Psychika Uwodziciela, część 1
To jest pierwsza część cyklu o
ogarnięciu/nieogarnięciu psychicznym - nie jestem pewien, ale
całość pewnie będzie miała około 3 części.
Zalecana Lektura
Pewnie większość
czytelników bloga już to czytała, ale jeżeli ktoś nie czytał,
to polecam lekturę tych dwóch artykułów:
http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/02/jak-staem-sie-dobry-z-kobietami.html
http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/06/o-braku-szacunku-do-kobiet.html
O czym jest ten cykl artykułów?
Tematem tego cyklu
jest psychika uwodziciela - nasze wewnętrzne uporządkowanie,
ogarnięcie emocjonalne i światopoglądowe. To jak myślimy i co
czujemy odnośnie kobiet, uwodzenia i naszej pozycji względem tego
wszystkiego.
Chodzi tu o to, co
odróżnia psychikę osoby dobrej z kobietami od psychiki osoby
słabej z kobietami. O to co powoduje, że jeden facet jest w stanie
rozmawiać, uwodzić i bzykać kobiety na luzie, bez stresu czy
napięcia, a inny facet stresuje się przy byle odezwaniu się do
kobiety, myśl o podjęciu próby zaciągnięcia jej do łóżka
napawa go panicznym, paraliżującym strachem.
Na ile ważne jest ogarnięcie
psychiczne? Jakie są efekty ogarnięcia lub jego braku?
Jest to coś
BARDZO, BARDZO WAŻNEGO.
Wystarczy spojrzeć
na banalną sytuację - facet widzi w klubie czy na ulicy bardzo
atrakcyjną kobietę i pragnie jej, ale boi się do niej podejść,
sama myśl o podejściu jest dla niego głeboko stresująca, więc
nie podchodzi. I w takiej sytuacji problemy z psychiką obniżają
skuteczność praktycznie do zera, bo skoro facet nie jest w stanie w
ogóle podejść i zagadać do kobiety, to raczej jej nie uwiedzie i
nie prześpi się nią (pomijam rzadkie sytuacje, kiedy to kobieta
podejdzie do niego).
Wielu facetów ma
powyższy problem, ale nie w formie całkowitej, tylko w formie
częściowej. Czyli np. facet jest w stanie podejść do kobiety w
klubie, ale nie na ulicy. Albo jest w stanie podejść , ale tylko po
alkoholu, a nie na trzeźwo. Albo jest w stanie podejść do kobiety
przeciętnej lub umiarkowanie ładnej, ale do bardzo ładnej to już
nie.
Ale takie sytuacje
typu "facet nie podchodzi od kobiety" to tylko część
problemu. To jest coś bardzo oczywistego, coś "czarno na
białym", natomiast są też inne sytuacje, które są mniej
oczywiste.
Bywa tak, że
facet jest zestresowany, ale mimo tego jest w stanie podejść,
często na siłę, "przełamując się". Problem w tym, że
co prawda podszedł, tylko że nadal jest mniej czy bardziej
zestresowany i to odbija się na JAKOŚCI jego interkacji. Facet
zestresowany wypada gorzej, bo jego zestresowanie jest mniej czy
bardziej WYCZUWALNE/WIDOCZNE w jego spojrzeniu, mimice twarzy, tonie
głosu, itd itp. W cięższym przypadku laska całkiem świadomie
zdaje sobie sprawę z tego, że on jest spięty, natomiast w lżejszym
ona nie widzi tego w zdecydowany sposób, ale wywierane wrażenie,
atmosfera interakcji jest "niewyraźna", dużo gorsza niż
mogłaby być przy większym wyluzowaniu. Gdy facet podchodzi pomimo
zestresowania, to co prawda ma jakieś szanse na sukces i w tym
sensie jest to dużo lepsza sytuacja niż gdyby nie podszedł, ale są
to szanse mniejsze niż gdyby był wyluzowany. Przy czym tutaj może
być masa różnych czynników, wiele zależy od innych cech faceta,
wiele zależy od kobiety, itd - przykładowo zestresowany przystojny
facet może mieć spore szanse u przeciętnej dziewczyny, ale
zestresowany przeciętnie wyglądający facet ma raczej niewielkie
szanse na przespanie się z modelką.
Jeszcze inną
sprawą jest to, jak problemy z psychiką wpływają na sposób
prowadzenia interkacji, w sensie tego robi/mówi facet, a raczej
czego NIE robi. Chodzi o to, że tak jak kwestia podejścia jest
jakimś testem, wyzwaniem dla psychiki faceta, tak samo
testami/wyzwaniami są inne rzeczy, takie jak np. kwestia pocałowania
dziewczyny, albo nawet kwestia poprowadzenia rozmowy w jakimś
bardziej osobistym czy "niestosownym" kierunku. Klasycznym
przykładem takiej patologii jest to, gdy facet idzie z kobietą na
randkę, a na randce nie ma odwagi spróbować jej pocałować. Z
tego generalnie robią się dziwne, słabe interakcje, w których
facet częściowo próbuje zdobyć laskę, a częściowo tego unika,
bo czuje się niekomfortowo.
Podsumowując,
brak ogarnięcia psychicznego generuje zasadniczo 2 rodzaje
negatywnych efektów:
1. Facet czegoś
NIE ROBI, bo czuje się z tym niekomfortowo. Czyli np. w ogóle nie
podchodzi do kobiety, nie całuje jej na randce, itd itp.
2. Facet ma "złą
energię", "emanuje"
zestresowaniem/napięciem/dyskomfortem poprzez spojrzenie, mimikę,
mowę ciała, ton głosu, itd itp, przez co wypada gorzej.
Tego typu problemy
wynikające z braku odpowiedniego ogarnięcia psychicznego dotykają
różnych facetów w różnym stopniu, a także różnie w różnych
okolicznościach. W szczególności chodzi mi tu o to, że wielu
facetów radzi sobie przyzwoicie, dobrze czy nawet bardzo dobrze z
kobietami, ale tylko na domówce lub w klubie, i tylko po alkoholu.
Takie osoby z jednej strony potrafią być naprawdę bogate życie
seksualne, mieć na koncie czasami po kilkadziesiąt czy nawet więcej
lasek, ale z drugiej strony jest to ograniczone do określonego
kontekstu (domówka/klub, alkohol) i te same osoby poza imprezą i na
trzeźwo są tylko cieniem tego, co prezentują na imprezach. I na
takie osoby można patrzeć różnie - z jednej strony można się
czepiać, że ich uwodzenie jest uzależnione od alkoholu i
określonych okoliczności - zresztą czymże jest tutaj alkohol,
jeżeli nie "protezą" uzupełniającą braki ogarnięcia
psychicznego? Ale z drugiej strony jeżeli ktoś ma bogate i fajne
życie seksualne, to też nie ma co za bardzo szukać dziury w całym.
Szczególnie, że takie osoby w dużym stopniu SĄ dobre - to nie
jest tak, że byle chłystek może wyjść na imprezę, napić się i
już świetnie sobie radzi - tabuny gości piją, ale tylko niektórzy
z nich są na tyle ogarnięci, że pomoc ze strony alkoholu wystarcza
im do bycia dobrymi.
Wcześniej
napisałem o tym, że brak ogarnięcia psychicznego [w kontekście
danych okoliczności] generuje 2 rodzaj problemów. A co jeżeli jest
odwrotnie, jeżeli ktoś jest dobrze ogarnięty [w kontekście danych
okoliczności]?
Ma miejsce
"odwrócenie" poprzednich dwóch punktów:
1. Mamy LUZ,
WOLNOŚĆ EMOCJONALNĄ do zrobienia tego, co chcemy. Czyli możemy
podejść, możemy pocałować, możemy powiedzieć cokolwiek, możemy
zrobić cokolwiek - "ogranicza" nas tylko nasza szczera
opinia odnośnie tego, co naszym zadaniem zadziała lub nie zadziała,
a nie strach czy dyskomfort. I niech nikt nie myli tego z
"przełamywaniem się", gdzie ktoś wykonuje jakieś
działanie, ale dzięki temu, że siłą woli pokonuje (tymczasowo)
swoje opory - mi chodzi o coś zupełnie innego - o sytuację w
której nie potrzebujemy siły woli, nie musimy walczyć, bo nie mamy
oporów i czujemy się z czymś autentycznie ok.
Tutaj jest też
taka dodatkowa, "ukryta" korzyść która być może nie
jest dla każdego oczywista. Chodzi o nasz komfort - myśląc o
uwodzeniu myślimy na ogół o zdobywaniu lasek i oczywiście
słusznie, bo to jest celem uwodzenia, natomiast nie wiem na ile
ludzie np. czytający tego bloga mają świadomość tego, że luz
wynikający z ogarnięcia psychicznego jest jakby wartością samą w
sobie - oczywiście generalnie chodzi o laski, ale dodatkową
wartością jest tutaj nasz komfort, nasz luz. Nie wiem na ile to
jest zrozumiałe, bo większość czytelników bloga
najprawdopodobniej nigdy nie była w mojej sytuacji, ale patrząc na
innych, "normalnych" ludzi oprócz gigantycznej różnicy w
ilości i jakości lasek, widzę też zauważalną różnicę w
komforcie jeżeli chodzi o przebywanie wśród nieznajomych kobiet.
Mam na myśli to, że ja nie mam tego EMOCJONALNEGO przejmowania się,
martwienia tym co laska sobie pomyśli. Mogę o tym myśleć i
zajmować w sensie praktycznym, "taktycznym", ale nie mam
tego zestresowanego, emocjonalnego martwienia się, które widać u
wielu innych facetów. I moim zdaniem nawet odsuwając na bok samą
efektywność w uwodzeniu, to ten komfort, luz, wolność od
przejmowania się jest korzyścią samą w sobie.
2. Lepsza
"emanacja" w sensie innego spojrzenia, mimiki twarzy, mowy
ciała, tonu głosu, itd itp. Moim zdaniem ten efekt ma tak naprawdę
dwa poziomy, czy też aspekty:
A. Brak negatywnej
"emanacji", brak "złej energii" - czyli brak
tego, co opisałem wcześniej opisując efekty niedostatecznego
ogarnięcia - nie mamy tej "emanacji" zestresowania i
dyskomfortu, nie mamy tego efektu wypadania gorzej. Co już stawia
nas na lepszej pozycji względem większości facetów, którzy mają
wypisane na twarzy napięcia, lęki, kompleksy, itd.
B. Pozytywna
"emanacja", "dobra energia" - tak jak widać w
ludziach złe rzeczy, takie jak zestresowanie, tak widać też te
dobre. I dlatego jeżeli ktoś jest wyluzowany, jeżeli ktoś jest
konkretnym facetem, a nawet draniem, to też w jakimś stopniu to po
nim widać. Laski jeżeli nie na świadomym, to na podświadomym
poziomie widzą, CZUJĄ, że ten facet jest w jakiś sposób inny, w
jakiś sposób "lepszy" psychicznie, seksualnie czy
życiowo. I nie chodzi o to, że ten efekt jest jakiś super potężny,
moim zdaniem jest dużo mniej ważny od zwyczajnego wyglądu, ale
jednak ma miejsce i ma jakiś wpływ.
Błędne przekonania/wyobrażenia
odnośnie znaczenia (nie)ogarnięcia psychicznego.
Jak to często
bywa w tego typu sytuacjach, odnośnie znaczenia (nie)ogarnięcia
psychicznego zdarzają się dwa przeciwstawne typy błędnych
przekonań - jedne umniejszające, drugie wyolbrzymiające to
znaczenie.
1. Wielu ludzi
dostrzega tylko część efektów ogarnięcia/nieogarnięcia. Chyba
każdy rozumie to, że jest jakiś czynnik psychiczny potrzebny do
tego, aby "mieć odwagę" podejść. Sporo ludzi rozumie
też to, że podejście podejściem, ale dobrze byłoby, gdyby facet
nie był w widoczny sposób zestresowany. Na tym jednak na ogół
kończy się zrozumienie - pomijając przypadki widocznego
zestresowania, większość ludzi nie dostrzega tego, że źle
ułożona psychika daje złą "energię", co oczywiście
źle wpływa na uwodzenie. Nie widzą też oni tego, jakie znaczenie
ma dobra "energia" i jak sukcesy wielu facetów radzących
sobie dobrze z kobietami opierają się w mniejszym czy większym
stopniu między innymi na tym.
"Klasyką
gatunku" jest sytuacja, w której facet ma złą energię, ale
nie dostrzega, nie rozumie tego i próbuje uwodzić, oczywiście z
marnymi skutkami. Przez lata widziałem w klubach setki, jeżeli nie
tysiące takich sytuacji - facet podchodzi do kobiety i stara się ją
poderwać, ale na jego twarzy jest wypisane to, że jest LESZCZEM. Ja
to widzę i jednocześnie wiem o co chodzi, natomiast kobieta nie
rozumie tego tak dobrze jak ja, ona tylko CZUJE tę jego złą
energią i myśli po prostu "jakiś leszcz się do mnie
podwala". I jeżeli on jest przystojny albo wygląda na
bogatego, to ona może dać mu szansę POMIMO jego złej energii, ale
jeżeli nie jest, to jego szanse na sukces są nikłe. Tak właśnie
najczęściej wygląda "uwodzenie" w wykonaniu zdecydowanej
większości facetów podchodzących do kobiet w klubach - do kobiety
podchodzi facet z wypisanym na twarzy niewerbalnym przekazem "jestem
LESZCZEM", który tak naprawdę nie ma u niej realnych szans.
Mnie osobiście to z jednej strony śmieszy, ale z drugiej też
czasami denerwuje, bo tacy faceci robią "tłok",
zamieszanie w klubie, pogarszają atmosferę, "blokują"
laski tak naprawdę z góry skazanymi na niepowodzenie próbami
podrywu.
Przez to
powszechne wśród innych facetów niedostrzeganie, niezrozumienie
znaczenia ogarnięcia psychicznego mam też problemy w kontaktach ze
znajomymi. Chodzi o to, że moi znajomi w dużej mierze wiedzą o
tym, że jestem bardzo dobry z kobietami i często zadają mi
odnośnie tego pytania. W czym problem? W tym, że osoby pytające
najczęściej są mocno nieogarnięte psychicznie, ale ich niski
poziom zrozumienia tematu powoduje, ze zadają mi pytania typu "Co
mam mówić do laski?". I oczekują, że skoro ja się na tym
znam, to udzielę im szybkiej i krótkiej, a jednocześnie dobrej
odpowiedzi, dzięki której zacznie im lepiej iść z kobietami. A ja
patrzę na gościa i wiem, że on ma psychikę "do wymiany",
a wyleczenie go z bycia leszczem/frajerem to kwestia może roku, może
dwóch lat wspólnego wychodzenia - a to nie jest coś, co on
chciałby usłyszeć, a także najprawdopodobniej nie jest to coś,
co on byłby w stanie zrozumieć bez wielogodzinnego tłumaczenia.
Powyżej
przedstawiam sprawy z mojego punktu widzenia, ale mam nadzieję, że
każdy czytelnik bloga rozumie, że jest to też jak najbardziej
istotna informacja pt. "jacy ludzie są głupi" i "jakiego
typu facetem warto NIE BYĆ".
2. Przeciwnym
rodzajem błędnego przekonania jest wyolbrzymianie znaczenia
ogarnięcia psychicznego. Mam tu na myśli różnego rodzaju
zwichrowane poglądy, według których ogarnięcie psychiczne to
praktycznie 100% uwodzenia, super potężny czynnik "unieważniający"
działanie wyglądu czy pieniędzy.
Co tu dużo mówić
- są to DEBILNE BZDURY.
Jasne - ogarnięcie
psychiczne jest bardzo ważnym czynnikiem, ale ma to swoje GRANICE.
Wygląd ma
znaczenie i to znaczenie OGROMNE, tak samo jak pieniądze. Dobra lub
zła "energia" wynikająca z ogarnięcia lub nieogarnięcia
psychicznego jak najbardziej może to MODYFIKOWAĆ , ale w pewnych
GRANICACH.
W szczególności
dobra energia płynąca z ogarnięcia psychicznego NIE odmieni
sytuacji, w której facet jest wizualnie nieatrakcyjny, poniżej
realnych minimalnych wymagań danej kobiety. Po prostu - kobieta
widząc wyraźnie nieatrakcyjnego faceta "skreśla" go,
niezależnie od jego energii czy zachowania, podobnie jak my
skreślamy brzydkie laski niezależnie od tego, jakie nie byłyby
fajne na innych płaszczyznach. Co innego, gdy ktoś nie jest mocno
atrakcyjny, ale spełnia nasze minimalne wymagania ORAZ ma dobrą
energię - wtedy to jak najbardziej ma znaczenie.
Głównym źródłem
błędnych przekonań wyolbrzymiających znaczenie ogarnięcia
psychicznego jest "anty-wiedza" - nieprawdziwe informacje
na temat uwodzenia propagowane przez różnych pseudo-ekspertów. To
jest nieuczciwy marketing trafiający w myślenie życzeniowe wielu
facetów, którzy chcieliby, aby istniała "magiczna broń"
która pozwoli im zneutralizować różnego rodzaju braki,
szczególnie wyglądowe czy finansowe. Problem w tym, że czegoś
takiego nie ma - są tylko fałszywe obietnice typu "Kup mój
super produkt, a będziesz miał najlepsze laski, niezależnie od
tego jak wyglądasz i ile masz pieniędzy!". I to jest MOCNO
SZKODLIWE - nie dlatego, że ktoś straci trochę pieniędzy, ale
dlatego, że jest to ZATRUWANIE SWOJEGO UMYSŁU fałszywym obrazem uwodzenia, bzdurami autorstwa osób które wcale nie są dobre z
kobietami, tylko dobre w "strzyżeniu jeleni".
Innym źródłem
tego typu błędnych przekonań jest wyciąganie błędnych, zbyt
daleko idących wniosków na podstawie obserwacji sytuacji z życia.
Przykładowo ktoś ma kolegę dobrego z kobietami, który bzyka laski
dużo atrakcyjniejsze od niego samego i na tej podstawie wysnuwa
wniosek, że "wygląd nie ma znaczenia, tu chodzi o pewność
siebie!" - tylko tak się "niefortunnie" składa, że
ten kolega jest w miarę atrakcyjny i mieści się w minimalnych
wymaganiach wyglądowych tych lasek - czyli jest to działanie w
obrębie "granic" o których wcześniej wspomniałem, a nie
żaden dowód na to, że rzekomo ogarnięcie psychicznie całkowicie
unieważnia znaczenie wyglądu.
Podsumowanie:
Ogarnięcie
psychiczne jest z jednej strony BARDZO WAŻNE, ale z drugiej strony
nie jest "magiczną bronią", tylko czynnikiem działającym
w pewnych granicach.
CDN
W następnej
części napiszę o tym, na czym polega ogarnięcie psychiczne, jaki
jest sposób myślenia, sposób postrzegania świata, przekonania i
nastawienie moje oraz innych znanych mi osób dobrych z kobietami.
Nie mogę się doczekać następnej części :) Pamiętam czasy jak "anty-wiedza" ogłupiała mnie i moich znajomych.
OdpowiedzUsuń@Alastor666
UsuńWitam moją rzekomą alternatywną tożsamość. ;)
Dzięki wielkie za konkretny artykuł, czekam z niecierpliwością na kolejne części!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpsychika to fundament wszystkiego co robimy w życiu, wszystko z niej idzie. jesli chodzi o relacje z laskami, to jest t wg mnie najwazniejsza rzecz, absolutny fundament wszystkiego. umiejetnosci praktyczne, strategie taktyki itd ida dopiero za tym. jesli ktos nie ma ogarniecia psychicznego, stabilnosci emocjonalnej itp to nic mu powyzsze nie da bo i tak tego nie wprowadzi.
OdpowiedzUsuńto tak jakby 120kilogramowy grubas chcial sie odchudzac i poszedl biegac. juz sam bieg powoduje problemy i wyzwania, a wyobrazmy sobie ze ten grubas ma jeszcze 10 kilogramowa kule przyczepiona do nogi. niby chce wstac zalozyc shorty i biegac i... nie moze. zniechecil by sie szybciej, bo oprocz wysilku ma jeszcze z kula problem, niby chce ale cos go blokuje. rzucilby to w pizdu szybciej niz zaczal.
tak samo jest z laskami, koles czyta dowiaduje sie tekstow, taktyk, sposobow a i tak nie jest w stanie tego wprowadzic w zycie. niby wie ze laski lubia sex, niby wie ze nie jest to trudne, ale podchodzi, rozmawia, jest na randce itp i emocje i mysli(czyli psychika) go blokuja. zaczyna byc nerwowy i spiety, laska to widzi i czuje. ma w sobie nieprzyjemna, odpychajaca energie i laska czuje ze "cos jest nie tak, cos nie gra". w tym wypadku on nie relacjonuje sie z nia, tylko ze swoim umyslem, ona tylko jest bodzcem ktory to wywoluje, co juz on tam ma gdzies w psychice, natomiast nie jest tego glowna przyczyna. jest to wtedy tak cholernie trudne, idzie "jak po grudzie" i jest nieprzyjemne dla niego i dla niej. to tak jakbys jechal autem na recznym, nicy chcesz jechac, ale jest blokada/opor i nastepuje spiecie. to spiecie jest tak samo widoczne i duze jak w relacji faceta z laska, niby chce jechac, ale jest reczny i opor.
zdjecie tych blokad to fundament zeby sie czegokolwiek nauczyc, bez tego nie ma zadnych szans by nauka i doswiadczenia sprawialy przyjemnosc. owiele latwiej sie wtedy uczyc. mysle ze jak ktos sie zepnie i konkretnie przylozy, to jest to proces ktory w srednim przypadku przecietnie zajmie okolo roku, dwoch.
ps. pozdrawiam trenerow cwaniakow i kursantow łosi którzy wierzą że magiczne szkolenie 3 dniowe za 3000-5000 złotych ich nauczy uwodzenia :)
pozdro milroh czekam na artykul!
@Wonder Bet
Usuń1. Tak, psychika to podstawa, bez ogarniętej psychiki trudno dobrze wykorzystać działanie innych atutów.
2. Co do "magicznych" szkoleń 3-dniowych, to takie szkolenia były wysoce bezsensowne nawet gdyby prowadziły je osoby dobre z kobietami - a tak najczęściej nie jest, nieoficjalnie wiadomo, że większość prowadzących je "ekspertów" wcale nie jest dobra z kobietami. To tak jakby iść na 3-dniowy kurs języka obcego, w dodatku prowadzony przez osobę, która słabo mówi w tym języku.
Milroh, mam pytanie o Twoją skuteczność w uwodzeniu. Pisałeś kiedyś, że masz mało zlewek, bo jesteś wyluzowany i dobrze wyglądasz. Jak procentowo byś to ocenił na oko - jaki procent podejść kończysz seksem?
OdpowiedzUsuńPytam pod wpływem wpisu na poniższym blogu, gdzie autor wrzucił swoje statystyki za zeszły rok. Wynika z nich, że wskaźnik seks/podejście miał na poziomie 1%. Jak to wygląda u Ciebie?
http://pl.blog.tddaygame.com/2016/01/zagadaem-za-dnia-2000-dziewczyn.html
Z góry dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam.
@Marcin
Usuń1. Z różnych względów nie lubię podawać swojej dokładnej skuteczności, ale mogę powiedzieć, że jest wyższa od 10%.
2. Doceniam szczerość/odwagę autora tamtego bloga, ale chyba nie muszę mówić, że skuteczność rzędu 1% nie jest czymś szczególnie dobrym.
Kiedyś mówiłeś chyba, że około 40% od lasek, od których wziąłeś numer.
UsuńMoim zdaniem 10% to i tak wysoko. TO tak jakbyś podszedł co do 10 i miał seks. Do tylu da się spokojnie podejść w 2 dni.
1. Nie sądzę abym gdziekolwiek napisał, że jest to 40% od lasek od których wziąłem numer.
Usuń2. Tak, 10% to całkiem wysoka skuteczność.
Świetny wygląd i trochę praktyki już mam, czekam na kolejną część o ogarnięciu psychicznym dzięki.
OdpowiedzUsuń1% skuteczności i ten człowiek uczy uwodzenia. lol
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to klasyk :) facet ruchnał np 40 kobiet i myśli że jest bogiem. Natomiast ludzie kktorzy bzykali po 10 lasek mysla że sa średni z kobietami. Żal.pl
Milroh mówisz że szkolenia sa słabe... Po części sie zgadzam.
Jednak kto twoim zdaniem będzie miał lepsze efekty po szkoleniu.
1Koleś kory był prawiczkiem i poszedł na szkolenie
2Koleś który ruchał 5 dup i poszedł na szkolenie.
3Koleś ktory ruchał 20 dup i poszedł na szkolenie.
4Koleś który ruchał 50 dup i poszedł na szkolenie.
Jak procentowo zwiększy sie ich skuteczność?
Czy miałeś już może przypadek znajomych którym pomagałeś ? Kto mial największe sukcesy i w jaki sposób to trafiało co do nich mówisz :)
Usuń@Anonimowy
"1% skuteczności i ten człowiek uczy uwodzenia. lol
Moim zdaniem to klasyk :) facet ruchnał np 40 kobiet i myśli że jest bogiem. Natomiast ludzie kktorzy bzykali po 10 lasek mysla że sa średni z kobietami. Żal.pl"
<--- No właśnie - dla mnie szokujące jest tutaj to, że ten facet chyba szczerze myśli, że te wyniki są w jakiś sposób dobre i że jest dostatecznie kompetentny, aby nauczać uwodzenia. Tam jest trochę więcej niż 1%, wypada 1 kobieta na 75. Moim zdaniem jeżeli ktoś bzyka jedną kobietę z 75, to jest to raczej kwestia trafienia na odpowiedni WYJĄTEK, a nie umiejętności działające na jakąś rozsądną grupę kobiet.
Ale ten koleś na swój sposób jest bardzo ok, bo jest szczery - czego nie da się powiedzieć o wielu innych "ekspertach", którzy notorycznie kłamią.
"Milroh mówisz że szkolenia sa słabe... Po części sie zgadzam.
Jednak kto twoim zdaniem będzie miał lepsze efekty po szkoleniu.
1Koleś kory był prawiczkiem i poszedł na szkolenie
2Koleś który ruchał 5 dup i poszedł na szkolenie.
3Koleś ktory ruchał 20 dup i poszedł na szkolenie.
4Koleś który ruchał 50 dup i poszedł na szkolenie.
Jak procentowo zwiększy sie ich skuteczność? "
<---- Chodzi Ci o to, że w przypadku osoby początkującej, a szczególnie takiej bez żadnego doświadczenia, ma to większy (ale ograniczony) sens i może dać takiej osobie jakieś podstawy, jakąś dawkę doświadczenia?
"Czy miałeś już może przypadek znajomych którym pomagałeś ? Kto mial największe sukcesy i w jaki sposób to trafiało co do nich mówisz :) "
<---- Tak, oczywiście, wielu znajomych z realnego życia pytało się mnie o porady. Największe sukcesy miały te osoby, które długoterminowo ze mną imprezowały i rozmawiały - podobnie jak ja kiedyś długofalowo imprezowałem i rozmawiałem z TIAN. Natomiast słabo wyglądało to w przypadku osób które liczyły na to, że zadadzą mi kilka prostych pytań, a moje odpowiedzi wszystko zmienią.
<--- No właśnie - dla mnie szokujące jest tutaj to, że ten facet chyba szczerze myśli, że te wyniki są w jakiś sposób dobre i że jest dostatecznie kompetentny, aby nauczać uwodzenia. Tam jest trochę więcej niż 1%, wypada 1 kobieta na 75. Moim zdaniem jeżeli ktoś bzyka jedną kobietę z 75, to jest to raczej kwestia trafienia na odpowiedni WYJĄTEK, a nie umiejętności działające na jakąś rozsądną grupę kobiet.
UsuńAle ten koleś na swój sposób jest bardzo ok, bo jest szczery - czego nie da się powiedzieć o wielu innych "ekspertach", którzy notorycznie kłamią.
Milroh znow sie zgodze po części z toba. Wynik 1 na 75 poznanych kobiet to i tak dobry wynik. Społecznosć to głownie dwie grupy ludzi ponad 95 %.
Nie podchodzą wogole lub podchodza z 5 razy na miesiąc. A to co ruchali to głównie koleżanki LO.
Podchoodzą pogadają dosłownie 3 min lun krocej po czym dostaja zlewke. Podchodza prawie codziennie do 2-5 kobiet co daje nawet z 1000 podejść przez okres roku. Ci ludzi też głownie ruchaja laski z domowek i koleznaki z LO.
Więc wiesz taki facet co ruchał 1 na 75 uważa że jest dobry.
Po za tym gość jest szczery i to szanuje moze sie kiedys rozwinie chodz z twarzy wygląda średnio. Kto wie :)
Poznałem mnóstwo osb ze społeczności cała mase kolesi z roznych srodowisk fascynujacych sie roznego rodzaju materiałami.
Mówili to jest dobre tamto jest dobre spróbuj sobie badboya albo spróbuj sobie mysterego. Oczywiście ci ludzie nie ruchali nawet 10 lasek. A srednia wieku u nich to 25-26 lat.
Większość tych ludzi nawet nie potrafi zaakceptować sukcesu że laska chce go ruchać na domówce lub chce mu zrobic loda w klubie. Oni nawet tego nie widzą.
Społeczność nie jest słaba... Społeczność jest tak słaba że to zakrawa na patologie.
@Anonimowy
UsuńJa zdaję sobie sprawę z tego, że społeczność jest nie po prostu słaba, tylko BARDZO słaba - tak bardzo, że wręcz ciężko w to uwierzyć.
I ja jak najbardziej rozumiem to, że ten koleś JAK NA SPOŁECZNOŚĆ ma całkiem niezłe rezultaty, ale dokonuję oceny w oparciu o normalne standardy, a nie relatywnie względem uwodzeniowych "kalek".
Może kiedyś artykuł o uwodzeniu miękkich, onieśmielonych lasek w porównaniu z laskami konkretnymi typu imprezowiczki albo jakiejś wykształconej pewnej siebie seksownej kobiety.
OdpowiedzUsuń@Anonimwoy
UsuńMoże, zobaczymy. :)
Mam dwa pytania.
OdpowiedzUsuń1) Poleciłbyś jakieś książki przydatne w uwodzeniu? Czytasz w ogóle takie rzeczy czy uważasz to za stratę czasu?
2) Czy wchodzisz w otwarte związki, oparte nie tylko na seksie, ale jednocześnie bez wierności? Czy nie sądzisz, że związki są spoko, ale to koncepcja wierności jest przeceniana? I jak przyciągać laski do takich związków, kiedy większość z nich ma wpojone monogamiczne przekonania?
@Marcin
Usuń1. WSZYSTKIE książki jakie widziałem były słabe. Moje wrażenie jest takie, że autorzy tych książek nie mają większego pojęcia o uwodzeniu, i są albo naciągaczami, albo kretynami nie zdającymi sobie sprawy z własnego braku kompetencji.
Swoją drogą, ja chętnie poczytałbym coś dobrego i szukałem czegoś takiego, ale wszystko co znalazłem było żenująco słabe.
2. Tak, wchodzę w związki bez wierności. I uważam właśnie, że związki są fajne - dobrze jest mieć kobietę którą dobrze znasz, z którą jesteś dobrze "skoordynowany", itd. Gorzej jest z rzeczami takimi jak domaganie się przez kobietę monogamii, oczekiwania matrymonialne, chęć założenia rodziny - to są złe strony związków, ale to nie znaczy, że związki całościowo są złe.
A jeżeli chodzi o to, jak wciągać laski do związków bez monogamii, to jest to dłuższy temat, natomiast w skrócie dobrze jest nie podnosić tego tematu tak długo jak to możliwe - niech laska się do nas przyzwyczai, niech da nam wiele razy dupy - w tym momencie nasze "karty" są dużo mocniejsze niż na samym początku.
Jesli chodzi o rozwiniecie tematu bycia w kilku zwiazkach jednoczesnie to zajrzyj sobie do tego art Milroha :)
Usuńhttp://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/10/o-zwiazkach.html
"dobrze jest nie podnosić tego tematu tak długo jak to możliwe - niech laska się do nas przyzwyczai, niech da nam wiele razy dupy - w tym momencie nasze "karty" są dużo mocniejsze niż na samym początku"
OdpowiedzUsuńA moglbys w przyblizeniu powiedziec mniej wiecej ile kobiet udaje ci sie utrzymac na dluzej po tym jak dowiaduja sie ze nie zapewnisz im monogami i ze sypiasz z innymi laskami? Wiecej jest kobiet ktore sie zgadzaja na taki uklad czy moze nie jest tak kolorowo :)
Trudno jest mi to określić procentowo, bo jest tu wiele wariantów i kombinacji - np. z częścią lasek chcę się spotykać dłużej, a z częścią chcę tylko trochę - nie na tyle, aby wkładać w to jakiś wysiłek.
UsuńGe
Bardzo często jest tak, że bzykam laskę dopóki jest ok, a gdy zaczynają się problemy, to odpuszczam - i w takiej sytuacji gdy tracę laskę, to trudno to uznać za moją porażkę, bo tak naprawdę w ogóle nie starałem się o jej zatrzymanie.
Natomiast tak generalnie ze świadomym godzeniem się na taki układ nie jest super kolorowo - wiele lasek czegoś takiego nie chce, aczkolwiek wygląda to lepiej, jeżeli laska się nieco zaangażuje zanim zostanie skonfrontowana z problemem. Tylko też nie jest dobrze, gdy przesadzi się w drugą stronę, gdy laska już uważa nas za swojego "zaklepanego" chłopaka, a tutaj spotyka ją przykra niespodzianka. To jest skomplikowana kwestia ogólnie.
Milroh objaśń proszę jedną kwestia która mnie nurtuje.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony piszesz ze nie masz szacunku do kobiet, traktujesz je przedmiotowo,a zdrugiej ze lubisz mimo wszystko z nimi spędzac czas(takze poza seksem, rozmawiac i byc w ich obecnosci). ze masz potrzebe wiezi i bliskosci emocjonalnej i lubisz czuc kompatybilnosc. rozumiem o brak szacunku w kontekscie patologicznego szacunku w sensie stawiania ja powyzej siebie na piedestale itd, ale jednak jakis podstawowy szacunek tam musi byc, inaczej nie bylo by takich wynikow. czyli jak to jest w koncu, lubisz z nimi przebywac mimo ze ich nie szanujesz? wydaje sieto jakims paradoksem. lubie swoj samochod i lubie w nim spedzac czas i go w jakis sposob szanuje :) wiem ze metafora glupia ale heh nic innego nie przyszlo do glowy. to jaki jest w koncu twoje podejscie do tego?
@Wonder Bet
UsuńJak najbardziej lubię przebywać z kobietami także poza seksem, mam też potrzebę bliskości emocjonalnej.
Przy czym w kontekście powyższego jest taki "sekret", że ja traktuję bliskość emocjonalną podobnie jak seks - widzę to w taki sposób, że potrzebuję bliskości emocjonalnej z JAKĄŚ kobietą, a niekoniecznie z daną konkretną. To się wiąże z moim spojrzeniem na "miłość" - pisałem już o tym, że moim zdaniem tak naprawdę faceci zakochują się w kobietach atrakcyjnych FIZYCZNIE, a dopiero potem dorabiają do tego "ideologię" o wyjątkowym charakterze kobiety. Natomiast w kobietach brzydkich fizycznie się "jakoś" nie zakochują, niezależnie od osobowości tych kobiet. :)
Natomiast co do szacunku, to w artykule o tym napisałem:
"2: Kobiecie nic się automatycznie nie należy. Jeżeli ona zaspokoi moje potrzeby i sprawi, że sam z siebie będę chciał być dla niej dobry, to taki właśnie będę. Ale do tego momentu NIC się jej ode mnie nie należy i jest dla mnie NIKIM.
3: Ważne są dla mnie tylko osobowości, myśli i odczucia kobiet z którymi sypiam. Jeżeli jakaś kobieta nie daje mi dupy, to jej osobowość, myśli i odczucia NIC dla mnie nie znaczą, ona jest dla mnie NIKIM. "
Z tego wynika, że JEŻELI kobieta daje mi dupy, zaspokajam moje potrzeby, sprawia że czuję się dobrze, to jej odczucia mogą być dla mnie ważne, czyli można mówić o pewnej formie szacunku.
Ja mam w tym kontekście wrażenie, że różni ludzie czasami źle interpretują moją postawę na dwa przeciwstawne sposoby:
1. Wydaje im się, że jestem "draniem-ROBOTEM", który ma absolutnie zawsze całkowity, 100% brak szacunku do kobiet. Natomiast ja jestem człowiekiem, nie robotem i nawet w moim artykule o (braku) szacunku jest napisane coś innego.
2. Wydaje im się, że w tym co napisałem o braku szacunku chodzi TYLKO o to, aby nie stawiać laski na piedestale. A tak naprawdę o to oczywiście TEŻ chodzi, ale generalnie pisząc o braku szacunku mam na myśli COŚ WIĘCEJ NIŻ TYLKO TO. Ja generalnie traktuję kobiety w sposób instrumentalny, przedmiotowy, co wykracza poza samo niestawianie na piedestale. I moje uwodzenie jest uwodzeniem (wewnętrznie) "draniowatym" czy "psychopatycznym" - co uważam za zdecydowanie za atut.
Możegłupie pytanie, ale zadam:
Usuń"Kobiecie nic się automatycznie nie należy. Jeżeli ona zaspokoi moje potrzeby i sprawi, że sam z siebie będę chciał być dla niej dobry, to taki właśnie będę. Ale do tego momentu NIC się jej ode mnie nie należy i jest dla mnie NIKIM. "=> ostatnio siedziałem w pubie na krzesełku. Jedno było wolne drugie zajęte. Znajomy chciał ustapić miejsca, a ja siedziałem twardo jakby to był kolega. Czy jestem bliżej takiego podejścia, o którym mówisz?
W jakimś stopniu bliżej, ale moim zdaniem to jest mało istotna kwestia, która niekoniecznie musi się na coś przekładać. Aczkolwiek z drugiej strony pozbycie się takich drobnych odruchów "kobiecie się należy" najprawdopodobniej może mieć jakiś pozytywny wpływ na całość.
UsuńWitaj Milroh,
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem Twój blog i przyznaję niesamowita wiedza. Wiele spraw niepotrzebnie komplikowalem gdy wszystko bylo jasne :) Do konkretów. Wiem ze w rozmowie skupiasz się na głębokim połączeniu ale ciekaw jestem jak wyglada u Cb jej forma. Jest to spokojna luźna rozmowa od początku o przeciętnej energi i konkretnym dzialaniu (W sumie rozmawiajac o glebokich tematach, ciężko mi wyobrazić sobie żeby było inaczej) czy może wysoka energia, droczenie,podteksty, lekkie zlosliwosci i z czasem przejście na głębokie tematy. Jak to wygląda to u Cb?
@Unknown
OdpowiedzUsuńBywa różnie, ale generalnie moja energia jest prędzej przeciętna lub niska, a nie wysoka. Zdarza mi się droczenie czy lekkie złośliwości, ale nie w przesadnej ilości. Tak więc opisanie tego na zasadzie "spokojna luźna rozmowa" jest całkiem bliskie prawdzie.
Tak naprawdę głębokie połączenie nie jest czymś nadzwyczajnym - przypomina to w pewnej mierze poważną, głęboką rozmowę "o życiu" pomiędzy kolegami - oczywiście z laską jest inaczej, ale i tak jest to bardzo użyteczne porównanie/zobrazowanie.
dzieki Mirloh za odpowiedz. btw kiedy nastepna czesc? nie moge sie doczekac cholera, a juz prawie miech minal
OdpowiedzUsuń@Wonder Bet
UsuńMoże za kilka dni, a może później. :)
@Milroh
OdpowiedzUsuńCzy jest możliwość spotkania się z Tobą abyś mnie ogarnął w kwestii uwodzenia obcych kobiet na mieście i w klubie :)?
Piotr Kraków czekam na odpowiedź)
@Piotr Stankiewicz
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma takiej możliwości - ja bardzo cenię sobie swoją prywatność. Inna sprawa, że takie "ogarnianie" to kwestia wielu miesięcy wspólnego imprezowania, a nie jednego czy kilku spotkań.
Mój wygląd to mocna 6 albo i 7. Gdy jest w klubie jakaś 8 nie idzie złapać z nia kontaktu widokowego bo takie nie rozglądają się za facetami tylko siedzą albo stoja z koleżankami. podchodzę witam się przedstawiam i często słyszę tekst nie jestem zainteresowana poznawaniem facetów przyszłam tu z koleżankami. Z reguły odpuszczam po takim tekście próbowałem także technikę drzwi obrotowych i na luzie ciagnalem dalej rozmowę, mimo to czułem mocne zablokowanie kobiety i wiedziałem że nic nie ugram więc po paru minutach odpuściłem. Moje pytanie czy twoim zdaniem jak na start laska wyjeżdża z takim tekstem jest sens próbować dalej czy lepiej zajmować się tylko tymi które z nami rozmawiają albo nie opierają się w tak bezpośredni sposób mówiąc nie jestem zainteresowana.
OdpowiedzUsuńMilroh dawaj dawaj z następną częścią! :)
OdpowiedzUsuńNapisałeś o tym, że laska ma minimalne standardy. Czyli załóżmy, że koleś jest wyluzowany, ma fajny vibe (energie) podchodzi do kobiety i ona go z automatu zlewa ale on nie podaje się, bo ma odpowiedni mindset ( psychikę). Po pewnym czasie zaczyna dostrzegać jego pozytywne strony, które przysłaniają jego negatywny wizerunek. Laska nigdy wcześniej nie poznała takiego faceta, który by tak na nią zadziałał. Czy twoim zdaniem okropny wizerunek (wygląd) byłby przez to przysłoniony i facet by ją zdobył? Wydaję mi się, a właściwie idąc tym tropem to tylko obdarty ze szat żul od któregojebie, pomimo umiejętności by nie miał szans z taką kobietą, bo jak by zobaczyła takiego człowieka to by spierdoliła jak najdalej.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zły wygląd NIE zostałby przesłoniony dobrym vibe/energią.
Napisałem zresztą to:
"W szczególności dobra energia płynąca z ogarnięcia psychicznego NIE odmieni sytuacji, w której facet jest wizualnie nieatrakcyjny, poniżej realnych minimalnych wymagań danej kobiety. "
I gdyby była tu niejasność - te wymagania są minimalne nie w takim sensie, że są bardzo niskie, tylko w takim, że wyznaczają najniższy poziom atrakcyjności, przy którym kobieta traktuje faceta jako potencjalny obiekt seksualny.
Ty napisałeś:
"Po pewnym czasie zaczyna dostrzegać jego pozytywne strony, które przysłaniają jego negatywny wizerunek. " - to tak NIE działa. W rzeczywistości laska może jak najbardziej dostrzegać te pozytywne strony, ale to nie odmienia skreślenia faceta jako obiektu seksualnego ze względu na słaby wygląd. Na takiej samej zasadzie facet może dostrzegać pozytywne strony osobowości brzydkiej laski, ale nie przekłada się to na zainteresowanie nią jako obiektem seksualnym.
Oczywiście brzydcy faceci i brzydkie laski też znajdują sobie partnerów, ale odbywa się to generalnie na innej zasadzie niż uwodzenie opisywane na tym blogu - opiera się to na akceptacji brzydoty przez partnera który albo nie posiada innych opcji (inna brzydka osoba), albo wydaje mu się, że nie posiada innych opcji (osoba zakompleksiona), albo czerpie z tego inne korzyści (najczęściej chodzi o pieniądze i poziom życia).
Hej Milroh, po latach wróciłem do twojego bloga i tym razem darzę przekazywaną treść z dużo mniejszym oburzeniem, a znacznie większym zrozumieniem ;) Oczywiście często jeszcze widzę zgrzyty, natomiast uważam, iż mam teraz -po przejrzeniu kilkunastu artykułów - znacznie bardziej dokładny obraz twojej osoby. W każdym razie dzięki za dostarczanie masy wiedzy i powodów do przemyśleń - im dłużej o tym myślę tym większą czuję ulgę, że ten blog istnieje :)
OdpowiedzUsuńNatomiast co do samego wyglądu, jak ma się kwestia wzrostu vs atrakcyjności? Na ile całkiem atrakcyjny (6.5-7/10) facet 1.73 mieści się w granicach atrakcyjności lasek 1.70/1.74/1.78? Ile według ciebie procentowo traci względem analogicznego faceta, ale np. 1.86/1.90?
Ja sam wiem, iż ciężko traktować mi poważnie facetów niższych ode mnie, nawet jeśli mają spoko energię, to zwykle podświadomie czuję, że w jakimś stopniu jest leszczem. Zastanawiam się na ile mają tak kobiety i ludzie ogólnie.
Jak wynika z twoich obserwacji?