Psychika Uwodziciela, część 3

W poprzedniej części napisałem o "Powierzchownym" i "Głębokim" poziomie psychiki. Przy czym to nie jest jakaś precyzyjna, naukowa wiedza - to jest moja wzięta z życia obserwacja.

Można to łatwo zobaczyć na przykładzie tego, co się dzieje z ludźmi nieogarniętymi psychicznie w w sytuacjach uwodzeniowych. Przykładowo mamy faceta który pragnie uwodzić kobiety, pragnie mieć więcej kobiet - czyta, ogląda materiały o uwodzeniu, potem przed wyjściem do klubu stara się ładnie ubrać, a następnie idzie do klubu z intencją poznania ładnej kobiety, albo przynajmniej z myślą, że poznanie ładnej kobiety byłoby czymś fajnym. Wchodzi do klubu, widzi atrakcyjną kobietę i tym samym znajduje się w potencjalnej sytuacji uwodzeniowej - może przecież podejść do tej kobiety i spróbować ją uwieść. I gdyby jego zachowanie miałoby być SPÓJNE z jego wcześniejszym zachowaniem i myśleniem, to w tym momencie powinien podejść i podjąć próbę zdobycia kobiety która mu się podoba. Ale wszyscy wiemy, że coś takiego jest rzadkością - najczęściej w takim momencie, już w obliczu samej możliwości podejścia do laski, w facecie POJAWIA SIĘ NAPIĘCIE. Pojawia się stres, negatywne emocje, negatywne myśli, itd, itp - a podejście do kobiety okazuje się być czymś psychicznie trudnym i nieprzyjemnym. I w tym momencie facet albo w ogóle nie podchodzi, albo podchodzi "na siłę", czyli "przełamuje się" - co skutkuje tym, że co prawda podchodzi, ale działa z kobietą będąc spiętym, przez co oczywiście gorzej mu się z nią rozmawia i gorzej wypada on w jej oczach.

To co opisałem powyżej jest tak bardzo powszechne, że często ludzie traktują to jako coś oczywistego i niespecjalnie się nad tym zastanawiają, myśląc o tym na zasadzie "tak po prostu jest", "to jest normalne" i tak dalej. Zdarza się też i to całkiem często, że ludzie wypowiadający się jako rzekomi "eksperci" od uwodzenia, mówią bzdury typu np. "lęku przed podejściem nie da się pozbyć". Jest to nieprawda - ja się pozbyłem, znam też wiele innych takich osób. Jeżeli ktoś Wam mówi "tego nie da się pozbyć", to oznacza to, że nie tylko nie wie o czym mówi, ale w dodatku ON SAM ma z tym nadal problem, on sam jest nadal nieogarnięty psychicznie, a zabiera się za doradzanie innym.


Wracając do naszego przykładu z nieogarniętym psychicznie facetem w klubie, to trzeba zauważyć, że w tym facecie funkcjonują PRZECIWSTAWNE SIŁY.

1. Jest jedna część jego psychiki, która CHCE podejść do tej laski i ją zdobyć.

2. Jest inna część jego psychiki, która tego NIE CHCE.


1. Ta część która CHCE to "POWIERZCHOWNY" poziom psychiki, który jest bardziej świadomy (vs podświadomy) i który odpowiada bardziej za myśli niż za emocje. Tym poziomem kieruje logika, jest on racjonalny, w oczywisty sposób zrozumiały. Ten poziom odpowiada za to, że ów facet z przykładu czytał materiały o uwodzeniu celem zwiększenia swojej skuteczności, starał się ładnie ubrać celem polepszenia swojej atrakcyjności, a następnie wybrał się do klubu, bo tam są atrakcyjne kobiety - zwróćcie uwagę na to, jak bardzo racjonalne i zrozumiałe jest dla nas jego postępowanie.

Problem w tym, że ta część psychiki tak naprawdę jest słabszą stroną w konfrontacji z tą drugą - ludzie pozornie są racjonalni, ale w rzeczywistości gdy ma miejsce sprzeczne z tym głębokie uwarunkowanie, to racjonalność często przegrywa. Przykładem może być właśnie stres w kontekście uwodzenia - każdy wie, że patrząc na to racjonalnie jest to bezsensowna kula u nogi, ale świadomość tego faktu niewiele zmienia. Są też inne przykłady, takie jak np. ludzie tkwiący w toksycznych związkach, w których cierpią i są źle traktowani - jest to bez sensu, ale "głębokie", podświadome uwarunkowanie wygrywa z rozsądkiem.

Swoją drogą, ta część Ciebie która w tej chwili czyta i rozumie to co napisałem, to głównie właśnie ta część "Powierzchowna", racjonalna, bo to przede wszystkim do niej dociera informacja przekazywana tekstem/słowami. Co jest generalnie o tyle problemem, że ogólnie w życiu wszelkiego rodzaju rady i przekazywane bezpośrednio tekstem/słowami informacje trafiają nie do tej części psychiki, którą naprawdę należałoby zmienić. Jest to rzecz często spotykana w uwodzeniu - ludzie pakują sobie do głowy informacje, ale w praktyce to niewiele zmienia, bo głębokie uwarunkowania pozostają w ogromnej mierze niezmienione. (pomijam tutaj problem "anty-wiedzy").


2. Ta część która NIE CHCE to "GŁĘBOKI" poziom psychiki, który jest bardziej podświadomy, który odpowiada za głębokie uwarunkowania. To jest ta część naszej psychiki, która odpowiada za powtarzanie wzorców z dzieciństwa - nawet całe dekady po doświadczeniach (i interpretacjach tych doświadczeń/obserwacji) które te wzorce ukształtowały, bardzo często bez naszej świadomości tego procesu. Tak naprawdę na tym poziomie odbywa się to, co nazywamy "kształtowaniem się naszej osobowości" - niezliczone ilości doświadczeń/obserwacji oraz ich interpretacji zostawiają swój ślad, tworząc wzorce wyznaczające nasz światopogląd, nasz sposób myślenia, odczuwania, interpretowania różnych rzeczy, a w szczególności to jakie są nasze "instynktowne" reakcje emocjonalne (w rzeczywistości to wykształcone głębokie uwarunkowanie/wychowanie, a nie wrodzony instynkt). To na tę warstwę psychiki wpływa się poprzez wielomiesięczną czy też wieloletnią psychoterapię - która trwa tak długo dlatego, że pomijając skrajne, traumatyczne doświadczenia, to ta warstwa generalnie zmienia się powoli - długoterminowo, nie krótkoterminowo.


1. U faceta nieogarniętego psychicznie, te dwie części psychiki ze sobą WALCZĄ. Część "Powierzchowna" CHCE uwodzić kobiety, a część "Głęboka" tego NIE CHCE. A dokładniej - na poziomie świadomej decyzji facet chce zdobywać kobiety, ale jest to niekompatybilne z jego długotrwałym, głębokim uwarunkowaniem i "wychowaniem".

2. U faceta ogarniętego psychicznie, te dwie części psychiki ze sobą NIE WALCZĄ. Część "Powierzchowna" CHCE uwodzić kobiety, a część "Głęboka" albo też tego CHCE, albo przynajmniej MÓWI TEMU "OK".

Jakie są tego skutki?

1. U faceta nieogarniętego psychicznie ma miejsce KONFLIKT WEWNĘTRZNY.

2. U faceta ogarniętego psychicznie NIE MA konfliktu wewnętrznego.

To co napisałem powyżej może brzmieć trochę "jałowo", albo niepozornie, bo jest to tylko kilka linijek tekstu. Ale w rzeczywistości jest to coś SUPER ISTOTNEGO, jest to SUPER POTĘŻNA RÓŻNICA.

Można to przyrównać do sytuacji, w której dwie osoby miałyby uprawiać ten sam sport, ale jedna miałaby go uprawiać nosząc plecak wypełniony kamieniami ważącymi kilkadziesiąt kilogramów, a druga byłaby pozbawiona takiego obciążenia. Jest chyba rzeczą oczywistą, że w tym momencie ta druga osoba miałaby DUŻO lepsze efekty, dzięki atutowi który byłby tak naprawdę brakiem obciążenia, brakiem tego plecaka z kamieniami. A z kolei osoba z plecakiem musiałaby dać z siebie niewspółmiernie duży wysiłek, aby zrobić cokolwiek.

W przypadku prawdziwych, materialnych plecaków każdy błyskawicznie zauważyłby o co chodzi - jeden facet ma na sobie plecak z kamieniami, to OCZYWISTE, że jest mu dużo trudniej. Ale materialne plecaki są bezpośrednio widoczne, a obciążenia psychiczne już nie.

Co więcej, chyba każdy człowiek ma za sobą doświadczenie niesienia czegoś fizycznie ciężkiego i nie tylko zna to uczucie, ale zna też różnicę pomiędzy byciem obciążonym, a nieobciążonym. A w przypadku obciążeń psychicznych tak nie jest, bo facet nieogarnięty zasadniczo nie wie jak to jest być ogarniętym i postrzega swój obciążony stan jako normalność, jako swój punkt odniesienia. Przy czym napisałem, że "zasadniczo" nie wie, bo są od tego pewne wyjątki. Chodzi o to, że osoby nieogarnięte, a przynajmniej niektóre z nich, mają czasami w swoim życiu kilka "wyjątkowych momentów", w których chwilowo coś przestawia się w ich psychice i kiedy na krótki okres czasu zaczynają działać na o wiele wyższym poziomie niż normalnie, tak jakby "nie będąc sobą". Moim zdaniem w tych momentach następuje "awaria systemu blokad" i to czego te osoby wtedy doświadczają to jest właśnie jakaś forma bycia ogarniętym psychicznie - ich psychika tymczasowo "gubi" plecak z kamieniami i na chwilę doświadczają stanu bez obciążenia, albo przynajmniej z dużo mniejszym obciążeniem.


Z kolei facet ogarnięty czasami rozumie lepiej, czasami gorzej perspektywę nieogarniętego - zależy to od cech indywidualnych, a także od tego, w jakim wieku ktoś się ogarnął. Jeżeli ktoś ogarnął się dopiero na studiach, już jako dorosły człowiek, to będzie miał wiecej wspomnień tego jakie kiedyś sam miał problemy i lepszą empiryczną znajomość perspektywy faceta nieogarniętego. Ale jeżeli ogarnął się już w późnej podstawówce, to dla niego nieogarnięcie to jakieś mgliste wspomnienia z dzieciństwa. (gdyby to kogoś interesowało - tak, są goście, którzy robią się ogarnięci psychicznie już w późnej podstawówce, całując i obmacując dziewczyny na domówkach, w parkach, itd). Ja sam ogarnąłem się w liceum, ale był to wynik mojego świadomego przyjrzenia się tej sferze życia, więc pamiętam więcej niż ktoś kto ogarnął się "nieświadomie".


W tym miejscu chciałbym doprecyzować pewne kwestie tyczące się tego, co napisałem powyżej. Posługuję się tam ułatwiającym tłumaczenie tego wszystkiego, uproszczonym schematem "Ogarnięty vs Nieogarnięty". I to jest dobry, przydatny schemat, natomiast w rzeczywistości jest to bardziej skomplikowane:

1. Różni ludzie bywają różnie "wychowani", ukształtowani na głębokim poziomie względem różnych typów sytuacji i okoliczności, w których można uwodzić kobiety. Mam tu szczególnie na myśli klasyczne "kanały poznawania kobiet", takie jak np. domówka, klub czy ulica. Chodzi o to, że wiele osób ma ogarnięcie psychiczne np. na domówkach, ale ma nie ma ogarnięcia psychicznego w kontekście uwodzenia na ulicy, a czasami także i w klubie. Taka osoba może np. mieć na koncie kilkadziesiąt kobiet poznanych na domówkach, może także w klubach, ale nie potrafi podejść do nieznajomej kobiety na ulicy. I taka osoba JEST ogarnięta, nawet jeżeli to ogarnięcie ma zawężony zakres, bo w tym zawężonym zakresie ta osoba jak najbardziej jest dobra z kobietami. Po prostu ktoś został "wychowany" w środowisku gdzie bzykało się laski poznane w określony sposób i takie jest głębokie ukształtowanie, głębokie uwarunkowanie tej osoby. Podobnie jest z różnymi detalami, takimi jak np.podchodzenie do większej grupy kobiet, albo podchodzenie do kobiety które są bardzo atrakcyjne, podchodzenie do lasek wyglądających sukowato, itd itp - ale to już są mniej istotne kwestie.

2. Tak naprawdę nie jest to zerojedynkowe "ogarnięty albo nieogarnięty", tylko mamy do czynienia z płynną skalą, bez sztywnego podziału na dwie grupy. Względem danego typu sytuacji dana osoba może być bardziej lub mniej ogarnięta - używając przykładu z plecakiem z kamieniami, mamy jakąś płynną skalę, gdzie ktoś może mieć np. 10 kilogramów kamieni i być lekko obciążony, a ktoś może mieć 50 kilogramów i to już jest poważny problem, ale nie tak poważny jak 100 kilogramów.



Istotną rzeczą w tym wszystkim jest to, że ogarnięcie psychiczne to zasadniczo BRAK oporów, BRAK konfliktu wewnętrznego. W poprzedniej części artykułu napisałem o tym, że podejście do kobiet ludzi ogarniętych psychicznie można streścić słowami "KOBIETA SŁUŻY DO RUCHANIA". Kobieta służy do ruchania, a więc dążenie do seksu z nią jest czymś całkowicie normalnym, naturalnym, słusznym, oczywistym, itd itp. Kobieta służy do ruchania, a więc NIE do tego, aby przejmować się tym co ona sobie o nas pomyśli, czy też przejmować się jej odczuciami lub byciem fair względem niej. I to podejście do kobiet, oczywiście obecne na GŁĘBOKIM, a nie jedynie powierzchownym poziomie psychiki, owocuje właśnie BRAKIEM oporów, rozterek, konfliktów wewnętrznych.


Innymi słowy mówiąc, ogarnięcie psychicznie NIE polega na tym, że ktoś ma wyjątkową osobowość, siłę charakteru, ani super odkrywcze spojrzenie na uwodzenie i kobiety. Nie - ktoś ogarnięty psychicznie to tak naprawdę ktoś BEZ OPORÓW, co wynika najczęściej z podejścia do kobiet które jest mniej czy bardziej PROSTE, utylitarne, przedmiotowe, egoistyczne, amoralne. To jest generalnie bardziej BRAK niż OBECNOŚĆ czegoś.

To co opisałem powyżej wywołuje masę trudności ze zrozumieniem, a po części także z zaakceptowaniem tego jak to wszystko wygląda.

Patrząc na to na bardzo abstrakcyjnym poziomie, ludzie często oczekują, spodziewają jakiegoś skomplikowanego, tajnego "SEKRETU" który polegałby na OBECNOŚCI czegoś, np. na posiadaniu jakiejś pozytywnej cechy. Coś PROSTEGO (w sensie braku skomplikowania, nie poziomu trudności), polegającego na BRAKU czegoś, BRAKU blokad, nie pasuje do tych wyobrażeń. Ludzie potrafią nic nie wiedzieć, ale jednocześnie mieć odgórne, błędne wyobrażenia odnośnie tego, jak "powinno wyglądać" to czego szukają. A przez to mogą to łatwo zignorować, uznać że to nie jest to i "pójść dalej", szukając czegoś co tak naprawdę już znaleźli, tylko zignorowali przez błędne wyobrażenia.

Konkretnym przykładem tego jest sytuacja, w której dana osoba nieogarnięta zna jednego czy nawet kilku facetów mniej czy bardziej ogarniętych z kobietami, ale to jacy ci ludzie są nie pasuje do jej wyobrażeń, więc ignoruje ich jako przykład/źródło wiedzy. Powiedzmy przykładowo, że dany ogarnięty facet jest chamski i mało inteligentny, wręcz prymitywny. W tym momencie wiele inteligentnych, kulturalnych osób "na poziomie" może mieć problem z dostrzeżeniem czy też zaakceptowaniem tego, że taki generalnie rzecz biorąc kretyn jest w kontekście uwodzenia lepszy od nich i że mogą się od niego czegoś nauczyć.

Ja osobiście wiele razy słyszałem od inteligentnych, kulturalnych, ale nieogarniętych facetów narzekanie typu "kobiety lecą na chamów". To jest świetny przykład tego, jak ludzie błędnie zwracają uwagę na to, co JEST OBECNE, a nie na BRAK OBECNOŚCI jakiegoś czynnika. Chodzi o to, że jeżeli ktoś jest chamski względem lasek, to oznacza, że występuje u niego BRAK HAMULCÓW/OPORÓW. I to ten BRAK OBECNOŚCI hamulców/oporów odpowiada tak naprawdę za sukcesy, a nie OBECNOŚĆ chamstwa.


Na mniej abstrakcyjnym poziomie, różni ludzie miewają różnego rodzaju błędne wizje tego, jaki jest lub jaki nie jest ktoś ogarnięty z kobietami.

Część facetów ma w głowie obraz osoby ogarniętej jako jakiegoś super "męskiego", twardego gościa z wysokim testosteronem, typ komandosa, może gangstera, "badboya", itd itp. A tak naprawdę z tego co ja widzę po innych i po sobie, to osoby dobre z kobietami z jednej strony nie są w jakiś sposób zniewieściałe czy androgeniczne, ale z drugiej strony są to też super męscy "herosi" - to raczej normalni faceci, z umiarkowanymi odchyłami w obu kierunkach. A tak swoją drogą, to pisałem już na blogu o tym, że były badania naukowe w których badano wpływ hormonów na atrakcyjność rysów twarzy i okazało się, że wysoki poziom testosteronu NIE MA na to wpływu, natomiast istotny jest NISKI poziom kortyzolu, czyli "hormonu stresu". Tam chodziło o rysy twarzy, w tym artkule o psychikę, ale generalnie to pokrywa się z moimi obserwacjami - w uwodzeniu liczy się wyluzowanie, a nie męskość.


Niektórzy faceci mają taką wizę, że ktoś ogarnięty z kobietami to ktoś kto prowadzi bardzo aktywne życie, ktoś ma swoje "pasje", kto bardzo intensywnie realizuje się czy to zawodowo, czy to w zakresie jakichś hobby, zainteresowań. Jest to straszna bzdura, bo nie tylko nie ma takiej zależności, ale w sporej mierze jest zależność ODWROTNA. Pisałem już o tym, że osoby ogarnięte z kobietami to generalnie IMPREZOWICZE. I pisałem też dlaczego - więcej imprez to "statystycznie" rzecz biorąc więcej doświadczenia z kobietami, więcej towarzystwa i wpływu osób dobrze radzących sobie z kobietami. A imprezowicze to często ludzie niezbyt pracowici, niezbyt zdyscyplinowani, którzy myślą raczej o relaksie, imprezach, alkoholu, używkach i laskach, a nie o tym, aby się niepotrzebnie męczyć. W kontekście kobiet dochodzą do tego także kwestie czasowe - jeżeli ktoś pracuje, a ma jeszcze mieć dużo lasek, to kiedy niby ma on mieć czas na jakieś bardziej intensywne zajmowanie się hobby? Oczywiście można dzielić czas pomiędzy jedno a drugie, w jakimś stopniu każdy to dzieli, ale w ostateczności ilość czasu jest ograniczona - może zajmować się wieloma rzeczami po trochu, ale wieloma rzeczami w dużym stopniu już nie. Inna sprawa, że gdy ma się spełnienie i bogate życie w kontekście kobiet, to wiele innych rzeczy "blednie" - ja jestem osobiście bardzo mocno przekonany, że większość ludzi zajmujących się intensywnie różnymi hobby poświęcałaby im znacznie mniej czasu, a może w ogóle by się nimi nie zajmowała, gdyby mieli oni w swoim życiu jako alternatywę "hobby" w postaci odpowiednio atrakcyjnych kobiet. A tak ogólnie moja puenta w tym kontekście jest taka, że osoba ogarnięta z kobietami to bardzo często jest mniej czy bardziej leniwy imprezowicz, a nie jakiś super ambitny tytan pracy, który próbuje w życiu osiągać nie wiadomo jak wielkie cele.


Część facetów to "harcerze" - ludzie z silną obyczajowością i moralnością [w kontekście seksualności/uwodzenia], którzy najczęściej noszą w sobie wyjątkowy silny szacunek do kobiet, a także oderwany od rzeczywistości, wyidealizowany obraz płci przeciwnej. Alternatywną nazwą dla nich mogłoby być "grzeczni synkowie mamusi", ale nie w sensie samodzielności, tylko w sensie naiwnej perspektywy, patrzenia na świat mniej więcej tak, jak ich w dzieciństwie mamusia nauczyła. To są ci faceci, których bardzo często OBURZA to co robią uwodziciele tacy jak ja, bo według nich "tak nie wolno!". Zdarza się też, że wywołuje to u nich NIEDOWIERZANIE, na zasadzie "to niemożliwe, przecież kobiety takie nie są!". Ci ludzie generalnie nie chcą albo nie potrafią zaakceptować tego, jak funkcjonuje świat i jakie są najczęściej kobiety, więc uciekają w myślenie życzeniowe i negowanie tego, co przeczy ich naiwnemu pojmowaniu świata. Jest to ogólnie coś ŻAŁOSNEGO, szczególnie dlatego, że ci ludzie, których pozornie charakteryzuje wysoki poziom moralności, tak naprawdę praktykują zakłamanie - oburza ich gdy ktoś (ja) mówi że okłamuje kobiety, a sami okłamują siebie i próbują okłamywać innych. Tacy ludzie często nie wierzą, czy też może nie chcą uwierzyć w to, że mogą istnieć AMORALNI uwodziciele, odnoszący sukcesy z fajnymi kobietami.Tacy faceci często negują to twierdząc, że amoralni uwodziciele zdobywają tylko "łatwe" kobiety, podczas gdy u tych "porządnych" nie mają szans - a w domyśle chodzi też o to, że niby te "porządne" wybierają tylko "porządnych facetów" jak oni sami. Są to oczywiście bzdury, bo różni uwodziciele ruchają różne laski, w tym także laski pozytywne z charakteru, inteligentne, wykształcone, itd itp. Przy czym często jest tak, że uwodziciel z danego środowiska bzyka laski podobne do siebie. Często ruchacz-dres bzyka dresiary, natomiast elegancki ruchacz z wyższym wykształceniem bzyka eleganckie kobiety z wyższym wykształceniem.


Wielu osobom wydaje się, że osoba ogarnięta psychicznie to ktoś z WYSOKIM POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI. Ktoś "pewny siebie", kto "zna swoją wartość", itd itp. To może być dla wielu czytelników zaskakujące, ale jest to błędne przekonanie, jest to NIEPRAWDA. Bo oczywiście, są uwodziciele z wysokim poczuciem własnej wartości, ale nie wszyscy faceci dobrzy z kobietami tacy są - jest wielu innych, włącznie ze mną, którzy uważają siebie za mniej czy bardziej normalnych ludzi, podchodząc do tego w bardziej zdystansowany, "rzemieślniczy" sposób, bez traktowanie tego zbyt osobiście. Chodzi o perspektywę według której ruchanie lasek to coś normalnego, jedni są w tym lepsi, inni gorsi, ale generalnie nie jest to żaden "big deal". A są też tacy ludzie, którzy potrafią czuć się źle ze swoim życiem, myśleć o sobie źle, a i tak są w stanie działać dobrze z kobietami - to potrafi wyglądać w przybliżeniu tak, że dla nich kobiety to "używka", podobnie jak alkohol, a nie coś na co mieliby zasługiwać czy nie zasługiwać. Generalnie ogarnięcie psychiczne w uwodzeniu zależy nie od naszego poczucia własnej wartości, ale od naszego podejścia do kobiet, naszej obyczajowości i moralności w kontekście uwodzenia. To że w tym wszystkim NIE chodzi o poczucie własnej wartości można łatwo zobaczyć, patrząc na to, że bardzo często dany facet, czy z wysokim czy to z normalnym poczuciem własnej wartości, czuje się ok z podrywaniem kobiety o określonym poziomie urody w kręgu znajomych, natomiast ma opory przed podejściem do nieznajomej kobiety o takim samie poziomie urody w klubie czy na ulicy. Jego poczucie własnej wartości jest cały czas TAKIE SAMO, ale poziom oporów jest RÓŻNY w zależności od okoliczności - to jest pokazuje, że poziom oporów jest uzależniony od czegoś innego niż poczucie własnej wartości. A od czego? Od (głębokiego) wychowania obyczajowego, według którego podrywanie nieznajomych kobiet w klube czy na ulicy jest czymś bardziej "niestosownym" niż czynienie tego samego w kręgu znajomych. I jest wielu facetów z wysokim poczuciem własnej wartości, "znających swoją wartość", dobrze o sobie myślących, itd, którzy są nieogarnięci z kobietami, bo zostali wychowani, ukształtowani w taki sposób, że uwodzenie jest dla nich niestosownym, niewłaściwym zachowaniem.



CDN

Komentarze

  1. geniusz... :)

    Tekst trafia w sedno problemu.
    Powiedzmy jest facet brzydki z kula u nogi i z małą determinacją. sukcesów brak. Natomiast jak zwiększymy mu determinacje to sukcesów też raczej będzie brak a to co wystąpi u niego to zmęczenie sytuacją.

    Natomiast średni koleś bez balastu psychicznego (kuli u nogi) przejdzie spokojnie ulica i dla niego poznanie dziewczyn będzie naturalne, przez co ilość bzykania będzie większa co tu dużo rozumieć?

    Najgorsze jest to że sa ludzie którzy zatruwali mój umysł jakimiś bzdurami typu szczerość, moralność, etc.

    Jak wam się coś uda to starajcie się nie mówić o tym kolegom. Oni nie uwierzą że można dziewczynę n pierwszym spotkaniu zaprosić do domu.

    Ja byłem przez długi okres czasu w miasteczku na zachodzie i tam mówienie "cześć" obcym ludziom na ulicy jest społecznie wymagane i nikt nie czuje stresu z tego powodu. Wiec dlaczego ludzie mówią że stres jest naturalny ?

    Jednym słowem trenerze uwodzenia i społeczność to debile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak z ciekawości zapytam, w jakim kraju mieszkałeś? Po moim pobycie w Hiszpanii np bardziej sie otworzyłem, bo choć na zagranicznych sa Hiszpanie troche zamknięci, to mimo to mega życzliwi i "łatwo dostępni" , że z każdym porozmawiasz i to jest normalne, np zagadać do kogoś czy zacząć jakaś rozmowę zupełnie randomowo w kolejce do kasy czy przy barze.

      Usuń
    2. byłem w Alzacji ;) polecam xd
      łatwo jest pogadać... z tego co mi kolega mówił kiedyś bya akcja że chłopak i dziewczyna szli tą samą trasą to poszli w krzaki zamiast a pierwszą lekcje xd ;) nie wiem czy to prawda ale on we Francji mieszkał dopiero rok i mówił to z takim zaangażowaniem że uznałem to za prawdę ;)

      Mówienie cześć jest tam normalne a nawet w pewien sposób wymagane... jak to się ma do lęku przed powiedzeniem cześć do kobiety przez naszych ekspertów ?

      Usuń
  2. "Jednym słowem trenerzy uwodzenie i społeczność to debile"
    a po za tym teraz przeczytałem taki o to wpis.
    http://www.uwodzeniekobiet.fora.pl/pytania-problemy-rozwijanie-znajomosci,51/jakie-sa-plusy-i-minusy-bycia-dobrym-z-kobietami,36526.html

    Oni cały czas nie mogą wyjść poza swoje wąskie ramy moralności na poziomie logicznym jak i poziomie głębokim.

    Oni myślą że jak będą kochać kobietę z pozycji dominującej to ona będzie tak szczęśliwa że nigdy od nich nie odejdzie.

    Nie biorąc od uwage że
    1 Zawsze ktoś inny ma wiecej kasy
    2 Zawsze jest ktoś ładniejszy
    3 Zawsze z kimś innym może zbudować głębszy raport
    4 Ona mogła być z nimi po prostu ponieważ nie chciała być sama a im się wydaje że to wielka miłość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog Milroh, dużo przydatnej wiedzy. Robisz "czarny PR" szkołom uwodzenia, prostujesz wiele bzdur, które głoszą, ale to dobrze, ktoś musi posprzątać ten syf :)

    Ja mam pytanie z innej beczki. Co sądzisz o swingu? Uczestniczyłeś kiedyś w takiej zabawie, a jeśli tak to w klubie/na prywatnej imprezie? Na zachodzie jest sporo takich klubów (w Wawie też jakieś są z tego co wiem), niektóre są dość popularne i ludzie korzystają. Lubisz takie imprezy z wymianą partnerów, trójkąty, czworokąty (nawet niekoniecznie w klubach do tego przeznaczonych, ale np. na prywatnych imprezach) czy preferujesz raczej seks z ładną laską w swojej sypialni? Pytam Ciebie, bo jesteś doświadczonym gościem, a po tylu latach "zwykłego" seksu może człowiekowi brakować jakichś ekstra bodźców i wrażeń.

    Ja nigdy nie brałem udziału w swing party i na tę chwilę pewnie bym nie chciał, ale ciekaw jestem jak do tego tematu podchodzi człowiek bardzo dobry z kobietami i nie mający żadnych oporów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. 1. Co do "czarnego PR" robionego szkołom uwodzenia, to co tu dużo mówić - bardzo duża, przeważająca część "wiedzy" o uwodzeniu to bzdury, wymyślane przez ludzi którzy praktycznie na pewno nigdy nie byli dobrzy z kobietami.

      2. Co do Swingerstwa, to mnie ta wizja odpycha. To znaczy ja mogę przelecieć cudzą laskę, ale nie mam ochoty na dzielenie się swoją. :)

      A tak ogólnie, to ja jestem pod tym względem stosunkowo normalnym facetem - mam lekkie tendencje BDSM, ale poza tym za bardzo nie mam "odchyłów".




      Usuń
  4. Zagłębisz się może w temat samooceny. Uważam,że jeśli facet ma niską to nie pozna kobiety bo uważa siebie za hujowego. Ciągle daje sobie kulke w łeb.
    Nr 2. Jak wejść w głęboki poziom psychiki? Medytacja, świadomośc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. 1. Czy przeczytałeś dokładnie artykuł?

      W artykule jest napisane, że tak naprawdę nie chodzi o poczucie własnej wartości (samoocenę), a o odpowiednie podejście do kobiet. Bo są ludzie myślący o sobie (samoocena) źle, ale ruchający laski - w ich modelu świata nie trzeba być wartościowym, aby "zasługiwać" na kobiety.

      2. O tym też była mowa na blogu - jedyną znaną mi w praktyce metodą poukładania poziomu głębokiego jest zafundowanie sobie "psychoterapii", czy też "nowego wychowania", poprzez zakumplowanie się i długotrwałe wspólne imprezowanie z osobami które już są dobre z kobietami, tak aby obserwowane sytuacje stopniowo zmieniły obraz kobiet.

      Usuń
  5. Jak twoim okiem wyglądają te 2 zestawy ciuchów, czy oba są okej czy któryś lepszy? Kiedy cz.4?:)
    https://mosaic01.ztat.net/vgs/media/pdp-zoom/DI/12/2L/01/FQ/11/DI122L01F-Q11@11.jpg

    https://mosaic01.ztat.net/vgs/media/pdp-gallery/B7/02/2M/00/6B/11/B7022M006-B11@11.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Generalnie najważniejsze jest to, jak dana rzecz wygląda na żywo, na konkretnej osobie.

      2. Dla mnie oba zestawy są słabe - nie podoba mi się bluza pierwszego, płaszcz i koszula drugiego. Płaszcz jest lepszy u pierwszego, a spodnie i buty są lepsze u drugiego.

      3. Czwarta część pewnie będzie w ciągu kilku tygodni.

      Usuń
    2. A jak oceniasz tego gościa, fryzurę ma zbyt grzeczną ale płaszcz bardzo dobrze dobrany czy zbyt poważnie i grzecznie? https://mosaic01.ztat.net/vgs/media/pdp-zoom/T1/02/2M/00/YQ/11/T1022M00Y-Q11@13.jpg
      czy może lepsze takie kurteczki zamiast płaszczu ?https://mosaic01.ztat.net/vgs/media/pdp-zoom/BA/22/2H/01/LK/11/BA222H01L-K11@12.jpg

      Zauważyłem, że w tym sezonie coraz więcej facetów zamiast kurtek puma, nike ubiera się elegancko, elegancko-sportowo, co prawda większość wciąż w chińskich podróbach i widać niedociągnięcia, ale poziom ubierania się wśród facetów coraz wyższy.

      Usuń
    3. 1. Płaszcz jest generalnie lepszy, ale kreacja gościa w płaszczu mi osobiście się nie podoba. Może to kwestia światła, ale jak dla mnie ten płaszcz wygląda trochę dziwnie, a spodnie po prostu słabo.

      2. Tak, faceci ubierają się coraz bardziej elegancko, poprzeczka się podnosi. W ogóle zresztą mam wrażenie, że dzisiaj facetom jest chyba trudniej, pomimo pozornych ułatwień. Jest konkurencja i podnoszenie poprzeczki ze strony mężczyzn z Europy Zachodniej przyjeżdżających do Polski. Więcej mężczyzn podchodzi, najczęściej słabo, kobiety bywają tym zmęczone tak samo jak można być zmęczonym niechcianymi reklamami lub nagabywaniem przez natrętnych sprzedawców. Niby jest dostęp do ogromnej ilości informacji o uwodzeniu (internet), ale duża ilość tych (dez)informacji to szkodzące ludziom bzdury.

      Usuń
    4. Mozna być zmęczonym. Ja je świetnie rozumiem, bo mieszkam w kraju, gdzie co 2-3 minuty ktoś pyta Cię o masaż, taxi, transprort czy laski. Po prostu można oszaleć po kilku miesiącach. Ja im się naprawdę nie dziwię.

      Usuń
  6. Milroh, mógłbyś ocenić to podejście Jamesa?

    https://www.youtube.com/watch?v=__WMRxFQDQk

    James nie jest tu ani elegancko ubrany ani nie robi nic niezwykłego, a laska wydaje się zainteresowana, bez problemu daje mu numer, pyta czy mieszka sam, itp. Jeśli faktycznie to modelka, to widać nie potrzebował eleganckiego ubioru, żeby na luzie wziąć od niej numer i później pewnie ją bzyknąć. Z moich doświadczeń wynika, że z modelkami gra się dużo trudniej, one mają wyżej postawioną poprzeczkę co do wyglądu i statutu faceta, a to podejście trochę temu przeczy. Podchodzi normalny gość, nie wygląda jak milion dolców, gada w sumie o pierdołach i mu praktycznie od razu wchodzi. Mógłbyś się do tego odnieść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. Niespecjalnie chcę oceniać podejście Jamesa, bo czułbym się z tym nieco niezręcznie.

      Mogę natomiast powiedzieć tyle:

      1. Są reguły, ogólne tendencje, a są też i wyjątki. Są sytuacje w których dana laska zachowuje się wbrew ogólnym regułom, ale to nie znaczy, że te ogólne reguły nie są prawdą.

      Na podobnej zasadzie można by znaleźć atrakcyjnego, bogatego faceta, który jest z przeciętnie wyglądającą kobietą, chociaż łatwo mógłby mieć ładniejszą - to nie oznacza wcale, że dla facetów wygląd nie jest priorytetem (ogólna reguła), to oznacza, ze dla tego konkretnego faceta wygląd nie jest priorytetem (wyjątek).

      Często ludzie biorą wyjątki i interpretują je według myślenia życzeniowego - np. widząc jedną bardzo ładną kobietę z niezamożnym, przeciętny wyglądającym facetem uznają, że "wygląd nie jest do tego potrzebny" - a nie myślą o tym, że jest np. 20 innych bardzo ładnych kobiet, które by tego przeciętnego faceta nie chciały.


      2. Konkretnie w przypadku tej laski z nagrania widać, że ona nie jest napuszona, jest spoza Warszawy (z małej miejscowości chyba?), nie ma pieniędzy na hotel - ona jest stosunkowo "nisko" psychicznie. To znaczy to nie jest tak, że tam następuje "rozbrojenie" jakiejś suki - tam następuje wyrwanie laski która na poziomie psychiki jest normalna. Jest przy tym bardzo wysoko prawdopodobne, że gdyby pomieszkała w Warszawie 2-3 lata, pokręciła się w klimatach zamożności i quasi-sponsoringu, to zmieniłaby się jej psychika/podejście - to dzieje się z wieloma laskami które tu przyjeżdżają (czy do innego dużego miasta). To też swoją drogą powoduje, że ja często rozumiem się w tym kontekście gorzej z facetami z prowincji, gdzie ładne laski są jednak mniej zepsute, a lepiej z facetami dużych miast, którzy dużo lepiej znają to o czym mówię.

      Usuń
    2. Fajnie ze ktos tak ogarniety jak ty dostrzega ze w uwodzeniu sa rozne stopnie trudnosc w zaleznosci od laski i okolicznosc ale takze od czasow w ktorych przyszlo nam zyc. Pomimo ze jestem ponizej 30stki to po opowiesciach starszych znajomych odnosnie tego jak bylo kiedys i jakie byly kobiety w tamtych czasach mam nieodparte wrazenie ze te dzisiejsze staly sie o wiele bardziej rozczeniowe i wyrachowane, szczegolnie widac to w warszawskich klubach z wyzej polki, w ktorym przecietne laski udaja krolowe czujac ze zasluguja na najlepsza polke same reprezentujac za przeproszeniem gowniany poziom. Maja wybujale oczekiwania a nawet w polowie ich nie egzekwuja odnosnie samej siebie. Moim zdanime duza role odegralo tu pojawienie sie mediow spolecznosciowych, kiedys bylo tylko grono albo fotka, ale zawzwyczaj byly tam tylko laski typu "attention whore" a w dzisiejszejdobie facebookow i instagramow co druga laska jest "instagramowa gwiazdeczka" dostajac przy tym ogromna ilosc validacji i propozycji od sliniacych sie i zakompleksialych facetow. Wiele osob nie ma swiadomosci jak te sprawy wygladaja u atrakcyjnej kobiety, mam na mysli ilosc wiadomosci, zaczepek, flirtu i propozycji matrymonialnych ze strony facetow ktorymi laski sa zasypywane na portalach spolecznosciowych. Mam kolezanke
      ktora w realu jest srednia ale jest mocno fotogeniczna i na zdjeciach wyglada na 7 i jak nie raz pokazywala
      mi ilosc i tresc wiadomosci od jej "adoratorow" to az sam bylem w szoku. Standardem byly komplementy, proby flirtu i
      blizeszego poznania sie badz propozycji spotkania. Nie zabraklo tez rozbieranch zdjec, w tym zdjec penisow. Duza czesc z tych wiadomosci byly propozycje matrymonialne kolesi oferowali kase za sex, wspolne wakacje w egzotycznych miejscach, wyjazdy na weekend za granice czy po prostu od razu proponowali jej zeby za nich wyszla bo byli bogaci. Najbardziej mind fcukiem dla mnie jest to ze ta laska jest przecietna, pochodzi z malej miejscowosci (20tys) a pomimo tego dostaje taka ilosc atencji, propozycji towarzyskich i sponsorskich.
      Az sie boje pomyslec jak musi wygladac to u skrajnie atrakcyjnej laski w jakims duzym miescie typu WWA, Wroclaw czy Sopot, tymbardziej ze te laski z racji wykonywanych zawodow/ swojej urody naturalnie obracaja sie w topowych bogatych kregach...

      Jesli chodzi o sam temat konkurencji to niestety ale masz racje, faceci wygladaja coraz lepiej, standardy wygladowe mocno sie podniosly, kobiety staly sie bardziej rozczeniowe zwlaszcza w kwestiach finansowych, panuje o wiele wieksza swoboda sexualna niz jeszcze kilka lat temu. W dodatku wyzej wymienione media spolecznosciowe daja kobietom poczucia wladzy nad facetami i o wiele wiele wiekszy wybor potencjalnych facetow.
      Ja mam przy tym nieodparte wrazenie ze swiat uwodzenia to po prostu swiat dzungli gdzie trwa niustanna wojna o samiece i niestety albo stety wygrywaja najlepsi.
      Co do warszawy to sam v1ncent kiedys powiedzial ze stolica jest najtrudniejszym miastem do podrywu na calym swiecie. Jesli tu nauczyc sie pick up to wszedzie dasz rade... Oczywisicie jest to delikatnie przesadzone ale prawda jest taka ze bez bardzo dobrych zasobow (wyglad, hajs) stolica jest bardzo ciezkim miejscem na uwodzenie. Wieksze miasto to wieksze mozliwosc, ale zarazem wieksza konkurencja, czesto naprawde przystojna i bogata konkurencja...

      Usuń
    3. Pragne się wypowiedzieć.
      Po pierwszy przyznaje koledze racje. Kiedyś kobiety byy bardziej czułem i mniej roszczeniowe. Jak patrze na pokolenie mojego ojca, to widze że to była banda dziadów( z wyglądu). Mało zadbani faceci itd. Natomiast kobiety o wiele dłużej trwały przy swoich mężach. Natomiast dzisiaj kobiety widząc to jacy są inni mężczyźni głownie dzięki internetowi i TV. Zmieniała się grupa porównawcza. Dzisiaj widzą przystojniaków i ich chcą w realu. Kiedyś ich po prostu nie widziały wiec nie miały takich roszczeń. Kiedyś kobiety były mniej śmiałe mniej roszczeniowe i mniej świadome swoich potrzeb. Jeżeli dzisiaj kobiety lecą na kase i wgląd i głośno sie tego domagają to mamy patologiczna sytuacje gdzie mężczyzna obarczony ciężarem szacunku do kobiet i braku karty przetargowej w postaci dobrego wyglądu jest kompletnie rozbrojony. Dlatego warto poprawić wygląd i pozbyć sie szcunku do kobiet, jednak kilka ostaniach dyskusji utwierdza mnie w przekonaniu że ta zmiana mentalności u większości mężczyzn jest niemożliwa.

      A co do stolicy to trochę sie domyślam że jest trochę ciężej ;)

      Zak

      Usuń
    4. " Pomimo ze jestem ponizej 30stki to po opowiesciach starszych znajomych odnosnie tego jak bylo kiedys i jakie byly kobiety w tamtych czasach mam nieodparte wrazenie ze te dzisiejsze staly sie o wiele bardziej rozczeniowe i wyrachowane, szczegolnie widac to w warszawskich klubach z wyzej polki,"

      <--- TAK. Polskie kobiety są generalnie bardziej roszczeniowe i wyrachowane niż kiedyś, a te z warszawskich klubów z wyższej półki szczególnie.

      Przyczyn jest wiele, ale na pewno jedną z nich są wpływy kulturowe państw Zachodu, gdzie generalizując mężczyźni są atrakcyjni, a kobiety brzydkie i roszczeniowe nieadekwatnie do wyglądu.

      "Jesli chodzi o sam temat konkurencji to niestety ale masz racje, faceci wygladaja coraz lepiej, standardy wygladowe mocno sie podniosly, kobiety staly sie bardziej rozczeniowe zwlaszcza w kwestiach finansowych, panuje o wiele wieksza swoboda sexualna niz jeszcze kilka lat temu. W dodatku wyzej wymienione media spolecznosciowe daja kobietom poczucia wladzy nad facetami i o wiele wiele wiekszy wybor potencjalnych facetow. "

      <--- Tak, to wszystko prawda. A sytuację pogarszają jeszcze faceci z Zachodu, którzy wymuszają wyższe standardy.

      Zły wpływ, tylko innego rodzaju, ma także społeczność uwodzeniowa, która zalewa laski dużą ilością złych podejść, przez co laskom podejście ze strony facet kojarzy się dużo gorzej niż kiedyś. W pierwszej połowie lat 2000'nych mogłeś podejść do najlepszej kobiety i miałeś duże szanse na to, że ona będzie ucieszona Twoim podejściem i będzie pod wrażeniem Twojej odwagi. Dzisiaj to już przeszłość, bo dzisiaj w Warszawie jest pewnie co najmniej 100 kolesi "tłuczących" masowe podejścia, co przekłada się na tysiące podejść - zaczepień w popularnych wśród PUA miejscach.

      "Ja mam przy tym nieodparte wrazenie ze swiat uwodzenia to po prostu swiat dzungli gdzie trwa niustanna wojna o samiece i niestety albo stety wygrywaja najlepsi."

      <--- Tak akurat było zawsze, zmieniły się tylko warunki konkurencji, a nie sam fakt jej istnienia.

      Kiedyś np. dużo większym problemem było poznawanie kobiet, bo ludzie się dużo bardziej bali podchodzić - i wtedy podejście samo w sobie miało jakąś wartość. Dzisiaj samo podejście już żadnej wartości nie ma, bo podchodzi dużo, dużo więcej facetów niż wtedy.

      Kiedyś standardy wyglądowe wyznaczał zwyczajny polski "Kowalski" - dzisiaj "Kowalski" musi sobie radzić z konkurencją w postaci dobrze ubranych obcokrajowców, a także dbających o wygląd rodaków.

      Usuń
    5. TO chyba dobry moment na wyjazd na Ukrainę. Tam przynajmniej nasze zarobki wystarczają na dużo. A i laski nie będą tak wybrzydzać.

      Usuń
    6. TO chyba dobry moment na wyjazd na Ukrainę. Tam przynajmniej nasze zarobki wystarczają na dużo. A i laski nie będą tak wybrzydzać."

      <--- To jest jak najbardziej działająca opcja - ruchać kobiety z biedniejszego kraju. Wielu Polaków testowało to w "lekkiej" wersji na Ukrainkach czy Białorusinkach, a w "ciężkiej" na kobietach z Tajlandii, Filipin i państw Ameryki Południowej, gdzie bycie białym oznacza bycie kimś egzotycznym i bardziej atrakcyjnym.

      Niestety ten sam mechanizm działa przeciwko polskim mężczyznom, bo z kolei do Polski przyjeżdżają sobie mieszkańcy Zachodniej Europy, którzy generalnie są bogatsi, lepiej ubrani od Polaków i są też często egzotyczni (Hiszpania, Włochy, Portugalia). To podnosi standardy męskiej atrakcyjności, generuje "nadmiar mężczyzn" i tym samym podnosi wartość kobiety na "rynku seksualnym". Oczywiście ja sobie poradzę, co bardziej atrakcyjni i/lub ogarnięci Polacy też, ale dla polskich mężczyzn ze średniej i niższej półki to jest moim zdaniem coś mocno szkodliwego - szczególnie dla tych mieszkających w miastach jak Warszawa czy Kraków.

      Usuń
  7. Ja nie jestem milroh ale sie wypowiem. Nie zly typeczek z tego jamesa. Jeden kumpel z warszawki mowil ze widzial go w skeczu i balu to koles moglby grac w ping ponga tak sie odbijal od tych lasek i to nie mowimy o jakis miss tylko od srednich dup i lecialo to hurtem. Podobno wygladalo to tak ze celowo omijal ladne laski nawet do nich nie podchodzil dlatego ja tez uwazam ze ta miss to moze byc miss ale w zmywaniu naczyn w domu nawet po figurze widac. Jak ja bym mial tak nazywac pocalunek z laska jak on w filmiku to przelizalem rodzine na wigili przy oplatku bo dajemy calusy w policzki. Ostatnia rzecz mam takiego znajomego ktory byl u niego na szkoleniu ale nie znam go jakos super tamten wczesniejszy kumpel to bardzo dobrze znam ale do rzeczy. Potwierdzil sytuacje z klubami i ogolnie mowil ze slabo mu szlo ale james sie tlumaczyl ze jakies sprawy na glowie i slaby dzien.

    OdpowiedzUsuń
  8. mi sie wydaje że oprocz milroha i Festa nie ma naprawde dobrych uwodzicieli. Wielu trenerów mówi mase nie spójności.
    Typu;
    1. Wygląd się nie liczy
    2.Trzeba być spójnym/szczerym.
    3. Najważniejszy jest charakter.

    1. Jeżeli ktoś jest przystojny to dziewczyny będą częściej się do niego uśmiechać jak i będzie się im bardziej podobał... A co z tym zrobi to już jego sprawa, chodz i tak fajny chłopak z wygladu nawet przy sredniej gadce ma wieksze szanse.
    2. Jak dziewczyna jest najlepsza laska jaka lizaliśmy/ruchaliśmy i jej o tym powiemy to jak ona nas odbierze? A jak ruchaliśmy już sporo kobiet to też mamy jej mówić że bierzemy ja tyko do łozka ?
    3. Powiedzmy jest facet ktory ma fajny charakter ale mieszka w qrwalu dolnym(wiosce gdzie psy dupami szczekają). Ile taka osoba może poznać/ruchać nowych dziewczyn ? A teraz wyobrazimy sobie kolesia który mieszka w centrum Gdanska/Sopotu/Warszawy/Łodzi/Krakowa. W szkole miał znajomych co ciagle imprezuja gdy rodziców nie ma, to kazdy z nich robi domowki... teraz pytanie ile okazji na bzykanie pojawia sie naszemu sredniemu z charakteru koledze z centrum wielkiego miasta ?

    Prawie żaden z dostęnych na rynku ludzi nie mówi jakie znaczenia ma; kasa, wyglad, logistyka etc.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam pytanko do Ciebie Milroh. Czy dużo książek w życiu przeczytałeś? jeżeli tak to jakiej tematyki? jaki masz stosunek do psychologicznych książek ?(oczywiście nie o uwodzeniu) i jakie z reguły czytasz, czy bardziej nastawiasz się na takie edukujące (psychologia, biznes, itp.) czy takie po prostu ciekawe i z puentą (opowieści, biografie itp.) czy te po prostu dla Ciebie ciekawe typu new age (w odniesieniu do jednego z raportów).

    Byłbym wdzięczny za rozbudowaną odpowiedź, gdyż jestem ciekawy jak u Ciebie z tym jest. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy przeczytałem w życiu dużo książek? Moim zdaniem dużo nie, ale mało też nie - powiedziałbym, że średnią ilość.

    Jakiej tematyki? Głównie fantasy.

    Jaki mam stosunek do książek psychologicznych? Chyba umiarkowanie negatywny, dla mnie osobiście są zbyt "suche" i niezbyt przekładają się na realne życie. Ja przynajmniej nie pamiętam, abym się z takiej książki czegokolwiek nauczył - inna sprawa, że za wiele to ich nie czytałem.

    Tak jak napisałem powyżej, czytałem głównie fantasy, więc książki rozrywkowe, nie edukacyjne. Jedna kwestia to lenistwo i to, że oczekiwałem głównie rozrywki, a nie korzyści. Natomiast inna sprawa, że ja mam wątpliwości co do przydatności książek edukacyjnych - mam wątpliwości co do tego, na ile ich czytanie faktycznie przekłada się na rezultaty i zmiany w realnym świecie.

    Moje wrażenie jest takie, że naprawdę wartościowym źródłem wiedzy jest po pierwsze praktyka, a po drugie nieformalne, nieoficjalne informacje od osób SKUTECZNIE zajmujących się daną dziedziną. W tym drugim przypadku z książkami czy wywiadami jest taki problem, że nigdy nie wiadomo, czego dana osoba NIE mówi. Bo np. w kontekście biznesu szef jakiejś firmy będzie zawsze publicznie opowiadał o przedsiębiorczości, ciężkiej pracy czy innowacyjności, a nie o tym, że np. unika płacenia podatków albo wygrywa ustawione przetargi. Będzie opowiadał o tym, jaki to niby z niego fajny facet i super osoba, co bardzo często będzie nieprawdą, bo koleś prędzej bezwzględnie dążył do celu.

    Co do New Age, to kiedyś się tym nieco interesowałem, dzięki czemu w razie czego potrafię bajerować takie laski, ale generalnie uważam, że jest to GŁUPOTA, a ludzie zajmujący się tym są najczęściej niezłymi kretynami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Milroh zastanawiałem się ostatnio jak stworzyć relacje fuck friend z przyjaciółką.

    Znam się z nią od ponad pół roku, świetnie się dogadujemy. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu udało mi się zbudować bliskość emocjonalną i wyglądam w jej oczach na poważnego gościa.

    O ile, nie mam już praktycznie żadnych problemów/blokad przed podejściem do kobiety w klubie lub na ulicy. (Pomogło mi w tym głównie wprowadzenie Twoich przekonań w życie dotyczących braku szacunku do kobiet) To jednak z nią było zawsze inaczej, nie potrafiłem się przełamać, miałem blokady i nie kierowałem interakcji w pożądanym kierunku.

    Teraz już mam z tym mniejszy problem, jednak zastanawiam się jak wprowadzić seksualność do tej interakcji. Sama ostatnio nawet mówiła, że brakuje jej seksu od kąd jest sama podkreślając, że nie chciałaby mieć chłopaka. Rozwinąłem temat, przyznałem, że mam taką relację i przedstawiłem korzyści. (Też dałem jej do zrozumienia, że uważam, że jeszcze jest czas na związek) Zadawała pytania, wyglądało to trochę jak negocjację. Bardzo jej się to spodobało i umówiłem się żeby wpadła do mnie, na normalne "koleżeńskie" spotkanie. Nigdy nie miałem takiej sytuacji z koleżanką/ przyjaciółką stąd te wątpliwości.

    Zastanawiam się jak to powinienem najlepiej rozegrać. Mógłbyś mi jakoś doradzić? :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpinam sie pod pytanie kolegi, w dodatku bardzo chcialbym zebys kiedys porszyl wlasnie temat okreslania "ramy" interakcji z kobietami. Chodzi mi o komunikacje naszej intencji wzgledem danej kobiety, stosunku kobiet do monogami i poligami, w jaki sposob prowadzic interakcje pod zwiazek albo fuck friend oraz zebys odniosl sie w bardziej rozbudowany spsoob na temat budowanie relacji z kilkoma kobietami jednoczesnie.

      Usuń

    2. 1. To "Sama ostatnio nawet mówiła, że brakuje jej seksu od kąd jest sama podkreślając, że nie chciałaby mieć chłopaka. " jest oczywiście bardzo dobrym sygnałem.

      2. W tego typu akcjach tak naprawdę liczy się nie jakiś "magiczny sposób" wprowadzenia tematu, a wyczucie, płynność, generalnie sprawność działania. A to płynie z doświadczenia z kobietami, dokładnie z doświadczenia w całowaniu/ruchaniu nowych kobiet i nie da się tego przekazać poradą.

      3. Skoro Cię zaprasza, to do niej idź. Może napijcie się trochę alkoholu i poczyń swój ruch. Odradzam przesadne negocjacje i pytanie o zgodę, o ile ona sama nie zacznie na ten temat dyskusji. Po prostu obserwuj atmosferę, patrz się jej w oczy i wyczuj czy możesz czy nie. Natomiast unikaj sytuacji, w której byś wyszedł z jej domu bez chociażby próby pocałunku - to nie byłoby dobre.

      Usuń
    3. @Seebinho


      1. Moje podejście do komunikowania intencji jest takie, że najlepiej nie poruszać bezpośrednio tego tematu, o ile laska sama nie zacznie na ten temat rozmowy.

      Chodzi o to, że dyskusja o tym burzy efekt "tak jakoś wyszło", "samo się stało", "po prostu była chemia". Z częścią lasek spokojnie można o tym porozmawiać, ale z innymi nie należy - lepiej jest więc nie dyskutować, jeżeli laska sama nie zacznie.

      A jeżeli laska zainicjuje rozmowę, to należy powiedzieć jej to co ona chce usłyszeć, czy to jest prawda czy nie. Przy czym od bezposrednich słów typu "chcę związku" znacznie lepsze są teksty "nie wiem, ale przy Tobie czuje sie tak dobrze", itd itp, które SUGERUJĄ lasce, że jest tak, jakby ona chciała aby było.

      2. Podejście kobiet do monogamii i poligamii - wiele lasek nie akceptuje poligamii i nawet jeżeli na początku akceptują lżejszą relację, to traktują to jako etap wstępny relacji prowadzącej docelowo do pełnego związku. Dlatego dziwi mnie strasznie to, że faceci opisują inicjowanie rozmów z laskami odnośnie swoich pragnień odnośnie związków poligamicznych, związków bez zobowiązań - jedna laska to zaakceptuje, a kilka innych NIE zaakceptuje - to świetny sposób na to, aby siebie zdyskredytować w oczach wielu lasek.

      3. Interakcja pod związek lub pod fuck friends - ja w ogóle nie czynię takiego rozróżnienia, w ogóle nie myślę w takich kategoriach. Dostosowuję się do laski w sensie takim, że staram się wyczuć czy ona jest bardziej czy mniej seksualna, czy jest gotowa pójśc od razu do łóżka czy nie itd, ale to nie jest do końca to samo, co dopasowanie się w kontekście oczekiwania związku lub braku związku.

      4. Jeżeli chodzi o budowanie relacji z kilkoma laskami jednocześnie, to jest to skomplikowana sprawa, materiał na artykuł którego nie chce mi się pisać. :)






      Usuń
    4. Szczerze nie jestem jeszcze bardzo doświadczony z kobietami, ale o ile dość sprawnie wychodzi mi to w klubach/randkach, to ciężko jest mi to wprowadzić właśnie z nią. Czy jest to związane z nadmiernym szacunkiem do niej, ponieważ ją dość długo znam i lubię?

      Do mnie przyjdzie, myśle, że nawet lepiej tak będzie. To nie była negocjacja ale sprawiała takie wrażenie, jak o tym rozmawialiśmy to zapytałem jakby to u Ciebie wyglądało, ona jak u mnie. Nie było to bezpośrednio "Gdybyśmy..."

      Tak jak mówisz wole to zrobić na zasadzie "Po prostu się stało...".

      Usuń
    5. Napisałem, żeby się spotkać zgodziła się potem zaproponowałem aby w sumie wpadła na noc wypijemy coś, pogadamy i filmy "bo rzadko się ostatnio widzimy" i zareagowała entuzjastycznie.

      Usuń
  12. Milroh, jak to jest u Ciebie z samotnym wychodzeniem? (oczywiście w wiadomym celu). Masz jakieś strategie działania, zmiany myślenia, czy też jakieś nawyki z tym związane? Czy często miało to miejsce? Jak byś oceniał tutaj swoją skuteczność w porównaniu do wyjścia z konkretnym zawodnikiem, bądź też grupką takich osób. Dla zobrazowania tego o co mi dokładnie chodzi, to u mnie jest tak, że gdy wychodzę sam, to często miewam wahania nastrojów. Czasami po wykonaniu pierwszego podejścia idzie mi dobrze, a czasami miewam problem aby zacząć działać (szczególnie wtedy gdy mało osób jest w klubie). A przy wychodzeniu w dzień, gdy idę "specjalnie" to jest znacznie gorzej. Wraca mi tutaj lęk przed podchodzeniem. Jeżeli kontekst sytuacji nie jest mi sprzyjający- na tyle abym czuł się pewnie. Ograniczam się wtedy do podejść łatwych, czyli do lasek: nie spieszących się, mających sympatyczny wyraz twarzy, samotnych. Czasami nawet i taka sytuacja mnie przerasta. Jak jest z tym u Ciebie? Czujesz jeszcze jakieś opory z tym związane? Jak sobie z tym radzisz?
    Z góry dziękuję za wypowiedź. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Wiele razy wychodziłem samemu i uważam to za fajną rzecz, przy czym względem wychodzenia z kolegami widzę i zalety i wady.

      Kiedy wychodzi się z kolegami, to jest coś do roboty poza uwodzeniem i to może być przyjemne, ale może też odwracać to uwagę od uwodzenia, albo co gorsza stanowić formę UCIECZKI OD UWODZENIA - w takim przypadku nieogarnięty psychicznie facet unika stresu związanego z uwodzeniem w taki sposób, że nie działa z kobietami, tylko rozmawia z kolegami.

      Gdy wychodzi się samemu, to nie ma się nic do roboty poza uwodzeniem i można albo znaleźć jakąś laskę, albo stać samemu jak kołek (klub) lub chodzić samemu (ulica). To daje taki efekt "konfrontacji" z tym na ile jesteśmy dobrzy, a na ile słabi i jak w zasadzie czujemy się z tym całym uwodzeniem. I dla osób mniej ogarniętych to może być nieprzyjemne, nawet bolesne, ale z drugiej strony taka "konfrontacja" potrafi pokazać pewne rzeczy i być może wzmocnić psychikę.

      Wychodzenie samemu może być o tyle wartościowe, że większość osób nie ma kolegów, którzy są dobrzy z kobietami, a wychodzenie z osobami słabymi to o tyle słaby pomysł, że najprawdopodobniej znajdziemy się wówczas pod negatywnym wpływem grupy (taki ANTY-TIAN ). Ale z drugiej strony osobie nieogarniętej może być ciężko wychodzić i uwodzić samemu, więc taka osoba najczęściej ma do wyboru dwie opcje, z których obie są dla niej słabe. Właśnie dlatego tak wartościową rzeczą jest posiadanie kolegów dobrych z kobietami.

      Jeżeli chodzi o skuteczność, to jest prawie taka sama jak przy wyjściu z kolegami, za wyjątkiem tego, że oczywiście nie możemy liczyć na pomoc kolegi gdy trzeba zająć koleżankę/koleżanki laski. W tym kontekście jest to lepsze za dnia, a gorsze w klubie, bo w klubie laska praktycznie nigdy nie bywa sama.

      Jeżeli chodzi o opory i stronę psychiczną, to tutaj nie ma żadnego "magicznego" rozwiązania - wychodzenie samemu konfrontuje z tym jacy jesteśmy, jaka jest nasze ogarnięcie psychiczne w kontekście uwodzenia mocniej niż wyjście z kolegami. I w tym kontekście rozwiązanie jest tak naprawdę takie samo jak w całym uwodzeniu - "normalne" ogarnięcie psychiki.

      Natomiast jedną rzeczą, która jest ważna akurat tutaj, jest wyzbycie się ogólnego wstydu przed uwodzeniem, w sensie tego, że jesteś tam po to, aby wyrwać laskę. Przy wyjściu z kolegami to jest zmniejszone poprzez "wymówkę" i "normalność" tego, że jesteś gdzieś z kolegami. Dlatego ważne jest, aby zaakceptować to, że TAK, jesteś tam po to żeby wyrwać laskę i nie ma sensu się tego wstydzić - to jest ważne generalnie w uwodzeniu, ale przy wyjściu solo szczególnie.

      Usuń
    2. Dzięki Milroh za wypowiedź, jesteś według mnie najbardziej obeznaną i świadomą osobą w tym temacie, masz wszystko rozpracowane co do każdego szczegółu i za pewne musiałeś dużo pracy w to włożyć i przede wszystkim poświęcenia.

      Jeszcze mam kilka krótich pytań odnośnie ogarnięcia psychicznego.
      1. Gdy jestem gorzej ubrany, mam problem z tym aby podejść do dobrej laski. Czy u Ciebie też jest tak, że czujesz się gorzej z podejśćiem będąc słabiej ubranym?
      2. Powiedziałeś o tym, że najlepszym sposobem na ogarniecie psychiczne jest obcowanie z ludźmi, którzy już są dobrzy w uwodzeniu, ale czy to wystarczy? co jeszcze jest potrzebne aby stać się dobrym? jakie aspekty?
      3. Czy uważasz, że jesteś bardziej inteligentny od potencjalnie przeciętnego inteligentnego gosćia? Czy urodziłeś się taki, czy też pracowałeś w jakiś sposób nad tym?
      4. W jaki sposób wyzbyć się wstydu przed uwodzeniem? przykładowo zasada stopniowana była by tutaj dobra? czy chodzi po prostu o psychiczne ułożenie sobie w głowie co jest dobre a co złe?

      Z góry dzięki za odpowiedzi. Pozdrawiam :)

      Usuń

    3. Akurat z tym włożeniem poświęcenia to nie było tak - ja raczej miałem dużo szczęścia, a przy tym podejmowałem dobre decyzje. I ja raczej się nie poświęcałem, tylko myślałem na tym, jak mieć w uwodzeniu "z górki", a nie "po górkę".

      Twoje pytania:

      1. Tak, czuję się gorzej będąc gorzej ubranym, podobnie jak wtedy, gdy np. czuję się słabo fizycznie/bez energii.

      2. Jest to zdecydowanie najlepszy znany mi sposób, ale też nie jest to jakaś "magiczna metoda", tylko normalny proces przejmowania wzorców od ludzi z którymi się zadajemy i zmiany obrazu świata (kobiet, uwodzenia) poprzez obserwację. I tutaj na pewno jest wiele możliwości, wiele różnych kombinacji czynników i nie ma tutaj żadnej gwarancji. Z istotnych rzeczy które przychodzą mi do głowy:

      - To muszą być autentycznie dobre osoby, ruchające więcej/lepiej niż wynikałoby to z ich wyglądu czy zamożności. Byłoby dobrze, gdyby nie wyglądały dużo lepiej, ani nie były dużo bardziej zamożne od osoby, która miałaby dzięki nim stać się ogarnięta.

      - Trzeba móc obserwować ich w akcji, podczas poznawania i uwodzenia nowych kobiet. To jest tak naprawdę sedno sprawy - bycie naocznym świadkiem tego, jak łatwe potrafią być kobiety.

      - Potrzebne jest długoterminowe wspólne wychodzenie - według tego co ja zauważyłem, okres potrzebny do osiągnięcia rozsądnej poprawy to wiele miesięcy regularnego wychodzenia, może około pół roku, a okres potrzebny do mocnego ogarnięcia to jakieś 1-2 lata.

      - Osoba która miałaby zostać ogarnięta musi być na to otwarta, musi być gotowa odrzucić swoje dotychczasowe przekonania.


      3. W moim odczuciu jestem bardziej inteligentny od przeciętnego faceta, wiele osób znających mnie w realnym życiu też tak uważa. Nie pracowałem na tym, więc jest to chyba kwestia wrodzona.

      Inną istotną rzeczą może być tutaj to, jaką mam osobowość/podejście - ja zawsze byłem dociekliwy, zawsze interesowało mnie to jak jest naprawdę, a nauczony różnymi doświadczeniami podchodziłem z ograniczonym zaufaniem do tego co mówią różni ludzie. Oprócz tego NIE miałem czegoś takiego, co ma wielu ludzi, którzy koniecznie "muszą mieć rację" - co kończy się najczęściej tym, że bronią do upadłego głupot.

      4. Jeżeli chodzi o wstyd przed uwodzeniem, to po części jest to kwestia ogólnego ogarnięcia, wyzbycia się szacunku do kobiet, itp. Ale po części jest to też kwestia "zaakceptowania ostatniego etapu", zaakceptowania tego, że dążysz do przespania się z kobietą. Co dziwnego, wstydliwego czy nienormalnego jest w tym, że będąc mężczyzną, dążysz do przespania się z kobietą?

      Usuń
  13. Mam takie pytanie jak zazwyczja interpretowac slowa laski

    "Nie otrzasnelam sie po poprzednim zwiazku, nie jestem jeszcze gotowa na nowy zwiazek"

    Czy jest to po porstu miekka zlewka ze strony laski i po prostu nie jest sie wystraczajaca atrakcyjnym zeby chciala czegos wiecej, czy moze rzeczywisicie laska zostala niedawno skrzywdzona i jej rany sie jeszcze nie zagoily, choc jednoczesnie pomimo zranienia ma silne pragnie bliskosci,emocji i fizycznosci od drugiego faceta. Wiem, ze odpowiedz na to pytania nie jest jednoznaczna i mozliwa jest kazda z tych opcji, natomiast kilka razy mialem tak, ze laska byla swiezo po rozstaniu i wyjezdzala mi z takim tekstem, ze nie potrzebuje teraz chlopakow, zwiazkow itp. A za miesiac weszla w kolejny zwiazek, druga swiezo po rozstaniu od razu chciala sie ze mna spotkac ale caly czas nawijala mi o swoim ex i bolesnym dla niej rozstaniu chcociaz ewidentnie czulem , ze jest mna zainteresowana i proponowala zebym wpadl do niej na chate itp. Trzecia z kolei po kilku miesiacach spotykanai sie stwierdziala, ze chyba jeszcze nie jest gotowa na zwiazki, akurat w jej przypadku kilak miesiecy temu zerwal z nia chlopak i zaczal spotykac sie z jej kolezanka. Troche mam psychicznie metlik i nie jestem w stanie racjonalnie na to wszystko spojrzec, dlatego potrzebuje chlodnej opini eksperta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się tego określić na 100%, ale jak dla mnie najprawdopodobniej jest to właśnie "miękka zlewka".

      Generalnie gdy laski mówią facetom o powodach "dlaczego nie", to bardzo często tak naprawdę nie są zainteresowane facetem, a ich "powody" to po prostu wciskanie kitu.

      I odwrotnie - gdy laska jest zainteresowana facetem, to bardzo często prawdziwe przeszkody (np. to, że ma chłopaka) przestają być realnie przeszkodami.




      Usuń
  14. Milroh, jak u Ciebie jest z ogarnianiem lasek typowo ze środowiska. Chodzi mi o laski z pracy i na zajęciach. Jakie masz podejscie, csly czas robisz swoje, czy po prostu odpuszczasz sobie tego typy akcje, ograniczajac sie do lasek spoza srodowiska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem uwodzenie na studiach jest ok, natomiast uwodzenie w pracy nie jest dobrym pomysłem.

      Usuń
  15. 1.Moje podejście do komunikowania intencji jest takie, że najlepiej nie poruszać bezpośrednio tego tematu, o ile laska sama nie zacznie na ten temat rozmowy. Chodzi o to, że dyskusja o tym burzy efekt "tak jakoś wyszło", "samo się stało", "po prostu była chemia".

    -->Hah, tak samo jest z werbalizowaniem tego, ze laska nam się podoba, psuje to chemie pomimo ze obie strony wiedza „o co chodzi”. Natomiast wydawało mi się ze nie należy poruszać tego tematu żeby nie doprowadzić do dyskredytacji w oczach laski albo wywołania bolesnego zgrzytu pomiędzy jej oczekiwaniami i wizja ciągu dalszego a naszymi intencjami względem tej relacji np. ze chcemy tylko od niej sexu a nie czegoś więcej itp


    2. „Interakcja pod związek lub pod fuck friends - ja w ogóle nie czynię takiego rozróżnienia, w ogóle nie myślę w takich kategoriach. Dostosowuję się do laski w sensie takim, że staram się wyczuć czy ona jest bardziej czy mniej seksualna, czy jest gotowa pójść od razu do łóżka czy nie itd, ale to nie jest do końca to samo, co dopasowanie się w kontekście oczekiwania związku lub braku związku”

    -No właśnie, ty nie myślisz w takich kategoriach bo podejrzewam ze przy twoim bogactwie sexualnym masz kolokwialnie mówiąc wyjebane w to czy uda ci się jakaś kobietę zatrzymać na dłużej czy tez nie, bo wystarczy ze wyjdziesz na ulice/ do klubu i z powodzeniem znajdziesz dla niej godne zastępstwo ;)

    Pytam o to w kontekście tego w jaki sposób prowadzić interakcje kiedy chcemy od dziewczyny czegoś więcej, kiedy czujemy z nią duża bliskość emocjonalna i chcemy spróbować „wejść w związek” Ostatnio posypała mi się obiecująca relacja, po rozstaniu podczas szczerej rozmowy kobieta przyznała , ze rozstała się ze mną, bo nie czulą się przez mnie kochana, miała wrażenie ze chciałem ja tylko bzykać i nigdy nie była dla mnie ważna, nie czulą tego ze mi na niej zależy etc Dlatego chciałbym wiedzieć w jaki sposób przekonwertować relacje w coś poważnego Nigdy nie byłem w długim związku wiec nie za bardzo wiem jak do niego doprowadzić. W jaki sposób zakomunikować chęć związku, znaleźć balans pomiędzy pokazywaniem tego „ze chce od niej czegoś więcej” a pomiędzy tym żeby nie przegiąć w druga stronę, paradoksalnie odpychając od siebie druga osobę zbyt mocnym desperackim zaangażowaniem. Wiem ze jedna z odpowiedzi będzie: budować bliskość emocjonalna, ale w tej interakcji była ona obecna, może nie w bardzo silnym stopniu (świadomie starałem się utrzymywać relacje na luzie, nie chciałem za mocna ja we mnie wkręcić) Będę wdzięczny za rady dotyczące tego w jaki sposób „rozkochać” kobietę i sprawić żeby została na dłużej ;)



    3. Jeżeli chodzi o budowanie relacji z kilkoma laskami jednocześnie, to jest to skomplikowana sprawa, materiał na artykuł którego nie chce mi się pisać. :)

    To ze to skomplikowane to się domyślam, bo istnieje pewnie duża ilość zmiennych i wariantów prowadzenie czegoś takiego, natomiast jeśli uporałeś się z tak trudnymi do opisania tematami jak szacunek do kobiet czy psychika uwodziciela, to na pewno poradzić sobie z napisaniem art. Na temat poligamii Jak pewnie sam zauważyłeś dużo ludzi dopytuje o ta kwestie, dużo facetów nie potrafi dostać od kobiety tego czego by chcieli, dużo facetów strzela sobie w fiuta komunikując kobietom swoja „nie związkowa ” intencje . Dużo facetów pomimo możliwości (zasoby) nie potrafi stworzyć otwartego związku żeby kobieta zgodziła się na jego sypianie z innymi laskami itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. 1. Dyskredytacji przy poruszaniu tego tematu można uniknąć, mówiąc lasce to, co ona chce usłyszeć (czyli bardzo często: kłamiąc). Natomiast "chemia" jest lepsza, gdy nie ma odnośnie tego bezpośrednich negocjacji, tylko atmosfera porozumienia bez słów.

      2. Z tym "bogactwem" faktycznie tak jest - i nie chodzi tylko o nowe kobiety które mógłbym łatwo poznać, ale także o już poznane i zaliczone, do których wystarczyłoby zadzwonić. Ale w tym co napisałem chodzi o coś innego - o to, że nawet gdybym działał z myślą o stworzeniu związku, to robiłbym dopasowanie pod laskę, a nie pod moje plany.

      3. Czy to była kobieta z którą już spałeś?

      Generalnie doradzenie czegoś w tej kwestii to ciężka sprawa, bo tak naprawdę nie wiem co tam było nie tak. To znaczy może czegoś tam zabrakło, jakichś oznak czułości których ona oczekiwała (brak obecności wymaganych elementów pozytywnych), a może zrazileś ją jakimiś niewłasciwymi z jej punktu widzenia, ale normalnymi dla Ciebie zachowaniami lub wypowiedzami (obecność elementów negatywnych)?

      Na pewno przydałaby się "konwersacyjna" bliskość emocjonalna, a także fizyczne okazywanie czułości - czułe całowanie, czułe dotykanie, przytulanie, itd. A także czułe mówienie, szeptanie. Spędzanie razem czasu (poza łóżkiem), zapraszanie jej do swojego życia, wykazywanie zainteresowania jej życiem, itd.

      Przy czym tak sobie myślę, że jeżeli starałeś się utrzymać relacje "na luzie", to może po prostu przeholowałeś względem tej konkretnej laski, bo ona odebrała to nie jako luz, tylko jako Twój brak głębszego zainteresowania jej osobą.

      Jeżeli nigdy nie byłeś w dłuższym związku, a miałeś kontakt ze społecznością "uwodzeniową", to jest wysoce prawdopodobne, że jesteś w tym kontekście "rozkalibrowany". Bo w tej społeczności jest chory, patologiczny nacisk na seksualność, a także na różne formy "cwaniakowania", bez należytego doceniania "miękkich" aspektów. I nawet jeżeli czytasz i starasz się kierować tym co piszę tu na blogu, to i tak możesz mieć w tym kontekście "skrzywienie", jeżeli stykałeś się z innymi treściami.

      4. Pomyślę o artykule, ale niczego nie obiecuję.




      Usuń
    2. Milroh to co napisales tutaj to w 100% prawda, zauważyłem to po kilku latach obcowania z ludźmi z PUA, kazdy z nich jest nauczony "szybko domknąć" "spullować" "przelizać " itp.
      Brakuje im kalibracji względem budowania bliskości emocjonalnej, sam miałem ten sam problem, dopóki, doputy nie zmieniłem środowiska na naturalnych ogarniaczy, którzy są w związkach, ruchają na boku, nie mają problemu z ogarnięciem laski w dodatku laski które ogarniają są ładne w skali 7-8. A ludzie z PUA z którymi kiedyś obcowałem, nadal są w swoim wyimaginowanym świecie bycia dobrym z kobietami, nadal widać ich na centrum warszawy jak usilnie krążą szukając laski, albo jak w klubach zostają do samego końca i ewentualnie ogarniają jakieś "odpady" klubowe. To jest zło wszelkie, można sobie zniszczyć życie cały czas działając i cały czas usilnie ogarniając laski na tydzien-dwa znajomości, albo realacje typu FF z laskami z niższej półki, które też podejrzewam, że mogą mieć kilka takich relacji.

      Usuń
    3. Tak, PUA to straszna patologia. Tak jak napisałeś, oni żyją w WYIMAGINOWANYM ŚWIECIE, który rażąco rozmija się z rzeczywistością. Większość ludzi z PUA ma nędzne, albo co najwyżej mierne wyniki, ale wmawiają sobie, że znają się na kobietach. To jest oparte na sekciarskim myśleniu i to naprawdę może zniszczyć życie. Wiele osób pisało mi o swoich doświadczeniach i mówiło, że PUA zniszczyło im kilka lat życia seksualnego, spędzonego na tym o czym wspomniałeś - na bezowocnym krążeniu po mieście, na wychodzeniu z klubu nad ranem...samemu. I tak tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc, aż potem to się utrwala i ludziom trudno wyjść z patologicznych nawyków, a często wręcz ze zdziwaczenia.

      Co do "naturalnych ogarniaczy" których poznałeś, to tak to właśnie wygląda, że są grupki kolegów, którzy są dobrzy z kobietami. NAPRAWDĘ dobrzy z kobietami, w przeciwieństwie do PUA. Cały ten blog, cała moja "kariera" uwodzicielska wzięła się stąd, że w liceum trafiłem na bardzo dobrą grupkę tego typu i zacząłem z nimi imprezować, w celu stanie się dobrym z kobietami. Ludzie znający inne grupki tego typu dużo lepiej mnie rozumieją, bo wiedzą o co chodzi, wiedzą, że takie grupki naprawdę istnieją i naprawdę potrafią wiele zmienić.

      Usuń
  16. Milroh, gdybyś Ty miał potencjalnie zaczynać od zera (boisz się podchodzić, jesteś zestresowany podczas rozmowy z laską). Jakie działania byś podejmował, aby ruchać te najlepsze laski? Załóżmy też sytuację, gdzie znasz kilku ogarniętych ludzi (bo to normalne) ale oni nie są aktywnymi uwodzicielami, powiedzmy ktoś jest w związku, ktoś inny nie ma czasu, wiesz jak to jest. Jakbyś miał taktycznie rozpisać swój plan rozwoju w punktach, działaniach, rzeczach o których byś zawsze starał się pamiętać. Z góry dzięki za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ja w praktyce mam doświadczenie tylko z modelem rozwoju "nauka od ogarniętych znajomych", w czym uczestniczyłem po obu stronach. Natomiast jeżeli chodzi o samodzielny rozwój, to nie mam w tym doświadczenia, a jedynie widzę po innych ludziach, że jest to trudna droga, która w większości przypadków przynosi mocno ograniczone efekty.

      Gdybym miał sam zacząć od zera i nie miał dostępu do aktywnie działających osób dobrych z kobietami, to przede wszystkim zastanowiłbym się nad tym, jaka jest NAJŁATWIEJSZA droga do sukcesów z kobietami, w sensie sposobu, okoliczności ich poznawania.

      Chodzi mi tu o to, że wielu facetów próbuje swoich sił w klubach czy na ulicy, co jest relatywnie trudne, przez co odnoszą oni znikomą ilośc sukcesow, a w efekcie tak naprawdę niewiele się uczą. Bo wbrew bredzeniu o tym, jak to rzekomo człowiek "uczy się na porażkach", w rzeczywistości ludzie uczą się na sukcesie - swoim lub nawet cudzym, bo sukces pokazuje jak to może wyglądać i obniża poziom szacunku do kobiet (w sensie efektu: "to nic specjalnego"), a porażka najczęściej niczego nie uczy. Wielu osobom które znam pomogły kiedyś "łatwe" sposoby poznawania kobiet, jak domówki czy poznawanie przez internet (Badoo). To samo tyczy się poziomu urody lasek - więcej nauczą sukcesy na laskach rzędu 6-7, niż porażki bez sukcesów z laskami 8-9.


      Usuń
  17. Milroh.

    1. Jakie masz "podejście" do ogarnianej laski w pierwszym kontakcie. Chodzi mi tutaj o to czy bardziej o podejśćie w stylu, że traktujesz ją jak Twoją nową dziewczynę, czy bardziej w taki "draniowaty" mniej rozpieszczający sposób? albo jakbyś nazwał swoje podejście do kobiet w tym kontekście. Chodzi mi o kontakt "PIERWSZEGO KONTAKTU" Jakbyś go opisał w tym kontekscie?

    2. Czy totalnie odpuszczasz uwodzenie na parkiecie? załóżmy sytuację, że jest bardzo fajna laska i tańczy w klubi. Czy czekasz aż opuści parkiet (co czasami może spowodować niekorzystną zmianę kontekstu ) czy jednak podchodzisz? jeśli tak to na jakiej zasadzie? próbujesz tańczyć? albo czy wykorzystujesz to do rozmowy? Jak to wygląda u Ciebie?

    3. Czy spotkałeś kogoś lepszego od Ciebie w uwodzeniu ?

    4. Dużo wspominałeś o TIAN i o tym, że to towarzystwo wywarło na Tobie wiele zmian. Pytanie odnośnie podchodzenia w dzień do kobiet. Czy w tym kontekśćie, też Twoi znajomi z TIAN podejmowali próby działania, czy sam to przepracowywałeś? jeśli tak to w jaki sposób nad tym pracowaleś?


    Pozdrawiam i dzięki za odpowiedzi. Jestem fanem bloga, według mnie piszesz najbardziej KONKRETNIE i REALNIE artykuły ze wszystkich osób, które piszą o "uwodzeniu kobiet".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. 1. Ale masz na myśli moje podejście w sensie wewnętrznego podejścia do laski, czy też podejście w sensie tego jak wygląda moje zewnętrzne zachowanie?

      Moje zewnętrzne zachowanie bywa różne, w zależności od sytuacji, ale najczęściej idzie to w kierunku sprawiania wrażenia kogoś, kto chce aby laska została jego dziewczyną.

      Moje wewnętrzne podejście jest w uproszczeniu przede wszystkim utylitarne i "zadaniowe"- chcę zdobyć kobietę. Ale jako że ona jest oczywiście atrakcyjna, to jest to też jakiś wpływ na moje emocje i seksualność, w jakimś stopniu robię się wkręcony "uczuciowo" i/lub seksualnie w laskę.

      2. Generalnie unikam parkietu i często czekam, aż laska z niego zejdzie. Natomiast jeżeli podchodzę na parkiecie, to podchodzę NIE TAŃCZĄC - trochę tak, jakby ona stała poza parkietem.

      Przy czym są ludzie którzy potrafią dobrze uwodzić tańcząc, ale ja działam w inny sposób.

      3. Od kilkunastu lat jest tak, że nie znam nikogo lepszego z kobietami, aczkolwiek znam jedną osobę z którą jesteśmy sobie równi.

      4. Akurat pochodzenia w dzień nauczyłem się samemu, ale miało to miejsce już w okresie studiów, kiedy miałem za sobą kilka lat bycia dobrym z kobietami. To był w sumie jedyny aspekt uwodzenia, nad którym pracowałem wkładając w to jakiś poważniejszy wysiłek - bo miałem opory przed podchodzeniem na ulicy, wydawało mi to się wtedy czymś dziwnym. Inna sprawa, że byłem już ogólnie "ukształtowany" uwodzeniowo i problemem była TYLKO "fobia społeczna" przed podchodzeniem na ulicy, a nie typowe problemy z psychiką - dla mnie np. było rzeczą w pełni normalną to, że jeżeli już rozmawiam z fajną laską, to sprawy powinny iść w kierunku jej zaruchania.






      Usuń
    2. Super, dzięki za odpowiedzi :)
      Wracając do pierwszego pytania to TAK dokładnie o to mi chodziło o te zewnętrzne zachowanie! Chciałbym jeszcze dopytać, w jaki sposób sprawiasz wrażenie osoby, która chce aby laska została jego dziewczyną?

      Jeszcze tak też zastanawiam się nad pewną rzeczą, jak byś się odniósł do DOMINACJI laski? czy Ty dominujesz ją już od samego początku, czy dopiero w jakimś etapie? jakbyś się do tego ustosunkował? Czy uważasz, że laski muszą być zdominowane czy nie do końca?

      Jak się zachowujesz w sytuacji gdy laska udaje niemowę albo udaje, że nie dostrzega faceta ? miałeś kiedykolwiek taką sytuację? jakie zachowanie wg Ciebie w tym kontekście było by prawidłowe?

      Pozdrawiam :)

      Usuń

    3. 1. Jeżeli chodzi o sprawianie wrażenia faceta, który chce, aby laska została jego dziewczyną, to trudno to wytłumaczyć, bo nie jest to jakaś technika, tylko "całokształt". Po prostu całość interakcji ma wyglądac tak, jakby chodziło, albo przynajmniej mogło chodzić o poznanie laski "na poważnie", a nie tylko o przelecenie. W tym celu należy np. nie pchać się za bardzo do przodu z seksualnością, wykazać zainteresowanie kobietą jako osobą, itd itp.

      2. Wiele lasek uwielbia dominację, natomiast to nie oznacza, że są na tę dominację otwarte tuż po poznaniu. Dlatego też jeżeli dominuję, to raczej na późniejszym etapie.

      3. Jeżeli laska nas ignoruje, to moim zdaniem niespecjalnie jest sens z tym walczyć - należy się raczej zastanowić, czy jest to problem z tą konkretną laską, czy też z nami i naszą atrakcyjnością.

      Usuń
    4. Generalnie tak jak mowil milroh ciezko jest przekazac uwodzenie slowami, pewne rzeczy trzeba po prostu zobaczyc. Znalazlem kiedys odpowiedz na twoje pytanie bo pytalem o podobna rzecz. Oto slowa milroha

      Jak sprawic zeby myslala o nas jako potencjalnym chlopaku?

      "Przede wszystkim spowalniając i rozwadniając okazywanie seksualnego zainteresowania. Nie wiem jak jest w innych krajach, ale moim zdaniem w Polsce 3/4 albo i więcej lasek ma wbite do głowy, że facetowi "wolno" okazać zainteresowanie seksualne dopiero wtedy, gdy "już się poznają".
      Do tego warto odegrać (aktorsko) rolę faceta, któremu ona się podoba w sposób "związkowy", czyli bardziej ciepły i opiekuńczy. Popatrz się jej w uczy czuły, ciepłym spojrzeniem. Uśmiechaj się koncentrując się na cieple, a nie "twardej" pewności siebie. Staraj się sprawiać trochę takie wrażenie, jakby Twoim celem było zaopiekowanie się nią. Też sądzę, że ta cecha i pokrewne "miękkie" cechy są częste u kobiet. Dlatego właśnie nastawiam się bardziej na zgrywaniu potencjalnego chłopaka i nawiązanie kontaktu emocjonalnego, a nie na podążaniu w kierunku czystej seksualności"

      Dodam od siebie, ze wiele kobiet ma uprzedzenia do facetow podchodzacych w klubach na zasadzie "podchodzi bo chce mnie tylko zaliczyc" "chodzi mu tylko o sex" itp pracowalem kiedys w klubie wiec troche sie nasluchalem i troche sam zdazylem zaobserowac. Generalnie kobiety bardzo czesto skarza sie ze w klubie ciezko jest poznac kogos NORMALNEGO, ze albo najebani, albo zbyt sexualni czytaj: sprawiaja wrazenie ze chca tylko mojej cipki. Ja wogolnie dziwie sie dlaczego w spolecznosci sa tak bardzo promowane metody szybkiego uwodzenia, zwlaszcza w klubie. Kazdy kto chodzi regularnie do klubow z pewnoscia zauwazy, ze szybkie sexualne metody promowane przez spolecznosc "uwodzicieli" na pewno nie opieraja sie na praktyce. I nie mowie tutaj tylko o klubach z wyzszej polki, bo w zwyklych studenckich klubach nie ma wcale atmsofery "party animal" nie ma tam wielkiego wyuzdania i otwartosci sexualnej.
      Sexualnosc powinna byc obecna w kazdej interakcji i zgodze sie ze bez niej nie da sie uwiesc kobiety, tylko ze sexualnoscia ma "dwie twarze" i sexualne akcje moga wyniakc z duzego napiecia sexualnego (podniecenia kobiety) badz tez atmosfery romantyczno-intymnej.
      Jesli chcialbys poczytac o tym wiecej to polecam lekture z tego bloga
      -Docieranie do bliskosci emocjonalnej
      -"Blondynka z klubu" szczegolnie ten fragment:

      Pocałunek wchodzi, a my później funkcjonujemy już w trybie "para" - lekko obejmujemy się, jesteśmy w siebie nieco wtuleni. Mam tu na myśli konkretnie tryb "para czująca do siebie miętę". Istotne tutaj jest to, że to NIE było czysto seksualne doświadczenie idące w kierunku obmacywania się, to NIE była atmosfera "jesteśmy napaleni, nasze ciała wariują". To było coś "miękkiego", "romantycznego", działającego na bardziej emocjonalnym i osobowym, a nie jedynie fizycznym poziomie.

      Usuń
    5. @Seebinho


      "Dodam od siebie, ze wiele kobiet ma uprzedzenia do facetow podchodzacych w klubach na zasadzie "podchodzi bo chce mnie tylko zaliczyc" "chodzi mu tylko o sex" itp pracowalem kiedys w klubie wiec troche sie nasluchalem i troche sam zdazylem zaobserowac. Generalnie kobiety bardzo czesto skarza sie ze w klubie ciezko jest poznac kogos NORMALNEGO, ze albo najebani, albo zbyt sexualni czytaj: sprawiaja wrazenie ze chca tylko mojej cipki "

      <--- Oczywiście.

      "Ja wogolnie dziwie sie dlaczego w spolecznosci sa tak bardzo promowane metody szybkiego uwodzenia, zwlaszcza w klubie. Kazdy kto chodzi regularnie do klubow z pewnoscia zauwazy, ze szybkie sexualne metody promowane przez spolecznosc "uwodzicieli" na pewno nie opieraja sie na praktyce."

      <--- Tak, te metody nie opierają się na praktyce. Opierają się na WYOBRAŻENIACH - na tym jak osoby średni lub wręcz słabe z kobietami wyobrażają sobie osoby dobre z kobietami.

      Natomiast nie zgodzę się z tym "każdy kto chodzi regularnie do klubów z pewnością zauważy" - ludzie w większości są debilami i niczego nie zauważą. :)

      Usuń
  18. Kiedy kolejna część ? ;))

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy masz coraz lepszego skill'a z roku na rok? Czy po tylu latach robisz jeszcze jakiś progres, np. jesteś bardziej kreatywny w rozmowie, jeszcze lepiej czytasz kobiety itp. niż rok temu? Czy np. uświadomiłeś sobie coś ważnego, jakaś ciekawa obserwacja odnośnie uwodzenia, kobiet o czym wcześniej nie wiedziałeś a nie powstał o tym artykuł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Ja mam wrażenie, że od wielu lat mój skill jakoś specjalnie się nie powiększa - pewne rzeczy przychodzą mi trochę łatwiej, wychodzą trochę skuteczniej, ale nie są to jakieś naprawdę znaczące zmiany.

      Tak naprawdę wygląda to w taki sposób, że ten blog przekazuje raczej nie jakieś nowe koncepcje, ale coś co ja wiedziałem już w okolicach powiedzmy 2008 roku, albo i wcześniej.

      Usuń
  20. Milroh, czy miałeś jakies przełomowe momenty w swojej karierze w uwodzeniu? w sensie czy odczułeś po prostu taki znaczy progres? czy to raczej kształtowało się równomiernie w ramach czasowych?

    Jak sobie radzisz z laskami, które mają zawyżone ego, chodzi mi o takie "gwiazdeczki" instagrama. Czy uwodzenie przez Ciebie takich lasek różni się jakoś znacznie od uwodzenia "normalnej" laski?

    OdpowiedzUsuń

  21. "Milroh, czy miałeś jakies przełomowe momenty w swojej karierze w uwodzeniu? w sensie czy odczułeś po prostu taki znaczy progres? czy to raczej kształtowało się równomiernie w ramach czasowych? "

    <--- Miałem przełomowe może nie momenty, tylko przełomowe OKRESY - w sensie tego, że bywały wielomiesięczne okresy, podczas których dokonywała się jakaś istotna zmiana.

    Czyli szczególnie:

    1. Trafiam do TIAN - wielomiesięczny etap "rozpracowywania" tego, na czym opierają się sukcesy ludzi z TIAN. (to był najbardziej przełomowy etap ze wszystkich)

    2. Na studiach zaczynam chodzić do klubów - kilkumiesięczny etap "dostosowania się" do klubów.

    3. Na studiach chodzę więcej po mieście (wracając z uczelni) i widzę tam wiele fajnych lasek - zaczynam uczyć się podchodzenia na ulicy, to zajmuje mi kilka miesięcy.

    To były te 3 najważniejsze "przełomowe okresy" - były też pomniejsze, które ciężej jest mi sobie przypomnieć, bo tyczyły się mniej ważnych rzeczy. Miały też chyba miejsce procesy rozwoju podzielone na oddalone od siebie czasowo "odcinki" - kiedy danego dnia zetknąłem się z jakąś kwestią (w akcji, w rozmowie z kolegą, albo po prostu myślalem o tym), potem była przerwa, a potem znowu się tym zajmowałem - te przerwy mogły trwać kilka dni, a mogły trwać i kilka tygodni czy miesięcy.

    Przy czym zdarzały mi się momenty "olśnienia", kiedy miałem jakieś "odkrywcze" myśli - z części tego nic nie wyszło, a z części wyszło, ale wtedy sprawne opanowanie czegoś zajęło dużo czasu, a sam "przebłysk" był tylko początkiem.

    "Jak sobie radzisz z laskami, które mają zawyżone ego, chodzi mi o takie "gwiazdeczki" instagrama. Czy uwodzenie przez Ciebie takich lasek różni się jakoś znacznie od uwodzenia "normalnej" laski? "

    <--- Taka laska najprawdopodobniej ma wyższe wymagania i szczególnie dobrze wykształcony "auto-pilot" na skreślanie facetów. W takiej sytuacji z jednej strony dobrze byłoby wizualnie pokazać, że jesteśmy facetem z wyższej półki, bogatym ze świetnym życiem, a z drugiej strony nasze podejście powinno być na tyle dobrze wykonane, aby uniknąć odpalenia "auto-pilota". Pierwsza rzecz wymaga kasy i umiejętności doboru ubrań, natomiast druga wymaga wysokiego skilla. I szczególnie ta druga rzecz to nie jest kwestia jakiegoś "tricku", tylko ogólnego solidnego poziomu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nietypowe pytanie, jak to jest u was z erekcją, całujecie się z laską, macacie i już macie tak twardego że możecie w nią wejść, czy może mimo macania macie taki półwzwód i potrzebujecie żeby wam lepiej postawiła ustami albo ręką? Po prostu zastanawiam się czy u mnie wszystko git.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi osobiście ocenę tego utrudnia fakt, że podczas macania laska często dotyka penisa, więc trudno powiedzieć, na ile by stał bez tego dotykania. Natomiast na pewno miałem w kontekście erekcji "lepsze" i "gorsze" okresy, co tylko częściowo wiąże się z wiekiem, bo do dzisiaj pamiętam, jak się martwiłem "słabym" okresem który miałem w wieku około 23 lat.

      Na Twoim miejscu nie martwiłbym się na zapas, ale skonsultowałbym się z seksuologiem.

      Usuń
  23. Jeśli chodzi o mnie to owszem mam takie poł-erekcje... czasami wogole zależy od tego jak często się masturbuje. Jednak przy kobiecie jak z nią jestem mam erekcje rawie cały czas. W sense że w łózko.

    Milroh mam do ciebie pytanie.
    1. Z kolegą odchodzimy do dziewczyn dosyć często mamy nawet sukcesy jeśli chodzi o sprowadzenie dziewczyn z ulicy z klubu do domu. Jednak czasami mamy tak że początkowo reakcja jest pozytywna... a później po mimo podania numerów one średnio odpisując albo odpisują i nie chcą sie umawiać na spotkania.

    2. Ja zacząłem dzwonić do kobiet, które poznaje rzez 15 min gadamy sobie i w pewnym momencie zaczynam gadać o seksie.... rozmowa sie dalej wkręca całkiem nie źle jednak one mimo wszystko nie są skore do przyjścia na chatę.. zasłaniają się ze czasu nie mają. A jak chce zerwać znajomość to przez pewien czas starają sie ją uratować.

    3. Milroh wiem że to głupie. Jednak mi czasami pomagają Negi i innego rodzaju teksty z internetu... Jeżeli laska ma opory przed spotkaniem z tobą to co zazwyczaj mówisz... ?

    BTW - bardzo dziękuje za twoją prace i wkład. Stawiasz tezy które innym teoretyka do głowy by nie przyszły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. W tym chodzi o to, że na daną chwilę jest fajnie, ale potem laska wraca do domu, mija czas i te kilka chwil spędzonych z Tobą nagle zaczyna wyglądać na coś ODLEGŁEGO, a ona odczuwa to, że jesteś dla niej kimś OBCYM.

      Rozwiązaniem jest spędzanie więcej czasu z laską przed wzięciem numeru.

      2. Ja osobiście unikałbym zbyt szybkich rozmów o seksie - co z tego, że rozmowa pójdzie w bardziej seksualnym kierunku, skoro może to spowodować, że kobieta może później czuć się niekomfortowo?

      3. Moje podejście do tego typu problemów jest przede wszystkim "prewencyjne" - koncentruję się nie na walce z problemem gdy ten już zaistnieje, ale na wykonywaniu solidnej roboty ZANIM problem wystąpi.

      4. Miło mi, że Ci się podoba. :)

      Usuń
  24. Zawsze widzę raporty z klubu lub daygame. Widzę często dużo fajnych dziewczyn które przyszły sobie na piwo pogadac do pubu baru dużo fajnych materiałów na dziewczyne, jednak tam faceci nie działają wcale albo strasznie rzadko z tego co zauważyłem czy puby są aż tak trudnym miejscem na podryw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem milrohem i muszę się jeszcze wiele nauczyć, jednak dla mnie pub jest prostszym miejscem niż np działanie w centrum handlowym w niedziele.

      Skąd o tym wiem że to prostsze miejsce ? Bo udało mi wyruchać dziewczyne poznane w pubie. Nie dużo aczkolwiek jednak. Tu chodzi to byś czuł ie komfortowo z tym żeby dosiąść się do dziewczyny. Ja nie mam z tym czasami żadnego problemu. Najlepiej dosiadać się do setów 2-3.

      Błyskawiczna domówka z takimi dziewczynami też nie jest czymś wyjątkowym.

      Zak

      Usuń
    2. Puby nie są trudnym, ani "niewłaściwym" miejscem na podryw - są fajnym miejscem.

      Ja mam doświadczenie w "siedzących" miejscach jak puby, kawiarnie, restauracje, ale za bardzo nie pisałem o tym, bo ludzie się mnie pytali głównie o kluby lub ulicę.

      Usuń
  25. Milroh, u Festa w komentarzu krytykowałeś RSD. Mógłbyś rozwinąć dlaczego? Krytykujesz wszystkich trenerów stamtąd czy bardziej ludzi, którzy się nimi inspirują?

    I pytanie powiązane - kogo w takim razie uważasz za znającego się w temacie? Poza Tobą oczywiście. Z Polski i zagranicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę za bardzo rozwijać tego tematu, ale zdecydowanie mam negatywne zdanie na temat zarówno ludzi którzy się nimi zachwycają, jak i na temat wielu osób z samego RSD. A jeżeli chodzi o kwestię "dlaczego", to między innymi ja bardzo, bardzo nisko oceniam ich poziom merytoryczny. Mam też informacje od osób które miały z nimi do czynienia na żywo i które to osoby delikatnie mówiąc nie były zachwycone.

      Jeżeli chodzi o osoby które są kompetentne, to tutaj jest taka generalna tendencja, że takie osoby znajdziesz prędzej nie w tej społeczności PUA, a poza nią (nieudzielające się publicznie). A jeżeli chodzi o osoby udzielające się publicznie, to tak naprawdę mogę polecić tylko Festa.

      Usuń
    2. A Vincent i James? Oni też wydają się być kompetentni.

      Usuń
    3. Nie chcę rozwijać tego tematu i powiem tylko tyle, że polecam jedynie Festa. :)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    5. Ja też polecam festa dzięki jego tekstom ( które są czasami moimi rutynami) zaliczyłem dwie dupeczki.

      Natomiast to co mówi James że wyuczone teksty i wygląd dają mało to dla mnie jakieś dziwne gadanie. Dobry wygląd i fajne teksty potrafią całkiem sporo zdziałać.

      Vincent jak dla mnie czasami za szybko się denerwuje... Czytałem kilka jego raportów i widziałem w nich ukrytą agresje... On tłumaczył że ma twarz cwaniaka i dlatego go ludzie źle odbierają jednak moim zdaniem czai się tam coś więcej... Moim zdaniem tam jest pewnego rodzaju niechęć do świata, albo po prostu Vincent jest bardzo często wkurzony jak nagrywa film lub coś pisze. Badz co bądz nie wiem czy do konca potrafi przekazać wiedzę. To że jakiś lekarz wykonał 60 operacji nie znaczy ze umie ta wiedzę w 100 % przekazać jak i również nie oznacza to że te operacje były jakieś genialne. One były o prostu udane. I tak mi sie trochę Vincent kojarzy z takim dobrym lekarzem co się szybko wkurza.

      Usuń
  26. 1.Jak wyczuwasz czy dana laska chce związku czy chce szybkiego seksu? mógłbyś podać kilka wskazówek na podstawie własnych doświadczeń?

    2.Jeżeli laska jest typowo związkowa albo załóżmy, że jest pomiędzy (musi lepiej Cię poznać) jak wtedy wprowadzasz seksualność? czy robisz to pod radarem czy po prostu w bardziej miekki sposób typu: patrzenie się w oczy, zwalnianie tonu głosu etc. ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. To generalnie jest bardziej kwestia wyczucia które przychodzi z doświadczeniem, a nie czegoś, co można by przekazać jakąś poradą.

      Wiele widać na twarzy kobiety, a szczególnie w jej OCZACH - jeżeli ktoś ma doświadczenie, to po prostu to dostrzega, natomiast nie za bardzo jest możliwość opisania, przekazania tego rozeznania drugiej osobie.

      2. W bardziej miękki sposób - spojrzenie, ton głosu.

      Usuń
  27. Milroh dawaj dawaj nie obijaj sie wiem ze fajne laski tam masz ale daj jeszcze jakies arty a juz koniecznie skoncz ta czesc 4 :) wiem ze hajsu za to nie bierzesz, ale miej swiadomosc ze twoje pisanie rozszerza oczy wielu i moze jeszcze bardziej pomoc, a to juz wg mnie dosc spora motywacja, ze ma sie wplyw na zycie masy facetow(i lasek tez).

    pozdro i raz jeszcze dzieki ze dzielisz sie wiedza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ostatnio na drodze pisania stały mniej laski, a bardziej sprawy zawodowe i lenistwo. ;)

      Usuń
  28. W jaki sposob reagowac na "historie jej zwiazku z ex" kiedy zaczyna wspominac o nim na spotkaniu, o tym jak ja bardza skrzywdzil itp itd (mowa o kobiecie swiezo po rozstaniu) Sam nie wiem ktora strategia jest lepsza i co oznaczaja jej slowa. Lepeij uciac temat czy moze zaczac drazyc, bo jakby nie patrzec to jest to niewatpliwie fajny spsoob na plynne przejscie do glebokiej konwersacyjnej bliskosci emocjonalnej. A moze sie myle i sami sobie strzelam w stope rozmawiajac o jej bylym? Zazwyczaj robilem w ten sposob, ze wysluchiwalem jej po czym zaczynalilsmy temat zwiazkow, relacji, jakis osobistych zwierzen itp itd przez co w jej oczach wychodzilem na "glebokiego" faceta. Takie miekkie pozycjonowanie i rozmowa o jej ex nie zaszkodzilo w dorpowadzeniu do happy endu w postaci sexu. Natomiast ciekawi mnie twoje zdanie, w jaki sposob zachowac sie w takiej sytuacji i czy jak laska na pierwszych spotkaniach mowi takie rzeczy to czy jest to oznaka otwarcia sie czy raczej oznaka ze nie jest gotowa na jakies nowe dluzsze znajomosci bo nadal cierpi i czuje cos do swojego bylego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie wśród facetów krążą bzdurne opinie, według których takie rozmowy o poprzednim lub obecnym związku laski to wielki błąd i "strzelanie sobie w stopę. Jest to nieprawda, w rzeczywistości wygląda to inaczej.

      Bardzo często zdarza się tak, że jest nieogarnięty z kobietami facet, często także nieatrakcyjny wizualnie, który odgrywa względem laski rolę kolegi/przyjaciela, rozmawia z nią o jej problemach, a tak naprawdę chciałby ją wyruchać, ale nie wie jak. W końcu laska znajduje sobie nowego faceta, z którym rucha się znając go powiedzmy dni czy tygodni, a poprzedni facet, czyli "kolega" się wścieka, bo on się z nią przyjaźnił całymi miesiącami, a ktoś inny mu ją "ukradł" sprzed nosa. I z tego rodzą się często głupie poglądy na temat wysłuchania/przyjaźni, bo "kolega" często obwinia swoją przyjaźń z kobietą, a nie to, że jest nieogarnięty z kobietami lub po prostu nieatrakcyjny.

      To tak jakby jakiś facet, powiedzmy Ty lub inny czytelnik bloga, miał koleżankę, z którą opowiadałby o swoich problemach, itd itp. I koleżanka byłaby nieatrakcyjna - brzydka i gruba. Oczywiście, że nie chcielibyście jej ruchać - ale sorry, to kwestia braku atrakcyjności, a nie tego, że laska wysłuchała Waszych problemów. :)

      Z kolei gdybyście mieli taką sytuację z atrakcyjną, seksowną koleżanką, no to co, czy byście skreślili ją seksualnie przez przyjaźń/wysłuchiwanie? Raczej byście przyjaźnili się z nią i kombinowali, jak ją wyruchać. :)

      Napisałeś:

      "Zazwyczaj robilem w ten sposob, ze wysluchiwalem jej po czym zaczynalilsmy temat zwiazkow, relacji, jakis osobistych zwierzen itp itd przez co w jej oczach wychodzilem na "glebokiego" faceta. Takie miekkie pozycjonowanie i rozmowa o jej ex nie zaszkodzilo w dorpowadzeniu do happy endu w postaci sexu."

      Oczywiście, że nie przeszkodziło. Ale gdyby interakcja się posypała, to w takiej sytuacji wielu facetów obwiniłoby "wysłuchiwanie", a nie inne, realne problemy. :)

      Co do intencji, to przede wszystkim laski opowiadają o tym, bo jest to dla nich ważne - z reguły gdy ktoś rozstaje się z ex, to jest to dla tej osoby coś istotnego, ważnego emocjonalnie i ludzie obojga płci często o tym opowiadają.

      Takie opowiadanie może też stanowić pewnego rodzaju "ofertę", na zasadzie poinformowania Cię, że laska jest sama, itd itp. A przypadku obecnego związku, gdy laska jeszcze jest w związku, może to być "oferta informacyjno-negocjacyjna", należąca do jednego z dwóch typów:

      1. Chcę się rozstać z moim facetem, ale nie chcę być sama - muszę wiedzieć, czy nadajesz się na mojego kolejnego faceta.

      2. Podobasz mi się, ale nie chcę odchodzić od swojego faceta - więc możemy pójść do łóżka, ALE musisz zapewnić mi dyskrecję i nie liczyć na nic więcej niż "potajemna" znajomość.




      Usuń
  29. Milroh masz jakieś doświadczenia z podrywem w/przy dobrym samochodzie np. nowym bmw czy porsche? Czy jeśli miałbyś w garażu fajną furę i dużo czasu wolnego korzystałbyś z niego zamiast chodzić na day'a normalnie to częściej podjeżdzałbyś i zagadywał przez szybę lub zaparkowałbyś w miejscu gdzie przechodzi dużo lasek i zagadał wychodząc z samochodu tak niby przypadkowo?... Czy mając twojego skill'a w uwodzeniu miałoby to bardzo mały wpływ w sukcesie z laskami czy może jeśli laski widziałyby Ciebie wychodzącego z dobrej fury miałbyś jeszcze większy procent udanych podrywów? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam - to działa. I skill skillem, ale widok takiego samochodu daje bardzo dużo w ciągu 1 sekundy - podobnie jak mój bardzo dobry ubiór, ale mocniej i lepiej. :)

      Usuń
  30. 2. Wiele lasek uwielbia dominację, natomiast to nie oznacza, że są na tę dominację otwarte tuż po poznaniu. Dlatego też jeżeli dominuję, to raczej na późniejszym etapie.

    Czy masz tu jedynie na myśli dominacje w łóżku poprzez klapsy podduszenie, ciągniecie za włosy?
    Czy może jakieś inne zachowania w innych okolicznościach?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz