O (braku) szacunku do kobiet
Ten artykuł jest artykułem na BARDZO
ważny temat. Jest i będzie to jeżeli nie najważniejszy, to
przynajmniej jeden z najważniejszych artykułów na tym blogu.
Temat szacunku do kobiet jest też
tematem szczególnie kontrowersyjnym. Ten artykul uderza w
przekonania moralnie i światopogląd większość mężczyzn. Ale
uderza nie dla samego uderzania, a dlatego, że ich przekonania są
ograniczające i szkodliwe dla jakości ich życia seksualnego.
Paradoksalnie, mężczyźni dla których ten tekst będzie
oburzający, są zapewne dokładnie tymi, którym jest on najbardziej
potrzebny.
Wiele razy zdarzało mi się być
obiektem krytyki związanej ze sposobem, w jaki traktuję kobiety.
Pod moim adresem padały zarzuty takie jak "Ty nie szanujesz
kobiet!" lub "Traktujesz kobiety jak dziwki!".
Z góry się przyznaję, to wszystko
prawda. :)
Nie odczuwam szacunku względem kobiet.
I uważam, że kobiety, podobnie jak
mężczyźni, w głębi serca są seksualnymi dziwkami.
Uważam też szacunek względem kobiet
za patologię, za głupotę niszczącą życie seksualne i wywołujące
frustrację u tysięcy mężczyzn.
Pamiętam taką sytuację, w której
pewien znajomy zobaczył mnie na mieście, w ten sam weekend,
najpierw z jedną kobietą, a potem z drugą. Kilka dni później
znajomy zapytał się mnie, czy któraś z nich jest moją
dziewczyną. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że obie są moimi
dziewczynami. W tym momencie on wpadł w widoczne oburzenie i zaczął
mi zarzucać, że jestem strasznym draniem i że nie szanuję kobiet.
Podczas całej, trwajacej może z pół godziny rozmowy, okazało
się, że jego zdaniem ja mam OBOWIĄZEK "traktować kobiety z
szacunkiem", co oznacza między innymi to, że nie mogę mieć
dwóch kobiet z którymi regularnie się spotykam i sypiam.
Znajomy był dość skrajnym
przypadkiem, ale jego przykład dobrze obrazuje problem "szacunku
do kobiet". On czuł, że mężczyzna ma OBOWIĄZEK traktować
kobiety "z szacunkiem" i narzucać sobie ograniczenia. On
nie mógłby mieć dwóch dziewczyn, bo czułby się z tym źle,
czułby się WINNY "nie szanowania kobiet"!
Dla mnie to jest coś CHOREGO. Nie
tylko to konkretne przekonanie, że nie można mieć dwóch dziewczyn
bo coś tam, ale ogólnie, przeświadczenie, że kobiecie NALEŻY się
jakiś (monogamiczny) sposób traktowania, nie wiadomo dlaczego, nie
wiadomo za co, za sam fakt bycia kobietą.
Inny przykład. Mam znajomego, który
ma problemy z prawem i silne tendencje do wszczynania bójek. Jest
odważny, pewny siebie, bardzo asertywny, wręcz bezczelny. Z
kobietami radzi sobie nieźle, miał ich sporo, a swojego czasu był
w wieloletnim związku z krańcowo atrakcyjną kobietą. Miał tylko
jedną taką, ale to i tak więcej niż 99% mężczyzn. Facet potrafi
rozmawiać z kobietami
na domówkach i śród znajomych,
namawiając je całkiem sprawnie na seks. Gdy jednak widzi na ulicy
kobietę, która mu się podoba, to nie ma mowy, aby do niej
podszedł. Robi się stremowany, spięty i nie jest w stanie podejść.
O co tu chodzi?
Dlaczego ktoś, kto w większości
sytuacji jest odważny, pewny siebie i bardzo asertywny, nagle
zaczyna mieć opory?
Bo nie ma to NIC wspólnego z jego
osobowością. Z jego osobowością jest wszystko ok, problemem są
jego PRZEKONANIA OBYCZAJOWE. Ma wbite do głowy, że do kobiet
podchodzi się na domówce lub w klubie, a nie na ulicy. Podchodzenie
na ulicy jest dla niego czymś "niestosownym", ale to wcale
nie jest brak odwagi czy pewności siebie jako ogólnych cech
osobowości.
Dlaczego potrafi na luzie podrywać
laski poznane wśród znajomych/na domówkach, a na myśl o podejściu
na ulicy traci cały luz?
To samo. On nie ma fobii przed
kobietami, on ma PRZEKONANIE OBYCZAJOWE, że poznanie kobiety na
domówce jest czymś normalnym, a poznawanie kobiet na ulicy jest
czymś dziwnym i "obleśnym". W sytuacji w której ma
przyzwolenie obyczajowe, radzi sobie bardzo dobrze z kobietami. W
sytuacji w której tego przyzwolenia nie ma, nie radzi sobie w ogóle.
Ilu jest facetów, którzy w życiu
codziennym wykazuje się pewnością siebie i asertywnością (itd
itp), ale brakuje im tych cech w kontaktach z kobietami? Moim
zdaniem, jest to jakieś 5-10% męskiej populacji, co przekłada się
na tysiące takich facetów. Ich problem to przekonania
etyczno-obyczajowe, a nie problem z cechami osobowości. Jest też
wielu facetów, mających problemy z pewnością siebie czy
asertywnością w codziennym życiu. I to jest źródłem ogromnej
DEZORIENTACJI, bo tym ludziom się wydaje, że skoro są nieśmiali,
to ta nieśmiałość jest przyczyną i źródłem braku pewności z
kobietami. Haczyk tkwi w tym, że jest jedną z dwóch przyczyn, im
się wydaje, że mają jeden problem, a mają DWA. I nawet gdyby
stali się pewni siebie i asertywni, to dałoby to ograniczoną
poprawę, bo przeszliby do tych 5-10% mężczyzn, który mają
problemy/ograniczenia z kobietami pomimo wysokiej asertywności i
pewności siebie.
Prawie każdy facet, którego znam, ma
ograniczające, szkodliwe PRZEKONANIA OBYCZAJOWO-ETYCZNE. W obliczu
różnych sytuacji z kobietami, ci mężczyźni czują, że dane
zachowanie jest "niestosowne", "nachalne", "złe"
czy "nie na poziomie". Zwracam uwagę na słowo "czują".
Celowo nie napisałem "myślą". Chodzi mi o głębokie,
emocjonalne przekonania. Często ktoś na bardziej powierzchownym,
intelektualnym poziomie uważa jedno, ale w głębi serca czuje coś
zupełnie innego. Wymienienie wszystkich możliwych ograniczających
przekonań nie jest możliwe, ale wymienię kilka przykładów dla
lepszego wyjaśnienia, o jaki typ przekonań mi chodzi:
1: Podchodzenie do kobiet na ulicy
jest czymś niewłaściwym. Kobiety należy poznawać na domówkach
i przez znajomych, a nie poprzez nachalne zaczepianie ich na ulicy.
To jest coś niewłaściwego, ludzie się tak nie zachowują. Jeżeli
podejdę do kobiety na ulicy, to wyjdę na
dziwaka/napaleńca/nachalnego zboczeńca. Kobieta się wystraszy
albo oburzy, a ludzie się będą ze mnie śmiali.
2: Podchodzenie do kobiet w klubie
jest czymś niewłaściwym. Kobiety należy poznawać na domówkach
i przez znajomych, a nie poprzez podrywanie w klubie. Kobiety
przychodzą do klubu się pobawić, a nie żeby kogoś poznać.
Szanująca się kobieta nie pójdzie do łożka z facetem poznanym w
klubie, więc jeżeli spróbuję pójść z którąś do łóżka,
to ona mi odmówi i jeszcze się na mnie obrazi.
3: Nie mogę pocałować kobiety na
pierwszej randce, ona się oburzy i obrazi na mnie. Muszę
poczekać na przyzwolenie z jej strony/poczekać kilka randek.
4: Nie mogę dążyć do pójścia z
nią dziś do łózka. Przecież poznałem ją dzisiaj/to dopiero
nasze 1-3 spotkanie. Jeżeli spróbuję, to ona uzna, że jestem
napalonym wieprzem i nie będzie chciała mieć ze mną nic
wspólnego!
5: Jeżeli wiem, że ona już kogoś
ma, to nici z czegokolwiek. Przecież ona jest zajęta, nic z tego
nie wyjdzie, a ja wyjdę w jej oczach na świnię.
6: Jeżeli ja kogoś mam, to nici z
czegokolwiek. Sypianie z drugą kobietą, gdy już się jedną ma
jest przecież podłe!
7:Muszę być względem niej
całkowicie szczery. Jeżeli nie mam najmniejszej ochoty na
związek i chcę ją tylko przelecieć, to mam obowiązek ją o
tym poinformować. Jeżeli mam już kogoś, to muszę jej o tym
powiedzieć. Nie wolno mi kłamać, nie wolno nawet niczego
ubarwić. Przecież facet który okłamuje kobietę to amoralna
świnia.
8: Muszę dbać o jej potrzeby i
interesy, nawet jeżeli ona nie dba o moje. Bo ona jest kobietą,
więc jest ode mnie ważniejsza, bo kobiety trzeba szanować.
9: Ocenianie kobiety tylko/głównie
przez pryzmat jej urody jest czymś godnym potępienia.
Najważniejsza jest przecież osobowość i to na nią należy
zwracać uwagę.
10: Zainteresowanie kobietą tylko
pod kątem seksu jest czymś godnym potępienia. Jeżeli
interesuję się kobietą, to musi to byc coś poważniejszego
niż tylko zainteresowanie seksem.
Oczywiście nie każdy facet musi mieć
wszystkie wymienione przekonania, przykładowo wielu facetów ma
blokadę obyczajową przed podchodzeniem na ulicy, ale nie przed
podchodzeniem w klubie. Są też na pewno dziwne przekonania o
których zapomniałem lub o których nigdy nie słyszałem. Nie jest
to też kwestia "tak lub nie", różni ludzie mogą mieć
to samo ograniczające przekonanie, ale w różnym stopniu.
Problem z tymi przekonaniami jest tak
naprawdę bardzo prosty. Jeżeli chcemy zrobić coś wbrew naszym
przekonaniom etyczno-obyczajowym, to wywołuje to u nas KONFLIKT
WEWNĘTRZNY. W przypadku relacji z kobietami polega to na ogół na
tym, że z jednej strony mamy pragnienie zdobycia, uprawiania seksu z
kobietą która się nam podoba, a z drugiej mamy przekonania
etyczno-obyczajowe, które utrudniają nam dążenie do tego celu. W
środku nas dochodzi do starcia przeciwnym priorytetów i powstaje
konflikt wewnętrzny, który wywołuje negatywne emocje, buduje
napięcie i dyskomfort.
W obliczu konfliktu wewnętrznego i
wywołanego przez niego dyskomfortu są dwie podstawowe reakcje:
1: Nie robimy tego, co jest sprzeczne
z naszymi przekonaniami obyczajowo-etycznymi. Nie podchodzimy do
atrakcyjnej kobiety na ulicy czy w klubie. Jeżeli podeszliśmy, to
nawet nie próbujemy wziąć numeru czy zaprosić ją do naszego
mieszkania. Wzięliśmy numer, ale nie dzwonimy. Jesteśmy na
randce, ale nie całujemy kobiety. A nie robimy danej rzeczy
dlatego, bo w głębi siebie uważamy, że dana rzecz jest
"nieodpowiednia" lub "nieobyczajna", że w jakiś
sposób urazi kobietę lub postawi nas w złym świetle.
2: "Przełamujemy się",
usiłujemy zignorować konflikt wewnętrzny i robimy to, co jest
sprzeczne z naszymi przekonaniami obyczajowo-etycznymi. Odczuwamy
dyskomfort, napięcie, negatywne emocje, ale próbujemy pomimo tego
"robić swoje". Nie czujemy się z tym w pełni ok, ale
podchodzimy do kobiety na ulicy czy w klubie. Odczuwamy w sobie
zmieszanie, ale próbujemy wziąć numer czy też wziąć kobietę
do siebie do domu. Czujemy się niezręcznie, ale dzwonimy i
umawiamy się na randkę. Na randce boimy się próby pocałunku,
ale i tak to robimy.
Może się wydawać, że pierwsza
reakcja jest zła, a druga dobra. Przecież w pierwszym przypadku
"stchórzyliśmy", a w drugim "mieliśmy jaja",
tak? NIEPRAWDA!
Żadna z tych reakcji nie jest dobrym
rozwiązaniem, obie mają poważne wady. W pierwszym przypadku jest
to tylko bardziej widoczne, bardziej oczywiste. Jeżeli nie
podejdziesz do kobiety, to jej w ogóle nie poznasz i tym samym nie
prześpisz się z nią. Jeżeli nie zaproponujesz kobiecie pójścia
do Ciebie, to nie prześpisz się z nią tego wieczoru i w najlepszym
przypadku będziesz musiał stanąć przed tym samym wyzwaniem innego
dnia, a w najgorszym przypadku drugiej okazji może już nie być.
W przypadku drugiej reakcji, w
przypadku "przełamania" czy "odważenia się",
negatywne konsekwencje są mniej oczywiste, ale paradoksalnie często
bardziej szkodliwe.
Słyszałeś może kiedyś słowa w
stylu "Każdy wypada lepiej na luzie"?
To jest 100% prawda. Każdy wypada
lepiej, gdy jest wyluzowany. Niestety, prawdą jest też ODWROTNOŚĆ
tego zdania. Każdy wypada gorzej, gdy jest spięty, zestresowany. To
po prostu widać, inaczej wygląda ktoś, kto jest wyluzowany, a
inaczej ktoś, kto jest spięty i musi się zmagać z własnymi
negatywnymi emocjami. Kobiety czują się źle w towarzystwie
spiętego faceta, doświadczają tego w swoim życiu wiele razy i
NIENAWIDZĄ tego.
Jeżeli facet jest spięty, to jego
szanse na sukces spadają DRAMATYCZNIE. Nie wiem czy należysz do
tych osób, ale bardzo wielu znajomych mówiło mi rzeczy w stylu
"Nie rozumiem tego, ale gdy ja pragnę laski i się staram, to
jakoś mi nie idzie. A gdy ja nie chcę i olewam laskę, to ona za
mną biega".
Znasz ten efekt? Jeżeli nie, to
porozmawiaj z kolegami, moim zdaniem jeżeli nie połowa, to
przynajmniej 1/4 facetów zauważyła coś takiego.
Staranie się i olewanie nie ma z tym
efektem wiele wspólnego. Chodzi właśnie o napięcie, o stres który
powoduje, że facet staje się nieatrakcyjny. W sytuacji w której
tego napięcia nie ma, ten sam facet często jest na tyle atrakcyjny,
aby inna laska aktywnie zabiegała o jego względy.
Nawiasem mówiąc, uważam ten efekt za
jeden z KLUCZOWYCH elementów moich sukcesów. Jestem autentycznie
wyluzowany w sytuacjach, w których 99.9% facetów jest mniej czy
bardziej zestresowana. Ludzie często dziwią się i mówię rzeczy w
stylu "Milroh, z całym szacunkiem, wyglądasz ok, ale jak udało
Ci się wyrwać TAKĄ laskę?!". I ciężko jest im wytłumaczyć,
że jedną z przyczyn jest właśnie to, że ja z tą laską gadałem
na takim luzie, na jakim oni gadają z laską, która po prostu im
się nie podoba.
Jeżeli ktoś "przełamuje się"
i robi coś wbrew własnym przekonaniom etyczno-obyczajowym,
odczuwajac w środku siebie napięcie, to niby ma jakąś tam szansę,
ale ta szansa jest ułamkiem szansy, którą miałby przy pełnym
wyluzowaniu. "Przełamywanie się" najczęściej prowadzi
do porażek. A porażki przy przełamywaniu się i obecności
negatywnych emocji potrafią prowadzić do jeszcze większej ilości
negatywnych emocji, do frustracji i do obniżonego poczucia własnej
wartości. I co najgorsze, porażki potrafią prowadzić do błędnych
wniosków, do "przyznawania racji" ograniczającym
przekonaniom obyczajowym. Na zasadzie "podszedłem do tej laski
na ulicy i ona mnie spławiła, tak się zestresowałem i to na
próżno, więcej tak nie zrobię, to jest bez sensu".
Samo unikanie zachowań sprzecznych z
naszymi przekoniami etyczno-obyczajowymi nie jest żadnym
rozwiązaniem. "Przełamywanie się" jest rozwiązaniem o
wątpliwej wartości, obciążonym ryzykiem zrażenia się,
zbudowania frustracji wynikajacej z porażek. Moim zdaniem jedynym
dobrym rozwiązeniem jest USUNIĘCIE, a przynajmniej MOCNE
OSŁABIENIE OGRANICZAJĄCYCH PRZEKONAŃ. Musisz w głębi siebie
czuć, że dane zachowanie jest całkowicie właściwe i naturalne,
że nie ma w nim nic niewłaściwego czy nieodpowiedniego.
To jest dobry moment, aby przypomnieć
o zasadniczym temacie tego artykułu, czyli o kwestii (braku)
SZACUNKU do kobiet.
Wróć wcześniej, do wymienionych
przykładów ograniczających przekonań etyczno-obyczajowych. Ile z
nich stanowi formę, wyraz patologicznego szacunku do kobiet? To może
nie być oczywiste, ale tyczy się to WSZYSTKICH wymienionych
przykładów.
Spójrzmy na przekonanie numer 4. Facet
boi się dążyć do seksu, bo poznał kobietę tego samego dnia lub
też jest to ("dopiero") ich 1-3 spotkanie. Jego zdaniem
próba dążenia do seksu ("tak szybko") spowoduje, że
kobieta uzna go za napalonego wieprza i nie będzie chciała mieć z
nim nic wspólnego.
Uwaga: bardzo często kobieta w takiej
sytuacji (zwłaszcza jeżeli to jest ten sam dzień/1-sze spotkanie)
faktycznie może uznać nas za napalonego wieprza. Mi chodzi jednak o
przypadki, w których dany facet uważa możliwość szybkiego
pójścia do łóżka za coś niemożliwego lub bardzo rzadko
spotykanego, za coś mocno nagannego, na co mogą godzić się tylko
"dziwki", a nie kobiety które on ma wokół siebie. :)
Moim zdaniem element patologicznego
szacunku jest tutaj jaskrawo widoczny. Ten facet ubzdurał sobie
i/lub ktoś mu wmówił, że kobiety są o wiele bardziej "cnotliwe"
niż są. Do niego nie dociera, że kobiet, które mają na koncie
"seks tej samej nocy" nie jest wcale tak mało jak myśli,
a kobiet które dałoby się do tego namówić jest jeszcze więcej.
On w głębi siebie czuje, że musi "szanować kobietę" i
czekać x spotkań zanim będzie mu wolno pchać sprawy w stronę
seksu, a jeżeli spróbuje doprowadzić do seksu wcześniej, to jego
pozbawione klasy zachowanie niechybnie urazi kobietę.
Przekonanie numer 7. Facet ma obsesję
bycia szczerym względem kobiety. Jeżeli chce ją tylko przelecieć,
to ma wrażenie, że musi ją o tym szczerze poinformować. Jeżeli
już kogoś ma tak samo. Okłamanie kobiety w celu ułatwienia sobie
życia jest w jego oczach okropną zbrodnią.
Gdzie tu szacunek? On uważa, że ona
ma "z automatu" jakieś przywileje, jakieś prawa, które
on ma obowiązek SZANOWAĆ. Ale kto ustala te przywile, prawa i
obowiązki? I dlaczego on ma przedkładać jej potrzeby, jej ustalone
przez niewiadomo kogo prawa, ponad swoje interesy, ponad swoje
potrzeby?
Przekonanie numer 2. Facet boi się
podejśc do kobiety w klubie i dążyć z nią do seksu. Bo jego
zdaniem kobiety przychodzą do klubów się pobawić, a nie poznać
faceta. Według niego szanująca się kobieta chce poznać faceta w
"normalny" sposób, a nie pójść do łóżka z facetem
poznanym w klubie. A już na pewno tamta laska, która jest ubrana
seksownie, ale wygląda (w jego oczach) na taką, którą siebie
szanuje, ona to już "na pewno" taka nie jest.
Facet ma bzdurny, wyidealizowany obraz
kobiet. Podobnie jak przy omówionym wcześniej przykładzie 4-tym,
jemu się wydaje, że one są (statystycznie) o wiele bardziej
cnotliwe niż są. Można więc powiedzieć, że żywi do nich
przesadny, irracjonalny, szkodliwy względem jego życia seksualnego
SZACUNEK.
Patologiczny, szkodliwy szacunek do
kobiet można podzielić w przybliżeniu na trzy elementy, trzy
przekonania:
1: Kobiety to istoty aseksualne lub o
niskim poziomie seksualności. One siebie szanują i ciężko jest je
zaciągnąć do łóżka, seksualność jest dla nich czymś trudnym,
często obraźliwym. Ja też muszę je szanować, czyli muszę je
traktować jako mocno cnotliwe, mało seksualne istoty.
2: Kobiety mają swoje prawa, coś im
się należy. I ja muszę to uszanować, mam obowiązek szanować ich
prawa i dawać im to, co im się ode mnie należy, nawet jeżeli ja
od nich niczego nie dostaję.
3: To co myślą kobiety jest istotne.
Ich osobowości i odczucia są istotne. Mam obowiązek szanować ich
odczucia, przejmować się tym co myślą i czują.
Ja proponuję i polecam zupełnie inne
przekonania:
1: Kobiety to spragnione seksu dziwki,
które chcą dokładnie tego samego co my. Kobieta wyglądać na
grzeczną dziewczynkę, ale ona tę grzeczną dziewczynkę częściej
UDAJE, niż faktycznie nią jest.
Dążenie do seksu jest absolutnie
zgodne z potrzebami większości kobiet. A co do mniejszości
względem której nie jest: patrz punkt 3.
2: Kobiecie nic się automatycznie nie
należy. Jeżeli ona zaspokoi moje potrzeby i sprawi, że sam z
siebie będę chciał być dla niej dobry, to taki właśnie będę.
Ale do tego momentu NIC się jej ode mnie nie należy i jest dla mnie
NIKIM.
3: Ważne są dla mnie tylko
osobowości, myśli i odczucia kobiet z którymi sypiam. Jeżeli
jakaś kobieta nie daje mi dupy, to jej osobowość, myśli i
odczucia NIC dla mnie nie znaczą, ona jest dla mnie NIKIM.
W tym miejscu muszę poczynić istotną
uwagę: nie zalecam, nie doradzam nikomu odczuwania nienawiści czy
niechęci do kobiet. Wiem z doświadczenia, że moge poglądy na te
sprawy bywają czasami interpretowane jako wyraz nienawiści czy
niechęci do kobiet, albo też jako próba zmotywowania odbiorcy
poprzez wywołanie takich uczuć. NIE, tak nie jest. Nie odczuwam
niechęci do kobiet i nie chcę nikogo to takich odczuć nakłaniać.
Nakłaniam natomiast do poczynienia realistycznego, obiektywnego
spojrzenia i do realizowania swoich potrzeb, swoich pragnień.
Nawiasem mówiąc, poznałem wielu
mężczyzn deklarujących pogardę/niechęć względem kobiet, którzy
nie odnosili sukcesów z kobietami. Ci mężczyźni są sfrustrowani,
ich niechęć do kobiet wynika z porażek i niezdolności do
poradzenia sobie z tymi porażkami. Oni są jak uczniowie szkoły
podstawowej malujący na ścianie szkoły napis "Nauczyciel
Kowalski to idiota". Demonstrują pogardę, ale to okazywanie
pogardy jest wmontowane w rzeczywistość, w której nauczyciel
sprawuje nad nimi władzę, jest ponad nimi. Absolutnie nie polecam
czegoś takiej postawy.
Wracając do tematu tego artykułu,
czyli do (braku) szacunku do kobiet, to wcale się nie spodziewam, że
samo przeczytanie tego tekstu wyleczy kogoś z tej patologicznej
postawy. Samo przeczytanie to niestety o wiele za mało.
Co więc powinien zrobić ktoś, kto ma
problem z odczuwaniem szacunku względem kobiet?
Najlepsze rozwiązanie jakie znam, to
zmiana przekonań poprzez obserwację, bycie świadkiem sytuacji, w
których kobiety pokazują, dlaczego nie warto odczuwac względem
nich szacunku. Mam na myśli sytuacje, w których widać, jak łatwo
kobiety potrafią się puszczać i że nie jest to żaden "big
deal", tylko coś całkiem normalnego i zwyczajnego.
Wielu facetów ma problemy z szacunkiem
do kobiet, bo widzą kobiety głównie (tylko) w sytuacjach
codziennych, gdy te zachowują się przyzwoicie, przez co taki jest
właśnie ich obraz kobiet. To jest jedna z przyczyn, dla których
ludzie mało imprezujący (w sensie domówek) mają większe kłopoty
z kobietami. Jeżeli ktoś w ogóle nie imprezuje, to widzi kobiety
tylko na ulicy, w szkole, na uczelni, w pracy czy w podobnych
sytuacjach, gdy one zachowują się "grzecznie".
Paradoksalnie kluby też należą do tej kategorii, bo kobiety z
jednej strony są ubrane seksownie, są dostępne, ale większość
facetów ma poważne blokady obyczajowe i nie potrafi z tego
skorzystać, a nawet gdy to ma miejsce, to w pełnym ludzi klubie
trudno to zauważyć.
Co innego na imprezie domowej, gdzie
wiadomo, kto z kim przyszedł i która laska jest czyjąś
dziewczyną, a która właśnie liże się z gościem, którego
poznała godzinę temu. Gdy ktoś widzi, jak dziewczyny się
puszczają i widzi to po raz któryś z rzędu, na którejś z rzędu
imprezie, to zmienia to jego sposób postrzegania kobiet. Oczywiście
wiele zależy też od towarzystwa, w którym się imprezuje. Jeżeli
impreza jest w "grzecznym" towarzystwie, to jest mała
szansa na takie sceny. Jeżeli natomiast impreza jest w towarzystwie
mocno "niegrzecznym", to możemy ujrzeć tych scen naprawdę
wiele. Ja sam stałem się dobry z kobietami właśnie poprzez
długotrwałe imprezowanie z takim "niegrzecznym"
towarzystwem, co opisałem na tym blogu w notce "Jak stałem się
dobry z kobietami".
Chciałbym powiedzieć, że to o czym
piszę w niniejszym artykule tak naprawdę nie jest niczym
skomplikowanym, to nie jest żadna fizyka kwantowa. Na dobrą sprawę,
chodzi tu o posiadanie OBIEKTYWNEGO spojrzenia na kobiety i ich rolę
w Twoim życiu, a nie spojrzenia zaburzonego zasadami obyczajowymi
czy etycznymi.
To nie jest żadna wydumana ideologia,
to są po prostu fakty. W każdym dużym mieście w Polsce są
tysiące atrakcyjnych kobiet. Te kobiety w dodatku ulegają
"wymianie", bo jeżeli ustawimy sztywne granice, powiedzmy
od 18 do 30 lat, to każdego dnia w roku część tych atrakcyjnych
kobiet kończy 18 lat, a część kończy 30, więc każdego DNIA w
roku "na rynek" wchodzi nowa porcja 18-tek.
Czy jest JAKIKOLWIEK praktyczny powód,
dla którego miałbyś się przejmować odczuciami, (wątpliwą)
domniemaną obyczajowością czy interesami którejkolwiek z tych
tysięcy atrakcyjnych kobiet? Potrafisz takowy wskazać? Jeżeli
tak, to powiedz mi o tym, bo mi jak do tej pory nie udało się na to
wpaść.
Mężczyzni potrzebują kobiet, to
oczywiste. Ale czego DOKŁADNIE potrzebuje mężczyzna od kobiety?
Seksu? Tak, jasne. Miłości czy też ogólniej mówiąc,
emocjonalnej bliskości? Tak, większość mężczyzna ma takie
potrzeby, ja też. Czegoś jeszcze? TAK. URODY. Chciałbyś uprawiać
seks z brzydką kobietą? Chciałbyś zbliżyć się emocjonalnie,
odczuwać bliskość uczuciową z brzydką kobietą? Brzmi
absurdalnie i obrzydliwie, czyż nie? :)
Seks sam w sobie nie jest niczym
pożądanym, pożądany jest tylko seks z atrakcyjną kobietą. Z
emocjonalną bliskością, w tym także jej skrajną formą, czyli
miłością, jest wbrew pozorom TAK SAMO. Mężczyźni zakochują się
najczęściej, o ile nie zawsze w przynajmniej trochę atrakcyjnych
kobietach. Dlaczego nie zakochują się w brzydkich kobietach? Bo
chodzi tu w pierwszej kolejności o URODĘ, a nie o osobowość.
Mężczyźni zakochują się w kobietach inteligentych i głupich,
dobrych i złych, przebojowych i nieśmiałych, ale w brzydkich już
nie. :)
Prawda jest prosta. O wartości kobiety
decyduje w pierwszej kolejności jej URODA. Wbrew pozorom jest ona
fundamentem nie tylko atrakcyjności pod kątem seksu, ale także
fundamentem atrakcyjności romantycznej, emocjonalnej. Przy czym o
ile ten pierwszy fakt jest rzeczą powszechnie znaną, o tyle
względem tej drugiej rzeczy krąży wiele złudzeń i nieprawdziwych
wyobrażeń.
Kobieta ma określoną, naturalną
ROLĘ. Kobieta jest DOSTAWCĄ. Dostawcą czego? Dostawcą URODY oraz
SEKSU i BLISKOŚCI EMOCJONALNEJ czynionych atrakcyjnymi przez jej
urodę.
Im bliżej tej naturalnej, biologicznej
prawdy znajduje się Twój umysł i Twoje SERCE, tym lepiej dla
Ciebie. To oznacza przejrzyste, nieburzone spojrzenie i niezaburzone
emocje. To oznacza brak konfliktu pomiędzy Twoim wnętrzem, a
naturalną, biologiczną rzeczywistością.
Im dalej od tego znajduje się Twój
umysł i Twoje SERCE, tym gorzej dla Ciebie. To oznacza
zaburzone spojrzenie i zaburzone
emocje. To oznacza konflikt, dysharmonię pomiędzy naturalną
rzeczywistością, a Twoimi wyobrażeniami, przekonaniami, emocjami.
Wielu mężczyzn ma to w miarę
poukładane na poziomie umysłu, ale niepoukładane emocjonalnie, w
głębi serca. Niby jako tako widzą, jak to wszystko wygląda, ale
na poziomie emocjalnym nadal są "chłopcami mamusi". Ale
oczywiście są też mężczyźni, którzy są "chłopcami
mamusi" i emocjonalnie i na poziomie umysłu.
Mężczyźni odczuwający szacunek
względem kobiet najczęściej "robią" z kobiet coś
więcej, COŚ INNEGO niż to, czym kobiety faktycznie są. I ponoszą
konsekwencje tego rozdźwięku pomiędzy ich wnętrzem, ich emocjami
i przekonaniami, a rzeczywistością świata zewnętrznego.
Na koniec chciałbym, abyś
przeprowadził mały eksperyment myślowy. Przypomnij sobie dwie
najbardziej atrakcyjne fizycznie kobiety, jakie kiedykolwiek
widziałeś w swoim życiu, ale z którymi nigdy nie rozmawiałeś
lub z którymi zamieniłeś tylko kilka słów. I wyobraź sobie, że
miałbyś dostać jedną z nich "na własność", do czego
tylko byś chciał. Do seksu, do związku, do czego byś sobie tylko
zażyczył. Ale miałbys dostać tylko jedną z tych dwóch kobiet i
zostałaby ona wybrana LOSOWO, poprzez rzut monetą.
Jakbyś się z tym czuł w takiej
sytuacji?
W jakim stopniu zależałoby Ci na tym,
która z tych dwóch kobiet stałaby się Twoja? A w jakim stopniu
myślałbys "SUPER! Dostanę jedną tych dwóch mega lasek i
której z nich bym nie dostał, będzie wspaniała!"?
Do czego zmierzam? Do tego, że
najprawdopodobniej wcale nie zależy Ci na żadnej konkretnej
kobiecie, zależy Ci na posiadaniu kobiety o określonym POZIOMIE
URODY. Czyli na kobiecie jako DOSTAWCY urody oraz seksu i
emocjonalnej bliskości czynionych atrakcyjnymi przez jej urodę.
Czy chciałbyś uprawiać seks z losowo
wybraną spośród tych dwóch najatrakcyjniejszych kobiet, jakie
widziałeś w życiu? Jasne, to oczywiste. A co z uczuciowością,
poczuciem bliskości, romantycznością?
Czy chciałbyś z tą losową wybraną
spośród tych dwóch kobietą pójść na romantyczny spacer po
plaży, trzymając się za ręce? Czy chciałbyś się z nią czule
przytulać? Szeptać jej we włosy, jaka jest słodka? Słyszeć, jak
ona Ci szepcze, że jest jej z Tobą słodko? Czy myśląc o tym masz
wrażenie, że
w takich sytuacjach odczuwałbyś
głęboką satysfakcję nie tyle seksualną, co emocjonalną,
uczuciową? Wyobraź sobie te sytuacje i to jakbyś się w nich czuł.
Czy nie czujesz "drgania" emocjonalnego, tak jakbyś już
odrobinkę kochał tę kobietę, niezależnie od tego, o którą
kobietę spośród tych dwóch miałoby chodzić?
Ale zaraz, przecież Ty z tymi
kobietami w ogóle nie rozmawiałeś lub ewentualnie zamieniłeś z
nimi tylko kilka słów, tak? Więc tak naprawdę nic o nich nie
wiesz. I nie masz pojęcia, jakie mają osobowości, czyż nie? A
jednak jak mniemam, JUŻ wiesz, że chciałbyś spędzić z nimi nie
tylko seksualne, ale także romantyczne chwile, prawda?
W momencie pisanie tego tekstu nie wiem
jakie będą wyniki czytelników bloga w powyższym eksperymencie
myślowym, ale wyniki moich znajomych są jednoznaczne: nie tylko
pragnienie seksu, ale także pragnienie bliskości emocjonalnej i
romantycznego spędzania czasu jest oparte o URODĘ kobiety, a nie
jej osobowość.
Ważne pytanie:
OdpowiedzUsuńJak się przestawić na tryb "braku szacunku dla kobiet", a może bardziej szczegółowo jak pokonać "przekonania obyczajowe" które zostały nam wpojone przez społeczeństwo ?
@Kajoj
OdpowiedzUsuńTo niestety nie jest łatwa sprawa. Czym innym jest zrozumienie problemu na płaszczyźnie intelektualnej, a czym innym zmiana głębokich przekonań na poziomie emocjonalnym. Na poziomie intelektualnym przekonania zmieniają się łatwo, wystarczy coś usłyszeć, przeczytać i to przemyśleć. Przekonania emocjonalne zmieniają się stopniowo i raczej pod wpływem doświadczeń, tego co się widzi obserwuje w życiu.
Jedyny naprawdę skuteczny sposób jaki ja znam to jest obserwowanie tego, jak kobiety potrafią się puszczać i zachowywać jak dziwki. Co innego o tym wiedzieć, słyszeć, a co innego zaobserwować to wiele razy. W artykule "Jak stałem się dobry z kobietami" opisałem to jak ja w taki sposób pozbyłem się szacunku do kobiet, obserwując miesiącami/latami jak kobiety miziały i puszczały się na imprezach "niegrzecznego" środowiska TIAN.
Ale nie każdy ma dostęp do takiego "niegrzecznego" środowiska, co rodzi błędne koło. Brak dostatecznej ilości naocznych przykładów obrazujących dziwkowatość kobiet blokuje usunięcie szacunku do kobiet, a szacunek do kobiet blokuje możliwość samodzielnego udowodnienia sobie, że kobiety są dziwkowate.
Jest mi trudno powiedzieć coś więcej, bo znam z praktyki, z własnego życia tylko ten sposób, czyli "zdemoralizowanie" siebie poprzez wielokrotne zaobserwowanie dziwkowatości kobiet.
Postaraj się znaleźć w swoim mieście osoby odnoszące dużo sukcesów z kobietami i zaprzyjaźnić z nimi. Niekoniecznie pytaj się ich o porady, bo wiele osób odnoszących sukcesy z kobietami to imprezowicze-kretyni. Po prostu wychodź z nimi przez rok czy dwa i OBSERWUJ to co robią. Nie po to, aby się nauczyć "technik", ale aby zmienić swoje wewnętrzne, emocjonalne podejście do kobiet.
To że kobieta jest fajna z charakteru i jest inteligentna wcale nie oznacza że jest lepszą (atrakcyjniejszą) kobietą... Jest po prostu dobrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńO wartości kobiety decyduje jej uroda. Mnóstwo ludzi twierdzi że uroda to kwestia gustu. I tak i nie. Co mam konkretnie na myśli ? Otóż jednemu może podobać się niskiego wzrostu brunetka ze średnimi piersiami, drugiemu facetowi wysoka blondynka z dużym cycem :) Naturalnie obie mają co najmniej ładną twarz, atrakcyjną figurę, nie "szkielet/wieloryb". Mnóstwo facetów posiadających brzydkie i przeciętne kobiety będzie mówiło że uroda to kwestia gustu i że charakter jest najważniejszy. To nic ze będą się gapić na ładne/piękne dziewczyny niczym wygłodniałe wilki na owce :)
Jeśli facet będzie chciał się związać z kobietą na dłużej to tylko dlatego że jest atrakcyjna fizycznie(nr1) i jest dobrym człowiekiem (charakter/zachowanie itp).
Dobrym przykładem szacunku do kobiet jest tekst "Nie ma kobiet brzydkich są tylko takie które o siebie nie dbają" :D Co za bzdura. Kiedyś znajomy mi coś takiego powiedział to zapytałem się czy to jego przekonanie czy też nasłuchał się takich "mądrości" od innych osób. Zrobił dziwną minę. Powiedziałem mu, zobaczymy dziewczyny na jakimś portalu społecznościowym. Nie było problemów ze znalezieniem brzydkich :) Tak samo na ulicy i dyskotece.
Kolejny przykład "Wszystkie kobiety są piękne" Taaaa, w kilkanaście sekund można "zniszczyć" taki tekst. Typowe gadanie aby się jakiejś zakompleksionej przeciętnej kobiecie podlizać. A jak wiadomo desperatów nie brakuje na tym świecie :)
Jeśli chodzi o eksperyment myślowy to zgadzam się w 100% Kiedyś przeżywałem rozstanie z ładną dziewczyną, ciągle miałem ją "w głowie" Sytuacja zmieniła się o 180 stopni jak poznałem inną. Podobny typ urody, jednakże troszeczkę była ładniejsza :) "Miłość" do tamtej błyskawicznie "wyparowała" :D Fajny charakter tamtej nie miał już większego znaczenia ;)Tej nowej nie znałem lecz czułem się szczęśliwy widząc/spotykając się z nią.
@Alastor
Usuń"Dobrym przykładem szacunku do kobiet jest tekst "Nie ma kobiet brzydkich są tylko takie które o siebie nie dbają" :D Co za bzdura. Kiedyś znajomy mi coś takiego powiedział to zapytałem się czy to jego przekonanie czy też nasłuchał się takich "mądrości" od innych osób. Zrobił dziwną minę. Powiedziałem mu, zobaczymy dziewczyny na jakimś portalu społecznościowym. Nie było problemów ze znalezieniem brzydkich :) Tak samo na ulicy i dyskotece."
To jest jedno z tych zdumiewających przekonań, których absurdalną nieprawdziwość można sprawdzić w dosłownie minutę, ale mimo to niektórzy mężczyźni wierzą w w te głupoty. I to jest ŚWIETNY przykład szacunku do kobiet, bo widać tutaj bardzo jaskrawo to, że przekonanie jest absurdalne, w konfrontacji z rzeczywistością pęka jak bańka mydlana, ale są faceci, którzy w nie wierzą. A jak jest w przypadku tych błędnych, szkodliwych przekonań, których absurdalność jest mniej widoczna?
"Jeśli chodzi o eksperyment myślowy to zgadzam się w 100% Kiedyś przeżywałem rozstanie z ładną dziewczyną, ciągle miałem ją "w głowie" Sytuacja zmieniła się o 180 stopni jak poznałem inną. Podobny typ urody, jednakże troszeczkę była ładniejsza :) "Miłość" do tamtej błyskawicznie "wyparowała" :D Fajny charakter tamtej nie miał już większego znaczenia ;)Tej nowej nie znałem lecz czułem się szczęśliwy widząc/spotykając się z nią."
HAHAHAHA. No właśnie. A gdybyś spotykał się jednocześnie z obiema tymi kobietami, to nie odczułbyś zbyt mocno odejścia którejkolwiek z nich, o ile tylko zostałaby Ci ta druga. :)
Tobie w tamtej sytuacji się udało, ale wielu facetów przeżywa to zbyt mocno, zaczyna się koncentrować na przeżywaniu swojego "głębokiego" cierpienia, a nie na znalezieniu "CZĘŚCI ZAMIENNEJ". I to potrafi być bardzo niebezpieczne, bo niektórzy faceci popadają przez to depresję, zaczynają pić, albo zaczynają olewać życie zawodowe. A wszystko przez to, że nie dociera do nich to, że kobieta jest WYMIENNYM ELEMENTEM, którego decydującym elementem jest poziom urody, a nie unikalna osobowość danej kobiety. :)
Osobiście uważam iż wiele złego w relacjach damsko - męskich czyni katolicyzm. Pierwszym przykładem jest przykazanie: "Nie pożądaj żony bliźniego swego". Niby jak mam nie pożądać ładnej kobiety która jest mężatką? Widzę ładną mężatkę i naturalną reakcją jest to iż czuję do niej pociąg seksualny.
OdpowiedzUsuńZupełnie niezrozumiały jest dla mnie seks po ślubie (inicjacja). Jest jakaś tam para. Niby facet jest głęboko wierzący, lecz nie chce mi się wierzyć że żyje w "totalnym celibacie". Z pewnością ogląda "aktywnie" pewne filmy :D
@Alastor
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem faktyczna rola katolicyzmu w tych sprawach jest przeceniana. We Włoszech też jest katolicyzm, a podejście Włochów do kobiet jest jakby inne. :)
Poza tym, według mnie większość facetów ma opory nie tyle przed seksem bez ślubu, a przed seksem bez związku, co wskazuje na inne podłoże. Moje przypuszczenie jest takie, że to matki wpajają synom swoją niechęć czy też lęk przed facetami w stylu "wyruchał i zostawił".
Do tego dochodzą media, które często promują sfeminizowaną "postępową" ideologię, według której kobieta jest światła i wspaniała, a mężczyzna, zwłaszcza pewny siebie, to prymityw i prostak, którego należy tępić.
Zgadzam się, lecz miałem bardziej na myśli szkodliwe z punktu widzenia mężczyzny zasady krk. Jakiś wpływ na "lepsze" życie seksualne Włochów/Hiszpanów może mieć klimat :D Wiem dla niektórych to dziwnie może brzmieć, lecz zarówno mieszkańcy Hiszpanii jak i Włoch "mają" więcej słońca niż my.
UsuńCoś w tym jest, pół biedy jeśli tak mówi matka, gorzej jak ojciec "pantofel" zgadza się ze słowami żony :)
Swego czasu na pewnym forum wspomniałeś o pewnych "Jasiach" którzy potrafili napsuć Tobie krwi (zazdrość, ta skrajnie negatywna). Czy miałeś problemy z kobietą/kobietami które chciały czegoś więcej od Ciebie i gdy tego nie dostawały to próbowały się mścić/uprzykrzać życie? Różne są kobiety. Powiedzmy że większość zrozumie Ciebie, ale zawsze się może trafić jakaś niezrównoważnona emocjonalnie dziewczyna która może na początku znajomości sprawiać dobre wrażenie.
Nie, nigdy nie miałem "hardcorowych" sytuacji tego typu. Miałem wiele razy pomniejsze problemy, ale to nie było nigdy nic groźnego, po prostu parę przykrych słów, próby wywołania poczucia winy i na dobrą sprawę usprawiedliwione próby dokopania mojej reputacji.
UsuńZ tego co zauważyłem u innych ludzi, wiele kobiet zmienia się w "psychopatki" wtedy, gdy chodzi o naprawdę długi, zadeklarowany jako poważny związek. Czyli gdy ludzie mieszkają ze sobą kilka lat i reagują alergicznie na swoje wady dlatego, że mieli z nimi do czynienia kilkaset razy za dużo. Jeżeli to trwa krótko albo jeżeli unika się uparcie zadeklarowania, że związek jest "poważny", to ciężej o ostre kłótnie. Laska nie postrzega wtedy faceta jako "tego s-syna, z którym 4 lata się męczyłam", tylko w najgorszym razie jako chwilową pomyłkę.
Oczywiście ważne jest też to, JAK reaguje się na oczekiwania kobiet, których nie chcemy spełnić. To nie może być "nie chcę związku z TOBĄ", bo to jest tak naprawdę ciężka obraza. To powinno być "nie jestem gotowy na związek". Albo "nie chcę Cię skrzywdzić, ja mam zbyt trudny charakter na związek".
A jak reagujesz na pytania typu "gdzie pracujesz?". Co niektóre kobiety(jak nie większość) jest bardzo ciekawska :) Wiadomo dla kobiet ważne jest gdzie facet pracuje (zaradność życiowa). Facet bezrobotny lub mało zarabiający dużo traci u najładniejszych kobiet.
OdpowiedzUsuńWiele zależy od rodzaju i wieku danego środowiska, ale prawda jest taka, że kasa ma znaczenie i posiadanie pewnego poziomu kasy jest bardzo mocno wskazane. Nie mówię o podjeżdżaniu Porsche pod klub, mówię o tym, że dobrze jest mieć mieszkanie, samochód nie przynoszący wstydu i kasę na ubrania, kawiarnie, alkohol i tym podobne.
UsuńJa sam mam dobrą pracę, ale bez kokosów i dla jednych lasek mój stan majątkowy jest w pełni wystarczający, a dla innych jest kompletnie niewystarczający. :)
Na pytanie o pracę nie lubię odpowiadać bezpośrednio, bo wtedy ląduję w szufladce "Milroh który zajmuje się X". Prawie zawsze jestem dobrze ubrany, więc gdy pokręcę i nie odpowiem na to pytanie bezpośrednio, to wypadam lepiej, bo laska będzie zgadywać na podstawie mojego ubioru. Jeżeli jestem ubrany w elegancką koszulę i mam dobre buty, to nieźle wypada "nie pracuję, nie lubię pracować" lub "ja jestem na wiecznym bezrobociu".
Bloga i artykuł polecił mi znajomy i widzę, że dokładnie opisuje mój problem z laskami i blokadami. Zbyt dużo idealizowania kobiet i inwestowania w laski zanim cokolwiek nam dadzą co tworzy spinę. Przekonałem się na tym gdy dostałem niedawno kosza od mega laski, którą poznałem na ulicy i za dużo myśli i emocji w nią zainwestowałem a nic nie dostałem w zamian bo chciała się pobawić we flirt i tego nie wyczułem. Pobolało ale teraz inaczej patrze na kobiety w stylu jak mi da dupy lub zainwestuje emocje we mnie to ok ale tak to tylko ładna buzia i cycki. O dziwo teraz aż łatwiej podejść do kobiety z luzem i spokojem skoro to nikt wyjątkowy, może jeszcze nie na 100% ale jednak. Co to autora bloga widać, że jest to bardzo inteligentny facet z dużym doświadczeniem i normalnością. W stosunku do innych blogów o tej tematyce nie ma tu ładnym tekstów i pompowania ludzi na zmianę w stylu rusz dupę, wygląd nie ma znaczenia, kult inner game i tym podobne kombinowanie aby odejść od prawdziwego problemu. To pewnie dlatego tak mało ludzi może zrozumieć Twój przekaz bo wolą wierzyć w ładne bajeczki a nie w to czym to jest konkretnie. Pozdrawiam i życzę następnych dobrych wpisów.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. :)
"Bloga i artykuł polecił mi znajomy i widzę, że dokładnie opisuje mój problem z laskami i blokadami. " - ja w ogóle uważam, że nadmierny szacunek/respekt względem kobiet to problem #1 zdecydowanej większości, dosłownie 99% facetów.
Facetom się często wydaje, że "brakuje im pewności siebie" czy "poczucia własnej wartości", ale tak naprawdę podstawowym, najczęściej spotykanym problemem jest wewnętrzne poczucie, że kobieta jest kimś wyjątkowym, super wartościowym. A jeżeli ich zdaniem kobieta jest super wartościowa, to oni "muszą" być super, żeby jej "dorównać" - co oczywiście wywołuje presję i napięcie.
"O dziwo teraz aż łatwiej podejść do kobiety z luzem i spokojem skoro to nikt wyjątkowy, może jeszcze nie na 100% ale jednak. " - jasne, że łatwiej. :)
"W stosunku do innych blogów o tej tematyce nie ma tu ładnym tekstów i pompowania ludzi na zmianę w stylu rusz dupę, wygląd nie ma znaczenia, kult inner game i tym podobne kombinowanie aby odejść od prawdziwego problemu" - mi strasznie nie podoba się często spotykane wciskanie kitu, że wygląd nie ma znaczenia, itd itp. Ok, to może kogoś zmotywować do działania, ale jest to po prostu nieprawda, a rzeczywistość i tak zweryfikuje nadmiernie optymistyczne przekonania.
Ja sam wolę słyszeć prawdę niż słodkie kłamstewka i tak samo traktuję czytelników bloga - jak dorosłych ludzi, a nie jak dzieci, którym należy opowiadać bajki.
We wszystkim jest złoty środek. Moim zdaniem takie przekonania to lekka przesada i trąci od nich narcyzmem. Choć który jakby nie było jest przydatny w uwodzeniu.
OdpowiedzUsuńNie ujmuje to wartości bloga, który dla mnie jest wartościowy i zawiera konkrety. Z minusów to może tendencje do rozpisywania się czasem za bardzo.
"We wszystkim jest złoty środek. Moim zdaniem takie przekonania to lekka przesada i trąci od nich narcyzmem. Choć który jakby nie było jest przydatny w uwodzeniu."
OdpowiedzUsuń<---- Akurat z narcyzmem ma to raczej mało wspólnego, bo mój stosunek do mojej własnej osoby jest całkiem normalny - to mój stosunek do kobiet jest inny niż u większości mężczyzn.
Jest to prędzej egoizm, amoralność i REALIZM - po prostu widzę co daje jakie efekty, widzę jakie negatywne konsekwencje przynosi mężczyznom "standardowa" obyczajowość i moralność.
Hej Milroh, zastanawiałem się jak usystematyzować usuwanie Szacunku do Kobiet. Głównie chodzi mi o lęk przed podejściem i postanowiłem na podstawie tego co pisałeś na blogu stworzyć swojego rodzaju metodologię na usuwanie tego lęku.
OdpowiedzUsuńMetoda wspomagająca usuwanie szacunku do kobiet. Przykładowa sytuacja:
1. Widzimy piękną kobietę na ulicy. Ona nam się bardzo podoba i mamy ochotę z nią porozmawiać.
2. Uaktywnia się Szacunek do Kobiet - uruchamiają się negatywne myśli i emocje - „co ona sobie o mnie pomyśli”, „co jeśli jej się nie spodobam” itd.
3. Uruchamiamy neutralizację Szacunku do Kobiet poprzez:
A) Zaakceptowanie aktualnej sytuacji i pozwolenie tym emocjom przez nas „przepłynąć”, brak walki z nimi
B) Zrozumienie, że uaktywnił się Szacunek do Kobiet
C) Przypomnienie sobie, z czego wynika Szacunek do Kobiet (Nienaturalne uwarunkowanie społeczne mówiące o wymogu szanowania kobiet)
D) Uświadomienie sobie, że kobieta nie jest jakaś księżniczka, która ma nas osądzać i jej zdanie na nasz temat nie ma żadnego znaczenia. Jeśli podejście nam się nie uda to nic się nie zmienia, a nadal mamy setki kobiet, do których możemy zagadać.
E) Przypominamy sobie nasze główne role w życiu = kobieta służy do ruchania, a my do tego żeby je ruchać. Tutaj np. Możnaby pomyśleć również o tym, że ona już pewnie była kilka razy ruchana przez innych typów i my tylko chcemy włożyć „kolejnego kutasa w jej usta” :)
F) Wracamy do wyluzowanej, spokojnej energii. Tak jakbyśmy byli np. Byli ze znajomymi na piwie gdzieś na mieście.
4. Kiedy już przetrawiliśmy Szacunek do Kobiet możemy działać. Skupiamy się na tym co najbardziej podoba nam się w tej kobiecie np. Pośladki, nogi, piersi itd. Włączamy nienachalne podekscytowanie, że mamy okazję porozmawiać z piękną kobietą i że mamy szanse ją wyruchać.
5. Podbijamy.
Co o tym myślisz?
Mnie się wydaje, że zostałeś skrzywdzony przez jakąś Kobietę, skoro twierdzisz, że okazywanie szacunku Kobiecie to patologia. Niestety ale prawda jest taka, że okazywanie szacunku Kobiecie jest oznaką męskości i jest to oczywiste, że Kobieta na nie zasługuje. To jest tak oczywiste, jak to, że po nocy jest dzień. Myślę że powinieneś pójść na terapię jakąś.
OdpowiedzUsuńHahahah
UsuńTen pan nie jest skrzywdzony przez jakąś kobietę, tylko w młodym wieku, poprzez obracanie się w specyficznym środowisku, został całkowicie zdemoralizowany, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę. A co do okazywania szacunku komukolwiek- kobiety nie różnią się tu od mężczyzn. Na szacunek, przynajmniej jego podstawowy poziom, zasługuje każdy człowiek, niezależnie od płci. A autor kobiet używa. I o ile jest bardzo wiele pań, które nie mają z tego powodu rozterek, to jednak przynajmniej część jest przez niego oszukiwana i narażana również na poważne konsekwencje zdrowotne, ze zgonem włącznie. A to już w porządku nie jest.
OdpowiedzUsuń