Blondynka z klubu



Ta akcja jest o tyle inna niż poprzednie, że została przeprowadzona po części z myślą o czytelnikach bloga. :)

Tego dnia słabo się czułem, byłem śpiący i pozbawiony siły. W ogóle nie planowałem, nawet nie myślałem o pójściu do klubu, ale zadzwonił do mnie kolega i zaczął namawiać na wyjście. Okazało się, że ma już nagranego na wyjście naszego wspólnego kolegę. Po długim namawianiu odpowiadam, że się zastanowię. No i się zastanawiam - nie czuję się idealnie, ale przecież mogę się napić z kolegami, a przy okazji MOŻE "dla jaja" zrobię akcję, z której potem opiszę raport. A jeżeli nie będę się czuł na siłach, to ograniczę się do pogadania z kumplami, co jest samo w sobie całkiem fajną perspektywą. W końcu dzwonię do kolegi i oznajmiam, że przybędę.

Przygotowuję się, ubieram, wyjeżdżam.

Docieram do klubu i znajduję w środku chłopaków, którzy właśnie w trakcie chlania. Jeden z nich tak jak ja pije normalnie, ale drugi jest z tych, którzy piją jak smoki. Pijemy, gadamy i na razie tylko luźno gapimy się na laski.

W klubie jak to w klubie, ładnych kobiet jest wiele, niestety część jest z facetami. W pewnym momencie zauważam jedną laskę, która zdecydowanie wyróżnia się swoją urodą. Jest średniego wzrostu jasną blondynką z BARDZO zgrabnymi nogami i ŚLICZNĄ, dziewczęcą twarzą. Ma odsłonięte, zgrabniutkie łydki z mlecznobiałą skórą. Całościowo sprawia wrażenie "świeżości", a także niewinności. Wygląda trochę tak, jakby miała 15 lat i spędziła całe życie w jakimś kurorcie dbając o cerę. Oczywiście widzę, że tak naprawdę ona ma ponad 20 lat, wiem też o tym, że jej cera to kwestia genetyki - niektóre laski tak mają, ale efekt jest tak czy inaczej bardzo fajny. Dziewczyna nie jest z absolutnie najwyższej półki - są ładniejsze, ale aż tak wiele jej nie brakuje i jest zdecydowanie "bardzo ładna", a nie tylko "ładna". To nie jest topowy klub i tak się składa, że ona jest najlepszą laską w klubie.

Jej towarzyszką jest jako tako ładna, ale jednocześnie dużo słabsza brunetka - ładna twarz i w miarę przyjemne, choć odrobinkę za masywne ciało. (nie jakaś specjalna otyłość, tylko bardziej grubokoścista budowa ciała).

Ok, czyli mamy najlepszą laskę w klubie - bez faceta, w towarzystwie jednej koleżanki - bardzo dobra sytuacja. Niestety są dwa problemy - duży i mały.

Mały problem jest taki, że właśnie podbiło do nich jakichś dwóch facetów. To najczęściej oznacza powiedzmy 5% szansę na to, że laski zostaną z tymi kolesiami, a 95% szansę, że za najdalej 10 minut będą już wolne. Jeżeli ci goście je wyrwą, to trudno, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że im to się nie uda - facetów którzy podchodzą w klubach jest dużo, facetów którzy są w tym dobrzy jest wielokrotnie mniej.

Dużym problemem jest moje samopoczucie. Nie, nie czuję się zestresowany - czuję się słabo fizycznie, jestem BEZ ENERGII, najchętniej bym się położył i zasnął. No cóż, tak to bywa gdy idzie się do klubu mając "zły dzień", bo akurat wtedy kolega zadzwonił, zamiast wyjść wtedy, gdy jest się w dobrej formie. W tej chwili z jednej strony mam psychiczne pragnienie zdobycia blondynki, ale moje ciało ma ochotę na danie sobie spokój i odpoczynek. Postanawiam spróbować się jakoś ogarnąć, bo mam wrażenie, że w swoim obecnym stanie przedstawiałbym w potencjalnej akcji nędzny cień siebie samego. Zamawiam więc Red Bulla, szybko go piję i idę NA PARKIET. Z góry mówię, że osoby spodziewające się teraz opisu uwodzenia na parkiecie będą zawiedzione, bo żadnego uwodzenia na parkiecie nie było. Poszedłem na parkiet w celu zrobienia "Aerobiku" - po prostu poruszać się, rozgrzać, "rozbudzić się". Nie ma maksa, bo nie przecież nie chciałem się spocić czy też pomiąć sobie zbytnio ubranie, ale tak umiarkowanie. Tańczę sobie, gapię się na laski w nadziei, że moi ich widok też mnie trochę pobudzi, ale niczego nie robię. Mijają tak kolejne minuty i kogo widzę kilka metrów dalej? Oczywiście blondynkę razem z jej koleżanką brunetką. Czyli wyszło tak jak się spodziewałem - faceci którzy do nich podeszli pogadali, pogadali, a potem zostali spławieni. Teoretycznie mógłbym do niej podejść na parkiecie, bo czuję się już lepiej, ale podejścia w tańcu to nie moja specjalność, więc odwracam się do nich plecami, odchodzę kolejne kilka metrów dalej i kontynuuję "aerobik".

Po kilku minutach poczułem się już całkiem ok - nie super, ale normalnie, więc mogłem przejść do dalszych działań. I tutaj są dla mnie jasne dwie sprawy:

1. Podrywanie na parkiecie to nie mój styl, zdecydowanie chcę podejść poza parkietem.

2. Laski są dwie, więc najlepiej będzie podejść z kolegą, w układzie 2x2.

Jestem w klubie z dwoma kolegami, obu których znam od wielu lat, tak więc wiem doskonale jacy są i czego mogę się po nich spodziewać podczas akcji. I wiem też od razu, że jeden z nich jest zbytnio "niesterowalny", za mało zdyscyplinowany, natomiast drugi będzie dużo lepszym wyborem. Ten pierwszy to taki klasyczny "stary TIANowiec", który jest dobry, ale lubi robić rzeczy po swojemu. A ten drugi to osoba którą uczyłem od podstaw, czyli ktoś kto podchodzi do tego w podobny, zdyscyplinowany sposób, a przy okazji ma także względem mnie spory dług wdzięczności.

Gdzież jest więc mój wierny giermek? :)

Schodzę z parkietu i idę szukać moich kolegów. Odnajduję ich i widzę, że obracają jakieś brunetki - w sumie mogłem się tego spodziewać. Jest mały problem, bo oni są w trakcie akcji, a ja bym chciał zabrać jedno z nich do mojej. Zastanawiam się i patrzę na laski - są ładne, ale wyraźnie słabsze od blondynki którą chcę zdobyć. Znajduję w tym usprawiedliwienie do zakłócenia ich akcji, aczkolwiek postanawiam dać im jeszcze trochę czasu - jeżeli zaczekam, to wtedy ten kolega którego nie zabieram będzie miał większe szanse na sukces ze swoją brunetką. Po może 10 minutach podchodzę i wyjaśniam drugiemu koledze sytuację. Zgadza się olać swoją brunetkę i idzie ze mną pomóc mi w polowaniu na blondynkę.

Idziemy w kierunku miejsca, gdzie ostatnio widziałem na parkiecie blondynkę. Jest tam nadal, więc zaczynamy "czatować" na prawdopodobnej trasie jej powrotu. Nie jest to nic specjalnie ekscytującego, ale wolę to niż uwodzenie na parkiecie.

Stoimy z kolegą i rozmawiamy, aż wreszcie widzę, że dziewczyny schodzą z parkietu. W tym momencie następuje zasadniczo najtrudniejszy element całej akcji - zrobienie DOBREGO podejścia. Bardzo łatwo jest zrobić JAKIEŚ podejście, to znaczy średnie lub słabe. I nawet może coś z takiego średniego czy nawet słabego podejścia być, tylko pytanie jak często i z jakiej klasy kobietami. A ja chcę ZMAKSYMALIZOWAĆ swoje szanse na sukces, więc chcę zrobić DOBRE podejście, a to nie jest łatwe. Idealnie byłoby, gdybym mógł najpierw "zaprezentować" się lasce, tak aby ona mnie zobaczyła, odnotowała w swojej głowie pozytywne wrażenie, a ja niby dopiero wtedy bym ją zauważył i "spontanicznie" do niej podszedł, startując z poziomu jej pozytywnego wrażenia, a nie jakiegoś losowego faceta pojawiającego się znikąd i gadającego jej coś od razu do ucha. Inaczej może się u niej pojawić irytacja i/lub "autopilot" na spławienie natręta, zanim w ogóle będę miał szanse jej coś zaprezentować. Oczywiście to nie jest jedyny czynnik i nie jest to też absolutnie konieczne, ale na pewno lepiej jest, gdy tak to wygląda. Niestety klub żyje swoim życiem, ludzie ciągle się kręcą i przepychają, jest wielka szansa np. na to, że między mną a laską pojawią się przechodzące między nami osoby, a w tym czasie ona mnie minie i będę ją musiał "ganiać od tyłu", albo zaryzykować np. to, że laska wejdzie mi na nie wiadomo jak długo do damskiej toalety.

Zanim przejdę dalej, wspomnę o kilku rzeczach, które działają na moją korzyść i które są tutaj istotne:

1. Jestem dość atrakcyjnym fizycznie facetem - według większości ocen jestem 6-7/10. To nie jest żaden super dobry wygląd, takich facetów jest mnóstwo, a w klubie zawsze (tego dnia też) są faceci zdecydowanie przystojniejsi ode mnie, ale to jednak ma znaczenie, bo co prawda nie jestem w czołówce, ale podobam się kobietom. To tak samo jak z laską 6-7/10 - taka laska nie robi super wrażenia, raczej nie wywołuje super napalenia, ale "na spokojnie" się podoba.

2. Jestem BARDZO dobrze ubrany. W dużym skrócie mówiąc, bardzo dobre ubranie z jednej strony wygląda dobrze optycznie, a z drugiej strony sugeruje, że dany facet jest zamożny, że pewnie prowadzi fajne życie i jest ogólnie ogarnięty, że ma powodzenie u innych kobiet i jest dobrą partią, itd itp. Generalnie rzecz biorąc, bardzo dobre ubranie powoduje, że już na starcie wiele kobiet patrzy na nas dużo bardziej przyjaznym wzrokiem.

3. Jestem AUTENTYCZNIE wyluzowany. Nie tak jak wielu innych facetów, którzy co prawda są w stanie podejść, czy też raczej "przełamać się do podejścia", ale tak naprawdę nadal jest w nich napięcie, napięcie które widać w ich spojrzeniu, minie i ruchach. Ja jestem autentycznie wyluzowany, a człowiek wyluzowany lepiej wypada i ma lepszą "energię". Nawiasem mówiąc, są badania naukowe które wykazały, że atrakcyjność seksualna wbrew typowym wyobrażeniom nie zależy od poziomu testosteronu, czyli od męskości, ale od niskiego poziomu kortyzolu, "hormonu stresu", czyli zasadniczo właśnie od wyluzowania.

4. Stosuję to, co nazywam "Grą Aktorską". Chodzi o to, że wchodzę w pewną "rolę", odgrywam różne rzeczy, podobnie jak czyni to aktor teatralny (teatralny, bo on musi grać na żywo, bez powtórek). Tylko ja nie odgrywam określonej postaci, a raczej określony RODZAJ postaci (typ faceta), czy też konkretne cechy, reakcje i zachowania.

To nie jest łatwa sprawa do wytłumaczenia - nie tylko w tekście, ale nawet na żywo. Wiele osób nie za bardzo dostrzega efekt, a ci którzy dostrzegają często miewają problemy z brakiem wyluzowania, potrzebnym do robienia tego w praktyce.

Nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić, ale w skrócie chodzi o to, aby kontrolować swoją "energię", swoją mimikę i spojrzenie, a także mowę ciała, poprzez ODGRYWANIE czegoś. Większość ludzi tego nie ma i nawet pomijając zestresowanie i podobne "twarde" problemy z ich energią, to nawet gdy niby wszystko jest ok, tak naprawdę ich energia, ich ekspresja jest zbyt "pospolita", "rozmyta", "niewyraźna". I przez to oczywiście są dużo mniej charyzmatyczni niż teoretycznie mogliby być. Ja natomiast ODGRYWAM pewną "rolę " czy "pozę" i przez to jestem bardziej charyzmatyczny w obrębie tej pozy, bo jest ona "silniejsza", wyraźniej zarysowana.

Swoją drogą, to co robię jest tak naprawdę przeciwieństwem tego, co zalecają różnego rodzaju głupie porady, według których należy "być sobą", albo "być naturalnym", itd itp. Ja NIE JESTEM - ja jestem "AKTOREM" i ogromnie sobie cenię to, że nie wierze w głupoty i nie jestem przywiązany do jakiegokolwiek "bycia sobą".


Wracając do klubu i do "polowania na blondynkę", to laska jest młoda i wygląda raczej niewinnie, tak więc będę chciał uderzyć w nieco łagodniejszy, ale nie przesadnie miękki image. Chcę być tym facetem, który jest od niej starszy i bardziej doświadczony, a także bogaty, ale jednocześnie jest też w miarę "niezepsuty". Nie chcę wyjść na cwaniaka, czy też na gościa który rucha dużo kobiet (którym jestem w istocie). Wersja którą chcę pokazać jest taka, że bardzo mi się spodobała i może widzę w niej "coś więcej" niż tylko urodę - ale też bez przegięcia w drugą stronę, bo mam być niezepsutym, ale bardziej doświadczonym od niej facetem, który ma powodzenie u kobiet.

"Wchodzę w rolę" i podążam w kierunku blondynki, kolega idzie ze mną. Staję na jej drodze, ale dając nam trochę dystansu, tak abym mógł nawiązać z nią kontakt wzrokowy, tak aby miała okazję zobaczyć mnie jeszcze przed samą interkacją.

Patrzę się na nią, ona instynktownie patrzy się na mnie, ja uśmiecham się lekko i podnoszę dłonie w geście DELIKATNEGO "zatrzymania", ale z dłońmi rozchylonymi na boki. Chodzi o to, że jeżeli kogoś zatrzymujemy w sposób kategoryczny i robimy mocne "STOP!", to nasze dłonie są zwrócone wewnętrzną stronę do zatrzymywanej osoby, palcami do góry. Ja tego NIE robię - robię delikatniejszy gest zatrzymania/nawiązania kontaktu - moje dłonie są podniesione na wysokość klatki piersiowej (przy zgiętych łokciach) i są odchylona trochę do góry, trochę na boki - wnętrza dłoni są trochę do laski, a trochę do siebie nawzajem. Kciuki są zasadniczo skierowane do góry, a pozostałe 4 palce są lini prowadzącej ponad i na boki od jej barków.

Moje spojrzenie, uśmiech i gest powodują, że ona sama zatrzymuje się i daje mi okazję do odezwania się bez niepotrzebnego "szarpania się" i bez "napastliwej" atmosfery. Ja zbliżam się, lekko nachylam i mówię do niej "Cześć". NIE jest to "Cześć" na zasadzie "udaję, że jestem Twoim kolegą", ani "chcę się zapytać która godzina". To jest "Cześć" na zasadzie "Mówię to dlatego, że mi się podobasz, teraz się poznamy i będziesz moją dziewczyną".

Ona odpowiada mi "Cześć", ale w taki sposób, po którym widać, że idzie dobrze - to jest powiedziane tak, że według mojego przypuszczenia do oznacza "Czuję się nieco onieśmielona, podszedł do mnie starszy, tak ŚWIETNIE ubrany facet i w dodatku wydaje się być naprawdę fajny (dobra energia)". Ona na tym etapie nie jest jeszcze całkowicie urobiona, ale jest to zdecydowanie dobra reakcja - powiedzmy 7-8 w skali 10 punktowej (reakcja, nie laska). Moim zdaniem to jest bardzo fajne, bo według mnie zasadniczo mamy już uzgodnioną wstępną "ramę" naszej interkacji i relacji - ona co prawda jeszcze nie zdecydowała się na zostanie moją dziewczyną, ale zdecydowała się już na poznanie mnie jako kandydata na faceta. W tym momencie ja z jednej strony nadal mam kawał roboty do wykonania, ale z drugiej to wszystko jest już ułożone na właściwym "torze".

Przedstawiam się jej, ona przedstawia się mi, do akcji wkracza mój kolega, czy też "koleżanko-neutralizator", wszyscy się sobie przedstawiają, kolega zaczyna gadać z koleżanką, tym samym rozpoczynając (udany) proces likwidacji tego, co na tym etapie jest największym zagrożeniem dla powodzenia akcji, czyli możliwości sabotażu ze strony koleżanki.

Ja mówię blondynce, że jest śliczną dziewczyną - to pasuje do atmosfery i kształtu interakcji - mówię to w taki sposób, aby jej zrobiło się miło i żeby wzmocnić wrażenie, że konkretnie ona zrobiła na mnie wielkie wrażenie (a nie że podchodzę do każdej ładnej laski). Uśmiecha, cieszy się, jest jej miło.

Mówię jej, że wygląda na spokojną dziewczynę, która nie chodzi dużo do klubów. To dobry temat idący w kierunku klimatu wzajemnego poznawania siebie - ona mówi, że może trochę tak, pyta się o mnie, itd itp. Ja pozostaję cały czas w swojej "roli", generalnie jestem miły, czarujący - nie słaby, ale w pewien sposób konwersacyjnie "miękki", czy wręcz "słodki". Oczywiście równolegle pilnuję też tego, aby pozostać dla niej tym starszym, bardziej doświadczonym facetem, który ma lepsze życie od niej i przy którym ONA będzie miała lepsze życie.


Rzucam spojrzenie w kierunku baru - jest tam w miarę luźno, proponuję blondynce napicie się czegoś ze mną, a ona się zgadza. Oczywiście podpita laska jest łatwiejsza, ale mi bardziej chodzi o to, że wspólne picie zbliża, daje też coś "do roboty". Zamawiam alkohol i płacę za całą naszą czwórkę, a następnie stoimy i pijemy przy barze.

Pijemy i rozmawiamy, poznajemy się coraz lepiej, nasza relacja staje się coraz bardziej "solidna". Rozmawiamy o niej, o mnie, wymieniamy się różnymi opiniami, itd itp. W gruncie rzeczy nie jest to jakoś bardzo odległe od tego, gdy poznaje się koleżankę lub nawet kolegę - taka w miarę normalna "rozmowa zapoznawcza". Ja co prawda jestem cały czas w swojej "roli" i patrzę na nią, genralnie jestem bardziej ciepły i "słodki" niż byłbym z koleżanką, a tym bardziej z kolegą, ale podstawą konwersacyjną jest właśnie normalna rozmowa dwójki poznających się ludzi.

Z czasem więź, nić porozumienia pomiędzy nami staje się silniejsza. Ja patrzę się na nią czule i widzę też w jej oczach, że jest emocjonalnie, "romantyczno-seksualnie" pobudzona. Patrzę się jej głęboko w oczy, kładę lewą rękę na jej talii i przyciągam ją lekko do siebie, prawą kładę na jej karku i całuję. Pocałunek wchodzi, a my później funkcjonujemy już w trybie "para" - lekko obejmujemy się, jesteśmy w siebie nieco wtuleni. Mam tu na myśli konkretnie tryb "para czująca do siebie miętę". Istotne tutaj jest to, że to NIE było czysto seksualne doświadczenie idące w kierunku obmacywania się, to NIE była atmosfera "jesteśmy napaleni, nasze ciała wariują". To było coś "miękkiego", "romantycznego", działającego na bardziej emocjonalnym i osobowym, a nie jedynie fizycznym poziomie.

Generalnie na tym etapie sprawa jest już praktycznie przesądzona - prawie na pewno wylądujemy razem w łóżku, to raczej tylko kwestia tego kiedy to się stanie. Jak doszedłem do tego punktu?

GDYBY ona chciała po prostu napalonego ogiera, to znalazłaby go bez problemu - wyższego, przystojniejszego, lepiej zbudowanego - ja w tej kategorii nie miałbym najmniejszych szans w konkurowaniu o najlepszą laskę w klubie. Nie należy tego jednak odczytywać w zbyt daleko idący sposób, nie jest to też afirmacja debilnych poglądów typu "wygląd nie ma znaczenia" - ja wyglądam w miarę dobrze, a mój wygląd też ma znaczenie. Mam atrakcyjność (trochę) powyżej przeciętnej - gdybym był przeciętny, to ta akcja pewnie i tak by się udała, ale gdybym poniżej przeciętnej, to najprawdopodobniej by się NIE udała. Natomiast z drugiej strony ja na pewno nie byłem tego wieczoru i NIGDY nie jestem w klubie "ogierem #1", ani nawet blisko.

A co z "leceniem na kasę" i sprawianiem przeze mnie wrażenia bogatego faceta? To generalnie ma dużo większe znaczenie, bo ja świadomie i celowo ubieram się bardzo dobrze, między innymi właśnie po to, aby wyglądać na faceta który jest bogaty. Ale czy to oznacza, że blondynka poleciała po prostu na kasę? W pewnej mierze TAK, a jeżeli komuś to się nie podoba, to powinien się nad sobą poważnie zastanowić, bo kobiety generalnie takie są. Ale z drugiej strony jest też tak, że gdyby jej chodziło po prostu o faceta z kasą, to by go sobie znalazła - co prawda akurat w kategorii wyglądania na bogatego ja jestem zawsze w czołówce, ale w klubach jest wielu bogatych facetów i gdyby tylko o to chodziło, to ona by już dawno była zajęta.

Tak naprawdę to co jej "zaprezentowałem" było czymś złożonym, a jednocześnie czymś trudnym do zrozumienia dla wielu facetów. Bo z jednej strony pokazałem się jako w miarę atrakcyjny fizycznie facet "z klasą i kasą", ale z drugiej strony zaprezentowałem też wyluzowanie, dobrą energię i zainteresowanie jej osobą na "głębszym", a nie jedynie czysto seksualnym pozomie. A do tego to wszystko było DOBRE JAKOŚCIOWO. Dobre jakościowo w sensie sprawności, płynności wykonania - tam nie było "potknięć" czy "niezgrabności", przez co wszystko wyglądało nie tylko dobrze, ale także (paradoksalnie) naturalnie i autentycznie. To jest coś zupełnie innego niż uwodzenie w wykonaniu większości innych facetów, którzy podchodzą w klubach z umiarkowaną, słabą lub wręcz złą energią, robią to często "NIEZGRABNIE", jeżeli nie żenująco tandetnie lub głupio.

Wracając do sytuacji z blondynką - po pocałunku lekko wtulamy się w siebie i funkcjonujemy w trybie "para czująca do siebie miętę". W tym momencie sprawa pójścia ze sobą do łóżka jest już w zasadzie przesądzona, pozostaje tylko pytanie "kiedy" - szczególnie w kontekście tego, czy będzie to miało miejsce tej nocy, czy też po kilku randkach.

Pisząc powyższe pominąłem równolegle biegnący wątek "Giermka" i brunetki, który też jest tutaj istotny. Koledze idzie z nią dobrze i jakoś tak się dzieje, że oni w pewnym momencie zaczynają lgnąć do siebie jak ja z blondynką. Może zadziałał nasz przykład, a może po prostu kolega spodobał się brunetce? Dla niego to żadna gratka, ale z drugiej strony jeżeli laska ma w miarę ładną twarz, jest miła, a on i tak "musi" z nią rozmawiać, to jak najbardziej go tutaj rozumiem. Dla mnie to jest korzystne, bo neutralizuje to brunetkę w wyjątkowo silny i pewny sposób. Podnosi to też moje szanse na wyizolowanie blondynki i seks tej samej nocy.

Mija czas, obie pary są w siebie "wlepione", zajmujemy się razem sobą nawzajem i bardziej się przytulamy niż rozmawiamy. Wiem o tym, że tak naprawdę blondynka jest już gotowa na pójście do mnie, ale mogłaby poczuć się źle z zostawieniem brunetki i atmosferą typu "to cześć, my idziemy się ruchać".

Zamiast tego zaczynam rozmawiać z blondynką, a potem z kolegą/brunetką o tym, czy nie poszlibyśmy czegoś ZJEŚĆ. Tak naprawdę każda osoba z naszej 4-ki jest już gotowa na wyjście z klubu, ale pójście na jedzenie nie niesie ze sobą takiej seksualnej wymowy jak wyjście w klubu.

Opuszczamy klub, zamiast taksówki wybieramy opcję "spacer", ja idę obejmując się z blondynką, kolega z brunetką.

Dochodzimy do lokalu, gdzie siadamy i zamawiamy coś do jedzenia. Po jedzeniu wszyscy jesteśmy już lekko zmęczeni i chcemy iść do domu. A tak się składa, że dziewczyny nie mieszkają razem. A skoro nie mieszkają razem, to nie muszą iść razem, tylko każdy z nas może "odprowadzić" swoją. Po rozejściu się jestem już sam na sam z blondynką, a ani jej, ani mi nie głowie jest rozstawanie się. Szybko uzgadniamy, że pójdziemy do mnie i tak też się dzieje.

(Swoją drogą, brunetka też "zgubiła się" i trafiła tego ranka do mieszkania kolegi)



Komentarze

  1. No i brawo dla kolegi-winga. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Milroh a masz tak czasami w klubach że gadasz z laską jest ok, po czym mówi że idzie do koleżanek na parkiet czy gdzieś poza parkietem i nie wraca do Ciebie. Co myślisz o takich sytuacjach co robisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie w uwodzeniu (i nie tylko) prewencja, profilaktyka jest lepsza od "gaszenia pożaru" i walce z już "zaistniałym" problemem.

      Jeżeli laska robi Ci coś takiego, to jest to oznaka tego, że WCZEŚNIEJ nie zrobiłeś na niej dostatecznego dobrego wrażenia. I najlepszym rozwiązaniem nie jest walka z problemem gdy ten już się pojawił, ale zadbanie o to, abyś robił na laskach tak dobre wrażenie, że nie będą odstawiały takich akcji.

      Usuń
  3. A co w przypadku dziewczyn bardzo ładnych 7-8-9 ktorzy są z przeciętniakami; są niedowartościowanie czy maja problemy z psychiką ? Na co one lecą ? bo goscie bez kasy i klasy.
    Tak samo ciekawi mnie sprawa zapatrywania na aspekt finansowy lasek 18-21 lat ktore chyba mają wyłączony tryb patrzenia na $$$ bo czesto wybieraja gosci bez potencjalu i wartosci.
    Jak sie ma ta kwestia aspektu finansowego do wieku o ktorym wspominasz juz w 2 wpisie ze jest bardzo wazny i wielu byloby niemile zaskoczonych jak wazne jest przynajmniej sprawienie wrazenia bogatego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. 1. To że kobiety lecą na kasę i na wygląd to są ogólne tendencje, natomiast w życiu zdarzają się od tego odstępstwa, wyjątki, co jednak nie zmienia faktu, że ogólne tendencje są takie jakie są.

      Tak samo jest z facetami - jest chyba rzeczą oczywistą, że faceci ogólnie rzecz biorąc lecą na wygląd, ALE można znaleźć facetów, którzy są z brzydszymi od siebie dziewczynami i mogliby mieć ładniejsze, ale np. przywiązali się do nich emocjonalnie i głupio byłoby im je rzucić.

      Z tego co zauważyłem, to "przecięniacy" którzy zdobywają ładne czy bardzo ładne laski, najczęściej poznają je w sprzyjających okolicznościach, poprzez szczęście - np. poznali się na domówce przez znajomych, schlali się alkoholem, przelizali, wymacali i tak narodził się związek, w którym z czasem pojawiło się przywiązanie emocjonalne. To jest zupełnie inny, dużo niższy poziom trudności niż np. wyrwanie w klubie nieznajomej ładnej czy bardzo ładnej laski.

      2. Tak, młodsze laski generalnie zwracają mniejszą uwagę na kasę, choć to też zależy od środowiska w którym obraca się laska.

      Jeżeli koleżanki laski to zwykłe szare myszki, a ich chłopacy jeżdżą samochodami rodziców, to dla laski będzie to coś normalnego i akceptowalnego. Ale jeżeli np. laska ma koleżanki które mają bogatych facetów jeżdżących samochodami za 200 tysięcy w górę, którzy ciągają je po restauracjach i kupują drogie prezenty, to ona zaczyna myśleć, że przecież ona nie jest gorsza i jej też to się należy. I taka "transformacja w materialistkę" może się dokonać w różnym wieku, ale często jest tak, że dokonuje się na studiach, a laska w wieku 18-21 lat jest jeszcze normalna. Tylko to też oczywiście jest ogólna tendencja, a w życiu bywają różne przypadki - niektóre naprawdę ładne laski nigdy nie zostają zbytnimi materialistkami, a niektóre laski biegają za kasą już w wieku 18-21 lat.

      3. Tak, wielu facetów tego nie wie lub NIE CHCE wiedzieć. Wielu niezamożnych facetów woli żyć złudzeniami i nie konfrontować się z tym, że są w oczach lasek generalnie DUŻO gorsi niż bogaci faceci. A z kolei wielu bogatych facetów nie chce wiedzieć o tym, że ich kobiety nie byłyby z nimi, gdyby nie byli bogaci. I co gorsza to o czym mówię to nie musi być wielka bieda czy wielkie bogactwo - dla części kobiet facet mający średnią krajową to żenujący "biedak", a dla części kobiet facet mający np. 3 średnie krajowe to już wielki pan, wokół którego trzeba się zakręcić, bo to przepustka do wygodnego życia. To znowu kwestia standardów środowiska w którym się obraca laska.

      Usuń
  4. Świetny raport. Mam świadomość, że tutaj miałeś już bardzo dużo zbudowane i końcówka była formalnością, ale w jaki sposób przeważnie proponujesz pójście do ciebie? Po prostu bezpośrednio, czy raczej szukasz jakiegoś pretekstu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie się doprowadzać sprawy do takiego stanu, aby było to formalnością i nie jestem zbyt wielkim fanem pretekstów. To znaczy oczywiście, może być pretekst, ale powinien być formalnością, a nie jakimś dziwnym kombinowaniem czy "zwabianiem" laski. I ok, ujmowanie tego super bezpośrednio na zasadzie "chodźmy się ruchać" to przesada, ale też nie ma co się przesadnie cykać, dobrze urobiona laska się nie obrazi, tylko ucieszy na w miarę kulturalne zaproszenie do mieszkania.

      Tylko tutaj KLUCZOWE jest właśnie to, że laska ma być DOBRZE UROBIONA. Problemy jakich doświadczają inni faceci biorą się z tego, że laska NIE JEST dostatecznie dobrze urobiona, a facet próbuje ją "sprytnie" zwabiać, starając się ją "wmanewrować" w coś, do czego ona nie jest do końca przekonana - w tym momencie łatwo o "kolizję" i różnego rodzaju dziwne/przykre klimaty.

      Jeżeli laska JEST dobrze urobiona, to sprawy mają się zupełnie inaczej, bo nie działamy wbrew niej, tylko ZGODNIE z jej życzeniami.


      Usuń
  5. Baaaardzo szczegółowy, niemalże lopatologicznie napisany, ciężko jest nie wyciągnąć z niego naprawdę świetnych wniosków, dzięki Milroh!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak przeczytałem milroha to pomyślałem sobie ze to jest strzał w 10.
    Społeczność nie chce zauważyć pewnych rzeczy typu kasa, wygląd i logistyka. Moim zdaniem wynika to z dwóch powodów.
    1 Są głupi
    2 Widzieli prare razy ze na domówce słaby koleś rucha fajną laskę. Do tego nasz kolega jest dosyć biedny. Jednak domówki to etap liceum... natomiast w wieku 25-30 lat duzo trudniej powtórzyć ten manewr.

    1Jak często zdarza ci sie bzykać laski na szybko to znaczy na pierwszym spotkaniu.... Np zabierasz je z klubu do domu?
    2 Jeżeli ktoś wygląda średnio i założy garnitur to jak bardzo zmienia się jego atrakcyjność?
    3 Czego super atrakcyjna dziewczyna oczekuje od faceta.. możesz napisać w kilku punktach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. @Anonimowy

      Tak, społeczność (pseudo) "uwodzeniowa" nie chce zauważać znaczenia pewnych rzeczy, a wokół innych buduje z kolei przesadzony kult. Generalnie poziom tej społeczności jest bardzo słaby, a spora część "wiedzy" przez nią propagowanej jest błędna i stanowi szkodliwą dezinformację.

      Jeżeli chodzi o przyczyny takiego stanu rzeczy, to według mnie jest to dość rozległy temat, tak naprawdę jest to materiał na artykuł którego nie chce mi się pisać. To co napisałeś "Są głupi" moim zdaniem jest zdecydowanie prawdą, ale jest nieprecyzyjne, bo składa się na to wiele różnych czynników. A tak w ogromnym skrócie, to widzę dwie główne przyczyny:

      1. "Są głupi" - czyli różne czynniki, jak np. myślenie życzeniowe, ogólny brak logicznego/realistycznego myślenia, ograniczenia etyczne/światopoglądowe, brak dostatecznego doświadczenia/kompetencji, niski poziom inteligencji emocjonalnej, itd itp.

      2. Fałszywi "eksperci" - wokół kretynów z punktu 1 kręcą się cwaniacy robiący na nich kasę. Przykładowo ludzie prowadzący warsztaty z uwodzenia i mówiący, że "wygląd nie ma znaczenia" - to oczywiście bzdura, ale marketingowo trafia to świetnie w brzydkich facetów dotkniętych myśleniem życzeniowym, którzy CHCĄ usłyszeć takie obietnice.

      Pytania:
      1Jak często zdarza ci sie bzykać laski na szybko to znaczy na pierwszym spotkaniu.... Np zabierasz je z klubu do domu?
      2 Jeżeli ktoś wygląda średnio i założy garnitur to jak bardzo zmienia się jego atrakcyjność?
      3 Czego super atrakcyjna dziewczyna oczekuje od faceta.. możesz napisać w kilku punktach.

      Odp1 - Różnie, z grubsza może z 20%, ale generalnie zależy to od laski i sytuacji.

      Odp2 - Trudno to ocenić, zależy to i od osoby i od jakości i dobrania garnituru - garnitur garniturowi nierówny. Ale powiedzmy, że na pewno 1 punkt w skali 10 punktowej można zdobyć, być może 2 - wizualnie. A efekt wizualny to nie wszystko, bo jest jeszcze efekt podniesionego statusu społecznego, sugerowanego dobrego życia, zaufania.

      Odp3 - Tego samego czego normalna dziewczyna, tylko na ogół z mocno podniesionymi wymaganiami finansowymi, a lekko podniesionymi wymaganiami wyglądowymi.

      Usuń
  7. zasada nr 1 nie placi sie za laske z ktora sie nie spalo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @WaldermarK

      To jest błędne przekonanie - za kobietę z którą się nie spało jak najbardziej można zapłacić. Dla kobiety z reguły jest to miły, zbliżający gest, a czasami wręcz coś naturalnego, brak czegoś świadczy źle o facecie. Inna sprawa, że postawienie czegoś nie może być głównym/jedynym punktem oparcia interakcji, ale zdecydowanie samo postawienie jako takie nie jest uniwersalnie błędem.

      Inna sprawa, że np. drink nie może być głównym punktem programu,

      Usuń
  8. Swoją drogą, brunetka też "zgubiła się" i trafiła tego ranka do mieszkania kolegi)
    No gratuluje trzeba bylo zrobic od razu czworokat po co gdzies sie rozdzielac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt cię nie lubi

      Usuń
    2. @WaldemarK

      Ale masz na myśli prawdziwy czworokąt, czy też pójście do tego samego mieszkania i seks w oddzielnych pokojach?

      Czworokątów nie robię, natomiast pójście do tego samego mieszkania nic by nam nie dawało, a mogłoby krępować dziewczyny - pewnie nie jakoś bardzo (dobre koleżanki), ale jednak. Poza tym rozwiązanie w którym każdy wraca do siebie jest też zwyczajnie wygodniejsze - lepiej jest obudzić się następnego ranka u siebie w domu.

      Usuń
    3. Skoro już jestesmy przy takich sexualnych teamtach, to masz jakies fetysze? Jestes juz starym koniem, wiec pewnie nie jedno przezyles, o trojkat z kobietami nie pytam, bo na pewno go miales, natomiast ciekawi mnie czy brales kiedys udział w rzeczach typu 2M+K, Gangang, Relacja BDSM, Swing party itp. Po prostu zastanawiam sie czy jesli ktos ma ponad 15 lat sexu za soba, to czy ten sex nie zaczyna powszechniec, czy czlowiek nie zaczyna wtedy szukac coraz silniejszych i coraz bardziej wyuzdanych doznan :)

      P.S Ostatnio natrafilem na dosyc ciekawa teze ktora brzmiala mniej wiecej tak, ze ruchanie lasek przecietnych jest tak samo przyjemne co ruchanie bardzo atrakcyjncyh. Ze atrakcyjnosc kobiety wcale jakos nie daje przyslowiowego +10 do przyjemnosc sexualnej. Sam chyba kiedys powiedziales, ze przyjemnosc sexualna plynie glownie z tego jak dobra jest dana osoba w lozku a nie od atrakcyjnosci. Jestem ciekawy jak to naprawde wyglada, to zdanie dalo mi troche do myslenia z racji tego, ze uslyszalem je nie od jakis lamusow tylko od kilku facetow ktorzy sobie radza ponadprzecietnie z kobietami :) Jako ze sam nie mam skali porownawczej (nie spalem z topowa laska) to pytanie kieruje do ciebie, jak silny, jak prawdziwy jest ten efekt. Oczywiscie nie mowimy tu o laskach brzydkich tylko o takich 5-6 w 10stopniowej skali atrakcyjnosci.

      Usuń
    4. @Sebinho

      1. Moje preferencje seksualne są takie same jak kiedyś - okresem "eksploracji" był dla mnie okres od II klasy liceum do mniej więcej połowy studiów, potem to się nie zmieniało.

      Dla mnie z tym jest tak samo jak np. z alkoholem - fajnie jest się napić mając 20 lat i (prawie) tak samo fajnie jest się napić kilkanaście lat później.

      Pewnie u innych ludzi może być różnie, ale u moich kolegów jest tak jak u mnie - może to przez to, że jesteśmy do siebie podobni w takim sensie, że seks to dla nas hmmmm łatwo dostępna rozrywka, jak zjedzenie pizzy czy napicie się alkoholu.

      2. Jestem lekko BDSM, natomiast wszystkie akcje typu np. "na dwa baty", gdzie pojawia się chociażby w zasięgu mojego wzroku penis innego faceta są dla mnie obrzydzające.

      3. W moim odczuciu poziom urody laski nie wpływa bezpośrednio na fizyczną przyjemność seksualną - w ogóle. Natomiast uroda wpływa na naszą psychikę i tutaj pewnie może być różnie u rożnych facetów - potencjalnie ekscytacja urodą może wprowadzić kogoś w stan emocjonalny w którym będzie on subiektywnie odbierał bodźce fizyczne jako przyjemniejsze.

      Usuń
    5. "W moim odczuciu poziom urody laski nie wpływa bezpośrednio na fizyczną przyjemność seksualną - w ogóle"

      To by wyjasnialo dlaczego nie czulem jakis wiekszych
      "magicznych" odczuc podczas pocalunku z mocna atrakcyjna laska wzgledem tylko tej atrakcyjnej.

      Mam jeszcze pytanie na roznych forach piszez ze miales rozna liczbe kobiet, raz ze bylo to 100 kobiet, raz ze masz na koncie 50 czy nawet prawie 300. Jakimi kryteriami sie kierujesz zeby stwierdzic ze "miales" dana laske, chodzi ci tu o laski z ktorymi sie calowales, z ktorymi byles na randkach czy moze liczyc tylko te laski z ktorymi spales :)

      Usuń
    6. @Sebinho

      1. Z tego co pamiętam, to nigdy nie pisałem, że miałem na koncie 50 - napisałem bodajże "ponad 50", a to jest znacząca różnica.

      Generalnie ja jestem przyzwyczajony do zaniżania swojego licznika w rozmowach z ludźmi, bo doświadczyłem już wielokrotnie, że wiele osób reaguje negatywnie, bo ich mniemaniu jest rzeczą niemożliwą, aby mieć np. ponad 100 kobiet.

      2. Ja autentycznie nie wiem ile dokładnie miałem kobiet - w tym roku będzie mijało bodajże 20 lat "kariery" i jest mi bardzo ciężko przypomnieć sobie laski które bzykałem np. tylko raz, kilkanaście lat temu, po pijaku.

      3. Chodzi o mi seks, w minimalnym przypadku seks oralny.

      Usuń
  9. Bedzie jakis nowy artykuł mistrzu? Jesli tak to o czym :) Tak wogole to powinienes zdecydowanie czesciej pisac ewentualnie wydać swoją ksiażke, bo jestes bez watpienia niebywale kompetenta skarbnica wiedzy na tematy damsko meskie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @Anonimowy

    Artykuł - jestem w trakcie pisania.

    Książka - mam problemy z zebraniem się do tego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze sie jednak kiedys do niej zabierzesz, bo ksiazka w twoim wydaniu bylaby niewatpliwym rozpierdolem :) Swoja droga co motywuje ci do dzielenia sie z nami wiedza. Ja szczerze mowiac jest pelny podziwu dla twojej osoby,nie chodzi mi tylko o kwesti posiadanego obycia z kobietami, ale bardziej w kwesti niesienia nam "pomocy". Nie dosc ze robisz to charytatywnie, to zawsze kazdemu dajesz merytoryczny feedback, dzielisz sie z nami wiedza i probujesz pomagac "pulasow" odniesc chociazby ulamek z tego co sam osiagneles, z czego wynika twoje altruistyczne podejscie do pomagania innym uwodzicielom?
      1) Uwodzenie i rozmawienie, pisanie o tym jest twoja pasja?
      2) Jestes dobrym czlowiekiem i lubisz pomagac innym?
      3) Lubisz czuc sie "eksprertem w danej dziedzinie" i otrzymywac lechcacy dla ego poklask i podziw?
      4) Czujesz sie niejako "zobowiazany" pomagac poczatkujacym ze wzgledu na to ze miales duzego farta w kontekscie trafienia na TIAN?

      Jestem ciekaw twoich pobudek :) Aczkowiek i tak ogromne dzieki za prowadzenie tego bloga, za ten caly trud i serducho ktory w to wkladales, za to ze ci sie chialo pisac dla nas te wszystkie artykuły, za ogrom wartosciowej wiedzy ktora wyciagnelem z twoich postow zarowno tu na blogu jak innych serwisach, w ogromnym stopniu pomoglo mi to w moim uwodzeniu, za co jestem ci dozgodnnie wdzieczny, nie mam watpliwosci ze byles kluczowa postacia na mojej drodze rozwoju :) Wiem, ze to niemozliwe ale chcialbym cie kiedys spotkac i osobiscie podziekowac...

      Usuń
    2. @Anonimowy

      Dzięki za słowa uznania. :)

      Jeżeli chodzi o motywację, to raczej te 3 pierwsze punkty, 4 nie za bardzo.


      1. Może pasja to za mocne słowo, ale uwodzenie to moje hobby i lubię to, także w sensie pisania i rozmawiania o tym. Zresztą generalnie jest tak, że ludzie zajmujący się jakimś hobby, np. jakimś sportem rozmawiają o tym w sieci.

      2. Ja jestem "draniem" względem kobiet, ale tak poza tym jestem raczej ok względem ludzi i lubię pomagać. Co swoją drogą tak naprawdę jest zgodne z "wychowaniem"TIAN - bycie draniem było cenione tylko względem kobiet, w innych kontekstach pochwalane było bycie ok.

      3. Co do bycia ekspertem, to jest to przyjemne - szczególnie dlatego, że jest to taka dziedzina, na której mało kto się zna, a nawet jeżeli się zna, to najczęściej się nie udziela.

      Inna sprawa, że z uznaniem bywa różnie - szczególnie na forach internetowych spotkałem się z chorymi sytuacjami, w których kłóciły się ze mną, a nawet atakowały mnie osoby wierzące w różnego rodzaju bzdury. Ja jestem przyzwyczajony do tego realnym świecie - tam jest masa "niedorozwiniętych uwodzeniowo" facetów, którzy nie wiadomo po co wymądrzają się i upierają przy swojej "kompetencji" - natomiast smutne i denerwujące jest to, że takich osób jest też dużo w kręgach ludzi teoretycznie zajmujących się uwodzeniem.

      Oczywiście tutaj dużym problemem jest to, że przeważająca część "wiedzy" dostępnej na ten temat to bzdury, czasami tak rażące, jak wmawianie ludziom, że wygląd nie ma znaczenia. I ludzie w wyniku tego przyzwyczajają się do postrzegania uwodzenia w kategoriach fantastyki, a nie realnego uwodzenia w realnym świecie.

      4. Nie czuję się "zobowiązany" z powodu tego, że miałem farta trafić na TIAN - nie postrzegam tego w kategorii zobowiązania.

      Natomiast jest mi ŻAL ludzi którzy poszukują informacji na ten uwodzenia, bo tacy ludzie mają przeogromne szanse na to, że zamiast wiedzy trafią na szkodliwe bzdury, "anty-wiedzę". I mam tutaj bardzo silne wrażenie, że gdybym ja sam zaczynał w dzisiejszych warunkach, to nie miałbym większych szans - pewnie w pierwszej kolejności skorzystałbym z internetu, gdzie najprawdopodobniej trafiłbym na toksyczną "anty-wiedzę" i nigdy bym nie doszedł tam gdzie jestem.

      Usuń
  11. Kiedy można się spodziewać nowego artykułu i na jaki temat jeśli można wiedzieć.?
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy

      Przypuszczalnie już jutro będzie pierwsza część nowego cyklu (31.08). Temat - ogarnięcie/nieogarnięcie psychiczne.

      Usuń
    2. Super. Dzięki!

      Usuń
  12. Milroh, czy gdy laska tańczy na parkiecie odpuszczasz? nie boisz się, że ktoś inny ją ogarnie na parkiecie?

    Jak radzisz sobie z laskami, które lubią typ faceta "napalony wieprz". Czy z reguły odpuszczasz ze względu na konkurencję, czy ogarnianie takich lasek nie różni wiele się od ogarniania lasek związkowych? W sensie chodzi o laski, które wyglądają na takie co mogą dac dupy tej samej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Milroh, czy gdy laska tańczy na parkiecie odpuszczasz? nie boisz się, że ktoś inny ją ogarnie na parkiecie?"

    <--- Niespecjalnie się boję - konkurencja jest na ogół słaba. A jeżeli już tak się stanie, to trudno, zdarza się. :)

    "Jak radzisz sobie z laskami, które lubią typ faceta "napalony wieprz". Czy z reguły odpuszczasz ze względu na konkurencję, czy ogarnianie takich lasek nie różni wiele się od ogarniania lasek związkowych? W sensie chodzi o laski, które wyglądają na takie co mogą dac dupy tej samej nocy."

    <--- Na pewno w takiej sytuacji stawiam mniej na budowanie bliskości emocjonalnej i mniej na bycie miłym/ciepłym, a bardziej na bycie "konkretnym".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz