaju rzekomy "samiec alfa" lub "badboy". I że rzekomo przyczyną wszelkich problemów jest "bycie miłym" względem kobiet. Przez co potem faceci zachowują się jak nieokrzesane, opóźnione towarzysko buraki (bo przecież bycie miłym to "zło"!), co odpycha, a nie przyciąga do nich laski. (Odpowiednie bycie "badboyem" działa, ale to musi mieć odpowiednią JAKOŚĆ WYKONANIA. Nie jest to żadna łatwa i szybka, otwarta dla każdego droga do sukcesów.)
Patologia rynku szkoleń i produktów z zakresu uwodzenia to rozległy temat. Nie chcę się na ten temat teraz rozpisywać. Wspomnę tylko jedną sytuację, która dobrze zobrazuje rozmiary tej patologii... Jeden z polskich trenerów uwodzenia od wielu lat płaci za seks u prostytutek. Sypia z prostytutkami za pieniądze które zarabia kłamiąc, że jest dobrym uwodzicielem. "Naucza" innych tego, czego sam nie potrafi.
Niestety, branża nauczania uwodzenia przyciąga najczęściej nie prawdziwych uwodzicieli, a cwaniaków którzy chcą zarobić na cudzej naiwności. Prawdziwi uwodziciele, a przynajmniej wszyscy ci których ja znam, mają co robić w życiu i często są w związkach z kobietami bardzo wysokiej jakości. Dlatego nie chcą robić z siebie pajaców pokazując swoje twarze i zdradzając publicznie to co myślą o kobietach. Wyobrażacie sobie takie coś, że ja wychodzę i pokazuję swoją twarz w internecie, a rodzina moja i mojej partnerki, koleżanki mojej partnerki mogą to zobaczyć? Wyobrażacie sobie, że potem ktoś pyta się mojej partnerki: "Ten Twój Michał to jakiś podrywacz jest?". Przecież to jest OBCIACH. Dlatego swoje twarze pokazują najczęściej chłystki, którym jest wszystko jedno, bo i tak nie mają nic do stracenia.
Wiele osób bierze pieniądze za opowiadanie kłamstw i bzdur. Za opowiadanie o rzeczach których nigdy nie robili, o ruchaniu kobiet jakich nigdy nie mieli itd itp. OGROMNA WIĘKSZOŚĆ ludzi udzielających się komercyjnie na temat uwodzenia jest taka.
Ja daję autentyczną wiedzę, o bardzo wysokiej jakości, ZA DARMO.
Czy to nie czyni mnie w pewnym stopniu FRAJEREM?
Teoretycznie mógłbym klasycznie skomercjalizować to co robię, ale jakoś nie mam do tego serca. Ja gdzieś w głębi nadal jestem tym koleżeńskim imprezowiczem, który rucha laski, a do facetów podchodzi koleżeńsko - co może nie jest zbyt mądre.
Jednak z drugiej strony DRAŻNI MNIE TO. Inni zarabiają na gównie, a ja nie dostaję prawie nic za jakość być może najlepszą na świecie.
Dlatego apeluję do Czytelników bloga o donacje. W celu poprawienia mojego poziomu satysfakcji z prowadzenia tego bloga. I w celu uczynienia naszej wzajemnej relacji nieco bardziej wyrównaną i sprawiedliwą.
Przyjmuję donacje w formie "Pay Safe Card". Wbrew nazwie, nie jest to żadna "karta", tylko rodzaj kodu, który możemy kupić za gotówkę - bez żadnej rejestracji i podawania danych.
"Pay Safe Card" można kupić za gotówkę w dowolnym sklepie Żabka.
Są "Pay Safe Card" o wartości 20, 30, 50, 100 i 200 zł.
1. Podchodzimy do kasy i mówimy, że chcemy "Pay Safe Card" o wybranym nominale.
2. Po zapłaceniu dostajemy wydruk z kodem PIN.
3. Kod PIN wysyłamy mailem na adres: milroh80@gmail.com
Można wpisać go ręcznie z klawiatury, albo można zrobić zdjęcie wydruku i wkleić je w mailu jako obrazek.
Dobry pomysł jak bede w żabce to kupię, masz plan na nastepny art. ?
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Plany mam - mam zamiar napisać trochę o mainstreamowym społeczeństwie, potem o PUA, a potem o Red Pill.
UsuńSpoko podeślę po 10tym Stycznia:)
OdpowiedzUsuńDzięki za pracę.
W ogole praca z ludźmi dotkniętymi szkołami uwodzenia i redpilla to moze być przyszłościowy zawod xd
Dzięki. :)
Usuńjak komuś nie chce sie do żabki do kupiłem ostatnio online paysafecard na payticon.com
OdpowiedzUsuńElement z pokazywaniem twarzy to jest cos czego nie potrafie zrozumiec. Przeciez nawet jak sie na tym znasz to lepiej z tym nie wychodzic do ludzi, szczegolnie w internecie. Kulturowo i spolecznie to po prostu wyglada zle i musi wplynac niekorzystnie na wiekszosc aspektow zycia, dziewczyne, znajomych, rodzine, prace. To nie sa szkolenie techniczne jak nie wiem szkolenia it czy malowania paznokci, tutaj dochodzi aspekt co ludzie pomysla. Jestem spejcalista it czy kosmetyczka i zarabiam jeszcze na szkoleniach brzmi ok, moze nawet dobrze. Moje hobby i specjalnosc to kobiety i zarabiam na tym uczac inncyh wyglada zle nawet obciachowo.
OdpowiedzUsuńGdzies widzialem jak Ci trenerzy nawet robili filmik jak sie z tego tlumacza, ze niby maja pozytywne reakcje od ludzi i od dziewczyn, ze niby pomagaja im w tym aspekcie zycia. Przeciez to jest big no no od kobiet.
Mnie też to długo zastanawiało...
UsuńRaz, że niektórzy są po prostu bezwstydni...także publicznie i nie mają oporów firmowania czegoś swoją twarzą, robią personal branding nawet jak to jest lekko żenujące, bo pieniądze to rekompensują.
Doszedłem też do wniosku, że część kobiet nie jest patologicznymi stalkerkami i nie wyszukuje od razu po sieci extra info o facecie na etapie poznawania, poza jakimiś podstawowymi wyszukiwaniami, które można spokojnie tak ustawić, żeby było ok. Kołcz nie wyskoczy od razu, zatem kilka razy ją zdąży puknąć zanim ona się dowie. A jak się zacznie doszukiwać z postępem relacji i zrezygnuje z cringe'u to statystyka i tak na korzyść Kołcza.
Jak się dowie od razu i oburzy to Kołcz tłumaczy, ze zarabia na frajerach i to nie małe pieniądze i mówi, żeby się tym nie przejmowała, że "on taki nie jest". Teraz świat jest trochę bardziej pojebany przez mocno rozwinięty internet i to nie jest już takie WOW, że ktoś jest jakimś tam Kołczem, szczególnie jak sobie laska wejdzie w mniej lub bardziej "fikcyjny" cennik i przeliczy ile on zarabia to mogą jej się nawet oczy zaświecić.
Mam też wrażenie, że Kołczowie często celują w przelotne "szony" (proste kobiety z wysokim libido) albo ONS-y. Takiemu szonikowi to obojętne czy się puknie z tym czy z tamtym (a być może sama ma już stado koników i sobie przebiera), jeżeli jest jakkolwiek powyżej przeciętnej albo coś jej akurat siądzie w nim.
To są w ogromnej większości chłystki, tanie cwaniaczki i/lub dziwacy. I tak nie byli przez nikogo specjalnie szanowani, więc nie przeszkadza im słaba reputacja - ponieważ SĄ PRZYZWYCZAJENI do bycia pośmiewiskiem.
UsuńPewien polski trener uwodzenia ma brzydką żonę 4/10. Inny od wielu lat płaci za seks u prostytutek. Inny leczył się (leczy się nadal?) psychiatrycznie, ale opowiadał ludziom, że trzeba być silnym psychicznie - mówił to będąc na lekach psychotropowych, bo sam nie radził sobie z życiem. O ludziach takiego kalibru mówimy.
Dla nich priorytetem są pieniądze, a nie kobiety. Kobiety które mają to kobiety niskiej jakości - albo niezbyt atrakcyjne, albo patologiczne z charakteru. Dla tych kobiet obciach nie jest problemem, ponieważ albo i tak nie mają dobrych alternatyw (z powodu niedostatków w wyglądzie), albo mają to gdzieś, ponieważ są patologiczne i przyzwyczajone do bycia uważanymi za szmaty. Wiem o kilku trenerach uwodzenia którzy byli lub są w stałych związkach z byłymi prostytutkami. Jeden ma dziecko z byłą prostytutką.
Usuń@Baldini
"Raz, że niektórzy są po prostu bezwstydni...także publicznie i nie mają oporów firmowania czegoś swoją twarzą, robią personal branding nawet jak to jest lekko żenujące, bo pieniądze to rekompensują."
<--- Tak.
Co do braku wstydu, to bardzo często są to chłystki, tanie cwaniaczki i/lub dziwacy - przez co oni są od młodości PRZYZWYCZAJENI do bycia cringem i pośmiewiskiem.
"Doszedłem też do wniosku, że część kobiet nie jest patologicznymi stalkerkami i nie wyszukuje od razu po sieci extra info o facecie na etapie poznawania, poza jakimiś podstawowymi wyszukiwaniami, które można spokojnie tak ustawić, żeby było ok. Kołcz nie wyskoczy od razu, zatem kilka razy ją zdąży puknąć zanim ona się dowie. A jak się zacznie doszukiwać z postępem relacji i zrezygnuje z cringe'u to statystyka i tak na korzyść Kołcza."
<--- Tak.
"Jak się dowie od razu i oburzy to Kołcz tłumaczy, ze zarabia na frajerach i to nie małe pieniądze i mówi, żeby się tym nie przejmowała, że "on taki nie jest". Teraz świat jest trochę bardziej pojebany przez mocno rozwinięty internet i to nie jest już takie WOW, że ktoś jest jakimś tam Kołczem, szczególnie jak sobie laska wejdzie w mniej lub bardziej "fikcyjny" cennik i przeliczy ile on zarabia to mogą jej się nawet oczy zaświecić."
<--- Też tak to widzę. Szczególnie, że oni generalnie i tak nie mają większych szans u kobiet o wysokich standardach.
"Mam też wrażenie, że Kołczowie często celują w przelotne "szony" (proste kobiety z wysokim libido) albo ONS-y. Takiemu szonikowi to obojętne czy się puknie z tym czy z tamtym (a być może sama ma już stado koników i sobie przebiera), jeżeli jest jakkolwiek powyżej przeciętnej albo coś jej akurat siądzie w nim."
<--- To zależy od danego trenera. Niektórzy faktycznie celują w puszczalskie "szony". Inni celują w typ "naiwnej studentki" lub "prostej dziewczyny pracującej na kasie sklepowej". Wspólnym mianownikiem są niskie standardy tych kobiet.
Ciekawość mnie zżera który to trener ma dziecko z byłą p***.
UsuńCzy chodzi o trenera z nazwiskiem podobnym do piwa czy ten który powstał z popiołów?
@Żeton
UsuńInny niż ci dwaj. Chodzi o kogoś kto już nie zajmuje się nauczaniem uwodzenia, tylko teraz oszukuje ludzi nauczając czegoś innego. Niemniej jednak kiedyś był trenerem uwodzenia i jest kolegą innego, nadal udzielającego się trenera. Pierwszy ma dziecko z prostytutką, drugi był kiedyś w związku z prostytutką. 🙃
"oszukuje ludzi nauczając czegoś innego"
UsuńMhm, jeśli miałbym strzelać to chodzi o duet Adept + Brunet ale miałem na my śli też inne duety takie jak Sensei + Mancer a przed napisaniem poprzedniego komentarza duet Vekan + Feniks.
A może chodzi o tego, co był czarownikiem pomagającym królowi Arturowi :D
Usuń@Żeton
UsuńKolega osoby o której mówię od dawna płaci za seks u prostytutek i miał ich w życiu zdecydowanie ponad 1000. Już wiesz o kogo chodzi? :)
Ja nie wiem. Zeton wymienil go? Moze podaj pseudonim?
Usuńalbo chociaz pierwsza i ostatnia litere pseudonimu?
Usuńwidzialem Senseia i akurat on mimo, ze nie wyglada to w miare jakis poziom trzymal na tle innych ekspertow
UsuńMnie też kusi, żeby wiedzieć, ale po co ruszać gówno dla niczego niepotrzebnej podniety… fakty ok, ale bez ksyw
Usuńco myslisz o tym video - https://www.youtube.com/watch?v=218v-F-XyAw
OdpowiedzUsuń? Jak mozna sie chronic przed czyms takim
a i oczywiscie przelew pojdzie.
UsuńNie uwazasz, ze nie lepiej mowic wszystkiego o zarobkach, majatku? W ogole to pokazuje minus zwiazanego z uwodzeniem opartego o kase. Kasa jest, kobieta jest, kasy nie ma, kobiety tez nie ma
1. Na pewno należy unikać inwestowania w coś co należy do kobiety (a także w majątek wspólny). Generalnie często facet ma wrażenie, że jego związek (w tym także małżeństwo) jest czymś bardziej trwałym niż naprawdę jest, a potem jest zdruzgotany gdy po rozpadzie związku/małżeństwa traci wszystko co zainwestował w majętek kobiety i dużą część tego co zainwestował w majątek wspólny.
Usuń2. Z sygnalizowaniem (prawdziwym lub nie), że ma się kasę jest tak, że to generalnie zwiększa szanse u kobiet, tak więc generalnie to polecam. :)
3. Bardzo polecam bogate kobiety. Nie ciągną kasy i wiadomo, że nie chodzi im o pieniądze, bo mają swoje. I w razie czego będą w stanie wychować dziecko za swoje.
Dzięki ode mnie też pójdzie. Tylko prośba, publikuj częściej jeśli kwoty Cię zadowolą :)
OdpowiedzUsuńMożesz też zrobić zamkniętego bloga za drobną opłatą. Ja bym wziął w czymś takim udział pod warunkiem że faktycznie wpisy by były częściej niż raz w miesiacu Pozdrawiam
To jest dobry pomysł, dodatkowo co miesiąc by coś Ci wpływało
UsuńTo jest problematyczne. Nie chcę robić z tego bloga mojej pracy, tworzyć dla siebie obowiązku. Ani nie chcę zamykać przed nikim treści.
UsuńNiestety, tak jak napisałem, ten blog jest dla mnie w pewnym sensie PUŁAPKĄ. Bo jestem do niego przywiązany, ale jednoczenie widzę pewien bezsens prowadzenia go dalej. I żadna opcja mi do końca nie pasuje.
Mistrzu, jak będę kupował kielicha na Sylwestra to wezmę również tę kartę, wyślę Ci kod a na końcu wypiję za Twoje zdrowie!
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńCzy ten "mistrz PUA" gustujący w płatnej miłości nadal jest aktywny komercyjnie na rynku szkoleń?
OdpowiedzUsuńTAK!
UsuńJest trener co nazywa się jak piwo i regularnie jeździ do Tajlandii i jak to mówi fajniejsze laski niż w Polsce a co dopiero inni taka nisza, że da się zarabiać będąc sprzedawca marzeń. Dla mnie to okropne.
OdpowiedzUsuńJakie piwo? Xd
UsuńCóż mam powiedzieć... 🙃
Usuńchodzi o nazwisko zczynajace sie na Z i konczace na R?
UsuńZamknięta grupa, forum z płatnym członkostwem ( miesięczny abonament) z zarejestrowanym użytkownikami to moim zdaniem ciekawa opcja
OdpowiedzUsuńTylko ja nie chcę robić z tego bloga mojej pracy, regularnego obowiązku... Nie mam też serca do segregowania Czytelników na płacących i niepłącących...
Usuń1) Może zamknięta grupa lub forum z artykułami z miesięcznym lub rocznym abonamentem? Np. 1 miesiąc za drobną kwotę i jak się komuś spodoba to wtedy na rok
OdpowiedzUsuńAlbo wydanie własnej książki - kiedyś o tym wspomniałeś.
2) Zdążyło Ci się kiedyś, że byłeś z dziewczyną pierwszy raz w domu/łóżku, ale nie chciała uprawiać seksu? Co wtedy robisz?
1. Trochę nie mam serca do komercjalizacji. Dlatego odbieram to jako "PUŁAPKĘ" - bo nie pasuje mi do końca ani komercjalizacja, ani dotychczasowy stan rzeczy.
UsuńKsiążka ma więcej sensu, ale jestem strasznym leniem. 😂
2. Generalnie nie należy za bardzo pchać do przodu, bo laska może się "zablokować" jeszcze bardziej. Należy okazać cierpliwość, delikatność, pogodzić się z tym że może seks będzie innego razu. I nie należy ciągnąć lasek do domu/do łóżka, jeżeli one nie są na to gotowe - należy robić lepszą "robotę" ZANIM laska przyjdzie do nas do domu.
Ktoś czytał najnowszą książkę Jamesa z SA i mógłby się odnieść do treści tam zawartych? Co w ogóle sądzicie na ten temat? i co do termatu jakaś zamknięta grupa byłaby dobrym pomysłem.
OdpowiedzUsuńKsiążka Jamesa to straszne g****.
UsuńMowa o tej książce której cena promocyjna to 350 ziko? Może niedługo ktoś wrzuci na chomikuj to bym przejrzał ;)
UsuńNie ma co przeglądać, straszne bzdury. Na stronie 103 jest napisane dużymi literami "IM WIĘCEJ KOMFORTU TYM MNIEJ NAMIĘTNOŚCI. KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ."
UsuńRzuciłem okiem i ta książka jest KOSZMARNIE SŁABA.
UsuńStrona 84:
"WARTOŚĆ KANDYDATA NA PRZYJACIELA ELIMINUJE WARTOŚĆ KANDYDATA NA KOCHANKA.
Mówiąc prościej, im więcej bliskości emocjonalnej mamy z kobietą, tym mniej mamy z nią chemii."
Strona 85:
"Komfort zabija chemię. Zabija wartości seksualne"
Strona 103:
"KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ"
To są KOSZMARNE BREDNIE.
Bardzo wiele par tworzy się w miejscach pracy i na uczelniach, w liceach, gdzie ludzie najpierw są znajomymi, dobrze się znają i czują się komfortowo w swoim towarzystwie - a potem rżną się jak króliki. Jakim cudem, skoro rzekomo "komfort niweluje namiętność"?
Dobra para, szczególnie na początku związku, ma wysoki poziom Bliskości Emocjonalnej/komfortu ORAZ wysoki poziom namiętności. Czyli ludzie sobie ufają, lubią siebie, świetnie się rozumieją, czują się ze sobą komfortowo, nawet "czują się jednością" - i jednocześnie są na siebie napaleni.
Cechy kandydata na przyjaciela NIE eliminują cech kandydata na kochanka. Kobiety UWIELBIAJĄ, gdy facet jest atrakcyjny seksualnie ORAZ dobrze się z nim dogadują, lubią jak z dobrym przyjacielem. Zresztą my mamy to samo - UWIELBIAMY gdy laska jest jednocześnie seksowna ORAZ jest dobrą kumpelą.
Wielu facetów ma taki problem, że są mało atrakcyjni seksualnie i przez to są traktowani jako "tylko przyjaciele" - ale to nie jest winą cech dobrego przyjaciela, tylko BRAKU atrakcyjności seksualnej. To tak jak w przypadku miłej, ale brzydkiej laski - problemem nie jest to, że jest miła, tyko to, że jest brzydka.
Tego Jamesa chwile oglądałem, ale to jest typ co jest ok. 10 lat w MONOGAMICZNYM związku... takie coś dla mnie jest pełną dyskwalifikacją jak na eksperta. Do tego chłystkowe żarciki, pchanie tych produktów, jakieś przechwałki. Mam trochę wrażenie, że każdy z tych Kołczów robi tak naprawdę coś innego w życiu, jest gdzieś skitrany, bez ludzi, na komputerze, a to uwodzenie to dodatkowy, łatwy szmal, na podstawie tego, że sobie na studiach poruchał kilkadziesiąt lasek i jakąś tam wiedzę ma, ale jest wiele niespójności i tak...
UsuńOn NADAL z nią jest? 🙃 Jeżeli dobrze pamiętam, to ona jest 6/10, maksymalnie 7/10.
UsuńMoim zdaniem bycie w monogamicznym związku przez 10 lat jest czymś "podejrzanym" u rzekomego "uwodziciela", szczególnie w tak młodym wieku, ale to jest NIC w porównaniu z wygadywaniem głupot w stylu "KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ".
O ile mi wiadomo, to ci ludzie (trenerzy uwodzenia jako grupa) chyba żyją z nauczania uwodzenia. Chyba.
Dużo wiesz Milroh :-)
UsuńNawet gdyby z nią nie był to spółka na którą rozlicza swoją działalność szkoleniową ma ją dalej jako udziałowca więc są związani tak czy tak :-)
Oglądałem jakąś rozmowę z nim. Mówił że kiedyś liczył statystyki i mniej więcej wychodzi tak:
Usuń6/10 zagadanych lasek -> randka
z tego 3,4 -> kończy w łóżku
Poza tym, to nie zwykła dziewczyna a narzeczona, i z gadki wyszło, że ją zdradził już kilka razy, ale zakochana wybaczyła - do czego uwaga, przyznał się na wizji...
James opowiada farmazony. To jest średni gość, dużo słabszy niż twierdzi. Level Vincenta, a Festowi do pięt nie dorasta.
UsuńTa jego panna jest jak dla mnie 6/10. No ale opowiada, że jego styl łobuza działa na najpiękniejszego kobiety. To dlaczego sam jest z 6/10? Beka z tego kto mu wierzy.
UsuńZ tej strony kolega poly i dla mnie w ogóle jak o facecie mówicie coś takiego
Usuń"z gadki wyszło, że ją zdradził już kilka razy, ale zakochana wybaczyła - do czego uwaga, przyznał się na wizji..."
w kontekście rozważania na ile ktoś jest dobrym z dziewczynami jako EKSPERT to jest jakiś paradoks, jakiś absurd. Rozumiem, że są kobieciarze, którzy nie mają stałych partnerek i oni w ogóle nie rozkminiali tematu kobiecej zazdrości, bo lecą hurtowo i ich nie obchodzi czy laski są zaborcze czy zazdrosne, bo zaraz pójdą do innej i ja to rozumiem, że są dobrzy z dziewczynami, ale "nie szukają nic stałego", więc się na takich "stałych" relacjach nie znają. Ale jak facet ma STAŁĄ, DOMOWĄ dziewczynę i on zajmuje się szkoleniem innych jak wyhaczać panny, a jego własna dziewczyna mu na praktykowanie tego czego sam naucza nie pozwala i odstawia jakieś "wybaczanie" tego, że "zdradził" ją kilka razy to jest jakiś totalny cyrk. Nie chcę już tutaj za dużo prywaty upubliczniać, ale dla mnie szczególnie komiczne jest to, że nawet "mój stary" urodzony w PRLu, który wcale nie był jakiś wybitny z kobietami nie miał takich problemów ze strony matki, a tutaj mówimy o kolesiu, EKSPERCIE od relacji z kobietami i on żyje w świecie gdzie dotknięcie innej laski to jest jakiś wielki skandal, który ona mu zakochana kilka razy WYBACZYŁA ja pierdole
Wielu starych boomerów ma żony, które nie robią im problemów za zabalowanie z innymi, a tutaj specjalista od kobiet żyje w świecie, w którym własna kobieta terroryzuje go jakimiś "zdradami" i on jeszcze tego nie zdiagnozował jako problemu i się od tego nie uwolnił
Zastanawia mnie tylko czy on zdaje sobie sprawę, że są faceci, którzy mają stałe partnerki, z którymi zaczynali relacje od "nawet nie próbuj spojrzeć na inną, a jak dotkniesz inną to cię zabiję i nigdy ci nie wybaczę!", które później zmieniały się na "proszę obiecaj mi, że niedługo przyprowadzisz mi jakąś drugą dziewczynkę", "Agata ostatnio chodzi przygnębiona, a widziałam, że jej się podobasz, może pójdziesz ją pocieszyć?", czy on totalnie żyje w przekonaniu, że "to oczywiste i normalne, że jak ma się stałą partnerkę to jest ta cała zdrada jak się dotknie innej tak ten świat działa, że musisz wybierać między stałą partnerką, a jak chcesz inne to musisz się rozstać i być singlem, bo jak się z kimś jest to świństwo dotknąć innej, to straszna zdrada!" i po prostu żyje w takim paradygmacie jakby to było coś uniwersalnego bez świadomości, że dla wielu ten terror "zdradzasz mnie?!" to jest patologia i mają zarówno stałe dziewczyny jak i pełną swobodę
Mi to się czasami zdarza zapominać, że ludzie żyją w takim świecie gdzie dotknięcie innej dziewczyny to jest jakaś wielka zbrodnia, a okazuje się, że EKSPERT od relacji z kobietami żyje w takim terrorze bez "zdjętego simlocka", totalny paradoks, dla mnie kobieca zaborczość to jest tak poważna uciążliwość, upierdliwość do eliminacji, że ciężko mi uwierzyć, że ktoś kto interesuje się relacjami z kobietami w ogóle nie brał "na warsztat" tego tematu mając STAŁA PARTNERKĘ, z którą ma ten problem NIE ROZWIĄZANY
Facet uczący jak podrywać i obchodzić się z dziewczynami, któremu dziewczyna zabroniła podrywać dziewczyny, cyrk, to tak jak uczyć się medycyny od lekarza z zasądzonym zakazem wykonywania zawodu. Chociaż to słabe porównanie, bo tutaj jest wielopoziomowy paradoks, że facet ekspert od DZIEWCZYN nie może podrywać DZIEWCZYN, bo ZABRONIŁA mu DZIEWCZYNA. Cyrk.
Hej kolega poly, chyba troche poplynes. Jest procent dziewczyn, ktore nie maja z tym problemu. Jest procent tak jak mowisz, chca byc jedyne, a pozniej zgadzaja sie na trojkaty. Jest procent, ktore przymykaja oko lub udaja ze nie wiedza. Ale to jest mniejszosc, bez przesady, to jest skomplikowany case i na wiekszosc dziewczyn to nie dziala lub w przypadku naocznego nakrycia konczy sie relacja.
Usuń@Milroh
UsuńOn NADAL z nią jest? 🙃 Jeżeli dobrze pamiętam, to ona jest 6/10, maksymalnie 7/10.
---Ostatnio w wywiadzie mówił. Może po to drugi trener bez stałej dupy (miło z jego strony) ?
Ja pierdole, po owocach ich poznacie, nisko wiszących owocach xd
To mi się nigdy nie kleiło w tych typach, oni coś kurwa pokazywali, uczyli, kasowali hajs, ale ich energia, a dalej życie pokazuje coś zupełnie innego. Jakby maska trenera przykrywała ich najsłabsze punkty, a po jej zdjęciu, życie przypierdala w te punkty ze zdwojoną siłą i jak potem redpiller się wiąże z samotną madką 30+, za hajs zarobiony na jebaniu rajdów po samotnych matkach, tak potem "trener" się wiąże z prostytutką, którą żeby mieć potrzebował nie tej "wiedzy", którą pokazuje, a pieniędzy zarobionych na frajerach, kupujących jego fake, żeby potem te pieniądze przekazywać prostytutce. Niezły kurwa bypass haha.
Moim zdaniem bycie w monogamicznym związku przez 10 lat jest czymś "podejrzanym" u rzekomego "uwodziciela", szczególnie w tak młodym wieku, ale to jest NIC w porównaniu z wygadywaniem głupot w stylu "KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ".
---Dla mnie to jest dyskwalifikacja. To jak ksiądz co jeździ na dupy. Fajnie, że niekaralne xd
O ile mi wiadomo, to ci ludzie (trenerzy uwodzenia jako grupa) chyba żyją z nauczania uwodzenia. Chyba.
---Sporo z nich mówi o innych zajęciach, ale może pierdolą, żeby nie wyjść na totalnych cringe'ów...
Wracając do prostytutek. Myślisz, że na takie "szkolenie w klubie" są wpuszczane ze 2-3 kukurynki, żeby potem można było powiedzieć "na moich szkoleniach zawsze jest ruchane, chociaż trochę"?
Ciekawostka burdelowa:
Jest aktor porno, który ma żonę i do tego chodzi do burdelu (Niemcy, legalne, mniej chorób), a jak go zapytali po co to robi, jak ma nie dość, że w pracy ruchanie topowych lasek to jeszcze żonę. Odpowiedział: it is kind of fun :)
"Oglądałem jakąś rozmowę z nim. Mówił że kiedyś liczył statystyki i mniej więcej wychodzi tak:
Usuń6/10 zagadanych lasek -> randka
z tego 3,4 -> kończy w łóżku"
<--- Od osób które go znają słyszałem zupełnie inną ocenę jego skuteczności. :)
@Żeton
Usuń"Nawet gdyby z nią nie był to spółka na którą rozlicza swoją działalność szkoleniową ma ją dalej jako udziałowca więc są związani tak czy tak :-)"
<--- Wpisał tę swoją laskę jako udziałowca do spółki? 🤣🤣🤣
@Poly
Usuń"Ale jak facet ma STAŁĄ, DOMOWĄ dziewczynę i on zajmuje się szkoleniem innych jak wyhaczać panny, a jego własna dziewczyna mu na praktykowanie tego czego sam naucza nie pozwala i odstawia jakieś "wybaczanie" tego, że "zdradził" ją kilka razy to jest jakiś totalny cyrk."
<--- Zgadzam się z Tobą. Jak dla mnie to jest cringe. Dodatkowo żenujące jest robienie z siebie w takiej sytuacji "samca alfa".
"Wielu starych boomerów ma żony, które nie robią im problemów za zabalowanie z innymi, a tutaj specjalista od kobiet żyje w świecie, w którym własna kobieta terroryzuje go jakimiś "zdradami" i on jeszcze tego nie zdiagnozował jako problemu i się od tego nie uwolnił"
<--- Takie coś jest czymś normalnym u przeciętnego faceta, ale u rzekomego specjalisty od kobiet jest to żenujące.
Do tego o ile dobrze pamiętam, to ta laska chyba była 6-7/10 z twarzy, ale miała nogi które mi się nie podobały. Nigdy bym nie zaakceptował takiej laski na dłuższą relację - jak dla mnie byłaby ZDECYDOWANIE za słaba z wyglądu. Na krótką przygodę - może kiedyś tak, kiedy byłem młody, mniej wybredny i imprezowałem po pijaku, ale i wtedy zwracałem dużą uwagę na nogi. Na pewno nie obecnie i nie od wielu lat - od dawna moja minimalna granica to jednoznaczne, solidne 7/10. A już na to, żebym miał być przez taką kobietę "terroryzowany" kwestią wierności i żeby miała mi coś "wybaczać"... 🙃 Bez jaj.
@Gutek-pogromca prostytutek
Usuń"Ja pierdole, po owocach ich poznacie, nisko wiszących owocach xd"
<--- DOKŁADNIE. :)
Mnie osobiście rozwala inny polski trener uwodzenia, który ma brzydką żonę 4/10. To jest onkologia ciężkiego kalibru. Byle przeciętna laska 5/10 jest bardziej atrakcyjna od żony tamtego innego "eksperta od kobiet". Zajmował się wiele lat uwodzeniem po to, by się ożenić z pasztetem.
Ciekawostka: ten trener z brzydką żoną 4/10 to kolega tego trenera, który przespał się z ponad tysiącem prostytutek. Czyli kolega kolegi tego trenera, który ma dziecko z prostytutką (z którą chyba się ożenił).
Jeszcze inny trener leczył się psychiatrycznie i będąc na lekach psychotropowych opowiadał ludziom spokojnym głosem, jak to w życiu trzeba być twardym psychicznie. Czyli sam nie radził sobie nawet na podstawowym poziomie, ale innym mówił "badź twardy!".
"To mi się nigdy nie kleiło w tych typach, oni coś kurwa pokazywali, uczyli, kasowali hajs, ale ich energia, a dalej życie pokazuje coś zupełnie innego."
<--- Tak.
"i jak potem redpiller się wiąże z samotną madką 30+, za hajs zarobiony na jebaniu rajdów po samotnych matkach,"
<--- Środowisko Red Pill znam o wiele słabiej niż PUA, ale wiem o pewnym gościu z tych klimatów, który mieszka z O WIELE od niego starszą, zamożną panią po 60-ce.
", tak potem "trener" się wiąże z prostytutką, którą żeby mieć potrzebował nie tej "wiedzy", którą pokazuje, a pieniędzy zarobionych na frajerach, kupujących jego fake, żeby potem te pieniądze przekazywać prostytutce."
<--- Tak. MASAKRA.
"Wracając do prostytutek. Myślisz, że na takie "szkolenie w klubie" są wpuszczane ze 2-3 kukurynki, żeby potem można było powiedzieć "na moich szkoleniach zawsze jest ruchane, chociaż trochę"?"
<--- Chyba nie, a przynajmniej ja nie słyszałem. Natomiast NA PEWNO niektórzy trenerzy podstawiali kobiety do demonstrowania "skutecznych" podejść - u niektórych to były koleżanki, u innych wynajęte modelki, aktorki lub prostytutki. Modelki, aktorki - w przypadku trenerów z Zachodu. Szczególnie w przypadku Los Angeles - gdzie kręci się mnóstwo aspirujących modelek i aktorek, które próbują się przebić i zrobić karierę. Koleżanki, prostytutki - w przypadku trenerów z Polski.
@Milroh
Usuń"Wpisał tę swoją laskę jako udziałowca do spółki?"
--> Tak. Bez trudu idzie sprawdzić te spółki trenerów po KRS.
Oni je rejestrują ze względu na to, żeby nie płacić ZUSu i muszą dać drugiego udziałowca, bo gdy masz spółkę tylko na siebie to płacisz ZUS.
Według mnie robią to trochę nieroztropnie bo James dał swojej tylko 5 z 50 udziałów a Vincent matce 10 z 50 (tak, Vincent jest przewidywalny i założył spółkę z matką a nie z dziewczyną). Ja bym dał z 30%, żeby US mi tego nie podważył.
Jeśli chodzi o KRS to wszystkie dane, pesele, raporty finansowe są dostępne publicznie:
https://www.bizraport.pl/krs/0000929028/sa-schooling-spolka-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia
https://www.bizraport.pl/krs/0000831362/cfsa58-spolka-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia
Ale jeśli chodzi o laskę Jamesa to uczciwie przyznam, że ona mi się podoba. Nie jestem pewny gdzie ją widzieliście i czy mówimy o tej samej dziewczynie ale według mojego gustu jest ładna.
"Ale jeśli chodzi o laskę Jamesa to uczciwie przyznam, że ona mi się podoba. Nie jestem pewny gdzie ją widzieliście i czy mówimy o tej samej dziewczynie ale według mojego gustu jest ładna."
Usuń<--- Jeżeli to jest ta sama co kiedyś, to ja ją pamiętam jako 6-7/10 z twarzy, czyli atrakcyjną powyżej przeciętnej, ale nie bardzo atrakcyjną, natomiast nie podobała mi się jej figura, nogi.
"chyba troche poplynes"
Usuń--> Możemy się źle rozumieć i z mojego komentarza można błędnie wywnioskować, że to jest coś łatwego i coś co może mieć miejsce z każdą dziewczyną - po prostu zrób tak żeby dziewczyna nie robiła ci problemów z innymi dziewczynami bro. Oczywiście tak nie jest. I może przesadziłem z mylnym sugerowaniem, że skoro niektórzy ludzie bez specjalnego starania w PRLu mieli żony, które nie robiły im problemów to czemu każdy nie zrobi tak samo bro. Tak, to są inne sytuacje.
Sorry, w swoim pierwszym komentarzu popłynąłem w stronę TABLOIDOWEGO przekazu podkręcającego emocje, a nie merytoryczne treści.
Ale chodziło mi też o to że takie rzeczy po prostu są możliwe i mniej lub bardziej powszechne. Dlatego dziwi mnie, że ktoś, kto zawodowo zajmuje się tym czym się zajmuje jest z dziewczyną w takiej sytuacji, że ona zabrania mu praktykowania tego czego sam naucza. I ta sytuacja kojarzy mi się z utartymi poglądami, że trzeba wybierać ALBO stała dziewczyna ALBO kontakty z innymi dziewczynami. Że on sam i ludzie mogą błędnie myśleć, że on nie może praktykować tego czego naucza BO MA DZIEWCZYNĘ, gdy tak naprawdę nie może, bo ma dziewczynę KTÓRA MU ZABRANIA. A to zupełnie inne tematy.
"Jest procent dziewczyn, ktore nie maja z tym problemu. Jest procent tak jak mowisz, chca byc jedyne, a pozniej zgadzaja sie na trojkaty. Jest procent, ktore przymykaja oko lub udaja ze nie wiedza. Ale to jest mniejszosc, bez przesady, to jest skomplikowany case i na wiekszosc dziewczyn to nie dziala lub w przypadku naocznego nakrycia konczy sie relacja."
Usuń—> zdecydowanie jest to skomplikowany case! Jest bardzo skomplikowany. Ciężko mi tutaj coś w skrócie na to odpowiedzieć bez pisania elaboratów, ale jeśli miałbym coś na szybko napisać to moim zdaniem w tym stylu myślenia, który tutaj przytoczyłeś jest pułapka binarnego myślenia, gdy prawdziwe realne życie jest zdecydowanie bardziej płynne, zmienne i często o wiele mniej z góry określone.
Tutaj piszesz coś takiego
Dziewczyny A nie mają problemu
Dziewczyny B chcą być jedyne a później zgadzają się na trójkąt
Dziewczyny C przymykają oko lub udają że nie wiedzą
Dziewczyny C w przypadku naocznego nakrycia kończą relacje
Ale prawdziwy świat tak nie działa, chociaż ludzki mózg lubi tak upraszczać świat, tworzyć schematy i algorytmy, że jeśli A to B, a gdy C to D. Ciężko mi uchwycić jak na szybko w skrócie przekazać o co chodzi. Ale w wielkim uproszczeniu pomyśl o sytuacji, w której przykładowa Ada jest z Adamem i raz zmęczona wraca po ciężkim dniu z pracy i nakrywa go z Asią przez co mówi że z nim zrywa po czym po tygodniu po długich rozmowach do siebie wracają. Jaki wpływ miał Adam, a jaki Ada, a jaki inne rzeczy na to czy do siebie wrócą czy nie? Czy nie jest to wypadkowa wielu czynników? W innym scenariuszu w zupełnie inny dzień mając dobry humor ta sama Ada rozmawiała z najlepszą koleżanką, która zwierzała jej się ze swojego skoku w bok i akurat na drugi dzień Ada dowiedziała się o skoku w bok Adama. Od razu pisze o tym tej samej swojej najlepszej przyjaciółce, ale po rozmowie z nią postanawia przymknąć na to oko. W ogóle nie ma do końca czegoś takiego jak "czy Ada jest osobą która przymyka na takie rzeczy oko?", bo to jest uproszczenie, które może się zmieniać zależnie od sytuacji. Ona w tych dwóch sytuacjach może być zupełnie inaczej "nastrojona" i inaczej interpretować te same fakty
To tak samo jak z tym całym "uwodzeniem" o którym jest nawet przykładowo ten blog. Nie ma czegoś takiego jak stały % dziewczyn, które na ciebie polecą i % które nie polecą, bo to jest coś płynnego, to jest coś co zależy od konkretnego zbiegu tego co DOKŁADNIE się dzieje w DANEJ CHWILI.
Jeśli chcemy poważnie rozmawiać o tym temacie to jest podstawa podstaw, którą należy zrozumieć.
To jest coś co ludzie nie rozumieją, a zarazem coś oczywistego.
Nawet takie bzdurne pytanie "Czy Adam namówiłby Adę i Asię na trójkąt?" to nie jest coś z góry określonego, binarnego "tak / nie". To jest jak z całym "uwodzeniem" wszystko ZALEŻY od wielu CZYNNIKÓW.
Może jak przytoczę przykład tej słynnej "zdrady" to wtedy będzie wydawać wam się to bardziej oczywiste. Czy jest % dziewczyn A które nie zdradzają, dziewczyn B, które czasem zdradzają i dziewczyn C, które zdradzają? Czy tak to działa, czy może inaczej to działa? Czy można powiedzieć, że dziewczyna X to dziewczyna która zdradza, a dziewczyna Y to dziewczyna która nie zdradza?
Wydaje mi się że z tego wyciągnięcie już odpowiednie wnioski, że to jednak jest bardziej płynne i złożone.
Tak naprawdę w wielkim skrócie cały ten temat relacji z wieloma dziewczynami sprowadza się do operowania na tej złożoności.
UsuńA tutaj możemy się spierać na ile mamy możliwości operowania i wpływu. Jak w tym filozoficznym zagadnieniu na ile człowiek ma wpływ na swój los, jedni powiedzą że duży inni że mały, ale zdecydowanie mamy JAKIŚ WPŁYW, który można maksymalizować. Możemy mieć większy możemy mieć mniejszy. Na to co dziewczyny myślą, jak się czują mamy JAKIŚ wpływ. Tak samo z kwestią tego na ile im się podobamy mamy JAKIŚ wpływ, często bardzo duży. Niektórym nigdy się nie spodobamy, niektórym w swojej o wiele gorszej wersji się o dziwo spodobamy, a u niektórych czy się spodobamy czy nie ZALEŻY. Zdecydowanie mamy mniejszy lub większy wpływ na to jak wygląda nasza relacja z dziewczyną. Z dziewczynami wchodzimy w interakcje więc oddziałujemy na siebie wzajemnie mniej lub bardziej.
I całe te poligamizowanie dziewczyn to jest coś co MOŻNA robić mniej lub bardziej skutecznie, bo po porostu mamy mniejszy lub większy wpływ na czynniki, które do tego prowadzą. I tak jak wszędzie bardziej ogarnięty zdziała więcej, a mniej ogarnięty zdziała mniej i okoliczności są lepsze i gorsze i dziewczyny są różne. Mniej ogarnięty w lepszych okolicznościach może zdziałać więcej niż bardziej ogarnięty w niesprzyjających. Na okoliczności mamy JAKIŚ wpływ, albo NIE MAMY, jest z tym różnie. Może wszystko "wydarzyć się samo", albo można mieć totalnie beznadziejną przejebaną sytuację, ale praktycznej zawsze jakoś w tym "PŁYWAMY". To tak jak w ogóle zawsze z dziewczynami, tak jak z pytaniem "czy facet może zrobić tak żeby dziewczyna nigdy od niego nie odeszła". I tak i nie.
Podstawą podstaw jest pozbycie się binarnego myślenia. Dziewczyny też mają wewnętrzne konflikty, w dziewczynach są RÓŻNE czynniki, które na nie potrafią oddziaływać JEDNOCZEŚNIE.
Dam ci losowy przykład, na przykład dziewczyna może twierdzić, że ona nie chce słuchać i nic wiedzieć o innych dziewczynach. "Rób sobie co chcesz, ale nic mi nie mów". Czy to znaczy, że to jest typ dziewczyny, która "tak ma", że nie chce by jej nic mówić? I tak i nie. Bo może być tak, że miałeś nic nie mówić, ale ostatnia sytuacja była ZABAWNA i razem będziecie się z niej śmiać. I ona stwierdzi, że chciała żebyś nic nie mówił, ale jednak podobało jej się jak o tym opowiadałeś i możesz tak jej opowiadać. I okazuje się że ona lubi jak jej opowiadasz, bo opowiadasz w takim stylu jaki jej się podoba. Całe "dzielenie się chłopakiem" może mieć wiele różnych wersji, z których niektóre będą dla dziewczyn fajne, a niektóre niefajne.
Nie ma do końca czegoś takiego jak "czy dziewczyna zgodzi się na trójkąt", "czy dziewczynie spodoba się trójkąt". Tak samo jak nie ma czegoś takiego, z innymi rzeczami. "Czy dziewczyna zgodziłaby się dzielić chłopaka z innymi dziewczynami i czy by jej się to podobało?". Dziewczyny stan emocjonalny i jej decyzje są generowane w każdej sekundzie, jej mózg przetwarza rzeczywistość w każdym momencie. Co z tego że ona "nigdy by się nie zgodziła" jeśli znajdzie się w sytuacji, która jej się podoba? To tak samo jak z tymi ludźmi co "nigdy by nie zdradzili, ale sami nie wiedzą jak to jakoś tak samo wyszło". Jak często jest z dziewczynami że mówią "KIEDYŚ NIGDY BYM NIE UWIERZYŁA ŻE BYM SIĘ NA COŚ TAKIEGO ZGODZIŁA". Przecież to się już zaczyna od banalnych spraw typu "nigdy nie zrobię loda". Albo dziewczyna uważa że anal jest chory, a za 10 lat śmieje się że kiedyś tak myślała.
Nawet głupi trójkąt czy dziewczynie się spodoba czy nie, zależy przecież od tego co dokładnie będzie się działo w jego trakcie. To nie jest nic w stylu "czy spodoba się dziewczynie trójkąt? Tak/Nie". W trakcie trójkąta ruchając jedną dziewczynę możesz rzucić spojrzenie drugiej, wyrazić niewerbalną ekspresją jaka jest dla ciebie ważna, które jej coś zakomunikuje i poukłada w głowie i tak w obie strony wobec wszystkich dziewczyn. I to będzie zupełnie inny trójkąt niż w stylu "aha trójkąt czyli rucham dwie laski, teraz rucham ciebie, a zaraz będę ruchać ciebie, aha robimy trójkąt czyli będę mieć na raz dwie dziewczyny hura". I ta sama dziewczyna może wyjść w jednej sytuacji z wnioskiem, że nie lubi trójkątów, a w drugiej sytuacji że lubi trójkąty.
UsuńDlatego tak fatalnie kończy wielu kolesi, którzy myślą, że wystarczy, że dziewczyny im na coś "pozwolą" i sprawa załatwiona, bo mają "pozwolenie", które tak naprawdę jest nic nie warte bez monitorowania "stanu wewnętrznego" dziewczyn. To nie jest tak, że dziewczyny mają wam na coś "pozwolić" tylko mają czuć wewnętrzne zadowolenie i nie czuć napięć niezadowolenia. A samopoczucie dziewczyn jest wypadkową różnych czynników i jest zmienne.
To są oczywiste rzeczy, które często w innych kontekstach ludzie rozumieją, ale gdy przychodzi do tematu relacji z paroma dziewczynami ludzie GŁUPIEJĄ. To jak ludzie głupieją w tym temacie to jest materiał na cały artykuł, bo to OGŁUPIENIE ma szeroki zakres i przejawia się na różne sposoby. Ludzie którzy jako tako potrafią rozumieć jak świat działa nagle w kontekście wielorelacyjnym coś im się przełącza, że myślą, że ogólnie wszelkie zasady i prawa przyrody przestają działać i dostają System Error, bo przecież "działają poza zasadami!" i nagle mają problem z trzeźwym myśleniem.
Stąd się potem biorą te sytuacje i gadanie, że tego typu związki nie działają, bo ktoś ma znajomego który namówił na coś dziewczynę ona się zgodziła, a potem się pokłócili i się rozstali.
A tak naprawdę to że się "rozstali" to był cały proces, przez który ta dziewczyna przechodziła w czasie. Miała konkretne myśli, odczucia, to był ciąg dynamicznych sytuacji, który równie dobrze mógłby się potoczyć zupełnie inaczej mając to lepiej "pod kontrolą".
Oczywiście są kobiety które są totalnie "niereformowalne", ale to jest zupełnie inna sprawa niż stwierdzenie, że ogólnie "kobiety są niereformowalne" i że skoro jakaś kobieta coś sobie myśli i jakoś się zachowuje to ona już zawsze taka będzie. Banałem jest powiedzieć, kobiety potrafią się zmieniać. Tak jak jest boomerski humor jak kobiety zmieniają się po ślubie, tak samo kobiety na inne sposoby też potrafią się zmieniać. Słyszeliście te złote myśli "kobieta zmienną jest". Albo boomerskie "kobiety jedno mówią drugie myślą a trzecie robią".
Przypomnijcie sobie klasykę, że kobiety zachowują się różnie przy różnych chłopakach. Możecie być chłopakiem, przy którym dziewczyny łapią odpowiedni klimat i adaptują odpowiednie światopoglądy. Nie wiem czy znacie takie zjawisko, że te same dziewczyny potrafią łapać pewnego rodzaju "hipokryzję", dwójmyślenie i mówić, że Bartek to podła świnia i zdradził Martę!, ale Przemek to co innego, bo on już taki jest i u niego to się nie liczy :) Ta sama dziewczyna może mówić, że "Nigdy nie pozwoliłabym Arkowi!", a później na to samo pozwalać Tomkowi.
Dziewczyna może chcieć być jedyna, na nic się nie zgadzać, w przypadku nakrycia zrywać….. ale ze Zdziśkiem to co innego, bo to zupełnie inna sytuacja, bo coś tam coś tam.
W ogóle w kontaktach z dziewczynami wybijcie sobie z głowy jakieś sztywne zasady. Najważniejsze jest orientowanie się co DOKŁADNIE się z dziewczynami się dzieje. Kluczowa jest znajomość ich wewnętrznego świata, ich konfliktów wewnętrznych, co dokładnie myślą, co dokładnie czują i na tej podstawie operowanie.
"w przypadku naocznego nakrycia konczy sie relacja."
UsuńNie chcę tutaj przesadzać w komentarzach z ilością tekstu, bo i tak już nieźle dowaliłem, ale moim zdaniem sama koncepcja "kończy się relacje" to jest patologiczne rozumowanie. W skrajnych przypadkach może wchodzić wieloletnia całkowita utrata kontaktu i radykalne unikanie, ale ogólnie zawsze ze wszystkimi ludźmi masz JAKĄŚ relacje. Dziewczyna może być obrażona, nie chcieć się odzywać, ale to też może być coś zmiennego. Mało to jest dziewczyn co to cyklicznie "zrywają" i wracają? Albo mówią coś w stylu "próbowałam o tobie zapomnieć, ale nie potrafię".
Mi się te patologiczne rozumowanie kojarzy też z drugą stroną medalu, że faceci biorą ślub z dziewczynami i myślą, że to jest coś nie wiadomo jak znaczącego, że są razem, bo wzięli ślub. Sama ta konstrukcja "bycia razem" to też jest taki fikcyjny konstrukt. Bo możesz mieć dziewczynę, z którą "oficjalnie nie jesteście razem", a jest do Ciebie bardziej przywiązana niż w sytuacji, gdy drugi facet jest ze swoją żoną po ślubie i ona ma go w dupie, ale "są razem". Te "zrywanie" i "wchodzenie w związek" to są takie bzdurne zwroty, które często nie pokrywają się z rzeczywistością. Co z tego, że dziewczyna powie, że nie może być z tobą i z tobą "zrywa" jak dalej będzie za tobą wzdychać i w praktyce dalej mentalnie będzie z tobą i finalnie będzie popychać ją to do tego, że jednak stwierdzi, że dalej chce "być z tobą", bo jesteś "wyjątkowy", bo "nie może o tobie zapomnieć", "bo tylko ty coś tam coś tam", a co z tego, że dziewczyna z kimś 'jest w związku' jak wcale nie jest do niego jakoś szczególnie przywiązana.
Ty powinieneś zawsze patrzeć na to co DOKŁADNIE się między wami i z dziewczyną dzieje, a na takie formalności mieć wywalone. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
Co z tego, że dziewczyna "nie powinna" czegoś robić, "bo jesteście razem" skoro ona tego "nie czuje", nie czuje wewnętrznych motywów które nią by kierowały.
O wiele ważniejsze jest to czy ona ogólnie liczy się z Twoim zdaniem, bo po prostu jesteś dla niej kimś OGÓLNIE WAŻNYM. A nie kimś "z kim ona teraz jest razem w zwionzku aktualnie". W ogóle te całe "bycie w zwioznku" to jest kolejny temat rzeka, ale już i tak dużo tutaj tekstu nawaliłem i nie będę tutaj w komentarzach całej książki na ten temat pisać
Pomyślcie tylko o takich najbardziej oddanych dziewczynach, które są w stanie za drugą osobą skoczyć w ogień, czy pasują do nich takie zwroty jak "wchodzenie w zwionzek", "zrywanie relacji".
UsuńZabrzmi to banalnie, ale dziewczyna ma was kochać, a nie z wami "być w zwioznku". A co to znaczy, że "kończy relacje"? Że odkocha się z dnia na dzień, bo coś jej się nie spodobało? Jak dziewczyna się odkocha to faktycznie jest problem, ale o to się martwcie, o to że może się odkochać, a nie o jej "postanowienie zakończenia relacji, zakończenia zwioznku".
Tak wiadomo, że "miłość kobiety" to ciężki temat, ale chodzi przynajmniej o jakieś emocjonalne przywiązanie i to jest kluczowe, a nie jakieś "statusy zwionzku". "Kończenie relacji" to nie jest żaden guzik, który dziewczyna klika i was resetuje, warto też wiedzieć co dokładnie dziewczyna rozumie poprzez "kończenie relacji", bo różne dziewczyny też zupełnie różnie potrafią sobie ten fakt definiować. Mało to jest takich dziewczyn? które stwierdzają, że "zrywam, kończę relację z tobą!" i później rozumieją to tak, że "ale to nie znaczy że przestaniemy się spotykać :) to znaczy że od teraz spotykamy się jako ekhm przyjaciele.", ale zrywam, bo to znaczy, że jestem otwarta na szukanie kogoś kto się ze mną ożeni, a ty nie chcesz ze mną ślubu więc nie mogę z tobą być i spotykam się z tobą dopóki nie znajdę męża i jestem wolna ogólnie! i od teraz spotykam się z tobą jako wolna singielka!
Zdarzają się takie sytuacje. Oczywiście im bardziej masz status kogoś dla niej OGÓLNIE WAŻNEGO tym jest mniejsza szansa, że będzie w ten sposób "fikać", ale ogólnie te całe "zwionzki" i "zrywania" to jest jakaś bzdura
Może jestem dziwny, ale nie lubię gdy kobieta ma długie paznokcie. wydaje mi się to być siedliskiem bakterii.
OdpowiedzUsuńJa nie mam takich odczuć co do bakterii, ale też nie lubię zbyt długich paznokci - moim zdaniem to wygląda nienaturalnie i cringeowo.
UsuńHej Milroh, mam pytanie, często na swój temat od różnych osób słyszę że jestem " spokojny". Tak faktycznie jest, jestem spokojna osoba i nie umiem tego zmienić . Po prostu taki mam styl bycia.Wydaje mi się to być wadą, a nie zaletą w uwodzeniu.
OdpowiedzUsuńJednak z drugiej strony... ostatnio usłyszałem od rozrywkowej dziewczyny, że " jestem spokojny, ale mam charakterek".
Czyli wychodzi na to, że jest we mnie jeszcze druga oś, która również jest wyczuwalna dla dziewczyn. Wyczuwa we mnie spokojnego gościa, którym faktycznie jestem, ale jednocześnie wyczuwa we mnie coś fajnego- tak to zrozumiałem.
I mam pytanie, co warto odpowiedziec, gdy dziewczyna mówi mi że jestem spokojny, a widać że woli bardziej przebojowych kolesi?
Może odpowiedzieć coś w stylu, że tak naprawdę jestem nietypowa osobą z różnymi doświadczeniami? I potem gadka że z jednej strony jestem spokojny, bo bla bla bla, ale z drugiej strony mam swoje drugie oblicze.
1. Tak, bycie odbieranym jako "spokojny facet" to jest wada w uwodzeniu.
Usuń2. Moim zdaniem "odbijanie" tego tekstami jest drugorzędne. Ja bym na Twoim miejscu poeksperymentował z bardziej ostrą fryzurą i ubiorem, żeby trochę "zaostrzyć" wizerunek.
Już Próbowałem i nie przyniosło to efektu. Masz jakiś inny pomysł?
UsuńTrudna sprawa. Teoretycznie możesz próbować to zmienić odpowiednim zachowaniem/"Energią" (gra aktorska) lub odpowiednimi tekstami, ale to jest albo TRUDNE do skutecznego wykonania (1 rzecz), albo mało efektywne (2 rzecz).
UsuńPooglądaj (szczególnie starsze odcinki) Parisa Platynova.
UsuńA tak serio, może zadziałałałby bardziej bezpośrednia seksualizacja, wprowadzona od prawie samego początku, żeby ta "spokojność" była na drugim planie i mogłabyć bardziej skojarzona z dyskrecją (sprzyjającą szybkiemu ruchaniu), a nie pizdowatością? Minus: takie szybkie akcje z seksualizacją i finałem po godzinie w hotelu są mniejszością.
@Milroh kiedyś pisałeś, że ruchanie po godzinie znajomości to jest rzadkość. Warto przeznaczyć cały dzień na latanie po mieście i próbę zawijki jak najszybciej, a jak się nie uda to następna i następna, aż do skutku? Zakładając akceptowalny poziom ogarnięcia i wyglądu oczywiście.
Dzięki za tyle włożonego czasu, pomysł z możliwością odwdzięczenia się jak najbardziej na plus.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, czy są tacy trenerzy uwodzenia, których treści uważasz za wartościowe? Nie mam na myśli znajomych podrywaczy, ale ludzi, którzy żyją z tego.
"Swoją drogą, czy są tacy trenerzy uwodzenia, których treści uważasz za wartościowe? Nie mam na myśli znajomych podrywaczy, ale ludzi, którzy żyją z tego."
Usuń<--- Pytanie o jakim stopniu wartościowości mówimy. Z takich którzy zrobili na mnie lepsze wrażenie niż inni:
Z polskich najbardziej sensowny był Fest, ale już odszedł z tej branży. Za jego pewnego rodzaju "nieco gorszą kontynuację" uważam Adriana z IU. Mam wrażenie, że Rafał Żuber ma pewne pojęcie o temacie, choć mam co do niego mieszane odczucia.
Z zachodnich moją uwagę zwrócił uwagę Honest Signalz ( https://www.youtube.com/@honestsignalz ) i jeszcze jeden gość którego ksywy niestety zapomniałem.
Przy czym powyższe nie oznacza, że podpisuję się pod wszystkim co te osoby mówią i że jestem pewien ich poziomu (wyłączając Festa). Po prostu zrobili na mnie wrażenie lepsze niż inni.
A nie Adrian AF? Jeżeli nie to co znaczy skrót "IU"?
UsuńRobisz jakiś spory research w tym temacie i może coś podpatrujesz nawet, czy przelecisz coś czasem, "żeby się pośmiać"?
1. IU - Instynktowne Uwodzenie. Tak się kiedyś nazywała działalność Vincenta i Festa i ta nazwa utkwiła mi w pamięci.
Usuń2. Nie robię jakiegoś wielkiego researchu, ale czasami ktoś mi coś powie, podrzuci coś do ocenienia, itd.
Witam serdecznie
OdpowiedzUsuńNickname "S"
Mam nadzieję Milroh, że będziesz zaglądał jeszcze na komentarze pod ostatnim raportem z akcji, bo przymierzam się do napisania tam również czegoś. Widzę jednak, że toczy się tu dyskusja na temat trenerów uwodzenia, więc do tego chciałbym się tu odnieść.
Jestem ciekawy co Ty Milroh oraz inni sądzicie na temat Adriana z "Atrakcyjnego faceta" (tego, który zastąpił Festa w duecie z Vincentem). Poniżej jeden z jego wykładów - jest od długi (około godziny), jednak możecie obejrzeć fragmentami.
https://www.youtube.com/watch?v=n6oSmZg0YrU
Moja osobista opinia na jego temat jest zdecydowanie pozytywna. I tak zapoznając się mniej więcej z jego nauczaniem i materiałami określiłbym go jako DOBRY MAINSTREAM.
Może nie przedstawia niektórych kwestii tak bez ogródek jak Ty Milroh tu na blogu, niemniej jednak uważam, że jeśli chodzi o trenerów jest on dobrą opcją, dla tych którzy tego potrzebują. Na pewno nie przestawia on toksycznej anty-wiedzy, chociaż zapewne też będziesz miał jakieś zastrzeżenia co do jego nauki / osoby.
Personalnie ten Adrian wygląda na wyluzowanego, pozytywnego gościa (nie jest tak spięty i "niepokojący" jak Vincent), choć nie sądzę by był to typ TIANowca. Jego nauczanie to często "podstawy podstaw", ale moim zdaniem widać u niego cechy Psychiki Uwodziciela, chociaż on nie komunikuje tego tak jak Ty Milroh.
Przykładowo - w tym wykładzie on mówi, że robił akcje typu umówienie się z laską na randkę, a potem posłanie na nią swojego kumpla, albo zaproszenie na imprezę dwóch swoich kobiet by dla "beki" / eksperymentu zobaczyć co się będzie działo. To pokazuje, że poziom jego ogarnięcia pozwala mu na "bawienie się" laskami, traktowanie kobiet czysto rozrywkowo, a jak wiadomo większość facetów wcale takiego podejścia nie ma - do takiegoż potrzeba "poczucia mocy", posiadania wielu opcji, dostępu do kobiet etc.
Jestem ciekawy co sądzicie o nim - ja uważam, że jak ja mainstream to jest on w porządku - z polskiej sceny trenerskiej polecałbym właśnie jego. Myślę, że godnie zastąpił Festa. Wypuścił też materiały typowo na temat seksu - np. jak poznać, że kobieta ma orgazm :D
Jeśli natomiast chodzi o kwestię komercjalizacji tego bloga , wejścia w mainstream to Milroh obawiam się (i na pewno Ty także jesteś tego świadomy), że np. taki materiał o braku Szacunku do Kobiet na YT zostałby szybko zgłoszony a Ty zbanowany za propagowanie "szowinistycznych" treści.... Musiałbyś znaleźć jakiś mniej oficjalny kanał dystrybucji.
Powiem jeszcze jedną rzecz - ciekawostkę, chociaż dla Ciebie Milroh może być to nieprzyjemne co opiszę. Mianowicie powiedzmy, że próbowałem propagować Twojego bloga wśród swoich znajomych (podsyłałem kumplom niektóre Twoje wpisy), i ich reakcje były... złe.
Najczęściej: CO TY K#### CZYTASZ ! / To jakiś MITOMAN ! / Ty jesteś taki naiwny stary serio ?
W kilku wypadkach spotkałem się nawet z drwinami i docinkami kumpli, że czytam internetowych bajkopisarzy, że wszystko można mi wcisnąć i kwestionowano moją inteligencję. Eh...
Jednak też podkreślam - nie określiłbym tych kumpli jako jakiś wielkich leszczy / frustratów - kilku z nich jest w związkach z całkiem fajnymi kobietami (ale w żadnym wypadku nie są to uwodziciele). Oni też nie zapoznali się dokładniej z Twoim blogiem, czytali tylko kilka wpisów wybranych przeze mnie (głównie Psychika Uwodziciela i raporty)
Natomiast o dziwo, O DZIWO - koleżanki reagowały nieco lepiej na tego bloga. Tak jakby kobiety bardziej "czaiły czaczę", czuły, że tacy faceci jak Milroh są i takie życie jest możliwe.
Jako plus, prawie wszyscy - mimo hejtowania treści i Ciebie zwracali uwagę na Twoje "świetne pióro" i umiejętności pisarskie :)
Co do dotacji - pomyślę o tym :)
Pozdrawiam :)
Ten Adrian to jest po prostu gość, który zdobył jakieś kompetencje zaczynając od poziomu cichego, spokojnego i niezbyt ogarniętego z kobietami chłopaka. Oczywiście do Milroha czy nawet przeciętnego TIAN-owca jest mu daleko, ale na pewno można powiedzieć, iż facet rozwinął się w temacie. Jeśli Milroha uznamy za Leo Messiego lub Cristiano Ronaldo uwodzenia, to ten Adrian będzie grał gdzieś w polskiej pierwszej lidze lub nawet na dole ekstraklasy i to wcale nie jest zły level do życia.
UsuńNo ale właśnie - wciąż to jest poziom gorszy od przeciętnego tianowca.... a on mówi, że jest ekspertem i zarabia z tego kasę.
UsuńCO do Festa to myślę, że po rozmowach z milrohem i może swojego otoczenia zrozumiał w co się wkopał i, że to obciach co robi.
Z tą ekstraklasa czy pierwsza liga to bym nie przesadzał. Gość faktycznie jeżeli chodzi o PUA prezentuje jeden z lepszych poziomów na polskiej scenie i nie wygląda to aż tak źle, ale moim zdaniem to i tak według mnie za mały poziom, by regularnie zdobywać dziewczyny 7/10. Oczywiście biorąc pod uwagę jego niski wzrost i nie najlepszy ubiór oraz dziwną, zamknięta mowe ciała.
UsuńNatomiast co budzi we mnie prawdziwy niesmak - mam wrażenie, że on często opowiada o tym co jest tutaj na blogu ( w wersji przystępnej dla mainstreamu) jakby to on sam wymyślił.
Nie jestem na 100 procent pewny, ale wydaje mi się że to właśnie on streścił serie o Bliskości Emocjonalnej, a w tytule filmu nazwał to jego " autorska techniką" 😂
Wybitnie podla zagrywka, biorąc pod uwagę, że milroh nie wpierdala się w ich biznes i nawet nie wymienia ksywek trenerów
Aha, i z góry mówię, że Nie jestem pewny czy to byl Adrian, ale tak mi się kojarzy. Jak ktoś ma czas niech poszuka.
Szukałem i nie umiem znaleźć tego filmu. Może został usunięty, albo zwyczajnie się pomyliłem w stosunku co do jego osoby.
Usuńmam dokladnie podobne zdanie, ze PUAsy i tez niektorzy Red Pillowy kopiuja milroha. Oczywiscie niektore przemyslenia moga byc z innego zrodla ale wiele rzeczy mozna zauwazyc jakby kalka z tego bloga i uwaga bardzo wazne - DOSTSOWANIEM do odbiorcy. Jakby skopiowlai to co jest tutaj napisane to by nic nie sprzedali.
UsuńZwroccie uwage na Jamesa z SA on chyba obok tego IU byl najblizszy milrohowi i mieli jakis kontakt ze soba, a mimo to pisze i mowi wiele bzdur. Moim zdaniem robi to celowo aby sprzedac swoje produkty.
Czytajcie komentarze uważnie, ja napisałem że Adrian gra na poziomie polskiej pierwszej ligi albo ekstraklasy, ale w ujęciu RELATYWNYM tzn. w porównaniu do Milroha, którego z kolei umieściłem na poziomie światowych mistrzów Messi i CR7.
UsuńDalej, słusznie zauważono wyżej, iż Adrian działa w niekorzystnych warunkach niskiego wzrostu i biorąc pod uwagę ten fakt należy stwierdzić, że radzi sobie bardzo nieźle. Przecież w dzisiejszych czasach masa facetów z jego wzrostem popada w defetyzm i ląduje na forach blackpilla. On rozegrał to lepiej.
Finalnie, fakt "pożyczania" tez i treści od Milroha powoli staje się epidemiczny. Przykładowo wezwanie "nie wstydź się swojej heteroseksualności", które ewidentnie pochodzi z tego bloga lub przynajmniej stanowi parafrazę tutejszych treści można już spotkać w wielu miejscach. Pozytywne jest to, że wiedza dobrej jakości zaczyna "wchodzić pod strzechy". Negatywny natomiast pozostaje fakt, iż autor będący jej faktycznym źródłem nie otrzymuje należnego uznania.
Tak, widziałem jednego Red Pillowcs, który mówił bardzo podobne rzeczy z psychiki uwodziciela ale dodał do tego, że potrzebny jest Samiec Alfa. Musiał to powiedzieć aby sprzedać swoją narrację
UsuńPUAsy kopiują Milroha. Do tego s-syny kłamią, że sami do tego doszli.
UsuńA co myslicie o czesc tych dziwnych ekspertow, wlasnie jak Red Pille, PUA, Mowa Ciala, Forex, Psycholozki itd? Jest taki ekspert z koncowka 21, ktory zarabia mowiac w co inwestowac, a z tego co wiem to do tej pory nie pokazal ile rzeczywiscie na tej gieldzie zarobil.
UsuńJak faktycznie widac, ze czesc to sa cyniczny oszusci, to u innych na prawde mam wrazenie, ze oni uwierzyli, ze oni sprzedaja faktyczna wiedze. Jest chyba taki efekt, ze zaczynasz z czasem wierzyc w swoje wlasne klamsta. Tak jak kazdy z nas racjonalizuje swoje dezycje, tak tutaj to wystapilo na wieksza skale.
@S Część 1
Usuń"Mam nadzieję Milroh, że będziesz zaglądał jeszcze na komentarze pod ostatnim raportem z akcji, bo przymierzam się do napisania tam również czegoś."
<--- Dostaję na maila powiadomienia o nowych komentarzach, więc zobaczę.
"Jestem ciekawy co Ty Milroh oraz inni sądzicie na temat Adriana z "Atrakcyjnego faceta" (tego, który zastąpił Festa w duecie z Vincentem)."
<--- Postrzegam go jako "trochę słabszego Festa". Dość pozytywnie, ale bez szału.
"Moja osobista opinia na jego temat jest zdecydowanie pozytywna. I tak zapoznając się mniej więcej z jego nauczaniem i materiałami określiłbym go jako DOBRY MAINSTREAM."
<--- Widzę to mniej więcej podobnie.
"Jestem ciekawy co sądzicie o nim - ja uważam, że jak ja mainstream to jest on w porządku - z polskiej sceny trenerskiej polecałbym właśnie jego. Myślę, że godnie zastąpił Festa."
<--- Ja też uważam, że spośród obecnie aktywnych polskich trenerów uwodzenia jest chyba najlepszą opcją.
"Jeśli natomiast chodzi o kwestię komercjalizacji tego bloga , wejścia w mainstream to Milroh obawiam się (i na pewno Ty także jesteś tego świadomy), że np. taki materiał o braku Szacunku do Kobiet na YT zostałby szybko zgłoszony a Ty zbanowany za propagowanie "szowinistycznych" treści.... Musiałbyś znaleźć jakiś mniej oficjalny kanał dystrybucji."
<--- Tak. Lub złagodzić przekaz (😭😭😭)
@S Część 2
Usuń"Powiem jeszcze jedną rzecz - ciekawostkę, chociaż dla Ciebie Milroh może być to nieprzyjemne co opiszę. Mianowicie powiedzmy, że próbowałem propagować Twojego bloga wśród swoich znajomych (podsyłałem kumplom niektóre Twoje wpisy), i ich reakcje były... złe.
Najczęściej: CO TY K#### CZYTASZ ! / To jakiś MITOMAN ! / Ty jesteś taki naiwny stary serio ?
W kilku wypadkach spotkałem się nawet z drwinami i docinkami kumpli, że czytam internetowych bajkopisarzy, że wszystko można mi wcisnąć i kwestionowano moją inteligencję. Eh..."
<--- Nie zaskakuje mnie to. Faceci najczęściej są GŁUPI jeżeli chodzi o tę dziedzinę życia.
Zauważyłem w realnym życiu, że dla bardzo wielu facetów priorytetem nie jest obiektywność i realne rezultaty/sukcesy, tylko OBRONA ICH EGO I POCZUCIA SŁUSZNOŚCI ICH ŚWIATOPOGLĄDU. Oni czują się źle z myślą, że ktoś inny jest od nich lepszy, mądrzejszy w tak wrażliwej dla ego sprawie jak "bycie mężczyzną" - więc szukają takiej interpretacji, która pozwoli im podważyć wartość faceta który jest od nich lepszy i przekonać samych siebie, że są "prawdziwymi mężczyznami", którzy nie są od nikogo gorsi i niczego im nie brakuje, którzy cały czas mieli rację, itd.
To podważanie wartości lepszego od nich faceta może przybierać różne formy:
1. Podważanie tego, że ktoś naprawdę dużo rucha - "to mitoman, wcale tyle nie rucha".
2. Podważanie urody ruchanych kobiet - "pewnie rucha brzydkie desperatki".
3. Podważanie charakteru ruchanych kobiet - "pewnie rucha puszczalskie szmaty, które może mieć każdy".
Gdy taki gość zetknie się z niezaprzeczalnymi dowodami, że jest inaczej niż myślał i że ktoś naprawdę rucha dużo ładnych kobiet, to bardzo często robi się WŚCIEKŁY. I zaczyna się wbijanie szpilek, szukanie sposobów na zaszkodzenie, różne chore akcje, w skrajnych przypadkach nawet pobicia.
To dlatego mnóstwo normalnych facetów nie chce się uczyć od TIANowców. Uważają TIANowców za "głupich imprezowiczów", którzy są od nich "GORSI". Nie patrzą praktycznie na realne efekty i korzyści, tylko mają "zabetonowane głowy" i kierują się odgórnie przyjętymi dogmatami, wyimaginowanymi hierarchami, według których oni są "lepsi", a TIANowcy są "gorsi".
"Jednak też podkreślam - nie określiłbym tych kumpli jako jakiś wielkich leszczy / frustratów - kilku z nich jest w związkach z całkiem fajnymi kobietami (ale w żadnym wypadku nie są to uwodziciele). Oni też nie zapoznali się dokładniej z Twoim blogiem, czytali tylko kilka wpisów wybranych przeze mnie (głównie Psychika Uwodziciela i raporty)"
<--- To też mnie nie dziwi. Jeżel facet miał w życiu kilka związków i to jeszcze z mniej lub bardziej atrakcyjnymi kobietami, to tym bardziej może mieć wrażenie, że on jest ogarnięty, że wie jak sobie radzić z kobietami, itd itp. I paradoksalnie tym trudniej może mu być zaakceptować to, że w porównaniu z kimś innym jest bardzo cienki.
"Natomiast o dziwo, O DZIWO - koleżanki reagowały nieco lepiej na tego bloga. Tak jakby kobiety bardziej "czaiły czaczę", czuły, że tacy faceci jak Milroh są i takie życie jest możliwe."
<--- To mnie akurat zdziwiło. :) Nie to, że kobiety to bardziej rozumieją, ale to, że nie poleciały w kierunku większej Gry Pozorów i propagandy "u mnie taki facet miałby zero szans!".
"Jako plus, prawie wszyscy - mimo hejtowania treści i Ciebie zwracali uwagę na Twoje "świetne pióro" i umiejętności pisarskie :)"
<--- Mogłeś powiedzieć, że jeżeli umiem ładnie pisać, to potrafię też ładnie bajerować. ;)
"CO do Festa to myślę, że po rozmowach z milrohem i może swojego otoczenia zrozumiał w co się wkopał i, że to obciach co robi."
Usuń<--- Festa drażniło to, że gdy szedł sobie z kobietą, to podchodzili do niego jacyś creepy debile z PUA i zaczynali rozmowę o uwodzeniu.
[o Adrianie] "Natomiast co budzi we mnie prawdziwy niesmak - mam wrażenie, że on często opowiada o tym co jest tutaj na blogu ( w wersji przystępnej dla mainstreamu) jakby to on sam wymyślił."
Usuń<--- Ja też mam podobne wrażenie. To jest o tyle dobre, że przynajmniej klienci dostają dobry materiał, a nie wyssane z palca bzdury. Ale jednocześnie budzi to we mnie niesmak.
"mam dokladnie podobne zdanie, ze PUAsy i tez niektorzy Red Pillowy kopiuja milroha."
Usuń<--- Tak, wielu trenerów uwodzenia mnie kopiuje - mniej lub bardziej. Po czym przedstawiają to jako owoc swoich doświadczeń. To jest mimo wszystko dobre dla ich klientów, ale nie jest to fajne zachowanie.
W szczególności jeżeli chodzi o kobiety z najwyższej półki to ogromna większość trenerów ma w tym zakresie BARDZO NIEWIELKIE lub ZEROWE doświadczenie i ich jedynym realnym źródłem informacji na ten temat jest mój blog.
Red Pillowcy też mnie kopiują? W Red Pillu jestem mniej zorientowany i nie wiem.
"A co myslicie o czesc tych dziwnych ekspertow, wlasnie jak Red Pille, PUA, Mowa Ciala, Forex, Psycholozki itd? Jest taki ekspert z koncowka 21, ktory zarabia mowiac w co inwestowac, a z tego co wiem to do tej pory nie pokazal ile rzeczywiscie na tej gieldzie zarobil.
UsuńJak faktycznie widac, ze czesc to sa cyniczny oszusci, to u innych na prawde mam wrazenie, ze oni uwierzyli, ze oni sprzedaja faktyczna wiedze. Jest chyba taki efekt, ze zaczynasz z czasem wierzyc w swoje wlasne klamsta. Tak jak kazdy z nas racjonalizuje swoje dezycje, tak tutaj to wystapilo na wieksza skale."
<---- Tak, tacy ludzie częściowo zaczynają wierzyć w swoje własne kłamstwa.
Tak, jeśli mnie nie myli Roman Warszawski powiedział bardzo podobne rzeczy co Ty w jednym z wywiadów. Gdzie mówił jak ważny jest wygląd, kasa i tutaj się zdziwiłem umiejętności miękkie. Dodając, że trzeba być top w jednym z tych powyższy rzeczy o średni w dwóch pozostałych. Ty chyba dokładnie to samo powiedziałeś. Więc jak to usłyszałem byłem w szoku. Popsuło się wszystko jak dodal, że potrzebny jest Samiec Alfa
UsuńCo najmniej średni
Usuń
Usuń"Mam nadzieję Milroh, że będziesz zaglądał jeszcze na komentarze pod ostatnim raportem z akcji, bo przymierzam się do napisania tam również czegoś."
<--- Dostaję na maila powiadomienia o nowych komentarzach, więc zobaczę.
---Da się tak zrobić z powiadomieniami jako czytelnik inaczej niż poprzez założenie bloga?
<--- Tak. Lub złagodzić przekaz (😭😭😭)
---Nawet tak nie żartuj!
Planujesz coś więcej w zakresie dzielenia się wiedzą poza tym blogiem? Lub chociaż czy coś takiego przeszło Ci przez głowe? ;)
OdpowiedzUsuńMiałem kilka myśli - szczególnie o książce.
UsuńMilrohu mam do Ciebie pytanie odnośnie aspektu który wielokrotnie podkreślasz na blogu - ubioru. Wspominasz że najlepiej ubierać się elegancko. A Czy jest jakaś alternatywa dla eleganckiego ubioru coś w stylu streetwear/artysta/styl rockowy. Co robi jeszcze dobre wrażenie na laskach? Oczywiście w kontekście uwodzenia/robienia super wrażenia na laskach.
OdpowiedzUsuńOczywiście - styl rockowy może działać, podobnie jak styl rapowy. Natomiast styl elegancki jest najbardziej uniwersalny.
UsuńEhh mam tak samo z tematem poligamii poliamorii. Zamierzałem założyć bloga na ten temat, napisałem pierwszy wpis o tym "Czemu zakładam tego bloga", w którym narzekam na brak materiałów na ten temat i wyrażam swoje zdziwienie, że jakim cudem muszę samemu być pionierem w dzieleniu się wiedzą od pragmatycznej strony w tej dziedzinie.... a potem sam sobie na to odpowiedziałem. To jest niczym Paradoks Fermiego. Kiedyś rozwalało mnie to, że wszystkie materiały na ten temat są takie przesłodzone i nie są realnie pragmatyczne tak jak ja do tego podchodzę. A potem stwierdziłem, że przecież nie mogę tego wszystkiego pisać co chciałbym napisać, bo to jest tak wielkie tabu na tylu poziomach, że nie dziwię się, że materiałów nie ma żadnych i dzielenie się wiedzą w tym zakresie nie istnieje, bo NIE MOŻNA dzielić się wiedzą. Na ten temat są tylko przesłodzone materiały, bo TYLKO przesłodzone materiały MOŻNA pisać.
OdpowiedzUsuńPrzecież jakbym pisał o tym jak z perspektywy chłopaka praktycznie dobrze jest układać takie relacje z dziewczynami to jedyne co by z tego wynikło to afera "Zobacz Jak Manipulanci Wciągają Biedne Dziewczyny w Poligamiczne Układy ! Jak Zobaczysz, że Chłopak Stosuje Te Techniki Wiedz by Uciekać !", ogólnie byłby przypał. A społeczeństwo i tak jest przewrażliwione i nastawione bykiem na te tematy. Trzeba być turbo grzecznym i przesłodzonym, bo i tak nawet w takim wydaniu masa ludzi za taki styl życia chciałaby prześladować i linczować takie osoby. Gdybym chciał w jakikolwiek sposób stworzyć przestrzeń do realnego dzielenia się wiedzą to wynikło by z tego nieproporcjonalnie więcej szkody niż pożytku. Mogę co najwyżej rozmawiać publicznie na ten temat w formie w jakiej rozmawia się z dziewczynami i z otoczeniem, ale zdecydowanie nie w żadnym "zakulisowym" wydaniu, nie jak dwóch praktykujących chłopaków wymieniających się radami i doświadczeniami.
Dlatego też w internecie "wiedza" na ten temat wygląda tak jak wygląda. Są tylko "publiczne", "oficjalne" treści, a prywatnymi doświadczeniami i pragmatycznymi praktykami nikt się nie dzieli, bo po prostu byłby to samobójczy gol wysoce szkodliwy, sabotowanie samych siebie. Nawet nie chcę by inni takimi rzeczami się publicznie dzielili, bo jedyne co by to narobiło to smrodu i więcej byłoby z tego oburzenia normików i afery niż wzajemnej nauki.
Jak dziewczyna zaczyna od przeciętnie negatywnego stanowiska "aha poligamia i poliamoria to ci zboczeńcy co się zdradzają, ja bym nigdy na to nie pozwoliła i w to nie weszła" to można na tym poziomie sporo zadziałać w odpowiedni sposób. Ale jakby te "odpowiednie sposoby" wyskoczyły jej podczas scrollowania facebooka z treści sponsorowanej przez OnetKobieta pod hasłem "Anim się obejrzysz możesz zostać jedną z wielu chłopaka poligamisty! Zobacz jakie stosują techniki i jak się bronić!" to sorry. Dlatego taki blog z mojej strony nigdy nie powstanie, bo to kręcenie samemu na siebie bata. Tak samo jest też z innymi, nikt o tym nie pisze kto realnie to praktykuje, a co najwyżej będzie opowiadać same słodkie, grzeczne i bluepillowe rzeczy o ETHICAL nonmonogamy i powtarzać hasła, że wiecie rozumiecie, nie da się zachęcić kogoś mono do bycia poly, każda dziewczyna musi SAMA to czuć, i SAMA się do tego przekonać, ja oczywiście na nic nie namawiałem, ona wszystko SAMA zrozumiała, i SAMO jej się tak zrobiło i spodobało, widocznie zawsze gdzieś tam w środku była poly, niektóre dziewczyny tak po prostu mają i trzeba im pozwolić być sobą i pozwolić im realizować się w ten sposób jeśli im to odpowiada :)
A i tak nawet w tym przesłodzonym sielankowym wydaniu jak trzymacie się wspólnie za ręce i śpiewacie kumbaja musicie radzić sobie ze społecznym ostracyzmem to jak można byłoby cokolwiek publicznie mówić o tym jak DOPROWADZIĆ do takiego stanu co nie zawsze jest takie "kumbaja". To jest po prostu ZAKAZANY temat. Nawet z drugim chłopakiem, który żyje podobnie trzeba uważać, bo jakby się dzielić z nim za dużo w takim "zakulisowym" wydaniu, a on sam byłby w jakiś sposób zazdrosny, czy samemu byłby w jakiś sposób zbyt "bluepillowy" to mógłby Cię podkopać gadając, że z ciebie to jest taki non-ethical manipulant i że tak nie powinno się robić, bo to nie jest już ethical nonmonogamy i mógłby próbować Ci zaszkodzić. Musi to być znana i zaufana osoba. A co tu mówić o publicznym pisaniu na ten temat w internecie.
UsuńSamemu studiując kiedyś temat od "teoretycznej" strony analizowałem przypadek Charlesa Mansona, wyobraźcie sobie co by było gdybym na takim blogu o poligamii i poliamorii napisał artykuł o "sukcesie" Mansona tak jak tutaj mówicie o Kalibabce jako o kimś od kogo można się czegoś nauczyć. I też sytuacja identyczna, jest to znana osoba dlatego, że odwalił złe kryminalne rzeczy, ale jakby nie mordował gwiazd Hollywood tylko żył pokojowo z grupą dziewczyn nikt by o nim nigdy nie usłyszał. Ale wyobraźcie sobie jakie poleciałyby skojarzenia, etykietki, reakcje i ogólna atmosfera skandalu i afery, gdybym tylko próbował poruszyć ten temat od JAKIEJKOLWIEK strony. Dlatego jest to tak grząski temat, że nie ma mowy o żadnym upublicznianiu czegokolwiek w NIEOCENZUROWANYM wydaniu.
Wszystko co powiesz może być użyte przeciwko Tobie i w tym temacie musisz działać jak ci wszyscy RZECZNICY PRASOWI w programach typu Uwaga Interwencja i tak dalej, albo jak POLITYCY PRZED KAMERAMI. Nie możesz szczerze gadać jak polityk na taśmach u sowy o robieniu laski amerykanom i chuj dupa kamieni kupa tylko musisz bardzo uważać na to co mówisz i jak się PREZENTUJESZ.
A kolejni niedoświadczeni chłopacy się dziwią dlaczego nikt o tym nie mówi, czyżby nikt się nie znał, czyżby nikogo to nie interesowało? Przecież tyle osób marzy o wianuszku dziewczyn wokół siebie, dlaczego jest taka pustka?! A później gdy sami lepiej ogarną temat będą już wiedzieć dlaczego jest pustka.
Ja sam mogę dawać porady, ale bardzo NIEKOMPLETNE, bardzo OGRANICZONE. Jak ci biznesmeni co opowiadają "jak zostali milionerami", co nie odzwierciedla dokładnie jak to realnie praktycznie wyglądało tylko jest pewnym wizerunkowym etosem.
I historia zatoczy koło, gdy taki chłopaczek będzie myślał, że on tak naprawdę zna się lepiej ode mnie, a ja z moimi dziewczynami po prostu miałem przypadkowego farta, że na siebie trafiliśmy, bo ze mnie jest naiwny bluepillak bez prawdziwej siły sprawczej, a on to jest ten pragmatyczny co to lepiej umie kombinować i on kiedyś założy bloga o tym jak to realnie powinno się robić i świadomie do tego doprowadzać, a nie jak ci co przypadkiem ślepym trafem po prostu tak mają, że znalazło się parę osób, które po prostu się polubiło, tylko on ma to lepiej ogarnięte i skoro nikt jeszcze o tym nie napisał to może on kiedyś napisze jako PIONIER świadomego poligamizowania dziewczyn :)
UsuńA gdy już będzie mieć te dziewczyny załapie, że pisać sobie może, ale najlepiej żeby te swoje mądrości od razu spalił w kominku, bo jakby któraś z dziewczyn je znalazła to byłby przypał. A o "anonimowym" pisaniu w internecie nie ma mowy, bo jest to tak niszowy temat, że nie ma mowy o żadnej anonimowości bez robienia przypału. Bo pisząc o tym CO ROBIŁ od razu się dekonspiruje, bo można go rozpoznać po tym, że TO WŁAŚNIE ROBIŁ. A próbując publikować coś UNIWERSALNEGO jest to niekompletne, ograniczone i wcale nie jest już takie mądre.
Na czym polega to zatoczenie koła?
Usuń"Ehh mam tak samo z tematem poligamii poliamorii. Zamierzałem założyć bloga na ten temat, napisałem pierwszy wpis o tym "Czemu zakładam tego bloga", w którym narzekam na brak materiałów na ten temat i wyrażam swoje zdziwienie, że jakim cudem muszę samemu być pionierem w dzieleniu się wiedzą od pragmatycznej strony w tej dziedzinie.... a potem sam sobie na to odpowiedziałem. To jest niczym Paradoks Fermiego. Kiedyś rozwalało mnie to, że wszystkie materiały na ten temat są takie przesłodzone i nie są realnie pragmatyczne tak jak ja do tego podchodzę. A potem stwierdziłem, że przecież nie mogę tego wszystkiego pisać co chciałbym napisać, bo to jest tak wielkie tabu na tylu poziomach, że nie dziwię się, że materiałów nie ma żadnych i dzielenie się wiedzą w tym zakresie nie istnieje, bo NIE MOŻNA dzielić się wiedzą. Na ten temat są tylko przesłodzone materiały, bo TYLKO przesłodzone materiały MOŻNA pisać."
Usuń<--- Zdecydowanie jest taki czynnik.
Inny czynnik jest taki, że wielu doświadczonych praktyków w takich dziedzinach ma w dupie oświecanie ludzi - wolą się zajmować swoimi sprawami. Są przyzwyczajeni do tego, że większość facetów wokół to leszcze jeżeli chodzi o kobiety i nie widzą sensu w edukowaniu kogokolwiek. Ja osobiście nasłuchałem się od kolegów wiele "po co Ty prowadzisz tego bloga? co z tego masz?". I niestety uważam, że oni mają sporo racji.
'A później gdy sami lepiej ogarną temat będą już wiedzieć dlaczego jest pustka."
<--- Szczególnie gdy zetkną się z JADEM który nosi w sobie wielu mężczyzn słabych z kobietami. Ja kiedyś doświadczyłem w pracy mobbingu tylko dlatego, że przełożony zdał sobie sprawę z tego, że rucham wiele atrakcyjnych kobiet.
"Na czym polega to zatoczenie koła?"
Usuń--> że kiedyś uważałem się za mądrale co to w tej dziedzinie zna się lepiej od innych "autorytetów", bo "wiem rzeczy o których nikt jeszcze nie mówił", ale sam ich nie mówię, bo przypał. I "zatoczenie koła" będzie jak kolejny chłopaczek będzie myślał tak samo, że wie rzeczy, których ja nie wiem, bo ich nie powiedziałem, ale potem też stwierdzi, że jednak sam ich też nie powie i zrozumie czemu nikt nie mówił. Zataczanie koła czyli że każdy kolejny może pomyśleć, że to on sam pierwszy odkrył Amerykę przed innymi
"co z tego masz?"
--> Osobiście mam tendencje do dzielenia się wiedzą i wydaje mi się, że obydwoje możemy mieć coś podobnego. Mi samemu w życiu bardzo brakowało odpowiedniego "pokierowania" i dlatego też czuję potrzebę by innych móc pokierować, którzy bywają podobnie "zagubieni". Z jednej strony mi brakowało, a z drugiej strony wiele w życiu FARTEM DOSTAŁEM. Bardzo wiele mojego mindsetu to jest to co sam wymyśliłem POŁĄCZONE z tym co z zewnątrz łaskawie darmo otrzymałem. Gdyby nie odpowiednie szczęście to bym nie miał czym się dzielić. Tak jak Ty kiedyś też napisałeś, że gdyby nie fart w liceum byłbyś na drodze do bycia frustratem. Dla mnie liceum też było podobnym wstrząsem od przegrywa, którego szokowało "coo dziewczyna całuje się z kimś kogo nie kocha?!" do takiego co sam szokował innych.
Mam też potrzebę zrewidowania swoich poglądów, wystawienia ich na "debatę", oczywiście nie typu "publiczną debatę czemu ten temat jest skandaliczny", tylko taką naukową, żeby ktoś mógł powiedzieć, że coś można zrobić lepiej, że coś jest bzdurą, albo by upewnić się że coś jest dobrym kierunkiem, jakąś wymianę doświadczeń mieć, a nie wszystko na własnych kombinacjach opierać. Żeby uczyć innych i samemu móc się czegoś nauczyć jakie inni mają podejścia, których ja ze swojej perspektywy nie jestem w stanie dostrzec. Tak zwane blindspoty. Grasz w jakąś grę i naturalnie chciałbyś połączyć się z innymi graczami i pogadać jak inni grają, każdy temat ma jakąś GRUPĘ HOBBYSTÓW, jakieś Community. Mi takiego Community bardzo brakuje. Nawet odizolowani od świata mnisi siedzący w samotnie w jaskiniach w Himalajach wymieniają się swoimi doświadczeniami i mają swoje community gdzie budują jakąś wspólną wiedzę nad zaawansowanymi medytacjami, wzajemnie sobie doradzają i w ogóle.
Mam też ból dupy, że czegoś nie ma w świecie, a jak widzisz, że MASZ coś co jest jednocześnie WAŻNE, a tego NIGDZIE NIE MA to pojawia się potrzeba uzupełnienia tej DZIURY. I jednocześnie jak widzisz jak ludzie BŁĄDZĄ to jest ból dupy by to zostawić obojętnie. Przecież relacje z dziewczynami to jest jedna z NAJWAŻNIEJSZYCH spraw na świecie. Ja mam też nieraz poczucie, że są sprawy 'ważniejsze ode mnie' i tak jak Kopernik i Galileusz mimo przeciwności czuli potrzebę i wewnętrzną wartość w tym by podzielić się swoimi "teoriami" mimo "zakazanego tematu" tak samo tutaj może jest to przesadzone porównanie, ale przecież też w jakimś stopniu zachodzi coś podobnego.
Widzisz jak wygląda społeczna świadomość relacji damsko męskich i co się dzieje ze światem PUA i Cię skręca i też mam coś podobnego gdy widzę teksty "Jeśli kochasz dwie osoby naraz i nie możesz się zdecydować, którą wybrać, wybierz tę drugą. Gdybyś naprawdę kochał tą pierwszą, nikt drugi by się nie pojawił" i ogólnie widzę jak w tym temacie wiele dzieje się niepotrzebnej KRZYWDY wynikającej z BRAKU ŚWIADOMOŚCI. Ciężko to wszystko w sobie trzymać i przeżyć życie od tak nic o tym nie mówiąc. Są ewidentne białe brakujące plamy i korci by te tematy rozbudowywać i by ktoś taki jak "my" z przeszłości mógł mieć do nich dostęp.
UsuńSą różni lewicowy 'seksualni edukatorzy', którzy dostrzegają problem 'braku edukacji seksualnej' i budują na tej podstawie kariery w social mediach i sprzedają swoje edukacyjne PRODUKTY razem z innymi PUA Szkoleniowcami Celebrytami. A my z takimi tematami czaimy się gdzieś w odmętach internetu zastanawiając się CZY JEST SENS O TYM W OGÓLE PISAĆ.
Co myslisz o postaci i energii Jacka Sparrow'a? Oczywiscie jest to postac mocno przerysowana. Ale zgadza sie z tym, ze pijak, cpun, poszukiwac przygod rucha duzo i traktuje kobiety jako zabawe:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dałoby się zrobić z tego działający model uwodzenia. Są uwodziciele którzy mają mniej więcej podobny styl skrajnego luzaka, żartownisia, itd.
UsuńMoze zaloz patrona? W tedy placa Ci co chca i chyba automatycznie co miesiac by Ci wpadalo, co pewnie zwiekszyloby motywacje:)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł.
Usuń@Milroh pisali na jednym z forum, że są wywiady z Tobą w sieci, jeden przeprowadzony przez Jamesa, drugi przez Festa. Prawda li to azaliż przeto?
OdpowiedzUsuńOk, znalazłem coś:
Usuńhttps://relacje.net/viewforum.php?f=6
Odnośnie Jamesa SA wydaje mi się, że on z urody jest 7/10 i chyba miał głównie słabe laski jak na swój wygląd, co świadczy o słabym skillu. Ja wielokrotnie w życiu widziałem facetów o podobnej urodzie z laskami 7/8/9 i to tez tacy co nie interesowali sie uwodzeniem tylko po prostu poznali przez instagrama czy znajomych. Więc po co tyle lat trenowania, aby mieć średnie laski czy minimalnie lepsze od przeciętnej? Pewnie robi to już od paru lat głównie dla hajsu. Sam widziałem go we Wrocławiu wiele razy z 20?30? Laski były 5/6 max na 10, w klubie pare razy widziałem go z laskami 6/7 na 10, ale po bliższym spojrzeniu sie na facjate laski kompletnie mi sie nie podobały to były różne miały np. taką prymitywną twarz lub coś co mi sie nie podobało i trudno to ująć w słowa. Z 2-3 razy widziałem Jamesa z laską co spełniała moje standardy urody, ale widziałem, że gadał na ulicy 3-8minut i sie rozeszli więc ciężko coś powiedzieć. Interesowałem się nim dość mocno jakieś 13-11 lat temu, w sumie żal mi bylo kasy na kurs, bo byłem studentem, próbowałem go naśladować, choć miałem pare szybkich mocnych akcji, którymi się jarałem to generalnie jego wiedza z yt, bloga i troche kopiowanie jego stylu energii, wyszło mi mocno na minus, zrobiłem mocny regres w bliskości emocjonalnej(wtedy nie miałem pojęcia jakie to jest ważne), no bo ja chciałem ruchać a nie tworzyć bliskość emocjonalną xD Głównie bazowałem na w dużym stopniu udawanej pewności siebie, co na pijane laski czasami wchodziło, ale w dzień słabiutko. Mi się np. podobają żart Jamesa, ale wg. mnie on ma coś odpychającego od kobiet, nie ma w nim nic autentycznie czarującego, nie ma w nim faceta z wyższej półki, nie ma takiego ciepła, przyjaźni, takiego efektu na kobietach, że chciałby mieć go na stałe,... Nie ma takiego, że miedzy nim a kobietą mocno klikło np. na jego filmach. To były lata, gdzie ten blog był ubogi w artykuły a ja nie do końca wiedziałem o co Milrohowi chodzi tak na prawdę jak to w praktyce wygląda to jego uwodzenie.
OdpowiedzUsuń"Odnośnie Jamesa SA wydaje mi się, że on z urody jest 7/10 i chyba miał głównie słabe laski jak na swój wygląd, co świadczy o słabym skillu."
Usuń<--- Mniej więcej podobne opinie słyszałem od jego kolegów.
"Mi się np. podobają żart Jamesa, ale wg. mnie on ma coś odpychającego od kobiet, nie ma w nim nic autentycznie czarującego, nie ma w nim faceta z wyższej półki, nie ma takiego ciepła, przyjaźni, takiego efektu na kobietach, że chciałby mieć go na stałe,..."
<--- Moim zdaniem "coś odpychającego" nie, to jest przesada, natomiast faktycznie nie widzę u niego bycia autentycznie czarującym (na wysokim, a nie średnim poziomie), nie widzę u niego sprawiania wrażenia faceta z wyższej półki (w sensie atrakcyjności niefizycznej).
"próbowałem go naśladować, choć miałem pare szybkich mocnych akcji, którymi się jarałem to generalnie jego wiedza z yt, bloga i troche kopiowanie jego stylu energii, wyszło mi mocno na minus, zrobiłem mocny regres w bliskości emocjonalnej(wtedy nie miałem pojęcia jakie to jest ważne), no bo ja chciałem ruchać a nie tworzyć bliskość emocjonalną xD Głównie bazowałem na w dużym stopniu udawanej pewności siebie, co na pijane laski czasami wchodziło, ale w dzień słabiutko."
<--- To są efekty których można się spodziewać przy stosowaniu takich metod.
Uważam patrona za dobry pomysł - masa ludzi z różnych branż tak robi i to się sprawdza. Uzbierało by się z kilkadziesiąt osób na spokojnie po powiedzmy 50 zł / m z opcją anulowania. Ludzie z wdzięczności, którzy doceniają wiedzę wysiłek i doświadczenie autora nie rezygnowali by bo tak po prostu nie ma arta w tym miechu, tylko doceniali to wszystko. 50 osób x 50 zł już by dało te 2500 zł m miesiąc, przynajmniej autor by poczuł że coś to znaczy.
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma idealnej opcji - albo komercjalizacja, czego nie chcesz, rozumiem, albo dalej ludzie będą za darmo korzystać, tak to już jest. Ja się piszę na patrona.
I tak jestem na 100 % pewny, że książka to byłby prawdziwy hit w samej Polsce i przetłumaczona na angielski po jakimś czasie by się rozeszła tak, że Milroh byłbyś w szoku jak popularna będzie, oraz ile na tym zarobisz 🙂
@Artur
Usuń"Niestety nie ma idealnej opcji - albo komercjalizacja, czego nie chcesz, rozumiem, albo dalej ludzie będą za darmo korzystać, tak to już jest."
<--- Dokładnie, nie ma idealnej opcji. 🙁
"I tak jestem na 100 % pewny, że książka to byłby prawdziwy hit w samej Polsce i przetłumaczona na angielski po jakimś czasie by się rozeszła tak, że Milroh byłbyś w szoku jak popularna będzie, oraz ile na tym zarobisz ?"
<--- Niestety nie jestem co do tego przekonany. Ludzie w większości są GŁUPI i nie odróżniają prawdy od fałszu, autentycznej kompetencji od udawanej kompetencji. Aczkolwiek oczywiście, dobrze byłoby dotrzeć do tych ludzi, którzy to docenią i będą w stanie z tego skorzystać.
Ktoś w komentarzu na moim Youtube wspomniał, że na Twoim blogu obrabiacie mi dupę, więc chętnie tu zajrzałem.
OdpowiedzUsuń@Milroh
"Rzuciłem okiem i ta książka jest KOSZMARNIE SŁABA."
To następnym razem nie rzucaj okiem, tylko przeczytaj całość, bo wyrwałeś fragmenty z bardzo szerokiego kontekstu.
"Strona 84:
"WARTOŚĆ KANDYDATA NA PRZYJACIELA ELIMINUJE WARTOŚĆ KANDYDATA NA KOCHANKA.
Mówiąc prościej, im więcej bliskości emocjonalnej mamy z kobietą, tym mniej mamy z nią chemii."
Strona 85:
"Komfort zabija chemię. Zabija wartości seksualne"
Strona 103:
"KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ"
To są KOSZMARNE BREDNIE."
W poradniku podzieliłem znajomość na trzy etapy: początek znajomości, rozwinięcie oraz poważna relacja.
Na początkowym etapie znajomości, kiedy dopiero poznaliśmy kobietę, a ona nie okazuje większego zainteresowania, skupianie się na budowaniu komfortu (czyli wartości kandydata na przyjaciela) będzie nas pchać w przyjacielską ramę.
Im więcej komfortu stworzymy, tym trudniej będzie nam później zbudować początkową chemię i atrakcyjność. Gdyby było inaczej, miliony facetów nie lądowałoby w friendzonie, prezentując się na początku jako przyjaciel z obawy przed jej oporami lub negatywną reakcją.
"Bardzo wiele par tworzy się w miejscach pracy i na uczelniach, w liceach, gdzie ludzie najpierw są znajomymi, dobrze się znają i czują się komfortowo w swoim towarzystwie - a potem rżną się jak króliki. Jakim cudem, skoro rzekomo "komfort niweluje namiętność"?"
Rżnęli się, rżną się i będą rżnąć – tak statystycznie ludzie się ze sobą wiążą i będą wiązać. Taki układ powstaje, gdy facet podoba się kobiecie, a kobieta podoba się facetowi. Gdy obie strony naturalnie się przyciągają, budowanie komfortu nie niweluje namiętności, lecz pogłębia relację.
Gorzej, gdy dziewczyna na początku nie okazuje Ci "naturalnego" zainteresowania, które jest predykowane Twoją fizycznością lub logicznymi predyktorami zjawiska hipergamii – wtedy po prostu nie będą się rżnąć. Gdyby komfort prowadził do namiętności, to na uczelniach wszyscy by się ze sobą ruchali.
Twoja analiza i "kontrargument" są na bardzo słabym poziomie. Wygląda na to, że zaniżyłeś swój dawny standard.
@James
Usuń"W poradniku podzieliłem znajomość na trzy etapy: początek znajomości, rozwinięcie oraz poważna relacja.
Na początkowym etapie znajomości, kiedy dopiero poznaliśmy kobietę, a ona nie okazuje większego zainteresowania, skupianie się na budowaniu komfortu (czyli wartości kandydata na przyjaciela) będzie nas pchać w przyjacielską ramę.
Im więcej komfortu stworzymy, tym trudniej będzie nam później zbudować początkową chemię i atrakcyjność. Gdyby było inaczej, miliony facetów nie lądowałoby w friendzonie, prezentując się na początku jako przyjaciel z obawy przed jej oporami lub negatywną reakcją."
<---- W dalszym ciągu są to BZDURY. Komfort nie utrudnia, tylko UŁATWIA budowanie chemii i atrakcyjności - także na samym początku znajomości.
Tak jak już napisałem wcześniej - jest MNÓSTWO par, które poznały się w pracy, na studiach, w liceum i najpierw były to relacje koleżeńskie, przyjacielskie, najpierw był komfort bez seksualności, a potem była miłość i rżnięcie. Jakim cudem, skoro rzekomo komfort ma niwelować namiętność?
I tak jak już napisałem odnośnie "friendzone" - faceci dostają reakcje "widzę w tobie tylko kolegę" nie z winy komfortu, tylko z powodu BRAKU ATRAKCYJNOŚCI. Na podobnej zasadzie faceci robią "friendzone" miłym, ale brzydkim koleżankom - nie dlatego, że są miłe, tylko dlatego, że są brzydkie.
Generalnie próbujesz obronić na siłę koncept, który jest EWIDENTNIE BŁĘDNY.
"Gdy obie strony naturalnie się przyciągają, budowanie komfortu nie niweluje namiętności, lecz pogłębia relację."
<--- 1. Fajnie, że negujesz swoje własne, błędne słowa - "KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ".
2. W przeciwnej sytuacji - jeżeli nie ma naturalnego przyciągania, to jaką chemię, namiętność miałby rzekomo niwelować komfort? Nie da się zniwelować czegoś, czego nie ma.
"Gdyby komfort prowadził do namiętności, to na uczelniach wszyscy by się ze sobą ruchali."
<--- Komfort nie załatwia wszystkiego. Co jednak nijak nie zmienia faktu, że komfort NIE NIWELUJE namiętności - wbrew bzdurom które napisałeś na ten temat w swojej książce.
"Cechy kandydata na przyjaciela NIE eliminują cech kandydata na kochanka. Kobiety UWIELBIAJĄ, gdy facet jest atrakcyjny seksualnie ORAZ dobrze się z nim dogadują, lubią jak z dobrym przyjacielem. Zresztą my mamy to samo - UWIELBIAMY gdy laska jest jednocześnie seksowna ORAZ jest dobrą kumpelą."
OdpowiedzUsuńNigdzie nie napisałem wprost, że cechy kandydata na przyjaciela eliminują cechy kandydata na kochanka. Tu ważny jest szerszy kontekst z poradnika. Na początkowym etapie znajomości proporcje powinny wynosić mniej więcej: 50-60% cech kandydata na kochanka i 40-50% cech kandydata na przyjaciela/chłopaka.
Jeśli jednak nie podobasz się kobiecie fizycznie, a cechy przyjaciela zaczną przeważać nad kochankiem, najprawdopodobniej wylądujesz we friendzonie.
W rozwinięciu znajomości rola cech kochanka naturalnie maleje, a w poważnej relacji cechy kandydata na przyjaciela i chłopaka zaczynają znacznie przeważać.
Oczywiście mogą wystąpić odchylenia wariancji w zależności od indywidualnych preferencji kobiety, ale ogólny schemat pozostaje podobny.
"Wielu facetów ma taki problem, że są mało atrakcyjni seksualnie i przez to są traktowani jako "tylko przyjaciele" - ale to nie jest winą cech dobrego przyjaciela, tylko BRAKU atrakcyjności seksualnej."
Możesz mieć atrakcyjność seksualną (rozumiem, że to Twoja fizyczność i charyzma?) i mimo to wpaść do friendzone już po dwóch lub trzech spotkaniach, jeśli skupiałeś się wyłącznie na budowaniu komfortu.
Owszem, możesz mieć szczęście i trafić na dziewczynę, która sama pociągnęła za sznurki, inicjując rozwój relacji. Ale w takim przypadku nie ma mowy o jakimkolwiek uwodzeniu – to nie Twoje działania były kluczowe, a jej inicjatywa.
"To tak jak w przypadku miłej, ale brzydkiej laski - problemem nie jest to, że jest miła, tyko to, że jest brzydka."
Atrakcyjność kobiet i mężczyzn się różni – dla nas liczy się głównie fizyczność kobiety, a jej charakter schodzi na dalszy plan. U kobiet natomiast liczy się to, jak się przy nas czują, a wygląd mężczyzny odgrywa mniejszą rolę (poza dziewczynami w wieku 17-22 lata – one lecą głównie na wygląd mężczyzny).
"Tego Jamesa chwile oglądałem, ale to jest typ co jest ok. 10 lat w MONOGAMICZNYM związku... takie coś dla mnie jest pełną dyskwalifikacją jak na eksperta."
10 lat znajomości, prawdziwy związek w którym mieszkamy ze sobą od 3 lat, przy czym takich "znajomości" równoległe miałem jeszcze wiele. Możesz sobie dyskwalifikować, ale to nie zmienia faktu, że w ciągu dwóch miesięcy potrafiłem mieć więcej kobiet, niż Ty będziesz miał przez całe swoje życie.
"On NADAL z nią jest? 🙃 Jeżeli dobrze pamiętam, to ona jest 6/10, maksymalnie 7/10."
Ciekawy poziom tu reprezentujecie. Moja narzeczona jest atrakcyjna, ale nie jest to 10/10. Miewałem takie, i nic szczególnego poza wyglądem nie wnoszą w kontekście dłuższej relacji. Podejrzewam, że masz niewielkie pojęcie na temat tej koncepcji, skoro w tym wieku wciąż bawisz się w jednorazowe numerki i budujesz swój autorytet wciąż pisząc FRy, gdzie nikt na żywo Cię nigdy nie widział (przypadek?).
@James
Usuń"Nigdzie nie napisałem wprost, że cechy kandydata na przyjaciela eliminują cechy kandydata na kochanka."
<--- Za to napisałeś to (strona 84): 'WARTOŚĆ KANDYDATA NA PRZYJACIELA ELIMINUJE WARTOŚĆ KANDYDATA NA KOCHANKA."
(I tuż po tym: "Mówiąc prościej, im więcej bliskości emocjonalnej mamy z kobietą, tym mniej mamy z nią chemii.")
"Możesz mieć atrakcyjność seksualną (rozumiem, że to Twoja fizyczność i charyzma?) i mimo to wpaść do friendzone już po dwóch lub trzech spotkaniach, jeśli skupiałeś się wyłącznie na budowaniu komfortu."
<--- 1. Tak, przez atrakcyjność seksualną rozumiem atrakcyjność fizyczną ORAZ atrakcyjność niefizyczną - energię, charyzmę, jakby tego nie nazwać.
2. Oczywiście, że skupienie się tylko i wyłącznie na budowaniu komfortu doprowadzi najprawdopodobniej do relacji koleżeńskiej/przyjacielskiej (chyba, że laska weźmie sprawy we własne ręce). Ale to w dalszym ciągu nie oznacza, że "KOMFORT NIWELUJE NAMIĘTNOŚĆ". Nie niweluje - jeżeli facet podoba się kobiecie, to po zbudowaniu komfortu nadal się jej podoba. A jeżeli się nie podoba, to po zbudowaniu komfortu nadal się nie podoba. W żadnym wypadku nie ma tu negatywnego wpływu komfortu.
"10 lat znajomości, prawdziwy związek w którym mieszkamy ze sobą od 3 lat, przy czym takich "znajomości" równoległe miałem jeszcze wiele"
<--- Jeżeli nie jest to związek monogamiczny, to ok.
"Ciekawy poziom tu reprezentujecie. Moja narzeczona jest atrakcyjna, ale nie jest to 10/10. Miewałem takie, i nic szczególnego poza wyglądem nie wnoszą w kontekście dłuższej relacji."
<--- 1. Ja ją oceniłem na 6-7/10, a więc na atrakcyjną, ale nie na bardzo atrakcyjną. Według mnie ona byłaby fajną kobietą w przypadku zwyczajnego faceta, natomiast moim zdaniem wypada słabo jak na główną partnerkę kogoś występującego jako ekspert od uwodzenia.
2. Co do twierdzenia, że miałeś kobiety 10/10, to występuje tutaj rozbieżność zdań między Tobą i Twoimi kolegami. 🙃
Ja patrząc na to co prezentujesz na swoich nagraniach, jakoś nie wierzę w Twoje sukcesy z kobietami z najwyższej półki. W mojej ocenie to ewidentnie nie jest ten poziom. To nie wyklucza całkowicie możliwości mega farta i trafienia na odpowiednią kobietę w odpowiednim momencie, ale generalnie jestem wysoce sceptyczny.
Gadka o tym, że ktoś rzekomo miał kobiety z najwyższej półki, ale one niczego sobą nie reprezentowały poza wyglądem, jest bardzo często spotykana...u facetów którzy nigdy takich kobiet nie mieli. To jest czerwona flaga - a Ty jak się domyślam pewnie nawet nie wiesz, że to jest czerwona flaga. Świat jest pełen facetów, którzy twierdzą, że mieli kobiety z najwyższej półki, ale dziwnym trafem są w związkach z mniej atrakcyjnymi kobietami. 🙃 I jakoś zawsze jest to ta sama opowieść, że najbardziej atrakcyjne kobiety nie wnoszą nic poza wyglądem... 🙃 Ludzie autentycznie sypiający z takmi kobietami wiedzą, że bywa z tym RÓŻNIE. A ten rzekomo nie aż tak ważny wygląd kobiety robi swoje, daje satysfakcję - raczej mało kto schodzi dobrowolnie z kobiet z najwyższej półki na kobiety 6-7/10. Dlatego wśród ludzi autentycznie zorientowanych w temacie, takie gadki są uznawane za czerwoną flagę.
"le jak facet ma STAŁĄ, DOMOWĄ dziewczynę i on zajmuje się szkoleniem innych jak wyhaczać panny, a jego własna dziewczyna mu na praktykowanie tego czego sam naucza nie pozwala i odstawia jakieś "wybaczanie" tego, że "zdradził" ją kilka razy to jest jakiś totalny cyrk. Nie chcę już tutaj za dużo prywaty upubliczniać"
OdpowiedzUsuńJak widać, nie znasz żadnej prywaty, bo jest zupełnie na odwrót.
"EKSPERCIE od relacji z kobietami i on żyje w świecie gdzie dotknięcie innej laski to jest jakiś wielki skandal, który ona mu zakochana kilka razy WYBACZYŁA ja pierdole"
Widzę, że dopisywanie swoich teorii wyssanych z dupy to temat przewodni Twojego forum.
@Milroh
""Oglądałem jakąś rozmowę z nim. Mówił że kiedyś liczył statystyki i mniej więcej wychodzi tak:
6/10 zagadanych lasek -> randka
z tego 3,4 -> kończy w łóżku"
<--- Od osób które go znają słyszałem zupełnie inną ocenę jego skuteczności. :)
To kiepsko słyszałeś;) Patrząc po bzdurach, jakie tu piszą o mnie jakoś mnie to nie dziwi.
""Ale jak facet ma STAŁĄ, DOMOWĄ dziewczynę i on zajmuje się szkoleniem innych jak wyhaczać panny, a jego własna dziewczyna mu na praktykowanie tego czego sam naucza nie pozwala i odstawia jakieś "wybaczanie" tego, że "zdradził" ją kilka razy to jest jakiś totalny cyrk."
<--- Zgadzam się z Tobą. Jak dla mnie to jest cringe. Dodatkowo żenujące jest robienie z siebie w takiej sytuacji "samca alfa"."
Wyciąganie wniosków na temat plotek - Ty jesteś ten Milroh czy jakiś małolat przejął Twoje konto? Nazwa "Samiec Alfa" jest czysto pod SEO. Gdyby ktokolwiek tutaj rzeczywiście oglądał moje materiały, wiedziałby, że na ponad 230 filmów nagrałem tylko dwa o samcu alfa.
"[o Adrianie] "Natomiast co budzi we mnie prawdziwy niesmak - mam wrażenie, że on często opowiada o tym co jest tutaj na blogu ( w wersji przystępnej dla mainstreamu) jakby to on sam wymyślił."
<--- Ja też mam podobne wrażenie. To jest o tyle dobre, że przynajmniej klienci dostają dobry materiał, a nie wyssane z palca bzdury. Ale jednocześnie budzi to we mnie niesmak."
Widzę, że stworzyłeś sobie całkiem zgrabne kółko wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy wzmacniają Twoje ego. Zakopałeś się tu w swojej bańce niczym Mariusz Max Kolonko w swojej szopie. Poziom merytoryki i prowadzenia dyskusji przypomina wykopowe standardy. Stańczykowe komentarze od gości, którzy z laskami mają tyle wspólnego, co ja z konstrukcją czołgów T-55.
"Odnośnie Jamesa SA wydaje mi się, że on z urody jest 7/10 i chyba miał głównie słabe laski jak na swój wygląd, co świadczy o słabym skillu."
OdpowiedzUsuńGdybać każdy może.
"Więc po co tyle lat trenowania, aby mieć średnie laski czy minimalnie lepsze od przeciętnej?"
Nie stawiaj hipotez których nie jesteś w stanie poprzeć misiu kolorowy w kropki bordo.
"Sam widziałem go we Wrocławiu wiele razy z 20?30? Laski były 5/6 max na 10, w klubie pare razy widziałem go z laskami 6/7 na 10"
Wytłumaczę Ci oraz innym chłopakom na tej stronie, czym jest podstawowy błąd atrybucji. Może poszerzycie horyzonty i się czegoś nauczycie.
Podstawowy błąd atrybucji polega na ocenianiu rzeczywistości na podstawie zewnętrznych czynników, nie uwzględniając wewnętrznych motywacji osoby, którą oceniamy.
Przyjmijmy więc, że mogłeś widzieć mnie we Wrocławiu w klubach, nawet 20 razy, bo w tamtym okresie rzeczywiście działałem intensywnie. Przyjmijmy również, że podbijałem do lasek 5-6 z wyglądu – może to być prawda.
Ty, jak i inne niezbyt bystre osoby na tej stronie, oceniacie na podstawie tego, co widzieliście z zewnątrz, że podrywam "słabe laski". To jednak tylko powierzchowna ocena, wynikająca z braku wiedzy o moich prawdziwych motywacjach.
Moja wewnętrzna motywacja była zupełnie inna. Jako introwertyk nigdy tak naprawdę nie lubiłem klubów. Aby działać skutecznie, musiałem najpierw sporo się rozgrzewać socjalnie, zanim wszedłem w odpowiedni "tryb". Dlatego podchodziłem w krótkim czasie do wielu dziewczyn, byle tylko otworzyć się, przełamać blokady i nie zamknąć się w sobie. Do tej pory to robię, gdy idę na kluby z kursantami i im każę robić to samo. Nagrałem nawet o tym film na Youtube:
https://www.youtube.com/watch?v=njMlxNcAIas
Tak więc Twoja ocena oparta na zewnętrznych obserwacjach nie uwzględnia tych niuansów – i właśnie na tym polega podstawowy błąd atrybucji. Ogólnie mnie to nie widzi - konstans tej grupy zatrzymał się w czasach forum Elvisa - anonimowy użytkownicy prześcigają się słownie kto kogo rucha i jakie 9 ma na koncie.
Wracając do tematu, Do tej pory radzę mężczyznom, którzy odczuwają duży stres, aby najpierw się rozgrzali – w sensie socjalnym. Dzięki temu łatwiej jest przełamać wewnętrzne blokady i wejść w odpowiedni "tryb".
Oczywiście większość z was, a nawet sam autor, zapewne stworzyła wokół siebie aurę zajebistości, twierdząc, że stres ich zupełnie nie dotyczy. Jeśli tak jest, to tylko pokazuje, jak bardzo odrealniona jest rzeczywistość, jaka tutaj się tworzy. W prawdziwym świecie stres i potrzeba rozgrzewki to zupełnie normalne zjawiska – a nie dowód słabości, a tym bardziej stawianie oceny, że rucham słabe dupy :D
Z jednym jednak się muszę zgodzić:
"próbowałem go naśladować, choć miałem pare szybkich mocnych akcji, którymi się jarałem to generalnie jego wiedza z yt, bloga i troche kopiowanie jego stylu energii, wyszło mi mocno na minus"
Modelowanie mojego sposobu podrywu z lat 2011-2019 jest średnim pomysłem. Faktycznie dosyć agresywnie podrywałem, w arogancki sposób, przez co dużo lasek potrafiłem spłoszyć. Do tego za dużo je rozśmieszałem - to również jest słabym pomysłem. Teraz robię to o wiele spokojniej.
Co do
Usuń„prawdziwym świecie stres i potrzeba rozgrzewki to zupełnie normalne zjawiska – a nie dowód słabości, a tym bardziej stawianie oceny, że rucham słabe dupy :D”
Ja tak nie mam, nie mam stresu/leku przed podejściem i są osoby, które też tak mają.
Chwała Ci za to. W ciągu dnia również nie czuję lęku, ale w nocy nie czuję się dobrze i muszę się rozgrzewać. Płakać z tego powodu nie będę, taka moja natura i ciało migdałowate, które robi mi fikołki. Oczywiście mówimy tu o 100% trzeźwości.
Usuń„ Na początkowym etapie znajomości, kiedy dopiero poznaliśmy kobietę, a ona nie okazuje większego zainteresowania, skupianie się na budowaniu komfortu (czyli wartości kandydata na przyjaciela) będzie nas pchać w przyjacielską ramę.
UsuńIm więcej komfortu stworzymy, tym trudniej będzie nam później zbudować początkową chemię i atrakcyjność. Gdyby było inaczej, miliony facetów nie lądowałoby w friendzonie, prezentując się na początku jako przyjaciel z obawy przed jej oporami lub negatywną reakcją.”
Uważam, że to nie jest prawda. Budowanie komfortu to nie jest budowanie się na przyjaciela. Przecież w relacji chodzi o to, żeby dwie osoby czuły się komfortowo ze soba. Można jasna energia pokazać, jej jestem kandydatem na faceta/kochanka ale dam Ci poczucie komfortu i zrobię to co trzeba w odpowiednim momencie:) Wydaje mi się większość facetów zdaje sobie z tego sprawę nawet jak to niezgrabnie wychodzi. Np facet próbuje poderwać laskę i czuje, że potrzebuje zbudować komfort bo bez tego nie mógłby pocałować tej laski.
Napisałeś, że to jest głównie pod SEO ale na prawdę myślisz, że taka książka jest stanie kogoś nauczyć podrywu, szczególnie w stylu łobuza? Styl łobuza/bad boya jest odpowiedni tylko dla osób, których to jest spójne i na pewno nie ogarnie to przez tekst a co gorsza może zdziwaczeć.
Żeby stać się dobrym lub bardzo dobry uwodzicielem/podrywaczem trzeba BYĆ odpowiednią osobą, a ten proces trwa, szczególnie, że większość wzorców mamy z wczesnego dzieciństwa. Książka plus weekendowe szkolenie nie zrobi z nikogo mistrza podrywu. Może np zrobic z lamusa(jeśli chodzi o kobiety) mniejszego lamusa. Ale faktem jest, że lepiej wyjdzie mu zapisanie się na jakieś wspólne zajęcia gdzie są kobiety i pozna swoją Kasię lub kolega z pracy pójdzie z nim do klubu.
Myślisz, że uwiódłbyś 9/10 w klubie Sen?
"Modelowanie mojego sposobu podrywu z lat 2011-2019 jest średnim pomysłem. Faktycznie dosyć agresywnie podrywałem, w arogancki sposób, przez co dużo lasek potrafiłem spłoszyć. Do tego za dużo je rozśmieszałem - to również jest słabym pomysłem. Teraz robię to o wiele spokojniej."
UsuńSzacunek, że potrafisz przyznać się że potrafiłeś w tamtych "spłoszyć laski".
James skończyłem Cię oglądać w 2014 roku w kolejnych latach później pare razy tylko zerknąłem na youtube. Więc piszę tylko o tamtych latach i to podkreślam, bo nie mam pewności jak działasz i co uczysz teraz. Ja byłem wtedy 19-21latkiem, który chciał po prostu dowidzieć się coś o kobietach, relacjach i mieć na tym polu sukcesy a w przyszłości cudowną żonę i dzieci. Byłem bardzo nieśmiały, ale udało mi się w liceum wyrwać jedną z top 3 lasek, choć laski na mnie leciały, wstydziłem się co i jak z nimi robić, bałem się umówić, potrafiłem chociaż czasami normalnie miło pogadać przez neta. Niestety jak wyjechałem to dużego miasta spędzałem godziny na forum elvisa, później głównie czytając i oglądając Ciebie oraz feniksa, efekt był taki że na siłe za szybko dotykałem kobiet jak to wyczytałem w blogu feniksa i płoszyłem laski, twoim stylem czesto robiłem z siebie troche lub mocno buraka, dziwaka, głównie aroganckiego typa, choć zdarzało sie, że miałem drobne sukcesy, ale ogólnie oceniam to jako regres i zmarnowanie części fajnych młodych lat, ciężko było ogarnać się, zrozumieć, ocenić co ja robie dokąd to zmierza to był hardkor dla mnie. Dopiero odrzucając całkowicie świat pua i czytając tu bloga po wielu latach w miarę nauczyłem się normalnie dobrze zaprezentować się usłyszeć od kobiety, że bardzo miło się rozmawiało, widzieć jej zadowolenie, że chętnie się umówi itd. itp. Z jednej strony nie mam wielkich pretensji do Ciebie, uważam, że wiedza uwodzeniowa ogólnie była wtedy zjebana a z drugiej mam no, bo chciałem się rozwijać a na wiedzy serwowanej przez trenerów się to nie udawało. Rozwojem był dla mnie blog Milroha plus kumple których poznałem później, którzy nie robili nic specjalnego po prostu poznają rozmawiają i umawią się na randkę. Może takich osób jest tu więcej, nie dziw się, że Milroh ma swoje grono ludzi. Wiem, że pewnie zrobiłem Ci troche antyreklame, ale Twoje rady, styl i psychika uwodzeniowa mi nie pomagały, tak łagodnie mówiąc. Ale tak było no to co tu cukrować. Padły tu mocne słowa o wielu trenerach, ale chyba znasz ten świat jak wielu trenerów sprzedaje iluzje, jak sobie radzą w rzeczywistości z jakimi kobietami byli i są, a te patologie są rzeczywistością.
Przyznaje Ci racje z samcem alfa, biznes ma swoje prawa i pewnie niektóre rzeczy musisz robić tak żeby było dobrze biznesowo a nie tak jakbyś chciał. Ale czy te hasła, nie robią niektórym młodym chłopakom wode z mózgu i nie robią z siebie w praktyce aroganckiego typa jak Ja, ale i też Ty dawniej... skoro niby już mało o tym mówisz to mam nadzieję, że nie.
A z tymi rozgrzewkami to dla mnie lipa, nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy przy barze siedzi sama z koleżanką laska, która nam się podoba i nawet jak ma ktoś stres i iść szukać jakieś gorszej, żeby sie rozgrzać. A na ulicy to już w ogóle laska pójdzie i jej nie znajde, zresztą nie chce gadać z laską, która mnie nie interesuje lub średnio interesuje. Stres stresem nikt nie jest robotem, ale bez przesady. Nie wiem to może być jakieś przełamanie dla bardzo ciężkich przypadków i na samym początku kariery uwodzeniowej... ale w sumie ja też miałem antytalent w postaci dużego stresu a nie zauważyłem, żeby takie coś było dla mnie dobre, to zresztą stary pomysł jeszcze z czasów elvisa.
"Uważam, że to nie jest prawda. Budowanie komfortu to nie jest budowanie się na przyjaciela. Przecież w relacji chodzi o to, żeby dwie osoby czuły się komfortowo ze soba. Można jasna energia pokazać, jej jestem kandydatem na faceta/kochanka ale dam Ci poczucie komfortu i zrobię to co trzeba w odpowiednim momencie:)"
UsuńA skąd wiesz, co dokładnie oznacza komfort w moim poradniku i jakie niesie za sobą wartości? No właśnie to jest najlepsze – Milroh czy jakiś inny koleżka wyciągnął jeden tekst i tworzy wokół tego narrację, która zupełnie ma się nijak do tego, co napisałem.
Oczywiście, że macie oboje czuć się komfortowo. Jednak budowanie seksualnego napięcia może tworzyć pewnego rodzaju dyskomfort u dziewczyny. Jeśli kobieta nie jest zaznajomiona z tym uczuciem (im młodsza, tym mniejsza szansa, im starsza, tym większa), będzie nieświadomie rozładowywała to za pomocą różnych zachowań – śmiechu, żartów, zmiany tematów, werbalizowania oporów, nadpobudliwości psychoruchowej.
Bo wbrew pozorom napięcie nie jest do końca tak przyjemne. To uczucie balansuje na granicy zaintrygowania, fascynacji i zawstydzenia. Duża część populacji nigdy nawet nie doświadczy tego uczucia, bo napięcie to nie to samo co podniecenie.
No i z tym uczuciem i budowaniem przez to pewnej dozy dyskomfortu dużo gości się wykłada, bo wychodzą z założenia, że jeśli takie reakcje się pojawią, to przekreśli ich szanse. Skupiają się więc jedynie na tworzeniu komfortu i bliskości emocjonalnej. Jest to rozsądne posunięcie i bardzo intuicyjne dla większości (o ile mają wyrobiony pewien poziom inteligencji emocjonalnej), pod warunkiem, że podobasz się fizycznie kobiecie lub masz w sobie coś, czego ona bardzo chce zyskać (Twój status, majątek, whatever).
Jeśli jednak nie masz na początku czegoś, co podoba się kobiecie, musisz nauczyć się budować NAPIĘCIE i balansować na granicy między budowaniem komfortu a budowaniem seksualnego napięcia. O tym jest cały poradnik Łobuz.
"Np facet próbuje poderwać laskę i czuje, że potrzebuje zbudować komfort bo bez tego nie mógłby pocałować tej laski."
Intuicja bywa złudna. Polki są przeciętne w okazywaniu nam swojego zainteresowania. Nie twierdzę, że w ogóle tego nie robią, ale często dziewczyny mogą być nakręcone, nie wysyłając przy tym jawnych sygnałów, że są gotowe na coś więcej.
Oczywiście, można działać wyłącznie w oparciu o interakcje, gdzie dziewczyna daje nam zielone światło, ale co, jeśli tego światła brak? Czy wtedy dalej budujemy komfort i bliskość emocjonalną? To zadziała – pod warunkiem, że podobamy się dziewczynie. Jeśli nie, komfort i bliskość prowadzi do friendzona.
Jeśli Milroh działa w ten sposób i buduje najpierw emocjonalne połączenie i dzięki temu rucha, to opiera się głównie na tym, że dziewczynom podoba się fizycznie. To ja wam teraz wytłumaczę, jaką to ma skuteczność.
Ja siebie oceniam na 6/10.
UsuńI teraz uwaga: uważam, że w Polsce facet, który jest 6/10, to bardzo dobry wynik. Jesteśmy brzydkim narodem.
Generalnie, jeśli jesteś dobry w uwodzeniu, swoimi umiejętnościami jesteś w stanie poderwać dziewczynę 2 oczka wyżej. Z dziewczynami poniżej swojego poziomu atrakcyjności i na swoim, można śmiało poderwać bazując na bliskości emocjonalnej, czyli wartość kandydata na przyjaciela i chłopaka:
- Dziewczyna 6/10 – sporo zielonego światła, podrywanie jest stosunkowo proste. bliskość emocjonalna wystarczy na początku. Wszystko będzie iść naturalnym rytmem.
- 7/10 – żółte światło, trzeba się trochę postarać. Bliskość emocjonalna, czyli sam komfort może wpędzić Cię w ghosting i friendzone.
- 8/10 – żółto-czerwone światła, nie zwracają na mnie większej uwagi. Tutaj kluczowe są moje umiejętności i trochę szczęścia. Bliskość emocjonalna na początku jest dla niej tym samym, co orbitujący wokół niej kolesie, którzy chcą się z nią zaprzyjaźnić i dzięki temu podupczyć.
- 9/10 i 10/10 – możliwe, ale bardziej jako błąd statystyczny.
Miałem kilka kobiet na poziomie 9 i 10, ale to była mała procentowo grupa. Większość to były 7 i 8.
Jeśli Milroh rzeczywiście bzyka 9-10, to znaczy, że z wyglądu jest 8/10, i laski same na niego lecą + ma umiejętności. Jeśli jest brzydszy i tak twierdzi, to znaczy, że co jakiś czas trafia na swoje “złote strzały”, bo takie rzeczy mogą się zdarzyć. Jeśli natomiast jest brzydki, 5/10 ale rucha same 10 dzięki swoim umiejętnościom – to ściemnia. Na to jest zresztą spora szansa, bo nikt z forum go nie widział.
Śmieszy mnie też cała ta narracja rodem z lat 2000 z forów dla PUA, gdzie wszyscy “mierzyli” umiejętności innych trenerów na podstawie opinii i wydawali werdykty, kto jest “ekspertem,” a kto nie. Moim celem jest nauczyć faceta, żeby stał się bardziej atrakcyjny i mógł sam wybrać dziewczynę, którą chciałby poznać bliżej.
Dlatego, jeśli trafię na gościa, który jest 4/10 i nie zrobi nic, żeby polepszyć swoją zewnętrzną atrakcyjność, nauczę go, jak poderwać dziewczynę 6/10. Na więcej raczej nie ma co liczyć.
"Napisałeś, że to jest głównie pod SEO ale na prawdę myślisz, że taka książka jest stanie kogoś nauczyć podrywu, szczególnie w stylu łobuza? Styl łobuza/bad boya jest odpowiedni tylko dla osób, których to jest spójne i na pewno nie ogarnie to przez tekst a co gorsza może zdziwaczeć."
To nie jest książka, żeby być stereotypowym łobuzem. To jest książka, która nauczy Cię sięgać po kobiety, które są lepsze od Ciebie (ale też bez przesady), stąd ta nazwa - przełamujesz społeczny stereotyp.
" i na pewno nie ogarnie to przez tekst a co gorsza może zdziwaczeć."
Poświęciłem 100 stron na opisanie, jak zyskać mindset, który pozwala przyswoić sobie wiedzę zawartą w tej książce. Napisałem o ograniczeniach i podkreśliłem, że to jest trudne.
To już nie moja odpowiedzialność, kto ile ma jaj i determinacji, żeby coś zmienić w swoim życiu. Magiczna pigułka nie istnieje.
"Żeby stać się dobrym lub bardzo dobry uwodzicielem/podrywaczem trzeba BYĆ odpowiednią osobą, a ten proces trwa, szczególnie, że większość wzorców mamy z wczesnego dzieciństwa."
UsuńZgadza się. Możesz mieć defaultowo zachowania, które przyciągają dziewczyny, jeśli wychowywałeś się w środowisku, które za młodu Cię tego nauczyło. Jesteś wtedy naturalem.
"Książka plus weekendowe szkolenie nie zrobi z nikogo mistrza podrywu. Może np zrobic z lamusa(jeśli chodzi o kobiety) mniejszego lamusa."
No jasne, że nie zrobi mistrza podrywu. Nigdy nie twierdziłem, że tak będzie. Jeśli ktoś myśli, że po trzech dniach stanie się “ruchaczem,” to jest w ogromnym błędzie.
Podczas szkolenia dostajesz narzędzia i instrukcję do zbudowania domu, ale to Ty musisz go zbudować. I to nie jest łatwe – bo uwodzenie to tak naprawdę walka z samym sobą, swoimi emocjami i przekonaniami. Laski są bardzo chętne na flirt, seks i relacje, ale to nasza własna głowa nas ogranicza. To właśnie nasze blokady sprawiają, że odpuszczamy, zanim naprawdę zaczniemy działać.
"Ale faktem jest, że lepiej wyjdzie mu zapisanie się na jakieś wspólne zajęcia gdzie są kobiety i pozna swoją Kasię lub kolega z pracy pójdzie z nim do klubu."
Nic to nie da. Dlaczego miałoby coś dać? Goście chodzą do klubów ze znajomymi i nic się nie zmienia. Chodzą na bachatę, tańczą z dziewczynami – i nadal nie ma efektów.
To argument na zasadzie: “masz depresję, to się uśmiechnij.” Pozornie brzmi rozsądnie, ale w praktyce nie rozwiązuje podstawowego problemu, bo nie dotyka przyczyn ani wewnętrznych blokad, które faktycznie ograniczają działania.
"Myślisz, że uwiódłbyś 9/10 w klubie Sen?"
Czego ma to dowodzić? Mam coś udowodnić tutaj komuś? I tak nikogo nie przekonam, bo narracja jest mocno anty-ja.
Tak się składa, że w sierpniu tego roku byłem w Śnie z kursantem. Była godzina 22 – mnóstwo wysuczonych lasek przy swoich stolikach, sporo głośnych gości pozerów dookoła (choć trzeba przyznać że przystojnych). O tej godzinie żadna ładniejsza laska nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Jakbym był powietrzem. Jakieś średnie się patrzyły, ale to tyle.
Podszedłem z kursantem do jednego stolika – dziewczyna nawet mi nie odpowiedziała, tylko odwróciła się plecami i zaczęła dalej gadać z koleżanką. Zero reakcji. Wróciliśmy do tego klubu po 24. Było tłoczno jak cholera, laski już bardziej podpite i wkręcone w atmosferę. Trochę się wyluzowały. Zaczepiłem jedną bardzo ładną laskę przy barze, stuknąłem się z nią szklanką. Odwróciła się w moim kierunku i zaczęliśmy rozmawiać. Mogłem ją ogarniać, ale szczerze? Zwyczajnie mi się kurwa nie chciało. Robię to od 14 lat. Może gdybym to robił jedynie poza pracą, dla siebie, byłoby inaczej. Ale ja w temacie uwodzenia jestem dzień w dzień od 14 lat. Nawet jeśli dziewczyna jest hiper turbo, to nie robi mi to już większego wrażenia. Gdy byłem młodszy, pewnie bym się jarał. Teraz laski mi spowszedniały i przestały wyrzucać dopaminę. Ot, kolejna interakcja. Nawet miałem trzy dziewczyny na studiach, z którymi sobie flirtowałem ale nie dawałem nic więcej, ot tak dla zabawy. Jedna z nich mnie zapraszała ciągle do hotelu. Odmawiałem jej to mnie wyzywała od pizd, ciot, cip i wielkich samców alfa. Inna przyszła jednego dnia bez bielizny na uczelnie i chciała iść do kibla. Trzecia nagle się zapadła pod ziemię, ale dobrze mi szło. Mogłem skonsumować te dwie (nie, nie były to 5/10 chociaż zaraz któryś przygłup mi to zarzuci) laski od tak, ale nie miałem ochoty.
James, ale wygadujesz farmazony. Z komfortem nie masz racji, powtarzasz stare głupoty z PUA. Pamiętam twoje dawne fake field raporty na FB. Na dwóch były zdjęcia bez twarzy niby dwóch różnych kobiet... Tylko na obu było ciało identyczne jak u twojej stałej kobiety. :D Serio myślałeś, że wystarczy przefarbować włosy i nikt nie rozpozna sylwetki? :D
Usuń@james “Ja siebie oceniam na 6/10.
UsuńI teraz uwaga: uważam, że w Polsce facet, który jest 6/10, to bardzo dobry wynik. Jesteśmy brzydkim narodem.”
Szkoda, że obrażasz Polaków, uważam, że to nie tylko słabo z Twojej strony, ale jest to też po prostu nieprawda. Polacy(w wieku 15-40) w skali świata są fizycznie bardzo atrakcyjni. Zresztą podobno najprzystojniejszy facet na świecie Francisco Lachowski jest Polakiem(od strony ojca).
Problemem jest raczej nasza reputacja i szkoda, że dokładasz do niej utrwalając rasistowsko-ojkofobiczne stereotypy
@Anonimowy
Usuń"Dopiero odrzucając całkowicie świat pua i czytając tu bloga po wielu latach w miarę nauczyłem się normalnie dobrze zaprezentować się usłyszeć od kobiety, że bardzo miło się rozmawiało, widzieć jej zadowolenie, że chętnie się umówi itd. itp."
<--- Cieszę się, że ten blog Ci pomógł. 🙂
Mnie to zawsze dziwiło, że PUA robią z uwodzenia coś w rodzaju konfrontacji, przepychanki emocjonalnej... U mnie to generalnie wyglądało tak jak napisałeś powyżej - było miło, kobiety były zadowolone, chętnie się umawiały i szły do łóżka, itd itp.
Miałem do czynienia z osobami poszkodowanymi przez PUA - głównie internetowo, ale w niektórych przypadkach również na żywo. I wiele razy byłem rozwalony tym jak bardzo i jak trwale PUA potrafi uszkadzać ludzi. Niektórzy ludzie z tego wychodzą, ale u wielu trwa to wiele lat, a niektórzy są tym tak niesamowicie zatruci, że chyba nigdy z tego nie wyjdą.
@James
Usuń"Generalnie, jeśli jesteś dobry w uwodzeniu, swoimi umiejętnościami jesteś w stanie poderwać dziewczynę 2 oczka wyżej."
<--- Generalnie jest coś mniej więcej takiego, ale to jest bardziej skomplikowane. Między innymi to zależy od tego o jaki poziom bycia "dobrym" w uwodzeniu chodzi. Jeżeli ktoś ma bardzo dobre umiejętności i W SZCZEGÓLNOŚCI jeżeli ma bardzo dobrą "Energię", to może ruchać kobiety z najwyższej półki będąc 6-7/10 - ja tak mam i znam inne takie osoby. Takich osób jest ekstremalnie mało i najprawdopodobnej nikogo takiego nie znasz, ale takie osoby istnieją.
Widziałem Twoje nagrania i w mojej ocenie masz ŚREDNI poziom - nie "dobry", już nie mówiąc o "bardzo dobrym". Z tego powodu jeżeli mierzysz mnie swoją miarą, to siłą rzeczy będzie to prowadzić do błędnych wniosków.
"Jeśli Milroh rzeczywiście bzyka 9-10, to znaczy, że z wyglądu jest 8/10, i laski same na niego lecą + ma umiejętności. Jeśli jest brzydszy i tak twierdzi, to znaczy, że co jakiś czas trafia na swoje “złote strzały”, bo takie rzeczy mogą się zdarzyć. Jeśli natomiast jest brzydki, 5/10 ale rucha same 10 dzięki swoim umiejętnościom – to ściemnia."
<--- 1. Jestem 6-7/10. Przy czym mam zalety wykraczające poza samą fizyczną atrakcyjność. Wyglądam na kogoś o wysokim poziomie intelektualnym, na kogoś z dobrego domu/o dobrej pozycji społecznej, jestem sympatyczny i wzbudzam zaufanie. Jednocześnie jest we mnie coś intensywnie seksualnego, perwersyjnego i "ostrego" - w stylu powiedzmy "arystokratycznego wampira".
To tak samo jak z laskami - np. jedna laska 7/10 wygląda na tępą i prymitywną dresiarę, a druga laska 7/10 wygląda na inteligentną i fajną osobę. To jest ten sam poziom fizycznej atrakcyjności, ale wywierane wrażenie i reakcje innych ludzi są inne.
2. Ja stosuję skalę do 9/10, ponieważ uniwersalne ideały 10/10 nie istnieją. W takiej skali od wielu lat akceptuję 8/10 na jednorazowe przygody, ale do dłuższych relacji (3+ miesiące) biorę tylko 9/10. W dawnych latach bywało różnie - czasami ruchałem 7/10, czasami 6/10, czasami w młodości po pijaku zahaczałem nawet o 5/10.
Milroh, będąc 40+ jesteś w stanie ogarniać jeszcze kobiety 8/10, 9/10? .
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i dlaczego taki komentarz zostął usunięty?
UsuńTak gdyby to było niejasne, to James usunął swój komentarz, a nie ja. Gdy ja usuwam komentarz, to albo znika bez śladu albo jest taki komunikat jak poniżej:
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńChłop usłyszał, ze mu "dupe obrabiają" NPCty z internetu na superniszowym blogu i przyleciał z płaczem się tłumaczyć. Alfa jak chuj...ZIOMEK TU NIE MA I NIE BĘDZIE TWOJEJ KLIENTELI, więc po co tu się w ogóle udzielasz?
OdpowiedzUsuńKto normalny tak się odpala? takich rozmów na Twój (i każdego z nas) temat jest i będzie dziesiątki jak nie setki z plecami gdzieś na żywo. W związku z tym będziesz latał do wszystkich i się tłumaczył?
Prawdziwy coach, by tylko się zaśmiał, wiedząc jak zajebiste życie ma, w stosunku do jakiegoś zjebanego komentarza i nawet by mu się nie chciało gila z nosa w niego wytrzeć, a co dopiero odpowiadać elaboratami...
@Milroh, wyślij proszę część swoich donacji Jamesowi jako dodatek do emerytury, na której jest od 10 lat, bo tak mu się na niej nudzi i tak psychika podupadła (kobieta pewnie już nie "wspiera"), że zaraz będzie ludzi z żabki na solo wyciągał za krzywe spojrzenia i zamiast najmniejszych kajdanek na świecie będzie miał te normalne. Z góry dziękuję.
@James szacun, że z telefonu seniora udało Ci się napisać tyle tego, no chyba że to razem pisaliście z narzeczoną i pracownikiem z komputera to im też dziękuję za borzą pomoc jego
Uważam że odpowiedz Jamesa, świadczy o tym, że ten blog ma bardzo duże znaczenie w branży, stąd musiał w jakiś sposób zainterweniować i się bronić. Bo gdyby pisali o nim w innym miejscu, to pewnie by sobie odpuścił.
UsuńUtopiłem wiele tysięcy złotych( na pewno ponad 10 tys, może 15 tys) w filmy, książki, coachingi, spotkania na żywo czy inne kursy.
OdpowiedzUsuńNIGDY, ABSOLUTNIE PRZENIGDY, nie zaufam nikomu z branży uwodzeniowej. Strasznie komplikują, robią rzekomo tajna wiedzę, wymyślają jakieś masy etapów, rób to tamto, tu technika, tam kolejna. A nie skupiają się na fundamentach.
Milroh jest pod tym kątem wyjątkowy, bo nie dość że z tego co pisze płynie dobra energia (widać że pisze z doświadczenia i obserwacji własnych, a nie kopiuj wklej od innych), każdy kto przeszedł edukację pua i jego blog wie o czym mówię. Czuć na kilometr różnice między nimi.
Poza tym, widać że Milroh ma wyluzowane, bogate seksualnie życie. Z jednej strony pisze jako mentor i się nie pierdoli, a z drugiej jako przyjaciel, 'ziomek' który rozumie sytuację masy facetów. Pisze w sposób nieskomplikowany, a jednocześnie trafia to do ludzi.(robi to za darmo).
Zachęcam Milroha do patrona, za to co włożył w bloga i pomoc masie ludzi należy mu się stały dopływ gotówki-jest to znacznie lepsze niż wizyty w żabce. Hajs schodzi z góry i wychodzi na to samo. Jako pierwszy deklaruje się na te 50 zł za miesiąc na następny rok minimum, mam nadzieję że inni podąża tą drogą.
Zapomniałem dodać, wiele lat temu dość ładne dziewczyny po jakimś moim roku w pua powiedziały, cytuję "jakiś dziwny jesteś", "nie poznaje Ciebie". Nie pomogło, a zaszkodziło, lek był gorszy od trucizny..
Usuńpolscy czy zagraniczni trenerzy? Ilu mniej więcej ich było?
Usuń@Artur
Usuń"NIGDY, ABSOLUTNIE PRZENIGDY, nie zaufam nikomu z branży uwodzeniowej. Strasznie komplikują, robią rzekomo tajna wiedzę, wymyślają jakieś masy etapów, rób to tamto, tu technika, tam kolejna. A nie skupiają się na fundamentach"
<--- Branża uwodzeniowa jest PEŁNA patologii. Ci ludzie w ogromnej większości mają średni lub niski poziom i wcale nie są dobrzy w tym, w czym obwołują się ekspertami. W skrajnych przypadkach są to ludzie tacy jak osobnik który od wielu lat płaci za seks prostytutkom - pieniędzymi zarobionymi na zmyślaniu, że jest uwodzicielem. Lub jak osobnik który po wielu latach zajmowania się uwodzeniem ma brzydką żonę 4/10. Mniej skrajne przypadki to ludzie którzy nie są tragiczni, ruchają laski 6-7/10, ale i tak są daleko od poziomu komptetencji który sobie przypisują.
Mnie osobiście rozwala to, że znam wiele osób AUTENTYCZNIE dobrych lub bardzo dobrych z kobietami, ale ci ludzie nie udzielają się publicznie. Za to osoby które udzielają się publicznie, "nauczają" tego za pieniądze, w ogromnej większości przypadków są w tym co najwyżej ŚREDNI.
"Milroh jest pod tym kątem wyjątkowy, bo nie dość że z tego co pisze płynie dobra energia (widać że pisze z doświadczenia i obserwacji własnych, a nie kopiuj wklej od innych), każdy kto przeszedł edukację pua i jego blog wie o czym mówię. Czuć na kilometr różnice między nimi.
Poza tym, widać że Milroh ma wyluzowane, bogate seksualnie życie. Z jednej strony pisze jako mentor i się nie pierdoli, a z drugiej jako przyjaciel, 'ziomek' który rozumie sytuację masy facetów. Pisze w sposób nieskomplikowany, a jednocześnie trafia to do ludzi.(robi to za darmo)."
<--- Dziękuję za bardzo miłe słowa. 🙂
"Zachęcam Milroha do patrona, za to co włożył w bloga i pomoc masie ludzi należy mu się stały dopływ gotówki-jest to znacznie lepsze niż wizyty w żabce. Hajs schodzi z góry i wychodzi na to samo. Jako pierwszy deklaruje się na te 50 zł za miesiąc na następny rok minimum, mam nadzieję że inni podąża tą drogą."
<--- Założenie Patreona to chyba dobry pomysł.
"Zapomniałem dodać, wiele lat temu dość ładne dziewczyny po jakimś moim roku w pua powiedziały, cytuję "jakiś dziwny jesteś", "nie poznaje Ciebie". Nie pomogło, a zaszkodziło, lek był gorszy od trucizny.."
<--- To jest TYPOWE u ludzi którzy weszli w PUA. Ludzie stają się od tego dziwni, nieprzyjemni, "upośledzeni towarzysko" - i co gorsza tego nie zauważają, a negatywne sygnały od kobiet tłumaczą sobie jako rzekome "shit testy".
James, mam nieofensywne pytanie. Skoro jesteś z dziewczyną max 7/10, a w swoim życiu rzekomo miałeś kobiety z najwyższej półki i one nie robią na tobie wrażenia, to czemu nie jesteś w stałym związku z 9/10 dziewczyną? To jest kompletnie nielogiczne
OdpowiedzUsuńTo trochę tak jakbyś miał dobrej klasy samochód i mógł przejechać się najnowszym ferrari czy Lamborghini ale stwierdził że w sumie to nie robi to na ciebie wrażenia i wolisz wrócić do passata VW
UsuńFinansowo obie sytuacje się obronią:)
UsuńWiesz co, to nie jest idealne porównanie, tak jak napisałem, to jest tylko "trochę", tak jakbyś miał mieć dany samochód. Znam ludzi, którzy są bogaci, a jeżdzą gorszym samochodem niż na swoje finansowe możliwości.
UsuńW tym porównaniu mi chodziło o to, by zapytać o motywacje czemu ktoś, skoro może mieć lepszy model danej kobiety, decyduje się na ten znacznie gorszy.
I w przypadku kobiet różnica między 7/10, a 9/10, to nie są "tylko" dwa oczka. Różnica w atrakcyjności tych kobiet jest skrajnie duża.
Jakby dwie kobiety stały obok siebie, jedna 7/10, a druga 9/10 i mógłbyś mieć jedną z nich, to ilu facetów, by wzięło tą 7/10?
Być może łatwiej przeżyć taką czy inną przygodę z bardzo atrakcyjną kobietą, ale trudniej utrzymać z nią związek, choćby ze względu na olbrzymią konkurencję. Nie wiem jak było u Jamesa, ale wydaje się to logiczne.
UsuńAZ: a moim zdaniem z tym akurat może być różnie i to potrafi być logiczne abstrahując od całego tematu Jamesa.
Usuń"To trochę tak jakbyś miał dobrej klasy samochód i mógł przejechać się najnowszym ferrari czy Lamborghini ale stwierdził że w sumie to nie robi to na ciebie wrażenia i wolisz wrócić do passata VW"
-> ale może być tak, że ktoś mając do wyboru Ferrari i Lamborghini wybierze samochód, w którym będzie mógł zajebiście się wysypiać jeżdżąc nim po świecie, albo wybierze kolekcjonerski Vintage model, o którym zawsze marzył, a którego inni nie docenią, ale niektórzy amatorzy tego typu modeli dostają "niezrozumiałego" bzika na ich punkcie.
Ocenianie dziewczyn jedynie na podstawie zdjęć może być mylące, dlatego że dziewczyny też mają swoje energię i niektóre dziewczyny naprawdę potrafią mieć te różne specyficzne energie na BARDZO WYSOKIM poziomie. Też energie bardzo niszowe, które są wyjątkowe w populacji, rzadko spotykane. A ktoś może być wyjątkowo podatny na określony typ energii i wtedy może być przez to znacznie silniej przyciągany niż wynikałoby to z obiektywnej urody. Przy drugiej dziewczynie, która teoretycznie może być bardziej modelkowata facet może nie odczuwać tych specyficznych emocji, które mocno na niego oddziałują w pierwszym przypadku. Niektórzy mają swoje "typy" dziewczyn, niezrozumiałe przez innych, z jakichś powodów wyryte w głowie i może nie wszyscy tak mają, ale zdecydowanie te zjawisko ogólnie wśród ludzi istnieje. Wtedy jeśli facet będzie mieć kontakt z dziewczynami, które się WPASOWUJĄ w ten typ będzie zupełnie inaczej reagować niż w kategoriach "wow ładna dziewczyna 8/10 podoba mi się" tylko ta dziewczyna będzie wyciągać z niego znacznie głębsze emocje
Są przykłady oddziaływania wykraczające poza konwencjonalną atrakcyjność tak jak zdarza się, że możesz się dziwić czemu dziewczyna jest z danym kolesiem, a później okazuje się, że on jest bardzo podobny do jej starego z młodości.
A energia niektórych dziewczyn naprawdę potrafi być oszałamiająca. Na różne sposoby różne energię potrafią być różnie oszałamiające.
A już nie mówiąc o takich rzeczach, które na facetów mogą oddziaływać jak np. postawa dziewczyny typu "mój bohaterze" co też może być bardzo uwodzące dla niektórych i bardzo przywiązać niejednego faceta do kobiety. To już jest klasyczny przypadek, że facet ma żonę wydawać by się mogło że lepszą od kochanki, a jednak kochanka robi coś takiego, że on czuje się KIMŚ INNYM przy niej. Czasami ludzi uwodzi nawet nie to kim jest druga osoba, ale to kim oni sami są w oczach drugiej osoby.
Można o tym jeszcze rozpisywać się i rozpisywać, ale w skrócie nie jest tak, że są dwie dziewczyny identyczne tylko różniące się wyglądem i jedna jest 7/10 druga 9/10 i ktoś wybiera która lepsza. Każda dziewczyna ma swój "smak".
Są niektóre pary, że facet z kobietą są do siebie z wyglądu podobni i niektórzy mówią im że wyglądają jak rodzeństwo. To jest rodzaj kompatybilności między nimi, który w jakiś sposób na nich oddziałuje, a który wymyka się ocenie, czy dziewczyna jest 6-7-8/10 i ten czynnik może mocniej na faceta oddziaływać niż fakt że druga dziewczyna jest bardziej modelkowata.
Tym bardziej, gdy mówimy o stałych relacjach, w których ludzie spędzają ze sobą setki godzin we wspólnie wykreowanej atmosferze. Ja mam tak że niektóre bardzo nieliczne dziewczyny oddziałują na mnie w jakiś duchowy sposób, który niekoniecznie inni będą wychwytywać.
Ja bym rozdzielił jeszcze różne kategorie co to znaczy, że ktoś nam się "podoba". Bo mówicie o podobaniu się w kategoriach 6-7-8/10, ale inną kategorią podobania się jest poczucie, że ktoś ma fajny tyłek, a inną kategorią "podobania się" jest coś takiego, że widzimy dziewczynę i rodzi w nas uczucia, że jesteśmy "zainteresowani jej losem", tym "co się z nią dzieje". Ogólnie różne RODZAJE osobistego uroku mogą się podobać i na nas oddziaływać.
UsuńNiektóre nieliczne dziewczyny mają też takie aury, że nabiera się przy nich sił i energii i jakiś facet może tego bardzo potrzebować i mógłby mieć problem by znaleźć te specyficzne oddziaływanie gdzie indziej.
Tutaj jest łatwe pole do błędnych interpretacji tego co piszę i może być mylnie rozumiane, że "każda dziewczyna jest cudowna na swój sposób jedyna i niepowtarzalna", "nie liczy się wygląd tylko charakter", "8/10 są niemiłe a 6/10 milsze", nic takiego, mam nadzieję, że ogarniacie o co mi chodzi na tym poziomie.
Na koniec jeszcze pierwszy lepszy głupi inny przykład, ktoś może we wczesnej młodości wzdychać do jakiejś postaci, która wcale nie była zajebista sama w sobie, może "najatrakcyjniejsza" koleżanka spośród 5 innych z podwórka, może postać z telewizji, czy cokolwiek, ale przetarło mu to jakieś ścieżki w mózgu w określony sposób i później spotyka kobietę podobną do tej postaci i może mieć poczucie jaka nie jest wyjątkowa i ma "to coś", bo miał w sobie zakodowane coś w co ta kobieta się wpasowała. Ale może być też tak że ona ma ogólnie bardzo silną aurę i energię. Albo jedno i drugie jednocześnie.
Mówię ogólnie, że takie zjawiska istnieją.
Mi się w ten głębszy sposób podoba bardzo mało dziewczyn i zdecydowanie nie jest to kwestia "kanonicznej" urody. Sama modelkowatość i "piękność" bez odpowiedniego "uroku" nie wyciąga ze mnie tych emocji. Owszem kanoniczna uroda wyciąga określone emocje, ale są to inne emocje niż w przypadkach, gdy za zupełnie inne struny zacznie pociągać dziewczyna, która trafi w "odpowiednie punkty".
UsuńDla kogoś takimi "odpowiednimi punktami" może być nawet sam głos kobiety. Ja mam coś takiego, że same słuchanie odpowiedniej kobiety potrafi mnie rozbroić.
Przykład, który akurat mnie nie bardzo dotyczy, bo nie jestem żadnym fanem i to nie jest żaden "mój typ", ale wydaje mi się, że moglibyście łatwiej to zrozumieć próbując posłuchać sobie Agnieszki Kunikowskiej
https://youtu.be/Yp20pj4Q_nw?si=6bPbP6R_Z_Ba2m95
i pomyślcie czy to byłoby ciężkie do zrozumienia, że niektórzy faceci mogliby doznawać przy niej kisielu w mózgu. Nie mówię że akurat ja czy wy, ale że ogólnie niektórzy mogliby być bardzo podatni na oddziaływanie czegoś takiego. Przykład tej aktorki dubbingowej, mimo że to nie jest żaden konkretny "mój osobisty typ" jest dobry, bo można od niej zdecydowanie odczuć bardzo INTENSYWNĄ aurę i energię, której nie da się jej odmówić, że jest bardzo SPECYFICZNA. Zdecydowanie ma coś w sobie "czarującego". Jedni mogą być na ten "czar" bardziej podatni, a inni mniej, ale zdecydowanie pewnego rodzaju specyficzne silne oddziaływanie występuje, które kogoś kto byłby z tym szczególnie kompatybilny mogłoby nieźle omotać.
I pomyślcie jak głupie byłoby od tak porównywanie jej z jakąś inną laską na fotce. Te porównanie po prostu byłoby zakłamane, bo nie odzwierciedlałoby tego co ktoś faktycznie doświadcza mając kontakt z daną kobietą. A jak ktoś jeszcze ma odpowiednie "słabości" wobec danej specyfiki kobiety to naprawdę nie działa to tak, że jak będzie mieć jakąś dostępną w miarę z charakteru fajną modelkę 8/10 to się od tak na nią zamieni z myślą "bo to Ferrari". Może chcieć mieć je obydwie, ale nie jest tak, że tutaj jest coś "logicznego", że "kanonicznie ładniejsza" to dla każdego lepsza. Tak nie jest zdecydowanie.
Albo spójrzcie na tą celebrytkę Belle Dolphine jaka by nie była i jakkolwiek by nie oceniać całokształtu jej działalności to zdecydowanie weszła w określony "typ". Jeśli do kogoś ten konkretny bardzo specyficzny typ przemawia to nie jest tak, że powiecie takiej osobie, że młoda Monica Belluci lepsza i ktoś kto jest amatorem Belle Dolphine z automatu mając do wyboru wybrałby "lepszą" Monice Belluci, to tak nie działa. Czy która tam aktorka jest uważana za "najładniejszą", podałem Monice Belluci, bo często jest wymieniana jako przykład ładnej aktorki.
To co ludzie wybierają jest skutkiem różnych oddziaływań, których nie da się od tak łatwo i "logicznie" przełożyć na cyferki.
@AZ
UsuńTak, niektóre kobiety mają w sobie coś wyjątkowego, innego niż klasyczna fizyczna atrakcyjność, a niektórzy mężczyźni są "koneserami" niszowych cech i klimatów.
Niemniej jednak takie przypadki to mniejszość, a kobieca atrakcyjność w oczach mężczyzn opiera się najczęściej na klasycznej fizycznej atrakcyjności (w drugą stronę jest trochę inaczej).
Dlatego o ile faktycznie nie da się wszystkiego sprowadzić do "cyferek", o tyle sprowadzanie do cyferek NAJCZĘŚCIEJ daje mniej więcej trafne spojrzenie.
Bardzo często jakiś facet nie ma, nie jest w stanie mieć kobiet 9/10 lub nawet 8/10 i zamiast podejść do tego w szczery sposób, opowiada propagandę mającą obniżyć wartość tego czego nie może mieć. I opowiada gadki typu "miałem najpiękniejsze kobiety, ale mi nie odpowiadały, ponieważ były puste/głupie/słabe w łóżku/coś innego" - gdy tak naprawdę gość takich kobiet nie miał i zmyśla, powtarza obiegowe opinie innych facetów, którzy również takich kobiet nie mieli.
Oczywiście są RÓŻNE kobiety 9/10, 8/10 - niektóre są puste, głupie lub mają inne wady. I jak najbardziej są możliwe prawdziwe negatywne doświadczenia z nimi - ale jeżeli spojrzy się na ilość i przede wszystkim na POZIOM facetów opowiadających rzeczy w klimacie "najbardziej atrakcyjne kobiety są do kitu", to widać, że to jest najczęściej zmyślanie, a nie prawdziwe doświadczenia. Dlatego osoby zorientowane traktują to jako czerwoną flagę - po pierwsze z powodu ściemniania, a po drugie z powodu tego, że jeżeli gość ma problem emocjonalny z tym, że nie ma bardzo atrakcyjnych kobiet, to może czuć zazdrość i chcieć szkodzić ludziom którzy takie kobiety mają.
Podobnie jest z wychwalaniem swoich partnerek i związków. Niektóre kobiety naprawdę są wyjątkowe, niektóre związki naprawdę są świetne, ale o wiele częściej jest to propaganda rozmijająca się z faktami.
Ogólnie w 100% się zgadzam. Tutaj przyjąłem trochę rolę adwokata drugiej strony i to o czym piszę zdecydowanie nie jest uniwersalnym zjawiskiem wśród facetów tylko czymś rzadszym niż częstszym. Mnie osobiście bardzo mocno te zjawisko dotyczy i jestem szczególnie wyczulony na "uroki", ale raczej nie jest to coś co świadomie dostrzegają i rozumieją przeciętni faceci. To jest też to co kiedyś pisałeś o "wrażliwości na energię".
UsuńI też "urok" może się pokrywać lub nie z urodą. Bo wiele modelek jest "kanonicznie bardzo ładna", ale brak im uroku. Oglądając modelki typu Victoria Secret można zauważyć, że niektóre z jednej strony są "obiektywnie bardzo ładne", ale nie mają "tego czegoś". Ale zdecydowanie nie da się powiedzieć by bycie bardzo ładnym kolidowało z "tym czymś", bo największe kombo jest wtedy gdy "urok" i kanoniczna uroda idą w parze. Przykładowo oglądając zdjęcia młodej Angeliny Jolie zdecydowanie nie da się im odmówić uroku. I jest to inny rodzaj "piękności" niż "idealna amerykańska cheerliderka".
Co do różne rodzaju energii mniej więcej przykład jak może wyglądać "wygrywanie" określoną energią ze strony dziewczyny z "ładniejszymi" konkurentkami
https://9gag.com/gag/ajVjdr8
Przykład może nie zajebisty, bo jej energia mogłaby być tutaj lepsza i bardziej czarująca i nie jestem fanem japońskiego, ale mniej więcej wiadomo chyba o co ogólnie się rozchodzi. Nie jest niczym dziwnym wybranie takiej dziewczyny i postawienie jej wyżej od drugiej opcji, która ma ładniejszą aparycję ale jest bardziej drętwa i nie dostarcza tylu wrażeń. Ale nic nie stoi na przeszkodzie by dziewczyna miała zarówno dany typ energii jak i była najładniejsza.
Wydaje mi się też że gadki o "takich i owakich" najładniejszych kobietach biorą się również poza zgorzknieniem ze skojarzeń z "branżą urody", z laskami na wybiegach, stereotypowych "modelkach" z obsesja na punkcie swoje wyglądu. A już najgorzej jest w przypadkach "konkursów miss" gdzie nawet najczęściej wcale nie ma tam najładniejszych kobiet, ale idzie w parze skojarzenie "największe piękności = tępe", "największe piękności = wcale nie takie fajne, a NAWET "WCALE NIE TAKIE ŁADNE".
Dlatego moim zdaniem rozmowy teoretyczne na temat jakiegoś wydzielonego rodzaju kobiet >8 są odklejone, bo ludzie gadają o swoich wyobrażeniach, o tym co KOJARZY im się z tym hasłem, albo mają przed oczami kilka takich dziewczyn, które spotkali i na tej podstawie generalizują.
Łatwiej jest REALNIE wrócić na ziemię, gdy spojrzy się na RÓŻNE KONKRETNE przykłady "najładniejszych" dziewczyn. O KIM DOKŁADNIE MÓWIMY
UsuńBo ktoś mówiąc o >8 wyobraża sobie stereotypowe modelki z wybiegu i cheerliderki, ale są też dziewczyny, których uroda i urok idą w stronę "księżniczki Disneya" i to jest zupełnie inna historia i sprawiają zupełnie INNE WRAŻENIE i wpadają w inny stereotyp. Patrząc na laskę, której "piękność" sprawia "bajkowe" wrażenie i ma w sobie "głębię" już nie wpada w stereotyp "pustej barbie".
I tak jak mówisz jak komuś najładniejsze dziewczyny źle się kojarzą to jednoznacznie oznacza, że z z takimi dziewczynami nie miał kontaktu, bo opiera swoje opinie albo co gorsza na fikcyjnych skojarzeniach, albo na faktycznie złych doświadczeniach, które jeśli miał tylko złe to kłócą się z byciem "ekspertami". Bo wtedy to tak jakby mówić o "psich behawiorystach", których pogryzły wszystkie psy z jakimi mieli kontakt. Albo mieli pecha i spotkali tylko najgorsze psy co znaczy że mieli mały kontakt z psami, albo spotkali wiele psów i skoro wszystkie ich gryzły to znaczy że robili coś fatalnego. Jak ktoś źle wspomina wszystkie "najładniejsze" dziewczyny to jest to jakaś patologia gdzie coś złego się zadziało.
Moim zdaniem jak ktoś ma wyobrażenie, że najładniejsze dziewczyny to tępe dziunie to dobrze byłoby wskazać KONKRETNE przykłady tych najładniejszych dziewczyn.
Zgodzimy się chyba, że ze znanych ludzi przykładowo Jennifer Connelly zdecydowanie ma wysoki poziom topowej urody.
Wydaje mi się że wystarczy spojrzeć na ten przykładowy wywiad by właściwie wnioski już same się nasuwały
https://youtu.be/r1IQvhW1Dww
Czarujący urok zdecydowanie jest bardzo wysoki, a doklejanie stereotypowych etykietek "pustej laluni" aż boli.
Jak wielka jest różnica, gdy rozmawiając o >8 jeden ma w głowie taką dziewczynę, a drugi ma w głowie wizję stereotypowej cheerleaderki, my rozmawiamy wtedy o zupełnie innych ludziach.
Może być tak, że mając do WYBORU dwie dziewczyny jedna jak ta śpiewająca Japonka i druga jak ta z wywiadu można stanąć w obliczu poważnego konfliktu, że trzeba WYBIERAĆ. Ale stwierdzenie, że ogólnie ta druga to jest "nic takiego" i że w w ogóle "jak zbyt ładna to nie może być zbyt fajna" to jest już odklejka.
Wydaje mi się, że w ogóle ten wywiad jest dobrym przykładem do refleksji. Nawet nie konkretnie ta aktorka, ale pewien archetyp, który przedstawia ta "postać" dziewczyny. Bo wiadomo, że to aktorka i może w jakiś sposób "odgrywać" tą rolę. Ale nie zmienia to faktu, że takie dziewczyny też istnieją. Mam wrażenie, że po zerknięciu na ten filmik i zastanowieniu nad tym "kim jest ta dziewczyna i jakie są jej realia" samo może klarować odpowiednie myślenie jak ta cała sytuacja z dziewczynami 9/10 wygląda
* Może źle się wyraziłem mówiąc o "wywiadzie" sugerując, żeby go słuchać ze zrozumieniem, ja sam go nie oglądałem tylko rzuciłem kilka sekund okiem oceniając ogólny klimat tej dziewczyny. I chodziło o to, że refleksje można wyciągnąć już po paru sekundach na podstawie swoich odczuć kim trzeba być by nawiązać wzajemny kontakt z taką dziewczyną, czy taka dziewczyna mogłaby być fajna, czy byłaby "trudna" i ogólnie wydaje mi się, że sam klimat tej dziewczyny sugeruje właściwe odpowiedzi, zupełnie nie chodzi o treść co ona tam gada
Usuń@AZ
Usuń"Ale zdecydowanie nie da się powiedzieć by bycie bardzo ładnym kolidowało z "tym czymś", bo największe kombo jest wtedy gdy "urok" i kanoniczna uroda idą w parze."
<--- Dokładnie. Najlepsza jazda jest wtedy, gdy kobieta ma skrajnie wysoką atrakcyjność fizyczną I JEDNOCZEŚNIE ma tego lub innego rodzaju "urok", "to coś", itd. Jeżeli jeszcze do tego jest dobra w łóżku... 😍
Dlatego gdy słyszę bredzenie typu "bardzo atrakcyjne kobiety są niefajne", to wiem, że gość nie ma pojęcia o czym mówi.
"Wydaje mi się też że gadki o "takich i owakich" najładniejszych kobietach biorą się również poza zgorzknieniem ze skojarzeń z "branżą urody", z laskami na wybiegach, stereotypowych "modelkach" z obsesja na punkcie swoje wyglądu."
<--- To na pewno ma jakiś wpływ, ponieważ większość ludzi "zna" takie kobiety głównie z telewizji i internetu. :) I to te, które się tam udzielają.
Poza tym gdy taka kobieta idzie ulicą czy jest w klubie, to bardzo często jest wyniosła, niedostępna, może nawet oschła - ponieważ nie ma ochoty na byciu podrywaną przez kolejne tuziny tanich cwaniaczków i chce z góry zniechęcać do podchodzenia. Faceci patrzą się na to i myślą, że ona ma okropną osobowość. A ona po prostu nie chce być zaczepiana przez facetów którymi nie jest zainteresowana.
"Dlatego moim zdaniem rozmowy teoretyczne na temat jakiegoś wydzielonego rodzaju kobiet >8 są odklejone, bo ludzie gadają o swoich wyobrażeniach, o tym co KOJARZY im się z tym hasłem, albo mają przed oczami kilka takich dziewczyn, które spotkali i na tej podstawie generalizują."
<--- Tak, w tej kwestii ludzie najczęsciej opowiadają o swoich wyobrażeniach. Często KŁAMIĄC "miałem takie kobiety i mi nie pasowały", gdy tak naprawdę ich NIE MIELI.
Potem inni ludzie słyszą te brednie i myślą "skoro mówi tak kilka osób które znam, to pewnie naprawdę tak jest" - i powtarza to sam, przekazując dalej brednie.
@AZ
Usuń"Zgodzimy się chyba, że ze znanych ludzi przykładowo Jennifer Connelly zdecydowanie ma wysoki poziom topowej urody.
Wydaje mi się że wystarczy spojrzeć na ten przykładowy wywiad by właściwie wnioski już same się nasuwały
https://youtu.be/r1IQvhW1Dww
Czarujący urok zdecydowanie jest bardzo wysoki, a doklejanie stereotypowych etykietek "pustej laluni" aż boli."
<--- Tak, ona jest czarująca i czuć w niej MIŁĄ, SŁODKĄ, "KOJĄCĄ" kobiecość.
Poza tym:
1. Oprócz tego, że są bardzo ładne kobiety które jednocześnie mają "urok", to jest też MNÓSTWO bardzo ładnych kobiet, które są NORMALNE - które ani nie są urokliwe jak Connelly, ani nie są jakimiś odpychającymi, drętwymi lalkami.
2. Kobiety facetów bredzących w stylu "bardzo ładne kobiety są niefajne, moja ukochana nie ma urody modelki, ale za to ma wyjątkowe wnętrze" we wszystkich znanych mi przypadkach WCALE NIE SĄ WYJĄTKOWE jeżeli chodzi o "urok" lub inne przymioty niefizyczne. Tacy goście uprawiają propagandę podnoszącą wartość kobiet które mają, a obniżającą wartość kobiet których nie są w stanie mieć.
Milroh czy jeśli chcemy mieć z kobieta dziecko i dom to czy mądrzejsze jest wybranie kobiety 26+ bo widzimy jej urodę, inteligencje, dojrzałość, jak sobie w życiu poradziła,a dziewczyny 19-22 są słodkie ładne, bo młode i jeszcze nie osiągnęły swojego potencjału intelektualnego i dojrzałości jeszcze tworzy sie jej charakter, światopogląd a u kobiet 26 28+ już w dużym stopniu widzimy kim ona jest, taka mnie rozkimna naszła.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kobieta w wieku 19-22 lat jest już w przeważającej mierze ukształtowana i można w dużym stopniu przewidzieć jaką będzie żoną i matką. Według mnie to można w sporym stopniu przewidzieć nawet już w szkole podstawowej. Czasami zdarzają się duże zmiany jak popadnięcie w złe towarzystwo lub odwrotnie - dramatyczne "odbicie się" i wyjście z patologii, ale najczęściej ludzie specjalnie się nie zmieniają.
UsuńMilroh w jednym raporcie z akcji, użyłeś sformułowania , patrze się jej głęboko w oczy, czy jest szansa że opiszesz bardziej technicznie o kontakcie wzrokowym, po innych artykułach widzę, że opisywanie tych praktycznych rad odnośnie energii robisz w świetny sposób, wiec myśle że to kilku osobą, które dobrze czują temat energii by pomogło, z tego co widziałem to są takie filmiki innego trenera, fajnie by było poznać Twoją perspektywę na kontakt wzrokowy, który ma spore znaczenie. Wiem też że on wynika z wielu innych czynników chociażby z tego jak się czujesz, z przekonań, czy jesteś wyluzowany i co myślisz, ale można by bo to wymaksować i poprawić za pomocą Twoich rad.
OdpowiedzUsuńNie podchodzę do kontaktu wzrokowego w sposób "techniczny". Najważniejsza jest "Energia", czyli podświadome wyrażenie naszej Psychiki. Jeżeli napisałem coś o patrzeniu głęboko w oczy, to chodzi po prostu o dłuższe spojrzenie w oczy połączone z koncentracją psychiczną na czułości.
UsuńTechnicznie- faktycznie użyłem może złego słowa - chodziło mi o to w co się wczuwać, jak patrzeć żeby wymaksować działanie kontaktu wzrokowego, na kobietę, tak żeby myślała wow jak on się na mnie patrzył…to było mega przyjemne i podniecające
UsuńMoje podejście do tego jest takie, że TRZEBA SIĘ WCZUĆ. Żeby Twoje oczy wyrażały X, to musisz CZUĆ X. Czyli np. patrzysz na kobietę i wczuwasz się w to, że ona jest najsłodszą, najcudowniejszą kobietą na świecie - i pozwalasz swojemu ciału/oczom wyrazić to uczucie. EMOCJE/UCZUCIA SIĘ UDZIELAJĄ i jeżeli wczujesz się dobrze, to kobiecie może się udzielić atmosfera fascynacji, czułości, miłości.
UsuńWłaśnie o to mi chodziło :) jasno konkretnie i już wiadomo co robić, sam to co piszesz zauważyłem
Usuńale potrzebowałem potwierdzenia, dzięki Milroh.
Nickname "S"
OdpowiedzUsuńMoja poniższa wypowiedź skierowana będzie do @James
To nie jest rdzeń tematu dyskusji, jednak uważam że muszę odnieść się do tego co piszesz w swojej wcześniejszej wypowiedzi, gdzie w dość arogancki sposób chcesz wyjaśnić czytelnikom pewne zjawisko psychologii ogólnej:
"Wytłumaczę Ci oraz innym chłopakom na tej stronie, czym jest podstawowy błąd atrybucji. Może poszerzycie horyzonty i się czegoś nauczycie."
Podstawowy błąd atrybucji polega na ocenianiu rzeczywistości na podstawie zewnętrznych czynników, nie uwzględniając wewnętrznych motywacji osoby, którą oceniamy."
---> Noo… NIE. Podstawowy Błąd Atrybucji NIE POLEGA na "ocenianiu rzeczywistości" na podstawie czynników zewnętrznych. To nieprawidłowe uproszczenie. On polega na UZASADNIANIU CZYIŚ DZIAŁAŃ jego cechami wewnętrznymi (np. kompetencja) LUB zewnętrznymi (np. okoliczności) w zależności jak odbierane jest obserwowane działanie.
Możecie zerknąć na artykuł na temat Błędu Atrybucji (i tabelkę obok tekstu):
https://en.wikipedia.org/wiki/Fundamental_attribution_error
Twoja interpretacja James była taka:
- zobaczyli mnie ze słabymi laskami i skupili się na tym (przecenili czynnik sytuacyjny) >> nie wiedzieli, że to tylko rozgrzewka (zignorowali czynnik wewnętrzny) >> uznali Cię pochopnie za słabego z kobietami.
Interpretacja zgodna ze specyfiką Podstawowego Błędu Atrybucji byłaby natomiast taka:
>> zobaczyli mnie ze słabymi laskami (to FAKT, który obserwator próbuje tłumaczyć i odpala się Błąd Atrybucji. Nie jest to jak pisałeś czynnik zewnętrzny)
>> uznali mnie za słabego z kobietami, podważyli KOMPETENCJĘ (Odbiór Ciebie w tej sytuacji jest negatywny, stąd ZWALILI to co widzieli na to co tu jest czynnikiem WEWNĘTRZNYM - kompetencja. Działa też Tendencja Samoobronna, dlatego właśnie stwierdzili "James podrywa "słabe" laski, bo pewnie jest słaby z kobietami, a my wcale tacy źli nie jesteśmy")
>> nie przyszło im do głowy, że to tylko rozgrzewka (ignorowanie faktycznego tu czynnika SYTUACYJNEGO, a nie wewnętrznego jak pisałeś. Choć "fizycznie" on jest też wewnętrzny, to w tym wypadku możemy go nazwać sytuacyjnym).
Tu jednak przypis: to jak ja to opisuję to też "tylko" INTERPRETACJA psychologiczna, jednak ZGODNA z definicją przytoczonego przez Ciebie zjawiska.
Twoja James nie opisuje sytuacji pod kątem Podstawowego Błędu Atrybucji, choć bardzo możliwe, że on miał tam miejsce. Jest próbą podciągnięcia Twojego wnioskowania pod to pojęcie i to jeszcze odwracając je logicznie (odwrócenie znaczeń czynnika wewnętrznego i zewnętrznego). Ty opisujesz po prostu ocenianie po pozorach, wydawanie osądów bez wystarczającej wiedzy (to też miało tam miejsce, ale to inne ujęcie sytuacji, nie pod kątem atrybucyjnym).
Jesteś popularnym trenerem uwodzenia (w sporym stopniu to dziedzina psychologiczna) a to zobowiązuje do poprawnego tłumaczenia zagadnień psychologicznych :) Nawet, gdy nie są bezpośrednio związane z uwodzeniem.
Inna sprawa jest taka że błędy poznawcze są u ludzi czymś naturalnym, normalnym. Postrzeganie pod wpływem jakichkolwiek błędów poznawczych nie oznacza, że dany człowiek jest debilem.
To tyle.
Może (oczywiście jeśli to przeczytasz) nazwiesz mnie jakimś nerdem / mądralińskim co przyczepił się pierdoły jakiejś... trudno.
Wiecie.. po prostu jak już powołujemy się na "książkowe" pojęcia, to trzymajmy się rzetelnie ich merytoryki, wkońcu, ktoś może umawiać się z psycholo...lożką :D
Chciałbym coś jeszcze napisać ale to może potem.
Pozdrowienia :)
Masz łeb na karku Panie S bardzo logicznie odpowiedziałeś. To że ktoś to ładnie rozpisał i jest inteligentny, nie znaczy od razu że jest nerdem. Pozdro
UsuńOdnoszę wrażenie, że wiele osób odnoszących sukcesy z kobietami umniejsza sobie w cechach typu własna atrakcyjność fizyczna oraz status społeczny/posiadana kasa. Nie mam tutaj na myśli umniejszanie wpływu tych atrybutów na podryw, ale ich własną ocenę pod tym względem. Z czego to wynika? Cóż, to lepiej brzmi gdy trener pisze, że jest 6/10 a wyrywa laski 7,8/10 niż gdyby napisał, że faktycznie jest te 7+/10 i wyrywał tej samej jakości laski 7,8/10. Działa to w pewnym sensie jako potwierdzenie wysokiego poziomu ich umiejętności socjalnych/podrywu poprzez zaniżenie innych atrybutów mających wpływ na osiągane wyniki.
OdpowiedzUsuńWeźmy np. Jamesa - James używa 10 stopniowej skali w której okazy 10/10 istnieją, niezwykle rzadko, ale jednak tak. W tej skali James ocenia siebie na 6/10, 5/10 - to środek skali, czyli jest to najbardziej przeciętny facet. Więc James jako 6/10 ocenia siebie jako jedynie odrobinę atrakcyjniejszego od przeciętniaczka. Czy ktokolwiek kto go widział się z tym zgodzi? :D :D Według mnie w ww skali, James wychodzi na jakieś 7,7+/10
Przypuszczam, że podobna sytuacja może być z autorem tego bloga. Pamiętam, że w którymś z komentarzy, właśnie Milroh pisał, że nie jest bogaty ani zamożny, a w innym miejscu napisał, że na początku studiów rodzicie kupili mu mieszkanie w nowym budownictwie :D W mojej studenckiej braci, być może jedna na 30, jedna na 40 osób była w podobnej komfortowej sytuacji - i czy to nie jest właśnie bogactwo czy zamożność być w tej topce 3/4% najlepiej usytuowanych osób na podobnym etapie życia? :D
Korzystając z ww obserwacji, obstawiam, że pod względem wyglądu podobnie jak pod względem zamożności, Milroh delikatnie zaniża sobie ocenę i faktycznie jest to ciut wyżej niż tej 6,7/10 ;)
James ma wzrost i szerokie bary, samo to stawia go powyżej przeciętnego faceta. Podobny przykład to Vincent, który głosi, że wygląd nie ma aż tak wielkiego znaczenia, a jednak pojechał do Turcji, aby zrobić sobie przeszczep włosów.
UsuńNatomiast kwestie bogactwa należy rozpatrywać w aspekcie majątkowym i zarobkowym. Można np. odziedziczyć mieszkanie po dziadku czy dostać od rodziców, ale też zarabiać tak słabo, że odlicza się do pierwszego. Można też wziąć je w credo albo wynajmować, ale zarazem mieć tak wysokie dochody, że czynsz czy rata będą ledwo zauważalne i nie impaktują negatywnie na styl życia. To oczywiście skrajności, ale kto z opisanej dwójki jest bogaty?
Jest coś takiego. Wielu trenerów uwodzenia minimalizuje znaczenie swojego własnego wyglądu i wciska zdesperowanym brzydkim facetom bajki typu "nieważne jak wyglądasz, możesz mieć najpiękniejsze kobiety - musisz tylko zapłacić $$$ za moje szkolenie/produkt".
Usuń"Przypuszczam, że podobna sytuacja może być z autorem tego bloga."
<--- Nie. Ja uczciwie informuję, że wygląd ma znaczenie i że ja mam wygląd 6-7/10, czyli powyżej przeciętnej.
W 2016 roku napisałem o tym tak: https://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2016/07/blondynka-z-klubu.html
'Jestem dość atrakcyjnym fizycznie facetem - według większości ocen jestem 6-7/10. To nie jest żaden super dobry wygląd, takich facetów jest mnóstwo, a w klubie zawsze (tego dnia też) są faceci zdecydowanie przystojniejsi ode mnie, ale to jednak ma znaczenie, bo co prawda nie jestem w czołówce, ale podobam się kobietom. To tak samo jak z laską 6-7/10 - taka laska nie robi super wrażenia, raczej nie wywołuje super napalenia, ale "na spokojnie" się podoba.'
"Pamiętam, że w którymś z komentarzy, właśnie Milroh pisał, że nie jest bogaty ani zamożny, a w innym miejscu napisał, że na początku studiów rodzicie kupili mu mieszkanie w nowym budownictwie :D W mojej studenckiej braci, być może jedna na 30, jedna na 40 osób była w podobnej komfortowej sytuacji - i czy to nie jest właśnie bogactwo czy zamożność być w tej topce 3/4% najlepiej usytuowanych osób na podobnym etapie życia? :D"
<--- Co dokładnie pisałem? Bo mogłem napisać, że nie jestem BARDZO bogaty, że nie jestem bogaty na tyle, aby móc kasą przyciagać kobiety które rucham - a Ty mogłeś to niedokładnie zapamiętać.
Pisałem o tym, że rodzice kupili mi mieszkanie w nowym budownictwie na początku studiów - i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ogromna większość ludzi tego nie dostaje. Natomiast to nie jest poziom zamożności który robi wrażenie na kobietach z najwyższej półki - i w tym kontekście mogłem napisać coś w stylu "nie jestem bardzo bogaty".
"Korzystając z ww obserwacji, obstawiam, że pod względem wyglądu podobnie jak pod względem zamożności, Milroh delikatnie zaniża sobie ocenę i faktycznie jest to ciut wyżej niż tej 6,7/10 ;)"
<--- ZDECYDOWANIE nie jestem 8/10. Jestem MAKSYMALNIE 7/10, a i to jest sprawą dyskusyjną.
Inna sprawa, że wyglądam dość sympatycznie, wzbudzam zaufanie, a jednocześnie mam w sobie coś "ostrego". I wyglądam na kogoś inteligentnego, o dobrej pozycji społecznej.
Nie wiem co ludzie dokładnie myślą mówiąc o "komforcie", bo każdy może to inaczej rozumieć, ale dla mnie ta cała ogólnie pua'wska koncepcja "komfortu" czyli po prostu "zaprzyjaźnianie się" ze sobą to jest coś co ciężko nazwać prawdziwym komfortem.
OdpowiedzUsuńDla mnie zawsze kontakt z dziewczynami dawał mi dosłownie niebotyczny komfort. Nie tylko psychiczny, że obecność dziewczyn jest komfortowa, ale dosłownie dziewczyny zawsze dla mnie były "miłe w dotyku" i też jestem osobą która ekstremalnie lubi się przytulać i lubi dotyk. Dotyk niekoniecznie seksualny, ale wszelki fizyczny kontakt.
Mam to rozwinięte do tego stopnia, że aż przypał o tym mówić by się za bardzo nie upubliczniać, ale jakby przeanalizować moje relacje z dziewczynami to jest wręcz jedna z krytycznych, jedna z największych podstaw moich relacji z nimi. Dziewczyny "narzekają", że jest im ze mną "zbyt wygodnie". W takim kontekście, że mają problemy by się oderwać "Nie mogę z tobą przebywać bo robi mi się zbyt wygodnie".
Ludzie rozumieją komfort jako brak dyskomfortu, ale prawdziwy wysoki komfort to jest sprawianie, że razem się "rozpływacie", przypomnijcie sobie momenty, gdy bywało wam najbardziej wygodnie. Wygoda, która przybiera bardzo INTENSYWNĄ formę, rodzaj MOCNEGO błogostanu, w którym marzy się by w nim pozostać i z niego nie wychodzić. Nie na poziomie "nic mnie nie uwiera" tylko poziom intensywniej wygody, która was zalewa i myślicie, że "o cholera chyba już stąd nigdy nie wstanę".
Uważam, że ten dosłowny fizyczny komfort to jest bardzo potężna siła, o której w ogóle się nie mówi praktycznie nigdzie. Nawet w mainstreamie nie spotkałem się z poruszaniem tego tematu chociaż nie jest to nic kontrowersyjnego. A te intensywne błogostany mają wręcz uzależniające działanie.
Co do "psychicznego komfortu" nie wyobrażam sobie nie bycie dla dziewczyn kimś w rodzaju Bezpiecznej Przystani. Tak jak w Teorii Przywiązania, Attachment Theory, jest koncepcja "Safe Haven". Taką postacią Bezpiecznej Przystani dla człowieka gdy się rodzi są rodzice, a później często ten wykształcony w dzieciństwie "styl przywiązania" ludzie przenoszą na partnera.
"Friendzone" to jest coś z czym NIGDY osobiście się nie spotkałem. Dla mnie to jest zjawisko, które znam WYŁĄCZNIE z opowieści. Gdybym o tym nie czytał w Internecie bym w ogóle nie wiedział, że coś takiego istnieje i że niektórzy tak mają, to znaczy że tak to interpretują. A jak niektórzy znajomi chcieli wyrwać koleżanki i im się nie udawało to po prostu dla mnie zawsze dostali zwyczajnego "kosza". Jeden "friend" dostawał kosza, a drugi "friend" nie dostawał, ale w zasadzie wszyscy byliśmy "friends" i wszystkie sytuacje "friendzonów" działy się we wspólnych grupach towarzyskich, więc nigdy bym tego nie interpretował jako friendzone, że rzekomo bycie "friend" odgrywa tutaj jakąkolwiek rolę. I zawsze było widać jak na dłoni, że wszelkie wymówki dziewczyn by nie urazić tego komu dają kosza to są ściemy, o których nikt nie myślał poważnie. Wiadomo, że jak dziewczyna walnęła komuś tekst "wolę cię jako przyjaciela" to odpowiednik jak do sprzedawcy w sklepie "jeszcze się zastanowię", albo przy rekrutacji "oddzwonimy do pana", albo tekst "nie jestem gotowa" nikt nie traktował poważnie gdy tydzień później z innym kolegą nagle była gotowa.
Dla mnie zawsze wszystko działało prosto. Im bliższy kontakt z dziewczyną tym bycie większą częścią jej świata, a im jest się dla dziewczyny kimś ważniejszym tym bardziej jest się "jej chłopakiem" w jej głowie. Nawet w ramach koleżeńskich relacji możesz być "chłopakiem" kilku swoich koleżanek! Spójrzcie na to w dwie strony, jak facet narzeka, że go dziewczyna friendzonuje to dlatego, że on tą koleżankę już zaczął traktować jako swoją dziewczynę. Bez wzajemności, ale z jego strony ona już jest traktowana w kategorii, że on patrzy na nią jak na swoją partnerkę, bo on już jest tak nastawiony i ubolewa, że jego oczekiwania rozjeżdżają się z brakiem jej wzajemności. On już zaczął żyć w świecie w którym "są razem". Mimo że z jej strony nie było ŻADNEGO intencjonalnego "napięcia seksualnego", czy nawet żadnej szczególnej "romantyczności". A czasem wręcz przeciwnie, gdy ona go hamuje i przeciwdziała, a on się sam nakręca i sobie wyobraża bycie razem i myśli jak bardzo do siebie pasują. Przecież to w drugą stronę tak samo działa!
UsuńTy z dziewczyną możesz nie mieć żadnej "seksualnej" relacji, a możesz być dla niej najważniejszą osobą i ona będzie traktować cię jako swojego chłopaka. Dla mnie takie "bliskie dziewczyny" odgrywają bardzo dużą rolę w życiu.
W ogóle mam na te różne zjawiska swoje słownictwo, ale nie mogę o tym pisać, bo używam tych sformułowań też głośno w prawdziwym życiu i rozmawiam o tym z dziewczynami, więc nie będę tutaj ich stosować.
Dla mnie w ogóle wraz ze wzrostem wszelkiego rodzaju komfortu taki kierunek nie prowadzi do "FRIENDZONE" tylko wręcz bardziej do czegoś na kształt "PARENT-ZONE".
Dla mnie w ogóle idealnym poziomem relacji z dziewczynami jest nie bycie żadnym "partnerem" tylko kimś więcej, moje relacje z dziewczynami znacząco różnią się od takich zwykłych "zwioznków". Też te wszystkie rzeczy o których piszę wykształciły się naturalnie, dopiero później zacząłem analizować i zastanawiać się po fakcie jak to wszystko działało.
Wydaje mi się, że na pewnym poziomie relacji z dziewczynami "bycie razem", nie mylić z "byciem w zwionzku", może przybierać na tyle silną formę, że jesteś można powiedzieć że AZYLEM dla dziewczyn. To bardziej w praktyce przybiera formę przywiązania jak dziecka do rodzica co może zabrzmieć dziwnie i rodzić negatywne skojarzenia, ale w praktyce przecież TO NORMALNE i nawet w mainstreamowej psychologii mówi się o tym jak "przeplatają" się modele bliskich relacji, że ludzie przenoszą modele przywiązania z rodziców na partnera i tak dalej. To normalne, że w relacjach romantycznych jest wiele "Rodzinnych" odniesień, które nie mają nic wspólnego z żadnym kazirodztwem. To normalne, że chłopak z dziewczyną "zakładają rodzinę" i mąż z żoną będąc w seksualnej relacji stanowią "rodzinę". To normalne, że w skład szerszej "rodziny" wchodzą seksualni partnerzy NIESPOKREWNIENI.
A powyżej pewnego poziomu relacji z dziewczyną stajecie się dla siebie kimś na poziomie silnych relacji rodzinnych.
Dla mnie bycie dla dziewczyny, która jest już STAŁĄ poważną dziewczyną, w którą jest się już "zainwestowanym" w takim sensie, że dałeś jej poważniejsze miejsce w swoim życiu, że nadałeś jej status tej przynależności do Ciebie, za którą idą w jakimś zakresie Twoje zobowiązania, troska o jej dobrostan, priorytet swojej atencji, uwzględnianie jej potrzeb, jakieś Twoje zaangażowanie wobec niej, to jeśli ona miałaby podejście jak do "chłopaka z którym aktualnie jest razem" to jest dla mnie coś poniżającego, jakaś porażka. Dla mnie właściwą mentalnością jest, gdy dla dziewczyny jest się kimś o wiele więcej niż jakimś tam "partnerem". Mówię o stałych poważniejszych dziewczynach, a nie takich w "luźniejszych" relacjach.
UsuńMożna to nieco mylnie interpretować, że to kwestia "daddy issues", ale nawet dziewczy które wcale NIE "szukają dla siebie tatusia" to one ogólnie w pewnym sensie także "szukają tatusia", bo w wielu kobietach uruchamia się podobny mechanizm, że one często chcą tworzyć JAKĄŚ rodzinę. Nawet jeśli dwu osobową. Jedna "szuka tatusia" dla siebie, a druga szuka "dla swoich przyszłych dzieci", a trzecia "dla psa" "dla kota", a kolejna chce bezdzietną rodzinę. Ale bycie tą postacią, którą kobieta interpretuje jako rodzinę, "najbliższa osobę", a nie kogoś "z kim weszła i buduje zwionzek" to jest właściwy kierunek. Oczywiście "daddy issues" tutaj też szczególnie dużą rolę potrafi nieraz odegrać, ale wcale nie jest to ściśle powiązane, bo to jest bardziej uniwersalne.
Tutaj mogą wejść redpillowe skojarzenia z bycie postrzeganym jako beta-provider żywiciel betabankomat kontra pożądany kochanek i tak dalej, ale to są diametralnie inne tematy. To są problemy, gdy właśnie NIE JEST SIĘ WAŻNYM dla dziewczyny. O tej ważności można całą książkę pisać, już nie będę tego rozwijać, ale w skrócie podsumowując ja bym w ogóle wywalił tą całą koncepcję friendzonu. „Twoja dziewczyny” i „Twoje najbliższe przyjaciółki” to jest to samo
@AZ
Usuń"Ludzie rozumieją komfort jako brak dyskomfortu, ale prawdziwy wysoki komfort to jest sprawianie, że razem się "rozpływacie", przypomnijcie sobie momenty, gdy bywało wam najbardziej wygodnie. Wygoda, która przybiera bardzo INTENSYWNĄ formę, rodzaj MOCNEGO błogostanu, w którym marzy się by w nim pozostać i z niego nie wychodzić. Nie na poziomie "nic mnie nie uwiera" tylko poziom intensywniej wygody, która was zalewa i myślicie, że "o cholera chyba już stąd nigdy nie wstanę"."
<--- TAK. To tak samo jak z wyluzowaniem - gdzie jest wyluzowanie "bierne" jako brak stresu i jest wyluzowanie "aktywne" w sensie atmosfery błogiego wyluzowania, beztroskiej zabawy, itd. Tak samo komfort ma poziom "bierny" w sensie braku dyskomfortu i "aktywny" w sensie wyraźnego błogostanu.
""Friendzone" to jest coś z czym NIGDY osobiście się nie spotkałem."
<--- Jest takie zjawisko, ale ludzie z PUA mówią o tym zdecydowanie za dużo w stosunku do jego realnej, niewielkiej istotności.
"Spójrzcie na to w dwie strony, jak facet narzeka, że go dziewczyna friendzonuje to dlatego, że on tą koleżankę już zaczął traktować jako swoją dziewczynę. Bez wzajemności, ale z jego strony ona już jest traktowana w kategorii, że on patrzy na nią jak na swoją partnerkę, bo on już jest tak nastawiony i ubolewa, że jego oczekiwania rozjeżdżają się z brakiem jej wzajemności. On już zaczął żyć w świecie w którym "są razem". Mimo że z jej strony nie było ŻADNEGO intencjonalnego "napięcia seksualnego", czy nawet żadnej szczególnej "romantyczności". A czasem wręcz przeciwnie, gdy ona go hamuje i przeciwdziała, a on się sam nakręca i sobie wyobraża bycie razem i myśli jak bardzo do siebie pasują. "
<--- Dokładnie. Taki gość potrafi kręcić się wokoł laski nawet LATAMI i potrafi sobie ubzdurać, że ona mu się w jakiś sposób "należy".
"Można to nieco mylnie interpretować, że to kwestia "daddy issues", ale nawet dziewczy które wcale NIE "szukają dla siebie tatusia" to one ogólnie w pewnym sensie także "szukają tatusia", bo w wielu kobietach uruchamia się podobny mechanizm, że one często chcą tworzyć JAKĄŚ rodzinę. Nawet jeśli dwu osobową. Jedna "szuka tatusia" dla siebie, a druga szuka "dla swoich przyszłych dzieci", a trzecia "dla psa" "dla kota", a kolejna chce bezdzietną rodzinę."
<--- Tak, jest coś takiego.
Hej milroh w jaki sposob odciales sie od jadu, docinek, ktorych doswiadczales i doswiadczasz? Bylem na spotkaniu pracowniczym i odczulem jakby moja energia byla dla osob z pracy zagrozeniem. Jakby chcieli mnie obnizyc, mojego przelozonego wkurzalo, ze odczuwal, ze mam lepsze od zycie od niego. (nie mam dzieci, nie mam jak to przecietna osoba widzi stalego zwiazku, tylko dosyc luzne otwarte z dwoma). Teksty w stylu Ty w tym wieku to powinienes to i to. To samo mam od starych znajomych, to powoduje, ze nie mam ochoty sie z nimi spotykac. Wkurzajace, ze niektorzy z nich to stary koledzy z ktorymi imprezowales i podrywales dziewczyny, a oni teraz maja pretensje do mnie, ze nie wpakowalem sie w malzenstwo na sile, czuc od nich wlasnie ten jad.
OdpowiedzUsuńWidze, ze trzeba poznawac ciekawych ludzi, i selekcjonowac z kim sie zadawac.
Druga rzecz, czy tez latwo widzisz manipulacje od strony kobiet? Widze szczegolnie u pantoflazy, gdzie laska inscenizuje jaka sytuacje, zeby dostac jakas korzyc, a ten pantoflaz jakby zero refleksji tylko reaguje jak piesek, ktory dostal zadanie do wykonania.
Masz pewnie 25-30 lat. Mi w tym wieku odpadło 80% znajomych jak nie więcej z ww. powodów. Z niektórymi jest bardzo sporadyczny i specyficzny kontakt (spotkania sam na sam, bez żonek/dziewczyn i reszty). Super inteligentny ziomek+jego zjebana kobieta to może nie norma, ale często spotykane u mnie combo. Ciągle obserwuje te zmiany, o których pisałeś w nowo poznawanych przeze mnie "imprezowych" ludziach. Chwile temu ruchał "szony", teraz żonkoś i pierdolenie o "ustatkowaniu", bo myśli, że z NIĄ chomąto go nie będzie dotyczyć... Bo to już "ten wiek", bo nie chce być "dziadkiem" dla swojego dziecka jak się "spóźni", itd. (myśli jak laska) Od zawsze zauważałem brak inteligencji i praktyki w kwestii kobiet, przy ponadprzeciętnej inteligencji w innych aspektach życia u wielu ludzi. Tylko, że teraz się już tak nie przywiązuje do ludzi i mam do tego dystans. Ludzie przychodzą i odchodzą, z reszta są POTRZEBNI tematycznie, a nie do jakiegoś serialowego "hangin' out'u togeza", bo nie ma na to czasu lub ochoty w dorosłym życiu. Lepiej iść na dupy. Ba, nawet starsi znajomi wydymani przez kobiety na pół majątku, wchodzą z następną w podobny model (podryw na hajs) i nadal debilizmy o ustatkowaniu z kobietą...
UsuńJeśli chodzi o pozytywne przykłady, są oczywiście chociaż nigdy do końca nie wiesz jak jest naprawdę jak nikt nie patrzy. A te związki, które w mojej ocenie są naprawdę spoko, mają coś czego ja nigdy bym nie zaakceptował, co też wg mnie je zespala (praktykowanie jakiejś Religi, są rodzinne, obiadki u teściów, jest w nich "spokojnie", przez wzgląd na dzieci). Związków otwartych/swingersów itd. nie znam, więc się nie wypowiem.
Nie jest to żadne narzekanie, żeby nie było, nie przeszkadza mi to i ciekawi mnie jak to jest u @Milroh 'a na przestrzeni lat, gdzie są czynniki premium i może życie wtedy ma trochę inny przebieg/ inne zasady i przede wszystkim WIĘCEJ pocieszających WYJĄTKÓW.
Co do pracy u kogoś to neutralność i okazjonalne granie ofiary zawsze spoko. U Ciebie już się chyba mleko wylało i jesteś zaszufladkowany. Da się odkręcić, ale to będzie cyrk.
A te manipulacje kobiece wykonywane na (inteligentnych) beciakach, pomijając jakąś perswazję i ustawianie faceta, jego plan dnia to standard, to spotkałem się raz z kłamstwem/chamówą, która była tak mocna, że mega inteligentny zawodowo (głąb z kobietami) ziomek to totalnie łyknął i prawie się poróżniliśmy. A udowodnienie kłamstwa laski, z kolei zwróciłoby ją jeszcze bardziej przeciwko mnie i straciłbym czas. A tak rozeszło się po kościach, ona wie, że ja wiem i nie wypada jej aż tak bardzo pajacować. Chociaż i tak relacji z nią brak, bo ja występuje w tym układzie jako kolega=zagrożenie dla jej dawcy wszystkiego.
Usuń"Hej milroh w jaki sposob odciales sie od jadu, docinek, ktorych doswiadczales i doswiadczasz?"
<--- Izolując się od zwyczajnych, "normalnych" ludzi. Zadając się z ludźmi którym nie przeszkadza moje życie seksualne.
To jest dużo łatwiejsze w przypadku znajomych, a dużo trudniejsze w przypadku życia zawodowego.
Aczkolwiek i w przypadku znajomych przykre było to, że moja działałność uwodzicielska wykopała rów między mną i większością moich starych kolegów.
Oprócz tego, ludzie mogą mieć problemy ze znalezieniem znajomych którzy JEDNOCZEŚNIE autentycznie (emocjonalnie) akceptują ich działalność uwodzicielską ORAZ są dobrymi, lojalnymi kolegam.
"Bylem na spotkaniu pracowniczym i odczulem jakby moja energia byla dla osob z pracy zagrozeniem. Jakby chcieli mnie obnizyc, mojego przelozonego wkurzalo, ze odczuwal, ze mam lepsze od zycie od niego. (nie mam dzieci, nie mam jak to przecietna osoba widzi stalego zwiazku, tylko dosyc luzne otwarte z dwoma)."
<--- OCZYWIŚCIE. Bo przełożony uważa siebie za lepszego od Ciebie i BOLI GO TO, że jesteś lepsze jeżeli chodzi o kobiety. W jego mniemaniu Ty "BEZCZELNIE" naruszasz hierarchię która stawia jego nad Tobą. Ja swojego czasu doświadczyłem z tego powodu mobbingu w pracy.
"To samo mam od starych znajomych, to powoduje, ze nie mam ochoty sie z nimi spotykac. Wkurzajace, ze niektorzy z nich to stary koledzy z ktorymi imprezowales i podrywales dziewczyny, a oni teraz maja pretensje do mnie, ze nie wpakowalem sie w malzenstwo na sile, czuc od nich wlasnie ten jad."
<--- To samo. Jak Ty "ŚMIESZ" mieć lepsze życie od nich? :)
"Widze, ze trzeba poznawac ciekawych ludzi, i selekcjonowac z kim sie zadawac."
<--- DOKŁADNIE, trzeba selekcjonować. I niestety - zmieniać kolegów.
"Druga rzecz, czy tez latwo widzisz manipulacje od strony kobiet? Widze szczegolnie u pantoflazy, gdzie laska inscenizuje jaka sytuacje, zeby dostac jakas korzyc, a ten pantoflaz jakby zero refleksji tylko reaguje jak piesek, ktory dostal zadanie do wykonania. "
<--- Oczywiście. Często facet skacze jak piesek z powodu byle focha swojej kobiety i myśli, że ona jest jakimś delikatnym kwiatuszkiem, gdy tak naprawdę ona nim z premedytacją manipuluje, terroryzując go swoimi teatralnymi fochami.
Jak według Ciebie rozkłada się procentowo - ilościowo, atrakcyjność kobiet względem skali której używasz? Typu: 8/10 - 5% kobiet
OdpowiedzUsuńObawiam się że ludzie nie mają zbyt dobrej zdolności do szacowania w liczbach takich rzeczy i podawane procenty bardziej odwzorowują subiektywne odczucia niż faktyczną ocenę. Ludziom wydaje się, że 5% to jest liczba bardzo mała i niesamowicie elitarna, a można to odnieść do statystki szkolnej. Zakładając, że w klasie jest 30 uczniów z czego połowa to 15 dziewczyn to daje 0,75 szansy na dziewczynę 8/10, a zakładając że w roczniku są 4 klasy to daje 3 dziewczyny >8/10 w roczniku. I można pomnożyć 3 razy ilość roczników w szkole np. według starego systemu gimnazjum lub liceum miało 3 klasy to wyjdzie 9 dziewczyn >8/10 w szkole.
UsuńSzkoła jest dobrym przykładem do statystyk, bo mamy tam przekrój całego społeczeństwa, każdy musi tam chodzić, więc widzimy jak różne rzeczy naturalnie się tam rozkładają.
W moich szkołach było więcej klas w roczniku niż 4, więc takich dziewczyn 5% byłoby jeszcze więcej, a wydaje mi się, że aż tak wiele dziewczyn nie wyróżniało się pod tym względem.
Sami możecie zastanowić się nad tym ile takich dziewczyn widywaliście w waszych szkołach
Trzaskowski ma obecnie 52 lata, co wydaje się całkiem dużo. Jednak patrząc na jego wygląd, mam wrażenie że mężczyzna w tym wieku o jego wyglądzie mógłby nawet mieć powodzenie wśród 20 latek.
OdpowiedzUsuńOstatnio córka kolegi, studentka, była na jego wykładzie na UW i wspólnie z koleżankami stwierdziły, że jest super ciacho i nie wygląda staro. Jej ojciec jest od niego młodszy! Oglądałem zdjęcia i faktycznie typ wygląda bardzo dobrze.
UsuńAle ma beznadziejną energię.
UsuńChodziło mi o jego wygląd, a nie energię. Natomiast co do energii, nie oglądałem dużo jego wystąpien, ale mi się podobała. Gość jest charyzmatyczny i sprawia wrażenie godnego zaufania. ( To tylko moje wrażenie, ogólnie jestem wyborca konfederacji)
UsuńZ tego co wiem to kobiety lubia Trzaskowskiego, ciekaw, ze nie ma ładnej partnerki (w moim odczuciu)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW jednym z wywiadów Trzaskowski powiedział, ze w młodości był "dupiarzem" (użył takiego właśnie określenia, bo jak to ujął słowo "bawidamek" jest zbyt staromodne). Pewnie mówi prawdę, wiele lasek poleciało na jego wygląd. Trudno natomiast powiedzieć na ile wykazuje jednocześnie talenty w umiejętności uwodzenia, zwłaszcza że w bajerowaniu wyborców wcale nie wydaje się taki super.
UsuńPotwierdzam :)
Usuńco myslisz o tym? juz wiadomo, ze to raczej na pewno aktor ale i tak beka xd
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=iQbophniZh8
Cześć Milorh, pisaliśmy już wiele razy i cieszy mnie, że to co pisałem było też dla Ciebie interesujące. A wrócę znowu do tematu Jerzego. Kiedyś wystąpił w programie Rozmowy w Toku. To był rok chyba 2001. Miał wtedy 46 lat. Odkupiłem to z TVN kilka lat temu. Jestem ciekawy czy miałeś okazję to oglądać? Biorąc pod uwagę, że pierwszy raz pojawił się w tak dużym formacie telewizyjnym zaskoczyła mnie jego lekkość i pewność siebie. Zawłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że był tam wrogiem publicznym. A mimo braku obycia przed kamerami wystąpił jak showman. Problemem było to, że nie wiedział czy uwodzić kobietę "podrzuconą " do niego przez Drzyzgę czy może uwodzić publiczność. Ale najlepszy moment był kiedy ta "harda dupa" wiedząc ile miał kobiet stwierdza : mnie byś nigdy nie zdobył" . Na co on spontanicznie: " w ciągu ilu dni"? :)
OdpowiedzUsuńszukałem tego odcinka w necie, podzielisz się albo wymiana mam inny materiał video z kalibabką
UsuńO jakim Jerzym piszesz? Jedyny Jerzy jakiego kojarzę to Jerzy z Klanu
UsuńJuż zauważyłem że Kalibabka miał na imię Jerzy
Usuń"Odkupiłem to z TVN kilka lat temu."
Ile kosztowało odkupienie?
Cześć też szukam tego odcinka i nigdzie nie mogę znaleść, wiesz może jak go znaleźć ?
UsuńMilroh- napisałeś Moje podejście do tego jest takie, że TRZEBA SIĘ WCZUĆ. Żeby Twoje oczy wyrażały X, to musisz CZUĆ X. Czyli np. patrzysz na kobietę i wczuwasz się w to, że ona jest najsłodszą, najcudowniejszą kobietą na świecie - i pozwalasz swojemu ciału/oczom wyrazić to uczucie. EMOCJE/UCZUCIA SIĘ UDZIELAJĄ i jeżeli wczujesz się dobrze, to kobiecie może się udzielić atmosfera fascynacji, czułości, miłości.‚’’
OdpowiedzUsuńA polecasz taki wzrok już od początku podejścia, czy jakoś to stopniować i zaczynać od czegoś innego lżejszego ?
było już o tym- po prostu wyobrażasz sobie, że ją lubisz, albo jakiegoś słodkiego kotka/szczeniaczka itp
UsuńHej, mam niestety problemy logistyczne, ponieważ mieszkam z dziewczyną :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak rozegrać to, że nie mogę dziewczyny zaprosić do swojego mieszkania, a przynajmniej nie od razu.
Opracowałem pewien plan- podczas poznawania się wkręcasz lasce, że tak naprawdę to jesteś z innego miasta, a tutaj zamierzasz się za niedługo wprowadzić i czasami tu bywasz w sprawach biznesowych.
W związku z tym jak przyjdzie co do czego, to nie możesz jej zaprosić do siebie, ale do hotelu już jak najbardziej tak.
Hotele to ogólnie klasyka intymnych schadzek, ale we mnie osobiście wywołują ból dupy ceny hoteli, jak mam zamawiać hotel w cenie prostytutki to nie czuję się z tym komfortowo. Też nieraz miałem dylemat jak logistycznie niektóre rzeczy rozegrać by mieć prywatną przestrzeń bez współmieszkańców, ale w praktyce jest to jak płacenie za seks tylko że płacisz hotelowi. Jak jest wyjątkowa sytuacja można przeboleć, ale prowadzenie stylu życia żeby regularnie płacić cenę hotelu za numerek to jest kontrowersyjne, a jeszcze niezdecydowaną dziewczynę w ramach po prostu randki, a nie że bierzecie hotel razem w konkretnym celu, tylko do hotelu zapraszasz dziewczynę gdzie może coś nie wyjść jest tym bardziej ryzykowne. Niektórym może nie szkoda kasy, ale we mnie sytuacja, gdy randka z dziewczyną miałaby kosztować tyle co spotkanie z prostytutką rodzi pewien opór. Dla mnie nawet pójście z dwoma dziewczynami do hotelu gdzie już wszystko jest ustawione rodzi pewien opór, że tyle mam za to płacić. Testowałeś w praktyce ten plan z hotelami? Ile miałbyś płacić za te hotele? Żeby nie okazało się że hotele wyjdą drożej niż wynajęcie kawalerki
UsuńŻeby to miało sens to przede wszystkim muszą być ONSowe kobiety chętne jechać na ten hotel do godziny od poznania najlepiej na jakimś wyjeździe, a nie latanie 1-3 spotkania, ściemnianie, że masz jakiś remont, po to żeby ujebać temat logistyką finalnie. Nie sklei to się tak, żeby nie bolało. No i tak jak @AZ mówi, nawet jak się nawiąże fajny romans, to nawet ten hotel raz w tyg. Cię wyniesie za dużo, poza tym laska, która chce tylko się bujać po hotelach jest conajmniej podejrzana. Jedyna "tania" opcja to spotkania u niej, ale wiadomo jak to bywa.
UsuńPS. Po chu mieszkasz z laską? :)
milroh jak dużego masz penisa i jakie twoim zdaniem ma to znaczenie?
OdpowiedzUsuń@BAldini
OdpowiedzUsuń''A te manipulacje kobiece wykonywane na (inteligentnych) beciakach, pomijając jakąś perswazję i ustawianie faceta, jego plan dnia to standard, to spotkałem się raz z kłamstwem/chamówą, która była tak mocna, że mega inteligentny zawodowo (głąb z kobietami) ziomek to totalnie łyknął i prawie się poróżniliśmy. A udowodnienie kłamstwa laski, z kolei zwróciłoby ją jeszcze bardziej przeciwko mnie i straciłbym czas. A tak rozeszło się po kościach, ona wie, że ja wiem i nie wypada jej aż tak bardzo pajacować. Chociaż i tak relacji z nią brak, bo ja występuje w tym układzie jako kolega=zagrożenie dla jej dawcy wszystkiego.''
Opiszesz tę sytuację szerzej? To byłoby bardzo pouczające sam jestem lekką amebą społeczną/autystą i wielu rzeczy nie widzę może na przyszłość bym też bardziej spostrzegawczy.
UsuńW tym przykładzie to są przede wszystkim źle dobrani dla siebie ludzie (jak przerażająca większość par) przede wszystkim i są ciągłe scysje od wielu lat- od kiedy są dzieci. I tu już pies pogrzebany oraz historia powinna się zakończyć. Chłop-duża chęć założenia rodziny (mam wrażenie, ze o wiele większa od niej), małe doświadczenie z kobietami, wysokie morale itd.
Dalsza część historii to woda na młyn dla redpillowców.
Chłop kupował oczami i sobie wmawiał, ze "będzie dobrze", bo laska ładna, bo jak małżeństwo to już "na poważnie", ergo każda strona będzie teraz od czasu podpisania papierka WALCZYŁA o każdą godzinę wspólnego szczęścia... Stare mainstreamowe myślenie.
Małżeństwo=chomąto. Czy takie jakie chcesz (dzieci=naturalne obowiązki, których nie możesz nie dopełnić i chu), czy takie, którego nie chcesz (misje z dupy od żonki). No i manipulacja polega na mieszaniu tych dwóch światów. Takie przeciąganie liny, kto będzie miał więcej czasu dla siebie. No bo ze sobą to spędzają czas tylko raz kiedyś jak akurat są pogodzeni albo jak trzeba latać po rodzinie na obiadki i się pokazywać "społecznie". I teraz zależy co ma w głowie żonka.
Akurat tu poszło o izolacje od kolegów, bo oni "zabierają" mu czas, w którym mógłby wypełniać część obowiązków za nią. Ona jest głupia, a my jesteśmy inteligentni, więc ona źle się czuje w naszym towarzystwie, więc mnie nie lubi i woli innych bardziej "friendly" kolegów. Więc mi będzie podkładać świnie, albo zachowywać się jak debil jak ja przychodzę, wymyślać nagle problemy, żeby podświadomie skojarzyć mnie z czymś chujowym w jego głowie albo po prostu mnie zniechęcić do odwiedzin. Za chwile też będzie wycieranie sobie ryja "przewlekłą chorobą" i chu samopoczuciem (miś zrób za mnie ja się znowu źle czuje). Ja też nie siedzę u nich w domu i nie znam wszystkich tych jej chorych patentów, ale 2-3 akcje i ich skala czasem mówią wszystko.
Dla porównania mam inne bardziej udane (tfu) małżeństwa i te manipulacje są zastąpione RACZEJ perswazją, współpracą i logistyką. Ale ludzie w nich są przede wszystkim dobrze dobrani charakterami.
jak sobie radzisz z tym jak dziewczyna mówi że jej nigdzie nie zabierasz. Ja lubie tanie rozrywki spacery basen na multisporta a widze ze ona chce zeby zabrał jej do luksusowej reastauracji
OdpowiedzUsuńCo do Jamesa:
OdpowiedzUsuń1. Jego książka jest koszmarna. To są klasyczne PUA bzdury dla ułomnych.
2. Kilka razy widziałem Jamesa w akcji i był taki sobie. Jak dla mnie jest lepszy od przeciętnego faceta, ale nie jest w tym dobry.
3. James jest wysoki i w miarę przystojny. Za to ta jego kobieta... Jak dla mnie ma dziwną sylwetkę. Ma krótkie nogi i jest za szeroka. Może ktoś lubi szerokie kobiety z krótkimi nogami, ja na pewno nie.
4. Pan F i pan V, a także kilka innych osób, mają o Jamesie słabą opinię jako o uwodzicielu i o człowieku. Byłem zaskoczony jak bardzo słabą.