Realne praktykowanie uwodzenia vs "interesowanie się uwodzeniem" i "pozorowane uwodzenie".



W tym artykule chciałbym zająć się istotną, dla wielu osób katastrofalnie szkodliwą, ale dziwną kwestią.

Chodzi o to, że jest wielu ludzi, którzy studiują materiały o uwodzeniu i POZORNIE dążą do tego, aby uwodzić, aby mieć z tego uwodzenia kobiety, ale którzy w rzeczywistości NIE PRAKTYKUJĄ, UNIKAJĄ REALNEGO UWODZENIA.

Chodzi o ludzi, którzy UNIKAJĄ UWODZENIA, ale UDAJĄ, w tym przede wszystkim przed sobą, że działają w tym kierunku.

To zjawisko ma 2 formy:

1. [Teoretyczne] "Interesowanie się uwodzeniem". Gdy ktoś studiuje materiały o uwodzeniu, ale nie praktykuje lub praktykuje w mikroskopijnej ilości, zamiast tego snując mgliste plany praktykowania w nieokreślonej przyszłości. (I tak mijają miesiące, potem lata)

2. "Pozorowane uwodzenie". Gdy ktoś studiuje materiały o uwodzeniu i niby praktykuje, podchodzi do kobiet, rozmawia z nimi, ale tak naprawdę jego działanie nie jest uwodzeniem, bo jest zorientowane na "pogadanie", bez intencji wyruchania laski.

Te dwie formy bardzo często się na siebie wzajemnie nakładają - gdy ktoś praktykuje bardzo mało, a do tego gdy już praktykuje, to jest to "pozorowane uwodzenie".

1. "Interesowanie się uwodzeniem".

To polega na tym, że ktoś interesuje się uwodzeniem, studiuje materiały o uwodzeniu, czyli np. czyta tego bloga, ale mało praktykuje, albo w ogóle nie praktykuje.

Mam tu na myśli sytuacje, gdy ktoś przykładowo:

- Od wielu miesięcy, czy nawet o zgrozo lat, studiuje materiały o uwodzeniu, czyta je np. codziennie lub kilka razy w tygodniu, itd.

I JEDNOCZEŚNIE:

- Podchodzi np. do jednej kobiety na miesiąc, do jednej kobiety na kilka miesięcy, albo w ogóle nie podchodzi.

Jaki sens ma studiowanie materiałów o uwodzeniu, jeżeli ktoś nie chce lub nie jest w stanie (na jedno wychodzi) chociażby PRÓBOWAĆ wprowadzać to w życie?

Są sytuacje, w których można to zrozumieć. Np. jeżeli ktoś jest w szczęśliwym monogamicznym związku i nie chce innych kobiet, a lubi sobie poczytać o uwodzeniu. To jest ok i nie o tym tutaj mówię.

Ja mówię o sytuacjach, w których ktoś chce kobiet i studiuje materiały z poczuciem, że ma mu to w jakiś sposób przynieść kobiety - a jednocześnie nie robi nic lub prawie nic, aby to wprowadzić w życie.

To jest PATOLOGIA.

Jeżeli nie chcesz lub nie potrafisz (bo np. zbyt mocno się boisz) praktykować uwodzenia, to nie będziesz miał z tego kobiet - to jest PROSTE.

Wielu ludziom może się wydawać, że rozumieją powyższe, ale ICH TRYB ŻYCIA mówi coś kompletnie przeciwnego. Bo jeżeli np. ktoś wiele miesięcy studiuje materiały o uwodzeniu, ale nie podchodzi, to taka postawa sugeruje, że w praktyce taka osoba nie rozumie powyższego. Na pewno nie w takim wymiarze, który ma realne przełożenie na jej tryb życia.

Pozbawione praktyki "interesowanie się uwodzeniem" NIE MA SENSU, bo NIE DAJE EFEKTÓW. Wydaje się to oczywiste, lecz jednak ludzie tak postępują. Dlaczego?

Moje wrażenie jest takie, że nie patrzą na to realistycznie, tylko tworzą wygodną dla siebie ILUZJĘ, wizję pozytywnej przyszłości, w której będą mieli atrakcyjne kobiety, która nadejdzie "kiedyś" (w praktyce prawie na pewno: NIGDY). I czytając o uwodzeniu, mają złudne, ale przyjemne uczucie, że "coś robią" w kierunku przybliżenia tej pozytywnej przyszłości.

W rzeczywistości takie osoby tworzą sobie taką przyszłość, w której będą miały na koncie setki, tysiące godzin spędzone na studiowaniu materiałów o uwodzeniu, ale nadal nie będą miały większego sukcesu z kobietami. I tak poleci rok za rokiem - w ten sposób spokojnie można "przezimować" całe życie.

Nie ma sensu "zajmować" się uwodzeniem w sposób, który nie daje efektów. Jeżeli ktoś świadomie traktuje to jako ciekawą lekturę i nie liczy na żadne praktyczne efekty, to ok. Ale jeżeli ktoś chce efektów, a postępuje w sposób, który w oczywisty sposob nie może dać efektów, licząc nie wiadomo na co, to ma w głowie niezły syf.

Moim zdaniem taka osoba powinna skonfrontować się z rzeczywistością i ALBO zacząć praktykować (realne) uwodzenie, ALBO przestać myśleć o uwodzeniu i zająć się czymś innym, gdzie będą szanse na efekty. Życie ułudą, życie wizją "pozytywnej przyszłości", która najprawdopodobniej NIGDY nie nadejdzie, to moim zdaniem TOKSYCZNY SYF.

Mi osobiście uwodzenie dało MEGA, MEGA dużo. To jest najlepsza część mojego życia, która dała mi najwięcej przyjemności, zadowolenia z życia, itd itp. Ale ja mówię o REALNYM uwodzeniu, a nie o "interesowaniu się uwodzeniem", nie o OSZUKIWANIU SIEBIE SAMEGO ILUZJĄ, iluzoryczną wizją lepszej przyszłości, które uprawia wielu ludzi.

Uwodzenie jest łatwe dla niektórych ludzi, ale dla większości ludzi jest TRUDNE. To zależy od różnych czynników - od wyglądu, od poziomu (nie)ogarnięcia psychicznego, od tego w jakim otoczeniu się obraca, itd itp. Każdy człowiek ma swój prywatny "układ sił", układ różnych czynników - zarówno stałych, niezmiennych, jak i takich, które można zmienić. Przy czym te czynniki, które można zmienić, często są trudne do zmiany - kluczowym przykładem tego jest (nie)ogarnięcie psychiczne, które z jednej strony może zostać zmienione, ale z drugiej strony najczęściej nie jest to łatwe. I ogólnie jest tak, że bardzo wielu ludzi ma w kontekście uwodzenia TRUDNY "układ sił".


Jeżeli dla kogoś uwodzenie, zajmowanie się uwodzeniem, jest czymś zbyt trudnym, to moim zdaniem taka osoba powinna być UCZCIWA SAMA ZE SOBĄ i przyznać, że tak właśnie jest, a następnie zająć się czymś innym. Bo jeżeli ktoś ma latami "interesować się uwodzeniem" i nic z tego nie mieć, to chyba lepiej, aby poświęcił ten czasu czemu innemu.

2. "Pozorowane uwodzenie".

"Pozorowane uwodzenie" to mechanizm samooszukiwania się podobny do "interesowania sie uwodzeniem", ale bardziej "zaawansowany" i podstępny. Polega to na tym, że ktoś podchodzi do kobiet, rozmawia z nimi, ALE tak naprawdę bez REALNEJ INTENCJI DOPROWADZENIA DO SEKSU.

Taki facet podchodzi po to, aby "poćwiczyć", aby "zrobić podejście", aby chwilę porozmawiać z kobietą, itd, itp.

Taka osoba taka naprawdę NIE PRAKTYKUJE UWODZENIA. Uwodzenie to DĄŻENIE DO ZARUCHANIA. Zakończone sukcesem lub porażką, ale dążenie do zaruchania.

Jeżeli ktoś nie dąży do zaruchania, to NIE praktykuje uwodzenia. Praktykuje POZOROWANE, PSEUDO-uwodzenie.

Tacy ludzie OSZUKUJĄ SAMYCH SIEBIE. Wmawiają sobie, że praktykują i uczą się uwodzenia, a tak naprawdę praktykują i uczą się POZOROWANIA, UNIKANIA realnego uwodzenia.

Ogólnie jest tak, że w całym uwodzeniu niesamowicie ważnym czynnikiem jest PSYCHIKA. Psychika wpływa i na jakość decyzji, działań faceta, i na kobietę (przez mowę ciała, czyli "Energię"). W ogromnym uproszczeniu - wyluzowany facet zachowuje się inaczej i jest odbierany inaczej niż facet spięty. Ogarnięcie, zmiana swojej psychiki to GŁÓWNY element stania się dobrym uwodzicielem.

W kontekście psychiki, to pozorowane pseudo-uwodzenie jest czymś INNYM od realnego uwodzenia. Bo psychika faceta, który podchodzi żeby np. "poćwiczyć podchodzenie", działa INACZEJ niż psychika faceta, który podchodzi z intencją wyruchania laski.


Jak wiadomo, bardzo wielu facetów ma różnego rodzaju lęki, opory, napięcia w kontekście kobiet. Ale czego dokładnie tyczą się te lęki/opory/napięcia?

Rozmawiania z kobietami? NIE. Przecież większość facetów rozmawia normalnie np. z koleżankami z pracy czy ze studiów.

Może rozmawiania z nieznajomymi kobietami? NIE. Większość ludzi nie ma problemu z rozmową z nieznajomą sprzedawczynią w sklepie, kelnerką, itd itp - O ILE ta rozmowa pozostaje w "poprawnym obyczajowo" kontekście, nie mającym nic wspólnego z uwodzeniem.

Z podchodzeniem do kobiet jest dokładnie tak samo. Większość facetów nie ma problemu z podejściem do nienajomej kobiety i np. zapytaniem się o drogę.

Tak naprawdę lęki/opory/napięcia tyczą się KONTEKSTU UWODZENIA/SEKSU. Tyczą się zaprezentowania się kobiecie jako KANDYDAT NA KOCHANKA. Tyczą się złożenia jej OFERTY SEKSUALNEJ mówiącej zasadniczo "proponuję Ci, abyśmy zostali kochankami".

To bardzo często generuje lęki/opory/napięcia także wtedy, gdy facet dobrze zna kobietę i rozmawia z nią na luzie na różne tematy. Przecież jest masa sytuacji, w których facet chętnie wyruchałby ładną koleżankę, ale nie ma odwagi spróbować. Ona absolutnie nie jest nieznajoma, nie trzeba do niej podchodzić, on czuje się na luzie rozmawiając z nią na różne tematy - dopiero myśl o "ZŁOŻENIU (POWAŻNEJ) OFERTY SEKSUALNEJ", myśl próbie uwiedzenia koleżanki wywołuje lęki/opory/napięcie.

Pisałem już na tym blogu o Szacunku Do Kobiet, o tym, że tak naprawdę ten cały psychiczny syf bierze się z indoktrynacji propagandą moralno-obyczajową, itd itp. A w propagandzie moralno-obyczajowej chodzi oczywiście w pierwszej kolejności o to, aby ludzie się za bardzo NIE RUCHALI, a nie o to, aby nie rozmawiali ze sobą.

Uwodzenie to DĄŻENIE DO ZARUCHANIA, a problemy psychiczne z nim związane to głównie blokady moralno-obyczajowe W KONTEKŚCIE RUCHANIA.

Faceci uprawiający "pozorowane uwodzenie", UNIKAJĄ realnego uwodzenia, UNIKAJĄ realnej konfrontacji z tymi problemami psychicznymi - bo podążanie w tym kierunku powoduje, że zaczynają się ŹLE CZUĆ. Ale z drugiej strony nie chcą przyznać, skonfrontować się z tym, że są zbyt słabi, aby zajmować się realnym uwodzeniem i że w związku z tym przypuszczalnie nigdy nie będą mieli takiego życia seksualnego, jakie chcieliby mieć - bo z tą wizją też CZUJĄ SIĘ ŹLE.

Ich toksycznym "rozwiązaniem" tego problemu jest właśnie "pozorowane uwodzenie" - czyli takie działanie z kobietami, które:

- Jest pozbawione faktycznej intencji wyruchania kobiety, przez co nie konfrontuje zbyt mocno z problemami psychicznymi.

ORAZ

- Z pozoru na tyle przypomina uwodzenie, że daje facetowi poczucie, że on coś robi, że zmierza w kierunku osiągnięcia dobrego życia seksualnego.

 
Ludzie którzy robią "pozorowane uwodzenie", mają problemy psychicznie w kontekście RDZENIA uwodzenia, czyli w kontekście ruchania i prezentowania się kobiecie jako seksualny kandydat. I ci ludzie UCIEKAJĄ od konfrontacji z tymi problemami.

W jaki sposób te problemy mają zostać u nich kiedykolwiek naprawione, skoro oni UCIEKAJĄ od zmierzenia się z nimi?

Praktykowanie "pozorowanego uwodzenia" prędzej utrwali taki właśnie nawyk, wzorzec w psychice danej osoby - czyli utrwali taki stan rzeczy, w którym "uwodzenie" polega na zagadywaniu i rozmawianiu, ale nie ruchaniu.

Ta patologia przybiera u niektórych ludzi GIGANTYCZNE rozmiary. Są ludzie ze społeczności PUA, którzy "zajmują się uwodzeniem" od wielu lat i mają na koncie ponad 1000 podejść, ale nadal mają problem z tym, aby podejść do kobiety z autentycznym nastawieniem "idę do niej po to, aby się z nią ruchać". Pomyślcie o tym, jakie to jest CHORE - tacy ludzie podchodzą do SETEK kobiet, niby w ramach "uwodzenia", ale bez realnej, silnej intencji doprowadzenia do seksu z którąkolwiek z nich.

Takie osoby mimo wszystko czasami zaliczają - bo czasami trafią na "chętną" laskę, która okazuje im na tyle dużo zainteresowania, że zaczynają wierzyć w możliwość zaruchania i podążają w tym kierunku. Co paradoksalnie w pewnym kontekście im szkodzi, bo przekonuje to ich, że sposób w jaki "uwodzą" jest właściwy. W PUA często jest tak, że ktoś kto zalicza np. jedną kobietę na 100, ale uważa, że reprezentuje "dobry" poziom. To ma więcej niż jedną przyczynę, ale "pozorowane uwodzenie" jest jedną z nich.

Dlaczego "pozorowane uwodzenie" to coś niewłaściwego, szkodliwego?

U podstaw "pozorowanego uwodzenia" leży SŁABOŚĆ PSYCHICZNA. I ta słabość psychiczna w jakimś stopniu jest WYCZUWALNA przez kobietę - przez "Energię", mowę ciała faceta. To ma też niekorzystny wpływ na jego decyzje, słowa i zachowania podczas uwodzenia.

Jaką "Energię" może mieć facet, który podchodzi do kobiety, ale bez wewnętrznej, emocjonalnej intencji wyruchania jej, bo czuje się niekomfortowo z seksualnością i stawianiem siebie na pozycji "seksualnego kandydata"?

"Energia" takiego faceta jest ASEKSUALNA, BEZPŁCIOWA. To jest energia typu "chcę z Tobą porozmawiać". To może być nacechowane wyluzowaniem (tylko osiągniętym kosztem braku seksualności), towarzyskością - i to może wywoływać pozytywne reakcje, ale reakcje pozytywne w kontekście towarzyskim, nie seksualnym.

Wielu ludzi tego nie rozumie, nie dostrzega, ale kobieta na poziomie intuicyjnym, emocjonalnym, w jakimś stopniu WYCZUWA z jakiego typu facetem ma do czynienia i postrzega, traktuje go ADEKWATNIE względem tego. Nie w sensie precyzyjnej, w pełni świadomej diagnozy typu "ten facet jest taki i taki, więc powinnam go traktować tak i tak". Tylko w sensie pewnej EMOCJI, ODCZUCIA, które wskazuje jej pewien sposób traktowania faceta.

Jeżeli facet jest towarzyski, ale ASEKSUALNY, to często jest tak, że kobieta z nim rozmawia i niby wszystko idzie dobrze, lecz gdy on rozochocony próbuje popchnąć to w jakimś bardziej seksualnym kierunku, to nagle atmosfera siada, a laska zaczyna mu robić problemy. Często facet czuje się w tym kontekście wręcz "oszukany" - bo w jego mniemaniu "wszystko szło tak dobrze", a potem nagle się rozwaliło. Taki facet nie rozumie tego, że szło dobrze, ale tylko TOWARZYSKO, a nie seksualnie. I w rzeczywistości nie ma mowy o jakimkolwiek "oszustwie", czy zachowaniu nie fair ze strony kobiety - tak naprawdę on dostał DOKŁADNIE TAKIE traktowanie, jakie sam wywołał.

Chyba każdy słyszał o mitycznym kobiecym odczuciu, które mówi "ten facet ma TO COŚ". To jest zasadniczo to, o czym tutaj mówię. Tylko nie na zasadzie zero-jedynkowej, a na zasadzie płynnej skali.

W tym kontekście warto jest przyjrzeć się temu, jak wygląda kobieca seksualność. A wygląda tak, że BARDZO wiele kobiet ma tendencje do uległości, a nawet masochizmu. Je pociągają dominujący, seksualnie drapieżni, a nawet brutalni czy sadystyczni mężczyźni. Można to łatwo zobaczyć patrząc na popularność powieści "50 Twarzy Greya", w której tytułowy Grey wiąże i biczuje główną bohaterkę. Wiele kobiet ma fantazje seksualne odnośnie bycia gwałconymi - w badanich psychologicznych na ten temat, kilkadziesiąt procent kobiet PRZYZNAŁO SIĘ do tego, że miewa takie fantazje. Tyle się przyznało, a może podejrzewać, że faktyczny procent jest wyższy.

Informacja o tym (po angielsku): https://www.psychologytoday.com/us/blog/all-about-sex/201001/womens-rape-fantasies-how-common-what-do-they-mean

Większość kobiet w głębi serca pragnie ostrego seksualnie, dominującego mężczyzny, który jest ostro zerżnie, wręcz zeszmaci, zniewoli, a nawet będzie je w jakiś sposób poniżał czy krzywdził. Społeczeństwo uczy ich czegoś zupełnie innego, ujmując skrótowo "szanowania się" i wiele z nich szczerze się z tym identyfikuje - ale na bardziej powierzchownym, świadomym, intelektualnym poziomie. A na głębszym, bardziej podświadomym, instynktownym, emocjonalnym poziomie, większość kobiet ma coś zupełnie innego - właśnie potrzebę bycia zeszmaconymi, zniewolonymi, itd.

Swoją drogą, chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że to o czym tutaj mówię to NIE JEST to samo, co mówią różnego rodzaju błędne teorie o "samcach alfa". Teorie o "samcach alfa" to szkodliwa "Anty-Wiedza", która pod pewnymi względami ma coś wspólnego z rzeczywistością, ale pod innymi jest koszmarnie nietrafiona. Moje wrażenie jest takie, że ludzie piszący, wierzący w te teorie , mają ograniczone pojęcie o kobietach i realnym świecie, że wierzą w pewnego rodzaju ideologię.

To co ja tutaj piszę jest oparte na moich PRAKTYCZNYCH doświadczeniach z zarówno uwodzeniem, jak i dominowaniem, szmaceniem, zniewalaniem kobiet. Ja mam powiedzmy "tendencje BDSM", ale bardziej w kontekście kształtu relacji, a nie różnego rodzaju "rekwizytów" jak kajdanki czy pejcze. I bardziej w kontekście dominacji i poniżania, nie sadyzmu. Ja lubię, gdy kobieta czuje się dobrze - i gdy oboje czerpiemy przyjemność z tego, że ona jest moją niewolnicą. Wiele lat temu, w okolicach 2000 roku, myślałem, że mam jakiegoś rodzaju "rzadkie zboczenie" i że będę musiał z tym szukać jakiegoś nikłego odsetka kobiet. Lecz potem się okazało, że uzupełniające się z moimi, "niewolnicze" skłonności zdaje się mieć WIĘKSZOŚĆ, a nie mniejszość kobiet.

Przed teoriami o "samcach alfa" przestrzegam, bo przekazują one masę bzdur, ale jednocześnie mają pewne podobieństwa to tego co napisałem powyżej, więc być może ktoś mógłby pomyśleć, że je potwierdzam. Między innymi - to nie jest tak, że kobietami rządzi "biologia" i bezwarunkowy popęd do "samca alfa". Opisane przeze mnie instynkty seksualne, "niewolnicze" potrafią mieć na kobiety BARDZO DUŻY wpływ, lecz te instynkty generalnie są w dużej mierze uśpione i wymagają rozbudzenia, bez którego najczęściej stanowią istotny, ale wcale nie jakiś super dominujący impuls. A uwarunkowanie przez wychowanie, propagandę społeczeństwa jest potężną siłą, która w dodatku nie wymaga żadnego rozbudzania, bo jest aktywna w powierzchownej, bardziej świadomej części psychiki. Według moich doświadczeń, prostackie stawianie na "biologię" PRZECIWKO "wychowaniu" to BŁĄD - należy działać w sposób jak najbardziej kompatybilny, jak najbardziej zgodny z OBIEMA tymi siłami. Ostatecznie musimy wystąpić przeciwko "wychowaniu", bo ruchanie jest z nim sprzeczne, ale należy to robić w sposób minimalizujący ilość oporów i "zgrzytów".

Ja miałem WSPANIAŁE rezultaty łącząc niewerbalną seksualność i "ostrość" z niewerbalnym ciepłem i życzliwością, a werbalnym byciem miłym i uprzejmością. Co później przechodziło w znacznie ostrzejsze słowa i zachowania - ale dopiero wtedy, gdy została wokół tego zbudowana odpowiednia atmosfera. Dla odmiany, zachowanie "macho" czy "buraka alfa" najczęściej nie prowadzi do niczego dobrego.

Wracając do "pozorowanego uwodzenia", to ten sposób działania, w którym facet jest wewnętrznie, emocjonalnie nastawiony nie na wyruchanie laski, a na "poćwiczenie", "zrobienie podejścia", itd, prowadzi oczywiście w kierunku ASEKSUALNEJ "Energii". Ta energia wcale nie musi być w wyraźny sposób negatywna (choć może) - ona po prostu jest PUSTA, WYBRAKOWANA, BEZPŁCIOWA. I kobieta to w mniejszym czy większym stopniu CZUJE na jakimś instynktownym poziomie.

Tak jak pisałem wcześniej, kobiety generalnie lubią "ostrych seksualnie" facetów - a tu do kobiety podchodzi facet z bezpłciową energią, z emocjonalnie/seksualnie pustą gadaniną, takim "ple ple ple". Jak sądzicie, jaką "ocenę" wystawi mu jej instynktowna seksualność? Na tym poziomie powiedzmy "instynktowno-seksualnym", ona odbiera go jako LESZCZA, jako kogoś "WYKASTROWANEGO", kto kompletnie nie pasuje, nie dorasta do jej potrzeb i fantazji, kim ona w głębi serca mniej czy bardziej POGARDZA.

To nie jest jedyny aspekt, który ma znaczenie. Mężczyzna może być atrakcyjny na innych polach, np. może mieć dobry wygląd, kasę, albo rozegrać to dobrze "towarzysko", potem zbudować Bliskość Emocjonalną, itd itp. Niemniej jednak, nawet jeżeli ma atuty w innych dziedzinach, to ta część psychiki kobiety, część bezpośrednio powiązana z seksualnością, działa PRZECIWKO NIEMU.


"Pozorowane uwodzenie", jeżeli jest praktykowane długo, wykształca wyżej wspomnianą aseksualność jako NAWYK. A mówimy tu nie o nawyku w sensie zewnętrznego zachowania, a o nawyku psychicznym, emocjonalnym - facet przestaje łączyć podchodzenie, rozmawiania z kobietami z seksualnością. I nie ma tego świadomości, nie zauważa, że to robi. Ogólnie trudno jest zauważyć NIEOBECNOŚĆ czegoś, bo właśnie nie ma czego zaobserwować.

Ja przy tym NIE twierdzę, że tacy faceci wcześniej mieli dobrą wewnętrzną, "energetyczną" seksualność, którą potem stracili przez "pozorowane uwodzenie". Bo najprawdopodobniej stali z tym słabo już wcześniej - ale "pozorowane uwodzenie" jeszcze pogłębiło ten problem, a do tego jeszcze wykształciło u nich przekonanie, że "tak wygląda uwodzenie".

W porówaniu z pierwszą patologią, czyli z teoretycznym "interesowaniem się uwodzeniem", "pozorowane uwodzenie" z jednej strony jest lepsze o tyle, że tutaj jest jakieś działanie, z którego mogą być sukcesy. Natomiast z drugiej strony jest to o tyle bardziej niebezpieczne, że osobie tym dotkniętej może być dużo ciężej zdać sobie sprawę ze swojej sytuacji.

Obie patologie biorą się z tego samego źródła, czyli ze SŁABOŚCI PSYCHICZNEJ. Bo jeżeli jakiś facet chce mieć kobiety, a ma ogarniętą psychikę, pozbawiona chorych oporów, to po prostu zdecydowanie, konkretnie dąży do ich zdobywania. To jest EKSTREMALNIE PROSTE w sensie braku skomplikowania, natomiast dla większości facetów jest to TRUDNE w sensie emocjonalnym.

Facet z ogarniętą psychiką:

1. Nie czeka miesiącami, latami na rozpoczęcie uwodzenia, oszukując siebie samego wizjami dobrej przyszłości, która najprawdopodobniej nie nadejdzie. ("interesowanie się uwodzeniem")

2. Nie robi gównianiego pseudo-uwodzenia, w którym chodzi bardziej o zagadywanie i rozmawianie, niż o wyruchanie laski. Nie wmawia sobie, że jest to w jakiś sposób dobre czy właściwe. ("pozorowane uwodzenie")

Na świecie jest MNÓSTWO atrakcyjnych kobiet. I większość facetów nie ma żadnego dobrego powodu, aby nie próbować ich realnie uwodzić. Tak NA SERIO, dążąc realnie do zaruchania. Tylko większość z nich ma w głowie patologie psychiczne, które ich przed tym powstrzymują. Konfrontowanie się z tymi patologiami psychicznymi jest nieprzyjemne, więc faceci uciekają w ILUZJE, które sprawiają, że czują się lepiej.

To tak naprawdę nie jest jakaś bardzo skomplikowana sprawa - po prostu "NIEKONKRETNI" faceci często podchodzą do uwodzenia w "NIEKONKRETNY " sposób. Także w takim sensie, że nie są w stanie konkretnie spojrzeć na to, co faktycznie robią w tej sferze swojego życia, zamiast tego patrząc na to w sposób niekonkretny, "zamglony" samooszukiwaniem się, ucieczką od konfrontacji z rzeczywistością.

Niestety prawda jest taka, że dla większości ludzi uwodzenie jest czymś TRUDNYM. To absolutnie nie jest to, co ta większość ludzi CHCIAŁABY usłyszeć, ale taka jest rzeczywistość. Ja rozumiem to, że konfrontacja z tym jest czymś nieprzyjemnym. Myśl o tym, że jest się słabym i że są ogromne szanse na pozostanie dalej słabym w tak ważnej dla samopoczucia mężczyzny sferze życia, jest na pewno czymś przykrym. Ale UCIECZKA od rzeczywistości, ucieczka w złudzenia, jest moim zdaniem złym rozwiązaniem. Bo to nie da realnych rezultatów, może co najwyżej zmniejszyć to poczucie przykrości. Ale to też tymczasowo - co się stanie, gdy np. po 3 czy 5 latach samooszukiwania się nagle ktoś się "obudzi" i stwierdzi, że jak nie miał efektów (atrakcyjnych kobiet), tak nie ma ich nadal? A jak najbardziej SĄ takie przypadki.

Moim zdaniem uwodzenie należy albo (REALNIE, NA SERIO) praktykować, albo dać sobie z tym spokój. Jeżeli ktoś ma nie mieć dobrych efektów z uwodzenia, to może byłoby lepiej, aby zajął się czymś innym i miał dobre efekty w tej innej dziedzinie. Wielu facetów nie prowadzi "kariery uwodzicielskiej", poznaje jakąś przyzwoitą laskę przez krąg znajomych i jakoś żyje.

Ja osobiście uważam, że UDANA "kariera uwodzicielska" jest czymś WSPANIAŁYM i na nic innego bym tego nie zamienił. Ale mówię tutaj właśnie o UDANEJ "karierze uwodzicielskiej". A wielu facetów chciałoby tego, lecz niestety brakuje im tego czy innego rodzaju zasobów, przez co ich "kariera uwodzicielska" wygląda bardzo słabo, albo praktycznie w ogóle jej nie ma ("interesowanie się uwodzeniem").

Według wielu moim zdaniem wiarygodnych osób, w społeczności PUA wygląda to tak, że MIAŻDŻĄCA WIĘKSZOŚĆ obecnych w niej ludzi jest słaba z kobietami, nawet po wielu latach "uczenia się uwodzenia" - a do tego ci ludzie są zbyt słabi psychicznie, za mało konkretni, aby szczerze się z tym skonfrontować. Co prawda tam jest POTĘŻNY problem z "Anty-Wiedzą", ale niestety nie odpowiada on za wszystko. Prawie każdy mężczyzna ma w tym kontekście problemy z psychiką, z wieloletnimi negatywnymi uwarunkowaniami wywołanymi propagandą moralno-obyczajową, czemu z reguły towarzyszy tendencja do ucieczki w iluzje chroniące ich dobre samopoczucie. To tyczy się nie tylko ludzi ze społeczności PUA, lecz też ludzi z mainstreamu, z Red Pill, a także niestety przynajmniej części, najprawdopodobniej większości czytelników tego bloga.

Wiedza jaką przekazuje ten blog jest BARDZO wysokiej jakości, jest to z tego co mi wiadomo NAJLEPSZE publicznie dostępne źródło wiedzy o uwodzeniu na świecie. Lecz niezależnie od jakości, jest to nadal jedynie teoretyczna wiedza, "intelektualna" informacja, a nie coś, co może odwrócić wieloletnie "głębokie", emocjonalne szkodliwe uwarunkowania. Niestety przynajmniej część czytelników bloga ma opisane w artykule problemy - (teoretyczne) "interesowanie się uwodzeniem" i "pozorowane uwodzenie". Dlatego napisałem ten artykuł - aby przed tym przestrzec. Patrzcie obiektywnie na to, co faktycznie robicie (lub nie robicie) w kontekście uwodzenia. Nie uciekajcie w iluzje - bo taka postawa ma swoje konsekwencje. I albo uprawiajcie realne uwodzenie, uwodzenie "NA SERIO", albo zajmijcie się czymś innym. Chyba, że ktoś ŚWIADOMIE godzi się na to, że np. za 3 lata będzie tak samo słaby z kobietami jak teraz, albo mikroskopijnie lepszy - ale w takim przypadku niech powie to sobie otwarcie. 

Komentarze

  1. Pytanie nie na temat:

    Masz w sobie pogardę dla dużej części ludzi? Ja mam coś takiego, że jak chodzę ulicą, jeżdżę busami itp., to wyzywam w głowie praktycznie każdą osobę którą zobaczę, bo praktycznie każda osoba mi czymś podpadnie i automatycznie uznaję ją za debila, leszcza, plebs itp. Pytam, bo jak kiedyś w tekście o dotacjach opisywałeś debilną część ludzi czytających Twojego bloga jako "podludzi, insekty, robaki, śmieci", to miałem poczucie, że znalazłem bratnią duszę, bo mam podobny "klimat wkurwiania się na ludzi"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to jest jakby "spolaryzowane". Bo ja z jednej strony mam w sobie dość dużo życzliwości względem ludzi, ale z drugiej strony często czuję pogardę, obrzydzenie, widząc ludzką głupotę, kurewstwo, spierdolenie emocjonalne, itd itp.

      Usuń
  2. Oj, jestem pod coraz wiekszym wrażeniem tego bloga. Niestety w punkcie 1 byłem, całe szczęscie w okolicach 16-17 roku życia ( i ja jestem dowodem na to, że taka patologia może trwac nawet 3 lata) i udało się wykaraskać dzięki poznaniu Tianowców na studiach.

    Swoją droga nie sądzisz Milroh, ze przez SAM wyglad większość ludzi nie ma większych szans na kariere ruchacza? Kiedys na pewnym forum jak to stwierdziłem to chłopów chyba aż tak żal scisnąl, że mnie zbanowali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oj, jestem pod coraz wiekszym wrażeniem tego bloga."

      <--- Dzięki :)

      "Niestety w punkcie 1 byłem, całe szczęscie w okolicach 16-17 roku życia ( i ja jestem dowodem na to, że taka patologia może trwac nawet 3 lata) i udało się wykaraskać dzięki poznaniu Tianowców na studiach."

      <--- Pewnie gdybyś nie poznał tych Tianowców, to trwałoby to jeszcze dłużej niż 3 lata.

      "Swoją droga nie sądzisz Milroh, ze przez SAM wyglad większość ludzi nie ma większych szans na kariere ruchacza? Kiedys na pewnym forum jak to stwierdziłem to chłopów chyba aż tak żal scisnąl, że mnie zbanowali :) "

      <--- Na pewno jest tak, że część ludzi przez sam wygląd nie ma większych szans na karierę ruchacza. Tylko moim zdaniem to jest nie większość, a mniejszość. Według mnie większość ludzi ma przeciętny, "neutralny" wygląd, który daje pewne możliwości.

      To jest temat, który jest dla wielu osób drażliwy, bolesny. Wiele osób ze słabym wyglądem wybiera samooszukiwanie się i reaguje agresją, gdy ktoś wspomina o tym, że TAK, wygląd ma znaczenie i to ogromne.

      Ja zostałem kiedyś zbanowany na forum o uwodzeniu (forum Elvisa), "dziwnym trafem" niedługo po tym, jak założyłem temat o tym, że wygląd ma znaczenie. Podobno osobą stojącą za tym był kolega moderatora - niski, brzydki, otyły osobnik, którego bolało to co pisałem.

      Usuń
    2. "Pewnie gdybyś nie poznał tych Tianowców, to trwałoby to jeszcze dłużej niż 3 lata."

      <--- Jasne, masz racje. Natomiast ja świadomie szukałem już wtedy TIAN-owców.

      Rozpoczynając studia byłem gościem, który już potrafił ocenić, że np. twoje artykuły mają stuprocentowe odzwierciedleni w rzeczywistości.

      Paradoksalnie uważam, że wiedza, która prezentujesz jest na tyle zaawansowana i kompletna, że osoba kompeletnie zielona może nic z niej nie zrozumieć. Doskonale to widać też po jakosci komentarzy u Ciebie - są tu ewidentnie bardziej ogarnięte i świadome osoby niz w innych miejscach.

      Co, ciekawe moi znajomi, których moge okreslic jako TIAN to najczęściej studiujący prawo i dziennikarstwo, więc humanisci. Druga sprawa to, że ŻADNEGO z moich TIAN nie określil bym jako bardzo dobrego w stricte uwodzeniu. To raczej kolesie dobrze wygladajacy i z dobra psychika, ale robiący dużo głupich zagrywek. Nie wiem, czy są to reguły, czy przypadek.

      Szczerze powiedziawszy nie wierze, że są ludzie którzy są w stanie sami ogarnąć swoją psychike. Ja mimo kilku lat zadawania się z TIAN-owcami stan swojego ogarniecia okreslilbym na 6-7/10, więc nadal sporo do poprawy.

      "Na pewno jest tak, że część ludzi przez sam wygląd nie ma większych szans na karierę ruchacza. Tylko moim zdaniem to jest nie większość, a mniejszość. Według mnie większość ludzi ma przeciętny, "neutralny" wygląd, który daje pewne możliwości.

      To jest temat, który jest dla wielu osób drażliwy, bolesny. Wiele osób ze słabym wyglądem wybiera samooszukiwanie się i reaguje agresją, gdy ktoś wspomina o tym, że TAK, wygląd ma znaczenie i to ogromne. "

      <--- Ja ostatnio miałem pewne przemyślenia i doszedłem do wniosku ze z zestawu: wygląd, pieniądze, uwodzenie to wygląd ma największe znaczenie. Oczywiscie może to być błedne przekonanie bo opiera się tylko na moich kilkuletnich obserwacjach.

      Poznawałem ludzi bogatych nie mających kobiet, jednak facetów bardzo przystojnych już nie. Co do "ważnosci" samego uwodzenia cięzko mi jednoznacznie okreslic. Do tej pory nie poznałem nikogo bardzo dobrego (sam też nie jestem wybitny), a Ci, których uwodzenie okreslibym jako dobre nie zachwycali efektami.

      "Ja zostałem kiedyś zbanowany na forum o uwodzeniu (forum Elvisa), "dziwnym trafem" niedługo po tym, jak założyłem temat o tym, że wygląd ma znaczenie. Podobno osobą stojącą za tym był kolega moderatora - niski, brzydki, otyły osobnik, którego bolało to co pisałem. "

      <--- Najgorsze jednak jest, że tacy ludzie często biorą sie za doradzanie innym.

      Poznałem kilkanaście osób z kręgów uwodzenia (czas przed TIAN) i ja ich oceniam jako GORSZYCH od przeciętnego faceta. Bo przecietny facet pozna na studiach swoja Kasie i z nia jest, a Ci latają po miescie i robia z siebie debili. Jeden z nich mimo, że nie ma praktycznie zadnych efektów udziela non stop rad na IU Team, a ludzie traktuja jego rady poważnie.

      Oczywiście nie oceniam, że generalnie osoby wywodzace sie z uwodzeniem są słabe, bo kilkanascie osób to za mała próbka.




      Usuń
    3. "Rozpoczynając studia byłem gościem, który już potrafił ocenić, że np. twoje artykuły mają stuprocentowe odzwierciedleni w rzeczywistości."

      <---- Fajnie, że byłeś w stanie do dostrzec. :)

      "Paradoksalnie uważam, że wiedza, która prezentujesz jest na tyle zaawansowana i kompletna, że osoba kompeletnie zielona może nic z niej nie zrozumieć."

      <---- Na pewno w jakimś stopniu ma to miejsce. Osoba z małym poziomem doświadczenia/ogarnięcia nie ma "punktu odniesienia" i może jej być ciężko zrozumieć to co piszę.

      "Co, ciekawe moi znajomi, których moge okreslic jako TIAN to najczęściej studiujący prawo i dziennikarstwo, więc humanisci. Druga sprawa to, że ŻADNEGO z moich TIAN nie określil bym jako bardzo dobrego w stricte uwodzeniu. To raczej kolesie dobrze wygladajacy i z dobra psychika, ale robiący dużo głupich zagrywek. Nie wiem, czy są to reguły, czy przypadek."

      <--- Przypadek. Ja znam TIAN osoby i po kierunkach humanistycznych, i po niehumanistycznych. Natomiast co ciekawe nikt wśród nich nie zajmuje się muzyką, sztuką, rzeczami tradycyjnie kojarzonymi z namiętnością i seksem.

      Co do tego, że Twoi TIANowcy nie są zbyt dobrzy, to jest to czymś normalnym. Większość TIANowców to są imprezowicze w ogólnym tego słowa znaczeniu - lubią się napić, powygłupiać po pijaku, a dupy są dla nich tylko jedną rzeczą z wielu i to najczęściej robioną "po pijaku", niekoniecznie w jakiś super sprawny czy kontrolowany sposób. Oni są i tak lepsi od przeciętnych facetów, ale nie naprawdę dobrzy. Tylko część TIANowców to goście mojego pokroju, którzy w zdecydowany i "świadomy" sposób koncentrują się na uwodzeniu.

      "Ja ostatnio miałem pewne przemyślenia i doszedłem do wniosku ze z zestawu: wygląd, pieniądze, uwodzenie to wygląd ma największe znaczenie. Oczywiscie może to być błedne przekonanie bo opiera się tylko na moich kilkuletnich obserwacjach."

      <--- To jest skomplikowana sprawa. Bo o ile na pewno wygląd ma OGROMNE znaczenie, to np. kobiety 9/10 są często z BOGATYMI facetami 6-7/10. Dlaczego, skoro mogłyby się zakręcić z facetami 8-9/10?

      Moim zdaniem to jest skomplikowany "układ sił" i opisywanie tego w sposób typu "X jest ważniejsze od Y" nie jest dobrym pomysłem.

      "Najgorsze jednak jest, że tacy ludzie często biorą sie za doradzanie innym.

      Poznałem kilkanaście osób z kręgów uwodzenia (czas przed TIAN) i ja ich oceniam jako GORSZYCH od przeciętnego faceta. Bo przecietny facet pozna na studiach swoja Kasie i z nia jest, a Ci latają po miescie i robia z siebie debili. Jeden z nich mimo, że nie ma praktycznie zadnych efektów udziela non stop rad na IU Team, a ludzie traktuja jego rady poważnie.

      Oczywiście nie oceniam, że generalnie osoby wywodzace sie z uwodzeniem są słabe, bo kilkanascie osób to za mała próbka. "

      <---- Ja rozmawiałem na ten temat z wieloma osobami, w tym także takimi, które są w społeczności PUA od wielu, nawet kilkunastu lat, które mają tym środowisku dobre znajomości, itd itp. Wyłania się z tego BARDZO WYRAŹNIE taki obraz, że w społeczności PUA jest GIGANTYCZNA ilość patologii. To ma taką skalę, że ciężko jest to zwięźle opisać słowami. W dużym skrócie można powiedzieć, że główną osią funkcjonowania społeczności PUA wcale NIE JEST (realne) uwodzenie, tylko oszukiwanie siebie lub innych, tworzenie zbiorowej iluzji. Tam generalnie panują CHORE KLIMATY.

      Co do tego, że znasz osobę, która sama nie ma efektów, ale udziela rad innym, to jest to ABSOLUTNIE TYPOWE. To jest REGUŁA, a nie wyjątek. Co tyczy się także wielu trenerów, rzekomych "ekspertów" od spraw uwodzenia, oferujących szkolenia czy produkty. W przypadku BARDZO, BARDZO wielu "ekspertów" było tak, że osoby które poznały ich prywatnie stwierdziły, że dany "ekspert" jest po prostu SŁABY w uwodzeniu.

      Usuń
  3. Cześć, jeśli dobrze zrozumiałem Twój tekst, to jest w jakimś stopniu ostrzeżenie/przestroga, aby zastanowić się do jakiej grupy "uwodzicieli" się należy i jeśli robi się to na pół-gwizdka to lepiej zająć się czymś innym i na to spożytkować czas. Chciałem Ciebie spytać odnośnie skuteczności i jak stwierdzić czy faktycznie jest ok czy coś szwankuje.
    Czy powinno to się określać na podstawie ilości dziewczyn, z którymi poszło się do łóżka z którymi się spotkało na kawie/randce?
    Czy na podstawie ilości podejść jak tutaj powyżej określiłeś? I na jakim poziomie ta skuteczność jest okej, pamiętam, że kiedyś napisałeś w komentarzu, ale nie pamiętaj dokładnej liczby?
    I czy nic nie można zdziałać po 4-5 spotkaniach nie ma nic więcej, oprócz całowania to lepiej odpuścić, a zapowiada się, że trzeba było poczekać jakiś czas to lepiej odpuścić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cześć, jeśli dobrze zrozumiałem Twój tekst, to jest w jakimś stopniu ostrzeżenie/przestroga, aby zastanowić się do jakiej grupy "uwodzicieli" się należy i jeśli robi się to na pół-gwizdka to lepiej zająć się czymś innym i na to spożytkować czas."

      <---- Tak. A przede wszystkim: nie należy podążać w złudzenia, iluzje, które mogą być przyjemne, ale długofalowo są szkodliwe.

      "Czy powinno to się określać na podstawie ilości dziewczyn, z którymi poszło się do łóżka z którymi się spotkało na kawie/randce?
      Czy na podstawie ilości podejść jak tutaj powyżej określiłeś? I na jakim poziomie ta skuteczność jest okej, pamiętam, że kiedyś napisałeś w komentarzu, ale nie pamiętaj dokładnej liczby?"

      <---- To zależy. Jeżeli ktoś jest początkujący to nie, ale jeżeli ktoś "uczy się uwodzenia" powiedzmy np. 4 lata, a ma słabe efekty, to chyba powinien się nad sobą solidnie zastanowić.

      Przy czym nie chcę iść w kierunku sztywnych norm, a raczej ogólnie zwrócić uwagę na pewne problemy.

      "I czy nic nie można zdziałać po 4-5 spotkaniach nie ma nic więcej, oprócz całowania to lepiej odpuścić, a zapowiada się, że trzeba było poczekać jakiś czas to lepiej odpuścić?"

      <--- Jeżeli jest całowanie się, to moim zdaniem można poczekać, jeżeli ktoś ma na to ochotę i uważa, że laska jest tego warta.

      Usuń
  4. 1. https://www.youtube.com/watch?v=Oa4klaedx0g

    Co myślisz o wyglądzie, ubiorze Quebonafide (to ten z pytajnikami na szyi) na tym teledysku? Pytam głównie o:

    2:50 - 3:00 ten płaszcz który ma na sobie
    3:15 - 3:25 tą koszulę w połączeniu z tymi spodniami

    2. Robisz laskom minetki, czy może uważasz to za jakiegoś rodzaju niegodną mężczyzny czynność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. "Pstrokata" koszula jest moim zdaniem wątpliwym wyborem, według mnie to za bardzo komunikuje dziwność i "try hard".

      Płaszcze jest dobry, ale na nim jakby jakoś dziwnie leży - choć być może to kwestia sposobu, w jaki on się porusza.

      2. Jak najbardziej robię minetki.

      Usuń
  5. Witam Cię Milroh.
    Przeczytałem całość. Światny blog- pod kątem merytorycznym i stylistycznym. Gratuluję również "lekkiej" ręki pisarskiej.
    1) Po jakim czasie/ilości stosunków "zrywasz" kontakt z laską? Technika brania winy na siebie się sprawdza. Ale zdarzają się natrętne i zafascynowane łaski, które Cię męczą licznymi telefonami, szantażem emocjonalnym- jak sobie z nimi radzisz?
    2) Jesteś zdania, że łaski, z każdym nowym rokiem kalendarzowym, są coraz łatwiejsze do wyruchania wąskiej grupie Uwodzicieli?
    3) Czy w klubie/ulicy jesteś w stanie wyłapać, podświadomie nawet, innego Ruchacza?- ot, pytam.z ciekaeości.
    Gratuluję talentu, chylę czoła "licznikowi, dziękuję za wyjątkowe źródło wiedzy.
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. "Witam Cię Milroh.
      Przeczytałem całość. Światny blog- pod kątem merytorycznym i stylistycznym. Gratuluję również "lekkiej" ręki pisarskiej."

      <--- Dzięki :)

      "1) Po jakim czasie/ilości stosunków "zrywasz" kontakt z laską? Technika brania winy na siebie się sprawdza. Ale zdarzają się natrętne i zafascynowane łaski, które Cię męczą licznymi telefonami, szantażem emocjonalnym- jak sobie z nimi radzisz?"

      <--- Nie mam żadnych "sztywnych" norm. Zdarzały się i jednorazowe ruchnięcia, i związki (niemonogamiczne) trwające ponad rok.

      Co do natrętnych lasek, to w pewnym momencie trzeba przestać reagować w JAKIKOLWIEK sposób. Niech sobie pisze SMSy - w pewnym momencie powinno się jej znudzić.

      "2) Jesteś zdania, że łaski, z każdym nowym rokiem kalendarzowym, są coraz łatwiejsze do wyruchania wąskiej grupie Uwodzicieli?"

      <--- Nie, moim zdaniem wygląda to mniej więcej podobnie. Oczywiście świat się zmienia, można wskazać pewne różnice, ale nie przekłada się to na jakiś wyraźny trend, który byłby znaczący dla ludzi takich jak ja i moi koledzy.

      Prędzej widzę zmianę na niekorzyść zwyczajnych facetów, a także na niekorzyść facetów dopiero usiłujących stać się uwodzicielami. Moim zdaniem dzisiaj wygląd i pieniądze mają jeszcze większe znaczenie niż kiedyś, a poprzeczkę w tym względzie podnosi globalizacja i konkurencja ze strony facetów z Zachodu, którzy z reguły są bogatsi i lepiej ubrani od Polaków. Oprócz tego, PUA obrzydzili laskom podchodzenie, wystawiając je na wiele złych jakościowo podejść, przez co obraz podchodzenia w oczach kobiet, ich skojarzenia związane z podchodzeniem, są obecnie znacznie gorsze niż w latach 2000-nych. Jeżeli ktoś już jest dobry, to nie robi mu to jakiejś wielkiej różnicy, bo i tak jest "powyżej poprzeczki", ale jeżeli ktoś dopiero chce stać się dobrym, to znacząco działa to na jego niekorzyść.

      "3) Czy w klubie/ulicy jesteś w stanie wyłapać, podświadomie nawet, innego Ruchacza?- ot, pytam.z ciekaeości."

      <---- Nie. Są ruchacze, którzy sprawiają absolutnie normalne wrażenie. A są też goście, którzy wydają się być "ciekawi", ale przy laskach stają się spiętymi lamusami. Można ująć to tak, że bycie dobrym z kobietami to właśnie bycie dobrym z kobietami, a nie jakaś "ogólna" cecha osobowości, którą można by wyczuć w normalnych sytuacjach.

      Co więcej, jakby to dziwnie nie zabrzmiało, nawet patrząc na uwodzenie w wykonaniu danej osoby, może być trudno ocenić jej poziom - jeżeli się nie wie, czy to jest uwodzenie nieznajomej kobiety, czy też rozmowa z już wcześniej znaną kobietą. Bo dobre uwodzenie bardzo często wygląda tak, jakby ktoś rozmawiał ze swoją koleżanką lub z kobietą z którą JUŻ sypia. Z tego powodu dobre uwodzenie jest w dużym stopniu "UKRYTE" - ludzie widząc je nie zwracają na nie uwagi, bo wygląda to jak rozmowa dwóch znajomych osób.

      Usuń
  6. Milroh,
    1. Czy miewasz zachowania typu Push and pull, ale ze strony lasek? Np. powiedzmy, że laski są bardzo zainteresowane po krótkiej rozmowie na ulicy lub w klubie (GŁÓWNIE SYTUACJA DOTYCZY KRÓTKICH INTERKACJI), wręcz same inicjują kontakt przez smsy itp. a później przetstają już tak intensywnie pisać jak na początku, ale nadal jest ok, jednakze widać, że coś nie gra do końca, bo jest trochę inaczej niż na początku. Lub sytuacja podobna w której, dodatkowo tylko dogadujemy spotkanie, laska jest zainteresowana, ale dzien przed przeprasza, bo jednak nie może się spotkać itp. a potem już odpisuje trochę słabiej niż na początku.
    Czy miewasz takie sytuacje i jak sobie radzisz? Dalej nacierasz i kujesz żelazo póki gorące, czy dostosowujesz intensywność inicjowania kontaktu do laski, aby była na podobnym poziomie? jak to wygląda u Ciebie w tym kontekscie? (dodajmy, że jest duża motywacja zaruchania, powiedzmy, że w Twoim przypadku to o wiele ładniejsza laska, a nie miałeś czasu za dnia, aby dłużej rozmawiać)
    2. Jak bajerujesz laski tzw. insta gwiazdy, które mają zawyżone mniemanie o sobie, a facetów bardzo czesto traktują z pogardą, tyczy się to głównie młodszych lasek. Zmieniasz taktykę i zwracasz uwagę na jakieś szczególne aspekty, czy raczej nie różni się to wiele od ogarniania innych lasek tych bardziej "normalnych,typowych .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "1. Czy miewasz zachowania typu Push and pull, ale ze strony lasek? Np. powiedzmy, że laski są bardzo zainteresowane po krótkiej rozmowie na ulicy lub w klubie (GŁÓWNIE SYTUACJA DOTYCZY KRÓTKICH INTERKACJI), wręcz same inicjują kontakt przez smsy itp. a później przetstają już tak intensywnie pisać jak na początku, ale nadal jest ok, jednakze widać, że coś nie gra do końca, bo jest trochę inaczej niż na początku. Lub sytuacja podobna w której, dodatkowo tylko dogadujemy spotkanie, laska jest zainteresowana, ale dzien przed przeprasza, bo jednak nie może się spotkać itp. a potem już odpisuje trochę słabiej niż na początku."

      <--- Te zachowania praktycznie na pewno nie są "Push and Pull" jeżeli chodzi o intencje kobiet. Interakcje, nawet jeżeli były dobre, to były krótkie, przez co w kobietach nie utrwalił się dostatecznie mocno pozytywny obraz Twojej osoby. Później, gdy mija czas, ten obraz robi się odległy i "mglisty", a kobieta zaczyna czuć, że pisze do niej jakiś "OBCY" facet i czuje się niekomfortowo.

      "Czy miewasz takie sytuacje i jak sobie radzisz?"

      <--- Kiedyś miewałem, później bardzo rzadko kiedy, bo po prostu prowadzę zarówno DOBRE, jak i DŁUGIE interakcje. Moim zdaniem rzekomy problem z brakiem czasu po stronie faceta, to tak naprawdę głównie wymówki. Bo można nie komplikować sobie życia i po prostu uwodzić wtedy, gdy ma się czas. A do tego często rzeczy, przez które "nie ma się czasu", tak naprawdę można zawalić, nie przyjść, odwołać.

      Działanie na żywo jest najsilniejszym "kanałem" wpływania na laskę i jeżeli nie zrobiło się dostatecznie dużo tym najsilniejszym kanałem, to próby późniejszego "naprawiania" tego podczas zdalnego kontaktu mogą nic nie dać.

      Można zadzwonić i jeżeli laska odbierze, to przeprowadzić dłuższą rozmowę głosową, co stanowi pewien substytut rozmowy na żywo. Tylko oczywiście ona musi odebrać i jeszcze być w stosunkowo receptywnym nastroju, co może nie mieć miejsca.

      Wielu mężczyzn robi taki błąd, że dążą do szybkiego wzięcia numeru, biorą "słaby" numer, za którym nie stoi solidne urobienie laski i uznają to za sukces. A potem gdy laska nie odpisuje, albo odpisuje słabo (mnoży wymówki przed spotkaniem, itd), to mają poczucie straty, bo już wcześniej uznali to za swój "sukces", a laskę za jakby "zdobytą". W wyniku tego frustrują się, zaczynają kombinować jak napisać "magicznego SMS", który wszystko odmieni, itd itp. Ich uwodzenie jest strukturalnie spieprzone, bo nie przykładają się wtedy, gdy jest na to właściwy czas (na żywo), tylko wtedy, gdy ich wpływ na sytuację jest już mocno ograniczony.

      "2. Jak bajerujesz laski tzw. insta gwiazdy, które mają zawyżone mniemanie o sobie, a facetów bardzo czesto traktują z pogardą, tyczy się to głównie młodszych lasek. Zmieniasz taktykę i zwracasz uwagę na jakieś szczególne aspekty, czy raczej nie różni się to wiele od ogarniania innych lasek tych bardziej "normalnych,typowych ."

      <---- To normalne, że atrakcyjne kobiety często czują pogardę do większości mężczyzn. Po prostu mają od pierwszego spojrzenia wrażenie typu "jestem spoza twojej ligi, leszczu". One mogą być uprzejme i to ukrywać, a mogą tę pogardę okazywać, ale tak naprawdę to na jedno wychodzi. Lekarstwem na to nie jest jakiś określony rodzaj uwodzenia - one i tak nie będą słuchać faceta, którym pogardzają (ewentualne zamienienie kilku słów z grzeczności to nie to samo, co słuchanie z zainteresowaniem). Trzeba już od pierwszego spojrzenia zrobić na nich wrażenie kogoś, kto jest godzien uwagi. Do tego potrzebna jest taka czy inna mieszanka dobrego wyglądu fizycznego i/lub dobrego ubioru (czyli sprawiania wrażenia kogoś bogatego, z fajnym stylem życia) i/lub dobrej energii/psychiki.

      Usuń
  7. Hej,
    Z własnego doświadczenia, jaki wiek (okres) byś wskazał, który był dla Ciebie najbardziej owocny w podrywaniu. Czy z racji wieku zauważasz jakiś regres w zainteresowaniu kobiet czy może wręcz przeciwnie? Pytam bo mam 25 lat, ale gdzieś podświadomie mam poczucie że najlepsze lata dopiero przede mną, chociaż może niesłusznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób w jaki o tym myślisz jest nie tylko błędny, ale też potencjalnie NIEBEZPIECZNY dla Ciebie samego.

      Poziom sukcesu z kobietami nie zależy od wieku, przynajmniej jeżeli chodzi o zakres typu np. 16-40 lat. W obrębie określonego wieku typu przykładowo 20, 30 lub 40 lat, można znaleźć facetów mających bardzo różny poziom sukcesów z kobietami - bardzo wysoki, wysoki, średni, niski lub bardzo niski. Jakim cudem wiek miałby mieć jakieś większe znaczenie, skoro są takie różnice w obrębie tego samego wieku?

      Wiek generalnie, "statystycznie" sprzyja zdobywaniu doświadczenia, ogarnięcia z kobietami - ale nie na zasadzie bezpośredniego przełożenia. Bo ktoś może trafić w liceum czy na studiach na dobry TIAN i w wieku 18 czy 25 mieć więcej doświadczenia, ogarnięcia psychicznego i umiejętności, niż ktoś kto ma lat 30 czy 40. Są faceci, którzy mają prawie 40 lat i mają na koncie tylko 1-2 kobiety.

      Podobnie jest z kasą, czyli także środkami na dobre ubrania, lokum do ruchania, itd - "statystycznie" wiek sprzyja poprawie w tym zakresie, ale nie jest to wcale jakaś żelazna zasada. Niektórzy ludzie świetnie zarabiają w wieku 25-30 lat, a inni zarabiają słabo mając 35-40.

      Twoje myślenie jest potencjalnie NIEBEZPIECZNE dla Ciebie samego, bo może Cię to prowadzić w kierunku "nieustannego obiecywania sobie lepszego jutra". Wielu ludzi ma coś takiego i zamiast zająć się teraźniejszością, "uspokajają" siebie obiecując sobie lepszą przyszłość, która najczęściej NIGDY NIE NADCHODZI.

      Usuń
  8. Dobry artykuł. Chciałbym zapytać o temat być moze zakrawający o "niby uwodzenie".
    Ze swojego doświadczenia zauważyłem, że u mnie jest tak, że wyrażenie swoich intencji bezpośrednio powoduje u mnie opór, jakieś napięcie. Natomaist jak pójdę w np zapytanie o drogę ( ale z intencją zaruchania, to znaczy dziewczyna może wyczuć że tak naprawdę nie chodzi mi o zapytanie o drogę) to jakoś mi z tym lżej, nie czuję aż takiego napięcia.

    Jak już się uda dziewczynę wziąć na randkę, to nie mam ŻADNYCH oporów przed pójsciem dalej, pocałunkiem etc.
    Problem jak widać tyczy się głównie linii Szacunku Do Kobiet, strachu przed odrzuceniem i mojej patologicznie przewrażliwionej psychiki

    Żeby skorygować tę skazę na psychice, to uważasz, że lekarstwem powinno być przełamywanie się i bezpośrednie uderzanie do dziewczyn?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie da się zedytować komentarza. Mam już sukcesy na koncie z dziewczynami, więc właśnie ten brak oporów w dążeniu do ruchania nie wziął się znikąd. Tylko dalej występuje ten opór w bezpośrednim podejściu, bo często używałem "bezpiecznego" indirectu do ruchania.

      Usuń
    2. "Dobry artykuł. Chciałbym zapytać o temat być moze zakrawający o "niby uwodzenie".
      Ze swojego doświadczenia zauważyłem, że u mnie jest tak, że wyrażenie swoich intencji bezpośrednio powoduje u mnie opór, jakieś napięcie. Natomaist jak pójdę w np zapytanie o drogę ( ale z intencją zaruchania, to znaczy dziewczyna może wyczuć że tak naprawdę nie chodzi mi o zapytanie o drogę) to jakoś mi z tym lżej, nie czuję aż takiego napięcia.
      Jak już się uda dziewczynę wziąć na randkę, to nie mam ŻADNYCH oporów przed pójsciem dalej, pocałunkiem etc."

      <---- To oznacza, że czujesz się ok z "towarzyskim" aspektem zagadania, ale nie czujesz się 100% ok z "proponowaniem" nieznajomej lasce seksu - czujesz się ok dopiero wtedy, gdy już ona nie jest taka całkowicie nieznajoma. W takiej formie jaką opisałeś nie jest to jakaś tragedia, ale najprawdopodobniej i tak ma to negatywny wpływ na Twoją "energię".

      "Żeby skorygować tę skazę na psychice, to uważasz, że lekarstwem powinno być przełamywanie się i bezpośrednie uderzanie do dziewczyn?"

      <---- To niestety nie jest takie proste. Gdyby to było takie proste, to każdy zrobiłby X podejść bezpośrednich i byłoby po problemie. To jest skomplikowana "psychoterapeutyczna" sprawa, która zmienia się raczej długofalowo i w indywidualny sposób - (umiarkowane) przełamywanie się i podejścia bezpośrednie mogą pomóc, ale nie na zasadzie lekarstwa o gwarantowanym działaniu.


      Usuń
  9. Jak bardzo Twoja garderoba jest różnorodna? Jak celuję w rzeczy niewychodzące za bardzo kolorystycznie poza czerń, biel, granat, błękit, szarość i ewentualnie brąz to ciężko jest czasem kupić sobie coś innego od tego, co już mam, na przykład granatowe marynarki są w moim odczuciu BARDZO do siebie podobne.

    Oprócz tego, mógłbyś mi poradzić coś w kontekście butów do marynarek itp., poza ogólną poradą, żeby patrzeć jak konkretnie na mnie wyglądają? W kontekście butów czuję się strasznie głupi, mam wrażenie, że mam jakieś zaburzone poczucie estetyki względem butów, zwłaszcza takich które zakłada się do marynarek, koszul itp. Po prostu chodzę po sklepach, oglądam i za cholerę nie umiem stwierdzić, które są dobre, a które nie, czuję się jakbym nie był w stanie odróżnić skrajnie słabego buta od skrajnie dobrego, jakbym był jakiś upośledzony :) Fajnie by było też jakbyś pokazał jakieś przykładowe zdjęcie dobrych butów. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buty typu oxford, lotniki oraz monk. Polecam z firm; Loake, Yanko, tlb Mallorca, Shoepassion. Na sklepie internetowym Patine.pl - tam można nabyć Yanko. Na forum but w butonierce można sobie wyrobić opinie, które warto kupić i w jakiej cenie.

      Usuń
    2. Wygląda na to, że faktycznie masz coś nie tak z poczuciem estetyki - bo różne rzeczy w tym samym kolorze potrafią bardzo, bardzo różnie wyglądać, a wybór eleganckich butów do garnituru to nie jest jakieś wielkie wyzwanie.

      Natomiast ja nie chcę zajmować się głębszym doradzaniem w takich sprawach, ani spędzać czasu na wyszukiwaniu zdjęć w internecie. Moim zdaniem to są sprawy, w których można uzyskać pomoc od innych ludzi, bez angażowania mojej osoby.

      Usuń
  10. W sprawie podejść : wiesz może dlaczego z intencją zaruchania przed pierwszym podejściem czuję Mega Opory przed podejściem do laski każdego dnia ale np moje 3 lub4 podejście wypada już nieporównywalnie lepiej, na luzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu "wymuszasz" na swojej psychice przejście w TYMCZASOWY, NIETRWAŁY, KRÓTKOTERMINOWY stan, w którym na daną chwilę słabną Tobie długoterminowo obecne w Tobie negatywne uwarunkowania.

      Później Twoje DŁUGOTERMINOWE negatywne uwarunkowania automatycznie przełączają Cię z powrotem w ten gorszy, "normalny" stan psychiki.

      Niektórzy ludzie błędnie myślą, że powyższa dynamika jest czymś "normalnym" i że bycie dobrym w uwodzeniu polega na codziennym użeraniu się, budowaniu od nowa tego tymczasowego stanu ("rozgrzania").

      W rzeczywistości opory nie biorą się z niczego, tylko z pewnych negatywnych uwarunkowań. I są osoby takie jak ja, które mają te uwarunkowania usunięte na trwałe, przez co jesteśmy w stanie działać na luzie kiedy chcemy, bez "rozgrzewki".



      Usuń
  11. U mnie to z kolei wygląda tak że w gronie znajomych, imprez, klubu idzie mi całkiem nieźle, jednak za dnia dopada mnie straszny stres.
    Czytałem twoje rady co do poprzedników,że wystarczy wyruchać taka laske i problem się wyeliminuje. Problem w tym że z takim stresem bardzo ciężko cokolwiek wyruchać, zle dobieram slowa, nie mówiąc już o bardzo małym komforcie wynikającym z uwodzenia, przez co każde podejście kojarzy mi się z czymś nieprzyjemnym, tworzy to takie błędne koło.
    Z jednej strony z ruchaniem podczas imprez jest mi dobrze, z drugiej strony za dnia przewija sie masa ładnych dziewczyn plus w wypadku braku imprez jestem wykruszony, więc chciałbym się tego nauczyc.

    Jednak w obliczu takiego stresu czy jest w ogóle sens podchodzić do tych dziewczyn za dnia i próbować go pokonać?
    Czasami mnie po prostu dopadają myśli że ja jestem stworzony do ruchania dziewczyn w klimacie imprezowym, a cała resztę powinienem sobie odpuścić dla własnego komfortu psychicznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest błędne koło. Bo doświadczanie stresu, napięcia, negatywnych myśli i emocji obciąża psychikę, a ponieważ psychika ma OGROMNY wpływ na uwodzenie, to takie obciążenie jeszcze bardziej zmniejsza szanse na sukces. W ten sposób prędzej jeszcze bardziej utrwalisz w sobie negatywne uwarunkowania, niż cokolwiek osiągniesz.

      Konfrontowanie się z napięciem może mieć sens, może być dobrym pomysłem, ale raczej wtedy, gdy to napięcie jest umiarkowane. Jeżeli jest silne ("straszny stres" jak piszesz), to próby przełamywania tego prędzej będą prowadzić w stronę porażki i różnego rodzaju negatywnych konsekwencji psychicznych, w postaci np. wykształcenia długofalowego zgorzknienia i frustracji.

      Moim zdaniem jeżeli idzie Ci dobrze na imprezach/w klubie, a z ulicą masz tak duże problemy, to:

      1. Być może powinieneś skoncentrować się na imprezach/klubach i na razie odpuścić sobie ulicę. Bo po co masz się męczyć, skoro możesz sobie wesoło ruchać kobiety poznane na imprezach? Według mnie tu ma chodzić o przyjemność i fajne życie, a nie o robienie sobie pod górkę.

      2. Mógłbyś spróbować robić NOCNE, "IMPREZOWE" uliczne uwodzenie. Chodzi o coś takiego, że idziesz w piątek czy sobotę na miasto, tak jak normalnie idziesz do klubu - a po drodze robisz jakieś podejścia na ulicy, utrzymane w klimacie jakby imprezowym. Mam na myśli taki klimat emocjonalny, że jest piątkowa/sobotnia noc, jesteś lub będziesz wstawiony, miasto się bawi, dziewczyna lub dziewczyny do których podchodzisz też idą się bawić, pobawmy się razem (ale z intencją zaruchania), itd itp. Takie coś w pewnym sensie znajduje się na pograniczu uwodzenia ulicznego i klubowego/pubowego - pomimo tego, że fizycznie rozgrywa się na ulicy. Być może coś takiego dałoby Ci "łagodne wejście" w uwodzenie na ulicy.

      Usuń
  12. Milroh, dwa pytania:

    1) Czy zdarza Ci się wychodzić samemu do klubu/baru? Zwłaszcza bycie samemu w knajpie, gdzie się siedzi i pije, wydaje się dziwne. Problemem jest też wtedy zagadanie dwóch koleżanek, bo jednej nie wyizolujesz, a z dwiema bez sensu rozmawiać. Podobnie pytanie, jak jesteś sam w dzień na mieście, to w jaki sposób zagadujesz laskę, która jest z koleżanką, ew. z koleżankami? Podchodzisz i od razu izolujesz czy rozmawiasz najpierw ze wszystkimi? A może jak jesteś sam, to unikasz takich sytuacji i podchodzisz tylko do lasek, które są/idą same?

    2) Czy podrywasz laski 20-letnie? wiem, że masz powyżej 35 lat i o ile pamiętam, to pisałeś, że ze spokojem udaje C się uwodzić laski 10 lat młodsze, to czy próbujesz jeszcze podrywać 20-latki (np. drugi rok studiów)? Czy gdy do nich podchodzisz to nie są zainteresowane ze względu na różnicę wieku, a Ty np. z powodu przepaści mentalnej (to w końcu prawie różnica pokolenia)? Interesuje mnie reakcja takich młodych dziewczyn na Twoje uwodzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Kiedyś mi się zdarzało i to wiele razy. Ludziom się wydaje, że to coś strasznie dziwnego, wstydliwego, ale to tak naprawdę zależy od psychiki danego faceta - jeżeli ktoś czuje się z tym ok, to potrafi to być czymś bardzo fajnym.

      Oczywiście wtedy nie da się robić klasycznego podejścia 2x2, ale za nadal można zagadywać do kobiet będących w grupach - szczególnie jeżeli kobiety są we 3, to 1 może rozmawiać z facetem, a pozostałe 2 mogą bawić się same.

      Co do rozmawiania ze wszystkimi, to jest to niejednoznaczna sprawa, zależy to od sytuacji. Generalnie dobrze jest trochę porozmawiać "z całą grupą", ale też bez przesady w tym kierunku.

      2. Ogólnie rzecz biorąc jest tak, że faktyczne "granice" kobiet co do wieku facetów są dużo, dużo szersze niż się wielu ludziom wydaje. Wielu normalnych facetów, którzy NIE są ruchaczami i nie mają ponadprzeciętnych umiejętności, itd, sypia z kobietami młodszymi o 8, 10, 12 lat. Mój "rekord" to była laska młodsza chyba o 17 lat, która miała wtedy 19, a ja bodajże 36.

      Inna sprawa, że ludzie zastanawiają się nad znaczeniem wieku, a prawda jest taka, że typowy facet jest leszczem, który nie potrafi i nigdy nie potrafił dobrze uwodzić swoich aktualnych rówieśniczek - i to jest nieporównywalnie ważniejsze od jego wieku. Jeżeli np. jakiś facet obecnie ma 35 lat, a kiedyś, w wieku 20-25 lat miał problemy z ruchaniem swoich rówieśniczek, nigdy się tego nie nauczył, całe życie był słabym z kobietami leszczem, itd, to w wieku 35 lat też nie będzie w stanie tego zrobić - ale to jest problem z nim, a nie z jego wiekiem.


      Usuń
  13. A czy jak ktoś podchodzi do dziewczyny, a ona daje mu negatywną reakcję, po czym odpuszcza się uwodzenie ( nie próbując jakoś tego zmienić na pozytywną) to czy można takie zachowanie zaliczyć do "niby uwodzenia"?
    Zazwyczaj od razu odpuszczałem żeby znaleźc szybko następną dziewczynę, gdzie nie będę musiał niczego naprawiać, ale nie wiem czy to nie był błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od sytuacji i od nastawienia faceta.

      Zdecydowanie JEST takie zjawisko, że facet po podejściu "ucieka" od kobiety pod byle pozorem, w obliczu jakiegokolwiek oporu. I to zdecydowanie JEST właśnie forma "pozorowanego uwodzenia". Facet tak naprawdę podchodzi po to, aby "odhaczyć podejście", a potem tylko kombinuje, jak od tej laski uciec, pod pozorem jakiejś wymówki, itd itp.

      Inna sprawa, że jeżeli ktoś odpuszcza sobie kobietę, bo szczere, autentycznie uważa, że najprawdopodobniej inną będzie ŁATWIEJ wyruchać, to jest to ok.

      To jest generalnie "śliska" sprawa, którą trudno ocenić, bo zależy to od intencji, nastawienia, a wielu ludzi popada w tych sprawach w samooszukiwanie się.

      Usuń
  14. Cześć,

    Lubię Twojego bloga i treści bo sa takie "bez pierdolenia" oraz przyjemnie sie czyta.
    Zauwazylem ze ludzie w calym srodowisku PUA i uwodzenia nie chca wogole przyjac do siebie tej "ciemnej strony" relacji/uwodzenia np wypierają że:
    -kobiety lubia byc szmacone
    -kobiety to seksualne dziwki
    -lecą na hajs
    -zdradzają
    -wiele innych

    Duzo facetów nie powie innemu facetowi ze chcieliby kobiete zeszmacic/zdominować, jakby wypierali to z siebie. W glebi czują tu jakis zgrzyt ze to jest NIEODPOWIEDNIE myslenie.

    Z drugiej strony bez problemu przyjęli tylko tą niby "jasną strone" o stworzeniu zwiazku, przytulaniu, miłość, ze fajnie byloby miec piekna kobietę i móc poczuć tą jej przyjemna energie.

    Nasuwa mi sie pytanie czy ta "ciemna strona" nie jest czasem zdecydowanie silniejsza motywacja do poznawania kobiet?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lubię Twojego bloga i treści bo sa takie "bez pierdolenia" oraz przyjemnie sie czyta."

      <--- Dzięki :)

      "Zauwazylem ze ludzie w calym srodowisku PUA i uwodzenia nie chca wogole przyjac do siebie tej "ciemnej strony" relacji/uwodzenia np wypierają że:
      -kobiety lubia byc szmacone
      -kobiety to seksualne dziwki
      -lecą na hajs
      -zdradzają
      -wiele innych"

      <---- Tak, coś takiego zdecydowanie ma miejsce. Wielu rzekomo "ogarniętych" ludzi z PUA to tak naprawdę psychiczne pizdy, "harcerzyki", "grzeczni chłopcy mamusi" niezdolni do skonfrontowania się z realnym światem, uciekający zamiast tego w iluzje.

      "Duzo facetów nie powie innemu facetowi ze chcieliby kobiete zeszmacic/zdominować, jakby wypierali to z siebie. W glebi czują tu jakis zgrzyt ze to jest NIEODPOWIEDNIE myslenie. "

      <--- Dokładnie.

      "Z drugiej strony bez problemu przyjęli tylko tą niby "jasną strone" o stworzeniu zwiazku, przytulaniu, miłość, ze fajnie byloby miec piekna kobietę i móc poczuć tą jej przyjemna energie."

      <---- Tak. Ktoś (społeczeństwo/kultura) im wmówił, że jeden rodzaj potrzeb jest dobry, a inny niedobry.

      "Nasuwa mi sie pytanie czy ta "ciemna strona" nie jest czasem zdecydowanie silniejsza motywacja do poznawania kobiet?"

      <--- Dla mnie osobiście praktycznie zawsze jest to silniejsza motywacja. Bo co tak realnie mogę czuć do nieznajomej laski, jeżeli chodzi o tę "jasną" stronę? Mam się zakochać od pierwszego wejrzenia i chcieć zakładać z nią rodzinę czy coś? :) Tak realnie to mogę chcieć sie z nią poprzytulać, delikatnie całować itd - ale to raczej nie będzie nic OSTRO porywającego.

      Od tej "ciemnej" strony wygląda to nieporównywalnie lepiej - widzę fajną suczkę i od razu mam ochotę ją szmacić. To jest SZYBKA, WYRAZISTA i MOCNA motywacja. "Jasną" stroną też mógłbym się zmotywować, ale raczej nie z takimi parametrami.

      Usuń
  15. A czy odhaczanie np 3 podejsc dziennie ,ale z nastawieniem że zrobisz co w twojej mocy by wyruchac laske jest ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jeżeli będzie temu cały czas towarzyszyć AUTENTYCZNA emocjonalna intencja zaruchania. Jeżeli to się zdegeneruje do poziomu jakiegoś "formalizmu" do odhaczenia, jakiegoś jedynie intelektualnego "muszę o tym pamiętać", to moim zdaniem będzie to już coś szkodliwego.

      Usuń
  16. Milroh czy tylko mi się wydaje że ta dziewczyna jest 9-tką? Na zdjęciach wygląda nieniesamowicie. Co myślisz?

    https://www.instagram.com/monikagocman/?hl=pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym jej dał z 6/10. Ona nie ma jakiejś super urody. Jedyne co ma, to odpicowanego instagrama :)

      Usuń
    2. Moim zdaniem ona nie jest 9/10, chociaż na niektórych zdjęciach wygląda bardzo dobrze. W ogóle mam wrażenie, że ona ma jakąś wyjątkowo dużą rozpiętość pomiędzy lepszymi i gorszymi zdjęciami.

      Usuń
  17. Większość lasek jest uległa, część dominujących, pewnych siebie w życiu jest uległa w łóżku, a jak z dominującymi laskami w życiu i w relacjach, łóżku czy masz z takimi zgrzyty jako dominujący facet?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie mam, bo jestem elastyczny i wprowadzam swoją dominację w delikatny sposób, z wyczuciem, w razie czego potrafię z niej zrezygnować.

      Usuń
  18. Jak zachowujesz się gdy laska wpada w taki "głupawkowo-dziecinno-słodko-śmiechowy" nastrój? Zachowujesz się podobnie jak ona, czy może raczej zachowujesz rolę "tego poważniejszego" z jednoczesnym patrzeniem na nią trochę z góry, ale z sympatią, czy może jeszcze jakoś inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zachowuję się 100% identycznie jak ona, ale trochę się dopasowuję.

      Usuń
  19. Milroh, jak byś zadziałał jeśli widzisz piękną dziewczynę w metrze/autobusie/tramwaju?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od sytuacji, od tego ilu ludzi jest w okolicy. Jeżeli jest luźno, to potrafię podejść wewnątrz pojazdu. Jeżeli jest pełno, to wolę poczekać aż będzie wysiadała i podejść na zewnątrz.

      Usuń
    2. Co w sytuacji gdy dziewczyna jest w biegu, spieszy się i ciężko mieć ten dobry start. Jeszcze przed wzięciem numeru, żeby nie był "zimny". Dopuszczasz taką sytuację, że zagadujesz na szybko i dajesz jej swój numer, żeby się odezwała? Czy w jakichkolwiek sytuacjach dawałeś swój numer kobietom zamiast brać od nich?

      Pozdrawiam gorąco. Twój blog jest świetny!

      Usuń
    3. Jak dla mnie to pytanie jest "podejrzane" w kontekście tego, jakie nastawienie, podejście do uwodzenia za nim stoi.

      Wielu ludzi ma "skrzywienie" polegające na tym, że zamiast zająć się na serio normalnym uwodzeniem, w normalnych warunkach, "uciekają" od tego w studiowanie, rozmyślanie nad różnego rodzaju trudnymi sytuacjami.

      Ja osobiście widzę bardzo dużo atrakcyjnych kobiet, które wcale nie są "w biegu" i niespecjalnie rozumiem zainteresowanie przypadkami, gdy kobieta się spieszy, skoro jest mnóstwo kobiet, które się NIE spieszą. Ja podejrzewam, że jest to właśnie jakaś forma samo-sabotażu, ucieczki od realnego uwodzenia.

      Jeżeli chodzi o dawanie kobiecie swojego numeru, bez wzięcia jej numeru, to w przeszłości chyba czasami mi to się zdarzało, ale było to dawno temu i mgliście to pamiętam.

      Usuń
    4. Nie chodzi o celowe podrywanie tylko w takich miejscach. Mam na myśli sytuację gdy widzisz piękną kobietę, jest wstępna interakcja (np. ewidentny kontakt wzrokowy) i żal Ci nie zagadać, wykorzystując tę sposobność.

      Czyli rozumiem, że w zdecydowanej większości przypadków Ty bierzesz numer.

      Usuń
  20. https://www.youtube.com/watch?v=nchVbDQXvhc ktoś wrzucił Cię na blog sławnego psychologa z youtuba i uważam, że koleś się nie zna i przykro, że Cie krytykuje, mógłbyś się do tego odnieść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha.
      Nie mogłem sobie tego odpuścić przed spaniem. To po prostu pokazuje, że dla jednych białe jest białe a dla drugiej grupy białe jest czarne. Milroh - zaczyna się od 14;47. Generalnie strata czasu. To jest klasyczny typ sytuacji, gdzie ktoś czegoś DOBRZE nie potrafi przeczytać/wysłuchać z ZROZUMIENIEM(bądź czyta na szybko po łebkach i potem pierdoli takie fake newsy/poglądy na temat tego bloga/osób/tematów etc).

      Usuń
    2. Nigdy nie wierzyłem w rzetelność i kompetencje psychologów :)

      Usuń
    3. Slaby ten psyholog. Nie do konca dostrzega asetrie w realacjach damsko meskich. I co najgorsze nie dostrzega gebiuszu milroha jak i spolecznego programowania. Kobiety lubia jak sie je nie szanuje. Koles nie kuma ze porady milroha sa skuteczne. A po za tym ja odkrylem u milroha to co mowia Najnowzsze trendy w psychologi. Jego cwiczenia sa niemal identyczne do tego co stosuje pewna grupa psychologów. To cos niesamowitego. Poniewaz milroh doszedl do tego sam !! Zak

      Usuń
    4. :)

      Moim zdaniem to nie jest aż takie straszne. Gość mówi tonem moralnego oburzenia, tonem sugerującym, że to jest coś złego, ALE tak naprawdę sam przyznaje, że jest to skuteczne.

      Co do braku Szacunku Do Kobiet, to całkiem dobrze zrozumiał przekaz - chodzi o to, aby się łatwiej działało, bez oporów utrudniających sprawę. To ogromne uproszczenie, ale uproszczenie całkiem trafne.

      Z dążeniem do seksu - podobnie. To faktycznie jest "mindset" obliczony na osiąganie łóżkowych celów.

      Jak dla mnie pierwszy realny "zgrzyt" pojawia się w momencie, w którym on mówi, że jest to "polityka krótkoterminowa" i że rzekomo w grę nie wchodzą żadne relacje. Gdybym nie wiedział, to słuchając go pomyślałbym, że to co mówię daje tylko i wyłącznie szybki seks na jedną czy kilka nocy. A w rzeczywistości mam 2 dziewczyny, z czego z jedną jestem ponad pół roku, a z drugą ponad rok. Jak dla mnie bycie z kimś ponad rok to nie jest coś krótkoterminowego i jak najbardziej JEST to relacja.

      Gdy mówi o byciu draniem, dominantem, to "dopowiada" do tego bycie "SZORSTKIM". Ja nigdy nie pisałem, aby być szorstkim.

      Mam wrażenie, że on postrzega bycie draniem/dominantem/itd jako coś, co wyklucza się z budowaniem Bliskości Emocjonalnej - tak jakby były to dwie różne "strategie", z których trzeba wybrać jedną i każda działa na inną grupę kobiet. Tak zdecydowanie NIE JEST - te dwa aspekty wbrew pozorom nie są ze sobą sprzeczne i mogą być z powodzeniem stosowane równolegle na tej samej kobiecie.

      Jak dla mnie najgorsze jest to, że on sugeruje, że moje metody działają na jakiegoś rodzaju "wybrakowane" kobiety, z zaniżonym poczuciem własnej wartości, itd. W rzeczywistości moje metody działają na RÓŻNE kobiety, w tym także na kobiety pewne siebie, z wysokim poczuciem własnej wartości.

      Moje kobiety są najczęściej bardzo atrakcyjne fizycznie i jeżeli chciałyby czegokolwiek - miłości, seksu, pieniędzy, to błyskawicznie znaleźliby się faceci, którzy by im to dali. To nie są "biedne ofiary", to są kobiety które z racji urody mają w życiu duże możliwości, co też ma określony wpływ na ich psychikę.

      Z moich dwóch obecnych "stałych" kobiet, jedna jest psychicznie w miarę normalna i "zwyczajnie" nie jest zakompleksiona. Natomiast druga ma zdecydowanie ponadprzeciętny poziom poczucia własnej wartości, asertywności, itd. W przypadku tej drugiej robienie z niej jakiegoś rodzaju "biednej ofiary" to ostry absurd.

      Generalnie widać, że ten psycholog nie wie jak to faktycznie wygląda i powtarza obiegowy "szablon", według którego uwodziciel żeruje na jakichś "osłabionych", jakby niepełnowartościowych kobietach. A tak naprawdę w ogromnej mierze jest ODWROTNIE - dobry uwodziciel posiada duży WYBÓR, co najczęściej w naturalny sposób prowadzi do SELEKCJI najlepszych kobiet. Bo po co mi kobieta bardzo atrakcyjna fizycznie, która nie odpowiada mi emocjonalnie czy intelektualnie, skoro mogę mieć kobietę bardzo atrakcyjną fizycznie, która jest do tego atrakcyjna emocjonalnie i intelektualnie? Wysokiej klasy uwodziciele obracają najczęściej "perfekcyjne księżniczki", kobiety dobre pod każdym względem - to naturalna konsekwencja posiadania szerokiego wyboru i zwyczajnego wybierania tego, co jest najlepsze.

      Usuń
    5. "Nigdy nie wierzyłem w rzetelność i kompetencje psychologów :)"

      <---- Oni generalnie mają niski poziom kompetencji jeżeli chodzi o uwodzenie, ale są stawiani przez społeczeństwo na pozycji "tych którzy się znają". W rzeczywistości ich narzędzia badawcze, takie jak ankiety i eksperymenty, nie nadają się do badania tego. Do tego ciąży na nich presja społeczna, obyczajowa i często mówią to, co mainstreamowe społeczeństwo "chce usłyszeć".

      Usuń
    6. "Generalnie widać, że ten psycholog nie wie jak to faktycznie wygląda i powtarza obiegowy "szablon", według którego uwodziciel żeruje na jakichś "osłabionych", jakby niepełnowartościowych kobietach. A tak naprawdę w ogromnej mierze jest ODWROTNIE - dobry uwodziciel posiada duży WYBÓR, co najczęściej w naturalny sposób prowadzi do SELEKCJI najlepszych kobiet. Bo po co mi kobieta bardzo atrakcyjna fizycznie, która nie odpowiada mi emocjonalnie czy intelektualnie, skoro mogę mieć kobietę bardzo atrakcyjną fizycznie, która jest do tego atrakcyjna emocjonalnie i intelektualnie? Wysokiej klasy uwodziciele obracają najczęściej "perfekcyjne księżniczki", kobiety dobre pod każdym względem - to naturalna konsekwencja posiadania szerokiego wyboru i zwyczajnego wybierania tego, co jest najlepsze. "

      Ja bym zaryzykował stwierdzenie, że osoby, które siedzą w uwodzeniu i faktycznie są naprawdę dobre mogą stworzyć dobrym związek, bo są dużo bardziej świadome na temat relacji damską-męskich i wybór partnerki jest bardziej dopasowany niż przeciętnego faceta - biorę co mam pod ręką i jest to najlepszy wybór z tego co jest, choć do końca może nam w wielu kwestiach nie odpowiada.
      Są bardziej pewne swojej pozycji i nie robią jazd o bycie zazdrosnym czy świadomość jak to wszystko działa.
      Obawiam się, że teraz większość tych małżeństw to zwykłe brak alternatyw albo strach przed samotnością lub presja społeczna/rodziców.

      Raczej Twoje 2 dziewczyny są świadome, że każda z osobna nie jest Twoją jedyną?

      Usuń
    7. TAK, OCZYWIŚCIE.

      Po pierwsze dobry uwodziciel nie tylko ma większy wybór, ale też ma lepsze rozeznanie w obrębie tego wyboru - bo ma doświadczenie, zna kobiety, ma więcej punktów odniesienia i bardziej rzeczowe, obiektywne spojrzenie.

      Po drugie psychika/energia i umiejętności na których opiera się uwodzenie, mają OGROMNE przełożenie na związki. Uwodzenie to zasadniczo rozmawianie z kobietami - a związki to też w ogromnej mierze rozmawianie. Podobieństwo tyczy się szczególnie randek - przecież związek to w pewnym sensie zbiór, łańcuch randek. Jeżeli ktoś umie dobrze rozmawiać, budować Bliskość Emocjonalną na randkach, to przekłada się to bardzo mocno na jakość związków, przez jakość komunikacji i atmosferę spędzania razem czasu.

      Ja podejrzewam, że większość ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy z roli "energii" w związkach - jeżeli kobieta ma intuicyjne wrażenie typu "mój facet ma to coś, jest w nim coś pociągającego", to związek wygląda zupełnie inaczej, niż gdy kobieta ma intuicyjne wrażenie typu "mój facet to lamus, leszcz, chłopiec mamusi". Bardzo często tak jest, że kobieta CZUJE, że jej facet jest w tej sferze życia leszczem, frajerem - i w jakimś stopniu tak go właśnie traktuje, usiłuje go zepchnąć na taką pozycję. A facet nie wie o co chodzi, bo przecież "on wszystko robi dobrze, stara się". Gdy próbuje odzyskać/utrzymać swoją pozycję, to napotyka opór i pogardę kobiety, bo jest w tym "energetycznie" NIEAUTENTYCZNY, co daje efekt typu "leszcz się awanturuje".

      Generalnie jest tak, że dana kobieta potrafi być INNA dla różnych facetów. I bardzo często dobry uwodziciel dostaje "LEPSZĄ WERSJĘ" danej kobiety, a normalny facet "GORSZĄ WERSJĘ" (tej samej kobiety). Ta różnica może być mniejsza czy większa, ale chyba zawsze jest to różnica na korzyść uwodziciela, a niekorzyść normalnego faceta. W części przypadków ta różnica jest DRASTYCZNA, GIGANTYCZNA. Bo część kobie czuje pogardę, ma złośliwe i sadystyczne impulsy względem "nieogarniętych leszczy" (czyli przeciętnych facetów), a względem ogarniętych facetów te same kobiety są słodkie i milutkie.

      Wielu zwyczajnych, mainstreamowych facetów nie ma pojęcia o tym, że znajdują się w związku, czy co gorsza małżeństwie, w którym ich kobieta tak naprawdę nimi pogardza, ale jest z nimi dlatego, że nie ma lepszej alternatywy. Te kobiety robią im różne przykre akcje, robione pod płaszczykiem kobiecej emocjonalności i irracjonalności, a ich faceci myślą "kobiety są pojebane, nie da się im dogodzić!" - nie rozumiejąc, że tak naprawdę są ofiarami 100% racjonalnego i kontrolowanego znęcania się. Te same rzekomo "szalone" kobiety dziwnym trafem są w stanie zachowywać się normalnie w pracy, opiekować nad dzieckiem, itd - ich pozorna "nieracjonalność" czy "trudny charakter" objawia się najczęściej tylko w drażnieniu swojego partnera. Taka laska potrafi chwalić się kochankowi różnymi sposobami, na które dręczy i upokarza swojego stałego faceta.

      To tak naprawdę temat-rzeka, ale w dużym skrócie mówiąc, to wcale nie jest tak, jak sobie czasami wmawiają mainstreamowi faceci, że uwodziciele mają tylko szybkie ruchanie, a w sferze związków "wygrywają" mainstreamowcy - gówno prawda, tak naprawdę osoby dobre z kobietami są najczęściej dobre/lepsze także w związkach.

      Co do moich kobiet, to nie chcę iść za daleko w kierunku opowiadania o tym, ale tak, wiedzą, że nie są jedynymi.

      Usuń
  21. Cześć,
    wiele razy pisałeś, że masz to szczęście, że jesteś dobry w seksie i to też jeden z elementu sukcesu z dziewczynami. Pamiętam także, że ktoś wyżej wspominał w komentarzu lub w poprzednim artykule, że na przykład dobrze "rucha" w niektórych pozycjach, a nie we wszystkich.
    Czy masz podobnie i czy to możliwe, że ten sam facet słabo sobie radzi w pozycji misjonarza, ale jak zabawawia się od tylu to laska jest zachwycona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam inaczej, ja mam "ogólny" talent do seksu i dosłownie wszystko wychodzi mi bardzo dobrze.

      Natomiast są ludzie, którzy mają "wąski" talent do seksu i wychodzi im świetnie jakaś określona rzecz.

      Oba te zjawiska można zaobserwować na laskach - są takie, które robią wszystko świetnie, a są takie, które są dobre w jakiejś określonej rzeczy.

      Usuń
  22. Milroh,
    1. Czesto mam sytuacje w których, laska się zakochuje, ale chce mnie na związek, co wiąże się z tym, że danie "dupy" z jej strony jest bardzo długim procesem, do którego dochodzi na 5-7 spotkaniu laska tłumaczy, że chce z tym poczekać itp. czasami jestem przedstawiany jej rodzinie, co jest dla mnie lekko irytujące, ale niekiedy chęć zaruchania laski 7+ ma bardzo duzy priorytet , jest to też strasznie czasochłonne i wymaga "poświęcenia". Staram się grać gościa po rozstaniu, który zawsze miał podejście związkowe do relacji i nie interesowały go tzw. jednorazowe sytuacje, natomiast od pewnego czasu często spotykam się z kobietami (dodając, że większośc jest taka dziecinna, mają w głowie tzw. "łubudubu" i prawdodpobnie "gdyby" nie nasza relacja (moja z tą laską którą ogarniam) to wtedy mogłoby być różnie i mógłbym zmienić nastawienie

    Jak uważasz jest to dobre podejście, czy byś coś zmienił?
    Dodam, że skutecznośc jest ogromna w długoterminowym charakterze spotkań. Natomaist aby zrobić to na 1-3 spotkaniu, to musi być odpowiedni typ laski... co rzadko się zdarza w moim przypadku i przy laskach powyżej 7+, gdyż zazwyczja takie laski miały już tego typu relacje "ONS" i szukają "ustatkowania"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jakie to są laski, skąd je bierzesz, itd, ale sytuacja w której musisz czekać a 5-7 randkę to jak dla mnie pewne przegięcie. Rozumiem powiedzmy 2-3 randkę, maksymalnie 4 - ale 5-7 to już słaba sytuacja. To samo tyczy się z przedstawianiem Cię rodzicom, jak rozumiem ZANIM jeszcze zaruchasz.

      Nie wiem skąd biorą się u Ciebie takie problemy, ale albo dziwnie dobierasz te laski, albo robisz coś dziwnego. Co do podejścia które opisałeś, to ja bym nie pozycjonował się tak, że kiedyś interesowały Cię związki, a teraz po rozstaniu "spotykasz się z kobietami" - bo to sugeruje, że poszedłeś w stronę ruchacza. Ja bym raczej proponował "zrównoważone" przedstawianie siebie jako w miarę związkowego, "normalnego" gościa.

      Usuń
  23. Czy zdarza Ci się zakochać do utraty rozumu, czy taki stan jest dla leszczy? Czy kochasz wszystkie kobiety, niektóre żadne? Czy istnieje dla Ciebie miłość czy po prostu jesteś szczęśliwy z niektórymi laskami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakochanie się "do utraty rozumu" to raczej domena osób niedoświadczonych. Osoby doświadczone mają więcej "punktów odniesienia" i nie ulegają tego typu wariactwom.

      Jeżeli o mnie chodzi, to można powiedzieć, że w pewnym stopniu kocham niektóre kobiety - ale jest to miłość wyważona, rozsądna.

      Usuń
  24. Co sądzisz o stylu tego gościa? Ubiera się tak, że wygląda konkretnie? Nie myślę o wszystkich zdjęciach ale o większości. https://www.instagram.com/alexsmiles1/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma tam różne zdjęcia, lepsze i gorsze, generalnie NIE polecam traktowania go jako wzoru.

      To jest zresztą świetny przykład tego, jak ktoś kto na pierwszy rzut oka może wyglądać na dobry wzór, tak naprawdę nim nie jest.

      Usuń
    2. https://www.instagram.com/p/B3COf_knwn6/

      a na tym zdjęciu wygląda dobrze?

      Usuń
    3. Dzięki za odpowiedź. Mam własny styl podobny trochę do niego. Nie wzoruję się mocno ale z pewnymi rzeczami mnie zainspirował.

      Do anonimowego z powyżej: a kto wygląda źle w dopasowanym czarnym garniturze i białej koszuli?

      Usuń
    4. "a kto wygląda źle w dopasowanym czarnym garniturze i białej koszuli?"

      https://m.demotywatory.pl/uploads/201502/1423053855_huz7nb_fb_plus.jpg

      :)

      Usuń
    5. "https://www.instagram.com/p/B3COf_knwn6/

      a na tym zdjęciu wygląda dobrze?"

      <---- Teoretycznie wygląda dobrze, ale ja osobiście nie chciałbym takiego imagu. Jak dla mnie jest trochę za bardzo "ulizany", a to czarno-białe zestawienie wcale nie jest jakieś super.

      Usuń
  25. Milroh, piszesz że dobrzy podrywacze są z reguły lepsi w stałych związkach. Jestem skłonny się zgodzić. Jakie są, Twoim zdaniem, kluczowe sprawy do utrzymania związku z ładną kobietą? Wiem, że to bardzo obszerne pytanie. Gros facetów jest albo spantoflonych na własne życzenie, albo boją się pisnąć, bo kobieta zabierze manatki i odejdzie. Ich pozycja w tych relacjach jest słaba na tyle, że nie mają za bardzo pola manewru i "chcąc wygrać tę bitwę, przegrają całą wojnę" w konsekwencji. Ustępują kobietom i to jest równia pochyła obliczona w czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wskazaniem "kluczowych spraw" jest taki problem, że związki mogą dobrze funkcjonować w oparciu o różne czynniki. Tak naprawdę w każdym związku jest skomplikowany "układ czynników", czynników pozytywnych i negatywnych, który po zsumowaniu daje "wynik" w postaci jakości związku.

      Na pewno pomaga dobra "energia" (mniej więcej: mowa ciała), dobry seks, Bliskość Emocjonalna, pieniądze, wygląd.

      Z tymi sprawami bywa bardzo różnie. Np. często jest tak, że facet ma słabą "energię" i widać po nim, że w jakimś stopniu jest leszczem, frajerem, itd. I to oczywiście wywołuje u lasek brak szacunku do faceta, nawet pogardę, ALE zdarzają się przypadki, w których facet z "energią" leszcza ma jednocześnie dobrą Bliskość Emocjonalną z laską i ona traktuje go dobrze, na zasadzie "on jest trochę leszczem, ale jest słodki, ja go kocham, to jest MÓJ leszcz". To w pewnym sensie przypomina miłość laski do młodszego brata, do pieska czy kotka. Nie mówię, że jest to idealna sytuacja, ale to jest świetny przykład tego, jak działanie negatywnego czynnika może zostać w dużej mierze "zneutralizowane" pozytywnym czynnikiem.

      Co do tego ustępowania kobietom i spantoflenia, to tak jak napisałeś, większość facetów ma w swoich związkach słabą pozycję i ustępuje kobietom. To jednak nie załatwia przyczyny problemu, czyli niewłaściwego stosunku kobiety do faceta, tylko odwrotnie - jeszcze bardziej umacnia i pogłębia ten niewłaściwy stosunek. Niestety rozwiązaniem tego nie jest też proste "nie ustępuj kobiecie" - jeżeli kobieta nie ma do faceta odpowiedniego szacunku czy sympatii, to taki opór może prowadzić do ciągłych kłótni. W takich sytuacjach opór często owocuje szczerym oburzeniem i wściekłością kobiety, która ma odczucie typu "cóż za BEZCZELNY LESZCZ, jak on śmie mi podskakiwać!".

      Tak naprawdę właściwym rozwiązaniem jest to, aby oddziaływać pozytywnie na kobietę (co jest możliwe na różne sposoby) - wtedy ona ma do faceta pozytywny stosunek, nacechowany szacunkiem i/lub sympatią, przez co traktuje go dobrze i nie ma konieczności użerania się z jakimikolwiek toksycznymi zachowaniami. Tylko niestety, większość facetów nie ma do tego odpowiednich "atutów", bo typowy facet jest słaby w łóżku, słaby psychicznie i "energetycznie", nie ma umiejętności budowania Bliskości Emocjonalnej, itd itp. Tak naprawdę jest tak, że przeciętny facet, o ile nie miał szczęścia i nie trafił na "właściwą" kobietę, to ma niewielkie szanse na dobry związek. Teoretycznie mógłby się zmienić, zdobyć umiejętności, itd, ale to nie jest żadne "hop siup", tylko poważne, długoterminowe wyzwanie.

      Usuń
  26. Zauważyłem że jak często podchodzę do dwójki kobiet, gdzie jedna jest ładna, a druga brzydka i gruba, to te grube robią co w jej mocy, byleby tylko spierdolić moje podejście.
    Chodzi mi o to, gdzie od samego początku mojego podejścia ładna laska ewidentnie na mnie leci, np proponuję wspólne spędzenie czasu ( we 3) , więc ładna dziewczyna mówi " ja bardzo chętnie", po czym patrzy "błagalnym"wzrokiem (oczekując akceptacji) w stronę grubej, a ona wymyśla jakiś kit na poczekaniu "Nie, wiesz co, my musimy lecieć"
    To już któreś podejście spierdoliła mi gruba laska ( ale zdarza się że przeszkadza w dalszym etapie interakcji itp) i czasami łapię się na myśleniu, że one uważają:
    " O nie, ja jestem brzydka i gruba, nikt mnie nie chce, to nie pozwolę temu fajnemu facetowi wyruchać mojej ładniejszej koleżanki".
    Oczywiście biorę numer od ładniejszej, ale spędzenie kilku minut razem ma się nijak do randki i zastanawia mnie czy ja mam jakiegoś pecha, czy te grube laski serio są jakieś pierdolnięte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobne odczucia, też sie zastanawiałem, czy problem leży we mnie, czy w czynnikach zewnetrznych. Z jednej strony nieatrakcyjna może czuć zazdrość i na siłe psuć (co ciekawe, zauważyłem to też u nieatrakayjnych facetów), z drugiej strony można pewnie w jakiś sposób zyskać jej sympatie. Jakimś sposobem jest gra aktorska, na granie przyjaznosci w stosunku do "grubej", ale mi jakby to wchodzi, że jej się wydaje - co absurdalne - że może byc moim celem.

      Zauwazyłem też, że grupa wiecej niz dwóch lasek jest ZNACZNIE łatwiejsza do rozegrania, bo wtedy jakby ta która jest twoim celem nie czuje, że jest zoobligowana to zapewnienia towarzystwa brzydkiej koleżance (bo dalej gruba będzie miała jakieś towarzystwo).

      Natomiast zgodze się z twoja obserwacja, że te grube brzydkie, znacznie czeście utrudniaja od tych zwyklych brzydkich. Pewnie wynika to z tego, że "grubych brzydkich" NIKT nie chce ruchac, a te zwykłe pasztety zawsze kogoś tam sobie znajda, przez co jakby jest mniejsza zazdrosc.

      Usuń
    2. Wiesz co do towarzystwa to zdaje sobie sprawę z tego, że podejście do dwóch dziewczyn to jest coś trudniejszego niż do pojedynczej lub grupki, bo jedna będzie się nudzić. Ale z moich doświadczeń zawsze te grube i brzydkie umyślnie chcą rozjebać podejście/randkę ( chyba ze się nimi zajmę), a jak jest ok wizualnie koleżanka, to już różnie. Zdarzają sie pechowe przypadki, a zdarzają się takie , które widzą, że jej koleżanka ma okazję poznać fajnego faceta i jest skłonna się poświęcić.

      Usuń
    3. Komentarz #2:

      "Zauwazyłem też, że grupa wiecej niz dwóch lasek jest ZNACZNIE łatwiejsza do rozegrania, bo wtedy jakby ta która jest twoim celem nie czuje, że jest zoobligowana to zapewnienia towarzystwa brzydkiej koleżance (bo dalej gruba będzie miała jakieś towarzystwo)."

      <--- Jasne. Chyba, że jesteś we dwóch z lojalnym kolegą, który jest gotów się pomęczyć. Natomiast jeżeli jesteś solo, to grupy 3+ są generalnie łatwiejsze niż grupy 2 kobiet - szczególnie gdy koleżanka jest brzydka czy gruba.

      "Natomiast zgodze się z twoja obserwacja, że te grube brzydkie, znacznie czeście utrudniaja od tych zwyklych brzydkich. Pewnie wynika to z tego, że "grubych brzydkich" NIKT nie chce ruchac, a te zwykłe pasztety zawsze kogoś tam sobie znajda, przez co jakby jest mniejsza zazdrosc."

      <---- Tak.

      Komentarz #3:

      "Ale z moich doświadczeń zawsze te grube i brzydkie umyślnie chcą rozjebać podejście/randkę ( chyba ze się nimi zajmę), a jak jest ok wizualnie koleżanka, to już różnie. Zdarzają sie pechowe przypadki, a zdarzają się takie , które widzą, że jej koleżanka ma okazję poznać fajnego faceta i jest skłonna się poświęcić. "

      <--- Tak. Przy ładnej koleżance masz dużo większe prawdopodobieństwo na ok zachowanie z jej strony.

      Usuń
    4. Dzięki za odpowiedź. Pisałem tamten komentarz niedługo po tym, jak (kolejny raz) gruba laska spierdoliła całą akcje. Czułem wtedy to co ty - wściekłość, szczególnie że jej ładna koleżanka była bardzo w moim typie.
      Nie wiedziałem jak ratować sytuację, w ramach eksperymentu spróbowałem pojechać tekstem w stylu "Mam naprawdę przystojnego kolegę, on zaraz do nas dołączy i zrobimy coś razem", ale nie przeszło - gruba najprawdopodobniej skłamała, że ma chłopaka i nie interesuje jej nic więcej (taaa.....).

      Usuń
    5. Na blogspot nie można edytować komentarzy, a wkleił mi się zły link, więc skasowałem wcześniejszą wiadomość i powtarzam ją z dobrym linkiem:

      Ja w ciągu swojego życia wielokrotnie byłem WŚCIEKŁY na przeszkadzające brzydkie koleżanki. Wiele razy miałem ochotę bić je pięściami do krwi.

      "To już któreś podejście spierdoliła mi gruba laska ( ale zdarza się że przeszkadza w dalszym etapie interakcji itp) i czasami łapię się na myśleniu, że one uważają:
      " O nie, ja jestem brzydka i gruba, nikt mnie nie chce, to nie pozwolę temu fajnemu facetowi wyruchać mojej ładniejszej koleżanki". "

      <--- OCZYWIŚCIE, to jest właśnie to co myślisz.

      Ja ze swojej strony rozumiem to, że brzydkim laskom jest ciężko w życiu i że są sfrustrowane, ja im nawet współczuję, ale TO KURWA NIE JEST MOJA WINA, że one są brzydkie. A one mają w dupie to, że jakiś facet niczym im nie zawinił, one chętnie popsują mu akcję (i swojej koleżance też), żeby zyskać chwilę toksycznej satysfakcji.

      Problem jest znany na całym świecie:

      https://www.youtube.com/watch?v=c1WuwAWHNqU

      Usuń
    6. Hahahaha, ta piosenka mnie rozwaliła.
      "To jej wielka gruba przyjaciółka!
      O boże zawsze jest jakaś
      Wielka gruba przyjaciółka
      By zepsuć moją jebaną zabawę"
      Dokładnie miałem te słowa w głowie, gdy gruba zaczęła psuć moje podejście.

      Ps. Chyba wiem jaka piosenka poleci u mnie z odtwarzacza muzycznego kiedy będę w sytuacji uwodzeniowej na jakieś imprezie, a obok będzie wkurwiająca gruba laska :) Poprawiło mi to humor :)

      Usuń
    7. Tu masz piosenkę o społeczności PUA:

      https://www.youtube.com/watch?v=a6vTo3nfSPs

      Usuń
  27. Kiedyś byłem bardzo zajawiony materiałami o uwodzeniu a teraz doszedłem do stanu gdzie gardzę kobietami i czuję nienawiść. Nie odczuwasz, że w 2019 kobiety są bardzo pewne siebie, bardzo seksualne nawet mając po 15 lat i jednocześnie bezwzględne jak nigdy? Mam wrażenie, że wręcz na tyle są teraz niezależne, że nami gardzą i pomiatają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba swoje doświadczenia przerzucasz na calą populacje mężczyzn.

      Są faceci, którymi pomiataja kobiety, ale i są kobiety pomiatane przez facetów. To, że ty masz takie odczucia niestety wiele wskazuja na twoją sytuacje.

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o to, że byłeś "bardzo zajawiony materiałami o uwodzeniu", to ogromna większość materiałów o uwodzeniu przedstawia BŁĘDNY obraz kobiet i uwodzenia - ja nazywam to "anty-wiedzą". Takie materiały bardzo często przedstawiają uwodzenie w przesadnie optymistyczny sposób, "w różowych barwach", jako coś łatwego, dostępnego dla każdego - o ile tylko zna się kilka tricków, "sekretów uwodzenia", itd. To jest NIEPRAWDA, bo dla wielu ludzi uwodzenie jest trudną sprawą. A jeżeli ktoś najpierw uwierzy w te bajki, a potem boleśnie skonfrontuje się z rzeczywistością, to bardzo łatwo może prowadzić to do rozgoryczenia i popadnięcia w przesadę w przeciwną stronę.

      Jeżeli chodzi o to, co napisałeś o kobietach w roku 2019, to sorry, ale czy przypadkiem nie naczytałeś się materiałów Red Pill?

      O ile większość materiałów o uwodzeniu (materiałów PUA) jest skrzywiona w kierunku przedstawiania rzeczy w różowych barwach, o tyle Red Pill ma przeciwne skrzywienie i propaguje negatywną perspektywę sfrustrowanych facetów. Ani jedno, ani drugie nie przedstawia prawdziwego obrazu kobiet i uwodzenia.

      W dużym skrócie zawsze było tak, że różnym facetom wiodło się różnie z kobietami - jednym dobrze, innym źle, jeszcze innym przeciętnie, itd. Teraz w 2019 też tak jest - jedni faceci mają udane życie seksualne czy uczuciowe i są szczęśliwi, a inni są nieszczęśliwi, bo kobiety ich nie chcą, pogardzają nimi. Bardzo wielu facetów ma "jakieś", przeciętne/mierne życie seksualne i uczuciowe - które co prawda nie jest jakoś super udane, ale też nie jest super nieszczęśliwe.

      Ogólnie rzecz biorąc, to sorry, ale Twoja perspektywa jest mocno nietrafiona, nieobiektywna.

      Usuń
  28. Milroh, wiem, ze w swoim życiu spotykałeś się z duża ilością kobiet 8-9, moje pytanie jest w kontekście związkowym. Czy w przypadku tych skrajnie atrakcyjnych kobiet w dłuższej perspektywie czasowej np pól roku-rok, również występuje zjawisko znudzenia/wypalenia chemii? Moje doświadczenie związkowe tyczy się lasek pokroju 6-7 i po raz kolejny, moja partnerka po kilku miesiącach związku mi się nudzi... Zastanawiam się czy to problem we mnie i czy laska o wyższej urodzie rozwiąże ten problem czy po prostu zjawiska biologicznego wypalenia seksualności nie da się uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według moich doświadczeń, niestety na to nie ma 100% lekarstwa - zawsze będzie jakieś wypalenie, jakiś spadek satysfakcji wynikający z utraty tego "efektu nowości".

      Z drugiej strony, po "opadnięciu" początkowych emocji, kobieta 8-9 nadal jest fizycznie 8-9, co w jakimś stopniu łagodzi ten "spadek". Wtedy nie jest już tak dobrze jak na początku, ale jest lepiej, niż byłoby w tej samej sytuacji z kobietą 6-7.

      Ja mam w tej chwili taką sytuację, że jestem od ponad roku ze skrajnie piękną dziewczyną, z górnych obszarów 9 - powiedzmy taką "9.5". I oczywiście, po ponad roku, nastąpił "spadek", ALE kiedy patrzę się na nią, to myślę, czuję "WOW, ALE ONA JEST PIĘKNA", co mocno poprawia sytuację. Nie ma takiej jazdy jak na początku, ale nadal jest przyjemnie.

      Inna sprawa, że czasami łapię się na tym, że patrzę z zainteresowaniem seksualnym na kobiety 7/10 - w sytuacji, w której mam dwie laski 9/10 "na telefon". Czyli patrzę się z zainteresowaniem na kobiety znaczne słabsze od tych, z którymi sypiam. A powodem tego jest to, że tych 7/10 jeszcze nie ruchałem, a moje dwie stałe laski 9/10 ruchałem już wiele razy.

      Usuń
    2. To chyba większość facetów tak ma :) Milroh ja mam laskę myślę 8/10. Tzn większość moich znajomych mi zazdrości, wiem, że dużo facetów by ją chciało mieć itd, często się goście do niej ślinią. A mi się zwyczajnie nudzi :) Tzn sex jest super, jesteśmy ze sobą również bardzo blisko emocjonalnie i ogólnie układa się nam dobrze, a ja mam taki problem, że zwyczajnie poruchałbym coś nowego ... Problem jest taki, że jesteśmy już ze sobą prawie 3 lata, moi znajomi ją znają i lubią i tak samo moi rodzice. Co robić? Z jednej strony fajny związek i szkoda by mi go było ze względu na czas i to, że fajna i ładna dziewczyna, a z drugiej strony mnie kusi na inne. Na boku coś myślałem działać (nawet coś podbijałem i o dziwo po długiej przerwie szło mi całkiem nieżle, tak jakbym nie miał cisnienia ze cos musze i mialem 2 randki z laskami), ale zwyczajnie boje się tego, że mnie nakryje albo jakoś to wyczuje - że coś jest nie tak. Jak byś to rozgryzł?

      Usuń
    3. "Milroh ja mam laskę myślę 8/10. Tzn większość moich znajomych mi zazdrości, wiem, że dużo facetów by ją chciało mieć itd, często się goście do niej ślinią. A mi się zwyczajnie nudzi :) "

      <--- Ja mam coś takiego z dwiema laskami 9/10. Gdy gdzieś idę z jedną z nich, to prawie zawsze jest to najładniejsza kobieta w danym miejscu. Inni faceci mi zazdroszczą, gapią się wielkimi oczami, ślinią się, itd. A mi one co prawda bardzo się podobają, ale nie mam tej samej "jazdy" co na początku.

      Swoją drogą, to w sumie często spotykana w relacjach damsko-męskich sytuacja: kobieta która dla jednego faceta jest nieosiągalnym obiektem marzeń, dla innego faceta jest czymś normalnym, "powszednim".

      "Tzn sex jest super, jesteśmy ze sobą również bardzo blisko emocjonalnie i ogólnie układa się nam dobrze, a ja mam taki problem, że zwyczajnie poruchałbym coś nowego ..."

      <---- DOKŁADNIE. To jest w sumie "najgorsze" - wszystko jest ok, a chce się poruchać coś nowego. Ze świadomością, że ta nowa laska na którą się patrzę, nie ma tak naprawdę NIC więcej do zaoferowania, tylko po prostu jest nowa.

      Mi jest teraz w tym kontekście szczególnie "ciężko", bo jedna z moich dwóch kobiet jest naprawdę SUPER w sensie osobowości, inteligencji, zachowania, sposobu w jaki mnie traktuje, itd. W pewnych aspektach mi imponuje, a przy tym jest mi z nią 100% wygodnie, ona BARDZO dba o to, abym był zadowolony. A ja patrzę z chęcią wyruchania nawet na jakieś 7/10, które są od niej DUŻO brzydsze, praktycznie na pewno także głupsze, mniej fajne. W pewnym stopniu jestem tym zażenowany, sam przed sobą.

      "Na boku coś myślałem działać (nawet coś podbijałem i o dziwo po długiej przerwie szło mi całkiem nieżle, tak jakbym nie miał cisnienia ze cos musze i mialem 2 randki z laskami), ale zwyczajnie boje się tego, że mnie nakryje albo jakoś to wyczuje - że coś jest nie tak. Jak byś to rozgryzł? "

      <--- Nie wiem, jeżeli masz z nią od 3 lat normalny związek, to musisz się liczyć z tym, że potencjalnie może Cię zostawić. I tutaj moim zdaniem kluczowe jest to, czy będziesz miał inną, równie fajną laskę jako jej "zastępstwo".



      Usuń
  29. Mam pytanie odnośnie dziwnego zjawiska jakim jest FOMO w kontekście uwodzenia. Moja sytuacja wygląda następująco, czasami nie mam ochoty iść do klubu , bo np jestem chory badz wole pograc w gre, jednak FOMO jest tak silne, ze mimo niecheci i tak na "sile" do tego klubu ide. Kiedy mimo wszystko postawie na swoim i zostaje w domu pojawia sie u mnie poczucie winy, straty, meczy mnie swiadomość, ze byc moze przeżyłbym teraz jakąś szalone przygodę a siedze w domu albo udałoby mi sie poznac akurat wlasnie tej nocy jakas 8-9tke (dwa lata temu na farcie laska 8.5 sama do mnie zagadala i prowadzila interakcje) Problem moze troszke dziwny, ale pokazuje, ze czasami uwodzenie moze byc niezdrowe, czasem mimo choroby ide do klubu zeby pozbyc sie potencjalnego zalu/wyrzutow sumienia. Miales w swojej karierze tego typu problemy, albo posiadasz jakies dobre rady w tym temacie jak sie tego pozbyc? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie miałem poważniejszych problemów tego typu. Czasami zdarzały mi się sytuacje "na styk", gdy np. trochę źle się czułem i byłem nastawiony 50-50 odnośnie tego, czy powinienem iść do klubu, czy też nie. Ale u mnie to nigdy nie było zbyt silne.

      Niestety nie wiem co Ci doradzić.

      Usuń
  30. Milroh,
    Pytanie dotyczące związków... wspomniałeś, że masz 2-3 kobiety, które "rzekomo" są z Tobą w takim trochę innym "związku" ale podejrzewam, że niektóre z tych kobiet traktują to dość poważnie. A jak reagujesz w sytuacji, gdy Twoja "dziewczyna" powiedzmy pisze z innymi gościami itp. i powiedzmy, że Ty to zauważasz.
    Czy porszuasz ten temat, czy nie rusza Cię to i masz to gdzieś, czy moze jakimś innym sposboem starasz się to zwalczyć? Jak postępujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje podejście jest takie, że "pilnowanie" lasek nie ma sensu.

      1. Jeżeli laska chce być ze mną, jeżeli woli mnie od innych mężczyzn, to będzie ze mną.

      2. Jeżeli laska nie chce być ze mną, jeżeli woli ode mnie kogoś innego, to nie będzie ze mną.

      Moim zdaniem nie ma co "walczyć" z tą dynamiką, bo jest to syzyfowa praca. Jeżeli laska chce mieć kontakty z innymi z facetami, to będzie miała - tyle, że za Twoimi plecami.

      Nie tolerowałbym jakiegoś ostentacyjnego, otwartego interesowania się innymi facetami - w czasie, który kobieta spędza ze mną. Ale tak poza tym, to nie jest moja sprawa.

      Jeżeli Twoja laska rozmawia z innymi facetami tak, że Ty to widzisz, to być może jej stosunek względem Ciebie nie jest zbyt dobry, być może nie ma względem Ciebie szacunku. Jeżeli coś takiego ma miejsce, to jest to SKUTEK kształtu, jakości Waszych relacji, Twojego obrazu w jej oczach - a Twoja reakcja na ten skutek ma drugorzędne znaczenie.

      Usuń
  31. Jakieś wskazówki co do ubioru na zimę, czy jak ubierasz grubą kurtkę, to też jest ona jakaś bardziej "konkretna"?
    I swoją drogą co sądzisz o takich butach na zimę, czy mogą być ok?

    https://www.eobuwie.com.pl/media/catalog/product/cache/image/800x800/2/2/2230004002092_02_pl.jpg

    https://img01.ztat.net/article/ZI/11/2K/00/FQ/11/ZI112K00F-Q11@12.jpg?imwidth=765&filter=packshot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można kupić kurtkę zimową, która wygląda w miarę dobrze JAK NA kurtkę zimową, ale generalnie gdy robi się naprawdę zimno, to zaczynam mieć w dupie to jak wyglądam i chcę jedynie, aby było mi ciepło.

      Co do butów, to te pierwsze są średnie, te drugie są lepsze.

      Usuń
  32. Masz może coś takiego jak ja, że jak masz wyjść na miasto z naprawdę ładną, ponadprzeciętnie ładną laską jak jest ciemno, to obawiasz się agresji ze strony różnego rodzaju debili na ciśnieniu albo po alkoholu? Mam dość dużą niedowagę i młodą twarz, odnoszę przez to wrażenie, że dla takiego debila jednego z drugim widok takiego "lamusa" z super laską może być prowokujący, przez co cały czas unikam łażenia z co ładniejszymi laskami po mieście po nocach, zwłaszcza po tych miejscach podwyższonego ryzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście nigdy nie zostałem zaatakowany w kontekście kobiet i uwodzenia. Co biorąc pod uwagę to, ile się tym zajmowałem, wywołuje u mnie wrażenie, że ten problem jest OSTRO rozdmuchany. Bywało tak, że podszedł do mnie w klubie chłopak laski (którego wcześniej nie widziałem) i groził mi, że jak się nie odczepię, to mi wpierdoli - ale to były groźby, ostrzeżenie, a nie wpierdol, a do tego oczywiście chodziło o jego laskę, nie moją.

      Wśród moich kolegów niektóre osoby zostały pobite w kontekście kobiet i uwodzenia, ale ilość tego była MIKROSKOPIJNA w stosunku do łącznej ilości uwodzenia i ruchania w wykonaniu moich kolegów.

      Do tego żaden z moich kolegów nie został pobity w takich okolicznościach, że szedł sobie ulicą z kobietą i pobili go jacyś "losowi" kolesie. Jeden został pobity w imprezie w WIEJSKIM klubie - podobno na wsi ludzie się napierdalają, ja nie sprawdzałem. Drugi dostał wpierdol po mieszkaniem w którym laska mieszkała z chłopakiem - wpierdol od chłopaka i jego kolegi. Trzeci w warszawskim klubie, ale sam przyznaje, że pyskował. Itd itp.

      Podobno ogromne znaczenie ma miejscowość - Warszawa jest generalnie dość bezpieczna, o ile ktoś nie wchodzi w jakieś pyskówki i nie chodzi do dziwnych miejsc. Ale np. Kraków jest podobno dużo, dużo bardziej niebezpieczny, podobno jest tam znacznie łatwiej nie tylko o pobicie, ale i o pchnięcie nożem (!!!). Według tego co słyszałem, to w mniejszych miejscowościach ludzie dużo się biją - podobno tam tak jest, że część gości idzie na imprezę z wcześniejszym zamiarem bicia się, co jest dla nich formą rozrywki.

      Usuń
    2. "Według tego co słyszałem, to w mniejszych miejscowościach ludzie dużo się biją - podobno tam tak jest, że część gości idzie na imprezę z wcześniejszym zamiarem bicia się, co jest dla nich formą rozrywki."

      Potwierdzam. Byłem dwa razy w takim klubie, do którego zjeżdżały się ekipy ludzi z okolicznych małych miasteczek i wsi w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Tam zawsze były jakieś burdy, krzywe spojrzenia, zaczepianie innych poprzez uderzenie ich ramienia własnym ramieniem podczas mijania się itp. Co najlepsze, tam na jedną laskę przypadało ze dwudziestu facetów statystycznie na oko. I nie były to laski ładne. Śmieszy mnie to miejsce, bo pamiętam że to było tak, że tam co imprezę były dokładnie TE SAME laski maksymalnie 6/10 i je tam każdy znał, każdy się do nich ślinił, dostawały OGROMNĄ ilość (cały klub) walidacji, atencji, a co najlepsze, potrafili się o taką laskę tłuc goście, których ona nawet nie znała i zanim w ogóle którykolwiek się do niej odezwał. I pamiętam, że ludzie często się właśnie ustawiali żeby tam jeździć ekipami z wcześniejszym zamiarem robienia awantur i tłuczenia się.

      Usuń
  33. Milroh,
    ostatnio na blogu znalazłem kilka komentarzy odnośnie kobiet w 2019 roku w stylu teraz trudniej niż kiedyś, laski lecą jeszcze bardziej na kasę, są bardzo seksualne itd.
    Według mnie i rozmów z moimi znajomymi jest całkowicie inaczej. Obecnie wystarczy dobry wygląd (nie jakiś super, tylko bycie zadbanym facetem), dobre ubieranie się, trochę kasy i można mieć bez problemu laski 7-8/10 i to nawet nie jest trudne. Według mnie w dzisiejszych czasach jest jeszcze łatwiej niż kiedyś. Dla większości lasek seks nie jest czymś wyjątkowym, więc przespanie się z nimi nie jest jakiś mega osiągnieciem.
    Dodatkowo laski mnie i moich znajomych traktują normalnie, znacznie lepiej niż innych facetów.
    Uważam, że obecnie jest łatwiej niż kiedykolwiek, bo wcześniej laski tak się nie zachowywały jak kiedyś.
    Możliwe, że wiele osób ma takie odczucia z powodu Tindera i innych aplikacji internetowych oraz z podrywem przez internet z powodu ogromnej ilości facetów działających w internecie, którzy się wstydzą podejść do laski na ulicy i na imprezie.
    Jedyny minus tego wszystkiego jest taki, że może zabraknąć czasu na prace,rodzine, znajomych, imprezy oraz randki. Oprócz tego trzeba się cieszyć, z tego, że kobiety jednak nie są tak cnotliwe i szlachetne jak wmawia nam społeczeństwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście poglądy typu "w 2019 kobiety są super trudne" to BZDURA, ale moim zdaniem Ty z kolei przesadzasz w odwrotnym kierunku, twierdząc, że obecnie jest łatwiej.

      Zawsze było tak, że laski się ruchały i seks nie był dla nich czymś wyjątkowym - kiedyś bardziej się z tym kryły, było to mniej "jawne", ale było.

      Natomiast teraz mamy globalizację i konkurencję ze strony facetów z Zachodu, co podnosi "poprzeczkę" jeżeli chodzi o np. ubiór. We wczesnych latach 2000'nych było tak, że jeżeli ktoś się elegancko ubrał, to budziło to duży SZACUNEK ze strony kobiet, które myślały, że on jest nie wiadomo kim, itd. Dzisiaj ten efekt w jakimś stopniu nadal funkcjonuje, ale w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż wtedy. W tamtych czasach dobrze ubrany facet był RZADKOŚCIĄ, natomiast dzisiaj dobrze ubranych facetów jest wielu.

      Do tego kiedyś kobiety co prawda zwracały uwagę na pieniądze i zamożność, ale mniejszą niż obecnie. Były trochę bardziej nastawiona na szukanie miłości, a nie pieniędzy. Nie chcę idealizować ówczesnych kobiet, bo święte nie były, ale moim zdaniem jest jakaś różnica na niekorzyść współczesnych.

      Do tego współcześnie po miastach kręcą się debile z PUA i robią złe jakościowo podejścia, które wywołują u kobiet złe skojarzenia. Kiedyś kobieta była szczęśliwa, gdy ktoś do niej podszedł na ulicy, to było jak wyróżnienie. Dzisiaj kobiety się skarżą, że jacyś creepy pseudo-uwodziciele je zaczepiają. To ogólnie pogarsza atmosferę wokół podchodzenia i poznawania się, buduje skojarzenie "podchodzący facet to najczęściej creepy natręt".

      Powyższe nijak nie zmienia faktu, że w roku 2019 można świetnie ruchać. Zawsze było tak, że jednym facetom szło dobrze z kobietami, a innym słabo - tak jest w 2019, tak było też w latach 2000-nych czy 90-tych. Niemniej jednak w mojej ocenie, to tamte czasy były łatwiejsze od obecnych, a nie odwrotnie.

      Usuń
  34. Milroh pytanie dotyczące seksu
    Czy w jakis sposób edukowałeś się z tego tematu jak sprawic aby kobieta doszła przy tobie itp? Ja mam prawie zawsze tak, że kobiety nie dochodzą pomimo, że sex trwa długo... szukałem ostatnio materiałów o tym, ale nic konkretnego nie mogłem znaleźć. Czy robię to językiem czy palcem czy członkiem, kobiety nie dochodzą i raczej podejrzewam, że kobiety uprawiające sex ze mną myślą sobie, że jestem słaby w łóżku, w przypadku gdy relacja trwa dłużej, to drugi sex nie dostaje na zawołanie, tylko często próbują mnie przetrzymać, podejrzewam, że to może być tym spowodowane.
    Masz moze jakies porady dla mnie odnośnie tego tematu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dla mnie trochę niewygodne pytanie, bo żeby na nie odpowiedzieć, to muszę napisać coś, co może zostać odebrane jako jakiegoś rodzaju przechwałka.

      Generalnie jest tak, że różni ludzie mają różny poziom "talentu do seksu" i zdarza się tak, że ktoś jest dobry lub słaby w łóżku w stopniu nieproporcjonalnym względem ilości doświadczenia. To tyczy się i mężczyzn, i kobiet, można to łatwo zaobserwować, gdy rucha się wiele lasek - wtedy ma się porównanie i widać, że niektóre laski są w młodym wieku mistrzyniami seksu, a inne są od nich słabsze pomimo większego wieku i doświadczenia.

      Ja mam "talent do seksu" i u mnie to wyglądało tak, że już na samym początku, gdy miałem zerowe doświadczenie, laski były zachwycone i mówiły, że to najlepszy seks w ich życiu, itd. Ja na początku niezbyt im wierzyłem i myślałem, że mówią to, żeby mi było miło - ale sytuacja powtarzała się z kolejnymi kobietami, a ich zachowanie pokrywało się z tym co mówiły.

      Ten "talent do seksu" to super sprawa z punktu widzenia moich relacji z kobietami, natomiast jest to problemem wtedy, gdy ktoś pyta się mnie o poradę w tej kwestii. Bo ja nie wiem co robię "inaczej" - z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że po prostu to robię, bez żadnych specjalnych technik czy manewrów, a kobiety "odlatują". One też nie są stanie wskazać, gdzie leży różnica. Ja mam tak samo z "utalentowanymi" kobietami - seks z nimi jest lepszy, ale nie potrafię powiedzieć, z czego dokładnie bierze się ten efekt.

      Powyższe powoduje, że ja się nie nadaję do udzielania porad w tej dziedzinie - bo mi to "po prostu" świetnie wychodzi, ale nie potrafię tego nikogo nauczyć. Niektórzy koledzy z realnego życia się mnie o to pytali, rozmawialiśmy o tym, próbowałem im coś doradzić, ale nic to nie dało.

      Jeżeli chodzi o Ciebie, to niestety mam pewne smutne przypuszczenie. Nie wiem czy powinienem to pisać, bo może być dla Ciebie przykre, przygnębiające, ale podejrzewam, że możesz mieć coś odwrotnego niż ja, czyli "anty-talent" w zakresie seksu.

      Jeden z moich kolegów ma taki "anty-talent" i o ile bardzo dobrze radzi sobie z uwodzeniem, o tyle nie jest w stanie dać kobiecie dobrego seksu - przez co po pierwszym stosunku, nastawienie kobiety do niego zawsze się pogarsza. Kolega próbował różnych metod, technik, książek, pytał się mnie i innych kolegów - niestety nic mu nie pomogło. Na koniec uznał, że trudno, będzie dalej ruchał laski, bo przecież robi to dla swojej przyjemności, a że im się nie będzie podobać, to już ich problem.

      Niestety, jeżeli masz z różnymi, wieloma kobietami tak, że "czy robię to językiem czy palcem czy członkiem, kobiety nie dochodzą", to wygląda to właśnie na "anty-talent". Moim zdaniem to wbrew pozorom nie jest kwestia techniczna, którą dałoby się naprawić jakąś super techniką - bo przykro mi, ale doprowadzenie kobiety do orgazmu przynajmniej jedną z tych 3 dróg nie powinno wymagać jakiejkolwiek specjalnej techniki. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że możesz być takim przypadkiem jak mój wcześniej wspomniany kolega.

      Jeżeli jakiś inny Czytelnik bloga miał tego problemy i udało mu się z nimi jakoś poradzić, to byłoby miło, gdyby się podzielił swoimi doświadczeniami.

      Usuń
    2. Hmm... temat jest mocno skomplikowany, ja bym się przychylał do tego, co napisał Milroh. Jednak być może jestem w stanie Ci choć troche pomóc. Pierw napisze, jak to wygląda u mnie, potem jak być może moge ci pomóc.

      Cóż, ja mam podobnie jak Milroh. Tylko u mnie jest o tyle zabawna sytuacja, że jak byłem prawiczkiem to była mega zakompleksiony nt seksu a potem się okazało, że od początku, intuicyjnie niemal wszystko wychodzi mi w łóżku świetnie. I ja raczej robie totalnie podstawowe rzeczy, bez żadnych udziwnień.

      Z mojej perspektywy wyglada to tak, że przez pierwsze chwile (penetracji, palcówy czy minetki) jakby intuicyjnie łapie tempo. Ciężko to ując w słowch, ale jakbym wyczuwał kobiete.

      Ja się jednak przychylam to tego co pisał Milroh. Generalnie jest tak, że w wielu dziedzinach życia ludzie mają jakiś poziom talentu. Wielu chłopaków, czego by nie zrobili nigdy nie będą w stanie grać jak Messi, czy Neymar.

      Myslałem czy rozmawiałem wielokrotnie z kobietami nt. co czyni faceta dobrego (czy lepszego) w łóżku. Wnioski do jakich doszedłem:
      1. Wpływ na jakość seksu mają elementy uwodzenia jak ogarniecie psychiczne, wygląd, czy wyluzowanie kobiety, męska, szmacąca energia, czy generalnie atmosfera całej relacji. Te rzeczy mogą działać na stopień podniecenie kobiety. Im kobieta bardziej podniecona tym bardziej jakby podatna na orgazmy.
      2. Drugą rzeczą jest wyczucie dotyku i niestety to wyczucie jest intuicyjne. Nie znam sposobu jak "to mieć". Moim zdaniem jest to coś najważniejszego, znacznie ważniejsze od doświadczenia, czy innych rzeczy.
      3. Nt. seksu jest w społeczeństwie dużo głupich teorii, niektóre sie nawzajem wyluczają. Np. kobiete trzeba dotykac mocno/delikatnie (moim zdaniem średnio mocno), czy każda kobieta ma inną seksualnośc, na każda działa co innego, czy liczy się tylko rozmiar/rozmiar się wcale nie liczy.

      W ogóle kwestia rozmiaru penisa jest ciekwym zagadnieniem, bo moim zdaniem to ma znaczenie, ale głównie na podniecenie kobiety, a nie jakość seksu. Generalnie laski podniecaja i często mają fantazje z dużymi pałami, tak jak faceci często pragną miętolić duże cyce. Do tego zauważyłem, że laski jakby lubią być mocno wypełnione, czy nawet rozciągniete.

      Znam osobe, która TWIERDZI, że pomogły mu kursy dotyczące seksu. Tylko, jak podkreśliłem twierdzi. Celowo to zaznaczam, bo wiele osób lubi się - czego nigdy nie zrozumiem - sztucznie przechwalac. Kiedys chciałem te kursy sprawdzic, więc mi dał dostęp.

      Mam, gdzies na dysku kursy kolesi co się reklamuja jako wirtuoz seksu, oswięcony kochanek i jakieś zagraniczne (nie znam angielskiego :) Miałem, kiedyś w planie obejrzeć to i zastosowac, jednak stwierdziłem, że skoro jestem dobry w łóżku, a średni w uwodzeniu to trzeba przede wszystkim polepszać uwodzenie. Jako, że trzeba sobie pomagac to moge ci je wysłać za frikola, jeśli chcesz daj majla.

      Moja rada to pierw spróbować jakoś to zmienić. Jeśli się nie uda to po prostu zaakceptować. Rozumiem, gdzieś twój problem, jednak skoro masz te kobiety to po prostu ruchaj dla własnej przyjemności.

      Usuń
    3. "Tylko u mnie jest o tyle zabawna sytuacja, że jak byłem prawiczkiem to była mega zakompleksiony nt seksu a potem się okazało, że od początku, intuicyjnie niemal wszystko wychodzi mi w łóżku świetnie."

      <--- Ja też byłem zakompleksiony - może nie "mega", ale w sporym stopniu. Przez to na początku ciężko było mi uwierzyć w zachwyt kobiet - myślałem, że widzą moje zakompleksienie i chcą mnie podnieść na duchu.

      " I ja raczej robie totalnie podstawowe rzeczy, bez żadnych udziwnień."

      <--- Ja tak samo.

      "Z mojej perspektywy wyglada to tak, że przez pierwsze chwile (penetracji, palcówy czy minetki) jakby intuicyjnie łapie tempo. Ciężko to ując w słowch, ale jakbym wyczuwał kobiete. "

      <---- U mnie to też tyczy się rzeczy wykonywanych różnymi częściami ciała.

      "3. Nt. seksu jest w społeczeństwie dużo głupich teorii, niektóre sie nawzajem wyluczają. Np. kobiete trzeba dotykac mocno/delikatnie (moim zdaniem średnio mocno), czy każda kobieta ma inną seksualnośc, na każda działa co innego, czy liczy się tylko rozmiar/rozmiar się wcale nie liczy."

      <---- Tak, ludzie opowiadają bzdury. Szczególnie to "każda kobieta ma inną seksualność" mnie rozwala. Bo moje doświadczenia są takie, że chyba wszystkie kobiety były zachwycone mniej więcej takim samym ruchaniem z mojej strony. Różnice w ich seksualności były widoczne w tym, jak dobrze one mnie "obsługiwały", a nie w tym, jak reagowały na to, co ja im robiłem.

      "bo wiele osób lubi się - czego nigdy nie zrozumiem - sztucznie przechwalac."

      <--- Tak. Wielu facetów opowiada innym, chyba też wmawia sobie samym, że są dobrzy w łóżku. Tylko ilość facetów przedstawiających siebie jako dobrych w łóżku bardzo ostro rozmija się z tym, co można usłyszeć na ten temat od kobiet.

      Dla mnie to jest problem w kontekście mówienia o moim "talencie do seksu", bo to brzmi jak ostra przechwałka i ktoś może pomyśleć, że jestem jakimś mitomanem. Przy czym gdybym nie miał tego talentu, to pewnie słysząc o czymś takim od kogoś innego, też mógłbym coś takiego pomyśleć o tej osobie.

      Usuń
    4. ""Z mojej perspektywy wyglada to tak, że przez pierwsze chwile (penetracji, palcówy czy minetki) jakby intuicyjnie łapie tempo. Ciężko to ując w słowch, ale jakbym wyczuwał kobiete. "
      "

      U mnie czegoś takiego zupełnie nie ma. Po prostu robię "swoje".
      Jeżeli chodzi o laski, to raz udało mi się uzależnić laskę od seksu. Nie zauważyłem, by dziewczyny odmawiały mi seksu. Żartowałem czasami z dziewzyną, która uzależniła się od seksu, że mnie zostawi, bo za słabo ją rucham, a ona odpwiedziała, że "dobrze ją rucham".
      Co ciekawe , Innym razem, z inną dziewczyną, jak włożyłem ( Tylko włożyłem, nawet się nie ruszyłem) usłyszałem "Wow, jak przyjemnie". Tak więc nie wiem na ile to jest kwestia mojego talentu, a kwestia penisa.
      Pamiętam że z tą dziewczyną dosyć szybko doszedłem i na sam koniec usłyszałem "Już? Szkoda, było bardzo przyjemnie".

      Usuń
    5. będę wdzieczny za podesłanie materiałów, może trochę pomogą... patryk.tregfd123@onet.pl

      Usuń
    6. „Tak. Wielu facetów opowiada innym, chyba też wmawia sobie samym, że są dobrzy w łóżku. Tylko ilość facetów przedstawiających siebie jako dobrych w łóżku bardzo ostro rozmija się z tym, co można usłyszeć na ten temat od kobiet”

      Tak, ja uważam, że kobiety mają znacznie większy problem z doborem partnerów do seksu niż my. Chodzi mi o to, że – z tego co wnioskuje po własnych doświadczeniach i opowieściach kobiet – znacznie więcej jest utalentowanych kobiet niż facetów. I jednocześnie ja spotkałem tylko jedną laske, która była totalnym antytalentem, wśród facetów mam wrażenie jest to znacznie częstsze.

      W sensie ja rozumiem, że ktoś lubi się czymś chwalić. Sam lubie :) Jednak jeśli ktoś się chwali czymś /czymkolwiek/ czego nie ma to jest to kurwa jakaś choroba psychiczna.
      Inna sprawa, że często kobiety z jakiegoś powodu oszukują facetów, że są dobrzy w łóżku (dla kasy, żeby nie robić mu przykrosci, czy nawet dla świętego spokoju). Tylko, że tego do końce też nie jestem w stanie zrozumieć, bo wg mnie takie rzeczy po prostu widać intuicyjnie.

      Moim zdaniem jeśli ktoś jest naprawdę dobry w łóżku to po zaruchaniu najczęściej następuje:
      (1) lasce zmienia się na plus nastawienie względem facet
      (2) kobieta inicjuje kontakt, seks etc

      To też jednak troche zalezy od tego kogo panna miala wcześniej. Bo znacznie lepiej pojawic się po trzech antytalentach, niż po kimś z talenem :)

      Inna sprawa to, że generalnie kobiety mają najcześciej małą próbke do oceny umiejetnosci faceta. Bo jeśli przecietna laska miała np. czterech, czy szesciu typów to może kogoś „w miare dobrego” oceniać jako boga seksu.

      „będę wdzieczny za podesłanie materiałów, może trochę pomogą... patryk.tregfd123@onet.pl”
      W przyszłym tygodniu mam parę podróży i wtedy na pewno Ci podeśle.

      Usuń
    7. "Tak, ja uważam, że kobiety mają znacznie większy problem z doborem partnerów do seksu niż my."

      <---- JASNE, kobiety mają NIEPORÓWNYWALNIE większy problem w tym zakresie.

      Jeżeli facet trafia na kobietę słabą w łóżku, to może ją wyruchać, spuścić się w nią i będzie to dla niego całkiem przyjemne.

      Jeżeli kobieta trafia na faceta słabego w łóżku, to może w ogóle nie dostać orgazmu. A nawet jeżeli dostanie jakiś orgazm, to i tak będzie miała poczucie, że z tym seksem i z tym facetem "coś jest nie tak". Kobieta po słabym seksie potrafi czuć rozgoryczenie, pogardę do faceta, itd itp.

      Inna sprawa, że kobieta często w ogóle nie zna dobrego seksu - bo wszyscy jej partnerzy byli słabi w łóżku. Wtedy taka laska może pomyśleć, że skoro miała np. 4 facetów i z wszystkimi seks był taki sobie, to "seks po prostu taki jest, to przereklamowana rzecz". Z tego potem rodzą się różne mity - że np. kobiety lubią seks mniej od mężczyzn, że seks to jest jakaś jednostronna "zdobycz", jednostronna korzyść, jaką mężczyzna uzyskuje od kobiety, itd itp. Oczywiście to jest ogólnie rzecz biorąc nieprawda, ALE jeżeli mielibyśmy patrzeć na relacje facetów słabych w łóżku, czyli chyba na relacje większości facetów, to TAK, faktycznie w ich relacjach tak to wygląda.

      "Inna sprawa, że często kobiety z jakiegoś powodu oszukują facetów, że są dobrzy w łóżku (dla kasy, żeby nie robić mu przykrosci, czy nawet dla świętego spokoju)."

      <--- Tak, kobiety często oszukują, okłamują facetów, że seks z nimi jest dobry, podczas gdy tak naprawdę nie jest. Jest MNÓSTWO facetów, którzy są słabi w łóżku, ale którzy myślą, że są dobrzy, bo ich kobiety wprowadzają ich w błąd. Na pierwszy rzut oka to zachowanie kobiet może się wydawać czymś chorym i pozbawionym sensu, ale ja osobiście je rozumiem. Bo jeżeli laska powiedziałaby facetowi prawdę, to mogłoby to zranić jego ego i "ZATRUĆ" ich relację, wywołać emocjonalną niechęć, chęć odwetu, podejrzenia o zdradę, itd itp. Więc kobiety kłamią, udają, aby mieć spokój, dobrą atmosferę w związku.

      Oczywiście można postawić pytanie: "dlaczego ona nie znajdzie sobie kogoś dobrego w łóżku?" - ale to się łatwo mówi. Najprawdopodobniej większość mężczyzn jest słaba w łóżku, a dobra jest mniejszość. O tę mniejszość oczywiście toczy się "konkurencja", co po pierwsze podnosi wymagania tych facetów, a po drugie zmniejsza ich motywację do wiązania się, dostosowania się do potrzeb kobiety, bo przecież mogą sobie poruchać na swoich warunkach.

      Jeżeli do tego dany facet ma do tego mieć jeszcze np. dobry wygląd i/lub przyzwoitą zamożność, to zawęża się to jeszcze bardziej, konkurencja staje się jeszcze silniejsza. Taki facet to tak naprawdę produkt z "wyższej półki" - nie przez super wyśrubowaną pojedynczą zaletę, a przez kilka zalet na przyzwoitym poziomie. To trochę tak, jakbyśmy np. zażyczyli sobie laski z doktoratem lub ze znajomością 4 języków obcych, która jednocześnie jest przynajmniej 6/10. Już to pierwsze wymaganie ogranicza nas do mniejszości kobiet, a wymaganie wyglądowe ogranicza tę mniejszość jeszcze bardziej.

      Usuń
    8. "Moim zdaniem jeśli ktoś jest naprawdę dobry w łóżku to po zaruchaniu najczęściej następuje:
      (1) lasce zmienia się na plus nastawienie względem facet
      (2) kobieta inicjuje kontakt, seks etc"

      <---- TAK. Jeżeli tego nie ma, to najprawdopodobniej ten ktoś nie jest dobry w łóżku.

      Natomiast kobiety potrafią się też tak zachowywać z innych przyczyn, np. z powodu zakochania się, więc obecność takich zachowań nie jest 100% pewnym dowodem na to, że facet jest dobry w łóżku. Bardzo wiele związków ma taki nieszczęśliwy przebieg, że najpierw zakochanie "zabarwia" pozytywnie seks, ludzie się wiążą, lecz potem zakochanie mija i kobieta odkrywa, że "na trzeźwo" (bez zakochania) seks z jej facetem jej nie odpowiada.

      Usuń
  35. https://www.cda.pl/video/95171115 ciekawy wywiad. Koleś poczuł w sobie nadczłowieka. Mam wrazenie ze on czuł przez cały czas pewien efekt flow. Co ciekawe koleś był wybitny widać po nie że jest przystojny i że to psychopata. Jednak znam kilku bardziej przystojnych facetów a nie maja nawet cząstki tego co miał kalibabka. Co sadzisz na jego temat. Jestes podobny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalibabka był uznawany przez kobiety jako dość przystojny akurat :)

      Usuń
    2. Sorry nialo być "widac ponim ze jest przytojny i że to psychopata" tak byl przytojny i bqrdzo dobrze ubrany nawet jak na te czasy. Co ciekawe mial zawsze wyprasowana koszule podbnie jak fest :)

      Usuń
    3. Zacznę od tego, że określenie "flow" jest określeniem SZKODLIWYM. To jest termin używany w kręgach "anty-wiedzowych" PUA, który sugeruje, że do uwodzenia należy mieć jakiś "specjalny stan". Podczas gdy w rzeczywistości dobrzy uwodziciele po prostu NIE MAJĄ BLOKAD moralno-obyczajowych. Nie mają ich, więc nie potrzebują żadnego "specjalnego stanu", aby z nimi walczyć.

      Co do mnie i Kalibabki, to są i podobieństwa i różnice, natomiast na pewno to jest podobna szkoła draniowatego, "psychopatycznego bajeru". Podejście Kalibabki do kobiet to zasadniczo RADYKALNA forma opisywanego przeze mnie braku Szacunku Do Kobiet.

      Ja też mam skłonności psychopatyczne czy socjopatyczne, ale moim zdaniem dużo mniejsze niż Kalibabka, ja jestem dużo bardziej łagodny i ostrożny. On okradał kobiety, a ja uwodzę jedynie dla seksu, dla spełnienia emocjonalnego. On je bił, podczas gdy o ile mnie podnieca bicie, to mam w sobie ogromny opór przed uszkadzaniem kobiecej urody/zdrowia. Nawet pomijając kwestie moralne, to moim zdaniem Kalibabka postępował nierozważnie, niepotrzebnie pakując się w kłopoty. Mógł znaleźć sobie jakaś bogatą kobietę czy kilka kobiet i bardziej wykorzystywać niż bezpośrednio okradać - wtedy pewnie nigdy nie trafiłby do więzienia.

      Moim zdaniem u Kalibabki to wszystko szło w bardzo mocny, bardzo jednoznaczny sposób w kierunku "psychopatycznym". U mnie to jest bardziej wyważone i różnorodne, są różne aspekty. Ja częściowo jestem psychopatyczny czy socjopatyczny, ale częściowo jestem też dobrym, życzliwym człowiekiem. Jest we mnie coś zimnego i bezlitosnego, lecz jest też coś ciepłego i empatycznego. Gdy Kalibabka pokazuje to powiedzmy "poczucie bycia nadczłowiekiem", to dla mnie to jest coś znajomego, ja też to mam, ale w mniej radykalnej formie.

      On na zarzuty o bicie kobiet, odpowiedział bodajże, że one "były jego", co ja rozumiem tak, że jego zdaniem miał prawo robić z nimi co chciał, jako ze swoją własnością. Ja osobiście mam SILNE dążenie do tego, aby kobieta była moją własnością, niewolnicą, suką, itd - sam seks, w sensie seks przy "normalnych" relacjach, jest ok, ale to nie jest wszystko czego chcę.

      Ja nie czuję się całościowo "nadczłowiekiem" - ok, czuję się pod niektórymi względami lepszy od innych, ale nie pd każdym względem, nie całościowo. Natomiast jeżeli chodzi o stosunki z kobietami, to nie tylko czuję się, ale w pewnym sensie obiektywnie JESTEM "nadczłowiekiem" - bo jestem w tym o lata świetlne do przodu przed ogromną większością innych facetów, funkcjonuję w tej dziedzinie życia na zupełnie innym poziomie. Ja mam w sobie "rozdwojenie", bo z jednej strony jest we mnie "normalny Michał", który jest w miarę zwyczajną osobą, a z drugiej strony jest we mnie "seksualny drapieżnik", wykraczający daleko poza zwyczajność.

      Kalibabka wspomina o tym, że uciekanie dawało mu satysfakcję, poczucie bycia kimś lepszym, ponad innymi. Ja nie muszę uciekać przed policją, ale rozumiem tę emocję. Mnie w uwodzeniu kręci także bycie lepszym od innych meżczyzn, a także takie jakby bycie "zakamuflowanym drapieżnikiem", "szpiegiem" drwiącym skrycie z zasad moralno-obyczajowych.

      Usuń
    4. Ja lubię te chwile, gdy jestem gdzieś z bardzo atrakcyjną kobietą 9/10 (w systemie bez 10/10), której zazdroszczą mi inni mężczyźni. Gdy idziemy ulicą, w centrum handlowym, albo jesteśmy w restauracji czy innym lokalu. Prawie zawsze kobieta z którą jestem jest najbardziej atrakcyjną kobietą w zasięgu wzroku. Ogromna większość mężczyzn nigdy nie miała kobiety takiego kalibru. Ogromna większość mężczyzn nie miała nigdy nawet kobiety 8/10, a co dopiero 9/10. Oni się ślinią, patrzą na nią z pożądaniem, jest to obiekt ich marzeń. A ja wiem, że ona jest moja, że np. za godzinę ona stanie przede mną naga, a ja wyrucham ją jak tylko będę chciał. Ta piękność, kobieta jakiej oni nigdy nie mieli, będzie się przede mną płaszczyć, nazywać siebie suką, a mnie swoim Panem. Ta śliczna twarz, ten seksowny tyłek - mogę spuścić tu lub tu, to zależy tylko od mojego kaprysu. Może to jest przyziemne, ale daje mi to przyjemne poczucie wyższości, bycia "wygranym".

      Usuń
  36. Milroh,
    Czy miałeś coś takiego, że "wkręciłeś" się zbyt mocno w laskę? powiedzmy, że tak Cię oczarowała i była "idealna" ale coś powiedzmy nie wyszło czy mocno się tym przejmowałeś i czy miało to miejsce jakoś bardzo dawno, czy może niedawno?
    Chciałbym się dowiedzieć czy ktoś tak doświadczony jak Ty, miewa takie stany w których "przeżywa" pewne zawiłości w relacjach z laskami ("idealnymi") czy raczej to jest głównie domena słabych uwodzicieli?

    Pytam ponieważ, znam kilka przypadków w których laska omotała nie jednego "dobrego" uwodziciela, wkręcili się w laskę odcinając się od znajomych i w niektorych przypadkach nawet od rodziny... czy tu dostrzegasz słabośc w psychice albo jakąs wewnętrzną poptrzebę ustatkowania się, czy raczej tak po prostu ma większość ludzi? jak uważasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie problemem jest to, gdzie dokładnie postawić granice tego wkręcenia się "zbyt mocno".

      Ja wiele razy się wkręcałem, zakochiwałem się - ale najczęściej z rozsądkiem, bez utraty kontroli, bez głupstw. Natomiast wiele razy cierpiałem z powodu rozstania, a w jednym związku próbowałem rzucić uwodzenia na rzecz monogamiczności, co z dzisiejszego punktu widzenia było błędem przykrym i dla mnie, i dla tamtej dziewczyny. Ale to była jedynie nietrafiona decyzja, zakochanie się w dobrej i słodkiej kobiecie, a nie jakieś toksyczne wariactwo. A gdybym nie spróbował, to bym nie wiedział i pewnie bym żałował, idealizując wyobrażenie "co by było gdyby" - w tym kontekście to nie był w ogóle błąd, tylko potrzebne "przetestowanie rozwiązania".

      Co do innych ludzi, to są różne przypadki. Czasami jakiś TIANowiec odcina się od (części) starych znajomych, bo ci znajomi nie traktują poważnie tego, że on chce się ustatkować i próbują wciągnąć go z powrotem do starego stylu życia. Czasami rodziny bywają toksyczne i to, że ktoś się odcina, nie jest niczym złym. Ale są też sytuacje, gdy ktoś wpada w "szpony" toksycznej kobiety, która chce go odizolować od znajomych i/lub rodziny, aby móc go jeszcze bardziej "urobić" pod siebie.

      Jeżeli ktoś daje się zdominować toksycznej kobiecie, to oczywiście jest to pokaz słabości psychicznej - szczególnie, że takie coś wymaga przede wszystkim zignorowania sygnałów ostrzegawczych. Ale nie każde odcięcie się od znajomych, a nawet od rodziny, świadczy o czymś takim.

      Czasami się zdarza, że goście dobrzy z kobietami wchodzą w różne toksyczne układy. Jedna sprawa, że takie osoby często mają psychikę poukładaną w kontekście samego ruchania, ale tak poza tym to chybotliwą - zdarzają się różne problemy z ogarnięciem ogólnożyciowym, problemy z alkoholem czy narkotykami, nastroje depresyjne, itd itp. Dobry poziom w uwodzeniu wcale przed tym nie chroni, a taka osoba może szukać na siłę stabilności psychicznej, ukojenia w ramionach niekoniecznie odpowiedniej kobiety.

      Laski też bywają różne. Tak jak są faceci, których można nazwać "draniami", "drapieżnikami", czy "psychopatami", tak samo są kobiety posiadające tego typu cechy. I bywa np. tak, że jest gość, który jest TIANowcem i ruchaczem, ale tak poza tym ma trochę niestabilną psychikę, taki typ "wesołego imprezowicza ruchacza", a który napotyka na swojej drodze kobietę "drapieżnika" - która ma silniejszą psychikę i "energię" od niego. Ona dyskretnie emanuje stabilnością i siłą psychiczną, jego to skrycie pociąga, bo on tego nie ma - i leci jak ćma do ognia. A on ją też pociąga, bo na tle zwyczajnych facetów jest bardziej interesujący, wyluzowany, komunikatywny - a jednocześnie jak oni słabszy psychicznie od niej.

      Usuń
  37. Milroh, czy każdy tianowiec ma dobra energię do zagadywania dziewczyn? Sam się stałem tianowcem , wyruchalem sporo dziewczyn na domówkach, nie odczuwam stresu przed podejściem za dnia, jestem przystojny , udaje mi się wywołać "ciężki rdzeń" który dosyć bardzo rzadko wchodzi w laski ale jak już wejdzie to fenomenalnie.

    Niestety domówki się skończyły, dlatego zacząłem praktykować podchodzenie na ulicy. Początkowo czułem znaczny stres, ale po tygodniu czy dwóch pozbyłem się go.
    Lecz moja skuteczność daygame i nightgame wypada delikatnie mówiąc żenująco słabo.
    Zacząłem od niedawna liczyć i chyba na 15 już podejść same zlewki. I to głównie laski 6 i 7, do 5 nie będę podchodzić , bo trzeba się szanować.

    Zacząłem dokonywać lekkich modyfikacji, ten ciężki rdzeń starałem się załagodzić, lecz nic nie pomaga.

    Chciałbym stać się kompletnym uwodzicielem i zacząć ruchać dziewczyny za dnia /w klubie z rozsądną skutecznością , ale na myśl o tym że uprawiam "para uwodzenie" , na 15 podejść zero pozytywnej reakcji, że upodabniam się do debili pua którymi osobiście się brzydzę ( mam takich znajomych i ich debilizm napawa mnie odrazą) to robi mi się słabo.
    Sądziłem że jak wyjdę na ulicę to będzie coś jak w twoim przypadku - że będę skrzypkiem, który już potrafi dobrze grać i jedyne z czym musi się zmierzyć , to z presją społeczna.
    Jednak okazuje się trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że mam podobnie. Tzn o ile wiosną i latem na ulicach idzie mi ok, wpadają numery i później przekłada się to na spotkania, to już teraz albo zimą dostaje zauważalnie więcej zlewek i to takich, że laski nie podejmują nawet rozmowy. Czuję się przy tym podobnie jak Ty - jakbym upodabniał się do debili z pua. Wcześniej miałem tak, że niemal każde podejście kończyło się numerem telefonu. Może wynika to ze słabszej energii niż gdy jest słońce i ciepło? Mi się zauważalnie dużo mniej chce podchodzić teraz niż wiosną i latem i nie bardzo wiem jak to zmienić.

      Poza tym zauważam jeszcze jedną rzecz, że dużo trudniej idzie mi podejście i rozpoczęcie rozmowy z 20-latką niż taką 25-latką. Jestem po 30-stce i widzę, że te młode na 1 i 2 roku studiów chodzą za rękę ze swoimi rówieśnikami, a nie facetami około 30-stki. Te około 25 lat widzę, że nie mają problemu z moim wiekiem i podejścia dużo lepiej wchodzą.

      Usuń
    2. Jestem komentującym nr 1.

      U mnie pora roku nie ma znaczenia, po prostu jak chcę wyruchać laskę to mam w dupie jaka jest pogoda, czy pada, czy jest zimno. Nawet teraz jak są mrozy, to często łapię się na myśleniu "Ale wyruchałbym coś nowego...muszę zostać i jeszcze zrobić przynajmniej jedno podejście,"


      "Poza tym zauważam jeszcze jedną rzecz, że dużo trudniej idzie mi podejście i rozpoczęcie rozmowy z 20-latką niż taką 25-latką. Jestem po 30-stce i widzę, że te młode na 1 i 2 roku studiów chodzą za rękę ze swoimi rówieśnikami, a nie facetami około 30-stki. "

      Mój kolega ma dokładnie 30 lat i rucha dziewczyny koło 18-20 lat. To jest jego główny przedział wiekowy, w który celuje.
      Nawet jego obecna dziewczyna ma 18 lat i nie robi ztego problemu, że jej facet jest starszy o 12 lat.

      Usuń
    3. "Mój kolega ma dokładnie 30 lat i rucha dziewczyny koło 18-20 lat. To jest jego główny przedział wiekowy, w który celuje.
      Nawet jego obecna dziewczyna ma 18 lat i nie robi ztego problemu, że jej facet jest starszy o 12 lat."

      W wieku Twojego kolegi też bez problemu ruchałem laski 10 lat młodsze, czyli 20-latki. Twój kolega może wyglądać np. na 25 lat tak jak ja mając 30, więc wtedy żadnym problemem nie jest ruchanie 18-latek. Teraz mam powyżej 35 i 18- czy 20-latki to dla mnie inny świat oraz zauważam często, że jednak różnica wieku jest zbyt duża. Gdy będą miały 25 a ja 40, wtedy problemu nie będzie. Ale teraz ciężko mi się dogadać z takimi młodymi dupami. A już laski 23+ są zupełnie inne, dużo łatwiej prowadzić z nimi rozmowę.

      Usuń
    4. "Milroh, czy każdy tianowiec ma dobra energię do zagadywania dziewczyn? Sam się stałem tianowcem , wyruchalem sporo dziewczyn na domówkach, nie odczuwam stresu przed podejściem za dnia, jestem przystojny , udaje mi się wywołać "ciężki rdzeń" który dosyć bardzo rzadko wchodzi w laski ale jak już wejdzie to fenomenalnie.

      Niestety domówki się skończyły, dlatego zacząłem praktykować podchodzenie na ulicy. Początkowo czułem znaczny stres, ale po tygodniu czy dwóch pozbyłem się go.
      Lecz moja skuteczność daygame i nightgame wypada delikatnie mówiąc żenująco słabo."

      <---- W dużej mierze jest to czymś normalnym.

      TIANowcy to generalnie IMPREZOWICZE, którzy najczęściej mają wyrobioną zdolność uwodzenia jedynie w określonym kontekście imprezowym. Najczęściej ten kontekst ogranicza się do albo:

      1. Tylko domówek.

      2. Domówek ORAZ pubów i/lub klubów.

      TIANowcy najczęściej nie potrafią uwodzić na ulicy. (Aczkolwiek i tak mają w tym kierunku większy potencjał niż przeciętni faceci).

      "Sądziłem że jak wyjdę na ulicę to będzie coś jak w twoim przypadku - że będę skrzypkiem, który już potrafi dobrze grać i jedyne z czym musi się zmierzyć , to z presją społeczna. Jednak okazuje się trochę inaczej."

      <--- To może być kwestia różnic indywidualnych - być może np. ja działałem na domówkach w sposób bardziej kompatybilny z uwodzeniem w dzień, bardziej "pogadankowy".

      Ogromne znaczenie może mieć też fakt, że ja już po okresie licealnych domówek, a PRZED rozpoczęciem uwodzenia na ulicy, miałem okres "klubowy". Zmontowałem szybko na studiach dobrą ekipę do klubow, tzn "wyłuskałem" kilku TIANowców od siebie z uczelni. A kluby w pewnym sensie są "pomiędzy" domówkami i ulicą - bo z jednej strony jest to kontekst imprezowy, jak domówki, ale z drugiej działa się na nieznajomych laskach, bez wspólnych znajomych, jak na ulicy. Być może działanie w klubach z dobrą ekipą dało mi "łagodne przejście".

      "Zacząłem dokonywać lekkich modyfikacji, ten ciężki rdzeń starałem się załagodzić, lecz nic nie pomaga. "

      <--- Zdarza się tak, że ktoś próbuje coś skorygować, "nie trafia" celnie w problemy i nie daje to efektów. Nie przejmuj się, jeżeli mogłeś ruchać na domówkach, to możesz też ruchać w klubach czy na ulicy. Patrz na te kobiety, patrz w ich oczy i oceniaj, co tam w zasadzie się dzieje, jaki one mają o Ciebie stosunek. Ja nie wiem co robisz źle, ale luźno podejrzewam, że możesz wstawiać gadkę domówkowo-imprezową, która na ulicy może brzmieć jak cwaniaczenie. Spróbuj pójść w kierunku "anty-cwaniackiego", szczerego i przemiłego gościa. (Ale ta sugestia jest oparta jednie na luźnym przypuszczeniu)

      Usuń
    5. Komentujący numer 2:

      "Mi się zauważalnie dużo mniej chce podchodzić teraz niż wiosną i latem i nie bardzo wiem jak to zmienić."

      Ja mam tak samo. :)

      Moim zdaniem to normalne, że wiosna i lato bardziej pobudzają do aktywności seksualnej (i ogólnie aktywności) niż jesień i zima. Ja w tym roku wiosną, latem, jeszcze wczesną jesienią lubiłem robić sobie spacery po mieście, ruchnąłem kilka lasek. A w tej chwili nie mam ochoty wychodzić z domu, moje zainteresowanie nowymi laskami też mocno spadło.

      Komentujący numer 1:

      "Mój kolega ma dokładnie 30 lat i rucha dziewczyny koło 18-20 lat. To jest jego główny przedział wiekowy, w który celuje. Nawet jego obecna dziewczyna ma 18 lat i nie robi ztego problemu, że jej facet jest starszy o 12 lat."

      <--- W ogóle 12 lat to jest chyba jakaś "magiczna liczba" jeżeli chodzi o różnicę wieku. Jest dziwnie dużo takich par, także małżeństw i mówię tu także o normalnych ludziach, nie tylko o ruchaczach.

      Usuń
    6. Aha, nie wiem do końca jak może wyglądać styl pogadankowy (nie mam porownania) lecz u mnie zazwyczaj było to tak, że napiłem się trochę alkoholu, pogadałem o czymś z dziewczyną, czasami, a nawet często wspominałem że lubię ostry seks, laska się nakręcała i jakoś samo to szło. Albo po prostu jak przychodziłem gdzieś pod koniec imprezy to bralem od razu to po co przyszedłem, bez jakiegos urabiania, więc za dużo uwodzenia nie było z mojej strony.

      Pewnie też trochę za mało spostrzegawczy jestem, by dostrzec różne mechanizmy które stosowałem.

      Generalnie to nie jest problem gadki podczas uwodzenia na ulicy , tylko problem energii , gdzie już po samym otwarciu mam pod górkę. Sądziłem że jako ruchacz domowkowy będę mieć to w jakimś stopniu już opanowane.
      Tymczasem jest delikatnie mówiąc tragicznie ,no i głupio się czuje z tym, że biegam po ulicy i dostaje same zlewki, strasznie to demotywuje, bo czuję się jak moi znajomi pua, gdzie na imprezach dzieli nas przepaść jeśli chodzi o skuteczność.

      Chyba pozostaje uzbroić się w cierpliwość , podchodzić jak podchodziłem ze spokojna głowa i mieć nadzieję , że w końcu kiedyś nauczę się dobrej energii do otwarc.

      Dziękuję za odpowiedź.

      Usuń
    7. "Aha, nie wiem do końca jak może wyglądać styl pogadankowy (nie mam porownania) "

      <---- Napisałem to bardzo skrótowo. W nieco mniejszym skrócie wyglądało to tak, że rozmawiało się "empatycznie" z dziewczyną o jej życiu, czym się zajmuje (hobbistycznie, bo było to liceum), co lubi, czego nie lubi w życiu, itd itp. To nie było robienie z siebie "ogiera", tylko raczej takiego trochę "degenerata imprezowego", ale takiego który jednocześnie ma w sobie coś głębokiego, który wiele rozumie, z którym można świetnie pogadać.

      Mi ten styl częściowo przypomina piosenkarza Kurta Cobaina, który był w wówczas bardzo popularny i wiele lasek było w nim zakochanych. To nie do końca był mój styl, bardziej styl dominujący w TIANie w którym byłem:

      https://www.youtube.com/watch?v=BCbtRMz0ADY

      Zobacz powiedzmy od 0:16 do 0:40, jak Cobain z uwagą słucha dziennikarza, jak z uśmiechem jakby "potwierdza" to co tamten powiedział.

      Ja nie ćpałem, piłem powiedzmy średnio dużo, więc taki klimat "imprezowego degenerata" niezbyt mnie pociągał i był u mnie słabszy niż u innych TIANowców z mojej paczki, lecz jednak miało to jakiś wspólny element. Przy czym mówię tutaj o moim uwodzeniu na licealnych domówkach - gdy zaczynałem uwodzić na ulicy, to było to dużo bardziej "grzeczne" i mniej "zdegenerowane".

      "lecz u mnie zazwyczaj było to tak, że napiłem się trochę alkoholu, pogadałem o czymś z dziewczyną, czasami, a nawet często wspominałem że lubię ostry seks, laska się nakręcała i jakoś samo to szło. Albo po prostu jak przychodziłem gdzieś pod koniec imprezy to bralem od razu to po co przyszedłem, bez jakiegos urabiania, więc za dużo uwodzenia nie było z mojej strony"

      <---- No to nic dziwnego, że to się nie przekłada na zdolność uwodzenia na ulicy.

      "Pewnie też trochę za mało spostrzegawczy jestem, by dostrzec różne mechanizmy które stosowałem."

      <---- To jest bardzo często spotykana rzecz u TIANowców.

      "Generalnie to nie jest problem gadki podczas uwodzenia na ulicy , tylko problem energii , gdzie już po samym otwarciu mam pod górkę"

      <---- Może Twoje energia jest zbyt "rozbrykana" i seksualna, ogierowata.

      "Tymczasem jest delikatnie mówiąc tragicznie ,no i głupio się czuje z tym, że biegam po ulicy i dostaje same zlewki, strasznie to demotywuje, bo czuję się jak moi znajomi pua, gdzie na imprezach dzieli nas przepaść jeśli chodzi o skuteczność."

      <---- Cóż, w życiu bywa różnie. :)

      "Chyba pozostaje uzbroić się w cierpliwość , podchodzić jak podchodziłem ze spokojna głowa i mieć nadzieję , że w końcu kiedyś nauczę się dobrej energii do otwarc."

      <---- Moim powinno Ci się udać, tylko musisz uważnie obserwować co dokładnie się dzieje z laskami i zacząć dostrzegać to, jakie podłoże mają ich reakcje.

      Usuń
  38. Siema
    Od razu przejdę do pytań
    1.Mam wysoki poziom energii, jeżeli chodzi o rozmowę. Kiedy z kimś rozmawiam wszystko idzie płynnie, fajnie i nie ma znaczenia czy jest to laska czy facet, szkoła czy praca, mój szef czy ktokolwiek inny, mam po prostu duży luz i "wyjebane" . Jestem dość chamski, często obrażam ale przez wyżej wspomniana energię i wyczuwalny sarkazm wszyscy biorą to jako żarty. Do lasek jestem naprawdę uszczypliwy ale po prostu wiem kiedy(w większości przypadków) mogę powiedzieć coś ostrego/chamskiego/nie miłego i jej to nie urazi tylko rozbawi. Problem mam z pisaniem, nie czuję tego w ogóle, jeśli miałbym się umówić na piwo czy jakiekolwiek wyjście podczas rozmowy, praktycznie zawsze się zgadzają, ale jeśli chodzi o pisanie to jest wręcz odwrotnie. Jakaś porada, czy zacząć brać numery i dzwonić zamiast pisać.
    2. Jest to powiązane po części z pytaniem 1, ciężko mi komplementować laske, dziwnie się z tym czuję, podejrzewam że przez otoczenie, mam wśród znajomych PEŁNO stulejarzy których słyszę "w akcji" to po prostu robi mi się nie dobrze, kiedy mam powiedzieć że laska naprawdę ładnie wygląda czy coś w ten deseń, mam w głowie tych spermiacych się frajerów (swoją drogą często śmieje z koleżankami właśnie z takich zachowań i tych gości ). Tutaj problem, bo kiedy odzywam się tylko chamsko i żartobliwie to nie ma tu żadnego elementu "chce cie wyruchac" , używam dużo podtekstow które również śmieszą i naprowadzaja jakąś ta znajomość ale wydaje mi się ( jestem przekonany) że to za mało i one nie wiedzą jak mnie zaklasyfikowac. Dodam tyle że jestem przystojny, według mnie wyglądam przeciętnie/nieźle ale zdarzało się że laski same do mnie pochodziły,oznaczaja na spotach etc.
    Jak pozbyć się takiego myślenia że każdy komplement staje się od razu stulejarski i czy możliwe że dziewczyna nie pasuje mój "ostry" styl i żarty a zadaja się tylko na zasadzie facetów którzy biegają za dziewczynami które ich gnoja i poniżają tylko ze względu na wygląd
    3. Chodzę do liceum, więc mowa o dziewczynach 17-19 lat. Mam STRASZNE opory przed dotykiem podobnie jak w pytaniu 2 dużo moich znajomych buduje go tak żałośnie że od razu widzę się w ich roli i przez to ciężko mi się "przełamać" żeby nie wyglądać jak oni (typ facetów którzy przytulaja się, komplementuja, a są traktowani jak koleżanka z hujem). Dziewczyny zaczepiaja mnie, gryza, szturchaja, kilka dni temu zapytałem się czemu mi przeszkadzasz tylko w moim stylu (na huj mnie szturchasz) i dodałem czy atencji potrzebujesz, na co powiedziała że tak nie wiem czy sarkastycznie czy nie, ale może to jakoś pomoże zobrazować.
    Na koniec dodam że robisz konkretną robotę tym blogiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Moim zdaniem to absolutnie normalne, że luz, sarkazm, wyważone chamstwo które dobrze Ci działa na żywo, nie przenosi się zbyt dobrze przez tekst. Ja sam mam inny styl, ale też mam tak, że przy pisaniu tracę ogromną część "mocy" czy "uroku".

      Główne rozwiązanie, które ja stosuję, polega po prostu na tym, że MOCNO urabiam laski na żywo, tak że pisanie staje się głównie formalnością.

      Czasami też dzwonię, co daje pewien substytut rozmowy na żywo.

      Moim zdaniem z pisania nie da się za dużo wyciągnąć, a im wyższe ktoś ma umiejętności na żywo, tym większy jest spadek efektywności. Nie należy pisać źle, głupio, dziwnie, itd, ale moim zdaniem nawet jeżeli pisze się dobrze, bez popełniania błędów, to daje to nędzny ułamek możliwości, jakie daje rozmowa na żywo.

      2. Niestety nie wiem, nigdy nie miałem problemu z takim myśleniem. Oczywiście wiem o co Ci chodzi z tymi komplementami od "stulejarzy", widziałem to niezliczoną ilość razy, mnie też obrzydza ich zachowanie. Ale ja nigdy nie postrzegałem tego tak, że komplementy jako takie są żałosne, nigdy nie łączyłem ich jedynie ze "stulejarzami". Nawet gdy byłem jeszcze słaby z kobietami i się na tym nie znałem, to miałem gdzieś w głowie mglisty obraz uwodziciela jako kogoś, kto "rozmiękcza" kobietę komplementami.

      3. Akurat tutaj ja mam dość podobnie jak Ty. Ta moda na ciągłe dotykanie kobiety wydaje mi się być czymś żałosnym. Ja sam nie widzę siebie jako kogoś, kto wykorzystuje każdą okazję do dotknięcia kobiety, jakby to miało nie wiadomo co znaczyć. W klubie jest trochę inaczej, ale w uwodzeniu dziennym bardzo często praktycznie nie dotykam kobiety aż do momentu pocałunku.

      Usuń
  39. https://www.youtube.com/watch?v=tp9KYx9lcbo co myślisz o poradach festa ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim odczuciu to jest bardzo dobry merytorycznie film.

      Usuń
    2. Moim zdaniem film jest ok, aczkolwiek ja wolę po prostu obserwować kobietę, szczególnie jej oczy i "odczytywać" z tego jej gotowość lub niegotowość do pocałunku.

      Usuń
  40. (1) Jak według Ciebie zmieniło się uwodzenie i generalnie relacje z kobietami, stosunek kobiet do facetów odkąd powstał Tinder i Instagram?

    - W moim odczuciu wśród najbardziej atrakcyjnych kobiet nie zmieniło się wiele. Zawsze miały powodzenie, a większy dostęp do facetów z całego przekroju społeczeństwa niewiele zmienia, bo i tak gardzą 90% z nich.
    - Wśród kobiet 6-7, może 8 zmieniło się wiele. Mają seks na wyciągnięcie ręki, setki wiadomości od napalonych przeciętniaków. Stają się bardziej wyrachowane?

    (2) Jaki masz typ osobowości MBTI, strzelam INTJ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (3) Jaka jest według Ciebie najlepsza strategia na poznawanie topowych kobiet - 8+, 9+/10, realnych modelek (nie wannabes) jako facet o wysokim statusie, w Warszawie?
      Jestem przystojny, ubieram się bardzo dobrze, mam poukładane w głowie. Domykam sprzedaż firmy i w ciągu paru miesięcy czeka mnie "windfall".
      Poznając tego typu kobiety przypadkowo, potrafię je sobą zainteresować. Natomiast spotykam ich może 2 rocznie? Jak generować "leady"?
      Czuję, że wychodzenie co tydzień do klubów to nie jest najlepsza alokacja mojego czasu, a także wolałbym by to one szukały mnie. Myślisz, że dobrze zrobiony profil na Instagramie, gdzie pokazuję wartość (nienachalnie), którą ciężko udać może być tzw. "biggest bang for the buck"?

      Usuń
    2. 1. Co do wpływu Tindera i Instagrama, to ja osobiście jestem sceptyczny i mam wrażenie, że ludzie generalnie z tym przesadzają. Moim zdaniem środowiska Red Pill'owe uprawiają wokół tego ideologiczną propagandę i wielu facetów przyjmuje ją za prawdę bez świadomości tego, jaka jest faktycznie jej natura.

      Ja osobiście ogólnie nie widzę jakichś gigantycznych różnic między sytuacją z ostatnich lat i z początku lat 2000'nych. Są pewne różnice, ale przypisałbym je prędzej globalizacji (w tym seks-turystyce z Zachodu), zmianie kulturowej w sensie większej "komercjalizacji" relacji, a także aktywności PUA (zrażanie kobiet dużą ilością złych podejść), niż Tinderowi i Instagramowi.

      2. Problem z testami MBTI polega na tym, że w różnych testach wychodzą mi różne wyniki. Z tego powodu uważam te testy za coś niepoważnego

      3. Mój sposób to "po prostu" podchodzenie. Z mojego punktu widzenia jest to najlepszy sposób, ale ja mam około 19 lat doświadczenia w klubowym podchodzeniu, około 18 lat w ulicznym, przez co mam psychikę, "energię" i umiejętności na bardzo wysokim poziomie. A do tego mam takie upodobania, taki styl życia, że często mam i ochotę, i czas pokręcić się po mieście.

      Są ludzie, którzy ruchają 9/10 z kręgu znajomych, bo obracają się w kręgach związanych z modellingiem, showbiznesem, itd. Ale jeżeli ktoś nie ma "automatycznie" odpowiednich koneksji, z racji życia zawodowego, przyjaciół czy rodziny, to wkręcenie się w te kręgi może być bardzo trudne. A nawet jeżeli ktoś się wkręci, to będzie od tego środowiska "uzależniony" i będzie musiał uważać na swoją reputację, na relacje z innymi. Jak dla mnie to jest masakra, za bardzo sobie cenię swoją wolność, niezależność.

      Co do profilu na Instagramie, to o ile nigdy nie robiłem czegoś takiego, to mam wątpliwości co do tego, czy dałoby Ci to dostęp do naprawdę TOPOWYCH kobiet. Bo na nich to, że gość ma wygląd i kasę, wcale nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia - dla nich to jest raczej "standard".

      Ja działam na żywo w dużej mierze opierając się na tym, że moja "energia" (mikro mowa ciała) i wysoki poziom jakości prowadzenia interakcji, działa dobrze na bardziej osobistą, emocjonalną, "intuicyjną" stronę psychiki laski. Na Instagramie to zostałoby "obcięte" - obraz, czy nawet nagranie wideo, nie przekazuje tego tak samo, jak kontakt osobisty na żywo. W mojej ocenie działając na Instagramie, nie miałbym szans na takie kobiety jakie mam z działania na żywo.

      Usuń
    3. Dzięki wielkie!
      Apropos kręcenia się po mieście. Po prostu idziesz sobie na spacer / załatwiasz swoje sprawy i podchodzisz gdy kobieta wpadnie w Twoje oko?
      Czy wychodzisz celowo z zamiarem "podchodzenia"?

      Usuń
    4. Jeszcze jedno pytanko. Wychodzisz jeszcze do klubów / na imprezy?
      Osobiście, z wiekiem, mam coraz mniejszą na to ochotę, a styl życia "lone wolf" jest coraz bardziej atrakcyjny.

      Usuń
  41. Co robić jak można odpowiedzieć lasce, jeśli ona próbuje się wywyższać ponad mnie w stylu "musisz się postarać" "o mnie trzeba się postarać" "jeśli ma do czegoś dojść do musisz mnie nakręcić" Szczególnie wkurza mnie pierwszy tekst i mam ochotę powiedzieć ty też musisz się postarać o mnie ale nie chce robić zgrzytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię żebyś słyszał takie teksty w realnym świecie. Wydaje mi się, że laski coś takiego piszą Ci na np. Facebooku dla beki.

      Usuń
    2. Jeżeli to nie są żarty, przekomarzanie się ze strony laski, to jest to tak naprawdę upokarzanie Ciebie, traktowanie Cię z góry, bez szacunku. Jeżeli coś takiego ma miejsce, to rozwiązaniem nie jest znalezienie dobrej odpowiedzi, riposty na te teksty, tylko dojście do tego, dlaczego ona nie ma względem Ciebie szacunku, dlaczego traktuje Cię z góry. Czyli dojście do tego, dlaczego ona JUŻ WCZEŚNIEJ uznała, że jesteś od niej gorszy i może/powinna zachowywać się w ten sposób.

      Usuń
  42. Mój kolega wymyślił mniej-więcej taką ripostę: "Jak do tej pory zawsze, kiedy poznawał kogoś, z kim udało mu się stworzyć jakąś fajną relację albo związek, to tak naprawdę poznawanie się przebiegało gładko, było naturalne i nie wymagało jakiegoś specjalnego wysiłku, bo to przecież normalne jeśli dwie osoby do siebie pasują". W ten sposób dajesz lasce dość jasny sygnał jak chcesz żeby się przy Tobie zachowywała jeśli liczy na to, że coś między Wami będzie. Inna sprawa, że jak laska tak mówi, to raczej sobie pogrywa i to nie jest miłe z jej strony i można tutaj zadać sobie pytanie dlaczego tak robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "można tutaj zadać sobie pytanie dlaczego tak robi."

      <--- Dla mnie to właśnie tutaj jest najważniejsze. A riposta w sumie jest nawet zgrabna, ale jeżeli laska już ma wbity do głowy negatywny obraz jego osoby, to raczej trudno, aby to całkowicie odwróciła.

      Usuń
  43. Bardzo krytykujesz srodowisko pua. Jednak ja u nich zauwazyłem ciekawy schat. Otwarcie-->atralcyjnosc(15min)---> zaufanie (2h ) ---> domkniecie. Jest to svhemat ktory e pewnej mierze sie sprawdza. A ty masz jakis schemat i czy mogl byś sie nim podzielić :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo krytykuję, bo w środowisku PUA jest OGROMNA ilość patologii.

      Co do schematu, to w sumie nie jest jakoś tragiczny, ale pomijając fakt, że w ogóle nie jestem fanem "sztywnych" schematów, to miałbym pewne zastrzeżenia. Bo zaufanie przydaje się od samego początku i przydałoby się już wtedy o nie dbać, a nie dopiero po 15 minutach interakcji. Inną sprawą jest to, co ma oznaczać to początkowe 15 minut budowania atrakcyjności. Stosowanie przez 15 minut cocky & funny, albo opowieści mających rzekomo budować wartość, albo coś innego w tym stylu? Moim zdaniem to łatwo może pójść w kierunku dziwnej, nienaturalnej interakcji. Nie mówiąc już o tym, na ile tego typu techniki faktycznie zbudują realną atrakcyjność.

      Usuń
  44. Siemanko,
    podszedlem do dwóch dziewczyn, z czego jedna była bardzo, ale to bardzo zainteresowana ( typ gdzie wpadłem od razu w oko ), a druga robiła mi "pod górkę". Zdążyłem więc porozmawiać tylko 5 minut i przez te 5 minut laska zaznaczyła, że " nie ma chłopaka" ( profilowała się pode mnie).

    Napisałem do tej zainteresowanej następnego dnia, ale odpowiedź uzyskałem dopiero po kilku dniach, że rzekomo " nie zauważyła sms i mnie przeprasza". Potem krótka wymiana sms, gdzie odpisywała po minucie, i umówiłem spotkanie. Jednak na dalszą konwersację nie odpisywała.

    Napisałem więc po kilku dniach co ze spotkaniem, a ona odpisała, że dalej aktualne. Ustawiłem ją w nocy, bo uznałem że to typ dziewczyny który można wyruchać na 1 randce (sama pisała niegrzeczne, itp.) ale ostatecznie nie zjawiłem się na spotkaniu, bo uznałem że za słaby numer i pewnie ona też nie przyjdzie. Miałem rację, bo na godzinę przed spotkaniem nie odpisała na SMS, więc słusznie nie traciłem swojego czasu.

    Napisałem jej więc sms ostatniej szansy, ze jest bardzo śliczną dziewczyną i to moja wina, w sumie nie powinienem jej tak ustawiać w nocy, bo to niezręczne po 5 minutach znajomości i że możemy spotkać się w dzień, a jak nie to ok.
    I odpisała mi dopiero po tygodniu, że mnie przeprasza, że rzekomo kartę miała zablokowaną i nie miała jak odpisać.

    Generalnie to zastanawiam się dlaczego ta dziewczyna do mnie wypisuje w takich dziwnych przerwach? Od wzięcia numeru 3dniowa przerwa, umówienie spotkania przerwa, potem sms "ostatniej szansy" i trzecia z rzędu przerwa, tym razem tygodniowa.

    Rozumiem, że ona NIE jest urobiona, że za krótko z nią gadałem itp. przez co może mieć pewne obawy względem mnie itp. nie ma w tym nic dziwnego, ale dlaczego w takich dziwnych przerwach pisze?

    Miałem pomysł że ona może ma chłopaka i pisze do mnie gdy chce się jej ruchać, a znim się pokłóciła, ale już przy samym podejściu zaznaczyła ( przy koleżance), że go nie posiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam że faktycznie jak miała zalbokowaną kartę, to potem napisała do mnie z innego numeru i laska jest bardzo młoda, więc może stąd jej takie dziwne zachowania.

      Usuń
    2. Nie wiem jak jest, ale widać tu dwa typowe czynniki zwiększające ilość chaotycznych, dziwnych, głupich zachowań:

      1. Laska jest bardzo młoda.
      2. Bardzo krótki rozmawiałeś z nią na żywo.

      W tle może też być jakiś inny facet, ale równie dobrze może być to kwestia tych 2 powyższych czynników.

      Usuń
  45. Kiedy planujesz dodać następny artykuł ?

    I jak idzie pisanie książki ? ;)

    Możesz powiedzieć coś więcej o niej.. ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Artykuł pewnie będzie w grudniu.

      2. Pisanie książki idzie bardzo słabo.

      3. Coś więcej o książce - obawiam się, że wielu czytelników bloga może odebrać ją jako rozczarowanie, bo zbyt wiele informacji będzie się pokrywać z blogiem. Nie w sensie kopiowania tekstu, ale w sensie ujęcia tego samego innymi słowami.

      Usuń
  46. Często w Twoich artykułach pojawia się temat bycia "dobrym w łóżku"
    Bycie dobry w łóżku to pojęcie szerokie i niejednoznaczne. Wielu osobom może wydawać się że tu chodzi o techniczne umiejętności wykonywania ruchów posuwisto- zwrotnych.
    Ale moim zdaniem- nie w tym rzecz. Ja osobiście nie jestem technicznie dobrym kopulatorem natomiast kobiety kiedy jest już po wszystkim patrzą na mnie z wdzięcznością, zachwytem i uwielbieniem, z wyrazem twarzy " kurwa mać co on ze mną zrobił" . Mówią mi potem nie mające pokrycia w fizycznej rzeczywistości komplementy że jestem " piękny" , "cudowny" itp. Często podczas seksu mają mokre orgazmy.

    Jeśli nie jestem dobrym technicznie jebaką to dlaczego tak się dzieje? Bo najbardziej erogenna sfera kobiety to mózg a seks to nie sama kopulacja - jak większość myśli. Ja bardzo ostro dominuje laski w łóżku. To nie jest klimat BDSM, które sensu stricte mnie nie kreci, nie używam gadżetów typu pejcze, kajdanki, kneble itd. Zadawanie bólu , a tym, bardziej krew-mnie nie jara i nie robię tego.
    Za to tym co robię jest ostra dominacja słowna i fizyczna. Rozkazuje. Np. jeśli laski ma naturę ( już mocno uświadomioną - suki) każe jej chodzić na kolanach i błagać o to bym daj jej penisa do ust. Rozkazuje jej m. in. masturbować się przy mnie kiedy ja np. liże jej stopy ( tak mam fetysz stóp) Ustawiam ją werbalnie lub nawet fizyczne w takich ani nie innych pozycjach i mówię co, kiedy i jak ma robić.
    Nawet przy moich zachowaniach ( upodobaniach) które może by wg klasyfikacji określić jako submisywne jak lizanie stóp, cipki czy tyłka to ja dyktuję co jak i kiedy. Jestem jak reżyser porno, którego jestem tez aktorem,. Są też akcje w miejscach publicznych kiedy np. siedząc w restauracji każe jej zdjąć bity i robić mi foojoba pod stołem. Co daje dużo adrenaliny i emocji. Te emocje uzależniają, są jak narkotyk i one chcą ćpać te emocje znowu.

    Piszę to po to żeby nie tworzyć wrażenia, które może ktoś odebrać kiedy czyta o byciu dobrym w łóżku sprawdzającego to do technicznego aspektu ruchania. Samo dobre technicznie wykonanie seksu też jest ważne ale nie jest kluczowe a w przypadku, kiedy seks tylko do tego się sprowadza , nie jest wystarczające żeby laskę wprowadzić w trans.
    Dlatego kobiety po seksie ze mną zachowują się tak jakbym przeniósł je w obłoki, bo daje coś dużo potężniejszego niż większość facetów czyli szybkie pup -puk i spać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się wydaje, że zarówno kobiety, jak i faceci z z sesku uzyskuja dwa rodzaje przyjemności: fizyczna (dotyk, strona techniczna) i psychiczna/mentalna (dominacja/uległosc, wygląd partnera, jakość całej relacji etc). Moim zdaniem obie kwestie są istotne, nie ma sensu rozważać, która bardziej.

      Usuń
    2. Część 1

      Dzięki za ciekawy, fajny komentarz. :)

      Faktycznie, bycie "dobrym w łóżku" można różnie rozumieć. Bo tak, wspomniana przez Ciebie dominacja potrafi MOCNO podnosić jakość życia seksualnego, a jest to coś innego niż bycie dobrym w "normalnych" czynnościach seksualnych.

      Pisząc wcześniej na blogu o byciu "dobrym w łóżku", miałem na myśli bycie dobrym w "normalnych" czynnościach seksualnych. A nawet to niekoniecznie opiera się na czysto fizycznych umiejętnościach technicznych.

      Zarówno ja, jak i wiele innych osób zauważyło, że niektórzy ludzie, mężczyźni i kobiety, są dobrzy lub słabi w "normalnych" czynnościach seksualnych, w stopniu NIEPROPORCJONALNYM względem ich doświadczenia łóżkowego. Niektórzy ludzie mają "talent do seksu", a niektórzy ludzie mają "anty-talent do seksu", co w obu przypadkach jest czynnikiem bardziej istotnym od doświadczenia i nabytych umiejętności.

      Ja mam wysoki poziom "talentu do seksu" i u mnie to wyglądało tak, że kobiety były zachwycone już podczas moich pierwszych kontaktów seksualnych - gdy nie miałem żadnego doświadczenia i nie mogłem mieć żadnych umiejętności. To może brzmieć nieprawdopodobnie, sprawiać wrażenie przechwałki, ale tak to wyglądało. Ja sam początkowo miałem wątpliwości i zastanawiałem się, czy zachwyt kobiet nie jest udawany i czy one nie mówią tego po to, aby podnieść mnie na duchu. Lecz one sprawiały wrażenie autentycznie zachwyconych, ich późniejsze zachowanie do tego pasowało, a do tego reagowały tak coraz to nowe kobiety. Praktycznie za każdym razem słyszałem mocne komplementy i zachwyty, trwa to cały czas, przez te wszystkie lata.

      Pierwsza kobieta z którą się całowałem, powiedziała, że całuję zdecydowanie najlepiej ze wszystkich chłopaków, z którymi się całowała.
      Gdy miałem swój pierwszy klasyczny seks, to ja miałem wrażenie, że moje ruchy są nieporadne i że robię to jakoś źle, powiedziałem o tym w trakcie, na co dziewczyna odparła, że jest świetnie i żebym robił to dalej - a po wszystkim mówiła, że bardzo to ją podniecało i wyglądała na bardzo zadowoloną.

      W obu przypadkach to nie mogła być kwestia umiejętności technicznych, bo ja ich nie miałem. Była to kwestia jakiegoś wrodzonego talentu czy instynktu. Czegoś podświadomego, bo ja do tej pory nie wiem, co robię inaczej, lepiej niż inni faceci. Dla mnie danie kobiecie skrajnie dobrego z jej punktu widzenia seksu to coś - z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że ja to "po prostu" robię, a ona jest zachwycona. U mnie to nie jest kwestia zbudowanej atmosfery, bo wychodzi to dobrze także wtedy, gdy atmosfera jest zwyczajna, albo gdy kobieta jest na mnie obrażona. (Wiele razy obrażone kobiety domagały się ode mnie seksu w ramach przeprosin i poprawienia im nastroju.)

      Swoją drogą, od dziecka mam tak, że psy i koty (obojga płci) bardzo często lubią głaskanie w moim wykonaniu bardziej niż głaskanie ze strony innych ludzi. Nie mam na myśli niczego zboczonego, tylko normalne głaskanie po standardowych częściach ciała. Najczęściej błyskawicznie staję się "ulubionym człowiekiem od głaskania". Mam bardzo silne wrażenie, że to się jakoś łączy z powyższym.

      Usuń
    3. Część 2

      Mam kolegę, który niestety ma odwrotnie niż ja i ma "anty-talent" do seksu. Dobrze wygląda, jest ogarnięty z kobietami i nie ma problemu z doprowadzaniem do seksu, natomiast po zaliczeniu stosunek lasek do niego się pogarsza. Te bardziej rozrywkowe i hedonistyczne go olewają, a te bardziej związkowe traktują go jako kandydata na spokojnego chłopaka/męża, ale nie jako faceta do seksualnego wyżycia się. To jest dla niego przykre, poniżające, więc próbówał to zmienić - czytał poradniki, pytał się kolegów o rady, próbował różnych metod, technik, itd itp. Nie dało to efektu, nadal jest słaby w łóżku, a po seksie stosunek kobiet do niego się pogarsza. Moim zdaniem to świadczy o tym, że to nie jest problem "mechaniczno-techniczny", a problem PSYCHICZNY, leżący gdzieś w jego podświadomości.

      Generalnie: moim zdaniem seks w ogromnym stopniu zależy od psychiki, podświadomości, a umiejętności techniczne mają dużo mniejsze znaczenie, niż się wielu ludziom wydaje.

      Co do dominacji którą opisałeś, to ja mam dość podobne podejście i UWIELBIAM to. Ja to nazywam "BDSM" lub "lekkim BDSM", choć faktycznie główną rolę odgrywa w tym dominacja.

      Ja nie potrzebuję gadżetów, najczęściej ich nie używam, czasami używam obrożę ze smyczą, "kocie uszy" nakładane na głowę laski i/lub sztywny pejcz. Nigdy nie szedłem mocno w kierunku gadżetów, nigdy nie przebierałem się w te śmieszne czarne stroje i maski.

      Bicie mnie kręci, ale bardziej jako forma poniżenia, wyrażenia agresji, postawienia kobiety na pozycji ofiary która potulnie znosi przemoc, niż w sensie faktycznego sadyzmu. Przy czym ból jest w moich oczach ok, o ile kobieta dobrze na niego reaguje. Natomiast mam silny opór przeciwko czemukolwiek co rani, uszkadza ciało kobiety - nie robię tego nawet jeżeli ona sama mnie o to prosi.

      Także dla mnie najważniejsza jest dominacja - uwielbiam czuć całkowitą władzę nad kobietą, widzieć z jej strony absolutne posłuszeństwo i uniżenie. Ja jestem jej Panem i Władcą, ona jest jest moją własnością, moją posłuszną niewolnicą i suką. Można powiedzieć, że jest to "polaryzacja pozycji" - moja pozycja jest skrajnie wysoka, jej pozycja jest skrajnie niska.

      Ja ogólnie mam wrażenie, że większośc kobiet, być może nawet wszystkie, tak naprawdę są w głębi serca sukami pragnącymi dla siebie niewolnictwa i poniżenia, tylko społeczeństwo jest psychicznie "OKALECZA", wmawiając im co innego. Potem one bardzo często nie rozumieją samych siebie, kroczą przez życie w oderwaniu od swojej prawdziwej natury, co owocuje tendencjami do frustracji i niestabilności psychicznej. Dla odmiany pokazanie im tego, jaka jest ich prawdziwa natura, "naprawia" kobiety, wydobywa z nich to co najlepsze, daje im szczęście i stabilność psychiczną. Ty napisałeś "Np. jeśli laski ma naturę ( już mocno uświadomioną - suki)" - domyślam się, że chodzi o mniej więcej takie samo "uświadomienie".

      Usuń
    4. Część 3

      Co do rozkazywania i "reżyserstwa", to ja też to robię, choć lubię też, gdy kobieta zna moje upodobania i sama z siebie zachowuje się zgodnie z tym. Takie "aktywne niewolnictwo", w którym suka myśli, kombinuje jak najlepiej mi dogodzić. Włącznie z wywyższaniem mnie i poniżaniem siebie samej, płaszczeniem się przede mną, itd.

      Co do rzekomo "submisywnych" zachowań, lizania cipki, stóp czy tyłka, to ja uważam, że cała Twoja suka, wraz z wszystkimi częściami jej ciała, istnieje po to, aby Ci służyć. I Ty jesteś jedynym sędzią tego, jaki sposób korzystania z Twojej suki jest właściwy - Ty i nikt inny. :)

      Jeżeli chodzi o mnie, to mnie w jakimś stopniu kręci praktycznie całe ciało kobiety, oczywiście jeżeli jest zgrabne, szczupłe i zadbane, od stóp do głowy, za wyjątkiem jedynie pach. Sam też nie każe lizać kobietom moich pach, wydaje mi się to niesmacznym pomysłem.

      Moim zdaniem odbyt jest częścią ciała, z którym wiąże się duża intymność, a także pewna atmosfera tabu, jest to ciekawe miejsce, lecz ja mam negatywne skojarzenia związane z aspektem higienicznym, więc generalnie zostawiam kobiecy odbyt w spokoju. Natomiast moje kobiety liżą mój odbyt, co odbieram jako coś przyjemnie intymnego, akceptującego moje ciało, a do tego submisywnego i poniżającego dla kobiety.

      Jeżeli chodzi o lizanie cipki, to robię to - i o ile w jakiejś mierze mam wrażenie, że ogólnie rzecz biorąc jest to coś nieco submisywnego, służebnego, to nie odbieram tego tak jeżeli chodzi o lizanie w moim wykonaniu. Chyba ważniejsze dla mnie jest to, jaki jest ogólny charakter mojej relacji z kobietą, a ten charakter jest dominujący.

      Co do stóp, to nie mam odnośnie tego fetyszu, ale też to rozumiem, bo sam lubię kobiece stopy, czasami całuje je i liżę. Ja generalnie zwracam dużą uwagę na nogi (wraz z pośladkami), lubię każdą ich część. Każda z moich kobiet była zgrabna lub bardzo zgrabna (innych nie tykam), a takie kobiety mają też z reguły ładne, smukłe stopy.

      Jest też tak, że kobiety całują, liżą moje stopy. I w tym kontekście zauważam dużą różnicę między tym, a powyższym - ja pieszcząc stopy kobiety, pieszczę jej PIĘKNO. Nie odbieram tego jako jakiejkolwiek uległości, podległości. Natomiast gdy kobiety pieszczą moje stopy, to przecież nie dlatego, że moje stopy wydają im się piękne - w tym przypadku jest to pewnego rodzaju "hołd oddany Władcy", uległość, podległość. Można ująć tę różnicę w taki sposób, że "kobiety całują MNIE po stopach", a ja "całuję PIĘKNE kobiece stopy". Fizycznie to są te same zachowania, ale ich psychiczne i "relacyjne" podłoże jest zupełnie inne.

      Usuń
    5. Cześć,
      Mirloh, a chciałem spytać kiedy od razu pokazujesz swoje pełne preferencje seksualne. Czy od razu, kiedy jeszcze nie wiesz jaka jest dziewczyna czy dopiero po jakimś czasie?

      Usuń
    6. "Mirloh, a chciałem spytać kiedy od razu pokazujesz swoje pełne preferencje seksualne. Czy od razu, kiedy jeszcze nie wiesz jaka jest dziewczyna czy dopiero po jakimś czasie?"

      <---- Pełne dopiero po jakimś czasie.

      Usuń
  47. Ostatnio udało mi się poznać gościa, który potencjalnie może być TIANowcem :)

    Nocną porą szliśmy trzeźwi ulicą i przed nami pojawiła się podpita dziewczyna. Nie była jakaś nawalona, po prostu po spożyciu alkoholu. Mój kolega do niej zagadał, spytał się gdzieś o drogę, zaproponował wspólne spędzenie czasu, ona odmówiła, bo powiedziała że idzie do domu, a mój kolega wtedy zaczął ją całować, i wtedy ona go zaprosiła do siebie do domu. Cała akcja zajęła może z 3 minuty.

    Nie wiem czy gość jest TIAN, jak dobrze radzi sobie z kobietami, muszę się jeszcze z nim zapoznać, ale ta akcja raczej dobrze wróży :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akcja BARDZO dobrze wróży - szczególnie biorąc pod uwagę to, że Twój kolega był trzeźwy.

      Może być różnie, ale są ogromne szanse na to, że to jest dobrej klasy TIANowiec. Jeżeli będziesz się z nim kolegował, to pewnie w jakimś stopniu "przejmiesz" od niego takie zachowania.

      Usuń
  48. . Gdy podchodzę do dziewczyny to podświadomie dążę do zaruchania, ale mam problem z silną i konkretną intencją zaruchania. Przed podejściem często myślę sobie "Dam z siebie 100% by ją wyruchać!", lecz gdy dostaję negatywną reakcję, to często odpuszczam i wtedy łapie się na myślach, że za szybko odpuściłem, że mogłem jeszcze coś z tego wyciągnąć, że byłem za mało zdeterminowany.
    Podczas podejścia najczęściej czuję niski, lub umiarkowany stres. Nie wiem, da się coś z tym zrobic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest kwestia, którą można załatwić jakimś "trickiem". To jest fundamentalna, ogólna kwestia tego, jak jest ukształtowana Twoja psychika, jaki jest poziom Twojego "ogarnięcia".

      Usuń
  49. Wydaje mi się , ze już trochę odleciałes w tym samouwielbieniu. Nie ty jedyny w Polsce i na świecie ruchasz fajne laski. Z całym szacunkiem ale świat nie kręci się wokół „uwodzenia”. Czasem zastanawiam się czy ty sam nie walisz konia do tego co piszesz. To ze prowadzisz blog dla kilkuset walikoni i polprawoli nie czyni z ciebie nadczłowieka.. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się to jak nazywasz czytelników tego bloga "walikoniami" i "półprawolami" nie mając do tego ŻADNYCH uzasadnionych podstaw. Ludzie piszący komentarze na tym blogu prezentują najwyższe ogarnięcie w porównaniu z innymi miejscami gdzie pisze/mówi się o uwodzeniu. To, że nazywasz w ten sposób czytelników nie mając do tego podstaw może świadczyć tylko i wyłącznie o tym, że sam jesteś "walikoniem", bo masa ludzi ma to do siebie, że najczęściej przypisują innym intencje i cechy, które są im samym najbardziej dostępne poznawczo. Polecam: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Heurystyka_dostępności :)

      Usuń
    2. Musisz mieć w głowie niezły bałagan, niezły syf, skoro wypisujesz, myślisz takie rzeczy.

      "Wydaje mi się , ze już trochę odleciałes w tym samouwielbieniu."

      <--- Ja zdecydowanie UWIELBIAM to, jak wygląda moje życie seksualno-towarzyskie. I UWIELBIAM siebie za to, jaki jestem w tej dziedzinie życia. Ale to nie oznacza, że mam jakiś "odlot" - bo obiektywnie mam z czego być zadowolonym i "odlot" to bym miał wtedy, gdybym tego nie doceniał.

      Mam w swoim życiu wiele bardzo atrakcyjnych kobiet i jestem przez nie bardzo dobrze traktowany, doceniany. Za tym niepozornym zdaniem kryją się tysiące przyjemnych sytuacji, dających satysfakcję nie tylko seksualną, ale i emocjonalną. Przecież to normalne, że jeżeli mężczyzna ma piękne kobiety i udane relacje z nimi, to jest z siebie zadowolony (o ile nie ma poważnych problemów w innych dziedzinach życia).

      Ja mam wrażenie, że Ty po prostu nie rozumiesz, nie wiesz, ile przyjemności daje coś takiego. W moim odczuciu patrzysz na to "teoretycznie", "sucho", a tak naprawdę nie wiesz, jak coś takiego smakuje.

      "Nie ty jedyny w Polsce i na świecie ruchasz fajne laski."

      <--- Nigdy nie twierdziłem, że tylko ja rucham fajne laski. Zresztą wiele razy pisałem na blogu o TIAN jako o pewnego rodzaju "subkulturze" imprezowiczów, ludzi z reguły ponadprzeciętnych z kobietami.

      Natomiast według stanu wiedzy mojego i wielu innych osób, jestem jednym z dwóch najlepszych uwodzicieli, o jakich nam wiadomo. A mówię tutaj o ocenie ze strony konkretnych osób i o poważnych standardach, nie o "kabaretowych" standardach środowiska PUA.

      "Z całym szacunkiem ale świat nie kręci się wokół „uwodzenia”. "

      <--- Seks, dynamika damsko-męska jest jedną z głównych sił rządzących światem, postępowaniem ludzi. Jeżeli ktoś radzi sobie bardzo dobrze w tej dziedzinie, to nie jest to jakaś mała różnica, tylko coś, co fundamentalnie zmienia kształt życia i podnosi jego jakość w ogromnym stopniu.

      "To ze prowadzisz blog dla kilkuset walikoni i polprawoli nie czyni z ciebie nadczłowieka.."

      <--- Po pierwsze, tego bloga czytają bardzo różni ludzie. Część faktycznie słabo sobie radzi - co jednak nie znaczy, że należy nazywać ich "walikoniami". Natomiast są też osoby, które radzą sobie bardzo dobrze i czytają blog dlatego, że podobnie jak ja, po prostu lubią ten temat.

      Po drugie, o ile prowadzenie bloga samo w sobie nic nie znaczy, to ja w kontekście uwodzenia w pewnym sensie jestem "nadczłowiekiem", bo mam zupełnie inne możliwości niż przeciętny mężczyzna.

      Usuń
  50. Milroh, gdy mówisz "Czesc", to co najczęściej widzisz w oczach dziewczyny? Najczęściej jest to od razu zainteresowanie, lub zaskoczenie/onieśmielenie, ale takie pozytywne?

    Pytam bo u mnie zdarza się czasami taki dziwny wzrok, ciężko mi to opisać słowami.
    Trochę tak jakby sugerował " co on chce ode mnie?"
    . ( Oczywiście podejścia moje są z intencją, więc laska powinna wyczuć po co do niej podchodze , ale najwyraźniej coś jeszcze źle robię albo przesadzam z konkretnoscia).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Najczęściej jest to od razu zainteresowanie, lub zaskoczenie/onieśmielenie, ale takie pozytywne?"

      <---- TAK, dokładnie, najczęściej jest to jedna z tych dwóch rzeczy, albo ich mieszanka.

      "Pytam bo u mnie zdarza się czasami taki dziwny wzrok, ciężko mi to opisać słowami.
      Trochę tak jakby sugerował " co on chce ode mnie?""

      <---- Jeżeli to jest jakiegoś rodzaju irytacja czy też chociażby drobna niechęć, to w tym co robisz musi być coś nie tak.

      Usuń
  51. Twój styl opiera się głównie na budowaniu bliskości emocjonalnej, w sensie rozmawianiu na czułe i intymne tematy.
    A czy można oprzeć swój rdzeń głównie na droczeniu, jeśli ktoś jest w tym naprawdę dobry i komuś naprawdę to dobrze wychodzi, ze znacznym pominięciem właśnie tych intymnych tematów?

    Jestem też całkiem niezły w budowaniu "klasycznej" bliskości emocjonalnej twoim sposobem, ale nie wiem na ile jest sens poruszać takie tematy, gdy w laske super wchodzą chamskie docinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Twój styl opiera się głównie na budowaniu bliskości emocjonalnej, w sensie rozmawianiu na czułe i intymne tematy."

      <--- Nie, rozmawianie na czułe i intymne tematy to tylko część budowania Bliskości Emocjonalnej, a budowanie Bliskości Emocjonalnej to tylko część całości. Natomiast na pewno droczenie się nie jest u mnie dominującym elementem.

      "A czy można oprzeć swój rdzeń głównie na droczeniu, jeśli ktoś jest w tym naprawdę dobry i komuś naprawdę to dobrze wychodzi, ze znacznym pominięciem właśnie tych intymnych tematów?"

      <--- JASNE. Znam nawet osobę, która rucha na to laski 9/10. Tylko ta osoba ma świetny talent komediowy, świetne wyczucie w obrębie tego stylu. Wiele osób próbuje takiego stylu NIE posiadając odpowiedniego talentu, co kończy się żenującymi "niewypałami". Z tego powodu, generalnie nawołuję w tym kontekście do ostrożności - ale jeżeli ktoś ma odpowiedni talent, to podążanie w tym kierunku jest świetnym pomysłem.

      "Jestem też całkiem niezły w budowaniu "klasycznej" bliskości emocjonalnej twoim sposobem, ale nie wiem na ile jest sens poruszać takie tematy, gdy w laske super wchodzą chamskie docinki. "

      <---- Jeżeli super wchodzą chamskie docinki, to należy to kontynuować.



      Usuń
  52. Cześć Milroh,
    chciałem Cię zapytać o Twoje podejścia w klubie. Zdarzało Ci się wynajmować jakąś lożę/stolik ze znajomymi w jakichś bardziej "bogatych" klubach, żeby laskom od razu zaprezentować swój status (również materialny), czy nigdy w takie akcje się nie bawiłeś i działałeś bardziej normalnie, typu zagadywanie przy barze, parkiecie, w przejściach itp., status pokazując bardziej poprzez wygląd zewnętrzny, ubiór itd.?

    Patrząc na zdjęcia z imprez, w niektórych najdroższych miejscach znajdują się najładniejsze laski, młode, w pełnym makijażu, sukience, szpilkach itp., a o które ciężko w klubach "zwykłych". Jednocześnie ludzie bawią się głównie przy swoich wynajętych stolikach, ale bardzo często są z nimi dobre laski.

    Mam wrażenie (wyobrażenie?), że takie laski przychodzą do takich miejsc (tzn. tych drogich) w konkretnym celu, mianowicie poznania kogoś bogatego i w takim wypadku zbajerowanie podobnej laski 9/10 może się okazać znacznie prostsze, niż nawet studentki 8/10 na randomowej imprezie, gdzie jest tylko 1 taka na cały wieczór (a często nawet nie) i często przychodzi w celu zabawy, albo rozrywki w spławianie facetów, niekoniecznie poznanie kogokolwiek.

    Co na ten temat sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wyglądasz na kogoś bogatego i rozmawiasz jak ktoś bogaty, to to, co mówisz jest prawdą.
      Kobiety 9/10 bardzo łatwo potrafią rozpoznać czy ktoś jest realnie bogaty (vs. czy jest pozerem) już po pierwszym wrażeniu czy kilku minutach rozmowy.
      Przykładowo, ciężko jest "udać" zegarek warty 50-100k. Ciężko jest udać kogoś bogatego w tanim garniturze.

      Usuń
    2. Czasami wynajmowałem stolik, ale znacznie częściej tego nie robiłem, bo po prostu przychodziłem "spontanicznie" do klubu, a przy tym stanie np. przy barze paradoksalnie potrafi zbliżać bardziej niż siedzenie razem przy stoliku.

      "Mam wrażenie (wyobrażenie?), że takie laski przychodzą do takich miejsc (tzn. tych drogich) w konkretnym celu, mianowicie poznania kogoś bogatego "

      <---- NIE, laski 9/10, tak samo jak inne kobiety, potrafią przyjść do klubu z RÓŻNYM nastawieniem. Oczywiście mają świadomość tego, że w klubie mogą poznać fajnego faceta, ale stopień w jakim się na to nastawiają może być bardzo różny. Często np. idą do klubu się napić, pobawić z koleżankami, z jakimś poziomem otwartości na poznanie kogoś nowego, ale bez kładzenia na to nacisku.

      Może być też np. tak, że do klubu idzie kilka koleżanek, a znajdująca się w tej grupce laska 9/10 jest zakochana w swoim facecie i w ogóle nie jest otwarta na poznanie kogoś nowego.

      "i w takim wypadku zbajerowanie podobnej laski 9/10 może się okazać znacznie prostsze, niż nawet studentki 8/10 na randomowej imprezie"

      <--- To nie jest takie proste. Nawet jeżeli laska 9/10 przyszła do klubu z silnym zamiarem poznania kogoś nowego, to ona pewnie ma w swojej głowie obraz "LUKSUSOWEGO" faceta, do którego Ty możesz nie pasować. To nie jest tak, że ona po prostu chce kogoś bogatego - przecież może sobie zażyczyć bogatego, przystojnego, wysportowanego, minimum 185 cm i dla laski 9/10 spokojnie się taki ktoś znajdzie.

      Jeżeli natomiast ktoś chce taką laskę zbajerować, bez zbyt dużego stopnia spełniania jej "listy życzeń", to powinien brać pod uwagę to, że topowe laski są celem ataku wszelkiego rodzaju ruchaczy i "cwaniaków", w tym także ludzi takich jak ja. Taka laska widziała już wiele jeżeli chodzi o bajer/energię i z tego względu trudniej jest ją "oczarować" niż studentkę 8/10.

      Jeżeli ktoś chce wyrwać topową laskę 9/10, to raczej powinien sam mieć coś topowego. Czy w sensie spełniania "listy życzeń", czy to w sensie posiadanej psychiki/energii/umiejętności. Mam wrażenie, że w tym kontekście wielu ludzi ulega myśleniu życzeniowemu i próbuje przekonać samych siebie, że wystarczy szybko znaleźć dobry sposób, aby uwodzić topowe laski. A to tak nie działa - topowe laski oznaczają topową konkurencję i wyłączywszy wyjątki, szczęście, to trzeba mieć jakiegoś rodzaju topowy atut/atuty. Pod tym względem uwodzenie które ja robię to wcale nie jest jakieś "znalezienie kuchennych drzwi" - ja jak najbardziej gram atutami na topowym poziomie, tyle że alternatywnym zestawem.

      Usuń
    3. Moim zdaniem w kontekscie samych pieniędzy są BARDZO dużo różnice względem różnych miast Polski. Dlatego też Milroh jako osoba ruchająca w Warszawie pod tym względem może mieć lekko spaczony obraz.

      Usuń
    4. Dopisze, tylko: mój status majątkowy WIELOKROTNIE imponował kobietom 8-9/10 w mieście 100 tys. mieszkanców, jednocześnie nie robił żadnego większego w stolicy przy kobietach podobnego kalibru.

      Usuń
  53. Ten tak często przytaczany tutaj "brak szacunku do kobiet", budzi we mnie skojarzenia z muzułmańską mentalnością, która skutkuje gwałtami i innymi tego typu patologiami. Oczywiście to o wiele ostrzejsza i brutalniejsza wersja niż to, co jest opisywane na blogu, jednak ogólny stosunek wydaje mi się niepokojąco podobny. Tam również pojawia się założenie na temat braku moralności kobiet i różne inne dziwne teorie, które sprawiają, że ewentualni gwalciciele nie tylko czują się usprawiedliwieni, ale też czasami wręcz wychodzą z założenia, że im się należy. Ich "dążenie do zaruchania" jest jeszcze bardziej bezpośrednie niż to promowane tutaj, natomiast jeśli chodzi o mechanizm psychologiczny stojący za tym działaniem, to nie potrafię dojrzeć jakichś specjalnych różnic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to porównanie jakby powiedzieć, że zapałki kojarzą ci się do podpalania lasów, a mi się kojarzą z podpalaniem ogniska i smażenia pysznego jedzonka, z ciepłem, z zapalaniem świeczki w nastrojowym klmacie. A brak szacunku to kobiet kojarzy mi się z luzem, ruchaniem, zabawą, ciekawym i fajnym życiem, zadowoleniem moim i kobiety, sytuacja win win, ona ma faceta nieskrępowanego a ja ją.

      Usuń
    2. Zapałki to przedmiot użytkowy, a nie stan umysłu (i tym samym rozwoju emocjonalnego). Wspomniane przypadki również zapewne mają podobne skojarzenia, może poza sytuacją "win win" (chociaż nawet przy "tutejszym" uwodzeniu kobieta musi być mocno zmanipulowana i nieświadoma żeby uznała, że w sytuacji gdzie została potraktowana tak instrumentalne, jest dla niej jakieś win). Nie mówiąc już o kompletnym absurdzie wrzucania wszystkich kobiet do jednego worka i zakładanie z pełnym przekonaniem, że skoro należy do tej plci to NA PEWNO jest taka, a nie inna. Mowa tutaj o grupie w którą wchodzi kilka MILIARDÓW ludzi.

      Usuń
    3. Opisywany na blogu "brak szacunku do kobiet" to mentalność, perspektywa ludzi z polskiej "subkultury" imprezowiczów-ruchaczy. Ludzi, którzy na imprezach po alkoholu bajerują również będące pod wpływem alkoholu laski. Ludzi wyluzowanych, wyzwolonych seksualnie, itd.

      Kojarzenie tego z muzułmanami jest dziwaczne, bo u muzułmanów w grę wchodzi zupełnie inne kultura, która nie jest wyluzowana, tylko odwrotnie - "napięta". W tamtych krajach są dużo silniejsze bariery obyczajowe, co prowadzi do frustracji. Wbrew europejskim wyobrażeniom o muzułmańskich "macho", oni są często seksualnie frustrowani, bo ciężko jest im uzyskać seks bez małżeństwa, a małżeństwo wiąże się u nich z dużym obciążeniem finansowym. Oni tam mają ograniczony dostęp do seksu, przy jednoczesnym dużym nacisku obyczajowym na znalezienie żony, na co z kolei często nie mają pieniędzy, bo muszą zapłacić jej rodzicom, zrobić wesele dla całej rodziny, itd itp. U nas jest "wentyl seksualny" w postaci imprez i pijanych lasek na imprezach, a u nich tego nie ma.

      Co ma wspólnego polski "imprezowy luzak", który jest zrelaksowany, wyżyty seksualnie, bardzo odległy od jakiejkolwiek frustracji seksualnej, z muzułmańskim "macho-frustratem"?

      Usuń
    4. "Nie mówiąc już o kompletnym absurdzie wrzucania wszystkich kobiet do jednego worka i zakładanie z pełnym przekonaniem, że skoro należy do tej plci to NA PEWNO jest taka, a nie inna. Mowa tutaj o grupie w którą wchodzi kilka MILIARDÓW ludzi. "

      <--- Ja nie mówię, że każda kobieta jest "NA PEWNO" taka, a nie inna. Bo są różne kobiety, a indywidualna osobowość potrafi mieć duże znaczenie. Tyle, że oprócz tego są też wspólne tendencje wynikające zarówno z biologii, jak i z kultury. Co jest w dużej mierze negowane, zamiatane pod dywan w ramach obyczajowości, poprawności politycznej.

      Usuń
    5. Rzecz w tym, że wspomniani muzułmanie żyją również w krajach Zachodu, gdzie kultura już jest inna i nacisk jest kladziony na inne elementy obyczajowosci. Nie przeszkadza im to jednak, w tworzeniu dziwnych projekcji na temat kobiet, czucia się w porządku z traktowaniem ich jako coś gorszego z powodu swoich absurdalnych imaginacji.
      Oczywiście że biologia wciąż ma wpływ na zachowanie ludzi, jednak równoważy je właśnie kultura (ta zachodnia, nie muzułmańska). Rozwój cywilizacyjny doprowadził do utemperowania wielu szkodliwych zachowań, tak samo jak samoswiadomosc, która ten rozwój pchala do przodu. Jeśli już ktoś koniecznie chce iść w retorykę o rzekomo "gorszej" płci, to mężczyźni są ku temu lepszą ofiarą. Głównie faceci przejawiają cechy destruktywne, zarówno dla związków, jak i dla życia publicznego, oni są sprawcami większości przestępstw itp. Również oni "zasilają" w głównej mierze środowisko psychopatów. Moralność jest pewną wypadkową wrodzonych preferencji i wychowania i jest czymś co "czuje" się intuicyjnie. To znaczy, że najpierw podświadomie wyczuwa się co jest dobre, a co złe, a pozniej tworzy się do tego mniej lub bardziej logiczną argumentację. W społeczeństwie panuje cos w rodzaju ogólnie pojętej moralności, która jest zarówno intuicyjna, jak i zrozumiała "intelektualnie". Psychopaci rozumieją moralność "intelektualnie", ale jej nie "czują" intuicyjnie. Myślę, że to może stać za brakiem szacunku (nie do kobiet, ale do ludzi w ogóle bo nie oszukujmy się, jak można czuc brak szacunku do jednej plci, a do drugiej już mieć normalny stosunek?), i za tworzeniem się patologii, jak i za byciem"imprezowym luzakiem " o jakim mówimy tutaj. Także i przydatność tego bloga w wydaje mi się dyskusyjna. Zakładam, że osoba nie będąca psychopatą NIE BĘDZIE W STANIE osiągnąć takiej" skuteczności" jak ty autorze, ponieważ NIGDY nie osiągnie takiego poziomu braku oporów. Jest on jednak szkodliwy w tym szkodliwy w tym sensie, że osoby trafiające tutaj i szukające jakichś porad w relacjach i wahające się jaką strategie obrać przy kontaktach z płcią przeciwną, potraktują treść bloga jako drogowskaz. Może przyczyni się to do pewnych "sukcesów" (i ciągłej walki z własnym sumieniem co czasami objawia się w komentarzach), ale przede wszystkim sprawi, że będą po prostu chujowszymi ludźmi. Trochę skacze po tematach, ale mam nadzieję, że ogolna treść jest zrozumiała.

      Usuń
    6. Część 1

      Co do muzułmanów, to tak jak napisałem wcześniej - mentalność polskich imprezowiczów, "luzaków-ruchaczy" jest mocno inna, Twoje skojarzenie jest pozbawione realnego sensu. Przede wszystkim to po jednej stronie jest "luźna" (sub)kultura imprezowiczów, a po drugiej stronie kultura, która jest powiedzmy "napięta".

      Co do tego, że wpływ biologii równoważy (ogranicza) kultura, to tak, oczywiście. I właśnie dlatego spojrzenie "masowe", powiedzmy "socjologiczne", patrzące nie na indywidualność, a na zbiorowe tendencje, ma sens. Bo u większości i mężczyzn, i kobiet, zachodzą podobne procesy, podobna "walka" biologii i kultury.

      W tej "walce", biologia działa oczywiście przez instynkt. Natomiast kultura/społeczeństwo posługuje się generalnie PROPAGANDĄ moralno-obyczajową, w tym tą nazywaną eufemistycznie "wychowaniem". Ta propaganda:

      1. Wprowadza ludzi w błąd, przekazuje fałszywy obraz relacji damsko-męskich.

      2. Stosuje szantaż moralny, zastraszanie ostracyzmem, traumatyzowanie. Tak, że nawet gdy ktoś świadomie chce odrzucić zasady kultury/społeczeństwa, to zostaje zablokowany przez głęboko wpojone traumy, lęki, wstyd, itd. Tak naprawdę jest to pewna forma przemocy psychicznej.

      To jest temat-rzeka, ale generalnie:

      1. Kultura/społeczeństwo działa w sposób sprzeczny z głoszoną przez siebie moralnością - bo dezinformuje/okłamuje ludzi i stosuje przemoc psychiczną.

      2. Przeciętny człowiek ma fałszywy obraz tej całej sytuacji, bo o pewnych rzeczach nie wie, a odnośnie innych ma błędne wyobrażenia. Między innymi najczęściej nie ma świadomości tego, że wiele z tego co "wie" o relacjach damsko-męskich, to tak naprawdę propaganda moralno-obyczajowa, mająca go "wychowywać" i kształtować jego postępowanie, a nie wiedza mająca go obiektywnie informować.

      Co do przydatności bloga dla innych ludzi, to na pewno jakaś przydatność jest, bo wielu osobom ten blog w jakimś stopniu pomógł.

      Co do tego, że czytelnicy bloga (przynajmniej w ogromnej większości) nie będą mieli takich samych efektów jak ja, to TAK, to prawda. Ale nie dlatego, że ktoś nie ma cech psychopatycznych/socjopatycznych. Ja kiedyś byłem grzecznym, nieśmiałym chłopakiem, który mocno przejmował się innymi ludźmi, ich reakcjami, itd. Jeżeli ja mogłem to zmienić, to inni ludzie pewnie też mogą.

      Ja miałem bardzo dobry i zarazem wczesny start, bo w wieku 16 lat trafiłem na świetną "ekipę" imprezowiczów-ruchaczy (TIAN). Żaden blog, żadna książka nie da tego, co daje posiadanie na żywo odpowiedniej ekipy. Większość ludzi nie ma takiej ekipy, więc dużo trudniej jest im się zmienić. U mnie te zmiany zaczęły się wcześnie i przebiegały intensywnie, komuś innemu trudno byłoby to "dogonić".

      Natomiast to nie są sprawy "zero-jedynkowe" - to nie jest tak, że albo ktoś osiągnie mój poziom, albo nic mu ten blog nie da. Ja mam bardzo wysoki poziom i WSPANIAŁE życie towarzysko-seksualne - większość ludzi byłaby bardzo szczęśliwa mając ułamek tego.

      Usuń
    7. Część 2

      Co do stawania się "chujowszymi ludźmi", to zależy o jaką sferę życia chodzi i o czyją perspektywę. Na pewno według systemu wartości społeczeństwa, ludzie tacy jak ja są chujami i kanaliami. Ale "skrzywdzone" przez nas kobiety z reguły widzą to inaczej. Najczęściej już po rozstaniu, taka kobieta postrzega danego "drania" w przynajmniej częściowo POZYTYWNY sposób. Z sentymentem, sympatią i często...pragnieniem zejścia się z nim ponownie. To jest coś, czego większość mainstreamowych facetów kompletnie nie rozumie, ale wiele "skrzywdzonych" kobiet chętnie by wróciło do swoich "krzywdzicieli", albo przynajmniej poszłoby z nimi znowu jednorazowo do łóżka. Co często wiąże się z gotowością do porzucenia lub zdradzenia swoich mainstreamowych chłopaków czy mężów. To jest w ogóle taki "mega fajny" temat, który w ogromnej mierze pozostaje poza percepcją facetów mainstreamowych. Mam na myśli to, że dla wielu dziewczyn czy żon mainstreamowych facetów, ich partner NIE JEST ich upragnionym mężczyzną - jest tak naprawdę pewnego rodzaju substytutem, facetem którego ona sobie dobrała na zasadzie "aby nie być samą", "aby nie zostać starą panną", itd.

      Inna sprawa, że "dranie i ruchacze" potrafią być całkiem dobrymi ludźmi w kontaktach z w innych sferach życia, w tym także względem koleżanek. Ja mam przy tym wrażenie, że brak frustracji seksualnej, spełnienie w tej dziedzinie, robi coś dobrego z psychiką faceta i w pewien sposób czyni go lepszym człowiekiem. Ruchacz często jest wyluzowanym, bezproblemowym gościem z dobrą etyką koleżeńską. A mainstreamowiec często jest nie tyle dobrym, co jedynie zewnętrznie GRZECZNYM człowiekiem. W jego wnętrzu często "gotuje się" niespełnienie, frustracja, napięcie, kompleksy - i to przekłada się na tendencje do różnych niezdrowych zachowań. Ogólnie człowieka sfrustrowanego trudno nazwać dobrze funkcjonującym, ale ujawnia się to szczególnie w kontekście kobiet. Gdy w grę wchodzi ładna kobieta, to mainstreamowcy potrafią docinać, obgadywać, "kozaczyć", sabotować innych facetów - bardzo często SWOICH WŁASNYCH (MAINSTREAMOWYCH) KOLEGÓW. W moich oczach to wygląda jak stado hien, walczących o kawałek padliny. Patrząc na to absolutnie nie czuję się "chujowszym" człowiekiem, tylko odwrotnie - czuję się dumny i godny.

      Usuń
    8. Co do przykładu z muzułmanami, to bardziej chodziło mi o poczucie wewnętrznego usprawiedliwienia swoich działań, a nie wpływ ich kultury na różne sfery życia. Źródło ich przekonań może być inne, ale "przerabianie" w głowie pewnych kwestii może wyglądać podobnie. Chodziło mi o ostateczny rezultat wpływu ich myślenia, a nie o to, co go spowodowało. Tłumacząc to samą kulturą to można by wręcz ich łatwo usprawiedliwić stwierdzając, że sami są poniekąd ofiarami bo tak zostali wychowani i nie mieli odpowiednich "narzędzi" żeby się przed wpływem swojego środowiska bronić. W tym kontekście, uwodziciele celowo wyszukujący materiałów w internecie typu "jak wyruchać najwięcej lasek" wypadają gorzej, bo jedyne co może stać za takimi pobudkami to osobiste niewyżycie i mizoginia.
      Traktowanie kilkusetletniej myśli etycznej jako propagandę, również wydaje mi się dość dziwne. Jest to coś co sprawia, że społeczeństwo istnieje w dość znośnej, znanej nam formie. Efektem tej "propagandy" jest na przykład to, że możesz prowadzić bloga w internecie i nie musisz się obawiać, że po wyjściu z domu ktoś będzie próbował Cię zabić. Próba zignorowania społecznego wychowania przez ogół, doprowadziłaby do anarchii i kulturowego powrotu do czasów prehistorycznych. Co do rzekomego zastraszania przez wpływy wychowawcze to tak, jak wspominałem wcześniej: ludzie zwykle intuicyjnie czują co jest dobre, a co złe, w obecnych czasach są już na tyle "naturalnie" ukształtowani przez ogólną moralność, że nie musi ciążyć nad nimi widmo kary i ostracyzmu, żeby nie zrobili czegoś złego. To co napisałeś wydaje mi się bardzo daleko posuniętym demonizowaniem zasad społecznych, jak i samych ludzi. Sugerujesz przewagę najprymitywniejszych instynktów, które tylko pragną dojść do głosu i jedyne co im w tym przeszkadza, to ludzi strach przed ostracyzmem i "przemoc psychiczna". Gdyby społeczeństwo było tak strasznym aparatem opresyjnym, to rzeczą najprawdopodobniej niemożliwą byłoby, aby tak duża część świata przyjęła ten model współżycia między ludźmi i z taką skutecznością go realizowała. Raczej powiedziałbym, że wręcz przeciwnie: to powszechna moralność sprawia, że ludzie chętnie przyjmują obecny stan rzeczy, jako coś odpowiedniego, a próby "wybicia się" poza ramę powodują wyrzuty sumienia i świadomość robienia czegoś złego. Natomiast co do "fałszywego obrazu relacji damsko-męskich" to odnoszę wrażenie, że jest to coś co środowiska "uwodzeniowe" wymyśliły na swoją korzyść, żeby argumentować jak to się wszyscy mylą i jak to ich misja nawracania na właściwą ścieżkę jest ważna. Ja nigdy ofiarą żadnego fałszywego modelu relacji się nie czułem i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek był świadkiem takiej "krzywdy" u kogoś innego. Nieumiejętność filtrowania informacji i własne dziwne przekonania mogą u pojedynczych osób tworzyć taki "fałszywy" obraz relacji, ale jest to wynik pewnej nieudolności tychże osób, a nie jakiegoś ogólnie panującego trendu. Tak samo z postrzeganiem "draniowatosci" przez kobiety: nieumiejętność oparcia się wpływom manipulacji to kwestia ignorancji i takiej samej nieudolności.
      Co do "etyki koleżeńskiej" to, nie oszukujmy się, ale przez obraz komentarzy tutaj i na innych portalach o podobnej tematyce przebija się często obraz ludzi wybitnie egoistycznych i pozbawionych empatii, a nie koleżeńskich. W kwestii sabotowania to oczywiście, jest to godne pogardy, ale przecież nie jest to żadna reguła. Pewne osoby tak robią, ale nie świadczy to, o ogólnym trendzie. Sam też się zresztą mocno autoprogramujesz pobudzając swój system dążenia w taki sposób, co też narzuca pewną perspektywę patrzenia na zachowanie innych.

      Usuń
    9. Inna rzecz, która mnie też zastanawia to to, jak można czuć się w porządku z tym, że jest się powodem, dla którego inni mężczyźni zostają zdradzeni? Rozumiem, że może się to wydawać niezrozumiałe, jeśli ktoś jest nastawiony tak psychopatycznie do ludzi, ale od pewnego poziomu wrażliwości i współodczuwania coś takiego staje się rzeczą ohydną i nie do przyjęcia. Tak samo, w odpowiedzi na jakiś komentarz, napisałeś, że nienawidzisz kurestwa (chyba tak to brzmiało) i spierdolenia emocjonalnego. Mógłbyś wytłumaczyć o co właściwie chodzi?

      Usuń
    10. Część 1

      Ja rozumiem, że z tymi muzułmanami chodziło Ci konkretnie o poczucie wewnętrznego usprawiedliwienia, ale nawet to jest inne u "imprezowiczów-ruchaczy", a inne u muzułmanów. U nich jest to (chyba, nie jestem w tym ekspertem) "mi się należy, a jak nie, to mam prawo do gniewu i przemocy". U nas "bądź wyluzowany i rób co chcesz, a jak laska Ci dupy nie da, to trudno, są inne". My lubimy luz, przyjemność i wygodę, natomiast nie lubimy jakiejś emocjonalnej, a tym bardziej fizycznej szarpaniny i konfliktu.

      Co do nazywania "kilkusetletniej myśli etycznej" propagandą, to przecież to JEST propaganda. Co niby miałby zmieniać fakt, że ma ona kilkaset czy nawet więcej lat? Stara propaganda to nadal propaganda. To samo tyczy się tego, że propagandzie tej przyświecają dobre intencje - propaganda uprawiania z dobrymi intencjami to nadal propaganda.

      Co do zastraszania, to bardzo mnie dziwi to co napisałeś, bo przecież często jest tak, że ktoś albo chce coś zrobić, albo nawet już to robi, ale wstydzi się innych ludzi, boi się ostracyzmu z ich strony. Dlatego np. kobiety, szczególnie te z małych miejscowości, mają inny inny poziom moralności w swojej rodzinnej miejscowości, a inny poziom moralności na wakacjach czy po przeprowadzce na stałe do dużego miasta, a tym bardziej za granicę - gdzie ludzie wokół ich nie znają.

      Jeżeli chodzi o zastraszanie facetów, to ja znam wiele przypadków, gdy dany facet CHCIAŁBY być bardziej "niegrzeczny", taka jest jego świadoma wola, ale w podświadomości ma głęboko zakodowane opory, traumy "obyczajowe", które utrudniają mu prowadzenie takiego życia, jakie chce prowadzić. I to nie jest żadne demonizowanie, tylko realny problem trapiący wielu facetów.

      Co do tego, czy społeczeństwo jest "strasznym aparatem opresyjnym", to społeczeństwo pełni wiele funkcji, mówi wiele różnych rzeczy. Ja nie potępiam społeczeństwa jako takiego, moim zdaniem jest ono potrzebne. Natomiast akurat w tej sferze życia, społeczeństwo uprawia propagandę i przemoc psychiczną. Czy "straszną"? Nie, bo można z tym żyć. Co jednak nie zmienia tego, że nadal jest to propaganda i przemoc psychiczna.

      Co do tego, że społeczeństwo przekazuje fałszywy obraz relacji damsko-męskich, to absolutnie NIE JEST to wymysł środowisk uwodzeniowych. To jest prawda z którą "zawsze" było tak, że część facetów dostrzegała ją w pewnym momencie swojego życia, ale większość czy to jej nie dostrzegała, czy to nie przyjmowała jej do wiadomości.

      To czy dany facet dostrzega tę prawdę, zależy od wielu czynników - od tego jakie ma doświadczenia, od tego jakich ma znajomych i co ci znajomi mu mówią lub pokazują swoim zachowaniem, a także od tego, na ile ktoś ma zdolność i skłonność do "brutalnie obiektywnego" myślenia, nie liczącego się z "tabu" kulturowymi.

      Niektórzy faceci dochodzą do tej prawdy już w liceum, niektórzy po 20 roku życia, niektórzy po 30 czy 40, a niektórzy nie dochodzą do tego w ogóle. To też nie jest "zero-jedynkowe", uświadomienie sobie tego potrafi przebiegać stopniowo, wzrastając wraz z kolejnymi doświadczeniami/obserwacjami podkopującymi obraz stosunków damsko-męskich serwowany przez społeczeństwo. Warto napisać tu 3 rzeczy:

      1. To JEST obiektywna prawda. A jeżeli komukolwiek wydaje się inaczej, to po prostu się myli.

      2. Droga do tej prawdy prowadzi przede wszystkim przez doświadczanie lub obserwację REALNYCH WYDARZEŃ, podkopujących obraz promowany przez społeczeństwo.

      3. To jest droga tylko w jednym kierunku. Gdy ktoś już zda sobie sprawę z tego, że obraz promowany przez społeczeństwo to wciskanie kitu, to już do tego kitu nie wraca. Dzieje się tak dlatego, że propaganda społeczeństwa po prostu nie ma oparcia w rzeczywistości i opiera się na tym, że ludzie biorą ją "na wiarę". Gdy ktoś się zorientuje, że realny świat funkcjonuje inaczej, to ta propaganda kompletnie nie ma jak go przekonać, bo ma do zaoferowania tylko sprzeczne z rzeczywistością "nawoływanie do wiary".

      Usuń
    11. Część 2

      W moim przypadku było tak, że "uświadomienie" dokonało się w liceum, gdy natrafiłem na grupkę już "uświadomionych" imprezowiczów-ruchaczy. Wcześniej wierzyłem, że kobiety to w większości romantyczne i subtelne istoty, że podstawą i sensem relacji damsko-męskich jest miłość, itd itp. Wierzyłem też, że w stosunkach damsko-męskich bycie "grzecznym" i "moralnie przyzwoitym" jest dobrym pomysłem. Lecz gdy zobaczyłem sukcesy moich "niegrzecznych", "zdegenerowanych moralnie" kolegów, to zdałem sobie sprawę z tego, że świat wygląda inaczej niż myślałem. Nie mówię tutaj o jakichś subiektywnych ocenach moralnych - mówię o tym, że OBIEKTYWNIE bycie "niegrzecznym" daje większe możliwości, a kobiety reagują na to znacznie lepiej, niż sugeruje propaganda społeczeństwa.

      Tego typu "uświadomienia" generalnie wymagają bycia świadkiem pewnych rzeczy w realnym życiu. Jeżeli ktoś nie widział (dostatecznie wielu) zachowań kobiet pokazujących, że obraz promowany przez społeczeństwo to oszustwo, to może być mu trudno uwierzyć, że tak jest. A ponieważ te zachowania są piętnowane przez społeczeństwo, to kobiety się z nimi kryją, nie chwalą się nimi - i w pewnym stopniu jest to "ukryte" przed większością ludzi. Ja wiem na 100%, że mam rację, ale dla Ciebie moje słowo to tylko słowo anonimowego autora jakiegoś bloga w internecie, a po drugiej stronie masz mainstreamowe społeczeństwo, które ja k przypuszczam wzbudza u Ciebie o nieporównywalnie większe zaufanie. I ja to rozumiem, ale jednocześnie wiem na 100%, że się mylisz.

      Jeżeli natomiast chodzi o Twoje doświadczenia i ogólnie o doświadczenia "normalnych ludzi", to tak, Wasze doświadczenia i obserwacje nie potwierdzają tego, co pokazują doświadczenia i obserwacje facetów takich jak ja. I Tobie może się wydawać, że to wynika z tego, że np. ja przesadzam czy kłamię, ale w rzeczywistości jest tego konkretna przyczyna.

      Spróbuję to wytłumaczyć na przykładzie często spotykanego TYPU sytuacji. Podkreślam - to nie jest pojedynczy przykład, to jest typ sytuacji, miałem takich przypadków bardzo wiele.

      1. Poznaję kobietę, która ma chłopaka lub męża, a następnie idę z nią do łóżka. Czyli laska zdradza swojego faceta - co już samo w sobie pasuje do "mojego" obrazu kobiet i relacji damsko-męskich.

      2. Opcjonalnie mogą występować "dodatkowe" zachowania. Te zachowania nie występują zawsze, ale czasami się zdarzają, moim zdaniem warto o nich wspomnieć:

      - Kobieta rozmawiając ze mną szydzi, naśmiewa się ze swojego faceta. Że jest debil, że nudziarz, że słaby w łóżku, itd itp.

      - Kobieta rozmawia przy mnie ze swoim facetem przez telefon i mówi mu na pożegnanie "Kocham Cię". Do tego czasami dotykając mnie podczas rozmowy, wykonując różne śmieszne czy seksualne miny czy gesty, itd.

      - Kobieta czy to z własnej, czy to z mojej inicjatywy, przed pożegnaniem bierze do ust mój penis, opcjonalnie robi mi loda z wytryskiem do ust. I ustalamy, że wróci do domu i pocałuje swojego faceta w usta, co ma być pewnego rodzaju symbolicznym "upokorzeniem" jej faceta.

      - Kobieta uprawia ze mną praktyki seksualne, w tym BDSM, których jak twierdzi, nie uprawia z chłopakiem/mężem.

      - Kobieta proponuje mi, że rozstanie się ze swoim facetem i wejdzie w związek ze mną.

      3. Kobieta mi się znudziła, więc sprawa się kończy po kilku, rzadziej kilkunastu seks-spotkaniach.

      4. Ona jest nadal ze swoim facetem, czasami potem dowiaduję się, że wzięli ślub (o ile nie mieli go wcześniej).

      Usuń
    12. Część 3

      Spójrz na to, jak w tej sytuacji wygląda kwestia STANU WIEDZY różnych ludzi na temat charakteru i zachowania tej kobiety.

      - Ja oczywiście wiem, co ze mną robiła, więc wiem o jej "niegrzecznej stronie".

      - Ona sama oczywiście też o tym wie.

      - Jej stały facet o tym NIE WIE. Pomimo tego, że to jest jego stała partnerka, z którą jest już w związku np. kilka lat, on NIE ZNA JEJ w tym "niegrzecznym" kontekście. Ale jemu się WYDAJE, że ją zna, bo przecież są ze sobą tak długo, dzielą razem życie, itd. Jemu się wydaje, że on doskonale wie jaka ona jest. Gdybym mu powiedział, 100% zgodnie z prawdą, co z nią robiłem, jak ona się zachowywała, to pewnie mógłby rzucić się na mnie z pięściami - z oburzeniem, że ja "OCZERNIAM" jego wspaniałą, kochającą go kobietę, co do której on "WIE", że "na pewno" nie robiła tego, co w rzeczywistości robiła.

      Podobnie jest z jej (męskimi) kolegami, znajomymi, a nawet nieznajomymi facetami, którzy widzą ją np. na ulicy. Widzą śliczną, sympatyczną dziewczynę, wykształconą i inteligentną, zadbaną, dobrze ubraną, zachowującą się z klasą, itd itp. W widocznym dla nich zachowaniu czy wyglądzie tej kobiety nie ma niczego, co sugerowałoby im, że ta kobieta ma tę "niegrzeczną stronę".

      To jest temat-rzeka, ale spróbuję napisać to skrótowo:

      1. Wiele kobiet ma na koncie "niegrzeczne akcje", o których nie wiedzą nie tylko ich znajomi, ale także ich stali faceci i mężowie. To mogą być tak jak wyżej napisałem zdrady, to może być sponsoring/prostytucja, to mogą być akcje typu trójkąty "na dwa baty", itd.

      2. Takich kobiet jest więcej niż takich mężczyzn. Przyczyna jest prosta: mężczyzna najczęściej musi być stroną aktywną, więc musi sam pokonać swoje opory, lęki, wstydliwość, opory moralne, itd itp. Natomiast kobieta, w im większym stopniu jest atrakcyjna fizycznie, w tym większym stopniu jest "celem ataku" facetów takich jak ja - i ona nie musi wkładać wysiłku żeby się "zdeprawować". My ją próbujemy zdeprawować, a ponieważ mamy w tym doświadczenie, to ogólnie jesteśmy wysoce skuteczni. Z tego powodu, im ładniejsza kobieta, tym większe szanse, że ma na koncie "niegrzeczne akcje".

      3. Taka "zdeprawowana" kobieta doskonale wie, że jeżeli opowie o tym swojemu normalnemu, "grzecznemu", mainstreamowemu chłopakowi/mężowi, albo swoim znajomym, to tylko zaszkodzi jej wizerunkowi. Więc po prostu o tym nie mówi i zachowuje się publicznie, wypowiada w sposób zgodny z oczekiwaniami społeczeństwa.

      4. Normalny, "grzeczny", mainstreamowy facet sam nie robi "niegrzecznych" akcji, a ponieważ to nie są rzeczy, które są widoczne publicznie, to wydaje mu się, że takie akcje to jakiś margines. Taki facet ma błędny obraz kobiet i faktycznego kształtu stosunków damsko-męskich. Biorąc pod uwagę opisany stan rzeczy, to jest to zrozumiałe, ale i tak jest to błędne.


      Swoją drogą, o ile mainstreamowe społeczeństwo przekazuje fałszywy obraz relacji damsko-męskich, to niestety społeczność "uwodzeniowa" często robi dokładnie to samo. To trudniej opisać, bo to nie jest jeden przekaz, tylko wiele różnych, ale generalnie wielu ludzi wypowiadających się na temat uwodzenia wygaduje bzdury, co z reguły ma charakter marketingu mającego służyć zarabianiu na oszukiwaniu ludzi. Ja generalnie jestem ostrym krytykiem tej społeczności, mówię jasno, że większość jej "ekspertów" to po prostu OSZUŚCI.

      Usuń
    13. Część 4

      Co do etyki koleżeńskiej, egoizmu i empatii. W tym kontekście widać, że nie znasz tematu - wśród ruchaczy mojego pokroju jest ogólnie ponadprzeciętny poziom etyki koleżeńskiej. Takie osoby dużo wspólnie imprezują - czyli dużo wspólnie przebywają, co buduje więzi. To jest rodzaj tradycyjnej polskiej przyjaźni wieloletnich "kumpli od chlania". Kobiety są dla nas z reguły zabawkami", więc ich znaczenie emocjonalne jest mniejsze, co z kolei przekłada się na wzrost znaczenia więzów koleżeńskich. Dla nas ocena ze strony ogółu ludzi, ogólnie rozumianego społeczeństwa jest dużo mniej istotna niż dla przeciętnego człowieka, co przekłada się na wzrost znaczenia oceny, relacji w kręgu kolegów. Nie chcę budować tu jakiegoś heroicznego obrazu "kumpli na śmierć i życie", bo to aż tak nie wygląda, ale brak lojalności koleżeńskiej jest w tych kręgach uważany za POWAŻNY "grzech".

      Natomiast co do empatii, to chyba nie rozumiesz tego, że my z racji uwodzenia mamy świetnie wyrobione wyczuwanie emocji, inteligencję emocjonalną - i jeżeli chcemy, to potrafimy być bardzo empatyczni. Empatia, uczynność i wręcz opiekuńczość względem kolegów jest w tych kręgach jak najbardziej ceniona. A jeżeli ktoś nie jest dobrym kumplem, to nie chcemy mieć z nim do czynienia.

      Jeżeli natomiast chodzi o to, że inni mężczyźni są zdradzani, to jeżeli nie są to nasi koledzy, to niewiele nas to obchodzi. Zawsze byli rogacze i pewnie zawsze będą. Z lojalności względem nich można rozliczać ich kobiety, a nie nas.

      Usuń
  54. Siema, propsy za stronę, dziwię się że trafiłem tu tak późno, ale w sumie mam podobne podejście jak ty - ciężko gdzieś coś wartościowego znaleźć, więc po co tracić czas, no ale tu widzę świeże spojrzenie na wiele tematów i super rozkminki, motyw przewodni "laski nadają się tylko do ruchania" jest genialny, osobiście zmodyfikowałbym to jeszcze o - "Po co podchodzić do laski? Żeby sprawdzić czy nadaje się do ruchania." Mam kilka pytań.
    1. W kilku miejscach widziałem że wspominałeś o skuteczności ~50%, nie chce zabrzmieć jakbym nie wierzył, ale doprecyzuj proszę jak to liczysz. 50% wszystkich podjeść kończysz prędzej czy później seksem? Szokuje mnie tak wysoka statystyka, ponieważ, np. ja często po podejściu rezygnuję z laski bo okazała się jednak dużo mniej urodziwa lub nie ma fajnej energii i nie chcę tracić czasu - czasem nawet po randce rezygnuję, powiem więcej, nawet większość podejść, szczególnie w klubie gdzie jest ciemno, nie mam ochoty kończyć seksem.
    2. Statystycznie przynajmniej 50% ładnych lasek jest w związkach (szczerze mówiąc obstawiałbym dużo większy % - przy ślicznej lasce zawsze ktoś mniej lub bardziej się kręci, ale powiedzmy że 50% jest w miarę udanych, stabilnych związkach), tzn. że dla ciebie zajęta laska to żaden problem? Duża część twoich zdobyczy ma/miało chłopaka?
    3. Też nie trafia do mnie argument żeby każde podejście traktować tak jakby głównym celem był sex - np. fajnie po prostu pogadać na imprezie z jakąś laską, szczególnie jak jesteś sam, a nie ma na horyzoncie żadnego targetu, oczywiście o ile to nie wymówka do unikania podrywu itd. bo jak słusznie zauważasz - to patologia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. "1. W kilku miejscach widziałem że wspominałeś o skuteczności ~50%, nie chce zabrzmieć jakbym nie wierzył, ale doprecyzuj proszę jak to liczysz. 50% wszystkich podjeść kończysz prędzej czy później seksem? Szokuje mnie tak wysoka statystyka, ponieważ, np. ja często po podejściu rezygnuję z laski bo okazała się jednak dużo mniej urodziwa lub nie ma fajnej energii i nie chcę tracić czasu - czasem nawet po randce rezygnuję, powiem więcej, nawet większość podejść, szczególnie w klubie gdzie jest ciemno, nie mam ochoty kończyć seksem."

      <--- Mnie zaskakuje to, co piszesz o tych powiedzmy "rezygnacjach". Bo ja co prawda miałem takie sytuacje, ale miałem ich bardzo niewiele - najczęściej kobieta która podobała mi się z kilku metrów, podobała mi się także z pół metra.

      Co do skuteczności, to generalnie jest tak, że miażdżąca większość facetów jest BARDZO SŁABA w uwodzeniu, a ich skuteczność jest bardzo niska. Tak naprawdę mało kto potrafi podejść do kobiety bez sygnalizowania jej niewerbalnie, że coś jest z nim nie tak - a ludzi "sygnalizujących pozytywnie" jest jeszcze mniej. Jeżeli laska od samego początku CZUJE intuicyjnie coś w stylu "w tym facecie jest coś pociągającego, on jest FAJNY", to otwiera to zupełnie inne możliwości. Gdy "intuicja" kobieta pracuje na korzyść faceta, to jej uwiedzenie jest nieporównywalnie łatwiejsze.

      Swoją drogą, wielu ludzi tego nie rozumie, nie dostrzega tego, jak bardzo są słabi, czemu potrafią towarzyszyć różne dziwne sposoby myślenia. Np. bywa tak, że faceci mają słabą energię i umiejętności, ale są przekonani, że są w tym dobrzy - więc wydaje im się, że skoro oni mają skuteczność X będąc rzekomo "dobrymi", to tak to wygląda, takie są standardy i "nie da się" mieć lepszych efektów.

      "2. Statystycznie przynajmniej 50% ładnych lasek jest w związkach (szczerze mówiąc obstawiałbym dużo większy % - przy ślicznej lasce zawsze ktoś mniej lub bardziej się kręci, ale powiedzmy że 50% jest w miarę udanych, stabilnych związkach), tzn. że dla ciebie zajęta laska to żaden problem? Duża część twoich zdobyczy ma/miało chłopaka?"

      <--- Z określeniem tego jest taki problem, że laski potrafią "zapomnieć", przemilczeć to, że mają faceta, tak aby nie spłoszyć potencjalnego nowego. Potrafią też rozstać się ze starym już po poznaniu nowego, mówiąc temu nowemu, że rozstały się ze starym jeszcze zanim go poznały - takie "rozstanie z byłym z wsteczną datą". Poza tym, jeżeli moja styczność z informacjami o chłopaku ogranicza się do kilku zdań, to może mi to wylecieć z pamięci, szczególnie gdy miną już lata.

      Mam wrażenie, że chyba kilkadziesiąt procent moich kobiet miało chłopaków czy mężów - ale nie jestem w stanie tego sprecyzować.

      3. Jeżeli NIE służy to unikaniu uwodzenia, to ok. Natomiast moim zdaniem dla wielu ludzi jest to coś potencjalnie niebezpiecznego, bo łatwo mogą "ulec pokusie" i zacząć unikać uwodzenia, przez zajmowanie się czymś innym.

      Inna sprawa, że ja niespecjalnie wyobrażam sobie sytuację, w której po pierwsze w klubie nie ma żadnego targetu, a po drugie ja w tym klubie zostaję. Ja bym obejrzał laski i albo wybrałbym target, albo bym wyszedł.

      Usuń

  55. A , przypomniała mi się jeszcze jedna kwestia. Alkohol. Osobiście uważam że jest zbędny i bardziej przeszkadza, niż pomaga, ale też jest to wg mnie indywidualna kwestia. Niektórzy nie odczuwają negatywnych skutków picia, ale ja tracę koncentrację, łatwo tracę kontrolę, kace są męczące z wiekiem coraz bardziej no i hajsu sporo na to idzie. Dziwi mnie że tak mocno propsujesz alko (rozumiem że to subiektywna kwestia, ale jednak dzieci czytają) , jedyny plus to że laska po alko jest łatwiejsza, a jeżeli ja nie piję (szczególnie na randce) to i ona prawdopodobnie zrezygnuje z %. Więc nie wiem, złotym środkiem może być picie jedynie 1 na 1 z laską, obojętnie czy to impreza czy randka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście są osoby, na które alkohol źle działa, ale w przypadku większości ludzi, umiarkowana ilość alkoholu pomaga, a nie szkodzi uwodzeniu.

      Usuń
  56. co sądzisz o petersionie ? https://www.youtube.com/watch?v=MqancWncfHk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałem o Petersonie, ale nie jestem zaznajomiony z jego poglądami.

      Natomiast na tym nagraniu BARDZO podoba mi się to, że on zasadniczo mówi tam o Szacunku Do Kobiet, tylko używając innych słów.

      Szczególnie na 2:35, gdzie mówi "They see her as a manifestation of a judgemental ideal".

      Czyli "Oni postrzegają ją [kobietę] jako manifestację osądzającego ideału".

      Zacytuję sam siebie z bloga:

      "Typowym przykładem jest obawa przed negatywną reakcją, negatywną oceną faceta przez kobietę - co wynika właśnie z nadania kobiecie nadmiernego znaczenia, ustawienia kobiety na pozycji "sędziego" czy "królowej" oceniającej faceta. Z tego powodu ja nazywam ten szkodliwy zestaw przekonań mianem "SZACUNEK DO KOBIET"."

      Ja użyłem określenia "sędzia", a Peterson określenia "osądzający ideał". Moim zdaniem to jest OGROMNE podobieństwo.

      Peterson mówi tam później o potrzebie odseparowania prawdziwej kobiety od ideału - co moim zdaniem pokrywa się bardzo mocno z tym co ja piszę o konieczności pozbycia się Szacunku Do Kobiet.



      Usuń
    2. Jednak Peterson ma też wiele szkodliwych przekonań w kontekście bogatego życia seksualnego - np. że facet powinien sobie znaleźć sobie stałą partnerke... dla dobra innych facetów. I wiele podobnych głupot.

      Usuń
    3. "Jednak Peterson ma też wiele szkodliwych przekonań w kontekście bogatego życia seksualnego - np. że facet powinien sobie znaleźć sobie stałą partnerke... dla dobra innych facetów. I wiele podobnych głupot."

      <--- Ok, nie wiedziałem, jestem praktycznie niezapoznany z jego poglądami.

      Natomiast i tak jestem pod OGROMNYM wrażeniem tego, że facet dostrzegł mniej więcej to, co ja nazywam Szacunkiem Do Kobiet.

      Usuń
    4. https://www.youtube.com/watch?v=trMfHRuQRIc

      tutaj z tego co zrozumiałem to chyba gada głupoty by porzucić możliwości na rzecz monogmi. Powiem tak szanuje tych którzy to robią ale dopiero po spełnieniu i zrealizowaniu sie jak mężczyzna który posiada wiele kobiet. Np jak Still .

      Uważam że Peterson chce by meżczyźni byli bardziej mescy by wyrównać nie sprawiedliwość jaka ich teraz spotkała. Brak męskich wzorców podkopywanie autorytetu ojca etc.

      Jednak ja mam bardziej egoistyczny cel ponieważ chce dużo ruchać fajnych dup.

      Zak

      Usuń
  57. milroh, jakie plany na sylwestra?
    chodzi mi o to, że jeżeli masz kilka lasek które potencjalnie są z Tobą w jakiejś powazniejszej relacji, to z którą z nich się wybierzesz? i co z pozostałymi, co im powiesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie Sylwester to zdecydowanie najgorszy dzień w roku. Walentynki da się zorganizować tak, aby spotkać się z dwiema kobietami w ciągu jednego dnia, a z Sylwestrem już się tak zrobić nie da. Można powiedzieć jednej lasce, że ma się grypę, zadzwonić do niej około 21 zachrypniętym głosem i powiedzieć, że ma się 39 stopni temperatury i że właśnie idzie się spać w domu rodziców. Potem wyłącza się telefon (rzekomo "idąc spać") i ma się "wolne" od tej laski. Dla zwiększonej wiarygodności, należy zacząć narzekać na bycie przeziębionym już kilka dni wcześniej, a potem spotkać się z kobietą dopiero po tygodniu.

      Jeżeli laski o sobie (jedynie) wiedzą, to po prostu jedna pójdzie na Sylwestra z koleżankami czy kolegą - będzie jej jakoś tam przykro, ale powinno jej przejść.

      Najlepiej jest wtedy, gdy kobiety nie tylko o sobie wiedzą, ale też się wzajemnie znają, akceptują, lubią. W optymalnym wariancie - gdy "znają się" łóżkowo, biseksualnie lub w ramach heteroseksualnego trójkąta. Wtedy można po prostu spędzić Sylwestra wspólnie. Do tego trzeba trafić na odpowiednie laski, także stworzyć odpowiednie relacje, lecz wbrew pozorom wcale nie musi to być jakaś "wyższa szkoła jazdy" - to bardziej kwestia trafienia na odpowiednie osoby, czyli kwestia szczęścia.

      Usuń
  58. Siema milroh, podejrzewam że w swojej karierze miałeś doświadczenie z wieloma rodzajami tianowców. Ciekawi mnie czy widziałeś taki przypadek.
    Ja ostatnio wyszedłem z jednym gościem TIAN na podryw i zauważyłem, że jak podchodzi do dziewczyny, to on dosłownie emanuuje aurą zboka. W sensie miał taką energię.
    Dostawał masę zlewek, ale zdarzały się i takie, którym się to mega podobało i oczywiście odnosił z nimi sukces. On już nawet jak zobaczył dziewczynę z oddali, to uaktywniało mu się już charakterystyczne spojrzenie zboka. Nawet mu powiedziałem żeby sobie zwalił przed wyjsciem i trochę zluzował, ale on w klasyczny sposób odpowiedział, że "to są zwykłe dziwki i nie będzie się dla nich zmieniać, i że lepiej jak dostanie zlewke z powodu tego że jest seksualny, niż jak będzie pizdowaty, bo przynajmniej laska wie że podszedł do niej gość z doświadczeniem".

    Nie wiem jakie jest twoje zdanie, ale wydaje mi się że gdyby nie te jego głupie rozumowanie, to jeśli udało mu się tak intensywną energię wywołać, to mógłby ją właśnie połączyć z elementami miękkimi, sympatycznymi, które chyba nieporównywalnie łatwiej wprowadzić, niż nauczyć się "Od zera" jego energii, nazwijmy to zboka..

    Zmierzam do tego, że (wydaje mi się), że gdyby chciałoby mu się te dwie energie połączyć, zmiksować, to mógłby uzyskać naprawdę fenomenalne efekty. W sumie jeszcze nie widzialem kogoś z taką energią, jak on.


    PS. rozwaliła mnie jedna akcja - podszedł on do dwójki dziewczyn ( gruba, oraz ładna ), z czego grubą totalnie zlał i skupił się na ładnej. Praktycznie mu się udalo, ale gruba poczuła się zazdrosna, więc chwyciła za rękę tą ładniejszą i zaczęła ją odciągać, wyprzedzając go. Na to mój kolega chwycił za drugą rękę tą ładną dziewczynę i stanął w miejscu, nie pozwalając grubej odciągnąć od siebie tej ładnej :) Wyglądało to komicznie.
    Ale ta gruba zaczęła krzyczeć, że ma ją zostawić, więc ją puścił i sobie poszedł.
    Spytałem się o co chodziło z tym, a on mi odpowiedział, że już szanse na sukces były zerowe, to chociaż chciał ją przyciągnąć do siebie i przelizać na pożegnanie.

    Może ta akcja nie była zbyt gładka, ani godna nasladowania, ale zaimponował mi tym, jak potrafi do samego końca walczyć o to, by wyruchać laskę.

    OdpowiedzUsuń
  59. Czy mógłbyś podać jakiś przykład dobrego płaszcza z internetu?

    Co sądzisz o takim płaszczu? https://www.bytom.com.pl/files/sc_staging_images/product/normal_img_23664.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze ten płaszcz mi się podobał:
      https://www.bytom.com.pl/files/sc_staging_images/product/normal_img_34358.jpg

      Ale właśnie nie wiem czy te dwie propozycje które podałem, nie są zbyt "sztywne".

      Usuń
    2. Granat fajniejszy od czarnego. Pytanie jak w tym wygladasz i jak się czujesz.

      Usuń
  60. Co sądzisz o medytacji?

    OdpowiedzUsuń
  61. Milroh, jak tak czytam o twojego bloga i jak opowiadasz o swoim życiu seksualnym, to w chuj ci zazdroszczę ;) Myślę, że to marzenie praktycznie każdego faceta ,by mieć takiego skilla jak ty.

    A tak od siebie chciałbym dodać ( nie jest to w żaden sposób powiązanie z tematyką strony, ale sądzę, że jest to miłe) , że jesteś osobą naprawdę inteligentną i oczytaną. Budzi to we mnie podziw i wydaje mi się że nie tylko u mnie wywołuje to takie wrażenie- bo ludzie czasami zadawali ci pytania kompletnie niezwiązane z tematyką uwodzenia. Co z jednej strony jest słabe, bo jest to strona o relacjach damsko męskich, ale z drugiej strony myślę że dzieje się tak powodu, że naprawdę imponujesz ludziom swoją wiedzą, przekonaniami itp.

    Do tego masz swój charakterystyczny "inteligentny" i "gładki" styl pisania, co sprawia, że naprawdę jest przyjemnie Ciebie czytać. Po prostu już twój sam styl pisania przedstawia Cię jako konkretnego gościa, który bardzo dobrze radzi sobie z piórem.

    OdpowiedzUsuń
  62. Milroh weź wyruchaj Wieniawe proszę.

    OdpowiedzUsuń
  63. Milroh,
    1.Czy uprawiasz sex tylko z zabezpieczeniem czy tez bez z jakimiś laskami poweidzmy ktore blizej znasz?
    2.Czy nie obawiasz się, że jesteś ojcem? przy wyruchaniu takiej ilosci lasek, prawdopodobienstwo tego jest bardzo wysokie, tym bardziej, że są też laski, które specjalnie chcą kogoś wrobic na dziecko np w przypadku jeżeli ktos wyglada dobrze i jest zamożny, spotkałem sie nawet z przypadkiem w ktorym laska którą znam osobiście (znałem) wrobiła na dziecko bogatego włocha (przynajmniej takie są plotki) i teraz wozi sie furami po 200 tysiecy a pochodzi z rodziny średnio zamożnej... (nie wspominając o tym, że w przeszlosci spotykała się z murzynem i na pewno tam do czegoś doszło....)
    3. Czy zdarzają Ci się przypadki w którym laska z którą spotykasz się dłużej Ci odmawia seksu? czy raczej to sie nie wydarzylo jeszcze?
    4. Czy trafiasz też laski które myśla o Tobie tylko w kategoriach seksu? czy raczej tylko laski związkowe, dla których jest seks ale jest tez cala inna masa waznych rzeczy np. bliskosc, to jak sie czuje przy Tobie itp.
    5. Jak rozgrywasz laski jesli chodzi o częstotliwośc spotkań? pisałeś wcześniej "kuć żelazo póki gorące" czy miałeś na myśli to, że np. spotykasz się laską w jakiś dzien i kolejne spotkanie ustawiasz na nastepny albo jak najszybciej sie da czy po prostu nie zwracasz uwagi i np. czesto masz tak, że spotykasz sie z laską np. w poniedziałek a potem dopiero po 6 dniach w niedziele czy raczej wolisz i czesciej spotykasz sie z przykładowym modelem poniedziałek- wtorek albo poniedzialek- sroda/czwartek ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podbijam.
      Osiągam zadowalające mnie sukcesy z kobietami, ale cały czas z tyłu głowy przeraża mnie wizja, że mógłbym "wpaść" z kobietą, która nie jest tego warta. Dziecko z nieodpowiednią kobietą może bardzo uprzykrzyć zarówno życie moje jak i tego dziecka.
      Z jednej strony prezerwatywy nie mają 100% skuteczności i "grając w grę" wystarczająco długo, prawdopodobieństwo rośnie dość mocno. Z drugiej też seks w prezerwatywie to nie to samo i z pomocą przychodzą tabletki antykoncepcyjne, ale...
      Jeśli jesteś odpowiednim factem (przystojny, bogaty) i dajesz dobry seks, kobiety podświadomie chcą rodzić Twoje dzieci, a tabletki można "zapomnieć".
      Jak sobie z tym wszystkim radzisz?

      Usuń
  64. Ile trzeba zarabiać na rękę, aby dla większości dziewczyn "dobrze zarabiać"? Czy to kwestia względna? Ja się spotkałem z tekstem od znajomej, że jej chłopak "jest ustawiony", bo zarabia 4k (ona jest z małej miejscowości). Czy to kwestia perspektywy, że dla kogoś innego to będzie 10k, a druga osoba powie 100k?

    OdpowiedzUsuń
  65. Cześć, Milroh chciałem spytać czy łatwo rozpoznać czy dziewczyna jest zadowolona z seksu. Czy dobrze kojarzę, jak wspominałeś, że dziewczyny po seksie z Tobą chcą więcej albo są bardzo miłe, lub się przytulają? Czy takie są ogólne znaki zadowolenia? A po nieudanym seksie kobiety potrafią się obrazić na faceta albo od razu widać, że coś jest nie tak? Jeden z kolegów powyżej w komenatrzu, napisał, że go komplementują?

    OdpowiedzUsuń
  66. Milroh,
    Jak być przysłowiowym "chujem" dla laski w związku? i czy uważasz, że to jest dobre?
    Czy mógłbyś podać pare przykładów dla osoby która jest w związku, i jest bardzo miła dla kobiety ale czuje, że kobieta wchodzi mu na głowę i chce aby to facet więcej inwestował itp.
    Chodzi mi po prostu o dobre prowadzenie związku, nie mam na myśli relacji jakiś przelotnych relacji

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz