Psychika Uwodziciela, część 8


W tym artykule będę dalej kontynuował omawianie bardzo ważnego tematu, jakim jest SZACUNEK DO KOBIET.

W poprzedniej części napisałem o tym, że KWINTESENCJĄ tego Szacunku jest:

Poczucie, że kobieta to ktoś LEPSZY, ktoś stojący WYŻEJ od mężczyzny. Ktoś kogo mężczyzna "MUSI SZANOWAĆ", ktoś kogo pod żadnym pozorem nie wolno w żaden sposób urazić.

To oczywiście jest coś bardzo niedobrego, bo stawia to kobietę na pozycji "Królowej" do której strach się zbliżyć, strach coś powiedzieć, bo przecież możemy w ten sposób narazić się "Królowej" za samo zakłócenie jej spokoju, nie mówiąc już o próbie wyruchania Jej Wysokości.

To ma dwa bardzo często pojawiające się równocześnie aspekty:

1. Facet ma poczucie, że jeżeli w ogóle ma podejść, zainicjować jakiekolwiek uwodzenie, to ma "OBOWIĄZEK MORALNY" zaprezentować "Królowej" coś, co będzie w jakimś stopniu jej godne, co będzie spełniać jej standardy. A w przeciwnym razie będzie "WINNY" obrazy jej majestatu, urażenia "Królowej". I czuje on w związku z tym wstyd i/lub lęk przez zostaniem upokorzonym, zmiażdżonym pogardą Jej Wysokości.

2. Facet wyolbrzymia to, jak wysokie wymagania, jak wysokie standardy ma "Królowa". Ma wrażenie, że taka kobieta jak ona miała w życiu tylko super facetów - atrakcyjnych, bogatych, inteligentnych, itd itp. I że jest rzeczą niemożliwą, aby taka "Królowa" dawała w swoim życiu dupy jakimś w miarę normalnym, bardziej przeciętnym facetom. Ten aspekt wpływa na poprzedni aspekt z punktu 1 i pogarsza sytuację, bo podnosi standardy, jakie facet uważa, że "ma obowiązek moralny" spełnić, żeby mieć "prawo" w ogóle wystartować do laski.

Jest co coś patologicznego, ponieważ:

1. Po pierwsze, NIE JESTEŚ LASCE NIC WINIEN. Kompletnie NIC - i nawet jeżeli jej się coś nie podoba, to nie ma naprawdę absolutnie ŻADNEGO powodu, abyś czuł się z tym źle emocjonalnie, abyś czuł się w jakis sposób winny.

Po drugie, jeżeli się jej nie podobasz, jeżeli jej nie pasujesz, to jej NIE PORUCHASZ - to jest REALNY zakres problemu, realny zakres negatywnych konsekwencji, które z tego wynikają.

2. W rzeczywistości dana kobieta często nie ma aż tak wysokich standardów, aż tak wysokich absolutnych wymagań, jak wydaje się patrzącemu na nią facetowi. Bywa różnie, ale np. zdarza się, że kobieta 8-9/10 jest ruchana przez gościa 6-7/10. I nie mówię tutaj nawet o ludziach takich jak ja, którzy mają bardzo wysokie ogarnięcie i umiejętności - mówię o w miarę normalnych gościach, którzy pojawili się we właściwym miejscu o właściwym czasie, złapali dobrą "chemię" czy "klimat" z laską i im się udało. W życiu jest masa sytuacji, gdy np. jeden facet 6-7 patrzy się na laskę 8-9 i myśli, że nie ma do niej startu, podczas gdy ta laska rucha lub ruchała się z innym facetem 6-7, który wcale nie wygląda lepiej od tego pierwszego.

Jednocześnie jednak nie chciałbym, aby ktoś mnie tutaj źle zrozumiał i wyciągnął z powyższego zbyt daleko idące, błędne wnioski, dlatego chciałbym zaznaczyć:

1. To co napisałem we wcześniejszym punkcie 1 tyczy się EMOCJONALNEGO PRZEJMOWANIA SIĘ, odczuwania wstydu, lęku przed bliżej nieokreśloną "karą", lęku przed zawstydzeniem, itd itp. Niech nikt tego nie interpretuje w ten sposób, że należy totalnie nie myśleć o tym, o pomyśli sobie kobieta.

Należy tutaj odróżnić:

- IRRACJONALNE, emocjonalne przejmowanie się reakcjami lasek. (to jest coś złego)
- RACJONALNE, praktyczne zajmowanie się laskami i ich myśleniem, mające na celu ich wyruchanie - czyli zasadniczo po prostu zajmowanie się uwodzeniem. (to jest coś dobrego)

2. Tak jak napisałem, często bywa tak, że kobieta ma niższe standardy/wymagania, niż się wydaje patrzącemu na nią facetowi. Ale niech nikt nie interpretuje tego tak, że kobiety nie mają standardów/wymagań, albo że te standardy/wymagania nie mają większego znaczenia.

Kobiety mają swoje standardy/wymagania i dla każdej jest pewien poziom, poniżej którego ona raczej nie zejdzie.To jest bardzo realny problem i dla wielu facetów bardzo zła wiadomość.

Bo o ile z jednej strony jest tak, że facet 6-7/10 może odnosić sukcesy z laskami 8-9/10, o tyle facet 3-4/10 najprawdopodobniej będzie miał mega problemy z laskami 6-7/10. Teoretycznie różnica w obu przypadkach to 2 punkty, ale w praktyce to wygląda zupełnie inaczej.

Chodzi o to, że patrząc na faceta, laski tak naprawdę nie tyle porównują jego urodę ze swoją, co po prostu oceniają jego urodę w skali bezwzględnej. To tak jak z nami facetami - gdy facet 8-9/10 widzi laske 6-7/10, to nie myśli "laska słabsza ode mnie, fuuuj", tylko myśli "fajna laska, może nic nadzwyczajnego, ale mogłbym ruchnąć". Albo w drugą stronę - facet 3-4/10 widząc laskę 5/10 wcale nie postrzega jej jako szczególnie atrakcyjnej, tylko widzi, że jest przeciętna.

Laski mają to samo i laska 8-9/10 widząc faceta 6-7/10 myśli "całkiem fajny facet" - ona oczywiście wie, że sama jest lepsza, ale nadal podoba się jej to co widzi. A z kolei laska 4/10 patrząc na faceta 5/10 wcale nie widzi w nim kogoś szczególnie atrakcyjnego - nawet jeżeli na poziomie racjonalnego myślenia wie, że być może to najlepszy facet na którego może być ją "stać".

Można powiedzieć, że ten stan rzeczy jest korzystny dla facetów 6-7/10, bo oznacza to, że tacy faceci mogą potencjalnie mieć szanse nawet u lasek 8-9/10. W przypadku tych facetów często ich sytuacja jest LEPSZA niż im się wydaje, bo ich "zakres skutecznego działania" przynajmniej potencjalnie może obejmować laski 8-9/10, których ruchanie może im się wydawać mało realne.

Niestety ten stan rzeczy jest wręcz MOCNO NIEKORZYSTNY dla facetów 4/10 i poniżej. Bo ich sytuacja wygląda tak, że nie tylko laski 8-9/10, ale także laski 6-7/10, czy też w ogóle JAKIEKOLWIEK laski, patrząc na nich widzą facetów mniej czy bardziej SEKSUALNIE ODPYCHAJĄCYCH. I ja osobiście szczerze współczuję takim ludziom, ale brutalna prawda jest taka, że wielu facetów nie ma genetycznych warunków do tego, aby być dobrymi uwodzicielami. Jeszcze jeżeli ktoś jest 4/10, to jeżeli taka osoba się super ubierze, zadba o ciało i fryzurę, to może się stać 5/10 i co prawda miernie, ale "jakoś to będzie". Natomiast jeżeli ktoś jest 3/10 albo mniej, to sorry, nawet razem z wysiłkami stanie się co najwyżej 4/10 i nadal będzie dla lasek seksualnie odpychający.


Wcześniej pisałem o tym, że kwintesencją Szacunku do Kobiet jest "Poczucie, że kobieta to ktoś LEPSZY, ktoś stojący WYŻEJ od mężczyzny. Ktoś kogo mężczyzna "MUSI SZANOWAĆ", ktoś kogo pod żadnym pozorem nie wolno w żaden sposób urazić."'

Można powiedzieć, że to jest główna, podstawowa "oś" Szacunku Do Kobiet.

Inną osią jest oś którą możemy nazwać "seksualną", czy też "osią cnotliwości". Jest to przekonania, że kobiety, albo przynajmniej większość z nich, są "cnotliwe", seksualnie konserwatywne.

Klasyczną formą tego jest poczucie, że seks, seksualność to jest dla danej kobiety "BIG DEAL", a może nawet coś nieprzyjemnego czy odpychającego. Chodzi o wrażenie, że kobieta jest w tym kontekście w jakis sposób niesamowicie WRAŻLIWA, psychicznie delikatna i dążenie do jej wyruchania jest jakiegoś rodzaju obrażaniem jej delikatnych uczuć, a może nawet zadawaniem jej psychicznego bólu.

Facet dotknięty czymś takim w jakimś stopniu patrzy na kobietę jako "cnotkę", dla której próba jej wyruchania będzie "obrazją jej moralności/obyczajowości". Wydaje mu się, że gdy kobieta się zorientuje, że on ją chce wyruchać, to stanie się w jej oczach jakiegoś rodzaju "brudnym, odrażającym, seksualnym WIEPRZEM", "ohydnym napaleńcem", który uraził jej delikatną psychikę sugestią, że ona mogłaby tak po prostu mu się oddać - itd itp.

Różnica względem poprzedniej osi jest taka:

1. Tam był lęk przed tym, że "Królowa" zmiażdży swoim spojrzeniem śmiałka naruszającego jej majestat.
2. Tutaj jest lęk przed tym, że "Cnotka" zblednie i spojrzy na faceta jako na brudnego, odrażającego wieprza, napaleńca, która narusza jej godność traktując ją jako istotę seksualną.

Te dwie osie wcale się nie wykluczają i często występują jednocześnie. Są możliwe różne warianty:

1. Obie osie są obecne - co oznacza postrzeganie danej kobiety jako "cnotliwej Królowej" czy też "cnotliwej Księżniczki", która jest WYŻEJ od faceta (oś główna/podstawowa), a do tego jest CNOTLIWA (oś seksualna).

2. Tylko "główna" oś - postrzeganie kobiety jako kogoś stojącego WYŻEJ, ale bez postrzegania jej jako cnotliwej. Idealnym przykładem tego jest "seksowna suka" - atrakcyjna, sukowata, opalona laska z tatuażami. Mało kto postrzega ją jako cnotliwą, ale większość facetów będzie miało w sobie wrażenie, że ona w jakiś sposób stoi "wyżej" od nich, a oni są dla niej za ciency.

3. Tylko oś "seksualna" - postrzeganie laski jako CNOTLIWEJ ale bez postrzegania jej jako kogoś lepszego. Tutaj przykładem może być "miła, grzeczna, spokojna szara myszka".

4. Żadna z osi - kobieta nie jest postrzegana ani jako stojąca wyżej, ani jako cnotliwa.

W praktyce wygląda to tak, że dany facet "szufladkuje" różne kobiety do różnych spośród tych 4 kategorii, często w mniej więcej taki sposób:

1. Atrakcyjne i przynajmniej w miarę przyzwoicie wyglądające kobiety.

2. Atrakcyjne i nieprzyzwoicie wyglądające "suki".

3. "Szare myszki", szczególnie te znane z kręgu znajomych.

4. Laski już ruchane przez tego faceta.



Bardzo ciekawy jest ten punkt 4 - mam na myśli to, że bardzo często faceci którzy generalnie mają duży problem z Szacunkiem Do Kobiet, nie mają dużego problemu w stosunku do swoich obecnych lub byłych kobiet. Co patrząc z jednej strony jest logiczne - bo trudno, żeby ktoś kojarzył laskę, w którą się wielokrotnie spuszczał, z cnotliwością, czy też postrzegał ją jako kogoś lepszego od niego samego, skoro wielokrotnie ją miał. Natomiast z drugiej strony mało logiczne jest to, że traktuje inne laski INACZEJ - przecież to, że nie ruchał jakiejś laski, nie musi wcale oznaczać, że ta laska jest "lepsza" czy "bardziej cnotliwa" od laski którą ruchał. Szczególnie uwzględniając to, że co prawda on jej nie ruchał, ale najprawdopodobniej ruchał ją ktoś inny, czy też raczej "kilku innych".


W kontekście tej osi "seksualnej", bardzo istotną rzeczą jest tworzenie sztucznego podziału, według którego większość kobiet jest "cnotliwa", "wartościowa", seksualnie konserwatywna, itd, a "niecnotliwa", "niewartościowa" i seksualnie niekonserwatywna jest jakaś mniejszość kobiet. Czyli według tego podziału większość kobiet "się szanuje", a jedynie jakaś mniejszość godnych pogardy "szmat" się "nie szanuje". Dotkniętemu tym facetowi często wydaje się, że o ile "gdzieś tam", w oddali może i są jakieś szmacące się, łatwo idące do łóżka kobiety, ALE jego żona, dziewczyna, koleżanka, siostra itd, ogólnie kobiety wokół niego "szanują się" i one są tymi porządnymi kobietami. Problem w tym, że o ile faktycznie istnieją seksualnie konserwatywne kobiety, o tyle jest ich dużo mniej, niż się takim facetom wydaje i taki facet najczęściej się myli w stosunku do swojej żony, dziewczyny, koleżanki, siostry, itd. Można powiedzieć tak, że to nie tyle sam podział jest błędny, co jego totalnie chore, ODWRÓCONE proporcje - w rzeczywistości mniejszość, a nie większość kobiet jest seksualnie konserwatywna, a większość jedynie gra w "Grę Pozorów" i ewentualnie trochę się krępuje, trochę się wstydzi, ale to nie jest "twardy" konserwatyzm seksualny.

Generalnie ta oś "seksualna" generuje lęk, wstyd przed tym, jak kobieta zareaguje na seksualność faceta i jego chęć jej wyruchania. Generuje przekonanie, że wyruchanie kobiety to jakiś "big deal", coś trudnego i wymagającego do przeprowadzenia, bo jest to "big deal" dla samej kobiety.

Jest to oczywiście debilne, oderwane od rzeczywistości myślenie, bo kobiety w większości wcale nie są żadnymi "Cnotkami". Tak jak pisałem we wcześniejszych częściach cyklu, kobieta po 20 roku życia ma na koncie z reguły kilku partnerów seksualnych. Powiedzmy, że było ich 5.

Co to oznacza, że laska miał 5 partnerów seksualnych? To oznacza, że miała w sobie fizycznie penisy 5 facetów. I o ile różne laski robią z różnymi facetami różne rzeczy, o tyle możemy podejrzewać, że mogła np. lizać ich jajka, połykać ich spermę, być klasycznie penetrowana z gumką i bez. Gdzie tu jest miejsce na "Cnotkę"? NIGDZIE. Laska może udawać "Cnotkę" w ramach "Gry Pozorów", ale to jest właśnie udawanie, a nie stan faktyczny.

To samo tyczy się tego, że pójście do łóżka z nowym facetem miałoby być dla niej rzekomo "Big Deal". Jakim cudem, skoro robiła to już z 5 facetami? Ja jak najbardziej wierzę, że pewnie był to dla niej "Big Deal" w przypadku jej pierwszego faceta - ale co z drugim, trzecim, czwartym i piątym facetem? I co teraz, kiedy ona ma już takie doświadczenie, a Ty chciałbyś ją wyruchać i być dla niej tym szóstym mężczyzną, szóstym penisem w jej życiu? Przecież to oczywiste, że nie jest to dla niej żaden "Big Deal", tylko raczej po prostu JESZCZE JEDEN facet.


Innym aspektem tej "cnotliwej" osi Szacunku Do Kobiet są błędne wyobrażenia odnośnie tego kiedy, jak i Z JAKICH POWODÓW kobieta idzie do łóżka z facetem.

W tym kontekście faceci z Szacunkiem często mają takie wyobrażenie, że kobiety, albo przynajmniej "ta porządna część kobiet", podchodzą do seksu jako do czegoś, co może dostać tylko i wyłącznie mężczyzna będący z nimi w związku, albo przynajmniej mężczyzna zawierający właśnie z nimi nowy związek. I oczywiście w ich wyobrażeniu ma to być związek monogamiczny, poważny, nastawiony długoterminowo i jeszcze najlepiej docelowo zmierzający w kierunku małżeństwa. Często towarzyszy temu przekonanie, że ("porządna") kobieta idzie do łóżka tylko z miłości.

W tym akurat jest jakaś ilość prawdy, bo wiele kobiet podchodzi do tego taki sposób, że chce seksu "w pakiecie" ze związkiem/miłością. Ale na pewno nie jest to całościowo prawdą ponieważ:

- Laski chcące seksu "w pakiecie" ze związkiem wcale niekoniecznie muszą chcieć jakiegoś super poważnego związku. Wiele z nich chce po prostu jakiejś bliskości emocjonalnej, poczucia bezpieczeństwa, stabilności, tego żeby było z kim pójść na imprezę, pojechać na wakacje itd itp. A to jest wbrew pozorom coś innego, różniącego się od wizji "cnotliwych", konserwatywnych kobiet, które domagają się poważnych, nastawionych długoterminowo związków, "bo się szanują". To jest zasadniczo bardziej potrzeba stabilności i bezpieczeństwa, niż konserwatyzm i "cnotliwość". I stąd jest dużo, dużo bliżej to takich rzeczy jak seks na jedną noc, długoterminowa relacja na samo bzykanie, itd itp.

- Wiele lasek bzyka się dla samego seksu, bez zawierania związku. Tyczy się to szczegolnie...lasek już będących w związkach z innymi facetami, a już szczególnie w małżeństwach. Taka laska już ma małżeństwo, albo długoterminowy związek zmierzający do małżeństwa. To już ma, więc tego już nie potrzebuje - ale jeżeli jej stały partner nie jest dobry w łóżku, to może tego dobrego seksu szukać poza związkiem. Dobrego seksu, albo po prostu odmiany, "odrobinki świeżego powietrza".


Ten aspekt Szacunku Do Kobiet powoduje, że dla dotkniętych nim facetów seks to generalnie jest jakiś "Big Deal", coś trudnego do zdobycia, "drogiego", na co trzeba sobie zapracować, zasłużyć, itd. W ich oczach seks to często jest coś jakby DROGOCENNEGO, czym "cnotliwe", "wartościowe" kobiety "nagradzają" tylko grzecznych, dobrych, "wartościowych" mężczyzn, tylko w okolicznościach związkowych, a najlepiej to już tylko i wyłącznie jako wyraz miłości. A próba uzyskania seksu poza tymi ramami jest według ich punktu widzenia krzywdzeniem, obrażaniem "cnotliwej" kobiety, "traktowaniem jej jak dziwki".

Jest to oczywiście bzdura, nieprawda, bo seks wcale nie musi być trudny do zdobycia, wcale nie musi być "drogi" - mam tu na myśli nawet nie tyle pieniądze, co zainwestowany czas, emocje, nerwy, wysiłek, itd. Ja sam jestem tutaj doskonałym, choć skrajnym przykładem - dla mnie seks nie jest niczym szczególnym, niczym trudnym do uzyskania, bo wszędzie jest mnóstwo lasek, które mógłbym uwieść i wyruchać. Ale ja to ja - jest wielu w miarę normalnych, umiarkowanie ogarniętych facetów, którym zdarza się dostać seks szybko, gładko i łatwo.

Inna sprawa, że dla ludzi wierzących w tego typu bzdury, to często w jakimś sensie JEST prawda, bo ich psychika jest ukształtowana w taki sposób, że DLA NICH seks faktycznie jest czymś trudnym do uzyskania, drogocennym dobrem. Mamy tutaj zresztą typowe dla takich kwestii "błędne koło":

1. Facet ma psychikę ukształtowaną w taki sposób, że utrudnia, ogranicza to jego dostęp do seksu, szczególnie "łatwego" czy "taniego" seksu. (Ten sposób ukształtowania psychiki wynika z wychowania, z propagandy obyczajowej)

2. Ograniczony dostęp do seksu, a szczególnie "łatwego" czy "taniego" seksu, powoduje, że nie ma doświadczeń, które mogłyby zmienić jego ukształtowanie psychiki z punktu 1.


Do tego często dochodzi punkt 3, wykraczający poza klasyczne, 2-punktowe "błędne koło":

3. Facet nie chce dopuścić do siebie informacji podważających światopogląd z punktu 1, bo te informacje są dla niego w jakiś sposób NIEPRZYJEMNE, PRZYKRE. Więc wypiera je, walczy z nimi - albo całkowicie je negując, albo uciekając w kierunku sztucznego podziału dzielącego kobiety na "wartościową większość" i "niewartością mniejszość".

Wyobraźmy sobie faceta, który jest konserwatywnym "harcerzem", dobrym "chłopcem mamusi", którego spojrzenie na kobiety jest bezpośrednio oparte o wychowanie i propagandę obyczajową.

Facet ma 25 albo 30 lat i jest w stałym związku z laską 4-6/10, która jest drugą albo trzecią kobietą w jego życiu. On traktuje ją zgodnie z tym, jak został wychowany, czyli ją "SZANUJE" i buduje z nią "wartościowy związek, który coś znaczy". Dla niego ta kobieta i relacje z nią to coś BARDZO WAŻNEGO, to niesamowicie ważny element jego zadowolenia z życia, stabilności emocjonalnej i także mniemania o sobie - bo ten związek z nią w ogromnym stopniu definiuje go jako mężczyznę. A do tego powiedzmy jeszcze, że ta laska średnio go traktuje i szanuje - nie jakoś super źle, nie zamienia jego życia w koszmar, ale z pewną skutecznością robi z niego swój podnóżek, pantofla. Czemu on się poddaje, bo postrzega to tak, że ona jest jego ukochaną, więc jej wolno, a w ogóle to "swoją kobietę trzeba szanować!". I laska mu zrzędzi, narzuca swoją wolę i zachcianki, ciągnie kasę, a ja on jej podskoczy, to ona odmawia mu seksu. Ale on to akceptuje, bo takie są jego standardy, taki jest model relacji z kobietami do którego jest przyzwyczajony. Przy czym to co napisałem to uogólnienie - może pojawiać się tylko część opisanych zjawisk, a może pojawiać się więcej, bo laska może go jeszcze zdradzać. Do tego te rzeczy nie muszą pojawiać się od razu - często w początkowym okresie, podczas "miesiąca miodowego" wszystko wygląda super, a jakoś relacji zaczyna się psuć później.

Powiedzmy, że taki facet jest z tą laską już np. 4 lata - to się sumarycznie przekłada na OGROMNĄ ilość wysiłku, ogromną ilość zniesionych upokorzeń, poniesionych wyrzeczeń. I co za to dostał? Seks z laską 4-6/10? Związek w którym jest średnio, albo wręcz słabo traktowany? Można powiedzieć, że zrobił KIEPSKI INTERES, interes typu "DAŁ DUŻO, A DOSTAŁ MAŁO".

Swoją drogą, to wcale nie musi być tak, że ten facet jest stereotypowym leszczem, jakimś nieśmiałym wymoczkiem w okularach, itd. To może być całkiem dobrze radzący sobie w życiu facet, całkiem ogarnięty, a nawet pewny siebie czy dominujący facet - tylko nie w kontekście lasek. Jest wielu facetów, którzy robią karierę w korporacji, czy we własnym biznesie, a są nieogarnięci z laskami. Z innych klimatów, ja osobiście znałem kiedyś gościa zajmującego się kulturystyką, sztukami walki, prowadzeniem zajęć fitness dla kobiet. Koleś jest wysportowany, umięśniony, opalony, ma tatuaże - a na zajęciach fitness kobiety ślinią się na jego widok. Wydawałoby się, że jest to ktoś, kto pewnie ma dobre, bogate życie seksualne. A w rzeczywistości ma kiedyś dziewczynę, a obecnie żonę, która na długo przed ślubem, podczas sporów wymierzała mu karę, poprzez odmawianie mu seksu. Kto by się po tym facecie spodziewał czegoś takiego? Szczególnie uwzględniając to, jak ślinią się na niego laski na prowadzonych przez niego zajęciach? Ale tak właśnie działa psychiczne nieogarnięcie - nawet jeżeli facet posiada duże atuty i możliwości, to nie jest w stanie ich sprawnie, albo w ogóle jakkolwiek wykorzystywać.

Facet typu "DAŁ DUŻO, A DOSTAŁ MAŁO", zasadniczo "zainwestował" dużo wysiłku, czasu, energii, nerwów, pieniędzy, itd itp, aby mieć seks/związek na tak naprawdę słabych warunkach. Ale on tego po części nie widzi, a po części NIE CHCE widzieć. Na co składa się wiele przyczyn:

1. Wypranie mózgu propagandą, indoktrynacją obyczajową. Czyli zasadniczo po prostu Szacunek Do Kobiet. Jeżeli facet ma wbite do głowy, że np. kobieta to jakiś drogocenny skarb i że "trzeba ją szanować", itd itp, to oczywiście, że przekłada się na to na większą skłonność do akceptacji słabych warunków i to postrzegania słabej relacji jako dobrej - bo przecież jest to relacja z "drogocennym skarbem".

2. Lęk przed samotnością, lęk przed stratą źródła nie tylko seksu, ale także stabilności emocjonalnej, poczucia posiadania swojego miejsca w życiu. Dla takiego faceta kobieta jest w jakimś stopniu "drogocennym skarbem" także dlatego, że ma on ograniczony dostęp do kobiet - niekoniecznie w sensie obiektywnym, ale w sensie psychicznym, w sensie ograniczeń wynikających z psychicznego nieogarnięcia. I taki facet nie chce konfrontować się z tym, że jego relacja jest słaba - on chce CZUĆ SIĘ BEZPIECZNIE i mieć wrażenie, że jest w dobrej, stabilnej i "wartościowej" relacji, w której jest mu dobrze i w której jest BEZPIECZNY.

3. Facet jest emocjonalnie "zainwestowany", bo wiele włożył w tę relację - a gdy ktoś w coś wiele włoży, to trudniej jest mu się przyznać do błędu, zaakceptować stratę i się wycofać. To podobny mechanizm, jak w przypadku giełdy czy hazardu - często gracz giełdowy wbrew zdrowemu rozsądkowi nie chce wyjść ze złej inwestycji, bo nie potrafi zaakceptować tego, że dokonał złej decyzji i na niej stracił - przez co w efekcie często traci jeszcze więcej. To coś podobnego jak w hazardzie, gdzie często gracz nie potrafi zaakceptować straty i ucieka od tego w kierunku obłąkanej myśli "ja się jeszcze odegram!" - po czym często przegrywa jeszcze więcej.

Bardzo podobne zjawisko ma miejsce w przypadku toksycznych relacji - osoba tkwiąca w takiej relacji łudzi się idiotyczną nadzieją typu "może On/Ona sie zmieni!", co oczywiscie najczęściej nigdy nie ma miejsca. I na tym w sumie polega istota toksycznych relacji, że ludzie AKCEPTUJĄ ZŁE WARUNKI i tkwią w relacji, zamiast się wycofać. Przy czym to nie jest tak, że jest jakiś sztywny podział na toksyczne i nietoksyczne relacje - tak naprawdę jest płynna skala, a pośrodku jest wiele relacji, w których jedna strona w jakiś sposób słabo traktuje drugą, ale które nie są w jaskrawy, oczywisty sposób patologiczne. I mi tutaj w dużej mierze chodzi o to, że wielu facetów tkwi w relacjach, w których są słabo traktowani, w relacjach tak naprawdę "nieco toksycznych", ale nie zdają i/lub nie chcą sobie z tego dać sprawy.


Co się dzieje, kiedy taki facet typu "DAJE DUŻO, A DOSTAJE MAŁO", spotyka na swojej drodze faceta zupełnie innego rodzaju - faceta typu "DAJE MAŁO, A DOSTAJE DUŻO"? Co się dzieje, gdy facet dla którego kobieta jest "drogocennym skarbem", a seks/związek jest "drogi", spotyka na swojej drodze faceta, dla którego kobieta "to tylko laska", a seks/związek jest "tani"?

Ja mam w czymś takim ogromne i jednocześnie bardzo wyraziste doświadczenie, bo sam jestem skrajnym przypadkiem "DAJE MAŁO, A DOSTAJE DUŻO", a jako że większość facetów to typ "DAJE DUŻO, A DOSTAJE MAŁO", miałem w swoim życiu ogromną ilość sytuacji, interakcji, w których dochodziło do "skonfrontowania" tego, jak to wygląda u mnie, z tym jak to wygląda u nich.

Tutaj ogromne znaczenie ma to, że ja generalnie spotykam się długoterminowo tylko z najbardziej atrakcyjnymi kobietami. Mogę wyruchać laskę 8/10, czy nawet 7/10 (w przeszłości także 6/10, kilka razy zahaczyłem o 5/10 nawet, ale byłem młody i pijany) , ale nie będę spotykał się z nimi długoterminowo, bo mogąc spotykać się z 8/10 lub z 9/10, to wolę spędzić ten czas z 9/10. I kiedy idę z laską ulicą, po centrum handlowym, kiedy jestem w restauracji, to inni faceci widzą mnie najczęściej z krańcowo atrakcyjnymi laskami 9/10, typu "najlepsza laska w klubie".

W przypadku obcych facetów wygląda to tak, że widzę w ich oczach zazdrość, pożądanie mojej laski, często właśnie ból, smutek, a nawet złość i niechęc do mojej osoby. Ale w ich przypadku to są tylko takie spojrzenia, które nie przechodzą w interakcję. Ot np. siedzę sobie z laską 9/10 w restauracji, a jakiś nieznany mi facet siedzi z laską 5/10 i widać po spojrzeniu, że mi zazdrości, co oczywiście ukrywa przed swoją towarzyszką.

Ze znajomymi jest inaczej, bo ze znajomymi oprócz spojrzeń są też interakcje, rozmowy - i w tych interakcjach często w jakimś stopniu wychodzi zazdrość, ból dupy, trudność z pogodzeniem się z tym, jaka przepaść dzieli moje i ich życie seksualne. Szczególnie, że znajomi często widzą mnie raz z jedną bardzo ładną laską, a innym razem z inną. I z reguły wiedzą o tym, że u mnie jest jak jest - że mam dużo bardzo atrakcyjnych kobiet i że dla mnie to nie jest jakiś luksus, tylko coś łatwo osiągalnego.

Większa część moich kolegów to jeżeli nie nadal aktywni, to przynajmniej byli imprezowicze i ruchacze. I dla nich to robię jest w jakiś sposób zrozumiałe, fajne, godne pochwały - nawet jeżeli oni sami się już ustatkowali, to przywołuje to u nich miłe wspomnienia z dawnych lat.

Mam też jednak wielu "normalnych" znajomych - z rodzinnego osiedla, ze szkoły, ze studiów, z miejsc pracy, itd itp. I te osoby nierzadko "mają problem" z tym jak bardzo atrakcyjne mam kobiety, jakie mam podejście do kobiet, ile ich mam, jak łatwo je zdobywam, itd itp.

Takie osoby często SAME kierują rozmowę w kierunku tematu kobiet, uwodzenia, itd, w celu dokonania ze mną konfrontacji, próby dokopania, dogryzienia mi, albo chorego "doprowadzenia mnie do porządku", "umoralnienia" mnie i zmiany mojego podejścia do kobiet. Ja sam unikam rozmów na te tematy z większością ludzi, bo z tego najczęściej nie wychodzi nic fajnego - mam bardzo małe szans na ciekawą rozmowę. To może skończyć się NUDNĄ rozmową z rozmówcą który jest miły, ale ma na ten temat niewiele do powiedzenia. A może się też skończyć tym, że będzie się ze mną wykłócał jakiś debil, który praktycznie nic nie wie o tym temacie, ale "ma swoje zdanie". Dlatego ja najczęściej nie wchodzę na ten temat, a zapytany nierzadko udzielam nieprawdziwych odpowiedzi. Np:
- Mówię komuś, że moja reputacja jako uwodziciela jest przesadzona. "Wiesz, trochę imprezowałem, miałem parę razy szczęście i jakoś tak przylgnęła do mnie taka łatka seryjnego uwodziciela".
- Zapytany, zaniżam liczbę kobiet które miałem. Mówię np. "dużo, kilkadziesiąt", albo "dużo, ponad 50".
- Zapytany, mówię, że sukces z kobietami to trochę kwestia szczęścia, pewności siebie, luzu i że moim zdaniem to "trzeba po prostu próbować". Czyli nie wychylam się z wiedzą i moim tak naprawdę skrajnie wysokim poziomem kompetencji, tylko udaję takiego bardziej normalnego, bardziej "niewinnego" faceta.
Ale wielu facetów i tak drąży temat. Część z powiedzmy "niepatologicznych" powodów, takich jak ciekawość, albo chęć uzyskania jakichś porad - co niestety bywa męczące wtedy, gdy np. jakaś laska dała gościowi kosza, a on myśli, że ja mu dam "magiczną poradę", dzięki której bezproblemowo ją zdobędzie. Ale część facetów drąży temat z powodów PATOLOGICZNYCH - dlatego, że "MAJĄ PROBLEM" z tym co robię, ile mam kobiet, jak bardzo atrakcyjnych, itd itp. I te rozmowy są nieprzyjemne, ale dzięki nim wiem bardzo dużo o tym, jak tacy faceci myślą.
Nieco wcześniej wskazałem 3 przyczyny, z powodu których facet typu "DAJE DUŻO, A DOSTAJE MAŁO" po części nie nie jest w stanie, a po części NIE CHCE zobaczyć, co jest nie tak z jego nastawieniem i relacjami z kobietami:
1. Wypranie mózgu propagandą, indoktrynacją obyczajową. Czyli zasadniczo po prostu Szacunek Do Kobiet.
2. Lęk przed samotnością, lęk przed stratą źródła nie tylko seksu, ale także stabilności emocjonalnej, poczucia posiadania swojego miejsca w życiu.
3. "Zainwestowanie" faceta w niekorzystną relację, co wywołuje potrzebę udowodnienia, że był to dobry wybór, tak aby nie wyjść na frajera. W szerszym ujeciu tyczy się to nie tylko danej pojedynczej relacji, ale także całego MODELU relacji i ich roli w życiu tego faceta.
Tak się składa, że moja osoba, to co sobą prezentuję, to jaki rodzaj życia seksualnego i relacji z kobietami prowadzę, UDERZA w tych facetów na wszystkich trzech poziomach:
1. Na poziomie propagandy, indoktrynacji obyczajowej, temu facetowi zostało wmówione, że jest jakaś "słuszna i wartościowa" ścieżka faceta, który "szanuje kobiety, bo kobiety trzeba szanować, traktować je właściwie", itd itp. I ta ścieżka ma prowadzić do szczęścia, dobrego życia, miłości, itd.
Jednocześnie zostało mu wmówione, że brak szacunku do kobiet, traktowanie ich przedmiotowo, bycie ruchaczem, to jest "bezwartościowa" ścieżka, która prowadzi do upodlenia, braku szczęścia, poczucia pustki i bezsensu w życiu, itd itp.
Ten schemat propagandowy jest wtłaczany facetom z różnych źródeł, ale najlepiej widać go chyba na filmach, gdzie z reguły jeżeli jest jakiś uwodziciel/ruchacz, to tak naprawdę jest nieszczęśliwy i na koniec filmu albo jest przegranym, albo "zaczyna rozumieć swój błąd", porzuca swoje zwyczaje i wchodzi w monogamiczny związek z kobietą która jest jego prawdziwą miłością.
W wyniku tej propagandy, u wielu facetów jest silniejsze słabsze przekonanie, a także OCZEKIWANIE, że uwodziciel/ruchacz będzie w jakiś nieszczęśliwy, "przegrany" życiowo w stosunku do "wartościowego" faceta, w stosunku do faceta który "szanuje kobiety". W swojej strukturze przypomina to zasadniczo wiarę w Świętego Mikołaja, który grzecznemu dziecku przyniesie prezent, a niegrzecznemu rózgę.
A tutaj pojawia się taki Milroh, który nie szanuje kobiet, traktuje je przedmiotowo, a ma najpiękniejsze kobiety - i to wcale nie jakieś idiotki, ani nie spalone solarium osiedlowe szlauchy, tylko "co gorsza" inteligentne, fajne kobiety w dobrym stylu. Kobiety które najczęściej MIAŻDŻĄCO przewyższają urodą najbardziej atrakcyjną partnerką, jaką kiedykolwiek miał dany facet. A ten wredny Milroh ma nie jedną taką, tylko wiele - dany znajomy mogł na przestrzeni lat zobaczyć ich kilka, ale najczęściej ma świadomość, że było tego więcej, bo lepiej czy gorzej zna moją reputację.
I jest sobie taki facet, który jest w związku z kobietą powiedzmy 5/10, który patrzy na moją laskę 9/10, typ "najlepsza laska w klubie", albo "najładniejsza kobieta w centrum handlowym". I oczywiście mi ZAZDROŚCI, oczywiście czuje się w pewnym sensie "PRZEGRANY" w stosunku do mnie. Ludzie to wypierają, udają że tak nie jest, ale sorry, w większości przypadków facet z laską 5/10 czuje się w jakimś stopniu "przegrany" względem faceta z laską 9/10, szczególnie jeżeli sam nigdy takiej laski nie miał, albo co więcej jeżeli nigdy nie miał nawet 8/10.
Więc stoi sobie taki facet, czuje zazdrość i bycie "przegranym" w stosunku do mnie - i w tym momencie często myśli też o tym w kontekście wpojonego mu światopoglądu, moralności, obyczajowości - przez co często czuje się dodatkowo ROZŻALONY, ROZGORYCZONY, bo "jakim prawem" taki wredny, nie szanujący kobiet Milroh ma takie laski, a on, dobry facet, który "bardziej na to zasługuje", takich lasek nie ma? Przecież "powinno być zupełnie inaczej" - według obrazu świata, który ten facet otrzymał od swoich rodziców, wychowawców, z romantycznych filmów, itd itp.
Możemy mieć tutaj zasadniczo (i/lub):
1.1 "Defensywne" poczucie bycia pokrzywdzonym, doznania niesprawiedliwości. Czyli "byłem takim dobrym chłopcem, a mam gorzej niż ten wredny Milroh, jakie to niesprawiedliwe". Tutaj jest większa koncentracja na własnej krzywdzie/braku fajnego życia seksualnego. To jest raczej smutek niż złość.
1.2 "Ofensywne", oskarżycielskie oburzenie typu "Jak może tak być, że ten wredny Milroh nie szanuje kobiet, traktuje je przedmiotowo, a ma tyle pięknych kobiet i uchodzi mu to wszystko płazem!". Tutaj jest więcej (niekoniecznie sensownej) troski o "te biedne kobiety" i bycia "strażnikiem moralności", bez koncentrowania się na swoim własnym losie. To jest raczej złość niż smutek.
To wywołuje nieprzyjemne napięcie, a dokładnie tak zwany "DYSONANS POZNAWCZY", bo to co widzą ci faceci patrząc na mnie i na moje kobiety, jest sprzeczne z obrazem, jaki mają wpojony przez propagandę obyczajową. A tak zazwyczaj działa ludzka psychika, że ludzie doświadczając takiego "konfliktu sprzecznych informacji", najczęściej BRONIĄ STAREGO, "ZABETONOWANEGO" ŚWIATOPOGLĄDU, a zarazem ATAKUJĄ, PODWAŻAJĄ NOWE INFORMACJE - te informacje, które podważają stary światopogląd. To ma miejsce w różnych dziedzinach życia - ludzie generalnie często "upierają się" przy swoich starych poglądach, nawet totalnie wbrew faktom. Z tego co kiedyś gdzieś czytałem, to jest to chyba tendencja o podłożu neurologicznym, wynikająca z tego, jak jest zbudowany ludzki układ nerwowy.
Mamy tutaj zasadniczo 2 elementy (nie mylić z punktami 1.1 i 1.2, to różne pary elementów):

A - AFIRMACJA, powtarzanie starego, "zabetonowanego" światopoglądu. Czyli np. powtarzanie sloganów propagandy obyczajowej i mówienie o tym, jaki to monogamiczny związek tego gościa z brzydką laską 4/10 jest "wartościowy" i ogólnie "wspaniały".
B - NEGOWANIE informacji podważających stary, "zabetonowany" światopogląd. Czyli np. negowanie tego, że czuję się szczęśliwy ruchając laski 9/10.

W jakimś stopniu w przypadku dominacji 1.1 jest więcej A, a w przypadku dominacji 1.2 jest więcej B, ale jest to tylko ogólna tendencja. Przykładowo taki bardziej "smutny" facet z przewagą 1.1 może mi mówić, że przecież na starość zostanę sam, że będę cierpiał, itd itp (co podpada pod B, czyli negowanie). A bardziej "wściekły" facet z przewagą 1.2 może oprócz atakowania mnie roztaczać wizję tego, jak to kiedyś, w dawnych czasach, mężczyźni mieli klasę, szanowali kobiety i jak to wspaniale działało (afirmacja Szacunku Do Kobiet, czyli A).
Patrząc na to od innej strony, A i B wyglądają nieco różnie u facetów z przewagą 1.1 lub 1.2, przykładowo :
A, czyli Afirmacja:
1.1 "Wiesz, ja kocham swoją dziewczynę i czuję się z nią szczęśliwy, nie potrzebuję innych - i o to chodzi w relacjach z kobietami"
1.2 "Prawdziwy mężczyzna szanuje kobiety! Ja szanuję moją kobietę i czuję się nią SZCZĘŚLIWY!"
B, czyli Negowanie:
1.1 "Wiesz, widzę, że się dobrze bawisz, ale moim zdaniem Twoje życie jest puste i kiedyś będziesz przez to cierpiał w samotności - nie myślałeś o tym?"
1.2 "To co robisz to PATOLOGIA!!! Nigdy nie miałeś i nigdy nie będziesz miał WARTOŚCIOWEJ relacji z kobietą! Ty nawet nie wiesz co to znaczy!".
Tak mniej więcej wygląda RETORYKA tego punktu 1, czyli zasadniczo retoryka wywodząca się z indoktrynacji propagandą obyczajową. Tylko tutaj wchodzi do gry pewna nieco skomplikowana rzecz - ta retoryka WYWODZI SIĘ z tego punktu, ale jest też używana instrumentalnie, z pobudek wynikających z punktów 2 i 3. Czytajcie dalej i dowiecie się poniżej o co chodzi.
2. Dla tego faceta jego związek jest bardzo istotnym elementem jego stabilności emocjonalnej, jego zadowolenia z życia, może wręcz być taką "centralną osią" jego życia, wyznaczającą jego miejsce w świecie.
Z uwagi na to, że jego kobieta i związek z nią są dla niego tak ważne, to POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA tego faceta jest w wysokim stopniu uzależnione od poczucia, że jego związek jest stabilny i "bezpieczny". A gdy pojawia się u niego podejrzenie, obawa o to, że mógłby tę laskę jakoś stracić, albo że mogłaby go ona zdradzić, to on traci to poczucie bezpieczeństwa i zaczyna czuć się zagrożony, co oczywiście jest czymś nieprzyjemnym.
Jak to się ma do mnie?

W najprostszym i najbardziej bezpośrednim sensie ma się tak, że część znajomych znając w jakimś wymiarze moją reputację, BOI SIĘ, że wyrucham im ich dziewczynę czy żonę. Swoją drogą, takie akcje miały miejsce, zdarzyło mi się kilka razy, ale co śmieszne bywało też tak, że widziałem przerażone spojrzenia facetów, gdy rozmawiałem z ich laskami 5/10, względem których absolutnie nie miałem takich planów.
Jak się czuje facet, który OBAWIA SIĘ, że mogę łatwo wyruchać jego dziewczynę czy żonę? Na pewno się boi, jest zestresowany - ale moim zdaniem też w jakimś stopniu czuje się ode mnie GORSZY, czuje się przeze mnie ZAGROŻONY - i siłą rzeczy to w jakimś stopniu przekłada się na NIECHĘĆ do mojej osoby.
Ale co taki facet ma powiedzieć? Przecież nie powie "Nie lubię Cię, bo obawiam sie, że możesz łatwo wyruchać moją dziewczynę!".
W takim faceci jest pewna emocja, pewien IMPULS do powiedzenia mi czegoś przykrego, ale jednocześnie niechęć do szczerego powiedzenia o co chodzi. Stąd też taki facet szuka innej RETORYKI , innych treści do wyrażenia tego impulsu.
Najczęściej jest to retoryka z punktu 1, czyli retoryka odwołująca się do obyczajowości i moralności. Każdy ją zna, jest jak najbardziej społecznie akceptowalna, więc generalnie jest "pod ręką", a jej użycie jest chyba subiektywnie dość łatwe i stosunkowo komfortowe.
3. Facet "zainwestował" w swój związek masę czasu, energii, pieniędzy, zaangażowania emocjonalnego, itd itp. A w szerszym sensie - "zainwestował" dużo w pewien MODEL relacji. I ma potrzebę posiadania poczucia, żę postąpił mądrze, że jego inwestycja jest słuszna i sensowna - bo w przeciwnym razie w jakimś stopniu wyszedłby na leszcza i frajera.
Czyli mamy tutaj gościa, który najprawdopodobniej "DAŁ DUŻO, DOSTAŁ MAŁO". Zainwestował dużo w związek z jakąś laską powiedzmy 5/10, która może go jeszcze w dodatku średnio traktować.
A tutaj pojawia się Milroh ze swoją laską 9/10, która swoim wyglądem MIAŻDŻY jego "szarą myszkę" 5/10, a reputacja Milroha mówi, że ma on więcej takich lasek 9/10 i zdobywa je łatwo, "tanio". A w dodatku laska 9/10 Milroha zdaje się go traktować lepiej, odnosić się do niego z większym szacunkiem niż "szara myszka" 5/10 traktuje tego faceta.
Efektem tego jest oczywiście ZAZDROŚĆ i POCZUCIE BYCIA GORSZYM.
Ale tak jak w przypadku poprzedniego punktu, to nie jest coś, co ten facet chce otwarcie powiedzieć. I znowu - ma IMPULS, ale potrzebuje do tego impulsu zastępczej RETORYKI. I tak jak poprzednio, najczęściej ten impuls zostaje wyrażony za pomocą retoryki "obyczajowej" z punktu 1. (inną formą w przypadku retoryki zastępczej dla 2 i 3 jest pozerstwo, mitomaństwo, bycie erotomanem gawędziarzem typu "co to nie ja")
Co z tego wszystkiego wynika?
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że takich facetów, których w jakiś sposób oburza, smuci, drażni, itd, to że ktoś inny dostaje od kobiet "więcej za mniej", jest CAŁA MASA. To nie są wyjątki, to jest prędzej WIĘKSZOŚĆ mężczyzn, w skali samej Polski oznacza to przypuszczalnie MILIONY

Opisując powyższe odniosłem się do tego, jak wielu facetów drażni moja osoba i moje życie seksualne. Ja jestem świetnym przykładem, bo jestem skrajnym, wyjątkowo wyrazistym przypadkiem faceta typu "więcej za mniej". I ja bardzo łatwo wywołuję różne dziwne reakcje, bo jeżeli np. znajomy zobaczy mnie na przestrzeni krótkiego okresu czasu z dwiema różnymi laskami 9/10, to robi to na nim nieporównywalnie większe wrażenie, niż gdyby były to laski np. 7/10. Ale to wcale nie jest tak, że to zjawisko jest ograniczone do mnie i do innych "skrajnych" przypadków. W rzeczywistości bardzo często faceci zazdroszczą innym facetom lasek 7/10, albo nawet 6/10. I to zjawisko często ma postać negatywnych emocji względem jakiegoś lokalnego imprezowicza, który raptem wyruchał kilka lasek 6-7/10 i który nawet nie jest dobry z kobietami, ale jego skromne sukcesy i tak sprawiają przykrość części facetów z jego otoczenia.
Tak jak wcześniej napisałem, te negatywne odczucia, jeżeli są wyrażane, to są najczęściej wyrażane za pomocą retoryki powiązanej z obyczajowością/moralnością. Ale tylko część impulsu stojącego za tym to faktyczna obyczajowość/moralność - reszta to zazdrość, lęki, kompleksy, itd itp. Czyli rzeczy, o których ci faceci nie chcą mówić, więc wygodniej jest im wykorzystać retorykę "obyczajową".
Oznacza to, że gdy słyszycie retorykę krytykującą kogoś za ruchanie kobiet, czy brak szacunku do nich, itd, rzekomo na bazie obyczajowości/moralności, to praktycznie na pewno oprócz tej obyczajowości/moralności są tam też inne rzeczy, o których ta osoba nie chce mówić, bo by ją to zawstydziło/upokorzyło/ośmieszyło. To dodaje temu toksyczności, wytwarza niezdrowe napięcie - bo w krytykującej osobie z reguły "gotuje się" coś, o czym ta osoba nie chce otwarcie powiedzieć, zamiast tego mówiąc o czymś innym. Zresztą towarzyszy temu często przekonywanie, że u osoby krytykującej "wszystko jest dobrze/super", co praktycznie zawsze jest KŁAMSTWEM - to jest taka "leszczowska GRA POZORÓW".
Tak jak pisałem wcześniej, takich facetów, którzy mają w kontekście (braku) sukcesu z kobietami BÓL DUPY są MILIONY - to jest WIĘKSZOŚĆ mężczyzn.
To powoduje, że praktycznie każdy z nas jest w swoim życiu OTOCZONY takimi facetami. Tacy często bywają nasi ojcowie, bracia, wujkowie, koledzy z liceum, koledzy ze studiów, koledzy z pracy - nie wszyscy, ale w większość. To tyczy się nawet mnie - ja mam co prawda wielu kolegów dobrych z kobietami, ale i tak biorąc pod uwagę mój szerszy krąg znajomych, to przeważają osoby słabe.
Co się dzieje, gdy jakiś facet żyje całe życie w sytuacji, w której powiedzmy 95% facetów wokół niego to sfrustrowani, zakompleksieni, zawistni itd itp, LESZCZE? Jak ukształtuje się jego psychika, jakie wzorce zachowań i relacji z kobietami będzie posiadał? Już na tym poziomie jest mam nadzieję rzeczą oczywistą, że jest psychika ukształtuje się w kierunku bycia KOLEJNYM LESZCZEM. Bo jeżeli 95% facetów wokół dla niego to leszcze, to bycie leszczem jest dla niego NORMALNOŚCIĄ.
Ale tutaj istotne jest też to, że ci leszcze wokół niego najczęściej nie mówią mu prawdy o tym co naprawdę myślą i szczególnie CZUJĄ. Mam tu na myśli rzeczy typu:
- "Czuję się sfrustrowany, bo moja Gosia mnie traktuje jak popychadło, ale boję się od niej odejść, bo bez niej nie będę miał niczego"
- "Zazdroszczę Tomkowi, bo jego Ania jest taka seksowna, a ja nigdy w życiu nie ruchałem ładnej kobiety".
- "Jechałem windą z Beatą z 7 piętra, a potem w domu waliłem konia myśląc o niej. Znamy się od dzieciństwa, a ja nie mam odwagi, nie mam pojęcia jak spróbować ją wyruchać - chyba spaliłbym się ze wstydu"
- "Jestem z Kasią i mówię jej, że ją kocham, a tak naprawdę ona aż tak bardzo mi się nie podoba, gruba jest i jestem z nią z braku czegoś lepszego. Mówię Kasi, że ją kocham, a tak naprawdę wolałbym ruchać jej seksowną siostrę, albo moją seksowną koleżankę z pracy".
I tak dalej i tak dalej. Takich sytuacji większego i mniejszego kalibru jest całe mnóstwo.
Pierwsza sprawa, że tacy faceci grają we własną "GRĘ POZORÓW", która służy "zachowaniu twarzy". Najczęściej przybiera to formę "u mnie jest wszystko ok/super". Faceci NOTORYCZNIE opisują swoje życie seksualne, swoje relacje ze stałą kobietą, swój poziom zadowolenia, itd jako lepsze niż są w rzeczywistości. (swoją drogą, pewna odmiana tego jest często spotykana w internecie, na forach/grupach poświęconych uwodzeniu, gdzie wielu facetów udaje dobrych z kobietami, choć jest im do tego daleko)
Druga sprawa, że tak jak pisałem wcześniej, tacy faceci często posługują się RETORYKĄ propagandy obyczajowej, w którą częściowo faktycznie wierzą, a częściowo jest to sposób na wygodne dla nich wyrażenie negatywnych emocji, o których nie chcą, wstydzą się mówić bezpośrednio.
Wyobraźmy sobie np, że jest jakiś facet który zna mnie w realnym życiu i zna moją reputację jako ruchacza (nie wie o blogu i o tym, że Milroh to ja, wie tylko o "tym Michale który rucha tyle super lasek"). Koleś widzi mnie na przestrzeni tygodnia czy dwóch z DWIEMA różnymi laskami 9/10, podczas gdy jego życiowe maksimum to 6/10.
W tym momencie:
1. Indoktrynacja obyczajowa, wychowanie które dostał od mamusi tworzy BÓL DUPY #1 - "OBURZA mnie to, jak ten Michał się zachowuje! Jak można tak nie szanować kobiet, jak można sypiać z wieloma kobietami, wykorzystywać te biedne kobiety, zamiast stworzyć wartościowy związek!".
2. Jego niespełnione potrzeby, zazdrość tworzy BÓL DUPY #2 - "NIENAWIDZĘ Michała za to, że on rucha takie laski, jakich ja nigdy nie miałem. Och ile ja bym oddam, aby przespać się choć raz z tą przecudną 9/10. Ale ją rucha Michał, a ja czuję się przez to GORSZY i przez to NIEWIDZĘ Michała. NIENAWIDZĘ go, bo chciałbym mieć to, co on ma, a czego ja nigdy nie miałem".
Oczywiście takiemu facetowi bardzo trudno byłoby powiedzieć szczerze o punkcie numer 2- i dlatego najprawdopodobniej cały "impet emocjonalny", cały ból dupy, cała ŻÓŁĆ zostanie wyrażona za pomocą retoryki z punktu numer 1, czyli retoryki propagandy obyczajowej.
Tylko w kogo ta ŻÓŁĆ uderzy?
Mogłoby się wydawać, że to oczywiste - że we mnie. I w jakimś stopniu tak faktycznie bywa, ale nie zawsze i nie w jakimś szczególnie dużym stopniu.
Jeżeli coś w moim życiu zależy od tego faceta (życie zawodowe), to mogę mieć realne problemy, bo może się to skończyć obmawianiem, albo nawet bezpośrednim robieniem mi pod górkę. Doświadczyłem już mobbingu w pracy ze względu na moje bogate życie seksualne i zazdrość innych mężczyzn - nie polecam, przykra sprawa.

Ale co jeżeli od tego faceta nic w moim życiu nie zależy? Co może zrobić?
Może np. powiedzieć do mnie oskarżycielskim tonem "Ty nie szanujesz kobiet!".
Dla mnie w zależności od sytuacji i nastroju może być przykre, albo przynajmniej uciążliwe. Ale może też mnie to rozbawić - czasami wchodzę w rozmowę z takim gościem dla jaja i np. mówę mu z uśmiechem "Tak, masz całkowitą rację! Nikt nigdy tak mnie nie przejrzał!".
Ale nawet niezależnie od sytuacji, nawet jeżeli jest to dla mnie przykre czy uciążliwe, to wiem, że koleś jest LESZCZEM/IDIOTĄ.
Moja rzeczywistość wygląda w tym momencie tak:
1. Mam laski 9/10, typu "najlepsza laska w klubie", które:
- Ruchają się ze mną, są tym seksem zachwycone i chcą go więcej.
- Chętnie przyjmują moją spermę na siebie i w siebie - jak tylko mi się podoba.
- Okazują mi czułość, dają mi bliskość emocjonalną
- Mówią mi, że jestem wspaniałym, wyjątkowym mężczyzną.
- Dogadzają mi, dbają o to, abym był z nich zadowolony
2. Jakiś idiota/leszcz mówi mi, że nie podoba mu się to, jak wygląda moje życie seksualne.
Jakim cudem słowa tego leszcza miałyby wpłynąć na mnie w jakikolwiek silniejszy sposób? I to jeszcze w sytuacji, w której przecież dobrze wiem, że on tak naprawdę strasznie mi zazdrości?
Jak miałyby wpłynąć na mnie jego słowa?
Czy pod wpływem jego nauk moralnych przeżyję zmianę światopoglądu i zadzwonię do laski 9/10, mówiąc jej, że to koniec i że umówione na jutro ruchanie nie dojdzie do skutku? A dlaczego? Bo jakiś debil uważa, że postępuję niewłaściwie.
Alternatywa: spuszczenie się bez gumy w cipkę mojej słodkiej, posłusznej Suczki. Tej Suczki 9/10, na której widok debil tak się ślinił, gdy ją widział ze mną na ulicy.
Cipka suczki 9/10 vs nauki moralne jakiegoś frajera - cóż za "trudny" wybór. Czy widzicie, jak moje życie jest pełne poważnych dylematów moralnych? :)
Na co liczy taki koleś? Czy jemu naprawdę wydaje się, że jego słowa wywołają u mnie jakąkolwiek zmianę?
Tacy ludzie są BEZMYŚLNI. Faceci dotknięci Szacunkiem Do Kobiet to generalnie bezmyślne "DUŻE DZIECI" w fizycznych ciałach dorosłych mężczyzn - oni w pewnym sensie myślą, funkcjonują na takim poziomie, na jakim nauczyła ich myśleć w dzieciństwie mamusia. I tak już im zostało - pomimo rozwoju w innych sferach życia, w tej są NIEDOROZWINIĘTYMI "DUŻYMI DZIEĆMI".

Powiedzmy, że taki niedojebek wystartował do mnie ze swoimi "super mądrymi" pretensjami moralnymi i skończyło się to oczywiście tak, że uznałem go za idiotę. Wypowiedział swoją kwestię umoralniającą, oczywiście bez żadnego efektu, bez żadnej zmiany po mojej stronie - a mi nie chce się go dalej słuchać.
W tym momencie nasza interakcja się zakończyła, ale jego ŻÓŁĆ, jego BÓL DUPY tkwi w nim NADAL.
To samo ma miejsce wtedy, gdy taki facet CHCIAŁBY mi coś powiedzieć, ale czy to brakuje mu śmiałości/asertywności i się wstydzi, czy to po prostu jest na tyle rozgarnięty, że wie, że tylko wyjdzie na idiotę. Ja często widzę po spojrzeniu, że komuś nie podoba się to co robię, ale nic nie mówi. I w takich ludziach też tkwi ta ŻÓŁĆ/BÓL DUPY.
Ten ból dupy jest teoretycznie skierowany przeciwko mnie, ale tak naprawdę jest to coś bardziej ogólnego - żal tego faceta z powodu posiadania słabego życia seksualnego, niechęć do ruchaczy którzy "nie szanują kobiet" jako takich, itd.
To będzie siedziało w psychice tego faceta najprawdopodobniej do końca jego życia i to będzie WYCHODZIŁO przez jego zachowania i "energię" najprawdopodobniej do końca jego życia. Oczywiście ze szkodą dla jego własnego życia seksualnego, ale NIE TYLKO.
Wyobraźmy sobie, że jest jakiś młody facet, który ma powiedzmy 15-18 lat, a wszyscy dorośli mężczyźni przy których dorastał całe życie, to leszcze z "bólem dupy". Jaką łączną ilość negatywnego przekazu, negatywnego "klimatu" koleś zaabsorbował przez te kilkanaście lat życia? OGROMNĄ. I mam tu na myśli nie tylko bezpośrednie, werbalne "nauki moralne", ale także podświadome, empatyczne wyczuwanie tego, że dorośli mężczyźni w sytuacjach związanych z seksualnością tężeją, pojawiają się u nich negatywne emocje, napięcie - już dzieci wyczuwają tego typu napięcia emocjonalne, nawet jeżeli nie mają kompletnie pojęcia o co chodzi w danej sprawie.
Ten efekt na pewno byłby mniejszy, gdyby ten młody facet wiedział, że dorośli mężczyźni przy których dorastał to frajerzy z "bólem dupy". Ale skąd on ma o tym wiedzieć? Nawet oni sami tego do końca nie rozumieją - a w takim zakresie, w jakim rozumieją, to WYPIERAJĄ, UKRYWAJĄ to przed innymi, bo jest im wstyd. Często zresztą kreują siebie na zupełnie innych ludzi i czynią sprośne żarty, które mają rzekomo pokazywać, jakimi to oni nie są ruchaczami. Znacie taki typ faceta, który czyni sprośne żarty, pozuje na ruchacza, ale jego "energia" dziwnym trafem jest ODPYCHAJĄCA, OBLEŚNA? Są ogromne, przeogromne szanse na to, że to wyjątkowo żałosny frajer, zakompleksiony facet słaby z kobietami, który pozuje na ruchacza. To też wyrządza innym szkody, bo ludzie potem niesłusznie kojarzą bycie ruchaczem z odpychającą, obleśną "energią".
Gdy taki młody facet słyszy jako chłopiec czy nastolatek od dorosłego faceta z jego otoczenia werbalną "naukę moralną", to ta nauka moralna idzie po linii "tak jest, tak trzeba robić, to jedyna słuszna drogą". Nie ma w tym powiedzenia prawdy o tym, jak to faktycznie wygląda, bo nie ma powiedzenia:
1. "Moja mamusia i tatuś mnie tak wychowali, a ja to bezmyślnie powtarzam, nie wiedząc tak naprawdę, czy ma to jakiś sens".
2. "Mam ból dupy, bo nigdy nie ruchałem lasek które pragnąłem ruchać, więc uciekam się do tradycyjnej obyczajowości, tak aby przekonać sam siebie, że moje życie seksualne wcale nie jest porażką".
Sorry, ilu ojców mówi otwarcie synom "jestem frajerem, leszczem, nie naśladuj mnie, nie słuchaj się mnie, bo ja głupi jestem"? Na pewno odsetek takich przypadków jest MIKROSKOPIJNY względem odsetka przypadków, w których takie słowa byłyby PRAWDĄ. Tylko niestety, wielu facetów ma chorą potrzebę ochrony swojego ego i bycia autorytetem w oczach swojego syna, nawet kosztem nie mówienia mu prawdy.
Generalnie jest tak, że młody facet dorasta nie mając pojęcia o tym, że dorośli mężczyźni z jego otoczenia to w większości, albo w 100% frajerzy. Swoją drogą, inna sprawa, że ex-ruchacze, którzy się ustatkowali i założyli rodziny, też potrafią uderzać w "grzeczne" tony, bo takie osoby często chcą wychować swoje dziecko na podobieństwo swojego "nowego", ustatkowanego siebie, a nie na podobieństwo "starego", imprezowo-ruchaczowego siebie sprzed ustatkowania.
Przez to, że nasz młody facet dorastając nie wie, że otaczający go dorośli mężczyźni to w większości frajerzy, traktuje on NA SERIO to co mu mówią, traktuje ich postawy i zachowania jako normę tego, co to znaczy być mężczyzną. Traktuje to na serio, przyjmuje to bezkrytycznie, przez co uderza to w niego mocniej.
Do tego dochodzą kontakty z rówieśnikami, którzy w większości zostali tak samo wychowani przez swoje mamy i swoich ojców. Młody facet patrzy na nich, na produkty takiej samej propagandy, jaka ukształtowała jego samego i tym bardziej utwierdza się w przekonaniu, że to jest NORMALNOŚĆ. W tym sensie można mówić o "pośrednim" wpływie matek i ojców z poprzedniego pokolenia na cudze dzieci z następnego pokolenia (i bezpośrednim na własne, oczywiście).
Generalnie jest tak, że każde pokolenie zostaje poddane indoktrynacji prowadzącej do zrobienia z nich leszczy z Szacunkiem Do Kobiet, facetów słabych z kobietami.
Potem, w liceum i na studiach, część z nich się z tego w mniejszym czy większym stopniu uwalnia, dostrzega w mniejszym czy większym stopniu to, że ta propaganda obyczajowa nie ma żadnego sensu, poza pogarszaniem jakości życia seksualnego. Ale większość tych młodych facetów pozostanie leszczami do końca życia. I oni na pewno wychowają swoich synów na kolejne pokolenie leszczy. Co więcej, nawet spora część "ustatkowanych ruchaczy" też wychowa swoich synów na leszczy.
Mamy tutaj pewnego rodzaju CYKL, który powoduje, że każde młode pokolenie zostaje na starcie obciążone "propagandą obyczajową" przez poprzednie pokolenie. Wpływ tego, że w poprzednim pokoleniu są osoby dobre z kobietami, które się "wyłamały" z indoktrynacji dokonanej przez jeszcze poprzednie pokolenie, zostaje w dużym stopniu zneutralizowany przez to, że wielu ruchaczy przechodzi "ustatkowanie" i wychowuje swoje dzieci zgodnie z nowym światopoglądem, uważając, że "tak należy zrobić, wychować syna na porządnego człowieka, a nie na to, czym ja byłem za młodu".
Swoją drogą, w żadnym wypadku nie piszę o tym dlatego, aby nawoływać do jakieś "rewolucji", do jakiejś walki z tym cyklem, z tym "systemem". Nie - to jest GIGANTYCZNE zjawisko, obejmujące całą naszą cywilizację i nie ma sensu marnować życia na walkę z nim. Nie róbcie też ludziom "wykładów", nie próbujcie ich uświadamiać - wielu uzna Was za dziwaków czy degeneratów moralnych, a wielu powie, że ma to jakiś sens, ale nic się u nich nie zmieni.
Warto natomiast mieć świadomość tego, że żyjecie w społeczeństwie, które funkcjonuje właśnie tak, że każde pokolenie wtłacza kolejnemu Szacunek Do Kobiet, indoktrynuje młodych mężczyzn w kierunku bycia leszczami, facetami słabymi z kobietami. W bardziej praktycznym sensie oznacza to, że większość facetów z którymi macie do czynienia w życiu, to leszcze z Szacunkiem Do Kobiet, którzy często UDAJĄ, że idzie im z kobietami lepiej niż im faktycznie idzie, że są bardziej szczęśliwi niż faktycznie są szczęśliwi. Tacy ludzie często wygadują mniejsze czy większe bzdury na temat kobiet i uwodzenia, w tym nierzadko OSTRO toksyczne treści "umoralniające", indoktrynujące Szacunkiem Do Kobiet. I dlatego jeżeli ktoś chce być dobry z kobietami, to fajnie by było, gdyby:
1. Nie słuchał takich ludzi, nie zwracał na nich uwagi, nie traktował ich słów i zachowań jako wyznacznika normalności.
2. Przyjrzał się temu, ile z jego głębokich przekonań, głęboko zakodowanych reakcji emocjonalnych w kontekście kobiet to skutek tego, jaką ilością propagandy obyczajowej nasiąkł w swoim dotychczasowym życiu.
3. Miał świadomość tego, że to co chce robić jest SPRZECZNE z powszechną obyczajowością, a także może wywoływać silną ZAZDROŚĆ innych facetów - niech liczy się z tym, że część z nich może żywić do niego z tego powodu niechęć. I niech bierze pod uwagę to, że może się to też tyczyć osób mających spory wpływ na jego życie, w sensie np. ludzi obecnych w jego życiu zawodowym. W tym kontekście doradzam dyskrecję i unikanie otwartego głoszenia "niegrzecznych" poglądów, czy też przesadnego opowiadania o swoich podbojach.

W tym miejscu chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to, w jakim stopniu ta propaganda obyczajowa, to wpajanie Szacunku Do Kobiet jest w dużej mierze czymś tak naprawdę PODŁYM. Ta propaganda przedstawia siebie jako coś "dobrego i słusznego", przedstawia Szacunek Do Kobiet jako jedyną słuszną drogę, itd itp. W ramach tej retoryki mówi się dużo właśnie o SZACUNKU do kobiet, o szacunku do drugiego człowieka, o wartościach, o zachowaniu z klasą, itd itp. A jak jest faktycznie?
Nieco wcześniej pisałem o tym, że kierowane do mnie "umoralnianie" jest NIESKUTECZNE i tak naprawdę BEZMYŚLNE - bo nie ma najmniejszych szans, aby to "umoralnianie" jakkolwiek mnie zmieniło. Mam tu na myśli to, że przecież nie przestanę ruchać lasek dlatego, że jakiemuś debilowi sie to nie podoba, no bez jaj.
W szerszym ujęciu wygląda to tak, że takie "umoralnianie" ogólnie nie działa na ludzi dobrych z kobietami. No bo co, ktoś ruchał kilkanaście, kilkadziesiąt, czy ponad 100 kobiet, fajnie się bawił - i teraz niby przestanie, bo jakiś leszcz tak chce? Akurat. Ok, ruchacz może się ustatkować, ale np. gdy zakocha się w danej kobiecie, albo gdy zaliczy wpadkę i zrobi to dla dziecka - ale nie dlatego, że jakiś frajer tak chce.
Swoją drogą, osoby dobre z kobiety doskonale zdają sobie sprawę z tego, że inni faceci są frajerami. To najczęściej nie jest takie "analityczne" zrozumienie sprawy, jakie przedstawiam na tym blogu. To jest zazwyczaj "proste", nieskomplikowane, ale zasadniczo prawidłowe zrozumienie sprawy - dany facet dobry z kobietami widzi po prostu, że większość facetów ma nie po kolei w głowie. Nie zastanawia się nad przyczynami, naturą tego zjawiska, itd, tylko po prostu myśli "to są frajerzy". A słysząc "umoralnianie", taka osoba widzi, że to są głupoty - nawet jeżeli nie jest w stanie, albo nie chce się jej tego dokładnie analizować, ani staranie uargumentować.
Generalnie jest więc tak, że "umoralnianie" NIE DZIAŁA na facetów dobrych z kobietami.
Skoro propaganda obyczajowa nie działa na facetów dobrych z kobietami, to na kogo DZIAŁA?
Mogłoby się wydawać, że skoro nie działa na facetów dobrych z kobietami, to może działa na tych, którzy są słabi czy przeciętni z kobietami. I w jakimś stopniu tak jest, ale w dużo mniejszym, niż się może wydawać. Spójrzcie np. na to, jakie poglądy mają faceci w wieku 20, 30, 40 lat. Przecież propaganda obyczajowa uderza cały czas - dlaczego faceci w wieku 40 lat nie mają mocniej wypranych mózgów niż faceci w wieku 20 lat, tylko prędzej odwrotnie? A przecież znajdują się w polu oddziaływania propagandy obyczajowej o 20 lat więcej, prawie 2x dłużej ("prawie" bo trzeba odliczyć bycie niemowlakiem). Dlaczego z upływem lat faceci z reguły w jakimś mniejszym czy większym stopniu odchodzą od Szacunku Do Kobiet, pomimo ciągłego życia w społeczeństwie w którym dominuje propaganda obyczajowa? Odpowiedź jest prosta: DOŚWIADCZENIE ŻYCIOWE. Życie dostarcza dowodów na to, że Szacunek Do Kobiet to coś poronionego. A propaganda obyczajowa w jakimś stopniu to blokuje, ale jak widać nie do końca skutecznie, bo większość facetów w jakimś stopniu ODDALA się od frajerstwa. Nie mówiąc już o "pogłębianiu" indoktrynacji - naprawdę mało który facet jest w wieku 30 czy 40 lat większym frajerem niż był w wieku 20 lat. Nawet jeżeli jest to facet, który w wieku 40 ma powiedzmy 3 kobiety na liczniku - i tak jego poziom frajerstwa będzie najprawdopodobniej niższy, albo w ostateczności porównywalny z jego poziomem frajerstwa w wieku lat 20. Tak więc wcale niekoniecznie jest tak, że propaganda obyczajowa działa dobrze na facetów słabych/przeciętnych z kobietami - w praktyce najczęściej poziom indoktrynowania w jakimś stopniu spada, albo co najwyżej pozostaje taki sam.
Wiecie na kogo najlepiej działa indoktrynacja, propaganda obyczajowa?
Na DZIECI.
Na dzieci, bo nie mają one punktu odniesienia i przyjmują bezkrytycznie to, co mówią im rodzice i inne osoby. Które są w bardzo "chłonnym" okresie, w którym dopiero kształtuje się ich psychika i światopogląd, w okresie w którym łatwo absorbują różne treści na "poziom głęboki".
Dlatego też TYPOWY "cykl życia" Szacunku Do Kobiet u danego faceta wygląda tak:
1. W dzieciństwie i we wczesnych latach nastoletnich, Szacunek Do Kobiet WZRASTA.
2. W późnych latach nastoletnich, po osiągnięciu dorosłości, Szacunek Do Kobiet PRZESTAJE ROSNĄĆ i często stopniowo SPADA.
Nawet w przypadku faceta który jest słaby z kobietami i nigdy nie stanie się dobry, ma najczęściej miejsce taka tendencja, że Szacunek Do Kobiet spada - za wolno, w zbyt małym stopniu, ale spada. Mam tu na myśli to, że nawet taki facet widzi, albo chociaż słyszy, że np. jego koledzy ze studiów ruchają jakieś laski na imprezach, że jakieś laski lecą na kasę, itd itp. To może być bardzo niewielki spadek, ale najczęściej ma on miejsce.
Ludzie wierzący w Szacunek Do Kobiet, wierzący w słuszność tego, co mówi ta propaganda obyczajowa, z reguły uważają, że jest to coś SZLACHETNEGO, "na poziomie", itd itp.
A jest to tak naprawdę pranie mózgu najbardziej skuteczne względem NIELETNICH. Pranie mózgu, które często zadaje im bardzo dużo emocjonalnego bólu - gdy np. potem taki facet dorośnie i zakocha się w jakieś głupiej ździrze, która złamie mu serce, bo on będzie zbyt naiwny i za mało obyty, aby zamiast tego po prostu ją wyruchać. A potem taki młody człowiek cierpi, ma myśli samobójcze, zawala maturę czy studia, itd itp. Wow, jakie to jest "szlachetne" - mam na myśli wychowanie go na naiwnego wrażliwca, który jest przez to podatny na takie problemy. Ale to jest "gwałtowna" forma problemów wynikających z tego zjawiska - forma "powolna" jest taka, że ktoś całe życie będzie sfrustrowanym frajerem, który nigdy poczuje, jak to jest być dobrym z kobietami. Wyprać komuś mózg i skazać go na to, że nigdy w życiu nie spełni swoich seksualnych marzeń - nie ma co, jakie to jest strasznie "szlachetne". I zrobić to w formie indoktrynacji wykorzystującej podatność na propagandę, naiwność NIELETNIEGO - super, super "szlachetność".
Inną kwestią jest to, na ludzi o jakim typie OSOBOWOŚCI ta propaganda obyczajowa działa lepiej, a na jakich gorzej.
Kiedyś pisałem o tym, że ludzi dobrzy z kobietami to najczęściej imprezowicze, TIAN - bo imprezowanie daje obycie z (podpitymi) kobietami, alkohol ośmiela, a bardziej doświadczeni TIANowcy służą dobrą radą (np. "nie dołuj się, idź ją wyruchaj!") i co najważniejsze, swoim własnym PRZYKŁADEM. Tylko jaki typ facetów z tego korzysta? Generalnie imprezowicze/TIAN. Czyli jaki typ ludzi? Faceci którzy zamiast zająć się czymś "produktywnym", wolą imprezy. Którzy zamiast zdrowego trybu życia, uprawiają chlanie. Często ludzie nieodpowiedzialni, z lekkim stosunkiem do życia, itd itp.
A kto z tego NIE korzysta? Spokojni, grzeczni faceci, którzy na studiach się uczą zamiast imprezować i chlać.
Jaki jest tego efekt?
1. "Klucz do kobiecych cipek" dostają tylko imprezowicze, chlejusy, degeneraci moralni, goście typu "wyruchaj i porzuć".
2. Wartościowi w klasycznym sensie, pracowici, sumienni goście, którzy nie imprezują, mają w życiu seksualnie "pod górkę", mają utrudniony dostęp do seksu.
Szacunek Do Kobiet w intencji osób go głoszących ma "chronić kobiety". Ale jak widzimy powyżej, w jakimś stopniu dzieje się ODWROTNIE, bo powoduje to, że osobami mającymi łatwy dostęp do kobiet są imprezowi "degeneraci moralni", goście typu "wyruchaj i porzuć".
Szacunek Do Kobiet w intencji osób go głoszących ma być czymś przyjaznym względem "porządnych facetów" - ale jak widać wyżej, to właśnie w nich to uderza. Np. w takim sensie, że jeżeli taki "porządny facet" upatrzy sobie piękną kobietę, zakocha się monogamicznie i będzie gotowy się jej oświadczyć, spędzić z nią całe życie, itd itp - to najczęściej NIE MA ZASOBÓW, aby to zrealizować.
Szacunek Do Kobiet w intencji go głoszących ma być czymś nieprzyjaznym względem "degeneratów moralnych" jak ja. I w pewnym kontekście jest, ALE w pewnym kontekście, tak jak opisałem powyżej, wytwarza to sytuację, w której to właśnie my dostajemy "broń do ręki".
Podsumowując - czy mówiłem już, że ludzie głoszący Szacunek Do Kobiet są po prostu GŁUPI, są jak duże dzieci? :) Oni kompletnie nie maja pojęcia, jaki "SYSTEM" tworzy tak naprawdę to w co głoszą.

W tym artykule napisałem dużo o tym, jaką rolę w propagowaniu Szacunku Do Kobiet odgrywają faceci - częściowo z powodu indoktrynacji, a częściowo z powodu frustracji, bólu dupy. Wydawało mi się to mniej oczywiste, niż analogiczne zjawisko w przypadku kobiet. Szczególnie, że część facetów myśli w jakichś dziwnych kategoriach "my faceci vs one kobiety". Podczas gdy tak naprawdę zindoktrynowany/frustrowany facet najczęściej nie jest moim/Waszym przyjacielem, tylko WROGIEM. Oczywiście kobiety też propagują Szacunek Do Kobiet, ale moim zdaniem jest to coś w miarę oczywistego - chyba każdy wie, jak wygląda kobieca propaganda na ten temat.

Opisałem to zasadniczo w ramach opisywania "osi seksualnej" Szacunku Do Kobiet, czyli osi która mówi "kobieta to cnotka". To co napisałem tyczy się też poprzedniej, "głównej osi", czyli osi która mówi "kobieta to ktoś lepszy, stojący wyżej", ale moim zdaniem łatwiej to było opisać koncentrując się na "osi seksualnej", która bardziej łączy się z konkretnymi zachowaniami ze strony kobiet.
Dobrze byłoby jeszcze wspomnieć o tym, że propaganda Szacunku Do Kobiet oczywiście wpływa też na same kobiety. Jak? [w kontekście osi seksualnej]:
1. Jeden aspekt, to indoktrynacja. Kobiety też ulegają indoktrynacji tą propagandą, to znaczy zaczynają w nią w pewnej mierze wierzyć. A to powoduje, że w jakiejś mierze występuj u nich autentyczny opór obyczajów, czyli autentyczna "cnotliwość". Co wywołuje opory, z którymi musimy sobie radzić - między innymi dlatego Bliskość Emocjonalna jest takim ważnym, potężnym narzędziem - bo ujmuje naszą relację z kobietą w ramy EMOCJONALNO-seksualne, a nie czysto seksualne, co wygląda inaczej z punktu widzenia obyczajowości. Zwróćcie uwagę, jak inaczej z punktu widzenia obyczajowości jest traktowane "poszłam z nim do łóżka, bo miałam ochotę na seks" albo "poszłam z nim do łóżka, bo był przystojny", VS "poszłam z nim do łóżka, bo było między nami coś wyjątkowego, nigdy z nikim tak dobrze się nie rozumiałam". W tym ostatnim przypadku ryzyko negatywnej oceny moralnej - czy to u samej laski, czy to u innych osób, jest ZNACZNIE NIŻSZE.
W kontekście indoktrynacji Szacunkiem Do Kobiet, pomiędzy sytuacją mężczyzny i kobiety zindoktrynowanych tą propagandą, jest w praktyce jedna poważna różnica:
1.1 Facet z reguły musi sobie radzić sam. Jeżeli tak się składa, że nie ma odpowiednich kolegów (TIAN), to są bardzo małe szanse na to, aby z tego wyszedł. (Nie mam tu na myśli czytelników tego bloga, bo Wy dostajecie tutaj co prawda tylko tekstowo-opisową, ale jednak jakąś "odtrutkę", która na pewno zrobi u Was jakąś wyrwę w Szacunku Do Kobiet).
1.2. Ładna, a szczególnie bardzo ładna kobieta, jest często "celem ataku" facetów takich jak ja, przez co często MY rozwalamy jej indoktrynację. Ona może być grzeczna, posłuszna rodzicom, mieć grzeczne koleżanki - ale są ogromne szanse, że pojawi się w jej życiu "drań", który i tak ją wyrucha, przy okazji naruszając jej indoktrynację obyczajową. Ona może być grzeczna, mieć grzeczne otoczenia, a i tak są duże szanse na to, że będzie miała kontakt z TIAN.
Wielu facetów ma nieraz wrażenie, że bardzo ładne laski są często "luźne" obyczajowo, bardziej perwersyjne, bardziej konkretne, itd itp. Oczywiście mogą być też inne przyczyny, ale można podejrzewać, że przynajmniej po części wynika to właśnie z tego, że bardzo ładna laska została już odpowiednio "rozluźniona" przez jednego, albo nawet kilku konkretnych facetów.
2. Drugim aspektem jest to o czym pisałem wcześniej w kontekście mężczyzn, czyli to, jak frustracja, zazdrość, ból dupy bywa wyrażane za pomocą retoryki propagandy obyczajowej. To raczej nie tyczy się tych kobiet, które pragniemy, czyli ładnych czy bardzo ładnych. To tyczy się kobiet, których NIE pragniemy - przeciętnych i brzydkich. W tym momencie ktoś mógłbym się zapytać - skoro ich NIE pragniemy, to co nas to obchodzi? Problem w tym, że niestety często ładna/bardzo ładna laska ma przeciętną/brzydką koleżankę czy siostrę. I niestety, często jakaś gruba szmata będzie nas sabotować, niby w obronie czci i cnotliwości koleżanki - a tak naprawdę dlatego, że ONA by nas chciała, ale że my jej nie chcemy, to ona będzie pracować na to, abyśmy my nie dostali jej koleżanki/siostry.

3. Trzecim aspektem jest lęk laski przed wyjściem na "dziwkę" w oczach innych ludzi. To jest lęk przed negatywnym osądem, pogardą, atakami wynikającymi ze złamania przez laskę zasad obyczajowości. Skutkiem tego lęku jest "Gra Pozorów". To potrafi dawać OBJAWY podobne do punktu 1 (autentyczna wiara w propagandę obyczajową), ale jest to COŚ INNEGO. Co więcej, te dwie rzeczy z reguły występują RÓWNOLEGLE - to znaczy laska po części faktycznie odczuwa (chociażby niewielki) opór wynikający z autentycznej "cnotliwości", a po części robi "Grę Pozorów", bo nie chce wyjść na dziwkę. Swoją drogą, wcześniej dużo pisałem o tym, jak częściowo zindoktrynowani, a częściowo sfrustrowani faceci atakują facetów dobrych z kobietami - to samo, ta sama żółć trafia w kobiety. I kobieta w jakimś stopniu jest świadoma, że może zostać uznana za "szmatę" i stać się przedmiotem nienawiści sfrustrowanych facetów.
Bardzo wielu facetów tego nie rozumie i działa z kobietami tak jakby zakładając, że tylko jedna część tego jest prawdziwa.
Szczególnie poza społecznością PUA, jest masa facetów, którym się wydaje, że kobieta jest tylko i wyłącznie cnotliwa. Nie mam tu na myśli przypisywania lasce skrajnej cnotliwości - mam na myśli traktowanie tego poziomu oznak cnotliwości, jaki pokazuje kobieta, jako czegoś będącego w 100% objawem autentycznej cnotliwości. Czyli jeżeli ona wygląda na dość grzeczną, to oni traktują ją tak, jakby to wrażenie "dość grzeczna" w 100% odpowiadało prawdzie, bez żadnego uwzględnienia "Gry Pozorów".
W wyniku tego oczywiście są zbyt grzeczni, zbyt stonowani, zbyt aseksualni, itd itp.
Efekt?
Po pierwsze, to oczywiście MASAKRUJE ich wizerunek w oczach kobiety, w kontekście seksualności, "ostrości", dominacji, "niegrzeczności".
Powiedzmy, że ta laska dzień czy tydzień wcześniej była ruchana i szmacona PRZEZE MNIE. I np. chodziła pod dywanie na czworakach, miaucząc i "prosząc o mleczko dla Kicii ". Albo np. klęczała przede mną, a ja lekko ją policzkowałem, mówiąc jej, jaką jest suką, która nadaje się tylko do zerżnięcia, na co ona odpowiadała "Tak Panie". A teraz startuje do niej jakiś inny facet, który sobie ubzdurał, że ona jest przecież grzeczna i koleś próbuje ją uwieść pokazując, jaki to on jest DELIKATNY i jak KOBIETY SZANUJE i że w ogóle to z niego taki ROMANTYK jest. Co ona sobie ma pomyśleć?
1. "On to by chyba dostał zawału serca, gdyby zobaczył, co robiłam z Milrohem".
2. "Ten koleś to by pewnie prędzej chciał, żebym to ja jego biła po twarzy, niż on mnie. Pewnie chciałby mi stopy lizać - i jeszcze by mnie o to błagał na kolanach".
3. "Ten facet od strony łóżka i charakteru to nie jest to, co mnie kręci. To jest jakiś leszcz, a ja nie sypiam z leszczami".
Niektórzy ludzie myślą, że seksualność/dominacja i bliskość emocjonalna to dwa przeciwległe bieguny, tak że jeżeli idziemy bardziej kierunku jednego, to oddalamy się od drugiego. Niektórzy ludzie powiedzieliby, że w tej sytuacji ten facet popełnił błąd, bo "postawił na emocjonalność", a powinien zamiast tego "być seksualnym", albo "być dominującym". Problem w tym, że ten facet wcale nie postawił na emocjonalność TEJ LASKI - on postawił na swoje BŁĘDNE WYOBRAŻENIE tego, jakie są emocje laski. Dokładnie dlatego, że wziął "Grę Pozorów" za rzeczywistość.
Koleś po prostu NIE TRAFIŁ - ani w seksualność, ani w dominację/uległość, ani w emocjonalność laski.
Co ona czuje względem niego na poziomie emocji? Pewnie POGARDĘ. Poczucie OBCOŚCI, NIEZROZUMIENIA.
W społeczności PUA jest z kolei wielu ludzi, którym może się wydawać, że ta kobieta nie ma żadnej cnotliwości, a tylko udaje. Tym ludziom wydaje się, że należy "być Alpha", "okazać dominację", "być seksualnym", "być aroganckim", dużo dotykać kobietę od samego początku, a ona nie będzie mogła powstrzymać swojego pożądania, bo to będzie "silniejsze od niej". Można powiedzieć, że m się wydaje, że właściwym sposobem działania jest takie działanie, jakby kobieta posiadała tylko i wyłącznie "Grę Pozorów", bez jakiejkolwiek autentycznej cnotliwości.
Odstawiając na bok masturbacyjne sny wesołych chłopców z PUA, a wracając do realnego świata, to sprawy w praktyce wyglądają tak: pojawia się PUA i od razu dotyka laskę, próbuje wypaść na dominującego, seksualnego "super Alpha", ale ona krzywi się i odpycha go, z wyraźnym wstrętem, a cała sprawa trwa kilka sekund.
Co się stało? Przecież poprzednio opisałem, że podejście "grzeczne" zadziałało - a teraz nie zadziałało "niegrzeczne". Jak to możliwe? Czy tej laski nie da sie wyrwać?
W rzeczywistości, oba te podejścia były wbrew pozorom bardzo PODOBNE do siebie, pomimo tego, że pod wieloma względami były przeciwieństwem.
To podobieństwo polega na tym, że oba podejścia po prostu NIE TRAFIŁY. Ani w jej emocje, ani w jej seksualność.
1. Podejście "grzecznie" nie trafiło nie tylko w jej seksualność (co jest oczywiste), ani w jej emocje (co jest mniej oczywiste).
2. Podejście "niegrzeczne" nie trafiło nie tylko w jej emocje (co jest oczywiste), ani w jej seksualność (co jest mniej oczywiste).
Jak myślicie, ilu facetów z lepkimi rączkami próbowało tak uwieść kobietę w klubie, na przestrzeni jej życia? :) Na pewno wielu. I pomysł, że coś takiego samo w sobie wzbudzi podniecenie jest niedorzeczny. Oczywiście, jeżeli facet jest FAJNY, atrakcyjny fizycznie, ma dobrą "energię" i trafi n a odpowiednią laskę, to może się to udać - ale nie z powodu wysoko seksualnego, wysoko "dotykowego" zachowania samego w sobie.
W tym kontekście bardzo dużo złego robi ludziom "anty-wiedza", fałszywe informacje budujące błędny obraz uwodzenia - ta "anty-wiedza" bardzo często przegina właśnie w kierunku mówienia ludziom, że mają "być Alpha", "być dominujący", dotykać kobietę jak najwięcej, jak najszybciej, itd itp. Są to oczywiście bzdury, oparte nie na znajomości, a na NIEZNAJOMOŚCI kobiet przez panów "ekspertów".
Tak więc jak należy działać z tą kobietą? Napisałem, że robiła ze mną rzeczy typu BDSM, klęczała przede mną, policzkowałem ją lekko po twarzy, itd - czy to oznacza, że należy uderzać w ten ton i zacząć od czegoś w stylu "NA KOLANA SUKO!"?
Jeżeli czytaliście poprzednią część cyklu, to wiecie, że NIE. Zresztą zrobienie czegoś takiego byłoby błędem bardzo podobnym do wcześniej opisanego "niegrzecznego" podejścia z przesadzoną, niedopasowaną i toporną seksualnością:

1. Laska lubi seks.
2. Ale to nie znaczy, że dobrze działa na nią bezpośrednie, toporne demonstrowanie seksualności na samym starcie. Mam tu na myśli jakieś obmacywanie na samym starcie, czy też teksty typu "chodź, wyrucham Cię" - najczęściej laska lubi seks i zasadnico chce seksu, ALE nie w takiej formie.
Analogicznie:
1. Laska lubi BDSM.
2. Ale to nie znaczy, że dobrze działa na nią komunikacja typu BDSM na samym starcie. Rzucanie na starcie tekstów typu "Ty suko!" to odpowiednik rzucania na starcie tekstów "chodź, wyrucham Cię" - laska może lubić BDSM, może w głębi serca pragnąć bycia szmaconą, ALE nie w takiej formie.
Laska oczywiście uprawia "Grę Pozorów" i udaje grzeczniejszą, bardziej konserwatywną seksualnie niz jest - JASNE.
Ale to wcale nie oznacza, że nie ma w niej też elementu AUTENTYCZNEGO konserwatyzmu, potrzeby poczucia, że zna danego faceta, potrzeby poczucia się przy nim komfortowo, "znajomo", itd itp.
Innymi słowy, występują u niej RÓWNOLEGLE dwa elementy:
1. "Gra Pozorów".
2. Autentyczny konserwatyzm/autentyczna "grzeczność".
I oba te elementy mogą "wykoleić" uwodzenie.
W przypadku autentycznego konserwatyzmu, sprawa jest dość oczywista - są pewne rzeczy, zachowania, które laska autentycznie uważa za niedopuszczalne, niesmaczne, będące w złym stylu. I jeżeli będziecie zbyt mocno działać wbrew temu, to najprawdopodobniej wyjdzie z tego "zgrzyt", albo nawet ostra "kolizja".
W przypadku "Gry Pozorów", sprawy wyglądają nieco inaczej, niż się może wydawać wielu osobom. Bo wielu ludzi może myśleć, że skoro jest to "Gra Pozorów", udawanie, to jest to coś 100% iluzorycznego, czyste udawanie. A tak naprawdę o ile to jest udawanie, to "Gra Pozorów" jest u wielu kobiet wieloletnim, SILNYM, naładowanym emocjonalnie nawykiem. Naładowanym emocjonalnie, bo powiązany jest z tym lęk przed zawstydzeniem, potępieniem, złością czy też wręcz nienawiścią ze strony innych. Dla kobiety "Gra Pozorów" to w pewnym sensie ochrona, BEZPIECZEŃSTWO - i dlatego może mieć ona mieć silne opory przed "wyłączeniem" tej ochrony, jeżeli ma do czynienia z facetem którego słabo zna i któremu po prostu nie ufa. Dlatego można ująć to tak, że z jednej strony "Gra Pozorów" to coś iluzoryczego, ale z drugiej jest to całkiem "realny" i istotny mechanizm w umyśle kobiety, którego nie należy traktować z lekceważeniem.

Część facetów, po zorientowaniu się, że istnieje coś takiego jak "Gra Pozorów" (niekoniecznie w sensie czytania tego bloga i znajomości tego konkretnego terminu - mam na myśli po prostu świadomość tego, że kobiet udają grzeczniejsze niż są), podchodzi do tego w głupi sposób i komunikuje to kobietom w bardzo bezpośredni, a nawet wulgarny sposób - jakby licząc na to, że skonfrontowana z tym kobieta "wyłączy" Grę Pozorów i pójdzie z nimi do łóżka. Oczywiście to tak nie działa - to, żeby kobieta "wyłączyła" Grę Pozorów to kwestia zaufania, czucia się komfortowo przy facecie - a dokonywanie "konfrontacji" prędzej w tym kontekście zaszkodzi niż pomoże.
Tacy faceci myślą często, że zakomunikowanie kobiecie tego, że wiedzą o "Grze Pozorów" postawi ich na pozycji atrakcyjnych mężczyzn, doświadczonych kochanków, "starych wyjadaczy, którzy wiedzą co i jak", itd itp. W rzeczywistości jest odwrotnie - zbyt otwarte komunikowanie wiedzy o tym, chwalenie się na zasadzie "ja wiem! ja wiem!" to zachowanie pokazujące, że facet jest chłystkiem, leszczem, który podnieca się tym, że dowiedział się o czymś, o czym naprawdę ogarnięci ludzie wiedzą od dawna. Dla odmiany faceci, którzy są naprawdę ogarnięci i doświadczeni, wiedzą doskonale, że pewnych rzeczy nie należy zbyt otwarcie okazywać.
Dlatego nie należy mówić wszystkiego co wiemy, wszystkiego co sądzimy o lasce i generalnie o kobietach. Nie należy też w otwarty sposób traktować kobiety jak dziwki, wprowadzać zbyt szybko czy zbyt mocno seksualność, a już szczególnie seksualność przekazywaną werbalnie otwartym tekstem. Bo co prawda kobieta to zasadniczo SEKSUALNA DZIWKA - jasne, ALE wokół tej jej dziwkowatości są zbudowane "bariery ochronne", wykształcone w wyniku funkcjonowania w społeczeństwie, w którym dziwkowatość jest potępiania. I jeżeli ktoś chce robić dobre jakościowo uwodzenie, to musi się nauczyć sprawnie pracować z barierami. W przeciwnym wypadku będzie miał OGROMNE problemy - i to nie tylko z laskami "grzecznymi", które mają silny autentyczny konserwatyzm, ale w sporej mierze także z laskami "niegrzecznymi", u których jest to praktycznie tylko i wyłącznie "Gra Pozorów".
Najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tymi "barierami" jest uprawianie WŁASNEJ "Gry Pozorów" i udawanie grzeczniejszych niż naprawdę jesteśmy. To uspokaja, wzbudza zaufanie u "grzecznych" lasek, u których silny jest autentyczny konserwatyzm. Co więcej, działa to też dobrze na "niegrzeczne" laski, u których jest mało autentycznego konserwatyzmu - bo one lubią, gdy facet jest doświadczony, "na poziomie", gdy umie "grać w tę grę" i po prostu "nie robi wiochy". Ogólnie wygląda to tak, że jeżeli facet ma dobrą "Grę Pozorów", to bardziej naiwna, bardziej "grzeczna" laska może potraktować to na serio, natomiast bardziej doświadczona, bardziej ogarnięta "niegrzeczna" laska może zobaczyć, że jest to "Gra Pozorów", ale będzie się to jej podobać, bo będzie to dla niej komfortowe, a jednocześnie będzie to dla niej oznaka doświadczenia i "jakości" faceta.
Tutaj mamy taki paradoks, że z jednej strony w uwodzeniu zasadniczo chodzi o doprowadzenie do seksu, o nawiązanie seksualnej relacji - ale z drugiej strony często najpewniejsza drogą do tego seksu jest...ograniczanie, opóźnianie, ukrywanie, unikanie dążenia do seksu. (Oczywiście w rozsądnych granicach.) Z jednej strony laski lubią facetów, którzy są draniami, którzy są seksualni, itd itp - a z drugiej strony mniej więcej te same rzeczy potrafią je drażnić, odstraszać, odrzucać. To kwestia odpowiedniej lub nieodpowiedniej formy, stopnia natężenia, dopasowania do konkretnej laski i stanu relacji z laską w danym momencie.
Większość facetów bardzo słabo sobie z tym radzi - z reguły przesadzając czy to w jedną, czy to w drugą stronę. Część (szczególnie ludzie spoza PUA) działa zbyt grzecznie, przez co wytwarza sztywny, aseksualny i leszczowski klimat, który często jest nieatrakcyjny nawet dla "grzecznych" lasek, nie mówiąc już o "niegrzecznych". A część (szczególnie ludzie z PUA) stawia na toporną, zwichrowaną, przesadnie otwartą seksualność - co zraża nie tylko "grzeczne", ale także "niegrzeczne" laski.
Przy czym w tym wszystkim nie chodzi o to, że jest jakieś jedno statyczne "idealne ustawienie", w takim sensie, że np. jesteśmy grzeczni/niegrzeczni w stopniu 40/100 czy 60/100 i to jest optymalne rozwiązanie. To jest dużo bardziej skomplikowane, bo tak naprawdę jest to sprawa DYNAMICZNA - to zależy nie tylko od laski, ale także od STANU RELACJI Z LASKĄ W DANYM MOMENCIE.
Inna sprawa, że liczy się też JAKOŚĆ WYKONANIA - co z tego, że ktoś w miarę celnie określi właściwy poziom grzeczności/niegrzeczności na dany moment interakcji z laską, jeżeli nie będzie w stanie sprawnie zadziałać w oparciu o tę informację?
W uwodzeniu generalnie jest tak, że sprawne radzenie sobie z barierami jest OGROMNIE ISTOTNĄ rzeczą. W pewnym sensie można powiedzieć, że jest to tak naprawdę esencja technicznej strony uwodzenia. Bo kobieta w głębi serca jest seksualną dziwką, ALE są wokół tego zbudowane bariery - gdy te bariery opadną, to dziwka "wychodzi na zewnątrz". Dlatego umiejętne radzenia sobie z barierami to w pewnym sensie potężna technika "SEKSUALNA", która UWALNIA w kobiecie jej seksualność/dziwkowatość. Wielu facetów głupio kombinuje odnośnie czystej seksualności, "rozpalania kobiety", itd itd, myśląc, że to na tym polega uwodzenie - podczas gdy tak naprawdę prawdziwe uwodzenie to w ogromnej mierze radzenie sobie z barierami, zbliżania się do kobiety BEZ "zgrzytów" i "kolizji" z jej barierami - a napalenie przychodzi później praktycznie samo. Dla odmiany próby "przepalenia" barier czystą seksualnością mają bardzo niewielką skuteczność - a osoby stosujące coś takiego co prawda miewają z tego seks, ale opiera się to na trafieniu na odpowiednią, "chętną" laskę - co tak naprawdę jest nie tyle "przepaleniem" barier, co znalezieniem laski z mocno obniżonymi barierami.
W kontekście barier i (braku) umiejętności radzenia sobie z nimi, mocno negatywny wpływ wywiera Szacunek Do Kobiet. Bo facet nim dotknięty wyolbrzymia poziomi i siłę konserwatyzmu u kobiet, traktuje "Grę Pozorów" jako coś autentycznego. Takiemu facetowi nie mieści się w głowie, do czego są zdolne laski, gdy ktoś umiejętnie obchodzi się z ich barierami, buduje Bliskość Emocjonalną, itd - szczególnie gdy chodzi o grzecznie wyglądające laski. Jest to świetny przykład tego, jak Szacunek Do Kobiet szkodzi nie tylko w sensie negatywnych emocji, lęków, oporów, ale także szkodzi w sensie umiejętności technicznych, poprzez wciskanie fałszywego obrazu kobiet i uwodzenia. To znaczy trudno, żeby ktoś umiał dobrze "demoralizować" kobiety, w sytuacji w której on nawet nie wie, że można i należy tak robić - w sytuacji w której to jemu w pierwszej kolejności przydałaby się "demoralizacja".
Ale szkodliwe są też różnego rodzaju obrazy "macho seksualności", według których laski padają na kolana przed facetami, którzy w otwarty sposób okazują seksualność - podczas gdy w przypadku większości lasek, to po prostu tak nie działa.
Można ująć to tak, że kobieta JEST seksualną dziwką - ALE trzeba umieć to z niej ZRĘCZNIE WYDOBYĆ. Co oznacza wyczucie, elastyczność i rozumne działanie, a nie toporne zgrywanie macho, czy jakieś inne głupie zachowania.
Kobieta jest JEST seksualną dziwką - ALE dla odpowiedniego faceta. A nie na zasadzie "łatwy seks i super życie seksualne dla każdego".
W powyższym kontekście jak najbardziej polecam pozbycie się Szacunku Do Kobiet i zastąpienie go REALISTYCZNYM, pozbawionym tego Szacunku spojrzeniem na kobiety. Ale właśnie REALISTYCZNYM obrazem, a nie jakimś zwichrowanym poglądem typu "łatwy seks dla każdego", bo coś takiego byłoby zastąpieniem jednego błędnego obrazu innym błędnym obrazem, tyle że zafałszowanym w przeciwnym kierunku. 

Komentarze

  1. super blog :) wiedza zawarta na tej stronie bardzo mi pomogła.
    Czyli w gruncie rzeczy, można powiedzieć, że proces uwodzenia laski to budowanie więzi emocjonalnej, ale połączonej z seksualnością, np zahaczać o intymne tematy, ale mówić wolno i sexualnie.
    Tylko, że trzeba grać na osi bardziej romantyczny/ sexualny facet. Jak na niej grać? co masz na myśli mówiąc bardziej romantyczny/sexualny?
    PS. będzie jeszcze jakaś część o bliskości emocjonalnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "super blog :) wiedza zawarta na tej stronie bardzo mi pomogła."

      <---- Miło mi. :)

      "Czyli w gruncie rzeczy, można powiedzieć, że proces uwodzenia laski to budowanie więzi emocjonalnej, ale połączonej z seksualnością, np zahaczać o intymne tematy, ale mówić wolno i sexualnie. "

      <--- Tak, w pewnym sensie można powiedzieć, że uwodzenie to budowanie więzi/bliskości, ale połączone z seksualnością. To znaczy jeżeli mówimy o dobrym jakościowo, skutecznym uwodzeniu, a nie o działaniu typu "podchodzimy do 50 lasek i ruchamy 1".

      Jeżeli ktoś chce zobaczyć realną potęgę budowania więzi, to niech spojrzy na to, jak często ludzie którzy nie mają ani umiejętności, ani ogarniętej psychiki, zdobywają fajne laski, które poznali na studiach, w pracy, przez znajomych (w tym na domówkach). Chodzi o to, że takie okoliczności dają dobre warunki do budowania więzi. I ci goście nie są żadnymi mistrzami seksualności, zresztą nie są też mistrzami budowania więzi, ale to udaje im się, bo w takich "łatwych okolicznościach" często wystarczy do tego w miarę normalna, fajna rozmowa. Ja robię w pewnym sensie coś podobnego, tylko dużo, dużo sprawniej - ale też w trudniejszych okolicznościach, gdzie mam mniejsze "okno".

      "Tylko, że trzeba grać na osi bardziej romantyczny/ sexualny facet. Jak na niej grać? co masz na myśli mówiąc bardziej romantyczny/sexualny?"

      <--- Z wyjaśnieniem tego jest problem, bo chodzi w pierwszej kolejności o "Grę Aktorską", "energię" i wczucie się, a to się ciężko tłumaczy. Chodzi o sprawianie wrażenia albo nieco bardziej słodkiego/ciepłego/czułego/romantycznego faceta, albo nieco bardziej konkretnego/draniowatego/seksualnego. Przy czym w tym kontekście ludzie często chcą ode mnie "teksty", chcą wiedzieć "co powiedzieć" - ale to nie jest właściwa droga. Przede wszystkim dlatego, że skuteczność, wiarygodność, wymowa tego co mówimy jest w OGROMNYM stopniu uzależniona od tego, jakie "ogólne" (energia, gra aktorska) wrażenie sprawiamy. I jest tak:

      1. Jeżeli sprawiamy odpowiednie wrażenie, to możemy mówić całkiem ZWYCZAJNE rzeczy, a zostaną one zinterpretowane w sposób wyznaczony przez wrażenie.

      2. Jeżeli sprawiamy nieodpowiednie wrażenie, to możemy się silić na specjalne teksty które mają niby pokazywać nas w pozytywnym świetle, ale nie zostanie to odebrane/zinterpretowane tak jakbyśmy chcieli, tylko "przefiltrowane" przez ogólne wrażenie jakie sprawiamy.


      "PS. będzie jeszcze jakaś część o bliskości emocjonalnej?"

      <---- Sądzę, że na pewno, tylko nie wiem kiedy.
      W ogóle teraz mam dylemat, bo o ile na pewno chciałbym (kiedyś) dokończyć serię "Psychika Nauczyciela", to mam już jej trochę dosyć - i nie wiem, czy np. nie pisać jej naprzemiennie z artykułami na inne tematy.

      Usuń
    2. Ok, dziękuję za odpowiedź.
      W takim razie moje pytanie do Ciebie- jak mieć dobrą grę aktorską, energię, jak się wczuć? Polecałeś już metodę Stanisławskiego, ale jeśli ktoś nie ma pojęcia jak powinno wyglądać nieco bardziej"draniowate" podejście, to będzie mu bardzo łatwo przeholować w stronę "Pua Samiec Alpha"
      Załóżmy więc 2 sytuacje, w 1 masz się wcielić w bardziej czułego faceta, a w drugiej jako bardziej konkretny, seksualny. Domyślam się, że kluczową rolę odgrywa tutaj cała SUBKOMUNIKACJA, twoje spojrzenie, ton głosu, a nawet mięśnie twarzy.
      Tak więc jak odgrywasz gościa konkretnego, a jak romantycznego? Nie chodzi mi tutaj o słowa.
      Oraz jak to wytwarzasz w sobie? Wyobrażasz sobie, że jesteś czułym mężczyzną i chcesz dla tej kobiety dobrze?
      A jeśli potrzeba ci odegrać rolę konkretnego i seksualnego męzczyzny, wyobrażasz sobie, że ta kobieta jest twoja i chcesz ją po prostu ostro zruchać?
      Jakie masz myśli, na czym się skupiasz, by odegrać rolę?
      Jakbyś miał napisać "instrukcję" wczuwania się w taką rolę, tak, aby ją systematycznie i dobrze ćwiczyć? Bo to też zapewne kwestia praktyki?


      Ja bym z chęcią poczytał o czymś innym niż psychice uwodziciela- z jednej strony jest to bardzo ciekawe, ale trochę zarówno tobie, jak i mi się przejadło, a z drugiej strony jest wiele innych tematów, które potrafią bardzo WSPOMÓC kwestie uwodzenia. Natomiast "psychikę uwodziciela" w późniejszych częściach traktuję już jako ciekawostkę, dodatek do całego uwodzenia, gdyż całość można streścić w kilku zdaniach- Należy pozbyć się
      patologicznego szacunku do dziewczyn najlepiej przebywając w sprzyjających ku temu miejscach- np domówki.

      Z chęcią poczytałbym własnie o tej energii, metodzie Stanisławskiego, jak ty działasz, coś nowego o budowaniu bliskości emocjonalnej.

      ps. Jeszcze jedno pytanie- co sądzisz o rzucaniu takich podtekstów typu dziewczynę zmoczył deszcz, a ty do niej mówisz " Jesteś taka mokra..."
      Co sądzisz też o starej szkole uwodzenia NLS, czyli jakieś opisywani historii podtekstami : Gdy włożyłaś słomkę do ust poczułaś jaka była twarda i ciągnęłaś przez nią napój..( przykład wymyślony na szybko)

      Usuń
    3. Odpowiednio jest sie czuc emocjonalnie podczas przebywania/pisania z laska w takie sytuacje rownoczesnie?
      1 Zwyklem ruchac takie laski, a w moim lozku czekaja na mnie jeszcze kolejne 3 napalone.
      2. Chce jej wyswiadczyc przysluge i ja wyruchac, robie to dla jej satysfakcji
      3. Jak laska chce zwiazku i jestes generalnie mily to jak roztaczac wokol siebie delikatna barwe drania?

      Usuń
    4. Część 1

      "W takim razie moje pytanie do Ciebie- jak mieć dobrą grę aktorską, energię, jak się wczuć? Polecałeś już metodę Stanisławskiego, ale jeśli ktoś nie ma pojęcia jak powinno wyglądać nieco bardziej"draniowate" podejście, to będzie mu bardzo łatwo przeholować w stronę "Pua Samiec Alpha""

      <---- Pierwsza sprawa jest taka, że BARDZO ważne jest ogarnięcie psychiczne, wyluzowanie. To jest niby oczywiste, tak jest w całym uwodzeniu, ale ja mam wrażenie, że ludzie często o tym zapominają i oczekują dobrych efektów w sytuacji, gdy tak naprawdę nie mają odpowiedniego ogarnięcia psychicznego, aby zrobić coś dobrze.

      Odpowiednie wyluzowanie daje "wolną przestrzeń" do Gry Aktorskiej - bez tego nie ma co się spodziewać dobrych rezultatów. Gra Aktorska to przyjęcie pewnej postawy, roli, narracji - jeżeli ktoś już ma aktywną, niedającą się wyłączyć postawę/rolę/narrację typu "jestem zestresowany i czuję się niekomfortowo", to trudno, żeby przedstawił siebie jako atrakcyjnego kochanka - czy to bardziej konkretno-seksualnego, czy to bardzej emocjonalno-romantycznego.

      Co do wczucia się, to zgodnie z Metodą Stanisławskiego, należy przyjąć pewną narrację, pewien OBRAZ STANU RZECZY, a następnie REAGOWAĆ na ten obraz tak, jakby był realny. Przy czym reagować WEWNĘTRZNIE, EMOCJONALNIE - z czego w sporym stopniu "automatycznie" powstanie odpowiednia energia, inspiracja do słów i zachowań.

      To może się wydawać czymś bardzo trudnym, "zaawansowanym", itd, ale tak naprawdę nie jest. Zresztą ludzie w sporym stopniu już potrafią wczuwać się, reagować emocjonalnie na fikcyjny obraz stanu rzeczy - słuchając piosenek, oglądając filmy, czytając książki.

      Można w ramach ćwiczenia, czy też może przekonania samego siebie zrobić coś takiego:

      1. Stanąć u siebie w domu i zamknąć oczy.

      2. Wyobrazić sobie, że znajdujemy się FIZYCZNIE w realiach ulubionego filmu, serialu czy książki. Wiele osób ogląda i lubi serial "Gra o Tron" i to może być dla nich dobry wybór - ale jeżeli kogoś bardziej porusza coś innego, to powinien wybrać to coś innego.

      Należy wyobrazić sobie jakąś konkretną scenę (z detalami), której jesteśmy świadkiem (będąc fizycznie W scenie), albo że stoi przed nami jakaś konkretna postać. I moim zdaniem większość ludzi nie będzie miała żadnego większego problemu z poczuciem np. autentycznej agresji, wyobrażając sobie, że stoją fizycznie 1 metr od jakiejś mocno nielubianej postaci - dla wielu fanów Gry o Tron pewnie może to być np. Cersei Lannister.

      3. Wyobrazić sobie, że jesteśmy jedną z postaci, znajdującej się w określonej sytuacji i CZUJEMY, MYŚLIMY jak ta postać. A postać czuje/myśli co innego odnosząc sukces, a co innego odnosząc porażkę. Czuje/myśli co innego widząc inną postać, którą kocha, a co innego widząc taką postać, której nienawidzi.

      4. Wyobrazić sobie, POCZUĆ jakie jest spojrzenie, mowa ciała, ton głosu naszej postaci w danej sytuacji. A potem dostosować naszą mowę ciała, nasze ciało do tego.

      Potem wykonać kilka kroków, bedąc psychicznie "w postaci".

      Potem otworzyć oczy i wykonać kolejne kroki, starając się utrzymać ODCZUCIE "bycia w postaci" pomimo tego, że widzimy wnętrzne naszego domu, a nie scenę z filmu/książki.

      Przy czym KLUCZOWE w tym wszystkim jest to, że mamy mieć ODCZUCIE typu "Jestem Eddard Stark." i znajdowanie odpowiedzi na pytanie "Co ja, Eddark Stark, CZUJĘ w tej sytuacji, widząc to co widzę? Jak się zachowuję? Jaka staje się moja mowa ciała?". To ma być WCZUWANIE SIĘ patrzenie z perspektywy danej postaci ("JA"), a nie zdystansowane zastanawianie się typu "Jak ON by się zachował?".

      Usuń
    5. Częśc 2

      W przypadku gry aktorskiej po linii "bardziej konkretny/seksualny vs bardziej emocjonalny/romantyczny", u mnie wygląda to tak, że nie wczuwam się w kogoś zupełnie innego, tylko w "zmodyfikowany wariant mojej własnej osoby". Przy czym chodzi o WCZUCIE się w rolę w sensie autentycznego ODCZUCIA bycia taką osobą i REAGOWANIA (przede wszystkim wewnętrznego) na laskę z punktu widzenia "postaci" którą jestem.

      Jest we mnie w jakimś stopniu:

      1. "Konkretny" czy "seksualny" facet, który chce ją wyruchać.

      2. "Emocjonalny", "empatyczny" facet, który uważa, że ona jest słodka i który autentycznie chce mieć z nią dobry kontakt, dobre, ciepłe emocje.

      3. Leń, któremu się nie chce, bo może zadzwonić do już ruchanej laski. Meteopata, który czuje się lekko śpiący, którego nieco przygnębia jesienna pogoda. Itd itp.

      Wczucie się w "zmodyfikowany wariant mojej osoby", z mniej czy bardziej uwypuklonym 1 lub 2, pozwala nie tylko lepiej dotrzeć do konkretnej laski, ale także czyni mnie bardziej wyrazistym, charyzmatycznym, poprzez "wycięcie" 3. Swoją drogą, dobra Gra Aktorska tego typu wygląda z reguły bardziej autentycznie od...autentyczności, bo jest właśnie bardziej wyrazista, bardziej charyzmatyczna, bardziej "jednoznaczna", podczas gdy autentyczność z reguły jest "rozproszona" czy "mętna", bo mieszają się w niej różne, sprzeczne impulsy.

      Oczywiście (oprócz ogarnięcia psychicznego), jest to też kwestia doświadczenia, praktyki, wyczucia z tego wynikającego.

      Co do "przeholowania", to jest to spore niebezpieczeństwo, ale trudno coś na to poradzić. Wielkim problemem w tym kontekście może być to, że ludzie często chcą jasno widocznych, jaskrawych efektów tego co robią - i mogą "naciskać pedał gazu", próbując na siłę uzyskać efekty, na które z braku ogarnięcia psychicznego i braku doświadczenia w "Grze Aktorskiej" niespecjalnie mają co liczyć.

      Usuń
    6. Część 3

      "Ja bym z chęcią poczytał o czymś innym niż psychice uwodziciela- z jednej strony jest to bardzo ciekawe, ale trochę zarówno tobie, jak i mi się przejadło, a z drugiej strony jest wiele innych tematów, które potrafią bardzo WSPOMÓC kwestie uwodzenia "

      <---- Pomyślę o tym, może napiszę coś o Grze Aktorskiej lub o Bliskości Emocjnalnej.

      "Natomiast "psychikę uwodziciela" w późniejszych częściach traktuję już jako ciekawostkę, dodatek do całego uwodzenia, gdyż całość można streścić w kilku zdaniach- Należy pozbyć się "

      <--- W pewnym sensie tak, ale moim zdaniem dobrze jest mieć też "całościowy", a nie jedynie "punktowo-praktyczny" obraz tego wszystkiego.

      Inna sprawa, że te rzeczy nie są chyba nigdzie opisane, więc chcę to zrobić "dla dobra nauki". :)

      "ps. Jeszcze jedno pytanie- co sądzisz o rzucaniu takich podtekstów typu dziewczynę zmoczył deszcz, a ty do niej mówisz " Jesteś taka mokra..." "

      <---- Jeżeli komuś to fajnie, śmiesznie wyjdzie, to dobrze, ale moim zdaniem takie rzeczy to zabawa, dodatek, a nie rdzeń uwodzenia.

      "Co sądzisz też o starej szkole uwodzenia NLS, czyli jakieś opisywani historii podtekstami : Gdy włożyłaś słomkę do ust poczułaś jaka była twarda i ciągnęłaś przez nią napój..( przykład wymyślony na szybko)"

      <---- Słyszałem o tych gościach, mój kolega się z tym swojego czasu zajmował. Zgodna opinia wielu osób jest taka, że ludzie z tamtych kręgów byli MEGA mitomanami, którzy wypadali fatalnie nawet na tle obecnego środowiska PUA (!!!). To podobno byli ludzie, którzy mieli toksyczną "kulturę afirmacji/wizualizacji/gawędziarstwa" - mówili sobie miesiącami afirmacje, robili wizualizacje, opowiadali sobie wzajemnie bajki o skuteczności NLS i o swoich wspaniałych (zmyślonych) sukcesach, a gdy przyszło co do czego, to mieli wielkie problemy z podejściem do kobiety, nie mówiąc już o jej zaruchaniu. Tam panowała mentalność typu "The Secret" - zamiast działania na rzecz sukcesu i konfrontowania się z rzeczywistością, ci ludzie wizualizowali sobie sukces, rozmawiali o nim, itd. Z czasem co normalniejsi ludzie ich wyśmiali i zaczęli się zajmować "normalnym" PUA, gdzie dla odmiany podchodzi się do kobiet - z mizernymi rezultatami, ale jednak większymi od zerowych sukcesów z wizualizacji/gawędziarstwa.

      Usuń
    7. "Odpowiednio jest sie czuc emocjonalnie podczas przebywania/pisania z laska w takie sytuacje rownoczesnie?
      1 Zwyklem ruchac takie laski, a w moim lozku czekaja na mnie jeszcze kolejne 3 napalone.
      2. Chce jej wyswiadczyc przysluge i ja wyruchac, robie to dla jej satysfakcji
      3. Jak laska chce zwiazku i jestes generalnie mily to jak roztaczac wokol siebie delikatna barwe drania?"

      Wczuwając się za pomocą Metody Stanisławskiego w faceta, który właśnie taki jest. :)

      Usuń
    8. Dzięki za fachową odpowiedź :)
      Zazwyczaj mam tak, że dostosowuję swoje zachowanie do laski, czyli widzę, że jedna jest nastawiona bardziej na związek, a druga bardziej na szybki numerek. I powiedzmy przechodzę szybciej "do rzeczy"
      Ale o ile dobrze wywnioskowałem, to ty proponujesz robić tak, żebym się WCZUŁ w to? Żebym wyobraził sobie namacalny obraz siebie ( powiedzmy bardziej draniowatego) i WSZEDŁ w niego, wchodząc w jego uczucia, emocje? To rozumiem będzie lepsze niż moja dotychczasowa metoda- dopasowywanie się do laski? Bo tutaj, w odgrywaniu roli, też występuje dopasowywanie się do dziewczyny, ale wchodzisz w ulepszoną wersję siebie.

      Jeśli zgodzisz się z tym "wchodzeniem w rolę", to rozumiem przy podejściu również stosować to, by nabrać energii.
      https://www.youtube.com/watch?v=rN16bjF69O0

      Tutaj skwitowałeś to tym, że gość był WYLUZOWANY, ale miał słabą energię. Przez co podejście było takie sobie. W jaką rolę WEJŚĆ podczas podejścia, albo w jaką rolę powinien przykładowo WEJŚĆ ten człowiek, aby jego energia była lepsza? Kogo sobie wyobrażać przed każdym podejściem?

      Poza rolami typu- "zwykłem ruchać takie kobiety", "Oś ruchacz-związkowicz", " Sympatyczny Bogacz", polecasz jeszcze wchodzić w jakieś role? Czy jest głównie twój rdzeń uwodzenia?

      Jeśli ktoś osiągnie poziom WYLUZOWANIA psychicznego, pozbędzie się szacunku do kobiet, będzie BARDZO DOBRZE ubrany, będzie skupiał się na budowaniu bliskości emocjonalnej oraz przybierał odpowiednią "rolę", to polecałbyś mu zrobić coś jeszcze, aby polepszyć swoje efekty? Czy tyle wystarczy?

      Usuń

    9. "Żebym wyobraził sobie namacalny obraz siebie ( powiedzmy bardziej draniowatego) i WSZEDŁ w niego, wchodząc w jego uczucia, emocje?"

      <---- Tak. Przy czym też bez jakiegoś przegięcia - aktor odgrywający postać mimo wszystko wie, że jest aktorem wykonującym swój zawód.

      "Bo tutaj, w odgrywaniu roli, też występuje dopasowywanie się do dziewczyny"

      <---- Jasne, to co się odgrywa powinno być dostosowane do konkretnej laski, a nawet do stanu sytuacji w danym momencie.

      "https://www.youtube.com/watch?v=rN16bjF69O0


      Tutaj skwitowałeś to tym, że gość był WYLUZOWANY, ale miał słabą energię. Przez co podejście było takie sobie."

      <---- Tak. On tam nie jest uwodzicielski, ani w sposób emocjonalno/romantyczny, ani w konkretno/seksualny. Przy czym to jest nietypowy przykład, bo ludzie najczęściej mają przede wszystkim problem ze stresem - tutaj tego nie ma, pewnie przez duże doświadczenie w podchodzeniu.

      "W jaką rolę WEJŚĆ podczas podejścia, albo w jaką rolę powinien przykładowo WEJŚĆ ten człowiek, aby jego energia była lepsza? Kogo sobie wyobrażać przed każdym podejściem?"

      <---- Więcej czaru osobistego i uwodzicielstwa - w tym przypadku, raczej bardziej "grzecznego".

      "Poza rolami typu- "zwykłem ruchać takie kobiety", "Oś ruchacz-związkowicz", " Sympatyczny Bogacz", polecasz jeszcze wchodzić w jakieś role? Czy jest głównie twój rdzeń uwodzenia?"

      <---- W sumie rdzeń to oś "emocjonalny/romantyczny vs konkretny/seksualny". I adekwatny do tego rodzaj aplikowanej z wyczuciem uwodzicielskości.

      "Jeśli ktoś osiągnie poziom WYLUZOWANIA psychicznego, pozbędzie się szacunku do kobiet, będzie BARDZO DOBRZE ubrany, będzie skupiał się na budowaniu bliskości emocjonalnej oraz przybierał odpowiednią "rolę", to polecałbyś mu zrobić coś jeszcze, aby polepszyć swoje efekty? Czy tyle wystarczy?"

      <--- Trudno jest mi wyrokować o hipotetycznych efektach osób których nie widziałem, ale to co wymieniłeś to już BARDZO dużo.

      Usuń
    10. Ja mam wrażenie, że jesteś najbardziej kompetentną osobą dotyczącą uwodzenia w internecie i pewnie jest ono słuszne.
      U mnie "problem" tkwi w tym, że podejścia wykonuję na wielkim luzie ( nie pamiętam kiedy ostatni raz się bałem), jednakże brakuje GRY AKTORSKIEJ, przez co jestem nieco "nijaki". Ot, gość na luzie, ale w żadnym wypadku uwodzicielski.
      Natomiast robiłem coś takiego, że być może nieświadomie stosowałem grę aktorską. Gdy bardzo chciało mi się ruchać, to podchodziłem do dziewczyny i mówiłem sobie w myślach " ale będę cię dziś ruchać..." i mimo, że mówiłem NORMALNE rzeczy, to czasami im się szkliły oczy.
      Domyślam się, że tutaj nieświadomie wywołałem efekt Stanisławskiego? Tymi myślami oczywiście bardziej kierowałem się w stronę drania?
      2. Mówiłeś, że twoja energia jest bardzo zbliżona do tego: https://www.youtube.com/watch?v=hUS_TMhFMFc
      Na podstawie tego filmu, nawet gdy się wyłączy głos, to widać, że ten gość jest bardzo CZARUJĄCY i jak rozumiem to jest ta energia, całokształt. Oczywiście dochodzi do tego dodatkowo ton głosu. W przypadku poprzedniego filmu, gdzie przedstawiony był trener uwodzenia, gdy się wyłączy głos, to widać po prostu LUZAKA. Bo gość ma szeroko rozstawione nogi, ale w sumie nic poza tym, nawet w jego tonie głosu nie słychać nic uwodzicielskiego.
      Gdy podchodzisz do dziewczyny, to też taki "głęboki" stan w sobie uaktywniasz jak na filmie? Gość mówi bardzo spokojnie, wolno, jego ruchy są płynne, a wzrok wręcz przeszywający. Przy pierwszych chwilach przy podejściu również masz taki przeszywający wzrok i głęboki głos, czy może stopniowo przechodzisz do tego na randce?
      Bo na filmie który wysłałeś, w zasadzie aż ciągle unosi się atmosfera pocałunku, ja myślałem, że taką atmosferę należy dopiero wywołać podczas głębokiego połączenia emocjonalnego.
      Nawet w 1:36 na tym filmie widać jak aktor porusza oczami z prawa na lewo.
      Ten film który wysłałeś jak rozumiem przesuwa się bardziej w stronę osi ZWIĄZKOWICZ niż DRAŃ. Ogólnie ciekawa sprawa, bo mimo, iż mam wrażenie, że ten gość jest ZWIĄZKOWICZEM, to unosi się w nim lekkie zabarwienie drania, mam lekkie przeczucie, że on te dziewczynę chce tylko przelecieć.
      A znasz może jakiś przykład, gdzie ukazana jest dobra, draniowska energia?
      Czy uważasz, że próba odegrania roli tego aktora, naśladowania go ( w końcu ma dobrą energię) to dobry pomysł? Jeśli tak, to w jakich warunkach? Randka/ podejście? Oczywiście pod warunkiem uprzedniego ogarnięcia psychicznego.
      Polecasz może ćwiczyć " na sucho" takie role np przed lustrem?

      Usuń
    11. Część 1


      "Ja mam wrażenie, że jesteś najbardziej kompetentną osobą dotyczącą uwodzenia w internecie i pewnie jest ono słuszne."

      <---- Według tego co widziałem, to zdecydowanie tak właśnie jest. W prawie każdym przypadku z GIGANTYCZNĄ "przepaścią".

      Inna sprawa, że miażdząca większość "ekspertów" w tej dziedzinie to nie są osoby dobre z kobietami, tylko oszuści, patologia coachingowa - ludzie, którzy wymądrzają się na tematy, na których tak naprawdę się nie znają.

      "U mnie "problem" tkwi w tym, że podejścia wykonuję na wielkim luzie ( nie pamiętam kiedy ostatni raz się bałem), jednakże brakuje GRY AKTORSKIEJ, przez co jestem nieco "nijaki". Ot, gość na luzie, ale w żadnym wypadku uwodzicielski."

      <--- Acha, czyli taka sama kategoria, jak trener z nagrania.

      "Natomiast robiłem coś takiego, że być może nieświadomie stosowałem grę aktorską. Gdy bardzo chciało mi się ruchać, to podchodziłem do dziewczyny i mówiłem sobie w myślach " ale będę cię dziś ruchać..." i mimo, że mówiłem NORMALNE rzeczy, to czasami im się szkliły oczy.
      Domyślam się, że tutaj nieświadomie wywołałem efekt Stanisławskiego? Tymi myślami oczywiście bardziej kierowałem się w stronę drania? "

      <---- Na to wygląda.

      "Na podstawie tego filmu, nawet gdy się wyłączy głos, to widać, że ten gość jest bardzo CZARUJĄCY i jak rozumiem to jest ta energia, całokształt."

      <---- Można tak to w skrócie ująć. Przy czym tak naprawdę tam jest wiele dobrych aspektów. On jest czarujący w sensie czysto towarzyskim, jest uwodzicielski w przyjemny sposób (a nie toporny, natarczywy czy obleśny), wzbudza zaufanie, budzi szacunek, sprawia wrażenie doświadczonego i cenionego przez kobiety, kogoś kto sypia z atrakcyjnymi kobietami, itd itp. Wygląda na kogoś kto może potencjalnie dać lasce dobry związek, a jednocześnie na kogoś, kto potencjalnie może ją bardzo dobrze wyruchać.

      Usuń
    12. Część 2

      "Gdy podchodzisz do dziewczyny, to też taki "głęboki" stan w sobie uaktywniasz jak na filmie? Gość mówi bardzo spokojnie, wolno, jego ruchy są płynne, a wzrok wręcz przeszywający. Przy pierwszych chwilach przy podejściu również masz taki przeszywający wzrok i głęboki głos, czy może stopniowo przechodzisz do tego na randce?
      Bo na filmie który wysłałeś, w zasadzie aż ciągle unosi się atmosfera pocałunku, ja myślałem, że taką atmosferę należy dopiero wywołać podczas głębokiego połączenia emocjonalnego. "

      <--- To zależy od laski/sytuacji i jest trochę bardziej skomplikowane od jednoznacznego wskazania typu "energia ma być taka", ALE tak generalnie, "statystycznie" patrząc, to co jest na nagraniu NIE JEST przegięte czy zbyt intensywne.

      "Ten film który wysłałeś jak rozumiem przesuwa się bardziej w stronę osi ZWIĄZKOWICZ niż DRAŃ. Ogólnie ciekawa sprawa, bo mimo, iż mam wrażenie, że ten gość jest ZWIĄZKOWICZEM, to unosi się w nim lekkie zabarwienie drania, mam lekkie przeczucie, że on te dziewczynę chce tylko przelecieć."

      <--- Tak. To tak samo jak w typowym moim uwodzeniu, gdzie z jednej strony zasadniczo jestem "związkowy", ale z drugiej jest też lekkie zabarwienie drania.

      "A znasz może jakiś przykład, gdzie ukazana jest dobra, draniowska energia?"

      <---- Niestety nie znam.

      "Czy uważasz, że próba odegrania roli tego aktora, naśladowania go ( w końcu ma dobrą energię) to dobry pomysł? Jeśli tak, to w jakich warunkach? Randka/ podejście? Oczywiście pod warunkiem uprzedniego ogarnięcia psychicznego. "

      <---- To może być dobrym pomysłem, ale osobiście nie próbowałem, wczuwałem się zawsze w "zmodyfikowaną wersję samego siebie".

      "Polecasz może ćwiczyć " na sucho" takie role np przed lustrem?"

      <--- Kiedyś trochę tego robiłem, ale to było jakieś 15 lat temu, więc nie do końca pamiętam, na ile to pomogło lub nie pomogło.

      Usuń
    13. A u mnie generalnie występuje taki problem:
      jestem wyluzowany, ale moja energia jest przebojowa, wręcz zbyt przebojowa i robi się troche "błazen" z tego.
      Jest to niby dobre, bo wzbudzasz śmiech u laski, ona zaczyna cię lubić, ale to rodzi ze sobą 2 poważne problemy:
      1. Nie jestem uwodzicielski ( staram sie po wysokiej energii, jak już jest zainteresowanie to wprowadzić poważniejszą energię wraz z przejsciem na powazne tematy)
      2. Laska myśli, że tak podchodzę do każdej. I pewnie jeszcze kilka minusów.
      Ogólnie zauważyłem, że jeszcze mam tendencję do negowania dziewczyny. Robię to z automatu, nawet nie myślę o tym. Przykładowo ostatnio rozmawiałem z dziewczyną 9/10 i spytałem sie jej czy coś ćwiczy. Ona powiedziała, że nie i potem rozmowa jakoś zeszła na temat jej ubioru i powiedziała, że nie zawsze chodzi w płaszczu ( wteyd miała elegancki płaszcz na sobie)
      a ja jej powiedziałem, że jak się spotkamy, tożeby dresów nie ubrała, bo zobaczę jej tłustą dupę. I ona się śmiała i zauważyłem, że instynktownie jestem właśnie taki chamski na początku rozmowy, ale dziewczyny ( te bardzo ładne od 8/10 ) reagują w zasadzie zawsze na to śmiechem i nigdy nie zdarzyła mi sie sytuacja żeby jakaś się uraziła z tego powodu. Każdy mój znajomy mówi, że to nie działa, że to za mocne teksty, a u mnie to działa.
      I mam pytanie do ciebie, czy jest to wada? Z jednej strony pokazuję lasce, że nie stawiam jej na piedestale, że mam poczucie humoru, przy czym co ważne- nie urażam jej, bo przecież się śmieje- ale z drugiej strony wtedy nie jestem czarujący ani uwodzicielski.
      Może zacznę próbować udawać tego gościa z filmu przy podejściu?
      Co sądzisz o tych negach? Nigdy się ich nie uczyłem, ja instynktnownie je udzielam. Przy czym dla jasności- nie używam ich w kółko, to jest powiedzmy 1-3 razy w rozmowie.
      Wracając do tej energii "błazna"- można powiedzieć, że jest ona w pewien sposób zbliżna do tego Craiga Fergusona, ale z tym względem, że nie jestem niestety uwodzicielski, ani czarujący, a on mi się zdaje, że jest.
      Znaczy żadna dziewczyna nie powiedziałą mi,że jestem błaznem czy pajacem, one raczej to lubią, z tym względem, że czasami spotykałem się z opiniami, że na pewno często zaczepiam ludzi na ulicy, co jest raczej na pewno efektem tej "energii."
      Może masz jakieś rady do tego, aby energia wysoka pozostała wysoką ( jak u craiga fergusona) ale przy czym żeby laska nie myślała, że często podchodzisz do dziewczyn?

      Usuń
  2. 1.Chciałbym poruszyć temat inteligencji kobiet. Za przykład weźmy fotomodeleczke Klaudię https://player.pl/programy-online/rozmowy-w-toku-odcinki,63/odcinek-2381,nienawidza-nas-bo-jestesmy-piekni,S00E2381,33921.html od 30.00 minuty występuje, przy okazji jej facet nieogarnięty ale w miarę przystojny dla tego z nim pewnie była :) Czy też masz wrażenie, że jest głupiutka albo maksymalnie przeciętnie inteligentna? Na filmie ma 19lat, niby bardzo młodziutka i w tym wieku uczy się życia dopiero, ale no właśnie czy tego typu panny są niereformowalnie głupiutkie, czy na przykład, mogłaby potencjalnie w przyszłości robić na ludziach wrażenie kobiety z klasą. Czy może się ukrywać pod nią inteligenta dziewczyna?

    2.Czy wpływasz jakoś na laski, zmieniasz coś w nich oprócz tego, że niektóre uczą się od Ciebie bycia suczką, tego że to fajna zabawa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Moje wrażenie jest takie, że jest po prostu głupia. :)

      2. Na pewno laski uczą się przy mnie sporo o swojej seksualności, emocjonalności. Mam na myśli coś w stylu "nie wiedziałam, że tak może być". I na pewno coś w nich to zmienia - poszerzają im się horyzonty, stają się bardziej ogarnięte i też podnoszą im się wymagania, oczekiwania.

      Generalnie w pewnym sensie jest tak, że ja i faceci mojego pokroju "podkładamy świnię" mniej ogarniętym facetom, bo wypuszczamy ze swoich rąk bardziej zdemoralizowaną, bardziej doświadczoną i ogarniętą laskę, która przez to staje się trudniejszym celem dla przeciętnie (nie)ogarniętego faceta.

      Usuń
  3. Milroh a jak laska jest bardzo pewna siebie np podczas spotkania chcesz dac jej gumy zeby sobie wygrzebala a ona mowi zebys rzucil i huj, albo masz pic a ty nie chcesz a ona dalej napiera, otwarta sexualnie, to jaka metoda jest na takie? Ja stosowalem bliskosc emocjonala i fajnie zadzialalo ale bylem chyba zbyt grzeczny hmm...nie wiem bo to byla niestandardowa sytuacja u nie moglem glebszej wiezi nawiazac gdyz bylem w towarzystwie napalonego kolegi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mowiac wprost wzielismy laske we2 do auta (lapala stopa) i ja za twoja rada staralem sie wytworzyc bliksosc emocjonalna ale moj kolega byl bardzo napalony,stosowal duzo podtekstow sexualnych i stosowal duzo wiecej dotyku niz ja. Ja staralem sie mowic sexualnie albo przynajmniej na dobrej energii ale bylem wyczerpany (spuscilem sie juz tego dnia i nie spalem 24h) nie dotykalem jej prawie wiec laska powiedziala ze ja jestem za grzeczny a moj kolega zbyt niegrzeczny.
      Gdzie moj kolega komlletnie pominal budowanie wiezi emocjonalnej i gral bardoz MOCNO sexualnie a ja staralem sie budowac komfort (co bylo trudne gdy co chwile wjezdzal z podtekstami i patrzyl sie jak zwierzak)
      Lasce z jednej strony sie to podobalo ale z drugiej strony dziwnie wygladalo takie napieranie na sex i nie wiem czy cos z tego wyszlo, bo sie zmylem.
      Ogolnie laska jak juz wspomnialem bardzo wladcza i otwarta sexualnie i bardzo atrakcyjna, chwalila sie ze jej chlopak jest komandosem i jaka to nienjest zajebista ale nie budzilo to na mnie wrazenia.
      Tak mysle ze moze gdyby nie moj kolega to by sie dalo wytworzyc te wiez, bo jak troche wytw9rzylem to laska mowila ze jestesmy wspaniali. I jakbym wytworzyl te wiez to moze wszedlby pocalunek?
      Swoja droga kiedy poprzez budowanie wiezi emocjonalnej jest mozliwosc wpadniecia w szufladke przyjacirla? Gdy sie jej nie pocaluje? Czy moze trzeba mowic to odpowiednim tonem glosu i mimika twarzy?

      Usuń

    2. 1. Analizowanie sytuacji na podstawie opisu tekstowego nie ma większego sensu, to jest "wróżenie z fusów". Dlatego tak naprawdę każdy musi się nauczyć samemu rozumieć swoje sytuacje, bo najczęściej tylko on widzi zachowania niewerbalne laski, słyszy jej ton głosu, itd.

      2. Nie ma też zbyt wielkiego sensu prowadzenie rozważań o koncepcie/technice (jak budowanie więzi/bliskości emocjonalnej) w oparciu o jedną sytuację. Należy praktykować, zdobywać doświadczenie - po kilkudziesięciu, a najlepiej kilkuset sytuacjach, powinien się pojawić zupełnie inny poziom zrozumienia, wyczucia w tym temacie.

      3. "Tak mysle ze moze gdyby nie moj kolega to by sie dalo wytworzyc te wiez, bo jak troche wytw9rzylem to laska mowila ze jestesmy wspaniali." - moim zdaniem jest to bardzo prawdopodobne, sabotujący kolega potrafi być dużym problemem.

      Tylko inna sprawa, że kolega kolegą, natomiast większość ludzi po prostu nie ma doświadczenia, a przez to umiejętności potrzebnych do naprawdę skutecznego budowania więzi/bliskości.

      To trochę tak, jak z uprawianiem jakiegoś sportu - sama znajomość jakiejś techniki, a dobre WYĆWICZENIE w jej wykonaniu to dwie różne rzeczy.

      4. "I jakbym wytworzyl te wiez to moze wszedlby pocalunek?" - jeżeli wytworzyłbyś silną więź/bliskość, to praktycznie na pewno by wszedł, jeżeli nie byłoby jakichś poważniejszych przeszkód na innych polach.

      5. "Swoja droga kiedy poprzez budowanie wiezi emocjonalnej jest mozliwosc wpadniecia w szufladke przyjacirla?"

      Tak naprawdę to jest to kwestia SKUTECZNOŚCI (lub jej braku).

      Jeżeli ktoś skutecznie zbuduje autentyczną wieź/bliskość emocjonalną, jeżeli faktycznie wytworzy się "nadawanie na tych samych falach", itd, to w ogromnym stopniu OTWIERA to możliwości seksualne, a nie zamyka.

      Natomiast jeżeli ktoś robi to nieskutecznie, to często wychodzi mu z tego "relacja koleżeńska", gdzie laska LUBI tego faceta, ALE wcale nie ma autentycznej bliskości emocjonalnej. Tworzy się relacja, która jest przyjazna, ale wbrew pozorom emocjonalnie PŁYTKA - i to często kończy się właśnie "szufladką przyjaciel".

      Inna sprawa, że "szufladka przyjaciel" może też wynikać z innych przyczyn, jak np. wygląd poniżej minimalnego poziomu wymagań laski - bliskość emocjonalna może to w jakimś stopniu "nagiąć", ale nie cakowicie.

      6. "Czy moze trzeba mowic to odpowiednim tonem glosu i mimika twarzy?" - TAK.

      Usuń
    3. Tak wiec na czym polega skuteczne i nieskuteczne budowanie wiezi?
      Mozesz wymienic bledy oraz dobre zachowania?

      Usuń
    4. Niespecjalnie - bo budowanie bliskości/więzi emocjonalnej to trudny i rozległy temat, materiał bardziej na serię artykułów, a nie na komentarz.

      Usuń
    5. To byłoby świetne! Ogólnie faza więzi emocjonalnej jest najtrudniejszą rzeczą podczas uwodzenia (przynajmniej wg mnie), więc z chęcią bym poczytał Twoją serię artykułów na ten temat :)

      Usuń
    6. A czytałeś już dostępne na blogu stare artykuły na ten temat?

      Usuń
    7. Tak:) 3 czesc byla super

      Usuń
  4. Mistrzu! Bardzo to celne spójne i logicznie po męsku pokazane. Wielki szacunek, warto było zaczekać bo to bezcenna wiedza i unikalne podejście do tematu a co najważniejsze skuteczne o czym mam zamiar się przekonać ;) kiedy tylko będziesz miał inspirację i wena to podziel się swoją wiedzą i doświadczeniem no to cenne. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Milroh, ubieram sie bogato i zastanawiam sie co mowic laskom, jako kto pracuje zeby dziewczyna myslala ze w tak mlodym wieku zarabiam sporo pieniedzy, ale z drugiej strony zeby nie skapnela sie ze to jest klamstwo. Zazwyczaj staram sie zeby sama wywnioskowala, ale nie zawsze sie udaje. Jakis zawod sugerujesz? Moze sprzedaz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam 22 lata

      Usuń
    2. Hmmmm, moim zdaniem jeżeli masz 22 lata i na tyle wyglądasz, to możesz sobie zaszkodzić wymyślając coś "zbyt dobrego", bo laska może Ci nie uwierzyć. Moim zdaniem będzie lepiej, jeżeli powiesz coś "słabszego", ale brzmiącego bardziej WIARYGODNIE.

      Np:

      1. "Jestem z bogatej rodziny."

      2. "Dostałem po znajomości super pracę, jestem kierownikiem projektu, mam pod sobą kilkuosobowy zespół".

      Usuń
    3. Aha, dzięki :)
      wymyśliłem sobie pracę jako key account manager.

      Usuń
  6. Pytanie- jak w dobry sposób grać w "grę pozorów" kobiety? Bo mówisz, że trzeba udawać grzecznego, ale jak nie wyjść przy tym na lamusa?
    2 Pytanie- jaka jest najlepsza droga do doprowadzenia do związku? Jak najszybsze przespanie się z kobietą?
    Ostatnio miałem sytuację- spotkałem się z bardzo GRZECZNĄ z wyglądu z kobietą i się z nią przespałem na 1 spotkaniu. Następnego dnia podziękowała mi za przyjemne chwile, a ja coś odpisałem. Za 3 dni pisze " kiedy będę mieć czas i ochotę"
    To generalnie w takim wypadku, jeżeli kobiety tak się zachowują, to rozumiem NIE CHCĄ związku, tylko relacji FF? Skoro daje tyle aluzji sexualnych? Jak by się zachowała kobieta, z którą byś się przespał, ale chciałaby związku?
    A relacja FF i tak w gruncie rzeczy zaprowadzi do związku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, w ramach rozbudowania poprzedniego komentarza;
      Wyruchałem laskę 6,5 , która ŚREDNIO jest wm oim typie. Rezultatem jest to, że ją ZLEWAM i to na nią działa.
      Poznałem też laskę mocną "8", z którą jeszcze się nie przespałem, ale wszystko wskazuje, że jest to kwestia czasu.
      I zastanawia mnie pewna rzecz:
      Na myśl o związku z tą HB 6,5 napawa mnie odrzucenie ( co jest logiczne, bo mnie ŚREDNIO pociąga) i jeśli byłaby to relacja FF, to nie miałbym nic przeciwko, żeby ją posuwać i żeby ktoś robił to inny.
      Natomiast z HB8 mógłbym mieć związek, bo jest ładna ( co jest logiczne, dodatkowo chciałbym ją zdradzać) ale na myśl o relacji FF napawa mnie lekkie odrzucenie, odrzucenie z myślą o tym, że może posuwać ją ktoś inny.
      I tak się zastanawiam z jakiś psychologicznych POBUDEK się to bierze? Zastanawiam się, czy gydbym miał powiedzmy obok siebie 3 takie HB8, to czy to odrzucenie by mi przeszło i w sumie zwisałoby mi jak tobie, kto ją posuwa w relacji FF?

      Usuń
    2. "Pytanie- jaka jest najlepsza droga do doprowadzenia do związku? Jak najszybsze przespanie się z kobietą? "

      <---- Generalnie tak.

      "Ostatnio miałem sytuację- spotkałem się z bardzo GRZECZNĄ z wyglądu z kobietą i się z nią przespałem na 1 spotkaniu. Następnego dnia podziękowała mi za przyjemne chwile, a ja coś odpisałem. Za 3 dni pisze " kiedy będę mieć czas i ochotę"

      <---- Trudno powiedzieć, ocenianie sytuacji na podstawie takiego opisu to wróżenie z fusów.
      "A relacja FF i tak w gruncie rzeczy zaprowadzi do związku?"

      <--- Jeżeli poczyni się jakiekolwiek kroki w tym kierunku, to najczęściej tak.

      Usuń
  7. "Natomiast z HB8 mógłbym mieć związek, bo jest ładna ( co jest logiczne, dodatkowo chciałbym ją zdradzać) ale na myśl o relacji FF napawa mnie lekkie odrzucenie, odrzucenie z myślą o tym, że może posuwać ją ktoś inny.
    I tak się zastanawiam z jakiś psychologicznych POBUDEK się to bierze? Zastanawiam się, czy gydbym miał powiedzmy obok siebie 3 takie HB8, to czy to odrzucenie by mi przeszło i w sumie zwisałoby mi jak tobie, kto ją posuwa w relacji FF?"

    <--- Najprawdopodobniej w jakimś stopniu (chociażby podświadomie) postrzegasz tę HB8 jako "klejnot". I tak, gdybyś miał więcej takich HB8, to pewnie by Ci przeszło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Milroh, pytanie co do ogarnięcia/nieogarnięcia psychicznego.
    A co jeżeli ktoś rucha dziewczyny/ jest świadkiem ruchania na domówkach, ale większość tych lasek jest 6/10,a mało, bądź wcale nie ma 8/10 bądź 9/10?
    Oczywiście, bariera szacunku spada i to diametralnie, ale czy taka osoba nie będzie dalej odczuwać jakiegoś stresu rozmawiając z laską 9/10?
    Posłuże się moim przypadkiem:
    Można powiedzieć, żę wkręciłem się w takie towarzystwo. Skutkiem tego jest to, żę w ogóle nie odczuwam stresu rozmawiając z 8/10, ale czasami dopada mnie stres z laskami 9/10. Dzieje się to rzadko, ale zdarza się. Dodatkowo ten stres objawia się jak już w trakcie rozmowy, ale podejście wykonuję na luzie...
    ja jestem przekonany, że gdybym ruchał laski 8/10 nałogowo, to ten stres by minął całkowicie...choć słyszałem, żę u ciebie też się zdarzają chwile słabości, że czasem się denerwujesz...
    Generalnie u mnie sytuacja wygląda tak, że powiedzmy na 10 kobiet w skali 9/10, to stresuję się przy dwóch/trzech...w sumie nie wiem z czego to wynika, ze niektóre mnie stresują, a niektóre nie.
    Przy czym ten stres nie jest aż tak bardzo widoczny, jest zakamuflowany, laski dalej są zainteresowane, ale czuję w środku niepokój ducha. Oceniłbym to zdenerwowanie tak na 20 bądź 30%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. "A co jeżeli ktoś rucha dziewczyny/ jest świadkiem ruchania na domówkach, ale większość tych lasek jest 6/10,a mało, bądź wcale nie ma 8/10 bądź 9/10?
      Oczywiście, bariera szacunku spada i to diametralnie, ale czy taka osoba nie będzie dalej odczuwać jakiegoś stresu rozmawiając z laską 9/10?"

      <---- Bardzo często ludzie czują się dobrze względem lasek 6/10, czy 7/10, a mają napięcie względem lasek 8/10 i 9/10, które dalej w jakimś stopniu uważają za "drogocenne". Przyczyną tego jest to co opisałeś - gdy ktoś rucha albo jest świadkiem ruchania lasek, ale te laski są 6/10 (albo 7/10), a nie 8/10 czy 9/10.

      "ja jestem przekonany, że gdybym ruchał laski 8/10 nałogowo, to ten stres by minął całkowicie... "

      <--- Moim zdaniem tak.

      "choć słyszałem, żę u ciebie też się zdarzają chwile słabości, że czasem się denerwujesz... "

      <---- To znaczy u mnie wygląda to tak, że ja mam wiele drobnych problemów zdrowotnych:

      1. Jestem meteopatą.

      2. Mam rozwalony cykl dobowy (cykl snu) od wieloletniego intensywnego klubowania.

      3. Łatwo się przeziębiam/choruję.

      Przez to często nie jestem w zbyt dobrej formie fizycznej - albo przez pogodę, albo przez senność, albo przez lekkie przeziębienie. I to często stawia mnie w sytuacji, w której niby od biedy mogę działać, ale czuję, że nie jestem w formie i przez to sam nie wiem do końca, czy wolę działać czy sobie odpuścić. Natomiast nie jest to żaden "nawrót" Szacunku Do Kobiet, "nawrót" negatywnych przekonań, itd itp.

      Usuń
    2. O czy chcecie by napisał milroh https://www.strawpoll.me/15308206

      Usuń
    3. Na razie zacząłem pisać kolejną część Psychiki, napisaną już w ponad 50% - ale potem napiszę artykuł na jakiś inny temat, może na temat Bliskości Emocjonalnej.

      Usuń
  9. Hej,
    po kilku latach interesowania się tematem uwodzenia, trafiam na twój blog, i totalnie zmienia on spojrzenie na cały temat i obala niektóre mity. Dziękuje za konkretną wiedzę. Teraz przeczytałem Twój ostatni komentarz, i polecam Ci spróbować pobrać przez kilka miesięcy probiotyki(te które bierze się przy antybiotykach) np 3 mies. brać, 3 miesiące nie brać, ja tak robię od dłuższego czasu i nie choruje w ogóle. Mam też pytanie, co sądzisz o metodach Kalibabki, o jego przekonaniach jak wiadomo czasami były przegięciem np. to że czuł się Panem świata i każda kobieta jest jego,ale u niego to działało i wyglądało na to że udało mu się to wszystko zainstalować na głębokim poziomie.Ps nie pobieram jego przestępczych działań a chodzi o samo uwodzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "po kilku latach interesowania się tematem uwodzenia, trafiam na twój blog, i totalnie zmienia on spojrzenie na cały temat i obala niektóre mity. Dziękuje za konkretną wiedzę."

      <---- Miło mi :)

      "Teraz przeczytałem Twój ostatni komentarz, i polecam Ci spróbować pobrać przez kilka miesięcy probiotyki(te które bierze się przy antybiotykach) np 3 mies. brać, 3 miesiące nie brać, ja tak robię od dłuższego czasu i nie choruje w ogóle. "

      <--- Ciekawe, może spróbuję, dzięki za informację.

      "Mam też pytanie, co sądzisz o metodach Kalibabki, o jego przekonaniach jak wiadomo czasami były przegięciem np. to że czuł się Panem świata i każda kobieta jest jego,ale u niego to działało i wyglądało na to że udało mu się to wszystko zainstalować na głębokim poziomie.Ps nie pobieram jego przestępczych działań a chodzi o samo uwodzenie. "

      <---- Kalibabka jest moim zdaniem autentycznym uwodzicielem. Zresztą jego problemy z prawem są tego potwierdzeniem, bo żeby uwieść i wykorzystać te kobiety, musiał być w stanie je uwieść - a co robił potem, to już inna sprawa.

      Widziałem kiedyś wykład z nim - moim zdaniem on zna się na uwodzeniu, ale ma problemy z przekazaniem tego co wie. Miałem wrażenie, że to jest prosty, niezbyt inteligentny "akademicko" człowiek, który ma problem z ubraniem w słowa, "wydobyciem na zewnątrz" tego, co wie o uwodzeniu. Nie jest to nic niespotykanego, ani świadczącego o nim źle jako o uwodzicielu - wiele osób dobrych z kobietami to prości goście, którzy nie potrafią dobrze opisać tego, co robią. Ale jeżeli chodzi o przekazywanie wiedzy, to jest to niedobre - bo co z tego, że on jest kompetentny, skoro niespecjalnie jest do tej kompetencji"dostęp".

      Natomiast co do czucia się "Panem świata", itd, to moja opinia jest taka, że to działa, O ILE ktoś jest w stanie w to AUTENTYCZNIE uwierzyć. Ja np. nie potrafię, jestem zbyt "obiektywną" osobą. I mam wrażenie, że bardzo wielu ludzi też ma tak, że nigdy nie byliby sobie w stanie czegoś takiego AUTENTYCZNIE wmówić.

      Usuń
  10. co sądzisz https://www.youtube.com/watch?v=4NuAi0rqNGA ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część jest sensowna, a część to bzdury.

      Usuń
    2. Laska na stronie mówi, że oferuje "sekret", który pozwala zdobywać kobiety nawet jeżeli jesteś gruby, brzydki i biedny, itd. W tym kontekście raczej nietrudno się zorientować, że mamy tutaj do czynienia "z tym co zwykle".


      Usuń
  11. Cześć!
    Była by możliwość abyś wrzucił kilka linków do stylizacji ubioru typu facet który ruch... najbardziej atrakcyjne kobiety, o których mówiłeś w drugiej części wywiadu który udzielałeś Festowi. Chodzi mi o gościa który nie tyle ubiera się modnie co konkretnie, męsko tak jak by miał najlepsze łaski. Moim zdanie niezły styl miał Hank w Californication.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie by było, gdybyś mógł Milroh pokazać fajną stylizację na lato, bo zdaje mi się, ze w ciepłe dni trudniej o wygląd "prestiżowego ruchacza"

      Usuń
    2. "Była by możliwość abyś wrzucił kilka linków do stylizacji ubioru typu facet który ruch... najbardziej atrakcyjne kobiety, o których mówiłeś w drugiej części wywiadu który udzielałeś Festowi."

      <--- Nie ma to zbyt dużego sensu, bo dobrze działa dość klasyczny styl elegancki, a problemem jest tak naprawdę dobranie rzeczy która wyglądają świetnie na żywo (na konkretnej osobie). Chodzi o to, że np. jedna niebieska koszula wygląda na żywo świetnie, a druga słabo.

      Jeżeli chodzi o dobry styl, to polecam coś takiego (gość po prawej):

      http://static.tvtome.com/images/genie_images/news_hub/uploaded/noelrknews136381822530/AR117a_0181b.jpg-af26503d-t3.jpg

      "Moim zdanie niezły styl miał Hank w Californication."

      <--- Hank z tego serialu wcale nie ubierał się jakoś super dobrze. Przy czym świetna twarz autora może "zniekształcać" odbiór tego.

      Swoją drogą, generalnie odradzam ten serial, który miewa wśród osób interesujących się uwodzeniem niezasłużenie dobrą opinię.

      Usuń
    3. "fajnie by było, gdybyś mógł Milroh pokazać fajną stylizację na lato, bo zdaje mi się, ze w ciepłe dni trudniej o wygląd "prestiżowego ruchacza""

      <--- Jest trudniej, sam wyglądam gorzej latem. Zakładam po prostu normalną elegancką koszulę w długimi rękawami, dżinsowe spodnie i normalne buty.

      Usuń
  12. Wiele osób powtarza bzdury typu. Że kobieta wszystko wyczuje. Ze nie da sie być aktorem przez całe życie itp.
    Ja jednak chce przedstawiciel pewnego wybitnego przywodce który poprowadził miliony(obraz numer jeden). Dzisiaj postrzega sie go jako wariata lub krzykacza(obraz numer dwa).

    Jednak w rzeczywistości był dosyć rozsądnym i opanowany człowiekiem. Nawet go polubiłem.

    https://www.youtube.com/watch?v=QNCJuReSs2Q

    Ciekawym faktem jest to że część osób nie wierzy ci że można być aktorem przez większość życia. A jednak można :)

    Można wygłosić płomienne przemówienie i być wulkanem emocji a później zasiąść do stołu i spokojnie rozmawiać.

    Chodź nie każdy ma ten dar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wiele osób powtarza bzdury typu. Że kobieta wszystko wyczuje. Ze nie da sie być aktorem przez całe życie itp."

      <---- Tak, to są oczywiście bzdury. W rzeczywistości jeżeli jesteś dobry w udawaniu, to kobieta nic nie wyczuje i wypadasz bardziej wiarygodne od kogoś, kto jest szczery, ale spięty.

      Co do tego, na ile kobiety są (NIE SĄ) w w stanie "przejrzeć" faceta, to wystarczy spojrzeć na taką postać jak Ted Bundy - amerykański seryjny morderca, który zwabiał kobiety, wzbudzając zaufanie, wciskając im kit, itd itp. I jakimś "dziwnym trafem", wbrew mitom o rzekomej potędze kobieciej intuicji, jego ofiary najwidoczniej nie były w stanie go "przejrzeć".

      Co do Hitlera, to nagranie jest ciekawe, nie wiedziałem, że "za zamkniętymi" drzwiami był aż tak zupełnie inny.





      Usuń
    2. Kolejnym dobrym przykładem "potęgi kobiecej intuicji" są przypadki kobiet które trafiły do np; tureckich burdeli w Niemczech. Miały pracować jako "normalne" kelnerki, a kończyło się tragicznie.

      Usuń
    3. Ted to świetny przykład. Polecam obejrzeć film "Bezlitosny morderca". Zresztą już "się robi" kolejny film o nim.

      Usuń
    4. Cześć Alastor :)

      Tak, jest mnóstwo takich przykładów. Ja mam kolegę, który ma do kobiet dużo pogardy i nienawiści (przykre akcje z przeszłości). Jest też wybuchowy i zdarza mu się bić kobiety. Ale ma miłą twarz i jest uprzejmy, robi "Grę Pozorów" itd itp - przez co kobiety myślą, że on jest takim fajnym, ciepłym misiem. :)

      Usuń
  13. Hej mam pytanie czy znak Zodiaku ma znaczenie w uwodzeniu? Na pewno cała astrologia jest zajebista w bajeraniu lasek, bo dotyczy ich psychiki i osobowości oraz jak się czują w swoim życiu. Mam pytanie czy sądzisz, że jakieś znaki Zodiaku są lepsze pod pewnym wzgledem?
    Ja sam jestem Lwem i laski same mi mówią,że mam taki znak Zodiaku. Podobno mam charakterystyczne zachowanie dla Lwa(podobno mam ciepłą energie i jak je przytulam czują takie ciepło i nie chcą abym je wypuścił z swoich ramion) plus to ułatwia mi bycie dobrym aktorem(co generalnie jest prawdą, bo nigdy nie mam problemu wcieleniu się w role faceta związkowicza mimo że chciałem tylko seksu).
    Jakie jest twoje zdanie na twój temat i jeśli nie jest to pytanie osobiste jestem ciekaw twojego znaku Zodiaku Milroh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boshe.... jak można uważać że znak zodiaku ma jakiekolwiek znazenie w życiu...

      Chodz fakt laski lubią słuchać o gwiazdach i przeznaczeniu.

      zak

      Usuń
    2. 1. Moim zdaniem znak Zodiaku nie ma realnego znaczenia w uwodzeniu, chyba że w ramach rozmawiania o tym i bajerowania tak lasek.

      2. Mojego znaku nie zdradzę, ze względu na ochronę prywatności - bo to się wiąże ze zdradzeniem przybliżonej daty urodzenia, z dokładnością co do miesiąca.

      Usuń
  14. milroh, a w przypadku krótkiej interakcji z dziewczyną ( bo np ona lub ja sie spieszy) to lepiej wziąć numer telefonu czy facebook? Bo na facebooku ma już informacje o tobie + twarz, natomiast przy tak krótkiej interakcji może nie odebrać telefonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co piszesz samo w sobie brzmi sensownie, faktycznie w takich okolicznościach kontakt facebookowy może byc lepszy - ale krótkich interakcji należy generalnie unikać.

      Usuń
  15. Milroh, mam wrazenie ze umiem juz na luzie rozmawiac z laskami i je podrywac. Jestem mniej wiecej ogarniety psychicznie.

    Teraz mam takie pytanie dotyczacze zagadywania lasek w miejscach publiczych, gdzie zaokolo jest pelno ludzi. Czy miales takie cos jak presja publiczna i jesli tak, to jak sobie z tym (po)radziles? Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, miałem presję publiczną. Poradziłem sobie stopniowo przez podchodzenie (przy czym wtedy JUŻ byłem ogarnięty z kobietami i potrafiłem z nimi dobrze rozmawiać).

      Moim zdaniem należy podchodzić w "umiarkowanych" sytuacjach, jak ulica czy centrum handlowe, a nie "ciężkich" jak sklep, winda czy przed kasą w kawiarni. Gdy ktoś wyrucha z 20 lasek z "umiarkowanych" sytuacji, to pewnie w jakimś stopniu dojdzie do niego, że obecność ludzi wokół niewiele znaczy.

      Usuń
  16. Mistrzu Milrohu, parę pytań jeśli chodzi o bliskość emocjonalną:
    1. Jesteś zwolennikiem bliskości emocjonalnej. Uważasz, że warto ją tworzyć w celu umówienia się na randkę? Ja parę razy próbowałem, ale z mizernymi skutkami. Natomiast gdy stosowałem humor i przy tym brak bliskości emocjonalnej to laski z pozycji NIE nastawiały się na TAK.
    2. Twierdzisz, że na randkach najlepiej jest poruszyć jak najgłębsze tematy. Czytałem jeszcze jeden z twoich raportów, gdzie mówiłeś, że gdy kobieta słucha określonego gatunku muzycznego, to warto się ją spytać o jej ulubiony utwór i dlaczego właśnie on. Chodzi o to, by przekonać się o tym co ona czuje i temat rozmowy będzie dla niej interesujący, gdyż będzie mówić o swoim ulubionym kawałku. Jednakże to jest chyba mało "głęboki temat"
    Czy taki luźny "szkic" rozmowy powinien wyglądać mniej więcej tak?
    Luźna rozmowa o muzyce, potem jej ulubiony utwór i dlaczego->jaką jest osobą, powiedzmy niesmiałą i jak to wpływa na jej życie -> jak siebie widzi za 10 lat -> na czym powinien się opierać jej idealny związek?
    Ja zauważyłem, że u mnie to jest coś takiego, że luźno gadam o powiedzmy wakacjach, ale nie zagłębiam się dlaczego by chciała gdzieś pojechać i np przeskakuję z tego na tematy miłosne. Coś w stylu, że " Mi się kanary źle kojarzą, bo zerwałem tam z dziewczyną bla bla bla" A jak rozumiem, warto się najpierw zagłębić w temat ( jak z tą piosenką, zadać pytanie dlaczego taka piosenka itp) i jak zostanie wyeksploatowany to wtedy dopiero przejść do zmiany tematu na głębszy?

    3. W jednym ze swioch blogów pisałeś: "- Jak ona czuje się w swoim życiu. W ŻYCIU, czyli na poziomie globalnym, a nie np. w pracy.
    - Kim ona się czuje, za kogo się uważa. Uwaga to jest wbrew pozorom coś trochę innego niż to jaką jest osobą - to jest niby prawie to samo, ale w praktyce jest duża różnica.
    - Co ona chciałaby osiągnąć w swoim życiu, EMOCJONALNIE.
    "

    Nie rozumiem za bardzo tych punktów. Co do punktu 1 co znaczy na poziomie globalnym? Co do punktu 2 jaka jest różnica między tym jaką jest osobą, a za jaką się czuje? Jeżeli zaś chodzi o punkt 3, to co znaczy osiągnąć coś "emocjonalnie"
    Mógłbyś podać przykłady do każdego z tych punktów, abym lepiej zrozumiał o co chodzi w dobieraniu tematów?
    4. Gdzieś pisałeś, że twoim otwieraczem jest " Hej, chodź ze mną na piwo" I z jaką energią, grą aktorską to mówisz? Bardziej jak jakiś showman, tak zachęcająco, jak luzak, czy może nieco bardziej "poważnie", właśnie jak zostało tutaj to pokazane https://www.youtube.com/watch?v=hUS_TMhFMFc

    Ja zauważyłem, że mój kolega podchodzi z bardzo wysoką energią, tak nieco na wariata, że czasem tuli laski od razu itp, tańczy z nimi, nie wiem czy to w sumie dobrze czy źle? Czy nie lepiej właśnie z taką stonowaną energią jak na filmie który poleciłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. "1. Jesteś zwolennikiem bliskości emocjonalnej. Uważasz, że warto ją tworzyć w celu umówienia się na randkę? Ja parę razy próbowałem, ale z mizernymi skutkami. Natomiast gdy stosowałem humor i przy tym brak bliskości emocjonalnej to laski z pozycji NIE nastawiały się na TAK."


      <---- Na pewno musiałeś robić coś źle. Dobrze wprowadzana bliskość emocjonalna jest bardzo skuteczna.

      "Czy taki luźny "szkic" rozmowy powinien wyglądać mniej więcej tak?
      Luźna rozmowa o muzyce, potem jej ulubiony utwór i dlaczego->jaką jest osobą, powiedzmy niesmiałą i jak to wpływa na jej życie -> jak siebie widzi za 10 lat -> na czym powinien się opierać jej idealny związek?"


      <---- Tak, może być. Choć nie należy traktować czegoś takiego jako "sztywnego" planu, tylko dostosowywać się do sytuacji w danym momencie.


      "A jak rozumiem, warto się najpierw zagłębić w temat ( jak z tą piosenką, zadać pytanie dlaczego taka piosenka itp) i jak zostanie wyeksploatowany to wtedy dopiero przejść do zmiany tematu na głębszy?"


      <--- To znaczy może nie "wyeksploatowany" tak całkowicie, bo też nie należy przeginać, ale dobrze jest, gdy jednak jest odrobinkę tego zagłębienia.


      "Co do punktu 1 co znaczy na poziomie globalnym?"


      <---- W sensie jej życia, gdzie to jej życie zmierza "tak ogólnie". Napisałem to w opozycji do "punktowych" rzeczy pokroju, takich jak np. to, jak się czuje w pracy.


      "Co do punktu 2 jaka jest różnica między tym jaką jest osobą, a za jaką się czuje"


      <---- Nie za bardzo rozumiem, co tu jest niejasne. Po prostu laska obiektywnie jest X, ale subiektywnie, emocjonalnie może czuć, że jest Y.


      "Jeżeli zaś chodzi o punkt 3, to co znaczy osiągnąć coś "emocjonalnie"

      <---- To znaczy, że można CZUĆ się w określony sposób w kontekście siebie samego, swojego życia, itd.


      "4. Gdzieś pisałeś, że twoim otwieraczem jest " Hej, chodź ze mną na piwo" I z jaką energią, grą aktorską to mówisz? Bardziej jak jakiś showman, tak zachęcająco, jak luzak, czy może nieco bardziej "poważnie", właśnie jak zostało tutaj to pokazane https://www.youtube.com/watch?v=hUS_TMhFMFc "


      <---- Najczęściej w sposób zbliżony do tego, jak zostało pokazane na tym nagraniu.


      "Ja zauważyłem, że mój kolega podchodzi z bardzo wysoką energią, tak nieco na wariata, że czasem tuli laski od razu itp, tańczy z nimi, nie wiem czy to w sumie dobrze czy źle? Czy nie lepiej właśnie z taką stonowaną energią jak na filmie który poleciłeś?"


      <---- Można dobrze uwodzić z wysoką energią, ale moim zdaniem bardziej umiarkowana energia jest lepsza dla większości ludzi.

      Usuń
  17. Zrozumiałem, że preferujesz pokazywanie się jako bogatego faceta raczej pod radarem, a bezposrednio po przez koszule i marynarke. Czy twoim zdaniem bardziej bezpośrednie czy szpanerskie rzeczy są słabe tzn. portfel ze złota karta kredytowa lub wypchany euro, koszula z logo Ck, Hugo bossa albo nawet coś bardziej ekskluzywnego, zegarek Rolex lub omega kogo nie stać to dokładna replika za 500-800zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem szpanerskie rzeczy są słabe - powinniśmy wyglądać na kogoś bogatego, ale w dobrym stylu i kogoś kto nie pozuje.

      Usuń
  18. Milroh, a czy uwazasz, ze mozna w przekonujacy sposob odgrywac role atrakcyjnego, konkretnego i czarujacego faceta nawet w sytuacji, kidey na codzien kobiety sa dla nas jedynie zrodlem frustracji i rozgoryczenia?

    Innymi slowy, czy nalozenie maski bedzie przekonujace i z czasem poharatana psychika "nadgoni"?

    Ostatnio wchodze w role takiego konkretnego goscia, ale odnosze wrazenie, ze laski na pewnym poziomie wyczuwaja lekka sztucznosc i w rezultacie same "zamykaja sie" troche w sobie, przez co nie moge zlapac z nimi realnego polaczenia w interakcji.

    Zastanawiam sie, czy nie jest przypakdiem tak, ze najpierw trzeba "posprzatac" w glowie poprzez odpowiednie ulozenie przekonan i pozbycie sie szacunku do kobiet, a dopiero potem dodawanie gry aktorskiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, pozwolę sobie odpowiedzieć, nie, gra aktorska bez ogarnięcia psychiki nie ma sensu, bo występuje konflikt wewnętrzny, odpowiedz na Twoje pytanie była już zawarta w artykułach Milroha a tak swoją drogą Milroh mam pytanie bo wcześniej pisałeś o Kalibabce i tak się składa że oglądałem szkolenie z nim i tak jak napisałeś, widać że jest dobry, ale nie umie tej wiedzy przekazać, i zastanawia mnie bo on tam powiedział że szanuje wszystkie kobiety, wydaje mi się że po prostu różne osoby inaczej rozumieją słowo szacunek i stąd rozbieżność, a Ty co o tym sądzisz? Pozdrawiam

      Usuń
    2. "Milroh, a czy uwazasz, ze mozna w przekonujacy sposob odgrywac role atrakcyjnego, konkretnego i czarujacego faceta nawet w sytuacji, kidey na codzien kobiety sa dla nas jedynie zrodlem frustracji i rozgoryczenia?"

      <--- Moim zdaniem zdecydowanie NIE. Aktorstwo jest fajne i dobre, gdy ktoś ma wyluzowanie, dystans względem tego wszystkiego - "pustą przestrzeń", którą można zapełnić odpowiednią Grą Aktorską.

      Inna sprawa, że pisałem o tym wielokrotnie - chociażby w komentarzu pod tym artykułem, 14 marca:

      'Odpowiednie wyluzowanie daje "wolną przestrzeń" do Gry Aktorskiej - bez tego nie ma co się spodziewać dobrych rezultatów. '

      "Innymi slowy, czy nalozenie maski bedzie przekonujace i z czasem poharatana psychika "nadgoni"?"

      <--- Moim zdaniem NIE nadgoni.

      "Zastanawiam sie, czy nie jest przypakdiem tak, ze najpierw trzeba "posprzatac" w glowie poprzez odpowiednie ulozenie przekonan i pozbycie sie szacunku do kobiet, a dopiero potem dodawanie gry aktorskiej"

      <--- Tak, oczywiście. To zresztą w ogromnym stopniu tyczy się całego uwodzenia.


      Usuń

    3. " i zastanawia mnie bo on tam powiedział że szanuje wszystkie kobiety, wydaje mi się że po prostu różne osoby inaczej rozumieją słowo szacunek i stąd rozbieżność, a Ty co o tym sądzisz?"

      Mówimy tutaj o facecie, który OKRADAŁ kobiety. O jakim realnym poziomie szacunku możemy tutaj mówić?

      Okradanie kobiet jednoznacznie świadczy o przedmiotowym, utylitarnym ich traktowaniu - a słowa o szacunku to tylko słowa.

      Inna sprawa, że Kalibabka nie tylko okradał kobiety, ale także stosował względem nich przemoc fizyczną.

      https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/02/13/casanova-z-dziwnowa-poznaj-prawde-o-najglosniejszym-uwodzicielu-prl-u-18/#3

      'Zabierał jej kosztowności, pieniądze. Gdy się opierała, bił ją.

      (...)

      Na tym etapie donżuan z Dziwnowa nawet nie próbował kontrolować swej skłonności do przemocy. Znęcał się fizycznie i psychicznie nawet nad Niusią i kolejnymi „grzałami” . Gdy chciały odejść, je także bił i szantażował. Jego „pani” nieraz miała rozbity nos i głowę. Była katowana za samo spojrzenie na obcego mężczyznę. Co najmniej raz Jerzy z premedytacją poparzył ją wrzątkiem. Groził też, że potnie jej twarz żyletką. „Grzałom” obrywało się nawet za przypalone mleko.

      (...)

      Najnaturalniej wypadł podczas innego wywiadu. Kochałem je wszystkie, co niektóre bardziej – zadeklarował. Czy z miłości się je biło? – spytał po chwili milczenia dziennikarz. Czy biło… – zawahał się Kalibabka, siląc się na filozoficzną zadumę. Były moje! – dodał po chwili, jak gdyby tłumaczył coś oczywistego.'


      Swoją drogą, bardzo wielu naturali ma tak, że są draniami, nie szanują kobiet, źle je traktują, ale uprawiają "Grę Pozorów" i mówią, że szanują kobiety, robią z siebie romantyków i gentlemanów. To jest tak naprawdę mechanizm obronny, wykształcony w wyniku tego, że za mówienie tego jak faktycznie jest mogłoby ich czekać nie tylko potępienie i ostracyzm, ale także fizyczne pobicie. Ta "Gra Pozorów" stanowi z reguły wieloletni nawyk, wieloletnie uwarunkowanie, coś co wielu naturali mówi "odruchowo" i podejrzewam, że to właśnie mogło stać za słowami Kalibabki.

      Ja tutaj na blogu piszę o takich rzeczach, o których wielu naturali mówi otwarcie tylko swoim bliskim kolegom. Ale ja na blogu nie występuję pod swoim nazwiskiem, nie pokazuję twarzy. A w realnym życiu, gdzie jest oczywiście inaczej, nie mówię ludziom wszystkiego i uprawiam Grę Pozorów, tak jak inni naturale.

      Usuń
  19. Witaj Milroh
    Dobre artykuły, chyba nigdy nie widziałem w internecie treści, które byłby tak zgodne z rzeczywistością jeśli chodzi o relacje z laskami. Gratki :)
    Czytałem serie artykułów o bliskości emocjonalnej i o roli aktora, która mnie bardzo zaciekawiła, czy będzie w najbliższym czasie możliwość, żebyś dokładniej opisał bliskość emocjonalną oraz role aktora w jednym art( w sensie roli aktora chodzi mi o praktyczne podejście, warunki i sposoby skutecznego wprowadzania swojej osoby w odpowiedni stan, role z Twojego subiektywnego, empirycznego punktu widzenia)?
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  20. "Dobre artykuły, chyba nigdy nie widziałem w internecie treści, które byłby tak zgodne z rzeczywistością jeśli chodzi o relacje z laskami. Gratki :) "

    <--- Dzięki :)

    Ja też nigdy nie widziałem w internecie treści o porównywalnej jakości. Generalnie w kontekście uwodzenia ma miejsce taka sytuacja, że miażdżąca większość "ekspertów" wypowiadających się na ten temat to nie są osoby faktycznie w tym kompetentne, tylko oszuści, mitomani, albo po prostu kretyni. Wielu "ekspertów" wciska ludziom np. taki kit, że laski rzekomo wcale nie zwracają dużej uwagi na wygląd faceta - co służy do wyciągania pieniędzy od brzydkich, albo uważających się za brzydkich facetów.

    "Czytałem serie artykułów o bliskości emocjonalnej i o roli aktora, która mnie bardzo zaciekawiła, czy będzie w najbliższym czasie możliwość, żebyś dokładniej opisał bliskość emocjonalną oraz role aktora w jednym art( w sensie roli aktora chodzi mi o praktyczne podejście, warunki i sposoby skutecznego wprowadzania swojej osoby w odpowiedni stan, role z Twojego subiektywnego, empirycznego punktu widzenia)?"

    <--- Ale co dokładnie masz na myśli w kontekście opisania tego w jednym artykule - omówienie "Gry Aktorskiej" wykorzystywanej podczas budowania Bliskości Emocjonalnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi bardziej o Twój sposób wprowadzania gry aktorskiej, wchodzenia w odpowiednią rolę i w jaką rolę by skuteczność wprowadzenia bliskości emocjonalnej była najbardziej efektywna, kontekst gry aktorskiej jako "odbijania" swojego stanu emocjonalnego na lasce. Może dopiero teraz zauważam, że oba tematy są dosyć rozległe i opisanie tego w jednym, nawet tak długim jak ten artykuł, może być ciężkie i niezbyt precyzyjne.
      Nigdy nie miałem styczności z grą aktorską i widze ogromny potencjał tej metody jako wprowadzenia autentycznych emocji, które, niby "sztucznie" wyindukowane są jednak prawdziwe i autentyczne co przypuszczam daje dobre efekty. Wspominałeś coś o książce Stanisławskiego o grze aktorskiej, dzięki za lekture na pewno przeczytam, jednak fajnie by było gdybyś to opisał dokładniej ze swojego subiektywnego punktu( chodzi mi tu oczywiście o to, że masz doświadczenie w łączeniu gry aktorskiej z urabianiem lasek na ruchanie co przypuszczam Stanisławski nie opisuje i na pewno są detale, które są Twoim własnym wytworem)
      Myślałeś coś również o rozszerzeniu tematu bliskości emocjonalnej? Myśle, że jest to dosyć mocno bagatelizowany temat a myślę, że bardzo ważny. Niestety moja efektywność ruchania mocno atrakcyjnych lasek to jakieś 10-15% i czuje, że ten aspekt bliskości, emocji często u mnie mocno kuleje, stąd sugestia i prośba z mojej strony również co do tego tematu o rozszerzenie go.
      "Wielu "ekspertów" wciska ludziom np. taki kit, że laski rzekomo wcale nie zwracają dużej uwagi na wygląd faceta - co służy do wyciągania pieniędzy od brzydkich, albo uważających się za brzydkich facetów. " --- Z ciekawości wszedłem na inne strony o uwodzeniu(Twoja strona to pierwsza jaką kiedykolwiek miałem przyjemność czytać w tym temacie i pewnie jedyna którą z chęcią śledzić będę) i nie wiem co powiedzieć. Takim ludziom w ruchaniu lasek pomoże tylko chloroform albo metalowa pałka.
      Odwalasz kawał dobrej roboty w szerzeniu prawdy o świecie i z czystym sumieniem polecam każdemu kto chce dużo ruchać, żeby ta strona była ich najważniejszym źródłem w tym temacie. Wiadomo, że tekst to nie to samo co obserwacja i przebywanie z ludźmi, którzy są dobrzy w ruchaniu jednak jest to dobrej jakości wiedza, która z pewnością dobrze nakieruje.
      Życze spokojnych i radosnych świąt

      Usuń
    2. "Może dopiero teraz zauważam, że oba tematy są dosyć rozległe i opisanie tego w jednym, nawet tak długim jak ten artykuł, może być ciężkie i niezbyt precyzyjne."

      <--- Tak, szczególnie temat budowania bliskości emocjonalnej jest (bardzo) rozległy.

      " Wspominałeś coś o książce Stanisławskiego o grze aktorskiej, dzięki za lekture na pewno przeczytam, jednak fajnie by było gdybyś to opisał dokładniej ze swojego subiektywnego punktu "

      <---- Jest wysoce prawdopodobne, że wcześniej czy później napisze na ten temat artykuł.

      "Myślałeś coś również o rozszerzeniu tematu bliskości emocjonalnej? Myśle, że jest to dosyć mocno bagatelizowany temat a myślę, że bardzo ważny."

      <---- To jest bardzo ważny temat i bardzo bagatelizowany w stosunku do swojej faktycznej wagi.

      W najbliższych dniach zacznę pisać nowy artykuł na ten temat.


      "Z ciekawości wszedłem na inne strony o uwodzeniu(Twoja strona to pierwsza jaką kiedykolwiek miałem przyjemność czytać w tym temacie i pewnie jedyna którą z chęcią śledzić będę) i nie wiem co powiedzieć. Takim ludziom w ruchaniu lasek pomoże tylko chloroform albo metalowa pałka."

      <--- Co tu dużo mówić - poziom większości ekspertów/materiałów w tym temacie to jedna wielka porażka.

      "Odwalasz kawał dobrej roboty w szerzeniu prawdy o świecie i z czystym sumieniem polecam każdemu kto chce dużo ruchać, żeby ta strona była ich najważniejszym źródłem w tym temacie."

      <---- Dzięki. :)


      "Wiadomo, że tekst to nie to samo co obserwacja i przebywanie z ludźmi, którzy są dobrzy w ruchaniu jednak jest to dobrej jakości wiedza, która z pewnością dobrze nakieruje"

      <---- Dokładnie.

      Usuń
  21. https://www.youtube.com/watch?v=tuyvZwZxH8Y

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleś robi dużo błędów i jakość tego uwodzenia jest taka sobie, ale i tak jest to jedno z najlepszych nagrań w obrębie PUA, jakie kiedykolwiek widziałem.

      Usuń
    2. A mógłbyś napisać jakie to są głównie błędy?
      Tylko rzuciłem okiem na te nagranie, ale na pewno widać brak gry aktorskiej. A tak poza tym, to gdzie jest popełniane te WIELE błędów?
      wiem, że to by wymagało wiele wysiłku i czasu, ale fajnie by było jakbyś mógł szczegółowo to opisać, bo to by mi i innym BARDZO pomogło jeżeli chodzi o unikanie podstawowych PUA błędów.

      Usuń
    3. Akurat ten koleś NIE robi typowych PUA błędów i generalnie JAK NA PUA to pokazuje tutaj bardzo dobry poziom.

      Gość jak na PUA ma świetną energię, buduje jakiś poziom zaufania, pewnego rodzaju zarodek bliskości emocjonalnej.

      Z drugiej strony ta energia w skali ogólnej, ograniczania skali do PUA, jest tak naprawdę taka sobie. I jest tam wiele różnych błędów, potknięć, toporności, czy też miejsc gdzie on nie robi tego, co mógłby/powinien zrobić.

      Natomiast jeżeli chodzi o szczegółowe opisanie tego, to tak jak piszesz wymagałoby to dużo czasu i wysiłku, ja niespecjalnie mam na to ochotę.

      Usuń
    4. Aha, bo gość jak na PUA ma świetną energię, w sensie, że jest taki radosny, ale z durgiej strony to chyba nadal jest dość mało uwodzicielski, tak?
      Drugie co zauważyłem, to gośc na tej randce był chyba zabawny, ale niespecjalnie poruszył żaden intymny temat. A jak poruszył, to chwilowo.
      Poza tym, gdy juz kupili napoje, to on dalej był zabawny, a nie uwodzicielski.
      Rozumiem, że nie masz ochoty na analizowanie całego materiału, a mógłbyś wymienić przynajmniej parę takich potknięć, czy toporności?

      Ps. mi się jego ubiór nie podoba,

      Usuń
    5. "Aha, bo gość jak na PUA ma świetną energię, w sensie, że jest taki radosny, ale z durgiej strony to chyba nadal jest dość mało uwodzicielski, tak?"

      <--- Między innymi. Poza tym niespecjalnie buduje obraz konkretnego gościa, tylko bardziej normalnego. Co nie jest samo złe, ale mogłoby być lepsze.

      "Drugie co zauważyłem, to gośc na tej randce był chyba zabawny, ale niespecjalnie poruszył żaden intymny temat. A jak poruszył, to chwilowo."

      <---- Tak. Mógłby nawiązać z nią głębszą, bardziej osobistą więź.

      "Poza tym, gdy juz kupili napoje, to on dalej był zabawny, a nie uwodzicielski."

      <--- Tak, nie był tam uwodzicielski, rozmowa miała nutkę prawie że koleżeńską.

      "Rozumiem, że nie masz ochoty na analizowanie całego materiału, a mógłbyś wymienić przynajmniej parę takich potknięć, czy toporności?"

      <--- Nie chce mi się. :)

      "Ps. mi się jego ubiór nie podoba,"

      <--- Mi też niespecjalnie.

      Usuń
  22. jak dajesz lasce do zrozumienia ze ci sie podoba jesli juz ją znasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiam z nią i buduję bliskość emocjonalną - a potem proponuję jej wyjście na obiad/kawę/cokolwiek.

      Usuń
  23. milroh czytasz jakies ksiazki spoza tematyki uwodzenia? jak tak to co uwazasz za godne przeczytania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milroh już odpowiadał kiedyś na to pytanie, że nie ma dobrej książki o uwodzeniu. Może poza Debunking the seduction comunity, ale to nie jest do końca o podrywaniu.
      Milroh a znasz może jakieś seriale/filmy godne uwagi?
      Np w celu naśladoawnia głównego bohatera, jego gry aktorskiej, energii?
      I tak z czystej ciekawości, jakie są twoje ulubione seriale/książki, ale pod względem rozrywkowym?

      Usuń
    2. czytaj dobrze. napisalem ksiazki SPOZA tem. uwodzenia

      Usuń
    3. "milroh czytasz jakies ksiazki spoza tematyki uwodzenia? jak tak to co uwazasz za godne przeczytania?"

      <--- Ja mało czytam, chociaż wielu ludzi spodziewa się po mnie czegoś innego. :)

      Usuń

    4. "Milroh a znasz może jakieś seriale/filmy godne uwagi?
      Np w celu naśladoawnia głównego bohatera, jego gry aktorskiej, energii?"

      <--- Nie, na filmach/serialach jest w tym względzie słabo, prawie nigdzie nie ma realistycznie pokazanego dobrego uwodzenia.

      "I tak z czystej ciekawości, jakie są twoje ulubione seriale/książki, ale pod względem rozrywkowym?"

      <--- The Walking Dead, Game of Thrones, Breaking Bad, Dexter, Expanse... jest wiele dobrych seriali.

      Usuń
  24. Ja mam pytanie, bo jak rozumiem nie jestes zwolennikiem fryzur na zel, bo to odbiera konkretnosci. https://goo.gl/images/fx3Haz
    Wydaje sie prosta, ale meska.
    Bo tutaj ten sam gosc chyba zdaje sie nieco mniej konkretny: https://goo.gl/images/dkDj4T

    Jeszcze mam pytania, kolor koszuli wziac bialy/niebieski i jak bardziej opalona cera to lepiej niebieski? Na czym sie skupic podczas jej doboru, bo sie boje, ze moze byc przekombinowana.

    Moglbys podac jakis przyklad dobrych butow na lato? Zakladajac ze bedzie sie nosilo koszule i eleganckie, materialowe spodnie. (wiem ze to trzeba dobrac do spodni i koszuli, ale chcialbym zobaczyc jak mniej wiecej wedlug ciebie to powinno wygladac. Albo przynajmniej jakies fajne rodzaje butow)

    OdpowiedzUsuń
  25. "Ja mam pytanie, bo jak rozumiem nie jestes zwolennikiem fryzur na zel, bo to odbiera konkretnosci. https://goo.gl/images/fx3Haz
    Wydaje sie prosta, ale meska.
    Bo tutaj ten sam gosc chyba zdaje sie nieco mniej konkretny: https://goo.gl/images/dkDj4T"

    <--- Dokładnie.

    "Jeszcze mam pytania, kolor koszuli wziac bialy/niebieski i jak bardziej opalona cera to lepiej niebieski? Na czym sie skupic podczas jej doboru, bo sie boje, ze moze byc przekombinowana."

    <--- Odwrotnie, biała do opalonej, niebieska do bladej.

    "Moglbys podac jakis przyklad dobrych butow na lato? Zakladajac ze bedzie sie nosilo koszule i eleganckie, materialowe spodnie. (wiem ze to trzeba dobrac do spodni i koszuli, ale chcialbym zobaczyc jak mniej wiecej wedlug ciebie to powinno wygladac. Albo przynajmniej jakies fajne rodzaje butow)"

    <--- Zwyczajne eleganckie buty bez udziwnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mokasyny, loasfersy uważasz, że są mało konkretne? Czasami jest tak ciepło, że w zwykłych eleganckich jest troche dziwnie kiedy wszystkie laski wokół w sandałach.

      Usuń

Prześlij komentarz