Psychika Uwodziciela, część 2
Miały być 3 części cyklu, ale na chwilę obecną wiadomo, że będą co najmniej 4.
W poprzedniej części opowiadałem
o znaczeniu dobrego ogarnięcia psychicznego, natomiast w tej części
chcę opisać na czym polega dobre ogarnięcie psychiczne, jaka jest
"budowa" psychiki osoby dobrej z kobietami i czym rożni
się ona od psychiki osoby która dobra z kobietami nie jest.
Na kim będę się opierać pisząc
ten artykuł?
W pierwszej
kolejności będę się oczywiście opierał na sobie - jestem
zresztą wręcz IDEALNYM obiektem do tego, bo mam bardzo wysoki
poziom ogarnięcia, a jednocześnie wysoką introspekcję i zdolność
do ujęcia tego w słowach - część osób dobrych z kobietami jest
bardzo, bardzo słaba w tłumaczeniu tego. Ale z drugiej strony mimo
wszystko jestem tylko jedną osobą, a warto byłoby pokazać jakieś
szersze spojrzenie, a nie tylko spojrzenie przez pryzmat mojej osoby.
Dlatego też będę
się opierał również o inne osoby dobre z kobietami, które
poznałem w swoim życiu - a poznałem ich kilkadziesiąt, aczkolwiek
część była lepsza, a część była gorsza. Byli to bardzo różni
ludzie - przykładowo niektórzy z nich nie poszli na studia, a nawet
nie mają matury, a inni robią obecnie doktoraty. Część to dzieci
z dobrych domów (podobnie jak ja), a część to ludzie ulicy, z
problemami z prawem i podobnymi klimatami. Ta różnorodność jest
dobra, bo pomaga mi ona zobaczyć rzeczy, które są WSPÓLNE u ludzi
którzy w innych sferach różnią się od siebie.
Wykorzystam też
znane mi osoby słabe z kobietami których oczywiście znam bardzo
dużo - tacy ludzie oferują tutaj wartościowy KONTRAST względem
mnie i innych osób dobrych z kobietami.
Znane mi osoby dobre z kobietami
Tak jak pisałem
powyżej, poznałem w ciągu życia kilkadziesiąt osób dobrych z
kobietami. Część z tych osób była lepsza, część gorsza, ale
wszystkie były dobre, zauważalnie ponadprzeciętne jeżeli chodzi o
uwodzenie.
Swoją drogą,
ludzie którzy o tym słyszą często pytają się mnie, jak
poznałem, gdzie poznałem tyle osób dobrych z kobietami - bo oni
znają takich osób tylko kilka, a i to często w sposób "naciągany"
- tzn. nazywają dobrymi najlepsze osoby w swoim otoczeniu, które to
osoby często tak naprawdę są nie tyle faktycznie dobre, co raczej
"w miarę ok".
Poznałem te
kilkadziesiąt osób dobrych z kobietami poprzez znajomych, na
zasadzie "kolega kolegi", a co najważniejsze - "CIĄGNIE
SWÓJ DO SWEGO", czy też jak to jest ładnie ujęte w języku
angielskim "BIRDS OF A FEATHER FLOCK TOGETHER", przysłowie
które nawiązuje do tego, jak ptaki (ludzie) tego samego gatunku
łączą się w stada.
Gdy w liceum
zacząłem imprezować z mocno rozrywkowym, ogarniętym z kobietami
towarzystwem (TIAN), to nie tylko poznałem takich właśnie kolegów,
ale także zmieniła się moja mentalność, moje podejście do
kobiet i imprezowania. I w kontekście tych tematów zacząłem się
rozumieć lepiej z takimi ludźmi, a gorzej z ludźmi "normalnymi".
Nadal lubiłem moich "normalnych" kolegów, nadal lubiłem
z nimi rozmawiać, ale na inne tematy - w kontekście imprez i kobiet
stali się w moich oczach zestresowanymi, nieogarniętymi leszczami,
którymi w takim kontekście FAKTYCZNIE BYLI. Imprezy i kobiety były
ważną, a tak naprawdę najważniejszą częścią mojego życia i
miałem potrzebę posiadania kolegów z którymi w tej sferze miałbym
coś wspólnego, z którymi w tej sferze bym się rozumiał. A nie ja
jeden miałem taką potrzebę - inne osoby ogarnięte z kobietami
miały często podobnie, co tworzyło mechanizm wzajemnego
zainteresowania i oczywiście mocno wspierało proces tworzenia
między nami koleżeństwa czy też przyjaźni.
Powyższy
mechanizm tak naprawdę nie jest unikalny dla kontekstu ogarnięcia
imprezowego/uwodzeniowego - ludzie generalnie mają potrzebę
kontaktów z ludźmi podobnymi do nich, myślącymi tak jak oni, tym
samym się zajmującymi. Widać to chociażby po ludziach zajmujących
się różnymi sportami - jeżeli ktoś zajmuje wiele lat jakimś
sportem, to najczęściej przez lata dorobił się wielu kolegów
poznanych właśnie przez ten sport. Osoby siedzące długo w danym
sporcie miewają nawet po kilkudziesięciu bliższych i dalszych
kolegów poznanych przez ten sport. Podobnie jest ze studiami czy z
pracą - po wielu latach prawnik będzie znał kilkudziesięciu
prawników, informatyk kilkudziesięciu informatyków, a kucharz
kilkadziesiąt osób pracujących w gastronomii. U mnie było tak z
uwodzeniem - przez lata imprezowania i poznawania nowych ludzi,
kolegów moich kolegów, poznałem kilkadziesiąt osób dobrych z
kobietami.
Jacy to byli
ludzie?
Pod wieloma
względami - różni. Przykładowo dwóch robi obecnie doktoraty, ale
niektórzy w ogóle nie poszli na studia, a nawet nie mieli matury.
Jedni pochodzili z dobrych, zamożnych rodzin, a inni z ubogich
rodzin, gdzie alkohol był problemem. Jedni byli nastawieni pokojowo
i zdecydowanie woleli unikać bójek, inni zaś byli gotowi bić się
z dość błahych powodów i mieli na koncie po kilkadziesiąt
fizycznych starć, nie licząc słownych awantur, które łatwo mogły
się przerodzić w to poprzednie.
Jest to więc
szeroki profil ludzi, chociaż też nie obejmuje wszystkiego. W
szczególności widzę tutaj dwa słabe punkty:
1. Jestem z
Warszawy, a moi znajomi albo też się tutaj urodzili, albo
przyjechali tu na studia/do pracy. W innych dużych miastach może to
wyglądać odrobinkę inaczej, ale powinno być bardzo podobnie,
natomiast prawdziwa różnica może być widoczna w małych
miejscowościach. Ja osobiście nie wiem jak to wygląda, ale
słyszałem opowieści np. o tym, że w mniejszych miejscowościach
dużo częściej dochodzi do bójek, a zdolność do ich wygrywania
jest czymś dużo, dużo bardziej istotnym niż w Warszawie. W tym
kontekscie tamtejsze osoby dobre z kobietami mogą prezentować inny,
bardziej fizycznie silny i agresywny typ ludzi - być może, bo ja
nie wiem, to nie jest mój świat.
2. To ciekawa
sprawa, ale moi znajomi dobrzy z kobietami generalnie prezentują
"konkretne" zawody - są to przykładowo prawnicy i
informatycy, a także np. kierowcy tirów. Natomiast nie ma wśród
nich przedstawicieli zawodów artystycznych, nie ma muzyków, nie ma
tancerzy, nie ma spełnionych czy niespełnionych pisarzy, itd.
Zdarza się, że ktoś jest nieogarnięty życiowo w takim sensie, że
za dużo imprezuje, za dużo pije czy też przyjmuje inne substancje,
ale nikt nie zajmuje się czymś niekonkretnym - jest albo robienie
konkretnych rzeczy, albo alkoholowo-używkowa beztroska/wegetacja.
Mnie samego ciekawi w tym kontekście jak to jest - czy jest tak
dlatego, że wbrew stereotypom z kobietami radzą sobie dobrze nie
"artyści", tylko raczej ludzie z konkretnym nastawieniem?
Czy też może są analogiczne kręgi w środowisku np. muzyków, ale
ja ich po prostu nie znam? Nie wiem, natomiast w moich kręgach jest
właśnie tak jak napisałem.
Powyżej
nakreśliłem "ogólnożyciowy" profil tej grupy - a co z
kobietami i uwodzeniem?
O ile te wszystkie
osoby były dobre z kobietami, o tyle były też różnice. Niektóre
osoby działały tylko na domówkach, inne na domówkach lub w
klubie, jedynie nieliczne potrafiły działac na ulicy. Są też
różnice w stylu - część tych ludzi prezentuje styl "zawadiacki",
nastawiony na ostry dowcip, a część prezentuje styl bardziej
stonowany. Niektórzy lubią w klubach parkiet, a inni parkietu
unikają.
Ok, nakreśliłem
obraz grupy na której się opieram, opowiedziałem o różnicach,
natomiast jakie są ELEMENTY WSPÓLNE występują u tych wszystkich
ludzi?
Na pewno wspólne
jest to, że oni wszyscy są imprezowiczami, którzy spędzili w
życiu kawał czasu na domówkach, w pubach i klubach. To nie jest
bezpośrednio cecha uwodzeniowa, natomiast jest to w pewnym stopniu
PRZYCZYNA tego, że są dobrzy kobietami. Osoby dużo imprezujące
mają więcej okazji do interakcji z kobietami - i to takich okazji,
które odbywają się wpływem alkoholu, co działa "ośmielająco"
i "rozwiązuje język". W dodatku osoby dużo imprezują
mają też z reguły kolegów którzy dużo imprezują, którzy to
koledzy często wywierają na nich dobry wpływ, bo sami są
ogarnięci z kobietami - na mnie samego wpłynął w OGROMNYM stopniu
właśnie taki pozytywny wpływ kolegów z licealnego TIAN, co
opisałem w artykule "Jak stałem się z dobry z kobietami".
(http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2012/02/jak-staem-sie-dobry-z-kobietami.html)
Nie każdy imprezowicz jest dobry z kobietami, bywają różne
przypadki, ale OGÓLNA TENDENCJA jest właśnie taka, że
imprezowicze są w tym "statystycznie" lepsi i widzę to
bardzo silnie u znanych mi osobach dobrych z kobietami - nie ma wśród
nich ANI JEDNEJ osoby, która nie byłaby ponadprzeciętnie
imprezowa.
Powyższe to moim
zdaniem wartościowa informacja o tym jak ci ludzie stali się dobrzy
z kobietami, ale jest to też pewnego rodzaju obrazek który powinien
Wam pomóc w zrozumieniu tego, o jaki typ ludzi chodzi. Mam tu na
myśli to, że dla tych osób imprezowanie i alkohol to ważna część
życia, a jednocześnie coś przez co była kształtowana ich
psychika. Dla nich impreza nie coś nadzwyczajnego, tylko raczej
środowisko które doskonale znają i w którym czują się
naturalnie. (Tylko proszę, niech nikt nie próbuje głupio
naśladować powyższego, NA SIŁĘ dużo imprezując i pijąc - u
tych ludzi to był pewien proces którzy przebiegał naturalnie, w
latach w których byli jeszcze młodzi i psychicznie
nieukształtowani, a towarzyszyła temu obecność odpowiednich
kolegów. Jeżeli zrobicie to samo, ale w innych okolicznościach,
bez tych czynników, to raczej nie uzyskacie takich samych efektów,
a ja nie chciałbym, aby przez tego bloga ktoś np. popadł w
alkoholizm.)
Inną rzeczą,
która łączy tych wszystkich ludzi jest podobne PODEJŚCIE DO
KOBIET I UWODZENIA. To jest coś łączącego tych wszystkich ludzi i
dlatego moim zdaniem jest to faktycznie ta tytułowa dla tego
artykułu "Psychika Uwodziciela", która charakteryzuje
ludzi dobrych z kobietami i stoi tutaj "ponad" cechami
indywidualnymi. Nie w takim sensie, że wygląda to 100% identycznie
u każdego z moich znajomych, bo są pewne różnice, ale są one
niewielkie w porównaniu z naprawdę dużym podobieństwem.
Psychika Uwodziciela "W
Pigułce"
Na czym polega to
PODEJŚCIE DO KOBIET I UWODZENIA?
Gdybym miał ujać
to w jednym zdaniu, to napisałbym tak: KOBIETA SŁUŻY DO RUCHANIA.
Kobieta służy do
ruchania, A WIĘC dążenie do jej zaruchania jest czymś normalnym,
naturalnym, słusznym, oczywistym, itd itp. Kobieta jest do ruchania,
A NIE DO TEGO, aby się jakoś specjalnie przejmować tym co sobie o
nas pomyśli, czy też przejmować się byciem fair względem niej.
Taka postawa w bezpośredni sposób przekłada się na wysoki stopień
wewnętrznego przyzwolenia, na niski poziom stresu/rozterek/blokad w
kontekście uwodzenia.
Ja oczywiście rozwinę temat dalej,
ale powyższe to zasadniczo cała sprawa "W PIGUŁCE".
Jest to coś niby
prostego, ale wielu ludzi ma problem z zauważeniem, (pełnym)
zrozumieniem czy też zaakceptowaniem tego, że na tym właśnie
opiera się ogarnięcie psychiczne osób dobrych z kobietami, a
przynajmniej wszystkich które ja znam.
Co ciekawe, często
ludzie w jakimś stopniu zauważają to o czym tu piszę, w jakimś
stopniu to rozumieją, ale nie do końca. Często dana osoba ma
kolegę który jest dobry z kobietami i który "przypadkiem"
ma mniej więcej właśnie takie podejście do kobiet - wtedy taka
osoba często zaczyna nad tym myśleć, zastanawiać się jak to
jest, zadawać sobie pytania odnośnie tego, dlaczego ktoś o
"płytkim" podejściu do kobiet ma ich więcej niż faceci
o podejściu bardziej "dojrzałym". Potrafią ludziom z
tego wychodzić całkiem przyzwoite wnioski, lecz najczęściej ich
myślenie jest jakby "ucięte" w pewnym punkcie, w
szczególności brakuje w nim konkluzji, świadomości tego, że to
co obserwują to tak naprawdę WIELKA ZASADA, coś bardzo ważnego.
Przy czym ja też ich rozumiem - np. ktoś ma znajomego który jest
"pomniejszym ruchaczem", który jest w miarę dobry, ale
nie jest naprawdę dobry i trudno jest takiej osobie dojść do tego,
że to co obserwuje na przykładzie swojego znajomego to jest coś
wielkiego i fundamentalnego.
Innym ciekawym
zjawiskiem jest to, że u wielu ludzi występuje nie tylko zwyczajne
niezrozumienie, nie tylko zwyczajna niekompetencja, ale także opór
emocjonalny, opór światopoglądowy przed zaakceptowaniem,
przyjęciem tego do wiadomośći. To o czym piszę dla wielu ludzi
jest nieprzyjemnym obrazem, obrazem niezgodnym z ich światopoglądem,
niezgodnym z ich przekonaniami odnośnie kobiet czy moralności.
Tyczy się to szczególnie facetów idealizujących kobiety, dla
których obraz według którego (atrakcyjne, inteligentne, fajne)
kobiety dają dupy "draniom" czy też "prostakom"
jest czymś oburzającym i niemożliwym do zaakceptowania. I co tu
dużo mówić - to są oderwani od rzeczywistości idioci. Świat
jest jaki jest, ucieczka od rzeczywistości poprzez negowanie tego co
się komuś nie podoba to coś mocno patologicznego.
Tutaj napiszę to,
że i ja i te kilkadziesiąt osób ogarniętych z kobietami, my
jesteśmy generalnie różnymi ludźmi, ale wszyscy jesteśmy nie
tylko imprezowiczami, ale także "niegrzecznymi chłopcami"
jeżeli chodzi o kobiety. Nie mam tu na myśli bycia "Badboyem"
w stereotypowym ujęciu - np. w sensie jakiegoś dobrze zbudowanego
faceta z tatuażami, w skórze, z groźnym grymasem na twarzy, który
jednym spojrzeniem dominuje kobietę, a potem idą razem się bzykać.
NIE. My jesteśmy realnymi ludźmi, a nie postaciami rodem z filmów
- jesteśmy generalnie mniej czy bardziej NORMALNI i jesteśmy
"niegrzecznymi chłopcami" głównie w sensie naszego
"niegrzecznego" podejścia do kobiet. I z jednej strony
jesteśmy jak ja to lubię mówić "moralnymi degeneratami"
w kontekście kobiet, ale z drugiej strony grupowo nie jesteśmy
wcale złymi ludźmi. To znaczy wśród tych kilkudziesięciu osób
były też takie osoby, które były ogólnie złymi, niegodnymi
zaufania ludźmi, ale to nie jest cecha wspólna dla nasz wszystkich.
My jesteśmy tak
naprawdę imprezowiczami którzy na pewnym etapie życia nauczyli
się, że "niegrzeczne" podejście do kobiet - traktujące
je przedmiotowo, egoistyczne, manipulacyjne, itd itp, daje więcej
sukcesów/seksu, większy luz i wolność w kontaktach z kobietami.
Mamy też generalnie poparte realnymi przykładami z życia wrażenie,
że kobiety niekoniecznie zasługują na to, aby traktować je
inaczej, a mężczyźni którzy traktują je inaczej są względem
nas przegranymi seksualnie i emocjonalnie frajerami. Zresztą tak
naprawdę u źródeł tego wszystkiego leży właśnie nauka
wyciągnięta z życia, obserwacja praktycznych efektów różnych
postaw widocznych u różnych ludzi. To tak jak ze mną i z moim
licealnym TIAN - po prostu zobaczyłem, że "imprezowicze"
mają więcej kobiet niż moi "normalni" znajomi, więc
zacząłem naśladować tych pierwszych, odrzucając punkt widzenia
tych drugich.
Jeszcze jedna
kwestia - jeżeli piszę o "niegrzecznym" podejściu, to
mam na myśli WEWNĘTRZNE nastawienie, a nie jakiegoś rodzaju
chamskie zachowanie - zachowanie to inna bajka, tutaj osoby o których
mówię są generalnie miłe, a nawet czarujące. I to także w
ramach obserwacji praktycznych efektów i podążania za tym co
działa.
Tutaj przytoczę pewną
historię, którą usłyszałem od osoby którą przedstawię Wam pod
pseudonimem "Warszawski Łotr":
Warszawski Łotr rozmawiał ze
swoim ojcem na temat kobiet - jego ojciec też swoje w życiu ruchał
i jest konkretnym zawodnikiem. Rozmawiali na temat stosunku,
podejścia do kobiet, szczególnie w kontekście rozstawania się z
kobietami. Podczas rozmowy Warszawski Łotr palił papierosa - w
pewnym momencie ojciec wskazał na papieros i powiedział: "Palisz
teraz? Smakuje Ci? A jak zgaśnie to nie będziesz juz o tym
myślał i pamiętał.", a potem "Co się robi z wypalonym
papierosem? WYRZUCA".
Moim zdaniem ta historia nie tylko fajnie brzmi, ale także dobrze
oddaje pewien sposób myślenia, postrzegania kobiet.
Głęboki vs Płytki Poziom Psychiki
Wcześniej
napisałem o tym, że Psychika Uwodziciela to w dużym uproszczeniu
nastawienie "Kobieta jest do ruchania". I to jest prawda,
ale trzeba w tym kontekście wyjaśnić pewną kwestię.
Chodzi o to, że
to co napisałem tyczy się sytuacji, w której której ktoś
AUTENTYCZNIE, GŁĘBOKO funkcjonuje tak jak to opisałem. Chodzi o
sytuację, w której ktoś nie tyle myśli, co CZUJE się w taki
sposób.
Wielu, wielu
facetów ma tak, że niby mają oni coś takiego, ale tylko na
PŁYTKIM, POWIERZCHOWNYM poziomie. Można to ująć tak, że tacy
faceci myślą, ale NIE CZUJĄ tego. Efektem tego jest osoba która
niby jest ogarnięta, ale tak naprawdę nie jest - bo gdy przychodzi
co do czego, podczas sytuacji uwodzeniowej w realnym życiu, to nagle
ich powierzchowne "rozsądne" myśli zostają rozbite w
puch, a do głosu dochodzą "nierozsądne" poglądy i
odczucia znajdujące się na głębszym, w istocie silniejszym
poziomie ich psychiki. Część takich ludzi dostrzega to i zdaje
sobie sprawę z tego, że tak naprawdę mają problem ze swoją
psychiką - bo sami postrzegają swoje własne reakcje emocjonalne
jako coś szkodliwego. Natomiast część idzie patologiczną ścieżką
wyparcia i budowania swojej "samooceny uwodzeniowej" w
oparciu o swoje powierzchowne myśli - czego efektem są osoby mające
siebie za ogarnięte, czasami wygłaszające na ten temat całkiem
rozsądne opinie, ale u których sprawy się "sypią" w
konfrontacji z realnymi sytuacjami uwodzeniowymi.
Czym jest "Głęboki
Poziom Psychiki"? Tak naprawdę to nie wiem, widzę jedynie
oznaki, cechy jego działania. Na pewno jest to coś co zmienia się
długofalowo, pod wpływem doświadczeń życiowych - jest to
przypuszczalnie część psychiki odpowiedzialna na naszą
"długofalową" osobowość, ta sama która odpowiada za
powtarzanie wzorców zaabsorbowanych w dzieciństwie, ta sama którą
na psychoterapii zmienia się podczas wielomiesięcznej, a nawet
wieloletniej pracy.
W tym kontekście
mamy tutaj pewien "sekret" - ludzie dobrzy z kobietami to
generalnie ludzie którzy są DŁUGOFALOWO "wychowani" w
odpowiedni sposób, przez co są ogarnięci na GŁĘBOKIM, a nie
jedynie powierzchownym poziomie. Z tym jest podobnie jak z
powtarzaniem tego, co zostało nam wpojone w dzieciństwie - tylko
tutaj okresem tego kształtowania jest na ogół okres liceum lub
studiów, a rolę "wychowawców" odgrywają najczęściej
odpowiedni koledzy.
Powyższy fakt
jest przyczyną wielu nieporozumień. Często ludzie "normalni",
czyli tak naprawdę słabi z kobietami patrzą na ludzi dobrych z
kobietami i starają się zrozumieć jak tamci to robią, starają
się ich naśladować. Tylko problem w tym, że ci "normalni"
faceci starają się to zrozumieć/naśladować poprzez wysiłek na
powierzchownym poziomie, podczas gdy ich poziom głęboki jest pełen
syfu przeszkadzającego w uwodzeniu. I nawet jeżeli coś zrozumieją,
nawet jeżeli jakieś podchwycone zachowania okażą się być
skuteczne, to i tak będzie się to miało nijak do tego, jak dobrze
działają osoby ogarnięte na głębokim poziomie. I nie chodzi tu o
samą skuteczność, ale też o KOMFORT - o to, że osoba poukładana
na głębokim poziomie uwodzi na większym czy mniejszym luzie, a
osoba niepoukładana męczy się, wysila, ponosi duże koszty
emocjonalne.
To też jest
pewnego rodzaju błędne koło dla tych "normalnych", bo
jeżeli uwodzenie jest trudne emocjonalnie i mało skuteczne, to może
powstawać, a potem UGRUNTOWYWAĆ się przekonanie, że uwodzenie
jest i musi być takie - że jest to coś ciężkiego, wymagającego
siły woli i wyrzeczeń, itd itp. I na poziomie głębokim/emocjonalnym
może się w takiej osobie jeszcze mocniej zakodować, że uwodzenie
to wysiłek przez zaciśnięte zęby, a nie coś fajnego i
przyjemnego.
U osoby ogarniętej
w dużej mierze też jest "koło", tylko raczej nie
"błędne" - u takiej osoby, jeżeli nie przerwie tego
miłość/małżeństwo/dziecko (a i to często "nie działa"),
to w gruncie rzeczy wysiłku, świadomej pracy wymagałoby
ZAPRZESTANIE prowadzenia dobrego życia seksualnego. Bo zawsze jest
jakaś impreza, chce się i tak gdzieś wyjść, a gdy już się
wyjdzie, to zawsze są jakieś fajne laski. A jeżeli czujemy się ok
z podejściem, jeżeli nie jest to dla nas duży wysiłek
emocjonalny, to dlaczego nie mielibyśmy podejść? Szczególnie
jeżeli wiemy z doświadczenia, że mamy realne szanse skończyć z
laską w łóżku? To powoduje, że wśród osób ogarniętych są
ludzie którzy mają dużo kobiet, a są naprawdę leniwi i/lub
zdezorganizowani - po prostu bzykanie jest dla nich na tyle łatwe i
wymagające mało wysiłku, że lenistwo/dezorganizacja nie jest
przeszkodą.
CDN
Historia z papierosem, mocna! Tekst prawie jak zawsze super.
OdpowiedzUsuńTekst fajny ale nie tak fajny jak poprzednie. Chyba szybko pisales dla nas :). Oglnie to masz gleboki wglad w sytuacje... Ja az takiego glebokiego wgladu nie mam w sytuacje, ale fajnie zauwazasz ze ktos moze pisac w miare rozsodnie i byc totalnym idiota... Tak samo moze ktos byc ogarniety a jadnak bedzie czasami pisal glupoty. Ludzie pisza badz soba lub, badz dominujacy, a to dosyc glupie rady. Ja zauwazylem ze lepiej byc manipulacyjny a z ta dominacja, to tez rozne bo przed wieloma laskami trzeba zlapac raport czyli okazac jakas slabosc, powiedziec jej cos w tajemnicy. Co o tym sadzisz ? ;) rowniez mam wrazenie ze czasami ja ja i bardzo czesto inni ludzie ucza sie uwodzenia na sile. Czyli ucza sie BL ale to sa wyuczone ruchy i przez pewien czas laska to lyka ale nie bedzie tego lykac w nieskonczonosc. Dziewczyny da sie oszukiwac i mozna robic to przez dlugi czas np po przez efekt aureoli. Nie wiem czemu tyle hatu polecialo na ciebie na blogu festa bo bez watpienia jestes najlepszy ze wszystkich jakich czytalem. Zak
OdpowiedzUsuńLudzie generalnie mówią/piszą masę strasznych bzdur jeżeli chodzi o uwodzenie. "Bądź sobą" to klasyka głupoty, ale różnego rodzaju przekazy, które można streścić w przybliżeniu jako "Bądź dominujący" też są mocno wadliwe, bo to nie zawsze działa względem danej laski, a nawet u danego faceta - bardzo często lepsze są "miękkie" metody i budowanie atmosfery kompatybilności/bliskości.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=vRPP4GODgwA czy to są ostre żarty czy to już buractwo?
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest to mój styl i odradzałbym robienie czegoś takiego. Aczkolwiek wbrew pozorom to może działać na jakiś segment lasek.
UsuńGeneralnie czytając Twojego bloga można odnieść wrażenie,że najważniejsza jest psychika ,nastawienie i ,że niby gdy ktoś "jest ogarnięty psychicznie" cokolwiek to znaczy to może wyrywać laski itd...a z moich obserwacji i doświadczeń wynika ,że jeżeli laska nie jest tobą zainteresowana bo n przyklad jestes mało atrakcyjny to choćbyś nie wiem jak to sobie tłumaczył i jak ogarnięty nie był to nie będziesz miał nawet szansy pkazać czy wykazać się ogarnięciem psychicznym bo laska Cię zleje poprostu... Kolejna sprawa to nazywaniw ludzi nieśmiachych patologią a "ruchaczy" normalnymi...owszem jeżeli rzeczywiście dużo bzykasz itd to chwała Ci za to , sam zazrdoszczę..i fajnie ,że dla Ciebie standardem jest taki poziom ale możesz mi wierzyć ,że takich jak Ty jest garstka w porównaniu z całą populacją męską bo niestety jeżeli podchodzisz do lasek x razy i te Cię olewają to trudno być uodpornionym i nie mieć obaw przed podejscie do następnej.Znowu, jeżeli umiesz się tym nie przejmować to zajebiście ale myslę ,że nie ma co się dziwić,że faceci mają zakodowany lęk przed odrzuceniem...to normalne, ludzkie człowiek nie jest maszyna a skoro masz na koncie takie sukcesy to mówienie ,że jest dla Ciebie patologią ,że jest tylu "nieogarniętych psychicznie" typów na imprezie jest chyba nie w porządku...może gdybyś Ty został 100 razy olany nie pisał byś tak.
OdpowiedzUsuńNa koniec powiem z własnego doświadczenia ,że wierzę w zjawisko tzw "pussy magnet". Są kolesie ktorzy nie wykazują się niczym ponadprzeciętnym, nie są co prawda jacyś dziwni czy nieatrakcyjni ale są przeciętni a mimo to kobiety reagują na nich tak,że wygląda to wręcz komicznie jak są gotowe niemal z marszu zdjąć przed nimi majtki... Reasumując jeżeli nie masz powodzenia u kobiet to swoim ogarnięciem psychicznym możesz sobie co najwyżej*****a jeżeli jeteś "pussy magnet" to będąc zakompleksionym gościem też podymasz
1. Jeżeli chodzi o znaczenie wyglądu vs znaczenia ogarnięcia psychicznego, to Twój wpis pokazuje, że nie czytałeś całego bloga, a nawet poprzedniej części cyklu o Psychice Uwodziciela. To jest część druga, a w części pierwszej (http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2016/08/psychika-uwodziciela-czesc-1.html) mamy wyraźnie napisane między innymi:
OdpowiedzUsuń"Wygląd ma znaczenie i to znaczenie OGROMNE, tak samo jak pieniądze. Dobra lub zła "energia" wynikająca z ogarnięcia lub nieogarnięcia psychicznego jak najbardziej może to MODYFIKOWAĆ , ale w pewnych GRANICACH."
Czyli tak, jeżeli facet wygląda dostatecznie źle, to ogarnięcie psychiczne mu nie pomoże.
Natomiast ogarnięcie psychiczne jest w takim sensie najważniejsze, że od niego zależy to, jak dobrze facet może wykorzystać swoje inne atuty. Bo jeżeli np. facet z dobrym wyglądem nie ma odwagi podejść do danej laski, to w tym momencie jego dobry wygląd tak naprawdę nic mu nie daje, nie ma realnego wykorzystania tego atutu. Mniej oczywistym przykładem jest sytuacja w której facet ma potencjał np. wyglądowy do wyrwania laski, ale za bardzo się stresuje, przez co wypada źle, tworzy dziwną atmoferę i ponosi porażkę tam, gdzie mógł odnieść sukces.
2. Nie widzę w sensu w Twojej pretensji o to, że przedstawiam ludzi nieogarniętych jako patologicznych, a ludzi ogarniętych, ruchaczy, jako niepatologicznych. To jest blog o uwodzeniu, a w kontekście uwodzenia, w kontekście efektów w uwodzeniu tak to właśnie wygląda.
To nie znaczy, że nie rozumiem tego, że ludziom nieogarnięym jest ciężko, ani że nie jest mi ich żal. Rozumiem i współczuję im, ale nie zmienia to tego, że w mojej merytorycznej ocenie są oni dotknięci patologią, "chorobą".
3. Co do "Pussy Magnet", to moim zdaniem jest to zabobon wynikający z niezrozumienia. Nigdy w życiu nie poznałem kogoś, kto byłby "Pussy Magnet" w sensie niewytłumaczalnego powodzenia z kobietami. Poznałem natomiast kilkadziesiąt osób, które miały więcej sukcesów niż teoretycznie powinny, ale nie w ramach "magicznych mocy", tylko właśnie dlatego, że były ogarniete z kobietami, miały luz, fajną energię, umiejętności. I wiele z tych osób, włącznie ze mną, jest "Pussy Magnet" w mniemaniu wielu znających nas ludzi.
Ok Milroh...sorki masz rację, poświęciłem się lekturze Twojego bloga tym razem w całości i rozumiem co miałes na myśli (chyba/mam nadzieję), więc jeżeli ogarniecie psychiczne itd potraktować jak wartość dodaną, coś co jest nazwijmy to czynnikiem ułatwiającym kontakty z kobietami to tak ZGADZAM się w 100 %. Druga sprawa to "pussy magnet". Też w to nie wierzyłem dopóki nie poznałem w 2007 mojego kumpla z którym utrzymuję kontakt do dziś...ja zawsze musiałem się nagimnastykować a on ogarniał temat tak Żenująco łatwo,i prawie nie robiąc nic w tym kierunku( dodam ,że jest zwykłym kolesiem z wyglądu, ani nie najbogatszym) a wyrywał laski z najwyższej półki ,że w zasadzie uwierzyłem w zjawisko pussy magnet.
OdpowiedzUsuńA przy okazji to gdy tylko wpadłem na Twojego bloga to miałem podejrzenia ,że to on ukrywa się pod pseudonimem Milroh:-) ale chyba wiek się trochę nie zgadza więc to pewnie nie Ty:-)
Co do znaczenia, działania ogarnięcia psychicznego, to można by to podzielić na dwie rzeczy:
OdpowiedzUsuń1. Dobra "energia" wynikająca z ponadprzeciętnego ogarnięcia, wyrażana mową ciała, mimiką, spojrzeniem - to ma swój wpływ na kobietę, nawet jeżeli nie załatwia wszystkiego w 100%. Brzydki facet z dobrą energią będzie nadal nieatrakcyjny, ale facet średnio czy dobrze wyglądający na tym zyska - i tutaj faktycznie jest właśnie "wartość dodana".
2. Stres, blokady, "zła energia" wynikające z niedostatecznego ogarnięcia - to jest BARDZO ISTOTNY czynnik i to jest powód, dla którego ogarnięcie psychiczne jest bardzo, bardzo ważne.
Natomiast co do "Pussy Magnet", to ja widziałem wielokrotnie, że ludzie często nie dostrzegają tego, że dany facet posądzany o bycie "Pussy Magnet" w rzeczywistości posiada konkretne atuty inne niż wygląd - ogarnięcie psychiczne i/lub dobre umiejętności. I nigdy w życiu nie spotkałem autentycznego "Pussy Magnet" - spotykałem tylko gości dobrych z kobietami, którzy ruchali więcej i lepiej niż "powinni" w kontekście swojego wyglądu i zamożności, ale miało to konkretne przyczyny.
OK, dzięki za wyjaśnienie tematu, fakt mojemu koledze energii, lekkości ,łatwości w nawiązywaniu kontaktów nie brakuje...pamiętam nasz wypad do penwnego Ukraińskiego kurortu nad Morzem Czarnym..zanim ja podbiłem do laski mijało 5 do 10 minut bo najpierw musiałem ogarnąć w głowie tysiące myśli z cyklu , a jak mnie oleje ,a pewnie nic z tego, a c a jak itd..tymczasem kolega już dawno był obok tej laski i ją bajerował i w 80% przypadków bzykał..w sumie zawsze myślałem ,że on nic nie robi poprostu laski na niego lecą ale może faktycznie, klucz jest w ogarnięciu..Dzięki i chętnie przeczytam kolejne części Twojego materiału na blogu
UsuńA ja mam pytanie troche z innej beczki. czesto na swoim blogu uzywasz okreslenia: laska romantyczna i laska sexualna. Moglbys scharakteryzowac te "typy" kobiet? Bo moim zdaniem duzo osob nie do konca rozumie pojecia laska sexualna/nastawiona na ruchanie. Ludziom ze spolecznosci wydaje sie ze laski sexualne to kobiety pozbawione standardow ktore ruchaja sie z kazdym i nie wymagaja wczesniejszej bliskosci emocjonalnej, pewnego poziomu zaznajomienia czy po prostu normalnego ludzkiego traktowania itp.
OdpowiedzUsuńPomyślę o napisaniu czegoś na ten temat. Faktycznie niektórym ludziom błędnie się wydaje, że laski seksualna nie mają standardów. A w rzeczywistości jak jak najbardziej mają, a ich standardy wyglądowe potrafią być WYŻSZE od standardów wyglądowych normalnych lasek.
UsuńMoże nie do końca na temat. Poszerzając horyzonty w temacie uwodzenia natrafiłem na dwa blogi które przykuly ostatnio moją uwagę. Blog Twój i blog Jamesa. Z tego co się orientuje to się znacie. W sumie to z jego bloga znalazlem Twój. Chciałem Cię Milroh zapytać co sądzisz o jego "agresywnym" stylu jak bys porównał swoj. Mam swoje wnioski, ale fajnie by było poznać Twoje zdanie. Tym bardziej, że można zobaczyć jak działa James.
OdpowiedzUsuń1. Nie, nie znamy się na żywo.
Usuń2. Jeżeli chodzi o styl "agresywny" w sensie wysokiej seksualności, to ja nie jestem fanem czegoś takiego. Są laski z którymi można szybko polecieć w seksualność, ale dużo częściej szybka seksualność zrazi laskę, uaktywni "auto-pilota" wykształconego podczas spławiania poprzednich facetów (w ciągu jej życia).
Milroh dawaj dawaj z kolejna czescia cant wait !
OdpowiedzUsuńA ja mam największy problem z "promowaniem siebie," często zdarza mi się że to co mówię, zalatuje mniej lub bardziej chwaleniem się. Możesz Milroh napisać jak to wygląda w praktyce zdanie, parę zdań, tak żeby załapać jak to powinno wyglądać
OdpowiedzUsuń
UsuńJeżeli masz problem z tym, że to co mówisz wypada jak chwalenie się, to być może po prostu podchodzisz do tego zbyt aktywnie, zbyt bezpośrednio. Tak naprawdę cała sztuka polega właśnie na tym, aby wprowadzić naszą treść propagandową w odpowiedni sposób, tak aby wypadło to wiarygodnie i zostało potraktowane przez laskę jako autentyczna informacja o naszej osobie, a najlepiej w ogóle jako jej własne spostrzeżenie na nasz temat.
To powinno być wkomponowane w całość interkacji, dobrze jest też, gdy nasza treść propagandowa nie jest główną treścią wypowiedzi, a jedynie elementem pobocznym. Czyli mówimy zasadniczo o czymś innym, a nasza treść propagandowa pojawia się w tym jako tło, fragment narracji na inny temat.
Przykładowo załóżmy, że laska pyta się o to, jak minął nasz dzień - może sama z siebie, a może w ramach wzajemności, bo my wcześniej zapytaliśmy się jej o to samo. W tym momencie możemy powiedzieć, że w ciągu dnia zajmowaliśmy się jakąś aktywnością X - i w zależności od tego jaka będzie to aktywność, będzie to różnie przedstawiało naszą osobę.
Czyli laska pyta się nas jak minął dzień, aby mówimy np, że dobrze, bo odkryliśmy świetną restaurację z tajskim jedzeniem, w której mają naprawde świetne jedzenie. Z tego potem łatwo robi się rozmowa na temat tego, jakie jedzenie lubimy, o restauracjach, itd itp. Gdzie tu promowanie? Pokazujemy się jako facet, który chodzi po restauracjach, więc ma kasę i prowadzi przyjemne życie - czyli jest w stanie zaoferować przyjemne życie lasce.
Tak naprawdę jest to rozległy temat, natomiast powyższy przykład dobrze obrazuje to jak można to "ładnie" wprowadzić, tak aby laska pomyslała, że to nie jest nasze chwalenie się, tylko po prostu to jak wygląda nasze życie.
A jeżeli ktoś chce coś bardziej nacechowanego seksualnie, to np. podczas rozmowy o stosunkach damsko-męskich można się "poskarżyć" na to, że podrywała nas dziewczyna naszego najlepszego kolegi - do tego dodając, że była ładna/bardzo ładna, ale my jej odmówiliśmy, bo ile nie mamy nic przeciwko kobietom, o tyle laska kumpla to dla nas ziemia zakazana. To od razu pokazuje 3 rzeczy:
1. Jesteśmy atrakcyjni dla ładnych/bardzo ładnych kobiet. (bo ładna/bardzo ładna laska na nas leciała)
2. Nie robi to na nas przesadnego wrażenia -> pewnie mieliśmy powodznie także u innych kobiet -> dalsze wzmocnienie punktu 1. (bo jej odmówiliśmy).
3. Jesteśmy lojalni, godni zaufania. (bo odmówiliśmy w imię lojalności względem kolegi)
dziękuję, a jak porozmawiałem już parę minut z kobietą na jakiś temat i chciałbym się dowiedzieć jaką ona jest osobą, jak jest dobrze przejść do tego tematu?
UsuńO tym jak płynnie do tego przejść napisałem trochę tutaj: http://uwodzenie-milroh.blogspot.com/2013/08/docieranie-do-emocji-kobiety_20.html"
UsuńAle to nie jest jedyny kanał pozyskiwania informacji, przeczytaj też cykl artykułów "Czytanie Kobiet".
Tu nie chodzi o promowanie się dosłowne, człowiek mający określoną wartość nie musi cały czas tego podkreślać.
OdpowiedzUsuńTu bardziej chodzi o subtelne pokazywanie swoich standardów, sposobu myślenia, wszystkiego co pokazuje to jaki jesteś nie mówiąc o tym wprost. Najbanalniejszy przykład, masz wysportowane ciało, nie musisz mówić patrz na bica tylko możesz powiedzieć, że wczoraj się styrałeś na siłowni blablabla. Tak jest ze wszystkim. Ważne jest by w ten sposób podkreślać te cechy które najbardziej działają na daną laskę.
Pozdrawiam
ok załapałem o co chodzi, dzięki wielkie, pozdrawiam
UsuńWchodz na blog Milroha myśląc "Może wrzucił jakiś nowy tekst". Patrzę, a jest ich 5 - przyjemna niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńZaraz przeczytam i coś się zapytam
Mój brat jest wg mnie naturalem albo chociażby w części, zawsze imprezował, poznawał duzo lasek. Wychowywałem się z nim jednak nie chodziłem na imprezy.
OdpowiedzUsuńTeraz mimo że mam 23 lata(2 związki za sobą) po przestudiowaniu twojego bloga i wiekszemu otwarciu na kobiety i przebywaniu z paroma chlopakami z RSD stwierdzam że gdzieś we mnie są "zalążki ogarnięcia", coś co dla mnie jest oczywiste względem kobiet, dla kolegów jest całkowitą nowością. Rozmawiając z kobietą zauaważam dużo niuansów. Mimo wszystko cholernie żałuę że nie dawałem namówić się bratu na wychodzenie na imprezy, myślę że byłbym dzis zupełnie inny ;D
Jezeli nie będę chodził na domówki i kluby to czy umawiając sie z laskami poznanymi w dzień mam szanse na częsty seks czy psychikę muszę zmienić poprzez przebywanie z naturalami?
P.S. co poradziłbyś komuś kto ma duży strach przed podejściem do nieznajomej kobiety ?
1. RSD generalnie odradzam, towarzystwo fanów RSD także. Moim zdaniem w takich kręgach panuje skrzywiona wizja uwodzenia, a przesiąkanie nią może być długofalowo szkodliwe.
OdpowiedzUsuń2. Jeżeli będziesz się umawiał z laskami poznanymi w dzień, to oczywiście jak najbardziej masz szanse na częsty seks, a jeżeli faktycznie będziesz go miał, to z czasem zmieni to też Twoją psychikę.
Tak więc nie musisz przebywać z naturalami, nie jest to konieczne. Natomiast jest i tak gorąco to polecam, bo jest to najłatwiejsza droga.
3. Jeżeli chodzi o strach przed podejściem do nieznajomej kobiety, to tutaj nie ma łatwej odpowiedzi, bo zahacza to o rozległy i "psychoterapeutyczny" temat tego, jak wygląda Twoja percepcja kobiet.
Na czym wobec tego można bezpiecznie sie wzorować(prócz oczywiście Ciebie) ? Jakies konkretne materiały z YT ? Todda z RSD tez odradzasz ? wydaje mi się że jest najnormalniejszy z nich wszystkich
OdpowiedzUsuńZ polskich mogę polecić jedynie Festa.
UsuńTodd faktycznie zdaje się być bardziej normalny od innych osób z RSD. Tylko trzeba brać pod uwagę, że przypuszczalnie nawet gdyby chciał, to nie może pewnych rzeczy powiedzieć ze względu na politykę firmy i spójność z innymi.
A co sądzisz o seksi boyu?
Usuń"A co sądzisz o seksi boyu?"
Usuń<--- Mam o nim średnią opinię. Widziałem kilka jego nagrań które jak dla mnie były całkiem ok, ale niestety widziałem też jego ebooka, który w moim odczuciu niestety nie był ok. Tylko z góry mówię, że nie pamiętam o co dokładnie chodziło i nie chce mi się tego szukać.
A wiesz to jest ciekawe bo ja znam nawet jednego gościa, który jest dobry z kobietami. Ale ja jestem słaby w te klocki, więc mogę się mylić.
OdpowiedzUsuń