Psychika Uwodziciela, część 6


Psychika Uwodziciela 6


W tej części skupię na naturze patologii jaką jest SZACUNEK DO KOBIET, na konkretnych formach i objawach tego zjawiska, a także dlaczego dokładnie taka postawa jest tak bardzo chybiona i szkodliwa.


1. Osoby ogarnięte z kobietami generalnie mają podejście do kobiet, zestaw przekonań który można streścić słowami: KOBIETA SŁUŻY DO RUCHANIA. Przy w żadnym wypadku nie chodzi tutaj tylko o to, że po prostu chcą bzykać kobiety - sednem sprawy jest to, że ich podejście, przekonania są KOMPATYBILNE z uwodzeniem i ruchaniem, przez co te działania nie wywołują u tych ludzi OPORÓW psychicznych/emocjonalnych/światopoglądowych.

2. Osoby nieogarnięte z kobietami generalnie mają podejście, zestaw przekonań zawierający w sobie elementy NIEKOMPATYBILNE z uwodzeniem i ruchaniem - przez co te działania wywołują u nich OPORY psychiczne/emocjonalne/światopoglądowe. Przy czym to nie jest tak, że te osoby nie pragną kobiet, albo uważają, że kobiet nie należy ruchać - nie, te osoby najczęściej pragną kobiet i ruchania, ale w innej (głębokiej) części ich psychiki budzi się SPRZECIW, OPÓR przeciwko podążaniu w tym kierunku. I tak się składa, że przekonania generujące ten OPÓR to w przeważającej mierze pewnego rodzaju respekt, SZACUNEK WZGLĘDEM KOBIETY, perspektywa nadająca kobiecie nadmierne znaczenie. Typowym przykładem jest obawa przed negatywną reakcją, negatywną oceną faceta przez kobietę - co wynika właśnie z nadania kobiecie nadmiernego znaczenia, ustawienia kobiety na pozycji "sędziego" czy "królowej" oceniającej faceta. Z tego powodu ja nazywam ten szkodliwy zestaw przekonań mianem "SZACUNEK DO KOBIET".

Tak naprawdę ten szkodliwy zestaw przekonań to jest coś SKOMPLIKOWANEGO, jest to głęboko osadzony w psychice zestaw przekonań wynikających z wpływów różnych ludzi (szczególnie rodziców), obrazów wpojonych przez filmy i pozory stwarzane przez kobiety, często traum, itd itp - ja określam to wszystko mianem "SZACUNEK DO KOBIET", co może nie jest 100% idealną nazwą, ale jest najlepszą, najbardziej użyteczną nazwą, jaką udało mi się wymyślić i oddaje to całkiem dobrze ogólną naturę problemu.

3. Jeżeli w punkcie 2 mamy SZACUNEK DO KOBIET, to przekonania z punktu 1 możemy nazwać BRAKIEM SZACUNKU DO KOBIET, co odzwierciedla to, że osoby dobre z kobietami generalnie traktują je najczęściej bardziej przedmiotowo i gorzej, mniej altruistycznie i bardziej egoistycznie, niż osoby słabe z kobietami. To się łączy z obserwacją dokonaną przez wielu ludzi, którzy zauważyli, że z kobietami idzie lepiej "draniom", a gorzej "grzecznym, dobrym chłopcom". To łączy się też z tym, że gdy ktoś ma do kobiet bardziej olewczy wewnętrzny stosunek, to ma więcej luzu w kontaktach z nimi, a większe wyluzowanie oznacza lepsze efekty. A z kolei gdy ktoś miał już dużo kobiet, to trudno, żeby postrzegał kolejną kobietę jako coś wyjątkowego. Dlatego też można powiedzieć, że brak szacunku do kobiet jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem bycia dobrym z kobietami. To też działa w odwrotną stronę - szacunek do kobiet utrudnia ich zdobywanie, ogranicza do nich dostęp - a mniejsza ilość kobiet zwiększa szanse na postrzeganie ich jako wyjątkowych, szczególnych istot. Dlatego też można powiedzieć, że szacunek do kobiet jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem bycia słabym z kobietami.



Dlaczego koncentruję się tyle na SZACUNKU DO KOBIET, czyli na tym co jest NIEWŁAŚCIWE, a nie na tym, jak to powinno wyglądać?

Dlatego, że w ogarnięciu psychicznym kluczowe są tak naprawdę nie te przekonania, które mamy, ale te przekonania, których NIE MAMY.

Wcześniej napisałem:

"Osoby ogarnięte z kobietami generalnie mają podejście do kobiet, zestaw przekonań który można streścić słowami: KOBIETA SŁUŻY DO RUCHANIA. Przy w żadnym wypadku nie chodzi tutaj tylko o to, że po prostu chcą bzykać kobiety - sednem sprawy jest to, że ich podejście, przekonania są KOMPATYBILNE z uwodzeniem i ruchaniem, przez co te działania nie wywołują u tych ludzi OPORÓW psychicznych/emocjonalnych/światopoglądowych."

A później:

"Osoby nieogarnięte z kobietami generalnie mają podejście, zestaw przekonań zawierający w sobie elementy NIEKOMPATYBILNE z uwodzeniem i ruchaniem - przez co te działania wywołują u nich OPORY psychiczne/emocjonalne/światopoglądowe."

I można ująć to tak:

1. Ogarnięcie psychiczne polega zasadniczo na osiągnięciu KOMPATYBILNOŚCI przekonań z uwodzeniem i ruchaniem lasek (czy też bardziej uniwersalnie: z tym co chcemy robić).

2. W praktyce osiągnięcie tej KOMPATYBILNOŚCI polega na USUNIĘCIU PRZEKONAŃ NIEKOMPATYBILNYCH z uwodzeniem/ruchaniem (bardziej uniwersalnie: z tym co chcemy robić).

Chodzi tutaj po prostu o to, że osoba nieogarnięta ma w sobie pewien zestaw przekonań generujących OPORY, czyli generujących to "NIE CHCĘ" na poziomie głębokim. I ogarnięcie polega bardziej na USUNIĘCIU tych przekonań, niż na czymkolwiek innym.

Swoją drogą, to jest jedna z przyczyn, dla której to wszystko jest trudne - bo ludzie generalnie mają problemy ze zmianą, pozbywaniem się zakorzenionych przekonań.

To też jedna z przyczyn, dla których jest to trudne do zrozumienia - bo ludzie generalnie szukają CZEGOŚ, obecności czegoś, a nie BRAKU.

Tak więc w ogarnięciu psychicznym chodzi tak naprawdę przede wszystkim to WYELIMINOWANIE pewnego zestawu przekonań NIEKOMPATYBILNYCH z uwodzeniem/ruchaniem. I warto się skupić na naturze tych niekompatybilnych przekonań, ponieważ:


1. Jeżeli mamy coś wyeliminować, to dobrze byłoby wiedzieć CO DOKŁADNIE.

2. Zrozumienie natury tych niekompatybilnych przekonań i zobaczenie tego, jak bardzo są one toksyczne/bezsensowne/szkodliwe/itd, może pomóc w ich eliminacji. Bo takie zrozumienie wpływa poźniej na naszą bieżące INTERPRETACJE i tego co obserwujemy w zewnętrznym świecie, i naszych wewnętrznych reakcji, odczuć odnośnie tego co obserwujemy. W tej drugiej kwestii mam na myśli to, że ludzie zaczynają dostrzegać na bieżąco, jak działa u nich szacunek do kobiet i świadomość tego o co w tym chodzi zaczyna ten szacunek w jakimś stopniu osłabiać.

Można by tak dziwnie powiedzieć, że poprzez samą świadomość w jakimś stopniu traci się "szacunek do swojego szacunku do kobiet". Chodzi o to, że gdy ktoś nie wie o co chodzi, to te myśli, emocje płynące z szacunku do kobiet są często traktowane...z szacunkiem, na zasadzie np. "no tak, tak się nie powinno robić, to jest niestosowne (a ta generująca opór myśl jest uzasadniona)". Albo na zasadzie "no tak, ja niestety po prostu taki jestem (a ta negatywna emocja to wyraz mojej osobowości)". Natomiast gdy jest ta świadomość, to nawet jeżeli facet nie jest w stanie oprzeć się danej negatywnej myśli/emocji wygenerowanej przez szacunek do kobiet, to jednak mimo wszystko nie traktuje już jej w tak poważny sposób, nie bierze tego już tak do siebie. Po prostu gdy ktoś ma w sobie autentyczne poczucie typu "Ta myśl/emocja to wytwór szacunku do kobiet, to jest coś toksycznego", to już stawia go to na trochę lepszej pozycji.


Ok, więc przejdźmy co samego sedna:

CO TO JEST SZACUNEK DO KOBIET?

Szacunek do kobiet to zestaw (głębokich) przekonań, które w jakiś sposób robią z kobiety kogoś wartościowego, ważnego, cnotliwego, dobrego, godnego zaufania, kogoś komu należy się szacunek - TYLKO Z TEGO POWODU, ŻE JEST KOBIETĄ.

Nie mam tu na myśli szacunku w takim sensie, że ktoś szanuje daną kobietę za coś konkretnego - to jest UZASADNIONY szacunek do tej konkretnej kobiety, do tej konkretnej osoby, a nie NIEUZASADNIONY szacunek do kobiet jako takich za to, że są kobietami. Przy czym tutaj warto zaznaczyć, że jeden rodzaj szacunku w żaden sposób nie wyklucza drugiego - najczęściej facet szanujący kobietę za coś konkretnego RÓWNOLEGLE szanuje też kobiety za bycie kobietami.


Generalnie szacunek do kobiet powoduje, że facet patrzy na zwyczajne (w sensie osobowości i zachowania) laski i widzi w nich "COŚ WIĘCEJ" - w IRRACJONALNY sposób przypisuje im znaczenie, przymioty/cechy, a także przywileje.

Znaczenie - w sensie poczucia, że kobieta jest w jakiś sposób WAŻNA, ISTOTNA. Co w praktyce wywołuje u faceta stres, napięcie - bo jeżeli ona jest WAŻNA, to jej opinia o nim też jest WAŻNA - stąd bierze się głęboki lęk przed negatywną oceną, negatywną reakcją z jej strony. I tak jak pisałem we wcześniejszej części cyklu - faceci tak naprawdę nie boją się tego, że kobieta nie da im seksu - boją się tego, że spojrzy się na nich z odrazą.

Przymioty/cechy - tutaj to mogą być różne rzeczy. Jednym z klasycznych przypadków jest przypisywanie lasce cnotliwości, czy też "niedostępności" wyższej od faktycznej - przez to facetowi nie mieści się w głowie np. to, że mógłby do tej laski podejść i wyruchać ją ciągu tego samego dnia, w ciągu tygodnia lub dwóch tygodni - nie mieści mu to się w głowie, więc nie próbuje dążyć w tym kierunku - a ponieważ nie próbuje, to oczywiście do tego nie dochodzi.

Przywileje - w sensie poczucia, że lasce się "NALEŻY" jakiś rodzaj traktowania. To w praktyce jest nakładanie na siebie obowiązków, nakładanie na siebie ograniczeń, UTRUDNIEŃ w sensie uwodzenia. Bardzo wielu facetów ma potrzebę "bycia fair" względem kobiet - np. czują się źle ze spotykaniem się z kilkoma dziewczynami równolegle, z okłamywaniem kobiet, czy nawet z przemilczaniem, zatajaniem przed nimi pewnych rzeczy. Niektórzy faceci mają nawet coś takiego, że jeżeli chcą tylko sypiać z laską, a nie planują wejścia z nią w związek, to czują potrzebę "bycia fair" i powiedzenia jej o tym. Takie postawy skutkują problemami, utrudnieniami praktycznymi, a poza tym w ogromnym stopniu są jednostronnym frajerstwem w kontekście postaw i zachowań samych kobiet - bo kobiety generalnie dużo kłamią, zatajają, manipulują.


Można ogólnie powiedzieć, że szacunek do kobiet "WYOLBRZYMIA" kobietę - w takim sensie, że wyolbrzymia jej znaczenie, wyolbrzymia zalety i wyjątkowość jej osobowości, wyolbrzymia jej prawa i przywileje, a nasze "obowiązki" względem niej.

To "wyolbrzymianie" często przybiera formę idealizowania, ale wcale nie musi polegać na idealizowaniu. Świetnym przykładem jest taka sytuacja, w której ktoś widzi atrakcyjną kobietę z "sukowatym" wyrazem twarzy, myśli sobie "ale suka!" i czuje względem niej ogromny szacunek w sensie RESPEKTU, pewnego rodzaju lęku przed taką kobietą - ale wcale jej nie idealizuje, bo przecież postrzega ją jako sukę.

Generalnie szacunek do kobiet działa tak, że bierze co prawda ładną, ale tak naprawdę ZWYCZAJNĄ laskę i ją "WYOLBRZYMIA", czyniąc z niej "COŚ WIĘCEJ" w oczach faceta.

Powiedzmy, że jest zwyczajna dziewczyna, jakaś zwyczajna Kasia czy Basia, która jest ładna, ale to nie czyni jej wyjątkową, bo ładnych kobiet jest wiele. Ta laska ma zwyczajną osobowość, zwyczajną inteligencję, zwyczajne życie, itd itp.

Nasza Kasia czy Basia w pewnym wieku, mając kilkanaście lat, zaczyna być obiektem zainteresowania ze strony chłopców. A ponieważ jest ładna, to zainteresowanie nią jest silniejsze, co tyczy się także chłopaków którzy są ponadprzeciętnie dobrzy z kobietami. I wcześniej czy później ktoś ją rozdziewicza - to może być grzeczny chłopak, z którym chodziła wcześniej rok, ale to może być też lokalny TIANowiec, który wyruchał ją znając ją np. kilka tygodni.

Potem jest już w mniejszym czy większym stopniu "z górki" - pierwszy raz już był, przez co seks już nigdy nie będzie to dla niej takim "big deal" jak wcześniej. Mijają kolejne lata - najpierw licealne, potem studenckie, a laską z uwagi na jej urodę cały czas interesują się faceci. W tym także faceci ponadprzeciętnie dobrzy z kobietami, różnego rodzaju cwaniaki, imprezowicze, TIANowcy z jej otoczenia - którzy mieli ponadprzeciętnie wysoką szansę na jej udane wyruchanie. I mogło być różnie, ale laska na przestrzeni kilku lat przypuszczalnie dała dupy kilku facetom. Ilu dokładnie? Nie wiadomo, ale "statystycznie" jest to generalnie WIĘCEJ niż się ludziom wydaje. W tym kontekście ogromne znaczenie ma fakt, że kobiety najczęściej przyznają się tylko do sytuacji, w których miały stałego chłopaka, natomiast NIE PRZYZNAJĄ się do sytuacji typu "byłam pijana, poznałam fajnego gościa na imprezie i dałam mu się wyruchać znając go 2 godziny", ani do sytuacji typu "byłam w związku 2 lata, ale czasami zdradzałam chłopaka z przystojnym sąsiadem".

Przy czym laski bywają różne i ja nie chcę stworzyć tutaj fałszywego obrazu, według którego one wszystkie ruchają się na potęgę - bo bywa różnie. Są laski, które w wieku 20 lat są dziewicami, a są też takie laski, które w wieku 20 lat mają już na koncie kilkudziesięciu partnerów seksualnych. Niemniej jednak generalnie, "statystycznie" ruchają się WIĘCEJ niż się ludziom wydaje, ponieważ laski mają tendencje do nie przyznawania się do co bardziej "kompromitujących" akcji - DOKŁADNIE tych akcji, których ujawnienie najbardziej uderzyłoby w ich reputację, a także w poziom szacunku do kobiet mężczyzn którzy by o tym usłyszeli. I to jest jedna z przyczyn, dla których tak wielu mężczyzn ma szacunek do kobiet, obraz kobiet rozmijający się z rzeczywistością - one po prostu do pewnych rzeczy się nie przyznają.

Powiedzmy, że nasza hipotetyczna Kasia czy Basie w wieku 23 lat miała w życiu 5 partnerów seksualnych. Dużo, mało? Moim zdaniem to nie jest jakoś dużo, szczególnie jak na ładną laskę, która przez to przez lata była obiektem podwyższonego zainteresowania, w tym także ze strony facetów ponadprzeciętnie dobrych z kobietami, mających większe szanse na udane jej wyruchanie.

I tutaj chciałbym, abyście wyobrazili sobie tych 5 facetów, którzy ruchali tę laskę, jako realnych ludzi z krwii i kości, a nie jako jakieś abstrakcyjne przykłady. Wyobraźcie sobie jakichś stosunkowo normalnych gości - pewnie w jakiś sposób atrakcyjnych, ale nie żadne ideały, nie żadne gwiazdy filmowe. I wyobraźcie sobie, jak oni ją RUCHALI - jak ich penisy wchodziły w jej wilgotną cipkę, jak ona lizała ich po jądrach, jak brała do ust i jak połykała ich spermę. Taka wizja może wiele osób obrzydzać, odrzucać, ale TAK WŁAŚNIE TO WYGLĄDA.

Jedną z form szacunku do kobiet jest "wypieranie", zwalczanie powyższego obrazu i wmawianie sobie, że "kobiety takie nie są!", albo że jakaś mała część kobiet jest taka, ale większość jest inna, "lepsza", bardziej "cnotliwa". Oczywiście są w przeważającej mierze rozmijające się z rzeczywistością bzdury i między innymi dlatego obraz kobiet oparty o szacunek do kobiet jest PATOLOGIĄ, czymś opartym na KŁAMSTWIE. Bo szacunek do kobiet i wynikający z niego obraz kobiet nie są oparte o to, jakie faktycznie są kobiety, tylko o to, jakie teoretycznie "POWINNY BYĆ" być według moralności/obyczajowości powierzchownie obowiązującej w społeczeństwie. Mamy tutaj nieprawidłowość polegającą na tym, że wmówiony danej osobie moralizatorski przekaz typu "jak powinno być (według obyczajowości)" jest przez nią błędnie postrzegany jako informacja mówiąca "jak jest".


Wracając do naszej Kasi czy Basi, to mamy laskę, która miała w sobie penisy 5 różnych facetów. I teraz zadajmy sobie istotne z punktu widzenia uwodzenia jako dążenia do zaruchania pytanie: na ile zaruchanie takiej laski jest jakiegoś rodzaju wielkim wyzwaniem czy osiągnięciem, na ile jest to "BIG DEAL"?

Laska miała już w sobie penisy 5 facetów - więc to o co się staramy nie jest dla niej niczym nowym, niczym rewolucyjnym. My tak naprawdę chcemy jedynie tego, aby to nasz penis był SZÓSTYM Z KOLEI penisem, którego ona ugości w sobie. Ścieżka została już dawno przetarta (przepchana), a my jedynie nią podążamy - nie torujemy jej. Laska jest dorosła, doświadczona, robiła to już z 5 facetami i seks naprawdę nie jest dla niej jakąś nie wiadomo jak wielką sprawą. I w tym kontekście jest chyba rzeczą oczywistą, że zaruchanie jej nie jest jakimś kosmicznym wyczynem, ani też jakimś "gwałtem na jej psychice" - seks z kolejnym facetem to po prostu kontynuacja jej życia seksualnego.

Teraz wyobraźmy sobie, że nasza Kasia czy Basia jest obiektem zainteresowania ze strony jakiegoś faceta. To może być nieznajomy facet - przykładowo widzący ją na ulicy, w centrum handlowym albo w klubie. To może być też ktoś kto jest jej znajomym, albo kto zna ją tylko z widzenia - np. będąc jej sąsiadem, pracując w tym samym budynku, albo studiując na tej samej uczelni. Facet patrzy na nią i co "widzi", co myśli o niej?

Mocno nieogarnięty z kobietami facet, posiadający SILNY szacunek do kobiet, spojrzy na nią przez pryzmat "filtru" przypisującego jej cnotliwość wyższą od faktycznej. Bo szczególnie jeżeli laska ma miły wygląd, jest grzecznie i schludnie ubrana, to jemu "NIE MIEŚCI SIĘ W GŁOWIE" obraz tej laski mającej w pochwie czy w ustach penisy 5 facetów. Z jego punktu widzenia taka wizja to jest coś zboczonego, zdegenerowanego, nienormalnego i OBRAŹLIWEGO dla tej "porządnej dziewczyny". Natomiast jeżeli u danego faceta szacunek do kobiet występuje, ale w formie bardziej umiarkowanej, to taki obraz co prawda nie wydaje się być absurdalny i totalnie krzywdzący dla kobiety, ale jednak wydaje się częściowo nierealny, "odległy". Czyli z jednej strony takiemu facetowi wydaje się to być teoretycznie możliwe, ale z drugiej wydaje mu to się w praktyce niezbyt rzeczywiste.

Powyższe zjawisko skutkuje poważnymi negatywnymi konsekwencjami:

1. Facet ma wrażenie, że wyruchanie laski jest niemożliwe (silny szacunek do kobiet), albo wydaje mu się to teoretycznie możliwe, ale w praktyce "odległe", mało rzeczywiste (umiarkowany szacunek do kobiet).

To bardzo skutecznie demotywuje - bo skoro wyruchanie wydaje się być niemożliwe, albo mało realne, to trudno żeby komuś się szczególnie chciało próbować. I taka osoba moża po prostu nic nie zrobić, nie poczynić żadnych kroków, nie zainicjować uwodzenia.

Przy czym tutaj uwaga - wielu ludzi robi "niby-uwodzenie" bez autentycznej intencji, oczekiwania zaruchania. Mam tu na myśli postawy typu "poćwiczę podchodzenie do kobiet", albo "szanse są praktycznie zerowe, ale podejdę, a nuż coś wyjdzie". Tego typu postawy JAK NAJBARDZIEJ też są przykładem patologii o której tutaj piszę - bo "niby-uwodzenie" to właśnie oznaka tego, że ktoś nie jest w stanie robić normalnego uwodzenia, takiego będącego autentycznym dążeniem do zaruchania.

Swoją drogą, co jest nie tak z "niby-uwodzeniem"? W dużym skrócie, "niby-uwodzenie" co prawda może czasami doprowadzić do zaruchania, ale ten brak wiary, brak intencji zaruchania w jakimś stopniu jest wyczuwalny, ma wpływ na spojrzenie, mimikę, mowę ciała, ogólnie "energię" - to wszystko jest nieco inne niż u faceta który ma autentyczną intencję zaruchania. I to ma wpływ na kobietę, na to jak odbiera ona faceta - trudno żeby facet nie posiadający autentycznej intencji zaruchania miał dobrą "energię".

Mamy więc tutaj trzy możliwe negatywne warianty:

A. Ktoś nie podejmuje próby.
B. Ktoś ucieka w "niby-uwodzenie".
C. Ktoś próbuje robić normalne, solidne uwodzenie, ale tak naprawdę nie jest z tym wewnętrznie spójny, przez co idzie mu to ciężko, a wychodzi słabo jakościowo.

W tym pierwszym przypadku oczywiście do niczego nie dochodzi, a w tym drugim i trzecim co prawda może dojść, ale efektywność takiego uwodzenia jest dużo niższa.

Gdyby dany facet posiadał silne, "namacalne" (a nie "odległe") przeświadczenie, że przecież ta "Kasia czy Basia" najprawdopodobniej spała z kilkoma facetami, a więc przespanie się z nią nie jest żadnym "big deal", to oczywiście byłoby to bardzo pomocne w kontekście wyżej wymienionego problemu. Podobnie jest z "namacalną" świadomością tego, że laska jak najbardziej mogła mieć w życiu epizod pt. "byłam na imprezie, napiłam się i dałam wyruchać kolesiowi którego znałam 2 godziny".

Z wyżej opisanym problemem jest szczególnie śmiesznie wtedy, gdy facet jest od dawna znajomym laski i od dawna chciałby być dla laski kimś więcej niż tylko znajomym, ale albo w ogóle się do tego nie zabiera, albo zabiera "na niby". Widziałem tuziny takich sytuacji - gdy ja wyruchałem laskę w ciągu kilku godzin, kilku dni albo kilku tygodni, a potem poznawałem jej kolegę z pracy/uczelni/itd, który znał ją od miesięcy/lat - i widać było, że koleś ma ból dupy, bo on miesiącami/latami się na nią patrzył, myślał i niewiele robił, a tu pokazał się taki Milroh i wyruchał "jego" upatrzoną laskę. To dla niego było coś istotnego, dla niego to był "big deal" - a dla mnie nie, dla mnie to była normalna rzecz, po prostu zaruchanie laski. Przekręcając pewne znane powiedzenie, to były sytuacje typu "Veni, Vidi, Zaruchaczi" – "Przybyłem, Zobaczyłem, Wyruchałem". Nie w sensie dosłownym, bo to mogło zająć i kilka tygodni, ale w sensie mojego "luźnego" nastawienia do tego.


2. Facet ma wrażenie, że laska jest konserwatywną"cnotką", delikatną dziewczyną, którą łatwo można URAZIĆ, której łatwo można zrobić PRZYKROŚĆ.

Efekt tego jest zasadniczo taki, że facet cały czas BOI SIĘ, że zrobi coś źle i urazi "delikatne dziewczę".

Z tego potrafi się robić niezła KOMEDIA. Mam tu na myśli szczególnie sytuacje, gdy ja sypiam z jakąś laską, spędzamy razem czas także poza łóżkiem i widzę, jak inni faceci się względem niej odnoszą. I ja znam ją od takiej strony, że ona jest moją "seks suczką", która sama się do mnie dobiera, demonstracyjnie liże mojego obspermionego penisa patrząc mi przy tym w oczy. Natomiast widzę, jak inni faceci traktują ją w taki strasznie delikatny, nacechowany ogromną ostrożnością i szacunkiem sposób, z taką przesadną troską o to, jak się laska poczuje i co sobie pomyśli – z taką widoczną obawą przed tym, żeby przypadkiem jej w żaden sposób nie urazić. Czyli laska w rzeczywistości z rozmiłowaniem bawi się w demonstracyjne bycie suczką, ale mający z nią do czynienia w normalnym życiu faceci mają w głowie jakiś cukierkowy obraz "cnotki", z którą należy się obchodzić w nadzwyczaj delikatny sposób.

Taką mentalność fajnie opisują słowa autorstwa pewnego błyskotliwego człowieka, według których dany facet "boi się zranić swoim kutasem niewinny kwiatek jej cipki".

Te słowa to humorystyczne przerysowanie, ale tego typu mentalność w mniejszym czy większym stopniu występuje u ZDECYDOWANEJ WIĘKSZOŚCI FACETÓW. Ja widzę to w bardzo wielu sytuacjach i widzę, że generalnie faceci mają tendencję do postrzegania kobiet jako bardziej "cnotliwych" i delikatnych niż one są w rzeczywistości. Przy czym mówię tutaj o ogólnej tendencji - jakaś konkretna kobieta faktycznie może być "cnotliwa" i delikatna, względem danej kobiety faceci "wrażliwcy" mogą mieć akurat rację, ale GENERALNIE SIĘ MYLĄ w ocenie tego, co jest u kobiet "ŚREDNIM" poziomem cnotliwości/niecnotliwości.

Mnie osobiście szczególnie śmieszą sytuacje typu który opisałem nieco wcześniej – gdy ja sypiam z kobietą, wiem doskonale jaka jest, co lubi i wiem ze 100% pewnością, że ona nie jest żadną "cnotką", tylko "suczką", która lubi być wręcz szmacona. A widzę, jak faceci – czy to znajomi, czy to nieznajomi, traktują ją z taką "harcerzykowatą" ostrożnością, zauważalnym szacunkiem, traktowaniem jej jako "cnotliwej damy". Mnie to śmieszy, bo ja wiem, że gdy pojedziemy do mnie, to ja złapię ten ich obiekt za szacunku za włosy i bezceremonialne wsadzę jej do ust kutasa. Ja będę ruchał "suczkę", co do której oni ubzdurali sobie, że jest "damą". Ja będę się spuszczał w ich "księżniczkę", a oni mogą sobie pomarzyć i ewentualnie zrobić "pamięciówkę". I moim zdaniem to jest dobra lekcja odnośnie całego uwodzenia – tak to właśnie często wygląda, że przychodzi ogarnięty facet i po prostu sobie rucha laskę, która jest "cnotliwą księżniczką" w mniemaniu nieogarniętych frajerów. (Swoją drogą, uprzejmość i wyczucie samo w sobie są dobre, ale NIE WTEDY, gdy w widoczny sposób wynikają z lęku, obawy przed urażeniem laski).

Jest taka rzecz, która do wielu facetów nie dociera, a do wielu dociera w sposób "odłegły" – niby o tym wiedzą, ale nie jest to dla nich "namacalne". Chodzi o to, że generalnie rzecz biorąc:

KOBIETY SĄ SEKSUALNYMI "SUCZKAMI".

Kobiety generalnie lubią seks, a wiele z nich lubi taki seks, w ramach którego są w jakiś sposób "ostro rżnięte", "szmacone", dominowane, upokarzane – tak, że są "suczkami swojego Pana", a nie "partnerkami równymi mężczyźnie".

W tym kontekście warto spojrzeć na ogromny sukces i popularność książki „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czyli zasadniczo romansu erotycznego w klimacie BDSM. Skąd się wzięła popularność/sukces tej książki? Z tego, że klimat BDSM rezonuje z pragnieniami nie jakiejś garstki, nie jakiegoś marginesu, ale szerokiej rzeszy kobiet. Niekoniecznie w takim sensie, że te kobiety chcą podpisywać jakiś idiotyczny kontrakt i być wiązane, czy też ściśle kontrolowane, itd itp. Chodzi raczej o to, że na jakimś poziomie pociąga je obraz mężczyzny który rządzi, kontroluje kobietę, który dokonuje względem niej jakiejś formy (seksualnej) agresji i przemocy. I o ile popularność książki w jakimś stopniu zaowocowała modą idącą w tym kierunku, o tyle tego typu skłonności były obecne u wielu kobiet już wcześniej, bez tego ta popularność po prostu nie miałaby miejsca.

Przy czym kwestia pragnienia bycia podporządkowaną, czy też kwestia pragnienia bycia przedmiotem seksualnej przemocy to powiedzmy bardziej „zaawansowany” temat, podczas gdy ludzie mają najczęściej problemy z ogarnięciem bardziej bazowych spraw, jak np. kwestia pod tytułem „Kobiety lubią się ruchać”.

W kontekście „Kobiety lubią się ruchać” widzę mniej więcej 3 grupy facetów dotkniętych szacunkiem do kobiet:

1. Faceci z bardzo silnym szacunkiem do kobiet uważają samo hasło za oburzające, bo przecież ich zdaniem „Kobiety takie nie są!”.

2. Faceci z silnym szacunkiem do kobiet często mają w tym względzie „polaryzację”, bo dzielą oni kobiety na „porządną większość” i „źle prowadzącą się mniejszość”. To znaczy dociera do nich, że takie zjawisko istnieje, ale wydaje im się, że tyczy się to jakiegoś marginesu, a nie większości kobiet. Typowy tekst takich osób pod moim adresem to „masz trochę racji, ale przesadzasz”, czy też „za bardzo generalizujesz” (ja faktycznie generalizuję, ale raczej „adekwatnie”, a nie „za bardzo).

3. Faceci z umiarkowanym szacunkiem do kobiet niby wiedzą, niby są w stanie zaakceptować to, że tak jest, ale jest to dla nich „odległe” i w praktyce gdy widzą konkretną kobietę, to myślą, czują co innego.

Ze świadomością, akceptacją tego, że dana kobieta może pragnąć bycia seksualnie zdominowaną czy ZESZMACONĄ, jest oczywiście jeszcze gorzej.

W wyniku tego wszystkiego bardzo często bywa tak, że u kobiety występuje „okno”, możliwość rozwinięcia interakcji/relacji w kierunku seksualności, seksualnej dominacji czy seksualnego zeszmacenia, ale facet nie jest w stanie z tego skorzystać, bo jest to niekompatybilne z jego światopoglądem i obrazem kobiety w jego oczach. Innymi słowy mówiąc - jakim cudem facet ma obudzić w kobiecie „seksualną suczkę”, skoro on tej „seksualnej suczki” w niej NIE WIDZI? W tym momencie ta płaszczyzna interakcji/uwodzenia jest w ogromnym stopniu ZAMKNIĘTA, NIEDOSTĘPNA.

Co gorsza, jeżeli facet ma naiwny, nacechowany szacunkiem, „harcerzykowaty” światopogląd i obraz kobiet, to najprawdopodobniej ma to swoje przełożenie na jego zachowania i „energię” - po prostu w jakimś stopniu DA SIE WYCZUĆ, że facet jest „harcerzykiem”. I w wariancie bardziej świadomym kobieta wie, że to nie jest facet który nadaje się do robienia pewnych rzeczy, poruszania pewnych klimatów, a w wariancie mniej świadomym kobieta jedynie czuje na poziomie bardziej emocjonalnego wrażenia, że facet jest w jakiś sposób „nijaki”, „bezpłciowy”, „wykastrowany”. Co swoją drogą tworzy pewnego rodzaju BŁĘDNE KOŁO, bo przez to kobiety unikają pokazywania takiemu facetowi „suczkowatej” strony swojej natury, przez co on tym bardziej w nich tego nie widzi i tym bardziej utwierdza się nim POPARTY DOŚWIADCZENIEM „grzeczny” obraz kobiet - tylko to doświadczenie jest już z góry „skażone” tym, że kobiety czegoś mu nie pokazują. To tyczy się zarówno obrazu kobiet jako takich, jak i obrazu konkretnych kobietych - wielu facetów „harcerzyków” nie ma pojęcia o tym, jak suczkowate sa kobiety które znają długie lata - ich koleżanki, ich byłe i obecne dziewczyny czy żony, ich siostry, a także...matki.

Często się zdarza np. tak, że laska dobiera sobie spokojnego, dobrze zarabiającego, „harcerzykowatego” faceta na stałego chłopaka/narzeczonego/męża - bo taki ktoś zapewni jej stabilność, będzie się zajmować rodziną, a nie ruchaniem innych kobiet, co mogłoby się skończyć rozwodem/odejściem do jednej z nich. W takiej sytuacji kobieta wie doskonale, że „harcerzyk” z jego moralnością/obyczajowością zareagowałby źle gdyby ona powiedziała mu o co bardziej „suczkowatych” aspektach jej osobowości, mniej by ją szanował, być może gorzej traktował - więc ona mu po prostu o tym nie mówi. I w wyniku tego często mają miejsce sytuacje, w których facet ma żonę z którą ma dzieci, z którą tworzy rodzinę, ale tak naprawdę wie o jej seksualności mniej od kilku czy nawet wielu „konkretnych” facetów, którzy rżnęli ją jak sukę, a potem odeszli by ruchać inne kobiety. Do tego oczywiście dochodzi to, że to ruchanie przez konkretnych facetów może mieć miejsce zarówno przed, jak i W TRAKCIE jej związku/małżeństwa z „harcerzykiem”.

Generalnie kobiety UKRYWAJĄ swoją „suczkowatą naturę”, ukrywają prawdziwe oblicze swojej seksualności. Przy czym nie jest to różnica, tylko PODOBIEŃSTWO względem mężczyzn - bo faceci też ukrywają to, jak naprawdę wyglądają ich pragnienia i upodobania, też udają „grzeczniejszych” niż są w rzeczywistości.

Spójrzmy na to, jakie są pragnienia seksualne typowego faceta - w większości przypadków chodzi w nich po prostu o ruchanie, o posiadanie jak najbardziej atrakcyjnych fizycznie kobiet. Widząc śliczną twarz ze słodkimi ustami, większość z nas chciałaby najbardziej tego, aby te słodkie usta zrobiły nam loda z połykiem. A widząc seksowne nogi i tyłek, większość z nas chciałaby wejść w ten tyłek i się w nim spuścić. Ale czy rozmawiamy o tym otwarcie z kobietami? NIE. Teksty typu „ruchałem Anię”, albo „ale bym przeruchał Magdę, zajebisty jest ten jej tyłek” są najczęściej wypowiadane do dobrych kolegów, a przy kobietach, a nawet mężczyznach których słabo znamy, tego typu rzeczy najczęściej nie mówimy i zamiast tego UDAJEMY „GRZECZNIEJSZYCH” NIŻ FAKTYCZNIE JESTEŚMY.

Kobiety robią mniej więcej to samo - w towarzystwie dobrych, zaufanych koleżanek rozmawiają o seksie, rozmawiają o rozmiarach i kształtach penisów swoich facetów, o tym który jest dobry, a który słaby w łóżku (wiem o tym z relacji kobiet z którymi sypiałem), ale w kręgu znajomych, a jeszcze bardziej przy obcych, te same kobiety nie rozmawiają na takie tematy i udają „grzeczniejsze” niż są faktycznie.

Żyjemy w określonej kulturze, w której panuje określona obyczajowość i zwyczaje - czego częścią jest to, że seksualność jest w pewnej mierze tematem tabu, którego nie należy, „nie wypada” poruszać, a jeżeli ktoś to czyni, to grozi mu za to negatywny osąd, negatywne reakcje, opinia osoby prymitywnej, bez klasy, czy też w jakiś inny sposób „gorszej”. Jesteśmy tego uczeni przez naszych rodziców, nauczycieli, filmy, itd itp. I ten sposób tworzy się GRA POZORÓW - ludzie obojga płci generalnie udają „grzeczniejszych” niż w istocie są.

Problem w tym, że ponieważ ta obyczajowość i wynikająca z niej gra pozorów jest tak WSZECHOBECNA - ponieważ ludzie są bombardowani tą obyczajowością ze wszystkich stron, to daje to w praktyce efekt PRANIA MÓZGU, PROPAGANDY OBYCZAJOWEJ.

Jest to szczególnie nasilone w dzieciństwie - to jest okres kiedy człowiek jest najbardziej „chłonny”, najbardziej podatny na wpływy, a jednocześnie okres, kiedy jest się poddawanym ścisłemu „tabu” odnośnie seksualności - dzieci są „chronione” przed obrazami seksualności. Wystarczy tutaj spojrzeć chociażby na ograniczenia wiekowe dla filmów - są filmy od 16 lat, są filmy od 18 lat, a seksualność jest „cenzurowana” mocniej niż np. przemoc, w tym zabijanie. Być może to jest dobre, być może tak trzeba - nie znam się na psychologii dziecięcej i nie wiem tego. Natomiast na pewno w wyniku tego dzieje się tak, że człowiek przez pierwsze kilkanaście lat życia jest szczególnie mocno poddany obyczajowemu PRANIU MÓZGU, bo nie są do niego dopuszczane informacje świadczące o tym, że ta „GRA POZORÓW” jest właśnie grą pozorów, a nie autentycznym odzwierciedleniem tego, jacy są ludzie. Czego efektem jest oczywiście to, że dany człowiek dorastając jako dziecko postrzega tę „GRĘ POZORÓW” jako realny obraz ludzkiej natury. Po prostu jest mu dane widzieć tylko tę „grzeczną”, aseksualną stronę, więc w sumie w całkiem logiczny sposób uznaje właśnie ten obraz za prawdziwy - bo jest to jedyna rzecz, jaką widzi.

Oczywiście wcześniej czy później do danej osoby zaczynają docierać informacje zarówno o seksie ogólnie, jak i konkretnie o co bardziej „niegrzecznych” zachowaniach, w sensie np. informacji o zdradach, „puszczaniu się”, itd itp. ALE:

1. Te nowe informacje pojawiają się po wielu latach postrzegania „GRY POZORÓW” jako realnego obrazu ludzkiej natury. I te nowe informacje nie zapisują się na „czystej kartce”, tylko w praktyce w jakimś stopniu są „filtrowane” przez już istniejące, głęboko zakorzenione przekonania.

2. Do nastolatków i ludzi dorosłych kierowany jest inny rodzaj PROPAGANDY OBYCZAJOWEJ - taki opierający się nie na cenzurze i ukrywaniu seksualności, tylko na moralizowaniu i dzieleniu zachowań, postaw seksualnych na „akceptowalne” i „nieakceptowalne”. W wyniku tego generalnie tworzy się „spolaryzowany” obraz, który dzieli ludzi na tych „przyzwoitych” i na tych „nieprzyzwoitych”, gdzie ci pierwsi są rzekomo normą, a ci drudzy godną potępienia anomalią, patologią. Co jest bzdurą, bo w rzeczywistości ludzie generalnie są „niegrzeczni”, ale uprawiają „GRĘ POZORÓW” i jedynie udają „grzecznych”.


Mamy tu więc:

1. PROPAGANDĘ OBYCZAJOWĄ - propagandę promującą określoną obyczajowość/moralność, a także pewien oderwany od rzeczywistości obraz tego jacy są ludzie i jak to wszystko funkcjonuje. Występuje w tym kontekście sporo zafałszowania polegającego na tym, że obraz typu „Jak powinno być (według obyczajowości), ale NIE JEST” jest fałszywie przedstawiany jako opisujący rzeczywistość obraz „Jak jest”. I ta propaganda uczy też ludzi dokonywania ostracyzmu, potępiania osób, które postępują wbrew tej obyczajowości/moralności.

2. GRĘ POZORÓW - w ramach której ludzie udają „grzeczniejszych” niż są, tak aby uniknąć ostracyzmu, negatywnego osądu wynikającego z obyczajowości/moralności z punktu 1.

Różni ludzie (obie płcie) wierzą w różnym stopniu w propagandę z punktu 1 - w zależności od osobowości, wpływu znajomych, doświadczeń życiowych, itd itp. Ma to też tendencje do zmiany czasie, dosłownie zawsze w kierunku spadku wiary w tę propagandę - po prostu nowe doświadczenia życiowe pokazują komuś, że coś z tą propagandą jest nie tak. Ale są też tacy ludzie, którzy tak mocno przywiązali się do tej propagandy, że wręcz IDENTYFIKUJĄ się z promowanym przez nią sposobem postrzegania świata - to jest ich moralność i będą jej bronić choćby i wbrew wszystkiemu, bo mają poczucie, że „TAK TRZEBA!”.

SZACUNEK DO KOBIET o którym tyle piszę jest zasadniczo efektem wyprania mózgu PROPAGANDĄ OBYCZAJOWĄ - wieloletnie pranie mózgu „wtłoczyło” na poziomie głębokim określoną obyczajowość/moralność, określony obraz kobiet i relacji z nimi. Przy czym w co silniejszych, bardziej patologicznych przypadkach dana osoba IDENTYFIKUJE się z tą propagandą i uważa ją za słuszną, o tyle o wiele liczniejszych przypadkach umiarkowanych ma to postać „ciągnącego” się za osobą „STRAUMATYZOWANIA”, „ZRANIENIA” - mam tu na myśli przypadki, kiedy dana osoba widzi, że coś tu nie gra, na poziomie świadomym ma mniejsze czy większe zastrzeżenia do obrazu świata promowanego przez tę propagandę, ale ciągle nosi w sobie na poziomie głębokim skutki długotrwałego, wieloletniego prania mózgu.

PROPAGANDA OBYCZAJOWA na poziomie praktycznym przekłada się na „GRĘ POZORÓW”, w ramach której ludzie udają „grzeczniejszych” niż są. A z tym zjawiskiem jest tak:

1. Różni ludzie wierzą w „Grę Pozorów” w RÓŻNYM stopniu. Jedni autentycznie wierzą, że w dużym stopniu faktycznie odzwierciedla ona ludzką naturę - to są np. te osoby, dla których kompletnie nie do pomyślenia jest myśl, że ich dziewczyna, ich siostra, ich koleżanka, mogłaby zachowywać się względem jakiegoś faceta jak „seksualna suczka”. Inne osoby, takie jak ja, wiedzą doskonale, że „Gra Pozorów” to jak sama nazwa wskazuje, POZORY, a nie realny obraz. Jest też cała masa ludzi, którzy są gdzieś pomiędzy - np. w jakimś stopniu wiedzą, że są to pozory, ale w jakimś nadal traktują to na serio.

2. W „Grze Pozorów” uczestniczą praktycznie WSZYSCY - zarówno osoby w nią wierzące, jak i osoby wiedzące, że są to tylko pozory. Dlaczego? Dlatego, że dominująca w naszej kulturze obyczajowość/moralność zawiera w sobie także OSTRACYZM, potępianie osób zachowujących się „niegrzecznie”, a także tych poddających w wątpliwość autentyczność „Gry Pozorów” innych ludzi. I co z tego, że dana osoba wie, że „Gra Pozorów” to POZORY, skoro za otwarte okazywanie tego, za działanie w widoczny sposób zgodne ze swoimi poglądami mogą na nią spaść jak najbardziej 100% REALNE negatywne konsekwencje?

To też tyczy się mojej osoby - ja zresztą miałem już „przyjemność” padania w realnym życiu celem ataków, niechęci, albo wręcz nienawiści wynikających z tego, że moje zachowanie i słowa łamały ogólnie przyjęte normy obyczajowe.

3. W kontekście uwodzenia to, że „Gra Pozorów” to pozory NIE oznacza, że należy ją ignorować, czy też otwarcie demonstrować swoje lekceważenie. Jest zupełnie inaczej - „Gra Pozorów” i stojąca za nią powszechnie obowiązująca obyczajowość/moralność to REALNE zjawisko, mające ogromny wpływ na ludzi, w tym także na kobiety. To znaczy pozory są pozorami, czymś iluzorycznym, ale samo zjawisko, ZWYCZAJ utrzymywania pozorów i przyzwyczajenie, przywiązanie ludzi do tego zwyczaju jest czymś REALNYM.

Kobiety też są obiektem działania PROPAGANDY OBYCZAJOWEJ, one też są „STRAUMATYZOWANE”, one też boją się negatywnych konsekwencji wynikających z łamania powszechnie obowiązującej obyczajowości/moralności.

Z różnymi kobietami może być różnie, ale generalnie jest tak, że uwodzenie wykazujące pewien poziom początkowej kompatybilności z „Grą Pozorów” jest DUŻO SKUTECZNIEJSZE, bo unika aktywowania obyczajowych „MECHANIZMÓW OBRONNYCH”.

4. „Gra Pozorów” generalnie opiera się na pozorach NAWET w przypadku ludzi, którzy wierzą, a nawet identyfikują się z nią. Bo takie osoby najczęściej robią najczęściej robią co najmniej jedną z poniższych rzeczy:

4.1 Są świadome „niegrzecznej” części swojej natury, więc ją tłumią, blokują, „bo tak należy robić”. A tłumienie jej oznacza, że tak naprawdę nie pokazują innym ludziom całego siebie, a więc tym samym tworzą pewne pozory odnośnie swojej osoby.

4.2 Same siebie oszukują odnośnie „niegrzecznej” części swojej natury. Typowy przykład to słaby z kobietami, nieatrakcyjny facet, który ma laskę typu „szara myszka” i WMAWIA SOBIE, że wcale, ale to wcale nie pragnie innych, nawet miażdżąco bardziej atrakcyjnych kobiet, bo jest taki super szczęśliwy ze swoją „szarą myszką”. Potem taki facet ślini się na widok bardzo atrakcyjnej kobiety, zalewa go żółć z zazdrości, ale jednocześnie ta sytuacja pokazująca jego niższość rani jego ego, więc wraca on do wmawiania sobie, że to wcale nie ma miejsca, bo on najbardziej na świecie kocha swoją „szarą myszkę”. Taka osoba utrzymuje pozory nie tylko przed innymi ludźmi, ale także przed sobą.

4.3 Są nieświadome tego, jakie tak naprawdę są. To wynika zarówno z braku określonych doświadczeń (nie mylić z brakiem doświadczenia, to jest wbrew pozorom co innego), jak i z tego, że dana osoba SZCZERZE się identyfikuje z „grzeczną” wersją swojej osoby, wykształconą pod wpływem Propagandy Obyczajowej.

U facetów często ma miejsce taka sytuacja, że facet jest „grzeczny”, nieogarnięty z kobietami, nieśmiały, itd itp - i wydaje mu się, że on „taki po prostu jest”. Ale potem wpada w „niegrzeczne” towarzystwo typu TIAN i nagle odkrywa, że czuje się dużo bardziej spełniony, czuje się dużo bardziej „sobą” będąc „niegrzecznym”, a swoje „dawne ja” postrzega jako coś żenującego i toksycznego. I taka osoba wcześniej, w tym „grzecznym” okresie nikogo celowo nie wprowadzała w błąd - ani siebie, ani innych, lecz jednocześnie w pewnym sensie stwarzała pozory kogoś innego, bo „niegrzeczna” część jej osobowości była „zakopana” pod grubą warstwą indoktrynacji obyczajowej i przez to nie była pokazywana. Swoją drogą, taka „pozornie grzeczna” osoba bardzo często NIGDY z tego nie wychodzi, bo nigdy nie przeżywa ODPOWIEDNICH doświadczeń. Jednocześnie, co może być bardzo mylące, taka osoba może posiadać nawet w miarę spore doświadczenie z kobietami, ale doświadczenie leżące w pewnym „tunelu”, bez doświadczeń które by go wyprowadziły poza ten „tunel”.

U kobiet często wygląda to tak, że dana kobieta szczerze nie zdaje sobie sprawy z poziomu własnej „suczkowatości”, dopóki nie spotka na swojej drodze ODPOWIEDNIEGO faceta, który z niej tą „suczkowatość” wydobędzie. A gdy ma to miejsce, to laska jest ROZWALONA i ZACHWYCONA tym, co się z nią dzieje. Padają wtedy wypowiadane z zachwytem teksty w stylu „nie wiedziałam, że taka jestem”, albo „co Ty ze mną zrobiłeś?”.

I uwaga - moim zdaniem zjawisko z powyższego akapitu jest BARDZO ZNACZĄCE w kontekście uwodzenia (bardzo) atrakcyjnych kobiet jako takiego.

Chodzi o to, że atrakcyjne i bardzo atrakcyjne kobiety są "naturalnym celem ataku" facetów takich jak ja - facetów dobrych z kobietami, "zdegenerowanych moralnie" i ogólnie rzecz biorąc sprawnych w wydobywaniu z lasek ich "suczkowatości". Atrakcyjne i bardzo laski są naturalnym celem zainteresowania z naszej strony, przez co te laski często mają na koncie doświadczenia z nami. Innymi słowy mówiąc, one są przez nas często "zdeprawowane", co wywołuje u nich ZMIANĘ sposobu w jaki postrzegają same siebie, swoją seksualność, a także facetów i swoje relacji z nimi. Jest to dla nich pewnego rodzaju ZMIANA STANDARDÓW, ZMIANA OPTYKI.

Z punktu widzenia normalnego, przeciętnego faceta, jest to NIEKORZYSTNE zjawisko, z którego jednak tacy faceci nie zdają sobie sprawy.

Faceci nieogarnięci z kobietami mają tendencję do postrzegania atrakcyjnych i bardzo atrakcyjnych kobiet jako "księżniczek" czy "królowych" - a w rzeczywistości jest rzeczą podnaprzeciętnie prawdopodobną, że właśnie taka kobieta ma na koncie SOLIDNE ZESZMACENIE, że w przeszłości była ruchana jak bura suka przez kolesia takiego jak ja - a na przestrzeni całego życia, może i przez kilku takich gości.

Potem gdy do takiej laski "zeszmaconej" przez gościa dobrego z kobietami podchodzi normalny, przeciętny koleś, to:

1. Ona jest od niego bardziej doświadczona.
2. Ona jest od niego bardziej "zdeprawowana", "zdegenerowana moralnie".
3. Ona jest od niego bardziej konkretna, bardziej ogarnięta psychicznie i seksualnie.

I to w mniejszym czy większym stopniu DA SIĘ WYCZUĆ podczas interakcji.

Koleś próbuje ją zdobyć, próbuje jej zaimponować, albo co śmieszniejsze próbuje przed nią zgrywać kogoś konkretnego i doświadczonego, albo co gorsza "super samca" - a ona patrzy na niego i widzi LESZCZA, którym on faktycznie jest relatywnie do ogarniętego z kobietami faceta, który ją kiedyś ruchał/szmacił, a także relatywnie względem NIEJ SAMEJ.

Taka laska ma lepsze rozeznanie, lepiej się na tym wszystkim od takiego gościa - i ona widzi, rozumie to, że on jest LESZCZEM dużo lepiej niż on sam siebie rozumie.

Swoją drogą, wiele razy pisałem na blogu o "Grze Aktorskiej", o udawaniu kogoś kim laska chce abyśmy byli, o używaniu kłamstw, itd itp. I to są użyteczne, przedatne metody, ALE pod warunkiem, że ktoś jest w stanie to zrobić w sposób WIARYGODNY. A w tym kontekście łatwiej jest np. zasugerować lasce, że ma się więcej pieniędzy niż się ma, albo udać zainteresowanie związkiem, gdy tak naprawdę chcemy ją wyruchać - trudniej natomiast jest ukryć przed laską to, że jest się "ogólnie" nieogarniętym z kobietami leszczem.


Wracając do kwestii SZACUNKU DO KOBIET i mylnych wyobrażeń odnośnie kobiet, to potrafi to być naprawdę KOMEDIĄ.

Jakiś nieogarnięty facet widzi atrakcyjną czy bardzo atrakcyjną laskę w wieku np. 23 lat i w jego oczach ona jest szanującą się "księżniczką" czy "królową" - i on przejmuje się tym, co ona sobie może pomysleć i czy przypadkiem on jej nie urazi tym co zrobi lub powie - bo przecież ona taka "delikatna", taka "wrażliwa" jest i taka "porządna".

A w rzeczywistości wygląda to tak, że laska najprawdopodobniej smakowała w ustach spermę kilku facetów - np. 5. I co, ona się niby obrazi za to, że ktoś będzie chciał, aby to jego penis był 6-tym, ktory spuści się w jej usta? Nie sądzę. Może się natomiast poczuć zirytowana w sytuacjach gdy:

1. Próbuje ją wyruchać LESZCZ - szczególnie leszcz nachalny i/lub wyjątkowo niezdarny i/lub niereprezentujący sobie niczego szczególnie dobrego, w sensie np. wyglądu, kasy, czy chociażby fajnej, przyjemnej rozmowy.

2. Facet silnie narusza jej "GRĘ POZORÓW", uaktywniając u niej "mechanizmy obronne", lęk przed ostracyzmem i publicznym uznaniem jej za szmatę.

Odnośnie punktu 2, to w dużym skrócie takie laski dużo bardziej lubią facetów, którzy grają na początku "KOMPATYBILNIE" z jej gra oporów, ale do których CZUĆ, że sa ogarnięci i konkretni i że ich granie zgodnie z "Grą Pozorów" to tylko poza, pozory właśnie, a nie autentyczne przekonanie. To daje im z jednej strony poczucie, że facet jest KONKRETNY, a z drugiej poczucie, że zapewnia BEZPIECZEŃSTWO w sensie uniknięcia ostracyzmu, reputacji dziwki.

Takie granie "Kompatybilne" z Grą Pozorów działa też świetnie na te laski, które są autentycznie (relatywnie) "niewinne", "niezepsute", więc można to zrobić praktycznie na ślepo, a dopiero potem dostosowywać postępowanie do konkretnego typu laski.

Jeszcze co do tego, jakie rzeczy potrafią robić laski i jaką KOMEDIĄ jest szacunek do kobiet, to opisany wcześniej przykład z tym, że laska smakowała w ustach spermę kilku, np. 5 facetów jest jeszcze taki bardzo "standardowy" - wiele, wiele lasek ma na koncie taki "dorobek". A bywają też inne rzeczy - ja np. lubię "SZMACIĆ" laski, upokarzać je, widzieć je na kolanach i chodzące na czworakach, bić je po twarzy w sposób upokarzający, nie bolesny - ot takie "lekkie BDSM", które one UWIELBIAJĄ w moim wykonaniu. A inni faceci oczywiście widzą w nich "księżniczki", które ich zdaniem "na pewno się szanują". Acha... ;)

Mam dobrego kolegę, który też lubi je "szmacić", tylko on dodatkowo lubi też ruchać laskę dwa baty - mnie to osobiście obrzydza, nie chcę samego widoku penisa innego mężczyzny, nie mówiąc już o ryzyku przypadkowego dotknięcia, ale on robi takie akcje z innym kolegą. I też potem faceci widzą w tych laskach "księżniczki", które "na pewno" się szanują. A w rzeczywistości te laski miały w sobie spermę DWÓCH kolesi jednego wieczoru - "gratuluję" szanującym je facetom "mądrego" wyboru obiektu swojego szacunku. :)

Swoją drogą, niech nikt nie myśli, że ruchamy z kolegą jakiegoś rodzaju głupie laski bez studiów, jakieś spalone solarium osiedlowe dziwki - NIE. Całe sedno sprawy polega właśnie na tym, że obaj szmacimy głównie inteligentne, wykształcone i fajne dziewczyny - i ja i on szmaciliśmy tak nawet laski z doktoratami lub będące w trakcie ich robienia. 

Można ująć to tak, że robimy to głównie z typowymi czytelniczkami "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - laskami wykształconymi, inteligentnymi, czytającymi książki, itd itp. Tylko my oczywiście robiliśmy to na długo przed ukazaniem się tej książki, która z jednej strony jest bardzo wygodnym przykładem w sensie pragnień kobiet, ale z drugiej wręcz boli mnie to, że potem ktoś postrzega mnie i moje upodobania przez jej pryzmat, podczas gdy ja uważam tę książkę za tandetną, a moje upodobania wykształciły się na wiele lat zanim o niej usłyszałem. Niemniej jednak to jest właśnie chyba najlepsze zobrazowanie tego, jaki typ kobiet zeszmacam - spójrz na jakąś ładną/bardzo ładną, wykształconą i inteligentną czytelniczkę "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - to jest właśnie moja typowa "grupa docelowa". A to są mniej więcej dokładnie te same kobiety, które inni mężczyźni najbardziej szanują - bo są i ładne/bardzo ładne, i wykształcone, inteligentne, czytające książki, itd itp.



CDN.

Komentarze

  1. Zajebisty artykuł, zresztą jak cała seria, w każdym z nich jest coś do mnie trafia. Szczególnie tutaj trzeba przyznać Ci rację z tym że lepiej się za bardzo nie obnosić z tym że jest się "degeneratem". Znałem laski które lubiły się szmacić ale jak się im powiedziało to wprost to momentalnie pojawiały się opory i niechęć. To jest kolejna bzdura rodem od "trenerów" uwodzenia że kobiecie trzeba prezentować siebie jako doświadczonego i obytego seksualnie. Niby część prawdy w tym jest ale jeśli zrobi się to poprzez słowa i "szpanowanie" to efekt będzie zupełnie przeciwny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że artykuł Ci się podoba. :)

      " Znałem laski które lubiły się szmacić ale jak się im powiedziało to wprost to momentalnie pojawiały się opory i niechęć."

      <---- NO WŁAŚNIE. Bardzo, bardzo wiele lasek lubiących bycie szmaconymi utrzymuje "Grę Pozorów" i oczekuje od faceta kompatybilnego z tym zachowania, a w przeciwnym wypadku uruchamiają się u nich "mechanizmy obronne".

      Z kolei zdecydowana większość facetów nie zdaje sobie sprawy z tego jak naprawdę wygląda, przez co ZNACZNIE przeceniają poziom "grzeczności" kobiet - bo uznają ich "Grę Pozorów" za coś autentycznego.

      " To jest kolejna bzdura rodem od "trenerów" uwodzenia że kobiecie trzeba prezentować siebie jako doświadczonego i obytego seksualnie. Niby część prawdy w tym jest ale jeśli zrobi się to poprzez słowa i "szpanowanie" to efekt będzie zupełnie przeciwny."

      <--- Tak, trenerzy uwodzenia opowiadają na ten temat niezłe brednie, szkodliwą "anty-wiedzę". Bo o ile generalnie dobrze jest, gdy kobieta postrzega nas jako doświadczonego seksualnie, o tyle powinno to być przekazane w odpowiedni sposób, kompatybilny z "Grą Pozorów" - i najlepiej ZASUGEROWANE, a nie powiedziane wprost. A w przeciwnym wypadku bardzo łatwo o negatywne reakcje, POGORSZENIE, a nie polepszenie swojego obrazu w oczach laski.

      Usuń
  2. NARESZCIE nowy artykul. Dziekuje za jak zawsze bardzo cenna wiedze.

    Milroh. Podalbys przyklady (zdania, pytania, stwierdzenia, odpowiedzi) rozmowy z kobieta o seksie w fazie poznawania (czyli nie kiedy juz zaruchalismy laske tylko powiedzmy na pierwszej randce)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Milroh. Podalbys przyklady (zdania, pytania, stwierdzenia, odpowiedzi) rozmowy z kobieta o seksie w fazie poznawania (czyli nie kiedy juz zaruchalismy laske tylko powiedzmy na pierwszej randce)"

      <--- Słabo to widzę, bo rozmowa w moim wykonaniu to raczej nie są jakieś błyskotliwe zagrania, tylko zasadniczo bardzo dobra jakościowo, bardzo dobra energetycznie, bardzo "płynna" i "gładka" NORMALNA ROZMOWA, trochę jak z kolegą. I to byłoby naprawdę trudno przedstawić w formie przykładów.

      Usuń
  3. 1. Milroh, czy jak ktoś będzie dużo ruchał koleżanek na domówkach, to twoim zdaniem będzie dużo lepszy na ulicy ?

    2 Czytając twoje art odnośnie TIAN miałem wrażenie że to była twoja główna droga. Jednak ciekawi mnie jak stałeś się dobry z laskami na ulicy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. "Milroh, czy jak ktoś będzie dużo ruchał koleżanek na domówkach, to twoim zdaniem będzie dużo lepszy na ulicy ? "

      <---- To zależy, bo są tutaj jakby dwie różne płaszczyzny:

      1. Płaszczyzna "czysto uwodzeniowa", związana bezpośrednio ze stosunkiem do kobiet (w tym z szacunkiem do nich), a także umiejętnością rozmowy z kobietami, doprowadzania do seksu itd. I to jest przenaszalne, bo jeżeli ktoś pozbędzie się szacunku do kobiet, oswoi z ich ruchaniem na domówkach, to będzie już to miał we wszystkich sferach życia.

      2. Płaszczyzna "towarzyska", związana z tymi konkretnie okolicznościami poznawania ludzi. I to nie jest przenaszalne, bo osoba czująca się towarzysko wyluzowana na domówkach może czuć się nieswojo zagadując ludzi na ulicy.

      Wielu wychowanych na domówkach naturali ma #1, ale #2 ma tylko w kontekście domówek, NIE w kontekście ulicy. I takie osoby mają lęk nie przed ruchaniem, a taki lęk "społeczny" przed samym zaczepianiem nieznajomej osoby w miejscu publicznym. I takie osoby nie potrafią podejść na ulicy, ale zapoznane z laską przez kogoś innego potrafią ją często wyruchać.

      Z kolei wielu ludzi z PUA ma #2 w kontekście ulicy, ale nie ma #1. Ci ludzie ćwiczą podchodzenie, robią wiele podejść, ale nie mają opanowanego "RUCHANIA" (#1), przez co mają z tego mizerne efekty.

      "Czytając twoje art odnośnie TIAN miałem wrażenie że to była twoja główna droga. Jednak ciekawi mnie jak stałeś się dobry z laskami na ulicy ?"

      <---- Mój rozwój miał przebieg Domówki -> Kluby -> Ulica. Najpierw były domówki z licealnym TIANem, potem Kluby z TIANem studenckim, natomiast ulicy w sensie powyższego #2 nauczyłem się sam, głównie przez to, że wracając z uczelni widziałem na mieście wiele fajnych lasek. Tylko że ja już wtedy miałem bardzo dobrze opanowane #1, czyli ogólnie "RUCHANIE" - to sytuacja drastycznie różniąca się od sytuacji większości ludzi.

      Usuń
    2. Poznawanie dup na ulicy niesie ze sobą trochę negatywnych możliwości. Wiele osob które nie ruchała na domówkach jakoś dużo często wpadają w dwie skrajności.

      1. Zaczynają "smieszkować" czyli robią sztuczki karciane itd po czym nie ruchaja tych kobiet.
      2. Zniechecają sie do temattu ponieważ wyrwać dziewczyne z ulicy nie jest aż tak prosto jak im sie wydawało.

      Ile dup zlecasz wyruchać na domówkach lub w grupach towarszyskich przed tym jak ktoś sie weźmie za uwodzenie na ulicy ?

      Czy 30 kobiet może wystarczyć ?


      Ja często widziałem osoby które podchodziły setki razy i ani razu nie zaruchali dupy jak i dostają te same reakcje bez róznicy czy działają w korzystnych warunkach czy nie.

      Natomiast mam kolegę co duzo ruchał (on sam nie podchodzi )
      Poznaliśmy razem dziewczyny to później on jedną z nich ruchał bez wiekszych problemów.

      Usuń
  4. Myślę że to zaciekawi nie tylko mnie ale również resztę czytelników.

    W jaki sposób kończysz znajomości? Stopniowo wygaszasz uczucie ćzy jednak konkretnie i szybko(np.sms "koniec znajomości z nami")

    Opisz to szerzej jak u ciebie wygląda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się wygaszać stopniowo i prezentować to w taki sposób, że to ZE MNĄ coś jest nie tak, nie z nią - tak żeby unikać bolesnego dla laski efektu "nie jesteś dla mnie dostatecznie dobra".

      Usuń
  5. Świetnie to opisałeś, miło posłuchać kogoś ogarniętego.

    Ja jako nastolatek widziałem jakie są kobiety głównie z porno, tylko zastanawiałem się czy wszystkie tak lubią. Miałem niegrzeczne koleżanki w klasie w gimnazjum jako 14-15latki bawiły się z 20-22letnimi facetami. Szkoda, że brakowało mi odwagi, żeby z nimi się bawić, bo same mnie zaczepiały dziesiątki razy. A liceum to już grzeczne klimaty i stałem się harcerzykiem, który wywyższał laski, jednak dawne korzenie gdzieś zostały i bardzo rzadko coś wyrywałem jednak gdy do czegoś doszło to nie miałem problemu zrobienia z laski suczki.

    Mnie się gra pozorów bardzo podoba w tym sensie, że laska np. na fb pokazuje jak ładnie wygląda w sukience, makeupie, gdzie była i ogólnie wydaje się zadbana i przyzwoita, a w rzeczywistośći można się z nią zajebiście w łóżku bawić. To jest piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ja jako nastolatek widziałem jakie są kobiety głównie z porno, tylko zastanawiałem się czy wszystkie tak lubią. "

      <--- Porno robi w tym względzie i coś dobrego i coś złego.

      Z jednej strony porno pokazuje i to OPTYCZNIE jak mniej więcej może wyglądać ruchanie i to samo w sobie na pewno robi jakąś wyrwę w szacunku do kobiet - bez tego poziom "harcerzykowatości" byłby na pewno wyższy.

      Ale z drugiej strony porno jest mechaniczne, dla tych ludzi to jest ich praca, co nie pozostaje bez wpływu na ich "energię" - to jest jak seks w wykonaniu prostytutki, a nie laski która "szmaci się" dla swojej własnej, autentycznej przyjemności. Przez to ludziom "szmacący" seks może się potem kojarzyć z czymś mechanicznym, sztucznym, podczas gdy w rzeczywistości jest to coś dużo fajniejszego i bardziej "miłego" od tego co widać na porno.

      "Mnie się gra pozorów bardzo podoba w tym sensie, że laska np. na fb pokazuje jak ładnie wygląda w sukience, makeupie, gdzie była i ogólnie wydaje się zadbana i przyzwoita, a w rzeczywistośći można się z nią zajebiście w łóżku bawić. To jest piękne"

      <--- Mi też się to podoba, chociaż sam nie wiem do końca dlaczego. Może chodzi o "zagranie na nosie", "odniesienie zwycięstwa" nad obyczajowością w której zostałem początkowo wychowany, która nadal otacza mnie w sensie większości innych ludzi i która nadal jest dla mnie punktem odniesienia?

      Niezależnie od przyczyn, mi to się podoba i jednocześnie daje mi też "przewagę konkurencyjną" nad facetami którzy tego nie ogarniają.

      Usuń
  6. Co sądzisz o "tddaygame"? Sporo się udziela na youtube.

    https://www.youtube.com/channel/UCTiDh1rah8OZ-Ra-Ej7AbWQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tddaygamer swojego czasu upublicznił statystykę, według której w skali roku miał skuteczność około 1.3%, a bywało tak, że podchodził w danym miesiącu do kilkudziesięciu lasek i nie wyruchał ani jednej.(http://pl.blog.tddaygame.com/2016/01/zagadaem-za-dnia-2000-dziewczyn.html)

      Z jednej strony ja naprawdę doceniam szczerość i rzetelność tego gościa, ale z drugiej strony w mojej ocenie taka statystyka jednoznacznie świadczy o tym, że ktoś zdecydowanie NIE JEST dobry z kobietami.

      Usuń
    2. milroh praktycznie jest dużo gorzej !! większość osób ze społeczności jakieś 70 % nigdy nie zaruchała laski poznanej bez pośrednio z ulicy !!

      Usuń
    3. Tak, w społeczności bywa DUŻO gorzej - są tam np. ludzie, którzy zrobili kilkaset podejść i nadal są prawiczkami. Albo ludzie którzy ruchają jedną laskę na jakieś 500 czy 1000 podejść.

      Niemniej jednak powyższe nie zmienia tego, że ktoś kto rucha jedną laskę na kilkadziesiąt NIE JEST dobry z kobietami i nie powinien występować jako "ekspert".

      Usuń
    4. tak zgadza sie.

      Aczkolwiek moim zdaniem tddaygame nie powiedział głupoty w stylu "wyglad sie nie liczy" i jego raporty nie są jakies złe. Więc z czego może wynikać tak niska skuteczność?

      Ja sam tego nie rozumiem często. Facet jest niby poprawy (to znaczy nie ma fajerwerków) a jednak nie rucha dużej ilości kobiet?

      Usuń
    5. A i do mojego komentarza pragnę dać o to ten film na potwierdzenie tego ze daygame nie jest debilem.

      https://www.youtube.com/watch?v=5MvMZ4rqqxQ

      Usuń
  7. To nie jest tak, że jeżeli ktoś nie wygaduje totalnych głupot typu “wygląd nie ma znaczenia”, to od razu oznacza to, że dobrze rozumie całość uwodzenia, czy też posiada dobry praktyczny skill.

    Zresztą w przypadku znaczenia wyglądu jest właśnie tak, że większość facetów (wszystkich, chodzi mi szczególnie o ludzi spoza PUA) jak najbardziej wie o tym, że wygląd ma znaczenie. Ale czy oznacza to, że większość facetów jest dobra z kobietami? Absolutnie nie. :)

    Jeżeli chodzi o problemy ze skutecznością, to pomijając inne problemy jakie potrafią mieć faceci (np. słaby wygląd), to zdecydowana większość mężczyzn ma po prostu niski poziom ogarnięcia psychicznego/emocjonalnego, a także niski poziom skilla.

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, szczerze takie podejście jak tddaygame ma kojarzy mi się z biznesem i prowadzeniem firmy. Działamy dopóki się uda i to chyba nie jest celem w uwodzeniu, a po prostu pobzykać fajne laski. Takie myślenie w całej społeczności jest bardzo złe, ponieważ opiera się ono na braniu numerów i jak największej ilości podejść zamiast po prostu na rozmowie i pójściu na kawę z jedną laską później jej bzyknięciu.
    Sam miałem niedawno taką sytuację, gdy dziewczyna na początku mówiła, że ma faceta, ale później gdy pomagałem jej szukać cienia do palet i zobaczyła mnie jako normalnego, ogarniętego gościa sama dała mi numer. Więc( nie mam takiej wiedzy jak Milroh oczywiście :)) podejścia dla statystyki nie mają sensu, jak mawiał Sun Tzu "Na wojnie nie liczy się upór, tylko zwycięstwo ". A jak wiadomo w miłości i na wojnie wszystkie kroki dozwolone ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. " Takie myślenie w całej społeczności jest bardzo złe, ponieważ opiera się ono na braniu numerów i jak największej ilości podejść zamiast po prostu na rozmowie i pójściu na kawę z jedną laską później jej bzyknięciu."

      <---- Tak, to jest złe myślenie - nie tylko w sensie samej “taktyki”, ale także (przede wszystkim) w sensie tego, co to robi z ludźmi na “głębokim poziomie” psychiki.

      Ludziom ze społeczności wydaje się, że wykonywanie dużej ilości podejść to droga do stania się dobrym z kobietami, podczas gdy w rzeczywistości jest to mocno wątpliwe, a także częściowo niebezpieczne. Mocno wątpliwe, bo o ile wykonywanie dużej ilości podejść na pewno może pomóc w zakresie oswojenia się z pochodzeniem, o tyle raczej nie pomoże w innych kwestiach. A jest to niebezpieczne dlatego, że kładzenie nacisku na podejścia “oddala” daną osobę od uwodzenia jako dążenia do ruchania i jeżeli ktoś będzie tak długo robił, to taka osoba może utrwalić, pogłębić w sobie niewłaściwą postawę na poziomie “głębokim”. I potem taki ktoś będzie miał “energię” jak powiedzmy jakiś akwizytor - a laski będą go traktować mniej czy bardziej ADEKWATNIE względem tego.

      W praktyce wygląda to potem tak, że w społeczności osoba ruchająca jedną laskę na kilkadziesiąt jest uważana/uważa się za “dobrą z kobietami”, a bardzo wiele osób ze społeczności rucha jedną laskę na kilkaset. Co z punktu widzenia mojego i podobnych do mnie naturali jest czymś strasznie dziwnym, głupim, patologicznym - bo dla nas znalezienie nowej laski do ruchania to kwestia zagadania z co najwyżej kilkoma laskami. Zresztą chyba jest to też coś chorego nawet z punktu widzenia normalnego, przeciętnego faceta spoza społeczności - nieogarniętego z kobietami, ale jednocześnie z mózgiem niewypranym propagandą PUA. To znaczy nawet przeciętny facet słysząc o tym, że w PUA większość ludzi ma skuteczność poniżej 2%, a bardzo często poniżej 1%, prędzej uzna to za jakąś patologię, niż za środowisko ludzi faktycznie dobrych z kobietami. Szczególnie jeżeli zna jakiegoś dobrego naturala i na jego przykładzie widzi, że NIE, jedno zaruchanie NIE musi wymagać startu do kilkudziesięciu, a tym bardziej do ponad 100 kobiet.

      “jak mawiał Sun Tzu "Na wojnie nie liczy się upór, tylko zwycięstwo ""

      <---- Dokładnie. A w społeczności gloryfikuje się upór, wysiłek, itd - i to w sytuacji w której NIE prowadzi to do autentycznego, godnego zwycięstwa, a raczej do "szarpanego akwizytorstwa". Z kolei u mnie i u moich kolegów było odwrotnie - my generalnie NIE wkładaliśmy w to szczególne wysiłku, a gdybyśmy musieli wkładać, to pewnie większości z nas by się nie chciało.

      Usuń
  9. Milroh. Mam pytanie do Ciebie z innej beczki, byc moze w imieniu wielu innych czytelnikow majacych ten sam problem.

    Chodzi o seks w prezerwatywie. A raczej o slaby seks poprzez brak wzwodu w gumce, w czestych przypadkach calkowita niemoznosc bzykania sie bo poprostu czlonek w gumce nie stoi.

    Wiemy ze bzyknales duza ilosc kobiet w swoim zyciu, nie miales nigdy problemow ze wzwodem w prezerwatywie? Jak to u Ciebie wygladalo i czy moze masz rade dla kogos kto ma opisany problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze uczulenie na lateks, po drugie pytanie czy masz poranne wzwody, jesli masz to do seksuologa bo nie wiem jak Ci pomoc

      Usuń
    2. nie, to nie jest problem tego typu. mam 27 lat i mialem w zyciu moze z 50 kobiet w lozku, z wiekszoscia bez zabezpieczenia i dltego powoli sie martwie, ze kiedys moglbym jakiegos syfa zlapac przez to. Dlatego potrzebuje porady od kogos, kto mial duzo kobiet w zyciu i jak z tym sobie radzil. MILROH? please :)

      Usuń
    3. Niestety nie wiem co Ci poradzić - problemy z seksem w gumie to "odwieczny" problem facetów, na który nie znam rozwiązania. :(

      Dla mnie osobiście guma to głównie znaczące obniżenie przyjemności - problemy z erekcją przez gumę co prawda miałem, ale miałem rzadko, więc w efekcie nie jest to dla mnie jakiś palący problem, a jedynie "jakiś tam problem".

      Usuń
  10. Jak oceniasz ten infield Vincenta?

    https://www.youtube.com/watch?v=kl74eaCe-pc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę oceniać infieldów Vincenta, ze względu na moje dobre stosunki z Festem, który prowadzi razem z Vincentem szkolenia.

      Usuń
  11. Milroh a jak oceniasz podejscie tego trenera uwodzenia: https://www.youtube.com/watch?v=Q8AudcHNEjA czy to jest dobre podejście według Ciebie? niby wziął numer.. ale jakos wydaje mi się, że zbyt mocno zaprezentował się od seksualnej strony co może generować dodatkowe opory przed spotkaniem a później nawet przed seksem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak w przypadku Vincenta, infieldów Jamesa też nie chcę oceniać (i Festa też). :)

      Usuń
  12. Opisałeś to wręcz po akademicku, szacunek. Mi Twoje artykuły serio pomagają w praktyce i pozwalają bardziej obiektywnie oceniać siebie samego.

    Mam jeszcze takie pytanie, bo akurat z tym mam problem. Jak działasz z laską, która ma faceta? Domyślam się że taka skuteczność jak Twoja wynika też z tego, że nie marnujesz okazji... Jeśli widzisz jej zainteresowanie i jednocześnie słyszysz, że "nie bardzo mogę się z Tobą spotkać, bo mój chłopak by nie był zadowolony" to jak przełamujesz takie opory, by nie sprawić, że ona się z tym źle poczuje? Kiedy wiesz, że lepiej odpuścić, bo laska faceta nie zdradzi, a kiedy widać, że ewidentnie może coś z tego być (jak ona to może komunikować)?

    Ja sam staram się poznawać kobiety w ciągu dnia i nie raz miałem właśnie sytuację, gdy czułem że coś może z tego być, ale nie potrafiłem tego prawidłowo rozegrać.

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Domyślam się że taka skuteczność jak Twoja wynika też z tego, że nie marnujesz okazji..."

      <--- Tak, oczywiście, miedzy innymi z tego.

      "Jeśli widzisz jej zainteresowanie i jednocześnie słyszysz, że "nie bardzo mogę się z Tobą spotkać, bo mój chłopak by nie był zadowolony" to jak przełamujesz takie opory, by nie sprawić, że ona się z tym źle poczuje?"

      <--- Robię pewną formę "Drzwi Obrotowych", czyli mówię "ok", a potem buduję bliskość emocjonalną, promuję siebie budując pozytywny obraz swojej osoby, itd itp, po czym później przeprowadzam "natarcie" dopiero wtedy, gdy moim zdaniem laska jest na to gotowa.

      "Kiedy wiesz, że lepiej odpuścić, bo laska faceta nie zdradzi, a kiedy widać, że ewidentnie może coś z tego być (jak ona to może komunikować)? "

      <--- Niestety to jest kwestia wyczucia którego nie da się przekazać w tekście. Widać to szczególnie po spojrzeniu, a także po minie, tonie głosu kobiety - ale rozeznanie tego to kwestia doświadczenia, nie da się tego przekazać przez żadną "poradę".

      Usuń
  13. Mam regularnie takie nie typowe sytuacje. Przykładowo poznaje nowych ludzi spotkanie biznesowe lub znajomi znajomych. Siedzimy i zawsze jakaś kobieta usiądzie blisko mnie, są to laski 24-27lat mające faceta na stałe, wiem to z rozmowy w towarzystwie np. Inna laska wtrąca "a jak Twój Łukasz bla bla." Sprawa wygląda tak są zajęte, same zagadują do mnie, ciężko powiedzieć czy z grzeczności czy z chęci poznania, często jest tak że dotykamy się nogami czy jesteśmy stuknięcie bogami,ramionami i im to bardzo odpowiada, śmieją się z tego co mówię, bardzo chętnie rozmawiaja jednocześnie przy prawie zerowym kontakcie wzrokowym i dużym dystansie. Ekstremalnie często poprawija wlosy niemal podsuwając je pod mój nos. Możesz się coś wypowiedzieć na temat takiego zachowania lasek, czy ciężko? Chodzi mi o to czy to bardziej z grzeczności i że dobrze wyglądam, czy raczej jest duza szansa że mogę je wyruchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu im się podobasz, więc w jakimś stopniu je do Ciebie ciągnie - ale to, czy będziesz z tego w stanie w praktyce skorzystać, to inna sprawa.

      Najczęściej nie jest to "zero-jedynkowe" - często laska ma chłopaka i niby jest "na nie", ale w rzeczywistości przy dobrym rozegraniu ulegnie. W takim przypadku tak naprawdę mamy do czynienia z sytuacją "może", albo raczej "tak, JEŻELI facet się jej podoba i dostatecznie dobrze to rozegra".



      Usuń
  14. Milroh czy twoim zdaniem trudniej jest poderwać bardzo ładna dziewczynę ze względu na to czy ona jest bardzo ładna i ma większa wartość czy może dlatego że faceci wymiękają przy takich laskach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest wiele przyczyn.

    1. Bardzo ładne laski generalnie mają wyższe standardy.

    Niekoniecznie tak dużo wyższe, jak się niektórym ludziom wydaje, ale generalnie wyższe. To też wygląda różnie u różnych lasek - często bardzo ładne kobiety z mniejszych miejscowości są mniej wymagające, a te z większych bardziej, ale ogólna tendencja jest taka, że ich wymagania są wyższe.

    Po prostu startują do nich:

    - Bogaci faceci
    - Przystojni faceci
    - Ruchacze/uwodziciele mojego pokroju

    A potem w oczach danej bardzo ładnej laski przeciętny facet wypada BLADO, bo na tle znanych jej facetów należących do co najmniej jednej z powyższych grup przeciętny facet nie ma nic do zaoferowania.

    2. Faceci wymiękają psychicznie. Wielu facetów ma tak, że potrafią działać z rozsądnym poziomem wyluzowania na laskach 6-7, ale przy 8, a szczególnie 9 łamie im się psychika.

    3. Faceci najczęściej są ogólnie słabi, nieogarnięci z kobietami i często mają bardzo niską skuteczność nawet na laskach 5-7, np. rzędu 1-2%, albo jeszcze gorszą.

    Tylko że lasek 5-7 jest dużo, natomiast lasek 8-9 jest znacząco mniej, co utrudnia ludziom działanie oparte o "statystykę" i dużą liczbę podejść.





    OdpowiedzUsuń
  16. Milroh jak to jest u Ciebie, gdy jestes juz z laska w domu i chcesz ją zaliczyć, a ona stawia opory pod tytułem: "za krótko się znamy", "wyczekiwane smakuje lepiej" etc.
    Jak radzisz sobie z takimi oporami? albo jak sprawiasz, że one nie występują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim sprawiam, że one nie występują - na zasadzie "prewencji". Polega to na solidnym, "stabilnym" działaniu przez zaproszeniem laski do siebie - buduję odpowiednią bliskość emocjonalną, odpowiedni poziom komfortu, całujemy się poza domem, a przed zaproszeniem laski patrzę i oceniam czy jest gotowa. I zapraszam ją do domu wtedy, gdy moim zdaniem ona jest już gotowa się ruchać, a nie "jak najszybciej".



      Usuń
    2. A w jaki sposób zapraszasz ją do domu, po prostu wychodząc z restauracji mówisz, że idziecie do Ciebie czy w bardziej niebezpośredni sposób?

      Usuń
    3. Jeżeli już się lizaliśmy, a jeszcze lepiej obmacywaliśmy, to tak, mogę jej otwarcie zaproponować, abyśmy poszli do mnie.

      Usuń
  17. O metodzie Stanisławskiego przeczytałeś tylko jakieś podstawy w internecie czy zagłębiałeś się czytając jego książkę na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to sam to wymyśliłem. To znaczy wymyśliłem coś takiego zanim usłyszałem o Metodzie Stanisławskiego, a dopiero później dowiedziałem się, że zostało to już wcześniej wymyślone.

      Usuń
  18. Co z kontaktem wzrokowy po zagadaniu do laski, starasz się jak najwięcej patrzeć w oczy, gdy rozmawiacie? Co w przypadku gdy zagadasz na ulicy i idziecie obok siebie na kawę, wystarczy wtedy wyluzowanie i odpowiedni ton głosu, energia, czy też jakoś wtedy skupiasz uwagę by chociaż na chwile łapać kontakt wzrokowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontakt wzrokowy jest zasadniczo czymś dobrym, ale nie powinien też być zbyt intensywny, nienaturalny. Dlatego patrzę się w oczy, ale bez przesady, nie na siłę.

      Usuń
  19. Milroh mam pytanie odnośnie podchodzenia do lasek w klubie. Domyślam się, że masz bardzo dobrze rozkminione (odnosząc się do raportu ostatniego z blondynką) jak dobrze przyciągnąc uwagę i nawet masz wiele mikroelementów dopracowanych. Jak sprawiasz, że Twoje przepraszam/ cześć zatrzymuje laskę? bo np. ja ubieram się możliwie najlepiej jak tylko mogę (marynarka, koszula, eleganckie buty) a bardzo szybko laski kończą ze mną interakcję (1,2 minuty) Starałem się na różny sposób to ciągnąć, pierw bardziej na rozbawiciela, później trochę zmieniłem taktykę wykazując duże zainteresowanie laską ,największą skutecznośc miałem wtedy gdy miałem w życiu lepszy okres z laskami, wtedy działało tak jakby połączenie tego. Jak to jest u Ciebie na początku. Starasz się pokazać jako normalny, zabawny i dobrze ubrany koleś? Jakie mikroelementy mają u Ciebie dużą skuteczność. Jak się patrzysz na kobietę, w jaki sposób? Jak ją dotykasz przy zatrzymaniu? (mam na mysli laski, które maja po prostu więcej opcji, do których podchodzi większość osób i które już mają wyuczone nawyki zlewania facetów.

    Wiem, że dużo zależy też od kalibracji i wyczucia z jaką laską ma się doczynienia. Ale domyslam się, że czasami zdarza się, że laska chce iść do koleżanki albo jest dużo jej znajomych w klubie co zniechęca ją do rozmowy. CO wtedy robisz? zatrzymujesz jeszcze na chwilę laskę, czy później drugi raz podchodzisz? czy moze coś innego stosujesz?

    Kolejna kwestia odnośnie nachalności. Zauważyłem, że w klubie tak jakby działają dwie skrajności przy podejściu (nie wiem czy mnie zrozumiesz, to na podstawie moich wniosków)
    Pierwsza skrajnośc to taka wysoka intensywnośc w rozmowie z laską, czyli szybka reakcja na to co ona mówi, co przytrzymuje laskę przy nas a kolej rzeczy jest po tym taka, że laska ma poczucie, że nas bardziej już zna i wtedy zostaje. Tutaj potrzeba miec albo dobry okres w uwodzeniu, albo po prostu mega duże obycie, coś jak gra w szachy ale z limitem czasu na ruch.


    Druga skrajność to bardzo niska intenstywność, czyli laska cuzje, że mamy w nią wywalone, co się rzadko zdarza u niej, bo zazwyczaj każdy chce ją mieć. Tutaj dużo daje zaprezentowanie się jako ktoś wartościowy/ wyjątkowy już na starcie co przytrzymuje laskę, warto też dodać, że jest się zmęczonym, żeby laska nie pomyślała, że rozmawia z jakąś zamulonym kolesiem.

    To tak nawiasem, natomiast przechodząc do sedna mojego pytania.
    Jeżeli załóżmy stosujesz pierwszą skrajnośc, albo coś podonego (bo nie wiem, czy masz podobne wnioski) to jak unikasz bycia nachalnym? Bo wiadomo, że w klubie łatwo wpaśc w ramę nachalnego.
    Przykładowo, jeżeli laska jest mało reaktywna, albo chce isć do koleżanki. Ryzykujesz bycie nachalem? Sądzisz, że najlepiej dojsć do granicy czy czasami ją lekko przekraczasz? czy całkowicie unikasz bycia nawet lekko nachalnym?


    Ostatnie moje pytanko, co robisz, gdy masz bardzo mało czasu na rozmowę z laską? Jak wzbudzasz w niej chęci na kontynuację interakcji z Tobą.

    z góry dzięki za odpowiedzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 1/2



      "Jak sprawiasz, że Twoje przepraszam/ cześć zatrzymuje laskę? bo np. ja ubieram się możliwie najlepiej jak tylko mogę (marynarka, koszula, eleganckie buty) a bardzo szybko laski kończą ze mną interakcję (1,2 minuty) "

      <---- Jeżeli chodzi o to, dlaczego mi to wychodzi, to ja osobiście widzę 4 główne elementy:

      1. Bardzo dobre ubranie.
      2. Niezły wygląd 6-7/10.
      3. Bardzo dobra "energia" (wynikająca z ogarnięcia psychicznego/emocjonalnego).
      4. Bardzo wysoki skill.

      Ten pierwszy punkt jak najbardziej DZIAŁA - co wynika między innymi z tego, że laski lecą na bogatych facetów, a bardzo dobrze ubrany facet wygląda na bogatego. Natomiast to nie jest tak, że ten punkt załatwia wszystko i czyni wszystkie pozostałe zbędnymi - i nawet gdyby ktoś implementował ten punkt 1 równie dobrze jak jak, to nie miałby równie dobrych wyników bez pozostałych punktów.

      Inna sprawa, że wprowadzanie w życie tego punktu 1 wychodzi jednym osobom lepiej, a innym gorzej. W skrajnie negatywnych przypadkach wygląda to tak, że ludzie ubierają się "bieda elegancko" - kupują rzeczy eleganckie w sensie ogólnego stylu, ale słabe jakościowo i/lub niedopasowane, co wygląda naprawdę słabo. Ale to są skrajne przypadki, natomiast dużo częściej, naprawdę bardzo często zdarza się, że dany facet ubiera się elegancko, ale na poziomie "całkiem dobrze". I to jest pewnego rodzaju pułapka, bo facet wygląda całkiem dobrze i pozornie nie ma się do czego przyczepić - natomiast w rzeczywistości to jest taki "pół-środek" który jakoś tam działa, ale nie daje tego efektu jaki daje ubieranie się na poziomie "BARDZO dobrze", a nie jedynie "całkiem dobrze". Przypomina to w jakiejś mierze sytuację z urodą kobiet - takie "całkiem dobre" ubranie jest jak uroda kobiety 6-7/10 - wywiera pozytywne wrażenie, ale nie daje efektu "WOW!".

      Usuń
    2. Część 2/2

      "Starałem się na różny sposób to ciągnąć, pierw bardziej na rozbawiciela, później trochę zmieniłem taktykę wykazując duże zainteresowanie laską ,największą skutecznośc miałem wtedy gdy miałem w życiu lepszy okres z laskami, wtedy działało tak jakby połączenie tego. "

      <---- Problem w tym, że tutaj opisujesz zasadniczo zmiany ogólnego "stylu działania". A dany "styl" można realizować na bardzo wiele różnych sposóbów, a także na bardzo różnych poziomach JAKOŚCI. Np. w ramach bycia rozbawicielem, to nawet gdybyśmy mieli ustalony jakiś konkretny dowcip, to jedna osoba mogłaby opowiedzieć go bardzo fajnie i śmiesznie, druga przeciętnie, a trzecia zaczęłaby jąkać w trakcie jego opowiadania.

      Natomiast ten proces robienia czegoś i patrzenia jak wychodzi, próbowania nieco innych rzeczy jest czymś bardzo dobrym - praktycznie tylko w taki sposób można się dobrze nauczyć skilla.

      "Jak to jest u Ciebie na początku. Starasz się pokazać jako normalny, zabawny i dobrze ubrany koleś? "
      <--- Staram się pokazać jako facet "z wyższej półki', który w jakimś stopniu jest konkretny czy nawet lekko draniowaty, ale jest też fajny, sympatyczny, ciepły, godny zaufania.

      Tylko tutaj znowu pojawia się kwestia jakości - każdy może przeczytać powyższe i próbować tworzyć przed kobietą takie wrażenie, tylko pytanie na ile dobrze danej osobie się to uda.

      Większość facetów ma poważne problemy z brakiem ogarnięcia psychicznego, różnego rodzaju negatywnymi myślami i emocjami, a także z brakiem doświadczenia. To wszystko skutkuje między innymi brakiem "płynności", brakiem "luzu/gracji" w uwodzeniu. Taki facet sam generuje "zgrzyty", w taki czy inny sposób słabą atmosferę uwodzenia - i to jest główna przyczyna niepowodzeń.

      "Wiem, że dużo zależy też od kalibracji i wyczucia z jaką laską ma się doczynienia. Ale domyslam się, że czasami zdarza się, że laska chce iść do koleżanki albo jest dużo jej znajomych w klubie co zniechęca ją do rozmowy. CO wtedy robisz? zatrzymujesz jeszcze na chwilę laskę, czy później drugi raz podchodzisz? czy moze coś innego stosujesz? "

      <--- Zależy od sytuacji, ale generalnie specjalnie nie walczę, nie szarpię się z tym. Jeżeli laska chce odejść do koleżanki, bo słabo mi idzie, to trudno - odniosłem porażkę. A jeżeli chce odejść do koleżanki bo np. tak naprawdę chce się z ną pożegnać, wytłumaczyć, że chce spędzić wieczór razem ze mną, to pewnie sama przyjdzie, albo da mi znać spojrzeniem.

      "To tak nawiasem, natomiast przechodząc do sedna mojego pytania.
      Jeżeli załóżmy stosujesz pierwszą skrajnośc, albo coś podonego (bo nie wiem, czy masz podobne wnioski) to jak unikasz bycia nachalnym? Bo wiadomo, że w klubie łatwo wpaśc w ramę nachalnego. "

      <---- Nie wiem czy Cię dobrze rozumiem, ale moje uwodzenie jest na pewno bardziej "intensywne" niż "nieintensywne". Bo ja zasadniczo prowadzę interakcję w sposób sugerujący albo chęć zostania jej chłopakiem, albo kochankiem.

      Natomiast co do nachalności, to generalnie nie jestem jej zwolennikiem - jakaś niewielka jej ilość może wystąpić, ale ogólnie dobre uwodzenie powinno być optymalnie "płynne i gładkie" i opierać się na braku "zgrzytów", a nie na szarpaniu się z nimi "na siłę" nachalnością.

      Usuń
  20. milroh, mam takie zapytanie. Piszesz, że masz bardziej taki "związkowy" styl ogarniania lasek. A czy np. gdy dana laska Ci się nudzi i chcesz to zakończyć, nie spotykałeś się z sytuacjami tego typu, że laska chciała popełnić samobójstwo albo była strasznie zazdrosna itp.? Pytam, bo sam mam teraz związek z laską, którą regularnie bzykam, ale jest strasznie wkręcona we mnie, dzwoni i pisze do mnie kilka rezy dziennie, mam lekkie obawy aby to zakończyć bo nigdy tak nie miałem, wcześniej wystarczyło nagle ochłodzenie relacji. Z tą laską mam raczej tak, że ona uważa to za jakiś wielki związek. Dodam też, że laska jest starsza i wszystkie jej koleżanki są już ustatkowane to też jest dodatkowym czynnikiem jej "nachalności".

    Jakie masz sposoby delikatnego zakończenia? aby laski za mocno nie zranic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, proponowałbym poczekanie, aż lasce przejdzie początkowy okres maksymalnego podekscytowania, a potem stopniowe pogarszanie jakości relacji, połączone z przedstawianiem siebie samego jako leszcza i nieudacznika. :)

      Co do samobójstw, to ja w ogólę nie znam nikogo kto popełniłby samobójstwo i tylko słyszałem o jednej takiej osobie wśród znajomych moich znajomych. Co jednak oczywiście nie zmienia tego, że lepiej nie ranić niepotrzebnie laski.

      Usuń
  21. Co robisz, jak się zachowujesz, gdy laska przed Tobą, stara się wyjść na fajną, wychodzi jej to nienaturalnie i jest to dla Ciebie irytujące to jej zachowanie i pierdolenie? a w rzeczywistości czujesz, że tak na prawdę potrafiłaby być fajna naturalnie i chetnie bys ja poruchał kilka razy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie osobiście coś takiego nie denerwuje - jeżeli laska stara się wyjść na fajną w moich oczach, to oznacza to, że sprawy idą w DOBRYM kierunku.

      Usuń
  22. Chyba już odpowiadałeś na takie pytanie ale nie mogę znaleźć, czy mówisz do lasek takie teksty lub żartujesz w takim stylu opartym o seks "masz wargi-obciągary,takie stworzone do robienia loda," albo coś lżejszego "masz dobre pośladki, gdzie je tak wytrenowałaś?" itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie żartuję w taki sposób.

      Usuń
    2. to jak wyglądają lekkie aluzje seksualne w Twoim wykonaniu?

      Usuń
    3. Rzadko kiedy robię coś takiego. I tak ogólna "niepisana" atmosfera interakcji jest taka, że poznaję ją jako mężczyzna kobietę - dorzucanie do tego aluzji seksualnych częściej zrazi laskę wyczuloną na tym punkcie niż pomoże.

      Usuń
  23. Zauważyłem że wiele osób które nie ma sukcesów na ulicy nie ma też w realnym zyciu. I tu nie do końca chodzi o samo podejście. Po część facetów albo smieszkuje(podobnie jak w realnym życiu) albo opowiada nudne historie.

    Nie sadzisz ze lepiej by było jak by facet nauczył sie opowiadać ciekawe historie znajomym a dopiero później dziewczynom na ulicy ?

    Masz jakieś porady w kierunku by być ciekawy człowiekiem na codzień ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zauważyłem że wiele osób które nie ma sukcesów na ulicy nie ma też w realnym zyciu."

      <--- Ja bym tego nie łączył, bo jest MASA osób które odniosły w życiu sukces, a są słabe z kobietami.

      "Nie sadzisz ze lepiej by było jak by facet nauczył sie opowiadać ciekawe historie znajomym a dopiero później dziewczynom na ulicy ? "

      <--- Na pewno jeżeli jest ktoś jest nudny i nie potrafi dobrze rozmawiać z kolegami, to z kobietami tym bardziej nie będzie w stanie dobrze rozmawiać.

      "Masz jakieś porady w kierunku by być ciekawy człowiekiem na codzień ? "

      <--- Nie mam, nigdy się nie zajmowałem tym problemem.


      Usuń
  24. Milroh a czy masz doświadczenie w podrywaniu poza Warszawą? Np. Kraków, Wrocław, Sopot, Poznań. Czy dostrzegasz jakieś różnice w podrywie lasek z innych miast?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam doświadczenie w podrywaniu lasek z innych miast. Jakichś wielkich różnic osobiście nie widzę, aczkolwiek laski z Warszawy miewają wyższe wymagania co do tego jak facet ma wyglądać, ile ma mieć pieniędzy itd.

      Usuń
  25. Czesc Milroh

    bardzo ciekawie sie czyta na Twoim blogu absolutnie wszystko - artykuly i komentarze. Ogromna ilosc niedostepnej wiedzy.

    Mam takie pytanie. Poniewaz raz pytalem Cie w ktoryms komentarzu o RSD Tyler'a gdzie stwierdziles, ze gosc z takim wygladem nie moze miec topowych lasek w zyciu. Ma prawdopodobnie jakiegos skilla i prawdopodobnie pieniadze, lecz wygladu juz nie.

    Jak to widzisz w przypadku Dan'a Bilzerian'a ? Goscio ma duzo kasy i status imprezowicza z topowymi laskami. Jest troche masywniejszy ale z twarzy nie wyglada zbyt atrakcyjnie, jednak nikt chyba z celebrytow nie ma takiego zycia, gdzie dupy same sie do niego ustawiaja w kolejce. Czy u niego mimo wygladu to wyjatek ze ma te laski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o Twoje dawne pytanie o Tylera, to brzmiało ono chyba trochę inaczej:

      << chodzi mi czy pomimo wygladu "rudzielca" dzieki jego "social dynamics" mozna miec takie kobiety, o :) >>

      On ma słaby wygląd i żeby mieć topowe laski musiałby to MOCNO nadrabiać albo kasą/sławą, albo umiejętnościami. Przy czym marketing RSD twierdzi, że on nadrabia umiejętnościami, a ja postrzegam to w zupełnie, zupełnie inny sposób.

      Natomiast co do Dana Bilzeriana, to chyba koleś jest chyba jakimś celebrytą i oczywiście ma kasę - a to kompletnie zmienia postać rzeczy.



      Usuń
  26. -> Dan Bilzerian

    tam kazda laska ktora bedzie na jego imprezie moze sie wypromowac (kontrakty, reklamy, etc.) przez instagram na caly swiat, dlatego wala tam drzwiami i oknami

    OdpowiedzUsuń
  27. Zarabiasz ponad przeciętnie i miałeś mnóstwo atrakcyjnych kobiet. Jak się z tym czujesz, jesteś z tego faktu zadowolony, że tak się potoczyło życie czy może masz czasami jakieś gorsze dni w których rozmyślasz że może z jakąś kobietą trzeba było zostać na zawsze i tylko czasami ją zdradzać, a może ożenić się mieć dom i zajać się ostro interesami i pracą, żeby mieć dom nad morzem, w górach i w centrum miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Jeżeli chodzi o same kobiety, to jestem zadowolony. Czasami czuję odrobinkę tęsknoty za jakąś kobietą z przeszłości, ale to nie jest nic specjalnie silnego.

      Co do zajęcia się karierą/interesami, to fajnie byłoby mieć więcej pieniędzy, ale jaki byłby tego koszt? Mniej kobiet, mniej przyjemności z nich czerpanej, a więcej wysiłku i być może stresu - moja całościowa przyjemność z życia byłaby w takim przypadku niższa, a nie wyższa.

      Ja jak najbardziej miewam gorsze dni, gorsze chwile, ale męczą mnie w nich zupełnie inne rzeczy niż to jak wyglądało moje życie w kontekście kobiet. Zresztą najczęściej męczy mnie myśl o tym, że się starzeję - i to w takim sensie, że chciałbym znowu mieć młode ciało i móc dalej beztrosko kontynuować swój styl życia.

      Usuń
    2. Taki Tom cruise czy Brad pitt mają coś koło 55lat i świetnie wyglądają, jedynie zarost taki siwy się im zrobił, ciekawe czy to dobra dieta i ćwiczenia czy wyjątkowy gen. Szczupła, normalna sylwetka moim zdaniem to priorytet po 40stce. Ja jestem osobą która, od małego dba o ciało, natomiast moi rodzice i znajomi po 50tce nie i wyglądają znacznie słabiej w stosunku do Brada Pitt'a, ja sądzę że większość facetów jest wstanie tak wyglądać po 50tce wystarczy o sibie dbac no i nie miec pecha do genu lub mega stresujacej pracy

      Usuń
    3. Niby tak, można z tym jakoś walczyć, dbać o siebie, itd, ale tak czy inaczej będzie jakaś zmiana na gorsze.

      Usuń
  28. Milroh, młode laski często można wyrwać lapia je za dupe w szkole. Jednak te starsze niekiedy maja troche inne zapatrywania. Co sadzisz o kupowaniu kwiatów, czułych słowach i graniu tak zeby ona wiedziała ze ja chce z nia chodzić. Po drugie często tak miałem ze ja gadalemz laska to ona dawała numer całkiem chętnie, ale seks z tego nie wynikał. Nie sadzisz ze uwodzenie lasek wymaga poruszenia naprawdę głębokich tematów lub naprawdę fajnej energii. Bo czasami laska da numer jak sie z nia wspólnej śmieje na temat wakacji jednak to nie jest cos super silnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo nie kupuję kwiatów, więc nawet nie wiem jak to działa. :)

      Natomiast jeżeli chodzi o czułe słówka i granie tak, żeby ona wiedziała, że chcę związku, to zdecydowanie TAK. Tylko też oczywiście nie można z tym przeholować.

      Co do brania numerów, to problem jest taki, że numer sam w sobie niewiele znaczy - liczy się to, jaki obraz Ciebie, jaki stosunek do Ciebie ma kobieta. W tym kontekście "numer numerowi nierówny" - bo raz laska da numer na zasadzie "no niech mu będzie, odczepi się przynajmniej", a innym razem "super facet, dam nu numer, bo CHCĘ się z nim spotykać". I dlatego skuteczne uwodzenie opiera się nie na samym zbieraniu numerów, ale na tworzeniu czegoś, co będzie sprawiało, że laska będzie CHCIAŁA się z nami spotkać - wtedy uzyskanie numeru i spotkania to tylko formalność. I tutaj pomocne może być właśnie budowanie więzi, bliskości emocjonalnej poprzez głębokie tematy, "głęboki" dialog z kobietą, a nie tylko rozmowy o pierdołach. Przy czym też jest tak, że tutaj nie tylko słowa są istotne, ale także odpowiednia "energia", czy też "gra aktorska".

      Usuń
  29. fakt...
    bo ja to widze tak.
    1. Laska nie daje numeru.... bo facet jej sie nie podoba/ma go dosyc/jest dziwny
    2. Laska daje numer zeby sie odczepił.
    3. Laska daje numer bo koleś jest spoko(można pogadać o wakacjach i o takich tam)
    4. Laska jest żywo zainteresowana facetem daje numer i jest zainteresowana w głęboki sposób.

    ludzie jak dostaną numer w 2 i 3 formie myślą ze cos to znaczy... A tak nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne. A potem robią się z tego powodu różnego rodzaju cyrki, gdy facet dzwoni/SMSuje na taki "słaby numer" i laska piętrzy wymówki, nie chce się spotkać, itd itp.

      W tym kontekście myślenie facetów często idzie w chorym kierunku, bo wydaje im się, że skoro laska dała numer, a teraz nie chce się umówić, to problem jest na tym odcinku "telefonicznym". I zaczyna się obsesyjne koncentrowanie się np. na treści wysyłanych SMS, podczas gdy w rzeczywistości po prostu zrobili na lasce za słabe wrażenie na żywo.

      Usuń
  30. Hej milroh, jak powiedzieć dziewczynie ze nie chcemy zeby ona mówiła o nas źle. Bo jest taka interakcja z mlada laska której sie chyba podobam, jednak ona czasami mnie obraza lub w najlepszy wypadku przepycha sir ze mna i faza po ziemi, łapiąc mnie przy tym w krocze. Jednak ja mam tego troche dosyć wolał bym ja ruchac i chodzić za rękę. Moze to głupie ale nie wiem jaki nadać głębszy sens tej interakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chodzicie na jakieś randki, albo coś w tym stylu?

      Usuń
  31. Chciałbym, żebyś skomentował co myślisz o budowaniu bliskości emocjonalnej z kobietami tak, żeby stworzyć coś głębszego i na dłużej, żeby mocno przywiązać do siebie laskę, aby poczuła coś mocnego (czy jest to według Ciebie efektywne i czy może być dobre jakościowo takie zagranie) poprzez: mówienie jej że jest dla Ciebie wyjątkową osobą i tak też się z nią czujesz, upijanie jej w chacie przy romantycznej, emocjonalnej piosence i mówienie że jest już twoją kobietą na zawsze. A to wszystko rozegrane w kontekście nie egoistycznym, że tak na prawdę to Twoje spełnianie marzeń, a bardziej takim, że robię to z serca i wyjątkowego uczucia, tak altruistycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się to podoba - oczywiście z odpowiednią laską, w odpowiednim momencie, itd itp. W odpowiednich okolicznościach to jest coś BARDZO skutecznego.

      Usuń
  32. Milroh, kiedy nastąpił moment w którym uznałeś, że jesteś bardzo dobrym z kobietami? Ja mam już 10 na liczniku (albo dopiero?) i nadal czuje się nieogarnięty psychicznie, jest lepiej niż wcześniej, ale nadal gdy otrzymuję zlewkę to czuję się gorzej, nadal mam ciężko utrzymać laskę przy sobie dłużej w klubie. Nadal też stresuję się przed podejśćiem w dzień do laski, wręcz często odpuszczam. Jak myślisz, ile potrzeba czasu? ile mniej więcej lasek na liczniku potrzeba? Dodam, że mam 23 lata, laski które ruchałem bym ustawiał w kategoriach średnie- ładne (nie było pasztetów ani jakiś bardzo zajebistych lasek, jedna była lepsza niż wszystkie inne, ale to była/jest typowa relacja na sex, wiem JAWNIE, że ona to robi z innymi, więc nie ma tam jakiejś dużej bliskości.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Licznik generalnie jest w jakimś przybliżonym stopniu powiązany z poziomem ogarnięcia psychicznego, ale nie jest to ścisła zależność.

      To są indywidualne i skomplikowane kwestie, bo każdy człowiek ma inną osobowość, inny poziom przeżytych traum, różni ludzie ruchają różne laski w różnych odstępach czasu, itd itp.

      Przykładowo jeżeli ktoś wyrucha bardzo atrakcyjną laskę 8/10, czy jeszcze lepiej 9/10, to może to na niego wpłynąć dużo, dużo mocniej niż ruchnięcie przeciętnej laski 5/10.

      Jeżeli ktoś wyrucha 10 lasek w pół roku, to może wpłynąć to na niego inaczej, niż wyruchanie 10 lasek przez okres 5 lat - przy 10 w pół roku będzie pewnie silny efekt typu "mam dużo więcej lasek niż potrzebuję!!!". Inna sprawa, że ruchnięcie 10 w pół roku samo w sobie może też być SKUTKIEM wysokiego ogarniecia - naprawdę, to wszystko jest skomplikowane. :)

      Jeżeli chodzi o mnie, to ja POCZUŁEM się bardzo dobry już w liceum, w momencie gdy miałem na koncie jakieś powiedzmy 8-10 kobiet - tylko wtedy oczywiście tak naprawdę nie było to uzasadnione. A w taki bardziej uzasadniony sposób, gdy miałem już na koncie co najmniej kilka kobiet z najwyższej półki, gdy byłem już w stanie uwodzić nie tylko na domówkach, ale także w klubie i na ulicy - wtedy dla odmiany licznik już dawno mi "odleciał" i nie wiem ile dokładnie miałem wtedy kobiet, chociaż na pewno było to wielokrotnie więcej niż 10.

      Usuń
  33. Co sadzisz o stwierdzeniu ze "za większość dobrych uczynków dla kobiety otrzymamy kare". Moim zdaniem stawianie biletów na koncertach lub kupowanie kwiatów przed tym jak ją ruchaliśmy jest całkiem bez sensu. Z dobrych uczynków możemy ją dobrze wyruchać lub ewentualnie wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Co o tym sadzisz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to jest przesada i uproszczenie, aczkolwiek może to uchronić wielu facetów przed wykorzystaniem/zainwestowaniem na próżno.

      Generalnie to nie jest tak, że bycie dobrym dla laski szkodzi - problem polega racze na tym, że często facet nie jest atrakcyjny, a próbuje coś zdziałać poprzez bycie dla niej dobrym, to kończy się ostatecznie byciem wykorzystanym. Ale w takiej sytuacji to nie bycie dobrym jest przyczyną kłopotów, a brak atrakcyjności - wielu atrakcyjnych facetów zapłaciło za laski, zainwestowało, a potem je spokojnie wyruchało.

      Usuń
  34. Czy to prawda co mówi fest, ze na najładniejsze laski trzeba więcej czasu ? Jesli tak to o ile więcej ? Jedno spotkanie ? Czy moze 5 spotkań więcej ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co DOKŁADNIE powiedział Fest? :)

      To nie jest tak, że na najładniejsze laski trzeba więcej czasu - natomiast generalnie na wiele kobiet, bardzo ładnych, czy też jedynie ładnych, dobrze działa danie im trochę czasu, najczęściej tak na poziomie 1-3 randek.

      Natomiast co do tego, co mógł mieć na myśli Fest, to być może chodziło mu o to, że często jest facet który rucha laski 6-7 "szybką"i w gruncie rzeczy dość słabą metodą, a gdy przychodzi do lasek 8, a już szczególnie 9, to ten sam facet z tą samą metodą pada na pysk i nic mu z tego nie wychodzi. Tylko to nie polega na tym, że najładniejsze laski wymagają ZAWSZE więcej czasu - po prostu wymagają działania na nieco wyższym poziomie, przez co "szybkie i tandetne" metody stosowane przez wielu ludzi BARDZO słabo na nie działają, a praktycznie NIE działają. Mam tu w szczególności różnego rodzaju warianty "szybkiej seksualnej eskalacji".

      Usuń
  35. Jak rozegrać randkę, kiedy laska przed randką mówi coś w stylu, że ona lubi oprócz zwykłych rozmów, poczuć dreszczyk emocji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jestem w stanie tego ocenić na podstawie samego opisu tekstowego. Ja na żywo słucham co laska mówi, ale też widzę jej spojrzenie, minę, słyszę ton głosu - to daje dużo szersze możliwości oceniania takich spraw.

      Usuń
  36. Milroh, czy wobec kobiety jestes miły serdeczny ciepły czy raczej zdecydowany i jasno wyznaczasz granice. A moze 2 w 1 ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie bardziej miły i ciepły - ale bez słabości.

      Usuń
  37. milroh, czy uważasz, że bycie chujem względem lasek jest spoko? ostatnio miałem taką rozkminę. Wyruchałem laskę, naściemniałem jej o związku etc. ale była przeciętna, po peirwszym zaruchaniu zerwałem kontkat, oczywiście pisząc jej, że nie nadaję się do związku, to nie ten etap życia, możemy się dalej spotykać ale nie chce aby ona miała jakies większe nadzieje względem mnie. Początkowo chciała się spotykać, ale po paru dniach sobie przemyślała, że jednak nie i dla mnie to spoko, nie mam na nią ciśnienia, wazne, że wyruchałem ją. Tylko tak sobie myślę, zachowałem się jak typowy chuj. Jednak z drugiej strony, taka laska powyżej średniej ma dużo opcji od średnich typów i słabych czasami nawet tych co lepiej wyglądają. Natomiast laska która jest już dobra/ bardzo dobra. Takie mają W CHUUUJ opcji i tak się zastanawiam, że one raczej nie mają szacunku do mężczyzn, uważają się przez to za księżniczki więc ja w sumie robię to co one. Jak uważasz? czy Ty też byłeś chujem dla lasek czy raczej bardziej miekko kończyłeś krótkie związki?

    2. Jak już narzuciłem temat tych dobrych/bardzo dobrych lasek, one mają dużo opcji. W sensie pisze do nich pełno gości, na ulicy podchodzą do nich kolesie (w Warszawie szczególnie) w klubie to niezależnie gdzie jest, to i tak podchodzą. W klubie jak ja robię 3 podejścia jednej nocy do lasek, to do takiej b. dobrej laski tego wieczoru podejdzie z 10 jak nie więcej typów. Czyli jakby nie patrzeć tak laska też musi mieć duże obycie z facetami, bo wie co oni myślą, co oni chcą i z wieloma próbami podrywu już miała do czynienia. Pytanie teraz ważne, mianowicie chodzi tu o szczególy, wiadome jest, że trzeba dobrze wyglądać, trzeba dobrze grać rolę faceta i kalibrować pod daną laskę (laska do związku, na jedną noc) ale chodzi mi o detale.

    2 czesc wiadomosci poniżej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Część 1/2


      1. Ja osobiście staram się "miękko" kończyć związki i unikać niepotrzebnego ranienia lasek. Przy czym oczywiście i tak w jakimś stopniu je ranię - ale unikam "nadplanowego" ranienia.

      2. Tak, ładne i szczególnie bardzo ładne laski mają dużo opcji, są obiektem dużego zainteresowania ze strony facetów, szczególnie w większych miastach i szczególnie w Warszawie. I w wyniku tego zdobywają obycie, podnoszą im się standardy, itd itp. To oczywiście jest to pokonania, ale trzeba coś sobą prezentować, szczególnie w przypadku najlepszych lasek.

      Powyższe bardzo często prowadzi do "sieczki", gdy skonfrontowane zostają z tym nierealistyczne wizje uwodzenia rodem ze społeczności PUA. Bo w społeczności wielu rzekomych "ekspertów" wciska naiwniakom fałszywy obraz, według którego najlepsze laski mogą być łatwo ich - co dobrze się sprzedaje, bo trafia w myślenie życzeniowe, ale oczywiście ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. I potem często do bardzo atrakcyjnej laski startuje debil który "uwierzył w siebie", tylko problem w tym, że nie ma u laski najmniejszych szans, a jego wiara w siebie jest utratą kontaktu z rzeczywistością.

      Przypomina to trochę sytuację w np. boksie czy MMA, gdzie żeby liczyć na zwycięstwo, trzeba coś sobią reprezentować w sensie nie tylko woli walki, ale także warunków fizycznych, siły, wytrzymałości, techniki/doświadczenia, itd itp. I powiedzmy, że jakiś mierzący 170cm, ważący 65 kilo, ćwiczący boks 3 miesiące facet ubzdura sobie, że miałby szanse z prawie 2 metrowym, mającym ogromne doświadczenie Kliczko - ubzdurać sobie może, tylko co z tego, skoro ma to się nijak do rzeczywistości? I oczywiście jest to skrajny przykład, ale w bardziej umiarkowanej, lecz nadal silnej formie czegoś takiego jest MNÓSTWO w społeczności PUA.

      I tak, Skillem i ogarnięciem psychicznym (poprzez "energię" - mowę ciała, itd) można wiele zdziałać. Ale pomijając fakt, że to też ma swoje granice, to większość ludzi wierzących w tego typu rzeczy NIE MA ani dobrego Skilla, ani dobrego ogarnięcia psychicznego. A naprzeciwko stoi laska którą przypuszczalnie ruchał nie jeden, a KILKU "cwaniaków" mojego pokroju. Jakim cudem ktoś słaby, czy nawet średni z kobietami miałby zrobić na niej wrażenie swoim Skillem czy ogarnięciem psychicznym, skoro ona miała do czynienia z kolesiami którzy w tych dziedzinach prezentowali dużo wyższy poziom?

      Usuń
  38. Główne pytania
    1.Jak żartujesz z laską? czy rzucasz żarty odnośnie jej wyglądu/ odnośnie otoczenia czy też mówiśż śmieszne rzeczy o sobie? jak to wygląda u Ciebie? na pewno mając na liczniku ponad 100 lasek wiele schematów już Ci się powtarza w rozmowie z laskami czy to na początku czy w późniejszym etapie.
    2.W jaki sposób pokazujesz się jako gość, który będzie dobrym materiałem na faceta? Rozmawiasz z laską o swoich byłych laskach, mówisz jej jakie masz podejście do seksu i do związku? jednocześnie starająć się od niej wyciągnąć jak najwięcej informacji aby się otworzyła?
    3. BAAARDZO często laski robią cos takiego, że jest wszystko spoko, a nagle coś odwalają, moze to być odwołanie spotkania w ostatnim momencie, albo nie odpisywanie na smsa uważasz, że to wina błędów wynikających z interakcji czy takie zagrywki z automatu lasek ? spotkałem się z czyms takim nie tylko u siebie, ale też u znajomych w tym też znajomy co jest b. dobry z kobietami- najlepsza osoba jaką znam osobiście. Szczególnie laski z przedziału wiekowego 17-22 lata tak robią, te starsze nie zdarzyło mi się nigdy, znajomych jak pytałem to tak samo, tylko te młodsze laski.
    4. Jak byś wytłumaczył geneze lasek, w sensie chodzi mi o laskę małolatę 17-22 lata, chodzi mi też o laski z wyższej półki te najlepsze (ruchałem dużo śrendnich i teraz już ruchanie średniej laski jest dla mnie spuszczeniem z kija i nie mam ochoty np. tracic na taką laskę czas chodząc po mieście. Jedynie laski te lepsze mnie teraz interesują z takimi mogę się poświęcić i odbębnić pare spotkań nawet. Wracając do sedna. Czy uważasz, że te młode laski, potrzebują się wyszalec? w sensie posmakować pare kutasów i niekoniecznie dążenie do związku będzie najlepszą opcją? czy uwazasz, że lepiej tutaj grać pół na pól? bo wiadomo, że ONS to nie jest dobre wyjśćie bo płoszy praktycznie większośc lasek i można stracić łatwe ruchanie, gdzie wystarczyło momentami ściemniać.

    Takie laski ogarniasz inaczej? masz jakieś specjalnie opracowaną taktykę ? u mnie działa bardzo dobrze droczenie tylko, że na odpowiednim etapie znajomości, z początku bycie miłym i niepotrzebującym aby laski nie spłoszyć, tez jest spoko, ale nie czuję, że to jest płynne jak w przypadku starszych lasek, one jakoś bardziej się wkręcają i czuć, że się bardziej lepi.

    Ostatnie ważne dla mnie pytanie, czy zawsze trzymasz swoją ramę i jak laska np. odwala coś (nie odpisuje, odwołuje spoktanie, chwali się nadmiernie, albo jest niemiła dla otoczenia, w sensie śmieje się z innych ludzi przy Tobie- coś podobnego chodzi o sytaucję gdy laska robi coś co nie do końca pasuje w danym kontekście) co robisz wtedy? przekazujesz jej w odpowiedni sposób (aby sie nie obraziła) że nie do końca dobrze się zachowuje, czy raczej nie zwracasz na to uwagi i dalej robisz swoje dążąć do zaruchania?

    z góry dzięki za odpowiedzi!
    sory, że tak chaotycznie. Mam nadzieję, że uda się wszystko zrozumieć. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Część 2/2

      "Główne pytania".

      Tutaj na początek uwaga z mojej strony - Skill w uwodzeniu polega w ogromnym stopniu na JAKOŚCI tego co się robi. I w tym kontekście różne "style działania" mogą działać lub nie, w zależności od tego, na ile dobrze lub na ile źle ktoś wykonuje daną rzecz. Przykładowo są osoby które potrafią być bardzo zabawne i w ich wykonaniu humor jest SUPER efektywny - a są też takie osoby, które są "drewniane" i u których humor działa naprawdę słabo. Ja natomiast mam całkiem ok poczucie humoru, ale nie na tyle dobre, aby bym mógł mieć takie efekty jakie mam gdybym uczynił z tego rdzeń mojego działania. Tu też jest podobieństwo względem boksu czy MMA - dany zawodnik może kopać czy bić lepiej, a może i gorzej - mocniej lub słabiej, a co najważniejsze, CELNIE LUB NIECELNIE.

      W kontekście uwodzenia i tego bloga istotne jest to, że jeżeli ktoś próbuje naśladować to co robię, to jest to dobry pomysł, ale należy mieć świadomość tego, że moja skuteczność wynika w ogromnej mierze z JAKOŚCI tego co robię, mojej BIEGŁOŚĆI w wykonywaniu tego. I samo naśladowanie samego "stylu", przyjętej "filozofii działania" w żadnym wypadku nie da takich samych rezultatów.

      1. Tak jak napisałem powyżej, humor nie gra u mnie pierwszoplanowej roli - ma jakieś znaczenie, ale nie pierwszoplanowe.

      Żartuję w różny sposób - czasami z laski, czasami z innych ludzi, a czasami z siebie. Ale z siebie zdecydowanie najmniej, a najwięcej z laski. Kiedyś śmiałem się sporo z innych ludzi, natomiast ostatnio robię tego jakoś mniej.

      Nie stosuję żadnych szablonów, nie opowiadam kawałów - najczęściej polega to u mnie na tworzeniu jakiegoś rodzaju "narracji w krzywym zwierciadle", w ramach której wpieram lasce coś absurdalnego na jej temat - np. to, że pracując w firmie prawniczej pnie się do góry sypiąc kolegom trutkę do szczurów do kawy. A potem "W sumie to całkiem logiczne - wyścig szczurów i trutka na szczury do kawy, prawda?".

      2. Jeżeli rozmowa zejdzie na byłe, na podejście do związków - to tak. Ale ta poza tym, to bardzo pomaga dobre ubranie, ogólne zachowanie kogoś godnego zaufania, otwartego na drugą osobę. Bez cwaniakujących, czy błaznujących zachowań.

      3. Wiek lasek może mieć znaczenie, ale ja bym jednak obwiniał w pierwszej kolejności interakcję. Która nie musiała być zła - mogła być po prostu niedostatecznie dobra.

      4. Moim zdaniem młode laski bardzo często są za mało ogarnięte, aby dobrze się "wyszaleć" na własną rękę. Po prostu w tym wieku często czują się na to zbyt skrępowane. Parcie na "posmakowanie kilku kutasów" to częściej domena starszych, a nie młodszych lasek. Dlatego z młodszymi laskami kładłbym zwiększony nacisk na jej poczucie komfortu, nie na seksualność.

      5. Gdy laska coś odwala, to mi osobiście nie chce się z tym jakoś specjalnie walczyć i moim zdaniem nie warto. "Wychowywanie" ludzi to ciężka i niewdzięczna praca - nieporównywalnie łatwiej jest poznać inną laskę. Przy czym inna sprawa, że istotna jest też "prewencja" - dobre interakcje, dobre wrażenie robione na laskach powoduje, że chcą lepiej wypaść i bardziej się starają.

      Usuń
  39. Ostatnio panna powiedziała mi, że sprawiam wrażenie gościa, który codziennie rucha inną dziewczynę. nie zmienia to faktu że i tak ciągle chce, żebym ją pukał. Spytałem jeszcze kilku koleżanek i potwierdziły, że rzeczywiście mam taki "vibe". Nie chodzi przy tym o sam wygląd (choć na pewno nie mam twarzy grzecznego chłopca), tylko jest to coś mniej uchwytnego. Teraz zastanawiam się, czy powinienem nieco ocieplić swój wizerunek, czy może jest to dobre i powinienem jeszcze nieco mocniej pójść w tym kierunku np. nosząc skórzane kurtki itp. Czytałem Twój tekst o draniowatości. Czy dobrze rozumiem, że według Ciebie najlepszym wyjściem będzie elegancki wygląd, a przy tym żeby "efekt skurwysyna" był widoczny dopiero podczas interakcji?

    OdpowiedzUsuń

  40. "Ostatnio panna powiedziała mi, że sprawiam wrażenie gościa, który codziennie rucha inną dziewczynę. "

    <--- To dobrze. Laski to pociąga, a jeżeli trochę to złagodzisz, to powinieneś mieć z tego bardzo szerokie pole do działania z kobietami.

    "nie zmienia to faktu że i tak ciągle chce, żebym ją pukał "

    <--- No właśnie.

    "Nie chodzi przy tym o sam wygląd (choć na pewno nie mam twarzy grzecznego chłopca), tylko jest to coś mniej uchwytnego. "

    <---- Gratuluję, to świetny atut w uwodzeniu.

    "Czytałem Twój tekst o draniowatości. Czy dobrze rozumiem, że według Ciebie najlepszym wyjściem będzie elegancki wygląd, a przy tym żeby "efekt skurwysyna" był widoczny dopiero podczas interakcji? "

    <--- Jeżeli chcesz podnieść swoją skuteczność, to tak.

    Można to ująć tak, że najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie takiego "optymalnego punktu", w którym Twoja draniowatość z jednej strony pociąga laski, ale z drugiej strony jest to na tyle komfortowe, że nie wywołuje u nich "autopilota ucieczki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ostatnio panna powiedziała mi, że sprawiam wrażenie gościa, który codziennie rucha inną dziewczynę-To dobrze. Laski to pociąga"

      kwalifikacja naszej osoby jako kobieciarza raczej dobrze na laski nie dziala, prawda? ;) . Kobiety chcą jakiegokolwiek poczucia wyjątkowości, a nie faceta ktory co noc rucha inna. To by mocno uderzało w budowanie bliskości emocjonalnej. Bliskość tworzy się wtedy, gdy pomiędzy dwójką ludzi jest atmosfera "Ja i Ty rozumiemy się w wyjątkowy sposób". A nie atmosfera "bądź dla mnie jedną z wielu", która działa odpychająco na kobiety. Sam w raporcie "blondynka z klubu" piszesz ze starales sie odegrac role faceta ktory ma powodzenie, ale ktory wybral wlasnie ja, jako wyjatkowy kwiat z posrod dostepnych kobiet.

      Mi wielokrotnie kobiety mowily, ze wygladam jak casanova, kobieciarz i sprawiam wrazenie goscia ktory co noc rucha inna. Z jednej strony nadal chcialy sie ruchac i im to nie przeszkadzalo, ale czesto powodowalo to niepotrzebne klody pod nogi, teksty ze robie to z kazda, ze kazdej to mowie itp itd, przez co czasami troche meczylo ciagle wychodzenie z szufladki babiarza i kladzenie nacisku na odbudowaniu zaufania. Nie wspominajac juz o laskach konserwywnych/zwiazkowych ktore "trzymaly" sie ode mnie z daleka z wielka rezerwa, chlodem i nieufnoscia badz zrazaly sie do mojej osoby widzac mnie w sytuacji jak bajeruje inna panne badz gdy dowiedzialy sie, ze podrywalem kiedys jej kolezanke itp. Kilka razy po pierwsej randce nie bylo ciagu dalszego, bo jak same mi napisaly, wydaje im sie ze moge miec kazda, ze spotykam sie z innymi laskami a one mimo ze bardzo im sie podobam nie chca byc jedna z wielu oraz nie chca miec przeze mnie zlamanego serca, bo one sie zakochaja a ja je zranie ;)

      Oczywisice spisalem tylko moje dosiwadczenia, co niekoniecznie oznacza ze tak wyglada rzeczywistosc. Byc moze jest to tez kwestia wieku lasek, byc moze z wiekiem a zwlaszcza z otwartoscia sexualna, podejscie do takich facetow sie zmienia i traktuje sie ich jako fajna przygode sexualna itp, ale z tymi mlodymi lasami (18-24) dziala to bardziej na minus niz na plus, owszem podswiadomie je pociagasz, ale tez swoim stylem bycia niszczysz bliskosc emocjonalna, zabijasz swoja atrakcyjnosc bo laska ma wrazenie ze chcesz tylko jednego, ze jestes niezdolny do wiernosci itp, a chyba nie musze mowic jak dziala to na laske nastawiona stricte zwiazkowo.

      Dla mnie osobiscie efekt wygladu na "drania" dziala i jak sam mowiles kobiety bardzo podnieca taki typ urody. Oczywiscie taka twarz od razu profiluje nas na babiarza, bo taki typ urody powszechnie kojarzony jest z zazwyczaj facetami ktorzy duzo ruchaja. Moim zdaniem warto jest byc w oczach kobiet kims kto wyglada i sprawia wrazenie ostrego zawodnika, ktory ma powodzenie i o ktorego kobiety zabiegaja, ale niekoniecznie takiego ktory z tego chetnie korzysta, afiszowanie sie i zgadzanie sie z kobieta ze jestesmy typem "casanovy" to strzał prosto w chuja :) Krotko mowiac, sprawiaj takie wrazenie, ale niekoniecznie taki badz.

      Usuń
    2. "kwalifikacja naszej osoby jako kobieciarza raczej dobrze na laski nie dziala, prawda? ;) . Kobiety chcą jakiegokolwiek poczucia wyjątkowości, a nie faceta ktory co noc rucha inna. To by mocno uderzało w budowanie bliskości emocjonalnej. Bliskość tworzy się wtedy, gdy pomiędzy dwójką ludzi jest atmosfera "Ja i Ty rozumiemy się w wyjątkowy sposób". A nie atmosfera "bądź dla mnie jedną z wielu", która działa odpychająco na kobiety. Sam w raporcie "blondynka z klubu" piszesz ze starales sie odegrac role faceta ktory ma powodzenie, ale ktory wybral wlasnie ja, jako wyjatkowy kwiat z posrod dostepnych kobiet."

      <---- Jasne, wizerunek kobieciarza działa też na kobiety negatywnie. Ale można to złagodzić i wtedy działa to zdecydowanie na korzyść faceta.

      " Kilka razy po pierwsej randce nie bylo ciagu dalszego, bo jak same mi napisaly, wydaje im sie ze moge miec kazda, ze spotykam sie z innymi laskami a one mimo ze bardzo im sie podobam nie chca byc jedna z wielu oraz nie chca miec przeze mnie zlamanego serca, bo one sie zakochaja a ja je zranie ;)"

      <--- Czyli tak naprawdę Cię chciały (element pozytywny), ale uważały, że jesteś dla nich "zagrożeniem" (element negatywny). I można to załagodzić tak, że ten drugi element jest w ogromnej mierze wygaszony, a ten pierwszy w dużym stopniu nadal działa.

      "Moim zdaniem warto jest byc w oczach kobiet kims kto wyglada i sprawia wrazenie ostrego zawodnika, ktory ma powodzenie i o ktorego kobiety zabiegaja, ale niekoniecznie takiego ktory z tego chetnie korzysta, afiszowanie sie i zgadzanie sie z kobieta ze jestesmy typem "casanovy" to strzał prosto w chuja :) "

      <---- Jasne, afiszowanie się z tym i potwierdzanie podejrzeń kobiety to błąd. Szczególnie jeżeli tak się wygląda, to należy robić odwrotnie i to "łagodzić" - zarówno zachowaniem, "grą aktorską", jak i ubiorem, fryzurą

      Usuń
  41. Kiedyś na jakimś forum napisaleś pewien post o wakacyjnych akcjach, pozwole sobie zacytować pewien fragment

    "W Polsce nad morzem można bez większego wysiłku zaliczyć jedną laskę dziennie, przy dobrych wiatrach 2, a "sportowo" nawet trzy "

    Jaki rodzaj dzialania miales na mysli? Chodzilo ci tylko o kluby czy jeszcze jakies inne konteksty. Nie wiem jak było kilkanascie lat temu bo jestem z mlodego pokolenia, ale przy tegorocznym wyjezdzie nad morze warunki do dzialania okreslilbym jako trudne.

    Po pierwsze jest mało klubów na poziomie, to nie jest taka "kulturka" jak w warszawie, jest duzo cpalni i ogolnie nazwijmy sobie rzeczy po imieniu mocno prymitywnych wyrzutków spolecznych. Swoja droga przez kilka dni tego wyjazdu atrakcyjne kobiety moglbym policzyc na palcach jednej reki. Zazwyczaj laski, przejezdzaja w grupach, zwlaszcza tych mieszanych plciowo badz ze swoimi chlopakami. Ciezko jest cos ugrac w takich warunkach, gdzie laska nie zawsze nastawiona jest na poznanie kogos nowego, a raczej skupia sie na swoich znajomych, ostrym melanzu i ogolnie fajnym spedzeniu z nimi czasu. Nie probowalem "podrywu" na plazy, raz ze wydaje mi sie to creepy a druga kwestia to wspomianie grupy mieszano plciowe, na prawde bardzo rzadko widzialem jakies laski same, nie mowiac juz o tych atrakcyjnych. Nie wiem jak to sie ma do wiekszych miast typu Gdansk czy Sopot ale w takich nadmorskich miejscowosciach typu Leba, Wladyslawowo mniej wiecej tak to wyglada. Wydaje mi sie ze jedyna szansa na ugranie czekogolwiek w takich warunkach jest klub, aczkolwiek z checia poslucham co sadzic o podrywie nad polskim morzem i jaki rodzaj dzialania miales na mysli piszac tamten post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tutaj przede wszystkim muszę bardzo jasno zaznaczyć, że te słowa są prawdziwe w odniesieniu do ogarniętych osób, które ruchają dużo nawet w normalnych, "codziennych", a nie "wakacyjnych" warunkach.

      Kiedy taka ogarnięta, ruchająca dużo w normalnych warunkach osoba jedzie nad morze, to najczęściej rucha jeszcze więcej - chociażby dlatego, że normalnie ma obciążenie studiami czy pracą, a nad morzem nie ma nic do roboty poza rozrywką. A poza tym jest też "wakacyjna atmosfera", która udziela się obu stronom, a laski, szczególnie tej z mniejszych miejscowości, mają zmniejszony poziom lęku przed ostracyzmem ze strony otoczenia.

      Natomiast to nie jest tak, że jest jakaś "magiczna metoda" - po prostu osoby ruchające dużo w Warszawie, ruchają bardzo łatwo nad morzem. Ale w przypadu osób średnich czy słabych już nie jest tak różowo - o ile osoby średnie często coś tam ruchają, o tyle osoby słabe często jak nie potrafią ruchać w rodzinnym mieście, tak i nie potrafią nad morzem. I w tym kontekście tamte moje słowa sprzed lat mogą wywoływać błędne wrażenie typu "to jest łatwe!", podczas gdy dla wielu ludzi wcale to łatwe nie było i nie jest.

      "Jaki rodzaj dzialania miales na mysli? Chodzilo ci tylko o kluby czy jeszcze jakies inne konteksty."

      <--- Przede wszystkim kluby. Tam było tak, że jeżeli ktoś był ogarnięty ORAZ trafił na odpowiednią laskę, to cała sprawa razem z ruchnięciem mogła trwać poniżej 2 godzin. Trzeba było mieć blisko kwaterę, albo wyruchać ją na wydmach, albo w ubikacji. A że zabierało to mało czasu, to zdarzało się, że ktoś robił coś takiego więcej niż 1 raz w ciągu danej nocy. I to nie było jakieś wielkie uwodzenie - laski chciały zostać wyruchane na wakacjach, więc zostały. Nie były to też raczej jakieś wielkie piękności - był to głównie zakres typu 5-7.

      "Po pierwsze jest mało klubów na poziomie, to nie jest taka "kulturka" jak w warszawie, jest duzo cpalni i ogolnie nazwijmy sobie rzeczy po imieniu mocno prymitywnych wyrzutków spolecznych. "

      <---- Ale tutaj nie chodzi o to, aby było 50 klubów "na poziomie" - wystarczy nawet 1 klub na tyle spokojny, abyś nie dostał w nim wpierdolu. Reszta to już niestety problem po Twojej stronie.

      "Swoja droga przez kilka dni tego wyjazdu atrakcyjne kobiety moglbym policzyc na palcach jednej reki. "

      <--- A jak wysoko ustawiasz poprzeczkę?

      Usuń
  42. http://trippadvice.com/how-to-text-a-girl/ milroh co tym sadzisz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem część tego jest ok, a część słaba/szkodliwa. W szczególności mi się ten obraz, według którego do laski pisze wielu kolesi, a rzekomo ma wygrać ten, który napisze do niej "odpowiednie" SMS. A w rzeczywistości SMSy nie mają aż takiego znaczenia - wielokrotnie bardziej liczy się to, jakie wrażenie zrobiliśmy na niej na żywo.

      Usuń
  43. Jak oceniasz taką nietypową koszulę z marynakarką, czy to według Ciebie daje efekt cwaniaka czy bardziej efekt faceta z wyższej półki potrafiącego się dobrze bawić?
    https://www.instagram.com/p/BSEm_F5D9Nf/?taken-by=majewskitrenuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to sugeruje, że koleś pewnie ma kasę (super!), ale jednocześnie wygląda to zbyt cwaniacko i w złym stylu, ja bym czegoś takiego nie kupił.

      Usuń
  44. Milroh, jak to jest z tym alkoholem? Z moich doświadczeń wynika, że idąc na pierwszą czy trzecią "kawową" randkę z dziewczyną ona zawsze będzie grała bardziej grzeczną niż jest w rzeczywistości i w najlepszym przypadku skończy się lizaniem. Przerobiłem wiele spotkań z laskami na trzeźwo i wiele alkoholowych i stwierdzam, że na tych z alkoholem laski stawały się odważniejsze i po kilku godzinach były bardziej chętne, żeby pójść później do mnie czy do niej. Zresztą same mówiły mi, że po alkoholu są bardziej odważne i to po prostu czuć. Moje doświadczenia są takie, że musi być trochę alkoholu, żeby laska chciała się pierwszy czy drugi raz z tobą bzykać. Bez alkoholu ciągle są jakieś opory i nawet jak jest fajnie i zbudowałeś solidne podstawy, to ona ciągle trzyma jakiś dystans i boi się pójść na całość.

    Jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie?

    OdpowiedzUsuń
  45. Moje doświadczenia są takie, że alkohol oczywiście POMAGA. Laski po alkoholu są łatwiejsze i tutaj mim zdaniem nie ma się za bardzo co rozwodzić, bo jest to właśnie coś oczywistego.

    Natomiast z drugiej strony to nie jest tak, że "musi być trochę alkoholu", aby laska chciała się ruchać pierwszy czy drugi raz - ja wiele razy ruchałem nowe laski które były trzeźwe. I niestety jeżeli masz taki problem, że bez alkoholu Ci nie wychodzi, to jest to jakiegoś rodzaju słabość w Twoim działaniu - słabość którą "kompensujesz" alkoholem. Przy czym też nie jest to nic specjalnie złego, bo laski lubią się napić, a lepiej ruchać z alkoholem, niż nie ruchać bez alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  46. Aktualnie uważam, że bliżej mi do faceta ogarniętego niż nieogarniętego.
    Chciałbym w swoim życie mieć pare lasek takiego pokroju. https://static.maxmodels.pl/photos/a/1/0f/a10f533b9f41564636788435282413ff_415777.jpg
    I tak się zastanawiam co mogę zrobić żeby mieć takie w łóżku? Generalnie jest tak, że jak podejdę czuję się tak, że mój wygląd jest dla niej ok i generalnie postawa, że nie jestem zestresowany tylko normalny. Problemem jest jakby rozmowa, bo jak podchodze do lasek o wyglądzie bardziej sympatycznym lub śliczno-miłym, obojętnie na jaki temat gadamy jest przyjemnie i poznajemy się, a z laskami takimi jak na zdjęciu tak nie jest. Jak poruszam standardowe tematy jak tematy typu wakacje, filmy, plany na zycie itp. sprawy nie mają się tak dobrze. Początkowo jest z reguły ok gdy gadamy, skad jestemy co robimy a potem sie jakoś kaszani tak jakby w ogóle nie miała ochoty na te tamaty gadać. Zagadałem tylko w ostatnim czasie do 4 takich lasek bo więcej nie miałem dostępu, często widzę takie laski z facetem mocniej przypakowanym ode mnie i mający wiele dziar, no ale myslę bez przesady, że to jedyny typ facetów jakie im się podoba. Mój kumpel takie ruchał, kiedyś widziałem smsy w jego telefonie z taką laską, to ich rozmowa była non stop luźna, żartobliwa, bardzo często dwuznaczna, on on często takie rucha na pierwszy spotkaniu dlatego później ich smsy są z podtekstami seksualnymi, poza tym u kumpla największy atut to humor i dobry wygląd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chciałbym w swoim życie mieć pare lasek takiego pokroju. https://static.maxmodels.pl/photos/a/1/0f/a10f533b9f41564636788435282413ff_415777.jpg
      I tak się zastanawiam co mogę zrobić żeby mieć takie w łóżku?"

      <--- Generalnie rzecz biorąc, dobrym pomysłem byłoby dokładne przeczytanie, przemyślenie, a potem wprowadzanie w życie tego, co jest na tym blogu. :)

      Tylko niestety, jeżeli ktoś chce działać na laskach z wyższej półki, to powinien mieć umiejętności (albo jakiś inny atut) z wyższej półki.

      "Problemem jest jakby rozmowa, bo jak podchodze do lasek o wyglądzie bardziej sympatycznym lub śliczno-miłym, obojętnie na jaki temat gadamy jest przyjemnie i poznajemy się, a z laskami takimi jak na zdjęciu tak nie jest. Jak poruszam standardowe tematy jak tematy typu wakacje, filmy, plany na zycie itp. sprawy nie mają się tak dobrze. Początkowo jest z reguły ok gdy gadamy, skad jestemy co robimy a potem sie jakoś kaszani tak jakby w ogóle nie miała ochoty na te tamaty gadać."

      <--- Niestety zdiagnozowanie tego na podstawie samego opisu tekstowego jest praktycznie niemożliwe. Zresztą nawet na podstawie samego nagrania audio mogłoby to być ciężkie, bo pewne rzeczy widać tylko wtedy, gdy widzi się oczy/twarz laski z odległości kilkudziesięciu centrymetrów. Dlatego takie rzeczy najlepiej diagnozuje się samemu, aczkolwiek to może być trudne i frustrujące.

      "Zagadałem tylko w ostatnim czasie do 4 takich lasek bo więcej nie miałem dostępu,"

      <--- To też jest problem - mniejsza ilość "obiektów treningowych". Dobrym pomysłem jest wyrobienie biegłości na "jedynie ładnych, a nie bardzo ładnych" laskach, których jest dużo i stopniowe podnoszenie poprzeczki.

      "często widzę takie laski z facetem mocniej przypakowanym ode mnie i mający wiele dziar, no ale myslę bez przesady, że to jedyny typ facetów jakie im się podoba. Mój kumpel takie ruchał, kiedyś widziałem smsy w jego telefonie z taką laską, to ich rozmowa była non stop luźna, żartobliwa, bardzo często dwuznaczna, on on często takie rucha na pierwszy spotkaniu dlatego później ich smsy są z podtekstami seksualnymi, poza tym u kumpla największy atut to humor i dobry wygląd."

      <---- Tak, laski lubią model "umięśniony z tatuażami", ale na szczęście nie jest to jedyny typ, jaki im się podoba.

      Usuń
  47. No właśnie faktycznie jest to moja słabość. Masz jakąś radę jak nad tym popracować i móc bzykać te najładniejsze na trzeźwo? Albo jak sprawić, żeby chciały się spotkać na randki alkoholowe? W sumie zdarza się to dość rzadko, że laska w ogóle nie chce pić na kilku kolejnych spotkaniach, ale teraz spotykam się właśnie z taką, jemy jakieś kolacyjki, całujemy się, przytulamy, ale nie daje się zaprosić do mnie (ostatnio powiedziała, że na kolejnym spotkaniu przyjdzie na pół godziny, ale znów będzie bez alkoholu).

    Może problemem jest tu bardziej to, że laska nie chce przyjść do mnie mimo zaproszenia? Trudno mi w pełni działać w samochodzie czy stojąc z nią gdzieś przed knajpą. Chętnie się spotyka, ale na mieście i ciągle przyjeżdża autem po czym zawsze mówi, że musi wrócić do mieszkania bo ma psa (to akurat prawda).

    Na marginesie powiem szczerze, że lubię się napić z laskami i sam staję się wtedy "fajniejszy", wtedy jest taka fajna atmosfera luzu, przy czym nie chodzi mi tu o chlanie bez pamięci, a o 2-3 drinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście to była odpowiedź do Milroha w sprawie problemu trzeźwych lasek ;)

      Usuń

    2. "No właśnie faktycznie jest to moja słabość. Masz jakąś radę jak nad tym popracować i móc bzykać te najładniejsze na trzeźwo? "

      <--- Niestety nie ma na to "magicznego sposobu". Potrzebne jest "klasyczne" wyrobienie sobie umiejętności.

      "Albo jak sprawić, żeby chciały się spotkać na randki alkoholowe?"

      <---- To samo. Tu nie chodzi o magiczną sztuczkę - trzeba się ogólnie nauczyć uwodzenia, rozmawiania z kobietami, wpływania na nie.

      "Na marginesie powiem szczerze, że lubię się napić z laskami i sam staję się wtedy "fajniejszy", wtedy jest taka fajna atmosfera luzu, przy czym nie chodzi mi tu o chlanie bez pamięci, a o 2-3 drinki."

      <--- Tak, bo alkohol w jakimś stopniu zwiększa wyluzowanie, co czyni ludzi bardzej charyzmatycznymi. I znowu - poprawa wyluzowania, zwiększenie ogarnięcia psychicznego to długotrwała sprawa.

      Usuń
  48. Jak to jest z tym rozmawianiem o seksie z laskami? Czy warto gadac o tym czy predzej skaszani się randkę? Rozmawiasz o seksie na pierwszej randce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawianie z laskami o seksie bywa dobre, ale to musi być odpowiednia laska i odpowiedni moment. A w przeciwnym razie nieudana próba może bardzo mocno zaszkodzić uwodzeniu. I z tego powodu tak naprawdę sednem prawy jest tutaj to, aby zdobyć wyczucie pozwalające bezpiecznie, skutecznie używać rozmawiania o seksie.

      Co do rozmawiania o seksie na pierwszych randkach to czasami rozmawiam, a czasami nie - zależy od tego, jak oceniam sytuację.

      Usuń
  49. Hej, Milroh! Muszę powiedzieć, że gdyby nie Twój blog to dalej miałbym błędne wnioski i szedłbym w złą stronę. Dzięki stary za te wszystkie arty!

    Poruszę nieco inny temat. Pisałeś już tutaj na blogu w jednym z swoich komentarzy dotyczący swojej przemijalności lat i tak dalej. Vincent przed chwilą wrzucił na FB swój stary temat z bloga, który prowadzi. Dotyczy on w głównej mierze - głębokiego sensu życia. Motyw przemijania, zakładania rodziny, gonitwy za pieniądzem, za szczęściem, motywy wyboru drogi i śmierci. Myślę, ze wiele osób czytających tego bloga, mogłoby wiele wyciągnąć z Twojej odpowiedzi na ten temat. Kończąc już swój post, jestem ciekaw czy masz generalnie takie okresy, w których tęsknisz za tą jedną konkretną kobietą? Reasumując, jakbyś się odniósł do tych wszystkich motywów, które są opisane w artykule Vincenta i jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz w swoim życiu ;>? Pozdrawiam!

    http://www.v1ncent.pl/post/halo-wszyscy-umieramy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest taki problem, że ja niespecjalnie mam tego typu rozterki. To znaczy mocno nie podoba mi się to, że się starzeję, widzę jakie problemy to generuje, ale nie jest to u mnie przedmiotem "filozoficznych" rozmyślań.

      Moje życie wygląda tak, że zarabiam niezłą kasę, rucham laski z najwyższej półki, spotykam się z kolegami, a do tego dużo czasu marnuję na totalne głupoty. I mógłbym żyć jakoś inaczej, ale mi jest dobrze tak jak jest. I kompletnie nie odczuwam potrzeby "filozofowania" odnośnie tego, jest to dla mnie czymś obcym. Tylko tu nie chodzi o to, że ja nie lubię czy nie chcę myślec - lubię myśleć, lubię analizować, ale u mnie to idzie w konkretnym kierunku, a nie w kierunku "filozofowania".

      Natomiast co do tęsknienia za jedną konkretną kobietą, to zdarza się, ale nie jest to nic specjalnie poważnego.

      Usuń
  50. Czy próbowanie wywołania zazdrości jest dobra? Przykładowo laska w klubie 7 była słabo zainteresowana nami to my pokazujemy sie na jej oczach z 6 tak żeby zobaczyła nas razem, a potem znów spróbować uderzyć do tej 7?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem jest to w ogromnej mierze bez sensu - dlaczego laskę miałoby obchodzić to, że widziała Cie z jakąś kobietą 6/10? Kręcenie się w towarzystwie lasek 8-9 już miałoby sens w takim kontekście, że budowałoby bardzo dobry wizerunek, ale to inny mechanizm niż zazdrość.

      Generalnie zazdrościmy tego, co nam się podoba, co jest dla nas atrakcyjne. I jeżeli laska zobaczy atrakcyjnego faceta z inną kobietą, to tak, może poczuć zazdrość - ale tylko jeżeli to jest taki facet, który się jej podoba. A w tym momencie jako metoda uwodzeniowa jest to w ogromnej mierze poronione, bo taki facet, który i tak się jej podoba, może ją uwieść i bez wywoływania tej zazdrości.

      Usuń
  51. Milroh prawie nikt nie rozumie czym jest energia. Wiec pragnę zadać ci pytanie czy ja rozumiem.

    Energia może być na dwóch płaszczyznach
    1 Wysoka Niska
    2 Dora i Zła

    Ludzie myślę że dobra energia to taka wysoka. A to nie jest do końca tak bo można mieć niską energie ale dobrą.

    Dobre płaszczyzny dobrałem ?

    Pozdrawiam
    Zak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zinterpretowałem energię jako część gry aktorskiej. W zależności jak chce, żeby widziała mnie laska tak dopasowuję całą grę aktorską w tym energię. Przykładowo laska jest pozytywną dziewczyną z fitnessu, to moja energia nie jest wysoka czy niska, to co i jak mówię to widać po mnie, że jestem fajną pozytywną osobą i konkretnym facetem, który wie czego chce.

      Usuń
    2. Zak: tak, to są dwie zupełnie inne płaszczyzny.

      Wysoka i niska energia to zasadniczo "poziom nakręcenia". Osoba wariująca na parkiecie ma wysoką energię, a osoba pijąca kawę w kawiarni ma najczęściej niską.

      Z kolei dobra i zła energia to JAKOŚĆ energii - to na ile energia jest wyluzowana, przyjemna, pociągająca, sympatyczna itd itp.

      Dobra Wysoka energia - np. gdy ktoś wariuje na parkiecie i sprawia wrażenie kogoś AUTENTYCZNIE pełnego pozytywnej energii, szczęśliwego, wyluzowanego, itd itp.

      Zła Wysoka energia - np. gdy ktoś wariuje na parkiecie w sposób który nie jest fajny. Klasycznym przypadkiem czegoś takiego jest "parkietowy wieprz" - nieogarnięty koleś który wypił dużo alkoholu i dokazuje na parkiecie, często wymachując rękami i krzycząc. Taka osoba ma wysoką energię, jest "nakręcona", ale jednocześnie energia takiej osoby jest nieatrakcyjna, ODPYCHAJĄCA.

      Innym przykładem takiej złej i wysokiej energii jest "maniakalny try hard", który próbuje zdobyć laskę mówiąc dużo i szybko, ale wychodzi z niego cały czas nieogarnięty chłystek.

      Dobra Niska energia - np. koleś który jest spokojny i wyluzowany, "CHILLOUTOWY".

      Zła Niska energia - np. koleś który jest zdołowany, przygnębiony, ma objawy depresji.


      I tak, wielu ludzi ma odnośnie tego złe wyobrażenia, bo wydaje im się, że Wysoka energia to Dobra energia - a tak naprawdę nie ma to ze sobą nic wspólnego, to dwie różne płaszczyzny.

      Usuń
    3. Anonimowy:

      1. Tak, energia to zasadniczo część Gry Aktorskiej - i oprócz wspomnianych przez Zaka osi "Niska - Wysoka" i "Dobra - Zła", może mieć też inne zabarwienia, może wyrażać bardzo różne rzeczy. Bo energia może mieć np. zabarwienie "draniowate".

      2. To całkiem normalne, że Twoja energia podczas działania nie była ani szczególnie wysoka, ani szczególnie niska. Bo jest PŁYNNA oś "Niska - Wysoka", a energia danej osoby bardzo często nie jest na poziomie jednego czy drugiego krańca osi, tylko jest gdzieś pośrodku.

      Usuń
  52. W artykule z 2012 roku O raportach z akcji. Napisałeś o koledze "Odnajduje się świetnie w rozmawianiu z kobietami, w czym jest najlepszą osobą jaką znam., BARDZO DUŻO się od niego nauczyłem" Czy mógłbyś powiedzieć więcej o tym co się, wtedy od niego nauczyłeś? Czy chodzi tu o to co napisałeś w budowaniu bliskości emocjonalnej czy o coś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtym krótkim opisie nieprecyzyjnie się wyraziłem - chodziło o to, że ten kolega jest bardzo, niesamowicie wręcz dobry w pewnym konkretnym typie rozmawiania, który można nazwać "zaczepno humorystyczny", "Cocky & Funny" według nazewnictwa społeczności PUA. On potrafi na przykład powiedzieć lasce, że pokazuje swój tyłek w nadziei wyrwania bogatego faceta - i robi to tak, że laska się śmieje i jest nim zainteresowana. I on potrafi to robić z pełną gamą lasek - od w miarę przeciętnych, do tych z najwyższej półki. Widziałem przy nim wiele razy, jak on śmieje się z laskek 9/10, z lasek typu "najładniejsza w klubie", że lecą na kasę, że mają krzywe nogi, że nie są zbyt bystre, itd itp - a one się cieszyły i leciały na niego. Gdybym nie zobaczył, jak on to robi, to ciężko byłoby mi w to uwierzyć, bo było to wręcz surrealistyczne.

      Problem w tym, że to co opisałem powyżej jest czymś, czego ja się od niego NIE nauczyłem - i ja i wielu znajomych próbowało, ale nikomu się to nie udało. Moje wrażenie jest takie, że do tego jest po prostu potrzebny jakiś talent który on posiada, a inne osoby nie.

      Natomiast nauczyłem się od niego bardzo dużo w kontekście tego, jak uwodzi się "suki", jak działa się w środowiskach gdzie jest dużo bogatych facetów i lecących na nich "suk". Wcześniej ja byłem bardziej takim "luzakiem-imprezowiczem", który ubierał się bardziej młodzieżowo i nadawał się bardziej na środowiska studenckie, czy młodzieżowo-klubowe.

      Natomiast nie nauczyłem się od niego budowania bliskości emocjonalnej - to jest coś czego zasadniczo nauczyłem się od mojego licealnego TIAN.

      Usuń
  53. Mam taki problem.

    Często podobam się wielu dziewczynom. One czasami same się pytają "A czy ja ci się podobam" "podrywają mnie czasami". W młodości kilka lasek w szkole sama mnie chciała zapoznać.

    Jednak często gdy ja chciałem coś więcej i okazywałem zainteresowanie to one jak by traciły mną zainteresowanie. Możesz to wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie się tego jednoznacznie określić z opisu tekstowego, ale być może jest tak, że gdy Ty okazujesz im zainteresowanie, to czynisz to w sposób który jest w jakiś sposób niezdarny, wywołujący dyskomfort, budujący negatywny obraz Twojej osoby, obraz inny od tego czego one oczekiwały?

      To się całkiem często zdarza - laska widzi facet który się jej fizycznie podoba i chciałaby go poznać. Tylko widzi go w sytuacji, w której on zajmuje się swoimi codziennymi sprawami, przez co jest wyluzowany, bo nie ciąży na nim żadna szczególna presja. A później gdy dochodzi do interakcji, to na faceta spada presja psychiczna związana z poznawaniem kobiety i robi się on zestresowany i/lub czyni to niezdarnie, w sposób pokazujący niski poziom obycia z kobietami.

      Usuń
  54. 1. Co odpowiadasz jak dziewczyna się pyta ile miałeś kobiet ?
    2. Czasami jak się super bawię to jestem serio wyluzowany w szczególności po jednym piwie :D Jednak laski czasami odbierają mnie po pewnym czasie za podrywacza.
    2a. Jak to ukryć że jestem podrywaczem ?
    2b. Czy skrajnie dobra zabawa nie jest czasami szkodliwa ? Jak i kiedy powinniśmy schodzić na głębsze tematy.
    2c. Jeśli mieliśmy więcej niż 10 przygód na jedną noc to czy powinniśmy mówić o tym lasce czy raczej ukrywać to.
    2d. Jak nie wypaść w jej czach na podrywacza a na kogoś z kim można nawiązać głęboka nić porozumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Oczywiście KŁAMIĘ. Mówię, że kilka, itd itp.
      2. Ok, może po prostu po alkoholu robisz się za bardzo "rozbrykany".
      2A. Po prostu stonuj, ogranicz "rozbrykane" teksty czy zachowania z #2.
      2B. "Skrajnie dobra", przesadnie rozbrykana zabawa JEST szkodliwa. Natomiast schodzenie na głębsze tematy do tak naprawdę kwestia wyczucia które należy w sobie wyrobić.
      2C. Zdecydowanie UKRYWAĆ.
      2D. Po pierwsze unikać przesadnie rozbrykanych zachowań czy tekstów, a po drugie pokazać w swoim zachowaniu więcej elementów "dojrzałych", stonowanych, itd itp.

      Usuń
  55. Jakie metody koncepcje i szlaki preferujesz w rozmowie z kobietą.
    Najpierw roisz luźne tematy... zatrujesz sobie a później coraz głębiej rozmawiasz o tym czego ona pragnie.

    A może podczas głębokiej rozmowy niekiedy urywasz spotkanie w najlepszym momencie żeby przyszła po więcej.

    OdpowiedzUsuń
  56. "Jakie metody koncepcje i szlaki preferujesz w rozmowie z kobietą.
    Najpierw roisz luźne tematy... zatrujesz sobie a później coraz głębiej rozmawiasz o tym czego ona pragnie."

    <--- Generalnie zaczynam od luźnych tematów, a potem schodzę głębiej.

    "A może podczas głębokiej rozmowy niekiedy urywasz spotkanie w najlepszym momencie żeby przyszła po więcej. "

    <--- NIE, to byłby koszmarny błąd, ostudzenie rozgrzanego żelaza.

    OdpowiedzUsuń
  57. Wow, ale fajny blog! Podejrzewam, że w Twoich interakcjach z kobietami jest coś ze stylu Craiga: https://www.youtube.com/watch?v=aHNbsfjpvPA.
    Jakie studenckie kluby w stolicy polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym podobieństwem do Craiga jest trochę słabo, bo o ile ja często żartuję w podobny sposób, o tyle u mnie humor nie odgrywa decydującej roli.

      Przy czym humor jest świetną rzeczą, humor potrafi być BARDZO skuteczny, także w ruchaniu lasek z najwyższej półki - problem w tym, że nie każdy ma do tego odpowiedni talent. W moim przypadku wygląda to tak, że mam całkiem przyzwoite poczucie humoru, ale zdecydowanie nie na najwyższym poziomie, ani nawet nic blisko tego - i gdybym miał opierać się głównie na tym, to moje uwodzenie byłoby dużo słabsze niż jest.


      Co do klubów studenckich w Warszawie, to generalnie nie chcę rozmawiać o konkretnych lokalach/miejscach (ze względu na ochronę prywatności), ale chyba nie jest specjalną tajemnicą, że w Warszawie są chyba 2 przyzwoite kluby studenckie - Hybrydy i Park.

      Usuń
  58. Milroh, czy uwazasz ze dobra techniką było by jak np bym pokazywał swoje ładne dziewczyny na FB laską z którymi kręce. Np rozmawiam z laska i ona opowiada o swoim związku pozniej ja opowiadań o swoim i pokazuje gorąca laske na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli zrobisz to dobrze, to możesz polepszyć swój wizerunek, możesz sobie pomóc szczególnie jeżeli laska w jakiś sposób uważa się za lepszą, że jest jakoś ponad Tobą itd.

      Niestety jeżeli zrobisz to źle, to możesz mocno pogorszyć swój wizerunek.


      Usuń
  59. dzieki milroh za te cala serie poradnikow, pomimo ze bardzo ciezko sie ja czytlo - jezeli cale zyles w iluzji jaka karmi nas popkultura oraz jaki obraz chca aby mezczyzni mieli nt. kobiet "slabe psychcznie", "cierpiace z milosci", "wieczne romantyczki" "szukajce tylko stalego partnera, dla ktorych liczy sie tylko milosc" etc. i gdy nagle trzeba na chlodno analitycznie zrewidowac rzeczywistosc, jezeli dobrze zrozumialem to pewny siebie facet nie powinien miec zadnych problemow z kobietami poniewaz wie jak dzialaja a dzialaja bardzo nie intuicyjnie, natomiast bardzo dobrze sa zorganizowane w long-runie :)

    patrzac po wiekszosci kolezankach schemat jest bardzo podobny, ma 18-25 lat - jest na tak zwanej karuzeli kutasow, milard smsow i telefonow codziennie robi z nich chodzace call center, jej chlopak to zazwyczaj bucowaty cham w czarnej skorzanej kurtce w bmwm przy ktorym czuje dreszczyk emocji = napiecie erotyczne

    pozniej zdaja sobie sprawe ze ze uroda powoli przemija, bardziej obrotne kolezanki spamuja jej facebooka setkami zdjec dziecka na pierwszym spacerze, dlatego wchodza w druga faze 25-30 lat znalezienia spokojnego faceta z ugruntowana pozycja zawodowa z grubym portfelem ktoremu bedzie latwo wejsc na glowe i uzyc swej seksualnosci aby miec z tego korzysci, ślub + dziecko = jest zabezpieczona finansowo na cale zycie

    dlatego poprostu nie mozna ich zbytnio szanowac i im ufać, bo kalkulacje maja w genach, zgadza sie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. 1. Tak, dla wielu osób to co piszę jest w jakiś sposób nieprzyjemne, a nawet bolesne. Tylko to oczywiście nie jest moja wina, tylko kwestia tego, że ktoś, inni ludzie wmówili im iluzje idealizujące kobiety i ogólnie tę sferę życia.

      2. "jezeli dobrze zrozumialem to pewny siebie facet nie powinien miec zadnych problemow z kobietami poniewaz wie jak dzialaja a dzialaja bardzo nie intuicyjnie, natomiast bardzo dobrze sa zorganizowane w long-runie :)"

      Ja osobiście nie lubię określenia "pewny siebie facet", bo ono oznacza coś innego niż to, o co mi chodzi i może łatwo kierować myśli ludzi na niewłaściwe tory.

      Jeżeli facet jest ogarnięty psychicznie i jeżeli wie jak działają kobiety, to najprawdopodobniej narucha się ich wielokrotnie więcej niż inny facet posiadający takie same auty (wygląd, kasa, itd). Chodzi mi tutaj o to, że to nie jest jakaś "magiczna broń", która unieważnia wszystko - jeżeli np. ktoś jest naprawdę brzydki, to i tak może mu być z laskami bardzo ciężko. Ale jeżeli już mówimy o normalnych, przeciętnych gościach, to ogarnięcie psychiczne i zrozumienie kobiet może im dać całkiem przyzwoite życie seksualne.

      3. Co do tego, że dreszczyk emocji = napięcie seksualne, to ja bym sobie odpuścił tego typu myślenie. W dużym skrócie mówiąc, jest MASA bardzo atrakcyjnych lasek, które ruchają nie żadni buce wywołujący dreszczyk emocji, tylko spokojni, cywilizowani "leszcze z kasą". Wystarczy spojrzeć na to, jak bardzo atrakcyjne laski przychodzą do klubów z wyższej półki - przecież to oczywiste, że przychodzą tam poznawać BOGATYCH facetów, a nie facetów wywołujących jakiś "dreszczyk emocji".

      4. Co do tego, że laska w wieku 18-25 jest na "karuzeli kutasów", to jest tak prędzej rzadziej niż częściej. Bardzo często młodsza laska jest za mało ogarnięta, za mało konkretna, jest w sporym stopniu skrępowana obyczajowością i wcale nie jest na żadnej "karuzeli kutasów" - ma po prostu kilku partnerów i tyle. Swoja drogą, konkretne parcie na seks często pojawia się u starszych kobiet, które są bardziej ogarnięte, wiedzą co lubią i że na pewno tego chcą, itd itp.

      5. Co do tego, że laski po 25 roku zaczynają szukać spokojnego partnera z kasą, to problem polega na tym, że one generalnie lubią facetów z kasą i przed i po 25 roku życia, a po 25 wcale nie zawsze szukają spokojnch. I o ile z czasem lecenie na kasę się raczej nasila, to jest to też kwestia środowiska - laska obracająca się w wieku 20 lat wśród bogatych ludzi i wśród "sponsoringowych" środowiskach może mieć wyższe wymagania finansowe niż 30 latka.

      Mam przy tym takie wrażenie, jakby na to co napisałeś większy wpływ od mojego bloga miał przekaz środowiska Red Pill - co byłoby niefortunne, bo Red Pill ma zalety, ale ma też BARDZO POWAŻNE wady. Red Pill jest dobry jeżeli chodzi o rozbijanie złudzeń, iluzji idealizujących kobiety, tyle że niestety Red Pill zastępuje jeden błędny obraz INNYM BŁĘDNYM OBRAZEM.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Wiem ze wymagam wiele, ale czy moglbys sie rozpisac jakie glowne karydnalne bledy popelniaja udzi ze srodowska RP? Ja samemu wlasnie staram sie uzywac filtru w glowie, bo tak jak napisales brak idealnizowania = ok, natomiast wieksozsc tych facetow zwiazanych z RP to zyciowi frustraci / nie ogarnieci psychicznie, zbyt leniwi aby ogarnac sie finansowo/sylwetkowo dlatego swoj brak kobiet u ich boku tlumacza "bezwzgledna natura kobiet".

      Usuń
    4. Część 1/2


      Problem w tym, że żeby zjechać Red Pill w solidny, wyczerpujący sposób, musiałbym dokładnie przestudiować, dokładnie przeanalizować te ich wypociny, na co naprawdę nie mam ochoty.

      Głównym, fundamentalnym problemem z Red Pill jest to, czym w istocie jest Red Pill. A jest to ruch stworzony przez "nieogarniętych intelektualistów" - facetów akademicko inteligentnych, , ale nieogarniętych z kobietami. Ci "nieogarnięci intelektualiści" dostali od kobiet po dupie, doznali traumy/upokorzenia/itd, a w trakcie tego zauważyli, że "tradycyjny" model idealizujący kobiety i relacje z nimi jest błędny. I to, że to zauważyli, że mieli odwagę tak pomyśleć jest ich autentyczną zasługą i dobrą stroną Red Pill, ale za tym zaczynają się problemy. Bo nasi "nieogarnięci intelektualiści" są inteligentni, ale niekoniecznie rozsądni, mają tendencję do filozofowania i do przeceniania jakości, wagi swoich przemyśleń, a to wszystko w sytuacji w której są niekompetetni w dziedzinie na temat której rozmyślają. A do tego są straumatyzowani, rozgoryczeni, mają pretensje do kobiet, itd itp.

      Czyli mamy tutaj taką mieszankę:

      1. Inteligencja (nie mylić z rozsądkiem)

      2. Niekompetencja/nieogarnięcie z kobietami.

      3. Skłonność to filozofowania, wymądrzania się bez realnego spojrzenia na #2.

      4. Emocjonalne rozżalenie, straumatyzowanie

      Efektem tego jest rozbudowana i przemądrzała, pozbawiona samokrytycyzmu (#3), inteligentnie napisana (#1), słaba merytorycznie (#2) i przekazująca negatywne emocje/traumę (#4) narracja.

      Problemem z Red Pill jest to, że do odbiorcy trafia przekaz który może być bardzo przykonywujący, bo jest tak inteligentnie napisany i rozbudowany, ale w rzeczywistości jest to "wymądrzanie się" facetów słabych z kobietami, w dodatku zabarwione rozżaleniem/straumatyzowaniem.

      Czego można się nauczyć od facetów SŁABYCH z kobietami? Raczej nie tego, jak być z kobietami DOBRYM. Można za to dowiedzieć się tego, jak to jest dostać od kobiety po dupie i że dobrze jest się tego wystrzegać - i to akurat Red Pill robi słusznie.

      Niestety na poziomie całości przekazu Red Pill próbuje "infekować" mężczyzn negatywnym obrazem świata, w którym kobiety są złe, a mężczyźni są jakiegoś rodzaju ofiarami. Co jak najbardziej odpowiada doświadczeniom wielu facetów słabych z kobietami, w tym sensie jest to realne, ale jest to w znacznym stopniu uogólnianie jako uniwersalny obaz - trauma jaką zdarza się doświadczać pewnej części facetów słabych z kobietami jest uogólniana jako standardowe męskie doświadczenie. Co swoją drogą wygląda na racjonalizację własnej słabości, na zasadzie "to nie ja indywidualnie jestem słaby, to kobiety są złe".

      Przy czym komuś może się wydawać, że taka "ogólna narracja" nie jest ważna, bo liczą się tylko konkrety/detale - nie, tak nie jest. Oczywiście konkrety/detale też są ważne, ale ogólna narracja ma ogromny wpływ na ogarnięcie psychicznie - po prostu w uwodzeniu kobiet nasz ogólny stosunek, nasze ogólne wyobrażenie o nich i naszej pozycji w relacjach z nimi ma OGROMNY wpływ na to jak się czujemy i jak funkcjonujemy w uwodzeniu. I o ile nie jestem w żadnym wypadku fanem jakiegoś idealizowania kobiet, czy też nieuzasadnionego optymizmu typu "każda kobieta Twoja!", o tyle uważam takie zaszczepianie negatywności za coś szkodliwego.

      Usuń
    5. Część 2/2

      Co do bardziej konkretnych błędów, to na pewno rzuciło mi się w oczy to, że oni mają nieco chore spojrzenie zarówno na kobiety, jak i na to, jaki typ facetów radzi sobie dobrze z kobietami "Alpha").

      Opis z poprzedniego komentarza na który odpowiedziałem, rzucił mi się właśnie w oczy jako Red Pillo'we błędne spojrzenie - mam tu na myśli to, że rzekomo kobieta w młodym wieku jest na "karuzeli kutasów", a w późniejszym, np. po 25 roku życia, rzekomo szuka spokojnego partnera, oferującego stabilizację. W rzeczywistości młoda kobieta często jest onieśmielona, ograniczona obyczajowością i brakiem doświadczenia, za to starsza kobieta np. po 30 potrafi dążyć konkretnie i asertywnie do seksu, bo jest już doświadczona i ogarnięta w te klocki. Przy czym bywa różnie, jest to kwestia indywidualna, a ludzie z Red Pill zrobili wokół tego jakąś chorą "zasadę", która rozmija się z rzeczywistością. Co z jednej strony pokazuje, jak słabo ci ludzie znają kobiety, a z drugiej strony jest problemem praktycznym, bo przez to słuchający się ich może np. startować do młodej laski próbując wskoczyć na "karuzelę kutasów" której w przypadku tej konkretnej laski wcale tam nie ma. Ja osobiście zaliczyłem BARDZO wiele młodych lasek wykorzystując ich potrzebę więzi emocjonalnej, głębokiego zrozumienia z mężczyzną - co ma się nijak do "karuzeli kutasów". Podobnie jest z tym, że młode laski też lecą na kasę - co rzekomo ma być domeną starszych kobiet, rzeczą powiązaną z szukaniem stałego partnera/providera.

      Z powyższym łączy się to, jak Red Pill wyobraża sobie facetów dobrych z kobietami - mam tu na myśli poronione wyobrażenie o "Alpha", które przypuszczalnie zostało zaczerpnięte bezspośrednio od kretynów z PUA. To przekonanie, że laski lecą na pewnych siebie, aroganckich buców dziwnie wygląda w zestawieniu z tym, jak wiele atrakcyjnych i bardzo atrakcyjnych kobiet, w tym także tych poniżej 25 roku życia, jest z facetami typu "bogaty frajer", albo "wyluzowany, niearogancki imprezowy hippis". Ja sam wyruchałem bardzo wiele kobiet posługując się w tym celu nie jakąś arogancją czy demonstracją pewności siebie, tylko wyluzowaniem, kontaktowością, byciem CIEPŁYM, MIŁYM I SYMPATYCZNYM, budowaniem bliskości emocjonalnej. Ok, jakaś doza draniowatości i seksualności też w tym była, ale bardzo często elementy "miękkie" przeważały. I o ile są osoby dobre z kobietami, które pasują do modelu pewnego siebie, aroganckiego Alpha, o tyle są też takie jak ja, które niespecjalnie do tego modelu pasują - a zwolennicy tego modelu z PUA i Red Pill doszukują się reguły, istotności tam gdzie jej nie ma.

      Usuń
  60. Jakie posiadają atuty faceci z wyższej półki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co najmniej jeden z poniższych trzech punktów, ale najczęściej ten pierwszy:

      1. Duża kasa.
      2. Świetny wygląd.
      3. Sława.

      Usuń
  61. Wszystko jest na dobrej drodze. Troche częściej umawiam sie z laskami z ulicy. Mam tez grupę koleżanek które mnie wyciągają na miasto. Ogolnie nie widać po mnie stresu jak podchodze nawet jak laska jest na nie to jakoś sie nie przejmuje, nie mam potrzeby "ucieczki z sytuacji". Sadze ze juz nie wiele mi brakuje. Tylko moje życie seksualne nie wygląda tak jak bym chciał. Jak sadzisz co moze byc problemem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zbyt ogólny opis, nawet nie napisałeś co dokładnie nie wygląda tak jakbyś chciał, tzn co się dzieje nie tak.

      Usuń
  62. Mój wing prawiczek. Mam winga który jest prawiczkiem (lat 21). Jak podchodzenia z nim do dziewczyn to widzę ze są bardziej mna zainteresowane a nie nim. Pomimo tego ze facet jest przystojny to czasami jak by swoją aura odstraszał laski. Spoko sie z nim wychodzi ale mam wrażenie ze nie warto. Co o tym sadzisz ?;)

    OdpowiedzUsuń
  63. Co sadzisz o technikach ?
    Ja znalazłem coś takiego w necie https://www.youtube.com/watch?v=5lqON_n1ig4 - wiem że Tom kiedyś podstawił aktorkę i to co mówi dziś nie jest takie samo co mówił kiedyś jak by "trochę plątał sie w tym co mówi"

    Jednak techniki jakie daje wydaja się skuteczne. Pytanie się dziewczyny co ci się w we mnie podoba, może wciągnąć ją w głębsza interakcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Techniki to mocno problematyczna sprawa. Z jednej strony jasne, to co mówimy ma znaczenie - i w tym kontekście techniki w sensie wyuczonych tekstów teoretycznie mają jakąś rację bytu. Ale z drugiej strony:

      1. Rozmowa z kobietą może trwać kilkadziesiąt minut, albo i ponad godzinę - siłą rzeczy nie zamienisz tego w technikę, będziesz tak czy inaczej musiał umieć z nią płynnie/spontanicznie rozmawiać. Co rodzi pytanie: po co Ci "techniki", skoro i tak powinieneś nauczyć się "całościowo" rozmawiania?

      2. To co mówisz ma znaczenie, ale znaczenie ma też to, jak to mówisz (i ogólnie "energia"), a także dopasowanie tego do konkretnej laski, do ogólnego stanu interakcji z tą laską i do konkretnego momentu (płynna, gładka rozmowa z sekundy na sekundę). I po pierwsze nie da się tego wszystkiego zawrzeć w technikach, a po drugie myślenie w kontekście technik może tutaj nawet zaszkodzić, bo taka osoba może próbować na siłę "wcisnąć" do rozmowy swoją technikę, ze szkodą dla jakości interakcji.

      Co do nagrania, to te techniki które on prezentuje moim zdaniem nie są jakoś szczególnie złe, ale też nie są szczególnie dobre, jak dla mnie jest to trochę toporne.

      Natomiast sama zasada wciągania laski w głębszą interakcję - tak, jasne, to właściwa droga.

      Usuń

  64. Generalnie jest tak, że osoby nieogarnięte psychicznie niezależnie od intencji bardzo często SZKODZĄ uwodzeniu.

    Jeżeli podczas uwodzenia dzieje się lub nawet tylko może się stać coś, co jest niezgodne z głębokimi przekonaniami danej osoby, to bardzo często wywołuje to dyskomfort, zestresowanie, negatywną "energię", którą laski mogą wyczuć/zobaczyć. To znaczy jeżeli zabieramy na uwodzenie kogoś nieogarniętego, to taka osoba pewnie będzie zestresowana, co będzie widoczne np. na jej twarzy. I wyraz twarzy tej osoby będzie komunikował laskom sugestię "to co się dzieje NIE JEST OK, jest tu jakieś ZAGROŻENIE, należy UWAŻAĆ, itd itp".

    Powyższe zjawisko jest do pokonania, ale tutaj ważne jest to, jaki poziom my sobą reprezentujemy - jeżeli sami jesteśmy słabo czy umiarkowanie ogarnięci, jeżeli nam samym słabo to wychodzi, to trudno o skuteczną walkę z problemami innej osoby.

    Innym problemem jest długofalowy wpływ takich osób - tak jak towarzystwo osób ogarniętych pomaga (przykład: mój licealny TIAN), tak towarzystwo osób nieogarniętych może szkodzić, daje to efekt nazwijmy to "ANTY-TIAN". Zresztą między innymi stąd się właśnie bierze nieogarnięcie, między innymi stąd się biorą negatywne przekonania i blokady - po części jest to "zasługa" rodziców, nauczycieli, złych wzorców z filmów, ale swoją rolę odgrywają też wzorce zaczerpnięte od nieogarniętych kolegów.

    Generalnie rzecz biorąc, w kontekście uwodzenia nieogarnięte osoby bardzo często mają SZKODLIWY wpływ - zarówno krótkoterminowo, jak i długoterminowo. I niech nikt nie ma tutaj złudzeń wynikajacych z tego, że dany nieogarnięty kolega ma dobre intencje i jest fajną osobą - dobre intencje i bycie fajną osobą nie zastępują ogarnięcia. Przy czym w żadnym wypadku nie namawiam tutaj nikogo do zrywania znajomości z nieogarniętymi kolegami - natomiast dobrze byłoby zrobić sobie jakiś podział, w jakimś stopniu podzielić kolegów i wyjścia na "uwodzeniowe" i "zwyczajne".

    OdpowiedzUsuń
  65. milroh, ja mam wrażenie ze wiele osób pierdoli na temat uwodzenia.
    Oni maja nie odparta chęć pierdolenia głupot dla samego gadania.
    Ludzie z jednocyfrowym wynikiem wypowiadają rożnego rodzaju bzdury, nie do konća wiadomo po co. Stawiją sie w roli ekspertów, i musze przyznać ze meczy mnie ich pierdolenie. Czasami można ich gadanie zakonczyć pytaniem. Ile miałeś kobiet ? Jednak czasami nie pomaga.

    Gadaja rzeczy typu;
    - liczy się charakter
    - najważniejsza jest pewność siebie.

    A przecież można mieć średnią pewność siebie a np
    1. dobrą energie
    2. umiejętność rozmowy z kobietami
    3. W miarę dobry wygląd
    I już mamy ogromną przewagę nad innymi.
    Ja sam nie jestem jakiś genialny i brakuje mi umijętności rozmowy z kobietami jak i z innymi ludzmi. Jak i wszystkich procesów nie rozumiem.

    Tylko nadal mnie zastanawia gdzie można znaleźć normalnych ludzi którzy nie pierdolą swoich głupich przemyśleń. Ja się spotkałem z tym że prawiczek gadał mi jak powinnem uwodzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 1/2

      Oczywiście, BARDZO wielu ludzi bredzi od rzeczy, wygaduje bzdury odnośnie uwodzenia. Tyczy to się zarówno ludzi ze społeczności PUA, jak i spoza niej. A w obrębie PUA - tyczy się to zarówno zdecydowanej większości (pseudo) "ekspertów", jak i ogromnej ilości zwyczajnych ludzi interesujących się uwodzeniem.


      1. W przypadku ludzi spoza PUA jest to najczęściej idealizacja i przekonania z serii "kobiety są porządne", chociaż też nie zawsze, bo zdarza się np. obniżanie wartości bardzo atrakcyjnych kobiet (których dany facet oczywiście nigdy nie miał, ale "wie" ile są lub nie są warte).

      2. W przypadku PUA jest to najczęściej klasyczna "anty-wiedza" PUA, w stylu chociażby osławionego "wygląd nie ma znaczenia".

      Ja osobiście niespecjalnie to rozumiem, ale wiele osób ma jakąś chorą potrzebę wymądrzania się w tym temacie, nawet bardzo niewiele o tym wiedząc. To jest chyba jakoś związane z ego, poczuciem własnej wartości i zakompleksieniem - wygląda to tak, jakby wielu facetów odczuwało ogromną potrzebę utrzymywania fikcji bycia atrakcyjnymi mężczyznami, którzy mają u kobiet powodzenie i "doskonale wiedzą co i jak".

      To, że prawiczek pouczał Cię jak masz uwodzić jest trochę drastyczne, ale jakoś bardzo mnie to nie zaskakuje - ja widziałem wiele sytuacji, w których ludzie mający w czymś ZERO doświadczenia/sukcesów wymądrzali się na ten temat. Ja to zauważyłem w kontekście lasek i klubów z najwyższej półki - jest rzeczą całkiem często spotykaną, że osoby które nigdy w życiu nie ruchały laski z najwyższej półki, mają na ten temat ugruntowaną opinię i pouczają w tym zakresie innych, w tym nawet mnie.

      W moim przypadku najbardziej przegiętym przypadkiem jaki widziałem był znajomy (spoza PUA), według którego kobiety będąc w relacji rzekomo "nie zdradzają". Do tej pory nie wiem, jak można być takim debilem - przecież chyba każdy, nawet osoby bardzo słabe z kobietami, nawet prawiczki, słyszeli chyba o tym, że tak, przynajmniej niektórym kobietom zdarza się zdradzać. A ten facet uważał, że nie, że one po prostu nie zdradzają. Co dziwniejsze, koleś był po 30-ce, był zasadniczo inteligentny i zaradny, miał wyższe wykształcenie zdobyte na państwowej uczelni i własny biznes. Miał też ładną żonę, którą ruchałem i ja i mój kolega - tak, wiem, to nie było do końca ok, ale on był naprawdę irytujący, a wyruchanie mu żony uczyniło całą sytuację naprawdę zabawną. Potem on wymądrzał się na temat tego, jak kobiety "nie zdradzają" i zachwalał zalety związków małżeńskich, a ja i kolega rzucaliśmy do siebie rozbawione spojrzenia i przypominaliśmy sobie zapach cipki jego żony. Przy czym pomijając humorystyczność tej sytuacji, czy też wątpliwą moralnie naturę naszego zachowania, to dla mnie jest czymś TOTALNIE CHORYM, że zasadniczo inteligentny facet po 30 miał tego typu "księżycowe" poglądy.

      Usuń
    2. Część 2/2

      Ale ludzie spoza PUA to jedno, moim zdaniem dużo gorsze jest to, że społeczność PUA, czyli społeczność teoretycznie zajmująca się uwodzeniem, społeczność która teoretycznie powinna być dobrym źródłem informacji na ten temat, jest szambem pełnym kretynów wygadujących na ten temat mniejsze czy większe bzdury. Z większych - wystarczy wspomnieć o klasycznych "wygląd nie ma znaczenia", albo "kasa nie ma znaczenia".


      To zjawisko jest NIESAMOWICIE NIEBEZPIECZNE dla osób początkujących, niezorientowanych. Bo gdy ktoś początkujący zaczyna szukać informacji o uwodzeniu, to ma praktycznie 100% szansy na to, że wcześniej czy później zetknie się z mniejszymi czy większymi bredniami - i to zaprezentowanymi mu jako (anty) "wiedza o uwodzeniu". I taki ktoś bardzo często zamiast sobie pomóc, szkodzi sobie, "zatruwa" się toksycznymi bzdurami.

      Ja osobiście podejrzewam, że gdybym miał być nastolatkiem w obecnych czasach, gdybym miał teraz zaczynać od nowa "karierę" uwodzicielską, to miałbym bardzo niewielkie szanse na osiągnięcie takiego samego sukcesu. Bo teraz pewnie wyglądałoby to tak, że najpierw poszukałbym w internecie informacji o uwodzeniu, trafiłbym na jakąś "anty-wiedzę" i zacząłbym się nią zatruwać, myśląc przy tym, że "uczę się uwodzenia". Efektem tego byłoby pewnie to, że nie miałbym nawet 5% poziomu sukcesu jaki osiągnąłem.

      Na szczęście w młodym wieku bodajże 16 lat trafiłem na mój licealny TIAN, przez co szybko się ogarnąłem, a tym samym uodporniłem na różnego rodzaju głupoty wygadywane przez ludzi - zarówno tych ze społeczności PUA, jak i spoza niej. Przy czym o ile z PUA nie zetknąłem się przez wiele lat od wejścia do TIAN, o tyle bardzo szybko zetknąłem się z bzdurami opowiadanymi przez normalnych ludzi. I co prawda jestem uodporniony na bredzenie jednych i drugich w kontekście odporności na indoktrynację, to jednak często mnie to DENERWUJE. Ja generalnie mam niski poziom tolerancji na wygadywanie bzdur, a w przypadku uwodzenia robi się to jeszcze ostrzejsze, bo przez swoją kompetencję w tym temacie bardziej wyraźnie widzę to, jak druga osoba nie ma pojęcia o czym mówi. Ja mam naprawdę dużo wyrozumiałości, empatii względem ludzi którzy są po prostu niekompetentni, nieogarnięci, ale NIENAWIDZĘ ludzi typu "debil który nie wie, a się wymądrza".

      Usuń
  66. Milroh czy wysylasz na fb \ SMS jakies serduszka albo czy piszesz czule słówka typu "to nie przypadek ze sie poznaliśmy" a jesli tak to kiedy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wysyłam żadnych serduszek. Czułych SMSów raczej nie inicjuję, ale piszę je jeżeli kobieta sama zacznie.

      Usuń
  67. Milroh co sadzisz o opowiadaniu o swoich byłych ? O tym jak ją kochalisny czemu sie rozstaliśny w sposób taki bardziej romantyczny ciepły.

    OdpowiedzUsuń
  68. Milroh, masz na koncie setki kobiet, mowisz takze ze lubisz poruchac bez gumy, nie mialas nigdy jakies "groznej" sytuacji badz strachu przed zalapaniem jakies choroby? Mam na mysli glownie HIV, ja sam mam nieraz tak ze po jakies akcji potrafie sobie ryc banie i ciagle powraca mysl ze mogles sie czyms zarazic itp, ciezko mi sobie wyobrazic taka ilosc kobiet na liczniku jak ty. albo bym sie uodpornil na takie mysli, albo kompletnie zryl sobie nimi beret :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Zacznę od tego, że w żaden sposób nie biorę jakiejkolwiek odpowiedzialności, nawet moralnej, za jakiekolwiek choroby nabyte przez Ciebie lub innych czytelników bloga - cokolwiek robicie, robicie na własną odpowiedzialność. :)

      Poza tym chciałbym też zaznaczyć, że nie jestem lekarzem, ani też nie znam się na STD.

      Moje doświadczenie jest takie, że przespałem się z kilkuset kobietami, w tym z wieloma bez gumy i chyba nie załapałem niczego poza jakąś lekką infekcją bakteryjną. Jak to możliwe? Nie mam pojęcia.

      Co więcej, mam kolegę który oprócz ruchania wielu normalnych kobiet, równolegle ruchał prostytutki - to bardzo specyficzna sytuacja/mentalność, kolega lubił skoczyć na szybkie ruchnięcie załatwiając sprawy służbowe, albo podczas piwa z kolegami. I on czasami robił coś, od czego mi się włosy jeżyły na głowie, coś co mu odradzałem, bo ruchał bez gumy...prostytutki. Skutek? Żaden, chyba niczego nie załapał, czuje się dobrze.

      Z drugiej strony, znam gościa który zaliczył swój pierwszy raz w wieku ponad 20 lat...i od razu załapał przy tym Chlamydię.

      Ja osobiście sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć.

      Może to jest po prostu kwestia szczęścia i pecha? Niektórzy ludzie latami jeżdżą bardzo szybko na motocyklach i nic im się nie dzieje, a słyszałem o gościu, który stał się lekko niepełnosprawny (roztrzaskany łokieć), dojeżdżąjąc rowerem do pracy.

      Może znaczenie ma też odpowiedni dobór kobiet? Ja zawsze byłem wymagający, dla mnie bardziej liczy się uroda, wygląd kobiety, a nie ruchnięcie samo w sobie. Zawsze lubiłem inteligentne, zadbane kobiety, a odrzucały mnie kobiety o wulgarnej, prymitywnej aparycji. Może przez to uprawiałem seks raczej z kobietami dbającymi o zdrowie, higienę itd, a nie ze "szlaufami" ruchającymi się z kim popadnie? Może prostytutki ruchane bez gumy przez kolegę, będąc profesjonalistkami, odpowiednio się zabezpieczały jakimiś kremami, albo czymś podobnym?

      Niestety przychodzą mi tu do głowy 2 zdecydowanie smutne myśli:

      1. Jeżeli ktoś ma pecha, to może załapać jakąś chorobę nawet będąc w monogamicznym związku - wystarczy, że partnerka go z kimś zdradzi. Generalnie sypiając z kobieta nie wiemy ilu miała partnerów - a nawet jeżeli miała tylko kilku, to jeden z tych kilku mógł mieć np. 50 lub 100 partnerek.

      2. Mamy w Polsce w ostatnich latach "najazd" Ukraińców i Ukrainek - a tak się niefortunnie składa, że Ukraina ma poważny problem z AIDS. I niestety, obecność tych ludzi w Polsce może zaowocować wzrostem zachorowań.

      Natomiast tak ogólnie, to NIE WIEM co Ci powiedzieć/doradzić - choroby przenoszone drogą płciową jak najbardziej są realne i trudno powiedzieć, czy Twoje obawy są przesadzone, czy też są właśnie mądre, a ja jestem nieodpowiedzialnym człowiekiem który po prostu miał masę szczęścia.


      Usuń
  69. Swietna seria artykulów, zgadzam sie z cala trescia natomiast zastanawia mnie jedna rzecz, w ktorym momencie naszego "meskiego" zycia narodzilo nam sie przekonanie ze nie zaslugujemy na atrakcyjna kobiete, ze ona jest taka zajebista a my
    tacy "nedzni" wzgledem niej. O ile rozumiem ze od dziecinstwa robi nam sie pranie mozgu w tym zakresie, zarowno ze strony matki, mass mediow, pop kultury czy samej socjalizacji,tak nie potrafie sobie przypomniec tego momentu narodzenia sie u mnie wewnetrznego poczucia "niezaslugiwania". Jak siegne pamiecia wstecz to np o wiele wiekszy poziom "szacunku" do kobiet mialem w czasach studenckich niz licealnych, te wspomniane poczucie niezaslugiwania postepowalo wraz z doroslym zyciem i wieksza swiadomoscia niepisanycych regul zycia spolecznego wedlug ktorych kobiecie atrakcyjnej sie cos nalezy i trzeba spelnic jakies wymagania wzgledem niej.
    Z drugiej strony to tez pewnie kwestia powodzenia u kobiet w zyciu mlodzienczym, ciezko mi sobie wyobrazic kogos kto powiedzmy od czasow gimnazjalnych cieszyl sie powodzeniem wsrod rowiesniczek badz w miare dobrze je samodzielnie ogarnial i po tym wszystkim mial traktowac kobiety jako "big deal". popraw mnie jesli sie myle, ale chyba u tego typu kolesi ten wysoki poziom szacunku nie wystepuje, bo jak w takich warunkach moze sie on narodzic, jesli dany koles regularnie bzykal laski, spotykal sie z nimi i dostawal od nich validacje. Mimowolnie po takim czyms musi sie zmienic stosunek do nich i ciezko przy tego typu lifestylu czuc ze kobiety sa w naszym zyciu wyjatkowe, raczej jest to "chleb powszedni" i to dla nas cos w 100% zwyczajnego, naturalnego i nie wywolujacego jakies przesadnej ekscytacji emocjonalenej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 1/2



      1. Co do tego, kiedy w życiu faceta pojawia się (ogólnie) szacunek do kobiet, to nie jest to żaden pojedynczy, przełomowy moment, tylko rezultat wieloletniego prania mózgu, płynącego z wielu różnych źródeł (rodzice, nauczyciele, filmy, media, itd). I swoją drogą, oba te czynniki, czyli długi czas trwania i mnogość źródeł tej propagandy, są w dużym stopniu odpowiedzialne za to, jak trudne do usunięcia jest to uwarunkowanie.

      2. To pranie mózgu zaczyna się już w dzieciństwie, gdy dziecko jest uczone między innymi, że seksualność to coś zakazanego i "tylko dla dorosłych", a dziewczynka jest "nietykalna", w jakiś sposób rzekomo bardziej niewinna od chłopców, itd. Efekt tego jest taki, że z jednej strony tworzy się skojarzenie, że seksualność to jest coś złego, zakazanego, wstydliwego - a z drugiej, że kobieta to ktoś niewinny, słodki, itd. I w sumie nic dziwnego, że potem faceci czują się nieswojo na myśl o tym, że mieliby tę "wstydliwą" seksualność zaproponować tak "niewinnej" istocie jak kobieta.

      To też ma wpływ na to, jak trudne do usunięcia jest to uwarunkowanie - bo nasiąkaliśmy nim już jako dzieci, gdy dopiero kształtowała się nasza osobowość i nasze podstawowe pojęcie o świecie.

      3. O ile szacunek do kobiet w sensie samego przekonania zaczyna być obecny już w dzieciństwie, o tyle nie ma on wówczas praktycznego znaczenia seksualnego - wtedy co najwyżej wstydzimy sie nagości/seksualności (z czego wówczas nic nie wynika) i możemy mieć przekonanie, że uderzenie dziewczynki to coś dużo gorszego niż uderzenie innego chłopca, bo dziewczynka jest "nietykalna".

      Natomiast gdy w wieku kilkunastu lat zaczynamy dojrzewać płciowo i gdy zaczynają się nam podobać dziewczyny, czyli kiedy następuje początek naszej fizycznej/biologicznej seksualności, to w głowie wcale nie mamy "czystej karty", tylko wiele lat indoktrynacji. I w tym momencie wieloletni wstyd przez nagością/seksualność, a także przekonanie o "nietykalności" dziewczyn nabierają innego, bardziej praktycznego wymiaru. Bo już wówczas młody chłopak chciałby się spuścić, albo przynajmniej przelizać, wymacać, itd, ale szacunek do kobiet go przed tym blokuje, a nawet powoduje, że taka myśl wydaje się być nierealna.

      4. Realny poziom szacunku, a ODCZUWALNY poziom płynącego z niego dyskomfortu to dwie różne rzeczy.

      Często ludzie specjalnie nie cierpią, pomimo wysokiego poziomu szacunku, bo są bardzo dalecy od chociażby podejmowania prób dokonania tego, od czego "chce" ich powstrzymać szacunek do kobiet. Przykładem może być masturbujący się nastolatek, który nawet nie rozważa na poważnie tego, aby w jakiś sposób, chociażby w kontekście handjoba, wykorzystać do tego koleżankę. Ale może to też być ktoś będący w związku, kto nie szuka innych kobiet - taka osoba może być bardzo wysoki szacunek do kobiet, ale nie odczuwać w związku z tym żadnego poważniejszego dyskomfortu.

      Z drugiej strony są też takie okoliczności, które szczególnie mocno "aktywizują" szacunek do kobiet i zwiększają odczuwalny poziom dyskomfortu. Jaskrawym przykładem jest to, gdy ktoś pójdzie do klubu z najwyższej półki i spojrzy z pożądaniem na laskę 9/10 - w takiej sytuacji może wystąpić skrajnie wysokie poczucie "za wysokie progi, ROBAKU!", ale to wcale nie oznacza, że szacunek do kobiet gwałtownie się zwiększył - on się raczej w nadzwyczajnie wysokim stopniu UAKTYWNIŁ. Coś takiego w bardziej ogólnym sensie może spotkać osobę, która przeprowadza się z mniejszej miejscowości do dużego miasta - gdzie jest dużo więcej okoliczności, klimatów mogących aktywizować myślenie "za wysokie progi". Podobnie może być z przejściem z okresu licealnego do studenckiego, albo ze studenckiego do post-studenckiego jeżeli we wcześniejszym okresie miało się dużo domówek oferujących łatwy dostęp do kobiet, a w późniejszym okresie tych domówek i łatwego dostępu do kobiet jest znacznie mniej, albo nie ma w ogóle.

      Usuń
    2. Część 2/2

      5. Czym innym jest szacunek do kobiet w sensie emocjonalnego, irracjonalnego poczucia niższości/niemożności, a czym innym racjonalna ocena tego, że w danej sytuacji tak naprawdę nie ma mamy szans. Problem w tym, że te oba zjawiska bardzo często występują jednocześnie, a ich odróżnienie może być trudne.

      Przykładowo, jeżeli ktoś wchodzi do klubu z najwyższej półki, patrzy z pożądaniem na laskę 9/10 i ma poczucie, że jest od niej gorszy, nie ma szans, to jest wysoce prawdopodobne, że JEDNOCZEŚNIE odczuwa patologiczny szacunek do kobiet ORAZ dokonuje racjonalnej oceny swoich możliwości. I o ile tej pierwszej rzeczy należy się pozbyć, o tyle ta druga rzecz jest BARDZO istotna w skutecznym uwodzeniu.


      6. Począwszy od mniej więcej liceum, szacunek do kobiet wraz z upływem lat ma generalnie tendencję do zmniejszania się. Wynika to chociażby z tego, że licznik, liczba zaliczonych kobiet najczęściej się zwiększa (chociażby trochę) - a wraz ze wzrostem licznika, w mniejszym czy większym stopniu spada poczucie "big deal". Mam tu na myśli nie tylko osoby ruchające dużo, ale nawet facetów mających powiedzmy 3 partnerki w ciągu życia - nawet w przypadku takiego faceta, trzecia partnerka to będzie mniejszy "big deal" niż pierwsza. A nawet jeżeli ktoś sam nie rucha, to może mieć kolegów którzy ruchają i chociażby w ten sposób docierają do niego informacje burzące naiwny, "dziecięcy" obraz świata i kobiet.

      Teoretycznie jest rzeczą możliwą, aby komuś w okresie studenckim czy post-studenckim podniósł się szacunek do kobiet i był wyższy niż w poprzednim okresie - jeżeli ktoś trafiłby w środowisko ludzi z wysokim szacunkiem i uległby wpływowi grupy, to pewnie jest to możliwe - ale ja osobiście nie znam takiej osoby.

      7. Co do Ciebie i tego, że w czasach studenckich miałeś większe poczucie "niezasługiwania" niż w czasach licealnych, to czy był to faktycznie wzrost szacunku? Teoretycznie jest to możliwe, ale mogła to też być zwiększona "aktywizacja" z punktu 4 i/lub "realna ocena" z punktu 5.

      8. Oczywiście, że kolesie którzy ogarniali laski, ruchali je w młodym wieku mają mocno obniżony poziom szacunku, bo za mało przywykli do tego, że jest to "normalna rzecz" - chociaż tutaj mamy też taki problem, że JUŻ WCZEŚNIEJ musieli mieć obniżony poziom szacunku, aby te laski ruchać. Ja opisałem coś takiego w swoim przypadku w notce "Jak stałem się dobry z kobietami" z 2012 roku.

      http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/02/jak-staem-sie-dobry-z-kobietami.html

      Usuń
  70. Milroh co sadzisz o tym żebym powiedział lasce np "napisz jak dotrzesz do domu" "daj znać czy dojechałaś". Słyszałem ze kobiety to lubią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem jest to pozbawiony większego znaczenia detal. A poza tym jednej kobiecie się to spodoba, a inna uzna, że facet jest w jakiś sposób zbyt miękki, itd.

      Usuń
  71. Cześć, Milroh!
    Błądziłem od roku w kwestii uwodzenia - m.in przez "anty-wiedzę".
    Trafiłem tutaj przez forum Marka Kotońskiego. To było jak wygrana na loterii.
    Mam wobec Ciebie wielki dług wdzięczności. Można powiedzieć, że niejako spłaciłem go, pisząc do Ciebie w piątek(6października)na maila, którego kiedyś tutaj podawałeś. Szczerze mówiąc, byłbym bardzo wdzięczny jakbyś na niego zerknął. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem Twojego maila, a w gdy napisałeś komentarz, to byłem właśnie w trakcie odpowiadania.

      Usuń
  72. Co mówisz jak laska sie pyta czy liczy sie dla ciebie wygląd ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię jej pełnej prawdy o tym, jak bardzo się dla mnie liczy, ale też nie wypieram się tego, że ma to dla mnie znaczenie. Moje wrażenie w tym względzie jest takie, że wypieranie się tego mogłoby łatwo zostać odebrane jako nieszczerość, a nawet jako bycie leszczem, który boi się przyznać, że wygląd kobiet jest dla niego ważny.

      Usuń
  73. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  74. Cześć Milroh.
    Mam taki problem, że często za bardzo przywiązuje się emocjonalnie względem dziewczyn. Po prostu jeśli dobrze się z nimi czuję, lubię je to czasami za dużo o nich myśle co negatywnie wpływa na cały proces.
    Nie wiem od czego to zależy może to, że nie byłem dawno z żadną w normalnym związku tylko wolałem luźne relacje ma na to wpływ.

    Np ostatnio przespałem się z fają laską na pierwszym spotkaniu, dobrze ją zerżnąłem ale potem zjebałem przez co nie chce narazie sie ze mną spotkać. A mi trudno o niej zapomnieć.

    Miałeś kiedyś coś podobnego albo masz jakiś pomysł jak temu zaradzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony każdy człowiek ma inną osobowość i inny poziom emocjonalności/sentymentalności, ale z drugiej tego typu "sentymentalnym akcjom" bardzo mocno sprzyja:

      1. Brak doświadczenia.
      2. Brak alternatyw (w danym momencie).

      Gdybyś miał alternatywę w postaci fajnej laski, do której mógłbyś pójść i nie tylko poruchać, ale także porozmawiać, poprzytulać się, dostać od niej bliskość emocjonalną - wtedy najprawdopodobniej problem byłby wielokrotnie mniejszy, o ile w ogóle miałby miejsce.



      Usuń
    2. Prawdopodobnie chodzi w tym przypadku o aktualny brak alternatyw bo jestem w nowym kraju i trochę "boję się" ,że będę miał mniej seksu. Widzę, że jestem dużo bardziej "wygłodniały seksualnie" a laski to czują. (To też było przyczyną tego, że ją straciłem)

      Znasz jakiś sposób aby to ukryć? Bo mam w pewnym stopniu przerobiony koncept braku szacunku do kobiet, ale nie do końca potrafię być wyluzowany w wyniku braku aktualnie alternatyw.

      Usuń
    3. Tak, jeżeli ktoś już trochę ruchał, to najczęściej przyczyną takich problemów jest brak alternatyw w danym momencie.

      Co do ukrycia, to jest to moim zdaniem trudna sprawa - według mnie będziesz raczej musiał działać w takim stanie w jakim jesteś i "przecierpieć swoje", a poprawa nastąpi gdy znajdziesz sobie jakąś laskę, która stanie się "alternatywą" względem kolejnych.

      Usuń
    4. Zauważyłem u siebie również, że najlepsze wyniki miałem gdy posiadałem niezobowiązującą relacje z jedną dziewczyną i spotykałem się z innymi. Więc pocierpię i poszukam odpowiedniej.
      Dzięki za pomoc.

      Usuń
  75. 1. Miałem taką sytuacje: rozmowa z laska dobra i płynna, zauważyłem szybko w jej smartfonie zdjęcie na którym jest przytulona z chłopakiem. Oni młodzi po 19 lat ja starszy kilka lat, znacznie atrakcyjniejszy od jej typa. Podczas rozmowy nie wspominała o chłopaku nawet prawdopodobnie unikała, bo rozmawialiśmy na tak wiele tematów, a tu ani jednego zdania sugerującego, że jest zajęta. Ja oczywiście też nie wypytywałem. Wyszła po godzinie dając całusa. Co mnie trochę zdziwiło, bo sprawy miały się na prawdę dobrze. Jej koleżanka od razu jak wyszła powiedziała mi, że laska z która się poznawałem jest mocno zakochana. Jak uważasz mogłem coś zrobić jeszcze próbować wziąć numer telefonu lub zaproponować odprowadzić?

    2. Twój styl ubioru i to jak poznajesz laski moim zdaniem jest najbardziej uniwersalne do uwodzenia wielu kobiet a czasami nawet jedyny możliwy sposób by zrobić na lasce dobre wrażenie. Wiadomo, że laske są w stanie przelecieć różne typy facetów. Jednak czy Twoim zdaniem są czasami takie sztuki 8,5/10, które są w związku czy też chodzą w miejsca z wyższej półki i ruchają się WYŁĄCZNIE z facetami w typie koszula, tatuaże, przypakowane ciało, dość dużo kasy tacy którzy są od Ciebie bardziej niewyważeni, wybuchowi, bardziej prostaccy, a Ty mimo swojego bardzo dobrego wyglądu i dobrej gry aktorskiej ostrego zawodnika nie byłbyś w stanie ich poderwać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. 1. A dlaczego nie probowałeś wziąć numeru, gdy wychodziła?

      Oczywiście, że w takiej sytuacji należy przynajmniej spróbować wziąć numer - bo w przeciwnym wypadku zostaniemy z niczym.

      Odprowadzenie to opcja dużo lepsza od numeru JEŻELI wyjdzie, ale to jest właśnie "coś więcej" niż numer i laski mają przed tym większe opory.

      2. To jest skomplikowana, trudna sprawa.

      Po pierwsze dlatego, że gdy laska mnie odrzuca, to ja tak naprawdę nie wiem jakie są tego przyczyny. Czy chodzi o to, że akceptuje tylko określony rodzaj urody/wyglądu, do którego ja nie pasuję? Może jest zakochana w swoim chłopaku? A może ma uraz, skrajnie złą opinię o podchodzących do niej facetach i skreśla wszystkich z automatu? Nie wiem tego.

      Generalnie ja poznaję kobiety z którymi mi wychodzi - bo z nimi po prostu więcej rozmawiam, więcej z nimi przebywam. I widzę ich reakcje, widzę co działa na nie dobrze, co je pociąga w tym co robię. W tym kontekście mogę też powiedzieć, że ruchałem laski które przed lub w trakcie naszego ruchania się były z bardzo różnymi facetami, w tym także z facetami dużo bardziej umięśnionymi ode mnie, z tatuażami, itd.

      Jeżeli chodzi o facetów typu "umięśniony, wybuchowy prostak z tatuażami", to tacy goście często mają fajne kobiety, ALE wielu facetów, szczególnie z PUA czy Red Pill, ma na tym punkcie pewną powiedzmy "obsesję" i przesadnie się na tym koncentruje. Główną przyczyną tego jest "anty-wiedza", która wykreowała obraz, według którego facet mający powodzenie u kobiet to zwierzęco dominujący, umięśniony, wytatuowany "Alpha" czy "Badboy",itd. Problem z tym polega w dużym skrócie na tym, że:

      - Wiele atrakcyjnych lasek jest z facetami typu "bogaty frajer".
      - Wiele atrakcyjnych lasek jest z facetami typu "przystojny facet bez super mięśni, ani tatuaży, ani szczególnie dominującego zachowania".
      - Spośród powiedzmy 10 najlepszych osób jakie znam, raptem JEDNA osoba ma tatuaż, a NIKT nie jest szczególnie mocno "wypakowany".

      Przy czym na pewno mięśnie DZIAŁAJĄ, tatuaże w jakimś stopniu też, podczas gdy "bucowate" zachowanie może działać, to akurat bardziej skomplikowany temat. I moim zdaniem jak najbardziej mogą być laski, które akceptują tylko taki rodzaj facetów - być może część lasek ktore dały mi kosza zachowały się tak właśnie z takiego powodu. Niemniej jednak z drugiej strony naprawdę nie ma sensu zaprzątać sobie tym głowy - problem konkurencji ze strony takich facetów jest bardzo mocno rozdmuchany, wyolbrzymiony.

      Usuń
    2. 1. Tak na prawdę to nie wiem. Chyba dlatego, że czułem że to nie pójdzie fajnie i gładko, że ona ma jakąś już stabilność z chłopakiem i będzie rozmyślać czy się ze mną spotykać. Druga sprawa, że wyszła dość szybko, a ja byłem lekko zdziwiony tym bo było bardzo dobrze i myślałem, że koleżanka ją jeszcze namówi na zostanie co zresztą próbowała zrobić. Może przyczynił się do tego fakt, że mówiła mi dokładnie gdzie pracuje i mogę ją odnaleźć bez problemu.

      Usuń
  76. Czy mógłbyś opisać, dać rady jak zrobić dobre podejście na parkiecie? Interesują mnie też detale takiej akcji. To jak opisałeś swoje podejście w "blondynka z klubu" uzmysłowiło mi to sporo i łatwo było to wdrożyć w życie. Mam bardzo dużą różnice w zainteresowaniu kobiet w podejściu przy barze a podbijając do laski na parkiecie. Efekt po latach jest taki, że do laski stojącej przy barze, schodzącej z parkietu podchodzę z przyjemnością a na parkiecie "kurde pewnie będzie olewka" ale spróbuję. Nie ma pomysłu jak zrobić dobre podejście na parkiecie jak pojdę i bede chciał nawiązać kontakt wzrokowy to słabo bo wiele typów wchodzi na parkiet gapi sie i nic nie robi albo stoją i w końcu zbierają się na odwagę i wygląda to creepy. Dotykam na sekund w talii by zwróciła na mnie uwagę i zaczynam gadać bo nie mam pomysłu jak lepiej to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza sprawa - podejście do tamtej blondynki NIE BYŁO podejściem na parkiecie. Było podejściem do laski schodzącej z parkietu, czyli idącej, nie tańczącej, jakieś kilka metrów od parkietu.

      Generalnie co do podejść na parkiecie, to nie jestem ich wielkim fanem - wolę "atakować" przy barze, w przejściu, itd itp. Czasami robię takie podejścia, ale dużo rzadziej od normalnych - zresztą w raporcie o blondynce jest opisane, jak CZATOWAŁEM z kolegą aż laska zejdzie z parkietu.

      Jeżeli już podchodzę na parkiecie, to NIE tańczę, tylko zasadniczo podchodzę "normalnie", tak jakby miało to miejsce poza parkietem. Jeżeli muszę, to kładę rękę na talii lub na ramieniu i tyle - nie mam na to żadnego specjalnego sposobu.

      Usuń
  77. milroh czy zdaża ci sie ze laska jest nastawiona do ciebie srednio po seksie jest nastawiona do ciebie super pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laski które idą ze mną do łóżka są do mnie nastawione dobrze, a nie średnio. Natomiast jeżeli chodzi o samą POPRAWĘ stosunku do mnie po seksie, to tak, jak najbardziej - stosunek poprawia się na jeszcze lepszy. Jest to naturalna konsekwencja bycia dobrym w łóżku.

      Usuń
  78. czesto ci sie zdarza ze laska ci odmawia... Co w tedy robisz jakie techniki uzywasz ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawiasz wrażenie faceta, który kompletnie nie czytał zawartości tego bloga czy wywiadów z Milrohem.

      A.

      Usuń
    2. Opisywałem już na blogu technikę "Drzwi Obrotowych".

      Usuń
  79. Co sadzisz o ksiazkach;
    Tajemnice najwiekszych uwodzicieli jak i
    o https://www.slideshare.net/audioebooki/jak-uwie-kobiete-ebook-pdf-pobierz-seks-poradniki-o-uwodzeniu

    Mi parę porad z Tajemnic największych uwodzicieli pomogło. (realnie pomogło ruchałem i lizałem dupy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o książkę "Seksualny Klucz", to ja osobiście postrzegam to BARDZO sceptycznie - moim zdaniem takie "hipnotyzowanie" kobiet słowami nie istnieje w takiej formie jaką on opisuje. Mówienie o emocjach, doznaniach, faktycznie działa, potrafi czasami działać spektakularnie - ale określonych warunkach, w określonym kontekście, a nie jako "magiczna broń", nie jako tytułowy "seksualny klucz".

      Co do książki "Tajemnice największych uwodzicieli", to aczkolwiek jest tam trochę mniej czy bardziej rozsądnych rzeczy, to niestety jest tam też HARD CORE "anty-wiedza", klasyczne bzdury społeczności PUA. Zacytuję jedno zdanie:

      "Pieniądze, samochody i ubrania nie umożliwią Ci zyskania atrakcyności".

      Każda osoba znająca dobrze, czy nawet umiarkowanie kobiety wie, że jest to masakryczna bzdura, bo pieniądze (dobre ubrania, drogie samochody, apartamenty, wille, itd) jak najbardziej DAJĄ atrakcyjność. I stawia to kompetencje autora, stopień jego zaznajomienia z kobietami pod MOCNYM znakiem zapytania.

      Książka robi na mnie wrażenie kompilacji różnych treści zaczerpniętych z PUA - zresztą autor sam wspomina o niektórych osobach z zachodniego PUA. I szczególnie w połączeniu z poprzednim problemem wywołuje to u mnie bardzo poważne wątpliwości odnośnie tego, na ile autor sam wie co pisze.

      Jeżeli lizałeś i ruchałeś stosując porady z tej książki, to fajnie, ale to wcale nie oznacza, że książka jest dobra. To jest bardziej skomplikowany temat, ale w dużym skrócie problem polega na tym, że można dać komuś mieszankę treści różnej, lepszej i gorszej jakości, a jeżeli ta osoba będzie podchodziła i próbowała, to jak najbardziej może ruchać, pomimo tego, że część jej "wiedzy" o kobietach to będzie tak naprawdę błędna anty-wiedza.

      W ramach bardziej konkretnego przykładu - można komuś powiedzieć "Wygląd i pieniądze nie mają znaczenia, po prostu podchodź i bądź sobą, bycie szczerym jest najważniejsze" - i taka osoba jeżeli będzie podchodzić i próbować, to może zaruchać, ale to wcale nie oznacza, że to co zostało jej przekazane jest rzetelną wiedzą o kobietach i uwodzeniu.

      Usuń
  80. Zauważyłem że ludzie nakurwiaja podejścia. taka dziwna opinia że wystarczy działać....

    Jednak wiele osob nie ma realnej siły w kluczowych aspektach;

    1.Energia
    2.Wyglad
    3.Logistyk
    4.Umiejetność rozmawiania/opowiadania ciekawych histori
    5.Realne pozytywne nastawienie do tematu
    6.dobra grupa towarzyska
    7.techniki

    Ogolnie lepiej by było dla wiele osob jak by na tydzień dali sobie spokoj z uwodzeniem a zajeli sie np. trenowaniem przed lustrem opowiadaniem ciekawych historii. Albo zmienili grupę towarzyszką lub pomyśleli jak mogą poprawić swój wygląd lub energie. Niż takie bezsensowne podchodzenie. Bo kto nie stworzył zadnej siły prznajmniej w 2-3 aspektach ktore wymieniłem raczej nie ma co liczyć na to że dupa poznana na ulicy zrobi mu loda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. W kręgach PUA rozpowszechnione jest błędne, szkodliwe przekonanie, że drogą do stania się dobrym z kobietami jest robienie dużej, ogromnej ilości podejść. Jest to bzdura, "anty-wiedza", ponieważ:

      1. W środowisku PUA jest wiele osób, które zrobiły kilka tysięcy podejść, a nadal są słabe z kobietami i ruchają jedną kobietę na kilkaset (!!!) podejść.

      2. Osoby promujące ideę "masowego podchodzenia" w każdym znanym mi przypadku same są słabe, albo co najwyżej średnie z kobietami. Innymi słowy mówiąc, to w żadnym wypadku nie jest to sprawdzona recepta na stanie się dobrym, tylko to jak osoby które NIE SĄ i nigdy nie były dobre z kobietami WYOBRAŻAJĄ sobie tę drogę.

      3. Większość znanych mi osób faktycznie dobrych z kobietami NIGDY nie robiła zbyt dużej ilości podejść.

      Usuń
  81. Każdy organizm gdy czuje zagrożenie zaczyna sie bronić. Wystawia kolce, bije serce, poci się rożne są strategie obronę, czasami nawet ucieka by sie bronić.

    Faceci tak naprawdę nie chcą ruchać kobiet ! bo się bronią przed tym bije im serce plącze im się jezyk, stresują się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie to napisales. Wydaje sie, ze nie zrozumiałeś tego o czym pisze Milron. Faceci stresują się, bo nie są ogarnięci.

      Usuń
    2. Ja bym powiedział, że faceci jednocześnie chcą i nie chcą ruchać kobiet - chcą na poziomie powierzchownym (bardziej świadomym), a nie chcą na poziomie głębokim (bardziej podświadomym). Gdyby po prostu nie chcieli (całościowo, na obu poziomach), to by się tym nie interesowali.

      Co do poczucia zagrożenia i reakcji obronnej, to TAK - nieogarnięci faceci często odczuwają poczucie zagrożenia i mają fizjologiczne reakcje z tym związane. Wiąże się to z powiedzmy "lękiem przed WŁADZĄ" - lękiem przed konsekwencjami, negatywnym osądem ze strony kogoś ważniejszego/silniejszego/lepszego od nas, kto ma nad nami jakąś władzę i może na nas założyć konsekwencje. To podobny rodzaj lęku, jak lęk dziecka przed złością/karą ze strony rodzica za "bycie niegrzecznym".

      Usuń
    3. Anonimowy #2 - może faktycznie odrobinkę dziwnie to napisał, ale moim zdaniem jak najbardziej zrozumiał o czym piszę.

      Można ująć to tak, że faceci się stresują, bo są nieogarnięci - to jest prawda, ale też uproszczenie. A w praktyce ten mechanizm działa często tak, że nieogarnięcie polega na wewnętrznym poczuciu/wrażeniu, że uwodzenie kobiety jest w jakiś sposób niewłaściwie i że grozi nam za to jakaś bliżej nieokreślona "kara" - co potrafi wywoływać fizjologiczne reakcje na zagrożenie.

      Usuń
  82. tak dokładnie masz racje oni się stresują bo są nieogarnieci=nie chcą zaruchać dupy jest to dla nich stan zagrożenia gadanie z nową laską.

    Mają fizyczne objawy obronne bo boją się kobiet !!

    OdpowiedzUsuń
  83. Milroh mam prośbę, mógłbyś odpowiedz na mój komentarz ktory zamieściłem 8pazdziernika? Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, poprzednio przeoczyłem Twój komentarz - teraz odpowiedziałem. :)

      Usuń
  84. Co sadzisz o ksiażce "jak zdobyć przyjacioł i zjednać sobie ludzi" Czy twoja "ciepła" strona nie jest w dużej mierze podobna do tego co jest tam napisane ?

    zak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem, czy też może tylko przeglądałem tę książkę lata temu i już średnio ją pamiętam. Ale na tyle na ile kojarzę, to są w niej chyba zdroworozsądkowe, realnie działające zasady wpływania na ludzi. Tylko podkreślam - CHYBA, bo niezbyt pamiętam co dokładnie tam było.

      Usuń
  85. zauważyłem ze osoby dobre z kobietami podczas rozmowy są;
    1 Nieco bardzie żywe/wyzsze/lepsza energia.
    2 Mają większa ekspresje i mimikę twarzy (częściej są zdziwieni uśmiecha sie lub robią inne miny, trochę tak jak by byli aktorami albo zainteresowanymi słuchaczami)
    3 sa bardziej kreatywni w tym co mówią, wychodza bo za schemat standardowej rozmowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Lepsza energia - na pewno. Przy czym wielu ludzi myli jakość energii (dobra vs zła), z poziomem jej wysokości (niska vs wysoka).

      "Żywa" energia - w jakimś sensie też na pewno. Chociażby poparte doświadczeniem poczucie realnej (a nie odległej, teoretycznej) możliwości zaliczenia laski "ożywia", zwiększa chęć do życia i to w jakimś stopniu widać/czuć.

      Wysoka energia - często tak, ale to też zależy od osoby. Ale można ogólnie powiedzieć, że "statystycznie" osoby dobre z kobietami mają NIECO wyższą energię od reszty facetów.

      2. Ekspresja i mimika twarzy - tak, zdecydowanie tak.

      3. Kreatywność i wychodzenie poza schemat standardowej rozmowy - tutaj to się potrafi bardzo wahać w zależności od konkretnej osoby. Są osoby dobre z kobietami mówiące wiele spontanicznych, kreatywnych tekstów, a są osoby dobre z kobietami prowadzące dobrej jakości "normalny" dialog, pozbawiony większej kreatywności.

      Usuń
  86. zauważyłeś ze osoby dobre z kobietami mają taki wewnętrzny entuzjazm do tego ? :) A osoby słabe podchodzą jak by bez wewnętrznego entuzjazmu tak jak by chcieli zaliczyć podejście. Podobnie na domówkach osoby dobre mają entuzjazm kiedy imprezują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście, że mamy wewnętrzny entuzjazm - trudno żeby było inaczej, skoro mamy poczucie realnej i bliskiej (a nie teoretycznej i odległej) możliwości zaliczenia atrakcyjnej kobiety. A to poczucie wynika z pozytywnych doświadczeń, jest więc bardzo "namacalne".

      I tak, osoby słabe najczęściej nie mają tego entuzjazmu - też trudno żeby było inaczej, skoro postrzegają zaliczenie kobiety jako coś teoretycznego, odległego. I podobnie jak wcześniej - ich zasób doświadczeń, a dokładnie niewielka ilość doświadczeń pozytywnych, sprzyja tego rodzaju perspektywie.

      Usuń
    2. tu jest ciekawy paradoks. Nie wiem czy mam racje. Entuzjazm przekłada sie na sukces a sukces na kolejny entuzjazm.
      Natomiast porażka(ciężką zlewka) czasami może się przełozyć na brak entuzjjazmu aa brak entuzjjazmu na porażke.
      Wiec moim zdaniem jeśli ktoś przez 365 dni w roku ma powiedzmy 12 dni gorszych to lepiej odpuścić uwodzenie kiedy kiedy okoliczności są wysoce nie sprzyjające. Oczywiście jak ktoś miał 100 kobiet robiło kolesiowi loda to jedna zlewka nie zrobi mu krzywdy. Natomiast jak ktoś miał powiedzmy 0 kobiet albo 5 to jedna zlewka może mu popsuć stan albo skaleczyć jego psychikę.

      Pytanie brzmi czy powinnem mieć wewnętrzny entuzjazm, czy raczej go okazywać kobiecie.

      Zak

      Usuń
  87. https://www.youtube.com/watch?v=ZVa3tL0STiE

    Tddaygame w filmiku wyżej odniósł się do tego co mówisz o skuteczności. Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  88. Podrywam głównie w barach. Mam problem taki, że nie wiem co robić z laską jak już z nią pogadam z 45 minutach czy godzine. Czasami całuje bo wiem, że ona nie będzie miała nic przeciwko i wtedy jest ok juz troche funkcjonujemy jako parka i dalej coś tam gadamy czy sie przytulamy. Problem jest gdy czuje, że pocałunek nie wejdzie lub raczej nie wejdzie a seks już w ogóle nie wchodzi w grę, bo dopiero się poznaliśmy. Przychodzą mi wtedy zazwyczaj do głowy znowu jakieś tematy typu czy to ona sie zakochuje z reguly pierwsza czy faceci w niej itd, natomiast generalnie zaczynam odczuwać jakąś pustkę w głowie, nie wiem jak dalej poprowadzić interakcje, to co mi przychodzi do głowy to takie wracanie do tematów które już przegadaliśmy. Nie stresuje się raczej jest to coś w rodzaju było bardzo fajnie przez tą godzinę ale teraz nudy.

    OdpowiedzUsuń
  89. wymień 3 elementy na jakich powinnem się skupić przy podejściu :)

    OdpowiedzUsuń
  90. zauważyłeś milroh że na dziwki wcale nie chodzą same sfrustrowane leszcze a całkiem sporo konkretnych kolesi. Np może być tak że koleś miał 60 kobiet tym powiedzmy 10% dziwek.

    1. Tak naprawdę grzeczni chłopcy na dziwki rzadziej chodzą.
    2. Ile ty miałeś dziwek w zyciu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być tak, że konkretni kolesie są konkretni ale w aspekcie uwodzenia nie są za bardzo konkretni albo mało konkretni, dlatego wolą oszczędność czasu a efekt w miarę podobny można tak powiedzieć. Sam jestem ciekaw co na to Michał. 5!

      A.

      Usuń
  91. Ludzie mówią że kobiety to piękne istoty, czasami ludzie mówią że kobiety to "gady" bez emocji.

    Ja jednak myślę że kobiety sa podobne do nas. Gdyby jakiś koleś przez całe życie nie ponosił konsekwencji swojego zachowania i był by super przystojny z wysokim poczuciem własnej wartości. To by się zachowywał podobnie jak kobiety. Nie było by dla niego ciężko skłamać itp.

    kobiety robią kurewskie zachowania bo rzadko kiedy spotyka je kara. Jak facet pożyczy pieniądze i nie odda to może w ryja dostać ale jak to samo zrobi laska to nikt jej nie pierdolnie.

    Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  92. milroh nie sadzisz ze bycie bardzo przystojnym i bardzo bogatym niesie ze sobą zagrożenie.

    Np takiego kolesia może złapać średnia dupa z wyglądu i tak nim manipulować ze on sie będzie dla niej poświęcał a ona już go nie wypości.

    OdpowiedzUsuń
  93. Jaki jest twoj stosunek do zdradzającej cię kobiety?Jak się zachowujesz jak wiesz ze kobieta cię zdradza

    OdpowiedzUsuń
  94. https://pl.scribd.com/document/183523521/Ozzie-The-Physical-Game-pdf myslisz ze to dobra ksiazka

    OdpowiedzUsuń
  95. Co myślisz o takich sytuacjach jeśli poznaliśmy laskę przez internet wymieniliśmy kilkanaście zdań a ona chce zdjęcie kutasa, wysyłać jej, czy to frajerskie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz