Kilka słów o klubach
W odpowiedzi na sugestię jednego z
czytelników postanowiłem napisać coś o klubach. To nie ma być
kompletny i obejmujący wszystko podręcznik, a jedynie "kilka
słów" o klubach. Podczas pisania okazało się, że tekst się
rozrósł i przez to umieszczę dzisiaj pierwszą część z kilku,
zapewne
z dwóch.
Powiedzmy, że mamy weekend i jesteśmy
w typowym klubie. Jak to zazwyczaj bywa, widzimy mnóstwo
umalowanych, odstawionych kobiet, często z wyeksponowanymi biustami
i odsłoniętymi nogami. Część pomimo godzin spędzonych przed
lustrem wygląda słabo, część wygląda przeciętnie, ale część
wygląda naprawdę SEKSOWNIE.
A teraz wyobraźmy sobie, że do tego
klubu wchodzi typowy facet. Jak to wygląda jego noc w klubie? Typowy
facet wchodzi do klubu w towarzystwie jednego lub kilku innych
facetów, a następnie "BAWI" SIĘ W ICH TOWARZYSTWIE. Jest
grupka mężczyzn, która pije razem alkohol i rozmawia we własnym
gronie, jednocześnie GAPIĄC SIĘ NA KOBIETY. Czasami chłopaki
wejdą na parkiet i potańczą, gdzie okazyjnie mogą popróbować
poderwać jakąś kobietę, ale i to czynione jest najczęściej bez
większego przekonania, o ile w ogóle ma miejsce.
Innymi słowy mówiąc, typowy facet
wchodzi do klubu pełnego pięknych kobiet, ale "BAWI" SIĘ
W MĘSKIM TOWARZYSTWIE.
Czy czytając o tym nie masz wrażenia,
że to jest coś ŻAŁOSNEGO? Bycie w klubie w obecności seksownych
kobiet i bawienie się w męskim towarzystwie? Moim zdaniem to jest
żałosne i patologiczne, ale większość facetów zachowuje się
właśnie w taki sposób. Wiem przy tym o tym, że większość
czytelników bloga (pewnie włącznie z TOBĄ!) ma zapewne na koncie
wiele takich wyjść. Pisząc o żałosności i patologiczności tego
zjawiska nie chodzi mi jednak o to, aby Was gnębić psychicznie, a o
to, abyście ujrzeli to zjawisko takim, jakim ono faktycznie jest.
Mnóstwo facetów wychodzi tak do klubów i jest przyjęte, że to
jest coś normalnego, przez co ludzie są do tego przyzwyczajeni i
nie dostrzegają jak bardzo jest to chore.
No dobrze, a DLACZEGO mężczyźni
zachowują się w ten sposób?
Prosta odpowiedź mogłaby brzmieć: bo
brakuje im pewności siebie. Ja nie lubię tego określenia, bo znam
ludzi bardzo pewnych siebie w innych dziedzinach życia, którzy w
stosunkach z kobietami są strasznymi mięczakami. Ja wolę napisać,
że są PSYCHICZNIE NIEOGARNIĘCI w kontekście kobiet lub że NIE
MAJĄ WEWNĘTRZNEGO PRZYZWOLENIA na uwodzenie.
Psychiczne ogarnięcie się/wewnętrzne
przyzwolenie jest absolutnie NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ. Najważniejszą
rzeczą W CAŁYM UWODZENIU.
Te dwie linijki powyżej to jest coś
co być może powinno być napisane 10 razy, za każdym razem wielką
czcionką w złotym lub czerwonym kolorze, ale nie będę tego robił
- po prostu zwróć na to uwagę i przyjmij to do wiadomości.
Większość facetów nie radzi sobie
super z kobietami dokładnie dlatego, że mają w głowie sieczkę.
Mam tu na myśli złe wyobrażenia na temat kobiet, nieadekwatne
przekonania etyczno-obyczajowe, lęk przed tym "co ona sobie o
mnie pomyśli" i tak dalej i tak dalej. I ta sieczka ich
blokuje, bo wywołuje u nich strach lub wstyd, który powstrzymuje
ich przed działaniem, a jeżeli nawet odważą się działać, to
czyni ich to zestresowanymi podczas działania, co wpływa fatalnie
na skuteczność uwodzenia.
Kiedyś napisałem o tym artykuł,
który moim zdaniem jest NAJWAŻNIEJSZYM tekstem na tym blogu:
http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/06/o-braku-szacunku-do-kobiet.html
To jest prawdziwa "tajemnica"
uwodzenia - jeżeli ktoś wierzy w głębi serca w to, że większość
kobiet jest łatwa, w to że nic im się od niego nie należy i że
to co myślą czy czują jest nieważne, to praktycznie MUSI mu iść
świetnie, a przynajmniej dobrze. Chyba że ma jakieś inne problemy,
dajmy na to wygląd grubo poniżej średniej - ale jeżeli jest
przeciętny z wyglądu i zdrowy pod każdym względem, to
wcześniejsze zdanie jest prawdziwe.
To jest "prześladowana prawda"
o tym wszystkim - miliony matek na całym świecie uczą swoich
synków o tym, że tak nie wolno postępować. Dziesiątki filmów z
Hollywood piorą mózgi dorosłych facetów, pokazując im, jak
romantyczna miłość zawsze zwycięża i jak zakochany "synek
mamusi" zdobywa kobietę. Prawda o której piszę zawsze
przemykała gdzieś bocznymi uliczkami, poza głównym obiegiem
informacji - właśnie dlatego, że jest sprzeczna z mainstreamową
moralnością i obyczajowością.
Nawiasem mówiąc, gdyby były jakieś
techniczne "tajemnice uwodzenia", w sensie jakiegoś
specjalnego sposobu mówienia, poruszania się czy dotykania kobiety,
który faktycznie by działał, to już dawno byłyby powszechnie
znane. Ale czegoś takiego nie ma, a czynnikiem ograniczającym
poziom sukcesu odnoszonego przez większość mężczyzn jest ich
niewłaściwe podejście do kobiet.
Ja sam nie posiadam żadnych
"magicznych mocy", nie posiadam też żadnej "tajemnej
wiedzy" oprócz tej, o której wspomniałem wcześniej. A moje
sukcesy z kobietami odnoszę dokładnie dlatego, że wykształciło
się we mnie takie, a nie inne podejście. Do czego oczywiście
równoległe dochodziło doświadczenie, ale bez odpowiedniego
podejścia to doświadczenie nie byłoby zdobywane.
To wszystko powoduje, że mam PROBLEM z
pisaniem tego artykułu. Mam problem, bo z jednej strony chcę
podzielić się moimi obserwacjami i przemyśleniami odnośnie
klubów, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że
problemy większości facetów i zapewne także większości
czytelników bloga w 95-99% leżą na płaszczyźnie ogólnego
niewłaściwego nastawienia do kobiet i bez naprawienia tego porady
tyczące się konkretnie klubów nie zdadzą się na szczególnie
wiele. Ok, czytajcie dalej, ale pamiętajcie - NAJWAŻNIEJSZE rzeczy
napisałem już w powyższych akapitach.
Lokum
Pierwszą sprawą o jaką powinieneś
zadbać jest odpowiednio przygotowane lokum.Wielu facetów podchodzi
do tego w głupi sposób, na zasadzie "po co myśleć o lokum,
skoro uwodzenie mi nie idzie i pewnie i tak nic nie wyrwę". To
jest BŁĄD. Jeżeli ktoś idzie do klubu zostawiając za sobą
zagracony pokój i brudną pościel, to z góry nastawia się na
porażkę i od początku buduje w sobie niewłaściwe nastawienie
psychiczne pt. "to nierealne abym dzisiaj coś zaruchał".
Posprzątaj swój pokój, posprzątaj
także łazienkę. Tak, łazienkę, bo laska przez seksem najpewniej
zajrzy też do łazienki. Najlepiej posprzątaj w ogóle całe
mieszkanie, ale pokój w którym będziesz się z nią kochał i
łazienka to pomieszczenia numer 1 i numer 2. Wszystko ma być
ogarnięte - czysta podłoga, czysta pościel, czysty natrysk/wanna,
czysty kibel, czyste ręczniki. W łazience powinien znaleźć się
płyn do higieny intymnej, a w pokoju gumki i chusteczki higieniczne.
Gdy doprowadzisz
wszystko do porządku, to wyobraź sobie jak dokładnie może
wyglądać przeruchanie laski. Wyobraź sobie wszystko z detalami,
począwszy od wejścia laski do mieszkania, aż do leżenia razem po
seksie. I nie proponuję tego wyobrażania dlatego, że wierzę w moc
wizualizacji, prawa przyciągania czy w inne tego typu sprawy. Chodzi
po po prostu o to, abyś się OSWOIŁ WEWNĘTRZNIE z wizją ruchania
tej samej nocy. Nie "gdzieś, kiedyś, za siedmioma górami",
ale "tutaj, dzisiaj". Przy czym też nie zalecam budowania
fałszywego optymizmu i wciskania sobie kitu w stylu "dzisiaj na
pewno zarucham". Bo jak znam życie i ludzi, to jest całkiem
prawdopodobne, że danej nocy nie zaruchasz, sorry. Moim zdaniem gdy
ktoś próbuje wciskać sobie hiper-optymistyczny kit, to sam w niego
nie wierzy. Zamiast tego spróbuj dać sobie inną, bardziej realną
obietnicę - "zrobię dzisiaj wszystko, aby zaruchać. I może
mi się to udać". I naprawdę zaangażuj się w to, potraktuj
to na poważnie, tak abyś czuł, że to jest coś realistycznego, co
może się zdarzyć Tobie tego wieczoru.
Wybór Klubu
Zastanów się, do
jakiego klubu powinieneś pójść. Pomyśl o tym jak wyglądasz, na
ile lat wyglądasz, jakie masz ubrania, jaki masz poziom ogarnięcia
psychicznego i umiejętności. Kluby z wyższej półki są fajne, bo
są w nich dużo ładniejsze kobiety, ale dla większości ludzi są
trudniejsze. I jeżeli nie masz na koncie wielu sukcesów, to pewnie
lepiej będzie, jeżeli pójdziesz do normalnego klubu. Jeżeli
jesteś początkujący, to nie podnoś sobie na początek za wysoko
poprzeczki, bo możesz się zrazić i sfrustować. Ale z drugiej
strony, jeżeli czujesz się na luzie i masz autentycznie w dupie
widmo potencjalnej porażki, to możesz pójść popróbować do
klubu z wyższej półki, co Ci szkodzi - jeżeli jednak tam Ci nie
będzie wychodzić, to idź do klubów studenckich.
Ubiór
Ubiór to rozległy
temat, ale w bardzo dużym skrócie staraj się ubierać elegancko i
tak, abyś wyglądał na dobrze zarabiającego faceta. Zwłaszcza w
przypadku klubu z wyższej półki, ale ta porada jest słuszna także
dla klubów studenckich.
Wyjście z kolegami czy samemu?
Większość
mężczyzn ma mocno zakodowane, że do klubu idzie się z
towarzystwem, najcześciej z kolegami. Jest to tak bardzo
ugruntowane, że większość ludzi odczuwa dyskomfort na myśl o
pójściu do klubu samemu, bo "to przecież wygląda dziwnie".
Niestety, z tym wszystkim łączy się kilka problemów.
Jest ogromna,
monstrualna wręcz szansa na to, że koledzy z którymi mógłbyś
iść do klubu są słabi z kobietami. To mogą być Twoi świetni
koledzy, mogą być inteligentni, zabawni, godni zaufania, mogą
życzyć Ci sukcesu (aczkolwiek to bywa "skomplikowane"),
ale prawda jest taka, że większość facetów ma w głowie sieczkę
w kontekście kontaktów z kobietami, Twoi koledzy pewnie też.
Kiedyś napisałem na blogu o tym, jak ja stałem się "bezwysiłkowo"
dobry z kobietami, po prostu poprzez długofalowe przebywanie i
imprezowanie na domówkach z ludźmi dobrymi z kobietami. Niestety,
istnieje też proces odwrotny - koledzy "uczą" się
wzajemnie złych zachowań i złego sposobu myślenia. W przysłowiu
"Z kim przystajesz, takim się stajesz" jest bardzo dużo
prawdy.
Nastroje i emocje
są "zaraźliwe". Istnieje też atmosfera, klimat grupy.
Klimat który jest wspólnym "dziełem" wszystkich członków
grupy. I jeżeli Twoi koledzy mają w sobie negatywne emocje,
negatywne skojarzenia związane z kobietami, to mogą mieć na Ciebie
zły wpływ, w tym także na poziomie podświadomym. Jeżeli ktoś
jest częścią grupy, to na ogół przejmuje część emocji i
zachowań cechujących grupę jako taką. Co w przypadku wyjścia do
klubu z ludźmi słabymi z kobietami będzie oznaczać niewłaściwe
emocje i zachowania. Jeżeli znasz angielski, to możesz wpisać w
Google "Emotional Contagion" i poczytać o emocjonalnym
aspekcie tego zjawiska.
Patrząc na to w
bardziej przyziemny sposób, większość ludzi ma pewne nawyki
związane z klubami, w skład których najczęściej wchodzi stanie w
miejscu, picie alkoholu i podziwianie z daleka urody kobiet. I jeżeli
idziesz do klubu z kolegami, to prawdopodobnie uaktywni to Twoje
nawyki i będziesz czuł, że powinieneś stać z kolegami,
rozmawiając i pijąc alkohol.
Ktoś może
pomyśleć "Ale ja przy kolegach jestem pewniejszy siebie!".
Albo "Przy kolegach czuję się lepiej!". Moim zdaniem to
jest bardzo zdradliwe myślenie. Faktycznie, zdecydowana większość
facetów czuje
się dużo lepiej idąc do klubu w towarzystwie kolegów, niż idąc
samemu. Ale to wcale nie wynika z tego, że obecność kolegów ma
jakiś dobroczynny efekt! Tak absolutnie nie jest, przecież
większość ludzi idących do klubu z kolegami wcale nie bawi się
jakoś kosmicznie, nie mówiąc już o kosmicznym wyrywaniu. To wcale
nie jest tak, że ludzie chodzą do klubu z kolegami, bo tak super
się z nimi czują. Nie, oni idą z kolegami, bo czuliby się źle z
ALTERNATYWĄ. A koledzy to tylko UCIECZKA od konfrontacji z tą
alternatywą, a nie wartość sama w sobie. Jaka jest ta alternatywa?
To bardzo proste, alternatywą jest OBCOWANIE Z KOBIETAMI.
To wszystko
powoduje, że moim zdaniem powinieneś rozważyć wychodzenie do
klubów samemu. A jeżeli zamierzasz wychodzić z kolegami, to
przyjrzyj się temu, jak dokładnie wpływa na Ciebie ich obecność
- czy przypadkiem nie wpadasz w pułapkę rozmawiania z kolegami jako
ucieczki od budzącego dyskomfort rozmawiania z kobietami.
Przy czym tutaj
muszę zaznaczyć, że jeżeli masz dobrą ekipę, jeżeli masz
możliwość wychodzenia do klubu z osobami dobrymi z kobietami, to
jest to NAJLEPSZA opcja, dużo lepsza od wychodzenia solo. Powyższy
wywód o problemach z wychodzeniem z kolegami pisałem wychodząc z
założenia, że większość facetów, a tym samym większość
kolegów większości facetów jest bardzo słaba, wręcz tragiczna
gdy chodzi o uwodzenie w klubie.
Na parkiecie czy poza parkietem?
Wielu mężczyzn
nie czuje wewnętrznego przyzwolenia na podejście poza parkietem,
ale czuje przyzwolenie na podchodzenie na parkiecie. To wydaje się
być łatwiejsze - na parkiecie wszyscy ruszają się, często jest
tam ciemniej, parkiet ma bardziej wyluzowaną atmosferę. W wyniku
tego wielu facetów podrywając w klubie koncentruje się na
parkiecie, co moim zdaniem jest BŁĘDEM.
Ostrzegam przy
tym, że nie jestem super tancerzem i nie czuję się dobrze na
parkiecie, co może bardzo mocno wpływać na moje podejście do
parkietu. Są faceci, którym idzie dobrze na parkiecie i oni pewnie
napisaliby coś zupełnie innego, ale ja na tym blogu opisuję "Drogę
Milroha" i opisuję moje podejście do sprawy.
Moim zdaniem
parkiet to straszna PUŁAPKA. Kobiety są przyzwyczajone do tego, że
na parkiecie "kicają" wokół nich faceci i są
przyzwyczajone do ich spławiania. Typowa atrakcyjna kobieta ma na
koncie zapewne nie tyle dziesiątki, co setki facetów spławionych
na parkiecie. I to powoduje, że na parkiecie facet już na starcie
ma gorszą pozycję, bo jest po prostu jeszcze jednym "kicającym"
przy niej facetem.
Co innego, gdy
facet podchodzi poza parkietem, np. przy barze. Tam nie ma tej
atmosfery "laski tańczą, a faceci próbują je poderwać w
tańcu i zostają zlewani". Jeżeli podchodzisz poza parkietem,
to już to samo w
sobie powoduje, że jesteś przez kobietę traktowany bardziej
poważnie. Tam od razu rozmawiacie, przez co atmosfera interakcji
jest mniej powierzchowna, to jest bardziej "poznaję tego
faceta", a nie "jakiś koleś stara się mnie wyrwać na
parkiecie".
W wszystkich
klubach ludzie stoją przy barze, przy barierkach, a także na skraju
parkietu. I dla mnie to jest najlepsze miejsce do podchodzenia do
kobiet, bijące na głowę parkiet.
Grupy
Niestety kobiety
prawie nigdy nie przychodzą do klubu same, prawie zawsze przychodzą
w grupach. Typ grupy w której znajduje się kobieta potrafi mieć
spory wpływ na uwodzenie.
Najgorsze są
grupy mieszane płciowo - nawet jeżeli dany facet nie jest
chłopakiem laski którą chcesz poderwać, to jeżeli laska jest
atrakcyjna (a jest, inaczej byś nie podchodził), to on na ogół
CHCIAŁBY BYĆ jej chłopakiem, nawet jeżeli sam jest tam ze swoją
dziewczyną. Zdarzają się wyjątki, ale ogólna reguła jest taka,
że w mieszanej płciowo grupie facet jest Twoim wrogiem i będzie
kombinował jakby Ci tu przeszkodzić. Dlatego też ja osobiście
unikam grup mieszanych gdy tylko mogę i najczęściej po prostu
odpuszczam je sobie.
Duże grupy,
złożone z 4 i więcej kobiet są całkiem ok. Jeżeli jesteś
ubrany elegancko i wyglądasz na "dobrą partię", czytać:
faceta z jako taką kasą, to w większości przypadków jej
koleżanki nie będą Cię sabotować. W dodatku ponieważ są 4
laski albo więcej, to możesz wziąć na bok jedną z nich, a
pozostałe mogą rozmawiać nawzajem ze sobą i nie będą się
nudzić. Niestety, im większa grupa, tym większa szansa na to, że
to nie są jej dobre koleżanki, tylko "dalsze koleżanki"
i że ona nie będzie się czuć wyluzowana będąc podrywaną na ich
oczach, zwłaszcza jeżeli np. ona ma chłopaka, a one o tym wiedzą.
Trójki kobiet są
najlepsza opcja podczas podchodzenia solo - to bardzo często są
dwie najbliższe koleżanki kobiety, w obecności których ona czuje
się komfortowo i nie martwi się o swoją opinię, nawet jeżeli
miałaby zdradzić z Tobą swojej chłopaka. W dodatku jeżeli Ty
zaczniesz rozmawiać z kobietą będącą Twoim celem, to pozostałe
dwie kobiety mogą zająć się sobą nawzajem.
Dwójki są dobre
gdy jesteś z kolegami będącymi dobrymi z kobietami - wtedy
podchodzicie we dwóch, jeden zajmuje się jedną laską, a drugi
drugą. Jeżeli jesteś solo, to obie laski mogą się czuć głupio
- ta druga bo się nudzi i bo jest "wykluczona", a ta Twoja
z uwagi na troskę o koleżankę. Pewnym rozwiązaniem jest rozmowa z
jedną i z druga jednocześnie, ale wcześniej czy później dobrze
byłoby przejść na bardziej intymny tryb rozmowy jeden-na-jeden, a
wtedy mogą pojawić się problemy.
Nawiasem mówiąc,
grupy są jeszcze jednym powodem, dla którego idąc do klubu warto
NAPRAWDĘ DOBRZE się ubrać. Człowiek ubrany naprawdę dobrze i
elegancko wzbudza większe zaufanie - odpowiednio ubrany facet często
wywołuje u koleżanek kobiety będącej celem wrażenie "nie
będę przeszkadzała, bo ten facet wygląda na świetny materiał na
chłopaka dla Ani".
Podejście do kobiety
Można powiedzieć,
że w podchodzeniu nie chodzi o to co robisz, a o to czego NIE
ROBISZ. Bardzo często facet jeszcze przed otworzeniem ust ma na
twarzy wymalowane myśli "nie czuję się z tym dobrze",
"boję się, że się ośmieszę" czy cokolwiek w tym
stylu. Zestresowanie i negatywne emocje są wyrażane poprzez mimikę
i mowę ciała, a facet w ten sposób sam siebie DYSKWALIFIKUJE. On
sam pokazuje kobiecie, że z jego (emocjonalnego) punktu widzenia ta
sytuacja jest "NIE OK". Kobieta w tym momencie ma wrażenie,
że to nie jest poważny facet na startujący do niej na poważnie, a
"chłystek", który tak naprawdę na nią nie zasługuje.
Jeżeli facet już na starcie prezentuje siebie samego jako
"niepełnowartościowy towar", to kobieta odniesie właśnie
takie wrażenie.
Udane podchodzenie
nie wymaga głęboko przemyślanych tekstów na rozpoczęcie rozmowy,
ja osobiście w klubie otwieram często przykładowo poprzez "Cześć"
lub "Cześć, jestem <imię>". Nie potrzeba tu
niczego bardziej skomplikowanego, słowa nie muszą być wyszukane,
ale "gra aktorska" podczas podejścia musi przekonać
laskę, że jesteś poważnym kandydatem na kochanka.
W tym wszystkim
chodzi w pierwszej kolejności o to, abyś sprawiał takie wrażenie,
jakby TO WSZYSTKO BYŁO DLA CIEBIE 100% NORMALNE I NATURALNE. To jest
zasada sprawdzająca się w całym uwodzeniu, nie tylko przy
podchodzeniu.
CDN.
znakomity
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta. Posty przemyślane, konkretne i wartościowe. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńZnasz jakies dobre filmy, gdzie aktor dobrze by gral role "dobrego kochanka" dla kobiety? :)
OdpowiedzUsuń