Psychika Uwodziciela, część 4
W poprzedniej części pisałem o tym,
że u osoby nieogarniętej występuje KONFLIKT WEWNĘTRZNY, bo taka
osoba na poziomie powierzchownym CHCE, a na poziomie głębokim NIE
CHCE uwodzić kobiet. Przyrównałem ten drugi czynnik do plecaka
wypełnionego kamieniami , który powoduje, że nosząca go osoba
musi wydać z siebie więcej siły aby cokolwiek zrobić. Teraz
chciałbym omówić nieco dokładniej "układ sił" jaki
się wtedy tworzy.
W ujęciu minimalistycznym ten układ
sił wygląda tak:
"CHCĘ" VS "NIE CHCĘ"
Ale w odrobinkę
precyzyjnym ujęciu wygląda to tak:
PRAGNIENIE + SIŁA WOLI VS OPORY
PRAGNIENIE - to
stopień w jakim facet pragnie zdobyć kobietę. To jest AUTENTYCZNE,
NIEWYMUSZONE "CHCĘ".
SIŁA WOLI - to
jest wykorzystanie siły woli do walki z oporami, czyli np. osławione
"przełamanie się" do podejścia do kobiety do której
boimy się podejść. To jest SZTUCZNE, WYMUSZONE "CHCĘ"
("POWINIENEM").
OPORY - to poziom
wszelkiego rodzaju oporów, blokad, lęków. To jest element "NIE
CHCĘ".
W praktyce bardzo
często te elementy "grają" ze sobą mniej więcej tak:
PRAGNIENIE: "Ale
seksowna laska! Chcę ją mieć! Chcę do niej podejść i ją
zdobyć!"
OPORY: "Czuję
się zestresowany... Co jeżeli ona mnie odrzuci, wyśmieje? Co
jeżeli wyjdę na głupka, poczuję się upokorzony i będę się
potem źle czuł?"
SIŁA WOLI: "Muszę
się przełamać, muszę podejść, nawet jeżeli jest to dla mnie
coś stresującego."
Przy czym typu gra
tych 3 elementów może mieć miejsce w różnych sytuacjach, nie
tylko w momencie rozważania podejścia - tłumaczę to w kontekście
podejścia dlatego, że moim zdaniem jest to łatwy do zrozumienia
przykład. Ale są też inne sytuacje - facet może mieć lęk, opór
przed pocałowaniem kobiety, przed zaproponowaniem jej pójscia do
niego do domu, a może też np. stresować się podczas rozmowy.
Np. przy rozmowie,
już po podejściu, może to wyglądać tak:
PRAGNIENIE: "Ona
jest taka seksowna! Chcę poprowadzić tę rozmowę w kierunku jej
zdobycia!"
OPORY: "Czuję
się zestresowany... Momentami czuję, jak mój głos się łamie...
Boję się, że wypadam w jej oczach na leszcza... Najchętniej
przestałbym z nią rozmawiać i poszedłbym w jakieś odosobnione
miejsce się uspokoić...."
SIŁA WOLI: "Muszę
rozmawiać dalej, nawet jeżeli ta rozmowa jest dla mnie stresująca"
Wielu ludzi ma
różne, najczęściej błędne pomysły, wizje odnośnie tego, jak
można ogarnąć swoją psychikę i jak wygląda psychika dobrego
uwodziciela. Te koncepcje można podzielić w zależności od tego,
na którym z powyższych 3 elementów się koncentrują.
Mamy tutaj taki
podział:
1. Koncepcje koncentrujące się na
wykorzystaniu SIŁY WOLI do walki z OPORAMI.
2. Koncepcje koncentrujące się na
wykorzystaniu PRAGNIENIA do walki z OPORAMI.
3. Koncepcje koncentrujące się na
bezpośrednim obniżaniu, likwidowaniu OPORÓW, tak aby nie trzeba
było z nimi walczyć.
Z góry mówię,
że wszystkie koncepcje z grupy 1 i 2 są BŁĘDNE. Nie dlatego, że
w ogóle nie działają, ale dlatego, że nie działają dostatecznie
dobrze i są u podstaw obłożone POTĘŻNĄ "wadą
konstrukcyjną". Po prostu nie koncentrują się one na
wyleczeniu problemu, czyli na likwidacji oporów, tylko na działaniu
w stanie bycia obciążonym oporami, co jest dużo mniej skuteczne i
komfortowowe od działania bez obciążenia.
Większość
koncepcji z punktu 3 także jest BŁĘDNA - co prawda ogólny
kierunek myślenia jest właściwy, bo właściwą drogą jest
właśnie obniżenie/zlikwidowanie oporów, to jednak większość
koncepcji z tej grupy próbuje zrealizować ten prawidłowy cel w
nieprawidłowy sposób.
1. Koncepcje koncentrujące się na
wykorzystaniu SIŁY WOLI do walki z OPORAMI (Wymuszone Działanie)
Powiedzmy, że
mamy jakiegoś faceta, który właśnie widzi atrakcyjną kobietę -
w klubie, na ulicy, czy gdziekolwiek.
Powiedzmy, że ten
facet ma względem tej kobiety jakiś poziom PRAGNIENIA - dajmy na to
50/100, czyli laska mu się "po prostu podoba".
Powiedzmy, że ma
on względem tej kobiety, w tych okolicznościach, określony poziom
OPORU - dajmy na to 70/100, czyli jest całkiem poważnie
zestresowany na myśl o tym, że miałby do niej podejść.
PRAGNIENIE: 50/100
OPÓR: 70/100
Różnica to 50 -
70 = - 20. Ta liczba ujemna oznacza tutaj tyle, że on bez zmuszania
się nie podejdzie, bo co prawda chce podejść (Pragnienie 50/100),
to jednak jeszcze silniej chce NIE podejść (Opór 70/100).
A teraz dołóżmy
do tego SIŁĘ WOLI.
Powiedzmy, że ten
facet postanawia się "przełamać" i ZMUSIĆ SIĘ do
podejścia.
Powiedzmy, że
jego SIŁA WOLI to 50/100.
W tym momencie
mamy:
PRAGNIENIE: 50/100
OPÓR: 70/100
SIŁA WOLI: 50/100
Różnica to 50 +
50 - 70 = 30. Mam liczbę dodatnią, co oznacza tutaj, że facet
podchodzi.
Mogłoby się
wydawać, że wszystko jest ok - bo przecież facet podszedł.
Problem w tym, że ok, podszedł, ALE najprawdopodobniej JAKOŚĆ
jego podejścia i JAKOŚĆ działania po podejściu będzie słaba.
Facet NADAL ma
wysoki poziom OPORU 70/100, czyli NADAL jest poważnie zestresowany.
W nim cały czas toczy się KONFLIKT WEWNĘTRZNY - w jego psychice
ścierają się w nim znaczące siły - po jednej strony OPÓR po
drugiej stronie PRAGNIENIE i SIŁA WOLI. On jest tak naprawdę w
każdej sekundzie ROZRYWANY, bo jedna strona ciągnie go w jednym, a
druga w drugim kierunku.
Efekty?
1. Jego "ENERGIA"
w sensie spojrzenia, mimiki twarzy, mowy ciała jest słaba. Po
prostu widać, CZUĆ, że coś jest z nim nie tak i ma to wpływ na
to, jakie wrażenie wywiera.
2. Jego umysł
jest obciążony koniecznością ciągłego wygrywania konfliktu
wewnętrznego, co zaburza jego zdolność trzeźwego myślenia o
podrywie. Owocuje to większą ilością sytuacji w których facet
robi coś głupiego i po (najczęściej nieudanej) akcji sam widzi,
że mógł coś powiedzieć, zrobić lepiej, ale "jakoś" w
trakcie akcji nie przyszło mu to do głowy.
3. Komfort
uwodzenia jest niższy - uwodzenie jest czymś nieprzyjemnym,
kojarzącym się wysiłkiem i napięciem. I problemem tutaj nie jest
tylko brak wygody - aczkolwiek jako że w tym wszystkim chodzi
zasadniczo o przyjemność, to wygoda też ma swoją wartość.
Problemem jest też to, że długofalowo to może budować trwałe
negatywne skojarzenia uwodzenia z napięciem i blokować postępy w
kierunku realnego ogarnięcia psychiki.
Ogólnie rzecz
biorąc, takie podejście wymuszone siłą woli jest DUŻO GORSZE niż
podejście wykonanego na luzie. Może się wydawać, że to podejście
i to podejście, ale w praktyce sa poważne różnice i jedno nie
jest równe drugiemu.
Dlaczego więc
faceci robią podejścia i ogólnie działają w uwodzeniu w ten
WADLIWY sposób?
Odpowiedź jest
bardzo prosta: bo NIE POTRAFIĄ działać na luzie. Mało kto ma
ogarniętą psychikę, większość facetów ma do wyboru albo
podejście "na siłę", albo brak podejścia. I mogą albo
podejść w sposób wymuszony i mieć jakieś, chociażby niskie
szanse z laską, albo nie nie podejść i nie nie mieć tych szans w
ogóle.
Z uwagi na
powyższe ja wcale nie mówię, że wymuszone podchodzenie jest
bezwarunkowo złe i nie powinno się go robić - bo dla wielu osób
to jest na dany dzień ich jedyna opcja, dająca mimo wszystko jakieś
szanse na zdobycie kobiety. Natomiast jednocześnie jasno stwierdzam,
że to jest wadliwe rozwiązanie i że nie jest to sposób, w jaki
funkcjonują dobrzy uwodziciele. Przy czym dobrzy uwodziciele też
czasami trochę się zmuszają - nie chcę tutaj nikogo wciągnąć w
jakieś skrajne, zwichrowane podejście - ale u dobrych uwodzicieli
stopień tego zmuszania jest mniejszy, jest to coś mnie
drastycznego, a całość opiera się w większym stopniu na
ogarnięciu psychicznym w sensie innej (głębokiej) perspektywy na
kobiet i uwodzenie. U osób dobrych z kobietami może to przypominać
zmuszenie się do wykonania jakiejś prostej czynności, np.
zmuszenie się do posprzątania mieszkania lub pozmywania naczyć, a
nie do czegoś stresującego.
Niestety
autentyczne ogarnięcie psychiki to TRUDNE wyzwanie, to długofalowa,
"psychoterapeutyczna" kwestia, proces który w
sprzyjających (!!!) warunkach trwa kilka lat. I powiedzmy sobie
szczerze, jakby brutalnie to nie zabrzmiało - większość ludzi
NIGDY tego nie osiągnie. W tym kontekście mam tutaj dylemat, bo z
jednej strony widzę złe strony "wymuszonego" działania,
ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób nie
ma lepszej opcji na tę chwilę i nie będzie jej miało w ciągu
najbliższych kilku lat, a może i nigdy. Dla takich osób lepiej
bedzie, jeżeli będą działały w sposób wymuszony niż miałyby
nie działać w ogóle - z działania wymuszonego mogą być sukcesy,
z braku działania sukcesów nie będzie.
Inną kwestią
jest kwestia rozwoju, ogarniania psychiki - wymuszone podchodzenie
jest wadliwe, ale mimo to może służyć jako narzędzie służące
ogarnianiu psychiki, zdobywaniu obycia, doświadczenia w uwodzeniu -
aczkolwiek ten efekt bywa często mocno przeceniany. Wielu ludzi
próbowało podążać bezmyślnie tą ścieżką i zrobiło setki, a
nawet kilka tysięcy wymuszonych podejść bez osiągnięcia
ogarnięcia psychicznego, czy też dobrego poziomu w uwodzeniu -
nauczyli się tylko wykonywać dużą ilość wymuszonych, słabych
jakościowo, często emocjonalnie wykastrowanych podejść. Wymuszone
podchodzenie w rozsądnej ilości, z rozsądnym nastawieniem może
być czymś dobrym, a może nawet niezbędnym w kontekście
ogarniania psychiki, ale to musi być dodatek do procesu zmiany
sposobu postrzegania kobiet i uwodzenia, a nie metoda sama w sobie.
Natomiast
niezależnie od tego, że wymuszone działanie bywa dla niektórych
ludzi korzystne, a nawet niezbędne, to jest to jednak ostatecznie
metoda WADLIWA. I to NIE JEST sposób, w jaki działają osoby
autentycznie dobre z kobietami.
Z wiarą w
wymuszone działanie wiążą się dwa błędne przekonania:
1.1 Przekonanie, że
napięcie/opór/lęk jest przy uwodzeniu czymś "naturalnym"
i że rzekomo nie da się go pozbyć, w związku z czym "każdy
to ma".
W rzeczywistości:
- To nie jest
naturalne, bo jest to wynikiem wpływu wychowania, wzorców
kulturowych, traum emocjonalnych.
- Tego da się
pozbyć - jest to trudne, jest to spore wyzwanie
"psychoterapeutyczne", ale jest to możliwe. Ja się tego
pozbyłem, podobnie jak kilka innych znanych mi osób.
- Nie, nie każdy
to ma - ja tego nie mam, podobnie jak inne znane mi osoby. To jest
zresztą tak naprawdę w dużej mierze to, co powoduje że osoby
dobre z kobietami są dobre z kobietami.
Skąd bierze się
to błędne przekonanie?
Bierze się przede
wszystkim stąd, że ogromna większość ludzi jest nieogarnięta
psychicznie i najczęściej dany facet nie zna nikogo autentycznie
ogarniętego, więc dochodzi do wniosku, że skoro on i wszyscy jego
znajomi tak mają, to widocznie mają tak wszyscy faceci i "tak
po prostu jest". A w rzeczywistości są różni ludzie i są
też różne ŚRODOWISKA - w danym kręgu znajomych mogą być
zupełnie inne zwyczaje i mentalność. Przykładowo nie patrząc
stricte na uwodzenie, ale ogólnie - są kręgi towarzyskie
"normalne", ale są też kręgi towarzyskie hip-hopowe,
metalowe, ludzi zajmujących się survivalem, jogą czy różnymi
medytacjami, motocyklistów, fanów sportów wodnych czy sztuk walki,
miłośników kultury japońskiej lub tańczenia salsy. Są dresiarze
i są kręgi przestępcze, a są ludzie fascynujący się poezją czy
muzyką klasyczną. Są ludzie zajmujący się zdrowym żywieniem, a
są ludzie ćpający kokainę. I jeżeli nie należysz do danego
kręgu ludzi, to możesz też nie znać, albo nie znać dostatecznie
dobrze ani jednej osoby z takiego kręgu, a przez to nie mieć
pojęcia o tym, jaką mentalność mają ludzie do niego należący.
Tak jak już
pisałem na blogu, uwodzenie według co zauważyłem to domena
nieformalnych grup "imprezowych degeneratów", czyli jak to
określiłem - TIAN (Towarzystwo Imprezowo Alkoholowo Narkotykowe).
Nie każdy TIAN jest dobry z kobietami, ale generalnie ludzie dobrzy
z kobietami są właśnie z TIAN. I jeżeli jesteś w miarę
normalnym człowiekiem, to najprawdopodobniej nie masz pojecia o tym,
jak wygląda psychika, mentalność ludzi z takich środowisk. A
różnice potrafią być ogromne. Można to przyrównać do poziomu
lęku przed przemocą fizyczną, do lęku przed bójką - normalny
człowiek odbiera bójkę jako coś mocno nieprzyjemnego, coś czego
się unika, ale są środowiska uliczne, kryminalne, kibicowskie,
gdzie bójka jest czymś normalnym, a nawet fajnym - normalny
człowiek tego nie rozumie, ja też tego nie rozumiem, ale tak jest.
Na podobnej zasadzie w kontekście uwodzenia zdarzają się OGROMNE
różnice pomiędzy psychiką ludzi z TIAN, a psychiką ludzi spoza
TIAN, z czego ci drudzy najczęściej nie zdają sobie sprawy.
Źródłem
problemów w kontekście omawianego tutaj mitu są także
niekompetentni "eksperci" od uwodzenia, wciskający ludziom
błędną "anty-wiedzę". Sami są nieogarnięci
psychicznie, sami są w stanie podchodzić tylko poprzez wymuszenie i
niestety wprowadzają w błąd innych, wmawiają innym, że tak musi
być i że inaczej się nie da. Przy czym takie osoby jak najbardziej
mogą odnosić sukcesy z kobietami, co w kontekście wciskania innym
"anty-wiedzy" daje paradoks "im lepiej, tym gorzej"
- im lepsze efekty ma taka osoba, tym skuteczniej i z tym większą
wiarą może wmawiać innym, że to jest właściwa droga.
1.2 Przekonanie, że osoba dobra z
kobietami to ktoś o "silnej osobowości", ktoś obdarzony
wysoką siłą woli.
To przekonanie
wiąże się z tym poprzednim - jeżeli ogarnięcie psychiczne
miałoby rzekomo polegać na zmuszaniu się za pomocą siły woli, to
najlepiej radziłyby sobie osoby obdarzone największą siłą woli,
które zmuszałyby się najlepiej. To byłoby jak najbardziej
logiczne, ALE zmuszanie się za pomocą siły woli jest w
ostateczności wadliwą metodą, więc osoby obdarzone silną wolą
są "najlepsze" tylko w obrębie tej wadliwej metody. Przy
czym oczywiście są osoby dobre z kobietami, które mają silną
wolę, silną osobowość - jasne, ale z kolei inne osoby dobre z
kobietami potrafią mieć "miękki i wyluzowany" typ
osobowości, nie posiadając silnej woli, a nawet wręcz przeciwnie -
potrafią to być osoby niezdyscyplinowane, zdezorganizowane, które
uwodzą kobiety dokładnie dlatego, że przychodzi im to łatwo, bez
konieczności wkładania w to większego wysiłku.
2. Koncepcje koncentrujące się na
wykorzystaniu silnego PRAGNIENIA do walki z OPORAMI (szukanie
"Autentycznego Pragnienia")
Ta grupa koncepcji
opiera się na przekonaniu, że z oporami należy walczyć poprzez
podwyższanie poziomu pragnienia, tak aby silne przekonanie
zwyciężyło opory i popchnęło nas do działania pomimo nich.
Są tutaj dwa
odłamy - "seksualny" i "uczuciowy", pierwszy
koncentruje się na pragnieniu seksualnym, drugi na pragnieniu
uczuciowym.
2.1 Odłam "Seksualny"
Według tej grupy
poglądów, z oporami należy walczyć poprzez wzbudzenie w sobie
silnego pragnienia seksualnego.
Zwolennicy tego
poglądu uważają, że dostatecznie wysoki poziom napalenia pozwala
pokonać opory, a także daje wyższą skuteczność w działaniu z
kobietami, poprzez polepszenie "energii" faceta, zmianę
tej "energii" na bardziej męską i seksualną.
Tacy ludzie
najczęściej propagują abstynencję od masturbacji, celem wywołania
napalenia. Często propagują też podnoszenie poziomu testosteronu
poprzez dietę/suplementy, czy też sport.
Jaki jest z tym
problem?
Przede wszystkim,
to w ogromnej mierze NIE DZIAŁA. To znaczy jasne, napalenie i
hormony mają jakiś wpływ na stan umysłu, ale czynniki
psychologiczne mają o wiele większy - przynajmniej w zakresie
wyznaczanym przez to, na ile można zmienić swój "biologiczny"
stan abstynencją od masturbacji i dietą/suplementami/sportem. Takie
rzeczy mogą w jakimś stopniu pomóc, ale nie ma co pokładać w tym
większych nadziei - ja osobiście nie znam ani jednej osoby, która
stałaby się dobra z kobietami w sposób inny niż "psychologiczny".
2.2 Odłam "Uczuciowy"
Według tej grupy
poglądów, sposobem na pokonanie oporów jest pragnienie
"uczuciowe", tego czy innego rodzaju fascynacja czy miłość
do kobiety.
Jak dla mnie jest
to coś nieźle debilnego - jest masa facetów nieszczęśliwie
zakochanych, którzy kochają, mocno pożądają uczuciowo, a mają
opory przed zrobieniem czegokolwiek. I jasne, pożądanie uczuciowe
może kogoś zmotywować to działania, to się zdarza, ale na pewno
nie jest to poprawna uniwersalna metoda na bycie ogarniętym z
kobietami.
Z tymi dwoma
odłamami wiążą się dwa błędne wyobrażenia osoby dobrej z
kobietami:
2.3 (Odłam Seksualny) Przekonanie,
że osoba dobra z kobietami to ktoś napalony, emanujący
seksualnością.
Większość
znanych mi osób dobrych z kobietami taka NIE JEST. Po pierwsze
przeważają w tej grupie osoby prezentujące typ wyluzowanego,
towarzyskiego faceta, który nie jest ani aseksualny, ani zbytnio
emanujący seksualnością. A po drugie my praktycznie NIGDY nie
działamy w stanie napalenia w sensie wygłodzenia seksualnego, bo
praktycznie nigdy w takim stanie nie jesteśmy.
To jest wręcz
debilnie prosta sprawa - jesteśmy dobrzy z kobietami, więc mamy
kobiety. Mamy kobiety, więc z nimi sypiamy. Sypiamy z nimi, więc
nie jesteśmy wygłodniali. A nowe kobiety poznajemy, bo się nam
podobają - tak po prostu.
2.4 (Odłam Seksualny) Przekonanie,
że osoba dobra z kobietami to jakiego rodzaju "Wielki
Romantyczny Kochanek", który "kocha wszystkie kobiety",
albo coś w tym stylu. Ktoś psychicznie "zakochany" w
kobietach, które je uwielbia, fascynuje się nimi na poziomie
"czegoś więcej" niż tylko fizyczność itd itp.
W rzeczywistości
osoby dobre z kobietami potrafią się zakochać, potrafią uwielbiać
niektóre kobiety, ale najczęściej chcą po prostu przelecieć
fajny tyłek, bez jakiejkolwiek większej filozofii. Sorry, typowy
imprezowy ruchacz jest oportunistą który chce zaliczyć, a nie
osobą poszukującą w tym super głębokich przeżyć emocjonalnych.
:)
3. Koncepcje koncentrujące się na
walce z OPORAMI w sposób bezpośredni, poprzez usuwanie/obniżanie
poziomu OPORÓW, a nie zwiększanie PRAGNIENIA czy też poprzez
użycie SIŁY WOLI.
O ile generalnie
jest to właściwy kierunek, o tyle w obrębie tego kierunku jest
wiele niewłaściwych metod, które usiłują realizować prawidłowy
cel w nieprawidłowy sposób.
3.1 Koncepcje polegające na
wykorzystaniu ALKOHOLU.
Tego chyba za
bardzo tłumaczyć nie trzeba - chodzi o przekonanie, że lekarstwem
na OPORY jest po prostu napicie się alkoholu.
Sprawa z
alkoholem wygląda tak, że to faktycznie w jakimś stopniu działa,
ale nie tak dobrze, jak się niektórym ludziom wydaje.
Przypuszczalnie
każdy lub prawie każdy czytelnik bloga doświadczył w swoim życiu
działania alkoholu - tak więc wszyscy lub prawie wszyscy wiecie jak
to jest, wiecie że alkohol autentycznie coś zmienia, autentycznie
wpływa na stan umysłu.
Działanie
alkoholu można też łatwo zaobserwować u innych ludzi - ludzie po
alkoholu stają się trochę inni, między innymi czyni ich to mniej
skrępowanymi.
Ja osobiście znam
wiele osób dobrych z kobietami, które miały w życiu po
kilkadziesiąt kobiet, a które praktycznie nie potrafią działać
bez alkoholu.
Patrząc na
powyższe, można by odnieść wrażenie, że alkohol jest w
kontekście uwodzenia bardzo przydatną, bardzo korzystną rzeczą.
Ale trzeba tutaj zadać jedno BARDZO ważne pytanie:
Skoro alkohol
pomaga, to dlaczego w klubach jest MNÓSTWO facetów którzy napili
się alkoholu, a nadal są spięci, zestresowani, itd?
W rzeczywistości
alkohol co prawda w jakimś stopniu pomaga, ale nie pomaga aż tak
bardzo, co widać na przykładzie większości facetów w klubach. Po
prostu alkohol ma swój wpływ, ale ten wpływ nie jest na tyle
silny, aby móc przezwyciężyć działanie czynników
psychologicznych.
A co z tymi
osobami dobrymi z kobietami, które miały ich po kilkadziesiąt, a
praktycznie nie potrafią działać bez alkoholu? Jak to jest
możliwe, jak to wytłumaczyć?
W rzeczywistości
te osoby są ogarnięte na poziomie psychicznym, ale ogarnięte w
pewien określony sposób. Po prostu te osoby są uwodzeniowo
ukształtowane, "wychowane" w taki sposób, że uwodzenie i
ruchanie lasek jest czymś akceptowalnym i normalnym, ale tylko na
imprezie, kiedy się człowiek napije. Te osoby mają wbite do głowy
psychiczne uwarunkowanie łączące uwodzenie z imprezami i
alkoholem. Coś takiego ma naprawdę wiele osób dobrze radzących
sobie z kobietami, co wynika z tego, o czym pisałem już wcześniej
na blogu - ludzie dobrzy z kobietami najczęściej, a w zasadzie
praktycznie zawsze stali się dobrzy w wyniku imprezowania. A wyniku
tego, że stali się dobrzy w wyniku imprezowania, mają wbijany do
głowy wieloletni schemat, obraz uwodzenia jako czegoś co robi się
na imprezach, pod wpływem alkoholu.
To jest tak
naprawdę "sekret" tego zjawiska - takie osoby są tak
naprawdę ogarnięte na poziomie psychicznym, a ogromny wpływ jaki
ma na nie alkohol wynika tylko w niewielkim stopniu z chemicznego,
biologicznego działania alkoholu, a w dużo większym stopniu z ich
uwarunkowań psychicznych i tego jakie miejsce zajmuje alkohol w tych
uwarunkowaniach.
Osoba nie
posiadająca takich samych uwarunkowań może wypić taką samą
ilość alkoholu, ale nie będzie miała takich samych efektów, bo
jedyne co zyska, to efekt chemiczny/biologiczny alkoholu.
Osoby posiadające
te uwarunkowania, ogarnięte w ten konkretny sposób często dają
ludziom złe rady, bo w jak najlepszej wierze doradzają innym
używanie alkoholu, bo patrzą na to, jaki efekt ma to na nich samych
- nie będąc świadomymi tego, że efekt ten wynika przede wszystkim
z ich uwarunkowań psychicznych, a nie z samego alkoholu jako
substancji chemicznej.
Inna sprawa, że
alkohol mimo wszystko coś jednak daje, nawet osobom nie posiadającym
opisanego wyżej uwarunkowania. Coś daje na poziomie
chemicznym/biologicznym i przypuszczalnie także na poziomie tego
uwarunkowania psychicznego i kulturowego, które występuje u
przeciętnej osoby - bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy wychowani w
kulturze, w której uwodzenie lasek po alkoholu jest czymś bardziej
"normalnym" od uwodzenia lasek bez alkoholu. I jeżeli ktoś
czuje, że mu to pomaga, to nie ma co się przejmować i doszukiwać
się w alkoholu "niedozwolonego dopingu". Oczywiście warto
pamiętać o tym, że alkohol szkodzi zdrowiu, jego regularne
spożywanie może się skończyć alkoholizmem, itd itp - ale jeżeli
ktoś sobie czasami trochę wypije, to przypuszczalnie jakoś
strasznie mu to nie zaszkodzi, a może trochę pomóc w uwodzeniu.
Tylko z drugiej strony niech też nikt nie spodziewa się po alkoholu
cudów, bo alkohol NIE zastąpi psychicznego ogarnięcia i może
jedynie nieco pomóc.
3.1 Koncepcje polegające na
wchodzeniu w stan "FLOW".
To jest trochę
niszowa kwestia i część czytelników może nie wiedzieć o co
chodzi. Przy czym jeżeli ktoś nie wie o co chodzi, to tak naprawdę
bardzo dobrze i taki ktoś w zasadzie może nie czytać jej sekcji,
bo chodzi w niej o skrytykowanie czegoś nieźle głupiego.
O co chodzi z
wchodzeniem w stan "FLOW"?
W dużym skrócie
mówiąc, chodzi o "anty-wiedzę" spotykaną w niektórych
kręgach ludzi interesujących się uwodzeniem. Według chorych
wyobrażeń tych ludzi, sposobem na bycie dobrym w uwodzeniu jest
wchodzenie w odmienny stan umysłu nazywany przez nich "Flow".
Czyli zdaniem tych osób dobre uwodzenie nie polega po prostu na
uwodzeniu w normalnym stanie umysłu, tylko trzeba się wprowadzić w
jakiś "specjalny", odmienny stan umysłu.
W praktyce
potrafi to wyglądać np. tak, że takie osoby przed przed pójściem
do klubu spędzić 2-3 godziny podchodząc do kobiet na ulicy - ale
wcale nie po to, aby jakąś zaliczyć, tylko w ramach próby
zbudowania stanu "Flow" na wyjście do klubu. Piszę
"próby", bo pomimo usilnych prób, wejście w ten
"magiczny" stan niespecjalnie im wychodzi. Mi osobiście
wręcz ciężko się o tym pisze, bo choć po części mnie to
śmieszy, to jednocześnie jest mi żal tych osób i mam takie
nieprzyjemne uczucie związane z myśleniem o ludzkim nieszczęściu.
Generalnie jest
tak, że psychika człowieka jest w jakimś stopniu zmienna - mamy
momenty lepszej i gorszej formy, czasami mamy dobry humor, a czasami
"doła". W kontekście uwodzenia zdarza się, że dany
facet ma swoje "najlepsze momenty" - chwile w których
działa dużo, dużo lepiej od swojego normalnego poziomu. I to jest
fajna sprawa, ale to nie jest normalny sposób funkcjonowania
psychiki danego faceta, tylko "błąd systemu", chwilowe
"zapomnienie" o oporach/blokadach - "wyjątkowy
moment" się skończy, a mózg powróci do swojego normalnego
trybu funkcjonowania. A wywoływanie tego na siłę to pomysł
skazany na porażkę, bo są to tak naprawdę próby "gwałcenia"
swojego umysłu, tak aby funkcjonował w trybie innym od normalnego,
"zapominając" o części swoich przekonań - bo na tym
polega "zapomnienie" oporów.
Jeżeli ktoś chce
stać się dobry, czy chociażby umiarkowanie dobry w uwodzeniu, to
sorry, powinien się nauczyć uwodzić w swoim normalnym stanie
umysłu, a nie głupio kombinować i szukać "magicznych",
odmiennych stanów.
3.2 Koncepcje polegające na
podnoszeniu poczucia własnej wartości.
Według tej grupy
przekonań, problemem jest niskie poczucie własnej wartości, a
podniesienie poczucia własnej wartości owocuje obniżeniem oporów.
Z pozoru wygląda
to całkiem sensownie, ale w praktyce to nie tak działa. Jest bowiem
wielu facetów mających o sobie dobre mniemanie, facetów pewnych
siebie, mających sukcesy w życiu (na innych polach), itd itp,
którzy nadal widząc atrakcyjną laskę czują się niekomfortowo.
Są osoby, które odniosły poważne sukcesy zawodowe i są z nich
słusznie dumne - ale gdy chodzi o laski, to nagle to wszystko gdzieś
znika i z pewnego siebie życiowego faceta robi się zestresowany
leszcz.
Bywa też
odwrotnie - są faceci ogarnięci z kobietami, którzy mają
nieogarnięte życie i doskonale o tym wiedzą. Takie osoby potrafią
mówić szczerze koledze, że ich życie jest do dupy, nigdzie
zmierza itd itp, ale laskom bez żadnych skrupułów zapodają
uśmiechniętą bajerkę, a następnie je bzykają. I jedno i drugie
najczęściej ma związek z imprezowym trybem życia i imprezową
MENTALNOŚCIĄ - ich nieogarnięcie życiowe i ogarnięcie z
kobietami to skutki tego samego zjawiska.
Jeżeli ktoś ma
problemy z poczuciem własnej wartości, ma jakiś problem, ale wbrew
pozorom jest to INNY PROBLEM niż nieogarnięcie z kobietami. Przy
czym te dwa problemy potrafią się na siebie nakładać i bardzo
często się na siebie nakładają, ale tak naprawdę są od siebie w
ogromnej mierze niezależne, natomiast ich nakładanie się na siebie
często wprowadza ludzi w błąd odnośnie tej kwestii.
Jeżeli ktoś chce
podnosić swoje poczucie wartości, szczególnie poprzez polepszanie
swojego życia, nowe umiejętności, sukcesy w innych dziedzinach
życia, itd itp, to moim zdaniem jest ŚWIETNY pomysł - ale w
kontekście zadowolenia z życia i samopoczucia tej osoby, a nie w
kontekście ogarnięcia z kobietami, bo w kontekście ogarnięcia z
kobietami jest to w wysokim stopniu NIESKUTECZNE.
Swoją drogą, w
relacjach z kobietami bardzo pomagają pieniądze - jeżeli ktoś
zmieni swoje życie i zacznie zarabiać więcej pieniędzy, to może
mu to pomóc z kobietami, może nawet bardzo - natomiast tematem tego
artykułu jest psychika, ogarnięcie psychiczne, a nie poziom
sukcesów w ogóle.
3.3 Koncepcje opierające się na
ćwiczeniu, powtarzaniu, zdobywaniu doświadczenia.
Mam tu na myśli
przekonanie, że wystarczy odpowiednio dużo ćwiczyć, mieć
odpowiednio duże doświadczenie w działaniu, aby stać się dobrym
z kobietami.
Moim zdaniem jest
to BARDZO NIEBEZPIECZNE przekonanie. Nie dlatego, że jest w jakiś
sposób kompletnie idiotyczne, bo nie jest, tylko właśnie dlatego,
że jest całkiem sensowne, brzmi BARDZO sensownie, ale w
ostateczności jest wadliwe. I właśnie to czyni to przekonanie
szczególnie niebezpiecznym - wysoki poziom sensowności tego
przekonania działa w praktyce jako "kamuflaż" zakrywający
to, co w tym przekonaniu jest nie tak i to, że całościowo jest ono
wadliwe. Jest to więc taka jakby "pułapka".
Na czym polega
problem z tym przekonaniem?
Najlepiej i
najprościej będzie, jeżeli opiszę najbardziej skrajne skutki,
objawy wadliwości tego przekonania.
A jakie są te
najbardziej skrajne skutki/objawy?
W kręgach osób
zajmujących się uwodzeniem jest wiele osób, które myślały, że
drogą do sukcesu jest intensywne ćwiczenie, osób które wykonały
po kilkaset, czy nawet po KILK3.3A TYSIĘCY PODEJŚĆ do kobiet, a
NADAL SĄ SŁABE Z KOBIETAMI - w sensie zarówno braku ogarnięcia
psychicznego, jak i braku umiejętności. Te osoby mają na koncie
setki czy tysiące podejść, ale prawie że nie mają z tego efektów
- bzykają np. jedną kobietę na 100, czy nawet na 200. Takie osoby
"uczą się" uwodzenia po kilka lat, wkładają w to masę
wysiłku, a prawie że nie mają z tego efektów.
O co tu chodzi?
Czyż nie jest tak, że doświadczenie, ćwiczenie czegoś czyni daną
osobę lepszą w tej dziedzinie?
W rzeczywistości
jest to dużo bardziej skomplikowane.
Problem #1
Po pierwsze wcale
nie jest tak, że doświadczenie samo w sobie czyni kogoś lepszym.
Tak naprawdę lepszym może uczynić dopiero odpowiednia
INTERPRETACJA DOŚWIADCZENIA, odpowiednia emocjonalna i/lub
intelektualna REAKCJA na to czego doświadczamy.
Chodzi o to, gdy
ma miejsce jakieś zewnętrzne wydarzenie, którego doświadczamy, to
nasza wewnętrzna reakcja nie wynika bezpośrednio i jednoznacznie z
samego wydarzenia/doświadczenia, tylko zależy od tego, jak nasza
psychika interpretuje to wydarzenie/doświadczenie - w zależności
od naszej osobowości, przekonań, inteligencji (lub jej braku),
sytuacji życiowej, itd itp. I dlatego różni ludzie potrafią
reagować różnie na te same rzeczy - zarówno w sensie reakcji
emocjonalnych, jak i w sensie przemyśleń, wniosków które mają.
Powiedzmy, że w
życiu jakiejś osoby ma miejsce trudne wydarzenie, trudne
doświadczenie - może jakiś poważny zawód miłosny, a może jakaś
porażka w życiu zawodowym/finansowym skutkująca popadnięciem w
długi. W dokładnie tej samej sytuacji jedna osoba popadnie w
przygnębienie i depresję - może nawet popełni samobójstwo, a
inna pozbiera się i zacznie wszystko od nowa. Dwóm różnym osobom
może się przydarzyć dosłownie ta sama rzecz, a ich reakcja
emocjonalna, zmiana jaka się dokona w środku nich będzie inna.
Tak samo jest w
relacjach z kobietami - ten sam typ wydarzenia będzie wpływał
różnie na różne osoby, w zależności od ich charakteru,
przekonań, wyobrażeń odnośnie kobiet, ich sytuacji w relacjach z
kobietami, itd itp.
Ten sam typ
jednostkowej sytuacji, czyli np. pojedyncze odrzucenie przez kobietę,
jednego faceta przygnębi, a po innym spłynie to jak po kaczce.
Jednemu zrobi się od tego smutno, drugi zrobi się wściekły,
trzeci smutny i wściekły jednocześnie, a czwarty wzruszy ramionami
i będzie miał to gdzieś, itd itp. A jeżeli to "pomnożymy"
to przez setki podejść, to skumulowany efekt może sprawić, że
np:
1. Jakiś facet
ulegnie długotrwałemu przygnębieniu.
2. Jakiś facet
stanie się nienawidzącym kobiet mizoginistą.
3. Jakiś facet
"ucieknie" od swoich emocji i stanie się "uwodzeniowym
zombie". (dysasocjacja)
4. Jakiś facet
"ucieknie" w krainę myślenia życzeniowego i na siłę
będzie sobie wmawiał, że osiągnął to co chciał osiągnąć.
5. Jakiś facet
będzie twardo, z uporem kroczył naprzód, wiedziony nadzieją w
"lepsze jutro" - bez stoczenia się w jakąś poważniejszą
patologię, ale i bez odniesienia realnego zwycięstwa. Tylko problem
w tym, że to może trwać latami.
6. Jakiś facet
faktycznie pokona swoje problemy i stanie się w zdrowy sposób
pozbawiony oporów.
Jak widać
powyżej, ćwiczenie, zdobywanie doświadczenia samo w sobie wcale
nie jest drogą prowadzącą jednoznacznie do psychicznego,
emocjonalnego ogarnięcia - jak najbardziej może i bardzo często
prowadzi to do PATOLOGII.
Podobnie jest z
pojawianiem się wniosków, przemyśleń wynikających z danej
sytuacji. Przykładowo jeżeli już jesteśmy przy odrzuceniu przez
kobietę, to np:
1. Jeden facet
może uważać, że został odrzucony, bo jest zbyt brzydki i po
prostu nie podoba się jej fizycznie. (możliwe)
Drugi facet może
uważać, że to na pewno nie jest kwestia jego wyglądu, bo przecież
wygląd nie ma znaczenia lub ma bardzo niewielkie znaczenie, a
kobiety najbardziej patrzą na charakter faceta. (IDIOTA)
2. Jeden facet
może pomyśleć, że został odrzucony, bo wygląda na kogoś kto
nie jest zbyt bogaty. (możliwe)
Drugi facet może
uważać, że to na pewno nie kwestia widocznego braku zamożności,
bo przecież pieniądze nie mają znaczenia. (IDIOTA)
3. Jeden facet
może pomyśleć, że zostało odrzucony, bo był zestresowany i
laska to pewnie poczuła.(możliwe)
Drugi facet może
pomyśleć, że owszem, był zestresowany i to mogło mieć
znaczenie, ale przypuszczalnie ważniejsze było to, że fizycznie
nie spodobał się lasce. (możliwe)
4. Jeden facet
może pomyśleć, że został odrzucony, bo źle z nią rozmawiał,
to znaczy powiedział coś nieodpowiedniego, albo nie powiedział
czegoś, co należało powiedzieć. (możliwe, przy czym w obrębie
tego jest masa różnych, rozsądnych i idiotycznych możliwości
odnośnie tego, co dokładnie według niego samego zrobił źle lub
czego nie zrobił dobrze).
Drugi facet może
pomyśleć, że to było na pewno coś innego, np. zła mowa ciała,
bo przecież to co mówimy nie ma znaczenia (IDIOTA).
5. Jeden facet
może pomyśleć, że został odrzucony, bo za mało, zbyt wolno
okazywał seksualne zainteresowanie kobietą. (możliwe)
Drugi facet może
pomysleć, że został odrzucony, bo zbyt intensywnie, zbyt szybko
okazywał seksualne zainteresowanie kobietą (możliwe).
Powyżej użyłem
jako przykładu odrzucenia ze strony kobiety, ale to samo tyczy się
innych rzeczy, także pomniejszych, takich jak np. interpretacja (lub
brak interpretacji) tego, dlaczego kobieta patrzy się na nas
określonym spojrzeniem, albo mówi nam określoną rzecz. Tyczy się
to też samego zaruchania - to że ktoś zaruchał, nie oznacza
jeszcze, że wie dlaczego zaruchał - przykładowo wielu bogatych
facetów woli wierzyć, że ich partnerki są z nimi dla nich samych,
a nie dla ich pieniędzy.
Takie same
sytuacje, takie same doświadczenia są INTERPRETOWANE przez różnych
ludzi na różne sposoby - więc siłą rzeczy te doświadczenia, te
interpretacje prowadzą ludzi w RÓŻNYCH KIERUNKACH. W tym także w
mniej czy bardziej BŁĘDNYCH kierunkach, w sensie formułowania
nieco wadliwych, czy też wręcz debilnie głupich
wniosków/interpretacji przeżywanych doświadczeń.
Można to w
przybliżeniu ująć mniej więcej tak:
1. Część ludzi
wyciąga dobre wnioski i wraz ze wzrostem doświadczenia staje się
autentycznie kompetentna.
2. Część ludzi
wyciąga nieco wadliwe wnioski i wraz ze wzrostem doświadczenia
podąża w kierunku ograniczonego, miernego poziomu kompetencji.
3. Część ludzi
wyciąga mocno wadliwe, debilne wnioski i wraz ze wzrostem
doświadczenia podąża w kierunku wiary w głupoty.
4. Część ludzi
ma problem z wyciąganiem jakichkolwiek wniosków i wraz ze wzrostem
doświadczenia nie podąża nigdzie. Co samo w sobie byłoby
neutralne, obojętne w sensie zysku czy straty, ale jest stratą z
uwagi na stracony czas i energię.
Generalnie
zdobywanie doświadczenia z kobietami nie jest wcale pozbawioną
zakrętów drogą, która prowadzi w automatyczny sposób do
osiągnięcia kompetencji. W rzeczywistości wpływ zdobywania
doświadczenia jest uzależniony od tego, jakie wnioski wyciąga dana
osoba z tych doświadczeń - a jeżeli te wnioski są nieco wadliwe,
albo wręcz zdecydowanie błędne, to zaowocuje to albo wadliwą,
połowiczną kompetencją, albo wręcz "anty-kompetencją",
w sensie wiary w bzdury.
Skąd biorą się
te problemy?
Interpretacje,
reakcje na doświadczenia są tworzone w umysłach poszczególnych
osób - a ich ogólnie rozumiana jakość ODZWIERCIEDLA to, co te
osoby mają w głowach.
Problem polega
między innymi na tym, że najprawdopodobniej KAŻDY facet, który ma
np. 20 czy więcej lat lat, a nie jest ogarnięty z kobietami, jest
już "UKSZTAŁTOWANY" w kierunku BYCIA SŁABYM z kobietami.
Mam tu na myśli uwarunkowanie na "głębokim poziomie", o
którym pisałem wcześniej. To jest w dużym skrócie coś co można
by nazwać "negatywną psychoterapią", na którą składa
się wychowanie ze strony rodziców, wychowanie ze strony szkoły,
negatywne wzorce od kolegów słabych z kobietami, negatywne wzorce z
filmów czy ogólnie kultury, własne negatywne myślenie i przeżyte
traumy emocjonalne, itd itp. A to wszystko tworzy "FILTR"
wpływający na postrzeganie rzeczywistości, wpływający na
interpretacje/reakcje na doświadczenia, FILTR który może mocno
utrudniać czerpanie korzyści ze zdobywania doświadczenia.
Mamy tutaj do
czynienia z mechanizmem tyczącym się nie tylko uwodzenia, ale
każdej sfery życia- jeżeli dany człowiek ma JUŻ wbite do głowy
określone przekonania, określone wzorce, to ma tendencje do
postrzegania nowych doświadczeń przez pryzmat tych starych
przekonań/wzorców, starając się zinterpretować je tak, aby
"potwierdzić" to, w co już wcześniej wierzył.
Jest to
udowodnione naukowo i nosi nazwę "Efekt Potwierdzenia":
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_potwierdzenia
Podsumowując,
jednym problemem związanym ze zdobywaniem doświadczenia jest to, że
ludzie mają tendencje do interpretowania tego doświadczenia w
sposób potwierdzający dotychczasowe przekonania.
Problem #2
W tym problemie
chodzi o kombinację dwóch rzeczy:
1. O to, jaki
przekaz, jaką wartość edukacyjną czy "psychoterapeutyczną"
posiadają różne rodzaje sytuacji, różne rodaje doświadczeń.
2. O to, do
jakiego rodzaju sytuacji/doświadczeń ma dostęp dana osoba, a do
jakich nie ma.
Jeżeli ktoś chce
stać się ogarnięty z kobietami, to musi zmienić swój obraz
kobiet, swój obraz swoich relacji z kobietami - oczywiście na
"głębokim poziomie". I w tym momencie można zadać
pytanie - czy różne rodzaje sytuacji/doświadczeń z kobietami są
w tym kontekście sobie równe? Odpowiedź brzmi: oczywiście NIE.
Już dawno temu
opisałem na blogu to, jak ja stałem się dobry z kobietami
(http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/02/jak-staem-sie-dobry-z-kobietami.html).
Jest tam mowa o tym, jak stałem się ogarnięty poprzez imprezowanie
razem z TIAN, co na początku przyjmowało formę wcale nie uwodzenia
kobiet przez moją osobę, tylko OBSERWOWANIA tego, jak ludzie z TIAN
z powodzeniem uwodzą kobiety.
Jaką miało to
wartość edukacyjną/psychoterapeutyczną?
OGROMNĄ -
obserwowałem SUKCES, obserwowałem jak łatwe potrafi być
uwodzenie, jak łatwe potrafią być kobiety. Gdy widziałem jak moi
koledzy z TIAN lizali, macali, bzykali kolejne laski, to siłą
rzeczy zaczęło budować się we mnie przekonanie, że jest to coś
normalnego i słusznego, a laski są łatwe i puszczalskie, z czego
należy korzystać. Wydaje mi się, że to chyba powinno być dość
łatwe do zrozumienia - obserwowałem sukces z kobietami, kolejne
przypadki sukcesu, więc stopniowo zaczynało mi to się wydawać
czymś coraz bardziej normalnym i łatwo osiągalnym. Zacząłem mieć
myśli typu "moi koledzy ciągle to robią...dlaczego ja nie
miałbym być w stanie robić tego samego, korzystać z lasek tak jak
oni korzystają?".
Później, kiedy
sam zacząłem działać, to pomimo tego, że z jednej strony było
to dla mnie coś nowego, to z drugiej wprowadzałem w życie coś, co
znałem doskonale z obserwacji i co w tym kontekście było dla mnie
czymś normalnym. Poza tym działałem w łatwym środowisku
(domówki), co też sprzyjało temu, że pomimo braku własnego
doświadczenia, szło mi to całkiem nieźle i w tym czego
doświadczałem było całkiem dużo SUKCESU. A ten sukces tylko
potwierdzał wcześniej wspominany "przekaz" z obserwacji,
przekaz mówiący mi, że uwodzenie jest łatwe, a kobiety
puszczalskie.
A teraz dla
odmiany spójrzmy na to, jak to wygląda u osób próbujących
ogarnąć się w uwodzeniu poprzez ćwiczenie uwodzenia, zdobywanie
doświadczenia. Co takie osoby robią? Najczęściej robią masowe,
seryjne podchodzenie, robiąc podejścia do tuzinów kobiet. Robiąc
to w klubie czy na ulicy, czyli w okolicznościach niezbyt
przyjaznych osobie mało ogarniętej (porównując z domówką) - co
sprzyja porażkom. W dodatku najczęściej mają ograniczone pojęcie
o tym, jak wygląda skuteczne uwodzenie - brakuje im nawet
dostatecznej ilości dobrego "doświadczenia"
obserwacyjnego, najczęściej mają tylko informacje z internetu - a
te często są błędną "anty-wiedzą". Oznacza to, że ci
ludzie próbują zrobić coś, o czym tak naprawdę nie wiedzą
dokładnie jak wygląda - w optymistycznym przypadku, bo w
pesymistycznym nie tylko nie do końca wiedzą, ale w dodatku mają
błędne wyobrażenia z "anty-wiedzy". Czym to skutkuje?
PORAŻKAMI. Taka osoba doświadcza głównie sytuacji, w której
poszczególne laski go odrzucają. A jaki przekaz edukacyjny czy
"psychoterapeutyczny" niesie to ze sobą? W jakim świetle
ukazuje to kobiet i uwodzenie?
Na pewno w
zupełnie innym, niż moje licealne doświadczenie z TIAN.
Tam był przekaz
"Kobiety są łatwe i puszczalskie, ruchanie ich to fajna, lekka
i przyjemna sprawa". A co mamy tutaj? Na pewno PORAŻKI nie
niosą ze sobą przekazu, że kobiety są (mogą być) łatwe i
puszczalskie - dokładnie odwrotnie, buduje to obraz kobiet które są
trudne i niedostępne.
Co dokładnie daje
podchodzenie owocujące w większości porażkami? Czego dokładnie
uczy?
Jak dla mnie uczy
tylko tego, że odmowa ze strony kobiety nie jest niczym strasznym,
niczym czym należy się przejmować - i to jest samo w sobie
wartościowe, ALE jakim cudem taki przekaz miałby kogoś całościowo
ogarnąć z kobietami?
Wielu ludzi mówi
w tym kontekście rzeczy typu "człowiek uczy się na
porażkach", które są w ogromnej mierze NIEPRAWDĄ. Bo tak
naprawdę uczymy się bardziej na SUKCESACH, swoich lub cudzych - bo
wtedy widzimy, jak to może, czy też powinno wyglądać. Porażki
uczą nas czegoś bardziej wtedy, gdy widzimy dokładnie co
zrobiliśmy źle i co powinniśmy zrobić zamiast tego - jeżeli ktoś
ponosi porażki, a cały czas nie ma pojęcia jak to powinno
wyglądać, to prawie niczego się nie uczy.
Z powyższym
problemem można po części walczyć, pochodząc do kobiet u których
mamy większe szanse - do tych, które dały nam oznaki
zainteresowania. Bo coś takiego oczywiście zwiększy odsetek
sukcesów, a zmniejszy odsetek porażek. Albo przenosząc zdobywanie
doświadczenia w łatwiejsze środowisko, takie jak domówki - ale
nie każdy ma taką możliwość.
Problem #3
Ludzie którzy
próbują ćwiczyć uwodzenie, bardzo często zaczyną uprawiać
"pozoranctwo", które tak naprawdę nie jest wcale
uwodzeniem, bo brakuje w tym realnej intencji, realnego dążenia do
zaruchania laski.
To bardzo często
dotyka tych ludzi, którzy są "ułatwić" sobie życie w
taki sposób, że podzielą sobie "naukę uwodzenia" na
misje, na ćwiczenie różnych etapów, itd itp. Z pozoru może się
to wydawać rozsądne, ale w rzeczywistości jest to coś
NIEBEZPIECZNEGO. Dlaczego? Dlatego, że ćwicząc "uwodzenie"
pozbawione realnego dążenia do wyruchania laski, tak naprawdę
ćwiczycie patologiczne nastawienie, patologiczną perspektywę,
według której zaruchanie laski jest niemożliwe lub przynajmniej
bardzo mało osiągalne, a "uwodzeniu" wcale nie chodzi o
zaruchanie. Możecie nie zdawać sobie z tego sprawy, ale i tak
kształtujecie siebie w takim kierunku, stopniowo umacniacie w sobie
taką mentalność. Co nie jest podążaniem w kierunku ogarnięcia,
tylko odwrotnie - w kierunku nieogarnięcia.
Przy czym powyższe
nie oznacza, że uwodzenia nie należy ćwiczyć - należy i trzeba,
ale niech to będzie ćwiczenia UWODZENIA, czyli działania
czynionego z zamiarem wyruchania laski, a nie "uwodzenia"
będącego tak naprawdę pustym pozorowaniem.
Podsumowanie
Podsumowując całą
sekcję - zdobywanie doświadczenia, ćwiczenie uwodzenia generalnie
jest konieczne, ale nie jest to wcale prosta droga, która
automatycznie prowadzi do ogarnięcia - bo może też prowadzić,
bardzo często prowadzi do PATOLOGII.
3.4 Koncepcje opierające się na
zmianie (głębokich) przekonań odnośnie kobiet i uwodzenia.
To jest JEDYNA w pełni poprawna,
pełnowartościowa droga walki z Oporami.
Chodzi tutaj o
proces "wychowawczy", "psychoterapeutyczny"
zmieniający nasz obraz kobiet i uwodzenia, oczywiście na "głębokim
poziomie".
Na ten temat i tak
zamierzam napisać oddzielny artykuł, więc nie będę tutaj tego
opisywał.
Napisze teraz
jednak o tym, jaka jest relacja pomiędzy tym punktem, a poprzednim
punktem 3.3, bo być może jest to niejasne:
1. Ćwiczenie,
praktykowanie uwodzenia, czyli punkt 3.3 MOŻE dawać efekt z niniejszego
punktu 3.4, ale NIE MUSI i często nie daje.
2. Efekt z tego
punktu mogą dawać różne rzeczy:
- Odpowiedni
przekaz "wychowawczy", propagandowy od innych ludzi (i
odpowiednia jego interpretacja) - tak samo jak nieodpowiedni przekaz
wychowawczy/propagandowy od rodziców, mediów, kolegów słabych z
kobietami wykształca nieodpowiednie przekonania, tak samo odpowiedni
przekaz wykształca odpowiednie przekonania. Mam tu na myśli różnego
rodzaju porady, rozmowy z osobami już ogarniętymi z kobietami, a
także informacje tekstowe takie jak te na tym blogu.
- Obserwacja
odpowiednich zachowań (i odpowiednia jej interpretacja)- chodzi mi o
coś takiego, co ja miałem podczas imprez z TIAN, gdy moje poglądy
na temat kobiet zmieniały się już przez samą obserwację tego,
jak szybko i łatwo puszczały się one z moimi kolegami.
- Odpowiednie
doświadczenia z własnego działania (i odpowiednia ich
interpretacja) - co podpada pod punkt 3.3, ale nie wszystko co
podpada pod punkt 3.3 kwalifikuje się tutaj.
CDN.
Zgadzam się w 100% i sam tak dobrze bym tego nie opisał. Świetny artykuł :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytane za jednym zamachem :) I pewnie wielokrotnie będę wracał do tego wspaniałego artykułu. W sumie początek przypomniał mi inny twój artykuł z pewnego toksycznego forum, "Pragnienia, Awersje i Siła Woli".
OdpowiedzUsuńCześć Alastor, fajnie że nadal czytasz bloga. :)
UsuńAlastor666 też jestem fanem milroha z jakiego miasta jesteś ? :D
UsuńZG :)
Usuńpodaj swojego maila :)
Usuń666666alastor666666@gmail.com
UsuńMistrzostwo świata ten artykuł :) Milroh trzyma fason
OdpowiedzUsuńDzięki za art.
OdpowiedzUsuńJa zauwazyłem że własnie wielu ludzi nie rozumie całej masy procesów. Ja natomiast nie rozumie częsciowo (czego nie mam zamiaru ukrywac).
Ludzie myślą że podchodząc będą zajebiści. Myślą że jak wezmą numer to są sredni.
Ciekawym przykładem jest to co pisza i mówią trenerzy uwodzenia. "Leku nie da sie wyeliminować" taki człowiek jeest dla mnie z mijsca leszczem + debilem oczywiście.
Przecież są ludzie ktorzy nie boja sie egzaminów sa ludzie ktorzy nie boja się szukać nowej pracy bądz zakładać nowe biznesy.
Mało tego w kilku regionach na świecie( jako dziecko trochę jeździłem po Europie) ludzie mówią sobie "cześć" na ulicy a nawet czasami zapraszają się na wspólny obiad. I nikt tutaj nie odczuwa żadnego strachu !! lub dyskomfortu....
To po prostu kwestia wychowania jak i zrozumienia tematu. Oczywiscie że wazny jest też wygląd i umiejętnosc budowania raportu( z czym mam pewien problem) i wiele innych rzeczy. Jednak strach przed podejściem jest nie naturalny i są dni kiedy go nie odczuwam!
Milroh czy dobrze myśle ?
Czasami są trenerzy uwodzenia ktorzy wygladaja na wyluzowanych a czasami są wyluzowani. Tylko w czym oni sa wyluzowani? W braniu numerów ? Podaje konkretny przykład.
https://www.youtube.com/watch?v=crEzqof3ElE
Przeleciałem ten filmki wzrokiem nie koncentrując sie na nim. Facet jest niby ok. No właśnie niby... wziął jakis numery na szybko, nie było widać żeby był jakiś spiety. Ale w czym on jest dobry w ruchaniu lasek ? w dążeniu do seksu ? czy może tylko w braniu numeru ? Bo jak by pokazał filmik gdzie poznaje dupe idzie z nia na piwo a później prowadzi do siebie gdzie ją rucha to by było super.
Jednak on był wyluzowany w braniu numeru a nie w tym żeby wyruchać dupe. Bo przecież o to chyba w tym wszystkim chodzi ? nie prawdaż ?
Ja pragne ruchać dupy... branie numerów mam już opanowane :)
Jeszcze raz dzieki z art :) bardzo pomocny ;)
Zak
To nagranie które zalinkowałeś jest koszmarne - koleś pokazuje, że podchodzi i przedstawia to jako dowód na to, że rzekomo wygląd nie ma znaczenia. Równie dobrze ktoś mógłby nakręcić brzydką laskę podchodzącą do facetów i przedstawić to jako dowód na to, że rzekomo wygląd laski nie dla facetów znaczenia.
UsuńDokładnie. Pytanie jest takie ile z tych 5 dup (bo nie chce mi sie liczyć) będzie ruchać ?
UsuńChyba bezpośrednio tych trenerów uwodzenia będe prosił aby mi na żywo pokazali ja idą z kobietą na piwo a pózniej pod koniec spotkania zaczynają sie lizać, bo to tak naprawde mogło by o czymś swiadczyć. Moim zdaniem dobry wygląd jest nie tylko pomocny ale jest też wymagany przez większość ładnych kobiet.
Realny poziom kolesi jest bardzo niski.
Koleje pytanie jest takie ile razy udało im się podejśc do dziewczyny i sciagnąć ją na chate ? albo ile razy udało im się poznać nową laske a póziej zabrać ja za klub i dać jej do buzi ?
Ja widze że wielu facetów myśli że jest sredni bo bierze numer od owiedzmy połowy dziewczyn.... A przecież czy chodzi o to by brac numer?
Sam wiem że jezeli nie zrobiłeś na lasce mega wrażenia... i nie masz super technik to trudno ci umowić spotkanie jesli gadałes z nią 5 min.
zak
Dziękuje za świetny artykuł. Czekałem od dłuższego, sprawdzałem na bieżąco i w końcu jest:)
OdpowiedzUsuńOczywiście w pełni się zgadzam z tym, że największe znaczenie ma ogarnięcie psychiczne ale nie potrafię do końca zrozumieć "błędu" związanego z wchodzeniem w stan "Flow".
Ja rozumiem ogarnięcie psychiczne jako sposób uwarunkowania nas przez społeczeństwo, doświadczenia życiowe i ich interpretacje. Innymi słowy wszystko na nas ciągle oddziaływuje.
Więc załóżmy, że pracujemy cały dzień przed komputerem (z nikim nie rozmawiamy). Można powiedzieć, że warunkuje to w nas stan „antysocjalny”. Wychodzimy z pracy i nagle spotykamy kobietą, którą chcemy po prostu wyruchać. Nie wiem czy określić dany stan umysłu normalnym bądź odmiennym. Ale wydaje mi się, że podejście wtedy będzie co najmniej gorsze jakościowo niż jakbyśmy do niej podeszli w czasie imprezy, na której świetnie się bawimy i poznaliśmy dużą ilość kobiet, innymi słowy jesteśmy w stanie „Flow”.
Z własnych doświadczeń również to widzę, że pierwsze podejścia są gorsze jakościowo, między innymi czuję większy stres , który po pewnym czasie się zmniejsza gdy „przestawię się” na tryb socjalny. Myślę, że wraz z doświadczeniem osiągamy ten stan dużo szybciej.
Nie wiem czy do końca dobrze Cię zrozumiałem ale uważasz, że po osiągnięciu ogarnięcie psychicznego to wszystko nie będzie miało żadnego znaczenia?
Pozdrawiam
Sebastian
UsuńNa czym polega błąd z "Flow"?
Szukanie "Flow" to tak naprawdę szukanie UCIECZKI od swoich negatywnych głębokich uwarunkowań. Ucieczki poprzez wejście w odmienny stan umysłu, zamiast ogarnięcia się na głębokim poziomie i zdobycia możliwości działania w normalnym stanie umysłu.
Już sama natura tego podejścia owocuje takim niebezpieczeństwem, że osoba podchodząca do tego w ten sposób będzie się koncentrować głównie na "rozwoju" w tym kierunku, zamiast iść w kierunku autentycznego ogarnięcia, czyli zmiany głębokich przekonań. Podobnie jest z postrzeganiem uwodzenia i ogarnięcia w uwodzeniu - taka osoba może mieć skrzywiony obraz faceta dobrego z kobietami jako jakiegoś super towarzyskiego, nakręcoengo typa rozmawiającego ze wszystkimi, co rozmija się z rzeczywistością.
Generalnie podejście opierające się na "Flow" to wytwór części ludzi ze społeczności PUA - a ta społeczność ogólnie ma niski poziom i jest w niej pełno kretynów którzy nigdy nie byli dobrzy z kobietami, ale się na ten temat wymądrzają, tworząc "anty-wiedzę". Dla odmiany wszystkie znane mi osoby autentycznie dobre z kobietami podchodzą do tego INACZEJ, w sposób "po prostu to zrób" - za czym jednak tak naprawdę stoi ogarnięcie na głębokim poziomie. Jeżeli ktoś chce naśladować, a przez to być może upodobnić się do nieogarniętych dziwaków/creepów, to "Flow" JEST dobrą drogą. Natomiast jeżeli ktoś chce naśladowac, a potencjalnie upodobnić się do osób autentycznie dobrych z kobietami, to "Flow" NIE JEST dobrą drogą. :)
Przy czym jeżeli to wygląda w taki sposób, że ktoś robi kilka podejść "dla rozgrzewki", to raczej nie jest to jakaś wielka tragedia - pomimo tego, że nie jest to najwłaściwsza droga. Gorzej jeżeli ktoś np. robi 2-3 godziny podejścia na ulicy nie po to, aby wyrwać kobietę, a w ramach próby uzyskania "Flow" przed wejściem do klubu - to już jest poważna patologia.
"Nie wiem czy do końca dobrze Cię zrozumiałem ale uważasz, że po osiągnięciu ogarnięcie psychicznego to wszystko nie będzie miało żadnego znaczenia? "
<---- To znaczy ja WIEM, że po osiągnięciu ogarnięcia psychicznego to wszystko nie ma znaczenia.
"Więc załóżmy, że pracujemy cały dzień przed komputerem (z nikim nie rozmawiamy). Można powiedzieć, że warunkuje to w nas stan „antysocjalny”. "
<--- A pomyśl co by się stało, gdybyś po całym dniu przed komputerem, czyli rzekomo uwarunkowany "antysocjalnie", spotkał na swojej drodze kolegę. Byłbyś "antysocjalny", czy też po prostu normalnie byś z nim porozmawiał? :)
Tak naprawdę wcale nie jest tak, że siedzenie przed komputerem warunkuje "antysocjalnie" - natomiast może być tak, że:
1. Dana osoba ma w sobie problemy, które "wychodzą na wierzch", gdy przebywa sama ze sobą.
2. Dana osoba postrzega siedzenie przed komputerem jako coś negatywnego, "antysocjalnego" właśnie i z tego powodu sama wmawia sobie problem, wywołuje wstyd, niepokój, poczucie niezasługiwania na laskę, itd itp.
Dziękuje za obszerną odpowiedź :)
UsuńWywodzę się ze społeczności PUA i miałem dość głębokie przekonanie na temat słuszności stanu Flow a to co napisałeś burzyło nagle to wszystko. Było to dla mnie niezrozumiałe bo przecież czasami czułem ten stan. Ale po Twoim wyjaśnieniu wydaje mi się, że wszystko jest dla mnie jasne.
Przypomniało mi się jak pierwszy raz znajomy mi polecił Twojego bloga i przeczytałem artykuł „O (braku) szacunku do kobiet”. Pomyślałem, że takie patrzenie jest patologiczne, chore i przecież żaden trener takich rzeczy nie mówi, to nie może być prawdą. Zraziłem się trochę do bloga i żyłem w nieświadomości. Wychodziłem i miałem słabe efekty.
Znam sporo osób które tym się zajmują lepszych/gorszych aż pewnego razu poznałem kumpla, który jest naprawdę dobry z kobietami. Polecił mi on również Twojego bloga. Więc pomyślałem „coś w tym jednak musi być”. Wytłumaczył mi cały koncept szacunku do kobiet, patrzenia na nich, istotności ubioru itp. Czyli rzeczy na, które praktycznie wgl nie zwracałem uwagi.
Szczerze byłem w szoku jak takie „proste” zmiany zmieniły drastycznie moje efekty. A niestety mało kto o tym wszystkim mówi.
Dziękuje za ten cały trud włożony w prowadzenie bloga, dzielenie się wiedzą i chęć pomocy innym. Z pewnością pomogłeś wielu facetom.
" A pomyśl co by się stało, gdybyś po całym dniu przed komputerem, czyli rzekomo uwarunkowany "antysocjalnie", spotkał na swojej drodze kolegę. Byłbyś "antysocjalny", czy też po prostu normalnie byś z nim porozmawiał? :) "
< - - - Haha zagiąłeś mnie tym. No oczywiście normalnie bym rozmawiał.
Usuń"Wywodzę się ze społeczności PUA i miałem dość głębokie przekonanie na temat słuszności stanu Flow a to co napisałeś burzyło nagle to wszystko. Było to dla mnie niezrozumiałe bo przecież czasami czułem ten stan. "
<----
1. Trafienie do społeczności PUA będąc niedoświadczonym to bardzo przykra sprawa.
Społeczność PUA to generalnie PATOLOGIA. Oczywiście są w niej różni ludzie, lepsi i gorsi, ale ze zdecydowaną, miażdżącą przewagą ludzi którzy nigdy nie byli dobrzy z kobietami, ale wymądrzają się na ten temat, opisując swoje (błędne) WYOBRAŻENIA na temat tego, jak wygląda bycie dobrym z kobietami. Tak powstaje "anty-wiedza" - coś co jest przedstawiane jako "wiedza" na temat uwodzenia, podczas gdy w rzeczywistości są to bzdury, wyobrażenia i wymysły osób które tak naprawdę wcale się na tym nie znają. Być może najbardziej hardcorowym przykładem "anty-wiedzy" jest wmawianie ludziom, że rzekomo "wygląd nie ma znaczenia" - co stoi w jaskrawej sprzeczności z tym, co można zaobserwować w realnym świecie, ale masa ludzi ze społeczności w to wierzy.
Efektem tego jest to, że gdy do społeczności PUA przychodzą niedoświadczone osoby, szukając wiedzy o uwodzeniu, to praktycznie zawsze zamiast wiedzy dostają "anty-wiedzę", co jest oczywiście dla nich szkodliwe. Ja sam jestem bardzo mocno przekonany o tym, że gdybym w okresie licealnym zamiast na TIAN trafił na fora u uwodzeniu, to nie miałbym nawet 10%, a najprawdopodobniej nawet 1% mojego sukcesu.
2. Tak, istnieje stan, który można nazwać "Flow" - ale to nie działa tak, jak mówią ludzie ze społeczności, ani nie na tym opierają się sukcesy osób autentycznie dobrych z kobietami. W tym kontekście istnienie tego stanu jest pośrednio szkodliwe - bo jego istnienie uwiarygadnia "anty-wiedzę" w oczach ludzi i przekonuje do wiary w ślepą uliczkę. Z tym jest trochę jak z alkoholem - działanie alkoholu jest 100% realne, ale to nie znaczy, że jest to właściwa droga do psychicznego ogarnięcia się z kobietami. (Tylko w przypadku alkoholu każdy może szybko wlać w siebie jedno czy dwa piwa, a tutaj mamy aspekt "zmuszania" swojego umysłu do wejścia w odmienny stan funkcjonowania).
"Przypomniało mi się jak pierwszy raz znajomy mi polecił Twojego bloga i przeczytałem artykuł „O (braku) szacunku do kobiet”. Pomyślałem, że takie patrzenie jest patologiczne, chore i przecież żaden trener takich rzeczy nie mówi, to nie może być prawdą. Zraziłem się trochę do bloga i żyłem w nieświadomości. "
<---- Zdarza się. :)
Generalnie to co piszę to jest "nadawanie na innych falach", myślenie w sposób odległy od sposobu myślenia osób nieogarniętych z kobietami - co sprzyja niezrozumieniu.
"Znam sporo osób które tym się zajmują lepszych/gorszych aż pewnego razu poznałem kumpla, który jest naprawdę dobry z kobietami. Polecił mi on również Twojego bloga. Więc pomyślałem „coś w tym jednak musi być”. Wytłumaczył mi cały koncept szacunku do kobiet, patrzenia na nich, istotności ubioru itp. "
<--- Jest taka rzecz, którą zauważyło już wiele osób - ludzie dobrzy z kobietami dużo lepiej rozumieją i częściej doceniają mojego bloga, bo występuje tutaj "nadawanie na tych samych falach".
"Haha zagiąłeś mnie tym. No oczywiście normalnie bym rozmawiał. "
<--- Chyba już wiesz o co mi chodzi - to wcale nie jest żaden "antysocjalny stan", bo z kolegą normalnie byś porozmawiał. A w rozmowie z kolegą Twój mózg też musi utrzymywać płynność, cyklicznie odbierać to co mówi rozmówca i formułować odpowiedź - od strony "technicznej" to wcale nie różni się od rozmowy z kobietą. Natomiast najprawdopodobniej rozmowie z kobietą nadajesz znaczenie emocjonalne, którego nie nadajesz rozmowie z kolegą - co jest o tyle nielogiczne, ze to kolega powinien być dla Ciebie ważniejszy, a nie jakaś laska której nie znasz. :)
Zdaje sobie sprawę, że firmy zajmujące się nauką uwodzenia nie wszystko mówią, albo mówią takie rzeczy jak "wygląd nie ma znaczenia" aby trafić do największego grona klientów. Pewnie też dużo rzeczy nie dostrzegam. A ludzie którzy w tym siędzą poprostu chłoną tą wiedzę często jak mówisz błędną. Ale mimo wszystko uważam, że jest to świetna sprawa i zawsze lepiej robić to niż siedzieć w domu. Bo sam po sobie widzę i znajomych ile mi to dało. A nie każdy ma niestety dostęp do grup znajomych jak np. TIAN.
Usuń"Jest taka rzecz, którą zauważyło już wiele osób - ludzie dobrzy z kobietami dużo lepiej rozumieją i częściej doceniają mojego bloga, bo występuje tutaj "nadawanie na tych samych falach". "
<-- Również zauważyłem tą zależność, mam kilku znajomych którzy polecają Twojego, wiele się od Ciebie nauczyli i są dobrzy z kobietami. Myśle, że to nie przypadek :)
"Chyba już wiesz o co mi chodzi - to wcale nie jest żaden "antysocjalny stan", bo z kolegą normalnie byś porozmawiał. A w rozmowie z kolegą Twój mózg też musi utrzymywać płynność, cyklicznie odbierać to co mówi rozmówca i formułować odpowiedź - od strony "technicznej" to wcale nie różni się od rozmowy z kobietą. Natomiast najprawdopodobniej rozmowie z kobietą nadajesz znaczenie emocjonalne, którego nie nadajesz rozmowie z kolegą - co jest o tyle nielogiczne, ze to kolega powinien być dla Ciebie ważniejszy, a nie jakaś laska której nie znasz. :)"
<-- Tak już rozumiem. Trudno było spojrzeć na to z tej perspektywy.
Milroh! Dzięki że istniejesz.
OdpowiedzUsuńjestes mistrzem, jesli chodzi o twoje ogarniecie tematu, nie chodzi mi tu o laski ale o doglebnosc, wglad i zrozumienie ogarniecia meskich blokad i oporow i jak je rozkminic. osobiscie
przeszedlem przez wszystkie pkt z tego arta i wiem JAK na DLONI to mam i rozumiem o czym piszesz. miedzy innymi to pozwala mi byc lepszym.
Sam po wieloletniej depresji spowodowanej nieogarnieciem i naiwnoscia do lasek z ktorymi bylem, szczegolnie jedna, ostatnio zaczalem wpowadzac twoja wiedze i
efekty sa zajebiste. Pogadalem z laska na piwie, laska powiedzmy 6/10 ale byla i jest mna zainteresowana, wiec jak piszesz bylo 'latwiej'. taka gadka szmatka godzinna.
za 2 dni sama zapraszala mnie do domu, . zostalem u niej 2 noce i zerznalem ja tak jak chcialem ze 6 razy chyba..
Sam nie wierze, jak moglem byc taki pasywny wczesniej i nie korzystalem z prawdziwej natury kobiet, ale byl to wynik depresji i niecheci do nich, ktora byla spowodowana
nie NIMI , tylko moimi INTERPRETACJAMI ich natury.
A tak przy okazji dam cos od siebie co rowniez pisze Milroh- powiedzialem jej po bzykanku ze wyglad dla kobiet nie ma duzego znaczenia, by to sprawdzic- laska to
wybrechtala wszem i wobec, mowiac ze wyglad byl glowna rzecza ktora sie zainteresowala na poczatku, a chciala mnie bzyknac z tego powodu i takze "glebokiego polaczenia" ktore
ze mna poczula gdy sie nia zainteresowalem i pogadalem o zyciu o niej o nas itd. Co tez potwierdza i ona tez to powiedziala ze jednak laski generalnie cenia sobie facetow
inteligentnych(mowie o tych laskach inteligentnych rzecz jasna) i chca by facet byl kumaty, by je czegos nauczyl. dokladajac do tego seksualne konkretne zainteresowanie(nie mowie jakies ekstrema)
i BANG, jest bzykniecie, bez jakichs staran sie spinania itd, zwykly luz. laski tez zauwazylem cenia sobie jak koles jest wyluzowanyi odprezony i ma do nich/swiata dystans, wtedy tematy do rozmowy
nie sa jakies specjalnie wazne, w sensie nie musisz wymyslac jakichs kretynskich historyjek jaki to jestes zajebisty albo silic sie na jakies wyszukane tematy do rozmow.
1. od taka gadka jak z kumplem troche 2. troche seksualnosci 3. troche polaczenia emocjonalnego 4. troche luzu odprezenia i dobrej zabawy 5. troche inteligencji 6. troche wygladu = BANG
Totalnie to jest prawda tez ze jak facet ma male albo zerowe wrecz doswiadczenie z laskami i do tego opory, to radzil bym mu tak jak ty piszesz nie zabierac sie za bardzo ladne laski, takie top top
bo beda generowac jeszcze wiekszy stres. koles sie naprzegrywa, dostanie 10ti zlewek z ktorych nic nie wyciagnie i jak ma slaba psyche to sie zniecheci i popdnie w depresje. lepiej niech nazbiera
"sukcesow" z laskami typu 5, albo 6/10 i sie wiecej nauczy, bo wg mnie tak jak ty tez to gdzies pisales, m/w te same rzeczy dzialaja na wszystkie laski, moze na te najladniejsze jeszcze troche inne,
ale patterny sie powtarzaja. Co o tym sadzisz?
"Pogadalem z laska na piwie, laska powiedzmy 6/10 ale byla i jest mna zainteresowana, wiec jak piszesz bylo 'latwiej'. taka gadka szmatka godzinna.
Usuńza 2 dni sama zapraszala mnie do domu, . zostalem u niej 2 noce i zerznalem ja tak jak chcialem ze 6 razy chyba.. "
<--- Fajnie :)
"Sam nie wierze, jak moglem byc taki pasywny wczesniej i nie korzystalem z prawdziwej natury kobiet, ale byl to wynik depresji i niecheci do nich, ktora byla spowodowana
nie NIMI , tylko moimi INTERPRETACJAMI ich natury. "
<---- Mógłbyś rozwinąć? Może było tak, że miałeś w głowie nieprawdziwy, wyidealizowany obraz kobiet, a gdy fakty zaczęły temu przeczyć, to zacząłeś nienawidzić kobiet? :)
Tak naprawdę to, że kobiety są "łatwe" może być źródłem albo frustracji, albo przyjemności - w zależności od tego, jak dany facet do tego podchodzi.
"Totalnie to jest prawda tez ze jak facet ma male albo zerowe wrecz doswiadczenie z laskami i do tego opory, to radzil bym mu tak jak ty piszesz nie zabierac sie za bardzo ladne laski, takie top top
bo beda generowac jeszcze wiekszy stres. koles sie naprzegrywa, dostanie 10ti zlewek z ktorych nic nie wyciagnie i jak ma slaba psyche to sie zniecheci i popdnie w depresje. lepiej niech nazbiera
"sukcesow" z laskami typu 5, albo 6/10 i sie wiecej nauczy, bo wg mnie tak jak ty tez to gdzies pisales, m/w te same rzeczy dzialaja na wszystkie laski, moze na te najladniejsze jeszcze troche inne,
ale patterny sie powtarzaja. Co o tym sadzisz? "
<--- Oczywiście się zgadzam. Na sukcesach z laskami 6-7, w ostateczności nawet 5, można wiele zyskać w zakresie ogarnięcia. A podchodzenie do lasek 8-10 prowadzone bez realnych szans na sukces nie ma większego sensu i da znikome korzyści, bo porażki prawie niczego nie uczą.
Milroh, blog mi wyjebal komentarz bo jest za dlugi wiec daje 3 czesci ;)
UsuńPart 1
"Mógłbyś rozwinąć? Może było tak, że miałeś w głowie nieprawdziwy, wyidealizowany obraz kobiet, a gdy fakty zaczęły temu przeczyć,
to zacząłeś nienawidzić kobiet? :)"
To jest ciekawy i głęboki temat i myślę że dotyczy całej masy gości na tej planecie czy w tym kraju. Będzie trochę długo ale poświęć
na to kiedy będziesz miał czas 5 minut i napisz coś od siebie, nie spotkałem gościa w życiu co ma take pojęcie o psychice lasek i także
psychice facetów w kontekście ich więc czekam często na twój nowy art albo odpowiedź jak dziecko na prezent pod choinkę ;)) Do tego nawet nie
widziałem żeby jakiś 'trener' który bierze hajs spory hajs za 'nauczanie' uwodzenia potrafił tak to opisać, a jak wiadomo za ten blog nie bierzesz
hajsu. więc..
Z moich obserwacji wynika, że jakieś minimum 90% facetów albo więcej, w tym i ja, zostało uwarunkowane na bycie pizdą.
W moim case'e, byłem uwarunkowany na bycie życiową pizdą, bez swojego zdania kierunku możliwosci wyrażania emocji itd itp,
natomiast TAKŻE pod kątem relacji z kobietami. Myślę, że ogromny wpływ na to ma wiele czynników. 1 z nich jest kontakt z matką.
Np miałem znajomego, który chyba jako jedyna osoba która znam był dobry w tym temacie. Nie był to ani moj przyjaciel ani dobry kumpel
tylko znajomy z liceum i bylem raz u niego na imprezie i była tam jego matka, a koleś był wychowywany bez ojca. pamietam, jego interakcje z nią,
mogl sobie pozwolic na wszystko, mieli bardzo 'kumpelska' relacje, i koles nie mial do niej zadnych oporow. to samo charakteryzowalo go w relacjach
z laskami w liceum i kazdy mu zazdrościł heh. Ja byłem wychowywany w sposob ze mamy trzeba sie sluchac pytac i jej niczym nie urazic, bo ona bedzie sie
zle czuła 'przeze mnie'. czyli generalnie uleglosc, posluszenstwo i poczucie winy. Czyli zdanie jej jest wazniejsze od mojego, jej odczucia,
opinie, mysli, interesy emocje i preferencje sa wazniejsze od moich. od kiedy pamietam, wszystkie laski traktowalem w TEN SAM SPOSOB. ulegla pizdeczka
, chlopiec na posylki bez swojego zdania zalekniony i zestresowany, bo jakies moje slowo czy zachowanie moze "je urazic". Przez to bylem
nie szanowany przez nie , mimo ze przeciez by cie laski 'lubialy' trzeba byc 'milym', tak sie zachowywalem bo tak bylem uwarunkowany.
To gowno szlo za mna przez cale zycie. I zawsze jej interesy byly wazniejsze. bylem w koncu w 2 zwiazkach, w tym 1 3 letni. i bylem w depresji przez
swoja mentalnosc. w koncu przyszla i bez zadnych oporow powiedziala mi ze bzyknela sie z gosciem. cios potezny. gdy ona miala problemy bylem
na kazde jej skinienie, sluchalem jej pierdolenia, gdy ja zas mialem problem przyszla i mi to powiedziala. wtedy po emocjonalnym dole, malo powiedziane,
zaczalem szukac informacji u roznych trenerow, a w koncu wpadlem na twoj blog i dotarlem do SEDNA problemu, szczegolnie uraczyl mnie artykul
o patologicznym szacunku dla kobiet, a takze ostatnia seria o oporach, bo to do mnie gleboko przemawia. taka dygresja, a wracajac do tematu to 2
czynnikiem jest brak wzorca od ojca ktory nie umie ci dac przykladu jak sie obchodzic z laskami. 3 czynnikiem jest wpływ mediow, wszsytkie te k
kretynskie przekazy gdzie jest sobie ksiezniczka i koles spelnia je kazda zachcianke a w koncu ona go kocha :) niby to smieszne ale gdy ogladasz
cos takiego od dziecka to tez to w jakis sposob prgramuje twoj mozg i swiatopoglad.
Part 2
Usuń4 czynnikiem to szkola, gdzie w przedszkolu opiekuje sie nami pani,
w podstawowce sa 2 pani i w gimnazjum tez panie zazwyczaj. i slyszymy od dziecka jak to trzeba dziewczynki 'szanowac' i nie wolno je urazic bo one sa takie
'dobre'. czesto nawet pod grozba kary(hah pamietam jak moj kumpel w przedszkolu dostal "po uszach" i jadl obiad na stojaco bo nie " nie szanowal kolezanki"
zabierajac jej zabawke- AUTENTYCZNA HISTORIA!!- jaki to obraz kobiet w stosunku do facetow buduje? jest wazniejsza, jej potrzeby sa wazniejsze a
my mamy byc ulegli i sie uginac i podporzadkowac). 5 czynnikiem jest kretynski wpływ swoich nieogarnietych kolegow. gdy kumpel sie mnie spytal jak
bylo z laska ta o ktorej wyzej napisalem, powiedzialem szczerze i zgodnie z prawda: "Zerznalem suke kilka razy, delikatnie ja dusilem, dawalem klapsy
i spusilem jej sie do geby. Bylo to nasze 2 spotkanie, a na 1 bylismy jakas godzine w jakims pubie". Koles byl w szoku i rzucil, cytuje" Ty jestes
jakis pojebany, masz ODCHYLY i w ogole jak to mozliwe ze po godzinie gadki w barze i 2 godzinach u niej dala ci dupy?" :D:D:D
Miec takich kumpli cale zycie z taka mentalnoscia to jest 'skarb', dodam ze koles jest z laska pol roku, a po pijaku przyznal sie ze dopiero ja zaruchal
PO 3 MIECHACH!!! patologia, krytykujesz kumpla ze bzyknal na drugim spotkaniu do tego jak chcial, BRAWO.
Oczywiscie niektorzy ludzie z powyzszych czynnikow nie musza miec zjebanych wszystkich by byc dobrymi, np jest ktos jak moj znajomy co nie mial ojca
ale mial dobre relacje z matka i byl od dziecka nieporownywalnie bardziej ogarniety niz 99% jego kolegow, sa osoby ktore mialy chujowy przekaz i w szkole i w domu
ale np wpadły w odpowiednim czasie w odpowiednie srodowisko i sie od nich nauczylo. natomiast sa ludzie, wg mnie wiekszosc w tym i ja, ktorzy CHUJOWY
PRZEKAZ dostawali ze wszystkich stron. wiec jak ktos taki ma byc ogarniety?
Part 3
UsuńTo taka moja opinia na ten temat szersza, a odnosnie twojego pytania Milroh o rozwiniecie, to wczesniej mialem wlasnie spierdolony obraz kobiet, ze sa
mile, dobre, grzeczne, fajne i ze jak facet spelnia je zachcianki i jest 'mily' to one go 'pokochaja' albo dadza mu dupy. wiem ze jest to kretynstwem
ale jak masz taki przekaz ze wszystkich stron cie atakujacy od dziecka, to jak mozesz w to nie wierzyc? Wiec gy sie zorientowalem na wlasnej skorze, szczegolnie
po relacji z wyzej opisana laska, jakie sa laski to chuj mnie strzelil. poczulem sie oszukany, jak gowno. bo jak ma sie poczuc czlowiek ktory dba i
pielegnuje laske 3 lata i slucha jej problemow, a gdy ty masz problem to ona przychodzi z tekstem ze jestes nieogarniety i wlasnie dala dupy
innemu? Jak by sie poczul kazdy facet w takiej sytuacji? JAK SMIEĆ. Z tego pojawiła się głęboka niechęć, żal, rozgoryczenie do kobiet, także do rodziców za ich
wychowanie na pizdę. Poczułem się oszukany i że zmarnowałem kupę lat życia(a może to było potrzebne, może życie musiało ci jebnąć mocno w ryj byś obudziłsię ze swoich halunów?)
Po jeszcze głębszej depresji, ucieczki w dysocjajce od emocji i swiata i ucieczki
w narkotyki, w koncu cudem sie pozbieralem, a bylem wrakiem emocjonalnym, zaczalem czytac o uwodzeniu, i trafilem na Twój blog Milroh. Wszystko zaczęło
się układac do kupy i zacząłem powoli wprowadzać Twoją wiedzę w życie i jeszcze spora droga przede mna. Dalej głębokie uwarunkowania wychodza na wierzch,
bo nie da sie tego zmienic za pomoca czarodziejskiej rozdzki ani magicznego 3 dniowego szkolenia po ktorym jak dasz 4 kafle to staniesz sie mistrzem.
Jak napisales psychika gleboka/podswiadoma zmienia sie powoli, stopniowo, na bazie doswiadczen i wlasciwej ich interpretacji. Samo czytanie to jest tylko poczatek,
tylko wstep, pozniej nalezy to wprowadzac w zycie, natomiast OTWARTY na nowe umysł i chęć poznania prawdy ponad swoimi złudzeniami i warunkowaniem
i urojonymi pogladami i przekonaniami to jest absolutny FUN-DA-MENT. Tak więc jeszcze raz Dzięki Milroh że jesteś i piszesz, i to za free, bo nie zdajesz
sobie nawet sprawy jak to może dla takich ludzi jak ja być pomocne.
Jak będziesz miał czas to w skrócie się możesz ustosunkować się do tego co napisałem, wiem na 100% że będziesz miał jakieś nowe wglądy do dodania.
Piona przez duże P!
UsuńOdnośnie Części 1:
"Z moich obserwacji wynika, że jakieś minimum 90% facetów albo więcej, w tym i ja, zostało uwarunkowane na bycie pizdą. "
<--- Hmmm, "bycie pizdą" można różnie rozumieć, a są np. tacy faceci, którzy są słabi z kobietami w sensie uwodzenia, ale za bardzo nie dają sobą pomiatać w związkach.
Moim zdaniem w ogólnym ujęciu ponad 90% facetów jest słabych, niekompetentnych z kobietami w sensie uwodzenia, ale w tej ogromnej grupie są bardzo różni ludzie i nie nazwałbym ich wszystkich "pizdami".
"Myślę, że ogromny wpływ na to ma wiele czynników. 1 z nich jest kontakt z matką.
Np miałem znajomego, który chyba jako jedyna osoba która znam był dobry w tym temacie. Nie był to ani moj przyjaciel ani dobry kumpel
tylko znajomy z liceum i bylem raz u niego na imprezie i była tam jego matka, a koleś był wychowywany bez ojca. pamietam, jego interakcje z nią,
mogl sobie pozwolic na wszystko, mieli bardzo 'kumpelska' relacje, "
<---- Ja miałem z matką dość "kumpelską" relację, natomiast niestety miałem toksycznego ojca.
Natomiast moim zdaniem o ile rodzice są oczywiście bardzo ważni, o tyle jednak w kontekście kobiet najważniejsi są KOLEDZY. Wśród znanych mi osób dobrych z kobietami wygląda to tak, że sytuacje rodzinne bywały różne, natomiast dokładnie każdy miał imprezowych kolegów TIAN.
Zresztą ja sam przed wkręceniem się do TIAN miałem poważne problemy z nieśmiałością itd - dość "kumpelska" relacja z matką nie pomogła, pomogli dopiero odpowiedni koledzy.
"2
czynnikiem jest brak wzorca od ojca ktory nie umie ci dac przykladu jak sie obchodzic z laskami. "
<---- Ja osobiście nie mam pojęcia jak to jest mieć fajnego ojca, mogę tylko domniemywać, że jest to coś bardzo korzystnego. Natomiast wśród znanych mi na żywo osób dobrych z kobietami, tylko kilka osób nauczyło się czegoś od swoich ojców.
"3 czynnikiem jest wpływ mediow, wszsytkie te k
kretynskie przekazy gdzie jest sobie ksiezniczka i koles spelnia je kazda zachcianke a w koncu ona go kocha :) niby to smieszne ale gdy ogladasz
cos takiego od dziecka to tez to w jakis sposob prgramuje twoj mozg i swiatopoglad. "
<----- Tak, to może wydawać się śmieszne, ale w rzeczywistości jest to całkiem poważne pranie mózgu, bo ludzie od dziecka są indoktrynowani obrazem "księżniczki". A normalne filmy dla nastolatków czy dorosłych też są nieźle toksyczne.
UsuńOdnośnie części 2:
"4 czynnikiem to szkola, gdzie w przedszkolu opiekuje sie nami pani,
w podstawowce sa 2 pani i w gimnazjum tez panie zazwyczaj. i slyszymy od dziecka jak to trzeba dziewczynki 'szanowac' i nie wolno je urazic bo one sa takie
'dobre'. czesto nawet pod grozba kary(hah pamietam jak moj kumpel w przedszkolu dostal "po uszach" i jadl obiad na stojaco bo nie " nie szanowal kolezanki"
zabierajac jej zabawke- AUTENTYCZNA HISTORIA!!- jaki to obraz kobiet w stosunku do facetow buduje? "
<----- OCZYWIŚCIE. Od dziecka idzie indoktrynacja robiąca z kobiety coś lepszego, mającego większe prawa, "nietykalnego".
"5 czynnikiem jest kretynski wpływ swoich nieogarnietych kolegow. gdy kumpel sie mnie spytal jak
bylo z laska ta o ktorej wyzej napisalem, powiedzialem szczerze i zgodnie z prawda: "Zerznalem suke kilka razy, delikatnie ja dusilem, dawalem klapsy
i spusilem jej sie do geby. Bylo to nasze 2 spotkanie, a na 1 bylismy jakas godzine w jakims pubie". Koles byl w szoku i rzucil, cytuje" Ty jestes
jakis pojebany, masz ODCHYLY i w ogole jak to mozliwe ze po godzinie gadki w barze i 2 godzinach u niej dala ci dupy?" :D:D:D
Miec takich kumpli cale zycie z taka mentalnoscia to jest 'skarb', dodam ze koles jest z laska pol roku, a po pijaku przyznal sie ze dopiero ja zaruchal
PO 3 MIECHACH!!! patologia, krytykujesz kumpla ze bzyknal na drugim spotkaniu do tego jak chcial, BRAWO. "
<---- Tak, koledzy bardzo często wywierają negatywny wpływ. Każdy ma kolegów, każdy dorastając przejmuje od nich wzorce - a jeżeli ktoś ma wokół siebie tylko kolegów słabych z kobietami, to będzie przejmował od nich takie właśnie wzorce. Większość, ponad 90% facetów jest nieogarnięta, więc taka sytuacja jest sytuacją najczęstszą.
Co do reakcji Twojego kolegi, to jest oczywiście patologiczna - Ty miałeś fajną akcję, a on Ciebie krytykuje. Bo co, bo Twoja akcja nie pasuje do jego wyobrażeń o tym jak wygląda, albo powinien wyglądać świat? Przy czym sytuacja, w której on Cię krytykuje za akcję którą JUŻ zrobiłeś to tak naprawdę małe piwo - gorzej, gdy jakaś nieogarnięta osoba swoim pieprzeniem, wymądrzaniem się, robi komuś warunkowanie odnośnie akcji której dana osoba jeszcze NIE zrobiła i nie wie na 100%, że jest to i możliwe i przyjemne.
Mnie w ogóle rozwala to, jak często osoby nieogarnięte wymądrzają się, pouczają, krytykują, udzielają "dobrych" rad. Są słabi, a chcą wciskać swoją niekompetencję innym osobom. Mam tu na myśli zarówno realny świat, jak i (szczególnie) internet.
W realu "rekordzistą" jest osobnik, według którego...kobiety nie zdradzają, gdy są w związku. Po prostu tego nie robią - jego zdaniem. A że tysiące ludzi wie, że jest inaczej - to do debila jakoś nie dotarło.
W internecie jak dla mnie "rekordzistami" są kretyni twierdzący, że wygląd nie ma znaczenia - ktokolwiek odrobinkę znający kobiety wie, że jest to absurdalna brednia.
"Oczywiscie niektorzy ludzie z powyzszych czynnikow nie musza miec zjebanych wszystkich by byc dobrymi, np jest ktos jak moj znajomy co nie mial ojca
ale mial dobre relacje z matka i byl od dziecka nieporownywalnie bardziej ogarniety niz 99% jego kolegow, sa osoby ktore mialy chujowy przekaz i w szkole i w domu
ale np wpadły w odpowiednim czasie w odpowiednie srodowisko i sie od nich nauczylo. natomiast sa ludzie, wg mnie wiekszosc w tym i ja, ktorzy CHUJOWY
PRZEKAZ dostawali ze wszystkich stron. wiec jak ktos taki ma byc ogarniety? "
<----- No właśnie - taka osoba ma znikome szanse na bycie ogarniętą. Ja osobiście nie znam na żywo żadnej osoby, która byłaby dobra z kobietami, a osiągnęłaby to sama, bez wpływu z zewnątrz - a dokładnie bez wpływu kolegów.
Z kolei ja sam widzę po sobie, jak łatwo może być w "odwrotnym" przypadku - ja to co mam osiągnąłem w ogromnej mierze tylko dlatego, że trafiłem na odpowiednich kolegów.
UsuńOdnośnie części 3:
"To taka moja opinia na ten temat szersza, a odnosnie twojego pytania Milroh o rozwiniecie, to wczesniej mialem wlasnie spierdolony obraz kobiet, ze sa
mile, dobre, grzeczne, fajne i ze jak facet spelnia je zachcianki i jest 'mily' to one go 'pokochaja' albo dadza mu dupy. wiem ze jest to kretynstwem
ale jak masz taki przekaz ze wszystkich stron cie atakujacy od dziecka, to jak mozesz w to nie wierzyc? "
<---- No właśnie - trudno żebyś myślał inaczej, skoro dostawałeś taki przekaz z każdej strony.
"Wiec gy sie zorientowalem na wlasnej skorze, szczegolnie
po relacji z wyzej opisana laska, jakie sa laski to chuj mnie strzelil. poczulem sie oszukany, jak gowno. bo jak ma sie poczuc czlowiek ktory dba i
pielegnuje laske 3 lata i slucha jej problemow, a gdy ty masz problem to ona przychodzi z tekstem ze jestes nieogarniety i wlasnie dala dupy
innemu? Jak by sie poczul kazdy facet w takiej sytuacji? JAK SMIEĆ. "
<---- Czyli innymi słowy mówiąc, MOCNO CIERPIAŁEŚ, poczas gdy Twoją jedyną "winą" było to, że myślałeś i zachowywałeś się w zgodzie z czym, czego zostałeś nauczony. Bo nawet gdyby laska Cię tak samo zdradziła, ale Ty miałbys inne poglądy, inny obraz kobiet i relacji z nimi, to cierpiałbyś najprawdopodobniej znacznie, znacznie mniej.
"Z tego pojawiła się głęboka niechęć, żal, rozgoryczenie do kobiet, także do rodziców za ich
wychowanie na pizdę. Poczułem się oszukany i że zmarnowałem kupę lat życia(a może to było potrzebne, może życie musiało ci jebnąć mocno w ryj byś obudziłsię ze swoich halunów?) "
<--- Moim zdaniem zostałeś oszukany i poniosłeś w wyniku tego straty. I według mnie nie było to konieczne, bo mogłeś dowiedzieć się tego samego w dużo łagodniejszy sposób.
"Samo czytanie to jest tylko poczatek,
tylko wstep, pozniej nalezy to wprowadzac w zycie, natomiast OTWARTY na nowe umysł i chęć poznania prawdy ponad swoimi złudzeniami i warunkowaniem
i urojonymi pogladami i przekonaniami to jest absolutny FUN-DA-MENT. "
<---- Tak, dokładnie.
"Tak więc jeszcze raz Dzięki Milroh że jesteś i piszesz, i to za free, bo nie zdajesz
sobie nawet sprawy jak to może dla takich ludzi jak ja być pomocne."
<---- Cieszę się jeżeli komuś to pomaga. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJako, że nie znam osób, które są aktualnie dobrzy z kobietami, przeglądałem infieldy z zagranicy na youtubie, co mnie śmieszyło 80% tych puasów, przyjechało do Polski, kręcić video. Natomiast chciałem się spytać jak oceniasz poziom tego gościa w filmiku poniżej? Wydaje się normalniejszy niż rsd i inni..
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=C6wvAK-8zUM
To jest Tom Torero, koleś który został przyłapany na tym, że zatrudnił aktorkę do swoich nagrań. :)
UsuńWpisz "tom torero actress" w Google.
Są pogłoski, że o ile w Polsce takie rzeczy robi tylko kilku trenerów (tych bogatszych), o tyle na Zachodzie coś takiego jest nagminne - tam jest większy rynek i więcej pieniędzy na zatrudnianie aktorek czy prostytutek.
haha no to nieźle się porobiło jak już takie rzeczy wyprawiają, ja przestałem już oglądać infieldy, jakiś typ pushyourlimits creepy strasznie, reszta nie lepsza, kiedyś byłem na prywatnym profilu adepta szabelski czy jakoś tak to był w związku z taką 45+letnią starą rurą 1/10 bardziej dla meneli albo patologicznych ludzi z biedy haha poważnie
UsuńNo niestety, z infieldami jest taki problem, że bardzo łatwo je sfałszować.
UsuńNatomiast jeżeli chodzi o to, kobiety o jakiej urodzie mają faktycznie poszczególni "eksperci" od uwodzenia, to nie chcę wchodzić zbyt głęboko w ten temat, ale wiadomo od dawna, że w przypadku większości z nich wygląda to "zabawnie".
Milroh mam pytanie odnośnie kontekstu, okoliczności do uwodzenia. Mam teraz blokadę do podchodzenia w dzień chociaż kiedyś to robiłem lecz miałem dużą przerwę oraz sukcesy w postaci randek z laskami 7-8. Jeśli chodzi o klub potrafię tam działać i akceptuje to miejsce jako do podrywu. W dzień natomiast czuję, że to dziwne, creepy itp. Pytam Ciebie bo wspominałeś, odnośnie tego, że podbijania w dzień uczyłeś się sam i też czułeś, że to dziwne ale do zrobienia. Chciałbym do tego na luzie wrócić bo tracę okazję na poznanie wielu fajnych lasek. Z góry dziękuję za rozłożenie tego problemu na drobinki jak w tym świetnym artykule. Pozdro
OdpowiedzUsuń
UsuńNiestety to nie jest kwestia, którą mógłbym jakoś szczegółowo podzielić, rozpisać na punkty, bo nie mam na ten temat aż tyle do powiedzenia. :)
Sytuacja wyglądała tak, że ja już byłem dobrze ogarnięty z kobietami, po wielu sukcesach na domówkach i w klubach, a problem z ulicą tyczył się w zasadzie mniej samych kobiet, mniej kontekstu uwodzeniowego/seksualnego, a bardziej kontekstu społecznego. To znaczy uwodzenie i ruchanie lasek było dla mnie czymś 100% normalnym i wręcz zwyczajnym, dyskomfort tyczył się zasadniczo "dziwnego zachowania na ulicy".
Ja zacząłem myśleć o tym w taki sposób, że to są takie same laski jak na domówkach czy w klubach, a moje dążenie do ich poznania i wyruchania jest tak samo normalne czy "uprawnione" jak to samo zachowanie na domówkach czy w klubach. Oparłem się więc na moim już istniejącym, wysokim poziomie akceptacji uwodzenia/ruchania - dla kogoś innego to może być mniej skuteczne niż dla mnie.
Natomiast czego NIE robiłem - prawie że nie robiłem żadnych "misji", "ćwiczeń", nie szukałem na siłę "sytuacyjnych" powodów do zagadania do laski. Zresztą właśnie na myśl o czymś takim czułem się najgorzej - na myśl o jakimś dziwnym kombinowaniu, "kryciu się po krzakach" jak jakiś wstydzący się siebie zboczeniec/creep. Mi pomagało myślenie w taki sposób, że to co robię jest normalne, bo jest normalną rzeczą to, że jako facet chcę poznawać i ruchać laski. Z tym łączyło się też pochodzenie kobiet z silną intencją - co prawda nie mówiłem laskom bezpośrednio o ruchaniu, ale było dla nich rzeczą jasną, że chcę je poznać w kontekście "chłopak poznaje dziewczynę" i że autentycznie oczekuję na to, że laska na to pójdzie.
taki gosc 24l 0 kontaktow blizszych z kobietami zle przekonania
OdpowiedzUsuńwyslanie go do kurwy pomoze czy zniszczy mu psychike ?
gosc ma problemy z szacunkiem, prezenty itd a pozniej zostaje co najwyzej taksowkarzem
jak mu mozg przeprogramowac ?
gdzie go wyslac na kurs heh
przeciwny coachom jestem
co pan doradzi Milroh?
Jeżeli chodzi o wizytę u prostytutki, to trudno mi powiedzieć, czy to komuś pomoże czy zniszczy psychikę, w sytuacji gdy nie znam tej osoby. Bo co prawda znam wiele osób, które chodziły (ja też chodziłem) i którym to nie zaszkodziło - ale po pierwsze ci ludzie to nie jest typ "wrażliwców", a po drugie chyba żaden z nich nie poszedł na dziwki będąc prawiczkiem.
UsuńGeneralnie jest tak, że chodzenie na dziwki w jakimś stopniu pomaga - daje luz, daje dystans względem problemów z kobietami, daje efekt "oswojenia" z nagą kobietą, itd itp. Ale niestety nie da sie wykluczyć, że na kogoś wpłynie to źle, "podrażni" jego wrażliwość czy mocne przekonania obyczajowe.
Chodzi o Ciebie czy o jakiegoś Twojego kolegę?
Jak dla mnie dobrze byłoby rozeznać, jaką psychikę ma ta osoba - czy jest jakimś wrażliwcem, czy też w miarę normalnym facetem, tylko "do tyłu" z kobietami.
Niech też idąc nie spodziewa się fajerewerków, super ekstazy - dziwka może sobie naładować za dużo środka nawilżającego do pochwy, będzie tam za mało tarcia (pamiętajmy, że będzie tam jeszcze guma) i jakiejś super ekstazy raczej nie będzie. Lepiej by było, gdyby w takiej sytuacji ten facet nastawił się na relaks i śmieszne doświadczenie, a nie oczekiwał ekstazy, czegoś "ostrego" czy "wielkiego".
A tak ogólnie - najlepszym sposobem na ogarnięcie się z kobietami jest długofalowe zadawanie się, imprezowanie z ludźmi którzy już są w tym dobrzy. Zaprzyjaźnienie się z dobrym naturalem jest dużo lepsze niż jakikolwiek kurs.
Ja poszedłem jak miałem niecałe 16lat na panienki potem jeszcze parę razy, w wieku 18lat dalej byłem grzecznym chłopcem w stosunku do kobiet. W moim przypadku to nie zaszkodziło, jednak jak gość ma 24 lata może mu to zaszkodzić, ale nie musi.. dlaczego? Gość pójdzie z wyobrażeniem, że wkońcu będzie uprawiał seks z kobietą, prawdopodobnie da plamę bo będzie zestresowany, poza tym w tym wieku i zero kobiet jego organizm, psychika jest przyzwyczajona do pornoli i walenia ręką i może mieć problem z osiągnięciem erekcji na żywo w z kobietą w dodatku będąc zestresowany i narobić sobie gówna w psychice lęk przed seksem, gdy nauczy się już poznawać laski.
UsuńMilroh, na początku chciałbym podziękować za czas poświęcony na przelewanie swoich doświadczeń jak i przemyśleń na klawiaturę.
OdpowiedzUsuńKażdy kolejny artykuł dodaje kolejny puzzel do układanki, aczkolwiek obecna seria artykułów, która jeszcze nie dobiegła końca – miażdży, gdyż jest to całkowite skupienie się na sednie niemalże WSZYSTKICH problemów od strony męskiej (gdyż wszystko wychodzi z psychiki). Ubiór jak i robienie „dobrego” podejścia to już inna, poboczna kwestia.
Wcześniej nie rozgraniczałem dobrze robienia pewnych rzeczy „odpowiednio”, „dobrze”, czy choćby i nawet z „klasą”, a robieniem tego z „odpowiednią intencją”. Tą częścią stworzyłeś odpowiednią podstawę, na której wzniesie się solidną konstrukcje.
W czym sęk? Otóż do pewnego momentu moją GŁÓWNĄ intencją w podchodzeniu do lasek, jak i ich samym ogarnianiu była chęć „stania się dobrym z kobietami”, „przyjemnym przebiegu procesu”. Świadomość tego, że finałem jest wylądowanie z kobietą w łóżku widniała gdzieś z tyłu głowy, aczkolwiek było to nieco tuszowane przez pewnego rodzaju chęci, by wypaść jak już wcześniej wspomniałem „dobrze”. Automatycznie była narzucana taka ciężka do zdefiniowania myśl, by zachowywać się wedle jakichś sztywnie określonych norm przy kobietach, co poniekąd wykluczało to traktowanie kobiet jako zwykłego źródła do przyjemności, które zajebiście jest mieć, ale jak się nie ogarnie to spoko.
Z MĘSKIEGO PUNKTU WIDZENIA : chęć autentycznego przespania się z kobietą na zasadzie „fajnie było by ją mieć”, „chcę jej BARDZO, ale nie muszę”, jak kolekcjoner dany fant – jest odpowiednie i kluczowe (mowa o celu, zakładając, że świadomość natury kobiet, jak i ich autentyczna rola są zaakceptowane). Działanie w stylu „robię swoje, a co ona sobie pomyśli mnie nie obchodzi, chcę ją tylko wyruchać, jak wejdzie to spoko, jak nie to walić to” będąc nastawionym na sukces z jednoczesną akceptacją rzeczy niezależnych od Nas bądź przyzwoleniem sobie na popełnienie błędu i podejściu w jego przypadku typu „mam wyjebane”.
Ubiór, odpowiednia prezencja jak prezentowanie się na gościa, która ma hajs i laski konkretnego kalibru, połączenia emocjonalne - to jedynie DODATKI, które wywodzą się z doświadczenia (zwyczajnie mówi Nam to, że to BARDZO pomaga w wyruchaniu laski, aczkolwiek przymusem nie jest)
Z DAMSKIEGO PUNKTU WIDZENIA : U faceta najważniejszy jest wygląd, hajs i to, że przespanie się z Nim nie będzie „czymś wielkim”.
Reasumując – skupiałem się GŁÓWNIE na potrzebach kobiety jednocześnie bagatelizując swoje, co jest z obecnego punktu widzenia idiotyzmem. Warto jest pamiętać o GŁÓWNYM celu, jaki został zawarty w przedstawionym przeze mnie „męskim punkcie widzenia” nie popadając w jakieś zawirowania tego, by robić to MEGA dobrze … bo paradoksalnie wtedy wszystko się psuje (bynajmniej u mnie póki co). Finał jest jeden jak i główny cel, reszta sytuuje się na planie drugorzędnym w tle.
Tak się powinny mieć „wewnętrzne” sprawy u konkretnego gościa? Dobrze to rozumuje?
Tak, w dobrym.
UsuńCelem uwodzenia jest zdobycie kobiety, przespanie się z nią - to jest coś niby oczywistego, ale w praktyce bardzo wielu facetów ma z tym problem. To jest "GŁÓWNA OŚ" i "GŁÓWNY CEL" uwodzenia, a wszystko inne tak naprawdę służy REALIZACJI tego. I jeżeli to jest zaburzone, to uwodzenie jest zaburzone w swoim "całokształcie" - nadal może coś z tego wyjść, ale generalnie nie jest to dobry stan rzeczy.
Natomiast jeżeli chodzi o inne rzeczy, to może nie nazwałbym ich "dodatkami", bo od samego odpowiedniego nastawienia uwodzenie się "nie zrobi" - nazwałbym je ŚRODKAMI REALIZACJI głównego celu. Dobre nastawienie umożliwia sprawne wykorzystanie tych środków, sprawną "organizację" tego wszystkiego, podczas gdy przy złym nastawieniu, facet nie jest w stanie sprawnie wykorzystać atutów które posiada.
Rozumiem to już w pełni, a także sposób myślenia jaki towarzyszy osobom będącym naprawdę dobrym z kobietami stał się dla mnie w pełni przejrzysty i klarowny.
UsuńWielki dzięki! :)
Milroh, mam pytanie o Twoje podejście do stawiania laskom drinków czy tam innego alkoholu. Odkąd bardzo dobrze zarabiam postawienie nowopoznanej lasce drinka to nie jest dla mnie big deal, ale wiem, że w tej chorej społeczności jest parcie na to, żeby nie stawiać nic kobiecie dopóki jej nie wyruchasz, ew. dopóki przynajmniej się z nią nie pocałujesz. Oczywiście to nie jest tak, że stawiam alkohol każdej nowej dziewczynie, przeważnie proponuję żebyśmy się czegoś napili w momencie kiedy laska jest już względnie zainteresowana i czuję, że ten drink to nie jest naciąganie na kasę, tylko po prostu gest faceta z klasą i kasą, który nie szczypie się o każde 20 zł.
OdpowiedzUsuńCzasem jednak kończy się tylko numerem telefonu, bo koleżanka coś tam coś tam i laska, którą urabiam nie może w tamtej chwili jechać do mnie. Natomiast kontakt jest, tylko wiadomo że z czasem emocje słabną i po jakimś czasie dziewczyna może nie mieć motywacji do spotkania.
Jak Ty do tego podchodzisz? Czy zdarza Ci się wydać kasę na nowopoznaną laskę, z którą nie trafiasz tego samego wieczoru do łóżka? Dodam tylko, że gdy spotykam się z lepiej sytuowaną kobietą, to wydaję na randkę nawet 100 zł, ale wtedy zawsze ląduję z nią u mnie albo u niej i kończy się bzykaniem. Dochodzę więc do wniosku, że rzeczą normalną jest to, że czasem postawisz coś dziewczynie, a nie trafisz z nią do łóżka tej samej nocy (mówię o zapoznaniu się w klubie) i jest to zupełnie normalne, tak jak to że wydajesz kasę na spotkaniu i później masz ruchanie. Przy czym chyba nigdy nie zdarzyło się, żebym na randce wydał na laskę jakąś większą sumę i później jej nie bzykał, ale zdarzyło się, że postawiłem drinka lasce w klubie i skończyło się "tylko" numerem telefonu.
Moje podejście do stawiania drinków jest takie, że jeżeli ktoś stoi dobrze finansowo, to może, a często wręcz powinien stawiać. Bo stawianie drinków może dawać różne korzyści:
Usuń- Jest miłe, buduje pozytywny, przyjazny obraz interakcji i faceta.
- Sugeruje, że facet stoi albo ok, albo dobrze z kasą.
- "Organizuje" czas - pijemy alkohol z laską i w ten sposób mamy dobrze "zorganizowaną" sytuację do dalszego prowadzenia interakcji.
- Laska gdy się napije, to jest łatwiejsza. :)
Oczywiście może też być tak, że wydamy na drinki, a sytuacja nie wypali - to też trzeba brać pod uwagę. Dlatego ja bym proponował wydawanie po pierwsze dostosowane do finansów danego faceta - tak aby wydać tylko taką ilość pieniędzy, która jest dla kogoś mało istotna. Druga sprawa, to ocena sytuacji - drink raczej nie powinien być skierowany do laski z którą nam nie idzie, a do laski z którą idzie nam ok.
A co do społeczności PUA, to obsesja na punkcie nie stawiania drinków to kolejny przykład błędnej "anty-wiedzy". I w przypadku facetów z dobrą sytuacją finansową, którzy po prostu mają kasę aby stawiać te drinki NA LUZIE, ta "anty-wiedza" to coś zdecydowanie szkodliwego.
Dokłdnie. Wielu trenerow mowi bądz macho poki nie jest twoją dziewczyną nie stawiaj jej.
UsuńA teraz wyobraźmy sobie sytuacje 28 lat facet poznaje dziewczynę lat 18. Jak jej totalnie nic nigdy nie postawi to może wyjść na sknerę lub człowieka bez duszy... Bo tak to jest że sie osobą bez kasy czasami kupuje :)
Pojawił się wątek z alkoholem i też nasunęło mi się jedno pytanie. Pisałeś, że sprawa oczywistą jest lepiej żeby laska coś wypiła jeśli jest taka możliwość niż nic to proste, ale jak jesteś w klubie to pijesz z laska np. 1 max 3 szoty czy drinki aby była trochę wstawiona czy lepiej zawsze wlać w nie jeszcze więcej alkoholu jeśli nie sprawiają oporów że nie chcą już pić?
OdpowiedzUsuńGeneralnie staram się nie przesadzać, tak aby laska lub jej koleżanki nie pomyślały, że próbuję ją spić. :)
UsuńAle to też zależy od laski i od towarzystwa - jeżeli widzę, że laska lubi wypić i jest to dla niej normalne, to pijemy dalej. A jeżeli laska sprawia wrażenie pijącej mało, to ja też się do tego dostosowuję.
Genialny tekst! :)
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób pomagałeś swoim kolegom stać się dobrym z kobietami ?
Bo obserwacja Twojego uwodzenia to jedno a drugie to same początki i trudności z podejściem do kobiety i związane z tym problemy typu konflikt wewnętrzny, lęk itd.
Pytanie do Milroha oczywiście :))
Na różne sposoby - było dawanie przykładu (obserwacja), ale było też uczestnictwo bardziej bezpośrednie w moich akcjach (np. 2 facetów na 2 laski), były też godziny rozmów o tym.
UsuńPrzy czym ja bym obserwacji nie lekceważył - obserwacja ładuje do głowy "namacalne" poczucie realności, takie poczucie, że to jest na wyciągnięcie ręki. Co innego, gdy widzi się to raz u jakiegoś obcego faceta, a co innego wiele razy u kolegi, kogoś kogo znamy.
Dzięki za odpowiedź.
UsuńA według Ciebie ile czasu zajmuje ogarnięcie się z kobietami pod Twoim okiem ? Ile to trwało ?
Z przeciętnego Kowalskiego do stania się gościem dość dobrym albo nawet bardzo dobrym z kobietami ?
Taki który nie ma problemu z podejściem do dziewczyny i poprowadzenie interakcji do finału czyli seksu tej samej nocy ?
To nie było do końca z poziomu przeciętnego Kowalskiego, chociaż w sumie trudno powiedzieć, z jakiego dokładnie poziomu. Bo moi koledzy byli od kilku lat w społeczności PUA i podobno byli uważani za dobrych, ale w praktyce jedyne co potrafili, to przełamywać się do podejść.
UsuńW ich przypadku ogarnianie zajęło jakieś 1-2 lata wspólnego wychodzenia.
Dzięki Ci Milroh że jesteś. Powinieneś spieniężyć swoją wiedzę, bo jest ogromna i jeśli prowadziłbyś szkolenia na swój sposób, to odebrałbyś 90% rynku innym "trenerom" :)
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie odnośnie seksu. Zdarza się, że trafiam na mega nieśmiałe i konserwatywne laski, dla których seks na trzecim spotkaniu już jest czymś niezwykłym, bo z wcześniejszymi facetami potrafiły spotykać się kilka miesięcy zanim poszły do łóżka. Jakieś doświadczenie mam, więc ląduję na 3-4 spotkaniu w łóżku z taką dziewczyną, jest fajnie, spotykamy się, ale ona w ogóle nie bierze pod uwagę zrobienia loda ani nie daje sobie zrobić minetki. Delikatne sugestie nie zdają egzaminu, więc nie wiem, mam powiedzieć prosto z mostu, że lubię seks oralny i że to normalne, że ona też będzie miała z tego przyjemność? Na pewno znasz ten typ lasek, które trochę wstydzą się swojej seksualności, bo wychowały się w konserwatywnym środowisku i sam seks to dla nich wielkie przeżycie. Średnio widzę przekonywanie jej do tego werbalnie i logicznymi argumentami. Może po prostu dać jej czas aż całkiem oswoi się z moim ciałem? Z drugiej strony seks już był, więc uważam, że kolejny etap powinien być formalnością, ale tutaj tak łatwo nie jest.
Co Ty zrobiłbyś w takiej sytuacji?
Ja bym dał jej czas, zbudował większe poczucie bliskości i ogólnej "jedności" z Tobą, a potem próbował znowu.
UsuńMilroh,
OdpowiedzUsuń1.Jakie cechy charakteru uważasz za najbardziej przydatne w całym uwodzeniu? gdybyś miał to przedstawić też w kolejności od najważniejszych/ mających największe znaczenie w calym procesie (wg Ciebie).
2.Jeżeli miałbyś wczuć się w aktora podczas rozmowy z laską, to jaka rola była by tutaj "najskuteczniejsza" aby doprowadzić do seksu z daną laską poprzez zbudowanie bliskośći- jakbyś określił tę rolę i jakbyś ją scharakteryzował?
3.Z artykułu wynika, że uważasz iż obycie z kobietami jest kluczową rzeczą, jakimi przekonaniami/ poglądami się kierowałeś przy ogarnianiu lasek już nie pokroju modelek etc. tylko tych "tylko ładnych" jeżeli czasami nie miałeś motywacji do tego aby taką ogarniać?
4.Jeżeli miałbyś w skrócie podzielić proces uwodzenia na etapy, jakbyś to przedstawił, przykładowo kilka schematów, które standardowo już w Twoim przypadku doprowadzają Cię do sukcesu (czyt. zaruchania) z daną laską. Chodzi mi o "przykład z dnia/ klubu": PODEJŚCIE ZA DNIA Otwarcie -> intencja -> rozmowa o standardowych tematach z ukazaniem dużego poczucia humoru+ skupienie w rozmowie -> wzięcie kontaktu RANDKA -> Rozmowa na luzie o standardowych tematach -> odpowiednie miejsce i stworzenie kontekstu ->zaprezentowanie się jako ktoś z wyższych sfer i ktoś ruchający laski jej pokroju -> budowanie bliskośći -> przeniesienie się w odpowiednie miejsce -> rozmowa o seksie - > sex
Coś w tym stylu w skrócie - oczywiśćie wedle uznania.
5.Jak rozgrywasz panny na tle codziennym (chodzi mi o laski z otoczenia) czy okazanie intencji na starcie i granie dalej jest skuteczne, czy lepiej to robić pod radarem(stopniowo budując połączenie emocjonalne w interakcji) i zaatakować w odpowiednim kontekście (spotkanie integracyjne/ chata etc) Jakbyś postępował / Jak postępowałeś w takim "kontekście"?
Będę wdzięczny za odpowiedzi, artykuł naprawdę bardzo ciekawy, przeczytałem cały za pierwszym razem + wszystkie komentarze. Dzięki, że istniejesz!
Usuń1. Tak naprawdę w uwodzeniu nie chodzi o to, aby mieć jakieś szczególne cechy charakteru - w nieporównywalnie większym stopniu liczy się to, jakie ktoś ma głębokie przekonania, uwarunkowania odnośnie kobiet.
Oczywiście jeżeli ktoś ma jakieś poważne wady charakteru, to może to być problemem - ale jeżeli ktoś jest normalny, zwyczajny, to potrzebuje ogarnięcia z kobietami, a nie poprawy charakteru w sensie ogólnym. Wygląda to tak, że jeden facet z normalną osobowością będzie słaby z kobietami, a drugi facet z normalną osobowością będzie dobry z kobietami.
Można wskazać jakieś cechy, które się przydają - na pewno dobrze jest jest być ponadprzeciętnie empatycznym czy elokwentnym, itd itp, ale to są drugorzędne kwestie i nie ma większego sensu się nimi zajmować.
2. Bardzo dobrą rolą jest rola jednocześnie bogatego i jednoczesnie sympatycznego faceta, który ma powodzenie u kobiet i który chciałby aby (ta uwodzona) kobieta została jego dziewczyną. Chodzi o kogoś, kto ma kasę i dobre życie, kto miał w życiu atrakcyjne kobiety, ale kto jednocześnie jest sympatyczny, miły, otwarty na innych ludzi, a kobietą interesuje się bardziej w kontekście tego, aby została jego dziewczyną, a nie tylko w celu jej przelecenia.
3. Jeżeli nie miałem (żadnej) motywacji, aby ogarniać jakąś laskę, to po prostu tego nie robiłem. Laski "tylko ładne" też mi się podobają, pociągają mnie - stąd też generalnie mam motywację do ich ogarniania.
4. W moim odczuciu ujmowanie tego w postaci uproszczonych schematów jest mało sensowne i mogłoby nawet zaszkodzić czytelnikom bloga, poprzez ukierunkowanie ich myślenia w niewłaściwy sposób.
Zamiast schematów polecam poniższy raport - od momentu w którym doszedłem do siebie fizycznie, jest to całkiem dobry przykład tego co robię i w jaki sposób o tym myślę.
http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2016/07/blondynka-z-klubu.html
5. Jeżeli chodzi o laski z mojego otoczenia, to zdecydowanie "pod radarem" i naciskiem na "empatyczno-przyjacielską" odmianę bliskości emocjonalnej.
Dzięki Milroh za odpowiedzi :))
UsuńJeszcze odnośnie 5 podpunktu mam pytanie.
Jeżeli chodzi o tę postawę emaptyczno-przyjacielską, czy tutaj głównym założeniem jest aby doszukiwać się pozytywnych cech charakteru u laski i akceptować ją aby ona czuła się bardziej "zrozumiana" w kwestii życia jak i relacji damsko-męskich + oczywiśćie zaprzyjaźnić się z nią (luz w interakcji, spędzany wspólnie czas)? czy dobrze rozumiem?
2.Jeszcze zapytam czy często żartujesz w interakcji? czy pokazujesz duży dystans śmiejąc się np. ze swoich wad, z laski, z otoczenia oczywiście w odpowiedni sposób? czy duże poczucie humoru uważasz, że dużo daje na starcie i ogólnie w uwodzeniu kobiet? Chodzi mi bardziej o ten aspekt, czy jeżeli laska uważa, że ty bardziej traktujesz interakację na luzie z bardzo ogromnym dystansem jest to lepsze niż to aby laska wyczuła, że chcesz aby była jego dziewczyną? czy po prostu łączysz to wszystko w jedną calość?
1. Miałem na myśli taką formę budowania bliskości emocjonalnej, która jest prowadzona z pozycji "empatyczny przyjaciel", zamiast standardowej pozycji "empatyczny facet który chce, aby kobieta została jego dziewczyną". Chodzi zasadniczo o obniżenie barier poprzez zbudowanie bliskości emocjonalnej, do czego prowadzi wzajemna wymiana odczuć, doświadczeń, punktów widzenia, tak jak zostało to opisane w cyklu o budowaniu bliskości emocjonalnej.
Usuń2. Żartuję w sposób i w ilości dostosowanej do sytuacji - w ogólnym ujęciu żartuję chyba dość dużo, ale nie bardzo dużo.
Generalnie z humorem jest taki problem, że naprawdę dobry humor potrafi działać BARDZO dobrze, ale wielu facetów żartuje w słaby jakościowo sposób, który po prostu nie działa. Przypuszczalnie jedną z przyczyn jest to, że robią to "na siłę", w trybie "try hard" lub wręcz "błaznujący try hard" - są zestresowani, chcą wypaść dobrze przed laską, więc próbują na siłę być zabawni. Ja osobiście nie jestem mistrzem humoru, są ludzie którzy są w tym ode mnie dużo lepsi, ale gdy żartuję, to generalnie mi to wchodzi - bo jestem wyluzowany i żartuję wtedy, gdy akurat czuję się z tym ok, a nie z konieczności.
1)Po czym poznac ze dana relacja jest już związkiem? Zakladajac ze żadna ze stron nie werbalizuje swoich oczekiwan, powiedzmy ma to miejsce po kilkunastu udanych randkach gdzie jest sex, pocałunki, ogolna bliskosc itp. Jako ze już trochę siedze w srodowisku pua to podejrzewam ze pewne rzeczy dla mnie sa niezobowiazujace a dla laski mogą być już czyms związkowym. Np. czytając damskie fora niektóre kobiety za początek związku uwazaja pierwszy pocałunek , pierwszy sex albo po prostu dluzsze spotykanie się. Moim zdaniem dobrze wiedzieć na czym się stoi żeby uniknąć zbędnych cierpień kobiecie która się w nas za bardzo zaangazuje bez naszej wzajemności (sam wiem jak to boli) lub tez ewentualnych krzywych akcji gdzie rama relacji nie zostala ustawiona i np. laska zradzi nas, bo relacje postzegala jako przelotna niezobowiazujaca znajomosci a z naszej strony postrzegaliśmy to jako monogamiczny zwiazek tylko bez mowienia o tym na glos. Osobiscie dziwne jest dla mnie bezpośrednie rozmowy o tym czy jesteśmy już razem, albo tego czy ona chce ze mna być itp, mam wrazenie ze werbalizacja swoich oczekiwan psuje chemie, jest trochę dziwna oraz lekko infaltylna cos a la pytanie dziewczyne o chodzenie z czasów gimazjum. Wiem ze ile ludzi tyle opinii i pewnie nie istniej jasna granica po której można powiedzieć c ze dana znajomość przerodzila się w zwiazek, ale jestem ciekawy twojego zdania
OdpowiedzUsuń2) Drugie pytanie jest podobne do pierwszego Jak „wyegzekwować” zwiazek od kobiety, jak przeksztalcic zwykla znajomość w zwiazek. Mam na myśli sytuacje w których kobieta podoba nam się związkowo, tzn na głębszym poziomie i chcielibyśmy od niej czegos wiecej. Jak okazac swoje zainteresowanie i oczekiwanie związkowe tak aby nie wyjść na despreta lub żeby paradoksalnie nie „schlodzic” relacji, bo często zdarza się cos takiego ze jak laska widzac nasze zainteresowania i ze się „wkrecilismy” reaguje chlodem, spada nasza atrakcyjność w jej oczach lub nawet laska wycofuje się z interakcji i mamy game over. Ja osobiście mam duza trudność w znalezieniu złotego srodka i ciezko mi zatrzymać kobiety na dluzej i przeksztalcic to w jakas dluzsza monogamiczna relacje. Z jednej strony latwo jest przesadzic z wylewnoscia swoich uczuc, a z drugiej strony rownie latwo przeholować w kierunku braku zainteresowania jej osoba na głębszym poziomie. Dodatkowo wspomiane wcześniej dyskusje na damskich forach zrobily mi trochę „brainwash” bo niektóre laski wchodzily w związku po kilku randkach, niektóre po pierwszym sexie, niektórzy faceci sami pytali w prost czy ona chce być z nimi lub wychodzilo to samoistnie bez rozmow na ten temat. Te wszystkie czynniki sprawiają ze jestem wysoce rozkalibrowany i sam już nie wiem co o tym sadzic dlatego licze na jakas sensowna odpowiedz :)
1. W praktyce jeżeli sypiasz z laską, to laska bardzo często sama zaczyna to traktować jako "bycie ze sobą", czyli pewną formę związku. Co swoją drogą potrafi być problemem.
Usuń2. Jeżeli czujesz, że chciałbyś "wyegzekwować" związek, to po prostu porozmawiaj o tym z kobietą, ale bardzo często jest to niepotrzebne, bo sprawa wygląda tak jak w punkcie 1.
Hej Milron czy możesz jeszcze zdradzic jak wygląda świetne podejście w dzień, po przeczytaniu artykułu blondynka w klubie zacząłem zwracać uwagę na to żeby laska mnie najpierw zdążyła obczaic, bardzo polubiłem też te zatrzymanie się parę metrów przed laska, gest stop twojego autorstwa, lekki uśmiech, wchodzi mi to świetnie,mam lepsze pierwsze reakcje u lasek dzięki.
OdpowiedzUsuńW dzień jest tak samo - daj się "obczaić", daj lasce odrobinkę czasu/dystansu na to. Im szybciej idzie, tym więcej dystansu (a więc i czasu).
OdpowiedzUsuńMilron czy wśród twoich kręgów znalazł się przypadek taki jak ja czy mógłbyś coś doradzić? Podchodzę po jednym piwku do każdej kobiety na pełnym luzie, stresuje się żeby zagadać do laski typu 8 czy 9 mniej więcej tak jak w rozmowie z własną matką czyli wcale. Dziś wieczorem spędzałem czas z milarderka, modelka 8/10 i dwiema 6/10. Z każdą spędziłem mniej więcej 30 minut laski kładą mi rękę na ramię dotykają mnie, rozmawiaja normalnie a mimo to nic nie wychodzi. Mam mniej więcej 100procent pozytywnych reakcji w laskach wysokiej klasy, oznacza to że każda laska do której zagadam spędza ze mną 10min -1h. Udaje mi się zaruchac 1/20 topowych lasek natomiast takie 5/10 to że 3 trafiają do łóżka na 10 ale takie słabe mnie nie interesują... Od roku nic nie zmienia mój skill nie rośnie.
OdpowiedzUsuń1. Generalnie jest tak, że stawianie tego typu diagnoz na podstawie opisu tekstowego potrafi być bardzo trudne/niemożliwe.
UsuńW dużym skrócie chodzi o to, że różni faceci mogą mieć różne dziwne zachowania lub błędy, z których nie zdają sobie sprawy i których z tego powodu nie są w stanie opisać - przecież nie napiszą o tym, czego nie zauważają. W efekcie może powstać "opis problemu", który tak naprawdę wcale nie opisuje problemu i na podstawie którego nie da się postawić dobrej diagnozy.
2. Pomimo powyższego, zawsze można spróbować - co dokładnie dzieje się nie tak w Twoim przypadku? Napisałeś, że masz pozytywne reakcje, rozmawiają z Tobą, ale potem "nic nie wychodzi" - co to dokładnie znaczy? Nie chcą dać numeru, nie chcą dać się pocałować? Co konkretnie się dzieje, o jakie konkretne zachowania/reakcje lasek chodzi?
1.W pełni to rozumiem.
Usuń2.1 Laska mówi że idzie do kibla i wraca do mnie, dalej gadamy też np obejmujemy sie w talii następnie mówi że idzie do koleżanek i przepada.
2.2 Całowaliśmy się, dostaje numer telefonu, gdy przypominam się jej o osobie, mówi że w tym tygodniu nie ma czasu się spotkać i do spotkania nie dochodzi już wcale.
Z mojego punktu widzenia problem może leżeć w rozmowie, po pewnym czasie mimo że rozmowa płynie, ale robi się bezbarwna. Wydaje mi się, że laski ze mną przebywają bo dobrze wyglądam, jestem wyluzowany, normalny i to mnie wyróżnia już mocno ale czegoś brakuje? Zastanawiam się czy nie kuleje u mnie wprowadzanie seksualności tzn. dotychczas robiłem to nieświadomie dotykam całuje spojrzenia itd. Może z laskami, którymi się jeszcze nie całowałem a już trochę pogadaliśmy powinienem więcej wprowadzać jakiś seksualnych rozmów, żartów, ale za bardzo się na tym nie znam bo czasem robiłem to spontanicznie, nieświadomie.
Pytanie na koniec jeszcze:) Co najlepiej zrobić/powiedzieć jak ja mam 25lat laska 28 i mówi że ona to młodszych nie chce, ale pije ze mną drina.
Usuń"Z mojego punktu widzenia problem może leżeć w rozmowie, po pewnym czasie mimo że rozmowa płynie, ale robi się bezbarwna. "
<--- Moim zdaniem takie wrażenie praktycznie na pewno świadczy o czymś istotnym, o poważnym problemie.
Generalnie jest tak, że wielu facetów ma problem z bezbarwnością interakcji, co najczęściej wynika z braku silnej intencji, z braku realnego, pełnego zaangażowania w uwodzenie jako dążenie do zdobycia, wyruchania laski. W dużym skrócie mówiąc, takim facetom brakuje ogarnięcia psychicznego do konkretnego uwodzenia "na poważnie", z zaangażowaniem, a "radzą" sobie z tym poprzez ucieczkę w "zdystansowane" uwodzenie bez zaangażowania. I tacy faceci niby działają, ale tak naprawdę i oni i laski czują, że w tym jest coś "pustego", "pozorowanego" czy "nijakiego".
Nie wiem czy coś takiego ma miejsce u Ciebie, ale taka kombinacja "poczucia wyluzowania + bezbarwność rozmów" sugeruje właśnie coś takiego, sugeruje "oszukane" wyluzowanie polegające na emocjonalnym zdystansowaniu, unikaniu zaangażowanego uwodzenia "na poważnie".
"Zastanawiam się czy nie kuleje u mnie wprowadzanie seksualności tzn. dotychczas robiłem to nieświadomie dotykam całuje spojrzenia itd. "
<---- Generalnie jeżeli rozmowa jest bezbarwna, to nie jest to kwestia konkretnie braku seksualności, tylko braku jakiegokolwiek dobrego jakościowo klimatu. To znaczy:
- jeżeli jest dobry jakościowo klimat seksualny, to interakcja nie jest bezbarwna
- jeżeli jest dobry jakościowo klimat romantyczny, to o interakcja nie jest bezbarwna
- jeżeli jest dobry jakościowo klimat humorystyczny/zabawowy, to interakcja nie jest bezbarwna
- jeżeli jest dobry jakościowo klimat przyjacielsko-koleżeński, to interakcja nie jest bezbarwna (tak jak na piwie z kumplem z którym świetnie się dogadujecie)
I odwrotnie - każdy z tych klimatów w wariancie słabym jakościowo będzie bezbarwny i słaby. Obie te rzeczy tyczą się też dobrych lub słabych jakościowo KOMBINACJI różnych tematów.
"Pytanie na koniec jeszcze:) Co najlepiej zrobić/powiedzieć jak ja mam 25lat laska 28 i mówi że ona to młodszych nie chce, ale pije ze mną drina. "
<---- Możesz powiedzieć, że miałeś kiedyś starszą dziewczynę i było ok, Ciebie to nie rusza - a na przyszłość po prostu kłam i zawyżaj swój wiek o kilka lat, gdy widzisz, że laska jest nieco starsza. :)
Milroh a co sądzisz o "starym" Stillu? Moim zdaniem on ogarniał jako jeden z nielicznych to uwodzenie.
OdpowiedzUsuń1. Na pewno dobrze radził sobie z kobietami, miał dobre EFEKTY - co jak na standardy tej społeczności jest czymś wyjątkowym i stawia go wśród naprawdę garstki osób. Inna sprawa, że jego efekty były dobre, ale nie bardzo dobre - natomiast kontrast na tle skrajnie nędznego poziomu społeczności sprawiał, że ludzie postrzegali go jako kogoś super.
Usuń2. Niestety bardzo negatywnie postrzegam stronę merytoryczną, to jak postrzegał/wyjaśniał uwodzenie - Still zdawał się nie dostrzegać tego, jakie znaczenie miał jego dobry wygląd, tworząc zamiast tego teorie o "instynktowności".
Milroh mam pytanie. Czy na ulicy i w klubach udaje Ci się poznawać modelki na 8-9 pkt? Chodzi mi o sytuacje, gdy jestes dla nich zupelnie obcnym facetem i poznajesz je zupelnie od zera, tzn. nikt Cie im nie przedstawia, nie macie wspolnych znajomych itp.
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, ze poznanie najlepszych lasek nie bedac z ich srodowiska lub ze srodowiska ludzi, ktorzy je znaja, jest praktycznie niemozliwe. Pomijam juz fakt, ze bardzo rzadko widuje takie laski na ulicy czy w klubach, ale jesli juz sie zdarza, to zawsze sa w jakims towarzystwie i mimo dobrego ubioru, nie bardzo mam pomysl jak sie tam przebic. Czy wg Ciebie realne jest poznanie laski 8+ (dla mnie laska na 8 pkt to juz modelka) bez tzw. social circle?
Część 1/2
UsuńTak, poznawanie lasek 8-9 bez social circle jest jak najbardziej możliwe - zarówno w klubie, jak i na ulicy.
Przy czym może to kwestia różnego postrzegania skali/punktacji, ale ja osobiście rozdzieliłbym laski 8 i 9. Ja nie uznaję 10/10, nie ma ideałów - dla mnie laska 9/10 to laska o najwyższej realnie spotykanej urodzie, laska która będzie najlepsza lub jedna z najlepszych w klubie "elitarnym", takim z górnej półki. A laska 8/10 to dla mnie laska która jest bardzo atrakcyjna, ale która najprawdopodobniej nie będzie najlepsza w klubie elitarnym, natomiast na pewno będzie najlepsza lub ostatecznie jedna z najlepszych w klubie "normalnym".
Lasek 9/10 jest faktycznie BARDZO mało, natomiast tych 8/10 jest procentowo mało, ale jednak wielokrotnie więcej niż 9/10 i w praktyce kręci się ich wiele. Przykładowo w klubie z wyższej półki jest najczęściej kilka lasek 8/10 jednego wieczoru. Dlatego też o ile zaliczenie nawet jednej 9/10 jest osiągnięciem i świadczy o atutach faceta, o tyle lasek 8/10 jest tak naprawdę dużo i ruchało je wielu facetów którzy niekoniecznie są jacyś super. I tutaj nie wiem, czy ja i Ty postrzegamy inaczej skalę, czyli to laska o jakiej urodzie jest 8/10, czy też postrzegamy inaczej ich dostępność. :)
Skupię się na laskach 9/10, czyli na tych, których w wielokrotnie większym stopniu tyczy się problem.
Wygląda to tak, że owszem, da się podejść w klubie czy na ulicy do laski 9/10, czyli do laski najwyższego realnie spotykanego kalibru i ją poznać, uwieść, zaruchać. Ja sam robiłem to wielokrotnie, części moich kolegów też się to zdarzało raz czy kilka razy, w tym jednemu wielokrotnie. Jest to więc jak najbardziej MOŻLIWE.
Problem w tym, że ludzie często zdają się rozumieć to słowo "Możliwe" jako komunikat "Każdy może", albo konkretnie "Ty też możesz", co jest oczywiście błędną interpretacją. Bo prawda jest taka, że większość ludzi NIE MOŻE i naprawdopodobniej NIGDY nie będzie mogła robić. I nie jest to kwestia żadnego (nieistniejącego) "sekretnego sposobu" do nauczenia się w 5 minut, tylko tego, jaki jest ogólny poziom ogarnięcia, umiejętności i atrakcyjności danej osoby.
Część 2/2
UsuńW dużym skrócie:
1. Laski 9/10 mają wyższe wymagania, wyższe standardy. Nie aż tak dużo wyższe, jak się niektórym ludziom wydaje, ale jednak wyższe. I jeżeli komuś ledwo starcza atutów na laski 7/10, to u lasek 9/10 niespecjalnie ma czego szukać, sorry.
2. Lasek 9/10 jest naprawde mało. A jeżeli ktoś np. rucha laski z zakresu 6-7 ze skutecznością np. 5% (1 na 20 podejść), albo 1% (1 na 100 podejść), to jego skuteczność z laskami 9/10 będzie jeszcze mniejsza - ale jako że z 9/10 będzie miał pewnie co najwyżej kilka prób (mało dostępnych lasek, a także czynniki psychiczne), to jego skuteczność da mu ZERO rezultatów z takimi laskami. To tak jakby na jakiejś strzelnicy ktoś miał oddać powiedzmy 5 strzałów z szansą trafienia 1% - najbardziej prawdopodobny rezultat to ZERO trafień.
Z tego co zauważyłem, to wielu ludzi myśli o laskach 9/10 i zadaje mi odnośnie nich pytania, w sytuacji w której te osoby tak naprawdę słabo sobie radzą z laskami 6-7. Najczęściej wygląda to tak, że ktoś SPORADYCZNIE rucha jakieś laski 6-7, rucha je Z TRUDNOŚCIĄ, ale jakby do niego nie docierało, jaki jest jego faktyczny poziom i co to oznacza w kontekście lasek 9/10. Bo jeżeli ktoś rucha powiedzmy jedną laskę 6-7 na 50 czy 100 podejść, to on tak naprawdę radzi sobie z nimi SŁABO i gdyby nie duża ilość prób, to praktycznie nie miałby z tego seksu. Jakim cudem taka osoba miałaby odnosić sukcesy z laskami 9/10, które są po pierwsze trudniejsze, a po drugie z którymi nie będzie dostępnej dużej ilości prób?
Generalnie osobom zainteresowanym laskami 9/10 proponuję, aby osoby te najpierw stały się autentycznie dobre z laskami 7/10, a potem 8/10 - tak naprawdę dopiero wtedy zainteresowanie laskami 9/10 nabierze jakiegoś większego sensu.
A co do kręgu znajomych/social circle, to oczywiście, poznanie laski 9/10 w ten sposób jest DUŻO łatwiejsze niż uwodzenie z pozycji nieznajomego. Przy czym dokładnie to samo tyczy się lasek 7/10 - tam też kręg znajomych MOCNO ułatwia sprawę, czyli nie jest żadna wyjątkowa cecha lasek 9/10.
Dzięki za obszerną odpowiedź :)
UsuńNo właśnie, dobrze zauważyłeś, że chodzi tu o skalę. Miałem już trochę kobiet w życiu, dlatego moje standardy są dość wysokie, co nie znaczy, że nie bzykałem lasek na 6-7 pkt, bo w praktyce takich było najwięcej. Moja skuteczność wynosi obecnie jakieś 30-50%, ale to na pewno dlatego, że najczęściej podchodzę do lasek, które zwróciły na mnie uwagę i również mi się spodobały, więc intencja jest silna, a nie w stylu, że "idę sobie pogadać i zobaczymy co będzie". Oczywiście to nie jest tak, że podchodzę do każdej laski, która wysłała mi uśmiech czy na mnie spojrzała, ale wykorzystuję dobry ubiór i Twoje rady o "grze na bogatego gościa" i to powoduje zainteresowanie, co znacznie ułatwia później kolejne etapy uwodzenia.
Też nie uznaję 10, 9 pkt to najlepsza możliwa laska, jaką mogę spotkać, ale takie widuję raz na kilka miesięcy może. W praktyce mogę powiedzieć, że od lata ubiegłego roku takiej nie widziałem, a żyję w dużym mieście wojewódzkim w Polsce. Nie wiem, może w Warszawie są faktycznie ładniejsze laski.
Dla mnie problemem jest to, że rzadko gdziekolwiek mogę nawet spotkać laskę na 8 pkt, a tak jak pisałem laska na 8 pkt ma już wg mojej skali urodę modelki (bardzo ładna buzia, dobra szczupła figura, dobry ubiór, ładne długie włosy). Gdy już taką spotkam w klubie, to nigdy nie jest sama (przeważnie w mieszanej grupie albo z facetem). Spotykając laskę na 8 pkt raz na kilka tygodni, nie mam praktycznie możliwości jej poznania, bo nie jest sama. A zatem skoro praktycznie nie mam dostępu do 8 pkt, to jak tu mówić o wyrwaniu 9? Może jedyną radą jest przeprowadzka? :)
Mógłbyś podać przykłady lasek na 8 i 9 pkt wg Twojej skali? Ja najładniejsze laski spotykałem zawsze będąc zagranicą, zauważam tendencję, że niestety w Polsce coraz więcej jest przeciętnych kobiet, a liczba naprawdę ładnych i seksownych sukcesywnie się zmniejsza.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń
Usuń1. Tak, w Warszawie jest więcej bardzo ładnych kobiet, bo przyjeżdżają tutaj nie tylko z mniejszych miejscowości w obrębie tego samego województwa, ale także z innych województw. Przyciąga je tutaj wizja zrobienia sukcesu w show businessie, a także ogólnie "kasa" i wizja polepszenia swojego losu.
Przy czym to też nie jest tak, że tutaj spotyka się takie laski wszędzie - średnia urody na ulicy jest zwyczajna. Natomiast są pewne miejsca, gdzie często można spotkać takie laski - kluby z wyższej półki, okolice sklepów z odzieżą z wyższej półki, itd itp.
2. Jeżeli chodzi o przykłady, to tutaj są pewne problemy. Bo o ile znam laski które moim zdaniem są 9/10, o tyle nie chcę umieszczać tutaj linków do zdjęć osób które znam, ze względu na ochronę mojej prywatności/tożsamości. To samo tyczy się lasek 9/10 znanych przez moich kolegów. Tak naprawdę nie chcę w ogóle linkować do osób z Polski, bo takie linkowanie mogłoby zostać przez kogoś odebrane jako sugestia, że bzykałem jakąś kobietę. Dlatego też posłużę się laskami spoza Polski, których zdecydowanie NIE ZNAM. Alternatywnie mogę ocenić jakieś laski które Ty zalinkujesz.
Inną sprawą jest odwieczny problem "9/10 czy też jedynie 8.5/10?", co łączy się z tym, że tak naprawdę laska 9/10 wygląda na 9/10 tylko będąc w odpowiedniej formie, przy odpowiednim makijażu, itd, itp.
Dla mnie 9'kowato wyglądają te zdjęcia:
https://instagram.fwaw5-1.fna.fbcdn.net/t51.2885-15/e35/13745256_1641697866144324_1889905631_n.jpg
https://instagram.fwaw5-1.fna.fbcdn.net/t51.2885-15/e35/16122805_1187332258053985_6194932640156483584_n.jpg
Ta laska jest dla mnie chyba 8 - na pewno jest ładniejsza od 7, ale nie jest tak ładna jak dwie poprzednie.
http://celebmafia.com/wp-content/uploads/2016/01/stephanie-corneliussen-gq-20th-anniversary-men-of-the-year-party-in-los-angeles-ca-2.jpg
Milroh a co sądzisz o urodzie tych pań :) ?
Usuńhttp://ancensored.com/files/images/thumbs/a/e9d95bf2653e8a1f37a540dbefef1180.jpg
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQYdBt2MOHSNmtczjtnYCnfzyqOuQxRnwkv2tF7NQLNwAeySBXdZg
Modelki "erotyczne". 1 z Niemiec, 2 z Czech :)
Na mnie jakiegoś wrażenia nie robią, przynajmniej na tych małych zdjęciach - takie 7/10 jak dla mnie.
UsuńAshley Spring i Silvie Thomas. Bez problemu znajdziesz większe fotki o ile będziesz zainteresowany :)
UsuńOk, obejrzałem większe zdjęcia, dla mnie one są mniej więcej 7/10.
UsuńMilroh,
Usuńdla mnie pierwsza zalinkowana przez Ciebie laska nie jest na 9 pkt ze względu na zrobione usta. Jest ładna, ale powiększone usta odbierają jej jeden pkt w mojej ocenie.
Druga, zdecydowanie wygląda na tym zdjęciu na 9, a nawet 9,5 pkt, ale podejrzewam, że na żywo już takiej rewelacji nie ma. Tu na zdjęciu prześwietlona twarz. Zdecydowanie jednak jest powyżej 8 i 9 pkt w pełni zasłużone.
Trzecia zalinkowana przez Ciebie laska w mojej ocenie jest na 7 pkt.
Tutaj też warto poruszyć temat twarzy i figury jednocześnie, bo tak właśnie chyba wszyscy oceniamy kobiety. Dla mnie jeśli laska ma śliczną buzię na 9, ale figurę np. na 6 pkt, to jest po prostu mocną siódemką. Tak samo jeśli laska jest z twarzy na 6, ale ma super ciało (9) to też będzie mocną siódemką. Tutaj natomiast dochodzi czynnik oceny, bo pierwsze co widać to twarz, a więc zazwyczaj wyżej oceni się laskę ładną z twarzy, ale przeciętną z figury niż przeciętną z twarzy, ale z zajebistą figurą, choć akurat dla mnie ciało jest również bardzo ważne.
Wg mnie młoda Mila Kunis wyszła na tych zdjęciach na mocną ósemkę.
Twarz i ciało:
http://2.bp.blogspot.com/-e3M9nF-O1n4/UMv28JuAKkI/AAAAAAAAQqw/mw-qFLUXyq8/s1600/03_Mila_Kunis.jpg
A tu twarz nawet powyżej 8:
http://www.interviewmagazine.com/files/2012/07/16/img-mila-kunis_125755530003.jpg
Albo ta modelka z Rosji ma na tym zdjęciu twarz na 8 pkt:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/06/d1/81/06d181c440f483c73b3eba623cd79078.jpg
Tyle że wystarczy spojrzeć na inne zdjęcia, żeby zobaczyć, że nie na wszystkich te laski wyglądają tak korzystnie. Tyczyć się to więc będzie również lasek na 9.
Tutaj też w mojej ocenie laska wyszła na 8 pkt, tym bardziej, że to bardziej naturalne zdjęcie niż trzy poprzednie:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/bd/eb/1d/bdeb1d086947aff3c69b02bfa6319ca5.jpg
W moich oczach Mila Kunis na pierwszym zdjęciu wyszła bardziej na 7, dopiero na drugim na 8.
UsuńModelka z Rosji - dla mnie 8 na pewno, ale bardziej 8.5. Ta ostatnia - dla mnie 7.5
Natomiast co do wyglądania różnie na różnych zdjęciach, to laska którą widzi się w klubie i ocenia na np. 9, bez makijażu, na co dzień wygląda oczywiście gorzej - nie brzydko, wbrew bzdurom wygadywanym przez niektórych ludzi, ale np. na 8, albo wręcz 7. A z kolei laska która w klubie jest 7, bez makijażu będzie wyglądać na 6, a w skrajnych przypadkach nawet na 5. I to jest normalna rzecz, nie oznacza to, że uroda laski jest "oszukana", bo coś takiego ma miejsce z każdą laską.
Czy zachowanie facetow 24lata a 34lata różni się jakoś czy to głównie już tylko wygląd się zmienia? Mógłbyś coś powiedzieć na swoim przykładzie albo Twojego kumpla, który jest dobry z kobietami. Czy kiedyś byliście bardziej szaleni a teraz bardziej kulturalni czy elokwentnii? Chodzi mi w stosunku do kobiet ale nie tylko także w kontaktach ogólnie z ludzmi
OdpowiedzUsuńMy tak naprawdę nigdy nie byliśmy "szaleni". W ogóle moim zdaniem łączenie bycia "szalonym" z imprezowaniem czy byciem dobrym z kobietami to wymysł pop-kultury, to znaczy filmów i teledysków muzycznych. U mnie i kolegów było dużo więcej takiego "spokojnego" modelu imprezowania, w którym się gdzieś siedzi (domówka) lub stoi (klub) i chleje, rozmawiając z kolegami i/lub z laskami.
OdpowiedzUsuńJak ktoś ma małe doświadczenia z kobietami i rozmowa z znieznajoma jest wciąż czymś bardziej nieznanym i nie czuję się pewnie, czy dobre jest wymyślenie sobie jakiś paru tematów do rozmów tak aby mieć mniej więcej coś jej do powiedzenia, mieć jakieś pole manewru jeśli na spontanie nic nie przychodziło by do glowy? Przykładowo taka rutyna "masz dobrą figurę, chodzis na siłownię?... Bla bla ja dziś zamierzam zrobić trening bla bla bla" i mieć takich rutyna kilka czy to bez sensu? To psychicznie chyba może też dać poczatkujacym pewne poczucie bezpieczeństwa większego.
OdpowiedzUsuńTo przypuszczalnie może trochę pomóc, ale unikaj "przeholowania" w tym kierunku i przesadnego opierania się na rutynach, bo realny rozwój leży gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o poziom tego bloga to jest on wyjebany w kosmos. Przestałem czytać cokolwiek innego o 'uwodzeniu' bo szkoda czasu... bardzo podoba mi się też twój styl pisania, a mieszanka wyrafinowanego słownictwa z wulgarnymi określeniami (jak wyruchanie, zaruchanie laski) często doprowadza do tego że o mało co nie opluję klawiatury ze śmiechu :D
Mam 25 lat i chyba jestem właśnie osobnikiem w takiej kuriozalnej sytuacji 'chcę ale nie chcę', 'chcę mi się ruchać ale unikam kobiet'. Jeszcze nie miałem kobiety w moim życiu. Chodzi o to że mam taką blokadę psychiczną którą można streścić w pytaniach 'dlaczego to ja mam do niej podchodzić', 'działać', 'dlaczego to ja mam się wysilać'... nie wiem z czego to wynika, z 'dumy' czy z czego innego. W sumie jest tak, że często nawet bym poszedł pogadać, ale potem sobie myślę, że będę musiał tam stać i 'prowadzić interakcję', 'zainteresować ją sobą' czy zabawiać, na co wcale nie mam ochoty, nie czułbym się swobodnie, czułbym na sobie presję że ja coś muszę wobec niej, więc odpuszczam sobie. W pewien sposób jest to tak jak ty o tym mówisz – myślę że suce nic się ode mnie nie należy, żadne podchodzenie, żadne 'staranie się o nią', żadne zabawianie... Myślę że to całe uwodzenie powinno być obustronne, a nie że to facet robi wszystko...
Jest to więc paradoksalna sytuacja, w której czuję że zerżnąłbym jakąś kobietę, wyobrażam sobie to, ale jakoś nie ciągnie mnie do rozmawiania z realnymi kobietami. Wychodzi na to, że ja nie jestem mentalnie przygotowany na seks... i co najgorsze, nie widzę wyjścia z tej sytuacji.
Zastanawia mnie tylko, czy kobiety są całkowicie pasywne? Czy wykazują jakąś inicjatywę? Wg twojego doświadczenia jak to jest, ty odwalasz całą robotę?
Miałbym do Ciebie kilka pytań odnośnie artykułu i nie tylko:
1. Czy oglądasz/łeś porno? Jak często się masturbujesz?
Nie musisz odpowiadać jeśli Cię to krępuje ale założę się że jeśli to robisz to robisz to sporadycznie...
Napisałeś w artykule że ograniczenie/abstynencja od masturbacji nie jest taka istotna ale moim zdaniem jest to SUPER ISTOTNA kwestia i już postaram się wyjaśnić dlaczego... Niestety, byłem uzależniony od pornografii i kompulsywnej masturbacji przez dobrych kilka lat... jest to coś co niby jest 'nieszkodliwą' rozrywką, co rzekomo każdy facet robi... już nie mówię o tym jak to wpływa na życie i na psychikę, bo wpływa bardzo negatywnie, ale o co mi chodzi to to jaki to ma wpływ na nasze relacje z kobietami. Poprostu: przez porno i nadmierną masturbację ja nigdy nie czułem prawdziwego pociągu do kobiet! Doszło do paradoksalnej sytuacji w której myślałem że chcę ruchać ale tak naprawdę nie chciałem ruchać. Nigdy autentycznie nie chciałem zerżnąć kobiety, nie wyobrażałem sobie siebie w sytuacji seksualnej z kobietą, w głowie miałem porno sceny gdzie laska jest ruchana przez jakiegoś faceta, nie PRZEZE MNIE. Było to coś w rodzaju mentalnej autokastracji. I tak ma wielu facetów – wielu ogląda porno i nadużywa masturbacji a przez to NIE POTRAFIĄ nawet sobie wyobrazić że ruchają kobietę. Właściwie to można by powiedzieć że byłem aseksualny w tym okresie, kobietom które rzekomo chciałem bzykać tak naprawdę chciałem się tylko 'podobać'...
W każdym razie po wyeliminowaniu porno i ograniczeniu masturbacji to JA rucham kobiety w mojej głowie, czuję FIZYCZNĄ PRZYJEMNOŚĆ na myśl o dotyku, macaniu czy całowaniu kobiety (co w ogóle nie występowało wcześniej). Co według mnie jest krokiem w dobrą stronę, no bo jaka może być tak naprawdę motywacja do podchodzienia do kobiet? Tylko pragnienie seksualno-romantyczno-uczuciowe i przyjemność...
2. Co Ciebie motywuje do podejścia/zaczepienia kobiety? Fizyczna przyjemność na myśl o przybliżeniu się do niej? Chęć seksu z nią? Czy wizualizujesz? Wyobrażasz sobie jak ją dotykasz/macasz/całujesz/ruchasz? Czy zakładasz od początku że Ci się uda na zasadzie
OdpowiedzUsuń'assume attraction'?
3. Napisałeś też że 'seksualne podejście' nie jest takie ważne no ale jak określić twoje podejście do kobiet jak nie 'seksualne'? W relacjach z kobietami koncentrujesz się przecież na seksualności, traktujesz kobiety jako istoty seksualne (a nie jako cnotki niewydymki), jako źródło przyjemności, a żeby się poukładać mentalnie przed podejściem (jak napisałeś w pewnym komentarzu) wyobrażasz sobie siebie wpychającego kobiecie penisa do ust (lmao :D)
Chodzi tutaj o proces "wychowawczy", "psychoterapeutyczny" zmieniający nasz obraz kobiet i uwodzenia, oczywiście na "głębokim poziomie".
Chodzi Ci tutaj o takie przekonania jak między innymi: kobiety są łatwe, kobiety lubią się ruchać, uwodzenie jest łatwe, lekkie i przyjemne? Bo większość facetów ma właśnie skrajnie odmiennie przekonania: kobiety są trudne i nie chodzą do łóżka tak łatwo, o seks trzeba się 'postarać', seks to coś wielkiego, coś trudno osiągalnego, to nie taka prosta sprawa dla faceta mieć seks z kobietą, żeby zaruchać trzeba przebijać się przez 'bitch-shieldy', zdawać setki shit-testów i demonstrować 'wartość' itd. Właśnie myślę, że część moich oporów bierze się też z tego jak PUAsi opisywali uwodzenie, a ja głupi i niedoświadczony się tego naczytałem i tylko się nawkurwiałem... wg wielu osób 'uwodzenie' to jest jakieś CHORE napierdalanie głową w mur, permanentne zaciskanie pośladków, użeranie się z laską, coś w rodzaju walki. Do tego jeszcze jakiś CHORY kult porażki, podchodzenie po tysiąc razy jest super, latanie za laskami JAK PIES po mieście/galerii jest super tylko ty jesteś pizdą itd. ehhh kurwa szkoda gadać. Człowiek się takich rzeczy naczyta i myśli sobie: po chuj mi to wszystko? Tyle zachodu o głupi otwór? Gdzie w tym wszystkim jest przyjemność?
Usuń"Jest to więc paradoksalna sytuacja, w której czuję że zerżnąłbym jakąś kobietę, wyobrażam sobie to, ale jakoś nie ciągnie mnie do rozmawiania z realnymi kobietami. Wychodzi na to, że ja nie jestem mentalnie przygotowany na seks... i co najgorsze, nie widzę wyjścia z tej sytuacji. "
<--- Niestety nie wiem o co chodzi. Co prawda widywałem nieco podobne przypadki, kiedy faceci uciekali od swoich problemów poprzez podążanie w "poczucie wyższości", ale nie mam pojęcia, czy u Ciebie to jest to samo, czy też coś innego.
"Zastanawia mnie tylko, czy kobiety są całkowicie pasywne? Czy wykazują jakąś inicjatywę? Wg twojego doświadczenia jak to jest, ty odwalasz całą robotę? "
<---- Zdarza się, że kobieta podejdzie do faceta, ale to są wyjątki od reguły. I w przeważającej części przypadków to ja wykonuję przeważającą część pracy.
"Czy oglądasz/łeś porno? Jak często się masturbujesz?"
<---- Oczywiście, że oglądałem i sporadycznie oglądam porno. A co do masturbacji, to trudno powiedzieć - czasami się zdarza, szczególnie przed snem, z kilka razy w tygodniu może się zdarzyć.
"Napisałeś w artykule że ograniczenie/abstynencja od masturbacji nie jest taka istotna ale moim zdaniem jest to SUPER ISTOTNA kwestia i już postaram się wyjaśnić dlaczego... Niestety, byłem uzależniony od pornografii i kompulsywnej masturbacji przez dobrych kilka lat... jest to coś co niby jest 'nieszkodliwą' rozrywką, co rzekomo każdy facet robi... już nie mówię o tym jak to wpływa na życie i na psychikę, bo wpływa bardzo negatywnie, ale o co mi chodzi to to jaki to ma wpływ na nasze relacje z kobietami. Poprostu: przez porno i nadmierną masturbację ja nigdy nie czułem prawdziwego pociągu do kobiet! "
<--- Jak dla mnie to dziwna sprawa. Gdyby pornografia i masturbacja eliminowały pociąg do kobiet, to mielibyśmy całe pokolenia aseksualnych facetów, a tak przecież nie jest. Tak więc sorry, to jest jakieś Twoje indywidualne zaburzenie. :(
Usuń"2. Co Ciebie motywuje do podejścia/zaczepienia kobiety? Fizyczna przyjemność na myśl o przybliżeniu się do niej? Chęć seksu z nią? Czy wizualizujesz? Wyobrażasz sobie jak ją dotykasz/macasz/całujesz/ruchasz? Czy zakładasz od początku że Ci się uda na zasadzie
'assume attraction'? "
<--- Motywuje mnie chęć zdobycia kobiety, co ma zabawienie częściowo seksualne, a częściowo "psychiczno-emocjonalne" (chęć zdobycia pięknego trofeum), a potencjalnie także "romantyczne".
W jakimś stopniu zakładam, że mi się uda, ale nie jest to 100%. Trochę ciężko mi to określić, bo ja WIEM, że potrafię być atrakcyjny i że mam rozsądne szanse u laski nawet najwyższego kalibru. Ale na pewno nie odstawiam "ciężkiego" zakładania własnej atrakcyjności i jakiegoś "wmawiania" tego lasce.
Co do wizualizacji, to zdarza mi się, ale raczej z uśmiechem niż z silnym napaleniem.
"3. Napisałeś też że 'seksualne podejście' nie jest takie ważne no ale jak określić twoje podejście do kobiet jak nie 'seksualne'? W relacjach z kobietami koncentrujesz się przecież na seksualności, traktujesz kobiety jako istoty seksualne (a nie jako cnotki niewydymki), jako źródło przyjemności, a żeby się poukładać mentalnie przed podejściem (jak napisałeś w pewnym komentarzu) wyobrażasz sobie siebie wpychającego kobiecie penisa do ust (lmao :D) "
<--- To kwestia tego, co dokładnie masz na myśli.
Moje wewnętrzne podejście do kobiet oczywiście jest seksualne, ALE nie jest podejściem wysoce seksualnym, bazującym na silnym napaleniu.
Z kolei jeżeli chodzi o zewnętrzne zachowanie, to jestem zdecydowanym krytykiem podejścia tzw. "szybkiej seksualnej eskalacji", którego zwolennicy zalecają szybkie i intensywne dotykanie laski, co ma zaowocować jej "rozpaleniem". Co mnie osobiście dziwi, bo na przestrzeni lat widziałem wielu facetów robiących coś takiego i moim zdaniem nie jest to zbyt skuteczna metoda.
"Chodzi Ci tutaj o takie przekonania jak między innymi: kobiety są łatwe, kobiety lubią się ruchać, uwodzenie jest łatwe, lekkie i przyjemne? "
<---- Coś w tym kierunku, aczkolwiek kobiety nie są łatwe względem każdego faceta, a uwodzenie potrafi być i łatwe i trudne, to zależy od sytuacji. Natomiast na pewno chodzi o taki sposób postrzegania świata, w którym kobiety i seks nie są czymś "nadzwyczajnym", tylko normalnym.
"Właśnie myślę, że część moich oporów bierze się też z tego jak PUAsi opisywali uwodzenie, a ja głupi i niedoświadczony się tego naczytałem i tylko się nawkurwiałem... wg wielu osób 'uwodzenie' to jest jakieś CHORE napierdalanie głową w mur, permanentne zaciskanie pośladków, użeranie się z laską, coś w rodzaju walk "
<--- No właśnie - tak jak pisałem już na blogu, jest wiele osób które NIE SĄ dobre z kobietami, a wypowiadają się na temat uwodzenia z pozycji "ekspertów", co kończy się wypisywaniem szkodzącej ludziom "anty-wiedzy".
W dobrym uwodzeniu bardzo często potrzebna jest jakaś praca, wysiłek - ale w żadnym wypadku nie powinna to być WALKA, bicie głową w mur, użeranie się z laską, itd.
"Do tego jeszcze jakiś CHORY kult porażki, podchodzenie po tysiąc razy jest super, latanie za laskami JAK PIES po mieście/galerii jest super tylko ty jesteś pizdą itd. ehhh kurwa szkoda gadać. Człowiek się takich rzeczy naczyta i myśli sobie: po chuj mi to wszystko? Tyle zachodu o głupi otwór? Gdzie w tym wszystkim jest przyjemność? "
<---- Tak, istnieje "anty-wiedzowy" kult porażki i jest to coś głeboko patologicznego. Bo co prawda porażki są częścią uwodzenia, to jednak ludzie uczą się tak naprawdę na sukcesach, a "klepanie" porażek prędzej utrwali złe nawyki niż kogoś czegoś nauczy.
Pomimo, ze na blogu nie poruszałes stricte tematu podrywu w barach, restuaracjach itp, to sam przyznales, ze bardzo dobrze radzisz sobie na tej plaszczyznie, wiec na pewno cos dobrego doradzisz :)
OdpowiedzUsuń1) W jaki spsoob podywac w malym klubie? Mieszkam w malym miescie i mam tylko dwa male kluby i niestety logistyka pozostawia wiele do zyczenia. Na srodku parkiet+loze i bar. Kazdy kazdego zna+wszystko widac, kazde podejscie itp itd. Jedynie gdzie mozna sensownie dzialac to miejsce przy barze, parkiet jak dla mnie odpaada a na lozach laski bawia sie we wlasnym gronie, czesto ze swoimi facetami...
2) W jaki spsoob podrywac w specyficznych warunkach mam na mysli miejsca gdzie musimy "wbic" sie w grupe socjalna. Miejsca takie jak laski siedzaca na lozy, restuaracje, bary, sety mieszane plciowo, albo laski bawiace sie we wlasnym gronie (urodziny, babskie wieczory itp)
Czesto mam problem z dzialaniem, bo np podoba mi sie jakas laska a ona ciagle siedzi na lozy otoczona licznym gronem kolezanek, i jedynie gdzie wychodz to na parkiet a pozniej znow wracaja na loze i tak w kolko, wiec nawet nie mam dobrej okazji do podejscia. Badz tez widze ze laska siedzi ze znajomymi wsrod ktorych sa nieuruchajacy adoratorzy itp itd i jakas "ciezko" mi po prostu wchodzic w tak grupe mieszano-plciowo i probowac cos ugrac
1. O ile mam doświadczenie w małych lokalach, o tyle nie mam doświadczenia z małymi miejscowościami i wynikającymi z tego sytuacjami "każdy każdego zna". Dlatego też nie jestem w stanie niczego doradzić, poza przeprowadzką do większego miasta, przykro mi.
Usuń2. Ja sam unikam grup mieszanych płciowo, natomiast jeżeli chodzi o grupy złożone z lasek, to przy grupach typu 3-5 lasek nie chodzi o jakiś specjalny "trick", tylko raczej o kombinację rzeczy - powinniśmy sprawiać dobre wrażenie (najlepiej bogatego faceta), zachowywać się na tyle spokojnie i z wyczuciem, aby nie odpalił się jej "autopilot", itd itp. Jeżeli robimy na koleżankach dostatecznie dobre wrażenie, że to koleżanki najcześciej nie będą nas sabotować. Tylko że ja mówię tutaj oczywiście o działaniu w Warszawie i innych dużych lub turystycznych/wakacyjnych miastach, a nie o małych miejscowościach i sytuacjach "każdy zna każdego".
Akcja w klubie, klimat interakcji zabawowy. Co sądzisz o takim stylu działania: laska mówi"ja wolę facetów bardziej przypakowanych" moja reakcja "dobra i tak będziemy się dziś całować (lekki uśmiech, nieszyderczy). Czy takiego typu odpowiedzi są ok, to kwestia wyczucia, czy raczej takimi odpowiedziami więcej sobie można zaszkodzić niż zbliżyć się do laski?
OdpowiedzUsuńwyobraźnia vs realne uwodzenie
Czy w realnym uwodzeniu wśród dobrych zawodników bywają takiego typu akcje on"chodźmy na spacer" laska "nie wiem, muszę już iść" on"chodźmy, nie zapomnisz mnie do końca życia" (złapanie za rękę, seksualne spojrzenie) Taka akcja to harlequinowe,filmowe gówno i takie akcje w ogóle nie mają miejsca?
1. Jeżeli laska mówi Ci coś takiego, to oczywiście nie jest jakoś specjalnie zainteresowana - w takiej sytuacji może opłacać się zagrać w nieco ostrzejszy sposób, bo i tak nie masz nic do stracenia, tzn. jeszcze mniej niż zwykle. :)
Usuń2. Zdarzać mogą się bardzo różne rzeczy, w tym nietypowe, natomiast generalnie jest to nieprawdziwy obraz uwodzenia. W dużym skrócie mówiąc, dobre uwodzenie z realnego świata wygląda najczęściej "normalnie" - to nie są jakieś spektakularne akcje czy teksty rodem z filmów, tylko stosunkowo zwyczajnie wyglądające zachowania, które są jednak DOBRE JAKOŚCIOWO.
Co najlepiej powiedzieć, jeśli laska mówi o swojej dupie, ona wie że za urósł jej tyłek za bardzo i powinna zrzucić z 5kg i wiem to też ja, a ona prowadzi tak rozmowe bym się coś wypowiedział w tej kwestii. Analogicznie co najlepiej mówić jeśli zmieniła kolor włosów na blond a wygląda gorzej.
OdpowiedzUsuńNie będę doradzał w takich kwestiach - jeszcze komuś się przypadkiem związek rozpadnie, a potem będzie, że to przeze mnie. ;)
UsuńNatomiast takim typowo "moim" rozwiązaniem byłoby wyrwanie zawczasu innej laski, z takim tyłkiem, jaki się nam podoba. :)
haha no spoko, dobrze mówisz :)
UsuńJak się zachować w sytuacji w której laska z którą rozmawiamy, powiedziałaby że idzie coś powiedzieć koleżanką i jak wraca do nas jakiś typ ją zaczepia z którym przykładowo wczesniej tanczyla albo rozmawiała i próbuje ją przejąć jakieś przybijanie piątek gadka, uściski, eskalowanie.
OdpowiedzUsuńDruga sytuacja, która zdarza się rzadko a jednak się zdarza. Początek akcji gadamy z laska 2-4minuty, nagle podbija 2 typów i zaczynają bajerować laskę.
Moim zdaniem to są trudne sprawy i sam nie mam na to naprawdę dobrego rozwiązania. Problem w tym, że jeżeli "konkurencja" jest dostatecznie uparta i nachalna, to w zasadzie nie ma co z nią zrobić - to mogą być totalni kretyni, bez szans na zaruchanie laski, ale i tak mogą zasabotować nasze działania.
UsuńNa pewno pomaga, gdy nam dobrze idzie z laską - wtedy sama laska może ich spławić, bo chce rozmawiać z nami. W takiej sytuacji łatwiej też wejdzie zachowanie "na chłopaka" - obejmujemy laskę, albo pokazujemy/mówimy facetowi, że to nasza dziewczyna.
Ja to sobie kiedyś rozpisałem na podstawie pewnego produktu i myślę, że jest to całkiem sensownie opisane.
UsuńJeśli jakiś typ wejdzie Ci w set to sprawdź jego relacje z laską. A skąd się wgl znacie swoją drogą, spytaj dziewczyny o to (najlepiej na ucho bo w klubie jest głośno) bo facet może kłamać. Może być kilka przypadków:
Zdesperowany koleś we friendzonie. Bądź przyjacielski wobec niego ale unikaj go. Nigdy nie dawaj mu prowadzić, Ty masz to robić. Bądź dominujący i trochę głośniejszy. Skup się na lasce i wyizoluj ją. Jeśli chcesz coś z nią robić to tak aby on tego najlepiej nie widział bo friendzone jej pasuje.
Agresywny koleś we friendzonie. Unikałbym sytuacji konfrontacyjnych i pokazał mu, że jestem fajnym gościem. Nie chce nic od Twojej dziewczyny jestem tu dla funu. Skup się na niej i spraw aby jego zachowanie w kontraście do Twojego alpha działało na Twoją korzyść. Nigdy nie reaguj na agresywne zachowanie. Jeśli będzie Cię szturchał obróć to w żart.
Koleś który jest starszy od niej, może chłopak jej siostry czy coś i nie chce jej. Bądź wobec niego przyjazny.
Randomowy typek, którego poznała. Gadasz chwile z nim i skupiasz się na lasce. Nie dajesz jej szans do zastanowienia się kogo wybrać. Warto zmienić z nią klub wtedy. Bo jest szansa, że typek odpuści. Dajesz mu trochę i od razu wracasz do laski. O super koleś… i skupiasz się na niej.
Koleś który chce się bić. Nie zwracaj uwagi na agresywnych typów, skupiaj się na lasce.
Doceń siłę ponownego podejścia. Często możesz zostawić laskę z nieogarniętym typem, którego nie możesz się pozbyć i poznawać inne dziewczyny w tym czasie. On to spieprzy i wrócisz do samej laski.
Co myślisz o tych rozwiązaniach Milroh?
UsuńPrzede wszystkim myślę, że to zależy od typu kolesia. Jeden koleś sobie pójdzie w momencie w którym zda sobie sprawę, że jest niechciany, a drugi się "przyklei" na upartego, ignorując nawet całkiem bezpośrednie sygnały "idź sobie" od laski. I na ten drugi przypadek nie ma dobrej metody.
"Agresywny koleś we friendzonie. Unikałbym sytuacji konfrontacyjnych i pokazał mu, że jestem fajnym gościem. Nie chce nic od Twojej dziewczyny jestem tu dla funu. Skup się na niej i spraw aby jego zachowanie w kontraście do Twojego alpha działało na Twoją korzyść. "
<---- Zgadzam się co do unikania zachowań konfrontacyjnych, ale poza tym jak dla mnie brzmi to słabo. Jak ma wyglądać to uwodzenie, w którym kręci się wokól nas agresywnie nastawiony koleś, jaka będzie tam atmosfera? Jak dla mnie to nauka płynąca z kręgów ludzi fascynujących się samym prowadzeniem interakcji, a nie uwodzeniem nastawionym na ruchanie.
"Koleś który chce się bić. Nie zwracaj uwagi na agresywnych typów, skupiaj się na lasce. "
<---- Gorzej gdy Ty nie będziesz zwracać na niego uwagi, ale on będzie zwracać uwagę na Ciebie. I nawet nie mówię o tym, że Cię uderzy, ale o tym, że np. będzie Cię popychać, szturchać - jak ma w takiej sytuacji wyglądać uwodzenie?
"Doceń siłę ponownego podejścia. Często możesz zostawić laskę z nieogarniętym typem, którego nie możesz się pozbyć i poznawać inne dziewczyny w tym czasie. On to spieprzy i wrócisz do samej laski. "
<---- To jest bardzo dobrze. Najczęściej konkurencja po prosto pieprzy sprawę i laska jest znowu wolna.
"Koleś który chce się bić. Nie zwracaj uwagi na agresywnych typów, skupiaj się na lasce. "
Usuń<---- Gorzej gdy Ty nie będziesz zwracać na niego uwagi, ale on będzie zwracać uwagę na Ciebie. I nawet nie mówię o tym, że Cię uderzy, ale o tym, że np. będzie Cię popychać, szturchać - jak ma w takiej sytuacji wyglądać uwodzenie?
Wtedy po prostu powiedziałbym o tym ochronie i by go prawdopodobnie wywalili a ja skupiłbym się na lasce.
Dzięki za wyjaśnienie:)
"Wtedy po prostu powiedziałbym o tym ochronie i by go prawdopodobnie wywalili a ja skupiłbym się na lasce."
UsuńMoim zdaniem to nie jest takie proste. Ochrona często przychodzi, patrzy co się dzieje, a jeżeli koleś zachowuje się w tym momencie spokojnie, to tylko mówi mu kilka słów ostrzeżenia. A Ty żeby pójść do ochrony, musisz zostawić laskę Z NIM - to nie jest zbyt dobre dla atmosfery uwodzenia.
http://static.jpg.pl/static/photos/257/257740/9f4d7c92d14435f75567382dc61ea70b_normal.jpg
OdpowiedzUsuń1.Proszę o komentarz odnośnie fryzur ze zdjęcia, czy panowie ze zdjęć dobre fryzury do siebie dobrali według Ciebie? Czy tak jak z ubiorem stawiasz bardziej na męski elegancko-klasyczny solidny styl niż jakieś nowoczesne-modne męskie fryzury?
2.W jednym z dawnych artykułów wrzuciłeś jak się ubierać zdjęcie Colin Farrell'a i podłapałem jak się ubierać, natomiast czy mógłbyś wrzucić jakieś foto świetnie ubranego faceta w klimacie jesień.zima np w jakimś płaszczu, chodzi mi zeby byl wiecej ubrany niz jeansy+koszula?
OdpowiedzUsuń1.Tak, moim zdaniem mają dobre fryzury.
I tak, stawiam na "męsko-elegancki", solidny styl, a nie na styl "nowoczesno-modny". Mnie generalnie i dziwi i śmieszy to, że ludzie zajmujący się modą i rzekomo się na tym znający proponują style ubierania się które NIE SĄ dobre w kontekście kobiet, bo wysyłają sygnał, że facet NIE JEST konkretnym, ogarniętym życiowo facetem.
2. Ze zdjęciem dobrego płaszcza jest jak zwykle problem, bo nie mogę znaleźć niczego, co by mi się naprawdę podobało.
Ogólnie rzecz biorąc, polecam eleganckie, ale nie przesadnie sztywne/nudne płaszcze w klasycznych kolorach - czarny, granatowy, szary.
Przykład przyzwoitego płaszcza:
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2011/11/26/article-2066546-0EF4442900000578-315_634x640.jpg
Przykład płaszcza eleganckiego, ale zbyt sztywnego:
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2016/12/13/18/3B5836B700000578-4030010-image-a-3_1481653358849.jpg
Tego typu rzeczy potrafią być świetne jeżeli są trafione, ale jeżeli nie są trafione, to mogą wyglądać zbyt sztywno, albo co gorsza kiczowato:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/bf/99/95/bf9995ecfa349dff9fa01469af73fc94.jpg
Poza tym jak zwykle - typ ubrania typem ubrania, ale do tego trzeba przymierzać i patrzeć, jak konkretna rzecz wygląda na konkretnej osobie w realnym życiu.
Akurat mam niemal identyczny płaszcz jaki ma na sobie Ryan Gosling, który wysłałeś.
UsuńTak to śmieszne, że np. taki Dawid Woliński ma 3 rzeczy kiczowate a jedna tylko dobra. Jednak jakby były same dobre ciuchy, myślę że moda byłaby zbyt nudna i brakowałoby show.
Zastanawiam się czy nie jest tak, że jak ja nie jestem zabójczo przystojny mam twarz 7/10 i ubierając się dobrze w ciuchy firm lancerto,vistula,prochnik hugo boss , odpowiednio dopasowane to jestem w stanie zrobić z siebie max 8/10. Myślę,żę przebierając wśród ciuchów jakiś projektantów znalazłbym jakieś perełki,i zrobiłbym z siebie 9/10. Aczkolwiek nie bedę sie tym teraz zajmował, bo za kurtke 1-2k moge dac ale nie 4k moze kiedyś..
https://zapodaj.net/215901ab9a3c4.jpg.html Dla mnie po lewej ubiór 8/10 po prawej 9/10
Coś się z linkiem popsuło, wrzucam jeszcze raz http://files.tinypic.pl/i/00867/y1b7eql707lk.jpg
UsuńCo do Wolińskiego i ogólnie świata mody, to moim zdaniem tam chodzi właśnie o show, a także o budowanie pewnej subkultury, w której określony typ ludzi czuje się dobrze. Tak naprawdę świat mody to właśnie subkultura, jak hipsterzy, hiphopowcy czy metalowcy, tylko w przypadku świata mody jest to rozmyte poprzez powiązanie z przemysłem odzieżowym, przez co wielu ludzi tego nie dostrzega.
UsuńCo do podwyższania swojego wyglądu, to jeżeli jesteś fizycznie 7/10, to jak najbardziej możesz doprowadzić siebie do takiego stanu, że będą na Ciebie zwracały uwagę laski 9/10, modelki, celebrytki, itd. I to nawet nie musiałyby być jakieś super drogie rzeczy - wystarczyłbyby rzeczy umiarkowanie drogie, ale bardzo dobrze dobrane.
Jeżeli chodzi o link, to ja nie jestem zbyt zachwycony ani jednym, ani drugiem. Po lewej stronie te spodnie jakoś słabo wyglądają, a góra jest z kolei za bardzo "cwaniakowata". Po prawej stronie średnio podoba mi się kurtka, a także to co brązowe coś (szalik, nie wiem?) na klatce piersiowej.
Cwaniakowato? Czy to znaczy, że Ty pod marynarkę, zakładasz raczej jakąś koszulkę zamiast koszula+marynarka, żeby wyglądać nie cwaniakowato?
UsuńNie, tam jak najbardziej powinna być koszula, ale jak dla mnie to połączenie czarnego z czarnym nie jest najlepsze. Dla mnie to za bardzo wygląda na kolesia, który chce pokazywać, że on jest "mister cool". To jest dobre ubranie w kontekście unikania innych negatywnych kierunków, czyli hipsterstwa czy sztywności, ale za to nie jest dobrze właśnie w kontekście robienia wrażenia cwaniaka lub kogoś kto chce wyglądać na "mister cool".
OdpowiedzUsuńOsatnio mam taka rozkmine ktora nie daje mi spokoju.
OdpowiedzUsuńCzy atrakcyjne kobiety sa needy i samotne? Mi samemu ciezko sie obiektywnie do tego odniesc, bo z jednej strony kobiety w dzisiejszych czasach maja cale grono adoratorow i wielbicieli, faceci zabiegaja o ich wzgledy na rozne sposooby (podchodzenie, przez kregi znajomych, domowki, praca, portale spolecznosciowe itp) a z drugiej strony jest wiele atrakcyjnych kobiet ktore sa samotne, do ktorych faceci rzadko podchodza itp. Niektore mniej atrakcyjne maja paradokslanie wieksze powodzenie niz jej ladniejsze rowiesniczki. Czasem jak rozmawiam z laskami to narzekaja ze ciezko dzisiaj poznac kogos normanego, chco z drugiej strony rzadko ktora laska po rozstaniach jest dluzej sama niz 2-3 tygodnie… Tak sobie tez mysle w jakich facetach musza przebierac kobiety skoro 90% z nich to pizdy dotkniete choroba pt „szacunek do kobiet” i pomimo duzego wyboru malo z nich przechodzi dalsza „selekcje”
Po prostu Wkurwia mnie i nie moge tego zniesc ze laski maja bezproblemowy dostep do bliskosci i sexu, ze maja taki wybor, Ze nie doswiadczaja flustracji sexualnej i braku laku. Do przecietnie atrakcyjnej laski ten wybor przychodzi sam i nic nie musi ona robic. To cholernie niesprawiedliwe, powoduje to we mnie ogromna flustracja sexualna a co za tym idzie depresyjne nastroje. Te poczucie niesprawiedliwosci, swiadomosc tego ze ona maja latwiej i nie musza sie wysliac mnie wkurza i doluje zarazem. Ze one nie musza radzic sobie z takim emocjami jak faceci, doswiadczac bycia needym, samotnosci badz flustracji sexualnej… Moga byc nieogarniete psychicznie a i tak bede mialy wianuszki facetow, czesto o wiele atrakcyjniejszych niz one same, wystarczy tylko wcisnac sie w mini i szpilki... Wiem ze brzmie troche jak flustrat, ale nie zawsze tak jest, w wiekszosci przypadkow po porstu skupiam sie na sobie i swoim dzialaniu i nic innego mnie nie obchodzi (potencjalna konkurencja i wybor ze strony kobiet itp) ale kiedy mam kiepski okres w uwodzeniu i slabo mi idzie to doswiadczam wlasnie takich depresyjncyh stanow i wspomnianej wyzej flustracji sexualnej i tego bolesnego zjawiska radzenia i ciaglej walki z ogromna konkurencja ktora otacza laski. Dodatkowo fakt pogorsza to ze niedawno sie rozstalem i samotnosc oraz tesknota za blskoscia emocjonalna poglebie te stany o ktorych wspominalem, tymbardziej ze ex partnerka znalazla sobie juz "zastepstwo" i nie bede udawal, ale w jakis bolesny sposob mnie to dotknelo.
Pozdro i licze na odpowiedz
Część 1/2
Usuń"Czy atrakcyjne kobiety sa needy i samotne? "
<---- NIE, nie są. To jest straszna bzdura, anty-wiedza propagowana przez pseudo-ekspertów, w ramach marketingu pt. "możesz mieć każdą kobietę, one wszystkie tak naprawdę na Ciebie czekają (tylko kup mój produkt)".
"Mi samemu ciezko sie obiektywnie do tego odniesc, bo z jednej strony kobiety w dzisiejszych czasach maja cale grono adoratorow i wielbicieli, faceci zabiegaja o ich wzgledy na rozne sposooby (podchodzenie, przez kregi znajomych, domowki, praca, portale spolecznosciowe itp "
<---- DOKŁADNIE.
"a z drugiej strony jest wiele atrakcyjnych kobiet ktore sa samotne, do ktorych faceci rzadko podchodza itp. "
<---- Problem w tym, że rzadko podchodzą na ulicy - natomiast w klubach już różnie, a w kręgu znajomych te bariery są dużo, dużo mniejsze. I atrakcyjna kobieta może być samotna, ale nie jest needy, bo ona może mieć faceta, tylko np. chce coś lepszego - to jej wybór, a nie brak opcji. To przypomina faceta, który może ruchać 6-7, ale nie chce, bo chciałby 8-9 - on tak naprawdę nie jest needy, tylko ambitny/wymagający/roszczeniowy.
"Niektore mniej atrakcyjne maja paradokslanie wieksze powodzenie niz jej ladniejsze rowiesniczki."
<---- Zależy od wielu rzeczy - np. laska która sprawia wrażenie przyjaznej, dostępnej, może ośmielać facetów bardziej niż laska w wyraźny sposób chłodna i wyniosła. Ale generalna tendencja jest taka, że atrakcyjne laski mają większe powodzenie.
"Czasem jak rozmawiam z laskami to narzekaja ze ciezko dzisiaj poznac kogos normanego, chco z drugiej strony rzadko ktora laska po rozstaniach jest dluzej sama niz 2-3 tygodnie… "
<--- I wierzysz bardziej w to co mówią, czy w to co się realnie dzieje w realnym świecie? :)
Część 2/2
Usuń"Tak sobie tez mysle w jakich facetach musza przebierac kobiety skoro 90% z nich to pizdy dotkniete choroba pt „szacunek do kobiet” i pomimo duzego wyboru malo z nich przechodzi dalsza „selekcje” "
<---- Jest faktem, że większość facetów ma w głowie niezłą sieczkę, ale gdy ludzie poznają się poprzez znajomych, w pracy, na uczelni, itd, to ma to mniejsze znaczenie. Właśnie mniejsze znaczenie, nie zerowe - często facet który się lasce podoba nie ma odwagi zadziałać nawet w kręgu znajomych, aczkolwiek zdarza się to dużo częściej niż w klubie i (zwłaszcza) na ulicy.
Inna sprawa, że laski też mają problemy, właśnie w sensie jakości facetów, do których mają dostęp. Bo tylko jakiś odsetek facetów ma określoną pozytywną cechę, a facetów posiadających wszystkie cechy pożądane przez kobietę jest garstka. Przyjmijmy upraszczając, że facetów posiadających daną pozytywną cechę jest 20% - przyjmijmy, że 20% facetów ma dobry wygląd, że 20% facetów ma kasę, że 20% jest dobra w łóżku, 20% ma fajną osobowość, itd itp. Problem jest taki, że facetów posiadających WSZYSTKIE te cechy nie będzie 20%, bo te grupy tylko częściowo się pokrywają - jeden facet będzie przystojny, ale bez kasy - inny bogaty, ale słaby w łóżku - jeszcze inny będzie miał fajną osobowość, ale ani wyglądu, ani kasy. I facetów spełniajacych wszystkie kryteria kobiety jest poniżej 1% - a ci faceci są często albo zajęci, albo zainteresowani poruchaniem i pójsciem dalej.
"Po prostu Wkurwia mnie i nie moge tego zniesc ze laski maja bezproblemowy dostep do bliskosci i sexu, ze maja taki wybor, "
<--- Zależy jakie laski, o jakiej urodzie. Faceci którzy bardzo dobrze wyglądają też mają bezproblemowy dostęp do seksu i bliskości - mój kolega 8/10 notorycznie jest podrywany przez znajome, czasami dostaje nawet otwartym tekstem propozycje seksu bez zobowiązań.
W tym kontekście warto spojrzeć na to, że BRZYDKIE laski mają PRZERĄBANE.
Inna sprawa, że to tak naprawdę zmienia tylko oś tej niesprawiedliwości - bo grupą uprzywilejowaną nie są kobiety, tylko atrakcyjni ludzie obojga płci.
"To cholernie niesprawiedliwe, powoduje to we mnie ogromna flustracja sexualna a co za tym idzie depresyjne nastroje. "
<--- To JEST niesprawiedliwe. Część ludzi ma pewne rzeczy podane na tacy, bo takie mają geny, część musi się starać, a dla części pewne rzeczy są praktycznie nieosiągalne, jakby się nie starali. (Mam tu na myśli nie tyle sam seks, bo brzydcy faceci też ruchają, ale bycie autentycznie atrakcyjnym, posiadanie licznych i atrakcyjnych OPCJI).
Inna sprawa, że o ile ta niesprawiedliwość jest czymś bardzo realnym i moim zdaniem naprawdę przykrym, o tyle z przejmowania się tym nic nie przyjdzie - należy grać takimi "kartami" jakie mamy i osiągnąć to, co możemy osiągnąć. Jest to niesprawiedliwe, ale grając tak jak się może, unika się zostania pokrzywdzonym jeszcze bardziej.
Może ktoś polecić dobre lokale kawiarnia/pub/restauracja we Wrocławiu, czyi z ciemnym klimatem, kanapy ?
OdpowiedzUsuńI to samo pytanie tylko, że w Warszawie.
Usuńhej :)
OdpowiedzUsuńOprócz własnego doświadczenia możesz polecić jakiś kanał w języku angielskim, z którego można czerpać wartościową wiedze?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@Kotwil
UsuńNie jestem w stanie polecić takiego kanału - nie wiem dlaczego tak jest, ale to co jest w sieci o uwodzeniu jest najczęściej zwyczajnie błędne. W zasadzie z czystym sercem mogę polecić jedynie blog Festa - ale to po polsku, nie po angielsku.
www.fest-uwodzenie.pl/blog/
1/2
OdpowiedzUsuń"I wierzysz bardziej w to co mówią, czy w to co się realnie dzieje w realnym świecie?" :)
---->Hmm Raczej wierze, bo były to dobre koleżanki bądź kobiety z którymi spalem. I często to było na zasadzie porownan do facetow których wczesniej poznaly w swoim zyciu. To co one mowily w tych rozmowach, po części pokrywalo się z tym co ty mowiles, ze laski maja problem nie z posiadanym wyborem ale z jakoscia tego wyboru. Narzekają ze ciężko jest poznac kogos normlanego, tylko ze normalny nie znaczy przeciętny. Bo albo facet jest „cipa” (brak mu sexualnego pazura, nie jest sexualny i traktuje ja jak kolezanke) albo facet z gatunku „co to nie on”, narzekaly tez, ze podbijają do nich jacys creeperzy, sexualni napaleńcy którym chodzi o jedno, idioci którzy dyskredytują się dziwnymi tekstami i na sile podlizuja albo najzwyczajniej w swiecie goście którzy im się nie podobają. Wiec koniec koncow można rzecz ze nie narzekaly na maly wybor ale bardziej na to ze nie ma w nich atrakcyjnych opcji.
A co do realnego swiata to tak jak powiedziales, niektóre sa bardziej wymagające i nie wchodzą w relacje z braku laku. Ale sa tez kobiety które ciagle przebywaja w związkach, pomimo ze nie sa do końca szczęśliwe/zadowolne , faceta traktują raczej jako tymaczasowa opcje i poluja na jakiś lepszy model, a sa tez takie które wchodzą w związki z wyboru a nie z desperacji/samotności. Przez co kryterium wejscia w zwiazek jest z gola odmienne i dezyduja się na niego dopiero gdy na radarze pojawis się naprawdę ktoś „wartościowy”
"Faceci którzy bardzo dobrze wyglądają też mają bezproblemowy dostęp do seksu i bliskości - mój kolega 8/10 notorycznie jest podrywany przez znajome, czasami dostaje nawet otwartym tekstem propozycje seksu bez zobowiązań"
---->A moglbys przytoczyć w jaki sposób jest „podrywany” bo ja jestem atrakcyjnym facetem i owszem podobam się kobietom i w jakiś sposób doswiadczylem zjawsika podrywu ze strony lasek, ale obecnie mam maly dostep do roznych gron socjalnych (brak znajomych, uczelni itp) kiedyś w liceum panny mnie zaczepialy i się im podbalem itp. Na domówkach i ogniskach kobiety same się kleily i „podbijaly” Tylko problem ze to były małolaty, a za bardzo nie wiem jak wygląda „podryw” ze strony tych starszych i ogarniętych kobiet. W jaki sposób one to robia, czy może jest to bardziej subtelne itp. Itd. O ile w pracy wiem ze podobam się kilku atrakcyjnym kobietom to jednak sa one swiezymi mężatkami a pomiędzy mna a nimi jest ponad 10lat roznicy wiec nie traktują mnie „poważnie” wiec oprocz swiadomosci ze się im podobam, oznakow zainteresowania i jakiś tam usmiechow z ich strony do nieczego konkretnego nie dochodzi. Dlatego jestem cieakwy w jaki sposób kobiety podrywają i probuja inicjować kontakt
Usuń"Hmm Raczej wierze, bo były to dobre koleżanki bądź kobiety z którymi spalem. I często to było na zasadzie porownan do facetow których wczesniej poznaly w swoim zyciu. To co one mowily w tych rozmowach, po części pokrywalo się z tym co ty mowiles, ze laski maja problem nie z posiadanym wyborem ale z jakoscia tego wyboru. Narzekają ze ciężko jest poznac kogos normlanego, tylko ze normalny nie znaczy przeciętny.(...)Wiec koniec koncow można rzecz ze nie narzekaly na maly wybor ale bardziej na to ze nie ma w nich atrakcyjnych opcji. "
<--- Tak. Natomiast bardzo często laski biorą tych gości którzy nie do końca im odpowiadają - tak samo zresztą jak faceci, którzy często ruchają przeciętne laski, bo niczego lepszego ruchać nie są w stanie.
"A moglbys przytoczyć w jaki sposób jest „podrywany” bo ja jestem atrakcyjnym facetem i owszem podobam się kobietom i w jakiś sposób doswiadczylem zjawsika podrywu ze strony lasek, ale obecnie mam maly dostep do roznych gron socjalnych (brak znajomych, uczelni itp) kiedyś w liceum panny mnie zaczepialy i się im podbalem itp. Na domówkach i ogniskach kobiety same się kleily i „podbijaly” Tylko problem ze to były małolaty, a za bardzo nie wiem jak wygląda „podryw” ze strony tych starszych i ogarniętych kobiet. W jaki sposób one to robia, czy może jest to bardziej subtelne itp. Itd "
<---- Najpierw się z nim zaprzyjaźniają, żartują, skracają dystans, a potem przechodzą do bardziej konkretnych działan. W wariancie łagodniejszym - propozycja pójścia gdzieś, w wariancie ostrzejszym - rozmowa o relacjach damsko-męskich z dołączoną propozycją pójścia do łóżka bez zobowiązań. Przy czym ten koleś jest nie tyle atrakcyjny, co bardzo atrakcyjny - mocne 8/10. I jeżeli jesteś 6-7, to nie będziesz miał takiego poziomu zainteresowania, pomimo tego, że podobasz się kobietom.
2/2
OdpowiedzUsuń„Inna sprawa, że to tak naprawdę zmienia tylko oś tej niesprawiedliwości - bo grupą uprzywilejowaną nie są kobiety, tylko atrakcyjni ludzie obojga płci. To JEST niesprawiedliwe. Część ludzi ma pewne rzeczy podane na tacy, bo takie mają geny, część musi się starać, a dla części pewne rzeczy są praktycznie nieosiągalne”
---->Jeśli chodzi o aspekt wygladowy to nie mogę narzekac, w prawdzie nie jest typem ciacha i supermodela, aczkolwiek często laski mowia mi ze jestem przystojny, sam oceniam się na 6-7 i dużej ilości lasek się podobam, a moje flustracja wynika raczej z neiogarniecia psychicznego i ograniczen jakie niesie za sobą małe miato (około 30 fajnych kobiet na cale miasto, duza konkurencja, brak klubow, brak uwodzenie na ulicy, brak gron socjolnych, w dodatku większość lasek ma faceta/meza, albo laski sa neiogarnietymi malolatmi w wieku 16-18lat, nie mowiac o tym ze każdy każdego zna wiec male jest male przyzwolenie na sexualnosc oraz puszczanie się bedac w związku)
„facetów spełniajacych wszystkie kryteria kobiety jest poniżej 1% - a ci faceci są często albo zajęci, albo zainteresowani poruchaniem i pójsciem dalej”
--->Czyli mam rozumieć ze pomimo występowania dużej ilości konkurenji wcale nie jest tak ciężko z nia walczyc, zakaldajac ze jesteś ogarniętym i atrakcyjnym facetem o ponadprzeciętnych zasobach (skill, wyglad, hajs)?
"Inna sprawa, że laski też mają problemy, właśnie w sensie jakości facetów, do których mają dostęp."
---> Moglbys jeszcze przytoczyc z jakimi problemami laski musza sie zmagac w kwesitach relacji d-m?
Dzieki za feedback :)
Usuń"Jeśli chodzi o aspekt wygladowy to nie mogę narzekac, w prawdzie nie jest typem ciacha i supermodela, aczkolwiek często laski mowia mi ze jestem przystojny, sam oceniam się na 6-7 i dużej ilości lasek się podobam, a moje flustracja wynika raczej z neiogarniecia psychicznego i ograniczen jakie niesie za sobą małe miato (około 30 fajnych kobiet na cale miasto, duza konkurencja, brak klubow, brak uwodzenie na ulicy, brak gron socjolnych, w dodatku większość lasek ma faceta/meza, albo laski sa neiogarnietymi malolatmi w wieku 16-18lat, nie mowiac o tym ze każdy każdego zna wiec male jest male przyzwolenie na sexualnosc oraz puszczanie się bedac w związku) "
<--- Wygląd 6-7 to dobra rzecz, pewien atut, natomiast nie jakiś wielki atut, bo całkiem sporo ludzi ma wygląd 6-7. Natomiast problem pt. "małe miasto" wydaje mi się problemem POWAŻNYM - co prawda nigdy w takiej miejscowości nie mieszkałem, ale z tego co słyszałem, to w takich miejscach jest jeszcze ciężej niż wynikałoby z "matematycznej" mniejszej ilości kobiet, bo dochodzi do tego atmosfera "każdy każdego zna" i dbanie o reputację silniejsze niż w większym mieście, a także np. wcześniejsze wychodzenie za mąż.
"Czyli mam rozumieć ze pomimo występowania dużej ilości konkurenji wcale nie jest tak ciężko z nia walczyc, zakaldajac ze jesteś ogarniętym i atrakcyjnym facetem o ponadprzeciętnych zasobach (skill, wyglad, hajs)? "
<---- OCZYWIŚCIE. Wielu posiadającym mniej atutów facetom nie mieści się w głowie, jak łatwo jest facetom posiadającym mocne atuty.
"Moglbys jeszcze przytoczyc z jakimi problemami laski musza sie zmagac w kwesitach relacji d-m? "
<---- Oj "normalnymi" - faceci jest zdradzają, porzucają, albo one chcą faceta który ich nie chce, albo one się starzeją i chciałby wyjśc za mąż i mieć dziecko, a ich faceci tego nie chcą itd itp.
Milron jak u Ciebie w kwestii perfum- używasz ich codziennie też przykładasz duza uwagę do ich odpowiedniego doboru?
OdpowiedzUsuńGdy masz dwie dziewczyny i wiedzą że spotykasz się z innymi to co one wiedza po prostu że to luźny/otwarty związek, czy wiedza coś więcej że ona jest jedna z dwóch lasek z którymi spotykasz się na stałe a oprócz tego jeszcze spotykasz się czasami z innymi?
1. Nie - perfumy są dużo mniej ważne, bo liczy się przede wszystkim wrażenie wzrokowe. Oczywiście dobrze jest mieć (dobre) perfumy, ale dobór nie jest aż tak istotny jak w przypadku ubrań.
Usuń2. Staram się nie informować ich za bardzo o detalach.
Siema Milroh, mam taką sprawę, pytanie do Ciebie ale może i do innych tu obecnych jakie są Wasze spostrzeżenia na pewną sprawę....otóż od dluższego czasu często wychodzę do klubow, jestem sam.i nie ukrywam ,że szukam okazji by kogoś poznać natomiast co do.sytuacji w.klubach to ma tam wrazenie ze laski tam obecne przyjmuja dziwna pozę jakby za punkt honoru obraly sobie bycie niedodstepna i traktowanie innych z gory.....otóż nie mogę pojąć tego jak to jest że ponoć jestem " zajebiście przystojny" nie slysze tego od mamy tak przy okazji tylko od kolezanek z pracy i nawet kolegow, mam fajny styl itd itp i nie zamierzam sie tu wywyzszac ale jak przychodzi co do czego i podbijam do laski w klubie chcac z nia tylko zatanczyc to odbijam sie od 8 na 10, nie gadam glupot, nawet nie zdążam nuc powiedzieć, usmiecham sie, podchodzę i jestem wyluzowany, staram się nie nabijać sobie glowy bzdurami ale nie wiem co jest i o co chodzi...efekt jest taki, że jak do tej pory nie.miałem problemow z " ogarnięciem psychicznym" tak od pewnego czasu dostrzegam symptomy niemal dokladnie takie jak pisałeś już na swoim blogu, czyli totalnego Nieogara mentalnego, zaczynam się zastanawiać czy wszystko jest ze mna ok i to co najważniejsze czy powinienem wogole sugerewac sie czy budowac opinie na swoj temat na podstawie tych zachowan w klubie...z klubu wychodze zdolowany i skolowany, po czym wychodze do znajomych , do pracy i raczej widze i slysze pozytywne opinie, eiec komu wierzyc:-) wiem ze powiecie ze poczucie wlasnej wartosci wyplywa z wewnatrz i zadna taka sytuacja nie powinna mnie dolowac ale po tylu takich akcjach zaczynam myslec ze moze pewnosc siebie w moim przypadku to oszukiwanie samego siebie. Niestety wiem ,że pewnie Ty nie masz takich doswiadczen bo Ci wychodzi i moze nie zrozuniesz jak to mozliwe ale jyz sam nie wiem. Staje sie niepewny siebie bo kolo sie zamyka a jedynym powodem sa reakcje w klubie, pomyslalem tez sobie ze moze bije ode mnie aura ruchacza czy podrywacza ( chodzi o wyglad) i laski chca mi utrzec nosa olewajac Konczac powiem ze to jest w klubach w warszawie
OdpowiedzUsuń
UsuńNiestety praktycznie nie da się tego zdiagnozować na podstawie tekstu. Może być tak, że Twój wygląd jest faktycznie dobry, ale całość wrażenia jakie robisz (razem z zachowaniem) robi na laskach złe wrażenie, np. typu "ruchacz który chce zaliczyć". Może sppróbuj poza parkietem, a w dodatku spróbuj kłaść nacisk na wytwarzanie zaufania - rozmawiaj z laskami tak, jakbyś chciał je poznać, a nie wyruchać.
Cześć, mam dokładnie ten sam problem co Ty. Poradziłeś sobie z tym jakoś? Dowiedziałeś się jaka jest tego przyczyna?
UsuńKilka razy próbowałem się dowiedzieć od dziewczyn które mnie olały, powód ich zachowania. Lecz nie udało mi się tego ustalić :/
Tkwilem w takiej sytuacji jak ty 3 lata, też myślałem że laski są jakieś niedostępne, w moim wypadku pomogło-bardzo dobre dopasowanie ubrań, lepsze podejścia żeby nie wyjść na faceta gapiacego się na laske w dziwny sposób, ani tez faceta pojawiającego się znikąd i nagle nawijajacego coś do niej, ogarnięcie psychiczne, zmiana myślenia z "muszę iść do klubu bo chce zaruchac i chce w końcu mieć dziewczynę" na myślenie w stylu"idę napić się dla przyjemności jednego drinka, będzie fajnie już się nie mogę doczekać pogadam sobie z jakąś laska będzie zabawnie/romantycznie pewnie będziemy się tez miziac przytulać i pewnie porucham na drugim trzecim spotkaniu"
OdpowiedzUsuńNikt nie oceniał mojego uwodzenia, ale jestem pewien że jak nie miałem ogarnięcia psychicznego to miałem to wypisane na twarzy jak tylko podchodziłem do laski, mimo że usmichalem się i mówiłem część,mam na imię x...
ŚWIETNY KOMENTARZ.
UsuńSzczególnie to "Tkwilem w takiej sytuacji jak ty 3 lata, też myślałem że laski są jakieś niedostępne" - często tak właśnie bywa, że dany facet doświadcza od strony lasek określonych reakcji i na tej podstawie powstaje w nim wrażenie, że "laski takie są". A tak naprawdę doświadcza tych określonych reakcji dlatego, że wywiera na laskach określone wrażenie - a zmiana wywieranego wrażenia zmienia otrzymywane reakcje.
Mam kilka pytan o twoje poligmiczne zycie :D
OdpowiedzUsuń1) Ile tygodni trwaja relacje ktore nawiazujesz? Chodzi mi glownie o relacje sexualne,bo wiem ze masz stala “zwiazowa” partnerke i kilka innych na boku, wiec o te monogamiczne relacje nie pytam :)
2) Czy lasce z ktora jestes obecnie w “zwiazku” nadal mocno “ zarzadasz oczekiwaniami” nie angazujesz sie zbytnio i nie wpuszczaj jej do swojego zycia? czy raczej poziom glebi emocjonalnej i zazylosci miedzy wami jest taki sam jak w normalnym zwiazku, z tym ze ty po prostu ruchasz na boku inne kobiety
3) Jesli chce zwiazku kobieta i chcialbym zeby ona tez te relacje postrzegala zwiazkowo, to czy szybkosc pojscia z nia do lozka warunkuje w jakis spsoob ona bedzie postrzegac “rame” naszej relacji? Czy moze to nie ma znaczenia, a wszystko wychodzi dopiero po sexie? W kontekscie relacji bez zobowiazan wydaje mi sie, ze czym szybicej przespisz sie z laska tym lepiej i latwiej wtedy zrobic uklad fuck friend, ale jak ta tendencja ma sie do relacji ktore chcemy prowadzic po lini zwiazkowej?
4) Kiedys gdzies wspominales ze nie chcesz jednorazowego sexu tylko spotykac sie w miare regularnie z dana laska,moc do niej zadzwonic spedzic czas poza lozkiem itp. Krotko mowiac intereuje cie nie tylko sam sex ale relacja ktora w pewien spsoob stanowi pewna forme zwiazku. Wobec tego jesli po kilku spotkaniach i kilkukrotnym puknieciu jej wiesz, ze nie bedziesz chcial ja zatrzymac na dluzej to czy w jakis sposob jej mowisz, ze z tego nic nie bedzie? Czy moze wogole nie poruszasz tego tematu, nie mowisz jej nic i ruchasz ja dopoki wszystko jest ok i laska nie zainicjuje rozmowy na temat “WAS” i nie pojawia sie oczekiwania monogami.
1. Różnie - ale np. tak z 1-2 miesiące.
Usuń2. To drugie - poziom głębi emocjonalnej jest jak w normalnym związku.
3. Przespanie się z laską mocno ułatwia stworzenie związku. W ogóle najkrótsza możliwa droga do związku polega na tym, że poznajesz laskę podczas dnia, ruchasz ją po kilku godzinach znajomości, a potem wieczorem atmosfera robi się "związkowa" - czujecie się blisko, macie ochotę spędzać ze sobą więcej czasu, itd itp - to jest "związek w kilka godzin". W przypadku laski poznanej w klubie i wyruchanej tej samej nocy coś takiego może mieć miejsce następnego dnia - był seks, teraz czujecie się blisko i może powstać zgoda co do tego, że chcecie powtórzyć nie tylko sam seks, ale też spędzać razem czas.
4. Generalnie staram się unikać tego tematu, a gdy laska go podnosi, to staram się raczej "kluczyć" niż jednoznacznie wytyczać granice.
Jesteśmy świetnie wyglądającym facetem, idzie przed nami wolnym krokiem laska, podchodzimy rozmawiamy te 8-10 minut po czym idziemy na kawę... Na kawie wiadomo, można pogadać co chcielibyśmy robic w życiu, nasze gusta, relacje damsko-męskie itd... Jak rozmawiać, jak prowadzić rozmowe te pierwsze 10minut?
OdpowiedzUsuń
UsuńPrzez te 10 minut można rozmawiać podobnie jak randce, tylko w spłycony sposób - możesz luźno rozmawiać o niej, o sobie, o sytuacji, o otoczeniu, itd itp. Krótkie komentarze, proste pytania, trochę humoru i tak dalej.
Wielu facetów ma w tym kontekście problem z psychiką - czują się nieswojo i to odbiera im zdolność do "luźnej gadki". Mają też wrażenie, że muszą powiedzieć coś naprawdę super, żeby zaimponować lasce - w rzeczywistości często nie jest potrzebne, tylko potrzebna jest taka zwyczajna "luźna gadka", która po prostu sprawi, że laska będzie się czuła przyjemnie w Twoim towarzystwie.
No właśnie napisałeś "mają też wrażenie, że muszą powiedzieć coś naprawdę super, żeby zaimponować lasce- w rzeczywistości często nie jest potrzebne" Często nie jest to potrzebne, tak zauważyłem to także na w rzeczywistości w moich aukcjach z laskami natomiast pytanie czy są dziewczyny/sytuację że czasami jednak trzeba prowadzić jakąś super rozmowe bo inaczej lipa?
Usuń"czy są dziewczyny/sytuację że czasami jednak trzeba prowadzić jakąś super rozmowe bo inaczej lipa? "
UsuńOCZYWIŚCIE, są takie dziewczyny/sytuacje. Generalnie jest tak, że jest płynna skala tego, jaki poziom umiejętności uwodzenia, w tym także umiejętności rozmowy, jest potrzebny w danej sytuacji - od praktycznie zerowego, do bardzo wysokiego.
Natomiast to emocjonalne przekonanie "muszę powiedzieć coś super" tak naprawdę tylko szkodzi:
1. W "trudnych" sytuacjach to w niczym nie pomoże - jeżeli ktoś nie ma odpowiednich umiejętności, to nie odpowiednich ma umiejętności i tyle, stresowanie się tym tego nie zmieni.
2. W "łatwych" sytuacjach to SZKODZI, bo faceci się stresują i wypadają przez to gorzej, a poza tym to obniża ich zdolność to działania na takim poziomie umiejętności, jaki realnie posiadają.
Nie do końca rozumiem czym jest dla Ciebie jak i lasek super rozmowa.
UsuńCzy jak zagadam do laski z dobrą grą aktorską Polzartem polserio "przepraszam Pani jest prawie tak atrakcyjna jak ja, czy da się Pani zaprosić na kawę?" To jest super czy nie?
Jak laska mówi mi że skończyła tańczyć bo ma kontuzje, a ja zacznę rozmowe że też kiedyś tanczylem ale musiałem przerwać i tęsknię za tym... To jest super rozmowa czy nie?
Problem w tym, że to trudno i zrozumieć i opisać, bo:
Usuń1. Dobra/super rozmowa to także GRA AKTORSKA. (a jakość tej jest mocno uzależniona od ogarnięcia psychicznego, poziomu wyluzowania).
2. Ważne jest też dopasowanie do konkretnej laski i do konkretnego stanu sytuacji z tą laską.
Przeważająca większość facetów ma POWAŻNY problem z punktem 1, bo nie mają odpowiedniego ogarnięcia psychicznego, wyluzowania potrzebnego do dobrej gry aktorskiej.
Obie przedstawione przez Ciebie możliwości MOGĄ być częścią super rozmowy, ale nie muszą.
Jak interpretowałbyś, przejście obok nas kobiety, która uderza ciałem, oznaka zainteresowania? Chodzi mi o takie sytuacje ze stoimy w klubie, tramwaju i laska ma miejsce zeby przejsc normalnie a uderza w nas przechodząc ani mocno ani słabo.
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie jestem w stanie tego ocenić. Być może w niektórych sytuacjach jest to jakiś sygnał zainteresowania, ale ludzie zdecydowanie potrafią się potrącać z niezdarności, nieuwagi, niedbałości.
UsuńW artykule Jak stalem sie dobry z kobietami padlo nastepujace zdanie ktore mocno mnie zaintrygowało "Po drodze miał miejsce umiarkowanie długi związek, który jak mało co zdewastował moją formę w tym względzie"
OdpowiedzUsuńMoglbys powiedziec o tym co wiecej? Jakie jest niebezpieczenstwo bycia w zwiazku, czy zwiazek jest dla kazdego dobra opcja? Jak bylo w twoim przypadku i czym to konkretnie sie objawialo. Intryguje mnie to tymbardziej, ze przez lata imprezowania z TIAN twoja psychika mocno sie uksztaltowala w kierunku bycia ruchaczem oczywiscie mowimy tu o glebokim poziomie psychiki wiec "teoretycznie" jakas dluzsza relacja z kobieta nie powinna w jakis sposob tego "nadszarpnac" i zdewastowac wypracowanych efektow :)
To skomplikowane, trudne sprawy. :)
OdpowiedzUsuń1. Ukształtowanie przez TIAN nie daje całościowej "psychiki ze stali" - daje jedynie psychikę mniej lub bardziej dostosowaną do uwodzenia i ruchania lasek (w stopniu zależnym od klasy TIAN i od osoby). Ludzie TIAN też mają w życiu problemy emocjonalne, a nawet problemy emocjonalne w stosunkach z kobietami - tylko u nas te problemy z kobietami występują raczej w kontekście miłości i długoterminowych związków, a nie problemu z zaruchaniem.
2. Jakaś część ukształtowania TIAN zostaje z człowiekiem na zawsze, ale można "wypaść z obiegu", co owocuje utratą części formy - taka osoba nadal jest bardziej ogarnięta od przeciętnego faceta, ale to "już nie jest to samo".
Część ludzi z TIAN "wypada z obiegu" po prostu przez zmianę ogólnego trybu życia - imprezowali TIANowo w liceum i/lub na studiach, ale potem nadchodzi "dorosłe życie", przychodzi życie zawodowe, zmieniają się znajomi, imprez jest mniej i zaczyna się też zmieniać nastawienie do życia.
Część osób z TIAN "wypada z obiegu" przez miłość, poważne zaangażowanie - angażują się na poważnie w relację i rzucają imprezowanie/ruchanie. Często stopniowo, nie od razu, ale jednak.
3. W moim przypadku było tak, że ja wszedłem w związek z naprawdę fajną dziewczyną, zakochałem się z wzajemnością, zaangażowałem w ten związek i ta relacja stała się dla mnie naprawdę ważna. Ale potem to się zaczęło z mojej strony "wypalać" i ja miałem takie dziwne poczucie "dryfowania w próżni", bo nie byłem zdecydowany ani na jeden, ani na drugi styl życia. To było dla mnie dziwnie niszczące w sposób którego do tej pory do końca nie rozumiem - nie w traumatyczny sposób, tylko w sposób "nijako-beznadziejny". Przy czym to nie była bezpośrednio utrata ogarnięcia, a powiedzmy "miękkie odcięcie" - popadnięcie w stan, w którym nie miałem do tego motywacji.
4. Związek może być niebezpieczny, ale tak naprawdę praktycznie wszystko może być niebezpieczne. Przykładowo jadąc samochodem możemy mieć wypadek i zginąć, albo stać się kalekami. Ale nie odradzam związków, tak samo jak nie odradzam jazdy samochodem. :)
1/2
OdpowiedzUsuńM: TIAN też mają w życiu problemy emocjonalne tylko u nas te problemy z kobietami występują raczej w kontekście miłości i długoterminowych związków
Moglbys rozwianac o jakich problemach zwiazkowych tu mowa?:) chodzi tu o to ze ciezko zrezgygnowac z rozrywki jaka sa kobiety
i poswiecic sie dla tej jednej, czy moze problem wynika z braku zaufania do swojej kobiety po tym co sie w zyciu "widzialo"?
M: "Przy czym to nie była bezpośrednio utrata ogarnięcia, a powiedzmy "miękkie odcięcie" - popadnięcie w stan,
w którym nie miałem do tego motywacji"
Aha, myslalem ze bardziej chodzilo o "zanik" skilla w dzialaniu niz brak motywacji, pamietam jak po kilku miesiacach zwiazku wyszedlem na impreze to czulem sie jakby uwodzenie bylo jakims
"science fiction" mialem kompletna pustke w glowie, zapomnialem jak to sie robi, co powiedziec, jak prowadzic interakcje itp. To troche prowadzilo do blednego kola, bo jeszcze bardziej zaczalem "trzymalem" sie zwiazku majac przeswiadczenie ze uwodzenie jest ciezkie i ciezko mi bedzie znalesc nowa dziewczyne.
2/2
OdpowiedzUsuńM: "ja miałem takie dziwne poczucie "dryfowania w próżni", bo nie byłem zdecydowany ani na jeden, ani na drugi styl życia. To było dla mnie dziwnie niszczące w sposób którego do tej pory do końca nie rozumiem"
W jakis sposob ciebie rozumiem i moge sie utozsamic ze stanem ktory opisujesz. Nie wiem na ile dokladnie, ale przezywalem cos podobnego, te swoiste "dryfowanie" o ktorym piszesz. Mnie osobiscie "zniczyl" moment wypalenia, moment w ktorym przestalem czuc
jakiekolwiek uczucia do osoby ktora byla mi kiedys bardzo bliska i
naprawde dla mnie wazna. To bylo cos dziwnego, po prostu to stalo sie tak nagle i niespodziewanie. Te uczucie jest naprawde dziwne i dolujace zarazem, bo nagle budzisz sie obok ukochanej osoby i doslownie nic do niej nie czujesz, nie czujesz ze cie pociaga fizycznie, nie czujesz chemi, nie czujesz nawet jakiegos
"drgania emocjonalengo" zamiast tego czujesz jakbys obok ciebie byla jakas asexualna kolezanka czy mlodsza siostra... W jakis sposob ja kochasz i ci na niej zalezy ale kompletnie przestala cie pociagac, pomimo ze jej uroda pozsotala bez zmian.
Kiedy doswiadczylem tego stanu to wlasnie wpadlem w taka "proznie", nie wiedzialem co robic dalej, z jedej strony ta ukochana osoba byla dla mnie wazna i mi na niej zalezalo, ale z drugiej strony przestalem odczuwac jakokolwiek satysfakcje z tej relacji, nie wiedzialem czy konczyc zwiazek czy moze byc z nia dalej pomimo ze "magia" sie juz skonczyla, a przy okazji calkowicie zrezygnowac z przyjemnego narkotyku jakim jest uwodzenie i zaliczanie nowych kobiet. I najgorsze bylo to
ze bylem zawieszony pomiedzy tymi dwoma "stylami zycia" i zadna ze stron tego wewnetrznego konfliktu nie przewazala, bylo to raczej 50/50 co powodowalo wlasnie ten dziwny stan o ktorym mowiles.
M: "Ale potem to się zaczęło z mojej strony "wypalać"
Moim zdaniem to wlasnie sedno problemu, wypalenie sie uczucia w zwiazku na ktore nikt nie znalazl cudownej recepty. Problem w tym ze zostalismy wychowani na totalnym oderwanym od rzeczywistosci wzrocu milosci, milosci ktora jest "namietna" i dlugotrwala. A w praktyce niestety jest zupelnia inaczej. Na poczatu jest swoista fascynacja druga osoba (zauroczenie) pozniej nadal trwa przyjemna faza zakochania, ale to juz nie to samo, a na koniec przychodzi wspomniane wypalanie namietnosci w zwiazku i zostaje
sama wiez intymna, przywiazanie emocjonalne i swoista przyjazn. I dopiero to co jest na koncu to esencja "prawdziwej" milosc, tylko problem w tym ze ta milosc przestaje byc przyjemna, a jak ktos jest "uzalezniony" od zrodla przyjemnosci jako sa kobeity to ciezko jest z tego zrezygnowac. ogolnie ludzie nie sa swiadomi kilku rzeczy,
ze pragna zakochania a nie milosci, ze chca byc zakochani a nie kochac i ze w praktyce nie da sie na dluzsza mete uzyskac od jednej osoby dwoch rodzajow milosci jednoczesnie: eros i agape, co w praktyce prowadzi do licznych problemow np tylko polowicznej satysfakcji z danej relacji, zdrad wynikajacej z nudy czy tez z wypalenia namietnosci itp itd
Usuń"Moglbys rozwianac o jakich problemach zwiazkowych tu mowa?:) chodzi tu o to ze ciezko zrezgygnowac z rozrywki jaka sa kobiety
i poswiecic sie dla tej jednej, czy moze problem wynika z braku zaufania do swojej kobiety po tym co sie w zyciu "widzialo"?"
<--- Różne. Akurat problemy związane z brakiem zaufania są rzadkie (o dziwo), częstsze są problemy związane z (nie)rezygnowaniem z innych lasek. Zdarzają się też wypalenia, albo sytuacje w której kolesiowi zawróciła w głowie laska która ma "silny charakter", ale w takim sensie, że jest nieźle pojebana.
Inna sprawa, że (wbrew mniemaniu niektórych ludzi) takie osoby generalnie radzą sobie w związkach lepiej niż przeciętni faceci - ale lepiej w pewnych granicach, bez całkowitej wolności od problemów.
"Aha, myslalem ze bardziej chodzilo o "zanik" skilla w dzialaniu niz brak motywacji, pamietam jak po kilku miesiacach zwiazku wyszedlem na impreze to czulem sie jakby uwodzenie bylo jakims
"science fiction" mialem kompletna pustke w glowie, zapomnialem jak to sie robi, co powiedziec, jak prowadzic interakcje itp. To troche prowadzilo do blednego kola, bo jeszcze bardziej zaczalem "trzymalem" sie zwiazku majac przeswiadczenie ze uwodzenie jest ciezkie i ciezko mi bedzie znalesc nowa dziewczyne. "
<--- Być może Twój skill był w jakiś sposób "słabiej utrwalony", "mniej stabilny" - ja osobiście czegoś takiego nie odczułem.
"W jakis sposob ciebie rozumiem i moge sie utozsamic ze stanem ktory opisujesz. Nie wiem na ile dokladnie, ale przezywalem cos podobnego, te swoiste "dryfowanie" o ktorym piszesz. Mnie osobiscie "zniczyl" moment wypalenia, moment w ktorym przestalem czuc
jakiekolwiek uczucia do osoby ktora byla mi kiedys bardzo bliska i
naprawde dla mnie wazna. To bylo cos dziwnego, po prostu to stalo sie tak nagle i niespodziewanie. Te uczucie jest naprawde dziwne i dolujace zarazem, bo nagle budzisz sie obok ukochanej osoby i doslownie nic do niej nie czujesz, nie czujesz ze cie pociaga fizycznie, nie czujesz chemi, nie czujesz nawet jakiegos
"drgania emocjonalengo" zamiast tego czujesz jakbys obok ciebie byla jakas asexualna kolezanka czy mlodsza siostra... W jakis sposob ja kochasz i ci na niej zalezy ale kompletnie przestala cie pociagac, pomimo ze jej uroda pozsotala bez zmian. "
<---- Fajnie, że wiesz o co mi chodzi z tym "dryfowaniem".
Ciekawe, że u Ciebie to był moment, bo u mnie to był stopniowy proces. Ale u mnie też było to dziwne i dołujące zarazem. I też w jakiś sposób nadal ją kochałem, nadal mi na niej zależało - w dodatku ona nadal mi się podobała, seksualnie było ok - to na poziomie emocji się się wypaliło. Tylko problem w tym, że ja nie byłem z nią związku dla samego seksu czy fajnej urody - byłem z nią z miłości i ta miłość się wypaliła.
"Problem w tym ze zostalismy wychowani na totalnym oderwanym od rzeczywistosci wzrocu milosci, milosci ktora jest "namietna" i dlugotrwala. "
<--- Tak. Nawet ja przy swoim "zdemoralizowaniu" miałem poczucie, że "to nie tak powinno być".
Videoblogerka o tekstach na podryw https://www.youtube.com/watch?v=eTiMewbLA2s minuta 10:18 Laska stawia pytanie "Co słychać", "Jak się bawisz?" w kategorii najgorszych tekstów na podryw, oczywiście wyobrażam sobie, że podchodzili do niej zestresowani faceci zagadując co słychać i mogło być to mega słabe, ja często w klubie przedstawiam się lasce i rzucam coś w stylu "co słychać", jak"jak impreza? straszny tłok dzisiaj... po czym przechodzę na jakiś inny temat i nie widzę nic dziwnego w pytaniu co słychać, jakie masz zdanie na ten temat Milroh?
OdpowiedzUsuńTo co mówi ta laska ma generalnie słaby poziom merytoryczny. Ja mniej więcej rozumiem skąd się może brać taka perspektywa i że ona może faktycznie tak myśleć, ale to co mówi jest powierzchowne i mało kompetentne.
UsuńNajbardziej podoba mi się u niej to, że w pewnym momencie mówi, że faceci szukają kobiet atrakcyjnych fizycznie, a kobiety facetów bogatych - to uproszczenie i generalizacja, ale jest taka tendencja. I co prawda jak dla mnie to jest coś całkiem oczywistego, to jednak część ludzi jakimś cudem tego nie dostrzega.
Co do tekstów, to ona przesadza - te teksty są oklepane, jasne, ale są faceci którzy zaczynają od "Co słychać" i ruchają.
W innym filmiku kojarze też, ze mówi parę rzeczy co można znaleźć w Twoim blogu, ale dokładnie tak jak mówisz malo powierzchownie i mało kompetentnie. Dobre też było jak mówiła że są kobiety brzydkie średnie i piękne. W komentarzach ostry ból dupy innych kobiet w stylu "każda kobieta jest piękna, każda ma wewnętrzne piękno"
UsuńMówiła też ze zna jakiegoś puasa zi popierała negi, że to faktycznie działa na laski bardzo atrakcyjne.
W innym filmiku kojarze też, ze mówi parę rzeczy co można znaleźć w Twoim blogu, ale dokładnie tak jak mówisz malo powierzchownie i mało kompetentnie. Dobre też było jak mówiła że są kobiety brzydkie średnie i piękne. W komentarzach ostry ból dupy innych kobiet w stylu "każda kobieta jest piękna, każda ma wewnętrzne piękno""
Usuń<--- Tak, to też jest dobre, nawet jeżeli oczywiste, bo wiele kobiet wciska tę absurdalną propagandę "każda kobieta jest piękna".
Moje wrażenie jest takie, że ona STARA SIĘ mówić sensowne rzeczy, także te kontrowersyjne, ale nie do końca jej to wychodzi, bo niespecjalnie ma do tego kompetencje i inteligencję.
"Mówiła też ze zna jakiegoś puasa zi popierała negi, że to faktycznie działa na laski bardzo atrakcyjne."
<--- Na pewno jakiś neg może czasami komuś dobrze wyjść, ale ja generalnie odradzam tę linię myślenia.
W jako sposob dzialac w klubie z laskami ktore maja chlopaka, starac sie budowac duza sexualnosc i chemie czy raczej grac na lini potencjalnego chlopaka i probowac zaprezentowac sie jako lepsza opcja niz jej obecny facet?
OdpowiedzUsuńNa to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
UsuńOba warianty mogą zadziałać, w tym także oba jednocześnie, ale to też mocno zależy od typu laski i poziomu jej zaangażowania w jej relację z chłopakiem. Istotne jest też to, jacy my jesteśmy - jeżeli mamy dobry wygląd, to zwiększa to sensowności opcji "seksualnej", a jeżeli nasz wygląd jest bardziej przeciętny, to zwiększa to sensowność opcji "związkowej".
Ja mam jeszcze pytanie odnosnie propozycji spotkan
OdpowiedzUsuń1) Jak proponujesz nastepne randki, robisz to juz podczas pierwszego spotkania? Mialem kilka sytuacji w ktorych spalilem relacje bo np spotkalismy sie raz a pozniej ja i laska mielismy duzo zajec, nie moglismy sie zgrac z terminem i emocje w interakcji opadly i nie bylo ciagu dalszego tej znajomosci...
2) Jak reagujesz kiedy laska mowi ze nie ma czasu, albo podaje inna wymowke lecz nie proponuje zadnego terminu lub mowi ze sie odezwie (ta jasne ;) Co w takiej sytuacji najlepiej zrobic, tak zeby z jedenj strony nie wyjsc na needy i nachalnego kolesia a jednoczesnie nie wyjsc na "sfochowanego" chlopczyka ktory sie obrazil. Bo moze rzeczywiscie laska nie ma czasu a my tworzymy nieprawdziwe projekcje ze ona nie jest nami zainteresowana itp. Co najlepiej robic? Proponowac od razu inny termin spotkania, napisac zeby odezwala sie do ciebie kiedy znajdzie czas czy moze jeszcze co innego :)
3) Czy tobie na twoim poziome zaawansowania i atrakcyjnosci nadal zdarzaja sie sytuacje w ktorych kobieta odwoluje spotkanie lub nie chce sie za bardzo umowic i znajduje rozne wymowki? Wiem ze te wszystkie opory biora sie z niewytarczajaca silnej "motywacji" wzgledem danego faceta i to w braku dostatecznej atrakcyjnsci nalezy dopatrywac sie przyczyn i stosowac dzialania prewencyjne, aczkolwiek ciekawi mnie jak ta kwestia u ciebie wyglada :)
1. Raczej telefonicznie innego dnia.
Usuń2. Powiedzmy z 1-2 razy można zaproponować inny termin - laskom też czasami coś wypada. A jeżeli widzimy, że nie idzie, to po prostu dajemy sobie spokój.
3. Czasami zdarzają się problemy, ale moje umiejętności znacznie ograniczają ich ilość w stosunku do tego, czego doświadczają inni faceci.
Czy słyszysz od kobiet takie teksty i jeśli tak co im odpowiadasz: "Czy często podrywasz dziewczyny","Ile już dziewczyn poderwałeś", "Czy często poznajesz kobiety", "Ty pewnie masz już dziewczynę w domu i wychodzisz czasem poznawać inne kobiety", "dobry jesteś, ile już dziewczyn poderwałeś"?
OdpowiedzUsuńJak u Ciebie z takimi tradycyjnymi, dżentelmeńskimi zachowaniami typu przepuszczanie kobiety w drzwiach, pomóoc w zdjęciu płaszcza i odwieszenie go, kupowanie kwiatów?
1. Nie, nie dostaję za bardzo takich komentarzy. Może robisz coś, co sprawia "cwaniakowate" wrażenie?
OdpowiedzUsuń2. Jeżeli gdzieś idę z kobietą, to zachowuję się uprzejmie i "tradycyjnie".
1. nie wiem, odprowadzałem ostatnio dziewczyne z klubu na chatę i żartowałem sobie, że dziś byłem cały dzień przestraszony, bo w nocy śniło mi się jak fryzjer mojego psa zafarbował go na różowo i opowiadałem jak smiesznie go przystrzygł, to wtedy usyszałem haha boże (moje imie) ile ty dziewczyn już poderwałes? Nie wiem czy to olać czy moze żartuje sobie strasznie głupio albo cwaniakowato:?
UsuńJa osobiście unikałbym tego typu "przegiętych", przesadnie oryginalnych żartów. Wielu facetów żartuje w taki sposób, czego ja osobiście nie rozumiem, bo ile takie żarty mogą wychodzić, o tyle mogą też wywoływać u dziewczyny wrażenie, że ma do czynienia z mało konkretnym facetem.
UsuńMilroh od dłuższego czasu mam problem, że zależy mi na konkretniej dziewczynie. Nie chciałbym mieć związku (chociaż sam nie wiem) ale pociąga mnie seksualne. I chciałbym mieć z nią relację ff. Jest moją koleżanką, dobrze się dogadujemy ale nie potrafię z nią nic zrobić.
OdpowiedzUsuńO ile z innymi dziewczynami mi jakoś idzie to z nią w ogóle i to mnie najbardziej irytuje. Mówią, że najlepiej przespać się z kilkoma innymi i przejdzie ale u mnie to nie działa. Masz może jakiś pomysł jak się z tego "wyleczyć" ?
Hmmm, to dziwne, że przespanie się z kilkoma innymi nie pomogło. Ale to też kwestia tego, na ile dana laska Ci się podoba - może tamte inne po prostu niedostatecznie Ci podpasowały? Może gdybyś trafił na inną laskę, która by w jakiś sposób MOCNO Ci podpasowała - wyglądem, osobowością, jakością ruchania się, itd, to dałoby to odpowiedni efekt?
UsuńWydaje mi się, że jest to kwestia bardziej charakteru/osobowości bo miałem ładniejsze dziewczyny od niej a jednak mniej mnie pociągały. Zwłaszcza, że mam ff więc nie jestem jakiś wygłodniały seksualnie. Możliwe, że jest to też kwestia "niedostępności" najbardziej pożądamy tego czego nie mamy... Nie potrafię tego zrozumieć.
UsuńPrawdopodobnie gdybym miał laskę, która spełniałaby wyżej wymienione przez Ciebie standardy przeszłoby mi ale ciężko taką znaleźć.
Byłem raczej konkretny więc ona wie czego chcę i zauważyłem, że ostatnio "nie może" się spotkać, odkłada w czasie ale jest przy tym bardzo miła i wgl.
Może najlepiej by było ograniczyć z nią kontakt i liczyć, że po prostu mi przejdzie jak będę mniej pisał/ widywał się?
Z niedostępnością jest tak, że tak naprawdę ludzi pociąga niedostępność tego, co jest dla nich atrakcyjne - jeżeli jakaś laska jest mało atrakcyjna i niedostępna, to mamy to zwyczajnie gdzieś.
UsuńTutaj może być jakaś forma quasi-zakochania, może autentycznie pasuje Ci coś w osobowości tej laski, itd. Moim zdaniem odizolowanie może mieć sens, ale jak dla mnie opcją numer 1 powinno być poszukanie innej laski, która będzie Cię mocno pociągać w tej samej kategorii co ta - czyli jeżeli chodzi o osobowość, to laskę pociągającą Cię osobowością.
Jest ona oczywiście atrakcyjna :)
UsuńTeż właśnie myśle, że może to być forma quasi-zakochania z jednej strony chce a z drugiej nie chce związku.
Świetna wskazówka ze znalezieniem laski odpowiadającej tej samej kategorii, niby takie oczywiste rozwiązanie a trudno dostrzec.
Dziękuje za pomoc :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń1. Mógłbyś napisać, jak wchodzisz w energie seksualną? od czego zależy dostęp do niej? czy masz też coś takiego, że przeskakujesz między energiami, żeby stworzyć efekt wielowymiarowości?
OdpowiedzUsuń2. Jak u Ciebie wygląda wprowadzanie seksualności, czy to jest takie jakby łamanie stanu? jak to wrzucasz werbalnie i niewerbalnie, jak generujesz w interakcji napięcie seksualne?
3. Odnośnie do rozmowy, czy stosujesz może w rozmowie coś na zasadzie suspensu? W jaki sposób wciągasz laskę w rozmowę, czy to jest coś na zasadzie opowiadania historii w ciekawy sposób, stopniowo przechodząc na głębsze tematy i zmniejszanie dystansu?
4. Czy podchodzisz też do lasek z miejsca pokazując seksualność (jesli tak to w jakim kontekście i w jaki sposób) czy raczej uwazasz, że tak podchodzi tylko tzw "napalony wieprz" , który potańczy z laską, co najwyżej weźnie numer, ale zazwyczaj nie ma efektów w formie ruchania, chyba, że trafi na nawalonego szpuna.
Usuń1.1 Jak wchodzę - to do pewnego stopnia robi się samo pod wpływem widoku seksownej laski. Nie mówię o jakimś wielkim napaleniu, ale o "normalnej" energii seksualnej. Ja mogę to pogłębić poprzez skupienie się mocniej na tym aspekcie i "dostosowanie" spojrzenia/tonu głosu.
1.2 Od czego zależy dostęp - moim zdaniem bezpośrednio od wyluzowania, a pośrednio od (głębokich) przekonań, stosunku do kobiet.
Według mnie u większości ludzi enegia seksualna jest najczęściej "przygnieciona" stresem, wahaniem i wątpliwościami wynikającymi z oporów, a staje się widoczna głównie wtedy, gdy jest to napalenie na tyle silne, aby się przez to "przebić" - ale wtedy jest to raczej seksualna frustracja, niż "pozytywna" energia seksualna. Podobnie jest z alkoholem - wielu facetów ma na trzeźwo problem z seksualnością, a alkohol to w nich uwalnia, tyle że słabej jakościowo formie "pijany, napalony wieprz".
Te dwa powyższe zjawiska najprawdopodobniej jeszcze bardziej pogarszają sprawę - laski mając do czynienia ze "sfrustrowanymi napaleńcami" czy "pijanymi wieprzami" czują się niekomfortowo i reagują źle, przez co powstają blokady przed seksualnością zarówno u nich, jak i u facetów którzy widzą te sytuacje.
1.3 Przeskakiwanie między energiami (czy też ich równoległość) i wielowymiarowość - tak, oczywiście. To jest jeden z "sekretów" tego co robię - oferuję lasce "mieszankę" różnych czynników, trafiam w różne kryteria jednocześnie, przez co udaje mi się tam, gdzie faceci trafiający tylko w jedno kryterium ponoszą porażkę.
Klasycznym przykładem tego jest typowa "grzeczna laska", który pragnie i bliskości emocjonalnej i seksualności - tylko seksualności w formie dla niej akceptowalnej. Danie jej jednego i drugiego jednocześnie jest oczywiście bardziej skuteczne niż danie jej tylko jednej rzeczy.
2. "Łamanie stanu"? To brzmi jak jakaś okropna anty-wiedza z PUA. Chodzi nie o żadne łamanie, tylko odwrotnie, o GŁADKIE wprowadzenie seksualności tak, aby lasce nie włączyły się blokady.
A wprowadzam to przede wszystkim niewerbalbalnie, w niewielkim stopniu werbalnie.
Niewerbalnie w jakimś stopniu włącza się to automatycznie - jeżeli facet jest wyluzowany ORAZ postrzega kobietę jako obiekt seksualny, to gdzieś na poziomie mowy ciała i "energii" kobieta czuje, że ten facet jest "realnym seksualnym kandydatem".
Do tego w odpowiednich momentach dorzucam celowo seksualne spojrzenie i ton głosu.
Niewiele dotykam przed pocałunkiem - u mnie jakiś poważniejszy dotyk zaczyna się dopiero po pocałunku, albo tuż przed.
3. Suspensu w sensie czego, pauzy, chwilowej ciszy? Raczej niespecjalnie. A co do reszty, to było sporo opisane tutaj: http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2013/08/docieranie-do-emocji-kobiety_20.html
4. W "ostrym", fizycznym ujęciu nie robię czegoś takiego. I mam dość negatywne zdanie na temat takiego rozwiązania, ale nie aż tak bardzo negatywne jak napisałeś - coś takiego czasami działa i te laski wcale nie muszą być pijane, natomiast moim zdaniem ma to niską skuteczność.
Jest u mnie poprawa w uwodzeniu odkąd delikatnie się usmiecham podczas podejscia do laski oraz gdy na początku patrzę lasce w oczy tak żeby wiedziała że mi się podoba ale bez wielkiej ekscytacji. Mam też kilka innych spojrzen które dopasowuje do sytuacji. Natomiast nic nie wiem o mowie ciala jak można z tego korzystać. Jedyne co mi przychodzi do głowy to ostatnio w ogrodzie w klubie siedziałem tak http://www.supertydzien.pl/data/articles/s4_680_mowa_ciala_w_biznesie_ekspert_radzi_.jpg jak facet na zdjęciu i mówiłem dość obniżonym głosem ale i sympatycznym i zdecydowanym, zrobiłem to nieświadomie. Wyszlo świetnie laski same się laski same się przybliżamy do mnie jakby chciały mi coś powiedzieć na ucho ale patrzeć mi głęboko w oczy. Chciałbym miec różne pomysły na mowę ciała żebym mógł się tym bawić i grać jak tylko zechce. Wypowiedz się coś mowie ciała?
OdpowiedzUsuńMoje podejście do mowy ciała jest takie, że mowa ciała jest EKSTREMALNIE ważna, ale nie w sensie kontrolowania ułożenia kończyn, tylko w sensie "mikro-sygnałów" - napięć mniejszych mięśni odpowiadających za trudną do dokładnego zdefiniowania "energię" człowieka.
OdpowiedzUsuńZ uwagi na powyższe ja osobiście jestem fanem rozwiązania polegającego na tym, że nie koncentrujemy się zbytnio na bezpośrednim kontrolowaniu mowy ciała, tylko bardziej skupiamy się na ogólnym "odegraniu" sytuacji (gra aktorska). Przy odpowiednio dobrym wykonaniu "mikro-sygnały" naszego ciała same ułożą się odpowiednio.